Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 100 z 100 ]

66 Ostatnio edytowany przez Mamidełko (2016-10-14 20:07:18)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:
Mamidełko napisał/a:

W zasadzie to bym się z Tobą zgodziła, że wiedza, która nie prowadzi do przetrwania gatunku jest zbędna. Tylko się zastanawiam jakie należy wziąć kryterium oceny tego, która wiedza jest do przetrwania potrzebna? Umiejętność zmajstrowania noża? Czy może świadomość tego w jaki sposób powstaje prąd? A może wiedza medyczna? Samo wykucie na pamięć światowych stolic może faktycznie się okazać zbędne, a co z geografią w całokształcie albo polityką?

Wydaje się proste,wszystko co zapewnia przetrwanie samego organizmu,czyli zdobywanie pożywienia,zdrowie,czyli medycyna,
ogień itd. Takim Aborygenom jak powstaje prąd,ani inna rzekomo niezbędna wiedz,nie są potrzebne.

Czy aby na pewno? Medycyna chociażby, w takim kształcie jaki znamy dzisiaj, bez prądu raczej nie spełni swojej funkcji. Oczywiście zawsze znajdą się jednostki, które postanowią wieść życie poza tak zwaną cywilizacją i nie wpłynie to w żaden sposób na przetrwanie całego gatunku.

edit: interpunkcja ;(

Zobacz podobne tematy :

67 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-10-14 21:24:10)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Olinka napisał/a:

Moja wiedza ułatwia mi życie, moim bliskim i znajomym, którym dzięki niej jestem w stanie coś podpowiedzieć - także. Nie posiadając jej pewnie popełniłabym wiele błędów, a te potrafią być dotkliwe w skutkach.

Jednak bliscy nie oczekują od nikogo wiedzy absolutnej. Jeżeli się jakiejś nie posiada i popełni błąd - nie szkodzi. Mało! Bliscy też mają odpowiednią do uchronienia nas przed pomyłkami wiedzę.

Olinka napisał/a:

Generalnie możemy tak polemizować bez końca, ale po co? Zwłaszcza, że ta polemika robi się jałowa.
Na przykład to pytanie "czyli człowiek, który nie posiada wiedzy, nie może czuć się człowiekiem wartościowym?" dla mnie pozbawione jest większego sensu, choćby dlatego, że jest pytaniem niemal retorycznym. Oczywiście, że może się tak czuć, ale to będzie jego subiektywne odczucie, a ja w swoim uważam inaczej. Weźmy jeszcze pod uwagę, że istnieje coś takiego jak mądrość życiowa oraz że człowiek głupi (proszę się łączyć jednego z drugim) zwykle nie zdaje sobie z tego sprawy.

Poruszyłaś istotną kwestię. Warto zadać sobie pytanie, co w zasadzie jest miarą braku wiedzy?
Człowiek z największymi tytułami naukowymi, może w pewnych sytuacjach okazać się życiowym głupkiem. Należy rozróżnić wiedzę użytkową od naukowej, a nawet zainteresowań. Co kogo obchodzi, że najpiękniejsze krajobrazy odsłoniły się podczas cofania lodowca?

Excop napisał/a:

Tak, do poczucia, że nie jest się omnibusem dorosnąć trzeba. Mimo, że wielu za takiego, tego kogoś od jakiegoś czasu uważali i mieli swoje oczekiwania z nim związane.
Pamiętam chwilę sprzed wielu lat. Z lokalnego konkursu historycznego.
Przy pełnej sali widzów, mając na myśli Świerczewskiego, podałem nazwisko Popławskiego jako dowódcy II AWP.
Przez kilka dni wstydziłem się wyjść na podwórko. Przecież byłem faworytem. smile
Dopiero później zrozumiałem, że posiadanie wiedzy a publiczne jej  przekazywanie, to dwie różne sprawy.

Ciebie pewne doświadczenia z poczuciem wiedzy własnej dotknęły przed wielu laty. Moim zdaniem jeszcze za Twoich szczenięcych lat..


Kolejny raz pozwolę sobie zacytować słowa z "Kobiety dość doskonałej" (mam nadzieję, że nie ósmy;).

Same piątki od góry do dołu. Same piątki, a w domu, że lecę na opinii. Że to przypadek. Że w końcu się na mnie poznają. Że prędzej czy później okaże się, że gówno wiem(...)

Autorka przybliża odczucie dziecka, które się naprawdę stara. Ma piątki, powinno być docenione, a jego duma nie powinna być tłamszona w żadnym środowisku, a zwłaszcza rodzinnym.
Obecnie mamy tendencje w dziedzinie wychowawczej do wspierania dzieci. Zahaczamy o taką skrajność, że stajemy się szoferami naszych pociech z zajęć dodatkowych na płatne kursy. Ale! Czy nie jesteśmy pokoleniem, które odczuło niedocenienie ze strony dorosłych? Które jako dziecko było zbędne, bo rodzice mieli dość roboty z walką o przeżycie? Mam na myśli pokolenie, które wychowywano na obywateli, a w dorosłe życie wchodziło jako "pan". Pokolenie zagubione w najmłodszym wieku przez zagubienie społeczne naszych rodziców i ukarane podwójnie poprzez zmianę systemu, którego ich nikt nie nauczył, którego doświadczeń jesteśmy promotorami.

68

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Olinka napisał/a:

Na przykład to pytanie "czyli człowiek, który nie posiada wiedzy, nie może czuć się człowiekiem wartościowym?" dla mnie pozbawione jest większego sensu, choćby dlatego, że jest pytaniem niemal retorycznym. Oczywiście, że może się tak czuć, ale to będzie jego subiektywne odczucie, a ja w swoim uważam inaczej.

Odwróćmy to,na jakiej podstawie twierdzisz,że Twoje odczucie w tej kwestii nie jest subiektywne ?

69

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:

Odwróćmy to,na jakiej podstawie twierdzisz,że Twoje odczucie w tej kwestii nie jest subiektywne ?

Ależ ja przecież właśnie napisałam, że moje również JEST subiektywne. Być może zabrakło tego jednego słowa, ale wydawało mi się, że jest to zrozumiałe. Jeśli nie, to przepraszam, że nie wyraziłam się wystarczająco precyzyjnie.
W mojej głowie brzmiało to tak wink.

Oczywiście, że może się tak czuć, ale to będzie jego subiektywne odczucie, a ja w swoim (czytaj: również subiektywnym) uważam inaczej.


ewelinaL napisał/a:

Jednak bliscy nie oczekują od nikogo wiedzy absolutnej. Jeżeli się jakiejś nie posiada i popełni błąd - nie szkodzi. Mało! Bliscy też mają odpowiednią do uchronienia nas przed pomyłkami wiedzę.

To trochę nie tak. Mnie (samej dla siebie) jest po prostu przyjemnie i cieszy, kiedy mogę poradzić, pomóc, podpowiedzieć. Nie napisałam, że ktoś tego ode mnie oczekuje.
Z drugiej strony można wpaść w pułapkę, w której jednak z pomocą przychodzi zdrowy (!) egoizm i asertywność.

70

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Olinka napisał/a:

Moja wiedza ułatwia mi życie, moim bliskim i znajomym, którym dzięki niej jestem w stanie coś podpowiedzieć - także. Nie posiadając jej pewnie popełniłabym wiele błędów, a te potrafią być dotkliwe w skutkach.

Ciekawe,podaj jakieś przykłady.Wg moich obserwacji wynika że,to co sprawdza się u jednego,niekoniecznie sprawdzi się u drugiego.

Olinka napisał/a:

I tak dalej, i tak dalej. Generalnie możemy tak polemizować bez końca, ale po co? Zwłaszcza, że ta polemika robi się jałowa.

Abstrahując od tematu,zastanawiam się ostatnio, czy rozmowa na jakikolwiek temat,ma jakiś sens,skoro wszystko jest względne i relatywne-zależy od przebytych doświadczeń,przekonań i ostatecznie iluzji naszego mózgu.

Olinka napisał/a:

P.S.
W Słowniku Języka Polskiego czytamy:
prostak
cham, prościuch;
1. człowiek ordynarny, bez manier, grubiański, nieokrzesany, niekulturalny; grubianin, gbur, prymityw;
- to jest współczesne znacznie tego określenia.

Najpopularniejsze wyrazy bliskoznaczne do słowa prostak (powtarzając za Synonim.NET) to:
ignorant, ordynus, burak, troglodyta, arogant, pyskacz, głupiec, warchoł, zuchwalec, grubianin, rubacha, burek, chamisko, ćwok, kołtun, tępak, ciemniak, żłób, hucpiarz, chamidło, prymityw, cham, abderyta, gbur, prowincjusz, barbarzyńca, impertynent, chamuś, nieuk, jaskiniowiec.

Ten cytat potwierdza tylko to,co napisałem powyżej,człowiek ze wsi to nieuk,jaskiniowiec i prymityw,bo nie posiada wiedzy.

Iceni napisał/a:

Mozesz nie potrzebowac wiedzy astronomicznej tu i teraz, ale jak sie pewnego dnia zgubisz na pustkowiu to spojrzenie w gwiazdy moze uratowac ci zycie.

Zgoda,taka wiedza może się przydać,ale powiedzmy sobie szczerze ile osób wie o tym,czy też potrafi to zastosować w praktyce ?
Bo samo posiadanie wiedzy niczego nie gwarantuje.

Iceni napisał/a:

Nie musisz byc farmaceuta, ale jak wiesz co to jest  niesteroidowy lek przeciwzapalny to moze sie opanujesz na czas nim zażyjesz trzy preparaty go zawierajace na raz i oszczedzisz swoja wątrobę.

Wydaje mi się,że 95% ludzi nie wie o tym (w tym również ja) i jakoś żyją !Wspomniani Aborygeni też nie twierdzą,że jest im ta wiedza potrzebna wink

Iceni napisał/a:

Moze do przezycia wiedza podstawowa wystarczy, ale juz na JAKOŚĆ zycia wiedza ma wplyw ogromny

Co konkretnie kryje się pod pojęciem jakości życia ?

To czy potrafimy ocenić jakość życia,zależy czy mamy punkt odniesienia,,bo jeśli nie mamy,to nasze życie jest jakościowo bardzo dobre.


Mamidełko napisał/a:

Czy aby na pewno? Medycyna chociażby, w takim kształcie jaki znamy dzisiaj, bez prądu raczej nie spełni swojej funkcji. Oczywiście zawsze znajdą się jednostki, które postanowią wieść życie poza tak zwaną cywilizacją i nie wpłynie to w żaden sposób na przetrwanie całego gatunku.

edit: interpunkcja ;(

Ja raczej miałem na myśli medycynę naturalną,czyli żyjesz sobie w dżungli i odkrywasz(lub ktoś Ci przekazał) że liście pewnego drzewa pomagają na opuchnięty staw.

Olinka napisał/a:

Ależ ja przecież właśnie napisałam, że moje również JEST subiektywne. Być może zabrakło tego jednego słowa, ale wydawało mi się, że jest to zrozumiałe. Jeśli nie, to przepraszam, że nie wyraziłam się wystarczająco precyzyjnie.

Faktycznie,umknęło mi wink

71

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Matt87 napisał/a:

Kwestii nie ułatwia rozwój technologii, który odbiera ludziom potrzebę zdobywania wiedzy. "Efekt Google" sprawi, że w codziennym otoczeniu nie tylko ja będę mieć do czynienia z jeszcze większą liczbą idiotów niż do tej pory. A już teraz nie jest lekko wink

Moim zdaniem to zależy od człowieka. Ludzie leniwi istnieli zawsze i mieli się świetnie. Albo ma się tę potrzebę zdobywania wiedzy albo jej się nie ma. Czy w czasach książek i encyklopedii ludzie byli niby bardziej ciekawi świata? Czy więcej osób wiedziało, co jest stolicą Estonii albo jakie 3 państwa leżą w Ameryce Południowej? Wątpię. Myślę, że łatwo usprawiedliwiać nasze lenistwo "efektem Google", a tak naprawdę Internet bardzo pozytywnie wpłynął na zdobywanie wiedzy, ponieważ jest ona niemalże na wyciągnięcie ręki, można zdobyć ją szybko i jest bardziej przystępna niż język encyklopedii oraz książek naukowych. Możemy się dokształcać, robić bezpłatne kursy online, uczyć się języków, programowania itp. Dawniej za to wszystko trzeba było słono płacić. Teraz mamy dużo większe możliwości, ale to nie zmienia faktu, że ludzi niezainteresowanych otaczającym światem nie da się złapać za uszy, zaciągnąć przed monitor i kazać im zdobywać wiedzę. Weźmy sobie ludzi z podlinkowanych przeze mnie filmików - czy oni byliby mądrzejsi, gdyby nie istniał Internet i Google? Idioci zawsze istnieli i będą istnieć. Teraz świat się skurczył, więc idioci bardziej rzucają się nam w oczy.

72

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
cslady napisał/a:
Matt87 napisał/a:

Kwestii nie ułatwia rozwój technologii, który odbiera ludziom potrzebę zdobywania wiedzy. "Efekt Google" sprawi, że w codziennym otoczeniu nie tylko ja będę mieć do czynienia z jeszcze większą liczbą idiotów niż do tej pory. A już teraz nie jest lekko wink

Moim zdaniem to zależy od człowieka. Ludzie leniwi istnieli zawsze i mieli się świetnie. Albo ma się tę potrzebę zdobywania wiedzy albo jej się nie ma. Czy w czasach książek i encyklopedii ludzie byli niby bardziej ciekawi świata? Czy więcej osób wiedziało, co jest stolicą Estonii albo jakie 3 państwa leżą w Ameryce Południowej? Wątpię. Myślę, że łatwo usprawiedliwiać nasze lenistwo "efektem Google", a tak naprawdę Internet bardzo pozytywnie wpłynął na zdobywanie wiedzy, ponieważ jest ona niemalże na wyciągnięcie ręki, można zdobyć ją szybko i jest bardziej przystępna niż język encyklopedii oraz książek naukowych. Możemy się dokształcać, robić bezpłatne kursy online, uczyć się języków, programowania itp. Dawniej za to wszystko trzeba było słono płacić. Teraz mamy dużo większe możliwości, ale to nie zmienia faktu, że ludzi niezainteresowanych otaczającym światem nie da się złapać za uszy, zaciągnąć przed monitor i kazać im zdobywać wiedzę. Weźmy sobie ludzi z podlinkowanych przeze mnie filmików - czy oni byliby mądrzejsi, gdyby nie istniał Internet i Google? Idioci zawsze istnieli i będą istnieć. Teraz świat się skurczył, więc idioci bardziej rzucają się nam w oczy.

cslady Jakie przyjmujesz kryteria oceny,stwierdzając,czy ktoś jest idiotą czy nie?
Jeśli ktoś wie,to co Ty,to nie jest idiota?Poważnie pytam.
Skupiamy się na tym,czy gromadzenie zbędnej wiedzy ma jakiś sens i jest przydatne w życiu.
Wg definicji idiota,to ktoś upośledzony umysłowo,więc to chyba nie najlepsze porównanie.

73

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:

cslady Jakie przyjmujesz kryteria oceny,stwierdzając,czy ktoś jest idiotą czy nie?
Jeśli ktoś wie,to co Ty,to nie jest idiota?Poważnie pytam.
Skupiamy się na tym,czy gromadzenie zbędnej wiedzy ma jakiś sens i jest przydatne w życiu.
Wg definicji idiota,to ktoś upośledzony umysłowo,więc to chyba nie najlepsze porównanie.

Słowa "idiota" użyłam za zacytowaną wypowiedzią, odnosząc się do niej.

74 Ostatnio edytowany przez Iceni (2016-10-15 10:26:22)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Theonlyone, wiesz.. ja się poddaję. To jest jak bieganie w kółko.

Edit: Nie ma czegos takiego jak "zbedna wiedza". Kazda wiedza rozwija mozg i pozwala utrzymac go w dobrej kondycji do poznej starosci.

Wkuwanie stolic swiata tez jest dobre i powie wam to kazdy neurolog.




Nie wiem dlaczego, ale mam wrazenie, ze ktoś tu chce ten temat za bardzo skontrastowac.

75

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:
Olinka napisał/a:

P.S.
W Słowniku Języka Polskiego czytamy:
prostak
cham, prościuch;
1. człowiek ordynarny, bez manier, grubiański, nieokrzesany, niekulturalny; grubianin, gbur, prymityw;
- to jest współczesne znacznie tego określenia.

Najpopularniejsze wyrazy bliskoznaczne do słowa prostak (powtarzając za Synonim.NET) to:
ignorant, ordynus, burak, troglodyta, arogant, pyskacz, głupiec, warchoł, zuchwalec, grubianin, rubacha, burek, chamisko, ćwok, kołtun, tępak, ciemniak, żłób, hucpiarz, chamidło, prymityw, cham, abderyta, gbur, prowincjusz, barbarzyńca, impertynent, chamuś, nieuk, jaskiniowiec.

Ten cytat potwierdza tylko to,co napisałem powyżej,człowiek ze wsi to nieuk,jaskiniowiec i prymityw,bo nie posiada wiedzy.

Miło mi, jestem prostaczką;)

Jest coś takiego jak mutacja języka. Język jest żywy i wciąż się zmienia. Sztywne trzymanie się pojęć ze słownika prowadzi do nieporozumień.

Iceni napisał/a:

Edit: Nie ma czegos takiego jak "zbedna wiedza". Kazda wiedza rozwija mozg i pozwala utrzymac go w dobrej kondycji do poznej starosci.

Wkuwanie stolic swiata tez jest dobre i powie wam to kazdy neurolog.

Zgadzam się w całej rozciągłości. Uczenie się rymowanych wierszy ćwiczy pamięć. A wydawałoby się, że wkuwanie jakiejś rymowanki nie jest nam do niczego potrzebne.

76

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
ewelinaL napisał/a:

Miło mi, jestem prostaczką;)

Nie przejmuj się,ja tez jestem prostakiem lol ,przynajmniej takich nowości dowiedziałem się w tym temacie.

ewelinaL napisał/a:

Jest coś takiego jak mutacja języka. Język jest żywy i wciąż się zmienia. Sztywne trzymanie się pojęć ze słownika prowadzi do nieporozumień.

Wydaje mi się,że jeśli każdy stworzy własną interpretacje jakiegoś wyrażenia,to dopiero będzie bałagan.

77

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:

Ciekawe,podaj jakieś przykłady.Wg moich obserwacji wynika że,to co sprawdza się u jednego,niekoniecznie sprawdzi się u drugiego.

Proszę bardzo - przykład z ostatniego tygodnia: po uprawomocnieniu się postanowienia sądu o stwierdzeniu nabycia spadku mamy sześć miesięcy, aby stosowne oświadczenie złożyć do urzędu skarbowego, w przeciwnym razie pomimo bliskiego pokrewieństwa będziemy zobligowani do zapłacenia całkiem sporego podatku, złożenie oświadczenia (druk) nas od tego zwolni.
Przecież to też jest wiedza. Ja o tym wiem i jest to dla mnie oczywiste, ale już na przykład moja mama nie, więc podzielenie się z nią taką informacją pozwoli na uniknięcie sporych kosztów.

thenlyone napisał/a:

Abstrahując od tematu,zastanawiam się ostatnio, czy rozmowa na jakikolwiek temat,ma jakiś sens,skoro wszystko jest względne i relatywne-zależy od przebytych doświadczeń,przekonań i ostatecznie iluzji naszego mózgu.

Rzeczywiście czasem rozmowa sensu nie ma, zwłaszcza jeśli rozmówca uparcie trzyma się swojego stanowiska, za nic nie chcąc dopuścić do głosu, że ktoś ma na daną sprawę inne spojrzenie. Właśnie wtedy dyskusja zaczyna się robić jałowa, a robi się taka, gdy ma się poczucie kręcenia w kółko wink.

Olinka napisał/a:

Ten cytat potwierdza tylko to,co napisałem powyżej,człowiek ze wsi to nieuk,jaskiniowiec i prymityw,bo nie posiada wiedzy.

Są słownikowe definicje i definicje znaczenia potocznego. Ja w każdym razie nigdzie nie wyczytałam, że człowiek ze wsi to z założenia prymityw, nieuk, jaskiniowiec. Określenie "wieśniak" jest bowiem (zakładam, że doskonale o tym wiesz) synonimem prostaka w takim właśnie potocznym ujęciu.

Iceni napisał/a:

Wkuwanie stolic swiata tez jest dobre i powie wam to kazdy neurolog.

Otóż to! Jest to doskonałe ćwiczenie na stymulowanie funkcji intelektualnych mózgu, dzięki czemu poprawi nam się pamięć, koncentracja, w przyszłości będziemy mniej zagrożeni demencją czy chorobą Alzheimera. Warto? No warto! 

thenlyone napisał/a:

Nie przejmuj się,ja tez jestem prostakiem lol ,przynajmniej takich nowości dowiedziałem się w tym temacie.

To ciekawe jest bardzo, ale skoro tak twierdzisz? big_smile
Dowiedziałeś się tego, czego chciałeś. Być może jednak zgubił Cię właśnie brak wiedzy w rzeczonym temacie, stąd nadinterpretacja.

Iceni napisał/a:

Theonlyone, wiesz.. ja się poddaję. To jest jak bieganie w kółko.

Mam takie samo odczucie wink.

78

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:
Mamidełko napisał/a:

Czy aby na pewno? Medycyna chociażby, w takim kształcie jaki znamy dzisiaj, bez prądu raczej nie spełni swojej funkcji. Oczywiście zawsze znajdą się jednostki, które postanowią wieść życie poza tak zwaną cywilizacją i nie wpłynie to w żaden sposób na przetrwanie całego gatunku.

edit: interpunkcja ;(

Ja raczej miałem na myśli medycynę naturalną,czyli żyjesz sobie w dżungli i odkrywasz(lub ktoś Ci przekazał) że liście pewnego drzewa pomagają na opuchnięty staw.

Medycyna naturalna fajna jest i uważam, że warto z niej czerpać w ramach zdrowego rozsądku. Nie uważam jednak, aby odrzucanie nowoczesnej medycyny było roztropne. Nie powstała ona w ramach kaprysu osób uważających siebie za oświecone, tylko w związku z potrzebami społeczeństwa.

79 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-10-15 13:37:53)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:
ewelinaL napisał/a:

Miło mi, jestem prostaczką;)

Nie przejmuj się,ja tez jestem prostakiem lol ,przynajmniej takich nowości dowiedziałem się w tym temacie.

ewelinaL napisał/a:

Jest coś takiego jak mutacja języka. Język jest żywy i wciąż się zmienia. Sztywne trzymanie się pojęć ze słownika prowadzi do nieporozumień.

Wydaje mi się,że jeśli każdy stworzy własną interpretacje jakiegoś wyrażenia,to dopiero będzie bałagan.

A mi się nie wydaje, tylko wiem, że jeżeli będziemy się trzymać sztywno pojęć i nie wystawimy głowy poza własną interpretację, to nieporozumienia murowane.
Przykład:
U nas (Kaszuby) powiedzenie do rolnika, że jest gburem pełną gębą, to komplement. Jeżeli ktoś nie wyjdzie poza swój tor myślowy i nie zapyta o sens słów, będzie urażony, a Kaszub nawet nie będzie o tym wiedział.

I tu masz przykład rzekomo bezużytecznej wiedzy. Nie zapytasz, nie wiesz. Nie wiesz, nie rozumiesz.
A nie zapytasz, jeśli w dzieciństwie strofowano za każde pytanie i naśmiewano się, gdy czegoś się nie wiedziało.

80 Ostatnio edytowany przez Czarna Kotka (2016-10-17 11:21:37)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

W przytoczonych przez Ciebie cytatach kluczowe i najważniejsze wydaje mi się zupełnie coś innego niż faktyczny poziom wiedzy.
Chodzi o to wtłaczanie do głowy od małego "jesteś nie dość dobra", umniejszanie sukcesów, budowanie kompleksów i poczucia wstydu na całe życie. Drugi cytat może być praktycznie traktowany jak wyjaśnienie pierwszego.

Ale ok, może być dygresja.

Obstawanie przy swoim gdy ktoś przedstawia racjonalne argumenty? Absolutna normalka. Do pewnego stopnia, jak mi się wydaje, każdy z nas to robi. (Co myślicie o "takich" ludziach smile) Z jakichś powodów poglądy i zdania mamy takie a nie inne. Podważanie ich często jest odbierane na poziomie emocjonalnym jako atak na nas samych, więc się bronimy. Zmiana poglądów lub zdania, szczególnie jeśli wymaga uznania własnego błędu, wymaga pewnego wysiłku i nie każdy jest na niego gotowy, zwłaszcza ot tak w jednej chwili.
Zmiana poglądów zachodzi powoli i poza sytuacją konfrontującą. Bezpośrednio mało kto jest w stanie się przyznać do błędu.
Doceniam kiedy to widzę, jednak wiem, że zwyczajnie każdemu potrzeba czasu, żeby te niewygodne fakty przetrawić. Jednemu mniej, innemu więcej, a dla jeszcze innego będą niestrawne i wypluje.
Zadałabym za to inne pytanie: jak bardzo nas irytuje że ktoś się z nami nie zgadza i/lub poważa rady, których mu w swojej mądrości udzielamy? Dlaczego? smile

Wiedzę ze szkoły niestety zapominamy po iluś tam latach, nie w całości oczywiście, ale z ręką na sercu, kto (oprócz osób powiązanych tak czy inaczej z biochemem) pamięta po dwudziestu latach czym się różni budowa układu wydalniczego płaza od budowy układu wydalniczego gada? Bez powtórki, którą wiele osób ma podczas przerabiania materiału przy okazji edukacji własnych dzieci.

Swoją drogą,przykłady "z życia wzięte" zbyt często wyglądają tak:  ciocia Stasia farbowała włosy i akurat dostała zawału, a stryjenka koleżanki smarowała się w łazience kremem i zemdlała a potem się okazało że to wylew, dziewczyny nie używajcie kosmetyków.

Jeśli zaś chodzi o niewiedzę, to zawsze mnie intrygowało co to takiego figuruje u Ciebie w awatarze? I kto mu uciął nos? smile

81

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:

Wydaje mi się,że jeśli każdy stworzy własną interpretacje jakiegoś wyrażenia,to dopiero będzie bałagan.

poniekąd chyba o tą "różnorodność" chodzi

inaczej wszystko płytkie i jałowe by było

"nawet głupcy i ignoranci mają swoją opowieść' wink

82

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Bez wiedzy nie żyliśmy by tyle co teraz a góra  35 lat.

83 Ostatnio edytowany przez Bulka (2016-10-17 23:43:49)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

od ulubionej polonistki słyszałam, że ludzie inteligentni nie przyznają się do tego, ze czegoś nie wiedzą smile jeśli ktoś "wkłada serce" w swoje argumenty, po trochu zawsze ma rację.

84

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Bulka napisał/a:

od ulubionej polonistki słyszałam, że ludzie inteligentni nie przyznają się do tego, ze czegoś nie wiedzą smile

Do mnie to nie przemawia, bo brzmi jak udawanie kogoś, kim nie jestem. Jakie argumenty podawała owa polonistka?

85

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

skrzętne uzupełnienie swojej wiedzy i zabranie głosu w dyskusji. Raczej wtedy nie trzeba udawać kogoś, kim się nie jest.

86

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Ale jeśli dyskusja już trwa, to w jaki sposób (w jej trakcie) tę wiedzę uzupełnić? Włączyć Internet w komórce? To oczywiście żart wink

87

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Wszystko trwa, dopóki sam tego chcesz smile

88

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
authority napisał/a:

Bez wiedzy nie żyliśmy by tyle co teraz a góra  35 lat.

bez względu na aktualny poziom wiedzy, dorobku dzisiejszych czasów
nie którzy do tego wieku nie dożywają, smutne ale prawdziwe

wiedza o której piszesz nie do końca jest gwarantem, czego kolwiek smile

kwestia "gór" po których chodzimy wink

89

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Bulka napisał/a:

od ulubionej polonistki słyszałam, że ludzie inteligentni nie przyznają się do tego, ze czegoś nie wiedzą smile jeśli ktoś "wkłada serce" w swoje argumenty, po trochu zawsze ma rację.

Ciekawe podejście i może nawet się sprawdzać w luźnych dziedzinach albo do zachęcenia dzieci do rozmowy/dyskusji. Jeśli się komuś zdarzy pomylić nazwę miasta, które jest stolicą Estonii no to niezależnie od tego ile "serca" włoży w swoje argumenty to "ani trochu" racji mieć nie będzie. Z drugiej strony ludzie inteligentni czasami mogą zgrywać, że coś wiedzą, mimo, że tego nie wiedzieli zanim to wypowiedzieli smile Siła rachunku prawdopodobieństwa, szacowania odpowiedzi i zgadywania big_smile Wtedy może się faktycznie wydawać, że ludzie inteligentni nie przyznają się do tego, że czegoś nie wiedzą. Jeśli jednak się nóżka podwinie i się zgadnąć nie uda to nie wyobrażam sobie, żeby mieli iść w zaparte i "wkładać serce" w udowodnienie bzdury. Dla mnie to jest zaprzeczenie własnej inteligencji.

90

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

"Wiem ze nic nie wiem" powiedzial kiedys ponoc Sokrates.
To nie do niewiedzy sie dorasta, tylko do swiadomosci tego jak naprawde niewiele sie wie, dorasta sie tez do tego, ze przyznanie sie do niewiedzy nie jest niczym zlym i wstydliwym.
Dobrze jest wiedziec, ale jeszcze lepiej jest zdawac sobie sprawe z tego czego sie nie wie.

91

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Jozefina napisał/a:

"Wiem ze nic nie wiem" powiedzial kiedys ponoc Sokrates.
To nie do niewiedzy sie dorasta, tylko do swiadomosci tego jak naprawde niewiele sie wie, dorasta sie tez do tego, ze przyznanie sie do niewiedzy nie jest niczym zlym i wstydliwym.
Dobrze jest wiedziec, ale jeszcze lepiej jest zdawac sobie sprawe z tego czego sie nie wie.

Słusznie powiedziane. Mało tego, udawanie, że wie się więcej niż istotnie się wie, moim zdaniem jest (mam nadzieję, że nie przesadzę) zakłamane, próżne i pyszne zarazem.
Są na przykład ludzie, którzy nigdy nie zadają pytań, a nie zadają właśnie dlatego, że mają problem z przyznaniem się, że czegoś nie wiedzą albo nie rozumieją. Zauważmy jednak, że ci, którzy pytają, postrzegani są jako ci bardziej siebie świadomi, a zarazem nie bojący się dowiadywać, co z kolei świadczy o głodzie wiedzy i pewnego rodzaju mądrości.

92 Ostatnio edytowany przez ewelinaL (2016-10-19 22:54:10)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Czarna Kotka napisał/a:

W przytoczonych przez Ciebie cytatach kluczowe i najważniejsze wydaje mi się zupełnie coś innego niż faktyczny poziom wiedzy.
Chodzi o to wtłaczanie do głowy od małego "jesteś nie dość dobra", umniejszanie sukcesów, budowanie kompleksów i poczucia wstydu na całe życie. Drugi cytat może być praktycznie traktowany jak wyjaśnienie pierwszego.

I mi też wydaje się to kluczowe.

Czarna Kotka napisał/a:

Ale ok, może być dygresja.

Obstawanie przy swoim gdy ktoś przedstawia racjonalne argumenty? Absolutna normalka. Do pewnego stopnia, jak mi się wydaje, każdy z nas to robi. (Co myślicie o "takich" ludziach smile) Z jakichś powodów poglądy i zdania mamy takie a nie inne. Podważanie ich często jest odbierane na poziomie emocjonalnym jako atak na nas samych, więc się bronimy. Zmiana poglądów lub zdania, szczególnie jeśli wymaga uznania własnego błędu, wymaga pewnego wysiłku i nie każdy jest na niego gotowy, zwłaszcza ot tak w jednej chwili.
Zmiana poglądów zachodzi powoli i poza sytuacją konfrontującą. Bezpośrednio mało kto jest w stanie się przyznać do błędu.
Doceniam kiedy to widzę, jednak wiem, że zwyczajnie każdemu potrzeba czasu, żeby te niewygodne fakty przetrawić. Jednemu mniej, innemu więcej, a dla jeszcze innego będą niestrawne i wypluje.

Inaczej jest z przyznaniem się do tego, że się czegoś nie wie, a inaczej z runięciem danego poglądu. Rozgraniczyłabym te sprawy.
Tak, jak założyłam wcześniej, kluczowa jest w moim mniemaniu przyczyna niechęci przyznania się, że czegoś się po prostu nie wie. Pomijając już mechanizmy wywołujące niechęć, myślę, że warto zdać sobie sprawę, że takie istnieją. Że otrzymaliśmy tak dużą dawkę negatywnych sygnałów, aż zaczęliśmy się przed nimi bronić i zamiast stawiać czoło problemowi, pogłębiamy go tuszując niewiedzę, do której można się bez najmniejszej ujmy przyznać i mieć święty spokój.

Czarna Kotka napisał/a:

Zadałabym za to inne pytanie: jak bardzo nas irytuje że ktoś się z nami nie zgadza i/lub poważa rady, których mu w swojej mądrości udzielamy? Dlaczego? smile

Bardzo trafne pytanie!

Czarna Kotka napisał/a:

Jeśli zaś chodzi o niewiedzę, to zawsze mnie intrygowało co to takiego figuruje u Ciebie w awatarze? I kto mu uciął nos? smile

Przepraszam, że kazałam Ci czekać tak długo na odpowiedź.
W moim poprzednim (w obecnym jest Reks) awatarze znajdowało się mityczne, gadające drzewo Mestwin. Podobno rośnie w lasach niedaleko mojego miejsca zamieszkania. A czemu ucięto mu nos? Prawdopodobnie wizja autora, nie wiem, musiałabym sprawdzić.

93

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Osoby, ktore sie kloca i nie potrafia dyskutowac, uwazaja, ze zawsze maja racje same maja jakies kompleksy. Nawet gdy pokaze im sie dowod, ze jest inaczej, to nadal beda upierac sie przy swoim, bo oni "musza" miec racje. Z takimi osobami nie lubie dyskutowac, bo nie da sie. Sama moze tez czasem nie wierzylam w siebie, ale za to bez problemu jezeli wyjdzie, ze sie pomylilam, to przyznam sie do tego, nie mam z tym problemu. To ludzkie, ze mozna sie pomylic. Nikt nie wie wszystkiego. Nie wstydze sie tego i nigdy nie wstydzilam.

94 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-10-22 00:53:51)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
ruda102 napisał/a:

Olewam takich ludzi, bo z taką osobą dyskusja jest niemożliwa.

Natomiast nięchęć do przyznania się do własnej niewiedzy rozumiem. Bo to się wiąże z wystawieniem się na upokorzenie i atak. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z osobą w ferworze zajadłej dyskusji, która na słowa oponenta "nie wiem, nie mam pojęcia" zareagowałaby "ok, to ci wytłumaczę". Niewiedza jest wykpiwana i wyśmiewana - a często nie ma ku temu żadnych podstaw. Można się zbłaźnić takim drobiazgiem jak to, że się nie wie o czym jest czyjaś nowa płyta czy jaką błazenadę tego dnia odstawił jakiś polityk. Przy tak silnej presji by "wiedzieć wszystko" nie dziwię się, że wielu ludziom przez gardło nie może przejść "nie wiem".


W sumie faktycznie tak jest. Jednak tak jak piszesz niepotrzebnie i nie poeinno sie z tego smiac, kazdy ma prawo czegos nie wiedziec. Inna osoba za to czegos innego nie bedzie wiedziec. No ale jak ktos wysmiewa to to ignoruje, jednak wiekszosc osob z mojego otoczenia ma takie podejscie jak ja i nikt z nas sie tym bardziej nie wstydzi, bo kazdy z bliskich osob u mnie wie, ze mozna czegos nie wiedziec. No i to sa przyjemne dyskusje z poszanowaniem dla drugiej osoby dzieki czemu jezeli ja czegos nie wiem to sie dowiem, poznam tok widzenia drugiej strony, tak samo ta druga osoba. To sa dla mnie wlasnie dobre, ciekawe dyskusje.

Nie jest wstydem nie wiedziec. Chyba, ze faktycznie wiedza elementarna, ale to tez kwestia wzgledna. Jednak takie podstawy np o lekturach czy inne to uwazam, ze warto znac. Dlatego, ze to jakies dziedzictwo jednak czy samo to gdzie Polska jest na mapie swiata. No albo ktos ma tytul naukowy,  a nie ma wiedzy, nie przykladal sie, to kiepsko. No ale w wiekszosci przypadkow nie jest dla mnie jak pisalam wstydem czegos nie wiedziec, nie wysmiewam, jak sama wiem to wytlumacze, a i kazdy cos tam wie, ma jakies poglady, wiec i tak taka dyskusja jest cenna. No i pelna szacunku, a nie niepotrzebnego wywzszania sie.

Bardzo dobrze tez napisalyscie o natloku informacji. Tego jest za duzo, wszedzie reklamy, bilbordy, a w wielkich miastach to juz w ogole. Juz nawet cos takiego wplywa na mozg i to raczej niezbyt dobrze. Poza tym tak jak piszecie kazdy ma jakas ilosc informacji jaka mozg moze przyjac danego dnia. Wiecej moze byc ciezko zapamietac. Moze tez rozbolec glowa jak tego jest za duzo, doslownie.  Dlatego warto skupiac sie na rzeczach najwazniejszych.

Jak chodzi o historie to poza waznymi datami, ktore czesto.zmienily bieg historii inne sa wedlug mnie mniej wazne do zapamietania i malo ktora pamietam. No i wcale mnie nie dziwi, ze wiele dat nie pamietam, bo skoro nie sa uzywane w praktyce, nie sa az tak wazne to nic dziwnego. A i tak duzo lepiej i ciekawiej jest dowiadywac sie historii ludzi z dawnych czasow, dlaczego cos sie stalo w historii niz same daty. A daty w polaczeniu z tym tez ok, ale i tak te daty nie sa dla mnie konieczne. Wole w praktyce wiedziec mniej wiecej chociaz co sie wydarzylo kiedys w historii i dlaczego i pozbawac losy tych ludzi, sluchac ich wspomnien, bo to daje mi duzo wiecej przydatnej wiedzy i tez sklania do refleksji, sklania do wyciagania wnioskow itp. To ma duze znaczenie.

95 Ostatnio edytowany przez theonlyone (2016-10-22 09:29:56)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
Olinka napisał/a:

Proszę bardzo - przykład z ostatniego tygodnia: po uprawomocnieniu się postanowienia sądu o stwierdzeniu nabycia spadku mamy sześć miesięcy, aby stosowne oświadczenie złożyć do urzędu skarbowego, w przeciwnym razie pomimo bliskiego pokrewieństwa będziemy zobligowani do zapłacenia całkiem sporego podatku, złożenie oświadczenia (druk) nas od tego zwolni.
Przecież to też jest wiedza. Ja o tym wiem i jest to dla mnie oczywiste, ale już na przykład moja mama nie, więc podzielenie się z nią taką informacją pozwoli na uniknięcie sporych kosztów.

Chwila,ale my dyskutujemy o wiedzy zbędnej,która nie przydaje się w życiu,czyli np kto to jest Szekspir ?
Poza tym,jeśli komuś poradzisz to co zacytowałaś wyżej,a w międzyczasie przepisy się zmienią,to wprowadzisz kogoś w błąd,no chyba,że jestes prawnikiem,lub interesujesz się prawem.

Olinka napisał/a:

Są słownikowe definicje i definicje znaczenia potocznego. Ja w każdym razie nigdzie nie wyczytałam, że człowiek ze wsi to z założenia prymityw, nieuk, jaskiniowiec. Określenie "wieśniak" jest bowiem (zakładam, że doskonale o tym wiesz) synonimem prostaka w takim właśnie potocznym ujęciu.

Tylko,że znaczenie potoczne,zależy od tego,jak ktoś sobie zdefiniuje dane słowo.Jeśli więc granica określenia znaczenia wyrazów,jest płynna,to nie można jednoznacznie zdefiniować danego pojęcia.

Olinka napisał/a:
Iceni napisał/a:

Wkuwanie stolic swiata tez jest dobre i powie wam to kazdy neurolog.

Otóż to! Jest to doskonałe ćwiczenie na stymulowanie funkcji intelektualnych mózgu, dzięki czemu poprawi nam się pamięć, koncentracja, w przyszłości będziemy mniej zagrożeni demencją czy chorobą Alzheimera. Warto? No warto!

Nie wiadomo,czy ta teoria nie zostanie zastąpiona nową teorią,która kiedyś się pewnie pojawi.
To jest na tu i teraz.Dziś śmieją się z teorii wygłaszanych kiedyś,więc w przyszłości może być podobnie.

Olinka napisał/a:

To ciekawe jest bardzo, ale skoro tak twierdzisz? big_smile
Dowiedziałeś się tego, czego chciałeś. Być może jednak zgubił Cię właśnie brak wiedzy w rzeczonym temacie, stąd nadinterpretacja.

Jeszcze raz.
Człowiek ze wsi,jest człowiekiem prostym,a że nie ma wiedzy,jest nazywany prostakiem,to dlatego są to synonimy.
Bo jeśli np nikt mu nie powiedział,że nie beka się przy stole,to w towarzystwie,gdzie się tego nie robi,tak zostanie nazwany.

Bulka napisał/a:

od ulubionej polonistki słyszałam, że ludzie inteligentni nie przyznają się do tego, ze czegoś nie wiedzą smile jeśli ktoś "wkłada serce" w swoje argumenty, po trochu zawsze ma rację.

Ja twierdze odwrotnie,jeśli ktoś potrafi się przyznać,że czegoś nie wie,lub jest w błędzie,to jest w moim odczuciu człowiekiem mądrym i inteligentnym.

Ten, kto nie wie i nie wie, że nie wie, jest głupcem. Unikaj go.

Ten, kto nie wie i wie, że nie wie, jest uczniem. Naucz go.

Ten, kto wie i nie wie, że wie, jest uśpiony. Obudź go.

Ten, kto wie i wie, że wie, jest mędrcem. Naśladuj go.

- Julian Tuwim

Głupcy są tak pewni siebie, a mądrzy - tak pełni wątpliwości. - Bertrand Russell

Czarna Kotka napisał/a:

Obstawanie przy swoim gdy ktoś przedstawia racjonalne argumenty? Absolutna normalka.

Biorąc pod uwagę ułomność ludzkiego umysłu,racjonalne argumenty nie mogą być 100% dowodem.
Np. "Żadna maszyna cięższa od powietrza nie może latać"

96

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
theonlyone napisał/a:

Chwila,ale my dyskutujemy o wiedzy zbędnej,która nie przydaje się w życiu,czyli np kto to jest Szekspir ?

Gdzie to zostało napisane? Wiedza jest wiedzą, a o ile sobie przypominam Twoje pytanie odnosiło się do mojego stwierdzenia, że mam satysfakcję kiedy dzięki własnej wiedzy mogę coś komuś podpowiedzieć czy poradzić. Ewidentnie zaczynasz sie gubić.

thenlyone napisał/a:

Poza tym,jeśli komuś poradzisz to co zacytowałaś wyżej,a w międzyczasie przepisy się zmienią,to wprowadzisz kogoś w błąd,no chyba,że jestes prawnikiem,lub interesujesz się prawem.

Nie no, proszę Cię, tu ważna jest sama informacja, a potem chyba każdy rozgarnięty człowiek to sobie zweryfikuje, prawda? Idąc jej tropem za jakiś czas wystarczy sprawdzić czy coś się w międzyczasie nie zmieniło. Nie wiem jak Ty, ale ja nie mam wokół siebie rozwielitek, a dorosłych ludzi. Ja sama w każdym razie zawsze tak robię i nie wyobrażam sobie inaczej.

theonlyone napisał/a:

Tylko,że znaczenie potoczne,zależy od tego,jak ktoś sobie zdefiniuje dane słowo.Jeśli więc granica określenia znaczenia wyrazów,jest płynna,to nie można jednoznacznie zdefiniować danego pojęcia.

Nawet nie skomentuję, bo mi szkoda czasu. Ja A to Ty B - normalnie dla zasady, że Twoje musi być Twojsze. Tu mogłabym Cię odesłać do początku tego wątku i jedenj z pierwszych myśli ewelinyL. Której, to już stawiam na Twoją inteligencję wink.

theonlyone napisał/a:

Nie wiadomo,czy ta teoria nie zostanie zastąpiona nową teorią,która kiedyś się pewnie pojawi.
To jest na tu i teraz.Dziś śmieją się z teorii wygłaszanych kiedyś,więc w przyszłości może być podobnie.

Wiesz co, bez względu na to, co ustalone zostanie kiedyś - wiedza na pewno mi nie zaszkodzi, a jej brak może. Z drugiej strony, gdyby wszyscy myśleli w ten sposób, to nie wiem dokąd byśmy zaszli.

Dziękuję za wymianę zdań, ale chyba poczułam się nią już zmęczona, bo to jak bieganie psa za własnym ogonkiem big_smile - niewiele z tego wynika, za to zabiera czas i energię.

97

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Tez uwazam, ze niewiedza moze zaszkodzic, a wiedza nie. Oczywiscie trzeba wybierac co dla nas wazne jak pisalam, ale w ogole nic sie nie dowiadywac nowego to dla mnie srednio. Wtedy sytuacja jest taka, ze jakby przestaje sie dobrze rozumiec tez swiat jak nie jest sie na biezaco.  Ciezej sie odnalezc.

98 Ostatnio edytowany przez lilly25 (2016-10-25 23:50:26)

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Co do wiedzy, to jest ona czymś bardzo pożytecznym, bo pozwala człowiekowi na uzyskanie kontroli nad rzeczywistością, np. skoro wiem, że wywar z maku posiada właściwości przeciwbólowe, w razie potwornego bólu mogę użyć go by się znieczulić, tym samym nie będąc na niego (tj. ból) skazaną, skoro wiem, że spokojny krok, i unikanie kontaktu wzrokowego w obecności agresywnego psa go uspokaja, zyskuję nad nim, i całą tą niebezpieczną sytuacją kontrolę. Wiedza pozwala istocie która ją posiada stać się mniej bezradną wobec tego co jej się przytrafia.

Odnośnie wstydu związanego z możliwością odkrycia niewiedzy, to uważam, że jest on nieuzasadniony, bo to że ktoś nie wie nawet czegoś 'podstawowego', co większość wie, nie znaczy, że nie posiada 'nadwiedzy' z innych dziedzin, w których z kolei tamta większość jej nie posiada. Warto uświadamiać ludziom ten prosty fakt, po to, żeby nie oceniali czyjejś umysłowości w tak toporny sposób.

theonlyone napisał/a:
Bulka napisał/a:

od ulubionej polonistki słyszałam, że ludzie inteligentni nie przyznają się do tego, ze czegoś nie wiedzą smile jeśli ktoś "wkłada serce" w swoje argumenty, po trochu zawsze ma rację.

Ja twierdze odwrotnie,jeśli ktoś potrafi się przyznać,że czegoś nie wie,lub jest w błędzie,to jest w moim odczuciu człowiekiem mądrym i inteligentnym.

Dokładnie.

99

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

najlepiej czasem się zamknąć i posłuchać. Ja, w momencie, gdy wychodzą na jaw moje luki w wiedzy, zawsze staram się dopytywać, nie obrażać i nie zamykać w sobie.

100

Odp: Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?
madziaa33 napisał/a:

najlepiej czasem się zamknąć i posłuchać. Ja, w momencie, gdy wychodzą na jaw moje luki w wiedzy, zawsze staram się dopytywać, nie obrażać i nie zamykać w sobie.

O! Z naciskiem na "zamknąć, posłuchać i dopytać". Jak już człowiek stłamsi w sobie dwie pierwsze pobudki, to łatwiej z ostatnią - dopytać. A jak już się zdobędzie na zapytanie, to ma w serdecznym poważaniu, czy ktoś uzna go za nieuka, bo na pierwszym planie będzie zdobycie intrygujących informacji.

Posty [ 66 do 100 z 100 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Czy do niewiedzy trzeba dorosnąć?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024