1975bastian napisał/a:Może się mylę, ale ja jako facet nie chciałbym roztrząsać jakichś "brudów" o ile nie są to poważne problemy. Uważam, że jeśli to kwestia zmęczenia sobą, życiem czy innymi problemami co ma wpływ na wzajemne stosunki to lepiej tego nie roztrząsać, bo po co? Co da mówienie " jest mi smutno", "czuję się niekochana". To oczywiste, że takie odczucia mamy, no i zawsze mieć będziemy w jakiejś części ponieważ każdy chciałby być kochany bardziej niż jest. Myślę, że niestety to Ty Evelka musisz być osobą, która będzie ten ogień w związku rozpalać. Zobaczysz jeśli spowodujesz, że Twój facet będzie czuł, że go kochasz i pożądasz jako mężczyznę to odwzajemni ci uczucie z nawiązką. Tylko nie oczekuj filmowych scen
) no wiesz ...konie na plaży, blask księżyca tylko dla was, czy rozłożonych rąk do lotu na dziobie Titanica
). My faceci chyba niestety jesteśmy troszkę mniej uduchowieni, ale to nie znaczy, że nie kochamy nad życie nawet gdy sie z wami kłócimy
)
Nie patrz też na swoją sytuację domową przez pryzmat "kury domowej" tak jak piszesz. Wprost przeciwnie- jesteś Panią w domu i to od Ciebie wszystko zależy. Jeśli jednak dojdziesz do przekonania, że "musisz" iść do pracy, to porozmawiaj z mężem. Pozdrawiam
chcąc nie chcąc, dorzucę swoje 5 lub 12 groszy 
trochę mi to pachnie idyllą, w której nie za bardzo jest kontakt z rzeczywistością
marzeniowe traktowanie życia
dobra droga do manipulacji, zamiatania pod dywan drobnych "grzeszków"
tworzenie sytuacji, do zasłaniania nie dociągnięć, maskowania braków
kupowanie szacunku
w pewnym sensie odebrałem Twoją wypowiedź, nie bierz tego do siebie
jak namawianie człowieka do bycia ofiarą, w imię wyższych wartości, a że wartości z kosmosu, to przyciąganie jak "wycie zwierzaków do księżyca"
nie kupuję tego że kobieta musi być osobą która rozpala związek, o ile na ten lep się można złapać już inna sprawa
związek to równouprawnienie, a nie wyzysk
chyba ze że związek to wymiana towarów, każdy wnosi to co ma najlepszego, gorzej jak się układ sił zmienia
facet sie dokształca, idzie do przodu, kariera, kobieta w domu
no to jak najbardziej, pasuje żeby w nagrode dostał jeszcze "kociaka" w łóżku
żyć nie umierać, tylko z czyjej pozycji?? 
ten kierunek to dołożenie obowiązków na głowę, i wcześniej czy później odbije się to, "zmęczeniem"
masz na to lekarstwo??
samorealizacja, zadowolenie czy "stawianie się" w roli/pozycji "służenia"
"serve&service" ciulowa obsługa zmiana serwisu??
oczywiście można to zalepić, zakupami kolejnymi, nie wiem hard sexem
to wszystko jest doraźne
1975bastian napisał/a: Uważam, że jeśli to kwestia zmęczenia sobą, życiem czy innymi problemami co ma wpływ na wzajemne stosunki to lepiej tego nie roztrząsać, bo po co? Co da mówienie " jest mi smutno", "czuję się niekochana". To oczywiste, że takie odczucia mamy, no i zawsze mieć będziemy w jakiejś części ponieważ każdy chciałby być kochany bardziej niż jest.
a to samo się tłumaczy
moje jednak wnioski są takie, bez tych "po co", jest degryngolada w związku, komunikacja na zasadzie "kali mieć, kali być"
można się wymieniać odczuciami własnymi, a można słuchać odczuć partnera, i wspólnie o tym "decydować" rozmawiać, to zmęczenie wychodzi właśnie z braku rozmowy, traktowania drugiej osoby jako nieważnej tych "drobnych"
mówi się "rozmienić życie na drobne" 
sorry ja tego nie kupuje
jako facet
ale to tylko moja opinia na ten temat, i nie musi być wcale rozumiana, akceptowana, a tym bardziej prawdziwa 