Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 154 z 154 ]

131

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
ktoś36 napisał/a:

Ja bylem w podobnej sytuacji jak autor tego wątku.
Z tym że my pobraliśmy się i zdążyliśmy kupić na kredyt wspólne mieszkanie.
Do śluby było bardzo dobrze, albo ja taki wtedy zaślepiony byłem. Chociaż dogadywaliśmy się dobrze,podobne poglądy na wiele spraw. Zamieszkaliśmy razem w wynajętym mieszkaniu. Niestety nie polubiła moich kolegów i skutecznie odcięła mnie od nich, ja jej psiapsiuły również nie trawiłem i nie podobało mi się jak moja żona się z nią widywała, bo zawsze jak wracała od niej, to była naburmuszona i kłóciła się o byle co ze mną. W trakcie bycia ze sobą poruszaliśmy też temat dziecka, ona bardzo chciała, ja też nie widziałem ku temu przeszkód, ale uważałem że na to przyjdzie czas i najpierw ślub, potem mieszkanie a potem dopiero dziecko i tak ustaliliśmy. Jak się okazało, zaczęła już wtedy nalegać na dziecko, ja stanowczo trzymałem się ustaleń, były kłótnie i problemy o nic. Po 2,5 roku bycia ze sobą pobraliśmy się i zaczęło się jeszcze większe naciskanie na dziecko, ale już wtedy było coraz więcej kłótni między nami. Nasz związek wyglądał mniej więcej tak, że ja byłem na każde zawołanie i spełnianie zachcianek, a ona zrobiła coś jak się jej chciało, jak ja nie miałem na coś ochoty, to była kłótnia, jak ona nie chciała czegoś, to ja machałem na to ręką dla świętego spokoju. Cały czas jej sygnalizowałem że coś jest nie tak między nami, bo sama z siebie nawet nie przytuli się do mnie, ani nawet nie pocałuje. Jak ja chcę bliskości i zwykłego przytulenia to ja mam się przytulić, a ona twierdziła, że ją to krępuje... też machnąłem ręką na to. Ale dla mnie to było dziwne, że niby kocha mnie, a nie czuje potrzeby nawet przytulenia się. Po ślubie całowanie też poszło w odstawkę,bo niby ja to brzydziło. Jak się poznaliśmy,to ją to nie brzydziło:) Zawsze przed zaśnięciem to ja całowałem ją na dobranoc, ona nigdy nie wyszła pierwsza z taką inicjatywą. Jak dla testu ja nie pocałowałem na dobranoc, to foch - dlaczego tego nie zrobiłem i widać jak ją kocham, że nawet zapomniałem o pocałunku na dobranoc...
W końcu przyszedł czas na kolejny etap czyli zakup mieszkania. Moja żona nie miała środków,ja ze względu na to że lepiej zarabiałem wtedy, to potrafiłem odłożyć i pokrywać połowę naszych wspólnych wydatków. Namawiałem żonę do kupna mieszkania w naszych rodzinnych stronach choćby nawet ze względu na bliskość naszych rodzin i ewentualną pomoc w wychowywaniu dziecka. Nie zgodziła się, uległem jej decyzji o zakupie mieszkania w miejscowości, w której mieszkaliśmy obecnie. Na mieszkanie nie żałowałem odłożonej kasy, weszło wszystko co miałem. Zaraz po kupnie mieszkania zaczęły się jeszcze większe jazdy i naciskanie na dziecko pod groźbą, że jeśli się nie zgodzę na dziecko tu i teraz, to będzie rozwód.
To chwileczkę - dla ciebie najważniejsze jest zrobienie dziecka, a co ze mną i twoją miłością do mnie? Mówiłem jej wprost że coś jest nie tak miedzy nami i nie sądzę, aby dobrym rozwiązaniem było pakować się w dziecko, jak my się tylko kłócimy. To nie rozwiąże naszych problemów, a pewnie jeszcze je powiększy. Zauważyłem też że założyła sobie konto na portalu randkowym, powiedziałem jej o tym, wypierała się że to tylko tak z ciekawości i więcej tam nie zaloguje się. W tym czasie wkładała mi do głowy, że to wszystko co się dzieje źle między nami to moja wina i jej koleżanki mają lepszych mężów niż ona i znów straszenie rozwodem. W końcu zapytałem czy w ogóle jeszcze mnie kocha, to powiedziała że jakbyśmy mieli dziecko, to by mnie kochała, a skoro nie mamy, to mnie nie kocha i nie widzi przyszłości wspólnej dla nas obojga.
Namówiłem ją na wspólną wizytę u psychologa, zapisał nas na wspólną terapię, jednak ona stwierdziła że to nie ma sensu.
W tym czasie zaczęła coraz częściej wieczorami wychodzić do koleżanek, telefon zawsze przy sobie. Wtedy zaświeciła mi się lampka, że chyba jest ktoś trzeci. Pewnego dnia wróciła do domu i zapytała wprost czy będę jej robił jakieś problemy z rozwodem, bo widzi że ją kocham i jeśli się przyznam w sądzie, to nie dadzą nam rozwodu. Cóż, zgodziłem się, siłą jej nie zatrzymam. Okazało się że tak jak przypuszczałem cały czas szukała przez internet nowych znajomości z mężczyznami. Jesteśmy już po rozwodzie, teraz traktuje mnie gorzej niż obcego.
Przez ten czas naszego małżeństwa takie pranie mózgu mi zrobiła, że przed rozwodem sam nie wierzyłem co się dzieje i że to pewnie jest moja wina, że tak się stało.
Powiedzcie - czy takie zachowanie świadczy o miłości i szacunku? - albo godzisz się na dziecko, albo rozwód?

Masz ogromne szczęście, ze sie z toba rozwiodła! Byłeś jej potrzebny do zapłodnienia, gdyby urodziła wasze dziecko twoje życie stałoby sie piekłem. Oczywiście, ze cie zmanipulowała, chciała cie odpowiednio ukierunkować, okazałeś sie byc trudniejszy w obróbce niż myślała. Teraz ma inna "ofiarę". Takich kobiet, które wszystko na zimno kalkulują jest całkiem sporo i doradzam sie od nich trzymać z daleka. Po wpisie wnioskuje, ze jest ci cieżko ale czas pokaże, ze to jest dla ciebie najlepsze rozwiązanie. Czy to była miłość z jej strony? Odpowiedz jest oczywista.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Tak, jest mi ciężko i to bardzo. Co innego gdybym jej nie kochał, ale ją nadal kocham. Nie da się tak kogoś wyrzucić z głowy, kto był dla mnie do niedawna wszystkim.
To, że nie chciałem mieć dziecka, było spowodowane naszą sytuacją i czułem, że jest coś między nami nie tak, nalegałem aby poczekać aż wezwą nas na terapię,byliśmy zapisani, ale ona to olała. Jak się dochodziła ze mną o to że nie chcę teraz dziecka, to jej mówiłem, że nie chcę bo nie czuje tego, nie moglem jej powiedzieć wprost, że jak będziesz mnie kochać, będziesz dobra dla mnie, zaczniesz szanować, a nie drwić ze mnie,  to postaramy się o dziecko, bo wiadomo że wtedy zaczęłaby grać i robić wszystko abym uwierzył, że się zmieniła.
Wszystko jej we mnie przeszkadzało jak tylko kupiliśmy to mieszkanie, nawet to że stanąłem w kuchni w tym miejscu do którego ona chciała właśnie podejść, taka bzdura wzbudzała w niej niesamowitą złość. Podobnych przypadków było bardzo dużo i można by je wymieniać długo. Zawsze w kłótniach podkreślała, że jej przyjaciółka będzie dla niej zawsze najważniejsza w życiu, a nie ja.
Takie sytuacje zapalały mi lampkę w głowie, że miłość i wzajemny szacunek do ukochanej osoby nie wygląda w ten sposób.
Nieraz było tak, że nie chciało mi się wracać do domu po pracy, bo wiedziałem że znów wymyśli jakiś powód aby się kłócić. Z resztą po rozwodzie wyznała mi, że specjalnie szukała pretekstów do kłótni, aby się wyżyć na mnie.
Jak zauważyłem, że ma konto na portalu randkowym i trzyma cały czas tel przy sobie i nagle znacznie częściej wychodzi do "koleżanki" wieczorem, to się odsunąłem i nie chciałem żadnych zbliżeń, zakładając, że może się okazać, że to nie będzie moje dziecko. To mi przyprawiła łatkę impotenta. Co nie jest prawdą.
Teraz musimy się nadal widywać w naszym domu, bo nie został jeszcze sprzedany. Najbardziej boli jak widzę, że gach dzwoni,a ta lecie biegiem do niego. Zaczęła nawet opowiadać, że ich znajomość popsuła się i sprowadza się tylko do sexu, oczywiście jak on ma ochotę. O mnie natomiast wyrażą się w samych negatywach.   
Skwitowała w sądzie i w rozmowie ze mną również, że jedynym powodem rozwodu było to, ze nie chciałem mieć dziecka.
Myślę, że nawet jakby się pojawiło dziecko, to i tak zostawiłaby mnie, a mi zostałyby alimenty i długi, nie wspominając o ograniczonych kontaktach z dzieckiem.

133

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Nie mogę zrozumieć tego - jak można z taką łatwością przekreślić nasze małżeństwo, wszystko to co razem wspólnie zbudowaliśmy. Jeszcze przed rozwodem wyciągnęła mnie na wczasy, jak się później okazało będąc na wczasach miała już przygotowany pozew rozwodowy i to kiedy go dostarczy do sądu. Z resztą, na wczasach cały czas wspominała, że rozstaniemy się jak nie będę chciał dziecka i że musimy ustalić szczegóły po urlopie. A następnie wielki foch - dlaczego jesteś smutny i zamyślony na wakacjach. A z czego miałem się cieszyć, jak własna żona cały czas mówiła o rozwodzie?
Po urlopie wygadała się, że spotyka się z innym i czy będę jej robił problemy w sądzie. Oczywiście już była przeszkolona co mamy mówić, żeby sąd dał nam rozwód. Nawet chwili się nie zastanawiałem nad odpowiedzią - oczywiście, że nie będę robił problemów, nie będę żył z kobiet, która mnie zdradza i nie szanuje. Tak mi podpowiadała logika i wiem, że to najlepsze rozwiązanie uwolnić się z tego koszmaru. Serce jednak nie idzie w parze z logiką i podpowiada coś innego...

134

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Dobrze, że udało Ci się wykaraskać z tego małżeństwa i masz z nią dziecka! Sprzedasz mieszkanie i będziesz mógł się od niej odciąć. Gdybyś miał dziecko, zawsze miałaby powód, aby mataczyć w Twoim życiu.

Pytasz, jak to możliwe, że przekreśliła tyle lat związku i małżeństwa? Też sobie zadaję podobne pytanie i coraz częściej dochodzę do wniosku, że to kwestia ich priorytetów. Takie kobiety nie szukają w związkach wyższych uczuć, choć właśnie to deklarują. Związki, małżeństwa, dzieci mają zapewnić im wygodne życie, w którym ciągle będą dostawały, praktycznie nic nie dając od siebie. Najgorsze jest to, że wszystkie związki tych kobiet kończą się w ten sam sposób: kłotnie, zdrady, brak szacunku, dramatyczne rozstanie, wrogość.

Gdy już uznają, że wyssały z gościa, co wyssać się dało, nie mają żadnych hamulców ani sentymentów. Moja przyprowadziła mięśniaka, pewnie żeby mnie obił. Twoja zadaje Ci ostatnie ciosy, opowiadając o zdradach, których dopuszcza się na Tobie. Inne manipulują dziećmi, nastawiając je przeciwko ojcom, dziadkom itd. Nigdy przy tym nie liczą się z konsekwencjami swoich czynów. Nigdy niczego nie żałują. Nie odczuwają wstydu (moja jest w stanie pisać do mnie po tym wszystkim). I nigdy się nie zmieniają. Tak, tak, Twoja kobieta powtórzy ten sam cykl z kolejnymi partnerami. Co do tego nie ma wątpliwości! Bo problem leży w niej, choć - tak jak moja - usilnie chciała Ci wmówić, że całe zło jest Twoją winą.

Ostatnio trochę przypadkiem poznałem kulisy związku jednego ze związków mojej ex, zanim jeszcze była mężatką. Spotykała się z gościem, z którym dawniej współpracowałem. Byli razem jakieś 2 lata. Na początku była sielanka, z czasem zaczęły kłótnie, wyzwiska z jej strony i rosnący nacisk na małżeństwo. Gdy doszła do wniosku, że jednak nie wymusi na delikwencie małżeństwa, zaczęła szukać nowego partnera za pomocą serwisów randkowych. Jako że jest bardzo ładna, nawijał się kandydat za kandydatem, a poroże kolegi rosło i rosło. W końcu pojawiła się odpowiednia partia. Dobrze rokujący właściciel dwóch restauracji. Młody człowiek, którego szybko zaciągnęła do łóżka. Po miesiącu była w ciąży. Błyskawiczny ślub i zaczęło się piekło. Dziewczyna próbowała manipulować nowym mężem, ale ten okazał się jeszcze bardziej skrzywiony od niej. Wycofał się, podobno stosował wobec niej przemoc psychiczną i ekonomiczną. W każdym razie bała się go, ale nie na tyle, żeby zaprzestać poszukiwań i nie przeskoczyć do lepszej partii.

I tak miała kochanka za kochankiem, a czasami zdarzało się nawet, że kilku kochanków jednocześnie. Niestety żaden nie składał jej wielkich propozycji, nie chciał pomóc przy rozwodzie z mężem, wziąć na siebie odpowiedzialności za jej życie. Wyjątkiem był ów kolega, ktorego porzuciła, gdy zaplanowała wplątać się w małżeństwo. On dawał jej wszystko, ale dla niej było to za mało. Szukała lepszej oferty i ostatecznie dostała ją ode mnie. Nasze losy potoczyły się według podobnego schematu co jej pierwsza relacja. Chciała wymusić wspólne mieszkanie i małżeństwo, ale resztki rozsądku podpowiadały mi, żeby nie stawiać kolejnego kroku. Gdy już doszła do wniosku, że nic więcej ze mnie nie wyciśnie, rozstaliśmy sie w najgorszym stylu.

135 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2016-11-01 14:05:32)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

No moja była żona cały czas opowiada mi o swoich podbojach miłosnych z nowym gachem i jak to często jeżdżą do lasu wieczorami. Nagle też od innych mężczyzn ma propozycje spotkań wspólnych. Mimo iż jesteśmy już po rozwodzie, to nadal myśli że ja będę jej nadskakiwał, tak jak dawniej, ale się pomyliła. Co gorsza chce sprowadzać do naszego jeszcze mieszkania tego swojego gacha na noc, mi się to bardzo nie podoba i powiedziałem jej że nie życzę sobie w moim mieszkaniu obcych ludzi w nocy. Wiadomo, że nie zabronię jej sprowadzać kogokolwiek w dzień, czy wieczorem, ale uważa że na noc ktoś zupełnie obcy nie powinien zostawać. Dobrze że ten jej kolo nie chce zostać na noc jak ja jestem w domu i w ogóle nie chce wchodzić nawet do mieszkania. Juz nie mogę się doczekać aż zamkniemy ostatecznie tą sprawę z mieszkaniem i nie będę jej widział, ani słuchał.
Uwierzcie mi, jest to bardzo nieprzyjemne uczucie i mimo tego, co mi zrobiła, to serce boli.
Jeszcze mówi mi, że każdy z tych nowo poznanych kolesi w ostatnim czasie okazał się pod każdym względem lepszy ode mnie i żeby być lepszymi ode mnie nie musieli w sumie nic robić.
Tylko już zapomniała kto był na każde jej zawołanie, kto utrzymywał ją jak nie miała pracy, kto pomagał jej we wszystkim, mimo że i tak zawsze było jej źle i była niezadowolona. Zawsze miała zapewniony byt finansowy, nie chodziła głodna, i miała gdzie mieszkać. Nie musiała się martwić, ze braknie pieniędzy i nie będzie za co żyć.
Przed naszym związkiem była w dziwnym związku z jakimś kolesiem, który spotykał się z nią tylko na bzykanie, a ta emocjonalnie uzależniona od niego nie potrafiła go zostawić, dopiero jak jemu się znudziło, to wyzwał ją od najgorszych i olał. Już wtedy powinna mi się zapalić lampka w głowie, że skoro spotyka się z takimi dziwnymi, to musi być coś z nią nie tak. Ale jak to mówią, kobieta wstydu nie ma i jak popychacz pluje w oczy, to się śmieje i mówi że deszcz pada.

Sama też po rozwodzie powiedziała mi, że zdaje sobie z tego sprawę, że nie była dla mnie dobrą żoną nigdy i że dziwi się że tak długo z nią wytrzymałem. Ona sama na moim miejscu nie chciałaby mieć takiej żony jak ona. A wyszła za mnie, bo chciała udowodnić swojemu byłemu, że może być czyjąś żoną i trafiłem się jej ja...

136

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Naprawdę Ci współczuję. Przykro czytać rzeczy, jakie mówi na Twój temat, a co dopiero słuchać ich na swój temat. Pewnie to marne pocieszenie, ale dla mojej ex również byłem środkiem do osiągnięcia czegoś innego. Zapewne chodziło o mieszkanie i lepszy status materialny.

Mam nadzieję, że nie bierzesz jej słów do siebie. Fakt,że to mówi pokazuje tylko, że jest słaba psychicznie i wymknąłeś sie jej spod kontroli. Jedyne co jej teraz zostało to Ci ubliżyć. Wciąż uważam, że powinieneś to jak najszybciej uciąć. Może nawet powinieneś zacząć traktować ją trochę jak powietrze. W necie możesz poczytać o metodzie 34 kroków. Żaden cudowny lek, ale jeśli spróbujesz się do niej zastosować, zyskasz trochę godności we własnych oczach. Może ona również spuści z tonu.

Pamiętaj, im dłużej to wszystko trwa, tym dłuższym cieniem kładzie się na Twojej psychice. U mnie to wciąż świeża sprawa, ale niestety obserwuję w sobie rosnącą nieufność do kobiet i ich intencji. Niby ciągle powtarzam sobie, że gdzieś są normalne dziewczyny, ale już sam nie wiem, czy naprawdę w to wierzę. U Ciebie niestety jest lub za chwilę będzie podobnie. Im dłużej to trwa, tym trudniej będzie Ci budować nowe relacje.

Jeśli można zapytać, to mieszkanie zostało już wystawione na sprzedaż, czy dobijasz jakiś ostatnich formalności?

137 Ostatnio edytowany przez Donald Trump (2016-11-01 20:49:02)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Ktosik , a po co ty ja wpuszczasz do mieszkania i to jeszcze z jakimis frajerem ? Spakuj ze q...do  reklamówki z gratami i wywal za drzwi , wymien zamki i nara. Nie rozumie tego.

138

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Mieszkanie jest nasze wspólne i kredyt też wspólny, ale za wkład własny i inne koszty płaciłem ja.Teraz mamy takie same prawa do tego domu. Tak, wystawione na sprzedaż.

139 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-11-02 08:03:55)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
ktoś36 napisał/a:

Mieszkanie jest nasze wspólne i kredyt też wspólny, ale za wkład własny i inne koszty płaciłem ja.Teraz mamy takie same prawa do tego domu. Tak, wystawione na sprzedaż.

Straszna lipa. Kredyt pewnie też spłacałeś głównie Ty (w końcu była bezrobotna). Niestety te kobiety nie mają skupułów.

Kusi, żeby wystawić ją za drzwi, ale to tylko eskalowałoby konflikt. Wymienisz zamki, ona wynajmie ślusarza, usunie, co wstawiłeś, wymieni na własne i Ty będziesz musiał wynająć swojego ślusarza. Szkoda nerwów na takie przepychanki.

BTW, pojawiają się ludzie zainteresowani zakupem tego mieszkania?

140 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2016-11-02 20:54:10)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Pracę później miała, więc płaciliśmy wszystko po równo.
Tak to miłość wielka, a za sprawą jakby jednego kliknięcia zmiana nastawienia do mnie o 180 stopni, traktowanie mnie gorzej niż nieznajomego na ulicy, robienie ze mnie tego najgorszego wśród swojej rodziny o znajomych. I to wszystko w ciągu 2miesięcy, taka odmiana.
Zapewne musiała się męczyć przez te 6 lat udając zupełnie inną osobę niż jest.
Bardzo się boję nadchodzących świąt. To będzie dla mnie ciężkie przeżycie. Bo to nie ja poleciałem do sądu po rozwód,i to nie ja zniszczyłem to co udało nam się wspólnie zbudować.
Wiedziałem, że jest między nami źle, ale chciałem walczyć o nasze małżeństwo,chciałem iść na wspólną terapię.

A może po prostu liczyła tylko na dziecko i mieszkanie, a ja byłem potrzebny do spełnienia marzeń. Później tak jak ktoś tu już napisał, zrobiłaby mi z życia koszmar.

141

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

I kazdy Ci tu powie ze nie warto , nie warto bylo by walczyć o nią , jedyna osobo o ktora warto walczyc jesteś TY sam ! , jezeli teraz nawet tego nie rozumiesz to niebawem zaczniesz. wiekszość przerabiała tu podobne schematy, az dziw bierze ze pewne sytuacje identyczne tylko autorzy sie zmieniali. O swietach poki co nie mysl - pamietaj czasami jedna chwila potrafi zmienić wszystko. A o niej juz staraj sie zapominać to nie stanie sie z dnia na dzień ale .... po takich rewelacjach z jej strony nie masz juz odwrotu i nawet sie nie zastanawiaj juz nad tym co by było gdyby.

142 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-11-02 21:34:43)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Niestety, wszystkie Twoje najgorsze obawy zapewne są prawdziwe. Prawdopodobnie byłeś jej potrzebny do zrealizowania celów, jakie sobie postawiła w życiu. To może być wszystko - od własnego samochodu, po mieszkanie, z którego nikt jej nie wyrzuci. Gdybyś miał z nią dziecko, dla Ciebie byłaby to pewnie miłość życia, dla niej narzędzie wpływu na Ciebie. Niestety ten typ kobiet tak ma.

W ramach autoterapii polecam poczytać książkę Pawła Ślązaka "Hieny, modliszki i czarne wdowy". Nie jest to naukowy wywód, ale znajdziesz tam sporo przykładów takich kobiet, poznasz losy związanych z nimi mężczyzn. Dosadny język auta sprzyja również nazywaniu rzeczy po imieniu. Nie mówię, że masz operować zastaną tam terminologią wobec ex. W ten sposób okażesz jej słabość. W tej chwili jedyne na co zasłużyła to Twoja oboejętność.

Pamiętaj również, żeby nie wchodzić z nią w żadne gry ani nie łapać się wielką przemianę i krokodyle łzy. To mogłoby się zdarzyć, gdyby ona żywiła głębsze uczucia do Ciebie. Ale sam wiesz, że takich uczuć w niej nie ma.

Co do Świąt, jedyna słuszna droga to wyjechać/pójść do swojej rodziny, a ex zostawić w domu. Niech sobie radzi. Mam nadzieję, że nie chcesz udawać, że wszystko jest w porządku. Jeśli dopadnie Cię nawet u Twojej rodziny, rozważ wyjazd w góry, nad morze... Gdziekolwiek, byle się odciąć. Generalnie powinieneś się odciąć na jakis czas. Ex cały czas rujnuje Ci psychikę. Myślałeś o jakiś wczasach? Może wybierz się do Hiszpanii na tydzień. W takiej Barcelonie teraz jest ciepło, ceny są niskie (porównywalne z polskimi), loty tanie. Odetniesz się, a ona zacznie sobie zadawać pytania. Może przynajmniej spuści trochę z tonu.

143 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-11-02 21:43:29)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Donald Trump napisał/a:

I kazdy Ci tu powie ze nie warto , nie warto bylo by walczyć o nią , jedyna osobo o ktora warto walczyc jesteś TY sam ! , jezeli teraz nawet tego nie rozumiesz to niebawem zaczniesz. wiekszość przerabiała tu podobne schematy, az dziw bierze ze pewne sytuacje identyczne tylko autorzy sie zmieniali. O swietach poki co nie mysl - pamietaj czasami jedna chwila potrafi zmienić wszystko. A o niej juz staraj sie zapominać to nie stanie sie z dnia na dzień ale .... po takich rewelacjach z jej strony nie masz juz odwrotu i nawet sie nie zastanawiaj juz nad tym co by było gdyby.

Tak jak pisze Trump - zapomnij o niej. Kobiety, którą kochasz nigdy nie było. Kochałeś tylko postać, którą stworzyla na potrzeby omotania Cię wokół palca. Teraz poznajesz jej prawdziwą twarz. Wiem, że to ciężkie. Sam do tej pory nie mogę uwierzyć, że najbliższa mi osoba zrobiła mi takie świństwo, tak instrumentalnie mnie potraktowała. Ale też muszę się zmierzyć z tą prawdą. Przestać myśleć o dobrych chwilach i przypomnieć sobie te, które rujnowały mnie. A tych było zdecydowanie więcej.

to prawda, tego typu kobiety działają według tych samych schematów. Jak już ktoś Ci je wskaże, zaczynasz zastanawiać się, jak to możliwe, że tak długo dawałeś sobie wmawiać, że jesteś przyczyną ich nieszczęścia i musisz coś zrobić, by wreszcie przestaly przez Ciebie cierpieć. A fakty są takie, że to Ty jesteś ofiarą, tyle że bezczelnie zmanipulowaną.

Przykro mi stary, że Twoje marzenia legły w gruzach. Zacznij walczyć o siebie! Tylko to Ci zostało. Podobnie jak mi. Ty masz gorzej, bo musisz ją oglądać każdego dnia.

144 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2016-11-03 22:57:49)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Ksiazkę przeczytalem całą i widzę wiele identycznych sytuacji opisanych w tej książce i moim życiu. Identyczny schemat dzialania. Widzę też jak teraz wychodzi moja naiwność i łatwowierność. Sam wybielałem jej dziwne zachowania i tym samym idealizowałem jej osobę. Szkoda,że w drugą stronę to nie dzialalo tak samo. Ale jak się szczerze kocha,to się nie widzi wielu rzeczy. W rodzinie najbliższej mam mega oparcie i wiem że mogę na nich liczyć. Święta bedę u mojej rodziny spędzal tylko że juz nie bedzie jej obok mnie przy stole. Nie będzie się do kogo przytulić... bardzo mi brakuje teraz takiej bliskości i ciepła. Ale jak to mówią, co nie zabije,to wzmocni. Ważne aby zdrowie bylo, a reszta się ułoży, chociaz myślę, że nie potrafię w przyszłości zaufać jakiej kolwiek dziewczynie. Nawet jeśli będzie mieć dobre intencje wobec mnie, to zawsze będzie nutka zastanowienia i jakaś blokada. Póki co muszę się wyleczyć z mojej byłej żony.

145

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Drogi autorze przeczytałam tekst do słów cytuję ...mimo silnej więzi.....Dalej się nie wysilam,bo mam obraz Twojej Kobiety już w głowie.Po pierwsze,przemoc materialna była wobec niej tworzona...nie ukrywam, że śmiesznie zabrzmiało.Ale spójrz przecież ona jest nieralnie zapatrzona w martwe dobroci.Chciała auto .Kupiłeś pomimo nie fajnej sytuacji.Ona przesadza nie ma obiektywizmu i jest nieoszczędna.I nie darzy Cię szczerym uczuciem.To nie jest prawdziwa miłość.Facet źle wybrałeś.Oj,źle tym bardziej te romanse w małżenstwie .To jest dziewczyna nie godna zainteresowania.Rozumiem, gdyby miala jednego na boku pocieszyciela,ale kilku?Jest niestała.

146

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Jeszcze tak myślę o tym całym naszym związku i może to ze mną coś jest nie tak? Może to faktycznie moja wina, że odeszła ode mnie, znalazła sobie kogoś i nam się nie ułożyło? Może gdybym się teraz zgodził na to dziecko, to bylibyśmy nadal razem?

147

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
ktoś36 napisał/a:

Jeszcze tak myślę o tym całym naszym związku i może to ze mną coś jest nie tak? Może to faktycznie moja wina, że odeszła ode mnie, znalazła sobie kogoś i nam się nie ułożyło? Może gdybym się teraz zgodził na to dziecko, to bylibyśmy nadal razem?



Ooooo i zaczyna sie smile a dopiero co pisałem schemat ten sam tylko autorzy sie zmieniaja , teraz etap zastanawiania sie czy to przypadkiem nie moja wina , nie nie Twoja , a co by bylo gdybys sie zgodził na dziecko ? to bys sie przekonał dopiero , szantaże , alimenty , walka o prawa , zryta zupełnie psychika i na koniec rozwód. To na 100 % by było.

148

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Donald Trump napisał/a:
ktoś36 napisał/a:

Jeszcze tak myślę o tym całym naszym związku i może to ze mną coś jest nie tak? Może to faktycznie moja wina, że odeszła ode mnie, znalazła sobie kogoś i nam się nie ułożyło? Może gdybym się teraz zgodził na to dziecko, to bylibyśmy nadal razem?



Ooooo i zaczyna sie smile a dopiero co pisałem schemat ten sam tylko autorzy sie zmieniaja , teraz etap zastanawiania sie czy to przypadkiem nie moja wina , nie nie Twoja , a co by bylo gdybys sie zgodził na dziecko ? to bys sie przekonał dopiero , szantaże , alimenty , walka o prawa , zryta zupełnie psychika i na koniec rozwód. To na 100 % by było.

Tak jak pisze Trump: Nie szukaj winy w sobie. Ten typ kobiet zrobi wszystko, żeby wmówić Ci, że problem leży właśnie w Tobie. Zastanów się, ile już razy brałeś na siebie odpowiedzialność za sceny, które Ci zrobiła, bo potem ze łzami w oczach tłumaczyla, że tak się zachowała, bo zrobiłeś lub powiedziałeś coś, co ją bardzo skrzywdziło. A Ty owszem, powiedziałeś coś niemiłego, ale głównie dlatego, że wcześniej zrobiła Ci wielką scenę o nic. Nie daj się wplątać w ten schemat ponownie. Nic nie mogłeś zrobić, bo ona wiecznie poluje, wiecznie szuka lepszej okazji.

Gdybyś miał z nią dziecko, byłoby ono tylko narzędziem wpływu na Ciebie. Teraz sprzedasz mieszkanie i uwolnisz się od niej. Gdyby bylo dziecko, miałaby na Ciebie wpływ prawdopodobnie do końca życia. Gdyby uznała, że zakręcił się wokół niej samiec z lepszymi perspektywami niż Ty, nie wahałaby się i rzuciłaby Cię. Poszłaby do niego, a Ciebie rozgrywałaby dzieckiem. Walczyłaby o alimenty, ograniczała widzenia itp. i dawała na wstrzymanie, gdy będziesz jej posłuszny. Samo dziecko oglądałoby to wszystko. Nauczyłoby się, że nie ma trwałych relacji, że nie ma mowy o partnerstwie w związkach, a szacunek i zaufanie nie należą do fundamentów, na których buduje się relację. Naprawdę daj sobie spokój z takimi przemyśleniami. Zapomnij o niej i ciesz się, że łączy Was tylko wspólne mieszkanie.

149 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2016-11-06 20:24:12)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Bo ona cały czas twierdzi i koleżankom mówi, że nic na mnie nie działało w kwestii dziecka i nijak nie mogła się ze mną w tej kwestii dogadać i to jest jedyny powód do rozwodu ze mną. A mi mówiła, że gdybym się zgodził na to dziecko, to nadal by mnie kochała, a że nie zgodziłem się, to mnie nie kocha i rozwiązaniem dla niej tego problemu jest rozwód. Bo dla niej posiadanie dziecka, jest najważniejszą sprawą.

Tylko z drugiej strony - jeśli taka kobieta szczerze kocha swojego męża, to tak łatwo podejmuje decyzje o rozwodzie i  rozwaleniu wszystkiego na co pracowali? A kilka miesięcy przed złożeniem pozwu szuka na portalu randkowym nowego adoratora i twierdzi, że badała grunt.

Przecież, gdybym czuł, że wszystko jest dobrze między nami i byłbym pewny, że będziemy ze sobą na dobre i na złe i że zawsze mogę liczyć na nią, tak jak ona na mnie, to już dawno postaralibyśmy się o dziecko.

Jak już złożyła pozew, to następnego dnia stwierdziła, że nie jest pewna czy dobrze zrobiła składając ten pozew. Dodała, że o wiele łatwiej byłoby jej pójść do sądu z pozwem, gdyby wiedziała, że jej nie kocham. Czyli doskonale wiedziała, że jest dla mnie wszystkim i że ją kocham.

Albo jest jeszcze taka opcja, że przestałem być dla niej atrakcyjnym jako mężczyzna. Podobnie jak tu wielu na forum robiłem za pieska u niej. Np. zachciało się w zimie późnym wieczorem coś na słodko, to piesek zbierał się i leciał do sklepu, żeby sprawić żonie przyjemność. Przyziębiła się, to chodziłem po aptekach, ale jak ja byłem chory,to nie miał kto iść do apteki, tylko sam się zbierałem. Pamiętam jak wróciłem z pracy z gorączką, położyłem się i zasnąłem, miałem podjechać po żonę do jej pracy, żeby nie marzła na przystanku. Spóźniłem się przez to zaśnięcie dosłownie 10 minut, zebrałem ochran za to. Zamiast być wdzięczną, że z gorączką jadę po nią, żeby nie marzła na przystanku, to jeszcze mnie zjebała, spóźniłem się parę minut i musiała czekać...

Teraz ten jej nowy kolo, zbajerował ją, świata ona nie widzi poza nim, zadręcza się jak ten nie odezwie się do niej, bo pewnie on traktuje tą znajomość jak rozrywkę i bzykanie na zawołanie, ale nie spędza z nią czasu i jest ok. Ją to pewnie kręci w nim, że jest taki nieprzewidywalny i nigdy ona nie wie co on zrobi. A jak to mówiła do mnie - jesteś przewidywalny...

Już jakiś czas po rozwodzie, a ja nie czuję do niej nienawiści, złości. Nie potrafię. Brakuje mi jej, tęsknię za nią, myślę o niej i co najdziwniejsze boję się o nią, żeby jej się krzywda nie działa, żeby jej nikt nie skrzywdził. Myślę, że nadal bardzo ją kocham i żaden rozwód ani to jak mnie potraktowała nie zmieniło mojego uczucia do niej. Kiedyś obudziłem się w środku nocy i doszło do mnie, że to był tylko jakiś dziwny sen i że tak naprawdę wszystko jest dobrze, poczułem niesamowitą ulgę, że już po wszystkim i to tylko sen, a po krótkiej chwili znów zwaliło się mi wszystko na głowę i rzeczywistość jednak była inna, jej już nie ma ze mną...

Nie wyobrażam sobie również związku z żadna inną kobietą, nie ma dla mnie innych kobiet. Przez te wszystkie lata nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby szukać kogokolwiek innego, wierność to dla mnie podstawa. Pokochałem ją taką jaką była, nie przeszkadzało mi w niej nic, zawsze tłumaczyłem sobie jej dziwne zachowania. Nie życzę jej źle, niech jej się układa w życiu jak najlepiej.

150 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-11-07 21:04:56)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Uwierz mi, dziecko nic nie zmieniłoby. To kolejna manipulacja w jej wykonaniu. Zapewne powtarzała Ci wiele razy, że gdyby miała dziecko, wreszcie byłaby szczęśliwa. Guzik prawda. Cieszyłaby się może przez miesiąc, a potem byłoby to samo. Znowu pojawiałoby się coś, co ją unieszczęśliwia - jakieś żądanie, które musisz spełnić. A gdy już spełnisz, pojawi się kolejne. I tak w kółko.

Ona potrzebuje takich akcji głównie z dwóch powodów. Pierwszy to wzbudzenie w Tobie poczucia winy. Przekonanie Ciebie, że jesteś złym człowiekiem, obojętnym na jej cierpienie. Gdy już wyhoduje w Tpbie takie poczucie winy, z łatwością skłoni Cię do kolejnych działań na jej rzecz, bo wtedy nie myślisz już o tym, że jesteś wykorzystywany, tylko o tym, że musisz udowodnić jej swoją miłość; miłość, którą nieustannie kwestionuje, zarzucając Ci egoizm, brak empatii itp. Brzmi znajomo?

Drugi powód to znalezienie usprawiedliwienia dla swoich wybryków. Przecież to Ty jesteś zły, a ona porzucona, zgruzgotana Twoją apatią, nie wytrzymała i z rozpaczy zrobiła, cokolwiek zechciała zrobić. Przykładowo, gdy moja ex zdradzała mnie, najpierw odsuwała mnie od siebie i swojego życia. Budowała uczuciową przepaść między nami. Gdy wreszcie to zrobiła, usprawiedliwiała się, że była samotna, że ją zaniedbałem itd. Wtedy dałem jej wiarę. Dziś widzę, jak byłem naiwny.

Także podsumowując, nie możesz zrobić nic, co zmieniłoby naturę tego związku. Bo nie w Tobie, a w niej jest problem, a ona zapewne zmienić się nie chce. Zresztą w ogóle nie wiadomo, czy jest w stanie się zmienić.

W ogóle nie przejmuj się tym, co mówi do ludzi. Ona Cię oczernia, bo ma po temu swoje powody i żaden z nich nie jest związany z Twoją winą. Pierwszy powód to zrzucenie z siebie winy za rozpad małżeństwa. Zauważyłeś, że ten typ kobiet prawie nigdy nie przeprasza? Prawie nigdy nie bierze za nic odpowiedzialności? One po prostu tak fukcjonują, że ktoś inny musi odpowiadać za ich winy. Drugi powód przerzucania winy na Ciebie to to, że ona teraz poluje na nowego faceta albo usidla już złapanego. Doskonale przy tym wie, że ma szanse u wrażliwych typów, którzy przejmą się jej nieszczęściem. Tylko u takiego gościa stopniowo uda jej się zbudować przekonanie, że nie jest wystarczająco czuły dla niej. Wtedy znowu będzie mogła manipulować nim, bazując na jego współczuciu dla jej nieszcżęścia.

Moja też oczernia mnie w oczach znajomych. Nie ma dnia, żeby komuś nie napisała, jaki to byłem toksyczny czy fałszywy. Ale towarzysko ma pecha, bo próbuje zdyskredytować mnie w oczach ludzi, którzy znają mnie od kilkunastu lat. Dobrze wiedzą, kim jestem i dobrze wiedzą, jaki ma interes w oczernianiu mnie.

Co do innych kobiet, też mam wątpliwości, czy zdołam jakąś pokochać. Tyle że już nie uważam, że moja ex była tą jedyną i z inną niczego nie zbuduję, co raczej przestalem ufać kobietom. Wątpię w ich szczere intencje.

151 Ostatnio edytowany przez ktoś36 (2016-11-09 23:45:37)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

To wszystko co teraz napisałeś brzmi znajomo, a nawet identycznie jak w moim przypadku. We wszystkim co napisałeś jest racja i tak byłoby jak napisałeś - gdyby pojawiło się dziecko. I nie jedna znajoma osoba mi to samo powiedziała, że pojawienie się dziecka byłoby powodem do radości przez chwilę, a potem pojawiłyby się kolejne żądania i albo zrobisz tak jak chcę, albo rozwód...

Ale z drugiej strony wina za rozpad związku/małżeństwa leży po obu stronach. Mogłem nie być pieskiem i nie udowadniać na każdym kroku jak bardzo kocham i mieć mega wyrzuty sumienia jak zrobiła awanturę bo zachciało mi się zająć swoim hobby, a ona właśnie pomyślała, że skoro razem mamy wolne,to powinniśmy ten czas spędzić razem, bo ona nie ma co robić. 

Również myślę, że nie zaufam już żadnej, bo cały czas będę w głowie miał to moje doświadczenie z małżeństwa i przeświadczenie, że kobieta robi coś dla mnie po coś, a nie dlatego że mnie kocha. Wiem, że to głupie rozumowanie i nie można mierzyć wszystkich jedną miarą, ale na obecną chwilę  tak właśnie czuję.

Mimo wszystko cały czas siedzi mi ona w głowie i chcę czy nie, to myślę o niej. Najbardziej wyniszcza mnie to jak sobie przypominam cały czas te dobre chwile razem spędzone, tak te dobre. Złych jakoś nie przypominam sobie, nie myślę o nich, a przecież wiem że były. Wtedy ogarnia mnie takie dziwne uczucie, uczucie utraty czegoś bardzo ważnego w moim życiu, co nadawało mi sens i motywację do starania się aby było lepiej. Gdzie nie pójdę, to przypominają się mimowolnie nasze wspólne chwile. Miejsca, rzeczy...

Problemem jest pewnie to, że cały czas widujemy się w naszym jeszcze wspólnym mieszkaniu, każdego dnia. Rano wstajemy do pracy i widzimy się przy śniadaniu, wieczorem wracamy z pracy i też się widzimy. Znikam tylko na weekendy stąd i wracam w niedzielę wieczorem dopiero. To mnie też przytłacza, jak widzę kiedy wychodzi z tym gachem na spotkania. To naprawdę bardzo boli. Wiem, że jesteśmy dla siebie obcy, bo już po rozwodzie, ale serce jednak co innego dyktuje. Sam już nie wiem co to będzie ze mną dalej...

152

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
ktoś36 napisał/a:

1. Ale z drugiej strony wina za rozpad związku/małżeństwa leży po obu stronach. Mogłem nie być pieskiem i nie udowadniać na każdym kroku jak bardzo kocham i mieć mega wyrzuty sumienia jak zrobiła awanturę bo zachciało mi się zająć swoim hobby, a ona właśnie pomyślała, że skoro razem mamy wolne,to powinniśmy ten czas spędzić razem, bo ona nie ma co robić. 

2. Mimo wszystko cały czas siedzi mi ona w głowie i chcę czy nie, to myślę o niej. Najbardziej wyniszcza mnie to jak sobie przypominam cały czas te dobre chwile razem spędzone, tak te dobre. Złych jakoś nie przypominam sobie, nie myślę o nich, a przecież wiem że były. Wtedy ogarnia mnie takie dziwne uczucie, uczucie utraty czegoś bardzo ważnego w moim życiu, co nadawało mi sens i motywację do starania się aby było lepiej. Gdzie nie pójdę, to przypominają się mimowolnie nasze wspólne chwile. Miejsca, rzeczy...

Ad. 1. Wątpię, żeby mniej pieskowania cokolwiek zmieniło. Osobiście żyję na dość duzych obrotach: regularnie trenuję kolarstwo i dla żadnej kobiety nie zrezygnowałem jeszcze z treningów, mam czas dla znajomych, sporo też wyjeżdżam w delegację. Trochę jej pieskowałem przez dłuższy czas, ale też często zwyczajnie nie miałem dla niej czasu i olewałem jej prośby. Robiła mi wtedy straszne sceny, ale schemat jej działania się nie zmieniał. Ciągle czuła się porzucona/skrzywdzona i tymże uczuciem uzasadniała wszystkie swoje wybryki. Gdy wreszcie znajdowałem dla niej więcej czasu, zaczynało się, że nie spędzamy go tak jak powinniśmy itd. Także nie łudź się, jakkolwiek nie zachowywałbyś się, nie dogodziłbyś tej kobiecie i tak znalazłaby powód, żeby na Ciebie narzekać i zrobić z Ciebie największą świnię, jaką spotkała. One są tak skonstruowane i robią to z powodów, o których pisałem wcześniej.

Jedyne co sobie możesz zarzucić, to to, że ciągnąłeś to tak długo. Serio. Nie byleś w stanie zrobić nic, co zmieniłoby jej postawę. Każdy kolejny związek Twojej kobiety będzie wyglądał dokładnie tak samo. Każdy poprzedni też tak wyglądał.

Ad. 2. Też czasami się łapię na tym, ze wspominam dobre chwile. Ale jak już się złapię, to zaczynam wracać do tych złych. Przypomnij sobie, co rujnowało na codzień Twój związek i zawsze to wspominaj, gdy zaczeniesz myśleć o niej z sentymentem. Zrobiłem sobie nawet listę jej wybryków, żeby latwiej było mi kontrolować te "czarujące" wspomnienia. Jak się dobrze temu przyjrzysz, wyjdzie, że wspominasz momenty z Twojego związku, a jego szara codzienność to prześladowania w wykonaniu Twojej byłej. Ocalając ten związek, ocaliłbyś właśnie do tę szarą codzienność. Chcesz tego?

Co do Twojej sytuacji: zacznij traktować ją jak powietrze. O nic nie pytaj, odpowiadaj tylko tyle, ile musisz. Mów grzecznie i bez większych emocji. Nic nie mów o sobie i nie zastanawiaj się, dokąd chodzi. Ciesz się, że prawie masz ją za sobą. Jeszcze trochę, stary, i pożegnasz się z nią na dobre!

153

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Właśnie,jeszcze trochę. Chciałbym mieć to za sobą i odciąć się od niej całkowicie. Bo jak się kogoś widuje w domu,to się tak nie da.

Ostatnio jeszcze coś innego mnie dopadło. Przypuszczam, że wynajęła z tym swoim kolesiem jakieś mieszkanie i nie wraca do domu na noc. Wychodzi wieczorem i wraca jak ja wychodzę do pracy. Nie wiem sam, skąd mi się to bierze, ale budzę się w nocy i martwię się o nią, czy aby się jej nic złego nie dzieje. Chore to jest i wiem, że powinienem mieć ją w dupie i to co ona robi po nocach, ale to dziwne uczucie jest silniejsze ode mnie. Dziś w nocy obudziłem się i 3 godziny męczyłem się zanim zasnąłem i zamartwiałem się, co się ze nią dzieje. A ta rano przyszła z uśmiechem na ustach i oznajmiła mi że jestem dla niej nikim.

154

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Tak dłużej być nie może. Przestałem w ogóle z nią rozmawiać. Dziś niestety spotkaliśmy  się z racji pobytu w tym samym miejscu zamieszkania, coś tam zagadała do mnie, ale przeszedłem obok niej jakby jej w ogóle nie było. W dzień pisała jakieś smsy, nie odpisałem. Widzę sam po sobie, że rozmowy z nią są dla mnie destrukcyjne. Już się nie mogę doczekać aż będzie załatwiona sprawa z mieszkaniem i się stąd wyprowadzę.

Posty [ 131 do 154 z 154 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024