Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 130 z 154 ]

66

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

wiecie co... to jest przerażające.
czy to zawsze się odbywa na poziomie świadomości, planowania, "urabiania gruntu", czy może się zdarzyć, że są to działania kompletnie poza świadomością takiej kobiety?

ELL(e)fiku nie umiałabym z autopsji i praktyki (najpewniej pogubiłabym się w notatkach co/komu/kiedy wink ), ale niestety 'obserwuję' taka relację, z przemocą na "ef", na "py" i na "e" włącznie.

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
memo331 napisał/a:

"Swoją drogą, przy tak spłaszczonej analizie problemu, nie pomożecie mi zrozumieć, jak to się stało, że przetrwałem z nią 1,5 roku po zdradzie."
A może po prostu się w niej zakochałeś? Może uczucie do niej usprawiedliwiało w Twojej głowie pierwsze oznaki "hienizmu" , nawet zdradę? Może uzależniłeś się uczuciowo i myśl o ewentualnej staracie jej zainteresowania Tobą była dla Ciebie nie do zniesienia? Zazwyczaj wtedy wybacza się większość błędów w myśl zasady "nikt nie jest bez wad".

Jasne, że byłem w niej zakochany. I to pewne, że wybaczałem jej wiele z powodu uczucia. Szukałem związku z miłości, a ta kobieta potrafiła tworzyć jej aurę przez długi czas. Naturalnie, nie chciałem przekreślać miłości, choć dziś wszystko wskazuje na to, że tylko ja coś w tym wszystkim czułem.

Po jakimś 1,5 roku zaczęła tracić cierpliwość. Nie szło jej realizowanie hienich planów. W głębi wyczuwałem, że coś nie gra, choć nie potrafiłem tego jasno sfromułować. I tak opierałem się przed wspólnym mieszkaniem, małżeństwem, o którym przebąkiwała, czy dzieckiem, którego temat czasami podnosiła, czy - i tutaj wtopiłbym najbardziej - zakupem domu na wsi, w którym mielibyśmy stworzyć nie wiadomo jaką sielankę, a tak naprawdę zapewne chodziło o odcięcie mnie od przyjaciół z miasta, którzy mogliby szybciej przejrzeć jej hienie zamiary.

68

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
O'kruszynka napisał/a:

wiecie co... to jest przerażające.
czy to zawsze się odbywa na poziomie świadomości, planowania, "urabiania gruntu", czy może się zdarzyć, że są to działania kompletnie poza świadomością takiej kobiety?

ELL(e)fiku nie umiałabym z autopsji i praktyki (najpewniej pogubiłabym się w notatkach co/komu/kiedy wink ), ale niestety 'obserwuję' taka relację, z przemocą na "ef", na "py" i na "e" włącznie.

Dużo o tym wszystkim myślałem, sporo rozmawiałem z kolegami, którzy również przerobili hieny (czasami z dużo boleśniejszymi konsekwencjami niż u mnie). Wnioski są mniej więcej takie: im hiena jest inteligentniejsza i bardziej wykształcona, tym lepiej planuje urabianie gruntu. I tutaj trzeba ją pochwalić za strategiczną przebiegłość, bo sprawdza sobie podatność chłopaka jej manipulacje. Sympotmatyczne jest również to, że hieny zwykle polują na chłopaków z dobrych domów, uczciwych i wierzących w uczciwość, a przy okazji - choć niekoniecznie - majętnych.

Czy dzieje się to poza świadomością kobiety nie wiem. Nie wykluczam, że one po prostu tak żyją, że mają takie podejście do relacji z facetami, nie poddając go krytycznej refleksji. Są świadome tego, co robią, ale może nie do końca wiedzą dlaczego. Może nie wiedzą, co nimi powoduje, że w relacjach są drapieżcami. Zwykle są też biegłe w wyszukiwaniu wyjaśnień i przyczyn ich działań, wskazując winę gdzieś poza nimi. Jeśli faktycznie wierzą, że tak jest, jak się tłumaczą, można chyba uznać, że pewnym sensie są nieświadome głębszych przyczyn swoje postępowania i jako takie są niereformowalne.

69

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Jest świetna książka "Hieny, modliszki, czarne wdowy" Pawła Śląskiego. Akurat w temacie.

70 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-09-28 12:49:46)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
O`kruszynka napisał/a:

ELL(e)fiku nie umiałabym z autopsji i praktyki (najpewniej pogubiłabym się w notatkach co/komu/kiedy wink ), ale niestety 'obserwuję' taka relację, z przemocą na "ef", na "py" i na "e" włącznie.

Czasem nie ma się wyboru wink
Ale tak jak pisałam, to może być jak 'szczepionka'. No, chyba, że ktoś podziwia takie osoby i/lub ma IQ debila, wtedy znajdzie inną i powtórzy historię nieskończoną ilość razy. A SĄ tacy ludzie: mężczyźni i kobiety przecież, którzy utożsamiają zadawanie cierpienia , manipulację i kontrolę jako "insygnia" siły & władzy i im to imponuje szalenie. smile
Mój jeden ex otwarcie powiedział, że chciałby żebym taka była: wredna, wykorzystująca go i bezlitosna. Nie żartuję, niestety. Tego mu brakowało i dlatego zdradzał, ha ha big_smile


priorty napisał/a:

Sympotmatyczne jest również to, że hieny zwykle polują na chłopaków z dobrych domów, uczciwych i wierzących w uczciwość, a przy okazji - choć niekoniecznie - majętnych.

Polują na tzw. facetów z perspektywami do zarabiania kasy. wink Też nie zawsze taka 'hiena' ma szansę czy powodzenie u facetów, którzy tą kasę już mają, więc musi kombinować inaczej. Nie miej wątpliwości, że gdyby spotkała wersję Ciebie tylko z większa kasą, to wybrałaby Ciebie wink
Trochę mi takie kobiety przypominają moja siostrę. Na początku też polowała na obecnego męża głównie z uwagi na profity finansowe (nie jest to żaden tuz biznesu, ale facet zawsze był obrotny, więc umiał się ustawić), ale pominęła "drobny" detal: alkoholizm i skłonność do zdrady, m.in. Generalnie wykończyli się psychicznie oboje.
Zastanawiasz się czy takie kobiety są świadome tego co robią. Zdziwiłbyś się jak bardzo.
Mnie czasami szczena opadała jak słyszałam tok myślenia siostry, której argumentem było, że 'dla kasy zaciśnie zęby'. Długo by opowiadać, generalnie jest to osoba bez żadnych skrupułów i sentymentów, jeśli chodzi o kwestie finansowe. Sprzedałaby własną Matkę i rodzeństwo bez mrugnięcia okiem wink

Z początku też, jak jeszcze nie wiedziałam z czym to się je, był dysonans, że to niemożliwe - przecież to moja siostra yikes , że można tak kombinować, być tak twardym i bezwględnym w drodze 'po swoje', a kolejne lata pokazały nie tylko, że można, ale że od zawsze taka była, tylko wcześniej było to utajone.
Także psychopatyzm leży u rdzenia osobowości, wynika z niskiej empatii, a ta (co zostało naukowo udowodnione np. u chorych na zespół Aspergera np.) bierze się z nietypowej budowy mózgu, brakuje pewnych połączeń neuronowych i/lub ich ścieżki są ułożone nietypowo.

Takim ludziom nigdy nic nie wytłumaczysz na poziomie emocjonalnym, bo oni rozumują inaczej: ich logiką jest wygrany/przegrany. Wygrany może być tylko jeden, więc wiadomo jaki jest cel każdej rozmowy czy sytuacji, która wymagałaby ewentualnych kompromisów wink

EDIT: Nie napisałam najważniejszego... Takie osoby to świetni gracze smile Siostra przez lata była uważana za 'świetną dziewczynę' i była 'dusza towarzystwa'. Tylko ja i nieliczne bardzo osoby (a potem mąż big_smile)przed którymi nie chciało jej się grać, bo nie widziała z tego żadnych profitów, widziały jej prawdziwą 'drugą twarz': ponurej, wrednej, opryskliwej i zobojętniałej na to co się do niej mówi, zadufanej w sobie baby. To były zmiany jak dzień i noc, dr Jeckyl i pan Hyde - goście wychodzili, a moja siostra zmieniała swój stan emocjonalny o 180 stopni: z rozbawionej, uroczej, "równej" gospodyni, na to co powyżej. Pamiętam, że jak kiedyś jej na to zwróciłam uwagę, wzruszyła ramionami i stwierdziła, że "czasem trzeba się po prostu dostosować" i..poszła się położyć na kanapie. Tak spędzała całe godziny i dnie, jak nie było wokół niej innych ludzi big_smile No dosłownie noc i dzień, 2 osobowości.

71 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 13:33:17)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Elle88 napisał/a:
priorty napisał/a:

Sympotmatyczne jest również to, że hieny zwykle polują na chłopaków z dobrych domów, uczciwych i wierzących w uczciwość, a przy okazji - choć niekoniecznie - majętnych.

Także psychopatyzm leży u rdzenia osobowości, wynika z niskiej empatii, a ta (co zostało naukowo udowodnione np. u chorych na zespół Aspergera np.) bierze się z nietypowej budowy mózgu, brakuje pewnych połączeń neuronowych i/lub ich ścieżki są ułożone nietypowo.

Takim ludziom nigdy nic nie wytłumaczysz na poziomie emocjonalnym, bo oni rozumują inaczej: ich logiką jest wygrany/przegrany. Wygrany może być tylko jeden, więc wiadomo jaki jest cel każdej rozmowy czy sytuacji, która wymagałaby ewentualnych kompromisów wink

EDIT: Nie napisałam najważniejszego... Takie osoby to świetni gracze smile Siostra przez lata była uważana za 'świetną dziewczynę' i była 'dusza towarzystwa'. Tylko ja i nieliczne bardzo osoby (a potem mąż big_smile)przed którymi nie chciało jej się grać, bo nie widziała z tego żadnych profitów, widziały jej prawdziwą 'drugą twarz': ponurej, wrednej, opryskliwej i zobojętniałej na to co się do niej mówi, zadufanej w sobie baby. To były zmiany jak dzień i noc, dr Jeckyl i pan Hyde - goście wychodzili, a moja siostra zmieniała swój stan emocjonalny o 180 stopni: z rozbawionej, uroczej, "równej" gospodyni, na to co powyżej. Pamiętam, że jak kiedyś jej na to zwróciłam uwagę, wzruszyła ramionami i stwierdziła, że "czasem trzeba się po prostu dostosować" i..poszła się położyć na kanapie. Tak spędzała całe godziny i dnie, jak nie było wokół niej innych ludzi big_smile No dosłownie noc i dzień, 2 osobowości.

Dysfunkcja mózgu, o której piszesz, to pewien rodzaj "niedorozwoju" płatu czołowego. Ale znać psychopatę z teorii, a poznać go w życiu to zupełnie inna para kaloszy.

Tak, hieny polują na obiecujących gości. Moja zaczęła się za mną bardziej kręcić - dziś to widzę! - gdy jako 27-latek kupiłem spore mieszkanie w dobrej dzielnicy dużego miasta z gotówkę. Potem trochę awansowałem, zmieniłem samochód i to wszystko musiało ją upewnić, że może uda się coś ze mnie wyssać.

W naszej ostatniej rozmowie, bardzo zręcznie ujęła swoje podejście do naszej relacji, kwitując: "Ale co Ty mi możesz zaoferować? Wyjazdy na działkę?" (chodziło o działkę z domkiem letniskowym nad jeziorem, na którą głównie jeździliśmy z tytułu oszczędności poczynionych na remont big_smile ). Wtedy dotarło do mnie bez najmniejszych wątpliwości, że nowy gość jest albo przynajmniej wydaje się jej bardziej majętny. Także tutaj masz rację: Myślę, że trwale polowała na lepszą okazję, będąc u mojego boku. Ale nic się nie pojawiało do niedawna - zresztą zrozumiałe, faceci niechętnie sięgają po kobiety w związkach, chyba że chodzi o romans. Moja hiena urabiala mnie przez 2 lata, żebym złamał tę niepisaną zasadę męskiej lojalności.


Zastanawiam się, czy hienizm jest genetyczny. Więc jeśli mozesz, proszę podziel się wiedzą, czy Twoja mama, tata, albo ktoś z wcześniejszych pokoleń zdradzał cechy hienizmu?

72

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Genetyka niewiele ma wspólnego z hienizmem itp. To najczęściej kwestia zaburzonych wzorców lub/i połączeń nerwowych. Np przy badaniach borderline są robione skany mózgu. Całkowicie poprzestawiane ośrodki odczuwania. Podobne badanie robią już dzieciom , choćby z chorobą sierocą. Pełna masakra. Jedni rodzą się tacy, drudzy zostają wychowani przez popapranych rodziców.

73 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-09-28 13:35:54)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
priorty napisał/a:

Dysfunkcja mózgu, o której piszesz, to pewien rodzaj "niedorozwoju" płatu czołowego (kiedyś nawet trochę badałem tę sprawę w ramach interdyscyplinarnych projektów poswięconych nihilizmowi moralnemu, ale - powiedzmy sobie szczerze - nigdy szczególnie nie przepadałem za etyką i szybko wyrzuciłem tę wiedzę z głowy. Błąd!). Ale znać psychopatę z teorii, a poznać go w życiu to zupełnie inna para kaloszy.

Dokładnie.
I prawdą jest, że o etyce się nie myśli zazwyczaj do momentu, aż ktoś nam nie "zrobi koło pióra" i jest to ktoś, kto za nic ma pewne ogólnie przyjęte normy wink Bezradność pcha nas ku poszukiwaniu informacji jak sobie z takim fantem radzić i przede wszystkim, jakie to ma źródło, ta pozorna przewaga.

Tak, hieny polują na obiecujących gości. Moja zaczęła się za mną bardziej kręcić, gdy jako 27-latek kupiłem spore mieszkanie w dobrej dzielnicy dużego miasta z gotówkę. Potem trochę awansowałem, zmieniłem samochód i to wszystko musiało ją upewnić, że może uda się coś ze mnie wyssać.

No to masz odpowiedź, całkiem 'straightforward' w tym zdaniu wink


Zastanawiam się, czy hienizm jest genetyczny. Więc jeśli mozesz, proszę podziel się wiedzą, czy Twoja mama, tata, albo ktoś z wcześniejszych pokoleń zdradzał cechy hienizmu?

Nie wydaje mi się żeby 'hienizm' był genetyczny wink Bo ja miałam 3kę rodzeństwa. 2 siostry. Każda z nas jest zupełnie inna. Zupełnie.
Tylko starsza siostra była/jest materialistką i egoistką - skrajną. Porzucała (emocjonalnie) swoje dzieci wielokrotnie. Nie chcę tutaj o tym pisać. Generalnie to typ kobiety że jak już złapie męską nogawkę, to tylko przy pomocy imadła można ja oderwać. wink To się nasiliło gdy poszukiwała faceta jako młoda samotna matka (tylko uważaj - nie rób z tego reguły, bo to było by niesprawiedliwe).
Mojej Mamie i reszcie rodzeństwa też daleko do materialistycznego podejścia.
Na pewno nie "po trupach do celu".

Ona odkąd pamiętam rywalizowała ze mną i po latach to przyznała, że jest zazdrosna o uwagę rodziców (co było jej subiektywnym odczuciem), a potem była zazdrosna o uwagę facetów. Zawsze "wszystko do siebie, do siebie" - taka była jako siostra, żona i matka i nic się nie zmieniło.

To 'ewenement' w naszej rodzinie, bo poprzednie pokolenie to była bieda i nie było mowy w ogóle żeby ktoś o coś się szarpał w sensie finansowym bo nie było o co wink Dopiero pokolenie mojego Ojca, a konkretnie to on - dorobił się. Tak więc wszyscy (ja i moje rodzeństwo) jesteśmy z tzw. 'dobrego domu' już, ale każde jest inne. Przy czym w tej 'inności' w pozytywnym sensie, jest jeszcze "inność" mojej siostry..zupełnie inny kontekst i kaliber wink
Myślę, że bardziej masz na myśli kwestie wychowawcze, doświadczenia z dzieciństwa itp. , jak to się przekłada na podejście do  pieniędzy i życia potem. To ja uważam, że w jakichś 30% się istotnie przekłada ale reszta to charakter/osobowość czyli pewne 'skłonności', które mamy w sobie od urodzenia. Potem wychowanie i środowisko może je tylko wzmocnić lub złagodzić, ale nigdy całkowicie wyplenić. To jak 'matryca' - zawsze tam jest.
Wszyscy mieliśmy tych samych Rodziców i byliśmy podobnie traktowani, a każdy jest totalnie inny. Tyle, że z pozostałym rodzeństwem można było dość łatwo sie porozumieć i czuło się troskę, empatię i życzliwość, a tylko z tą jedną heterą nie wink

74

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
apologises napisał/a:

Genetyka niewiele ma wspólnego z hienizmem itp. To najczęściej kwestia zaburzonych wzorców lub/i połączeń nerwowych. Np przy badaniach borderline są robione skany mózgu. Całkowicie poprzestawiane ośrodki odczuwania. Podobne badanie robią już dzieciom , choćby z chorobą sierocą. Pełna masakra. Jedni rodzą się tacy, drudzy zostają wychowani przez popapranych rodziców.

Nawet ogarnia mnie jakieś współczucie dla obu przypadków.

75

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
priorty napisał/a:
Elle88 napisał/a:
priorty napisał/a:

Sympotmatyczne jest również to, że hieny zwykle polują na chłopaków z dobrych domów, uczciwych i wierzących w uczciwość, a przy okazji - choć niekoniecznie - majętnych.

Także psychopatyzm leży u rdzenia osobowości, wynika z niskiej empatii, a ta (co zostało naukowo udowodnione np. u chorych na zespół Aspergera np.) bierze się z nietypowej budowy mózgu, brakuje pewnych połączeń neuronowych i/lub ich ścieżki są ułożone nietypowo.

Takim ludziom nigdy nic nie wytłumaczysz na poziomie emocjonalnym, bo oni rozumują inaczej: ich logiką jest wygrany/przegrany. Wygrany może być tylko jeden, więc wiadomo jaki jest cel każdej rozmowy czy sytuacji, która wymagałaby ewentualnych kompromisów wink

EDIT: Nie napisałam najważniejszego... Takie osoby to świetni gracze smile Siostra przez lata była uważana za 'świetną dziewczynę' i była 'dusza towarzystwa'. Tylko ja i nieliczne bardzo osoby (a potem mąż big_smile)przed którymi nie chciało jej się grać, bo nie widziała z tego żadnych profitów, widziały jej prawdziwą 'drugą twarz': ponurej, wrednej, opryskliwej i zobojętniałej na to co się do niej mówi, zadufanej w sobie baby. To były zmiany jak dzień i noc, dr Jeckyl i pan Hyde - goście wychodzili, a moja siostra zmieniała swój stan emocjonalny o 180 stopni: z rozbawionej, uroczej, "równej" gospodyni, na to co powyżej. Pamiętam, że jak kiedyś jej na to zwróciłam uwagę, wzruszyła ramionami i stwierdziła, że "czasem trzeba się po prostu dostosować" i..poszła się położyć na kanapie. Tak spędzała całe godziny i dnie, jak nie było wokół niej innych ludzi big_smile No dosłownie noc i dzień, 2 osobowości.

Dysfunkcja mózgu, o której piszesz, to pewien rodzaj "niedorozwoju" płatu czołowego (kiedyś nawet trochę badałem tę sprawę w ramach interdyscyplinarnych projektów poswięconych nihilizmowi moralnemu, ale - powiedzmy sobie szczerze - nigdy szczególnie nie przepadałem za etyką i szybko wyrzuciłem tę wiedzę z głowy. Błąd!). Ale znać psychopatę z teorii, a poznać go w życiu to zupełnie inna para kaloszy.

Tak, hieny polują na obiecujących gości. Moja zaczęła się za mną bardziej kręcić, gdy jako 27-latek kupiłem spore mieszkanie w dobrej dzielnicy dużego miasta z gotówkę. Potem trochę awansowałem, zmieniłem samochód i to wszystko musiało ją upewnić, że może uda się coś ze mnie wyssać.

W naszej ostatniej rozmowie, bardzo zręcznie ujęła swoje podejście do naszej relacji, kwitując: "Ale co Ty mi możesz zaoferować? Wyjazdy na działkę?" (chodziło o działkę nad jeziorem z domkiem letniskowym). Wtedy dotarło do mnie bez najmniejszych wątpliwości, że nowy gość jest albo przynajmniej wydaje się jej bardziej majętny. Także tutaj masz rację: Myślę, że trwale polowała na lepszą okazję, będąc u mojego boku. Ale nic się nie pojawiało do niedawna - zresztą zrozumiałe, faceci niechętnie sięgają po kobiety w związkach, chyba że chodzi o romans. Moja hiena urabiala mnie przez 2 lata, żebym złamał tę niepisaną zasadę męskiej lojalności.


Zastanawiam się, czy hienizm jest genetyczny. Więc jeśli mozesz, proszę podziel się wiedzą, czy Twoja mama, tata, albo ktoś z wcześniejszych pokoleń zdradzał cechy hienizmu?

Od razu przyznaje sie bez bicia ze nie doczytalam wszystkich postow ktore pojawily sie " w miedzyczasie" bo udzialalam sie glownie na poczatku watku ale uderzylo mnie jedno a mianowicie tlumaczenie sie Autora ze mial prawo nie wiedziec ze ma do czynienia z hiena bo sie dobrze maskowala.
Zooonk  jak najbardziej miales prawo byc tego swiadomy a nawet powinienies byc tego swiadomy  bo jak sam napisales jeszcze jako kolega wiedziales ze ta kobieta miala kilku kochankow bedac mezatka. Czy troskliwa kochajaca ciepla osobka (jak przedstawiasz ja w pierwszej fazie waszego zwiazku)  puszcza sie z roznymi facetami na boku majac meza?? No raczej nie i naprawde nie wazne jaki ten maz jest. Skoro zly i toksyczny to sie zbiera manele i odchodzi a nie daje d... innym. W zaden sposob jej to nie usprawiedliwialo  i nie pisz czasem prosze ze zostawala z nim dla dobra dziecka  bo gdyby z niej taka matka polka byla to owszem trwalaby ale grzecznie i bez wyskokow nawet ze strachu ze w razie wpadki z istnieniem kochanka maz odbierze jej np dziecko. Ona trwala bo chociaz moze i nienawidzila meza jako czlowieka to bylo jej wygodnie z z gosciem ktory mial firme i kase z niej.Zostawila go dopiero w momencie jak finanse meza zaczely podupadac. Harpia w czystej postaci. Wiedziales o tym a  mimo to poszedles w ten uklad wiec swiadomie zdecydowales  sie na zwiazek z wyrachowana baba a nie slodkim  kwiatuszkiem ktory dopiero z czasem pokazal swe prawdziwe oblicze.

76 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 14:06:07)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

@feniks

Ja się nie usprawiedliwiam. Powinienem był dostrzec symptomy. Bez wątpienia. Gdybym miał wcześniej doświadczenie z takimi kobietami, pewnie trzymałbym ją na dystans. Mi nie chodzi o to, żeby ktoś mnie tutaj rozgrzeszył. Wskazuję tylko na to, że jak otaczają Cię głownie ludzie uczciwi, to w pierwszym kroku nie zakładasz, że na Twojej drodze stanęła zawodowa ofiara, notoryczny kłamczuch, pozbabiowny skrupułów i gotowy zmienić Twoje życie w piekło.

Na marginesie: Często pytałem, dlaczego od niego nie odejdzie? Zawsze odpowiadała, że boi się, że odbierze jej dziecko. Nie wiedziałem wtedy, że to może być kłamstwo. Mógł to być tylko irracjoanlny strach, a irracjonalny strach może paraliżować ludzi. Tak wyglądało w tamtym czasie wytłumaczenie, na którym się opierałem. Czy było błędne? Częściowo tak, częsciowo nie. Tak, bo nie tyle zależało jej na dziecku, co na kontroli, jaką mogla za jego sprawą sprawować. Nie, bo facet faktycznie dążył do odebrania jej dziecka. Tylko był do tego stopnia zdemoralizowany, że jak jego adwokaci zobaczyli, co nawyprawiał, mógł tylko prosić o rozwód bez orzeczania o winie z dzieckiem przy matce.

Ona rolę tragicznie skrzywdzonej i przede wszystkim bezbronnej w małżeństwie grała jeszcze przez jakiś czas po rozwodzie. Chodziła na terapie dla skrzywdzonych kobiet. Nie wiem, może po to, żeby być jeszcze wiarygodniejszą. Nie zdziwię się, jeśli zapisała się ponownie po związku ze mną. W końcu teraz ja jestem zły.

77

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Priority  nawet Cię rozumiem... :-)

Jakby nie patrzeć takie cross-checki ,flashbacki "zeznań" potrafią dużo odsłonic.Szczególnie kiedy czerwona lampka się zapali.
Moje crosscheki po kilku miesiacach potwierdziły moje podejrzenia.Tak samo jak to że jako IT-guy wiem jakich braków w danych szukać, jakich anomalii .Czasem wystarczy jeden rzut oka w przeglądarkę, i zgranie do kupy faktów dat.
'Moja' miała krótką pamięć, więc z czasem detale się odsłaniały.A ona potwierdzała - nie świadoma chyba wcześniejszych swoich 'zeznań'... ;-)

Rozumiem też że teraz tak naprawdę przedstawiasz swoje myśli,bo pogodziłeś się z faktem że Cię rozegrała.
Szczerze i z dobrą intencją dałeś jej wszystkie informacje o sobie itp a ona to po prostu wykorzystała.

Dziewczyny, bądźcie mniej ostre dla niego... :-)
Nie jest naiwny.Po prostu dobroduszny... :-)

78 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 14:07:10)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Pirx napisał/a:

Rozumiem też że teraz tak naprawdę przedstawiasz swoje myśli,bo pogodziłeś się z faktem że Cię rozegrała.
Szczerze i z dobrą intencją dałeś jej wszystkie informacje o sobie itp a ona to po prostu wykorzystała.

W sedno! Istotnie pogodziłem się i istotnie wystawiłem jej siebie. Nawet bez wielkich intencji. Pracowaliśmy biurko w biurko, więc gadało się - że tak to ujmę - o wszystkim. Naturalnie o zakupie mieszkania też wink

Wcześniej pisałem, żeby zrozumieć jej bezduszną logikę, teraz chyba głownie po to, żeby przestrzec innych. Bo takich naiwniaków jak ja pewnie chodzi cała masa po tym świecie. big_smile

79 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-09-28 14:15:19)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

O, właśnie! Feniks :* wink zwróciła uwagę na coś, co mi umknęło..ale [pisałam o tym niejako wcześniej kiedy mówiłam, że sygnały NA BANK były.
Ha ha, okazuje się, że przyprawiała rogi ślubnemu od dawna z randomowymi kochankami i szukała następnego w osobie autora i on twierdzi, że "nic nie wskazywało", że jest wyrachowana.. Trzymajta mnie!
big_smile

80 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-09-28 14:15:59)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
priorty napisał/a:

@feniks

Ja się nie usprawiedliwiam. Powinienem był dostrzec symptomy. Bez wątpienia. Gdybym miał wcześniej doświadczenie z takimi kobietami, pewnie trzymałbym ją na dystans. Mi nie chodzi o to, żeby ktoś mnie tutaj rozgrzeszył. Wskazuję tylko na to, że jak otaczają Cię głownie ludzie uczciwi, to w pierwszym kroku nie zakładasz, że na Twojej drodze stanęła zawodowa ofiara, notoryczny kłamczuch, pozbabiowny skrupułów i gotowy zmienić Twoje życie w piekło.

Na marginesie: Często pytałem, dlaczego od niego nie odejdzie? Zawsze odpowiadała, że boi się, że odbierze jej dziecko. Nie wiedziałem wtedy, że to może być kłamstwo. Mógł to być tylko irracjoanlny strach, a irracjonalny strach może paraliżować ludzi. Tak wyglądało w tamtym czasie wytłumaczenie, na którym się opierałem. Czy było błędne? Częściowo tak, częsciowo nie. Tak, bo nie tyle zależało jej na dziecku, co na kontroli, jaką mogla za jego sprawą sprawować. Nie, bo facet faktycznie dążył do odebrania jej dziecka. Tylko był do tego stopnia zdemoralizowany, że jak jego adwokaci zobaczyli, co nawyprawiał, mógł tylko prosić o rozwód bez orzeczania o winie z dzieckiem przy matce.

Ona rolę tragicznie skrzywdzonej i przede wszystkim bezbronnej w małżeństwie grała jeszcze przez jakiś czas po rozwodzie. Chodziła na terapie dla skrzywdzonych kobiet. Nie wiem, może po to, żeby być jeszcze wiarygodniejszą. Nie zdziwię się, jeśli zapisała się ponownie po związku ze mną. W końcu teraz ja jestem zły.

Priorty no prosze Cie nie trzeba miec doświadczeń bogatych zeby wiedziec ze jak mężatka sie puszcza i to z kilkoma facetami w trakcie małżeństwa to jest to naganne i świadczy o niej odpowiednio. A juz tłumaczenie ze zależało jej na dziecku tez do doopy. Gdyby jej zależało to tak jak pisałam nie zrobiłaby nic co maz mógłby potem wykorzystać przeciwko niej w walce o to dziecko. Gdyby jej udowodnił wielokrotna zdradę to miałaby niezłe problemy i naprawde sadu mogłoby nie interesować ze maz był pierwszy bee dla niej.
Tak jak pisano zgubiło Ci patrzenie na to jaka jest piękna i zajebista albo własne ego ktore kazało Ci wierzyć ze Ty jestes taki zajebisty ze akurat względem  Ciebie bedzie uczciwa.
Edit:
Eeelciaaaa :* <noski noski eskimoski >^^

81

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

ale dziewczyny, to że ktoś zdradza, nie oznacza, że od razu jest psychopatą
tak to by wszyscy byli hienami i psychopatami, poza drobnymi wyjątkami osób, które nigdy nawet emocjonalnie nikogo nie zdradziły.

82 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-09-28 14:18:51)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
feniks35 napisał/a:

Tak jak pisano zgubiło Ci patrzenie na to jaka jest piękna i zajebista albo własne ego ktore kazało Ci wierzyć ze Ty jestes taki zajebisty ze akurat względem  Ciebie bedzie uczciwa.

Egzakli egzakli. I że wybrała sobie na pykanko właśnie autora.. oh :> cóż za ego boost big_smile

@fenisk, noski noski <yes> jak w poście #2 http://www.netkobiety.pl/t98975.html mojego nowego ulubieńca, PawelK_1988, pięknie proszę !!! <3 hihi

83

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Skażcie nas za to i naznaczcie...:D
Za wiarę w ludzi też big_smile

a tak poważnie:
Ja np. odpowiedni timeline wydarzeń odkryłem dopiero poźno :-)
Za piknie to wygladało :-)

84

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Współczucie jest dobre gdy umiesz dbać o samego siebie i trzymać granice. Przeczytaj jeszcze raz słowa Elle. Masz wszelkie schematy podane na tacy, pora nauczyć się reagować na sygnały ostrzegawcze i zacząć żyć. Samo rozpamiętywanie jest niewiele warte. Żyj chłopie dla siebie, nigdy dla kogoś, bo zginiesz. Miłość wymyślili romantycy wraz z poświęceniem. Przedtem słowo miłość było zarezerwowane dla Boga i dzieci. Dla związku istniał szacunek. Bez szacunku dla Ciebie nie nagniesz żadnego zachowania pod "miłość".

85

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Elle88 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Tak jak pisano zgubiło Ci patrzenie na to jaka jest piękna i zajebista albo własne ego ktore kazało Ci wierzyć ze Ty jestes taki zajebisty ze akurat względem  Ciebie bedzie uczciwa.

Egzakli egzakli. I że wybrała sobie na pykanko właśnie autora.. oh :> cóż za ego boost big_smile

Lubicie się pastwić ok. Pisałem, że jej romanse w czasie małżeństwa odkryłem już po tym, jak się zeszliśmy. Jakieś 1,5 roku po, mniej więcej w czasie po tym, jak dopuściła się zdrady mnie. Gdy romansowała ze mną jako mężatka, nie pytałem o nic. Na początku sądziłem, że będzie tylko moją kochanką. Wyszło inaczej.

86

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
_v_ napisał/a:

ale dziewczyny, to że ktoś zdradza, nie oznacza, że od razu jest psychopatą
tak to by wszyscy byli hienami i psychopatami, poza drobnymi wyjątkami osób, które nigdy nawet emocjonalnie nikogo nie zdradziły.

A gdzie ja napisałam ze ona jest psychopatka? Bo nie kojarzę tego. Napisałam tylko ze baba była harpia od początku do konca czego Autor powinien byc świadomy. Skoro zdradzała męża i cyckała go z kasy to w niczym nie była lepsza od niego.Skoro było jej zle to mogła odejść a tymczasem jakiś trwała bidulka. Brzydziła sie męża ale jego kasy i życia wygodnego jakoś nie.

87

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Nie przesadzaj z tym pastwieniem.. To giglanie zaledwie wink


Ok, na początku nie wiedziałeś. Ale potem łatwo przełknąłeś tego zielonego gila (zdradę) i przeszedłeś do porządku dziennego.
To było słabe strasznie. I pokazałeś, że nie trzeba cię jako faceta szanować. Dałeś przyzwolenie.

Powiedz co musiała zrobić żebyś jej zdradę 'przebaczył'? Lodzik się nie liczy wink

88

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Priority,toś wdepnął trochę...

Jedną z zasad jakich się bezwględnie trzymam to żadnych mężatek którym nie układa się z mężem.Przynajmniej do momentu rozpraw rozwodowych... :-)
PO prostu byłeś jednym z wielu.Taka trampolina.

89 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 14:28:23)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Drogie Panie i drodzy Panowie, dziękuję serdecznie za wszystkie cenne wskazówki i uwagi, bez wątpienia wezmę je sobie do serca. Myślę, że powiedzieliśmy już sobie, co było do powiedzenia w mojej sprawie. Także temat można uznać za zamknięty. Niech wątek będzie przestrogą dla innych.

90

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
priorty napisał/a:
Elle88 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Tak jak pisano zgubiło Ci patrzenie na to jaka jest piękna i zajebista albo własne ego ktore kazało Ci wierzyć ze Ty jestes taki zajebisty ze akurat względem  Ciebie bedzie uczciwa.

Egzakli egzakli. I że wybrała sobie na pykanko właśnie autora.. oh :> cóż za ego boost big_smile

Lubicie się pastwić ok. Pisałem, że jej romanse w czasie małżeństwa odkryłem już po tym, jak się zeszliśmy. Jakieś 1,5 roku po, mniej więcej w czasie po tym, jak dopuściła się zdrady mnie. Gdy romansowała ze mną jako mężatka, nie pytałem o nic. Na początku sądziłem, że będzie tylko moją kochanką. Wyszło inaczej.

"Odkryłem, że w trakcie małżeństwa miała po drodze kilku kochanków. Twierdziła, że w ten sposób szukała szczęścia i bliskości. Myślałem sobie, że to zrozumiałe, skoro w domu żyje z mężem, który stosuje wobec niej rozmaite formy przemocy niefizycznej - od poniżania, po przemoc ekonomiczną. Nasze relacje układały się bardzo dobrze i po kilku miesiącach doszliśmy do wniosku, że chcemy być razem."
No jakoś tu nieco inaczej opisałeś chronologie zdarzeń. Co więcej przyznałeś ze ci jej zdrady nie przeszkadzały uznałeś ze to nawet logiczne było a w relacje na pełnych obrotach wszedłeś juz z ta wiedza.
Nie nie chodzi o pastwienie sie tylko uczciwość względem samego siebie.

91

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

feniksie, to priorty potwierdził moj tekst, że "hiena" -rodzaj żeński to to samo co "psychopata" - rodzaj męski.

i cały czas używamy tutaj określenia hiena
a nie każdy zdradzający jest psychopatą - tak tylko chciałam doprecyzować

92 Ostatnio edytowany przez apologises (2016-09-28 14:32:43)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Na jakiej podstawie przyjąłeś, że ona wpierw Twoja kochanka stanie się przykładną żoną? To taka rzadkość, że trudno uwierzyć w taką bajkę.
Cudna ta przemoc do niewiernej żony w recydywie.

93

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
_v_ napisał/a:

feniksie, to priorty potwierdził moj tekst, że "hiena" -rodzaj żeński to to samo co "psychopata" - rodzaj męski.

i cały czas używamy tutaj określenia hiena
a nie każdy zdradzający jest psychopatą - tak tylko chciałam doprecyzować

Spoko dla mnie to akurat oczywiste wink

94

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
feniks35 napisał/a:
priorty napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Egzakli egzakli. I że wybrała sobie na pykanko właśnie autora.. oh :> cóż za ego boost big_smile

Lubicie się pastwić ok. Pisałem, że jej romanse w czasie małżeństwa odkryłem już po tym, jak się zeszliśmy. Jakieś 1,5 roku po, mniej więcej w czasie po tym, jak dopuściła się zdrady mnie. Gdy romansowała ze mną jako mężatka, nie pytałem o nic. Na początku sądziłem, że będzie tylko moją kochanką. Wyszło inaczej.

"Odkryłem, że w trakcie małżeństwa miała po drodze kilku kochanków. Twierdziła, że w ten sposób szukała szczęścia i bliskości. Myślałem sobie, że to zrozumiałe, skoro w domu żyje z mężem, który stosuje wobec niej rozmaite formy przemocy niefizycznej - od poniżania, po przemoc ekonomiczną. Nasze relacje układały się bardzo dobrze i po kilku miesiącach doszliśmy do wniosku, że chcemy być razem."
No jakoś tu nieco inaczej opisałeś chronologie zdarzeń. Co więcej przyznałeś ze ci jej zdrady nie przeszkadzały uznałeś ze to nawet logiczne było a w relacje na pełnych obrotach wszedłeś juz z ta wiedza.
Nie nie chodzi o pastwienie sie tylko uczciwość względem samego siebie.

Precyzyjniej, na początku podejrzewałem, że kochanków, po zdradzie wiedziałem już to z kontretnych historii. Mimo to brnąłem w to dalej. Do dziś jest dla mnie zagadką dlaczego.

95 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 14:39:31)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
apologises napisał/a:

Na jakiej podstawie przyjąłeś, że ona wpierw Twoja kochanka stanie się przykładną żoną? To taka rzadkość, że trudno uwierzyć w taką bajkę.
Cudna ta przemoc do niewiernej żony w recydywie.

Jako przykładna hiena, umiała rozpoznać momenty zwątpienia i łagodzić je. Często użalała się nad swoim losem, a treść tych żali była mniej więcej taka: skoro już wiem, jak wyglądało jej małżeństwo, to już nigdy nie uwierzę, że jest w stanie stworzyć normalny związek, a ona jest zupełnie normalną dziewczyną, której nikt nie dał w życiu szansy na normalny związek. I zapewne ja też jej nie dam. Wszystko to jeszcze zalewała sosem trudnego dzieciństwa, kiedy to na początku wieku nastoletniego została pozostawiona przez matkę emigrującą za pieniędzmi.

I tymi żalami żerowała na współczuciu dla jej "niedoli", jakie nosiłem w sobie. Sprawia, ze nie dając jej szansy, czułem się jak kolejny cham, który właśnie odbiera "normalnej dziewczynie" szanse na normalne życie. W rzeczywistości byłem kolejnym baranem do golenia.

96

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
priorty napisał/a:
feniks35 napisał/a:
priorty napisał/a:

Lubicie się pastwić ok. Pisałem, że jej romanse w czasie małżeństwa odkryłem już po tym, jak się zeszliśmy. Jakieś 1,5 roku po, mniej więcej w czasie po tym, jak dopuściła się zdrady mnie. Gdy romansowała ze mną jako mężatka, nie pytałem o nic. Na początku sądziłem, że będzie tylko moją kochanką. Wyszło inaczej.

"Odkryłem, że w trakcie małżeństwa miała po drodze kilku kochanków. Twierdziła, że w ten sposób szukała szczęścia i bliskości. Myślałem sobie, że to zrozumiałe, skoro w domu żyje z mężem, który stosuje wobec niej rozmaite formy przemocy niefizycznej - od poniżania, po przemoc ekonomiczną. Nasze relacje układały się bardzo dobrze i po kilku miesiącach doszliśmy do wniosku, że chcemy być razem."
No jakoś tu nieco inaczej opisałeś chronologie zdarzeń. Co więcej przyznałeś ze ci jej zdrady nie przeszkadzały uznałeś ze to nawet logiczne było a w relacje na pełnych obrotach wszedłeś juz z ta wiedza.
Nie nie chodzi o pastwienie sie tylko uczciwość względem samego siebie.

Precyzyjniej, na początku podejrzewałem, że kochanków, po zdradzie wiedziałem już to z kontretnych historii. Mimo to brnąłem w to dalej. Do dziś jest dla mnie zagadką dlaczego.

To skoro jest to dla Ciebie naprawde zagadka to nad tym powinieneś wyłącznie dumać  i próbować zrozumieć  a nie na tym co ta baba kierowało/ kieruje. Zreszta co nią kierowalo to akurat oczywiste. wink

97

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Cześć Priority, muszę się wypowiedzieć, bo uważam za niesprawiedliwe twierdzenie, że mogłeś dostrzec sygnały, że baba to wampir i hiena. Jedyne, co mogę Ci zarzucić to to, że nie powinieneś wchodzić w romans z mężatką. Najpierw rozwód potem nowy zwiazek. Ale co się stało, to się nie odstanie. Natomiast sądzę, że każdy, kto wcześniej nie naciął się na taką pijawkę, ma ogromne szanse ulec jej wpływom. Już mówię dlaczego - wspomniano tu, że takie osoby manipulują. Stosują skuteczne techniki, które sprawiają, że chcesz w to bagno brnąć i nie widzisz, w co się wikłasz. Mianowicie po pierwsze dają i zabierają swoją uwagę/uczucia. To jak z jazdą próbną autem; raz sprobujesz, to się przyzwyczajasz do tego auta i chcesz je kupić. Ona Ci dawała super uczucia a potem zaczynała być niefajna. Chciałeś powrotu pierwotnego stanu, co przywiązywało Cię do niej mocniej. I do tego zabiegałeś o poprawę relacji. Zauważ, że ona dopiero zabrała swoje ciepło i czułość, gdy wiedziała, że Ci zależy.
Druga rzecz: jeśli ulegniesz małej prośbie, to łatwiej spełniasz dużą. Jak komuś pożyczysz 10zł, to gdy poprosi ponownie o pożyczkę 50zł, to trudniej Ci odmówić. W końcu jesteś konsekwentnym człowiekiem, a ta osoba zdobyła punkcik zaufania i sympatii, bo poprzez pomaganie komuś zaczynamy go bardziej lubić. Hiena poprosi najpierw o 10zł, potem o 100zl a potem o wszystko. Cwana hiena poprosi najpierw o rzeczy niematerialne, potem o materialne, w końcu chce samochód :-). To takie dwa małe przykłady, że pijawa bazuje na skutecznych technikach wpływu. Raczej nieświadomie, ale wiele można się dowiedzieć z "wywierania wplywu na ludzi" Cialdiniego, chociaż on odwoluje się do technik sprzedaży. Więc powiem jeszcze raz: uczciwy i dobry facet, jak pierwszy raz trafi na hienę, to ma duże szanse jej ulec. Dopiero gdy hiena trafi na ofiarę, ktora myśli w sposob podobny do niej, to wtedy ofiara szybciej załapie w czym rzecz i wymiksuje się z tego układu :-)

98

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Na koniec jeszcze ciekawostka dla przyszłych pokoleń:

W mojej rodzinie tylko babka wyczuła hienę od razu. Niestety zachowała to dla siebie, rzucając mi tylko, że "boi się o mnie", ale nie chciała wyjaśnić z jakiego powodu. A że często "boi się o mnie", bo np. według niej za szybko jeżdżę autostradami, to nie drązyłem tematu. Ostatnio mi wyjawiła, że obserwowała ją i chciała interweniować, gdybyśmy mieli brnąć w małżeństwo. Ale dodawała, że była też pewna, że połapię się sam, o co chodzi i w porę dam sobie spokój. Nie ograbiła mnie, więc chyba udało się big_smile

Także - drodzy Panowie - zanim zaciągnięcie hienę do ołtarza, wypytajcie swoją babkę o opinię na jej temat. Z książki "Hieny, modaliszki i czarne wdowy" wynika, że babki bezbłędnie diagnozują hieny.

99

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Czytałeś "odtrutki na toksycznych" ? Jesteś klasycznym przykładem ofiary. Najlepsze jak zagrała na twoim ego mówiąc, że nie potrafi zbudować normalnego związku. Powiedziała prawdę, łącznie z przyczynami.

100 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 15:13:11)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
apologises napisał/a:

Czytałeś "odtrutki na toksycznych" ? Jesteś klasycznym przykładem ofiary. Najlepsze jak zagrała na twoim ego mówiąc, że nie potrafi zbudować normalnego związku. Powiedziała prawdę, łącznie z przyczynami.

Dzisiaj już to wiem! Naprawdę szybko się uczę. Ale wtedy - nie podejrzewałem albo - trafniej - nie dopuszczałem do siebie tego. Wcześniej miałem szczęście w życiu. Zawsze próbowały żreć mnie marne hieny, które miały problem z dobrym ukrywaniem ich rzeczywistych intencji. Przypomniały blachary, a jak wiadomo, dziewczyny nie wyrywa się na Ferrari, bo jak podjedzie McLaren, to ona pojedzie McLarenem. Moja hiena koncertowo udawała kobietę szukającą "wyższych wartości" w relacjach. Oskara powinna dostać, naprawdę.

Przyznam szczerze, że studiowałem blog koniectoksycznychludzi pod koniec mojego związku (ostatnie 6 m-c). Tylko wtedy strasznie już mnie urobiła i sam już nie wiedziałem, czy to ja jestem nienormalny, czy jednak ona. To naprawdę był rodzaj prania mózgu i jeszcze jej dziecko służyło jej niestety za narzędzie wpływu na mnie. Ale w końcu sie ogarnąłem. Powiedziałem, że muszą zajść zmiany, a że zmiany zajść nie mogły, to się ostatecznie rozstaliśmy. Hiena wyczuła zbliżający się kres relacji i upolowała nowego samca jeszcze zanim zabrała wszystkie rzeczy. Także sami widzicie, ma dobrą skuteczność big_smile

101

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Dlaczego tak zrobiła? Bo mogła. Dawałeś jej się wykorzystywać, ponieważ byłeś zakochany, a ona najwyraźniej nie. Jeśli mężczyzna nie stawia wyraźnych granic i jest na każde skinienie to ciężko go szanować. Szczególnie kiedy jest się piękną kobietą, która ma na pęczki adoratorów. To, że pojechałeś za nią na wakacje, to było ostre przegięcie. Była chłodna, bo pewnie straciłeś wtedy resztki szacunku w jej oczach. Kobiety wcale nie chcą faceta, który zrezygnuje z całego swojego życia dla nich i będzie za nimi latał jak głupi. W związku potrzebna jest równowaga, obie strony dają i obie biorą. Mężczyzna, gdy widzi, że jest nieszanowany, powinien stanowczo zaprotestować. Nie można histeryzować, dawać się ponosić emocją i biec w te pędy na drugi koniec Polski, bo koniecznie musisz coś wyjaśnić...Adorator, który daje sobie wejść na głowę ma dla pięknej kobiety dużo mniejszą wartość niż partner, który nie tylko się troszczy, ale również wymaga. Możliwe, że jest dokładnie tak jak powiedziała: znużyło jej nadskakiwanie facetom, po nieudanym małżeństwie, teraz skupia się na sobie i swoich potrzebach. A zatrzyma ją tylko facet, który zaoferuje jej partnerstwo, który wzbudzi jej szacunek.

102 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 16:00:11)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Mirka_ napisał/a:

Dlaczego tak zrobiła? Bo mogła. Dawałeś jej się wykorzystywać, ponieważ byłeś zakochany, a ona najwyraźniej nie. Jeśli mężczyzna nie stawia wyraźnych granic i jest na każde skinienie to ciężko go szanować. Szczególnie kiedy jest się piękną kobietą, która ma na pęczki adoratorów. To, że pojechałeś za nią na wakacje, to było ostre przegięcie. Była chłodna, bo pewnie straciłeś wtedy resztki szacunku w jej oczach. Kobiety wcale nie chcą faceta, który zrezygnuje z całego swojego życia dla nich i będzie za nimi latał jak głupi. W związku potrzebna jest równowaga, obie strony dają i obie biorą. Mężczyzna, gdy widzi, że jest nieszanowany, powinien stanowczo zaprotestować. Nie można histeryzować, dawać się ponosić emocją i biec w te pędy na drugi koniec Polski, bo koniecznie musisz coś wyjaśnić...Adorator, który daje sobie wejść na głowę ma dla pięknej kobiety dużo mniejszą wartość niż partner, który nie tylko się troszczy, ale również wymaga. Możliwe, że jest dokładnie tak jak powiedziała: znużyło jej nadskakiwanie facetom, po nieudanym małżeństwie, teraz skupia się na sobie i swoich potrzebach. A zatrzyma ją tylko facet, który zaoferuje jej partnerstwo, który wzbudzi jej szacunek.

Spoko, to nie był drugi koniec Polski. Raptem 100 km, ale wciąż duży błąd. Pełna zgoda, nie szanowałem się. Za dużo dla niej robiłm "for free', ale też nie byłem na jej każde zawołanie. Mam swoje życie, co zawsze mi wyrzucała, ale zupełnie olewałem te wynurzenia. Pod koniec zwykle olewałem jej prośby i faktycznie byla już sama ze swoimi problemami, jak to zwykła przedstawiać. Wtedy jeszcze bardziej pluła jadem.

Nie oszukujmy się, nikt jej nie zatrzyma ani nie zmieni. Teraz ma kolesia, którego obraziła przynajmniej 3 razy, gdy wynosił jej meble z mojego domu. Na bank będzie go zdradzać, tak jak mnie i wcześniej swojego męża. To kobieta niereformalna i bez wyższych uczuć. Wielu może próbować ją ujarzmić, każdy się sparzy.

I jeszcze jedna rzecz: Jeszcze kilka takich wpisów i dołączę do peletonu dupków, nad którymi się rozpłakujecie na tym forum. Piszesz, że nie szanowałem się, bo - hmmm - dbałem o swoją kobietę. Normalna dziewczyna doceniłaby, hiena jest oczywiście nienasycona i to tylko umacnia ją w brak szacunku. Naprawdę zaczynam podzielać opinię wielu moich kolegów: "Olewaj i nie rób dla nich nic". Testuję i to działa na nowopoznanych kobietach fantastycznie. Im bardziej olewam, tym lepiej. Nie jestem typem dolepionego pasożyta. Mam swoje życie, pasje, zainteresowania i umiem sobie zagospodarować czas. Mam nawet problem ze znalezieniem czasu w tygodniu, więc nie przylepiaj mi łatki jakiegoś męskiego bluszcza.  Dla jasności, nie nawalam też smsami czy nie wydzwaniam jak głupi (O "zbyt rzadkie" kontakty miały pretensje do mnie wszystkie dziewczyny, z hieną włącznie). Jednak lubię też dbać o swoje kobiety. Poprzednie odbierały to normalnie, hiena zaczęła wykorzystywać.

No i na koniec: Odpowiedź "Bo mogła" to nie jest żadne wyjaśnienie. Serio! Trzeba mieć jeszcze predyspozycje, żeby wykorzystać taką możliwość. Czy to predyspozycja typowo kobieca? Wątpię. Typowo hienia? Owszem!

103

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Ja widzę tyle ile przedstawiłeś, dopiero teraz napisałeś, że jednocześnie miałeś swoje życie a pani, jak ją nazywasz, "hiena" nie stała w centrum twojego wszechświata.

Masz racje, że ta kobieta ma nikłe szanse na normalny związek, na szczęście to nie jest problem ani mój ani twój, więc można zlać temat.

Nie mówię, ze nie szanowałeś się, bo dbałeś o swoją kobietę, ale że nie szanowałeś się, bo, angażowałeś się w relacje, kiedy ona wyraźnie powiedziała ci, że sama nie ma zamiaru się angażować i ci to okazywała na różne sposoby, poprzez zdradę, kłótnie, niedocenianie tego co robiłeś, wytykanie, obrażanie itd. Można dbać o "swoją kobietę", kiedy to jest naprawdę twoja kobieta i kiedy to jest normalny związek, a nie relacja, w której tak cię traktują. Teraz ją obrażasz na forum i wygrażasz wszystkim kobietom, że je będziesz "olewał", ale sorry, sam dałeś się tak traktować.

104

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
feniks35 napisał/a:

uderzylo mnie jedno a mianowicie tlumaczenie sie Autora ze mial prawo nie wiedziec ze ma do czynienia z hiena bo sie dobrze maskowala.

Zooonk  jak najbardziej miales prawo byc tego swiadomy a nawet powinienies byc tego swiadomy  bo jak sam napisales jeszcze jako kolega wiedziales ze ta kobieta miala kilku kochankow bedac mezatka.

Ona trwala bo chociaz moze i nienawidzila meza jako czlowieka to bylo jej wygodnie z z gosciem ktory mial firme i kase z niej.Zostawila go dopiero w momencie jak finanse meza zaczely podupadac. Harpia w czystej postaci.

Wiedziales o tym a  mimo to poszedles w ten uklad wiec swiadomie zdecydowales  sie na zwiazek z wyrachowana baba a nie slodkim  kwiatuszkiem ktory dopiero z czasem pokazal swe prawdziwe oblicze.

Feniks, ja mysle, ze autor byl po prostu bardzo naiwny (teraz, nauczony doswiadczeniem, moze bedzie w przyszlosci bardziej ostrozny).
Tak jak napisal, mial przedtem pozytywne doswiadczenia z kobietami i moze dlatego byl zbyt ufny.

Borderleiny i ludzie z osobowoscia psychopatyczna sa mistrzami manipulacji, potrafia zagrac kazda role, to urodzeni aktorzy.
Trzeba miec jakies doswiadczenie z takimi ludzmi, zeby ich przejzec.
Uczciwy czlowiek bardzo czesto sadzi innych po sobie.
Autor mial tzw. "lekcje zyciowa" na temat podlosci, falszu, nieuczciwosci, wyrachowania i przebieglosci Hien. Moze nauka nie pojdzie w las..

105 Ostatnio edytowany przez memo331 (2016-09-28 19:07:00)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

cyt.: "Naprawdę zaczynam podzielać opinię wielu moich kolegów: "Olewaj i nie rób dla nich nic". Testuję i to działa na nowopoznanych kobietach fantastycznie."

Czyli jednak uległeś pokusie odreagowania na innych kobietach smile Szkoda, bo jak sam wcześniej zauważyłeś, możesz stracić zupełnie fajną, potencjalną relację smile Z Tobą jest wszystko w porządku, naprawdę smile Każdy czasem daje się ogłupić, oszukać, wykorzystać. Nieważne ilu byś spotkał na tym forum moralizatorów, żaden z nich nie jest jasnowidzący smile Mogło lub może i jemu się kiedyś przytrafić smile Bardzo ciepło wyrażasz się o swoich wcześniejszych relacjach z innymi kobietami. Nie odbierz tego za wścibstwo z mojej strony, ale nakreśl z jakiego powodu te relacje się kończyły. Może na tej podstawie okreśłimy dlaczego tak bardzo zaangażowałeś się w nierokujący związek?

106 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-09-28 20:05:10)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
memo331 napisał/a:

cyt.: "Naprawdę zaczynam podzielać opinię wielu moich kolegów: "Olewaj i nie rób dla nich nic". Testuję i to działa na nowopoznanych kobietach fantastycznie."

Czyli jednak uległeś pokusie odreagowania na innych kobietach smile Szkoda, bo jak sam wcześniej zauważyłeś, możesz stracić zupełnie fajną, potencjalną relację smile Z Tobą jest wszystko w porządku, naprawdę smile Każdy czasem daje się ogłupić, oszukać, wykorzystać. Nieważne ilu byś spotkał na tym forum moralizatorów, żaden z nich nie jest jasnowidzący smile Mogło lub może i jemu się kiedyś przytrafić smile Bardzo ciepło wyrażasz się o swoich wcześniejszych relacjach z innymi kobietami. Nie odbierz tego za wścibstwo z mojej strony, ale nakreśl z jakiego powodu te relacje się kończyły. Może na tej podstawie okreśłimy dlaczego tak bardzo zaangażowałeś się w nierokujący związek?

Lubisz dopowiadać smile Nie odreagowuję, ale na wieść, że się rozstałem zareagowały niektóre moje koleżanki (hieny? kto wie?). W każdym razie, jeśli którejś coś tam z grzeczności odpisuję, to zachowuje się w miarę zrównaważenie. Ale jak się trafi taka, że coś jej odpowiem, a potem milczę, to zaczyna się prawdziwy szał i szukanie kontaktu różnymi kanałami. Także testy są, ale trochę wymuszone przez płeć piękną. smile

Moja pierwsza wielka miłość (5 lat związku) skończyła się - by ująć najtrafniej - wypaleniem uczucia. Poznaliśmy się, gdy ja miałem 17 lat, ona 15. Nawet próbowaliśmy to ratować i wracaliśmy do siebie 2 razy, ale bez efektu. W tym związku trochę pieskowałem, ale sądziłem, że wyciągnąłem lekcję. Szkoda, że tylko na dwa kolejne związki. sad Sama decyzja o pierwszym rozstaniu wyszła od niej. Przełknąłem. Potem rozstawaliśmy się z mojej inicjatywy, a na końcu oboje widzieliśmy, że to bez sensu. Druga wielka miłość to relacja z równieśniczką - wówczas mieliśmy po 23 lata. Związek zakończył się po 1,5 roku przeprowadzką rodziny mojej ukochanej do Australii. Bardzo to oboje przeżyliśmy, próbowaliśmy ciągnąć to zdalnie przez parę miesięcy, ale cóż... Gdy miałem 25 lat poznałem calkiem fajną 24-latkę. I byłem z nią 1,5 roku. Przeżyliśmy fanstastyczne 12 miesięcy, ale później zaczynały wychodzić na wierzch pewne różnice charakterów. Dziewczyna była asportowa, ja przeciwnie, była raczej domatorką, ja jednak chciałem regularnie wychodzić, nie za bardzo też dzieliliśmy ze sobą pasje i coraz mniej czasu spędzaliśmy ze sobą. I tak rozeszły się nasze drogi w pokojowych okolicznościach. Inicjatywa rozstania wyszła z mojej strony, ale zastanawialiśmy się głośno, czy to ciągnąć, bo to jednak wymagałoby zmiany którejś ze stron, a oboje czuliśmy się dobrze ze swoimi własnymi charakterami. Do dziś cieszymy się, gdy widzimy się na ulicy. Teraz ma dopasowanego do siebie chłopaka, wiec można uznać, że rozstanie jej posłużyło. Dziewczyna też chciała dziecka, a ja nie. Mniej więcej pół roku później zacząłem romans hieną z... dzieckiem. Chichot historii, serio!

107

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Bardzo podoba mi się w jaki sposób rozwinął się ten temat smile
Fajnie że zabrałeś się za lekturę książki Pawła Śląskiego - uczulisz się na przyszłość by wyczuć taką kobietę za nim cokolwiek się rozpocznie.
Autorze wątku, gratuluje, że szybko dochodzisz co i jak zadziałało w tym związku i że był to toksyk. A w sumie jest i będzie, ale to już nie twoja toksyczna piaskownica wink Nie, tacy ludzie się nie zmieniają, a tym bardziej nie zmieni ich "partnerski" związek jak ktoś tu napisał, oni nie rozumieją czegoś takego jak "wspólnie" i "razem", działają tylko w obrębie "zwycięzca/przegrany"

priorty napisał/a:

Na koniec jeszcze ciekawostka dla przyszłych pokoleń:
Także - drodzy Panowie - zanim zaciągnięcie hienę do ołtarza, wypytajcie swoją babkę o opinię na jej temat. Z książki "Hieny, modaliszki i czarne wdowy" wynika, że babki bezbłędnie diagnozują hieny.

Czasami się nie sprawdza z tymi babkami, hehe, swoją hiene poznałem przez moją babcie (wiecie, babcia, klub seniora, koleżanka z klubu ma problem kompem, a tam u koleżanki ona i BUM!). Babka nie wyczuła, aaaale moi rodzice czuli, że coś jest nie tak. Też nie chcieli mówić, bo to moje życie - za co ich bardzo cenie. Po wszystkim pomogli wygramolić się z tego bagna i żygania piaskiem (Słynna scena z "Jarhead" - fajnie opisuje jak to jest).

Makigigi napisał/a:

Natomiast sądzę, że każdy, kto wcześniej nie naciął się na taką pijawkę, ma ogromne szanse ulec jej wpływom. Już mówię dlaczego - wspomniano tu, że takie osoby manipulują. Stosują skuteczne techniki, które sprawiają, że chcesz w to bagno brnąć i nie widzisz, w co się wikłasz. Mianowicie po pierwsze dają i zabierają swoją uwagę/uczucia.

O,o właśnie. Tacy ludzie wyczuwają, że albo masz problem z wytyczaniem granic, albo jesteś na tyle empatyczny i mający w sobie "małego ratownika" (tak to nazywam), by przy odpowiednich technikach manipulacji (zazwyczaj chłodno / ciepło, nagroda / kara) i długiej kreciej robocie, wojnie podjazdowej pod granice, w końcu puszczasz, mimo woli. Oni wręcz czerpią z tego dziką radość i dzięki temu czują, że żyją, że zwyciężają (jak to ktoś tu napisał - jest tylko relacja zwycięzca/przegrany). Po przekroczeniu x-dziesiątej granicy, mając już przed sobą śmierdzącą, sflaczałą, skołowaną rybę, zgadzającą się już prawie na wszystko (co cięższe przypadki hien) porzucają, mając już nowy cel na oku smile To jak długo z hieną byłeś w sumie jest tylko wyznacznikiem jak mocne granice posiadałeś.
Może i dobrze, można je odbudować z mocniejszego kamienia i z wysoko wysuniętymi wieżami obserwacyjnymi wink

priorty napisał/a:

Przyznam szczerze, że studiowałem blog koniectoksycznychludzi pod koniec mojego związku (ostatnie 6 m-c). Tylko wtedy strasznie już mnie urobiła i sam już nie wiedziałem, czy to ja jestem nienormalny, czy jednak ona.

Też tak miałem. Tak podobno zachowują się ludzie będący podczas prania mózgu, nie rozróżniający kto już mówi prawdę, czy twój umysł czy pracz, jest to któraś z faz tej czynności. Podobno ostatnia z której ofiara ma szanse się jeszcze wydostać i powrócić do żywych.

Co do Ciebie, szybko z tego wyjdziesz. Ze swojego doświadczenia potrzebowałem ~ 0,5 roku studiowania książek, wizyt u specjalisty by dojść, że to nie do końca jam jest ostatnie g.... chodzące po ziemi (byłem wersją sflaczałej, śmierdzącej rybki) ~ 1,5 roku by normalnie funkcjonować, ~ 2 lata  by znów cieszyć się życiem. No ale młodszy jestem dużo, mój pierwszy serio poważny związek, moje DDRD w tle, i kilka innych pobocznych problemów.Dlatego też spytałem się wcześniej czy problemy z rodzicami były, a Elle88 bezpośrednio spytała też o DDA, bo serio, tacy ludzie potrafią się wyczuć nosem na kilometry i stworzyć swoje toksyczne tango, nie wiem jak to jest.

Pisze to, bo w sumie sam jestem jednego ciekaw, jak to jest w nowych związkach po hienie i po swej "kuracji"? Mówiłeś o kolegach mających to za sobą, będących w nowych zdrowych relacjach. Wiadomo, że intensywność przeżyć i emocji dużo niższa, ale stabilność i ogólne zadowolenie związku zdecydowanie lepsze. Osobiście ciężko mi przywyknąć do tej normalności, braku ciągłej gry w tle, łapie się na tym, że tam z tyłu głowy wewnętrzny głos mówi mi "uważaj, to nie jest normalne, że ktoś coś od serca i bezinteresownie, bądź gotowy do kontry w razie co i obserwuj", choć wiem (?), że nie mam po co . Takie związki, co by nie było, zostawiają w tobie jakieś czarne ziarno, które chyba nie da się wyplewić.


P.S. Ktoś tu pisał o książkach na ten temat - fajno poczytać książki Melody Pia, o toksycznych związkach, rodzajach "nałogowca miłości" i nałogowca unikania bliskości" jak to działa itp. i gdzie mają podłoże takie wzorce zachowań. Dalsza część książek jest oczywiście jak zadbać o to, by braki które wywołały takie wzorce zachowań załatać.

108 Ostatnio edytowany przez celinienne (2016-09-28 23:53:43)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Pomimo, ze temat wlasciwie zamkniety, a dyskusja mialaby byc jedynie  "przestroga" (jak zaznaczyl autor tematu), to jednak pozwole sobie dorzucic kilka slow. Nie jest dla mnie logiczne - dlaczego Priority chcesz zrozumiec logike swojej bylej partnerki, zamiast raczej swoja wlasna -). Zrozumienie mechanizmow, ktore spowodowaly, ze  ta, a nie inna kobieta byla dla ciebie atrakcyjna - z takimi, a nie innymi problemami i takim, a nie innym typem zachowan - na konkretnym etapie twojego zycia - wzbogaciloby cie w   konstruktywne wnioski na przyszlosc. W tej chwili zrozumienie logiki jednej tylko kobiety(ewent. jednego typu kobiety) - nie daje ci absolutnie nic - jezeli nie chcesz z nia (do niej podobnych) nawiazywac kontaktu, ale owszem czyni cie bogatszym w pewna wiedze, jezeli ten przyszly zwiazek z ta dokladnie kobieta (z tym typem kobiet) - bierzesz pod uwage.

Stawianie diagnoz kobiecie, ktora znamy jedynie z opowiadan porzuconego mezczyzny - uwazam za spore przegiecie.
Poza tym trzymaj sie. Pozdrawiam -)

109

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

@aksamitny:

Bardzo Ci współczuję. Cztery lata dochodzenia do siebie! Im więcej czytam o hienach, tym bardziej jestem przekonany, że mi się udało wyjść z tego obronną ręką. Nie ożeniłem sie, nie przepisalem na nią połowy majątku itd. Teraz sądzę, że uratował mnie przypadek, a raczej moje refleksyjne podjście do rzeczywistości, którego nienawidziła moja hiena. Zawsze powtarzała mi, że jej nie szanuję, bo... wchodzę z nią w dyskusje.

Przykładowo, idziemy sobie na spacer w słoneczny dzień, wszystko jest fajnie i moja hiena nagle zaczyna warczeć (twoja też musiała warczeć), że wszyskim się przelewa, że spójrz, ile to nowych aut jeździ ulicami, a mój ma już 6 lat, jej 8 lat. I to Fordy, a nie nowy Mercedes, co własnie nas minął. Myślę "Dobra, dobra, trochę robię w branży i moje zarobki są zależne od sprzedaży jednej z czołowych marek i wiem, ile rocznie rejestruje się nowych aut, a ile np. takich 16-latków". I dawaj hienie te statystyki przytaczam i umieszczam nas na skali samochodowego dobrobytu. I bach, okazuje się, że wypadamy dobrze. Hiena wściekła, coś tam jeszcze gada, a ja z uporem maniaka swoje.

Mi naprawdę przez długi czas wydawało się, że jej nieszczęście bierze się ze złego rozpoznania jej, mojej, naszej sytuacji. Że ma fałszywe wyobrażenie o rzeczywistości i ja ją przekonam, że życie jest fajne. Nie przypuszczałem, że to była manipulacja i tutaj nie dałem się złapać. Łapała mnie - jak już pisałem - na mieszankę poczucia winy i współczucia. Ale przynajmniej byłem na tyle rozsądny, że odsiewałem jej naprawdę chore żądania (dom na wsi, sprzedaż mojego samochodu (bo po co nam dwa, a ten twój tyle pali itd.)) i rzeczowo na nie odpowiadałem "Nie" plus uzasadnienie.

O hienach trzeba czytać, żeby poznać ich mechanizmy działania. Wtedy masz szansę zorientować odpowiednio wcześnie. Do Twojego księgozbioru dorzuciłbym jeszcze książkę "Płeć mózgu" traktuje ogólnie o różnicach między kobiecymi i męskimi mózgami, których warto być świadomym.

Jak widzisz, ja przechodzę przez to całkiem dobrze, ale pytasz również, jak z moimi kolegami. Niektórzy byli naprawdę twardzi i w czasie rozstania słowem się nie zająkali, że mieli w domach hieny. Dopiero teraz po latach opowiadają, jakie w domu mieli kosmosy. Niektórzy bardzo się załamywali, rozpijali, zaprzepaszczali swoje kariery. Ale jakoś powoli wychodzą na prostą z wyjątkiem jednego znajomego, co to ma z hieną dziecko i ogromne długi po małżeństwie (madame nie mogła jeździć używanym autem, a jej mężowi nie przystoiło pracować we własnej restauracji - od tego są ludzie!). Dziś facet z restauratora zmienił się w pracownika budowlanego w Niemczech, a końca długów nie widać. W każdym razie, mam jeszcze dwóch znajomych, którzy pokochali fajne dziewczyny bez hienich cech. Są już po kilka lat po ślubie i one wciąż są czułe i kochające. (Po hienie aż trudno uwierzyć, że są jeszcze takie kobiety!). Trzech znajomych zmieniło front wobec kobiet i nie angażują sie emocjonalnie w relacje. Taki mechanizm obronny przed ewentualną krzywdą emocjonalną. Mają dziewczyny, ale zamykają się na uczucia do nich. Wolą je chłodno kalkulować. Tego boję się najbardziej.

110

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
celinienne napisał/a:

Stawianie diagnoz kobiecie, ktora znamy jedynie z opowiadan porzuconego mezczyzny - uwazam za spore przegiecie.

Jasne, trzeba wszystko traktować z rezerwą. Na szczęście jesteśmy tutaj anonimowi i możesz to potraktować jako ćwiczenie umysłowe. Wierz lub nie, jest sporo rzeczy, których nie opisywałem, bo mi zwyczajnie wstyd, że trwałem w związku z takimi sytuacjami.

111

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Serce zawsze wytrychnie rozum na dudka...
Trzeba byc bardziej rozwaznym niz romantycznym.
I nie analizowac. Zachowania innych ludzi sa dla nas niezrozumiale nieraz, ale analizowanie ich nie przyblizy nas ani na milimetr do tego jakie byly prawdziwe intencje autora/autorki.

112

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Jednego jako facet nie rozumiem. Gdy dowiedziales sie ze zdradzala kilkukrotnie męża nie dales jej kopa. Drugi raz gdy zdradzila ciebie, czemu jej nie wykopales ze swojego zycia. Uważam ze zdrady to mogla wybaczać zona Clintona. Bo tego potrzebowala ojczyzna, naród, prestiż stolka i polityczna kariera obojga.

113 Ostatnio edytowany przez Marajka (2016-10-01 17:11:53)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Ciekawy watek, robilam przerwe w forum, a teraz od razu trafiam na takie cos ...;)


celinienne napisał/a:

.........Nie jest dla mnie logiczne - dlaczego Priority chcesz zrozumiec logike swojej bylej partnerki, zamiast raczej swoja wlasna -). Zrozumienie mechanizmow, ktore spowodowaly, ze  ta, a nie inna kobieta byla dla ciebie atrakcyjna - z takimi, a nie innymi problemami i takim, a nie innym typem zachowan - na konkretnym etapie twojego zycia - wzbogaciloby cie w   konstruktywne wnioski na przyszlosc. W tej chwili zrozumienie logiki jednej tylko kobiety(ewent. jednego typu kobiety) - nie daje ci absolutnie nic - jezeli nie chcesz z nia (do niej podobnych) nawiazywac kontaktu, ale owszem czyni cie bogatszym w pewna wiedze, jezeli ten przyszly zwiazek z ta dokladnie kobieta (z tym typem kobiet) - bierzesz pod uwage.

o tak, pod tym sie podpisuje.
Nie probuj rozumiec jej logiki, tylko zrozum swoja wlasna, to Ci najbardziej pomoze.
W sumie to chyba nie jest az tak skomplikowane w tym przypadku, musisz tylko dobrze przyjrzec sie sobie samemu i byc ze soba szczery. Wlasciwie zostalo juz tu wszystko powiedziane, ja tylko powtorze za innymi.

Poniewaz nie wydaje sie, ze masz odpowiednie obciazenia rodzinne, ktore robilyby Cie slepym na manipulacje, wiec pierwsza przyczyna jest prawdopodobnie rzeczywiscie brak doswiadczenia z takimi zjawiskami.
Ludzie, ktorzy nie zetkneli sie z patologia, sa w takich sytuacjach dosc bezbronni, bo kieruja sie swoimi etycznymi normami, innych zachowan nie znaja i nie miesci sie im w glowie, ze istnieje cos innego. Lub moze inaczej, slyszeli moze, ze cos innego istnieje, ale to tylko teoretyczna wiedza nie majaca zastosowania we wlasnym zyciu. Na to nie maja zadnych receptorow.
Tu sprawe nalezy traktowac teraz jako konieczna chorobe, ktora musiales przejsc, zeby nabrac odpornosci na przyszlosc. Nawet za wiele nie straciles, wiec lekcja nie byla az taka droga.
W tym sensie jest to dobre doswiadczenie, moze przyda Ci sie w przyszlosci nie tylko w odniesieniu do ukladow mesko-damskich.

Twoja babcia prawdopodobnie miala wystarczajaco duzo wlasnego doswiadczenia, zeby pewne rzeczy zauwazyc i wyczuc. Byc moze jest to kobieta, ktora dzieki temu potrafila uchronic swoje potomstwo przed patologicznymi wzorcami.

Zostaje jeszcze ten punkt kompletnego zignorowania i braku refleksji nad zachowaniem tej kobiety, zanim zaczal sie Wasz zwiazek.
I tu masz cos, nad czym moglbys u siebie popracowac, jesli chcesz uniknac podobnych sytuacji w przyszlosci. Tu odpowiedzialnosc lezy calkowicie po Twojej stronie.
Pozwoliles, zeby zauroczenie zmyslowe wylaczylo rozsadne myslenie i odczuwanie.
Jak wiekszosc mezczyzn (i nie tylko) poleciales na cechy zewnetrzne. To sa instynkty oraz tez symbol statusu, byc z ladna kobieta.
To nic zlego, to jest nasza biologia, zwierze w nas. Jedyne, na co powinno sie uwazac - nie zostawac tylko na tej plaszczyznie i nie mylic tego z miloscia.

No i jest jeszcze kwestia meskiej rywalizacji. Ty uwazales sie za lepszego niz jej maz, na to sie dales zlapac.
Ty to ten dobroczynca ratujacy krolewne z paszczy potwora. A potem nadal grajacy role krolewicza-wybawcy, silny mezczyzna slabej kobiety....ktory jej moze wszystko dac...
Taki meski archetyp. Ktory by nim nie chcial byc wink Ale w dzisiejszych czasach raczej juz nie up to date.
Ani te kobietki takie slabe, ani Ty taki silny. Tu wystarczy byc po prostu normalnym. wink

Nic przeciw dawaniu, ale motywy tego powinny byc w tym przypadku troche przeswietlone. Moim zdaniem to nie calkiem jest tak, ze robiles to z powodow altruistycznych, z czystej milosci blizniego w potrzebie. Chyba jeszcze nie dotarles do tego, co bylo pod spodem.

Na ten trop ostatecznie naprowadzil mnie opis Twojego nastepcy - jako bezmozgowego osilka, prezentujacego swoja przewage w obecnosci samiczki, co nazwales tym najgorszym ostatnim aktem tego dramatu. On pewnie do tego lepiej usytuowany niz Ty i z pewnoscia lepiej umiesniony. No i przede wszystkim to ten, ktory zajal Twoje miejsce....teraz to on wydaje sie sobie tym lepszym, niz poprzednik (czyli Ty). Teraz on ratuje krolewne.
Przegrales na rykowisku. sad  To widac mocny bol.
No i oczywiscie ten zwykly ludzki bol bycia wykorzystanym i oszukanym. Przez ten trzeba przejsc.

Ja bym doradzila weryfikacje wlasnych nieswiadomych Ci szablonow myslowych.
I swiadome patrzenie na kobiety jako w kazdej dziedzinie rowne Ci jednostki, a na mezczyzn nie jako na rywali.
Pewnie powiesz, ze wcale nie myslisz w takich stereotypach i z pewnoscia w wiekszosci przypadkow tak bedzie.
Ale wez tez pod uwage, ze przynajmniej tym razem taka role i w takim filmie zagrales.

No i status jest dla Ciebie czyms waznym, pewnie ta tendencja zaczela sie silniej ujawniac w czasie, gdy zaczynal sie zwiazek. Partner to czesto lustro, a to Twoje ostatnie lustro nawyrazniej przykladalo duza wage do symboli statusu.
Wlasne mieszkanie potrzebowalo reprezentatywnej kobiety?

Moze zycie chcialo dac Ci ostrzezenie, ze skreciles z wlasciwej drogi? Ze nie o te wartosci chodzi?

114

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Nie wiem, czy zrozumiałeś jej logikę czy nie. Ja nie potrafię zrozumieć Twojej. Chętnie w ogóle założyłabym wątek o tym, jak zrozumieć Twoje zachowanie. Nie mówię tego złośliwie, ale przekracza to moje zdolności rozumowania. Wiecie, kogo mi najbardziej szkoda w tej historii? Tego dziecka. Borze drogi, biedny chłopak.

115

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Priorty, jest taka książka pt. Kobiety, które kochają za bardzo- Robin Norwood, można kupić w necie. Nieważne, że jakby o kobietach kochających za bardzo i mężczyznach unikających bliskości. Tu jest odwrotnie, Ty kochasz za bardzo a ona unika bliskości. Poczytaj. I tak, dziękuj bogu za rozstanie oraz módl się, byś nigdy już nie uwikłał sie w taki związek.

116 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-10-02 11:44:06)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

@ Majarka

Logiki już nie próbuję zrozumieć, ale mechanizmy usidlania owszem. Dziś jak czytam o toksycznych ludzi mogłem na wczesnym etapie odczytać sporo znaków. Ale ich nie odczytałem.

Tu pełna zgoda, zbyt wiele rzeczy wziąłem jej za dobrą monetę. Była świadoma wątpliwości, które się we mnie rodzą i już wtedy zaczynała mówic, że nigdy nie miała normalnego związku i dotąd nikt jej nie dał szansy na stworzenie normalnej relacji. Dziś już wiem, że to ona nie daje szansy żadnej relacji.

Myślę, że wyciągasz pochopne wnioski zarówno, jeśli chodzi o podejście do statusu, jak i o rywalizację. O statusie pisałem, gdy zdałem sobie sprawę z tego, że ona właśnie leciała na takie rzeczy jak mieszkanie itp. Z mojego punktu widzenia oba fakty były oderwane i nastąpiła tylko ich konincydencja, a - jak wtedy sądziłem - nikt o zdrowych zmysłach nie wiąże się dla mieszkania (bardzo fałszywe założenie!). W tamtym czasie nawet nie szukałem jakoś szczególnie relacji. Tyle że ona zrobiła się bardziej wylewna i nasze relacje zaczęły się zacieśniać.

Wspominałem też o innych sprawach majątkowych, ale tylko po to, żeby przedstawić absurdalność wielu jej oczekiwań i żadań.

Co do bezmózgiego typa, jego rola nie jest dla mnie do końca jasna. Dziś z relacji jej znajomych wiem, że poznała go na kilka dni po naszym zerwaniu (zostali przedstawieni sobie na jakimś spotkaniu). Niewykluczone, że znali sie wcześniej, a jej znajomi robią mi niedźwiedzią przysługę, licząc, że może kiedyś się zejdziemy. Jakby nie było mniej więcej w czasie tego spotkana, sam dowiedziałem się o jego istnieniu. Być może miał mnie zachęcić do walki o powrót (jej słowa "Sam chciałeś, żebym go przyprowadziła. Trzeba było się nie rozstawać"), ale - tak jak pisałem - po naszej ostatniej rozmowie, gdy mówiła, że ma takich na pęczki, powiedziałem sobie, że nie chcę już żadnych powrotów. Być może miał być dla niej pocieszeniem. A być może już wcześniej stał się jej miłością.

Mało też mnie obchodzi jego status, choć podejrzam, że może być wyższy od mojego. Na sam koniec zestawiła nasze możliwości finansowe. Przytoczylem to, ale nie dlatego, żebym jakoś szczególnie to przeżywał, że mam gorzej materialnie, tylko po dlatego, że przeżywam fakt, iż zredukowała mnie do wymiernych korzyści, jakie dawała jej relacja ze mną. To mnie zabolało, a nie to, że ktoś tam może mieć lepiej ode mnie. Niech ma smile Nigdy nikomu nie zazdrościłem pieniędzy, ruchomości i nieruchomości. To totalnie bezproduktywne i przede wszystkim utrudnia się cieszenie własnym życiem. Za to moja ex bardzo często dawała upust swojej zazdrości wobec majętności przypadkowych ludzi.

Co do rykowiska, mam już swoje lata i przyzwyczaiłem się, że dla niektórych kobiet jestem pierwszym wyborem w danej chwili, dla innych nie. W tym wypadku szczerze cieszę się moją porażką! Chociaż to chyba jednak wygrana, bo włoskie przysłowie głosi "Wiele zyskał, kto k*rwę stracił". I ja wiele zyskałem!

117 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-10-02 10:38:23)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
rudamarchewka napisał/a:

Priorty, jest taka książka pt. Kobiety, które kochają za bardzo- Robin Norwood, można kupić w necie. Nieważne, że jakby o kobietach kochających za bardzo i mężczyznach unikających bliskości. Tu jest odwrotnie, Ty kochasz za bardzo a ona unika bliskości. Poczytaj. I tak, dziękuj bogu za rozstanie oraz módl się, byś nigdy już nie uwikłał sie w taki związek.

W ostatnim tygodniu zdążyłem przerobić już dwie ksiązki tego typu i nie do końca widzę sieibe w roli nałogowca miłości. Jeśli już, to raczej ją umieściłbym w tym miejscu. Wspólne z nałogowcami miłości miała następujące cechy:
1. Traktowanie partnera jako bohatera-wybawcę, który rozwiąże wszystkie jej problemy, a także będzie ją bezwarunkowo kochał (ona w dzieciństwie straciła ojca i czasami zdarzało jej się powiedzieć, że chciałaby, abym troszczył się o nią jak ojciec. Najczęściej odpowiadałem, że chłopak nigdy nie będzie ojcem i wskazywałem różnice (w tym brak bezwarunkowej miłości))
2. Częstsze wychodzenie z inicjatywą spotkań kontaktu (często miała żal, że poświęcam jej za mało czasu)
3. Dążenie do osaczenia partnera (potrafiła mieć pretensje o to, że poszedlem na trening dłuższy o godzinę niż jej i teraz nie spędzimy całego dnia razem)
4. Postępujący brak samodzielności (z całkiem obrotnej dziewczyny, która swego czasu prowadziła własną firmę, stała się osobą, która miała problem z załatwieniem najprostszej sprawy w urzędzie, np. wielkim, stresującym wydarzeniem było dla niej zrobienie przeglądu auta. Miałem relację telefoniczną jak z pola bitwy)
5. Narastająca frustracja spowodowana faktem, że partner nie odpowiada wyobrażeniom
6. Ciągłe żadanie dowodów miłości, które pcha do ciągłego formułowania nowych żądań wobec partnera oraz nieumiejętność docenienia starań spowodowana podejrzeniem, że jednak to nie są dowody miłości, a ona jest niekochana (Być może tutaj swoje źródło miały jej hienie zachowania, czyli ciągle wymyślanie nowych potrzeb, które muszą być spełnione, by poczuła się szczęśliwa i kochana)
7. Uświadomienie sobie rzeczywistych cech partnera, zwykle przy okazji rozpadu związku (w ostatnich miesiacach spędzaliśmy ze sobą coraz mniej czasu - miałem dość)
8. Walka o odzyskanie partnera (i powtórzenie cyklu) albo zęmsta na partnerze (i powtórzenie cyklu z kimś innym)

W tym układzie moje zachowanie bardziej przypomina działanie tzw. nałogowca unikania bliskości, czyli osoby, która boi się otworzyć przed partnerem, a z czasem zaczyna unikać kontaktu. Ale tylko przypomina, bo nigdy nie miałem problemu, żeby się przed nią otworzyć, nie bałem się nawiązać z nią bliskich relacji, ale w końcowej fazie związku miałem do tego stopnia wszystkiego dość, że trochę zacząłem unikać spotkań i de facto widywaliśmy się tylko w weekendy.

Niemniej wciąż: za dużo jej wybaczałem, nie tyle bojąc się utraty relacji, co tego, że zostawię ją samą w trudnej sytuacji, w którą sam ją wciągnąłem. Do niedawna to poczucie odpowiedzialności za zmiany w jej życiu, które spowodowałem, spędzało mi sen z powiek. Wiele razy zastanawiałem się nad odejściem, ale hamowały mnie dwa czynniki: poczucie winy za wyrwanie jej z małżeństwa i rzucenie w zupełnie nowe warunki ekonomiczne oraz jej bardzo umiejętne rozgrywanie tym poczuciem winy, na bazie którego prawie udało jej się zbudować we mnie przekonanie, że jestem pozbawionym empatii egoistą i rujnuję ją emocjonalnie.

118 Ostatnio edytowany przez Marajka (2016-10-02 14:36:55)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Priorty,

Ja napisalam tylko to, co mozna na podstawie Twoich wpisow tutaj zauwazyc. Mozliwe punkty widzenia, elementy, nad ktorymi moznaby sie zastanowic, jako wlasny wklad do akcji.
Bo przeciez grales bardzo aktywna role w tym wszystkim. Tym razem byc moze inna, niz dotychczasowe Ci znane. Ale ani ona nie jest calkiem czarna, ani Ty calkiem bialy w tej calej akcji. Wszystko jest w wielu roznych kolorach.
Ale tak to juz jest, ze kazdy czlowiek, z ktorym przebywamy, zazwyczaj naciska na inne guziki w nas samych i uruchamia inne, czasem bardzo gleboko w nas drzemiace tendencje, strony, o ktorych istnieniu dotad nie mielismy pojecia.
Kazdy ma rozne potencjaly w sobie i w zaleznosci od warunkow, na jakie sie napotka, czasem pewne rzeczy sie ujawniaja.
Potem byc moze znow przestana byc aktywne, bo warunki sie zmienily, lub jest naszym swiadomym wyborem, nie isc taka droga.
A czasem biora one gore nad dotychczasowymi tendencjami i zmieniaja calkiem zycie.

Poki co bardzo zastanawiasz sie nad jej rola i wina, a znacznie mniej nad swoimi, dotad nieznanymi Ci tendencjami, ktore tu zagraly role. Poki co starasz sie chronic siebie samego i jest to calkiem zrozumiale, jednak na dluzsza mete calkowicie bezproduktywne.
Jesli chcesz sprawe przepracowac doglebnie, to powinienes bardziej fokusowac na sobie niz na niej. Ona tylko naciskala Twoje, byc moze dotad ukryte guziki, wiec nie patrz na palec naciskajacy guzik, tylko na mechanizm ukryty pod tym guzikiem - wlasne reakcje i wynikajace z tego dzialania.

Wykorzystaj ta sytuacje, ona jest cenna dla samopoznania.
Jesli chcesz dowiedziec sie czegos o sobie, to musisz opuscic znane Ci tereny i wyjasnienia i przyjmowac rozne robocze hipotezy, takze te, ktore dotad wydawaly Ci sie zupelnie niemozliwe. Niektore nie beda mialy zadnego zastosowania, a inne odkryja cos dotad nieznanego, dotad lezacego w martwym punkcie lusterka, dlatego niezauwazone, bo niewidzialne dla Ciebie samego.
Nie chodzi przy tym zupelnie o oskarzenia siebie czy jej, nie chodzi o niczyja "wine", bo oboje byliscie calkowicie nieswiadomi tego, co robicie. Ona z pewnoscia tez nie, to sa jej wzorce dzialan, nad ktorymi raczej sie nie zastanawia. Nikt swiadomie nie probuje byc nieszczesliwy. A ona jest gleboko nieszczesliwa osoba, wydana na pastwe swoich wlasnych psychicznych skrzywien, o ktorych nie ma pojecia. Ona w sobie nie widzi nic krzywego. Tak to zwykle bywa. Inni to predzej zauwazaja, niz my sami.
To dotyczy kazdego, takze i Ciebie (mnie oczywiscie tez wink )

Aby moc sytuacje naprawde rozpoznac i odkryc nowe, nieznane aspekty siebie, trzeba przyjac raczej postawe badacza, bez dzielenia na dobre i zle. Przyjac emocje z tym zwiazane i takze ich nie oceniac, tylko czuc i patrzec, co one z Toba robia, z jakich ciemnych katow wylaza i co maja do powiedzienia o Tobie. Nie trzeba bac sie samego siebie, warto jest sie poznac, wtedy jest latwiej isc przez zycie.

119 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-10-02 15:49:30)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Majarka,

Wierz, że zaczynam szukać przyczyn tego, co się działo w sobie. Tzn. zastanawiam się, dlaczego tak długo godziłem się na ten stan rzeczy. Potrafiłem sobie to racjonalizować, jak widać w poprzednich wpisach, ale dlaczego po prostu tego nie rzuciłem, by poszukać normalnej relacji, albo dlaczego sobie wmawiałem, że ona zrozumie i się zmieni, albo dlaczego brałem na siebie odpowiedzialność za de facto jej decyzje. Dziś jestem pewien, że potrafiła we mnie uruchomić we pewne emocje (zwykle poczucie winy i obawa o jej przyszłość), które miały kluczowy wpływ na moje decyzje. Przykładowo, decyzję o wybaczeniu zdrady podjąłem na poziomie emocjonalnym przed tym, jak znalazłem dla niej "racjonalne" uzasadnienie. Także kolejne pytanie brzmi: Dlaczego tak łatwo wybaczyłem jej zdradę? Mam sporo do przerobienia. Bez wątpienia. Czy sam będę w stanie odkryć przyczyny? Tego jeszcze nie wiem.

Czasami też mi jej żal. Próbowałem ją naprowadzić na to, że ma gdzieś pewien problem, zapewne wyniesiony z dzieciństwa (szybko zmarły ojciec + matka na emigracji zarobkowej), ale nie dawała sobie nic powiedzieć. Reagowała agresją, gdy próbowałem analizować przyczyny jej zachowań albo wskazywać, że jej oczekiwania od relacji partnerskich są nierealne

120

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Witaj priorty smile A ty masz jeszcze kontakt z ta kozą ? Tak pytam bo mam znajomego i ten znajomy ma kumpla co zachowywał sie podobnie jak Ty a ta jego koza tak samo jak twoja , no i odpowiedz jest prosta bo to taki typ baby i nie szukaj tu innych powodów. Oczywiscie znajdziesz kilka ale po co jak w gruncie rzeczy chodzi o typ czlowieka smile Aha a co Ty chcesz w sobie przerabiać ? po prostu zle trafileś i w tym milosnym amoku swiadomie lub nie pozwoliles sobie na to co sie stalo , ale to nie jest twoja wina. Pewnych rzeczy w tej chwili nie wytlumaczysz a czy pozniej - ale po co. Co sie stalo to sie stalo dobrze ze dziecka nie mialeś tak jak ten kumpel kolegi bo bys dopiero w glowe zachodził. Ja sobie doskonale zdaje sprawe ze mimo takiego kopniaka trudno sie z tym pogodzic i czlowiek bedzie sie zadreczal itd doskonale wiem o tym .... ludziska z boku dobrze ci radzą teraz im latwiej , ale najwidoczniej zapomnial wół jak cielęciem byl , kazdy mimo jasnych rad na przekór wszystkim przekonuje sie sam na wlasnej dupie.

No to chyba tyle - a ten kumpel , to moze i ja tylko wstyd sie przyznać smile

121

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Invisible Man napisał/a:

Witaj priorty smile A ty masz jeszcze kontakt z ta kozą ? Tak pytam bo mam znajomego i ten znajomy ma kumpla co zachowywał sie podobnie jak Ty a ta jego koza tak samo jak twoja , no i odpowiedz jest prosta bo to taki typ baby i nie szukaj tu innych powodów. Oczywiscie znajdziesz kilka ale po co jak w gruncie rzeczy chodzi o typ czlowieka smile Aha a co Ty chcesz w sobie przerabiać ? po prostu zle trafileś i w tym milosnym amoku swiadomie lub nie pozwoliles sobie na to co sie stalo , ale to nie jest twoja wina. Pewnych rzeczy w tej chwili nie wytlumaczysz a czy pozniej - ale po co. Co sie stalo to sie stalo dobrze ze dziecka nie mialeś tak jak ten kumpel kolegi bo bys dopiero w glowe zachodził. Ja sobie doskonale zdaje sprawe ze mimo takiego kopniaka trudno sie z tym pogodzic i czlowiek bedzie sie zadreczal itd doskonale wiem o tym .... ludziska z boku dobrze ci radzą teraz im latwiej , ale najwidoczniej zapomnial wół jak cielęciem byl , kazdy mimo jasnych rad na przekór wszystkim przekonuje sie sam na wlasnej dupie.

No to chyba tyle - a ten kumpel , to moze i ja tylko wstyd sie przyznać smile

Nie, nie utrzymuje z nią żadnego kontaktu od miesiąca. Wspólni znajomi zrozumieli, że lepiej będzie, jak przestaną mówić, co u niej się dzieje. Także powoli, stopniowo znika z mojego życia. Czasami mam gorszy dzień, ale daje radę i - co pocieszające - nie mam potrzeby pisania albo dzwonienia do niej. Wiem, że jest dla mnie obcą osobą. Mam nadzieję, że nigdy nie będzie próbowała wrócić, choć niewykluczone, że tak się stanie. W końcu dziewczyna jest z pochodzenia Litwinką, a jej nowy chłopak to miłośnik Ruchu Narodowego. Prędzej czy później jego uprzedzenia dadzą o sobie znać.

122

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Nie czytałem tego wszystkiego ale po kiego diabła Ty się wtrącałeś w jej małżeństwo? Po co mieszałeś się w jej związek i jej problemy ? Czy nie było innych wolnych kobiet ? Nie mogłeś poznać kogoś innego ? Po h...ja ci to potrzebne było ? Nie pomyślałeś nigdy, że takie perypetie mogły wynikać właśnie dzięki Twojej ingerencji w jej małżeństwo czy związek ?

123 Ostatnio edytowany przez priorty (2016-10-05 19:08:25)

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Peter_35 napisał/a:

Nie czytałem tego wszystkiego ale po kiego diabła Ty się wtrącałeś w jej małżeństwo? Po co mieszałeś się w jej związek i jej problemy ? Czy nie było innych wolnych kobiet ? Nie mogłeś poznać kogoś innego ? Po h...ja ci to potrzebne było ? Nie pomyślałeś nigdy, że takie perypetie mogły wynikać właśnie dzięki Twojej ingerencji w jej małżeństwo czy związek ?

W skrócie: Znałem dziewczynę na dwa lata przed tym, jak zostaliśmy parą. Pół roku przez naszym zejściem rozstałem się z inną dziewczyną. Przez długi czas nie myślałem o bohaterce wątku jako potencjalnej partnerce. Lubieliśmy się. Pracowaliśmy razem. Biurko w biurko. Dużo opowiadała o tym, co przechodzi w małżeństwie, a - wedłuch jej relacji - było tam sporo przemocy, przede wszystkim ekonomicznej. Do tego dochodził totalny brak bliskości z jego strony, który trwał wówczas dobre 5 lat. Z czasem uczucia wzięły górę i się w to władowałem. Pokochałem ją i chciałem chronić. I to był ogromny błąd. Raz, że zdradzała męża, więc zdradzi również mnie. Dwa, że zaczęła kojarzyć ze mną trudne momenty w swoim życiu. Trzy, że sporo rzeczy na temat swojego małżeństwa mogła podkoloryzować. Tak jak swojemu mężowi mi również zarzucała, że jest ze wszystkim sama (mimo że bardzo się dla niej starałem). Tak jak swojego męża mnie również musiała przedstawiać w najgorszym świetle. Jej nowy facet przyszedł bardzo nakręcony na mnie.

Pewnie, że były inne kobiety do znalezienia. Ale niestety zakochałem się właśnie w tej. Duży błąd. Żałuję praktycznie każdej ważniejszej decyzji w tej relacji.

124

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
priorty napisał/a:
Peter_35 napisał/a:

Nie czytałem tego wszystkiego ale po kiego diabła Ty się wtrącałeś w jej małżeństwo? Po co mieszałeś się w jej związek i jej problemy ? Czy nie było innych wolnych kobiet ? Nie mogłeś poznać kogoś innego ? Po h...ja ci to potrzebne było ? Nie pomyślałeś nigdy, że takie perypetie mogły wynikać właśnie dzięki Twojej ingerencji w jej małżeństwo czy związek ?

W skrócie: Znałem dziewczynę na dwa lata przed tym, jak zostaliśmy parą. Pół roku przez naszym zejściem rozstałem się z inną dziewczyną. Przez długi czas nie myślałem o bohaterce wątku jako potencjalnej partnerce. Lubieliśmy się. Pracowaliśmy razem. Biurko w biurko. Dużo opowiadała o tym, co przechodzi w małżeństwie, a - wedłuch jej relacji - było tam sporo przemocy, przede wszystkim ekonomicznej. Do tego dochodził totalny brak bliskości z jego strony, który trwał wówczas dobre 5 lat. Z czasem uczucia wzięły górę i się w to władowałem. Pokochałem ją i chciałem chronić. I to był ogromny błąd. Raz, że zdradzała męża, więc zdradzi również mnie. Dwa, że zaczęła kojarzyć ze mną trudne momenty w swoim życiu. Trzy, że sporo rzeczy na temat swojego małżeństwa mogła podkoloryzować. Tak jak swojemu mężowi mi również zarzucała, że jest ze wszystkim sama (mimo że bardzo się dla niej starałem). Tak jak swojego męża mnie również musiała przedstawiać w najgorszym świetle. Jej nowy facet przyszedł bardzo nakręcony na mnie.

Pewnie, że były inne kobiety do znalezienia. Ale niestety zakochałem się właśnie w tej. Duży błąd. Żałuję praktycznie każdej ważniejszej decyzji w tej relacji.

Nie wiem jakie masz doświadczenie jeśli chodzi o związki i ile masz lat. Zasadą jest zawsze "Jak nie masz swojego życia, to nie wpierdalaj się w czyjeś". To co teraz przechodzisz to Twoje kolejne życiowe doświadczenie. I tak to traktuj. Łatwo jest komuś doradzać kiedy się nie jest z taką osobą na co dzień. Ty też nie wiesz jakby było z tą kobietą. I nie będziesz tego wiedział. Dlatego Ty sam na swoich błędach musisz ocenić co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu. Powtarzam dla Ciebie. Nie dla kobiety. Sam musisz ocenić co jest dobre a co złe. Chcesz mieć rodzinę ? To szukaj taką, która będzie za Tobą. Dojrzałą kobietę wiedzącą czego chce od życia. Ktoś kto Ciebie będzie chciał takiego jaki jesteś. Naprawdę jest tyle kwiatu. Wiem,że człowiek popełnia błędy bo to ludzkie ale teraz już wiesz .

125

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Priorty , jak sytuacja z ta twoja kurtyzana , uporałes sie juz zabawa trwa w najlepsze ?

126

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Invisible Man napisał/a:

Priorty , jak sytuacja z ta twoja kurtyzana , uporałes sie juz zabawa trwa w najlepsze ?

W ostatnim czasie podjęła kilka prób kontaktu pod różnymi pretekstami, ale zostawiłem to bez odpowiedzi. I tak nie rozmawiamy ani nie piszemy do siebie od momentu kiedy pojawiła się z mięśniakiem po meble.

Czy się z nią uporałem? Generalnie cieszę się z takiego obrotu sprawy, zwłaszca że gdybyśmy wytrzymali jeszcze miesiąc, zaproponowałbym jej wspólne mieszkanie. Trudno uwierzyć, ale właśnie z takim zamiarem się nosiłem. Sam możesz sobie wyobrazić, jak duży miałbym wtedy problem.

Łapie się jeszcze na tym, że czasami za czymś tam tęsknię, ale to raczej wspomnienia dobrych chwil i moje fałszywe wyobrażenia na jej temat. Takie myślenie z cyklu: Szkoda, że okazała się nie być osobą, za którą się podawała.

127

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

I niech Cie reka Boska broni -  pisać , wybaczać i dać sie nabrac na inne bajki jakie bedzie Ci wciskać !

128

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Invisible Man napisał/a:

I niech Cie reka Boska broni -  pisać , wybaczać i dać sie nabrac na inne bajki jakie bedzie Ci wciskać !

Aż tak naiwny nie jestem, żeby uwierzyć w przemianę, tudzież głęboką refleksję, która miałaby ją doprowadzić do "zrozumienia" czegokolwiek. Jak dla mnie dziewczyna spaliła za sobą mosty, pokazując swoje oblicze.

Poza tym chyba się obraziła za brak reakcji z mojej strony i nie pisze już od jakiegoś tygodnia. Miejmy nadzieję, że się nie odezwie. Choć z drugiej strony, hieny kolegów piszą do nich nawet po 2-3 latach od rozstania, snując monologii o tym, jakby wyglądał ich związek, gdyby przetrwał albo co byłoby, gdyby mieli dziecko itp. Zwykle to już mężatki, które mają dzieci z kimś innym. Także oporów u tych pań zero.

129

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę
Invisible Man napisał/a:

I niech Cie reka Boska broni -  pisać , wybaczać i dać sie nabrac na inne bajki jakie bedzie Ci wciskać !

Aż tak naiwny nie jestem, żeby uwierzyć w przemianę, tudzież głęboką refleksję, która miałaby ją doprowadzić do "zrozumienia" czegokolwiek. Jak dla mnie dziewczyna spaliła za sobą mosty, pokazując swoje oblicze.

Poza tym chyba się obraziła za brak reakcji z mojej strony i nie pisze już od jakiegoś tygodnia. Miejmy nadzieję, że się nie odezwie. Choć z drugiej strony, hieny kolegów piszą do nich nawet po 2-3 latach od rozstania, snując monologii o tym, jakby wyglądał ich związek, gdyby przetrwał albo co byłoby, gdyby mieli dziecko itp. Zwykle to już mężatki, które mają dzieci z kimś innym. Także zero oporów u tych pań.

130

Odp: Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Ja bylem w podobnej sytuacji jak autor tego wątku.
Z tym że my pobraliśmy się i zdążyliśmy kupić na kredyt wspólne mieszkanie.
Do śluby było bardzo dobrze, albo ja taki wtedy zaślepiony byłem. Chociaż dogadywaliśmy się dobrze,podobne poglądy na wiele spraw. Zamieszkaliśmy razem w wynajętym mieszkaniu. Niestety nie polubiła moich kolegów i skutecznie odcięła mnie od nich, ja jej psiapsiuły również nie trawiłem i nie podobało mi się jak moja żona się z nią widywała, bo zawsze jak wracała od niej, to była naburmuszona i kłóciła się o byle co ze mną. W trakcie bycia ze sobą poruszaliśmy też temat dziecka, ona bardzo chciała, ja też nie widziałem ku temu przeszkód, ale uważałem że na to przyjdzie czas i najpierw ślub, potem mieszkanie a potem dopiero dziecko i tak ustaliliśmy. Jak się okazało, zaczęła już wtedy nalegać na dziecko, ja stanowczo trzymałem się ustaleń, były kłótnie i problemy o nic. Po 2,5 roku bycia ze sobą pobraliśmy się i zaczęło się jeszcze większe naciskanie na dziecko, ale już wtedy było coraz więcej kłótni między nami. Nasz związek wyglądał mniej więcej tak, że ja byłem na każde zawołanie i spełnianie zachcianek, a ona zrobiła coś jak się jej chciało, jak ja nie miałem na coś ochoty, to była kłótnia, jak ona nie chciała czegoś, to ja machałem na to ręką dla świętego spokoju. Cały czas jej sygnalizowałem że coś jest nie tak między nami, bo sama z siebie nawet nie przytuli się do mnie, ani nawet nie pocałuje. Jak ja chcę bliskości i zwykłego przytulenia to ja mam się przytulić, a ona twierdziła, że ją to krępuje... też machnąłem ręką na to. Ale dla mnie to było dziwne, że niby kocha mnie, a nie czuje potrzeby nawet przytulenia się. Po ślubie całowanie też poszło w odstawkę,bo niby ja to brzydziło. Jak się poznaliśmy,to ją to nie brzydziło:) Zawsze przed zaśnięciem to ja całowałem ją na dobranoc, ona nigdy nie wyszła pierwsza z taką inicjatywą. Jak dla testu ja nie pocałowałem na dobranoc, to foch - dlaczego tego nie zrobiłem i widać jak ją kocham, że nawet zapomniałem o pocałunku na dobranoc...
W końcu przyszedł czas na kolejny etap czyli zakup mieszkania. Moja żona nie miała środków,ja ze względu na to że lepiej zarabiałem wtedy, to potrafiłem odłożyć i pokrywać połowę naszych wspólnych wydatków. Namawiałem żonę do kupna mieszkania w naszych rodzinnych stronach choćby nawet ze względu na bliskość naszych rodzin i ewentualną pomoc w wychowywaniu dziecka. Nie zgodziła się, uległem jej decyzji o zakupie mieszkania w miejscowości, w której mieszkaliśmy obecnie. Na mieszkanie nie żałowałem odłożonej kasy, weszło wszystko co miałem. Zaraz po kupnie mieszkania zaczęły się jeszcze większe jazdy i naciskanie na dziecko pod groźbą, że jeśli się nie zgodzę na dziecko tu i teraz, to będzie rozwód.
To chwileczkę - dla ciebie najważniejsze jest zrobienie dziecka, a co ze mną i twoją miłością do mnie? Mówiłem jej wprost że coś jest nie tak miedzy nami i nie sądzę, aby dobrym rozwiązaniem było pakować się w dziecko, jak my się tylko kłócimy. To nie rozwiąże naszych problemów, a pewnie jeszcze je powiększy. Zauważyłem też że założyła sobie konto na portalu randkowym, powiedziałem jej o tym, wypierała się że to tylko tak z ciekawości i więcej tam nie zaloguje się. W tym czasie wkładała mi do głowy, że to wszystko co się dzieje źle między nami to moja wina i jej koleżanki mają lepszych mężów niż ona i znów straszenie rozwodem. W końcu zapytałem czy w ogóle jeszcze mnie kocha, to powiedziała że jakbyśmy mieli dziecko, to by mnie kochała, a skoro nie mamy, to mnie nie kocha i nie widzi przyszłości wspólnej dla nas obojga.
Namówiłem ją na wspólną wizytę u psychologa, zapisał nas na wspólną terapię, jednak ona stwierdziła że to nie ma sensu.
W tym czasie zaczęła coraz częściej wieczorami wychodzić do koleżanek, telefon zawsze przy sobie. Wtedy zaświeciła mi się lampka, że chyba jest ktoś trzeci. Pewnego dnia wróciła do domu i zapytała wprost czy będę jej robił jakieś problemy z rozwodem, bo widzi że ją kocham i jeśli się przyznam w sądzie, to nie dadzą nam rozwodu. Cóż, zgodziłem się, siłą jej nie zatrzymam. Okazało się że tak jak przypuszczałem cały czas szukała przez internet nowych znajomości z mężczyznami. Jesteśmy już po rozwodzie, teraz traktuje mnie gorzej niż obcego.
Przez ten czas naszego małżeństwa takie pranie mózgu mi zrobiła, że przed rozwodem sam nie wierzyłem co się dzieje i że to pewnie jest moja wina, że tak się stało.
Powiedzcie - czy takie zachowanie świadczy o miłości i szacunku? - albo godzisz się na dziecko, albo rozwód?

Posty [ 66 do 130 z 154 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Dziewczyny, pomóżcie mi zrozumieć jej logikę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024