Pietruszkowa napisał/a:Serio, są. Sami o sobie mówią, że są "za dobrzy"
Elle88 napisał/a:Wiesz, ten "świr" akurat z którym ja tak się władowałam ...
Przerasta mnie ten "typ"... albo Twoje- Elle interpretacje. Nie chcę się klócić z konkretnymi doświadczeniami, ale coś mi tu nie gra, czuję że coś tu jest trochę przekombinowane. W tym sensie, że chyba dorzucacie kolejne elementy (do tych oczywistych), które niekoniecznie muszą być kanoniczne/mu właściwe.
1
Z tego co pamiętam, to Twój były po rozstaniu z Tobą, wrócił do swojej byłej? Mam nadzieję, że ich nie pomyliłem..
Tu, koleś wspomniał o swojej swojej Ex niejako sprowokowany przez autorkę, która jego zdaniem zachowywała sie jak jego Ex (i to go zirytowało i mu przeszkadzało).
Moja interpretacja jest taka, że Twój rozważał powrót do Ex będąc z Tobą i dlatego pytany przez Ciebie wymyślał brednie w stylu "nie chce tego przeżywać". Nawiasem mówiąc- jest sens słowami takiego "świra" uzasadniać swoje zdanie?
A tego tutaj na samą myśl o Ex krew zalewa (że był naiwny, a ona suka). Nic w tekście nie wskazuje na to żeby czuł jakiś sentyment do niej.
2
Elle88 napisał/a:Tymczasem wiąże się z tymi, których nie pożąda lub nie pożąda AŻ tak żeby nie mogło go to w razie rozstania 'powalić' czy jakoś mocniej nim potrząsnąć
Rozumiem, że taki typ, gdyby zwróciła na niego uwagę "zbyt atrakcyjna" dla niego (i mógł się w efekcie "za bardzo" wkręcić) to by ja olał i szukał raczej takiej niezbyt atrakcyjnej? Trudno mi kupić taką konstrukcję, bo to zakłada działanie z "premedytacją", a jednocześnie jest nielogiczne i zakłada dzialanie wbrew wlasnemu interesowi.
"Ja, który jestem "za dobry"(!) poszukam sobie kogoś "gorszego" ?
EeeTam napisał/a:A ja bym w tym cytacie z autorki wątku zwrócił uwagę na coś innego - facet ma problem i nie chce o nim opowiedzieć, ba, nie chce nawet przyznać, że jakiś problem jest, więc kombinuje jak kuń pod górkę.
AgniesiaD napisał/a:Skąd założenie apriori, że ten człowiek stara się jakiś swój problem przeanalizować i rozwiązać, a dopiero potem pochwalić się efektem? A jesteś pewien, że on myślał dokładnie tak jak Ty mu to przypisujesz?
A skąd założenie, że w ogole miał wtedy jakiś konkretny problem? I o CZYMKOLWIEK myslał?
Bo zdaje się rozmawiamy o sytuacji wakacyjnej.
Może był po prostu zmęczony podróżą a kobieta ubzdurała sobie, że "jest smutny" i ciosała mu kołki na głowie dopóki on (w swej "głupocie") nie wymyślił takiej bajeczki, żeby przestała marudzić (przy okazji ona "utwierdziła" się, że ma intuicję czy rację). Kto, jeśli mam rację zepsuł wakacje? Moim zdaniem oboje sie do tego przyłożyli.
Wracając do 'niemyslenia" - ja pewnie w 1/3 dnia "nie myslę". Jak mnie ktoś pyta o czym myslę jak nie myslę i zgodnie z prawdą odpowiadam, to jest zdziwienie (u kobiet) i niedowierzanie. Wiele razy mi się coś takiego przytrafialo, w związku też, i choćbym nie wiem jak to tlumaczył i rozmówca kiwał głową, to i tak na koniec czułem, że to na nic. Nie przetłumaczysz...
Najbardziej spektakularną sytuację tego typu miałem jednak nie z partnerką, ale z Matką. Siedzę sobie, kontempluje, nic nie myślę, ogólnie humor w porządku- przychodzi Matka, patrzy chwilę, obejmuje mnie i łamiącym głosem mówi cos w stylu: "ja wiem synku, że jest Ci cięzko... itp. itd" i płacze...
A ja w myślach -WTF? Humor mi siadł, bo jak miałem się czuć jak ona płacze (z niby mojego powodu)? Wyjaśnienia nic nie dały (że akurat wtedy czułem się bardzo dobrze), w efekcie nerwy i po mojej stronie...
Wtedy chyba zrozumiałem, że nawet matki zawodzi intuicja. Tak mniej więcej w 49%.