Muszę się wygadać, bo pęknę - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Muszę się wygadać, bo pęknę

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 66 do 84 z 84 ]

66

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę
Gary napisał/a:

@netmisiek... Wróć do żony -- ale na zasadzie, że już nie będziesz się ograniczał do wierności. Spotykaj inne kobiety. Teraz to już będize luźny związek, a żona niech się stara, tak jak sę stara teraz.

Rzadko zgadzam się z garym ale to mogło by wypalić. Bo jeżeli wyszła za mąż bo tak trzeba było, bo chciała żeby tylko ktoś przy niej był to niech poczuje teraz obawę przed straceniem tego. Powiedz że nie widzisz dalej przyszłości z nią i albo będzie spełniać swoją powinność jako żona albo sobie znajdziesz kochankę. I nie zdradzaj jej o kryjomu tylko to wprost zakomunikuj żeby wszystko było ładnie czarno na białym. I nie rób z niej nie wiadomo jakiej księżniczki, nie wiesz co jej siedzi głęboko w głowie, a jeżeli naprawdę ciebie zdradza a ty nie chcesz wziąść to pod uwagę?

Zobacz podobne tematy :

67

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

pan Mruk przeciez nic nie zrobi wink

on jest tu tylko, zeby sie wygadac wink

68

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

może czas na lepszy model..

69

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę
Gary napisał/a:

@netmisiek... Wróć do żony -- ale na zasadzie, że już nie będziesz się ograniczał do wierności. Spotykaj inne kobiety. Teraz to już będize luźny związek, a żona niech się stara, tak jak sę stara teraz.

Gary, mądry z Ciebie facet ale to co proponujesz (o ile to nie była ironia?) wymaga od netmiśka pewnego rodzaju "skurwysyństwa emocjonalnego" lub "rzeczowego" podejścia do sprawy. Śmiem wątpić by się "misiek" na to zdobył gdy w grę wchodzą (jakiekolwiek) emocje. Jak się zdobędzie na taki układ to za jakiś czas pojawi się wątek na forum tego typu: http://www.netkobiety.pl/t96925.html

@netmisiek - powiedziałeś "A", powiedz "B". Skończ to, zamknij drzwi za sobą i żyj pełnią życia. Teraz jest "fajnie" ale to krótkoterminowy jogurt, który skiśnie tak samo jak za pierwszym razem.

Ludzie się nie zmieniają.

70

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Borze zielony, co to za bullshit, że "ludzie się nie zmieniają". Pewnie, że się zmieniają. Tylko każda zmiana to wynik bodźców + refleksji.

71 Ostatnio edytowany przez Gary (2016-07-08 23:54:11)

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Grę tutaj prowadzi żona netmiśka. On odszedł, spakował walizki i go nie ma. Ona na nowo chce go poderwać. To nowe rozdanie kart. Drugi raz w monogamię bym nie wszedł i nie chodzi o seks, ale o normalne relacje z osobami płci przeciwnej -- koeżanka, przyjaciółka... też ludzie. Jak żona nie chciała seksu przez wiele lat, to jak netmisiek do niej wróci, to ona sie będize do seksu zmuszać?

72

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Przez jakiś czas można udawać, potem coraz trudniej. To co robi jego żona, to jak płatna miłość trochę. Ze strachu przed zmianą. Nie powinien jej uważam na to poniżanie pozwalać. Lepiej gdyby zapewnił, że w razie czego może na niego liczyć. I gdyby rozstali się z szacunkiem. Wtedy i ona za jakiś czas ma szansę być z kimś szczęśliwa.

73

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Xymena bardzo mądrze mówi
Czasem sie milosc zamienia w PRZYJAŹŃ i to bardzo ładnie kiedy odpowiada i jej i jemu....
Tez mysle ze juz z tego nic nie będzie
Dajcie sobie szanse osobno
Chyba ze wolisz się przyjaźnić

74 Ostatnio edytowany przez netmisiek (2016-07-11 22:32:19)

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Nie chcę "kraść" tematu Mrukowi72, napiszę tylko co mną kieruje jeśli chodzi o wstrzymanie rozwodu.

Po pierwsze.
Prawnik poradził mi, żeby zgodzić się na ten wyjazd, i na "naprawę małżeństwa". Jak powiedział: "to że się naprawia, nie oznacza od razu, że będzie naprawione". Jeśli bym się nie zgodził, to w jego ocenie dał bym żonie szansę na argumentowanie w sądzie, że ona chciała się zmienić i naprawić, tylko ja niedobry nie chciałem.

Po drugie, sprawy przyziemne.
Nie stać mnie utrzymywać równocześnie dwa domy. Taka sytuacja jak jest teraz, musiała by szybko ulec zmianie a to oznaczało by zmianę statusu życiowego żony i dzieci. O ile z tym pierwszym nie miał bym problemów, o tyle dzieciaki są argumentem, nie chcę odbierać im ich rodzinnego domu. 

One są trzecim i najważniejszym powodem dla którego chcę jeszcze myśleć o ratowaniu czegokolwiek.

Jeśli wrócę do żony to na własnych warunkach, i w jasno określonych granicach. Wiecie, poza tym nieszczęsnym seksem wszystko inne naprawdę nieźle nam się układało.
Myślę, że moja żona za bardzo obrosła w piórka, uznała że nie musi się starać a seks zaczęła traktować jak instrument do manipulowania mną.
To już się zmieniło i to bardzo. Więc cóż, jak na dziś ma ode mnie szansę, by pokazać że traktuje mnie na serio.

Prawda jest taka, że zakosztowałem odrobiny swobody i bardzo mi się to spodobało. Myślę, że jakakolwiek próba powrotu do tego co było, szybko skończy się dla niej źle i ona zdała sobie z tego sprawę.

Nie chcę jej do niczego zmuszać. Uważnie ją obserwuję, i zwracam uwagę na to co robi, nie na to co mówi. Jeśli okaże się, że to co teraz robi to jedynie czyste wyrachowanie, że robi coś na siłę, wbrew sobie, że do czegokolwiek się zmusza, to cóż, drugiej szansy mieć nie będzie.

Dopuszczam możliwość powrotu, pod warunkiem, że to będzie szczere.

I tyle.

75

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę
netmisiek napisał/a:

Nie chcę "kraść" tematu Mrukowi72, napiszę tylko co mną kieruje jeśli chodzi o wstrzymanie rozwodu.

Po pierwsze.
Prawnik poradził mi, żeby zgodzić się na ten wyjazd, i na "naprawę małżeństwa". Jak powiedział: "to że się naprawia, nie oznacza od razu, że będzie naprawione". Jeśli bym się nie zgodził, to w jego ocenie dał bym żonie szansę na argumentowanie w sądzie, że ona chciała się zmienić i naprawić, tylko ja niedobry nie chciałem.

Po drugie, sprawy przyziemne.
Nie stać mnie utrzymywać równocześnie dwa domy. Taka sytuacja jak jest teraz, musiała by szybko ulec zmianie a to oznaczało by zmianę statusu życiowego żony i dzieci. O ile z tym pierwszym nie miał bym problemów, o tyle dzieciaki są argumentem, nie chcę odbierać im ich rodzinnego domu. 

One są trzecim i najważniejszym powodem dla którego chcę jeszcze myśleć o ratowaniu czegokolwiek.

Jeśli wrócę do żony to na własnych warunkach, i w jasno określonych granicach. Wiecie, poza tym nieszczęsnym seksem wszystko inne naprawdę nieźle nam się układało.
Myślę, że moja żona za bardzo obrosła w piórka, uznała że nie musi się starać a seks zaczęła traktować jak instrument do manipulowania mną.
To już się zmieniło i to bardzo. Więc cóż, jak na dziś ma ode mnie szansę, by pokazać że traktuje mnie na serio.

Prawda jest taka, że zakosztowałem odrobiny swobody i bardzo mi się to spodobało. Myślę, że jakakolwiek próba powrotu do tego co było, szybko skończy się dla niej źle i ona zdała sobie z tego sprawę.

Nie chcę jej do niczego zmuszać. Uważnie ją obserwuję, i zwracam uwagę na to co robi, nie na to co mówi. Jeśli okaże się, że to co teraz robi to jedynie czyste wyrachowanie, że robi coś na siłę, wbrew sobie, że do czegokolwiek się zmusza, to cóż, drugiej szansy mieć nie będzie.

Dopuszczam możliwość powrotu, pod warunkiem, że to będzie szczere.

I tyle.

I super, moim zdaniem temat powinien zostać zamknięty bo doszedłeś do jakiegoś konsensusu i nasze rady nie są już ci do niczego potrzebne.

76

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę
Revenn napisał/a:

I super, moim zdaniem temat powinien zostać zamknięty bo doszedłeś do jakiegoś konsensusu i nasze rady nie są już ci do niczego potrzebne.

Tak tylko nieśmiało wtrącę, że to nie jego temat.

77

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Netmisiek
Ja też jeszcze coś wtrącę. Do niczego nie chcę przekonywać, a jedynie poszerzyć świadomość sytuacji.
Teraz będziesz kładł na szali kilka lat prawdziwej relacji oraz kilka dni relacji teatralnej. Niestety myślę, że wiem co zdecydujesz.
Twoją żoną najprawdopodobniej kierują dokładnie te same motywacje co tobą. Czyli te sprawy przyziemne i dzieci. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie ten drobny fakt, że to nie jest niestety wystarczające, aby czuć do kogoś pożądanie. Niemniej jednak kobiety mogą to udawać, a mężczyznom to specjalnie nie przeszkadza. Jak płatna miłość. Po jakimś czasie zazwyczaj to przestaje funkcjonować z  uwagi na to, że to udawanie jest uciążliwe i niezbyt przyjemne. Ile twoja żona wytrzyma, tego nie wiadomo. Myślę, że gdyby udało jej się ułożyć z kimś życie po rozwodzie, byłaby znacznie szczęśliwsza. Tyle, że teraz się tego boi.
To w ogóle jest proste, jeśli kobieta manipuluje seksem, to znaczy, że nie pragnie faceta. Twoja żona wbrew pozorom dalej manipuluje, tylko w odwrotny sposób.

78

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Cóż, wypada chyba, żebym wreszcie odezwał się w swoim temacie. Niestety rzadko tu zaglądam. big_smile
Właściwie, to już niewiele mam do dodania, bo przecież nie ma sensu ciągłe użalanie się, tym bardziej, że jakoś mi teraz tak głupio, że się przed Wami "wypłakałem".

netmisiek napisał/a:

Nie chcę "kraść" tematu Mrukowi72

Możesz kraść. Nie ma chyba teraz po co zakładać nowego tematu.

Rozstanie w moim przypadku nie wchodzi w grę. Nie wierzę, że z inną kobietą mogłoby być inaczej. Powoli się chyba poddaję, choć dzieje się to w bólach.

79

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę
Mruk72 napisał/a:

Rozstanie w moim przypadku nie wchodzi w grę. Nie wierzę, że z inną kobietą mogłoby być inaczej. Powoli się chyba poddaję, choć dzieje się to w bólach.

To jest zawsze możliwe, gdy jest WZAJEMNA miłość kobiety i mężczyzny. Jak widać nawet w tym wątku zdarza się, że kobiety tylko udają, a mężczyźni dają się nabrać. Odwrotnie pewnie też.
Niemniej każdy ma prawo żyć jak chce, nawet nieszczęśliwie.

80

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Moze ja sie nie doczytalam, ale zapytam: czy ty jej powiedziales, jaki wazny jest dla ciebie seks? Pytales, co masz zrobic, aby ona nabrala ochoty? Porada u seksuologa to niezly pomysl. I nie wyprzedzajcie rozmowy z fachowcem. Nie gadajcie, ze "przeciez on n ie nakloni zony do seksu". To sa specjalisci. Po to sa.
Bo ja uwazam, ze problem tkwi gdzie indziej, glebiej. Moze jej nie pociagasz? moze ona jest (prawie) aseksualna? Ale to trzeba wyjasnic, a nie czekac nastepnych 10 lat...
Kazdy z nas jest inny, ale ja sobie zycia bez bliskosci, seksu z moim mezem nie wyobrazam. Po tylu latach wspolnego zycia kochamy sie regularnie (zeby myjemy tez regularnie). Jesli sie kogos kocha, to sie go tez pozada. Ona to pozadanie po drodze stracila. Gdzie ono sie podzialo? pytales jej?
PS. Czytaj podpowiedzi od forumowicza Gary. One sa zawsze dosyc trafione.

81

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę
Gosia1962 napisał/a:

. Jesli sie kogos kocha, to sie go tez pozada. Ona to pozadanie po drodze stracila. Gdzie ono sie podzialo? pytales jej?

Dokładnie tak, jak się kogoś kocha, to się go pożąda.
Tylko z tego co autor pisze raczej wynika, że żona nigdy do nie pożądała... Czyli żadnej miłości do mężczyzny tam nie było. No może taka jak do brata wink
Ale nie ma chyba problemu, bo autorowi to wystarcza wink

82 Ostatnio edytowany przez olaola1 (2016-07-14 23:33:39)

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Moja rada, zacznij o siebie bardziej dbać, przykładaj wagę do wyglądu, ciuchów, zawsze dobre perfumy (nawet kiedy spędzasz czas w domu przed tv), zacznij uprawiać sporty, znajdź sobie pasje, takie które będą Cię pochłaniały (mam na myśli pasje bez niej) . Generalnie zaimij się sobą. Stań się dla niej znowu pociągający i nie taki na wyciągnięcie ręki. To nie jest rada na tydzień, dwa, tylko na dłuższy okres czasu, żeby sprawdzić czy działa. I jeśli zacznie działać, to zacznij ją delikatnie podniecać, o seks się nie pyta, to jest mało pociągające, zacznij ją delikatnie pieścić, przez chwilę, delikatnie rozpalać, po czym nie kontunuuj dalej, udaj, że tylko na tyle miałeś ochotę i udaj zaabsorobwanie czymś innym (tel/ komputer cokolwiek).

83 Ostatnio edytowany przez Gosia1962 (2016-07-15 09:53:17)

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę

Ja uwazam, ze tu trafila kosa na kamien: kobieta, dla ktorej seks nie ma znaczenia i facet, ktory bardzo chce. Do tego moze doszla codziennosc i  fakt, ze facet nie jest dla niej pociagajacy. Musicie z tym cos zrobic. Psycholog, seksuolog, wasze rozmowy o tym, ale takie do bolu szczere. Bo normalne to nie jest, co sie z wami dzieje. Predzej, czy pozniej ja zdradzisz, jak nawinie sie chetna do seksu z toba, jak poczujesz, ze ktos cie pozada i uwielbia. Zapytaj sie zony, czy ona sie tego nie boi....

84

Odp: Muszę się wygadać, bo pęknę
olaola1 napisał/a:

Moja rada, zacznij o siebie bardziej dbać, przykładaj wagę do wyglądu, ciuchów, zawsze dobre perfumy (nawet kiedy spędzasz czas w domu przed tv), zacznij uprawiać sporty, znajdź sobie pasje, takie które będą Cię pochłaniały (mam na myśli pasje bez niej) . Generalnie zaimij się sobą. Stań się dla niej znowu pociągający i nie taki na wyciągnięcie ręki. To nie jest rada na tydzień, dwa, tylko na dłuższy okres czasu, żeby sprawdzić czy działa. I jeśli zacznie działać, to zacznij ją delikatnie podniecać, o seks się nie pyta, to jest mało pociągające, zacznij ją delikatnie pieścić, przez chwilę, delikatnie rozpalać, po czym nie kontunuuj dalej, udaj, że tylko na tyle miałeś ochotę i udaj zaabsorobwanie czymś innym (tel/ komputer cokolwiek).



Zgadzam sie z Olaola1. Zacznij to wszystko robić przede wszystkim dla siebie, a żona zauważy że Twoje życie to nie tylko ona.
Jak już zamierzasz dobierać sie do żony to nigdy nie pytaj czy ma ochotę i nigdy wcześniej nie dawaj jej znaków, że to planujesz. W jej oczach to ma być spontan, żaden zaplanowany seks nie jest pociągający. Sama przez to przechodziłam, jedno zdanie męża typu ,,o dzisiaj się będzie działo" zmniejszało moje libido do zera.
No i zdecydowanie skróciłabym grę wstępna. Bo taka długa gra dla niektórych kobiet jest na wstępie pobudzająca a po jakiejś chwili nudna:) Tylko jak zaczyna być nudna to cześć kobiet przejmuje inicjatywę i po paru razach facet orientuje sie o co chodzi a inne przerywają i mówią ze nie mają ochoty. No i spróbuj też z winkiem wieczorem, tylko jej nalewaj trochę więcej. smile  ot tyle co mogę dodać od siebie.


A tak na marginesie. Mruku, wiem, ze taka sytuacja jak Twoja powoduje, że masz niską samoocenę. Uwierz mi jesteś niesamowitym facetem (jeżeli to wszystko to co napisałeś jest prawdą) , i dla wielu kobiet sama Twoja postawa wobec zony , to, że nadal ją kochasz, to że nawet przez myśl Ci nie przejdzie wyprowadzka czy rozwód , to ze próbujesz cały czas coś zmienić i że to wszystko zaczynasz od siebie, że próbujesz znaleźć błąd w sobie a nie niej powoduje, że chętnie znalazłby się na miejscu Twojej żony i zaszalały wieczorem. Dla mnie sexy jest nie wygląd a to jak mnie facet traktuje.

Posty [ 66 do 84 z 84 ]

Strony Poprzednia 1 2

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » SEKS, SEKSUALNOŚĆ, PSYCHOLOGIA » Muszę się wygadać, bo pęknę

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024