Niepalący kontra palacze - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 331 ]

131

Odp: Niepalący kontra palacze
Cyngli napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:
adiaphora napisał/a:

nosem także można rozpoznać czy ktoś się perfumuje a także co jadł, dla jednych może to być neutralny zapach, dla innych smród. Podobnie z papierosem. Chodzi jednak chyba głownie o to, żeby zapach nie był tak intensywny, że zamienia się w smród.

Perfumy to tez jest rzecz względna.Jednemu podobają się takie, które ktoś inny nazwie smrodem. Palacz nie czuje zapachu , który wydziela z powodu palenie, a to jak ktoś tą woń nazwie, to już jest bardzo indywidualne.
Pewnie, że niektórzy pachną bardziej intensywnie niż inni, ale każdy "pachnie".

Palacz swojej może nie czuć, ale inni ludzie już chyba powinni, a skoro nie czują, to może warto wziąć pod uwagę, że przykrej woni nie ma?

A nie czują, bo ci o tym mówią, tak? No jasne... A nie wiesz, że ludzie mówią, to co chcesz usłyszeć ? I żeby było jasne - ja nie twierdzę, że śmierdzisz, czy brzydko pachniesz. jednak nie uwierzę w to , że wypalając 6 papierosów dziennie kompletnie nie pachniesz fajkami....tak nic a nic smile
A jeśli tak jest, to zdradź sekret jak to robisz... czym szorujesz ręce, czym czyścisz jamę  ustną? no i co z włosami????

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-06-25 21:17:48)

Odp: Niepalący kontra palacze

Mama, skoro tak, to Ty dla niektorych też możesz śmierdzieć. Jak każdy. O co więc kaman? Skoro smrodem może być zapach fiołkow bo ktoś fiolków nie lubi...
Ktoś musi być wyjątkowo uczulony na konkretny zapach, żeby nazywć go smrodem nawet w sytuacji, gdy jest on lekko wyczuwalny.

133 Ostatnio edytowany przez MamaMamusia (2016-06-25 21:29:44)

Odp: Niepalący kontra palacze
adiaphora napisał/a:

Mama, skoro tak, to Ty dla niektorych też możesz śmierdzieć. Jak każdy. O co więc kaman? Skoro smrodem może być zapach fiołkow bo ktoś fiolków nie lubi...

a dlaczego mówimy o smrodzie? Ja nie używam tego słowa.
Jak się spryskam Diorem to pachnę Diorem, jak smażę rybę to pachnę rybą, jak się spocę to czuć ode mnie pot, jak wypije piwo, to nie zamaskuje jego zapachu nawet najmocniejszą gumą/pastą do zębów, a jakbym zapaliła to pachniałabym fajką i tyle. Mniej lub bardziej, ale bym pachniała. Kto tu robi z tego wielkie halo? Ja mówię tylko, że nie wierzę, iż coś o dość intensywnym i charakterystycznym zapachu nagle pachnieć przestaje smile Ta retoryka pt - wszyscy pachną tylko nie ja - jest mi zresztą dobrze znana. Jestem na nią raczej uodporniona.

134 Ostatnio edytowany przez adiafora (2016-06-25 21:41:37)

Odp: Niepalący kontra palacze

Cyngli, może ktoś wyczuje fakt, że palisz, jeśli np. paliłaś niedawno, ok, to możliwe, jeśli jest blisko Ciebie, ale nie ma to nic wspólnego ze stałym zapachem, jakim przesiąknięci są palacze. Ja kiedyś będąc nastolatką podpalałam sobie poza domem a moja niepaląca matka nigdy nie wyczuła, choć czasem mnie sprawdzała, gdy wracałam do domu. Jakoś ani włosy mi nie śmierdziały ani ciuchy a do japy miętówka i po godzinie śladu nie ma. Ty palisz na balkonie, więc nie capisz papierosami, bo zapach jest za słaby abys nim przeszła. Capią ci, co palą w pomieszczeniach bo w pomieszczeniach zapach się utrzymuje i wchodzi we wszystko. Tym, co palą  intensywnie w chalupie nawet książki czuć papierosem. Kupiłam kiedyś na allegro taką smile

Mama, fakt, nie pisałas o smrodzie a o tym, że czuć. W sensie, że Ty czujesz. Może masz bardzo czuły węch, zdarza się.

135 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-06-25 21:49:55)

Odp: Niepalący kontra palacze
MamaMamusia napisał/a:
Cyngli napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:

Perfumy to tez jest rzecz względna.Jednemu podobają się takie, które ktoś inny nazwie smrodem. Palacz nie czuje zapachu , który wydziela z powodu palenie, a to jak ktoś tą woń nazwie, to już jest bardzo indywidualne.
Pewnie, że niektórzy pachną bardziej intensywnie niż inni, ale każdy "pachnie".

Palacz swojej może nie czuć, ale inni ludzie już chyba powinni, a skoro nie czują, to może warto wziąć pod uwagę, że przykrej woni nie ma?

A nie czują, bo ci o tym mówią, tak? No jasne... A nie wiesz, że ludzie mówią, to co chcesz usłyszeć ? I żeby było jasne - ja nie twierdzę, że śmierdzisz, czy brzydko pachniesz. jednak nie uwierzę w to , że wypalając 6 papierosów dziennie kompletnie nie pachniesz fajkami....tak nic a nic smile
A jeśli tak jest, to zdradź sekret jak to robisz... czym szorujesz ręce, czym czyścisz jamę  ustną? no i co z włosami????

Tak, okłamują mnie dla mojego ''dobra'' zapewne ;-)

Ręce mi nie śmierdzą, bo używam lufki. A jak już myję ręce, to mydłem. Takie pachnące i się pieni. Zęby myję po każdym posiłku i płuczę płynem do higieny jamy ustnej. Jeśli jestem w domu, to robię to także po każdym papierosie. Jeśli nie ma mnie w domu, to żuję gumę. A włosy upinam. I myję szamponem. Codziennie.

------

Adi, ja nie zaprzeczam, że natychmiast po wypaleniu fajki jest zapach, bo to normalne, że wtedy go czuć. Ale wiele, naprawdę wiele osób palących i nie palących na co dzień nie czuje ode mnie tego zapachu. Żeby ciuchy nie pachniały dymem, wystarczy nie palić w zamkniętych pomieszczeniach.

136

Odp: Niepalący kontra palacze
Cyngli napisał/a:

Dalsze rozmawianie na ten temat nie ma większego sensu, bo i tak inni wiedzą lepiej, czym ode mnie pachnie ;-)

Cyngli, ja czuję jak tylko otwieram ten temat! big_smile

137 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-06-25 22:29:44)

Odp: Niepalący kontra palacze
CatLady napisał/a:
Cyngli napisał/a:

Dalsze rozmawianie na ten temat nie ma większego sensu, bo i tak inni wiedzą lepiej, czym ode mnie pachnie ;-)

Cyngli, ja czuję jak tylko otwieram ten temat! big_smile

Haha.
big_smile big_smile big_smile

138 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-06-26 00:39:38)

Odp: Niepalący kontra palacze

Ja akurat mam tak, że jak ktoś pali tak do kilku papiersoów dziennie maksymalnie, to nie zawsze wyczuję. Tzn jeśli niedawno palił, to wyczuję, ale jeśli dawno, to nie zawsze. No jak ktoś pali okazyjnie to podobnie, z tym, że wiadomo od palenia okazyjnego i tak łatwo przejść do codziennego palenia. Jeżeli jednak ktoś pali paczkę dziennie, to raczej nie ma opcji, bym nie poczuła, bo właśnie będąc osobą niepalącą tym bardziej mocniej czuje się zapachy, a palenie paczki dziennie to jest dużo i wiadomo, że się poczuje. Nawet jak żuje gumę, to pewien zapach jest, a jak jest mniejszy, to i tak się rozpozna, bo w końcu paląc paczkę dziennie, to i tak pali się często, więc no nie ma raczej możliwości, by nie poczuć.

Co do niedopałków, to miałam gorszą sytuację. Sąsiad, taki niezbyt sympatyczny, niby się z nami wita, coś gada, pali papierosa, a zaraz wrzucił peta do naszego ogródka niczym się nieprzejmując, nieprzepraszając potem ani nic. A wie, że to nasz ogródek. Już szkoda nam było słów i nic nie powiedzieliśmy, ale następnym razem w razie czego to zrobię.

Co do ograniczania, to znam osoby, które ograniczały, a w końcu rzuciły i tak, więc to chyba nie jest regułą i nie jest też tak, że to żaden sukces. Oczywiście nie ma co porównania do niepalenia, ale to już coś. No chociaż też są osoby, które ograniczają, a i tak do palenia wracają. Faktycznie najlepiej zrozumieć, że to nie jest do niczego potrzebne, ale to pewnie do tego potrzebna jest i silna wola, a także czasem psychoterapia, może hipnoza? Nie wiem, niektórzy piszą, że skuteczna. No, ale fakt znam też osoby, które rzuciły z dnia na dzień i faktycznie częściej nie wracały chyba do nałogu.

139

Odp: Niepalący kontra palacze
adiaphora napisał/a:

Mama, fakt, nie pisałas o smrodzie a o tym, że czuć. W sensie, że Ty czujesz. Może masz bardzo czuły węch, zdarza się.

Niekoniecznie wink od wielu lat cierpię na chroniczny i przewlekły katar...jakaś dysfunkcja  przegrody nosowej. Smarkam się przez cały rok :)A mimo to czuję... Może mam bardzo czułą intuicję wink
Mój mąż jest fanatykiem jeśli chodzi o czystość i higienę, wie co to jest pieniące się i pachnące mydełko, zna zastosowanie pasty do zębów, na dodatek jest łysiuteńki jak Kojak i nigdy nie palił w pomieszczeniach. A jednak ciągle czułam od niego fajki , powiem więcej - pachniało nimi w całym domu (niekoniecznie dymem, po prostu papierosami )pachniała nimi pościel, pachniały firanki w drzwiach balkonowych, pachniała moja córka gdy ją przytulił... Mój mąż w całej swoje karierze palacza nigdy nie wypalał więcej jak 10 papierosów dziennie, czyli relatywnie mało. dodajcie do tego mój nieustanny katar... a mimo to czułam smile Nie wiem, czy czuli inni, nigdy o to nie pytałam, ale ja czułam zawsze.

Niech jednak będzie, że to tylko ja wyczuwam, a inni nie smile

140

Odp: Niepalący kontra palacze
MamaMamusia napisał/a:
adiaphora napisał/a:

Mama, fakt, nie pisałas o smrodzie a o tym, że czuć. W sensie, że Ty czujesz. Może masz bardzo czuły węch, zdarza się.

Niekoniecznie wink od wielu lat cierpię na chroniczny i przewlekły katar...jakaś dysfunkcja  przegrody nosowej. Smarkam się przez cały rok :)A mimo to czuję... Może mam bardzo czułą intuicję wink
Mój mąż jest fanatykiem jeśli chodzi o czystość i higienę, wie co to jest pieniące się i pachnące mydełko, zna zastosowanie pasty do zębów, na dodatek jest łysiuteńki jak Kojak i nigdy nie palił w pomieszczeniach. A jednak ciągle czułam od niego fajki , powiem więcej - pachniało nimi w całym domu (niekoniecznie dymem, po prostu papierosami )pachniała nimi pościel, pachniały firanki w drzwiach balkonowych, pachniała moja córka gdy ją przytulił... Mój mąż w całej swoje karierze palacza nigdy nie wypalał więcej jak 10 papierosów dziennie, czyli relatywnie mało. dodajcie do tego mój nieustanny katar... a mimo to czułam smile Nie wiem, czy czuli inni, nigdy o to nie pytałam, ale ja czułam zawsze.

Niech jednak będzie, że to tylko ja wyczuwam, a inni nie smile

Może po prostu masz obsesję. Takie skrzywienie zawodowe, albo coś w tym stylu.

Ja po doświadczeniach z ojcem pijakiem potrafię wyczuć, czy dana osoba piła alkohol w ciągu ostatnich dni.
Często nawet wiem, jaki. Bo przetrawiona wóda cuchnie inaczej, niż np. piwo.

141

Odp: Niepalący kontra palacze
Cyngli napisał/a:
MamaMamusia napisał/a:
adiaphora napisał/a:

Mama, fakt, nie pisałas o smrodzie a o tym, że czuć. W sensie, że Ty czujesz. Może masz bardzo czuły węch, zdarza się.

Niekoniecznie wink od wielu lat cierpię na chroniczny i przewlekły katar...jakaś dysfunkcja  przegrody nosowej. Smarkam się przez cały rok :)A mimo to czuję... Może mam bardzo czułą intuicję wink
Mój mąż jest fanatykiem jeśli chodzi o czystość i higienę, wie co to jest pieniące się i pachnące mydełko, zna zastosowanie pasty do zębów, na dodatek jest łysiuteńki jak Kojak i nigdy nie palił w pomieszczeniach. A jednak ciągle czułam od niego fajki , powiem więcej - pachniało nimi w całym domu (niekoniecznie dymem, po prostu papierosami )pachniała nimi pościel, pachniały firanki w drzwiach balkonowych, pachniała moja córka gdy ją przytulił... Mój mąż w całej swoje karierze palacza nigdy nie wypalał więcej jak 10 papierosów dziennie, czyli relatywnie mało. dodajcie do tego mój nieustanny katar... a mimo to czułam smile Nie wiem, czy czuli inni, nigdy o to nie pytałam, ale ja czułam zawsze.

Niech jednak będzie, że to tylko ja wyczuwam, a inni nie smile

Może po prostu masz obsesję. Takie skrzywienie zawodowe, albo coś w tym stylu.

Ja po doświadczeniach z ojcem pijakiem potrafię wyczuć, czy dana osoba piła alkohol w ciągu ostatnich dni.
Często nawet wiem, jaki. Bo przetrawiona wóda cuchnie inaczej, niż np. piwo.

Skrzywienie zawodowe raczej nie, bo tematem zajmuję się od niedawna (mój mąż rzucił dużo wcześniej).
Po prostu wiem jak to mniej więcej funkcjonuje, znam argumentację palaczy i to jak potrafią bronić swojego nałogu i minimalizować jego skutki...za wszelką cenę i po trupach. Ci którzy są zdecydowani rzucić robią to również. To jest naturalny mechanizm obronny. Absolutnie do pokonania, ale nie w tym miejscu. Dlatego pozostańmy przy swoich opiniach, ok? Jak pisał ks Jan Twardowski - "Nie przyszedłem pana nawracać"
Z alkoholem mam podobnie jak ty - radar w głowie smile Nikt mnie nie nabierze smile To również skutek dzieciństwa

142

Odp: Niepalący kontra palacze

Palenie uposledza zmysl wechu i smaku -to wlasciwie jeden zmysl.
Dla mnie sam zapach papierosow nie jest zbyt przykry, mam niepalacego kolege ktory twierdzi ze lubi jak ktos obok zapali dobrego papierosa. Podobnie jak z kawa- nigdy nie pilam, ale sam zapach lubilam. Teraz zapach kawy wywoluje we mnie mdlosci.
Oczywscie co innego stary smrod papierosowy. 
Nie przeszkadzaja mi palacy na dworze, albo w miejscach wyznaczonych. Tez na imprezach - w koncu jak sie kogos uwaza za przyjaciela to z calym dobytkiem inwentarza. Mysle o imprezach "prywatnych", na ktore idzie sie z wlasnej woli. Na sluzbowych to i jakies dziwne mieszanki w fajce wodnej byly, i skrety palili, o bialych proszkach nie wspominajac. W takich wypadkach bycie niepalacym daje przewage - czestuja skretem a ja mowie ze nie potrafie palic.

Z alkoholem podobnie - najgorszy smrod dzien po. Nie znosze tylko zapachu piwa - nawet swiezego. To znaczy tak bylo do niedawna - wczoraj zobaczylam w internecie butelke wodki i zrobilo mi sie niedobrze. Co swiadczy o potedze wyobrazni - jak latwo wystraszyc watrobe.

143

Odp: Niepalący kontra palacze

Dla mnie okropny jest zapach piwa, ale też połączony jeszcze z zapachem potu. Coś okropnego dla mnie. Piwa też nigdy nie lubiłam, nie smakuje mi. A próbowałam różne rodzaje. Strasznie gorzkie dla mnie, nie lubię tego smaku. Za to np za kawą nie przepadam, chyba, że latte, ale tutaj nie wszyscy uznają za kawę, a mocniejszej to nie lubię. Za to zapach kawy mi się podoba. Także różnie bywa.

144

Odp: Niepalący kontra palacze

Ja będąc ze swoim facetem nie czuję od niego zapachu fajek, a nie mieszkamy jeszcze razem, więc nie mogę powiedzieć, że się przyzwyczaiłam. Jego sypialnia ma zapach benzyny, skór i kadzideł, więc tam też specjalnie tego nie czuję. Przy całowaniu nie smakuje jak popielniczka, co mnie dość mocno zaskoczyło, bo już miałam wcześniej palących facetów i to było czuć w sposób konkretny. Za to jak wracam do domu, to czuję zapach dymu na moich ubraniach, bo u mnie w domu nie pali nikt i ten zapach się po prostu wyróżnia.

145

Odp: Niepalący kontra palacze

Kiedy paliłam (a już od dobrych osmiu lat nie tykam tytoniu smile ), to nic nie czułam. Pewnie smierdzialam jak chodzaca popielniczka, ale bylam tak przyzwyczajona do tego smrodu, ze totalny zonk- nic mi nie wonialo. Dzis papierosa wyniucham z kilometra i szczerze mowiac, niedobrze mi się robi.

Tak na marginesie, moja niechęć do petów jest glownie spowodowana tym, ze mój były maz palil jakies 20 dziennie. Przeszlo mi malzenstwo, przeszly i papierosy big_smile

146

Odp: Niepalący kontra palacze
Cyngli napisał/a:
CatLady napisał/a:
gojka102 napisał/a:

Nie masz pojęcia o tym,że w psiej kupie znajdują się jajeczka tasiemca psiego,glisty i bąblowca.

Nie lubię palaczy w miejscach do tego nieprzeznaczonych.Mam astmę i nie mogę wdychać dymu.Nie lubię też mieć ciuchów śmierdzących fajkami.Nie wchodzę do knajp.w których są strefy palaczy,w wnidzie i na przystankach opierdzielam albo dzwonię po SM.
Nie wsiadam do taksówek gdzie kierowcami są palacze.Śmierdzi u nich nawet jak nie palą w aucie.Wystarczy,że otworzą usta.

Psią kupe mogę ominąć, a palaczy cieżko. Lato jest, a pogodą się nie nacieszę, tak jak wyżej napisano, bo już cieszą się nią palacze - bo im przecież wolno i co ich obchodzi, że komuś przeszkadza.

Psiej kupy nie widać w wysokiej trawie.
Dziecko może kupy nawet na betonie nie ominąć.

wszyscy palacze piszecie tutaj, że jesteście tacy kulturalni i w ogóle, że nie palicie przy innych. to pytam się, kto to są Ci wszyscy ludzie po ogródkach, w pubach, na placach zabaw? to są palacze. ich papierosy śmierdzą. piszecie, że nie chcecie palić w domu bo to śmierdzi, ciężko wywietrzyć. palacze nie są tak wyczuleni na dym papierosowy, na ten zapach no bo palą to świństwo. ale osoby niepalące owszem. ostatnio byłam w takim fajnym ogródku koło błoń na frytkach. dookoła mnie (ok 1-2 metry ode mnie) paliło kilkoro ludzi. żadnego z tych palaczy nie interesowało to, że są tam dzieci, inni ludzie. wstałam i podeszłam do osoby metr ode mnie, która zapaliła i poprosiłam o odejście w inne miejsce. a on na to: bo co? no to ja wypaliłam: bo jestem w ciąży. a on na to, że sama mogę iść w inne miejsce. to jest wasza kultura palaczy. w domu nie, ale na innych można kurzyć.

147

Odp: Niepalący kontra palacze

to na prawde takie na poziome wrzucac wszystkich do jednego worka...

148

Odp: Niepalący kontra palacze
Małpa69 napisał/a:

to na prawde takie na poziome wrzucac wszystkich do jednego worka...

A co to ma z poziomem wspólnego. W dzisiejszych czasach wiele zjawisk bada się na grupach wybranych ze względu na pewne specyficzne, większościowe cechy. Toż to ja nie rzucam się na kulturalnych palaczy odchodzących na dymka od stolika i kotletów. Mnie wkurzają Ci, którzy kurzą mi pod nosem. Nie mogę sobie drineczka z przyjaciółką wypić na ogródeczku, obserwować ludzi na ryneczku bo w ogródkach sami palacze. Sorry! Zapraszam do Krakowa na ryneczek skoro uważasz, że brak mi poziomu (hihi) i posiedź sobie chwilę na którymś z ogródków. I uczciwie się przypatrz. Zresztą, co mam powiedzieć. Palenie było kiedyś fajne, kiedy paliło się w tajemnicy, pod akademikiem. Potem to już tylko i wyłącznie drogi nałóg wyniszczający organizm. Nic w tym fajnego jak już człowiek uzależniony. W głowie nie szumi. Jak przy każdym nałogu. Btw, moją sąsiadkę zabrało wczoraj pogotowie. Pytam dzisiaj co się stało. Wylew od szlugów. Cała lewa strona sparaliżowana. Zatem viel Spaß smile jedzcie rzodkiewki, chodźcie na fitness i palcie sobie dalej. Obyście mieli /miały dobrą genetyczną skłonność do walczenia z wolnymi rodnikami bo w innym wypadku wyniszczacie siebie sad... A jakiś prezes koncernu tytoniowego jeździ sobie porszakiem kosztem waszego zdrowia sad

149

Odp: Niepalący kontra palacze

Sama nie palę, jednak o ile na pewno przeszkadzałoby mi, gdyby ktoś palił w tym samym pokoju, czy w aucie, to na zewnątrz mi to zbytnio nie przeszkadza. No chyba, że ten ktoś byłby bardzo blisko i dym leciałby mi w twarz. Ale nie mogę sobie jakoś przypomnieć takiej sytuacji... Zresztą, nawet jakby ktoś palił blisko mnie i by poleciało na mnie, to zawsze mogę odejśc te dwa kroki w bok, a nie robić od razu awanturę z tego powodu.
Cóż, nie chciałabym nikogo urazić, ale czasem się zastanawiam czy ludzie na prawdę nie mają większych problemów w życiu, niż takie sytuacje, które są przecież sporadyczne, może i nieprzyjemne, ale właściwie po co to rozpamiętywać tyle... Więcej złego dla zdrowia mogą zrobic takie właśnie negatywne emocje, nakręcania się, rozpamiętywania, niż ta minuta spędzona na powietrzu w sąsiedztwie palacza (czy tam kogoś innego, kogo zachowanie nam nie pasuje).
I moim zdaniem ten palacz miał rację, że tak odpowiedział. Bo skoro tam w ogórdku jest dozwolone palenie, to z jakiej racji ktoś ma sie gdzieś przenosić? Niech się przeniesie ten, komu przeszkadza tam być. I w ogóle to gdybym ja była w ciąży, to nie szłabym do takiego miejsca, gdzie widzę, że ludzie palą, albo bym z niego odeszła, czy sie kawałek dalej przeniosła i już. Bo co innego gdzieś w autobusie, czy na przystanku itp. gdzie jest to niedozwolone - tam rzeczywiście należy zwrócić uwagę, poinformować o przepisach (może nie każdy wie i zdaje sobie z nich sprawę?) czy nawet zadzwonić na straż miejską/policję. Ale jak jest coś dozwolone, to znaczy, ze te osoby mogą tam być i mogą palić. Innej osobie jak to nie pasuje, to niech sama sie przeniesie w inne miejsce. Ja tak robię i jakoś nie muszę wszczynać awantur wkoło siebie. Jak np. ktoś słucha głośnej muzyki, czy głośno rozmawia itp, to tak samo. Idę gdzie indziej, najczęściej kawałek dalej - i korona mi z głowy jakoś nie spadła.
Tak że nie wiem po co taka spina. Dużo lepiej żyje się na luzie i jak człowiek sam sobie nie nakręca problemów, gdzie ich tak na prawdę nie ma.

150 Ostatnio edytowany przez luc (2016-07-05 23:59:11)

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:

Mnie wkurzają Ci, którzy kurzą mi pod nosem. Nie mogę sobie drineczka z przyjaciółką wypić na ogródeczku, obserwować ludzi na ryneczku bo w ogródkach sami palacze. Sorry! Zapraszam do Krakowa na ryneczek skoro uważasz, że brak mi poziomu (hihi) i posiedź sobie chwilę na którymś z ogródków. I uczciwie się przypatrz. Zresztą, co mam powiedzieć. Palenie było kiedyś fajne, kiedy paliło się w tajemnicy, pod akademikiem. Potem to już tylko i wyłącznie drogi nałóg wyniszczający organizm. Nic w tym fajnego jak już człowiek uzależniony. W głowie nie szumi. Jak przy każdym nałogu. Btw, moją sąsiadkę zabrało wczoraj pogotowie. Pytam dzisiaj co się stało. Wylew od szlugów. Cała lewa strona sparaliżowana. Zatem viel Spaß smile jedzcie rzodkiewki, chodźcie na fitness i palcie sobie dalej. Obyście mieli /miały dobrą genetyczną skłonność do walczenia z wolnymi rodnikami bo w innym wypadku wyniszczacie siebie sad... A jakiś prezes koncernu tytoniowego jeździ sobie porszakiem kosztem waszego zdrowia sad

Klasyczny dyktat niepalaczy.
I ten pełen wyższości ton, pouczający o zdrowym trybie życia.
Ech...




...a na Rynku w Krakowie można spokojnie znaleźć miejsce i dla palaczy i dla niepalących.

151

Odp: Niepalący kontra palacze
Tirli napisał/a:

Cóż, nie chciałabym nikogo urazić, ale czasem się zastanawiam czy ludzie na prawdę nie mają większych problemów w życiu, niż takie sytuacje, które są przecież sporadyczne, może i nieprzyjemne, ale właściwie po co to rozpamiętywać tyle... Więcej złego dla zdrowia mogą zrobic takie właśnie negatywne emocje, nakręcania się, rozpamiętywania, niż ta minuta spędzona na powietrzu w sąsiedztwie palacza (czy tam kogoś innego, kogo zachowanie nam nie pasuje).
Niech się przeniesie ten, komu przeszkadza tam być. I w ogóle to gdybym ja była w ciąży, to nie szłabym do takiego miejsca, gdzie widzę, że ludzie palą, albo bym z niego odeszła, czy sie kawałek dalej przeniosła i już. Bo co innego gdzieś w autobusie, czy na przystanku itp. gdzie jest to niedozwolone - tam rzeczywiście należy zwrócić uwagę, poinformować o przepisach (może nie każdy wie i zdaje sobie z nich sprawę?) czy nawet zadzwonić na straż miejską/policję. Ale jak jest coś dozwolone, to znaczy, ze te osoby mogą tam być i mogą palić. Innej osobie jak to nie pasuje, to niech sama sie przeniesie w inne miejsce. Ja tak robię i jakoś nie muszę wszczynać awantur wkoło siebie. Jak np. ktoś słucha głośnej muzyki, czy głośno rozmawia itp, to tak samo. Idę gdzie indziej, najczęściej kawałek dalej - i korona mi z głowy jakoś nie spadła.
Tak że nie wiem po co taka spina. Dużo lepiej żyje się na luzie i jak człowiek sam sobie nie nakręca problemów, gdzie ich tak na prawdę nie ma.

Prawda? Wydaje się takie proste smile

152

Odp: Niepalący kontra palacze

Jesteś zgnuśniała i złośliwa ot co i faktycznie chyba po prostu za mało w życiu przeszłaś i widziałaś skoro taka bzdura to taki problem.

153

Odp: Niepalący kontra palacze
Małpa69 napisał/a:

to na prawde takie na poziome wrzucac wszystkich do jednego worka...

Nie trzeba nikogo wrzucać wink
Jak mawiał Allen Carr, mój absolutny autorytet w tej dziedzinie - WSZYSCY PALACZE SĄ TACY SAMI. Ten nałóg opiera się na wyjątkowo prostym mechanizmie i jest "sprawiedliwy " wobec wszystkich. Argumentacja palaczy, też jest zawsze taka sama. To że dorobiona jest do tego wielka ideologia to jest już inna sprawa. Proponuje przeczytać fragment wypowiedzi alisesy, ten o porszaku. To jest wyjaśnienie dlaczego tak gloryfikujecie swoja palącą  postawę i kto wam w tym bardzo pomaga.

Zastanawialiście się dlaczego pijany obszczymur nie ma tylu przywilejów co palacz? Dlaczego nie ma dla niego miejsc wydzielonych w restauracjach? Przecież to tez nałóg, taki jak wasz... Ciekawe, czy wiecie kto wam te przywileje załatwia od pokoleń i po co to robi?  Podpowiedz - znowu fragment o porszaku  smile pomyślcie o tym przy następnym , pysznym i pachnącym dymku  wink

154

Odp: Niepalący kontra palacze

mnie to zawsze najbardziej przeraza widok malych dzieci i ich palacych rodzicow. biedne te dzieci, bo nawet nie wiedza jak co pachnie normalnie, bo zyja w smrodzie we wlasnym domu hmm

zaraz pewnie posniesie sie larum, ze wy nie palicie/paliliscie przy dzieciach.

ale nalog to nalog, nawet jak palacze czuja sie lepsi od alkoholikow (bo czuja), to tak naprawde sa tylko kolejnymi nalogowcami.

155

Odp: Niepalący kontra palacze
_v_ napisał/a:

mnie to zawsze najbardziej przeraza widok malych dzieci i ich palacych rodzicow. biedne te dzieci, bo nawet nie wiedza jak co pachnie normalnie, bo zyja w smrodzie we wlasnym domu hmm

zaraz pewnie posniesie sie larum, ze wy nie palicie/paliliscie przy dzieciach.

ale nalog to nalog, nawet jak palacze czuja sie lepsi od alkoholikow (bo czuja), to tak naprawde sa tylko kolejnymi nalogowcami.

Trzeba być debilem żeby palić przy dzieciach. Jak byłam mała, to mój ojciec jeszcze palił i nigdy nie robił tego przy mnie. W domu też zakaz palenia, nigdy nie śmierdziało fajami. Jak się postanowię rozmnożyć, to też żadnego palenia przy dzieciaku nie zamierzam tolerować. Po to jest mózg żeby z niego korzystać i nie robić pewnych rzeczy.

No nie wiem, czy nałóg to nałóg. Z kim byś wolała pracować? Z palaczem, czy alkoholikiem?
Ja jestem uzależniona od słodyczy, zwłaszcza czekolady. I co? Też jestem takim samym nałogowcem jak alkoholik? Jaki wpływ na otoczenie ma to, że zeżrę sobie paczkę ciastek na raz?
Upijanie się oznacza rzyganie, zataczanie się, dziwne zachowania, brak kontroli nad sobą, czasem agresję. U żadnego nałogowego palacza tego nie zaobserwowałam.

156

Odp: Niepalący kontra palacze

nalog to nalog. i tyle. nie ma co dorabiac ideologii.

wiem, bo sama uzaleznilam sie od partnera psychopaty. w koncu tez nikomu krzywdy nie robilam.

ale po raz setny powtorze - nalog jest nalogiem. mozna sie usprawiedliwiac, wymyslac zalety, porownywac na korzysc z innymi nalogowcami. ale w ostatecznym rachunku wszystko sprowadza sie do uzaleznienia.

157

Odp: Niepalący kontra palacze
_v_ napisał/a:

nalog to nalog. i tyle. nie ma co dorabiac ideologii.

wiem, bo sama uzaleznilam sie od partnera psychopaty. w koncu tez nikomu krzywdy nie robilam.

ale po raz setny powtorze - nalog jest nalogiem. mozna sie usprawiedliwiac, wymyslac zalety, porownywac na korzysc z innymi nalogowcami. ale w ostatecznym rachunku wszystko sprowadza sie do uzaleznienia.

Z alkoholikiem bym być nie mogła. Byłam z facetem, który jakimś tęgim pijusem nie był, ale alkohol lubił stanowczo za bardzo i wytrzymać się tego nie dało. To, że mój obecny facet pali jest wadą, ale nie przeszkadza w byciu z nim w związku, więc dla mnie różnica jest zasadnicza.

158

Odp: Niepalący kontra palacze
WitchQueen napisał/a:
_v_ napisał/a:

mnie to zawsze najbardziej przeraza widok malych dzieci i ich palacych rodzicow. biedne te dzieci, bo nawet nie wiedza jak co pachnie normalnie, bo zyja w smrodzie we wlasnym domu hmm

zaraz pewnie posniesie sie larum, ze wy nie palicie/paliliscie przy dzieciach.

ale nalog to nalog, nawet jak palacze czuja sie lepsi od alkoholikow (bo czuja), to tak naprawde sa tylko kolejnymi nalogowcami.

Trzeba być debilem żeby palić przy dzieciach. Jak byłam mała, to mój ojciec jeszcze palił i nigdy nie robił tego przy mnie. W domu też zakaz palenia, nigdy nie śmierdziało fajami. Jak się postanowię rozmnożyć, to też żadnego palenia przy dzieciaku nie zamierzam tolerować. Po to jest mózg żeby z niego korzystać i nie robić pewnych rzeczy.

No nie wiem, czy nałóg to nałóg. Z kim byś wolała pracować? Z palaczem, czy alkoholikiem?
Ja jestem uzależniona od słodyczy, zwłaszcza czekolady. I co? Też jestem takim samym nałogowcem jak alkoholik? Jaki wpływ na otoczenie ma to, że zeżrę sobie paczkę ciastek na raz?
Upijanie się oznacza rzyganie, zataczanie się, dziwne zachowania, brak kontroli nad sobą, czasem agresję. U żadnego nałogowego palacza tego nie zaobserwowałam.

no tak, tego się spodziewałam, palaczy od groma co palą przy dzieciach, o ile razy na placu zabaw widziałam, ale zostałam pouczona, że to sporadyczne sytuacje, więc będę siedziała cicho!
jakże się mylisz co do alkoholików. upijanie się często oznacza zapadnięcie w letarg, pijacki sen. alkoholik jest już tak przyzwyczajony, że nie "rzyga". rzygają nastolatki, które posmakowały dorosłości i nie wiedzą kiedy skończyć. a zachowanie tego palacza wobec mnie, kiedy poprosiłam o przeniesienie się dalej ode mnie to jest właśnie ten brak kontroli nad sobą. to, że ktoś jest na polu i teoretycznie może sobie palić nie znaczy, że ma komuś dmuchać dymem we frytki. takie zachowanie to brak kultury, ale przecież tutaj są sami kulturalni palacze, to nie to tamto.

159

Odp: Niepalący kontra palacze

Tak? To spróbuj być z alkoholikiem. Pogadamy, czy są tacy bezproblemowi. Jeden w mojej rodzinie jest. I tak - rzygają, szczają pod siebie, nie kontrolują żadnych odruchów. Widziałam więcej niż raz.

Ja nie bronię kogoś, kto Ci dmucha dymem na frytki, bo to jest po prostu chamstwo, a chamstwo należy zwalczać. Nie każdy, kto pali jest chamem.

160

Odp: Niepalący kontra palacze
Małpa69 napisał/a:

Jesteś zgnuśniała i złośliwa ot co i faktycznie chyba po prostu za mało w życiu przeszłaś i widziałaś skoro taka bzdura to taki problem.

a więc wrzuciłaś mnie przeciwniczko szufladkowania do wora zgnuśniałych starych panien bo mi palacze przeszkadzają. jest mi przykro, ale się nie popłaczę, bo sporo w życiu przeszłam. nic o mnie nie wiesz, a jedyne co potrafisz napisać to atak, że nic nie przeżyłam bo mi się nie podoba fajczenie w nos. żenada - dziecinada. nałóg to nałóg, wszyscy macie jakieś wymówki. mój tata jest alkoholikiem, więc nie pieprz, że nic nie przeżyłam, bo nie życzę Ci tego co ja przeżyłam Małpeczko. i za wcześnie. schemat palaczy i alkoholików jest dokładnie taki sam jak pisze MamusiaMama. za dużo o tym wiem i widziałam na własnej skórze.

chciałam poznać opinie innych ludzi, a rozgorzała dyskusja i mam prawo bronić swojego zdania tak jak ty. a jednak nie piszę Ci, że jesteś zgnuśniała i masz słaby charakter bo nie umiesz rzucić fajeczek.
także wybacz, ale napiszę: spadaj ode mnie. masz prawo pisać w temacie i odnosić się do wątku, ale przestań mnie obrażać. bo internet, internetem, ale obrażać nie trzeba. a zgnuśniała nie jestem. jestem młoda, w szczęśliwym związku, po latach poszukiwań znalazłam ostatnio super pracę i dobrze mi. jest lato, szykuję się na wakacje w Hiszpanii. także odczep się ode mnie.

a mojego zdania co do palaczy nie zmienię. palenie jest obleśne i nie życzę sobie palenia na 3 m ode mnie. nie chcę tego wdychać, chcę wypić drinka i nie musieć zmieniać miejsca. to palacz paląc robi coś co może przeszkadzać komukolwiek i jak jest kulturalny to odejdzie na bok. a nie ja pijąc koktajl.

161

Odp: Niepalący kontra palacze
WitchQueen napisał/a:

Tak? To spróbuj być z alkoholikiem. Pogadamy, czy są tacy bezproblemowi. Jeden w mojej rodzinie jest. I tak - rzygają, szczają pod siebie, nie kontrolują żadnych odruchów. Widziałam więcej niż raz.

Ja nie bronię kogoś, kto Ci dmucha dymem na frytki, bo to jest po prostu chamstwo, a chamstwo należy zwalczać. Nie każdy, kto pali jest chamem.

nie no, wszyscy już wiemy, że palacze na tym forum są tylko i wyłącznie KULTURALNI.

a co do alkoholików to daj mi spokój. za dużo przeszłam z tego tytułu 25 lat życia), żeby słuchać twojego pouczania. również i to widziałam, ale chciałam przedstawić też inny schemat. alkoholicy i palacze to nałogowcy bo nie mogą przestać palić, pić. są uzależnieni od alkoholu, nikotyny.

162 Ostatnio edytowany przez alisesa (2016-07-06 19:09:12)

Odp: Niepalący kontra palacze
MamaMamusia napisał/a:
Małpa69 napisał/a:

to na prawde takie na poziome wrzucac wszystkich do jednego worka...

Nie trzeba nikogo wrzucać wink
Jak mawiał Allen Carr, mój absolutny autorytet w tej dziedzinie - WSZYSCY PALACZE SĄ TACY SAMI. Ten nałóg opiera się na wyjątkowo prostym mechanizmie i jest "sprawiedliwy " wobec wszystkich. Argumentacja palaczy, też jest zawsze taka sama. To że dorobiona jest do tego wielka ideologia to jest już inna sprawa. Proponuje przeczytać fragment wypowiedzi alisesy, ten o porszaku. To jest wyjaśnienie dlaczego tak gloryfikujecie swoja palącą  postawę i kto wam w tym bardzo pomaga.

Zastanawialiście się dlaczego pijany obszczymur nie ma tylu przywilejów co palacz? Dlaczego nie ma dla niego miejsc wydzielonych w restauracjach? Przecież to tez nałóg, taki jak wasz... Ciekawe, czy wiecie kto wam te przywileje załatwia od pokoleń i po co to robi?  Podpowiedz - znowu fragment o porszaku  smile pomyślcie o tym przy następnym , pysznym i pachnącym dymku  wink

bardzo mądra wypowiedź, nie pierwsza zresztą. i nie dlatego, że po mojej stronie, ale po prostu logiczna. a co alkoholizmu w naszym kraju. tutaj retoryka jest podobna, tylko działa na trochę innych zasadach. w kraju problem z piciem, a teraz zwłaszcza na takich "gorszych" lub "problemowych" osiedlach co rusz całodobowe sklepy z alkoholem. franczyzowe najczęściej. tam gdzie największe problemy, tam ktoś otwiera kolejny taki "biznesik-gówniasik". wystarczy samemu sobie dopisać dalszy scenariusz. i to was nie przeraża? bo dokładnie taka sama retoryka. pewnie krytyka poleci lawiną.

163 Ostatnio edytowany przez luc (2016-07-06 19:35:34)

Odp: Niepalący kontra palacze
MamaMamusia napisał/a:

Jak mawiał Allen Carr, mój absolutny autorytet w tej dziedzinie - WSZYSCY PALACZE SĄ TACY SAMI. Ten nałóg opiera się na wyjątkowo prostym mechanizmie i jest "sprawiedliwy " wobec wszystkich.

Cóż, ów Allen Carr może być Twoim autorytetem w tej dziedzinie, dla innych być nie musi. Dla mnie nie jest.
I co to znaczy, że wszyscy palacze są tacy sami? Obracam się w tym gronie kupę lat i stwierdzam przeciwnie wink

MamaMamusia napisał/a:

Argumentacja palaczy, też jest zawsze taka sama. To że dorobiona jest do tego wielka ideologia to jest już inna sprawa. Proponuje przeczytać fragment wypowiedzi alisesy, ten o porszaku. To jest wyjaśnienie dlaczego tak gloryfikujecie swoja palącą  postawę i kto wam w tym bardzo pomaga.

Taka sama argumentacja czyli jaka? Na palenie, na rzucanie, czy jeszcze na coś innego?
Spotykam się z najróżniejszą argumentacją, bynajmniej nie taką samą.

MamaMamusia napisał/a:

Zastanawialiście się dlaczego pijany obszczymur nie ma tylu przywilejów co palacz? Dlaczego nie ma dla niego miejsc wydzielonych w restauracjach? Przecież to tez nałóg, taki jak wasz... Ciekawe, czy wiecie kto wam te przywileje załatwia od pokoleń i po co to robi?  Podpowiedz - znowu fragment o porszaku  smile

Chyba trochę Cię poniosło lol Porównanie pijaczka do palacza.
Przywileje? Jakie? Raczej ograniczenia.
A przemysł monopolowy jest bodajże bardziej dochodowy od tytoniowego.

MamaMamusia napisał/a:

pomyślcie o tym przy następnym , pysznym i pachnącym dymku  wink

Nie kuś. Ach, ten dymek ... wink

Jeszcze co do kultury.
Pod adresem palaczy padło wiele zarzutów, z totalnym brakiem kultury włącznie. Wszystkich palaczy - a jakże.
Tymczasem wiele można by powiedzieć o kulturze i dyktacie niepalących, co nawet w tym wątku widać, a przykładów z życia można podawać bez liku.

164

Odp: Niepalący kontra palacze

Wybacz, ale mogę się tu udzielać i nie możesz mi tego zabronić, żadnego epitetu w Twoją stronę nie użyłam. Co do wymówek. Ja ich nie mam, sprawa jest prosta, pale bo jestem uzalezniona tylko tyle, ale nikomu nie dmucham w twarz, nie syfię dookoła, nie palę przy niepalących, dlatego wybacz ale denerwuje mnie kiedy używasz słów WY palacze. Zapewniam również że bardzo chciałabym nie palić, ale wbrew tego co Pan wszechwiedzący wspomniany wyżej napisał, chcieć nie wystarczy.

Mam astmę, ciężką astmę, cukrzycę, zabijam się, dosłownie codziennie kopie sobie dołek, myślisz że jestem z siebie dumna? Zadowolona z teo powodu? Nie, ale to nałóg, jeśli nie byłaś uzależniona to co wiesz na ten temat? Wyobraż sobie jak silne jest to uzależnienie skoro wiedząc o tym że się zabijam, że się duszę, dalej palę.

I to że to błąd, że to śmierdzi, że jest szkodliwe jest faktem bezsprzecznym, ale to że każdy palacz ma gdzieś innych i nie ma w sobie za grosz kultury o juz tylko Twój wymysł.

165

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:
WitchQueen napisał/a:

Tak? To spróbuj być z alkoholikiem. Pogadamy, czy są tacy bezproblemowi. Jeden w mojej rodzinie jest. I tak - rzygają, szczają pod siebie, nie kontrolują żadnych odruchów. Widziałam więcej niż raz.

Ja nie bronię kogoś, kto Ci dmucha dymem na frytki, bo to jest po prostu chamstwo, a chamstwo należy zwalczać. Nie każdy, kto pali jest chamem.

nie no, wszyscy już wiemy, że palacze na tym forum są tylko i wyłącznie KULTURALNI.

a co do alkoholików to daj mi spokój. za dużo przeszłam z tego tytułu 25 lat życia), żeby słuchać twojego pouczania. również i to widziałam, ale chciałam przedstawić też inny schemat. alkoholicy i palacze to nałogowcy bo nie mogą przestać palić, pić. są uzależnieni od alkoholu, nikotyny.

Pewnie są chamy i są kulturalni. Lepiej wrzucić wszystkich, którzy lubią zapalić do jednego wora i przykleić etykietkę "Cham" i zrównać to z zapijaczonymi mętami spod sklepu. Trochę palących ludzi znam i nigdy z tytuły ich palenia nic przykrego mnie nie spotkało. Mimo, że nie palę, nie lubię i nie zamierzam, nie lubię smrodu papierosów. O pijących za często i za dużo tego powiedzieć nie mogę.

I co? Jakieś ciekawe wnioski przez te 25 lat z życiem z kimś takim? Fajnie było? Nie napinaj się tak, bo rozmowa zejdzie w kierunku, w którym nie powinna schodzić, a po co to komu potrzebne?

Zrównywanie palacza z alkoholikiem to jak zrównywać uzależnionego od kofeiny z kimś, kto ładuje heroinę w żyłę. I to nałóg i to nałóg, czyż nie?

166 Ostatnio edytowany przez Matt87 (2016-07-06 19:58:41)

Odp: Niepalący kontra palacze
WitchQueen napisał/a:

Zrównywanie palacza z alkoholikiem to jak zrównywać uzależnionego od kofeiny z kimś, kto ładuje heroinę w żyłę. I to nałóg i to nałóg, czyż nie?

Wolę alkoholika, którego bardzo trzęsie, gdy chce wypić, od palacza, którego trzęsie tylko trochę mniej. Ten pierwszy nie jest w stanie mi zaszkodzić.

Swoją drogą, ktoś chce się truć jego problem, kwestia aby nie szkodził innym niepalącym, a z tym jest już różnie. Jest tysiąc sposobów na to, aby się unicestwić, czy zejść szybciej z tego świata. Nałóg to nałóg, zawsze uważałem że piją i palą ludzie słabi, bez charakteru, i coś w tym jest.

167

Odp: Niepalący kontra palacze
Matt87 napisał/a:
WitchQueen napisał/a:

Zrównywanie palacza z alkoholikiem to jak zrównywać uzależnionego od kofeiny z kimś, kto ładuje heroinę w żyłę. I to nałóg i to nałóg, czyż nie?

Wolę alkoholika, którego bardzo trzęsie, gdy chce wypić, od palacza, którego trzęsie tylko trochę mniej. Ten pierwszy nie jest w stanie mi zaszkodzić.

Swoją drogą, ktoś chce się truć jego problem, kwestia aby nie szkodził innym niepalącym, a z tym jest już różnie. Jest tysiąc sposobów na to, aby się unicestwić, czy zejść szybciej z tego świata. Nałóg to nałóg, zawsze uważałem że piją i palą ludzie słabi, bez charakteru, i coś w tym jest.

Ja na przykład bardziej obawiam się zapijaczonego degenerata żebrzącego o drobne, niż kogoś, kto sobie wyjmie papierosa i gdzieś na zewnątrz zapali. Tak jak nie każdy, kto pije alkohol zaraz jest pijakiem, tak nie każdy, kto lubi zapalić jest trzęsącym się nerwusem, który się nie potrafi powstrzymać, i któremu to się wymknęło spod kontroli i musi być chamem wobec kobiety, która to wbrew swojej woli wdycha. Uważam, że wpadanie w skrajności jest bez sensu, bo to szufladkuje wszystkich, wsadza do jednego wora. Zachowania chamskie i niekulturalne mogą wynikać z wielu rzeczy. Dla mnie bez różnicy, czy tym chamem jest palacz, czy niepalący. Cham jest chamem. Można kulturalnie palić, można kulturalnie się napić alkoholu. Można nie palić i nie pić i być chamskim w inny sposób.

168

Odp: Niepalący kontra palacze

Tak jak zauważyłaś, środek uzależniający to jedno, a stopień uzależnienia od niego to drugie. Palenie to chyba najbardziej szkodzące otoczeniu uzależnienie, a są sytuacje, że palaczy czasem jest więcej niż niepalących. Pytanie, czy większość paląca ma opuścić pomieszczenie, aby nie szkodzić palącemu, czy to palący ma spadać, bo oni wszyscy przecież nie będą wychodzić? Kwestia kultury..i zajmowanego stanowiska big_smile

169 Ostatnio edytowany przez alisesa (2016-07-06 20:43:42)

Odp: Niepalący kontra palacze

właśnie mnie mój mężczyzna uświadomił, że w Japonii jest bardzo wysoka kara pieniężna za palenie koło kobiety w ciąży bliżej niż na odległość 5 m. kiedyś było podobno tak, że palić nie wolno było na polu, tylko były specjalne kabinki jak na lotnisku.

Małpo69, ja zaczęłam od prostego pytania. chciałam się dowiedzieć co myślą inni o wszechobecnym paleniu. dyskusje na temat kultury rozpoczęły osoby palące. ja tego nie roztrząsam w ramach kultury osobistej. bo to jest dla mnie jasne i klarowne, kto powinien ustąpić. powtórzę raz jeszcze: to palacz paląc robi coś co może przeszkadzać komukolwiek i jak jest kulturalny to odejdzie na bok. a nie ja pijąc koktajl.
to wy palacze podzieliliście ten wątek od razu na kulturalnych i niekulturalnych palaczy, a ja tylko powtarzam za wami.
Jest mi przykro, że masz aż takie problemy zdrowotne i nadal palisz. Otóż moja droga, nie paliłam nigdy tak hardkorowo, ale już studenckie rzucanie mnie sporo wysiłku, a przede wszystkim pomocy ze strony przyjaciół kosztowało. bo kiedy miałam papieroska w ręce to zaraz któryś się rzucał, żeby mi go zabrać i złamać.
powiem Ci natomiast jedno. kiedy podpalałam, bo to nie było takie mega regularne palenie, to nie zastanawiałam się nad innymi osobami w pubie. bo to było dla mnie naturalne, zapalić przy piwie. nie zastanawiałam się czy są gdzieś blisko niepalący. kiedy szłam ulicą i dymiłam na osoby idące w tłoku za mną. to było naturalne. chciałam zapalić, paliłam. jasne, na przystankach, przy dzieciach - nigdy! ale już nie piszcie mi tutaj, że tak w każdym miejscu kulturalnie się rozglądacie i zastanawiacie czy są niepalący dookoła. to zbyt naturalny odruch dla palacza.
byłam ostra, ale pisanie o kimś, że jest zgnuśniały i złośliwy bo nie podziela Twojej opinii, albo ma po prostu inną opinię? sorry, ale zrobiłaś mi dużą przykrość. myślałam, że sobie tutaj podyskutujemy, będziemy argumentować dlaczego tak, albo tak. staram się każdą moją wypowiedź czymś poprzeć. ale wy tylko w kółko o wrzucaniu do jednego worka, albo o kulturze. a co mam pisać, że Jędrek K. to tak, ale Baśka Z. to nie?

170

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:

kiedy podpalałam, bo to nie było takie mega regularne palenie, to nie zastanawiałam się nad innymi osobami w pubie. bo to było dla mnie naturalne, zapalić przy piwie. nie zastanawiałam się czy są gdzieś blisko niepalący. kiedy szłam ulicą i dymiłam na osoby idące w tłoku za mną. to było naturalne.

Sorry, ale jak ktoś nie dba o siebie, to naturalne, że nie będzie dbał i o innych hmm

171 Ostatnio edytowany przez Cyngli (2016-07-06 20:52:57)

Odp: Niepalący kontra palacze

Palacz=cham...

Wybacz, alisesa, że jestem kulturalnym palaczem, który nie pali przy dzieciach, w tłumie ludzi, na przystankach, a do tego nie śmierdzi fajami na kilometr.

Wybacz, że nie wpasowałam się w wybraną przez Ciebie definicję palacza.

Podaj mi swój adres, poślę Ci kwiaty.

A tak poważnie, to mogę sobie palić choćby 5 paczek dziennie dopóki robię to tak, że nie szkodzę innym, tylko sobie. I nikomu nic do tego tak, jak mi zwisa, ile ktoś wypije drinków, ile kaw, herbat, ile zeżre czekolady, czy ile pornoli obejrzy tygodniowo.


Matt87, a to dziwne, bo znam wiele zaniedbanych matek, a dzieci ich jak z obrazka.




I panicznie się boję pijanych mężczyzn. Może dlatego, że wielokrotnie w pysk od pijanego ojca dostałam, sprzątałam siki i rzygi z podłogi. Jak czytam, że pijana osoba jest niegroźna, to mnie pusty śmiech ogarnia.

172

Odp: Niepalący kontra palacze
Matt87 napisał/a:

Sorry, ale jak ktoś nie dba o siebie, to naturalne, że nie będzie dbał i o innych hmm

Sorry, ale pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. Nie rozumiesz zupełnie tych mechanizmów - to nie zarzut, tylko proste stwierdzenie faktu.

173

Odp: Niepalący kontra palacze

Wracając do tematu wątku.

Nie przeszkadzają mi palacze, pod warunkiem, że nie kopcą mi w twarz i nie rzucają kiepów gdzie popadnie.
I nie dlatego, bo palę. Po prostu dopóki nie dzieje mi się krzywda przez czyjś nałóg, to uważam, że nie mam prawa do uprawiania ostracyzmu społecznego.


Rozumiem narzekania niektórych forumowiczów, którym palacze dają w kość. Jednak nie macie na nich wpływu, tak, jak ja nie mam wpływu na napitego w trzy dupy Mietka pod sklepem. Mogę go tylko ominąć, ew. po policję zadzwonić, jeśli mnie zaczepia. I tyle mojego w tej kwestii.

A palenie rzucam, bo mam refluks i mi fajki szkodzą, gorzej się po nich czuję. Ograniczyłam najpierw, bo nie byłam w stanie przestać od razu. Bo to nałóg, to prawda.

174

Odp: Niepalący kontra palacze
luc napisał/a:
Matt87 napisał/a:

Sorry, ale jak ktoś nie dba o siebie, to naturalne, że nie będzie dbał i o innych hmm

Sorry, ale pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. Nie rozumiesz zupełnie tych mechanizmów - to nie zarzut, tylko proste stwierdzenie faktu.

ale jakich mechanizmów Matt87 nie rozumie? ja tam świetnie rozumiem jego przenośnię...

175

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:
luc napisał/a:
Matt87 napisał/a:

Sorry, ale jak ktoś nie dba o siebie, to naturalne, że nie będzie dbał i o innych hmm

Sorry, ale pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. Nie rozumiesz zupełnie tych mechanizmów - to nie zarzut, tylko proste stwierdzenie faktu.

ale jakich mechanizmów Matt87 nie rozumie? ja tam świetnie rozumiem jego przenośnię...

Nałóg a dbanie o siebie.
Dbanie o siebie a dbanie o innych.

Nie zauważam żeby to była przenośnia.

176

Odp: Niepalący kontra palacze
Cyngli napisał/a:

Palacz=cham...

Wybacz, alisesa, że jestem kulturalnym palaczem, który nie pali przy dzieciach, w tłumie ludzi, na przystankach, a do tego nie śmierdzi fajami na kilometr.

Wybacz, że nie wpasowałam się w wybraną przez Ciebie definicję palacza.

Podaj mi swój adres, poślę Ci kwiaty.

A tak poważnie, to mogę sobie palić choćby 5 paczek dziennie dopóki robię to tak, że nie szkodzę innym, tylko sobie. I nikomu nic do tego tak, jak mi zwisa, ile ktoś wypije drinków, ile kaw, herbat, ile zeżre czekolady, czy ile pornoli obejrzy tygodniowo.


Matt87, a to dziwne, bo znam wiele zaniedbanych matek, a dzieci ich jak z obrazka.



I panicznie się boję pijanych mężczyzn. Może dlatego, że wielokrotnie w pysk od pijanego ojca dostałam, sprzątałam siki i rzygi z podłogi. Jak czytam, że pijana osoba jest niegroźna, to mnie pusty śmiech ogarnia.

Dobra, peace and love! Wychodzi na to, że ponad połowa populacji ma alkoholika w rodzinie, a to przerażające. Nie mniej niż powstające na każdym rogu sklepy z alko 24h. i nie mniej niż koncerny każące sobie płacić za fajeczki (ile w sumie kosztują teraz?) 13 zł? prawie podwoili kwotę przez ostatnie 10 lat. do tego super business fajeczki dla kobiet, cieniutkie i eleganckie, e-fajeczki (patrzyłam na ceneo, nawet po 200zł plus wkłady!) no bo teraz wszystko jest takie bardziej e (kologiczne).

Cyngli, przeczytaj mój post jeszcze raz, ale dokładnie. A na poważnie to kwiaty możesz słać. Uwielbiam kwiaty chociaż od nich kicham.
Posłuchaj, nigdy nie napisałam, że palacz to cham. mogę napisać, że nie lubię zośki, bo jest chamka, ale na to stwierdzenie zbierze się ogół cech, a nie tylko problematyczny nałóg :) sami się dzielicie na kulturalnych i nie. ja tylko piszę o fenomenie palenia wszędzie. o grupie, o ogóle, nie o pojedynczych jednostkach. jak wszędzie i wśród palaczy są dobrzy i źli ludzi, kulturalni lub mniej. temat wychodzi poza to. mnie interesuje co ludzie sądzą na temat palenia w miejscach publicznych, na ulicy, w ogródkach etc.
Na koniec dodam, że współczuje wszelkich problemów zdrowotnych, ale po główce nie pogłaszczę. użalacie się nad sobą, a ciekawam ile chęci z tego by rzucić. rzucanie nałogu jest trudne bo leży przede wszystkim w psyche. więc zamiast jechać po niepalących i narzekających na wszechobecny dym papierosowy to może nastawcie się anty do papierosków? podejmijcie jakąś walkę, jest tyle farmakologii, grup wsparcia, pewnie niejedna ma chłopaka, babcię, mamę, przyjaciółkę, który/a pomoże, zabierze fajeczkę. a wy tylko pitu pitu jacy dobrzy palacze, bo kulturalni, a potem, że refluks, że astma. dżizas..... osobiście mam uczulenie pokarmowe na kakao. i nieraz strasznie mi się chce czekolady nażreć, tak nażreć, oko mi lata od braku magnezu i co? nie jem, bo nie mogę. bo mi się astma od alergenów rozwija (krótka przerwa bo muszę zapłakać nad swoim losem)

177 Ostatnio edytowany przez alisesa (2016-07-06 22:09:37)

Odp: Niepalący kontra palacze
luc napisał/a:
alisesa napisał/a:
luc napisał/a:

Sorry, ale pozwolę sobie się z tym nie zgodzić. Nie rozumiesz zupełnie tych mechanizmów - to nie zarzut, tylko proste stwierdzenie faktu.

ale jakich mechanizmów Matt87 nie rozumie? ja tam świetnie rozumiem jego przenośnię...

Nałóg a dbanie o siebie.
Dbanie o siebie a dbanie o innych.

Nie zauważam żeby to była przenośnia.

a ja to właśnie widzę jako przenośnię. bo dosłownie te słowa byłyby zbyt nieogólne i tym samym krzywdzące. a tak w przenośni chodzi o to, o co chodzi.
skoro palacze nie dbają o swoje zdrowie (uwaga, to fakt, palenie szkodzi - NIE HEJT!) to co ich obchodzi to, że komuś od dymu łzawią oczy, że mu zapach przeszkadza, że wdycha syf. nie obchodzi. może jeszcze o dziecko się zatroszczy, ale o obcą osobę? don't make me laugh smile

także pewnie nie chodziło o matki nie dbające o swoje dzieci smile ale może się mylę.

178

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:

a ja to właśnie widzę jako przenośnię.

Nie wiem gdzie tu można zobaczyć przenośnię?

alisesa napisał/a:

bo dosłownie te słowa byłyby zbyt nieogólne i tym samym krzywdzące. a tak w przenośni chodzi o to, o co chodzi.
skoro palacze nie dbają o swoje zdrowie (uwaga, to fakt, palenie szkodzi - NIE HEJT!) to co ich obchodzi to, że komuś od dymu łzawią oczy, że mu zapach przeszkadza, że wdycha syf. nie obchodzi. może jeszcze o dziecko się zatroszczy, ale o obcą osobę? don't make me laugh smile

Moim celem życiowym nie jest przekonywanie Cię.
Mam inne zdanie oparte na doświadczeniu.

Cyngli   próbowałaś Desmoxan?

179 Ostatnio edytowany przez alisesa (2016-07-06 22:24:32)

Odp: Niepalący kontra palacze

dobra, skończmy tę dyskusję. ja już wiem, że wszyscy jesteście fajni, kulturalni, dbacie o dobro innych, a ja jestem be, zgnuśniała i złośliwa bo mam inne zdanie.

dowiedziałam się już jak palacze reagują na argumenty niepalących, mają w dupie to, że innym dym może bardzo przeszkadzać (mnie łzawią masakrycznie oczy i kredka mi się rozmazuje!), także ja również po tym co tutaj przeczytałam będę niekulturalna i będę się odpowiednio do takich ludzi odnosić. nikt z was nie napisał: o kurde, nie sądziłem, że to komuś może przeszkadzać. albo: racja, jak wychodzę z pociągu na stacji w Zabierzowie i kilkadziesiąt ludzi naraz zapala fajki, to może być niefajne dla niepalących. nikt z palących nawet mi przez chwilkę tych przykrych sytuacji jakie opisałam nie powspółczuł ("chcesz w ryj"), a nawet gdzieś tam jest post o tym, że dobrze mnie pan palacz potraktował, każąc mi zmienić miejsce. sorki ludzie. jestem przerażona znieczulicą społeczną. a jak gdzieś spotkam tego kolesia co mi nadpalił w Zabierzowie na stacji moje ukochane levisy to rozszarpię.

180

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:

właśnie mnie mój mężczyzna uświadomił, że w Japonii jest bardzo wysoka kara pieniężna za palenie koło kobiety w ciąży bliżej niż na odległość 5 m. kiedyś było podobno tak, że palić nie wolno było na polu, tylko były specjalne kabinki jak na lotnisku.

Małpo69, ja zaczęłam od prostego pytania. chciałam się dowiedzieć co myślą inni o wszechobecnym paleniu. dyskusje na temat kultury rozpoczęły osoby palące. ja tego nie roztrząsam w ramach kultury osobistej. bo to jest dla mnie jasne i klarowne, kto powinien ustąpić. powtórzę raz jeszcze: to palacz paląc robi coś co może przeszkadzać komukolwiek i jak jest kulturalny to odejdzie na bok. a nie ja pijąc koktajl.
to wy palacze podzieliliście ten wątek od razu na kulturalnych i niekulturalnych palaczy, a ja tylko powtarzam za wami.
Jest mi przykro, że masz aż takie problemy zdrowotne i nadal palisz. Otóż moja droga, nie paliłam nigdy tak hardkorowo, ale już studenckie rzucanie mnie sporo wysiłku, a przede wszystkim pomocy ze strony przyjaciół kosztowało. bo kiedy miałam papieroska w ręce to zaraz któryś się rzucał, żeby mi go zabrać i złamać.
powiem Ci natomiast jedno. kiedy podpalałam, bo to nie było takie mega regularne palenie, to nie zastanawiałam się nad innymi osobami w pubie. bo to było dla mnie naturalne, zapalić przy piwie. nie zastanawiałam się czy są gdzieś blisko niepalący. kiedy szłam ulicą i dymiłam na osoby idące w tłoku za mną. to było naturalne. chciałam zapalić, paliłam. jasne, na przystankach, przy dzieciach - nigdy! ale już nie piszcie mi tutaj, że tak w każdym miejscu kulturalnie się rozglądacie i zastanawiacie czy są niepalący dookoła. to zbyt naturalny odruch dla palacza.
byłam ostra, ale pisanie o kimś, że jest zgnuśniały i złośliwy bo nie podziela Twojej opinii, albo ma po prostu inną opinię? sorry, ale zrobiłaś mi dużą przykrość. myślałam, że sobie tutaj podyskutujemy, będziemy argumentować dlaczego tak, albo tak. staram się każdą moją wypowiedź czymś poprzeć. ale wy tylko w kółko o wrzucaniu do jednego worka, albo o kulturze. a co mam pisać, że Jędrek K. to tak, ale Baśka Z. to nie?


Nie było absolutnie moim zamiarem Cię zranić (nie wiem czy to dobre określenie), ale mi też jest przykro kiedy ktoś generalizując poniekąd mnie obraża. Bo ja jak widzę mamę z dzieckiem na ulicy i ich mijam to chowam fajka za plecy i obchodzę ich na około, paląc odchodzę od innych na prawdę daleko, nie śmiecę. Mało tego mimo że sama palę potrafię opierniczyć kogoś za to że dmucha mi w twarz. Ja uważam że ludzie powinni się nawzajem szanować, to klucz do sukcesu.


Co do opinii że nałogowcy to ludzie słabi. I tak i nie, ja mam silny charakter, biorąc pod uwagę to co mnie spotkało w ciągu ostatnich kilku lat, jestem silna i to nie tylko moje zdanie, ale... no właśnie, jednocześnie mam przerost ambicji, jestem perfekcjonistką, przejmuje się, no i moja praca.... odpowiadam dziennie za kilkadziesiąt do kilkuset tysięcy, gdybym w tych warunkach miała rzucać palenie to chyba bym serio tego zawału dostała.

181

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:

dobra, skończmy tę dyskusję. ja już wiem, że wszyscy jesteście fajni, kulturalni, dbacie o dobro innych, a ja jestem be, zgnuśniała i złośliwa bo mam inne zdanie.

To zdanie też wiele mówi.

Dla jasności: nie palę.

182 Ostatnio edytowany przez alisesa (2016-07-06 22:38:33)

Odp: Niepalący kontra palacze
luc napisał/a:
alisesa napisał/a:

dobra, skończmy tę dyskusję. ja już wiem, że wszyscy jesteście fajni, kulturalni, dbacie o dobro innych, a ja jestem be, zgnuśniała i złośliwa bo mam inne zdanie.

To zdanie też wiele mówi.

Dla jasności: nie palę.

1. tak, to zdanie potwierdza jaka jestem zgnuśniała, zakompleksiona, be i w ogóle
2. no i co z tego, że nie palisz?
3. skup się może bardziej na drugiej części tego postu, a nie na ociekającej sarkazmem wypowiedzi złośnicy.

macie w dupie to, że komuś wasz głupi dym może przeszkadzać. mnie mega łzawią oczy, ale tak ekstremalnie. podobnie mam przy cebuli. nie jestem w stanie pokroić, tak już mam. i bardzo, ale to bardzo mi smutno, że nie mogę napić się kawki na ogórdku bez wszechobecnego dymu papierosowego. nawet teraz siedzę w domu, okna są otwarte bo jest mega duszno, w kafejce co rusz ktoś wychodzi na balkon i kurzy. ku*** non stop czuje papierochy w domu. płakać mi się chce.

183 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-07-06 22:42:14)

Odp: Niepalący kontra palacze

Alisesa, dobrze rozumiem, że sama paliłaś, a teraz jesteś wielkim wrogiem palenia? Nie to, że to coś złego, ale piszesz tak jakby każdy palacz taki był, nie rozumiesz, że kulturalni też są. To ja już bardziej bym mogła moralizatorsko pisać, bo nigdy nie paliłam, ale po co. Każdy ma swoje życie, rozumiem, że nie jest czasem łatwo rzucić no i jak ktoś chce palić to niech pali. Jak robi to kulturalnie, to ok. Mimo że nie lubię dymu z papierosów, to jakoś nie spotykam się aż tak często jak Ty z niekulturalnymi palaczami. Tego, że w ogródkach w restauracjach nie zmienisz, bo tak według prawa mogą. Dlatego wtedy lepiej odpuścić, bo nic to niestety nie da.

184

Odp: Niepalący kontra palacze

Nie lubię przepychanek, ale sama się prosisz.

alisesa napisał/a:
luc napisał/a:
alisesa napisał/a:

dobra, skończmy tę dyskusję. ja już wiem, że wszyscy jesteście fajni, kulturalni, dbacie o dobro innych, a ja jestem be, zgnuśniała i złośliwa bo mam inne zdanie.

To zdanie też wiele mówi.

Dla jasności: nie palę.

1. tak, to zdanie potwierdza jaka jestem zgnuśniała, zakompleksiona, be i w ogóle

To Twoje zdanie.
Ja zauważam agresję.

alisesa napisał/a:

2. no i co z tego, że nie palisz?

Jeżeli nie widzisz związku, to nic na to nie poradzę.

alisesa napisał/a:


3. skup się może bardziej na drugiej części tego postu, a nie na ociekającej sarkazmem wypowiedzi złośnicy.

Drugą część postu także przeczytałam, ale z uwagi na powyższe (i poniższe) nie będę się odnosić. Bo i po prawdzie nie ma nawet jak.

alisesa napisał/a:

macie w dupie to, że komusz wasz głupi dym może przeszkadzać. mnie mega łzawią oczy, ale tak ekstremalnie. podobnie mam przy cebuli. nie jestem w stanie pokroić, tak już mam. i bardzo, ale to bardzo mi smutno, że nie mogę napić się kawki na ogórdku bez wszechobecnego dymu papierosowego.

185

Odp: Niepalący kontra palacze
Małpa69 napisał/a:
alisesa napisał/a:

właśnie mnie mój mężczyzna uświadomił, że w Japonii jest bardzo wysoka kara pieniężna za palenie koło kobiety w ciąży bliżej niż na odległość 5 m. kiedyś było podobno tak, że palić nie wolno było na polu, tylko były specjalne kabinki jak na lotnisku.

Małpo69, ja zaczęłam od prostego pytania. chciałam się dowiedzieć co myślą inni o wszechobecnym paleniu. dyskusje na temat kultury rozpoczęły osoby palące. ja tego nie roztrząsam w ramach kultury osobistej. bo to jest dla mnie jasne i klarowne, kto powinien ustąpić. powtórzę raz jeszcze: to palacz paląc robi coś co może przeszkadzać komukolwiek i jak jest kulturalny to odejdzie na bok. a nie ja pijąc koktajl.
to wy palacze podzieliliście ten wątek od razu na kulturalnych i niekulturalnych palaczy, a ja tylko powtarzam za wami.
Jest mi przykro, że masz aż takie problemy zdrowotne i nadal palisz. Otóż moja droga, nie paliłam nigdy tak hardkorowo, ale już studenckie rzucanie mnie sporo wysiłku, a przede wszystkim pomocy ze strony przyjaciół kosztowało. bo kiedy miałam papieroska w ręce to zaraz któryś się rzucał, żeby mi go zabrać i złamać.
powiem Ci natomiast jedno. kiedy podpalałam, bo to nie było takie mega regularne palenie, to nie zastanawiałam się nad innymi osobami w pubie. bo to było dla mnie naturalne, zapalić przy piwie. nie zastanawiałam się czy są gdzieś blisko niepalący. kiedy szłam ulicą i dymiłam na osoby idące w tłoku za mną. to było naturalne. chciałam zapalić, paliłam. jasne, na przystankach, przy dzieciach - nigdy! ale już nie piszcie mi tutaj, że tak w każdym miejscu kulturalnie się rozglądacie i zastanawiacie czy są niepalący dookoła. to zbyt naturalny odruch dla palacza.
byłam ostra, ale pisanie o kimś, że jest zgnuśniały i złośliwy bo nie podziela Twojej opinii, albo ma po prostu inną opinię? sorry, ale zrobiłaś mi dużą przykrość. myślałam, że sobie tutaj podyskutujemy, będziemy argumentować dlaczego tak, albo tak. staram się każdą moją wypowiedź czymś poprzeć. ale wy tylko w kółko o wrzucaniu do jednego worka, albo o kulturze. a co mam pisać, że Jędrek K. to tak, ale Baśka Z. to nie?


Nie było absolutnie moim zamiarem Cię zranić (nie wiem czy to dobre określenie), ale mi też jest przykro kiedy ktoś generalizując poniekąd mnie obraża. Bo ja jak widzę mamę z dzieckiem na ulicy i ich mijam to chowam fajka za plecy i obchodzę ich na około, paląc odchodzę od innych na prawdę daleko, nie śmiecę. Mało tego mimo że sama palę potrafię opierniczyć kogoś za to że dmucha mi w twarz. Ja uważam że ludzie powinni się nawzajem szanować, to klucz do sukcesu.


Co do opinii że nałogowcy to ludzie słabi. I tak i nie, ja mam silny charakter, biorąc pod uwagę to co mnie spotkało w ciągu ostatnich kilku lat, jestem silna i to nie tylko moje zdanie, ale... no właśnie, jednocześnie mam przerost ambicji, jestem perfekcjonistką, przejmuje się, no i moja praca.... odpowiadam dziennie za kilkadziesiąt do kilkuset tysięcy, gdybym w tych warunkach miała rzucać palenie to chyba bym serio tego zawału dostała.

Małpo69, dajmu już pokój. omijasz mamę z dzieckiem, ale właśnie nie ominiesz mnie. dym poleci i tyle. nieraz się idzie za osobą palącą na ulicy i wdycha i co masz zrobić w tłumie... palcie sobie, śmiećcie, róbcie co chcecie. ja wyniosę się do puszczy kampinoskiej. brakiem szacunku jest właśnie dla mnie to, że nikt z was nawet przez minutę się nie zastanowił, że kurczę, komuś to może przeszkadzać. włot i wsio.

186 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-07-06 22:47:05)

Odp: Niepalący kontra palacze

Alisesa, no ale to normalne, że jak ktoś pali to jakoś dym przenika do środowiska, ale wiesz i tak raczej to nie trafi tak bardzo do Ciebie. Jak pisałam to inaczej niż w pomieszczeniu. Tylko zgadzam się, jak idzie się w tłumie i ktoś pali to nie jest to fajne, ale pewnie koleżanki tu w wątku tak nie robią, mam rację? Cyngli nie palisz wtedy, no nie? Wierzę, że są kulturalne, to wiesz w tłumie raczej nie będą palić.

No, a jak się odejdzie trochę dalej, to jaki jest problem? Zachowujesz się jakby przeszkadzał Ci każdy palacz i jakbyś na każdego chciała krzyczec, bo ośmielił się palić na dworze, nawet jeśli wiele metrów od Ciebie. No, ale tak dla zasady. No, a spaliny na mieście nie trują Cię bardziej? Myślisz, że zmienisz świat i ludzie nie będą palić? Jeżeli faktycznie chcesz żyć w kompletniem nieskażonym środowisku, to faktycznie zamieszkaj gdzieś w okolicy lasów itp. No i tutaj nie ironizuję, bo rozumiem, że ktoś chce mieszkać w takim środowisku, zwłaszcza, że w mieście są też spaliny itp.

187

Odp: Niepalący kontra palacze
luc napisał/a:

Nie lubię przepychanek, ale sama się prosisz.

alisesa napisał/a:
luc napisał/a:

To zdanie też wiele mówi.

Dla jasności: nie palę.

1. tak, to zdanie potwierdza jaka jestem zgnuśniała, zakompleksiona, be i w ogóle

To Twoje zdanie.
Ja zauważam agresję.

alisesa napisał/a:

2. no i co z tego, że nie palisz?

Jeżeli nie widzisz związku, to nic na to nie poradzę.

alisesa napisał/a:


3. skup się może bardziej na drugiej części tego postu, a nie na ociekającej sarkazmem wypowiedzi złośnicy.

Drugą część postu także przeczytałam, ale z uwagi na powyższe (i poniższe) nie będę się odnosić. Bo i po prawdzie nie ma nawet jak.

alisesa napisał/a:

macie w dupie to, że komusz wasz głupi dym może przeszkadzać. mnie mega łzawią oczy, ale tak ekstremalnie. podobnie mam przy cebuli. nie jestem w stanie pokroić, tak już mam. i bardzo, ale to bardzo mi smutno, że nie mogę napić się kawki na ogórdku bez wszechobecnego dymu papierosowego.

moje zdanie numer 1 odnosi się do tego co na mój temat napisała jedna z forumowiczek, tylko dlatego, że nie podzielam jej zdania. jest to dla mnie tak przykre, że aż to muszę powtarzać. pali tak dużo ludzi, że dym jest wszechobecny. a przez te głupią dyskusję o kulturalnych palaczach drażni mnie jeszcze bardziej. żałuję, że założyłam ten wątek. nie dowiedziałam się z niego nic ciekawego. palacze są super, mają prawo palić, ale nigdy nie dmuchają na matki i dzieci. dajcie spokój.

188 Ostatnio edytowany przez truskaweczka19 (2016-07-06 22:50:43)

Odp: Niepalący kontra palacze

Nie, nie jest super, ale też ja bym akurat nie przesadzała. Piszesz w takim tonie jakby wszyscy palacze tak robili. Przykro mi, że spotkały Cię takie sytuacje, jeżeli ktoś pali np w miejscu, gdzie nie można palić, to niefajnie. Jeżeli ktoś jest niekulturalny, to nie wiem, wiele nie zrobisz. Kultury nikogo dorosłego się już nie nauczy. Jednak sama widzę, że nie jest tak źle, nie mam tak wiele takich sytuacji jak Ty. No, ale może przypadek, no i mieszkam też w średniej wielkości mieście, a w Warszawie np też czasem jestem, ale w tłumie jeszcze aż tak często nie palą, raczej się śpieszą. No i fakt, jeżeli pali blisko Ciebie, to faktycznie powinien odejść kawałek dalej, tutaj się zgadzam ale tu sądzę, że większość osób tutaj się też zgadza.

189

Odp: Niepalący kontra palacze
truskaweczka19 napisał/a:

Alisesa, no ale to normalne, że jak ktoś pali to jakoś dym przenika do środowiska, ale wiesz i tak raczej to nie trafi tak bardzo do Ciebie. Jak pisałam to inaczej niż w pomieszczeniu. Tylko zgadzam się, jak idzie się w tłumie i ktoś pali to nie jest to fajne, ale pewnie koleżanki tu w wątku tak nie robią, mam rację? Cyngli nie palisz wtedy, no nie? Wierzę, że są kulturalne, to wiesz w tłumie raczej nie będą palić.

No, a jak się odejdzie trochę dalej, to jaki jest problem? Zachowujesz się jakby przeszkadzał Ci każdy palacz i jakbyś na każdego chciała krzyczec, bo ośmielił się palić na dworze, nawet jeśli wiele metrów od Ciebie. No, ale tak dla zasady. No, a spaliny na mieście nie trują Cię bardziej? Myślisz, że zmienisz świat i ludzie nie będą palić? Jeżeli faktycznie chcesz żyć w kompletniem nieskażonym środowisku, to faktycznie zamieszkaj gdzieś w okolicy lasów itp. No i tutaj nie ironizuję, bo rozumiem, że ktoś chce mieszkać w takim środowisku, zwłaszcza, że w mieście są też spaliny itp.

Truskaweczka, nie jestem wariatką czepiającą się kogoś po drugiej stronie ulicy o to, że pali. jak ktoś narzeka, to już na wszystkich, bach, jak na palącego, to pewnie tego pół kilometra dalej. ja mówię np. o ogródkach, o paleniu na tłumnej ulicy, na przystankach (sorry, ale to jest standard). nie dość, że syfne powietrze tutaj mamy to jeszcze dym papierosowy czuć wszędzie. to nie chodzi o to, żeby się wynosić na serio do lasu, ale o umiar. ludzie przy piwie palą jednego za drugim, jak jedna skończy to drugi zaczyna i na prawdę to może być uciążliwe. mnie nie przeszkadza każdy palacz. mnie przeszkadza kiedy ktoś zaburza moją strefę. sprawia, że czuję się bardzo niekomfortowo i niewyraźnie. i tyle.

190

Odp: Niepalący kontra palacze

skoro nikt tego nie robi, to kto to robi? podejrzewam, ze wiekszosc z was nawet sie nie zastanowila nad tym, co pisze autorka.

omijacie matki z dziecmi?
super

tylko dlaczego nikt nie omija MNIE?
czy jako ze nie jestem dzieckiem, to mozna mnie truc?

wszyscy nagle tacy kulturalni i empatyczni. kazdy palacz mysli o innych.

a figa

teraz przy otwartym oknie w lecie tez czuje jak sasiedzi pala - no w koncu nie beda dymic we wlasnym mieszkaniu!

191 Ostatnio edytowany przez Matt87 (2016-07-06 23:04:36)

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:

skoro palacze nie dbają o swoje zdrowie (uwaga, to fakt, palenie szkodzi - NIE HEJT!) to co ich obchodzi to, że komuś od dymu łzawią oczy, że mu zapach przeszkadza, że wdycha syf. nie obchodzi. może jeszcze o dziecko się zatroszczy, ale o obcą osobę? don't make me laugh smile

także pewnie nie chodziło o matki nie dbające o swoje dzieci smile ale może się mylę.

Dokładnie o to chodziło: fakt niedbania o siebie sprawia, że nie dbamy też o innych. Dobrej nocy.

192 Ostatnio edytowany przez luc (2016-07-06 23:17:24)

Odp: Niepalący kontra palacze
Matt87 napisał/a:

Dokładnie o to chodziło: fakt niedbania o siebie sprawia, że nie dbamy też o innych. Dobrej nocy.

Ależ ja dobrze zrozumiałam o co chodziło (napisane było jasno, bez przenośni) i z tym właśnie się nie zgodziłam.

_v_ napisał/a:

podejrzewam, ze wiekszosc z was nawet sie nie zastanowila nad tym, co pisze autorka.

Oczywiście, że nie. Tu są w końcu sami niekulturalni i na dodatek bezmyślni ludzie wink
Wnioski z postów Autorki sprowadzają się do konstatacji, że jest klasycznym przykładem neofity.

193 Ostatnio edytowany przez alisesa (2016-07-06 23:26:25)

Odp: Niepalący kontra palacze

Oczywiście, że nie. Tu są w końcu sami niekulturalni i na dodatek bezmyślni ludzie ;)
Wnioski z postów Autorki sprowadzają się do konstatacji, że jest klasycznym przykładem neofity.

Ej, znowu po mnie jedziecie. Jak nie zgnuśniała to neofitka. zresztą i tak nie rozumiem tego słowa w tym kontekście.

ale jestem zszokowana. nie podzielam zdania palaczy i zostałam już nazwana tyloma różnymi słowami, obraźliwymi w tym kontekście.

powiedzcie to głośno: jestem NIENOWOCZESNA. głupia dzida, czepiająca się biednych palaczy, którzy muszą wychodzić na balkony. z doświadczenia wyniesionego z pracy pedagoga powiem też, że nie będę się czepiała nastolatków obmacujących się w szkole na przerwie w kiblu. są dorośli, niech robią dzieci. bo będę znowu nazwana jakoś tam. a na prawdę mi przykro :(

_V_, dzięki za wsparcie. u mnie to samo. jest 23:20 i dalej smród leci mi do mieszkania. kelnerki sprzątają stoliki i popalają mi dokładnie pod oknem. a ja leżę w łóżku z lapkiem w łożku i wdycham sobie na dobranoc :(

194

Odp: Niepalący kontra palacze
alisesa napisał/a:

Oczywiście, że nie. Tu są w końcu sami niekulturalni i na dodatek bezmyślni ludzie wink
Wnioski z postów Autorki sprowadzają się do konstatacji, że jest klasycznym przykładem neofity.

Ej, znowu po mnie jedziecie. Jak nie zgnuśniała to neofitka. zresztą i tak nie rozumiem tego słowa w tym kontekście.

Nie "jadę" po Tobie, bo neofitka nie jest obraźliwym słowem.
Jak zdekodujesz definicję neofity, to zrozumiesz.

195 Ostatnio edytowany przez alisesa (2016-07-06 23:31:47)

Odp: Niepalący kontra palacze
luc napisał/a:
alisesa napisał/a:

Oczywiście, że nie. Tu są w końcu sami niekulturalni i na dodatek bezmyślni ludzie wink
Wnioski z postów Autorki sprowadzają się do konstatacji, że jest klasycznym przykładem neofity.

Ej, znowu po mnie jedziecie. Jak nie zgnuśniała to neofitka. zresztą i tak nie rozumiem tego słowa w tym kontekście.

Nie "jadę" po Tobie, bo neofitka nie jest obraźliwym słowem.
Jak zdekodujesz definicję neofity, to zrozumiesz.

nie pomożesz mi??? no bo dalej nie rozumiem.

SJP mówi:
1. człowiek przyjmujący nowe wyznanie; prozelita;
2. w przenośni: osoba, która niedawno radykalnie zmieniła swoje przekonania w jakiejś kwestii

wiarę mam tą samą niezmiennie od 30 lat, a przekonań też nie zmieniałam. ale ty luc masz doświadczenie, więc pewnie wiesz lepiej.

Posty [ 131 do 195 z 331 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 6 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024