Witajcie
Wielbicielu też dziękuję za tę piosenkę
właśnie jej odsłuchuję i odsłuchuję
a poniżej pozwolę sobie zacytować pewnego blogera zgadzacie się z tymi przemyśleniami
bo ja tak
Kiedyś myślałem, że ludzie nie szukają szczęścia poza związkiem, kiedy nic im nie brakuje w ich relacji. Później zrozumiałem, że nie ma relacji, w których można zaspokoić swoje wszystkie potrzeby. Zawsze wybiera się coś, kosztem czegoś innego. Otwiera się jedne drzwi ze świadomością, że robiąc to, też coś się traci. Osoby, które nie zdradzają różni to, że wiedzą, że to co zyskały jest dużo bardziej wartościowe, niż to, co straciły. Że może w swoim związku już nie przeżywają tak intensywnych emocji, ale zyskały coś, co jest trudniejsze do osiągnięcia – to, co razem wypracowali, a co nie brzmi porywająco, ale jest esencją relacji dłuższych niż trzy lata:
wsparcie
możliwość bycia przy kimś całkowicie sobą
to że nie jest się ocenianym
poczucie bycia akceptowanym, szanowanym i atrakcyjnym
wspólny gust
wiedza kiedy ktoś ma ochotę na herbatę, a kiedy chce zostać sam.
Generalnie chodzi o więź – unikalną przestrzeń, której nie da się dzielić z kimś innym i którą buduje się latami. Przy niej wszystkie motylki w brzuchu wypadają blado, bo jest łatwiej o namiętny romans, niż o piekny związek, w którym można się rozwijać, a jednocześnie nie podusić wzajemnymi oczekiwaniami ani nie wydzierać sobie nawzajem szczęścia jak za krótkiej kołderki.
Dlatego dobry związek nie jest wtedy, kiedy ktoś siedzi zamknięty w stumetrowej wieży strzeżonej jak Alcatraz i nie zdradza, bo nie ma do tego okazji. Dobry związek jest wtedy, kiedy ktoś ma okazje, żeby zdradzić, ale tego nie robi, bo ma świadomość, że ta relacja jest warta więcej, niż kilka nocy połączonych ze zdzieraniem pończoch w hotelowym pokoju.
I dopóki obie osoby, które ze sobą są, nie będą mieć takiej świadomości, to żadne zakazy, groźby i cele w stumetrowych wieżach nic nie dadzą.