moje cudowne życie po rozwodzie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Strony Poprzednia 1 221 222 223 224 225 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14,431 do 14,495 z 15,029 ]

14,431 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-06-16 20:23:57)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dziewczyny, dziękuję za wyrazy współczucia, choć nie mnie się one należą, lecz najbliższym. Ja jestem zaledwie smarkatą koleżanką z pracy, nie utrzymywałyśmy intencjonalnych kontaktów poza nią. Odbyłam jednak niejedną mądrą rozmowę z tą kobietą. Bo to był, dobry, mądry człowiek, zwyczajny, a piękny - duchem.
Cały dzień chodzi mi dzisiaj po głowie, jaką nam dała lekcję w ostatnich miesiącach. Wiem z nielicznych napomknień, ile kosztował ją ten hart ducha i pogoda, z jaką odchodziła.
Zawsze, gdy czytam lub słyszę, jak ktoś dzielnie niesie swój krzyż (nie ochrzaniajcie mnie za tę metaforę), wiem, ile stoi za tym łez i bezsilnej złości. To zawsze jest solidna praca.
Kłaniam się nisko, najniżej.
Wybaczcie mi ten okropny patos. Chciałam to wszystko wypowiedzieć, a publiki na Fb nie będę robić.

Zobacz podobne tematy :

14,432

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wilk, i jak z tym psychologiem?

14,433

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Wilk, i jak z tym psychologiem?

No było tak jak przypuszczałem, czyli taka rozmowa o bolączkach. Synuś gładko wszedł w sesję i bez problemu zaczął mówić, ale jak można było przypuszczać ubarwiał rzeczywistość. W sumie pewnie ciężko mu się dziwić. Za tydzień kolejne spotkanie. Tym razem ma być sam.

14,434

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hej Ekipo!

Może macie ochotę na poobiednią kawę?

https://st.depositphotos.com/1158226/5013/i/950/depositphotos_50136333-stock-photo-coffee-and-fruit-tarts-served.jpg



Piegowata, ja uważam, że taki klimat wypowiedzi na temat przemijania jest jak najbardziej na miejscu. Myślę sobie, że tym pięknym duchem łatwiej odchodzić, bo nie niosą na sobie bagażu cudzych łez. Łatwiej, ale nie łatwo, bo sprawa przemijania nie jest łatwa. Ja często o tym myślę, dzięki temu staram się lepiej wykorzystać dany mi czas.

Wilku, a może syn po prostu widzi tę wspólną rzeczywistość inaczej, może nieco barwniej. smile

14,435

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hej, hej! Ja też sączę poobiednią kawkę, a po kawce mam miłe plany: pewien mój kolega zaproponował wspólne wyjście na nasz miejski basen. Za godzinkę ma być na miejscu, bo mieszka w innej miejscowości.
Obiad mi się udał, syn skonsumował bez zastrzeżeń: mielone kotlety, młode ziemniaczki z koperkiem i mizeria dla mnie, a dla niego kiszone ogórki smile

14,436

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam w nowym tygodniu.

Piszę z telefonu i nie umiem tutaj wklejać odpowiednich postów, Waszych wpisów.

Piegowata to samo robiłam w tym mieście o którym pisaliśmy kiedyś, nawet mieszkałam między innymi na Zawodziu. Po skończonej edukacji udaliśmy się w przeciwnych kierunkach.

Lilka bardzo dziękuję za Twoje podpowiedzi. Z tego co widziałam to pani psycholog rzeczywiście jest młoda kobieta max35 lat. Jutro kolejne spotkanie męża, ciekawe jaki wróci i czy wogole będzie chciał mi powiedzieć co mówili.

U nas jest jak na huśtawce, góra i dół, nawet tempo tak szybkie.
W sobotę odziwo bez gadania męża byliśmy u mamy ( tak jakby pożegnać się bo dziś mama ma planowane przyjęcie do szpitala). A w niedzielę rano nie wiadomo co się stało ( podkreślenia, że nie miałam żadnego tel, który by rozdrażnił męża) już mąż był w nie humorze. Nie poszedł z nami do kościoła, przed samym naszym wyjściem zaczął mi mówić że źle się czuje ( w sensie że mu nie dobrze typu grypa żołądkowa). Wiedziałam, że ściemnia. Popołudniu już próbował wrócić do normalnego nastroju, już mu objawy chiroby minęły, obiad zjadł.
Wiedziałam, że chce wmówić mi co innego. Tu przyznaje zabolało mnie to. Bo jak ma focha to czemu wmawia mi co innego.
Wczoraj u młodszej i starszej córki były pikniki w szkołach, byliśmy na pikniku u młodziej, bo miała występ. Co z tego że pogoda dopisała, dzieci mogły się pobawić jak foch męża nie pozwalał mu na wesołe popołudnie. A potem jeszcze mi zarzucił że ja go zbywam.
Lilka jak tu odciąć się emocjonalnie, jak do tego zacząć przystępować?

Pozdrawiam i spokojnego tygodnia życzę.

14,437

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Nie zaszkodzi czasem odciąć się emocjonalnie, ale w permanentnym odcięciu nie chciałabym żyć, nie po to się z kimś wiążemy
Nino, życzę Ci siły, wytrwałości i mądrości, moja Ty prawie krajanko smile

14,438

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hejka smile

Ninko, Piegusko napiszę o emocjach, ale potrzebuję na to więcej czasu. smile

Tymczasem poobiednia kawa z kotkiem i humorem. smile

https://img3.dmty.pl//uploads/201705/1493834002_re9pze_600.jpg

14,439

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ninko,

myślałam nieco o Twojej sytuacji, chociaż tak naprawdę bardzo trudno jest ocenić ją jedynie na podstawie Twoich wpisów. Zawsze jest to trudne. Dlatego to Ty musisz sobie wszystko oceniać i weryfikować, czy dana rzecz ma u Ciebie zastosowanie.
Pozytywy, które dostrzegłam:
- jesteś zmotywowana - zależy Ci na dobrym i spokojnym życiu dla siebie i dziewczynek
- działasz w tym kierunku
- mężowi zależy na utrzymaniu jedności rodziny, ponieważ poszedł do psychologa, tu powstaje pytanie - dlaczego mu zależy, czy kocha Was i naprawdę próbuje coś w sobie zmienić, czy może potrzebuje po prostu mieć ofiarę, na której może się wyżywać, a i z pewnością może sobie wykalkulować, że rozwód mu się po prostu nie opłaca ( podział majątku, alimenty na dzieci, brak żony, która robi wiele prac w domu, utrata wizerunku).

Niepokojące sygnały ze strony męża:
- zastraszanie co Cię czeka kiedy odejdziesz
- odseparowywanie Cię od rodziny
- huśtawki nastrojów.

Niewiadome:
- czy kochasz męża i chcesz z nim być
- czy będziesz w stanie uchronić dziewczynki i siebie przed zgubnym wpływem ojca/męża
- co jest gorsze dla dzieci czy wychowywanie się z domu z zaburzonym ojcem czy utrata bezpieczeństwa na skutek rozbicia rodziny.

Co można zrobić:
- obserwować wysiłki męża czy są one pozorne, czy służą do manipulacji Tobą
- pamiętać, że zmiana to proces i żeby zauważyć poprawę musi minąć kilka miesięcy, a potem nadal się nad sobą pracuje, to jest zmiana filozofii życia
- pamiętać że jeśli mąż podejmuje trud zmiany - to jest to olbrzymi wysiłek, naprawdę olbrzymi, nie wiem nawet do czego to porównać; uwolnienie się od mechanizmów, w których działało się przez lata jest niezwykle trudne, ale możliwe
- pamiętaj że on sam musi tego dokonać, nie da się zrobić tego za niego, on musi chcieć, a ludzie chcą wtedy kiedy widzą, że naprawdę nie ma innego wyjścia, że jeśłi nic nie zrobią to stracą rodzinę, coś na zasadzie doceniasz coś wtedy gdy widzisz realną groźbę straty
- Twoja rola to obserwowanie i wspieranie swoją pozytywną postawą
- może wyznaczcie sobie taki okres próbny - określicie sobie - oto od dziś przez rok, będziemy podejmować wysiłek pray nad sobą, tak ja jak i Ty, ponieważ chcemy uzdrowić naszą relację małżeńską i chcemy by nasze córki dorastały w kochającej się rodzinie.

Zadania
Każdy ma swoje poletko do obrobienie, Ty również. Wiem jak słowa potrafią ranić, naprawdę to wiem, ale jeśli ja nauczyłam się jak się prze tym obronić to Ty również możesz. Możesz nauczyć się zachowywać wewnętrzny spokój. Co nie znaczy być jak zimna ryba, tylko nie wzbudzać niepotrzebnie emocji, kontrolować je, uwalniać w pozytywny sposób, nie raniąc innych przy tym, nie niszcząc siebie. Jak ja tego kiedyś nie umiałam. Wielu ludzi tego nie umie. Prawdopodobnie Ty i Twój mąż również. Jak ja kiedyś nie potrafiłam zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, potem jak już zrozumiałam, to nie potrafiłam zastosować, a potem samo się stało, widocznie to taki proces. Wydaje mi się że najpierw trzeba osiągnąć samoświadomość przez wiedzę, że jest to konieczny etap do właściwej samooceny, ani nie zawyżonej, ani nie zaniżonej, ani nie zewnątrz sterownej. A od właściwej samooceny siebie już tylko krok do pokochania siebie, a kiedy siebie kochasz to sobie ufasz, ufasz że jesteś kompetentna by kierować swoim życiem, że twoje własne opinie są cenne, kiedy siebie kochasz to i szanujesz, a więc nie pozwalasz siebie źle traktować.

Odcięcie się od emocji.
Kiedy jesteś w konfliktowej sytuacji, spróbuj znaleźć na tyle siły by powiedzieć sobie, teraz odsunę się od tego, przeczekam, pomyślę, nie będę pochopnie reagować, bo wiem,że reakcja pod wpływem emocji nie będzie dobra dla żadnej ze stron, jak ochłonę to na pewno będę w stanie dobrze ocenić tę sytuacje i podjąć odpowiednie działania.
Owszem boli mnie to co mnie spotkało, to naturalne, ale muszę na spokojnie ocenić co tak naprawdę oznaczają te słowa: może to czyjaś słabość, może bezradność, może rozpacz, może wołanie o pomoc, czy są wypowiadane pod wpływem emocji czy może na zimno, czy są precyzyjnie wycelowane, by zadać ból czy też powiedziane bezmyślnie. Może przyjrzę się temu człowiekowi, kim on jest, co się stało, że tak się zachował. I wtedy następuje przeniesienie z ja na on, już nie zajmujesz się kim ja jestem że on mi to zrobił, tylko kim on jest że tak się zachował.
Wydaje mi się, że przeanalizowanie każdej sytuacji pomaga zdystansować się a zarazem jest to nauka zbliżania się do obiektywnej rzeczywistości.

Rozpoznawanie okoliczności sytuacji stresowych - to co mi pomaga:

Uświadomić sobie, że taka a taka sytuacja spowoduje u mnie stres i od początku wyciszać emocje.
Powiedzieć na głos czego się boję lub co mnie złości.
Płakać kiedy jest się smutnym.
Dążenie do uzyskania zrozumienia swojego położenia, ewentualnie samemu sobie można okazać zrozumienie.
Odczekać: pójść na spacer, wyjść do drugiego pokoju.
Mieć świadomość że ten gorszy czas niedługo minie.

Mnie w tej chwili mało rusza jak mąż mi powie coś przykrego. W sensie nie wzbudza to we mnie skrajnych emocji. Po prostu mam świadomość że się wkurzył, słusznie czy nie, ale wiem, że w takich okolicznościach ludzie mówią sobie raniące słowa. Ja wprost mu mówię co o tym myślę, potem wychodzę żeby się uspokoić i żeby on sobie przemyślał tę kwestię, a później wracam na spokojnie do tego, albo i nie jak to było mało ważne. Emocje same mi przechodzą, a jak mam ochotę znów się przytulic albo dać mu całusa to idę i robię to, nawet jak mnie nie przeprosi. Po prostu idę i robię to na co mam ochotę, a wcześniej powstrzymywałam się przed tym, sama dokładałam sobie cierpienia. Taki mechanizm.

Zachowanie w sytuacjach stresowych:
- dać upust emocjom w I fazie ale nie wyżywać się na innych ani na sobie
- rozpoznać sytuację, przemyśleć co można zrobić i zacząć działać
- kiedy nic nie można zrobić - pogodzić się z tym faktem, poszukać pozytywów trudnej sytuacji,
- szukać wsparcia u innych (wygadanie się, zrozumienie, więcej pomysłów).

Przykład zachowania w sytuacji kiedy mąż jest przykry:
- powiedzieć mu od razu: to co mówisz jest dla mnie przykre, nie wolno ci mnie tak traktować itp. nazwać po prostu to zachowanie
- nie wdawać się w żadną dyskusję kiedy jedno z was jest zdenerwowane, tylko powiedzieć - porozmawiamy o tym na spokojnie
- pójść do swoich zajęć i poczekać aż emocje opadną
- porozmawiać o sytuacji na spokojnie, co się stało, dlaczego, co czuliście, wyrazić oczekiwania na przyszłość
- jeśli jest jakiś realny problem do rozwiązania ( np. Twoje kontakty z rodziną) to przygotowujecie się do dyskusji, a potem każde wykłada swoje argumenty, spisujecie wszystkie swoje pomysły jak osiągnąć kompromis i krok po kroku ustalacie wspólne rozwiązanie, może przy okazji dowiesz się dlaczego mąż tak się boi że Ty zacieśniasz więzi ze swoją rodziną, tak samo można omawiać wspólne wyjścia, czas jaki mąż powinien spędzić z córkami, po prostu planować szczegółowo i przygotowywać się do tego, bo być może Twój mąż po prostu musi się nauczyć jak spędzać wolny czas z Tobą i z dziewczynkami, dopóki tego nie zrobi, to będzie dla niego źródło stresu, a więc i konfliktów
- kiedy ma focha, moim zdaniem nie powinnaś reagować, wystarczy ze powiesz, mężu widzę, że wpadasz w zły nastrój, omówimy to jak ci przejdzie, a tymczasem ja i dziewczynki zajmiemy się ...
- po prostu nie uczestniczysz w tej huśtawce nastrojów, musisz nauczyć się stać z boku, a nie grać w teatrze, do którego jest niewątpliwie przywiązany Twój mąż.

Nie wiem czy to Ci pomoże Ninko. Nie umiem tak dobrze opisać zmian, które udało mi się osiągnąć.
Z mojego punktu widzenia warto postawić na wiedzę i rozwój siebie. Dobrze było by nauczyć się komunikacji w małżeństwie i komunikacji z dziećmi. Oboje z mężem moglibyście się tego nauczyć, tak jak uczy się każdego innego języka. Czy będziesz sama czy z mężem, będzie to mieć zbawienne skutki dla Ciebie i Twoich dziewczynek. Moim zdaniem warto dać szansę, ale z wyznaczeniem ram czasowych, a potem przyjrzeć czy są efekty i czy chcę takiego życia dla siebie i dla dzieci. Popatrz pod takim kątem - czy mogę pozwolić sobie na dalszą utratę sił witalnych? Co stanie się z dziećmi jeżeli ja nie zadbam o siebie?

Życzę Wam jak najlepiej Ninko Malinko. smile


Piegowata, tu opisałam mój sposób na sytuacje stresowe, bo uznałam że to się łączy.

14,440

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Ninko,

myślałam nieco o Twojej sytuacji, chociaż tak naprawdę bardzo trudno jest ocenić ją jedynie na podstawie Twoich wpisów. Zawsze jest to trudne. Dlatego to Ty musisz sobie wszystko oceniać i weryfikować, czy dana rzecz ma u Ciebie zastosowanie.
Pozytywy, które dostrzegłam:
- jesteś zmotywowana - zależy Ci na dobrym i spokojnym życiu dla siebie i dziewczynek
- działasz w tym kierunku
- mężowi zależy na utrzymaniu jedności rodziny, ponieważ poszedł do psychologa, tu powstaje pytanie - dlaczego mu zależy, czy kocha Was i naprawdę próbuje coś w sobie zmienić, czy może potrzebuje po prostu mieć ofiarę, na której może się wyżywać, a i z pewnością może sobie wykalkulować, że rozwód mu się po prostu nie opłaca ( podział majątku, alimenty na dzieci, brak żony, która robi wiele prac w domu, utrata wizerunku).

Niepokojące sygnały ze strony męża:
- zastraszanie co Cię czeka kiedy odejdziesz
- odseparowywanie Cię od rodziny
- huśtawki nastrojów.

Niewiadome:
- czy kochasz męża i chcesz z nim być
- czy będziesz w stanie uchronić dziewczynki i siebie przed zgubnym wpływem ojca/męża
- co jest gorsze dla dzieci czy wychowywanie się z domu z zaburzonym ojcem czy utrata bezpieczeństwa na skutek rozbicia rodziny.

Co można zrobić:
- obserwować wysiłki męża czy są one pozorne, czy służą do manipulacji Tobą
- pamiętać, że zmiana to proces i żeby zauważyć poprawę musi minąć kilka miesięcy, a potem nadal się nad sobą pracuje, to jest zmiana filozofii życia
- pamiętać że jeśli mąż podejmuje trud zmiany - to jest to olbrzymi wysiłek, naprawdę olbrzymi, nie wiem nawet do czego to porównać; uwolnienie się od mechanizmów, w których działało się przez lata jest niezwykle trudne, ale możliwe
- pamiętaj że on sam musi tego dokonać, nie da się zrobić tego za niego, on musi chcieć, a ludzie chcą wtedy kiedy widzą, że naprawdę nie ma innego wyjścia, że jeśłi nic nie zrobią to stracą rodzinę, coś na zasadzie doceniasz coś wtedy gdy widzisz realną groźbę straty
- Twoja rola to obserwowanie i wspieranie swoją pozytywną postawą
- może wyznaczcie sobie taki okres próbny - określicie sobie - oto od dziś przez rok, będziemy podejmować wysiłek pray nad sobą, tak ja jak i Ty, ponieważ chcemy uzdrowić naszą relację małżeńską i chcemy by nasze córki dorastały w kochającej się rodzinie.

Zadania
Każdy ma swoje poletko do obrobienie, Ty również. Wiem jak słowa potrafią ranić, naprawdę to wiem, ale jeśli ja nauczyłam się jak się prze tym obronić to Ty również możesz. Możesz nauczyć się zachowywać wewnętrzny spokój. Co nie znaczy być jak zimna ryba, tylko nie wzbudzać niepotrzebnie emocji, kontrolować je, uwalniać w pozytywny sposób, nie raniąc innych przy tym, nie niszcząc siebie. Jak ja tego kiedyś nie umiałam. Wielu ludzi tego nie umie. Prawdopodobnie Ty i Twój mąż również. Jak ja kiedyś nie potrafiłam zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi, potem jak już zrozumiałam, to nie potrafiłam zastosować, a potem samo się stało, widocznie to taki proces. Wydaje mi się że najpierw trzeba osiągnąć samoświadomość przez wiedzę, że jest to konieczny etap do właściwej samooceny, ani nie zawyżonej, ani nie zaniżonej, ani nie zewnątrz sterownej. A od właściwej samooceny siebie już tylko krok do pokochania siebie, a kiedy siebie kochasz to sobie ufasz, ufasz że jesteś kompetentna by kierować swoim życiem, że twoje własne opinie są cenne, kiedy siebie kochasz to i szanujesz, a więc nie pozwalasz siebie źle traktować.

Odcięcie się od emocji.
Kiedy jesteś w konfliktowej sytuacji, spróbuj znaleźć na tyle siły by powiedzieć sobie, teraz odsunę się od tego, przeczekam, pomyślę, nie będę pochopnie reagować, bo wiem,że reakcja pod wpływem emocji nie będzie dobra dla żadnej ze stron, jak ochłonę to na pewno będę w stanie dobrze ocenić tę sytuacje i podjąć odpowiednie działania.
Owszem boli mnie to co mnie spotkało, to naturalne, ale muszę na spokojnie ocenić co tak naprawdę oznaczają te słowa: może to czyjaś słabość, może bezradność, może rozpacz, może wołanie o pomoc, czy są wypowiadane pod wpływem emocji czy może na zimno, czy są precyzyjnie wycelowane, by zadać ból czy też powiedziane bezmyślnie. Może przyjrzę się temu człowiekowi, kim on jest, co się stało, że tak się zachował. I wtedy następuje przeniesienie z ja na on, już nie zajmujesz się kim ja jestem że on mi to zrobił, tylko kim on jest że tak się zachował.
Wydaje mi się, że przeanalizowanie każdej sytuacji pomaga zdystansować się a zarazem jest to nauka zbliżania się do obiektywnej rzeczywistości.

Rozpoznawanie okoliczności sytuacji stresowych - to co mi pomaga:

Uświadomić sobie, że taka a taka sytuacja spowoduje u mnie stres i od początku wyciszać emocje.
Powiedzieć na głos czego się boję lub co mnie złości.
Płakać kiedy jest się smutnym.
Dążenie do uzyskania zrozumienia swojego położenia, ewentualnie samemu sobie można okazać zrozumienie.
Odczekać: pójść na spacer, wyjść do drugiego pokoju.
Mieć świadomość że ten gorszy czas niedługo minie.

Mnie w tej chwili mało rusza jak mąż mi powie coś przykrego. W sensie nie wzbudza to we mnie skrajnych emocji. Po prostu mam świadomość że się wkurzył, słusznie czy nie, ale wiem, że w takich okolicznościach ludzie mówią sobie raniące słowa. Ja wprost mu mówię co o tym myślę, potem wychodzę żeby się uspokoić i żeby on sobie przemyślał tę kwestię, a później wracam na spokojnie do tego, albo i nie jak to było mało ważne. Emocje same mi przechodzą, a jak mam ochotę znów się przytulic albo dać mu całusa to idę i robię to, nawet jak mnie nie przeprosi. Po prostu idę i robię to na co mam ochotę, a wcześniej powstrzymywałam się przed tym, sama dokładałam sobie cierpienia. Taki mechanizm.

Zachowanie w sytuacjach stresowych:
- dać upust emocjom w I fazie ale nie wyżywać się na innych ani na sobie
- rozpoznać sytuację, przemyśleć co można zrobić i zacząć działać
- kiedy nic nie można zrobić - pogodzić się z tym faktem, poszukać pozytywów trudnej sytuacji,
- szukać wsparcia u innych (wygadanie się, zrozumienie, więcej pomysłów).

Przykład zachowania w sytuacji kiedy mąż jest przykry:
- powiedzieć mu od razu: to co mówisz jest dla mnie przykre, nie wolno ci mnie tak traktować itp. nazwać po prostu to zachowanie
- nie wdawać się w żadną dyskusję kiedy jedno z was jest zdenerwowane, tylko powiedzieć - porozmawiamy o tym na spokojnie
- pójść do swoich zajęć i poczekać aż emocje opadną
- porozmawiać o sytuacji na spokojnie, co się stało, dlaczego, co czuliście, wyrazić oczekiwania na przyszłość
- jeśli jest jakiś realny problem do rozwiązania ( np. Twoje kontakty z rodziną) to przygotowujecie się do dyskusji, a potem każde wykłada swoje argumenty, spisujecie wszystkie swoje pomysły jak osiągnąć kompromis i krok po kroku ustalacie wspólne rozwiązanie, może przy okazji dowiesz się dlaczego mąż tak się boi że Ty zacieśniasz więzi ze swoją rodziną, tak samo można omawiać wspólne wyjścia, czas jaki mąż powinien spędzić z córkami, po prostu planować szczegółowo i przygotowywać się do tego, bo być może Twój mąż po prostu musi się nauczyć jak spędzać wolny czas z Tobą i z dziewczynkami, dopóki tego nie zrobi, to będzie dla niego źródło stresu, a więc i konfliktów
- kiedy ma focha, moim zdaniem nie powinnaś reagować, wystarczy ze powiesz, mężu widzę, że wpadasz w zły nastrój, omówimy to jak ci przejdzie, a tymczasem ja i dziewczynki zajmiemy się ...
- po prostu nie uczestniczysz w tej huśtawce nastrojów, musisz nauczyć się stać z boku, a nie grać w teatrze, do którego jest niewątpliwie przywiązany Twój mąż.

Nie wiem czy to Ci pomoże Ninko. Nie umiem tak dobrze opisać zmian, które udało mi się osiągnąć.
Z mojego punktu widzenia warto postawić na wiedzę i rozwój siebie. Dobrze było by nauczyć się komunikacji w małżeństwie i komunikacji z dziećmi. Oboje z mężem moglibyście się tego nauczyć, tak jak uczy się każdego innego języka. Czy będziesz sama czy z mężem, będzie to mieć zbawienne skutki dla Ciebie i Twoich dziewczynek. Moim zdaniem warto dać szansę, ale z wyznaczeniem ram czasowych, a potem przyjrzeć czy są efekty i czy chcę takiego życia dla siebie i dla dzieci. Popatrz pod takim kątem - czy mogę pozwolić sobie na dalszą utratę sił witalnych? Co stanie się z dziećmi jeżeli ja nie zadbam o siebie?

Życzę Wam jak najlepiej Ninko Malinko. smile


Piegowata, tu opisałam mój sposób na sytuacje stresowe, bo uznałam że to się łączy.

Jestem pod wrażeniem.

14,441

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lilko, dziękuję za odniesienie się do mojego pytania i podobnie jak Wilczysko składam wyrazy uznania smile Masz wiedzę i śmiało się nią dzielisz.

14,442

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześć Wam wszystkim.
Nasze dziewczynki rozpoczęły wakacje. Jako małe dzieci nieszczególnie są z tego faktu zadowolone, zwłaszcza młodsza. Polubiła przedszkole i trudno jest jej wyobrazić sobie, że nie będzie przez jakiś czas widywać się z dzieciakami.
Starsza coś cieszy się, że nie trzeba będzie siedzieć nad zadaniami.


Lilka jestem pełna podziwu dla Twojej wiedzy i chęci jej przekazania. Bardzo dużo wiadomości przekazalas mnie (nam). Szczerze dziękuję. Zapisałam sobie nr str żeby móc wracać do tej wiedzy. Jestem Ci bardzo wdzięczna za cenne wskazówki.

U nas były narazie dni spokoju. Oby trwały dłużej. Po wtorkowym spotkaniu męża  u psychologa nic się wiele nie dowiedziałam. Jedynie tyle że psycholożka zaleca bym przyszła z  mężem na któreś spotkanie jeśli mąż na to się zgodzi.

Wstępna diagnoza pani doktor, tej od której mąż ma leki brzmi "zaburzenia osobowości" związane z problemami adaptacyjnymi.

Pozdrawiam wszystkich.

14,443

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dziękuję Wam Kochani.

Sama wiele dobra otrzymałam, więc staram się dzielić nim tak jak potrafię.

Przytulam i całuję serdecznie. smile

14,444

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Niech się dobro mnoży i krąży.
Bo dobro trzeba maksymalizować, jak mawiała ta moja ś.p. koleżanka.
Dobranoc Jestem  dzisiaj bardzo senna.  Oby jutrzejszy dzień przyniósł więcej energii smile

14,445 Ostatnio edytowany przez alika40+ (2018-07-14 15:49:05)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry smile
Wydobyłam wątek,bo jeszcze chwila  i zaginie tongue
Jestem już w domu smile
Pozdrawiam serdecznie  piszących  zaglądających przez szybkę smile

Ps. Co tam u Was słychać ??

14,446

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry Aliko!
Korzystam z cudownego weekendu, leżę i czuję się piękna. Czytam sobie to i tamto, trochę prasę, trochę książki, trochę neta. Chce się żyć!

14,447

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześć, Dziewczyny smile
U mnie nic specjalnego Rozglądam się trochę za nowymi życiowymi możliwościami ale co z tego wyniknie, to się dopiero okaże. Podnosi jednak na duchu świadomość, że być može jednak coś jest osiągalne. Być może.
A poza tym to deszcz, plucha i zawierucha.

14,448

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witajcie,zagladam i ja lecz ostatnio jakos Wszyscy gdzies poznikali czyzby urlopy?
Mam problem,otoz moj byly chce mnie wymeldowac z miejsca w ktorym mieszkalam 19 lat,tak postanowil po smierci tescia,bylego tescia a moje pytanie czy moze mnie wymeldowac bez mojej zgody?

14,449 Ostatnio edytowany przez Rafał Poznań (2018-07-26 00:28:26)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Tak może bez Twojej zgody jeśli nie mieszkasz tam powyżej trzech miesięcy i jeśli on posiada tytuł prawny do tego lokalu, jest to wymeldowanie w trybie administracyjnym

14,450

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dziekuje za odpowiedz,fakt nie mieszkam tam a on odziedziczyl dom na wspolwlasnosc z bratem

14,451

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień doberek smile

Może już czas reaktywować wątek, co Wy na to dziewczyny??
Symbi , Piegusku,Lili  i reszta watahy ?? wink
Pozdrawiam serdecznie smile

14,452 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-28 15:37:15)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ja jestem za. Wpadałam tu z wielką przyjemnością.
Pozdrawiam Cię serdecznie.

14,453

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Alika, przecież częstotliwość Twoich wypowiedzi zależy tylko od Ciebie.
Piegowata, ja też się tu dobrze czuję.
U mnie niektóre rzeczy po staremu, niektóre po nowemu. Z nowych rzeczy to to, że przestałam kombinować z Intermittent Fastening (czy jakkolwiek się to zwie), a zaczęłam jeść z głową, na co waga zareagowała powolnym spadeczkiem. Oznacza to, że codziennym rytuałem stało się przed poranną kawą zjedzenie porcji owsianki.
Poza tym jestem dawno po urlopie. Leżanka na tarasie sprawdza się znakomicie, pięknie się opaliłam u siebie leżakując sobie w niedzielne popołudnia. Kawę nadal kocham, w pracy świetna atmosfera, wygrzebałam się z zaległości i staram się być z miesiąca na miesiąc dokładniejsza. Wszystko gra i buczy, nie mam ochoty nic zmieniać w życiu (niby lepsze jest wrogiem dobrego).

14,454

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusku , super smile będziesz mogła jak tylko będziesz oczywiście chciała , przelać swoje myśli tutaj bez żadnego skrępowania wink
Trzymam kciukasy , oby wszystko się poukładało po Twojej myśli smile
Symbi , wiem, tylko ze mną tak jest , piszę, piszę, na jakiś czas się zawieszam i od nowa big_smile
A ta owsianka na mleku czy wodzie, same płatki czy z dodatkami??

Ja jeszcze na urlopie w domu, ale powoli szykuję się do wyjazdu do pracy.
A poza  tym wszystko u mnie w porządku. Siedzę teraz z odżywką na włosach, bo miałam malowane odrosty.
No to tyle na dziś wink

Jutro rano jak nie zaśpię   stawiam kawę, jak za starych dobrych czasów wink
Dobranoc  smile

14,455

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Miałam już wyłączyć komputer, ale zobaczyłam Twój post, Aliko.
Jednak nie dzwonili dziś do mnie w sprawie mieszkania, więc pewnie świeże wieści nastąpią jutro. Ale w ogłoszeniach oznaczono dziś "moje" mieszkanie jako zarezerwowane. Och, jak marzę o swoim miejscu na ziemi!
Na tę okoliczność oglądałam w internecie meble wielofunkcyjne, bo mieszkanie jest małe i niezbyt ustawne. Mój syn już ma koncepcję umeblowania swojego pokoju smile

14,456 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-08-29 08:46:51)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam!
https://fotokulinarnie.pl/wp-content/uploads/2014/11/IMG_6510-792x528.jpg
Moja owsianka nie wygląda tak ładnie, bo szczerze mówiąc jem ją dopiero w pracy i z gotowej jednorazowej mieszanki do zalania wrzątkiem. Ale pocieszam się, że niedługo rok szkolny się zacznie, to wrócimy do rytuału porannego wspólnego śniadania w domu, bo na razie dzieci często śpią jeszcze, kiedy ja rano wychodzę do pracy.
Ja też dostrzegam konieczność pomalowania włosów, bo już odrost widać, ale mam farbę w kolorze zbliżonym do naturalnego, to tak bardzo się nie rzuca w oczy.
Jaki miły sen miałam dzisiaj nad ranem, tuż przed budzikiem, nie byłam w nim grzeczną dziewczynką, o nie!
Piegowata, ja bardzo lubiłam sie urządzać. Teraz mam już wszystko, to tylko kolor ścian zmieniam od czasu do czasu.

14,457

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień doberek smile

https://img1.obrazkionline.pl/ob/kawa/kawa_001.jpg

Zaspałam :8

na razie znikam po paprykę  , do poźniej wink

14,458 Ostatnio edytowany przez Piotr Introwertyk (2018-08-29 09:26:14)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześc ekipo. Lato mielismy przepiękne tego roku z czego nie omieszkałem korzystać ile wlezie. Sporo tez pomagałem znajomym w naprawach i remontach jak to ja tongue . Ale najważniejsza zmiana w moim życiu 2018roku to niespodziewane poznanie grupki nowych fajnych znajomych co zdarza mi się ... no właściwie to prawie nie zdarza big_smile . Spędzamy z sobą wiele czasu na wyjazdach dalszych i bliższych , koncertach , popijawach, grillach, rowerach - jest krótko mówiąc zajebiście big_smile . Grupka co dziwniejsze  jest mieszana singlowo- parowa i młodo-stara. Mamy dużo akceptacji dla własnej odmienności, uczymy się jak to jest być innymi i mimo to umieć dyskutować. Trwa to już pół roku i jestem niezmiennie zdziwiony że to jakoś funkcjonuje.  Oczywiście głównym tematem jest sens życia i problemy w związkach wink .
A teraz humor
https://images89.fotosik.pl/27/b12f9e58ebb58235med.jpg

14,459

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piotrze, dowcip świetny! Melduję, że od wiosny rzuciłam prawie 4 kilo, idzie bardzo wolno, bo wiek już mam poważny i to nie pierwsze moje odchudzanie.

14,460

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

Cześc ekipo. Lato mielismy przepiękne tego roku z czego nie omieszkałem korzystać ile wlezie. Sporo tez pomagałem znajomym w naprawach i remontach jak to ja tongue . Ale najważniejsza zmiana w moim życiu 2018roku to niespodziewane poznanie grupki nowych fajnych znajomych co zdarza mi się ... no właściwie to prawie nie zdarza big_smile . Spędzamy z sobą wiele czasu na wyjazdach dalszych i bliższych , koncertach , popijawach, grillach, rowerach - jest krótko mówiąc zajebiście big_smile . Grupka co dziwniejsze  jest mieszana singlowo- parowa i młodo-stara. Mamy dużo akceptacji dla własnej odmienności, uczymy się jak to jest być innymi i mimo to umieć dyskutować. Trwa to już pół roku i jestem niezmiennie zdziwiony że to jakoś funkcjonuje.  Oczywiście głównym tematem jest sens życia i problemy w związkach wink .
A teraz humor

Gdzie wyhaczyłeś taką ekipę ?

14,461 Ostatnio edytowany przez Piotr Introwertyk (2018-08-29 12:05:39)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Piotrze, dowcip świetny! Melduję, że od wiosny rzuciłam prawie 4 kilo, idzie bardzo wolno, bo wiek już mam poważny i to nie pierwsze moje odchudzanie.

W przyrodzie kurna nic nie ginie i chyba dlatego ja przybrałem 3kg sad  i ze smutkiem zacząłem proces odwrotny co nie jest przyjemne. 

Wilku - Ekipę zoczyliśmy przy okazji jakiegoś koncertu w klubie takim no bardziej dla dorosłych niż nastolatków. Klub specyficzny bo dużo grania na żywo i ludzie się dobrze bawią.  Z powodu ciasnoty w lokalu przysiedlismy się do jednych ludzi których chcąc nie chcąc podsłuchiwaliśmy więc jakieś rozeznanie kto zacz mielismy i za drugim razem przysiadając mieliśmy już ze sobą wkupną półlitrówkę - i ... poszło!

14,462

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:
Symbi napisał/a:

Piotrze, dowcip świetny! Melduję, że od wiosny rzuciłam prawie 4 kilo, idzie bardzo wolno, bo wiek już mam poważny i to nie pierwsze moje odchudzanie.

W przyrodzie kurna nic nie ginie i chyba dlatego ja przybrałem 3kg sad  i ze smutkiem zacząłem proces odwrotny co nie jest przyjemne. 

Wilku - Ekipę zoczyliśmy przy okazji jakiegoś koncertu w klubie takim no bardziej dla dorosłych niż nastolatków. Klub specyficzny bo dużo grania na żywo i ludzie się dobrze bawią.  Z powodu ciasnoty w lokalu przysiedlismy się do jednych ludzi których chcąc nie chcąc podsłuchiwaliśmy więc jakieś rozeznanie kto zacz mielismy i za drugim razem przysiadając mieliśmy już ze sobą wkupną półlitrówkę - i ... poszło!

Jakiś klub z Jam Session ? Kiedyś jak też chodziłem do jednego pubu w Krakowie z takimi koncertami. Fajna sprawa. Faktycznie można było wtedy poznać trochę ludzi.

14,463 Ostatnio edytowany przez alika40+ (2018-08-29 14:55:59)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam popołudniowo smile

Piegusku, to w takim razie dalej trzymam kciukasy smile
Dobrze zrozumiałam ,ze to mieszkanie z piecem kaflowym na węgiel? ilu metrowe ??
Daj znać co i jak.

Symbi, też lubię  ale bardziej musli z jogurtem naturalnym, ot tak po prostu , bo się nie odchudzam tongue

Piotr, gratulacje z udanych wypadów , super , jednak mozna jak się chce  smile

Kupiłam paprykę, zalewa zrobiona stygnie.

Dzisiaj przyszła mi kurtka zamówiona z netu, jestem zadowolona bo taka jak na fotce.
Miałam trochę stracha, bo pierwszy raz zamawiałam z tej strony, aktualnie reklamowana w tv smile
Przesyłka bezpłatna i zwrot tez, bez względu na jaką sumę zamawiasz.
Jak coś to polecam, bo wszystko ok .

Trzymajcie kciuki, bo dostałam(  chyba)? dobrą ofertę pracy  i teraz czekam na akceptacje smile

Wilku , witam smile  bo chyba nie mieliśmy przyjemności wymienić się literkami smile

Miłego popołudnia życzę smile

Edit:  chciałam pojechać na koncert w piątek, kurcze  tylko nie mam czym wrócić z powrotem.
moze  jeszcze kogos namówię z samochodem , ale z tego co już wiem  , marny skutek sad
siedzą tylko w tych domach przed tv, masakra  jakaś  tongue

14,464

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
alika40+ napisał/a:

Witam popołudniowo smile

Piegusku, to w takim razie dalej trzymam kciukasy smile
Dobrze zrozumiałam ,ze to mieszkanie z piecem kaflowym na węgiel? ilu metrowe ??
Daj znać co i jak.

Symbi, też lubię  ale bardziej musli z jogurtem naturalnym, ot tak po prostu , bo się nie odchudzam tongue

Piotr, gratulacje z udanych wypadów , super , jednak mozna jak się chce  smile

Kupiłam paprykę, zalewa zrobiona stygnie.

Dzisiaj przyszła mi kurtka zamówiona z netu, jestem zadowolona bo taka jak na fotce.
Miałam trochę stracha, bo pierwszy raz zamawiałam z tej strony, aktualnie reklamowana w tv smile
Przesyłka bezpłatna i zwrot tez, bez względu na jaką sumę zamawiasz.
Jak coś to polecam, bo wszystko ok .

Trzymajcie kciuki, bo dostałam(  chyba)? dobrą ofertę pracy  i teraz czekam na akceptacje smile

Wilku , witam smile  bo chyba nie mieliśmy przyjemności wymienić się literkami smile

Miłego popołudnia życzę smile

Witam. Chyba faktycznie nie mieliśmy przyjemności smile Ja tu ostatnio dość rzadko bywam.

14,465

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
wilczysko napisał/a:
alika40+ napisał/a:

Witam popołudniowo smile

Piegusku, to w takim razie dalej trzymam kciukasy smile
Dobrze zrozumiałam ,ze to mieszkanie z piecem kaflowym na węgiel? ilu metrowe ??
Daj znać co i jak.

Symbi, też lubię  ale bardziej musli z jogurtem naturalnym, ot tak po prostu , bo się nie odchudzam tongue

Piotr, gratulacje z udanych wypadów , super , jednak mozna jak się chce  smile

Kupiłam paprykę, zalewa zrobiona stygnie.

Dzisiaj przyszła mi kurtka zamówiona z netu, jestem zadowolona bo taka jak na fotce.
Miałam trochę stracha, bo pierwszy raz zamawiałam z tej strony, aktualnie reklamowana w tv smile
Przesyłka bezpłatna i zwrot tez, bez względu na jaką sumę zamawiasz.
Jak coś to polecam, bo wszystko ok .

Trzymajcie kciuki, bo dostałam(  chyba)? dobrą ofertę pracy  i teraz czekam na akceptacje smile

Wilku , witam smile  bo chyba nie mieliśmy przyjemności wymienić się literkami smile

Miłego popołudnia życzę smile

Witam. Chyba faktycznie nie mieliśmy przyjemności smile Ja tu ostatnio dość rzadko bywam.

Ja też jakiś czas milczałam, ale nawyzszy czas reanimować wątek , bo fajni  ludzie  tutaj zagladają smile
Pozdrawiam i znikam  smile

14,466

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Alika, ja ostatnio kupowałam na chińskim portalu na "a" z darmową dostawą dwa zegarki po dwa dolary, też się bałam co przyjdzie, ale stwierdziłam, że za tę cenę można ryzykować.
Jak na tę cenę, to są przyzwoite, bo właśnie po miesiącu czekania dzisiaj przyszły. Powodzenia z pracą! Co do weków, ja nie zaprawiam, ale nauczyłam się w te wakacje leczo robić, bo od sąsiadki dostałam kilka baaaardzo dorodnych cukinii i trzeba je było jakoś przerobić. A wczoraj za pomoc komuś dostałam 3 kilo malinowych pomidorów prosto z ogródka, takie dobre, że aż słodkie były.
Piotrze, to prawdziwe to Twoje singlowanie, właśnie takie, jak się powszechnie ono zdaje, że to wieczna impreza. Ale baw się i korzystaj.
Lilka do mnie ostatnio napisała, poleciła książkę.
Piegowata, daj znać, bo od rana zaglądam tu i na "Błąd' w poszukiwaniu Twojego śladu życia.
Wilku, poukładałeś się?

14,467 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-29 17:32:39)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witajcie. Jak miło Was widzieć! smile
Ja zaliczam chwilową zniżkę i... mogę bluznąć? Megawkurrrrr....enie. Nienwawidzę MOPS-i, nienawidzę ZUS-u!!!! Po wyrzucie adrenaliny poczułam obezwładniające znużenie i dopiero teraz dochodzę do siebie. Odsyłają mnie od Annasza do Kajfasza, twierdząc, że były nie pobierał u nich żadnych świadczeń. No, jak, do kroćset, nie pobierał, skoro sama dobrze pamiętam?!
Nigdy nie wnikałam, skąd pobiera rentę i jaką (ustaliłam, że socjalną), a po rozwodzie tym bardziej mnie to nie interesowało i teraz trzeba mozolnie odkopywać informacje. Umówiłam się na "romantyczny" wieczór z teściową, podobno coś tam znalazła z papierów. Ciężko jej się pobierać po tych wszystkich przejściach. Już po koniec życia syna likwidowała jego mieszkanie i nie mając czasu ani głowy na porządkowanie jego rzeczy, złożyła, "jak leci" w swojej piwnicy.
A tak swoją drogą, mam dylemat, jak się do niej zwracać, Mówię "mamo" z wieloletniego nawyku, a ona jakoś mi nie zwraca uwagi.
A wiecie, jaki jest próg dochodowy, w MOPS-ie, by samotna matka mogła uzyskać jakieś finansowe wsparcie? 514 zł. na osobę.
Wiem, że nie należy ulegać "przedwczesnym niepokojom", ale chwilami truchleję, jak dam sobie radę dalej.

Poza tym: świetnie, Piotrze, z tą ekipą. Sama chętnie wkręciłabym się do takowej, ale na razie co innego na głowie niż życie towarzyskie, choć jakieś oczywiście mam.
Ostatnio zaczepił mnie na Badoo pewien pan, młodszy ode mnie 4 lata (cóż... pożyjemy, zobaczymy, ale zawsze starsi jakoś bardziej mnie pociągali), od niechcenia sobie popisujemy, raczej zdawkowo, a ja szczerze mówiąc nie mam siły ani ochoty na żadne randki ani romanse. Ale odpisuję, bo a nuż warto.

Wilku, właśnie: poukładałeś się jakoś?
Aliko, jeśli z tym mieszkaniem wreszcie wypali, to i ja będę miała ogródek.

14,468 Ostatnio edytowany przez alika40+ (2018-08-29 18:16:15)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Symbi , dawno nic nie robiłam z przetworów, w tamtym roku wyjechałam do pracy jak papryka była w normalnej cenie w sezonie.
Kupiłam w sklepie paprykę konserwową rozłaziła się -nikt nie chciał jeść, dlatego  teraz korzystam jak jeszcze w domu jestem, mam sprawdzony przepis wychodzi super chrupiąca tongue
Aż  taka perfekcyjna pani domu to ja nie jestem, z wiekiem zrobiłam się wygodna, ale cóz się nie robi dla dzieci,żeby im smakowało, jakąś namiastkę domu zabiorą ze sobą jak odwiedzą starą matkę  tongue  wink

Piegusku, to jakaś masakra z tym progiem dochodowym, chyba ,że  ma się z trójkę dzieci w wieku szkolnym i się jest samotną matką. Z jednym dzieckiem nie ma szans na jakiekolwiek dofinansowanie sad

Kiedyś też się nie łapałam bo za dużo  zarabiałam w ich mniemaniu oczywiście wink

Najlepiej  narobić sobie dzieci przynajmniej ze czworo i siedzieć w domu, wtedy wszystko  się należy. Dla mnie te przepisy   chore jakieś !!!
Piegusku  ja nie mam ogrodu,coś źle mnie zrozumiałaś wink, a w ogóle  to nie znoszę grzebać w ziemi tongue
Toleruję tylko  w doniczkach  ;)Teściowa sprzedała mieszkanie byłego  męża ??  jak tak  to należy  się cześć synowi, ale ile dokładnie nie wiem  musiałabyś się zagłębić w przepisach.Zwracaj się do byłej teściowej  tak  jak Ci jest  najwygodniej smile
Edit : z ZUS-em , mogłabym Ci coś podpowiedzieć, ale jak nie brał w Zusie ,to niestety nie pomogę bo nic nie wiem na ten temat sad

14,469

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Nie. Nie poukładałem się.

14,470 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-30 19:51:55)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wilku, to szkoda, ale widocznie trzeba czasu. Miewam takie myśli, że w życiu wszystko dzieje się tak, jak powinno.
Aliko, z tym mieszkaniem historia jest nieco skomplikowana. W dużym skrócie - nigdy nie było własnością męża, on tylko w nim mieszkał. Nie znam wszystkich zamiarów teściowej i nie chcę jej pochopnie oceniać. Może ma jakieś plany?
Z ogródkiem skojarzyły mi się po prostu Twoje przetwory. Jeszcze w małżeństwie "bawiliśmy się" z mężem w takie rzeczy, dostawaliśmy nieraz owoce i warzywa od teściów. Teraz mi się nie chce specjalnie ich kupować w tym celu.
Do "mojego" mieszkania przynależy kawałek gruntu, w którym dotychczasowa właścicielka prowadziła ogródek warzywny. A ja jeszcze sama nie wiem, co z nim zrobię. Marzy mi się jakiś uroczy zakątek, gdzie zlatywać się będą ptaki i motyle, a także trochę własnych ziół i kwiatów. Póki co jednak, moja wiedza o ogrodnictwie jest fragmentaryczna, choć jestem dzieckiem rolników smile A gospodyni ze mnie.... och, chodząca perfekcja hmm big_smile (ech, Ram, oddaj mi połowę swojego zorganizowania! Tobie nie ubędzie wink )

A tak już zupełnie na marginesie - znalazłam dziś dwa pierwsze kasztany.
I podwyżkę dali w robocie - z wyrównaniem od stycznia. Hurraaa! smile
Z tej okazji chyba sobie wreszcie kupię buty do tej ślicznej zielonej sukienki, którą przywiozła mi przyjaciółka zza granicy.

Dobra, koniec gadulstwa, bo mogę tak nawijać cały dzień.
Miłego...!

https://thumbs.dreamstime.com/b/kasztany-i-kawa-34630330.jpg

14,471 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-30 11:42:11)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

P.S. Aliko, ja jak zwykle "pragmatyczna". Przeoczyłam Twoje pytania.
Tak, mieszkanie jest z piecem kaflowym, takim niskim. Jako szurnięta romantyczka już sobie wyobrażam zimowe wieczory z książką przy trzaskającym ogniu. Jako realistka, ciekawa jestem, jak sobie z tym dam radę, ale nie święci przecież garnki lepią, a syn chłop jak dąb i czasem węgla starej matce przyniesie.
Mieszkanie liczy niecałe 31 metrów. Małe, ale w obecnej sytuacji życiowej myślę, że wystarczające. Zresztą pieniądze nie są romantyczne smile
Przynależy do niego jeszcze blaszany garaż i piwnica w sąsiednim budynku.

14,472

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegowata, miliony ludzi mają piece na węgiel i gaz z butli. A jakby co, możesz rozważyć zainstalowanie pieca akumulacyjnego.

14,473

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Piegowata, miliony ludzi mają piece na węgiel i gaz z butli. A jakby co, możesz rozważyć zainstalowanie pieca akumulacyjnego.

Oczywiście, że tak, ale mi ten piec i węgiel co niektórzy demonizują okropnie. Jakobym, przywykła do blokowego ciepełka, nie nadawała się do samodzielnego palenia. A dla mnie sprawa prosta: nie napalę, to zmarznę, a wszystkiego można się nauczyć smile

14,474 Ostatnio edytowany przez Piotr Introwertyk (2018-08-30 16:17:16)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Z tym piecem i weglem to tylko yaka historia jest ze trzebaby ze spoldzielni kominiarskiej jakiegos goscia zalapac zeby sprawdzil czy komin nadaje sie do uzytku fizycznie i prawnie. Czy nie jest konieczna jakas wentylacja ( drugi kanal) . Raz zaplacilem zaliczke a potem okazalo sie  ze piec owszem jest ale kanalu kominowego dla tego mieszkania ....nie ma!!! No i zaliczka  poszła w psy hmm
Edit jest taki dokument wystawiany przez kominiarzy  jak inwentura kanalow kominowych i na tej bazie mozna korzystac z określonego kanału.

14,475 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-30 19:55:01)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piotrze, nie powtórzę już, co z tym kominem, bo zupełnie się nie znam na kominowej terminologii, ale pytałam i podobno jest w porządku, niedawno przeszedł odpowiednie kontrole czy przeglądy. Nadzór administracyjny nad mieszkaniem sprawuje spółdzielnia, więc raczej te sprawy są dopilnowane.
Dziś się dowiedziałam, że dostanę kredyt, choć na trochę mniej korzystnych warunkach niż na to liczyłam. Ponieważ jestem uzależniona w tej sprawie od mojej szalonej rodzicielki, skonsultowałam się z nią i podjęłam decyzję pozytywną smile
Mamuśkę spytałam, czy pozwoli mi powiedzieć coś brzydkiego i nazwałam ją starą wariatką big_smile Bez jej wsparcia mogłabym tylko lizać to mieszkanie przez szybkę. Jak ja się odwdzięczę?!

...A buty ładne smile

14,476

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Jeszcze jest tak ze stare przepisy dopuszczaly kilka  piecow weglowych do jednego kanalu wiec nadal jest to sankcjonowane. Gdybys chciala jednak cos zmienic w przyszlosci  na np gazowe to jest to wtedy niemożliwe bez kanalu indywidualnego. Informacyjnie pisze zebys nie byla zaskoczona. Powodzenia Piegus!

14,477

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegowata, bardzo się cieszę i życzę dobrego zamieszkiwania, przestaniesz być nomadą. Będziesz miała okazję urządzić wszystko po swojemu. A jak chcesz mieć dużo motyli w ogrodzie, to koniecznie posadź budleję Dawida, do tego krzewu motyle zlatują się chmarami, a jest taniutki i łatwy w utrzymaniu.

14,478

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzięki za dobre słowa, Symbi i Piotrze.
Podpisałam dzisiaj cyrograf (na razie o kredyt) i teraz mam ochotę zawołać jak Wałęsa po swoim ślubie: "O Boże, co ja zrobiłam!" (on chyba wyszeptał, według książki napisanej przez żonę smile ).
Z tego szczęścia kot mi się dzisiaj rzucił z trzeciego piętra yikes
Żartuję oczywiście, ale wyszedł na zewnętrzny parapet, bo nawet nie wiedziałam, że okno w pokoju syna jest szeroko otwarte, a że parapet był śliski po deszczu, biedak spadł. Na szczęście wyszedł z przygody bez szwanku. I nawet dał się wziąć na ręce i przynieść do domu - a ja się odważyłam go wziąć. Zazwyczaj dzikus z niego i wyrywa się, a pazury ma konkretne (maine coony to duże koty).

14,479 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-31 16:22:54)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Z tej okazji chyba sobie wreszcie kupię buty do tej ślicznej zielonej sukienki, którą przywiozła mi przyjaciółka zza granicy.

https://1.bp.blogspot.com/-0Qitlm6AlT0/WSmK4Y8VNmI/AAAAAAAAEXQ/kjrjBXzoNMsWoFVRBf4LVbIh4DVOqXdLgCLcB/s1600/cfvuUZQhdIPTyFGY91QY.jpeg




Z zagramanicy wink

14,480

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witaski smile

Piegusku, super cieszę się razem z Tobą smile  będziesz miała wreszcie swój własny kąt i zrobisz wszystko po swojemu wink

A ja wczoraj pożegnałam wakacyjne kino pod chmurką, powiem Wam ,że juz są chłodne wieczory i nawet troszkę zmarzłam, bo ja to z tych ciepłolubnych tongue

W następną  niedzielę rano wyjeżdżam do,, roboty'' tym razem do dużegooooo miasta, rozmawiałam dziś z dziewczyną którą mam zmienić, wydaje się wszystko ok.
Powoli kończy się moja laba wakacyjna, ale to i dobrze bo rozleniwiłam się na maksa.
Miłego  popołudnia życzę  smile
Ps  Piegusku  a jak tam załatwianie renty rodzinnej, udało Ci się coś ustalić ??

14,481 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-08-31 20:35:42)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Aliko dziś się nie wyrobiłam, bo były inne sprawy na głowie. Prawdopodobnie jednak nic się nie należy, ponieważ do pobierania renty rodzinnej uprawnia minimum 5-letnie zatrudnienie w ostatnim dziesięcioleciu. Były kiedyś pracował ale było to już kilkanaście lat temu, a potem miał krótki epizod pracy po naszym rozstaniu. Bardzo krótki, bo stan zdrowia nie pozwolił mu kontynuować pracy.

Smutno mi jednak, gdy o nim myślę, choć nie bez powodu odeszłam...

Na 500 plus też jestem prawdopodobnie za bogata.

A z przyjemniejszych rzeczy mam dzisiaj gości na noc. Będą nocne rodaków rozmowy.

14,482

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry!
http://superkartki.pl/kartki/6/2/d/224.jpg
Piegowata, nieciekawie to brzmi i bardzo trudno w tych warunkach zachować optymizm.
Ja dzisiaj mam zamiar uczcić koniec wakacji grillem. Jako przekąski wypatrzyłam w markecie sery z dodatkami, jeden z winem, inny z porterem i jeszcze jeden z alkoholem, nie pamiętam teraz jakim, a nie chce mi się zaglądać do lodówki. Kupiłam po małym kawałeczku na spróbowanie.
Mam zamiar pokolorować włosy, ale z racji grilla zajmę się tym jutro, bo będę miała cały dzień wolny, rosół wszak pyrka sam.
Piegowata, mam nadzieję, że spotkanie towarzysko się udało.
Alika, ranki i wieczory są faktycznie chłodne, u mnie w tym tygodniu rano to nawet tylko 7 stopni ciepła było, dopiero im bliżej południa, tym cieplej się robiło.

14,483 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-09-01 16:21:12)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Mnie ogromnie przypadły do gustu grillowane warzywa, stwierdziłam ostatnio, że są lepsze od mięsa i kiełbas. A że jestem szczęśliwą posiadaczką patelni grillowej, chyba na kolację sprawię sobie tę przyjemność.
A synuś sam dzisiaj przygotował placek na biszkoptach z kremem do karpatki i galaretką smile
Symbi, o optymizm rzeczywiście czasem trudno, ale zawsze sobie jakoś to wszystko tłumaczę i biorę na rozum. Jak w piosence Rynkowskiego: "Nie dajmy się też zwariować, gdy jest naprawdę źle". A myślę, że tak źle jeszcze nie jest. Po podwyżce mam 2 tys. na rękę, niechbym wydała z tego połowę na mieszkanie, to za tysiaka na miesiąc z głodu nie umrzemy ani nie będziemy chodzić obdarci. Do umiarkowanego poziomu życia jestem przyzwyczajona, więc nie warto z tego powodu się załamywać.

Spotkanie się udało, choć gości miałam... kontrowersyjnych, bo moja Sąsiadka doceniła wreszcie... Meczowego.
Fakt, zawsze traktował ją z szacunkiem i nie pozwalał sobie na zagrania, którymi uraczył mnie. Jest dla niej dobry i troskliwy. Zawsze był i na ten właśnie jego wizerunek ciepłego faceta się nabrałam.
Życzę im dobrze, choć po cichu się zastanawiam, czy weszłabym w relację z gościem, który tak niesmacznie potraktował inną kobietę (owszem, opowiadałam jej). Ukłucie przykrości poczułam na widok tej różnicy w odnoszeniu się do nas - ale mówię sobie, że facet z klasą ma szacunek do wszystkich kobiet i ludzi.
W lekkim tonie powiedziałam koleżance wczoraj: "Źle ci z nim nie będzie. Sto razy lepiej cię traktuje niż kiedyś mnie". Przyznał, że to prawda, przeprosił, coś niecoś sobie wyjaśniliśmy i więcej do sprawy nie wracaliśmy.
Poszli na tę pielgrzymkę i obiecali się za mnie pomodlić. A nuż modły poskutkują? wink

14,484

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Spotkanie się udało, choć gości miałam... kontrowersyjnych, bo moja Sąsiadka doceniła wreszcie... Meczowego.
Fakt, zawsze traktował ją z szacunkiem i nie pozwalał sobie na zagrania, którymi uraczył mnie. Jest dla niej dobry i troskliwy. Zawsze był i na ten właśnie jego wizerunek ciepłego faceta się nabrałam.
Życzę im dobrze, choć po cichu się zastanawiam, czy weszłabym w relację z gościem, który tak niesmacznie potraktował inną kobietę (owszem, opowiadałam jej). Ukłucie przykrości poczułam na widok tej różnicy w odnoszeniu się do nas - ale mówię sobie, że facet z klasą ma szacunek do wszystkich kobiet i ludzi.
W lekkim tonie powiedziałam koleżance wczoraj: "Źle ci z nim nie będzie. Sto razy lepiej cię traktuje niż kiedyś mnie". Przyznał, że to prawda, przeprosił, coś niecoś sobie wyjaśniliśmy i więcej do sprawy nie wracaliśmy.
Poszli na tę pielgrzymkę i obiecali się za mnie pomodlić. A nuż modły poskutkują? wink

Piegowata, nie powinnas wracać już do tej sprawy z Meczowym z tego co pamiętam już kiedyś powiedziałaś o jego zachowaniu tej koleżance, nie ma sensu jeszcze o tym przypominać, oboje są dorośli wink sami podejmują decyzje, czy ktoś im odpowiada czy nie. Wydaje mi się że Meczowy traktuje ją lepiej bo po prostu zaangażował się, dla niej jest inny bardziej sie stara i jest taktowny nie tak jak w stosunku do Ciebie i nic na to nie poradzisz. Czasem czekamy na rozwój wypadków po naszej myśli żeby mieć satysfakcję i powiedziec, a nie mówiłam.
Jest coś takiego, że czasami źle odczytujemy sygnały od drugiej osoby smile może on poczuł się zachęcony przez Ciebie, albo chciał sie tylko rozerwać bo wiedział, że z Toba i tak nie będzie. To się wie od samego początku, ja się kiedyś spotykałam z chłopakiem, któremu nawet mówiłam, że to tylko na chwilę smile że z nim nie bedę smile brzmi to okrutnie ale takie sa prawa młodosci. Mimo tego, że o tym mówiłam on nie traktował moich słów poważnie, mało tego wierzył we wszystko co słyszał na mój temat, co było dla mnie nie do przyjęcia. Nie potrafił wyrobić sobie własnego zdania pomimo tego że dużo rozmawialiśmy, więc mnie poznawał, ale dalej trwał przy obrazie jaki inni przedstawiali. Czasem otwieramy się przed kimś, pokazujemy swoje prawdziwe ja, i czekamy na akceptację. Meczowy ma pewnie wady ale dla Twojej kolezanki możliwe do zaakceptowania ona go zna lepiej, pomimo, że teraz Tobie wydaje się że on udaje bo nie okazał szacunku Tobie.
Pozdrawiam smile

14,485 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-09-05 11:44:12)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ależ nie twierdzę, że on udaje. I nie napisałam, że jej o czymkolwiek drugi raz przypominałam.
Sprawę Meczowego uważam za zamkniętą. Pozostał moim znajomym, ale na innych zasadach niż kiedyś. Kategorycznie postawiłam granice, a żeby mu lekką szpilę przy okazji spotkania wbić - tej przyjemność nie mogłam sobie odmówić smile Powiedziałam, co myślę, ale jednocześnie zachwaliłam go Sąsiadce, bo uważam, że rzeczywiście ich znajomość dobrze rokuje. On naprawdę jest w nią wpatrzony od kilku lat i poszedłby za nią w ogień, a ona szukała Bóg wie gdzie. A niech będzie wreszcie szczęśliwa.

14,486 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-09-05 12:02:08)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Czego mnie nauczyło dorosłe życie to tego, że czasami - ba! zazwyczaj! - ludzie, rzeczy i sprawy wymykają się jednoznacznym ocenom.
Meczowy bez dwóch zdań zachował się wobec mnie idiotycznie, ale to nie zmienia faktu, że potrafi mądrze porozmawiać, rozsądnie się wypowiedzieć, jest uczynny i ciepły. Te cechy bardzo mnie w nim kiedyś ujęły i serio uważam, że koleżance będzie z nim dobrze.
Dzisiaj to widzę tak, że intuicja nie darmo mnie ostrzegała i broniła przed zbytnimi poufałościami z panem M., ale spragniona ciepła i niepewna własnych odczuć (jak zwykle, stare durne myślenie, że coś ze mną nie tak) nie zaufałam sobie. Myślę, że była to przydatna lekcja. Po prostu nie był to facet dla mnie.

14,487

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień doberek smile

Ciepły dzień, pojeździłam rowerkiem tu i ówdzie tongue , zapakowałam do piwnicy i do wiosny prawdopodobnie postoi;)
Czas ogarnąc pakowanie, a tak mi się nie chce, ale muss powoli, bo nie lubię na ostatnią chwilę.

Piegusku,
,,Dzisiaj to widzę tak, że intuicja nie darmo mnie ostrzegała i broniła przed zbytnimi poufałościami z panem M., ale spragniona ciepła i niepewna własnych odczuć (jak zwykle, stare durne myślenie, że coś ze mną nie tak) nie zaufałam sobie. Myślę, że była to przydatna lekcja. Po prostu nie był to facet dla mnie.''
Podpisuję się obiema łapkami smile
Jak tam Twoje sprawy mieszkaniowe i rentowe, cos drgnęło ??


Myszak36 , witaski  smile

Miłego  popołudnia dla wszystkich smile

ps kupiłam fajne żelazko w Lidlu,muszę wypróbować póki jest ku temu wena tongue

14,488 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-09-06 09:30:59)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witaj, Aliko i wszyscy pozostali smile

W sumie nic specjalnego dzisiaj nie mam do napisania. Dołek zaliczam, bo zdrowie się sypnęło i w ogóle za dużo się ostatnio dzieje.
Perspektywa mieszkania na swoim jest cudowna, ale przerażenie mnie ogarnia, ile w zwiążku z tym spraw trzeba ogarnąć. Oliwy do ognia dolewa moja mama, która oczywiście wszystko robi z dobrych chęci, ale gdy mnie pogania, musztruje i pyta, jakie chciałabym mieć firanki (a może rolety, a może żaluzje, a może...), to jestem na granicy histerii. Za szybko! Za dużo! Wolniej, na litość boską! Mama jest osobą niesłychanie energiczną. Z trudem się wczoraj powstrzymałam, żeby nie nawrzeszczeć w odpowiedzi na jej zapędy.
Czuję ogromne zmęczenie i rozbicie.

14,489 Ostatnio edytowany przez Piotr Introwertyk (2018-09-06 11:10:12)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegus - zanim nakrzyczysz - asertywnie odpowiedz że robisz w swoim tempie i koniec. i jeszcze powtarzaj to parę razy aż mama zrozumie wink .  Dla mnie mieszkanie i dom to jest proces a nie stan rzeczy. Oczywiście instalacje muszą działać od początku ale cała reszta - who knows? będzie powstawać przez całą moją przyszłość a nie od razu. Takie mam stanowisko!

14,490 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-09-06 13:05:04)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

Piegus - zanim nakrzyczysz - asertywnie odpowiedz że robisz w swoim tempie i koniec. i jeszcze powtarzaj to parę razy aż mama zrozumie wink .  Dla mnie mieszkanie i dom to jest proces a nie stan rzeczy. Oczywiście instalacje muszą działać od początku ale cała reszta - who knows? będzie powstawać przez całą moją przyszłość a nie od razu. Takie mam stanowisko!

Asertywność dobra na wszystko, ale czasem świruję i zapominam o tej jakże chwalebnej postawie. Wybucham, a potem odzyskuję rozum.
Na szczęście nikt lepiej mnie nie zna niż Mama i nawet za wiele nie muszę jej wyjaśniać, widzę, że rozumie. Ale przemyciłam jakieś przeprosiny, bo głupio mi za wczoraj.
Traktowanie urządzania domu jako proces zdecydowanie mi odpowiada, ale rozumiem, że rodzicielka przyjechała na krótko i chce w tym czasie maksymalnie dużo dać z siebie. Grzech nie docenić.

14,491 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-09-10 19:44:55)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
alika40+ napisał/a:

Jak tam Twoje sprawy mieszkaniowe i rentowe, cos drgnęło ??

Aliko, sprawy mieszkaniowe posuwają się do przodu smile
Natomiast renta się synowi nie należy sad Można pisać podanie do prezesa ZUS-u o przyznanie jej w drodze wyjątku, ale naprawdę nie wiem, czy powinnam. W końcu zarobki moje nie są dramatycznie niskie, a i własne mieszkanie wkrótce stanie się faktem. A żeby zdobyć na nie kredyt, trzeba się było zdrowo nagimnastykować (dostałam mniej niż połowę wartości mieszkania, reszta to oszczędności "do skarpety" mamy i pożyczka od znajomych)
Może już lepiej tego nie ruszać?

14,492 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2018-09-10 21:25:20)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Natomiast renta się synowi nie należy sad

Jeśli Twój były mąż był rencistą i otrzymywał rentę z tytułu niezdolności do pracy z ZUS, to nie ma takiej możliwości, żeby synowi nie należała się renta rodzinna. Jeśli popełniono jakiś błąd, to się odwołaj. No, chyba że mąż po prostu był rencistą z innego tytułu, np. socjalną smile

Renta rodzinna to świadczenie, które może otrzymać uprawniony członek rodziny po śmierci osoby, która miała prawo do emerytury lub renty z niezdolności do pracy - lub po osobie ubezpieczonej, która spełniała warunki do przyznania tych świadczeń. Szczegółowo instytucja renty rodzinnej została opisana w ustawie z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych  (Dz. U. z 2018 r. poz. 138).

Za: poradnikprzedsiebiorcy.pl

14,493

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
santapietruszka napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Natomiast renta się synowi nie należy sad

Jeśli Twój były mąż był rencistą i otrzymywał rentę z tytułu niezdolności do pracy z ZUS, to nie ma takiej możliwości, żeby synowi nie należała się renta rodzinna. Jeśli popełniono jakiś błąd, to się odwołaj. No, chyba że mąż po prostu był rencistą z innego tytułu, np. socjalną smile

Renta rodzinna to świadczenie, które może otrzymać uprawniony członek rodziny po śmierci osoby, która miała prawo do emerytury lub renty z niezdolności do pracy - lub po osobie ubezpieczonej, która spełniała warunki do przyznania tych świadczeń. Szczegółowo instytucja renty rodzinnej została opisana w ustawie z dnia 17 grudnia 1998 r. o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych  (Dz. U. z 2018 r. poz. 138).

Za: poradnikprzedsiebiorcy.pl

On właśnie socjalną pobierał.

14,494

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Aaa, no to niestety. Faktycznie możesz jedynie próbować pisać prośbę o tą rentę specjalną do prezesa ZUS. Tylko nie jestem pewna, czy warto, bo nie spotkałam się jeszcze ani razu z przyznaniem jej zwykłym "szarym" ludziom...

Bardzo mi przykro, Piegowata. Ale myślę, że i tak dasz radę smile

14,495

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Też taką mam nadzieję, Pietruszko smile

Posty [ 14,431 do 14,495 z 15,029 ]

Strony Poprzednia 1 221 222 223 224 225 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024