Lilka787 napisał/a:Snake napisał/a:Lilka787 napisał/a:Snejku, ile Ty masz tych byłych! 
Oj tam - trzy:
1. pierwsza miłość - i chciałbym, i boję się.
2. pierwszy związek - myślałem, że to tak po koleżeńsku, a ona myślała, że więcej. Być może w głowie miałem ciągle tą z punktu pierwszego 
3. żaden związek, żadna miłość ot przyjaciółka i dobry kompan do milczenia.
Podoba mi się ta ścieżka rozwoju relacji damsko-męskich.
Najgorzej jak ludziom w głowie siedzą ex-y i latami wyjść nie mogą.
Mnie w sensie latami, to nie siedziały. Przez lata w ogóle o nich nie myślałem. No ale człowiek się starzeje, dociera do niego, że jakiś półmetek (optymistycznie) osiągnął i robi sobie takie podsumowania. W sumie najwięcej myślałem o numer 2 tzn. zastanawiałem się czy mogłem, to jakoś inaczej rozegrać żeby nie skrzywdzić. Czy faktycznie skrzywdziłem? Cóż, raz po latach się widzieliśmy i w mordę mi nie napluła, zagadała więc może nie było tak źle
Natomiast z powodu numeru 3 omal się nie pobiłem ze starym przyjacielem. Spotkaliśmy się po latach, popiliśmy ostro i w pewnym momencie zaczął mi wmawiać, że byłem w nr 3 zakochany i wszyscy to wiedzieli. No prawie się wtedy zaplułem, a ten dalej swoje. Widać mam jakiś problem z fałszywymi sygnałami.
Lilka787 napisał/a:Nawet przez myśl mi to nie przeszło, musiałam pomyśleć tak z minutę.
Najdroższa w tym ekonomicznym znaczeniu, dla mnie również brzmi pozytywnie. 
Akurat ekonomicznie jest bardzo niedroga w utrzymaniu. Nie liczę mieszkania i domu
Pod tym względem, to skarb nie kobieta. Oboje jesteśmy raczej z biednych rodzin, choć u mnie mimo, że się nie przelewało, to było stabilnie. U teściów różnie bywało i ona ma z tego okresu jakieś lęki, że możemy nie mieć co jeść. W ogóle jest z tych zamartwiającychsięowszystko. Ja wręcz przeciwnie, jestym typowym wyznawcą zasady "jakoś to będzie". Co nie oznacza, że się nie martwię o różne rzeczy ale umiem sobie to powkładać w różne szufladki "na później". Trudno byłoby mi chyba inaczej. W końcu przez całe życie zawodowe nie wiedziałem co to stałe dochody. Taki urok wolnego zawodu, że nigdy nie wie się jak to będzie z kasą za 3-4 miesiące. Moja matka zawsze mi powtarza, że zupełnie nie wie jak ja sobie z tym radzę, bo ona najpierw by osiwiała, a potem się chyba poszła utopić. No ja osiwiałem już bardzo dawno temu
ale to genetycznie. No i wracając do utrzymania kobiety. Mam znajome kobiety, to wiem jakie są. Moja owszem marudzi, że nic jej nie kupiłem albo coś w ten deseń. Potem kupuję jej zegarek, to olaboga po co kupiłeś?! Trzeba było mi dać pieniądze! Nie dam ci pieniędzy, bo znów pójdziesz i wszystko na dzieci wydasz... Ciuchy wynajduje sobie na wyprzedażach, ciuchlandach ale że ma dobry gust, to wygląda super. Innym razem podobnie - wolę pieniądze. Nie - powiedziałem. Idź kup sobie biustonosz, tzn. poprzymierzaj, wybierz jakiś seksi, powiedz jaki, to pójdę potem i kupię ale żadnej kasy do ręki. Patrz - weźmie kasę, pójdzie i kupi coś dla dzieci.
Natomiast psychicznie pewnie była do pewnego momentu dość droga w utrzymaniu
Potem nauczyłem się odwracać na pięcie (bez aktualnych skojarzeń
)
Piegowata'76 napisał/a:Snake napisał/a:Tak mi mówi, że co bym nie zrobił, to będzie miała humory i będzie zrzędzić ale to nie moja wina, bo ja jestem najlepszym facetem na świecie.
Ależ ma komfort kobita! Wręcz luksus psychiczny. Zazdroszczę jej, choć bałabym się nadużywać.
Ha, ha śmiało. W pracy mam opinię faceta, który nie daje się wyprowadzić z równowagi. To oczywiście nieprawda aczkolwiek dziś robiłem trasę kilkaset kilometrów. Jadę sobie, trochę się spieszę więc może nie było to przepisowe 90. Z naprzeciwka 3 tiry i zza nich wyskakuje koleś i ciągnie po kolei je wszystkie. Oczywiście prosto na mnie. A ch..... będziesz ty widział, że ci zjadę na awaryjny - sobie pomyślałem. Nawet nie jakoś specjalnie i złośliwie. Po prostu tak. No i prawie musnęliśmy się lusterkami ale może mu trochę pociekło po pośladkach...
Piegowata'76 napisał/a:Fał, czasami mam wrażenie, że polemizujesz dla zasady. Przecież tu nikt nie mówi ani o zmuszaniu do czegokolwiek, ani o dosłownym sypianiu w jednym łóżku. Znam małżeństwa, które sypiają oddzielnie, co nie przeszkadza im prowadzić normalnego życia seksualnego.
Raz ze sobą spaliśmy, raz nie. W sumie pierwszy raz przestaliśmy przy pierwszym dziecku, bo nie lubię konkurencji do cycka w łóżku. Potem spaliśmy, potem drugie dziecko... Teraz też różnie. Żona śpi czujnie, ja wprost przeciwnie. Zasypiam gdzie padnę i tak do rana. Ostatnio miałem okres spania na kanapie, bo nic mnie tak nie usypia jak telewizor ale dostałem zakaz, bo niszczę kanapę. No ale z seksem to nie miało nic wspólnego 