U każdego te sprawy wyglądają inaczej. Ku mojemu oburzeniu, mój małżonek miał podobne nastawienie jak Ty Wilku. O zgrozo nie doceniał mojej niewinności.
Nie rozumiem. Co Cię oburzało ?
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie
Strony Poprzednia 1 … 219 220 221 222 223 … 232 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
U każdego te sprawy wyglądają inaczej. Ku mojemu oburzeniu, mój małżonek miał podobne nastawienie jak Ty Wilku. O zgrozo nie doceniał mojej niewinności.
Nie rozumiem. Co Cię oburzało ?
Lilko, gdy napisałaś kiedyś, że mężowi zdarzyło się Ciebie mocno skrzywdzić, sądziłam, że chodzi o taką klasyczną zdradę. Trochę się więc pomyliłam. Tymczasem Twoja historia, choć bolesna, to rzeczywiście trochę inny kaliber.
Mnie zwyczajnie ciekawi (choć lepiej w praktyce nie testować) moja własna reakcja w takiej sytuacji. Czytam sobie różne historie, reaguję takimi czy innymi myślami i odczuciami, ale sama doprawdy nie wiem, czy postąpiłabym tak, jak mi się wydaje.
Już byłam w sytuacji, gdy zachowałam się zupełnie inaczej niż się spodziewałam i to było niezależne ode mnie. Wprawdzie było to zdarzenie spoza kategorii damsko - męskich, ale tak wyraźne i tak zaskakujące, że mogę śmiało powiedzieć: nie znamy siebie.
Aczkolwiek pewnych wytycznych pryncypiów mocno się w życiu trzymam i nie chciałabym czuć do siebie żalu i pogardy za złamanie własnego kodeksu postępowania. To zdarzyło mi się raz w życiu i było uczuciem paskudnym.
Jeszcze dodam, Lilko, że mam wiele uznania, dla Twojej i męża postawy, dla faktu, że oboje wiedzieliście, co jest naprawdę ważne. A że chłop na pięć minut stracił rozsądek - no, cóż, nikt nie jest doskonały. Ważne, że go odzyskał.
Czytam o Waszym małżeństwie, wspólnym saneczkowaniu itp. z sympatią i zazdrością, która nie ma nic wspólnego z zawiścią.
...Ale gdyby mi mąż kazał wyrzucić listy z młodości, w tym i od pewnego mężczyzny, uznałabym to za zamach na moją wolność. Mam prawo do wspomnień, zresztą do tych listów i tak nie zagladam, bo brakuje mi czasu. Ale nie wyrzucę, bo to kawałek przeszłości i kawałek samej mnie.
Podejście do przeszłości seksualnej partnerów była kiedyś omawiane w jednym z wątków.
Różnie się ludziom układa, ale mam jednego znajomego, który otwarcie mi opowiadał, ile kobiet przewinęło się przez jego łóżko, jakie tam wyczyniali hocki-klocki, z którą po polsku, a z którą po francusku, która się nie myła, a która śmiała się w czasie orgazmu.
Nieeeeee. Ja go nawet lubię, ale w życiu bym się z nim nie przespała, mając te opowieści w pamięci. I dobrze, że to o nim wiem
Wilku jak my się poznaliśmy to byliśmy bardzo młodzi. Mój mąż myślał, że będę "robić w łóżku" fikołki, a ja chciałam jak księżniczka z księciem.
Przypomniała mi się ładna piosenka.
Wilku jak my się poznaliśmy to byliśmy bardzo młodzi. Mój mąż myślał, że będę "robić w łóżku" fikołki, a ja chciałam jak księżniczka z księciem.
A jak księżniczka z księciem ?? Bo w bajkach nic nie ma na ten temat. Zawsze kończą się na samym ślubie.
Lilka787 napisał/a:No ja bym brała tylko mi nie wolno.
Ale w innych okolicznościach, taki zimny drań jak Ty byłby na samym początku mojej listy.
Ale z pustego i Salomon nie naleje
Naszło mnie dziś na mądrości i przysłowia ha, ha. Z drugiej strony ponoć i na atomowej pustyni życie potrafi zakwitnąć. Choć wysoka temperatura i ciśnienie potrafią tak ładnie zeszklić ziemię, że zostaje szklana pustynia do następnych dinozaurów.
Snejk, Ty draniu. Widzę, że dokładnie wiesz o co mi chodzi. To jest właśnie to wyzwanie.
Kochani muszę spadać, ale wrócę jeszcze do tej rozmowy.
Snejk, Ty draniu.
Widzę, że dokładnie wiesz o co mi chodzi. To jest właśnie to wyzwanie.
Ach kobiety, wiecznie chcą naprawiać zepsutych facetów
Dzień dobry ekipo
Dziś stawiam lody.
Lilka787 napisał/a:Wilku jak my się poznaliśmy to byliśmy bardzo młodzi. Mój mąż myślał, że będę "robić w łóżku" fikołki, a ja chciałam jak księżniczka z księciem.
A jak księżniczka z księciem ??
Bo w bajkach nic nie ma na ten temat. Zawsze kończą się na samym ślubie.
Mniej więcej tak - pocałować, przytulić i zasnąć w ramionach księcia. Niestety mój wybranek oglądał zgoła inne bajki.
(...)Już byłam w sytuacji, gdy zachowałam się zupełnie inaczej niż się spodziewałam i to było niezależne ode mnie. Wprawdzie było to zdarzenie spoza kategorii damsko - męskich, ale tak wyraźne i tak zaskakujące, że mogę śmiało powiedzieć: nie znamy siebie.
Aczkolwiek pewnych wytycznych pryncypiów mocno się w życiu trzymam i nie chciałabym czuć do siebie żalu i pogardy za złamanie własnego kodeksu postępowania. To zdarzyło mi się raz w życiu i było uczuciem paskudnym.
Rozumiem to wszystko Piegusku. W młodości często się ludziom dziwiłam, że zrobili tak a nie inaczej, a potem okazywało się że mnie przydarzała się podobna historia. Po kilku takich razach, bardzo uważam żeby się głośno nie dziwić.
Zasady jak najbardziej są dla mnie dobre, chronią mnie przed robieniem głupot, za które zawsze trzeba zapłacić. Jednak nie jestem już tak bardzo surowa dla siebie jak kiedyś. Byłam dla siebie o wiele bardziej surowa niż dla innych. To nie było dobre.
Lilko, gdy napisałaś kiedyś, że mężowi zdarzyło się Ciebie mocno skrzywdzić, sądziłam, że chodzi o taką klasyczną zdradę. Trochę się więc pomyliłam. Tymczasem Twoja historia, choć bolesna, to rzeczywiście trochę inny kaliber.
Mnie zwyczajnie ciekawi (choć lepiej w praktyce nie testować) moja własna reakcja w takiej sytuacji. Czytam sobie różne historie, reaguję takimi czy innymi myślami i odczuciami, ale sama doprawdy nie wiem, czy postąpiłabym tak, jak mi się wydaje.
Nie chodziło o klasyczną zdradę. Mieliśmy poważny kryzys, który trwał jakieś dwa lata. Tylko raz opowiedziałam o tym komuś, komu zaufałam. Niestety moje intymne sekrety zostały sprzedane plotkarzowi, który nie omieszkał dać mi to do zrozumienia, wbijając szpile.
Jeszcze dodam, Lilko, że mam wiele uznania, dla Twojej i męża postawy, dla faktu, że oboje wiedzieliście, co jest naprawdę ważne. A że chłop na pięć minut stracił rozsądek - no, cóż, nikt nie jest doskonały. Ważne, że go odzyskał.
Czytam o Waszym małżeństwie, wspólnym saneczkowaniu itp. z sympatią i zazdrością, która nie ma nic wspólnego z zawiścią.
Dziękuję Piegowata. Było naprawdę ciężko, ale daliśmy radę, dlatego teraz tak bardzo się cieszę. Naprawdę warto postawić na zmiany i rozwój. A wspólne spędzanie czasu, najpierw we dwoje a potem we troje, to siła naszej rodziny. Lubimy przebywać razem, tęsknimy za sobą gdy jedno choć na jeden dzień wyjeżdża i to dotyczy całego naszego trio.
...Ale gdyby mi mąż kazał wyrzucić listy z młodości, w tym i od pewnego mężczyzny, uznałabym to za zamach na moją wolność. Mam prawo do wspomnień, zresztą do tych listów i tak nie zagladam, bo brakuje mi czasu. Ale nie wyrzucę, bo to kawałek przeszłości i kawałek samej mnie.
Podejście do przeszłości seksualnej partnerów była kiedyś omawiane w jednym z wątków.
Różnie się ludziom układa, ale mam jednego znajomego, który otwarcie mi opowiadał, ile kobiet przewinęło się przez jego łóżko, jakie tam wyczyniali hocki-klocki, z którą po polsku, a z którą po francusku, która się nie myła, a która śmiała się w czasie orgazmu.
Nieeeeee. Ja go nawet lubię, ale w życiu bym się z nim nie przespała, mając te opowieści w pamięci. I dobrze, że to o nim wiem
Te listy to sprawa z młodości. Były one kością niezgody między nami. Trzeba było jakoś usunąć konkurencję. Chociaż faktem jest, że ja nie kazałam ich spalić, mój chłopak wówczas sam to zrobił pod wpływem owego koszmaru.
Dlatego ja rozumiem żonę Snejka. Gdyby mi tak co i rusz wspominał o jakiejś pannie z przeszłości i jeszcze chciał się z nią spotykać, to normalnie nie wiem co bym mu zrobiła. Byłabym zazdrosna po prostu i już.
absolutnie nigdy bym nie spaliła części mojej przeszłości, bo ktos by tego wymagał.
skąd w ogóle u ludzi takie pomysły?
Nie mam pojęcia Fał. Ale nie ma co roztrząsać wydarzań sprzed ponad 20-stu lat. Bierzmy się lepiej za te lody.
Nie mam pojęcia Fał. Ale nie ma co roztrząsać wydarzań sprzed ponad 20-stu lat. Bierzmy się lepiej za te lody.
A czekoladowych nie ma ?
Dlatego ja rozumiem żonę Snejka. Gdyby mi tak co i rusz wspominał o jakiejś pannie z przeszłości i jeszcze chciał się z nią spotykać, to normalnie nie wiem co bym mu zrobiła. Byłabym zazdrosna po prostu i już.
A nie, to zaszła pomyłka. Ja o tamtej pannie w ogóle nic, nigdy nie poruszam tematu. Dla mnie jej temat nie istnieje, to raczej z żony strony pojawiały się odnośniki do niej, że dla tamtej coś tam zrobiłeś, a dla mnie nie. Odpowiadałem pytaniem - i co w związku z tym? Natomiast korzystając z mojego komputera przeczytała moją rozmowę z kimś, gdzie pytałem czy zna tą pannę. Takie pytania z ciekawości, bo ta osoba mogła ją znać. Gdzieś w internecie trafiłem kiedyś na artykuł o tej pannie, to wspomniałem i tyle. No i nie z nią mam się spotkać tylko z drugą panną, która była wymarzoną kandydatką na moją żonę ale mojej mamy
Tą znam od lat i co parę lat się widujemy. Może kiedyś chwilowo rozwijało się to w kierunku jakiejś chemii ale przegrała z kretesem z innymi walorami. Natomiast darzę ją koleżeńską sympatią, mamy dość zbliżone charaktery, jesteśmy spod tego samego okropnego znaku zodiaku. Tylko z drugiej strony, to dopiero mógłby być mroczny związek jak sobie wyobrażę wszystkie konsekwencje tych cech charakteru skumulowanych pod jednym dachem. Ma fajnego męża i na pewno się z nim zgrała. Ja jeżeli byłem zbyt gadatliwy, to o moich aktualnych znajomościach.
Lilka787 napisał/a:Nie mam pojęcia Fał. Ale nie ma co roztrząsać wydarzań sprzed ponad 20-stu lat. Bierzmy się lepiej za te lody.
A czekoladowych nie ma ?
Czekoladowych nie ma, ale za to są śmietankowe, moje ulubione.
(...)Gdzieś w internecie trafiłem kiedyś na artykuł o tej pannie, to wspomniałem i tyle.
Aha, teraz rozumiem. Ciekawość w pełni uzasadniona.
No i nie z nią mam się spotkać tylko z drugą panną, która była wymarzoną kandydatką na moją żonę ale mojej mamy
(...)jesteśmy spod tego samego okropnego znaku zodiaku. Tylko z drugiej strony, to dopiero mógłby być mroczny związek jak sobie wyobrażę wszystkie konsekwencje tych cech charakteru skumulowanych pod jednym dachem.
Tylko nie okropnego. Ale racja, dwie osoby o takich charakterach nie stworzyłyby związku na dłuższą metę.
Tylko nie okropnego.
Ale racja, dwie osoby o takich charakterach nie stworzyłyby związku na dłuższą metę.
Nie, okropnego. W naszym domu wiecznie panowałaby cisza. Z drugiej strony optymista rzekłby - rozumieją się bez słów Kto wie? Takie skrzyżowanie pannicy Katii z Aneczką biegnącą przez sajwę trzymając w ubrudzonych poziomkami dłoniach zacny instrument w stylu marszałka Toca.
wilczysko napisał/a:Lilka787 napisał/a:Nie mam pojęcia Fał. Ale nie ma co roztrząsać wydarzań sprzed ponad 20-stu lat. Bierzmy się lepiej za te lody.
A czekoladowych nie ma ?
Czekoladowych nie ma, ale za to są śmietankowe, moje ulubione.
Śmietankowe też lubię.
Hej
Dziś takie fiołkowe cudeńka.
Lilka787 napisał/a:Tylko nie okropnego.
Ale racja, dwie osoby o takich charakterach nie stworzyłyby związku na dłuższą metę.
Nie, okropnego. W naszym domu wiecznie panowałaby cisza. Z drugiej strony optymista rzekłby - rozumieją się bez słów
Kto wie? Takie skrzyżowanie pannicy Katii z Aneczką biegnącą przez sajwę trzymając w ubrudzonych poziomkami dłoniach zacny instrument w stylu marszałka Toca.
Wygooglowałam marszałka Toca i Katię z Aneczką. Już samo powstanie tej opowieści brzmi ciekawie.
Ja myślę, że związek dwóch osób o charakterze jak mój nie przetrwał by wcale, już na początkowym etapie wszystko by się rozpadło.
Ale już typ włoskiego małżeństwa ma rację bytu. Mój psycholog tak mówił, że jeżeli ludzi preferują taki styl to wszystko jest OK.
Konfabulowalem dla ubarwienia. Aneczka biegała z lżejszą kuszą. Zacny instrument nosił Anton. Zadziorna Aneczka nie znosiła pannicy Katii, bo w życiu by się nie przyznała, że zazdrości jej, że ktoś nocą przenosi ją na rękach przez kałużę. Aneczka mimo swej zadziorności beznadziejnie i w milczeniu kocha Antona, a ten się zabrał w bardzo dzikie i złe miejsce wprowadzać ład, porządek i humanizm. Zupełnie mu się to nie udaje za to zakochuje się w Kirze, która jest całkowitym przeciwieństwem Aneczki. No i najważniejsze. Aneczka nienawidzi tego zdrobnienia
Tajemnica osobowości. Człowiek w konfrontacji ze światem - Żuk w mrowisku.
Snake, czy o jakiejś książce opowiadasz? Chyba jej nie czytałam. Proszę o informacje
P.S. Już doczytałam.
W sumie to kilka książek. Trudno być bogiem. Żuk w mrowisku. Daleka tęcza. Pora deszczów. Przenicowany świat. Piknik na skraju drogi.
Lubię tą rosyjską, melancholijną duszę i sposób widzenia oraz pisania. Anglosasi tego nie mają, a ja też z dzikich kresów i stepów
A ja z lasów, jezior, łąk i bagien
A te rosyjskie klimaty mają niepowtarzalny urok.
Takie są szerooookie jak naddońskie stepy.
Jak te piosenki
A przy okazji znalazłam jeszcze to. Ale fajne!
I to
Dobra, uciekam, bo uwielbiam "Federację" - to niebezpieczne
W Boże Ciało skacz do wody śmiało. Ja już po
Narobiłem zdjęć małżonki w stroju kąpielowym i teraz ją szantażuję, że wrzucę na portale społecznościowe. Ogólnie lekka trauma, bo nie za bardzo przepadam za takim leżeniem na słońcu. Na szczęście woda nadawała się do pływania więc robiłem sobie sesje pływania plus parę kilometrów pieszo przez las.
Hej popołudniowo.
Ciekawe propozycje zapodaliście.
A my byliśmy na "Hanie Solo", ja bardziej do towarzystwa. Właściwie to bajka była. Jedyne przesłanie jakiego się dopatrzyłam i z którym się nie do końca zgadzam to - nie ufaj nikomu. Podobała mi się para głównych bohaterów - Han i Kiara.
A my byliśmy na "Hanie Solo", ja bardziej do towarzystwa. Właściwie to bajka była. Jedyne przesłanie jakiego się dopatrzyłam i z którym się nie do końca zgadzam to - nie ufaj nikomu. Podobała mi się para głównych bohaterów - Han i Kiara.
Bo to jest bajka Ja już po w sobotę, musiałem chłopaków zabrać, nie że bez przyjemności. To akurat lubię w Star Wars, że łączy nas międzypokoleniowo. Odnośnie bajki, to jednak mniej bajka niż Star Wars głównego nurtu. Te spin-offy z Łotr1 na czele są jednak sporo mniej bajkowe. Pokazuje się sporo brudu codziennego, że ludek na dole haruje w pocie czoła, często niewolniczo, że ktoś na tych szczytnych ideach zarabia brudną kasę i takie tam. To mi się bardzo podoba. Teraz chłopaki żyją wizją filmu o Bobie Fetcie.
A mnie się dzisiaj nie udało pojeździć na rowerze, bo jak się okazało pompka do kół pożyczona od bratowej nie pasowała do mojego roweru. Muszę zaprowadzić rumaka do warsztatu i poprosić panów o przysługę.
"Gwiezdnymi wojnami" próbowałam zainteresować się ze względu na syna, ale to kompletnie nie moja bajka. Zgubiłam wątek może po kwadransie oglądania i tylko ciałem byłam obecna przed ekranem. Wolę stare kino
Tak, gwiezdne wojny mają kilka plusów, tak jak wymieniłeś Snake, można pójść z dziećmi i mieć dobrą zabawę. Faktycznie w poprzedniej części, były te przesłania o których piszesz, ale czy do ludzi to dotrze to inna sprawa.
Piegusku ja lubiłam najbardziej psychologiczne, oparte na faktach, komedie, thrillery. Jednak od jakiegoś czasu nie oglądam trudnych filmów jakby podświadomie nie chcę przeżywać dodatkowych emocji. Z tego powodu też nie czytam tego typu książek. Nie chcę żyć cudzym życiem, ani wyznawać nie swoich filozofii. Wolę książki o wychowaniu i z zakresu psychologii człowieka. To wydaje mi się bezpieczne i pożyteczne. Na inne przyjdzie jeszcze czas.
Widziałam w TV, wzmiankę o rodzinie z Anglii z dwadzieściorgiem dziećmi. Ładne te dzieci, zadbane, wesołe, rodzice nie wyciągają pieniędzy od państwa tylko prowadzą piekarnię. I tak sobie myślę, jak oni dają radę z 20-stoma, to ja bym też dała radę z dwoma.
My wczoraj wieczorem byliśmy na rowerach. Sprawa pompek jest mi znana. Piegusku będziesz miała okazję poznać panów z warsztatu.
Lilko, znam już panów z warsztatu No, chyba że kogoś nowego przyjęli do pracy - kto wie?
Ja się też bronię przed natłokiem przygnębiających informacji. Nie pamiętam, kiedy oglądałam wiadomości, bo nie mam ochoty słuchać, jak ludzie obrzucają się błotem w parlamencie albo mordują w jakiejś Syrii. Nigdy nie przemawiało do mnie poszukiwanie mocnych wrażeń w thrillerach czy horrorach - zwykłe życie jest wystarczająco nasycone dramatami.
Zauważam, że coraz mniej czytam powieści, pociągają mnie sprawy bardziej autentyczne. Lubię książki biograficzne, psychologiczne, felietony o bliskich nam sprawach (ostatnia moja lektura to wydana w formie listów książka Małgorzaty Kalicińskiej i jej córki Basi Grabowskiej - lekka, ciepła, ale pełna trafnych spostrzeżeń i refleksji). Nie stronię od cięższej tematyki typu holocaust (miałam istną manię) czy reportaże z Rwandy, ale to mnie jakoś nie przeciąża psychicznie.
Swoją drogą odczuwam ostatnio ochotę, na jakąś smakowitą powieść. Mam też do uzupełnienia braki w znajomości literatury klasycznej, np. Dostojewskiego, Tołstoja - jakoś zawsze co innego wpadało w ręce i te książki odsuwały się na plan dalszy. Z powieści współczesnych świetnie się czyta Kazimierza Orłosia, na razie znam tylko "Letnika z Mierzei", ale obiecuję sobie sięgnąć po więcej.
Z klasyki kocham "Krystynę córkę Lavransa" Sigrid Undset. Pamiętam też plastyczne opisy przyrody z "Tessy d'Urberville" Thomasa Hardy'ego. Uwielbiam gdy autor maluje słowem. Cenię też Orzeszkową za odwagę cywilną, która pozwalała jej głośno wygłaszać niepopularne opinie - podobała mi się "Marta", a z "Chamem" nawet spędziłam noc, z czego miałam setny ubaw W planach czytelniczych mam również biografię Konopnickiej - innej odważnej kobiety.
Ech... o książkach mogę godzinami, choć ostatnio odnotowuję spadek czytelnictwa... analogowego
Piegowata, Twoja znajomość literatury jest imponująca. Proszę poleć mi coś wartościowego dla mojej córki, ma już 11 lat, ale dolicz jeszcze jakieś 2, bo ona nie myśli już jak dziecko. Tak ze 3 tytuły na wakacje, będziemy razem czytać. Może uda nam się wypożyczyć w bibliotece.
W Boże Ciało skacz do wody śmiało. Ja już po
Narobiłem zdjęć małżonki w stroju kąpielowym i teraz ją szantażuję, że wrzucę na portale społecznościowe. Ogólnie lekka trauma, bo nie za bardzo przepadam za takim leżeniem na słońcu. Na szczęście woda nadawała się do pływania więc robiłem sobie sesje pływania plus parę kilometrów pieszo przez las.
Teraz zauważyłam dopisek. Fajnie spędziliście to święto.
Mój mąż to nigdy nie pamięta o robieniu zdjęć, nawet w czasie najważniejszych uroczystości zdarzało mu się zapomnieć. Choć jako gadżeciarz kupił sobie aparat, niestety tylko po to by kupić, a nie używać.
Ale z fejsem i zdjęciem mam jedną anegdotkę. Mój mąż wyjechał kiedyś na szkolenie, a miał wtedy urodziny. Córka zrobiła mi zajebiaszcze zdjęcie w stroju kąpielowym a ja jakimś cudem umieściłam je na jego fejsie nie uprzedzając wcześniej.
Kiedy wrócił miał niespodziankę z gorącymi życzeniami
Prawie zawału nie dostał, bo nie zauważył, że włączyłam taką funkcję, że dla znajomych było to zdjęcie nie widoczne. Miałam od razu milion połączeń nieodebranych.
Lilko, tyle co nasza forumowa koleżanka Ram, to chyba nie czytam. Kiedyś pochłaniałam więcej książek, teraz internet robi konkurencję a i ja jestem jakaś mniej skoncentrowana. No i forum wciąga, co tu kryć.
Teraz zauważyłam dopisek. Fajnie spędziliście to święto.
Ha, ha ale wieczór wcześniej była ostra konfrontacja. Moja taktyka ignorowania jej milczenia doprowadziła do eksplozji kiedy zabrałem swoje posłanie do dzieci na górę. Akurat mamy gości i nie było to jakoś ostentacyjne ale ona sobie podchmieliła i może miała jakiś plan na później Chwilę było ostro i nerwowo ale ja byłem dalej konsekwentny i odesłałem ją na dół. No ale skoro świt znów zawitała...
(...) No ale skoro świt znów zawitała...
I to jest ten optymistyczny akcent zdarzenia.
O Snaky, trudny przeciwnik z Ciebie, masz przewagę emocjonalną nad żoną.
Ale gdybyś miał żonę "odporną na brak nocnych igraszek", to włączyłaby TV, wzięła popkorn, a potem porządnie się wyspała. I tak x-razy z rzędu. No i jaki miałbyś na to sposób? Tylko weź pod uwagę wariant, że zależałoby Ci na niej.
Lilko, tak z marszu trudno mi wskazać konkretne tytuły, jakoś mam luki w pamięci. Pierwsze, co mi na myśl przyszło to seria pt. "Nela mała reporterka" - naprawdę świetne, nawet ja, starsza pani ( ), czegoś się z nich dowiedziałam o świecie. Pomyślę i jeszcze Ci kilka tytułów podrzucę...
O! właśnie przypomniałam sobie świetną powieść Krystyny Boglar: "Brent", którą sama czytałam jako dziecko. Trochę smutna, ale mądra, opowiada o 13-letnim chłopcu, którego rodzice wyjechali za granicę i postanowili tam zostać. Miałam ją w domu i od częstego czytania rozleciała i się zupełnie.
Warto sięgnąć też po Barbarę Kosmowską, Agatę Mańczyk, Martę Fox. Tę ostatnią może najpierw sama przejrzyj, bo wzbudza kontrowersje wśród rodziców. Moja koleżanka przeczytała sama świetną "Magdę.doc", ale nie zdecydowała się dać córce, uznając, że jeszcze za wcześnie. W "Magdzie" pojawia się problematyka niechcianej ciąży i seksu. Uważam, że autorka mądrze ujęła temat, ale sama zdecyduj, czy Twoja córka na takie historie jest gotowa. Fajne są krótkie książeczki Fox z serii "Pierwsza miłość" czy jakoś tak ; w jednej z nich, "Na nitkach babiego lata" mowa jest o dziewczynie zakochanej w chłopaku z internetu i o uczuciu budowanym na bardzo wątłych - niczym nitki babiego lata - podstawach.
No, popatrz, rozkręcam się Jeszcze do tematu wrócę, bo to jeden z moich ulubionych.
Snake, zastanawia mnie, czy jesteś zadowolony ze swojego małżeństwa, bo trudno wywnioskować z Twoich postów. Czy taka Wasza wojownicza natura i w gruncie rzeczy dobrze Wam z tym, czy też siłujecie się w tym małżeństwie?
Ja mam bardzo niską tolerancję na ciche dni, nie wytrzymuję milczenia. Wiedział to mój były małżonek i wykorzystywał przeciwko mnie. U nas to on stroił fochy i karał mnie milczeniem - dla mnie to była największa tortura. Nieraz się zdarzyło, że nie wytrzymałam napięcia i eksplodowałam z wielkim hukiem. I potem oczywiście miałam poczucie winy - i o to gadowi chodziło!!!
Nie, wielkie NIE dla manipulacji i celowego dręczenia!
Dziękuję Piegusku za propozycje. "Nelę" czytała, o poważniejszych tematach typu sex na razie nie będziemy czytać, ale coś na wakacyjny wyjazd zabierzemy. Ja lubię poczytać na leżaku, miedzy pływaniem a opalaniem się. Chciałabym żeby moja córka też poczytała. Smutnych książek nie mogłybyśmy czytać razem, bo ja od razu się wzruszam i głos mi drży.
A czy Wy macie już zaplanowane urlopy wakacyjne?
Pewne plany urlopowe mam, ale czy wypalą? Część urlopu, kilka dni, planowałam spędzić bez syna (bo raczej by się nudził między dorosłymi) w bardzo dla mnie atrakcyjny sposób, ale okazało się, że chyba nie będzie komu się nim zająć. Jednak ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałam.
Moje dziecię natomiast w poniedziałek wyjeżdża na czterodniową wycieczkę ze swoją i nie tylko swoją klasą. Będzie to jego pierwszy wyjazd bez kogokolwiek z rodziny. Ciekawa jestem, jakie wrażenia przywiezie z tej wyprawy.
A poza tym to urlopu specjalnie nie planuję. Pojeździ się rowerami po okolicy, porwie się syna do jakiegoś pobliskiego miasta, do parku linowego czy nad wodę itd. Mam w planie zakosztować z nim pływania w kajaku, bo dowiedziałam się, gdzie w mojej okolicy funkcjonuje wypożyczalnia. Może na któryś weekend wyskoczę bez syna do Sanoka. O, właśnie - przecież syn z kuzynem mają zaproszenie do Warszawy od brata szwagierki.
Z mojej młodości przypomniały mi się jeszcze książki Danuty Bieńkowskiej, ale to raczej dla ciut starszych nastolatek. Nie epatują jednak seksem, więc mogłyby córkę zainteresować.
Lilko, a co powiesz na książki Małgorzaty Musierowicz? Pełno w nich uniwersalnej mądrości.
Po niedzieli zwrócę jeszcze uwagę na dział młodzieżowy w bibliotece, bo nie wszystkie tytuły i nazwiska zachowałam w pamięci.
O Snaky, trudny przeciwnik z Ciebie, masz przewagę emocjonalną nad żoną.
Nie przesadzałbym z tym.
Ale gdybyś miał żonę "odporną na brak nocnych igraszek", to włączyłaby TV, wzięła popkorn, a potem porządnie się wyspała. I tak x-razy z rzędu. No i jaki miałbyś na to sposób? Tylko weź pod uwagę wariant, że zależałoby Ci na niej.
Snake, zastanawia mnie, czy jesteś zadowolony ze swojego małżeństwa, bo trudno wywnioskować z Twoich postów. Czy taka Wasza wojownicza natura i w gruncie rzeczy dobrze Wam z tym, czy też siłujecie się w tym małżeństwie?
Siłujemy się. Raz łagodniej, raz brutalniej. Czy jestem zadowolony? Ogólnie tak. Szczegóły wymagałyby już publicznej wiwisekcji, a forum czytają różne wrażliwe duszyczki
Dziś wszystko mnie boli, bo jeden dzień pływania, drugi dzień crossfit, trzeci dzień kosa spalinowa - łąka i ja. Dla odmiany tym razem nie w przykrótkich porciętach ale długie, obcisłe dżinsy, naga klata i kapelusz
Hej niedzielnie
Siłujemy się. Raz łagodniej, raz brutalniej. Czy jestem zadowolony? Ogólnie tak.
No i super. Ja myślę, że Ty byś krzywdy swojej żonie nie zrobił. Nie jesteś aż tak zepsutym facetem.
Dziś wszystko mnie boli, bo jeden dzień pływania, drugi dzień crossfit, trzeci dzień kosa spalinowa - łąka i ja. Dla odmiany tym razem nie w przykrótkich porciętach ale długie, obcisłe dżinsy, naga klata i kapelusz
Czyli postawiłeś na aktywność. Wygooglowałam sobie crossfit i wyszły mi poniższe obrazki. Teraz się nie dziwię dlaczego biegasz rozgolaszony.
Piegusku, M. Musierowicz nie czytałam, albo nie kojarzę, ale przypomniało mi się jak kiedyś wspomniałaś "Kwiat kalafiora". Mnie też to się podobało, spróbuję poszukać tego w bibliotece.
Moja córka też pojedzie na wycieczkę, ale na razie w młodszych klasach są to jednodniowe wyjazdy. Dzieci to uwielbiają. Cztery dni to dużo, Twój syn będzie miał frajdę. Piegusku byłoby super jakbyś wyprawiła chłopaków do Warszawy a sama skorzystała z tego wyjazdu o którym wspomniałaś. Na kajakach pływałam tylko raz po jeziorze z ojcem, było głęboko, widać było czubki zatopionych drzew.
Ja dziś już zaliczyłam kościół i zakupy. Kupiłam sobie spodenki na wyjazd.
Co u Was pod koniec długiego weekendu? Co u Ciebie Symbi?
Zostawiam piosenkę, lubię tę melodię.
No i super.
Ja myślę, że Ty byś krzywdy swojej żonie nie zrobił. Nie jesteś aż tak zepsutym facetem.
Właśnie odczuwam żal, że nie jestem zepsutym facetem. Teraz, gdy człowiek ma wiedzę, umiejętności i nawet środki by się znalazły nic tylko być zepsutym facetem.
Czyli postawiłeś na aktywność. Wygooglowałam sobie crossfit i wyszły mi poniższe obrazki. Teraz się nie dziwię dlaczego biegasz rozgolaszony.
Oj tak jak ten pan, to nie ma Za późno, w moim wieku ciężko takie efekty osiągnąć. Poza tym nie ma co się oszukiwać, trzeba by się wspomagać ostro, a to nie musi być zdrowe. Mnie zaś głównie o zdrowie chodzi, bo przy pracy człowiek dziadzieje. Lubię zaś ćwiczyć wśród ludzi, a jak się trafiła możliwość raz w tygodniu na intensywny trening grupowy, to skorzystałem. Co prawda jestem chyba zawsze najstarszy w grupie, przeważają tacy 10 - 20 lat młodsi. No ale nie odstaję i mam najlepszą frekwencję
A co do rozgolaszenia, żona i tak woła na mnie grubas lub tłuścioch...
Też czasami żałuję, że nie jestem zepsutą dziewczyną
Taaaak by się żyło
Lilko, propozycja, którą dostałam, niestety realizowana będzie jeszcze w roku szkolnym. Trudno, może innym razem, a poza tym ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałam.
Za to dzisiaj napomknęłam pewnemu koledze z PTTK o kajakach, a on mi na to, że w jego miejscowości (jakieś 30 km) ode mnie zna kogoś, u kogo można z nich skorzystać za darmo. Są nawet trzyosobowe i moglibyśmy popływać z nim i moim synem wzdłuż Sanu
Ale fajnie!
Siłowanie się w związku jeśli nie jest na serio, może być całkiem zabawne. Ja po swoich przejściach siłowania mam dosyć. Chcę spokoju i bezpieczeństwa.
Wtrącę się, bo jest o książkach
Lilko , a czy twoja córka zna serię "Magiczne drzewo" Andrzeja Maleszki? Albo Ricka Riordana "Percy Jackson i bogowie olimpijscy"? Mojemu synowi podobały się swego czasu obie bardzo Jest też bardzo wesoła seria "Banda Spaghetti" (C. Capria& M. Martucci) - mój syn wchłonął dość szybko. A niedawno odkryliśmy polską serię autorstwa Rafała Kosika "Felix, Net i Nika" - mój syn dopiero zaczyna z nią przygodę. No i książki pani Agnieszki Stelmaszyk mogą się twojej córce spodobać - szczególnie trzytomowy przygodowy cykl "terra incognita".
Może to będzie fajna lektura na wakacje?
"Magiczne drzewo" bardzo się podobało mojemu synowi . I wszystkie części "Harry'ego Pottera" łyknął jednym haustem. Generalnie jednak nie jest mocno rozczytany. Niestety, mamy w domu laptop...
"Magiczne drzewo" bardzo się podobało mojemu synowi
. I wszystkie części "Harry'ego Pottera" łyknął jednym haustem. Generalnie jednak nie jest mocno rozczytany. Niestety, mamy w domu laptop...
Piegowata, a może pamiętasz spektakle Maleszki w Teatrze Młodego Widza? Ja uwielbiałam jego "Mechaniczną Magdalenę"
Tylko tę "Magdalenę" kojarzę, podobała mi się.
Fajny był ten "Teatr Młodego Widza". O widzisz, a może by odgrzebać w internecie.
Ram, dziękuję za wiele interesujących tytułów. Nie znałyśmy ich. Na pewno zapytam o nie w naszej bibliotece. Właśnie chodzi mi o to, żeby córka nie nudziła się na wakacjach. Harrego Pottera oglądaliśmy całą rodziną, w zimie były w TV wszystkie części.
Piegusku koniecznie skorzystaj z kajaków, tylko weź ze sobą znajomego, żeby było bezpieczniej.
Snake, słusznie prawisz o siłowni i zdrowiu, niestety wielu młodych chłopaków nie zważa na to a potem pojawiają się problemy z agresją, sercem i seksem. A to już nie jest śmieszne dla potencjalnych partnerek, zresztą dla samych zainteresowanych też.
Też czasami żałuję, że nie jestem zepsutą dziewczyną
Taaaak by się żyło
Co racja to racja, ale musiałabyś najpierw nie mieć serca.
Ram, dziękuję za wiele interesujących tytułów. Nie znałyśmy ich. Na pewno zapytam o nie w naszej bibliotece. Właśnie chodzi mi o to, żeby córka nie nudziła się na wakacjach. Harrego Pottera oglądaliśmy całą rodziną, w zimie były w TV wszystkie części.
Nie ma za co
To wszystko są tytuły porządnie "przerobione" przez mojego syna - polecam z czystym sumieniem
Snake, słusznie prawisz o siłowni i zdrowiu, niestety wielu młodych chłopaków nie zważa na to a potem pojawiają się problemy z agresją, sercem i seksem. A to już nie jest śmieszne dla potencjalnych partnerek, zresztą dla samych zainteresowanych też.
Wkrótce w piwnicy zawiśnie worek bokserski, rękawice i z chłopakami będziemy uwalniać agresję A propos agresji. Wczoraj najdroższa znów wpędzała mnie w poczucie winy, że nie pojechałem z synem na selekcję piłkarską, a tam byli prawie sami ojcowie! No właśnie i tu słowo o agresji. Siedzę na meczach, gdzie grają te dzieciaki po 8-10 lat i co ci rodzice odstawiają, to szczęka mi opada. Poziom kibolski w zasadzie, zapluwają się wrzeszcząc - Jezu - myślę sobie, ludzie to tylko dzieci...
Piegowata'76 napisał/a:Też czasami żałuję, że nie jestem zepsutą dziewczyną
Taaaak by się żyło
Co racja to racja, ale musiałabyś najpierw nie mieć serca.
A mi najdroższa od czasu do czasu wypomina taką dawną byłą jak ją podle potraktowałem - bez serca właśnie. A ja dalej nie skumałem o co chodzi
Mój syn przez pewien czas trenował piłkę nożną, więc zdarzało mi się jeździć na turnieje. Zawsze zabierałam ze sobą książkę, żeby przetrwać
witam długo tu nie zaglądałem , z braku czasu. Ostro robię swoją chatę a chce to skończyć do sierpnia ,więc czasu coraz mniej. Sezon motocyklowy rozpoczęty do pracy se śmigam bo nie mam czasu na przejażdżki popołudniowe. W sprawach sercowych bez zmian , może to lato przyniesie jakieś zmiany ale w sumie mylę tak co roku i od 4 nic. Przyzwyczaiłem się i w sumie dobrze mi z tym . Myślę że we wrześniu mogę zrobić obiecaną wam imprezę u mnie Pozdro dla wszystkich
Uwaga Astral zaprasza ! Zapisuje w komorce coby nie zapomniec i sie upomniec
A czy Wy macie już zaplanowane urlopy wakacyjne?
U mnie o wakacjach kompletna cisza. Jakby ich w ogóle nie było. Żona pewnie zakłada, że pojedzie do siebie na wieś na kilka dni. Wspólnego wypadu gdziekolwiek raczej nie będzie, bo jak mamy gdzieś jechać jak ona nie może ze mną spać ? Mam brać apartament z dwiema sypialniami ? No bez jaj...
Hej
Astral dobre wieści nam przynosisz. Coś jakby stabilizację wyczuwam. Pozdrawiamy!
Wilku, to straszne co piszesz. Wiesz co Ci powiem, to nie sprawiedliwe, że zapewniasz godziwy byt żonie, a ona Cię tak traktuje. Ja jej nie znam, ale to mi się nie podoba. Co to ma być za spanie osobno. Powody tego ze strony kobiety mogą być różne, czasem coś się po prostu zepsuje, ale ja tu coraz bardziej widzę osobę bezwzględną, brać owszem i czerpać profity, ale dawać to już niekoniecznie.
Na pewno święty nie jesteś, ale mój drogi nikt nie ma prawa skazywać drugą połówkę na emocjonalną zimę. Ja wiem, że to nie tylko o sex chodzi. Jednak zmiana zależy tylko od Twojej decyzji, bo żonie jest tak wygodnie i na pewno niczego nie zmieni.
Moim zdaniem powinieneś żonie oznajmić separację i że zamieszkacie osobno. Powiedz, że Ty nie chcesz już takiego życia i dacie sobie czas na przemyślenie sprawy. Jak pomieszkacie osobno to zobaczysz co będzie dalej. Zobaczysz jaka będzie jej reakcja, bo faktycznie może jesteś dla niej tylko zapleczem bytowym. To nie jest fer.
Wkrótce w piwnicy zawiśnie worek bokserski, rękawice i z chłopakami będziemy uwalniać agresję
I o to właśnie chodzi, żeby spędzać czas z dziećmi. A worek bokserski jak najbardziej pomaga, czytałam w mądrych książkach.
A mi najdroższa od czasu do czasu wypomina taką dawną byłą jak ją podle potraktowałem - bez serca właśnie. A ja dalej nie skumałem o co chodzi
Snejku, ile Ty masz tych byłych!
Podoba mi się jak nazywasz swoją żonę.
A przy okazji pamiętaj, że kobiety czasem muszą sobie pozrzędzić, tak już mają, pewnie nie wszystkie ale niektóre na pewno. Może to nawet dobrze, w porównaniu np. do bezduszności i wyrachowania.
Hej
![]()
Astral dobre wieści nam przynosisz. Coś jakby stabilizację wyczuwam. Pozdrawiamy!
![]()
Wilku, to straszne co piszesz. Wiesz co Ci powiem, to nie sprawiedliwe, że zapewniasz godziwy byt żonie, a ona Cię tak traktuje. Ja jej nie znam, ale to mi się nie podoba. Co to ma być za spanie osobno. Powody tego ze strony kobiety mogą być różne, czasem coś się po prostu zepsuje, ale ja tu coraz bardziej widzę osobę bezwzględną, brać owszem i czerpać profity, ale dawać to już niekoniecznie.
Na pewno święty nie jesteś, ale mój drogi nikt nie ma prawa skazywać drugą połówkę na emocjonalną zimę. Ja wiem, że to nie tylko o sex chodzi. Jednak zmiana zależy tylko od Twojej decyzji, bo żonie jest tak wygodnie i na pewno niczego nie zmieni.
Moim zdaniem powinieneś żonie oznajmić separację i że zamieszkacie osobno. Powiedz, że Ty nie chcesz już takiego życia i dacie sobie czas na przemyślenie sprawy. Jak pomieszkacie osobno to zobaczysz co będzie dalej. Zobaczysz jaka będzie jej reakcja, bo faktycznie może jesteś dla niej tylko zapleczem bytowym. To nie jest fer.
Lilka my śpimy osobno, bo żona nie daje rady spać ze mną z powodu mojego chrapania. Tak już jest od 1,5 roku. Boli mnie ta sytuacja. Z uwagi na to poszedłem na zabieg w listopadzie (plastyka podniebienia, korekta przegrody nosowej), ale to niestety nie usunęło problemu. Żona twierdzi, że pewnie gdybym schudł to może to by pomogło. Może i tak, tylko, że o ile łatwiej jest zgubić brzuch to odchudzić szyję już znacznie trudniej.
Snejku, ile Ty masz tych byłych!
Oj tam - trzy:
1. pierwsza miłość - i chciałbym, i boję się.
2. pierwszy związek - myślałem, że to tak po koleżeńsku, a ona myślała, że więcej. Być może w głowie miałem ciągle tą z punktu pierwszego
3. żaden związek, żadna miłość ot przyjaciółka i dobry kompan do milczenia.
Podoba mi się jak nazywasz swoją żonę.
Ale wiesz, że to może być dwuznaczne
A przy okazji pamiętaj, że kobiety czasem muszą sobie pozrzędzić, tak już mają, pewnie nie wszystkie ale niektóre na pewno. Może to nawet dobrze, w porównaniu np. do bezduszności i wyrachowania.
Tak mi mówi, że co bym nie zrobił, to będzie miała humory i będzie zrzędzić ale to nie moja wina, bo ja jestem najlepszym facetem na świecie.
Strony Poprzednia 1 … 219 220 221 222 223 … 232 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024