moje cudowne życie po rozwodzie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Strony Poprzednia 1 217 218 219 220 221 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 14,171 do 14,235 z 15,029 ]

14,171

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry smile

Posyłam cudowną piosenkę na chwile majowego relaksu. Ja też tak mam, że jak mi coś wpadnie w ucho to słucham przez dłuższy czas, aż do znudzenia. smile

Bujanie się w hamaku to marzenie mojego męża, jeszcze z dzieciństwa. Niestety obecnie nie ma na naszym podwórku dwóch solidnych drzew blisko siebie, które by utrzymały takiego sporego osobnika. smile

Zobacz podobne tematy :

14,172

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Bujanie się w hamaku to marzenie mojego męża, jeszcze z dzieciństwa. Niestety obecnie nie ma na naszym podwórku dwóch solidnych drzew blisko siebie, które by utrzymały takiego sporego osobnika. smile

Niestety też tak mam. Tylko jeden solidny orzech, a reszta to owocówki marne. Miałem jednak taki plan żeby obok orzecha wkopać solidny pal i tak rozmieścić hamak. Ja w majówkę pracuję, nadganiam zaległości przeróżne. No ale zdążyłem polatać półnago (znowu wink ) z kosą, dziś końcówka. Doprowadziłem do porządku stary rower starszego, bo młodszy miał się uczyć jeżdżenia. W przerwie w grillowaniu udzielałem mu nauk ale on to uczeń wrażliwy, a ja nauczyciel ostry więc płacz, rzucanie roweru... Mówię starszemu - zostaw te gry, pomóż bratu. Poczuł się w końcu do obowiązku. Skończyło się lądowaniem w pokrzywie i wrzaskiem na pół wsi - mamo, booooliii!!! Rany nie okazały się na szczęście śmiertelne. Mówię - synu, ja jak widzisz chodzę kosić pokrzywy w samych gatkach i trampkach, też mnie piecze ale to zdrowe. Nie przyjął tego ze zrozumieniem wink

14,173 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-05-02 17:04:56)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry! Wykorzystałam wolny na dzień na porządki w szafie z butami, wstyd się przyznać, ale miałam jeszcze buty pamiętające początki XXI wieku, albo nietrafione zakupy babcine dla wnuków, często nigdy nie noszone, z metkami, bo babcia nie trafiała z rozmiarami w stopę dzieci, tylko kupowała na wyprzedaży, jak się trafiło. Te gorsze pary poszły do śmieci, te nienoszone na PCK.
Planuję lampkę wina wieczorem.
Co do hamaków, to widziałam dzisiaj w sklepie budowlanym hamak z uchwytem solidnym, jak nie ma drzewek, to wystarczy postawić całość i można się pobujać.

14,174

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Moja znajoma ma hamak na balkonie - polecam.

14,175

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Słoneczne dzień dobry!
Właśnie tradycyjnie poranną kawkę popijam, dzieciory jak zwykle chrapią w najlepsze.

14,176 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-03 13:19:43)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześć smile
A ja skończyłam gotowanie zupy szczawiowej. Dobra wyszła, pierwszy raz gotowałam na kawałku wędzonego kurczaka.
Od dreptania po kuchni rozbolały mnie nogi, więc przysiadłam na chwilę, póki nie ugotują się jajka do zupy. Potem pewnie kawka i ogarnięcie tego i owego przed wizytą spodziewanego gościa - ulubionej Sąsiadki. Będzie dzisiaj u mnie nocować.
Moje dziecko wkuwa, biedactwo smile Ale pozwolę mu wyskoczyć z kolegą na Rynek, bo tam dziś majówka i liczne atrakcje dla najmłodszych - niech pobrykają.

14,177 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-05-03 18:22:43)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry smile

My wróciliśmy właśnie z jednodniowej majówki w pięknych okolicznościach przyrody i z atrakcjami dla dzieci.
Piegusku ja bardzo lubię zupy. Szczawiowej jednak jeszcze nie robiłam, a pamiętam jak mi smakowała w przedszkolu. smile
Dziś jedliśmy obiad w  restauracji, ja wybrałam królewską zupę rybną, była bardzo dobra.

Dziewczyny dzięki za porady w sprawie hamaka. Trzeba będzie coś postanowić w tej sprawie. Balkon mam dość duży. Mąż uparł się właśnie żeby zamówić meble rattanowe i tam wstawić.

Snake, wyraz "rozgolaszony" wejdzie na stałe do naszego słownika. smile
Ja pamiętam swoją pierwszą jazdę na rowerze, też skończyła się na płocie w pokrzywach.
Mój mąż też nie sprawdził się jako nauczyciel jazdy na rowerze, kiedy usłyszałam, że krzyczy na córkę, szybko sama zajęłam się tym tematem. Nie było to łatwe, ale udało się. Miałam już doświadczenie, bo wcześniej nauczyłam jeździć swojego chrześniaka.

Wiosenna muzyka. Ogrody podobne do tych, które dziś widzieliśmy. smile

14,178

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry! Kawa z rana jak śmietana!
http://id.joe.pl/sub_images/pictures/558e80797fd22aaf84d237d5e18cdef1_th2.gif

14,179

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry! Wpadam na kawę, dziś dla mnie pierwszą.
Zostawiam kwitnące kasztany. smile

https://1.bp.blogspot.com/-G3YSRUXzKqk/VzIe5WKexYI/AAAAAAAABHY/wiBmdMQC_WEa1faUJTSk1mm5UvVjY-huACKgB/s1600/IMG_20160510_171836.jpg

14,180

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Snake, wyraz "rozgolaszony" wejdzie na stałe do naszego słownika. smile
Ja pamiętam swoją pierwszą jazdę na rowerze, też skończyła się na płocie w pokrzywach.
Mój mąż też nie sprawdził się jako nauczyciel jazdy na rowerze, kiedy usłyszałam, że krzyczy na córkę, szybko sama zajęłam się tym tematem.

Nie roszczę sobie praw autorskich, to takie słówko które gdzieś lokalnie musiałem zasłyszeć. Co do nauki - jestem beznadziejnym pedagogiem. Starszy płakał ale się nauczył jeździć, młodszy na razie płacze i mówi, że woli hulajnogę. Żona jak brała u mnie prywatne nauki jazdy przed egzaminem, to wysiadała z auta ze stekiem przekleństw trzaskając drzwiami... Cóż, mnie mój instruktor jazdy za króla Ćwieczka okropnie jeb..... i sam mówił, że musi tak robić. Żebym wiedział, że jazda autem, to stres i nie przelewki, bo jak będzie miły, to i tak przyjdzie egzamin, stres i mnie to zeżre jak nie będę oswojony. A tak, to jak on mnie jeb.... na co dzień, to egzamin będzie czystą przyjemnością. W sumie się sprawdziło smile
Uch... właśnie skończyłem ognisko, przyjechał szwagier więc rozpaliłem, dzieci się ucieszyły, bo wujek, ognisko...
Ach te kobiety. Mówię najlepszej, że jest najfajniejsza i mnie pociąga, to ona, że ją manipuluję tongue

Ps. Fajna sygnaturka wink

14,181 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-05-05 12:20:05)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hej w ten piękny sobotni czas smile
Zapraszam na lemoniadę we wiosennym ogrodzie.
https://secure.i.telegraph.co.uk/multimedia/archive/02541/lifecentre0_2541090b.jpg

Snake napisał/a:

Żona jak brała u mnie prywatne nauki jazdy przed egzaminem, to wysiadała z auta ze stekiem przekleństw trzaskając drzwiami...

A ja myślałam, że to ja miałam przewalone. big_smile
U mnie jazda na kursie przebiegała idealnie, samochód nigdy mi nie gasł, pod górkę doskonale ruszałam z ręcznego, dobrze robiłam kopertę, egzamin zdałam za pierwszym razem, nie zrobiłam ani jednego błędu w czasie jazdy. Byłam z siebie dumna. No i na tym moje sukcesy motoryzacyjne się skończyły. big_smile W tamtym czasie nie mieliśmy swojego auta. Jeździłam autem mojego ojca, a wtedy mój mąż wpadał w panikę. big_smile Ciągle mi mówił, że ktoś na mnie zatrąbił, że auto mi się cofnęło i takie tam. W każdym razie uwierzyłam mu, że jestem beznadziejnym kierowcą i tak już zostało. Nienawidzę jeździć, choć teraz mamy super auto, takie które nie cofa się pod górkę przez ileś tam sekund. big_smile Jadę tylko jak muszę, na przykład jak mąż jest pijany i nie widzi jak prowadzę. big_smile Sam jest doskonałym kierowcą, ma sokoli wzrok, refleks i myśli jeszcze za innych uczestników ruchu, choć zdarza mu się przerysować lusterko. big_smile 

Snake napisał/a:

Uch... właśnie skończyłem ognisko, przyjechał szwagier więc rozpaliłem, dzieci się ucieszyły, bo wujek, ognisko...
Ach te kobiety. Mówię najlepszej, że jest najfajniejsza i mnie pociąga, to ona, że ją manipuluję tongue

Fajny pomysł z ogniskiem. Teraz to już rzadkość, a pamiętam ile frajdy było przy ognisku jak byliśmy dziećmi albo młodzieżą. smile

No ja się nie dziwię, że żona Ci nie wierzy, w końcu jesteś wężem. Wężem kusicielem. big_smile
A na poważnie, to myślę, że jesteście dobrze dobraną parą. Myślę, że każda para ma swój własny język miłości. I to jest super. smile

Snake napisał/a:

Ps. Fajna sygnaturka wink

Dzięki. Jak cza to cza. Choć tytuł królowej stopek już dawno zajęty. wink

14,182 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-05 20:53:36)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hej smile
Moja Mama nieraz pytała mojego drugiego rodzica: "Co się tak rozgolasiłeś?", kiedy paradował po domu w samych majtkach smile To słowo brzmi dla mnie swojsko i sympatycznie.
Tyle mam możliwości spędzenia dzisiejszego wieczoru, że... zostaję w domu. Stłukłam sobie stopę i boli mnie mocno, chodzenie jest męczące, a co dopiero tańce. Poza tym syna trzeba pod wieczór do nauki trochę pogonić - nie ma tego, wbrew pozorom, tak wiele, ale trzeba przypilnować. Na szczęście bystry jest i zapamiętuje w lot - nie to, co jego stara matka (dziś!) wink

14,183

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Majówka, majówka, i po majówce...
Tradycyjnie jak w niedziele rosołek wstawiłam.
Wczoraj obudzilam się o piątej rano, skutkiem czego po południu zmogła mnie drzemka. Czekam na moją zamówioną leżankę na balkon, to będę mogła w ciepłym świeżym powietrzu polegiwać.
Piegowata, masz Ty ciężki los z tymi boleściami.
A tymczasem kawusia
http://intopassion.pl/wp-content/uploads/2016/07/2-1-e1469628735243.jpg

14,184

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam przy kawie. smile
Piegusku życzę jak najszybszego wyleczenia stopy.
My na zakończenie majowego weekendu robimy dziś grilla.
http://gardenparty.pl/wp-content/uploads/2014/05/pikniki_firmowe.jpg

14,185

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Symbi, na szczęscie dochodzę już do siebie. Ból nogi w nocy nie dał mi spać, ale dziś już czuję, jak się zmniejsza. Będzie dobrze, ale wieczorne majówkowe atrakcje sobie odpuszczę.
Pozdrawiam serdecznie wszystkich smile

14,186

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Pozdrawiam Piegusku, wypiję dziś Twoje zdrowie. smile

14,187

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry, dziś proponuję mrożoną kawę. smile

http://przekaskinaimpreze.pl/wp-content/uploads/2012/10/kawamrozona.jpg

14,188

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lilko, szalejesz z podpisami w stópce.
Piękne słońce kolejny dzień, aż chce się wstawać.
Kupiłam kilka cebulek gipsówki, chcę sobie posadzić. Chciałabym jeszcze mieć motyli krzew, bo poprzedni tak często przesadzałam, że w końcu tego nie wytrzymał i usechł. Może się dziś wybiorę do szkółki.
Żebym to jeszcze do roboty się umiała zebrać po 6 dniach wolnych.

14,189 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-05-08 08:44:37)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hej smile

Ja nie miałam problemu tym razem z powrotem do pracy, bo jak pisałam na tej majówce miałam większość dni pracujących.
Zainspirowana balkonowymi rozważaniami zdecydowałam się w końcu na leżanko-huśtawkę, a córka wybrała włochate poduszki do niej.
Symbi wygooglowałam sobie ten motyli krzew, to  takie śliczne kwiaty, a ja nie miałam pojęcia o ich istnieniu. Jak na razie ogrodnictwo u mnie pozostaje tematem mało uprawianym.

Motyli krzew
https://i.wpimg.pl/870x0/i.parenting.pl.sds.o2.pl/2016/05/27/5407976-l_d0f1.jpg

Ja wczoraj zauważyłam na rowerowej przejażdżce moje ulubione kwiaty łąkowe, firletki. Powiem Wam, że jazda na rowerze tak mnie wciągnęła, że codziennie wieczorem robię sobie mały wypadzik. A przy okazji spotykam dawnych znajomych, przypominam sobie dawne miejsca.
Firletka
https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/2/25/XN_Lychnis_flos_cuculi.jpg/632px-XN_Lychnis_flos_cuculi.jpg

Co do stopek to staram się na bieżąco aktualizować. wink Ta obecna to cytat z książki, którą ostatnio przeczytałam jednym tchem. To prawdziwa opowieść o matce i ojcu, którzy nie stracili nadziei i dzięki temu uratowali wzrok synkowi choremu na siatkówczaka. Dzięki swojej postawie i pomocy przyjaciół uzbierali pieniądze na czas na leczenie, a ich zmagania dały owoc w postaci dostępności tej terapii dla innych dzieci w Polsce. Po wyleczeniu dziecka założyli fundację, Podaj Dalej, która cieszy się zaufaniem.

14,190

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry!
Ten motyli krzew naprawdę nazywa się budleja Dawida, ale mi wypadła z głowy ta nazwa w trakcie pisania mojego postu kilka dni temu, dlatego napisałam drugą, potoczną nazwę. Jak pisałam, miałam to kiedyś i rzesze motyli, zwłaszcza paziów przylatywały do niej, nie było dnia, żeby koło krzewu nie kręciły się dwa lub trzy motylki.
dzisiaj mam zamiar wpaść do Castoramy po mój zamówiony leżaczek, to wejdę też do szkółki roślinnej obok.
Wczoraj i przedwczoraj pracowałam po 11 godzin, wróciłam z pracy nieprzytomna. Ale dałam słowo klientowi, że mu coś zrobię na środę, to terminu trzeba było dochować. Gdybym nie miała wolnego w czasie majówki, to bym sobie pracę rozłożyła na kilka dni, a tak to trzeba się było spiąć.
To zapraszam do ogrodu na śniadanie z kawką
http://4.bp.blogspot.com/-AJjDWDr5QWk/TrBLVogTaAI/AAAAAAAAHpI/EstuRdOdWl4/s1600/m_sniadanie%2Bw%2Bogrodziee.JPG

14,191 Ostatnio edytowany przez Piotr Introwertyk (2018-05-10 07:33:21)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ja się pisze na śniadanie z tą Panią o ujemnym bilansie energetycznym wink
Czołem wszystkim.
edit
JA po majówce niskogórskiej ale przepieknej co by nie mówić.
http://podroze.beatamazurek.com/wp-content/uploads/2013/08/Sucha-Bela27.jpg
a nie mniej radosne były wieczory gdzie do gitary darlismy japy o Orawianach co zaciukali naszego Jaśka (ten wprawdzie ukradł im owieczki ale stoimy na stanowisku że to były jego owieczki wcześniej zwinięte przez nich)

14,192

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry smile

Super zdjęcia wstawiliście. Piękna Pani w pięknym ogrodzie. Ja też się chętnie przysiądę. Piotrze cieszę się, że miałeś taką wspaniałą majówkę. Super wygląda ta wspinaczka. Czy możesz napisać gdzie jest to miejsce to sobie poczytam w necie dokładniej. Szukam fajnego miejsca na weekend. Jak widziałam pożar na Słowacji to się odrobinkę niepokoiłam.

Do odsłuchania wieczorem, moja ulubiona orawska kołysanka.

14,193

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A to byl Slowacki Raj. Palilo sie gdzies w tatrach czyli nie u nas. Raj -bardzo przyjemne miejsce . Urok strumieni plynacych pod nogami i te drabinki i stopnie -super zabawa choc nie dla osob z lekiem wysokosci i malych dzieci.  Szkoda tylko ze nie ma zorganizowanych splywow hornadem bo to  cos dla mnie hmm

14,194

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzięki Piotrze. Ja byłam w Słowackim Raju kilkanaście lat temu, teraz mi się przypomniało, że były tam takie drabinki. Też mi się tam bardzo podobało i towarzystwo było bardzo wesołe.

14,195

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hej, hej, pozdrowionka wieczorne.
Moja majówka była skromna, ale przyjemna. Nie potańczyłam niestety, bo stopa...
Do dziś daje o sobie znać, ale podobno to nic groźnego - ot, wrażliwe miejsce.
W sobotę byłam na ślubie kolegi z pracy. Ożenił się z siostrą naszej współpracownicy. We troje spotykali się razem na basenie i tak się zaczęło. Ona, moja rówieśnica, długo czekała na tego jedynego. Chyba warto było, bo kolega jest naprawdę w porządku smile Młodszy jest od niej znacznie, a jednak... miłość chadza różnymi, zaskakującymi drogami smile

14,196

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Słoneczne dzień dobry! piękny weekend za mną, a przede mną nadzieja na równie piękny weekend. Leżaczek przyszedł, więc uskuteczniałam już opalanie na balkonie. Dzisiaj imieniny zimnej Zośki, po tym dniu będzie już można roślinki do doniczek wsadzać na zewnątrz. Kupiłam sobie sadzonki gipsówki i chcę się nimi zaopiekować dzisiaj, powsadzać do doniczek.
Tymczasem zapraszam na wiosenną kawę
http://3.bp.blogspot.com/-Z9qb6lM3KXE/VcCFMY_W3VI/AAAAAAAABmo/-Q-fbFmucWk/s640/coffee_summer.jpg

14,197

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry przy wiosennej kawie smile Miło poczytać jak spędzacie czas. Ja również przyjemnie spędziłam przedłużony weekend. Tak się rozmarzyłam, że nabrałam ochoty na urlop na egzotycznej wyspie.

Piegowata'76 napisał/a:

... miłość chadza różnymi, zaskakującymi drogami smile

A czasami są to górskie szlaki, tak piękne jak tutaj. smile

https://www.tapetus.pl/obrazki/n/207252_aka-kwiaty-lasy-gory-chmury-wiosna.jpg

14,198

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

No, miłość na takiej łące (połoninie?), to byłoby coś smile

14,199

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Przepiękne zdjęcie smile Eeehhh...

14,200

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Łąka, miłość, rozmarzenie...podoba mi się taka perspektywa.
Ja wciąż mam nadzieję, że w takim miejscu kiedyś będzie nasz dom.

A tymczasem kawa. Czy mi się wydaje, czy w tym białym kubeczku do kawy od Symbi odbija się wizerunek dziewczyny? smile

https://thumbs.dreamstime.com/b/najlepszych-przyjaci%C3%B3%C5%82-kawa-croissant-i-p%C4%85czka-charakteru-ilustraci-set-83839497.jpg

14,201 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-16 21:13:59)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A propos gór, dostałam wspaniałą propozycję spędzenia Nocy Muzeów w Sanoku, ale niestety, musiałam zrezygnować. Obecnie priorytetem jest syn i jego postępy naukowe. Nie mogłabym go zabrać ze sobą (bo towarzystwo i rozrywki zdecydowanie dorosłe, w planach jest dancing późnym wieczorem, nie będzie też innych dzieci), a podrzucać jakimś ciociom teraz nie chcę.
Ale grunt, że tu i ówdzie jest człowiek mile widziany. To mnie cieszy.

14,202 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-05-17 10:02:08)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusku, trochę szkoda tego wyjazdu, ale jeśli nie było innej możliwości to rozumiem.

Ja czytam obecnie absolutnie wspaniałą książkę o wychowaniu "Jak wychować szczęśliwe dzieci" Wojciecha Eichelbergera. Traktuje nie tylko o stosunku do naszych dzieci, ale również o naszych wewnętrznych dzieciach, bez zainteresowania, którymi nie jesteśmy w stanie sprostać roli rodzica. Kolejny raz czytając znajduję potwierdzenie moich własnych wniosków. To wspaniałe uczucie. Gorąco ją polecam wszystkim rodzicom nastolatków i młodszych dzieci.

14,203

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lilko, mam nadzieję trochę więcej tego lata skorzystać z życia. To się jednak okaże. Będę wreszcie mogła odetchnąć nieco, jeśli chodzi o finanse. Majowa wypłata już na pewno będzie nieokrojona, a jeśli jeszcze wpłynie coś od taty dziecka, to uznam się niemal za burżuja smile
O Eichelbergerze wspominał też Piotr. Ja tego autora jeszcze nie czytałam, ale wiem, że warto i przeczytam, jeśli nadarzy się okazja - tzn. jeśli dorwę go w bibliotece.

14,204

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusko, życzę Ci, aby jak najlepiej poukładały się Twoje sprawy finansowe i żebyś mogła zrealizować swoje małe i duże pragnienia. smile
A książka jest wspaniała, czyta się jednym tchem, jest w formie rozmowy. Polecam ją każdemu, nie tylko rodzicom. To książka o byciu szczęśliwym, bo to jest warunek konieczny, aby nie krzywdzić dzieci. Jest i o dziecku w sytuacji rozwodu.

14,205

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Chciałbym się Was zapytać jak u Was było z decyzją o rozwodzie ? To była Wasza decyzja, czy druga strona postawiła Was przed faktem dokonanym ? Jakie uczucia, emocje wtedy Wami targały ?
Pytam o to, bo czuję, że coraz bardziej dochodzę do takiego momentu, że i ja będę musiał podjąć decyzję.

14,206

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wilku, odpowiedziałam Ci na maila.

14,207 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-21 22:57:34)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wilku, w moim przypadku to ja podjęłam decyzję o wyprowadzce od męża, a potem o rozwodzie. Między jednym a drugim minęło sporo czasu, bo najpierw w ramach samooszukiwania (tak to dziś oceniam) spotykaliśmy się i próbowaliśmy coś jeszcze skleić, a potem nie mogłam sobie poradzić z napisaniem pozwu - psychiczny paraliż. W końcu zleciłam to prawniczce.
Jakie miałam uczucia? Rozwód był już formalnością, cieszyłam się, że mam to za sobą i że uporządkowałam swoje sprawy. Wyprowadzce od byłego towarzyszyły ambiwalentne emocje. Czułam szaloną ulgę, dziką euforię z odzyskanej wolności - to było piękne i wspaniałe, rozpierała mnie radość życia. Jednocześnie miałam momenty rozpaczy i poczucie winy, że wyrządziłam mojemu dziecku straszną krzywdę. Miałam w ogóle dosyć nietypową sytuację, bo syn chciał mieszkać z ojcem, na co zgodziłam się z szacunku do jego uczuć. Serce mi pękało. Były wiele razy posługiwał się synem w swoich rozgrywkach, był wobec mnie, najdelikatniej mówiąc, nie fair. Tak, że nie tyle rozstanie, co okoliczności były dla mnie ogromnie trudne. Samo rozstanie było przede wszystkim ulgą. Wreszcie mogłam i mogę żyć, jak chcę, w zgodzie z sobą, bez terroru i złośliwości. Nie żałuję swojej decyzji, choć jeszcze i dziś wracają trudne emocje.

P.S. Jeśli chodzi o decyzję, podjęłam ją, ale były "pomógł" mi każąc "wypier...ć" z jego domu. I dobrze zrobił, bo długo jeszcze bym się wahała. Bałam się panicznie rozbicia rodziny synowi.

14,208

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

P.S. Lilko, jeśli wyciągnę syna z kłopotów, przywitam wakacje jak najcenniejszą nagrodę.
Ależ jestem dzisiaj zmęczona! Niech już nadejdą!

14,209

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam smile dawno nie stawiałam kawy o poranku.
https://t4.ftcdn.net/jpg/00/84/37/81/240_F_84378177_sKdz8iZeVQeEmkQWOFqvnssvL2XFqkOZ.jpg
Wilku, myślę, że co człowiek to historia. A w każdej powtarza się to, że zbiera się miarka do pewnego momentu, aż w końcu się z tej miarki wysypuje i następuje jakiś moment zwrotny. Ja dziś również nie żałuję złożenia pozwu rozwodowego, aczkolwiek droga do tego stanu była długa i wyboista. Żyję jak chcę i dopiero teraz widzę rozmawiając z innymi i czytająco dużo o życiu innych, co skłoniłoby inne kobiety do rozstania z osobą postępującą jak bm zanim doszło u nas do małżeństwa, a co ja akceptowałam cierpiąc w milczeniu.

14,210

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Wilku, odpowiedziałam Ci na maila.

Niestety mail nie doszedł sad

14,211 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-05-22 11:19:39)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wilczysko, nie chcę mojej historii opowiadać publicznie, i tak wystarczy, że fragmenty podawałam, ale jeśli miałbyś ochotę znać szczegóły, możesz do mnie skrobnąć. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby mail wysłany przez forum nie doszedł.

14,212

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witajcie przy bratkowej kawie. smile

Symbi, Twój spokój i dystans do różnych spraw udziela mi się przez ekran, co bardzo sobie chwalę.
Piegusku, ja też czekam na te wakacje z utęsknieniem, tak samo jak moja córcia. Solidnie pracowała w tym semestrze, więc dostanie upragniony prezent. Mam kilka wniosków z naszej dyskusji u Sammertajmsów, spiszę je i będę wcielać w życie.

14,213

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Każdy ma inaczej Wilku. U mnie akurat było "łatwo" zdecydowac - albo się rozwiodę albo umrę. Teraz to brzmi śmiesznie ale wtedy tak było.

14,214

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Wilczysko, nie chcę mojej historii opowiadać publicznie, i tak wystarczy, że fragmenty podawałam, ale jeśli miałbyś ochotę znać szczegóły, możesz do mnie skrobnąć. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby mail wysłany przez forum nie doszedł.

Rozumiem. Nie ma sprawy.
Może coś mam źle ustawione. Sprawdziłem skrzynkę jeszcze raz, ale nic nie doszło.
Nie istotne.

14,215 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-05-22 17:51:49)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

W każdym razie u mnie było tak, on się wyprowadził, po pół roku złożyłam pozew o rozwód. Rozwód prawny był formalnością. Okoliczności towarzyszące rozstaniu  były bolesne emocjonalnie. Teraz się cieszę, że się wyprowadził. Bardzo fajnie mi się żyje. Nie żałuję tego, co się stało, mimo że bolało.
Lilko, to fakt, mam dużo spokoju w sobie, mało co mnie wyprowadza z równowagi.

14,216

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
wilczysko napisał/a:
Symbi napisał/a:

Wilczysko, nie chcę mojej historii opowiadać publicznie, i tak wystarczy, że fragmenty podawałam, ale jeśli miałbyś ochotę znać szczegóły, możesz do mnie skrobnąć. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby mail wysłany przez forum nie doszedł.

Rozumiem. Nie ma sprawy.
Może coś mam źle ustawione. Sprawdziłem skrzynkę jeszcze raz, ale nic nie doszło.
Nie istotne.

Wilczysko, ja tam dawno nie dawałam szans Twojemu związkowi (czytałam kiedyś Twój temat), wydaje mi się, że trwasz w nim z poczucia obowiązku, przyzwyczajenia i lęku przed zmianami. Czekałam tylko, aż dojrzejesz do decyzji o rozstaniu. Jednak pamiętaj, że po ewentualnym rozwodzie nie ma gwarancji świetlanej przyszłości. tzn. nie ma żadnych 100% szans, że teraz będziesz miał partnerkę, która obdarzy Cię czułością, udanym seksem i orgazmami, zwłaszcza, że jak pisałeś problemy w seksie są również z powodu Twoich problemów zdrowotnych.

14,217

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:
wilczysko napisał/a:
Symbi napisał/a:

Wilczysko, nie chcę mojej historii opowiadać publicznie, i tak wystarczy, że fragmenty podawałam, ale jeśli miałbyś ochotę znać szczegóły, możesz do mnie skrobnąć. Jeszcze nie zdarzyło mi się, żeby mail wysłany przez forum nie doszedł.

Rozumiem. Nie ma sprawy.
Może coś mam źle ustawione. Sprawdziłem skrzynkę jeszcze raz, ale nic nie doszło.
Nie istotne.

Wilczysko, ja tam dawno nie dawałam szans Twojemu związkowi (czytałam kiedyś Twój temat), wydaje mi się, że trwasz w nim z poczucia obowiązku, przyzwyczajenia i lęku przed zmianami. Czekałam tylko, aż dojrzejesz do decyzji o rozstaniu. Jednak pamiętaj, że po ewentualnym rozwodzie nie ma gwarancji świetlanej przyszłości. tzn. nie ma żadnych 100% szans, że teraz będziesz miał partnerkę, która obdarzy Cię czułością, udanym seksem i orgazmami, zwłaszcza, że jak pisałeś problemy w seksie są również z powodu Twoich problemów zdrowotnych.

Nie podjąłem jeszcze decyzji o rozwodzie. Są chwile kiedy jestem jej bardzo blisko, ale jeszcze coś mnie powstrzymuje. Na pewno też te lęki o których piszesz, ale nie tylko.

Ja nie liczę na to, że po rozstaniu czeka mnie świetlana przyszłość w relacjach damsko-męskich. Wręcz przeciwnie. Czuję się totalnie nieatrakcyjny dla kobiet i nie mam chyba wiele do zaoferowania. Mierzi mnie myśl, że znowu musiałbym kogoś szukać. Jednak aktualny stan emocjonalny jaki jest w naszym małżeństwie jest dla mnie bardzo bolesny i ogromnie frustrujący. Po prostu nie wiem jak długo dam radę jeszcze tak żyć. Próbuję się dostosować, ale chyba się nie da.

14,218

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wilczysko, ja jestem sama i nie szukam nikogo i bardzo sobie chwalę mój stan. Oczywiście nie było tak zawsze, zwłaszcza, że bezpośrednio po zakończeniu małżeństwa nie umiałam sobie wyobrazić dalszego życia w pojedynkę, w szczególności ponoszenia wyłącznej odpowiedzialności za życie, w szczególności źródła utrzymania dla dzieci. Ale jest wiele czynników, które wpływają na mój wybór, jednym z nich jest to, że żeby z kimś być z przyjemnością, najpierw musiałabym czuć tzw. chemię, a tej dawno do nikogo nie czułam. Wplątałam się kiedyś w związek z rozsądku, po dwóch tygodniach miałam dosyć, tak się nie angażowałam w nic, że aż partner w końcu sam podjął decyzje, że lepiej się będzie rozstać, co ja przyjęłam z ogromną ulgą, wręcz cieszyłam się jak się zawinął.  Ponadto bardzo polubiłam wolność decydowania, dlatego ciężko by było mi wytrzymać w związku, kiedy musiałabym każdą decyzję z kimś konsultować i uwzględniać czyjś punkt widzenia. Jest to dla mnie ważny podwód, dla którego jestem sama.
Decyzję trudno jest podjąć, rozumiem to. Mnie też było ciężko złożyć pozew, ale któregoś dnia po prostu zwolniłam się z pracy, pojechałam do adwokata i złożyłam dyspozycje. Na dzień składania pozwu bardzo jeszcze kochałam męża. W zasadzie ja najpierw rozwiodłam się formalnie, a dopiero długo po tym przygotowałam się do rozwodu psychicznie.

14,219 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-05-23 10:10:09)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry przy kawie na werandzie smile

http://3.bp.blogspot.com/-r-VaQpHjoNs/UhttnVjYOSI/AAAAAAAAAZo/OreQPeDPQxU/s1600/DSC_2636.jpg

Symbi jak sprawdza się Twoja nowa leżanka na balkonie?

Wilku, moim skromnym zdaniem żeby cokolwiek zmienić w swoim życiu trzeba podjąć zdecydowane działania. W takiej sytuacji jak Twoja są dwie drogi:
- jedna - wyjście z jasną deklaracją swoich oczekiwań co do żony i to samo z jej strony, porównanie i podjęcie próby realizacji, określenie czasu na tę próbę, później wnioski i jeśli brak efektu to zmiana na
- opcję nr 2 czyli przygotowanie się psychiczne i materialne do rozstania, rozstanie, wgląd w siebie, również można określić sobie czas na możliwość powrotu jeśli zatęsknicie za sobą, a jeśli nie to zaczynacie nowe życie.
Jedno jest pewne - samo się nic nie zrobi, a działania które do tej pory podjęliście są z jakichś powodów nieskuteczne. Ty musisz przede wszystkim określić sobie jasne cele, czego Ty chcesz i przedstawić je żonie i znaleźć konkretne rozwiązania na nie.
Poruszę tu jeden przykład: Ty chcesz czułości - mówisz żonie, że tego potrzebujesz, a ona na to - nie umiem, no więc pora się nauczyć, podchodzisz do żony i przytulasz, dajesz całusy, albo leżycie sobie przytuleni i oglądacie film, możesz poprosić - kochanie pogładź mnie po np. włosach, albo gdzie tam chcesz i tak krok po kroku.
Mój mąż też nie był nauczony z domu czułości, kiedy zarzucałam mu ręce na szyję - to on je zdejmował i odsuwał się. Ja jednak ciągle się do niego przytulałam, siadałam na kolana, mówiłam pogłaskaj mnie, albo pocałuj mnie, aż w końcu stało się to dla niego naturalne i od kilku lat sam z chęcią i z potrzeby przejawia takie czułości. Tak samo było z córką, on nie był nauczony kontaktu z dziećmi, a jednak córka rzucała mu się na szyję, wołała tato pocałuj na dobranoc i tak dalej, nieporadnie ale to robił, aż w końcu przestał mieć z tym problem. Chcę Ci pokazać, że aby otrzymać coś czego się chce nie wystarczy tylko powiedzieć o tym, trzeba się pewnych rzeczy nauczyć i to dotyczy obie strony, jedna - wyrażać swoje potrzeby, prosić o coś, a druga strona uczy się dawać i przełamywać swoje ograniczenia. I korzyści są dla obu stron, a nawet dla trzech, bo i dla dzieci taki kontakt jest ważny.

Wiesz jak ja bym próbowała zmienić swoje życie seksualne w Twoim przypadku? Powiedzieć do żony -  kochanie chcę mieć normalne życie seksualne, tak jak i inni ludzie, mam taki pomysł, zacznijmy od tego, że będziemy uprawiać sex raz w tygodniu, wybierz sobie dzień, taki żebyś była najmniej zestresowana i zmęczona, i moja droga czy nam się chce czy nie będziemy mieć wtedy sex, nawet wtedy gdy nam nie będzie wychodzić, nie będziemy się tym zrażać, będziemy ćwiczyć aż się uda, jest tyle możliwości, różnych form, co się nam na pewno spodoba i myślę że z tygodnia na tydzień będzie nam szło coraz lepiej. smile

Mnie się wydaje, że oboje z żoną musicie jeszcze wiele się o sobie nauczyć, ale tak konkretnie. Psycholog tego nie załatwi. Psycholog daje wsparcie, akceptację, potwierdzenie, pomaga szukać rozwiązań, ale on nie jest nauczycielem, nie da nikomu konkretnej wiedzy. Żeby mieć wiedzę trzeba przeczytać sporo literatury, nie tylko przeczytać, ale i przeanalizować, wypunktować wnioski, znaleźć dla siebie rozwiązania, poznać kim jestem i dlaczego oraz jak zmienić swoje życie na lepsze. To są miesiące pracy, ale żeby był efekt człowiek musi BARDZO CHCIEĆ. Wtedy uczy się siebie z przyjemnością, poznaje siebie jak najpiękniejsza księgę i w końcu stwierdza, że kocha siebie. Dopiero wtedy można zmienić swoje życie. Dopóki tego nie osiągnie nie jest w stanie niczego zmienić, bo nie ma do tego wystarczająco dużo zasobów.

Nie wiem czy Ci pomogłam, ale na pewno życzę Tobie i Twojej żonie jak najlepiej, czy będziecie razem czy osobno. smile

14,220 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-23 22:04:06)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześć, Wilku i wszyscy tu zaglądający smile
Wiesz, uderzyło mnie zdanie: "mierzi mnie myśl, że znowu musiałbym kogoś szukać". Przecież nie musisz.
Moim zdaniem najbardziej wyczerpujące w samotności jest to właśnie poczucie, że się "musi" kogoś mieć, musi się szukać. A po wielu niepowodzeniach - dostrzegam to w licznych wypowiedziach, nie tylko na forum - dochodzi się do wniosku, że nie warto nic na siłę. W końcu już się nie chce, czuje się zmęczenie. Odpuszcza się. I bywa, że właśnie wtedy los nas mile zaskakuje.
Przeszłam już dość długą drogę tego "cudownego życia" i dziś z całym przekonaniem powiem: warto zadbać przede wszystkim o własny spokój i zadowolenie, a to jest osiągalne na wiele sposobów - nie tylko związek to załatwia.
Wiem, że po wielu latach dzielenia z kimś życia trudno jest zaakceptować samotność, tak wielką zmianę i tak inne życie. Zawsze jednak będę powtarzać, że nie samotność jest najgorsza, tylko emocje z nią związane. Zresztą chyba wiesz to wszystko, skoro miałeś do czynienia z psychologami. Myślę, że nabyta w kontakcie z nimi wiedza może być dla Ciebie dużą pomocą.
Czytam teraz książkę, w której wyczytałam fajne zdanie: "Nauczyłam się, jakie pytania zadawać samej sobie, jak odróżniać emocje od faktów" - to słowa Małgorzaty Kalicińskiej. Mnie samą ta umiejętność ratowała wiele razy, bo emocjonalna jestem nieźle smile
Życie po rozwodzie według mnie jest i cudowne, i od cudowności dalekie. Jest zwyczajne jak życie w ogóle. Ma wiele smaków, a wszystkie prawdziwe.
I to właśnie jest cudowne.
A jeśli chodzi o rzekome nieposiadanie wiele do zaoferowania - to sorry, ale chyba chcesz w ucho wink Jesteś inteligentnym, mądrym i wrażliwym człowiekiem, mnie też niejedną wartościową rzecz przekazałeś.
W doświadczenia z "tej" newralgicznej dziedziny jestem raczej uboga, niewiele mam do powiedzenia. Mam jednak takie wewnętrzne przekonanie, że jeśli ludzie są sobie naprawdę bliscy, ważni dla siebie i na siebie uważni, to wiele mogą osiągnąć i wypracować. Być może nie wszystko, ale wiele. Czasami są to sprawy skomplikowane, ale niekiedy - zaskakująco proste.
Przekonałam się na własnej skórze. Bliskość z mężem nie dawała mi satysfakcji, bo nie układało nam się za dnia, a poza tym on nie zwracał uwagi na to, co lubię, a co mi nie odpowiada, realizował jakieś swoje przekonania i wizje, często zwyczajnie dla mnie przykre, a ja durna dałam sobie wmówić, że coś ze mną nie tak i że "trzeba" się zmienić. Potem spotkałam Meczowego i nawet nie musiałam iść do łóżka, żeby przekonać się, że może być we dwoje zupełnie inaczej.


Lilko, bardzo mądre to, co piszesz, tylko w praktyce bywa różnie. Gratuluję Ci cierpliwości i samozaparcia. Gratuluję też męża, który wykazał wolę współpracy.
Mój mąż nie był wylewny, potrafił odburknąć "odejdź!", gdy się do niego przytulałam np. przechodząc przez pokój. Czułam się wtedy odepchnięta i rozżalona.
Czułabym się bardzo upokorzona, musząc ciągle prosić o przytulenie czy buziaka, co nie znaczy, że nigdy tego nie robiłam. Gdy mnie odrzucał, złościłam się albo zamykałam w sobie, odsuwałam, a na myśl, że w łóżku będzie chciał być ze mną blisko, czułam wściekłość i rozgoryczenie, że jestem "dobra do jednego", że jestem traktowana jak przedmiot. Wtedy to ja potrafiłam go odepchnąć albo uciekać w zasypianie przy dziecku, zmęczenie, które zresztą naprawdę czułam coraz większe - trudno nie czuć zmęczenia, gdy się żyje w ciągłym stresie. Narastały we mnie urazy i niechęć, a wskutek różnych jego złośliwości - nienawiść. Po raz setny powtórzę: gdybym dłużej z nim została, zabiłabym jego albo siebie.

14,221 Ostatnio edytowany przez Snake (2018-05-23 22:20:55)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

W doświadczenia z "tej" newralgicznej dziedziny jestem raczej uboga, niewiele mam do powiedzenia. Mam jednak takie wewnętrzne przekonanie, że jeśli ludzie są sobie naprawdę bliscy, ważni dla siebie i na siebie uważni, to wiele mogą osiągnąć i wypracować. Być może nie wszystko, ale wiele. Czasami są to sprawy skomplikowane, ale niekiedy - zaskakująco proste.
Przekonałam się na własnej skórze. Bliskość z mężem nie dawała mi satysfakcji, bo nie układało nam się za dnia, a poza tym on nie zwracał uwagi na to, co lubię, a co mi nie odpowiada, realizował jakieś swoje przekonania i wizje, często zwyczajnie dla mnie przykre, a ja durna dałam sobie wmówić, że coś ze mną nie tak i że "trzeba" się zmienić. Potem spotkałam Meczowego i nawet nie musiałam iść do łóżka, żeby przekonać się, że może być we dwoje zupełnie inaczej.


Lilko, bardzo mądre to, co piszesz, tylko w praktyce bywa różnie. Gratuluję Ci cierpliwości i samozaparcia. Gratuluję też męża, który wykazał wolę współpracy.
Mój mąż nie był wylewny, potrafił odburknąć "odejdź!", gdy się do niego przytulałam np. przechodząc przez pokój. Czułam się wtedy odepchnięta i rozżalona.
Czułabym się bardzo upokorzona, musząc ciągle prosić o przytulenie czy buziaka, co nie znaczy, że nigdy tego nie robiłam. Gdy mnie odrzucał, złościłam się albo zamykałam w sobie, odsuwałam, a na myśl, że w łóżku będzie chciał być ze mną blisko, czułam wściekłość i rozgoryczenie, że jestem "dobra do jednego", że jestem traktowana jak przedmiot. Wtedy to ja potrafiłam go odepchnąć albo uciekać w zasypianie przy dziecku, zmęczenie, które zresztą naprawdę czułam coraz większe - trudno nie czuć zmęczenia, gdy się żyje w ciągłym stresie. Narastały we mnie urazy i niechęć, a wskutek różnych jego złośliwości - nienawiść. Po raz setny powtórzę: gdybym dłużej z nim została, zabiłabym jego albo siebie.

Jakbym czytał mą małżonkę tongue Kiedyś mówi, że "teraz" jest dużo lepiej niż "kiedyś". Jak to praktyczny facet pytam - lepiej tzn. w skali 10 punktowej ile? No 9-10. A "kiedyś"? Może 5... Hm, myślę sobie, czy wyładniałem jakoś, lektura netkobiet wpłynęła jakoś na moje umiejętności? W końcu więc pytam - a skąd ta różnica? Teraz się starasz... Przy czym to starasz się dotyczyło w zasadzie wszystkiego co poza łóżkiem. Średnio rozgarnięta meduza jest w stanie ogarnąć o co chodzi w tym staraniu więc daje się to jakoś ogarnąć panowie tongue Nie kosztuje wiele wysiłku, a efekty są. Cynizm niezamierzony wink

Co do samotności Wilku, a co ona zmieni w twoim życiu? To jest najważniejsze pytanie. Stracisz coś? Jak już sobie odpowiesz na to pytanie, to będziesz wiedział co robić.

wilczysko napisał/a:

Mierzi mnie myśl, że znowu musiałbym kogoś szukać

A musiałbyś bo? Ja na 99 % wiem, że bym nie szukał jakoś specjalnie, bo po co? Dla miłości? Miałem już jakąś miłość w życiu, na cholerę mi kolejna? Żeby ktoś ze mną mieszkał? Jak sobie wyobrażam przyzwyczajanie się do kogoś nowego, to ja dziękuję. No jest seks ale czy seks musi się koniecznie wiązać z szukaniem miłości, mieszkaniem itd.? W razie czego, w moim wieku naprawdę wolałbym założyć sobie fundusz reprezentacyjny na seks i mieć w domu święty spokój. Ostatnio luba przeżywa kryzys, bo mam nawrót mojego hobby. Nie mam na nie czasu tyle co kiedyś. Teraz to są takie nawroty co pół roku albo dłużej. No i luba chodzi w złym nastroju. Pytam się - o co kaman? O NIC! W końcu pytam - że hobby? TAK! Nie rozumiem... nie marudzisz za bardzo jak idę pić i balować do rana z młodymi laskami, nie marudzisz za bardzo jako od czasu do czasu siadam i gram ale jak tylko wracam do hobby, to zaraz ta kwaśna mina. O co kaman? Bo wiem, że ciebie wtedy nie ma! Jesteś w innym świecie. Nawet jak się odrywasz, specjalnie żeby ze mną poleżeć i pooglądać telewizję, to widzę po twoich oczach, że cię tu nie ma, myślisz o tym swoim hobby kiedy leżysz obok mnie... NIENAWIDZĘ TWOJEGO HOBBY!

14,222 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-23 23:36:29)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

O rany, Snake! A cóż to za hobby? smile
Gdy człowieka miłość ominie, to ma pragnienie i potrzebę wypełnienia tej luki, przeżycia tego, co nie zostało mu dane. A tu niestety często słyszę że w pewnym wieku miłość to mrzonka, że panowie nie są zainteresowani. Przykre to.  Może zatrzymałam się na jakimś etapie, zamiast iść do przodu, ale zdecydowanie odrzucam układy, gdzie  z góry wiadomo że chodzi o jedno.

14,223

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegowata,
Przeczytałam o twoim związku (małżeństwie). U mnie działo się podobnie i podobnie reagowałam ... smile
Tylko, że u mnie jeszcze się nie skończyło jak u ciebie. I kurczę, nie mam ochoty zabić, ani siebie, ani jego.

14,224 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-05-23 23:55:08)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

No cóż, Lou, a ja miałam.
Nie ma nic gorszego niż toksyczny związek, nie znam większego cierpienia.
Teraz już tak nie myślę, teraz były jest dla mnie pożałowania godny, bo  dramatycznie podupadł na zdrowiu.
Źadne współczucie nie skłoniłoby mnie jednak do powrotu.  Za nic,  choćbym do końca życia miała zostać sama.

14,225

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

No cóż, Lou, a ja miałam.
Nie ma nic gorszego niż toksyczny związek, nie znam większego cierpienia.
Teraz już tak nie myślę, teraz były jest dla mnie pożałowania godny, bo  dramatycznie podupadł na zdrowiu.
Źadne współczucie nie skłoniłoby mnie jednak do powrotu.  Za nic,  choćbym do końca życia miała zostać sama.

Ja nie mówię o współczuciu. U mnie dzieje się coś dziwnego. Nie będę pisać za dużo, żeby nie zapeszać.
Pierwszy raz ... po tym jak zaczęłam tu pisać. Nie wiem czy to dobrze, czy źle ...

14,226

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Cześć, Wilku i wszyscy tu zaglądający smile
Wiesz, uderzyło mnie zdanie: "mierzi mnie myśl, że znowu musiałbym kogoś szukać". Przecież nie musisz.
Moim zdaniem najbardziej wyczerpujące w samotności jest to właśnie poczucie, że się "musi" kogoś mieć, musi się szukać.

Snake napisał/a:

A musiałbyś bo? Ja na 99 % wiem, że bym nie szukał jakoś specjalnie, bo po co? Dla miłości? Miałem już jakąś miłość w życiu, na cholerę mi kolejna? Żeby ktoś ze mną mieszkał? Jak sobie wyobrażam przyzwyczajanie się do kogoś nowego, to ja dziękuję. No jest seks ale czy seks musi się koniecznie wiązać z szukaniem miłości, mieszkaniem itd.? W razie czego, w moim wieku naprawdę wolałbym założyć sobie fundusz reprezentacyjny na seks i mieć w domu święty spokój.

Otóż to! Poza tym w moim przypadku dochodzi jeszcze kwestia dzieci, nie tak łatwo nastolatkom kazać mieszkać z kimś obcym (partnerem matki) we wspólnym domu. Moim zdaniem, co innego malutkie dzieci, ale nastolatek to już dobrze pamięta ojca. Mój młodszy syn nie jest zadowolony jak ze zwykłym kolegą wychodzę do kina, bo to jednak mężczyzna, który może patrzeć na mnie inaczej; za to jak wychodzę do koleżanek, to syn się nie buntuje.
Ja mam dobrze, bo doszłam do punktu, w którym jestem głęboko przekonana, że nic nie muszę. Poza tym zwyczajnie nie mam czasu na randki, wolę ten czas poświęcić rodzinie i sobie. Moja mama chyba się pogodziła z faktem, że jestem sama , a tata czasem zapyta, czy mam tam kogo, bo uważa, że kobieta w moim wieku powinna czasem "poleżeć z chłopem". Ale jak to wielokrotnie podkreślała Piegowata, do orgazmu partner/ka nie jest potrzebny.

Lou71.71 napisał/a:

Piegowata,
Przeczytałam o twoim związku (małżeństwie). U mnie działo się podobnie i podobnie reagowałam ... smile
Tylko, że u mnie jeszcze się nie skończyło jak u ciebie. I kurczę, nie mam ochoty zabić, ani siebie, ani jego.

Ja mam wrażenie nieodparte, na podstawie Twoich różnych wpisów, że ty jesteś emocjonalnie i finansowo uzależniona od męża, więc wiele mu jeszcze będziesz wybaczać w imię trwania w związku.

Lilka787 napisał/a:

Symbi jak sprawdza się Twoja nowa leżanka na balkonie?

Dziękuję, wreszcie przyszła i sprawdza się, moja skóra już nabrała blasku. Cieszę się już na weekend i dłuższy weekend przy Bożym Ciele, mam nadzieję na słoneczną pogodę i opalanie. Od lat się nie opalałam, aż wreszcie zaczęłam korzystać z dogodności, jakie daje mi moje mieszkanie.

14,227

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

O rany, Snake! A cóż to za hobby? smile

Nawet nie ważne smile Istotne jest, że absorbuje myśli, to prawie jak zdrada wink


Piegowata'76 napisał/a:

Gdy człowieka miłość ominie, to ma pragnienie i potrzebę wypełnienia tej luki, przeżycia tego, co nie zostało mu dane. A tu niestety często słyszę że w pewnym wieku miłość to mrzonka, że panowie nie są zainteresowani. Przykre to.  Może zatrzymałam się na jakimś etapie, zamiast iść do przodu, ale zdecydowanie odrzucam układy, gdzie  z góry wiadomo że chodzi o jedno.

Zawsze z góry wiadomo, że chodzi o jedno. Tylko jak chłop młodszy, to ma jeszcze jakieś inne cele w związku. Mieć towarzyszkę, spłodzić i wychować dzieci itp. A jak już to wszystko miał/ma, to już nie musi udawać, głównie przed sobą samym, że chodzi o coś więcej. Ja uważam, że to dobre jest. Ten brak udawania na siłę, swoboda mogą generować fajne rzeczy. Przecież ludzie mogą się po prostu spotykać żeby pójść do kina, na piwo, spędzić razem weekend. Bez presji, że muszą tworzyć jakiś związek, razem mieszkać itd.

14,228

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Cześć, Wilku i wszyscy tu zaglądający smile
Wiesz, uderzyło mnie zdanie: "mierzi mnie myśl, że znowu musiałbym kogoś szukać". Przecież nie musisz.
Moim zdaniem najbardziej wyczerpujące w samotności jest to właśnie poczucie, że się "musi" kogoś mieć, musi się szukać.

Snake napisał/a:

A musiałbyś bo? Ja na 99 % wiem, że bym nie szukał jakoś specjalnie, bo po co? Dla miłości? Miałem już jakąś miłość w życiu, na cholerę mi kolejna? Żeby ktoś ze mną mieszkał? Jak sobie wyobrażam przyzwyczajanie się do kogoś nowego, to ja dziękuję. No jest seks ale czy seks musi się koniecznie wiązać z szukaniem miłości, mieszkaniem itd.? W razie czego, w moim wieku naprawdę wolałbym założyć sobie fundusz reprezentacyjny na seks i mieć w domu święty spokój.

Otóż to! Poza tym w moim przypadku dochodzi jeszcze kwestia dzieci, nie tak łatwo nastolatkom kazać mieszkać z kimś obcym (partnerem matki) we wspólnym domu. Moim zdaniem, co innego malutkie dzieci, ale nastolatek to już dobrze pamięta ojca. Mój młodszy syn nie jest zadowolony jak ze zwykłym kolegą wychodzę do kina, bo to jednak mężczyzna, który może patrzeć na mnie inaczej; za to jak wychodzę do koleżanek, to syn się nie buntuje.
Ja mam dobrze, bo doszłam do punktu, w którym jestem głęboko przekonana, że nic nie muszę. Poza tym zwyczajnie nie mam czasu na randki, wolę ten czas poświęcić rodzinie i sobie. Moja mama chyba się pogodziła z faktem, że jestem sama , a tata czasem zapyta, czy mam tam kogo, bo uważa, że kobieta w moim wieku powinna czasem "poleżeć z chłopem". Ale jak to wielokrotnie podkreślała Piegowata, do orgazmu partner/ka nie jest potrzebny.

To prawda, że nie muszę nikogo mieć. Tylko, że taka tęsknota za bliskością się pewnie pojawi. Zresztą ona już jest. Tu nie chodzi o sam ten cholerny seks.

14,229

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
wilczysko napisał/a:

To prawda, że nie muszę nikogo mieć. Tylko, że taka tęsknota za bliskością się pewnie pojawi. Zresztą ona już jest. Tu nie chodzi o sam ten cholerny seks.

Myślałam, co odpowiedzieć Snake'owi, a Wilk mnie krótko i zwięźle wyręczył.

14,230

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Na szczęście brak "tej" bliskości w moim życiu nie wyklucza bliskości na innych płaszczyznach, z różnymi osobami. Dlatego choć mi się marzy, z braku związku nie usycham.

14,231

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
wilczysko napisał/a:
Symbi napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Cześć, Wilku i wszyscy tu zaglądający smile
Wiesz, uderzyło mnie zdanie: "mierzi mnie myśl, że znowu musiałbym kogoś szukać". Przecież nie musisz.
Moim zdaniem najbardziej wyczerpujące w samotności jest to właśnie poczucie, że się "musi" kogoś mieć, musi się szukać.

Snake napisał/a:

A musiałbyś bo? Ja na 99 % wiem, że bym nie szukał jakoś specjalnie, bo po co? Dla miłości? Miałem już jakąś miłość w życiu, na cholerę mi kolejna? Żeby ktoś ze mną mieszkał? Jak sobie wyobrażam przyzwyczajanie się do kogoś nowego, to ja dziękuję. No jest seks ale czy seks musi się koniecznie wiązać z szukaniem miłości, mieszkaniem itd.? W razie czego, w moim wieku naprawdę wolałbym założyć sobie fundusz reprezentacyjny na seks i mieć w domu święty spokój.

Otóż to! Poza tym w moim przypadku dochodzi jeszcze kwestia dzieci, nie tak łatwo nastolatkom kazać mieszkać z kimś obcym (partnerem matki) we wspólnym domu. Moim zdaniem, co innego malutkie dzieci, ale nastolatek to już dobrze pamięta ojca. Mój młodszy syn nie jest zadowolony jak ze zwykłym kolegą wychodzę do kina, bo to jednak mężczyzna, który może patrzeć na mnie inaczej; za to jak wychodzę do koleżanek, to syn się nie buntuje.
Ja mam dobrze, bo doszłam do punktu, w którym jestem głęboko przekonana, że nic nie muszę. Poza tym zwyczajnie nie mam czasu na randki, wolę ten czas poświęcić rodzinie i sobie. Moja mama chyba się pogodziła z faktem, że jestem sama , a tata czasem zapyta, czy mam tam kogo, bo uważa, że kobieta w moim wieku powinna czasem "poleżeć z chłopem". Ale jak to wielokrotnie podkreślała Piegowata, do orgazmu partner/ka nie jest potrzebny.

To prawda, że nie muszę nikogo mieć. Tylko, że taka tęsknota za bliskością się pewnie pojawi. Zresztą ona już jest. Tu nie chodzi o sam ten cholerny seks.

w sumie to troche straszne jest ze w relacji z drugim człowiekiem nie widzi sie człowieka, a tylko to co moze nam dac hmm

14,232

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Do pewnego stopnia masz rację, Fał, ale przecież nigdy nie jesteśmy do końca bezinteresowni w swoich poczynaniach i oczekiwaniach nie tylko od ludzi, lecz od życia w ogóle. Szukamy jakiegoś spełnienia, zaspokojenia potrzeb, przyjemności, radości, satysfakcji. Ty też tego pragniesz i podobno właśnie tym się cieszysz.

14,233

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Symbi,
Dobrze, że napisałaś, że to tylko wrażenie, a nie przekonanie big_smile
Wilku,
Napisałam do ciebie kilka dni temu. Nie odbierasz poczty?

14,234 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2018-05-24 21:58:04)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Symbi,
Dobrze, że napisałaś, że to tylko wrażenie, a nie przekonanie big_smile
Wilku,
Napisałam do ciebie kilka dni temu. Nie odbierasz poczty?

Nie wiem czemu nie przychodzą mi na skrzynkę te maile. Symbi też napisała do mnie maila i też nie dotarł. Nie wiem dlaczego.

Dzizassss !!!!! Znalazłem te maile. Kompletnie zapomniałem, że na skrzynce utworzyłem osobny folder na powiadomienia z forum. W ogóle do niego nie zaglądam, a maile zawędrowały właśnie tam smile Sorry.

14,235

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
_v_ napisał/a:

w sumie to troche straszne jest ze w relacji z drugim człowiekiem nie widzi sie człowieka, a tylko to co moze nam dac hmm

To jakaś aluzja, bo nie wiem jak tą dygresję rozumieć ?

Posty [ 14,171 do 14,235 z 15,029 ]

Strony Poprzednia 1 217 218 219 220 221 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024