moje cudowne życie po rozwodzie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Strony Poprzednia 1 210 211 212 213 214 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13,716 do 13,780 z 15,029 ]

13,716

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

No to przy wigilii piąteczku taka piosenka - manifest kawalera:

słaba jakość więc tekst:
http://teksty.org/wojciech-mlynarski,je … t-piosenki

"Żona taka to minimum musi mieć M-4
(Do pięciu ewentualnie)
Comiesięczny regularny stały dochód
Musi serce mieć gołębie
Taką intelektualną głębię
W rozliczeniu może także wnieść samochód

Biżuteria wszelka (na przykład) jest widziana bardzo mile
Zwłaszcza różne takie te, z brylantem w środku
Żona musi prać, prasować
I szczebiotać, i całować
Szepcząc przy tym tak: Piesiu, Misiu, względnie Kotku
(Kotku zwłaszcza uwielbiam)"

Misiu - odpada ze względu na historię tongue ale Kotku akceptuję w rozciągłości

Zobacz podobne tematy :

13,717 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-03-15 10:45:20)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Snake napisał/a:
Lilka787 napisał/a:

Snake, fajnie opisałeś znaczenie morale w wojsku.
Mam wrażenie, że wojna i wojsko to jedno wielkie bagno. Ci co dali się wciągnąć i wyjechali na misje np. do Afganistanu borykają się później ze stresem pourazowym.
Ja osobiście nie chciałabym tracić zdrowia lub życia dla obcych interesów. Być może ktoś musi. Nie wiem.

Ja bym się tam nad nimi nie rozczulał. Jechali sami zawodowi i kontraktowi żołnierze czyli ludzie, dla których był to świadomy wybór drogi życiowej. Jeśli ktoś z nich zakładał, że w wojsku jest fajnie, bo nie ma wojny, to cóż... źle myślał. Obrona ojczystej ziemi, to tylko jedno z zadań wojska, a na co dzień wojsko jest jednym z narzędzi państwa do prowadzenia swojej polityki. Tak więc mimo pokoju tu i teraz państwo może zawsze i w każdej chwili podjąć decyzję, że wyśle gdzieś naszych żołnierzy, gdzie może stać im się krzywda. Ponadto, ponieważ teraz jest oświecony humanizm w wojsku, to wszyscy żołnierze musieli wyrazić zgodę na udział w misjach, choć taka zgoda wcale nie jest konieczna. No i z tego co wiem, to na brak chętnych do wyjazdu wojsko nie narzekało. Były przyzwoite dodatki finansowe za służbę za granicą i w warunkach bojowych, a ludzie jak to ludzie mają potrzeby. Nowy samochód, wkład na mieszkanie, meble itp. Jeden kolega kolegi wink działał od lat bezpośrednio służąc z Amerykanami, w ich bazach, z ich żołnierzami. Wciąż tylko zwoził różne dobra, które mógł kupić za dużo niższe ceny w amerykańskich kantynach. Na coś musiał tą kasę wydawać smile No i tu się kłania kolejna sprawa. Kasa kasą ale on to lubił. Raczej nie siedział tam biurku wink bo to taka formacja, gdzie mało się siedzi, a często biega po górach i strzela. I takich było i jest niemało. Jest adrenalina, jest zabawa...

Rzeczywiście formalnie tak to właśnie wygląda. Ja chciałam zwrócić uwagę, że szkody psychiczne powstaną niezależnie od tego. Na pewno ktoś kto doświadczył realnej wojny i zabijania poniesie tego konsekwencje, w jedną czy w drugą stronę. Myślę, że wielu nie zdawało sobie sprawy z tego dopóki tego nie doświadczyło. I tak jak piszesz to jest polityka. A działania bezskuteczne czy to w Afganistanie czy w Iraku, czy nawet w byłej Jugosławii. Mój mąż mówi, że w niektórych kulturach musi być reżim, a rozwalenie reżimu rodzi wojny. Zresztą nie wierzę w to, że te działania to pomoc zwykłym ludziom. Dlaczego w Czeczeni nie pomagali?

Piotr Introwertyk napisał/a:

.cytat Llilka- Co innego zabijać na rozkaz w obronie ojczyzny a co innego katować swoich.
...
No tu mam zdecydowane veto.  Dla mnie to to samo sad . W obu przypadkach walczacy ludzie z reguly walcza bo jesli odmowia to "swoi" wpakuja mu kulke w łeb. 
Generalnie jednak mam problem z jasnym okresleniem granicy gdzie dopuszczam atak jako samoobrone a gdzie nie.

Dla mnie właśnie nie to samo, ale to trzeba odnieść do konkretnych sytuacji. Pierwszy przypadek to świat ogarnięty wojną, nie masz gdzie uciec, masz do wyboru bronić swej ojczyzny jako swego domu, a więc i swoich bliskich, albo i tak zginąć. Walka na polu bitwy to nie to samo co np. katowanie swoich w więzieniach jak Grzegorza Przemyka. Oni mieli wybór, nie musieli tego robić.
Gdyby było gdzie uciec to bym uciekła, bo wolałabym sobie spokojnie żyć na innym skrawku ziemi niż brać udział w bezsensownych wojnach.
Co do samoobrony to ja nie wahałabym się czy bronic siebie i swoich bliskich lub nawet innych niewinnych ludzi i strzelić do wroga. Oczywiście to sytuacja czysto teoretyczna, bo nie wiem jak stałoby się naprawdę. Zawsze zastanawiam się dlaczego na filmach ludzie się wahają, a potem sami giną.

Snake napisał/a:

Dlatego armie tak lubią 18 latków. Oni niewiele myślą wink Taki facet jak ja pierwsze pytanie jakie sobie zadaje, to - kto zarobi na tej wojnie? smile

Niedawno oglądałam film, w którym do walki wykorzystywano uzdolnione dzieci, "Gra Endera". I tak właśnie się zastanawiałam po co kręcą o tym filmy. Może chcą nas "oswoić" z tematem.
A temat znany od dawna, czytałam o dzieciach-żołnierzach w Afryce. W takich właśnie chwilach pytam się Boga, po co dał ludziom wolną wolę.

13,718

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

"Żona taka to minimum musi mieć M-4
(Do pięciu ewentualnie)
Comiesięczny regularny stały dochód
Musi serce mieć gołębie
Taką intelektualną głębię
W rozliczeniu może także wnieść samochód

Biżuteria wszelka (na przykład) jest widziana bardzo mile
Zwłaszcza różne takie te, z brylantem w środku
Żona musi prać, prasować
I szczebiotać, i całować
Szepcząc przy tym tak: Piesiu, Misiu, względnie Kotku
(Kotku zwłaszcza uwielbiam)"

Misiu - odpada ze względu na historię tongue ale Kotku akceptuję w rozciągłości

Odpadam w przedbiegach sad

A Misiem jest mój syn i nikt inny smile

13,719

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A tak w ogóle to dzień dobry smile

I kawa dla poszukiwaczy smile

http://j.people.com.cn/NMediaFile/2016/0426/FOREIGN201604261131000182557813878.jpg

13,720

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Piotr Introwertyk napisał/a:

"Żona taka to minimum musi mieć M-4
(Do pięciu ewentualnie)
Comiesięczny regularny stały dochód
Musi serce mieć gołębie
Taką intelektualną głębię
W rozliczeniu może także wnieść samochód

Biżuteria wszelka (na przykład) jest widziana bardzo mile
Zwłaszcza różne takie te, z brylantem w środku
Żona musi prać, prasować
I szczebiotać, i całować
Szepcząc przy tym tak: Piesiu, Misiu, względnie Kotku
(Kotku zwłaszcza uwielbiam)"

Misiu - odpada ze względu na historię tongue ale Kotku akceptuję w rozciągłości

Odpadam w przedbiegach sad

A Misiem jest mój syn i nikt inny smile

Się ma wymagania a potem jedna z drugą zatrzepocze rzęsami i już wpadłem smile

13,721

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

Się ma wymagania a potem jedna z drugą zatrzepocze rzęsami i już wpadłem smile

I tak nasze teorie biorą w łeb smile

13,722

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lilko, posługiwanie się dziećmi w jakichkolwiek grach między dorosłymi to po prostu ohyda. Niestety, nierzadka - na mniejszą i większą skalę.

Kiepski dzień mam dzisiaj, smutki mnie dopadły i nawet nie wiem, czy powinnam o tym pisać.
Przejdzie, dam radę.

13,723

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześć Piegusku smile

Myślę, że możesz śmiało pisać, jeśli tak czujesz. To pomaga, a może komuś przyjdzie do głowy i coś sensownego pomoże.

13,724

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dajesz Piegus!

13,725 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-15 19:28:19)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

W sumie to już mi przeszło.
Chyba się stresuję przed poniedziałkową rozprawą - to po pierwsze. Co ten mój były znowu wymyśli?
Po drugie jakoś mnie wzięło na myślenie o zdradach, a boli mnie, że były zdradził własnego syna. Tego ukochanego ponoć synka, który w przedszkolu ojca właśnie narysował, jak go przytula, a mnie stojącą obok - aż zazdrość poczułam.
Po trzecie, to zachciało mi się znowu poznawania ludzi przez internet i umówiłam się wstępnie na rower, a wyobraźnia wrednie podsuwa prognozy: będzie jak zawsze - na początku miło, a potem on popędzi, a ja będę jak to ja, na hamulcu i diabli wezmą coś, co mogłoby się nieźle zapowiadać.
Po czwarte mój były jest naprawdę bardzo poważnie chory i to też stres. Nie opowiadam za wiele synowi, jeszcze zdążę. Szkoda, że nie ma beztroskiego dzieciństwa.

13,726

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Co mozesz Piegus to zmień a czego nie to akceptuj.
1. Co on tam  moze wymyslec-tylko ze jest chory i nie ma kasy wiec chce placic malo albo ze chce opieke naprzemienna i nikt nikomu nie placi.
2. Na choroby i sprawy przeszłe nie masz wplywu wiec bądź ostoja dla syna i wychowasz go dobrze.
3. Pretendentowi w pysk nie strzelaj ani fochow nie odstawiaj ale stawiaj jasne granice , no i moze sprawdzaj czasem czy Ci sie guzik nie rozpina w czasie jazdy big_smile bo mozesz nęcic nieswiadomie hihi

13,727 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-03-15 20:02:58)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusko, trochę Ci się skumulowało trudnych rzeczy, zwłaszcza stres przed rozprawą i ta choroba jakby nie było ojca twojego dziecka. Jednak nadal jestem sceptyczna co do tej choroby, dziwnie zbiega się w czasie z rozprawami. Ty lepiej przekonaj się naocznie czy rzeczywiście to jest prawda, bo ludzie czasami udają żeby wyjść na swoje. Były mąż zna Cię przecież i może chce wykorzystać Twoje dobre serce. Właściwie to lepiej by było żeby ta choroba nie była aż tak poważna, bo synowi potrzeba kontaktów z ojcem. Do rozprawy jak mniemam jesteś dobrze przygotowana, ale stres i tak będzie. Dobrze, że to już niedługo.

Mnie to też smuci jak rodzice po rozwodzie zapominają o dzieciach, z którymi nie mieszkają. Rozpada się emocjonalna więź. Jednak nie masz wpływu na decyzje byłego męża. Do dziś pamiętam jak MoniaCo opisywała jak cierpiała jej córka kiedy ojciec odszedł i założył nową rodzinę. Najpierw odwiedzał i zapraszał, ale potem stopniowo wycofał się z ich życia. To tylko w teorii tak pięknie wygląda, że rodzice dzielą się opieka i troską po rozwodzie.

Co do spotkania, to nie wybiegaj aż tak myślami, przecież i tak nigdy nie jest tak jak to sobie wyobrażamy. smile My kobiety jesteśmy przecież zmienne i nieprzewidywalne. A może zaskoczysz samą siebie i tym razem wszystko będzie inaczej. smile Co by nie było, zawsze lepiej spróbować niż żałować. smile A zatem baw się dobrze, tylko ciepło się ubierz, bo ochłodzenie nadciąga.

Nie wiem czy pomogłam, przytulam więc ciepło smile

13,728

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lilko, to że mój były wykorzystuje swoją chorobę, jest faktem, ale sama choroba nie jest wymysłem. Jeszcze gdy byliśmy razem, on mocno niedomagał, a z biegiem czasu stan zdrowia się pogarsza. Trochę też się zaniedbał. Nie wiem, ile prawdy jest we wiadomościach, które do mnie dochodzą, ale sprawa nie jest błaha.
Ale doła już nie mam, sama się jakoś wyciągnęłam.
Dzięki za dobre słowa Tobie i Piotrowi. Idę pożyć smile

13,729 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-03-15 22:00:15)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam wieczorkiem!
Byłam u terapeuty w sprawie uzależnienia komputerowego i w sumie dowiedziałam się kilku nowych rzeczy. O uzależnieniu mówi się wtedy, gdy człowiek spędza co najmniej 6 godzin z komputerem (nie licząc pracy). W terapii w sumie najważniejsza jest konsekwencja i brak działań pod wpływem emocji. Tzn. jak czegoś zakazujemy, to potem musimy pilnować przestrzegania zakazu. jeśli coś obiecujemy (czy grozimy - np. zabraniem komputera) to faktycznie musimy to spełnić podając warunki ustania groźby - np. po poprawie ocen. Jak przestrzegania reguł przez dziecko  nie będzie, można się wspomóc programami ograniczającymi dostęp do komputera typu Manic Time (nie wiem, czy na forum mogę podać nazwę), ale dziecko powinno wiedzieć, że taki program ma zainstalowany. generalnie do dziecka należy podchodzić z szacunkiem jak do partnera i grać z nim w otwarte karty, mówić mu, że się martwimy o czas w sieci czy na spędzony na grach. W skrajnych przypadkach trzeba bardzo pilnować dziecko, dosłownie zabierać kabel od komputera i telefon na noc, bo dzieci potrafią wstawać w nocy, gdy domownicy śpią, i grać na komputerze.

13,730

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Mój syn uwielbia "siedzieć na telefonie", ale z ulgą odnotowuję, że ostatnio chętnie wychodzi na podwórko z kolegami. Wczoraj nawet zameldował mi o dość dalekiej wyprawie.
Cieszy mnie to, byle nie łobuzowali zbytnio. Różne pomysły miewa młodzież.

13,731

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry smile

Piegowata'76 napisał/a:

Ale doła już nie mam, sama się jakoś wyciągnęłam.
Dzięki za dobre słowa Tobie i Piotrowi. Idę pożyć smile

Co za miłe słowa o poranku. smile

Symbi, dziękuję za ciekawe informacje. Ja kontroluję przebywanie w sieci mojej córki. To znaczy w powszednie dni to ona nie ma na to czasu, jedynie w weekend, ale wtedy wyznaczam godziny, bo jednak bardzo ją to wciąga. Sobie też ograniczam forum, zazwyczaj do południa zaglądam do naszej kafejki, na kawę właśnie. Czasami jestem zmęczona i nie mam siły na nic, więc szukam jakiegoś ciekawego tematu na Netkobietach i przeglądam co trzeci post. I tak jest dobrze. smile

13,732

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lilko, ja doszłam do wniosku, że za dużo czasu pochłania mi internet. Zaświeciła mi się lampka ostrzegawcza, gdy raz, drugi i dziesiąty zwróciłam uwagę, ile czasu poświęcam swoim ulubionym dawniej książkom, ile rzeczy chciałabym robić, a nie robię z braku czas, ile spraw zaniedbałam. Książki to zawsze była moja pasja nr 1, od jakiegoś czasu skutecznie wyparta przez lektury internetowe. Te drugie zresztą też sporo mi dały, ale pułapka kryje się w licznych linkach i odsyłaczach. Bez samokontroli można naprawdę "utonąć". Czas przy komputerze płynie zupełnie inaczej niż nad książką, można długo surfować i nie czuć zmęczenia, a przecież to nie znaczy, że go nie ma. Lubię internet, ale to złodziej czasu i energii.

13,733

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Z dziedziny muzyka jakiej nie było:

13,734

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Czy u Was też tyle śniegu? Właśnie siedzę przy oknie z widokiem na zasypany na biało dach sąsiadów i sypiący się wciąż puch.
Piotrze, napisałeś wczoraj do Piegowatej najdłuższą swoją wypowiedź, którą czytałam odkąd czytam ten temat.
Staram się w pracy skupiać maksymalnie, żeby nie brać roboty do domu, stąd nielekko coś napisać tu do popołudnia.
Mnie się wydaje, że nie mam problemu z komputerem, zaglądam tylko na wybrane strony, znacznie częściej przegrzebuję zasoby Internetu szukając informacji w celach zawodowych.

zostawiam piosenkę, dwie wersje do wyboru, mnie się podoba każda z nich

13,735 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-16 19:53:42)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Piotrze, napisałeś wczoraj do Piegowatej najdłuższą swoją wypowiedź, którą czytałam odkąd czytam ten temat.

Ha! Ma się tę moc! big_smile

Zaskoczyłaś mnie, Symbi z tym śniegiem, bo przede wszystkim spodziewałabym się go w bardziej górskich bądź też moich podkarpackich okolicach. A u nas tylko deszcz. Optymizmem ta pogoda nie napawa, ale rozkoszuję się domowym ciepełkiem w towarzystwie mojego synalka. Jest właśnie obok mnie i śledzi na telefonie jakieś swoje sprawy. Przed chwilą razem pograliśmy w państwa-miasta. Miałam pretekst, żeby przytulić się do niego na chwilę. Mój syn już jest w wieku, gdy się fuka na przytulającą mamę smile

Symbi, z powodu awarii sprzętu pewnie odsłucham Twoje piosenki dopiero po niedzieli, w pracy, ale za to zdążyłam się zapoznać ze Svitlaną - chyba mi z nią po drodze smile Widzę, że za tło piosenki posłużyły sceny z przejmującego filmu "Dziecko wojny", który swego czasu oglądałam.
A za mną od Dnia Kobiet chodzi piosenka zasłyszana na koncercie w szkole muzycznej:

Przy okazji przypomniałam sobie też wyszperany kiedyś w internecie zespół Sutari ; cuda dziewczyny wyprawiają!

13,736

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Bo ja malomowny jestem -a co będę gadal po proznicy?
A Sutari to ja zapodalem pierwszy! Mam plyte ich -Osty. Zajezdzam ja w aucie.  Chetnie bym poszedl na ich koncert ale one tylko Wawa i zagranica sad  a wiec posilkuje sie innymi koncertami . Mam tez na AMJ kupiony bilet choc nie wiem czy sie mi spodoba. Cicha muzyke wole sluchac w domu.

13,737 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-16 20:36:32)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

A Sutari to ja zapodalem pierwszy!

To musiało dawno być smile
Ja odkryłam tę grupę chyba niecały rok temu na Youtube.
A co do płyt, nie pamiętam, kiedy sobie jakąś kupiłam, ale na szczęście jest internet.
Niedawno robiłam porządki w starych rzeczach. Spakowałam do worka magnetofonowe kasety, których już nie mam na czym słuchać, i dumam, czy je wyrzucić, czy zachować.

13,738 Ostatnio edytowany przez vilkolakis (2018-03-17 01:44:52)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

zostawiam piosenkę, dwie wersje do wyboru, mnie się podoba każda z nich

"True colors" (wersja Cyndi Lauper) to był hit "osiemnastek" za moich czasów big_smile
Eeeeehhh.... zaraz wpadnę w melancholię big_smile

13,739

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Powiem wam ze z koncertu mega adhd trafilem na smutna impreze integracyjna a z niej do pabu z szantami na  zywo.  Super atmosfera wszyscy  sie bawili . No nawet kobieta mi na kolana siadala i na koniec sie zebrałem i z nia zatanczylem. Ale wszystko  w ramach kultury -ja nie z tych. Zreszta byla z mezem.  Tak wiec grzecznie podziekowalem i cmok w reke ale krew nie woda okazalo sie  jeszcze tongue

13,740 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-03-17 09:36:13)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry!
Odsłuchałam sobie Wasze piosenki i macie bardzo różne gusty muzyczne, myślę, że warto się z nimi zapoznawać.
Piotrze, pewnie, że krew nie woda i jeszcze się długo może burzyć. Piękny las brzozowy w twoim teledysku. Zaraz mi się skojarzyło ze Smoleńskiem.
Wilczysko, to mam nadzieję, że same dobre wspomnienia przywołałam tym tytułem.
A dzisiaj prezentuję inną piosenkę w bardziej lirycznie odsłonie i znowu do wyboru trzy wersje, oryginalna, z filmu 'Królowa Margot" i Kayah. Oryginał należy do jugosłowiańskiego zespołu Bijelo Dugme (Biały Guzik), któremu tę piosenkę i inne skradł wyrzucony z zespołu Goran Bregovic.



Minął tydzień od awantury o moją wypowiedź, a w tym czasie ani jeden mój post nie został zedytowany przez moderację, ani nie dostałam żadnego upomnienia. Pozwala mi to wierzyć, że jest na tym forum jeszcze jakaś swoboda poglądów.

13,741 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-03-17 09:35:56)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

dubel

13,742

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry,
tyle różnych nutek na wątku, na razie przypomniałam sobie "True colors" w wersji Lauper, ale muzykę Collinsa też bardzo lubię. Miło poczytać, że humory Wam dopisują. smile Zapraszam na kawę o poranku.

http://vous.pl/wp-content/uploads/2015/07/rtyui-14381787204gkn8.jpg

13,743 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-17 10:16:45)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześć i czołem.
A ja chyba dzisiaj znowu pomarudzę, ale postaram się zachować rozsądek, umiar i szczyptę autoironii hmm
Śnieg dotarł i do nas, Symbi! Ale taki mokry, ciężki... nie da się lubić. Pogoda ponura okropnie.
Zdarzyło się wczoraj coś, co sprawiło, że poczułam się odrzucona i nieważna - przykre uczucie, musiałam uważać, żeby moja frustracja nie odbiła się na synu. Jeszcze mnie to poczucie nie opuściło, ale pracuję nad sobą.
Dziś z rana syn pokazał mi wpis ojca na Facebooku. Ja tego człowieka zablokowałam na swoim koncie , ponieważ wypisywał mi publicznie obraźliwe komentarze. Były nie ma zwyczaju przesadnie się uzewnętrzniać na tym portalu, więc musiało mu się naprawdę solidnie przelać, tekst był bardzo długi.
Zostawiła go ta aktualna, a raczej już nieaktualna kobieta. W bardzo trudnym momencie życia, kiedy tak bardzo potrzebuje się wsparcia. Nie chcę i nie mogę opisywać problemów byłego, ale sytuacja jest dramatyczna, choroba mocno poważna. Operacja ratująca życie pogłębiła jednocześnie inwalidztwo - innego wyjścia nie było.
Przeczytałam te wywody na temat braku wsparcia, zostawiania ludzi w chorobie, jak to się potrzebuje pieniędzy, a nie miłości. Smutne to i gorzkie.
A jednak sprawa ma drugie dno. Znam byłego, wiem, jaki potrafi być trudny, rozumiem, że choroba robi swoje, powoduje nerwowość i frustracje, że obrywa się wtedy najbliższym. Brzmi okrutnie, ale życie z inwalidą, który swojej traumy nie przepracował jest ogromnie ciężkie. Chyba w ogóle ciężko jest żyć z kimś, nad kim różne wewnętrzne demony mają władzę. Najszlachetniejszy człowiek może nie wytrzymać.
Ja wiem, że jeśli z kimś jestem, to na dobre i złe. Mogę wiele znieść, ale nie brak szacunku, mściwość, tłamszenie. Czynienie ze swojej niepełnosprawności karty przetargowej, szantażowanie emocjonalne chorobą, wywoływanie w kimś poczucia winy - to nie jest w porządku!
Co do tej kobiety, również mam bardzo mieszane uczucia, choć na początku pomimo wszystko życzyłam im powodzenia. Ale chyba niestety potwierdza się, że co nagle to po diable, że lepiej ostrożniej niż wielkimi och i ach od pierwszej chwili znajomości. Nieraz czułam frustrację, że coś mi nie wychodzi, że nieskora jestem do związkowych zrywów, nawet zdarzało mi się myśleć, że były jakoś lepiej w tej sprawie sobie poradził - a tu proszę.
Tak mnie to wszystko poruszyło, że również wyrzuciłam z siebie swoje podsumowanie: po drugiej stronie płotu trawa jest bardziej zielona... a na dobre rzeczy warto dłużej poczekać. Nie dajmy się nabierać, że ktoś ma lepiej.

Pozdrawiam.

13,744

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegowata, myślę, że w sytuacji gdy myślimy, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona, powinniśmy się zastanowić, czy chcielibysmy się z tym sąsiadem zamienić na życia. Każdy ma jakieś problemy, z którymi się boryka, każdy niesie ciężar. Niby 'cysorz to ma klawe życie', ale ono też podlega rygorom.

13,745 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-17 10:40:37)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

No, właśnie: myślimy. Tylko myślimy.
Za chińskiego boga nie wrócę do byłego, ale szkoda mi go.

Pójdę zaraz do fryzjera, coby na rozprawie się zaprezentować hmm
To mi trochę przejdą smutki.

13,746

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A pewnie, że idź zrobić fryz.
Ja właśnie uskuteczniam spa domowe, chyba dzisiaj posprzątam tyle o ile, bo nie bardzo mi się chce.

13,747

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Mnie też się nic nie chce. Zamknę drzwi, kołkiem podeprę i wyjdę z domu smile Niech się pali, niech się wali.

13,748

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegowata, nic sie nie potwierdza. a Ty znowu szukasz dowodow, ze Twoje podejscie jest najlepsze.

ale nie jest. jest  takie samo jak kazde inne.
przy czym ona ma lepiej niz Ty, bo "poswiecila" ile? rok, dwa? a Ty ile? 15 lat?
czyli Twoje dlugie, wychodzone, wypoznawane malzenstwo skończyło sie dokladnie tak samo jak ich zwiazek.

wiec zapamietaj: nie ma reguly i nigdy nie będzie co jest lepsze.

13,749 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-17 11:07:02)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Fał, przestań się mnie wreszcie czepiać. Nie szukam dowodów na swoją słuszność. Po prostu widzę, że nie ma sensu myślenie, że komuś jest lepiej, że ktoś z czymś sobie lepiej poradził.
Zresztą ja to wiem, to tylko emocje.
Mam do nich prawo i przyjmij to do wiadomości.

13,750 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-17 12:00:38)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hmmm... wygląda na to, że najpierw napisałam, a potem pomyślałam.
W sumie to samo miałyśmy na myśli, Fał. Każdy ma swoje podejście do życia i tyle.
Wydaje nam się czasem, że nasze wybory są gorsze - a one są nasze. I tego właśnie dotyczy moje podsumowanie o trawie.

A swoją drogą, nie ja jedna uważam, że zgłupiał na puncie tej nowej i za bardzo jej zaufał. Tak to bywa z ludźmi głodnymi miłości i akceptacji. Mnie się też kiedyś tak rozpaczliwie uczepił. Ciążyło mi to, ale nie umiałam się wyplątać, uległam szantażowaniu, sama miałam piekielny głód miłości.
Dlatego teraz zwracam większą uwagę na argumenty przeciw angażowaniu się w znajomości - niestety.

13,751

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie


13,752

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ty Symbi jakas  prace doktorska piszesz nt historii przebojów i ich kowerów ?

13,753

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

Ty Symbi jakas  prace doktorska piszesz nt historii przebojów i ich kowerów ?

Nie piszę doktoratu. Była kiedyś taka audycja w Trójce na temat mostków (bridge'ów) w muzyce. Skojarzenia bezcenne, ale nie pamiętam wszystkich.

13,754 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-03-18 10:10:47)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witajcie niedzielnie smile

Ja wczoraj też miałam nietypową sobotę: najpierw domowe spa dla mnie i córki, potem obiad i popołudniowy wypad we czwórkę, bo była też koleżanka córki. No i czasu na sprzątanie brakło. big_smile

Piegowata'76 napisał/a:

(...) Ale chyba niestety potwierdza się, że co nagle to po diable, że lepiej ostrożniej niż wielkimi och i ach od pierwszej chwili znajomości. Nieraz czułam frustrację, że coś mi nie wychodzi, że nieskora jestem do związkowych zrywów, nawet zdarzało mi się myśleć, że były jakoś lepiej w tej sprawie sobie poradził - a tu proszę.
Tak mnie to wszystko poruszyło, że również wyrzuciłam z siebie swoje podsumowanie: po drugiej stronie płotu trawa jest bardziej zielona... a na dobre rzeczy warto dłużej poczekać. Nie dajmy się nabierać, że ktoś ma lepiej.

Symbi napisał/a:

Piegowata, myślę, że w sytuacji gdy myślimy, że trawa u sąsiada jest bardziej zielona, powinniśmy się zastanowić, czy chcielibysmy się z tym sąsiadem zamienić na życia. Każdy ma jakieś problemy, z którymi się boryka, każdy niesie ciężar. Niby 'cysorz to ma klawe życie', ale ono też podlega rygorom.

Piegowata'76 napisał/a:

Po prostu widzę, że nie ma sensu myślenie, że komuś jest lepiej, że ktoś z czymś sobie lepiej poradził.

Moim zdaniem, to powiedzenie o trawie bardziej zielonej u sąsiada jednak przejawia się w myśleniu ludzi. Tak się niektórym wydaje, bo nie znają całości obrazu. Ja akurat nigdy nie miałam w sobie zazdrości, nie wiem dlaczego, ale chyba argumenty logiczne mogły mieć na to wpływ. Jeśli mi na czymś zależy to do tego dążę, a nie tracę czasu na dołowanie się że czegoś nie mam. Często podaję przykład mojej znajomej - kobiety wielkiego sukcesu, która własnymi rękami zbudowała wielomilionowe "imperium". Ludzie jej zazdroszczą, ale ciekawe czy zamienili by się na jej całe życie. Ja nie bo wiem co przeszła w swojej młodości. Tak więc moim zdaniem nie ma co zazdrościć, bo każdy sukces ma swoją cenę. I żadne życie nie składa się tylko z blasków.
To takie bardzo ogólne przemyślenia.

Piegowata ja myślę, że takie odczucia, że Twój mąż "lepiej sobie poradził w sprawach związkowych" to są całkiem naturalne po rozstaniu, a u Ciebie tak jak piszesz to tylko przelotne myśli były. Twój sposób życia świadczy o tym, że je kochasz, że korzystasz z jego uroków i je mimo swojej niepełnosprawności bardzo dobrze ogarniasz. I że kochasz ludzi. Wygląda na to, że wybrałaś tę drugą drogę.

"Są dwie drogi, aby przeżyć życie. Jedna to żyć tak, jakby nic nie było cudem. Druga to żyć tak, jakby cudem było wszystko." A. Einstein

Piegusku bardzo mocno trzymam kciuki za powodzenie na rozprawie. Tylko nie daj się zmiękczyć. smile

13,755

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lilko, dziękuję. Jak zwykle odpowiadasz z zaangażowaniem i troską. To miłe.
Zazdrość uważam za tak samo ludzkie uczucie jak każde. Kwestia tylko, co z tą zazdrością robimy, czy nie popycha nas do złego.
Fał uważa, że szukam potwierdzenia swoich racji - w pewnym sensie tak, ale raczej szukam potwierdzenia, że niepotrzebnie wątpię w swoje wybory. One są jakie są i mają swoje uzasadnienie. Zawiłe to trochę...
Na przykład mogłabym nad tym się użalać, że mi w życiu wychodzi tak czy siak, ale przecież widzę, że mam swój wpływ na to, że wybieram - a skoro wybieram tak a nie inaczej, to mam swoje powody. Nie jest tak, że bezwolnie poddaję się szczęściu lub pechowi. Decyduję, nawet jeśli ceną są pewne braki czy niespełnione zachcianki.
I właśnie to potwierdził mi przykład byłego męża.
Faktem jest, że to wszystko u mojego eks działo się za szybko i bez rozsądku. Za dużo zainwestował. I znowu się kłania wybór wartości. Jeden uzna, że trzeba cieszyć się chwilą, ktoś inny szuka czegoś długofalowego - w obu przypadkach wybiera się inaczej, inne kryteria bierze się pod uwagę.
Znam go, wiem że zależało mu na stałym związku. Mimo wszystko współczuję mu bardzo (choć po główce głaskać nie polecę). W takim momencie życia taki cios.

13,756

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A sentencja Einsteina, znana mi zresztą - chwalebna! smile

13,757

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

witam  widzę że jednak wątek żyje , to dobrze  u mnie nic nowego szarość dnia codziennego

13,758

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Astral Shadow napisał/a:

  u mnie nic nowego szarość dnia codziennego

A to dobrze czy źle?
Zwykłość ma swoje uroki.

13,759

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

O! Wszelki duch pana boga chwali!  Astral!  Ty zyjesz! Jak tam motór ? Gotowy do drogi? Bo ocieplenie idzie a jak przyjdzie to od razu lato wskoczy i bedzie malo kruca bomba casu.

13,760

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Cześć Astral, myślałam o Tobie i jesteś. smile

13,761 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-03-19 17:27:23)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Lilko, dziękuję. Jak zwykle odpowiadasz z zaangażowaniem i troską. To miłe.

I ja dziękuję Piegowata. smile

Piegowata'76 napisał/a:

Zazdrość uważam za tak samo ludzkie uczucie jak każde. Kwestia tylko, co z tą zazdrością robimy, czy nie popycha nas do złego.

Bardzo trafne spostrzeżenie.

Piegowata'76 napisał/a:

A sentencja Einsteina, znana mi zresztą - chwalebna! smile

Ja nie mam głowy do sentencji, ale tę właśnie usłyszałam ostatnio i pomyślałam, że pasuje do Ciebie. smile

Piegowata'76 napisał/a:

Znam go, wiem że zależało mu na stałym związku. Mimo wszystko współczuję mu bardzo (choć po główce głaskać nie polecę). W takim momencie życia taki cios.

Piegowata powiem Ci szczerze, że podziwiam Cię za to. Ja tak nie potrafię, a szkoda bo wtedy moje życie byłoby o wiele lepsze.

13,762 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-03-19 17:33:17)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

13,763

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Daj znać Piegusku jak było na rozprawie.

13,764 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-19 21:51:48)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Daj znać Piegusku jak było na rozprawie.

Lilko po mojej myśli poszło.  Nie mam siły nawet się cieszyć smile

13,765

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Znam to uczucie. Taka wygrana ale ...przegrana hmm . No ale nie ma co rozkminiać bo co bylo se ne wrati. Nie bylem w USA  ale sie nasluchalem duzo ze to idealny kraj i mentalnosc do zaczynania od zera bez rozpamietywania przeszlosci. Chetnie bym sie zetknal z taka mentalnością i nieco zaczerpnal dla siebie.

13,766

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Milko po mojej myśli poszło.  Nie mam siły nawet się cieszyć smile

Mam nadzieję, że teraz będzie Ci nieco lżej, chociaż pewnie bez ekscesów. Najważniejsze, że dałas radę przez ten cały czas do dzisiejszego dnia, a i nie wątpię, że dalej radę będziesz dawać.

Piotrze, co do USA to może i mentalność taka, ale tak psychoanaliza od dawna jest popularna, więc sądzę, że to parcie do przodu bez oglądania się na przeszłość ma swoją cenę.
Mojego byłego dzisiaj dopadła karma i wiecie co, jestem podła, bo choć na początku się zdenerwowałam aż mi się ręce trzęsły, to teraz mam poczucie satysfakcji, że los bywa przewrotny i nigdy nie wiadomo kiedy i gdzie kogo dopadnie teraźniejszy skutek przeszłości. Wniosek tylko taki, że trzeba szanować ludzi, bo jak matka nie wychowa, to wychowa dzielnicowy.

13,767

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Jutro coś więcej popiszę. Emocje mi opadły i stąd ten brak sił.
Dobrej nocy.

13,768

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry Kochani smile

Piegowata, bardzo się cieszę, że jest po Twojej myśli. smile
Uczcijmy zatem tę chwilę. Co powiecie na takie babeczki big_smile

https://img-ovh-cloud.zszywka.pl/1/0390/9324-babeczki-kajmakowe-z-malinamikruche.jpg

i gorącą kawę

http://kawowipodroznicy.pl/wp-content/uploads/2017/07/giphy.gif


Symbi ja też myślę, że zło prędzej czy później wraca do człowieka, tak samo jak dobro. I tak jest sprawiedliwie.

13,769

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam!
Miałam kociokwik w pracy, ale się ogarnęłam i przyszłam na kawę. Babeczki pychota, kuszą, oj kuszą. Śniło mi się dzisiaj, że była w szpitalu w grupie ludzi poddanej terapii antyrakowej, miano nas czymś napromieniować, w weekend czytałam o maszynie w szpitalu w Krakowie do leczenia raka protonami, pewnie stąd ten sen.

13,770

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Babeczki z malinami ? CZemu nie?
http://www.malinowerodzenie.pl/sites/default/files/users/user1/01.png

13,771

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piotrze, cha cha cha, błysnąłeś dowcipem, poplułam się kawą przed monitorem.

13,772

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Widok malin, gdy za oknem śnieg i chmurne niebo - bezcenny smile
Babeczki zawsze w cenie smile
Moje sądowe korowody jeszcze się nie skończyły, ale może nie będę szczegółowo opisywać. Póki się wyrok nie uprawomocni, miną trzy tygodnie, więc może nie będę jeszcze o szczegółach pisać. Ale jest optymistycznie!!! smile smile smile

13,773

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

Znam to uczucie. Taka wygrana ale ...przegrana hmm . No ale nie ma co rozkminiać bo co bylo se ne wrati. Nie bylem w USA  ale sie nasluchalem duzo ze to idealny kraj i mentalnosc do zaczynania od zera bez rozpamietywania przeszlosci. Chetnie bym sie zetknal z taka mentalnością i nieco zaczerpnal dla siebie.

Było coś na literaturze za studenckich czasów o amerykańskim micie "nowego Adama".
Przeszłość lubi wrócić, ale my decydujemy, czy będziemy się w niej nieustannie grzebać, czy jednak pójdziemy do przodu.
Kiedyś znajoma poradziła mi, bym, jeśli podjęłam przemyślaną decyzję, nie żałowała jej, nie rozpamiętywała i nie wracała do przeszłości bez potrzeby. Z grubsza się tego trzymam. Więc choć czasem wspomnę byłe małżeństwo - to już zamknięte drzwi.

13,774

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

A sentencja Einsteina, znana mi zresztą - chwalebna! smile

Ja nie mam głowy do sentencji, ale tę właśnie usłyszałam ostatnio i pomyślałam, że pasuje do Ciebie. smile

Piegowata'76 napisał/a:

Znam go, wiem że zależało mu na stałym związku. Mimo wszystko współczuję mu bardzo (choć po główce głaskać nie polecę). W takim momencie życia taki cios.

Piegowata powiem Ci szczerze, że podziwiam Cię za to. Ja tak nie potrafię, a szkoda bo wtedy moje życie byłoby o wiele lepsze.


Sentencje lubię nie mniej niż wiersze, i niejedną zapamiętałam, a niektóre notuję.

Wiesz, Lilko, fakt że mam czasami ochotę zadźgać byłego szydłem, nie oznacza, że odmawiam mu prawa do ludzkich uczuć.
Ale, ale... piszesz, że miałabyś lepsze życie? Pod jakim względem? Czy już nie jest całkiem niezłe?

13,775 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-20 17:40:39)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Śnieg u nas pada nieprzerwanie od rana. I na bieżąco zamienia się na chodniku w wielkie bajoro. Przemoczyłam buty dokumentnie.
A jutro pierwszy dzień wiosny smile

13,776

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Nie mam dzis przygotowanej szalupy ratunkowej wiec nurzam sie niestety w tej delikatnosci
https://youtu.be/OGnNcLi5SmY

13,777

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

o jak spokojnie, jaka nastrojowa muzyczka...
Miałam gorący czas w pracy, więc dzisiaj po powrocie do domu wzięłam gorącą kąpiel, teraz siedzę w piżamie i szlafroku, jest mi ciepło i dobrze... czuję pełen relaks.. mam poczucie, że kocham swoje życie, mimo choroby i smutków przeszłości nie zamieniłabym się z nikim.
U nas też śnieg zalega, zapomniałam, że to jutro wiosna, ale w skrzynce kiełkują mi liliowce... i są przebiśniegi... Dwa tygodnie temu biegałam w pantoflach, ale jak zima wróciła z powrotem przeprosiłam się z kozakami.  Pamiętam, jak w zeszłym roku w pierwszy kwietniowy weekend było 20 stopni ciepła, siedziałam sobie w niedzielę na słoneczku słuchając muzyki i popijając kawkę, ciekawe, kiedy w tym roku czeka mnie pierwsza kawa na świeżym powietrzu i w słonecznym blasku...

13,778

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witajcie! Dzisiaj od rana słoneczko, piękne niebieskie niebo.
Kończy się sezon na kulig

ale zaczyna WIOSNA! Wstalam dzisiaj przed szóstą we wspaniałym humorze, zdążyłam nawet pozmywać w kuchni, bo wczoraj nie miałam nastroju do tego.


Swoja drogą to wciąż zachwyca, jak Vivaldi w muzyce oddał poszczególne miesiące pór roku. Dosłownie słychać te skowronki w przestworzach.

13,779 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-03-21 10:31:33)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Teledysk do piosenki Katie Melua  - intrygujący. Muszę sobie tłumaczenie tekstu odkopać.
Symbi, Twoje "wstawki" też mi się podobają.
Dziś w pracy robię to, co lubię najbardziej - obsługuję "klientów". Trafiło mi się zastępstwo za chorą koleżankę. Zupełnie inaczej mija czas niż w odizolowaniu od świata w biurze. Z domu do filii mam dosyć daleko, marsz iście w stylu Korzeniowskiego trwał równe pół godziny.
...A za oknem słońce i chmury walczą o pierwszeństwo - istna dyskoteka smile

13,780

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Symbi, na Podkarpaciu pantofle to kapcie smile

Posty [ 13,716 do 13,780 z 15,029 ]

Strony Poprzednia 1 210 211 212 213 214 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024