moje cudowne życie po rozwodzie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Strony Poprzednia 1 203 204 205 206 207 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13,261 do 13,325 z 15,029 ]

13,261

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

W jakiej?
Żeby Cię chciał przelecieć ktokolwiek, byle był?
No, nie wierzę.

Wybacz ironię, ale to nie problem. Wypijasz trzy piwa, bo podobno jesteś nieśmiała, więc na odwagę... i całe miasto Cię ma.
Ale czy o to chodzi?

Może nie ktokolwiek, ale żeby ktoś chciał. Nie mówię, że zgodziłabym się.

Lou, to nic prostszego- randki internetowe o daję Ci gwarancję że znajdą się amatorzy szybkiego seksu big_smile

Zobacz podobne tematy :

13,262

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Jakoś nie mam wątpliwości, że chętnych na przelecenie mnie nie zabrakłoby. Ale czy to aby na pewno miernik atrakcyjności? Niekoniecznie. Czasami jedynie skali seksualnego wyposzczenia.

13,263

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wy nie rozumiecie.
Mi nie chodzi o szybki seks, ale o to, żeby być podniecającą dla faceta

13,264 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 17:11:14)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

A u nas wszystkie spotkania były wspólne. On nie miał tylko swoich kolegów, ani ja tylko swoich koleżanek
Mi chodziło głównie spotkania rodzinne

Oj, męczyłoby mnie takie wieczne "przyklejenie" do faceta. Muszę mieć trochę przestrzeni. U nas jednak brakowało wspólnej przestrzeni. Zazdrościłam siostrze i szwagrowi, że mają wspólnych przyjaciół.
Przyszedł kiedyś do nas kolega męża i coś tam do mnie zagadał. Przysiadłam się do nich, znalazłam z M. parę wspólnych tematów, więc gadaliśmy, dopóki nie wyszedł. Potem dostałam opierdziel od męża, że kolega nie do mnie przyszedł.
Ależ się wtedy pokłóciliśmy! Poczułam się upokorzona jak kuchta, którą się wygania do kuchni, żeby jaśnie państwu nie przeszkadzała.
Na spotkaniach rodzinnych był luz, kto chciał, śledził mecz w telewizji, a kogo to nudziło, zawsze mógł pogawędzić z kimś równie niezainteresowanym.

13,265 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-17 17:13:27)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ja jestem typem bluszcza, mnie to nie męczyło. Ja tego oczekiwałam od związku. Mi było ciągle mało bliskości. Nie okazywałam jednak i kiedy chciał wychodził sam. I potem było coraz częściej i się posypało.
Ja lubię być z kimś nie lubię samotności, nie lubię nawet przebywać sama w pokoju.
Oczywiście, że tak jest. Tego wymagają okoliczności, jednak nigdy tego nie lubiłam i nie lubię

13,266 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 17:32:50)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Wy nie rozumiecie.
Mi nie chodzi o szybki seks, ale o to, żeby być podniecającą dla faceta

Skoro jesteś kobietą, jako tako zadbaną, to na pewno jesteś podniecająca. Ja już nie potrzebuję takich rzeczy sobie udowadniać.
Skoro Meczowy do mnie "startował", to nie ulega wątpliwości, że byłam dla niego atrakcją, ale ja chcę czuć się w relacji ważna i wyjątkowa. Sam fakt, że ma się ochotę laskę przelecieć, jeszcze jej wyjątkową ani ważną nie czyni. Niejeden mi okazywał tego rodzaju względy, ale oczekuję czegoś więcej.

13,267

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Wy nie rozumiecie.
Mi nie chodzi o szybki seks, ale o to, żeby być podniecającą dla faceta

Skoro jesteś kobietą, jako tako zadbaną, to na pewno jesteś podniecająca. Ja nie potrzebuję takich rzeczy sobie udowadniać.
Skoro Meczowy do mnie "startował", to nie ulega wątpliwości, że byłam dla niego atrakcją, ale ja chcę czuć się w relacji ważna i wyjątkowa. Sam fakt, że ma się ochotę laskę przelecieć, jeszcze jej wyjątkową ani ważną nie czyni. Niejeden mi okazywał tego rodzaju względy, ale oczekuję czegoś więcej.

A mi nie tongue

13,268

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Ja jestem typem bluszcza, mnie to nie męczyło. Ja tego oczekiwałam od związku. Mi było ciągle mało bliskości. Nie okazywałam jednak i kiedy chciał wychodził sam. I potem było coraz częściej i się posypało.
Ja lubię być z kimś nie lubię samotności, nie lubię nawet przebywać sama w pokoju.
Oczywiście, że tak jest. Tego wymagają okoliczności, jednak nigdy tego nie lubiłam i nie lubię

Też lubię bliskość, ciepło, serdeczność, dotyk ręki, ciepło drugiego ciała, ale z uczuciem, z więzią - bez tego nie jestem zainteresowana. A panowie trochę inaczej do sprawy podchodzą, wiele kobiet zresztą też (choć ja mam swoją teorię, która mówi, że kobiety zaniżają oczekiwania). Wystarczy im po prostu przyjemność z bliskości ciał. No, mnie nie...
Uważam umiejętność bycia samą za ważną w życiu. To mi daje niezależność, komfort wyboru. Nie muszę rzucać się desperacko na pierwszego, który rzuci mi milsze słówko, bo wiem, że bez tego nie zginę. Poza tym są różne sytuacje, partner zawsze może np. umrzeć pierwszy.

13,269

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Wy nie rozumiecie.
Mi nie chodzi o szybki seks, ale o to, żeby być podniecającą dla faceta

Skoro jesteś kobietą, jako tako zadbaną, to na pewno jesteś podniecająca. Ja nie potrzebuję takich rzeczy sobie udowadniać.
Skoro Meczowy do mnie "startował", to nie ulega wątpliwości, że byłam dla niego atrakcją, ale ja chcę czuć się w relacji ważna i wyjątkowa. Sam fakt, że ma się ochotę laskę przelecieć, jeszcze jej wyjątkową ani ważną nie czyni. Niejeden mi okazywał tego rodzaju względy, ale oczekuję czegoś więcej.

A mi nie tongue

Bo nie zauważałaś, nie chciałaś zauważyć. Też tak kiedyś miałam, a pod czterdziestkę nagle zaczęłam zauważać, że ktoś się uśmiechnął, że ktoś zagadał, popatrzył dłużej... Zalogowałam się na Badoo i czytałam komplementy...
A wcale nie jestem Miss Polonia.

13,270 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-17 17:34:50)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Skoro jesteś kobietą, jako tako zadbaną, to na pewno jesteś podniecająca. Ja nie potrzebuję takich rzeczy sobie udowadniać.
Skoro Meczowy do mnie "startował", to nie ulega wątpliwości, że byłam dla niego atrakcją, ale ja chcę czuć się w relacji ważna i wyjątkowa. Sam fakt, że ma się ochotę laskę przelecieć, jeszcze jej wyjątkową ani ważną nie czyni. Niejeden mi okazywał tego rodzaju względy, ale oczekuję czegoś więcej.

A mi nie tongue

Bo nie zauważałaś, nie chciałaś zauważyć. Też tak kiedyś miałam, a pod czterdziestkę nagle zaczęłam zauważać, że ktoś się uśmiechnął, że ktoś zagadał, popatrzył dłużej... Zalogowałam się na Badoo i czytałam komplementy...
A wcale nie jestem Miss Polonia.

Na badoo podobno tylko o jedno chodzi.
Mi chodzi o zainteresowanie w realu, realny facet realne komplementy ... realny pociąg (głupio zabrzmiało tongue )
Nigdy nie miałam dużego powodzenia

13,271

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

ale ja chcę czuć się w relacji ważna i wyjątkowa. Sam fakt, że ma się ochotę laskę przelecieć, jeszcze jej wyjątkową ani ważną nie czyni. Niejeden mi okazywał tego rodzaju względy, ale oczekuję czegoś więcej.

Pół-żartem, pół-serio zapytam, czy to nie próżność? wink
W każdym razie na pewno takie pragnienie często prowadzi do cierpień. Ja wolałbym być kimś mniej ważnym, zawsze to lepiej, gdy na horyzoncie jest ktoś "ważniejszy". Jest wtedy spokojniej wink

13,272

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Jakoś nie mam wątpliwości, że chętnych na przelecenie mnie nie zabrakłoby. Ale czy to aby na pewno miernik atrakcyjności? Niekoniecznie. Czasami jedynie skali seksualnego wyposzczenia.


Ale jak juz ustalono w innym temacie, jak nie bedziesz atrakcyjna to mu nie stanie, więc korzystaj - jesli stoi, to się podobasz big_smile

13,273

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
dżdżownick napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

ale ja chcę czuć się w relacji ważna i wyjątkowa. Sam fakt, że ma się ochotę laskę przelecieć, jeszcze jej wyjątkową ani ważną nie czyni. Niejeden mi okazywał tego rodzaju względy, ale oczekuję czegoś więcej.

Pół-żartem, pół-serio zapytam, czy to nie próżność? wink
W każdym razie na pewno takie pragnienie często prowadzi do cierpień. Ja wolałbym być kimś mniej ważnym, zawsze to lepiej, gdy na horyzoncie jest ktoś "ważniejszy". Jest wtedy spokojniej wink

Kurde (przeklnęłam ),
Dżo znowu filozofujesz ...
Nie wierzysz w to co mówisz

13,274

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Jakoś nie mam wątpliwości, że chętnych na przelecenie mnie nie zabrakłoby. Ale czy to aby na pewno miernik atrakcyjności? Niekoniecznie. Czasami jedynie skali seksualnego wyposzczenia.


Ale jak juz ustalono w innym temacie, jak nie bedziesz atrakcyjna to mu nie stanie, więc korzystaj - jesli stoi, to się podobasz big_smile

Nie czytałam co ustalono w innym temacie i nie chodziło mi o korzystanie, ale o to poczucie, że się jest dla kogoś atrakcyjną

13,275

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Ja jestem "myśliwy", za dużo myślę, ale zdarza mi się coś mądrego wymyślić. smile
Wymyśliłam zatem, że skoro jestem uczciwa, skoro wiem swoje, to niech były i inni mówią i myślą, co im się podoba. Ja też myśl, co mi się podoba.
Własne błędy znam, przyznaję się do nich i biorę na klatę, a co on narozrabiał, to też oboje wiemy.
I nie muszę nikomu z niczego się tłumaczyć.

Też tak robię, ale przez to tracę w oczach innych. Ludzie lubią słuchać i kto lepiej o sobie opowie, ten ma lepiej w życiu (a wiem to choćby z pracy-kto cicho zapieprza nie liczy się tak, jak ten co wszystkim opowiada, ile to robi)

Nie obchodzi mnie życie na pokaz, wolę każdego wieczoru móc sobie uczciwie spojrzeć w oczy i powiedzieć: "jestem w porządku" niż zastanawiać się, jak wypadam w oczach innych. Zwłaszcza jeśli są to oczy nieżyczliwe, głupie, nie potrafiące przeniknąć pozorów.

13,276

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Jakoś nie mam wątpliwości, że chętnych na przelecenie mnie nie zabrakłoby. Ale czy to aby na pewno miernik atrakcyjności? Niekoniecznie. Czasami jedynie skali seksualnego wyposzczenia.


Ale jak juz ustalono w innym temacie, jak nie bedziesz atrakcyjna to mu nie stanie, więc korzystaj - jesli stoi, to się podobasz big_smile

Nie czytałam co ustalono w innym temacie i nie chodziło mi o korzystanie, ale o to poczucie, że się jest dla kogoś atrakcyjną


Będę drążyć:D
Czy Ty myslisz że jak facet chce mnie przelecieć to ja się czuję atrakcyjna??? Wolę być atrakcyjna mentalnie, że się tak wyrażę.

13,277

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Ja jestem "myśliwy", za dużo myślę, ale zdarza mi się coś mądrego wymyślić. smile
Wymyśliłam zatem, że skoro jestem uczciwa, skoro wiem swoje, to niech były i inni mówią i myślą, co im się podoba. Ja też myśl, co mi się podoba.
Własne błędy znam, przyznaję się do nich i biorę na klatę, a co on narozrabiał, to też oboje wiemy.
I nie muszę nikomu z niczego się tłumaczyć.

Też tak robię, ale przez to tracę w oczach innych. Ludzie lubią słuchać i kto lepiej o sobie opowie, ten ma lepiej w życiu (a wiem to choćby z pracy-kto cicho zapieprza nie liczy się tak, jak ten co wszystkim opowiada, ile to robi)

Nie obchodzi mnie życie na pokaz, wolę każdego wieczoru móc sobie uczciwie spojrzeć w oczy i powiedzieć: "jestem w porządku" niż zastanawiać się, jak wypadam w oczach innych. Zwłaszcza jeśli są to oczy nieżyczliwe, głupie, nie potrafiące przeniknąć pozorów.

Może nawet są życzliwe, głupie, ale nieświadomie

13,278

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Ale jak juz ustalono w innym temacie, jak nie bedziesz atrakcyjna to mu nie stanie, więc korzystaj - jesli stoi, to się podobasz big_smile

Nie czytałam co ustalono w innym temacie i nie chodziło mi o korzystanie, ale o to poczucie, że się jest dla kogoś atrakcyjną


Będę drążyć big_smile
Czy Ty myślisz że jak facet chce mnie przelecieć to ja się czuję atrakcyjna??? Wolę być atrakcyjna mentalnie, że się tak wyrażę.

Nie wystarczy atrakcyjność mentalna.

13,279

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Na badoo podobno tylko o jedno chodzi.
Mi chodzi o zainteresowanie w realu, realny facet realne komplementy ... realny pociąg (głupio zabrzmiało tongue )
Nigdy nie miałam dużego powodzenia

Tak, większości chodzi o jedno. Ale to Ty napisałaś, że chciałabyś chociaż poczuć, że ktoś Cię pożąda. Tam znajdziesz pożądania pod dostatkiem smile
A co do dużego powodzenia, to wiesz... Ja leję na powodzenie.
Niech mnie kocha jeden konkretny człowiek, ale kocha, a nie tylko się podnieca moim głosem przez telefon (czy zdjęciem na Badoo).

13,280

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Nie wystarczy atrakcyjność mentalna.

Lou, raczej nie wystarczy, ale sama seksualna to także za mało. Musi zagrać całokształt.
O wiele łatwiej jednak o tę seksualną. Wystarczy się przełamać i mam seksu do oporu. Wierzę w to, ale nie na tym mi zależy.

13,281 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-17 17:53:02)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Na badoo podobno tylko o jedno chodzi.
Mi chodzi o zainteresowanie w realu, realny facet realne komplementy ... realny pociąg (głupio zabrzmiało tongue )
Nigdy nie miałam dużego powodzenia

Tak, większości chodzi o jedno. Ale to Ty napisałaś, że chciałabyś chociaż poczuć, że ktoś Cię pożąda. Tam znajdziesz pożądania pod dostatkiem smile
A co do dużego powodzenia, to wiesz... Ja leję na powodzenie.
Niech mnie kocha jeden konkretny człowiek, ale kocha, a nie tylko się podnieca moim głosem przez telefon (czy zdjęciem na Badoo).

Piegusko,
Nie czytasz dokładnie smile
Pisałam o realu. Przykładowo-idę do kawiarni, dosiada się facet, rozmawiamy i wtedy mówi jak mnie odbiera ...
To takie nierealne w moim przypadku gdybanie sad

13,282

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Kurde (przeklnęłam ),
Dżo znowu filozofujesz ...
Nie wierzysz w to co mówisz

Wierzę. Niech to będzie matka żony, niech to będzie dziecko... A najlepiej gdyby żona czy mąż swoją wartość czuli w sobie. Bycie dla kogoś "całym światem" nie jest dobre.

13,283

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Może nawet są życzliwe, głupie, ale nieświadomie

No, bywa i tak. Ale Lou, nie szkoda życia na udowadnianie całemu światu swojej wartości? Jak będziesz robić swoje, będziesz w porządku, to się zawsze obroni. A jak ktoś się uprze myśleć o Tobie źle, to nie zmienisz tego.

13,284

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
dżdżownick napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Kurde (przeklnęłam ),
Dżo znowu filozofujesz ...
Nie wierzysz w to co mówisz

Wierzę. Niech to będzie matka żony, niech to będzie dziecko... A najlepiej gdyby żona czy mąż swoją wartość czuli w sobie. Bycie dla kogoś "całym światem" nie jest dobre.

Chyba jedno nie wyklucza drugiego. Jak znaczymy niewiele, albo nic (o zgrozo) dla najbliższej osoby, to lepiej, żeby jej w ogóle nie było

13,285

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Pisałam o realu. Przykładowo-idę do kawiarni, dosiada się facet, rozmawiamy i wtedy mówi jak mnie odbiera ...
To takie nierealne w moim przypadku gdybanie sad

No... to raczej mało realne. Chyba tylko w Harlequinach.

13,286

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Może nawet są życzliwe, głupie, ale nieświadomie

No, bywa i tak. Ale Lou, nie szkoda życia na udowadnianie całemu światu swojej wartości? Jak będziesz robić swoje, będziesz w porządku, to się zawsze obroni. A jak ktoś się uprze myśleć o Tobie źle, to nie zmienisz tego.

Nie udowadniam nikomu. Ale boli, co mam zrobić? Boli i już. Wiem, że po jakimś czasie przestaje, ale wydarza się znowu coś co boli i tak cały czas ...

13,287

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Pisałam o realu. Przykładowo-idę do kawiarni, dosiada się facet, rozmawiamy i wtedy mówi jak mnie odbiera ...
To takie nierealne w moim przypadku gdybanie sad

No... to raczej mało realne. Chyba tylko w Harlequinach.

Czyli pozostaje tylko internet ??? sad

13,288

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ale ten czas leci ...
Dziś zmarnowałam dzień i nie czuję się z tym dobrze. Idę zrobić sobie kawkę i coś słodkiego tongue

13,289 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 18:06:54)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
dżdżownick napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

ale ja chcę czuć się w relacji ważna i wyjątkowa. Sam fakt, że ma się ochotę laskę przelecieć, jeszcze jej wyjątkową ani ważną nie czyni. Niejeden mi okazywał tego rodzaju względy, ale oczekuję czegoś więcej.

Pół-żartem, pół-serio zapytam, czy to nie próżność? wink
W każdym razie na pewno takie pragnienie często prowadzi do cierpień. Ja wolałbym być kimś mniej ważnym, zawsze to lepiej, gdy na horyzoncie jest ktoś "ważniejszy". Jest wtedy spokojniej wink


Dżo, mnie nie chodzi o bycie pępkiem świata dla partnera. Ale mam wiedzieć, że jestem ważna tak samo jak ważny byłby partner dla mnie. Wcale nie twierdzę, że jak się jest w związku, to zniknąć ma matka, siostra, przyjaciele sprzed związku, a ja mam być na piedestale. Co to to nie.
Sam chyba nie chciałbyś być zepchnięty na margines w związku czy robić jedynie za pogotowie seksualne.

13,290

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
dżdżownick napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Kurde (przeklnęłam ),
Dżo znowu filozofujesz ...
Nie wierzysz w to co mówisz

Wierzę. Niech to będzie matka żony, niech to będzie dziecko... A najlepiej gdyby żona czy mąż swoją wartość czuli w sobie. Bycie dla kogoś "całym światem" nie jest dobre.

Chyba jedno nie wyklucza drugiego. Jak znaczymy niewiele, albo nic (o zgrozo) dla najbliższej osoby, to lepiej, żeby jej w ogóle nie było

Przechodzisz od razu do przeciwnej skrajności. Ja mam na myśli to głównie, że pragnienie bycia dla drugiej osoby obiektem specjalnych zabiegów jest często drogą do cierpień. Po co w ogóle zastanawiać się, czy jestem dla kogoś ważny na miarę moich oczekiwań? wink

13,291

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Pisałam o realu. Przykładowo-idę do kawiarni, dosiada się facet, rozmawiamy i wtedy mówi jak mnie odbiera ...
To takie nierealne w moim przypadku gdybanie sad

No... to raczej mało realne. Chyba tylko w Harlequinach.

Czyli pozostaje tylko internet ??? sad


Eee tam...
Pozostaje uwierzyć, że jesteś zaj...sta babka, czy faceci gwiżdżą na Twój widok, czy nie. I przestać, za przeproszeniem, zadzierać nosa, zauważyć, że ten niepozorny chłopina z trzeciego piętra ładnie się do Ciebie uśmiechnął przepuszczając Cię w drzwiach sklepu.

13,292

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
dżdżownick napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
dżdżownick napisał/a:

Wierzę. Niech to będzie matka żony, niech to będzie dziecko... A najlepiej gdyby żona czy mąż swoją wartość czuli w sobie. Bycie dla kogoś "całym światem" nie jest dobre.

Chyba jedno nie wyklucza drugiego. Jak znaczymy niewiele, albo nic (o zgrozo) dla najbliższej osoby, to lepiej, żeby jej w ogóle nie było

Przechodzisz od razu do przeciwnej skrajności. Ja mam na myśli to głównie, że pragnienie bycia dla drugiej osoby obiektem specjalnych zabiegów jest często drogą do cierpień. Po co w ogóle zastanawiać się, czy jestem dla kogoś ważny na miarę moich oczekiwań? wink

Kurczę,
czy ja tak mówiłam? Nie.
Na miarę moich oczekiwań? Nie.
Nie trzeba się zastanawiać, to się czuje, czy jest się ważnym dla kogoś i na ile

13,293

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

No... to raczej mało realne. Chyba tylko w Harlequinach.

Czyli pozostaje tylko internet ??? sad


Eee tam...
Pozostaje uwierzyć, że jesteś zaj...sta babka, czy faceci gwiżdżą na Twój widok, czy nie. I przestać, za przeproszeniem, zadzierać nosa, zauważyć, że ten niepozorny chłopina z trzeciego piętra ładnie się do Ciebie uśmiechnął przepuszczając Cię w drzwiach sklepu.

nie zadzieram nosa wink

13,294

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

nie zadzieram nosa wink

Oj... dobrze wiesz, że nie chodzi o dosłowne zarozumialstwo. Ale często szukamy Bóg wie gdzie, Bóg wie jakich rzeczy, a nie zauważamy tych codziennych, drobnych. Jak się dobrze przyjrzeć, to sporo wokół jest tej ludzkiej życzliwości.

Gdy byłam smarkata (20+), panowie robotnicy rozkopali całą ulicę przed moim domem. Zapytałam ich żartobliwym tonem, czy dostanę się do własnego domu. Od tamtej pory codziennie dostawałam sygnały sympatii, zawsze zagadywali, gdy rano wychodziłam do pracy, poprzekomarzaliśmy się, pożartowaliśmy i tak miło zaczynał się dzień. Gdybym się nie podobała, to przecież by tego nie robili.
Dodam, że to był ważny dla mnie eksperyment, bo w tamtych czasach byłam dość zakompleksioną kozą. A tu się okazało, że mogę, że potrafię... że to wcale nie takie trudne.
Jeden z tych panów nawet zaproponował mi randkę, ale byłam jeszcze wtedy niewyrobiona towarzysko i przestraszyłam się, zbyłam jakimś żartem. Dziś mi za to wstyd, ale wtedy miałam opory przed umówieniem się z jakimś prostym robotnikiem. A miał taaakie niebieskie oczy... świetnie wyglądał w niebieskim T-shircie smile
Dziś bym na tę randkę poszła. Robotnicy też są różni.

13,295

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusko,
Nie chcę zagadywać każdego kogo napotkam. Nie chcę też wysyłać błędnych informacji o sobie.
Mam sąsiadkę, która ciągle kogoś zaczepia, zagaduje ... bywało, że mój ex potrafił z nią gadać godzinami na dworze zapominając, że ma dom, rodzinę. Nie chcę, aby ktoś myślał o mnie tak, jak ja o tej sąsiadce

13,296

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Piegusko,
Nie chcę zagadywać każdego kogo napotkam. Nie chcę też wysyłać błędnych informacji o sobie.
Mam sąsiadkę, która ciągle kogoś zaczepia, zagaduje ... bywało, że mój ex potrafił z nią gadać godzinami na dworze zapominając, że ma dom, rodzinę. Nie chcę, aby ktoś myślał o mnie tak, jak ja o tej sąsiadce

Lou, tym razem to Ty popadasz w skrajności.
Nie zagaduję każdego, kogo napotkam, nie muszę też gadać godzinami na dworze, mogę przez 15 minut. Ale czy Tobie nigdy nie zdarzyło się...  no, nie wiem... zagadać wesoło do obcej osoby albo odpowiedzieć na jakiś jej żart? Płeć nie gra roli.
Jak zagadnę do sąsiada: "A skąd to się wraca?", gdy mijamy się w drzwiach, to naprawdę jestem lafiryndą dybiącą na cudzych mężów?
Litości!
Sorry, ale zdecydowanie za bardzo się przejmujesz zdaniem innych.

13,297 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 19:27:40)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wiesz, pracowałam kiedyś z kobietą w wieku mojej Mamy. Opowiadała mi kiedyś, jak spotkała kolegę z młodości i on jej powiedział: "Marysiu, ty mi się zawsze podobałaś. Ale byłaś taka sztywna, że bałem się podejść".
Oni też mają swoje obawy, zwłaszcza dziś w dobie posądzeń o molestowanie i inne takie... Do obcej kobiety przy stoliku przysiądzie się, by prawić  komplemen co najwyżej jakiś tani bajerant. A już na pewno nie wyrwie się z komplementem, jeśli panna będzie sztywna jakby kij połknęła.

13,298

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Piegusko,
Nie chcę zagadywać każdego kogo napotkam. Nie chcę też wysyłać błędnych informacji o sobie.
Mam sąsiadkę, która ciągle kogoś zaczepia, zagaduje ... bywało, że mój ex potrafił z nią gadać godzinami na dworze zapominając, że ma dom, rodzinę. Nie chcę, aby ktoś myślał o mnie tak, jak ja o tej sąsiadce

Lou, tym razem to Ty popadasz w skrajności.
Nie zagaduję każdego, kogo napotkam, nie muszę też gadać godzinami na dworze, mogę przez 15 minut. Ale czy Tobie nigdy nie zdarzyło się...  no, nie wiem... zagadać wesoło do obcej osoby albo odpowiedzieć na jakiś jej żart? Płeć nie gra roli.
Jak zagadnę do sąsiada: "A skąd to się wraca?", gdy mijamy się w drzwiach, to naprawdę jestem lafiryndą dybiącą na cudzych mężów?
Litości!
Sorry, ale zdecydowanie za bardzo się przejmujesz zdaniem innych.

Powiem tak-od takich krótkich zagadnięć zaczyna się ...
Nie chciałam, aby sąsiadka to robiła, ale nie miałam na to wpływu.

13,299

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Piegusko,
Nie chcę zagadywać każdego kogo napotkam. Nie chcę też wysyłać błędnych informacji o sobie.
Mam sąsiadkę, która ciągle kogoś zaczepia, zagaduje ... bywało, że mój ex potrafił z nią gadać godzinami na dworze zapominając, że ma dom, rodzinę. Nie chcę, aby ktoś myślał o mnie tak, jak ja o tej sąsiadce

Lou, tym razem to Ty popadasz w skrajności.
Nie zagaduję każdego, kogo napotkam, nie muszę też gadać godzinami na dworze, mogę przez 15 minut. Ale czy Tobie nigdy nie zdarzyło się...  no, nie wiem... zagadać wesoło do obcej osoby albo odpowiedzieć na jakiś jej żart? Płeć nie gra roli.
Jak zagadnę do sąsiada: "A skąd to się wraca?", gdy mijamy się w drzwiach, to naprawdę jestem lafiryndą dybiącą na cudzych mężów?
Litości!
Sorry, ale zdecydowanie za bardzo się przejmujesz zdaniem innych.

Powiem tak-od takich krótkich zagadnięć zaczyna się ...
Nie chciałam, aby sąsiadka to robiła, ale nie miałam na to wpływu.

13,300

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Wiesz, pracowałam kiedyś z kobietą w wieku mojej Mamy. Opowiadała mi kiedyś, jak spotkała kolegę z młodości i on jej powiedział: "Marysiu, ty mi się zawsze podobałaś. Ale byłaś taka sztywna, że bałem się podejść".
Oni też mają swoje obawy, zwłaszcza dziś w dobie posądzeń o molestowanie i inne takie... Do obcej kobiety przy stoliku przysiądzie się, by prawić  komplemen co najwyżej jakiś tani bajerant. A już na pewno nie wyrwie się z komplementem, jeśli panna będzie sztywna jakby kij połknęła.

A o co teraz chodzi?
Skąd mam wiedzieć, że ktoś 20 lat temu coś chciał, ale miał obawy ...no cóż, takie życie

13,301

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Powiem tak-od takich krótkich zagadnięć zaczyna się ...

Nie mówię o Tobie, ale ogólnie - takie teksty mnie obrażają.
Kto chce zacząć, ten zacznie. Nie upilnujesz nikogo, jeśli sam się nie upilnuje.
Ja nie podrywałam nigdy cudzych facetów i nie dałam się podrywać będąc w związku. Mimo iż chętnie rozmawiam i żartuję z ludźmi płci obojga.
Mam rozum i wolę.
Gdyby mój mąż zechciał mnie zdradzić z kobietą, pobłogosławiłabym oboje i wręczyła krzyżyk na drogę (i ewentualnie kopa w d...ę). Na co mi ktoś, komu nie mogę zaufać?

13,302

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Powiem tak-od takich krótkich zagadnięć zaczyna się ...

Nie mówię o Tobie, ale ogólnie - takie teksty mnie obrażają.
Kto chce zacząć, ten zacznie. Nie upilnujesz nikogo, jeśli sam się nie upilnuje.
Ja nie podrywałam nigdy cudzych facetów i nie dałam się podrywać będąc w związku. Mimo iż chętnie rozmawiam i żartuję z ludźmi płci obojga.
Mam rozum i wolę.
Gdyby mój mąż zechciał mnie zdradzić z kobietą, pobłogosławiłabym oboje i wręczyła krzyżyk na drogę (i ewentualnie kopa w d...ę). Na co mi ktoś, komu nie mogę zaufać?

I ja nie robiłam scen. W domu zwracałam uwagę, aby się zastanowił co dla niego ważniejsze ...
W przypadku mojej sąsiadki nie miałam na myśli zdrady, bo ona z mężem tworzy zgodne małżeństwo, ale ogólnie o odciąganie sąsiada od rodziny. Kiedy nie miała z kim pogadać, mój ex był zawsze na zawołanie.
W poprzednim miejscu zamieszkania, nie było takiej osoby(sąsiadki) i ex zachowywał się inaczej, wracał do domu, rozmawiał z rodziną ...

13,303

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Skąd mam wiedzieć, że ktoś 20 lat temu coś chciał, ale miał obawy ...no cóż, takie życie

Oj, Lou, rzeczywiście jesteś ścisły umysł smile
Ja nie o tym, co było 20 lat temu, tylko o potrzebie podobania się.
My, kobiety, obawiamy się różnych rzeczy, odrzucenia, uznania za nie takie, jak być powinnyśmy itd. Przez to często budujemy wokół siebie mur, odbieramy szansę wielu fajnym facetom. Choćby na zwykłe okazanie sobie sympatii i uznania - bez presji na związek, do którego zresztą też ma się wtedy łatwiejszy start.
Nie myśl, że ja nie znam tego problemu z autopsji.
Ale z wiekiem wyluzowałam i widzę różnicę. Choć do femme fatale bardzo mi daleko i mój celibat już trochę trwa smile

No, ale mój celibat to też mój wybór.

13,304

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

W przypadku mojej sąsiadki nie miałam na myśli zdrady, bo ona z mężem tworzy zgodne małżeństwo, ale ogólnie o odciąganie sąsiada od rodziny. Kiedy nie miała z kim pogadać, mój ex był zawsze na zawołanie.
W poprzednim miejscu zamieszkania, nie było takiej osoby(sąsiadki) i ex zachowywał się inaczej, wracał do domu, rozmawiał z rodziną ...

Raczej trudno udusić sąsiadkę wink Twój mąż powinien odnieść się do całej sytuacji. Choć ja na jej miejscu odrobinę bym przystopowała. Co innego zamienić parę słów, a co innego tracić na pogaduchy całe popołudnie.
A oni rzeczywiście tak całymi godzinami rozmawiali?

13,305

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Też po 20 latach pewien mężczyzna powiedział mi to samo-czyli, że podobałam mu się, chciał się zbliżyć ... ostatecznie - ja nie podejrzewałam go o to. Zresztą nie wiem, ile w tym było prawdy ... a może bajeczka wymyślona po latach...hmmm

13,306

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Powiem tak-od takich krótkich zagadnięć zaczyna się ...

Nie mówię o Tobie, ale ogólnie - takie teksty mnie obrażają.
Kto chce zacząć, ten zacznie. Nie upilnujesz nikogo, jeśli sam się nie upilnuje.
Ja nie podrywałam nigdy cudzych facetów i nie dałabym się podrywać będąc w związku (nie byłam zresztą podrywana). Mimo iż chętnie rozmawiam i żartuję z ludźmi płci obojga.
Mam rozum i wolę.
Gdyby mój mąż zechciał mnie zdradzić z kobietą, pobłogosławiłabym oboje i wręczyła krzyżyk na drogę (i ewentualnie kopa w d...ę). Na co mi ktoś, komu nie mogę zaufać?

I ja nie robiłam scen. W domu zwracałam uwagę, aby się zastanowił co dla niego ważniejsze ...
W przypadku mojej sąsiadki nie miałam na myśli zdrady, bo ona z mężem tworzy zgodne małżeństwo, ale ogólnie o odciąganie sąsiada od rodziny. Kiedy nie miała z kim pogadać, mój ex był zawsze na zawołanie.
W poprzednim miejscu zamieszkania, nie było takiej osoby(sąsiadki) i ex zachowywał się inaczej, wracał do domu, rozmawiał z rodziną ...

13,307

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

W przypadku mojej sąsiadki nie miałam na myśli zdrady, bo ona z mężem tworzy zgodne małżeństwo, ale ogólnie o odciąganie sąsiada od rodziny. Kiedy nie miała z kim pogadać, mój ex był zawsze na zawołanie.
W poprzednim miejscu zamieszkania, nie było takiej osoby(sąsiadki) i ex zachowywał się inaczej, wracał do domu, rozmawiał z rodziną ...

Raczej trudno udusić sąsiadkę wink Twój mąż powinien odnieść się do całej sytuacji. Choć ja na jej miejscu odrobinę bym przystopowała. Co innego zamienić parę słów, a co innego tracić na pogaduchy całe popołudnie.
A oni rzeczywiście tak całymi godzinami rozmawiali?

Tak. I to np.tak, że ona robiła w swoim ogrodzie, a ex zamiast robić również w swoim, to podchodził do jej ogrodzenia i tak jej umilał pracę

13,308

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ja kiedyś ochrzaniłam moją koleżankę za nadmierne spoufalanie się z moim mężem. To specyficzna kobieta, nie miała złych intencji, tylko zero wyczucia, że pewnych rzeczy po prostu nie wypada. Mąż zresztą z jej umizgów nie skorzystał.

13,309

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lou, tu chodzi o to, żeby samej sobie dac szanse, otworzyć się na ludzi. Ja ostatnio bylam w lakierni dobrac lakier do auta klientki. Byl tam Facet ktory mi sie spodobał. Strasznie opornie Mu szlo dobieranie tej bazy, ale ja sie uśmiechałam, zapewnialam ze mam czas zeby sie nie stresowal. W rezultacie na koniec poprosił mnie o numer. Nie musialam sie wysilac abi rozmawiać o obrotach cial niebieskich. Poszlo naturalnie.
To jak historia się skonczyla, to juz inna bajka- mial żonę, ale właśnie rzecz w tym by nie zamykac się na ludzi bo ktoś cos o nas źle pomysli.

13,310 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-02-17 21:00:31)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
dżdżownick napisał/a:

Dzień dobry wszystkim smile

Trochę chyba zaburzę aktualną tematykę rozmów wracając do poruszonej wcześniej tematyki śmierci i wiary, ale jeśli się obiecało odpowiedź, to należy dotrzymać słowa. smile
Od razu zaznaczę, że nie należy traktować moich wywodów jak wywodów jakiegoś poważnego teoretyka czy nauczyciela. Nie nadaję się do tego przede wszystkim z tego powodu, że jak same zobaczycie, moje przemyślenia obarczone są bardzo dużym ryzykiem błędu, nawet jeśli wydawać by się mogły poprawne.

Jak miałbym to ująć prościej? Pamiętacie biblijną opowieść o Ezawie? Sprzedał bratu swój przywilej pierworództwa za jedzenie. "Na cóż mi pierworództwo, kiedy umieram z głodu". Od dawna to, co jest pierwsze, uznawane jest za lepsze od następnego, do tego stopnia, że nawet więźniowie w obozie koncentracyjnym mający starsze numery czuli się ważniejsi od numerów młodszych. Również Bóg określany jest jako Ruch Pierwszy. Właśnie kwestię pierwszeństwa rozważałem w tym zestawie pojęć: byt-niebyt, istnienie-nieistnienie. Określenia ewidentnie sugerują pierwszeństwo bytu, istnienia. Niebyt, nieistnienie, są negacją, czyli reakcją na wcześniejsze pojęcia, do których się odnoszą. Już więc na poziomie językowym mamy ustaloną większą wartość bytu, istnienia. Poddałem to w wątpliwość. My chcemy, by to było ważniejsze, co zrozumiałe, ale w nazewnictwie dokonuje się już pewna manipulacja. Ta manipulacja polegająca na przyznaniu pierwszeństwa temu, co w istocie jest czymś następnym (na przeniesieniu wartości z argumentu x na argument y) odpowiada naszemu przywiązaniu do tych wartości. Przy czym na dalszy plan w zastanowieniach odsuwa się to proste "z prochu powstałeś i w proch się obrócisz", co odpowiada mojemu młodzieńczemu przekonaniu, że pierwotnym moim stanem był właśnie niebyt. Nieistnienie. To jest mało interesujące, ale takimi rzeczami się zajmowałem i tak sobie filozofowałem, uczyłem się śmierci. Nawet niedawno wpadł mi w ręce mój niedokończony esej o tym zagadnieniu z tamtego okresu smile Przyjemnie było powspominać. Znamienne jest może, trochę jak chichot losu, że wtedy, w czasach młodości bardziej zajmowałem się problemami bytu, niż uczeniem się uczuć, już wtedy przygotowując się świadomie na śmierć, a dzisiaj trafiam na filozofa, który śmierci się przeciwstawia i mówi o konieczności pokonania jej (mam tu na myśli Nikołaja Fiodorowa - "Filozofia wspólnego czynu")

Skąd się wziął brak wiary? To efekt nie wrogości wobec Boga, jak to zazwyczaj bywa, ale czegoś w rodzaju szacunku. Kluczową ideą w mojej postawie było właściwe potraktowanie woli. Nie moja wola się liczy, ale wola Boga. Właśnie tak być powinno i tak też powiedział Jezus w modlitwie przed ukrzyżowaniem. Zaczęły mi przeszkadzać przejawy mojej woli w mojej relacji z Bogiem. A była ta wola wszędzie. W każdym rodzaju modlitwy była mniej lub bardziej jawna próba przeforsowania mojej woli, próba wpłynięcia na wolę Boga. Ba! Sama wiara w Boga była pragnieniem, by On istniał i to by istniał taki, jakim Go sobie wyobrażam, jakiego chcę. A wyobrażałem sobie oczywiście jako kochającego Stwórcę, który w zasadzie poprzez ofiarę dla mojego zbawienia wywyższa mnie do poziomu przynajmniej równego Bogu. Zacząłem dostrzegać pychę, której chciałem uniknąć. Jedynym wyjściem było zaprzestanie modlitw i zakończenie wiary. Nie odbyło się to ot tak na pstryknięcie palcem. Towarzyszył mi, owszem, lęk, że błądzę, bo przecież wiedziałem, że w Biblii wiara podawana jest jako cnota, jako coś dobrego. Wiedziałem jednak też, że w zasadzie cała moralność sprowadza się do Pawłowego skonstatowania, że "grzechem jest to, co czynimy bez przekonania". No i zasady w związku z tym mogą być różne dla różnych ludzi. Być może każdy ma swoją drogę do przebycia. Jeden pójdzie szerokim traktem po drodze ubitej przez nauczycieli, ktoś inny, nie mogący pojąć dość dobrze nauk nauczyciela, podąży drogami bardziej krętymi, albo... jego droga będzie zwykłym punktem bezruchu. Moja wiara bardziej przypominała pragnienie Boga, dlatego musiała zniknąć. Bo co na przykład w przypadku, gdyby Bóg wolał zniknąć? Lub gdyby zawsze "nieistniał"? (Dawniej tego nie wiedziałem, dzisiaj w tym miejscu można byłoby wspomnieć o energii ujemnej, o jakiej teoretyzują fizycy).

Dżo, dziękuję, że opisałeś swoją filozofię wiary. smile Do mnie nie przemawia. Jest Twoja, bardzo osobista. Dla mnie wierzyć w Boga, to jak oddychać, coś naturalnego, moje wewnętrzne przekonanie jest tak silne, że nie istnieje nic co mogło by je zniszczyć. Oczywiście swego czasu zgłębiłam naukowe podstawy istnienia Boga, które jedynie potwierdziły to co zawsze czułam i wiedziałam. Są jeszcze świadectwa mistyków, Pio, Faustyna, Charbel... I jeszcze jedno - brak lepszej alternatywy. smile

Dżo, dla Ciebie dziś tematyczna piosenka. Podoba mi się, sama nie wiem dlaczego. smile

13,311 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-02-17 21:03:52)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dziewczyny, ale żeście się spisały. Będę mieć jutro co poczytać do kawy. smile

Dobrej nocy Kochani.

13,312

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Ja kiedyś ochrzaniłam moją koleżankę za nadmierne spoufalanie się z moim mężem. To specyficzna kobieta, nie miała złych intencji, tylko zero wyczucia, że pewnych rzeczy po prostu nie wypada. Mąż zresztą z jej umizgów nie skorzystał.

No widzisz, a ja nie zrobiłam tego, a może powinnam. I to znowu mój błąd

13,313

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Lou, tu chodzi o to, żeby samej sobie dac szanse, otworzyć się na ludzi. Ja ostatnio bylam w lakierni dobrac lakier do auta klientki. Byl tam Facet ktory mi sie spodobał. Strasznie opornie Mu szlo dobieranie tej bazy, ale ja sie uśmiechałam, zapewnialam ze mam czas zeby sie nie stresowal. W rezultacie na koniec poprosił mnie o numer. Nie musialam sie wysilac abi rozmawiać o obrotach cial niebieskich. Poszlo naturalnie.
To jak historia się skonczyla, to juz inna bajka- mial żonę, ale właśnie rzecz w tym by nie zamykac się na ludzi bo ktoś cos o nas źle pomysli.

Ja zawsze staram się być miła, nieważne czy ktoś podoba mi się czy nie. Nigdy nikt nie poprosił o nr tel.

13,314

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Dziewczyny, ale żeście się spisały. Będę mieć jutro co poczytać do kawy. smile

Dobrej nocy Kochani.

Lilka, tak szybko do snu?

13,315

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Ja kiedyś ochrzaniłam moją koleżankę za nadmierne spoufalanie się z moim mężem. To specyficzna kobieta, nie miała złych intencji, tylko zero wyczucia, że pewnych rzeczy po prostu nie wypada. Mąż zresztą z jej umizgów nie skorzystał.

Moje obecne "sąsiadki" to raczej nie mój target. Hm ale koleżanki ha, ha młodsze i owszem można pogadać, czemu nie. Jak telefon pika, że cuś z mesendżera przyszło, to w domu czuć bliską eksplozję atomową...

13,316

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry śpiochy! Budzić się! Kawę stawiać na stół!

Snake napisał/a:

Jak telefon pika, że cuś z mesendżera przyszło, to w domu czuć bliską eksplozję atomową...

Snake, poplułam się kawą na tę bombe atomową... :)
Ale prawda jest taka, jak napisała Piegowata, jeśli ktoś sam się nie upilnuje, to druga osoba na pewno go nie upilnuje. Chyba, że w grę wchodzi ograniczenie wolności w postaci np. przykucia łańcuchem do kaloryfera i pozbawienie dostępu do wszelkich komputerów i telefonów cha cha.

13,317

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

To Snake i reszta  nie macie  wyciszonych sygnalow? Ja mam ale dla wlasnej spokojnosci zebym nie lecial na każde pikniecie jak glupi! Moj kumpel tak ma- normalnie gramy w pingla nagle piknie i on leci zobaczyc!!! Oczywiście przy moich perzeklenstwach!
Nigdy nie pilnowalem mojej ex bo jak piszecie -to nie ma sensu. Chetnie tez zgadzalem sie na tance z innymi zeby mnie nie meczyla. Wtedy bylo źle ze w ogole nie zazdrosny jestem tongue haha. Babom nie dogodzisz!

13,318 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-02-18 10:07:59)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piotrze, ja myślę że to nie tak. Nie tylko "babom", ale też niektórym "chłopom" nie dogodzisz. Ja bm też nie pilnowałam i oczywiście byłam ostatnia, która się dowiedziała.

13,319

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Co do telefonu, ja mam bardzo cichy sygnał i wiele razy zdarza mi się nie słyszeć, że dzwoni, zwłaszcza jak telefon zostawię na górze w sypialni, a sama siedzę na dole w kuchni.

13,320 Ostatnio edytowany przez Piotr Introwertyk (2018-02-18 10:27:13)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Piotrze, ja myślę że to nie tak. Nie tylko "babom", ale też niektórym "chłopom" nie dogodzisz. Ja bm też nie pilnowałam i oczywiście byłam ostatnia, która się dowiedziała.

Wiem wiem. Zartuje sobie. Grunt ze dzieci ladne big_smile
Edit
Alez pikna pogoda dzis-mrozik i cisza . Juz mam rower wystawiony i jade na nodric walking z jakimis lokalusami. Ruch ruch ruch mnie trzyma przy dobrym nastroju.

13,321

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:
Symbi napisał/a:

Piotrze, ja myślę że to nie tak. Nie tylko "babom", ale też niektórym "chłopom" nie dogodzisz. Ja bm też nie pilnowałam i oczywiście byłam ostatnia, która się dowiedziała.

Wiem wiem. Zartuje sobie. Grunt ze dzieci ladne big_smile

Właśnie piękny  syn do mnie przyszedł i dał buzi na dzień dobry smile

13,322 Ostatnio edytowany przez Snake (2018-02-18 10:44:21)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

To Snake i reszta  nie macie  wyciszonych sygnalow?

Często mam ale właśnie nie w domu. Zresztą ponoć prawda was wyzwoli wink Mówię - patrz, znowu cholery piszą smile O 22 00? Wk..... mnie to! To weź im coś odpisz, mnie się nie chce, nie wiem, że mąż teraz zajęty, bo ci robi dobrze czy coś w ten deseń lol

13,323

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

dzień dobry,
Humory dopisują smile

13,324

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lou, czy lepiej Ci po wczorajszym poranku? Pytam, bo mnie pomaga przespanie się z problemem.

13,325

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Lou, czy lepiej Ci po wczorajszym poranku? Pytam, bo mnie pomaga przespanie się z problemem.

Nie, dziś miałam doładowanie emocji przez ex

Posty [ 13,261 do 13,325 z 15,029 ]

Strony Poprzednia 1 203 204 205 206 207 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024