moje cudowne życie po rozwodzie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Strony Poprzednia 1 202 203 204 205 206 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 13,196 do 13,260 z 15,029 ]

13,196

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusko,
Mnie też napewno ująłby ktoś kto słucha (nie tylko słyszy ...), a seksualność ... hmmm ... to też poniekąd dobrze świadczyło o nim, gorzej gdybyś go nie pociągała ...co wtedy? ...hmmm

Zobacz podobne tematy :

13,197

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

A mnie martwią takie momenty, dopada smutek, bo ... nie ma komu powierzyć ważnych spraw, trzeba zająć się samemu lub odłożyć na później, a niekiedy odłożenie spraw pociąga za sobą kolejne przykrości

To jest właśnie dorosłość. Gorsza jest samotność w związku, bo niby z zasady człowiek powinien mieć się na kim oprzeć, a i tak jest sam ze swoimi problemami. Myślę Lou, że okrzepniesz.

Może ja nie dorosłam, może nigdy nie dorosnę (pomimo metryki). Taka jestem

Nie mam nic złego na myśli. Po prostu szykuje Ci się przez co najmniej jakiś czas życie w pojedynkę, więc trzeba będzie samemu na sobie się oprzeć.

13,198

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Symbi napisał/a:

To jest właśnie dorosłość. Gorsza jest samotność w związku, bo niby z zasady człowiek powinien mieć się na kim oprzeć, a i tak jest sam ze swoimi problemami. Myślę Lou, że okrzepniesz.

Może ja nie dorosłam, może nigdy nie dorosnę (pomimo metryki). Taka jestem

Nie mam nic złego na myśli. Po prostu szykuje Ci się przez co najmniej jakiś czas życie w pojedynkę, więc trzeba będzie samemu na sobie się oprzeć.

Albo i nie

13,199

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam wszystkie babeczki smile
Mam dziś taaaaaaaaaki smutek, rano ktoś mi coś powiedział, co spowodowało u mnie taki stan sad
Powiedzcie coś wesołego...

13,200

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Może ja nie dorosłam, może nigdy nie dorosnę (pomimo metryki). Taka jestem

Nie mam nic złego na myśli. Po prostu szykuje Ci się przez co najmniej jakiś czas życie w pojedynkę, więc trzeba będzie samemu na sobie się oprzeć.

Albo i nie

A zrobisz jak będziesz chciała.

13,201 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-02-17 12:54:15)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Witam wszystkie babeczki smile
Mam dziś taaaaaaaaaki smutek, rano ktoś mi coś powiedział, co spowodowało u mnie taki stan sad
Powiedzcie coś wesołego...

Czasem zdaje  się, że nie ma takiej wielkiej garści w którą by się można zebrać, a czasem wystarczy sobie powiedzieć, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Jeśli Ci na tej osobie nie zależy, nie bierz sobie jej słów do serca.

13,202

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Witam wszystkie babeczki smile
Mam dziś taaaaaaaaaki smutek, rano ktoś mi coś powiedział, co spowodowało u mnie taki stan sad
Powiedzcie coś wesołego...

Czasem zdaje  się, że nie ma takiej wielkiej garści w którą by się można zebrać, a czasem wystarczy sobie powiedzieć, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Jeśli Ci na tej osobie nie zależy, nie bierz sobie jej słów do serca.

Gdyby nie zależało, nie byłoby tematu.

13,203

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lou, czy to ktoś naprawdę bliski? Co się stalo?
Ja tez mam dola. Do tego bardzo źle się czuję, mam wysokie tetno (lecze sie), kreci mi sie w glowie, boli w klatce i ciezko oddycham. Nie wiem co robic. Jestem sama z Dzieckiem.

13,204

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Lou, czy to ktoś naprawdę bliski? Co się stalo?
Ja tez mam dola. Do tego bardzo źle się czuję, mam wysokie tetno (lecze sie), kreci mi sie w glowie, boli w klatce i ciezko oddycham. Nie wiem co robic. Jestem sama z Dzieckiem.

Też miewałam takie stany, u mnie to była nerwica, przy tym taki niepokój ... Najgorzej jak się jest samemu ... sad
Poczekaj trochę, weź swoje leki, połóż się, staraj się uspokoić (wiem, że trudno)
Jak nie przejdzie, zadzwoń po pogotowie (liczę, że minie)
Myślałam, że to ktoś bliski, tak mówił, tak się zachowywał, a dziś - strzał między oczy yikes

13,205

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Lou, czy to ktoś naprawdę bliski? Co się stalo?
Ja tez mam dola. Do tego bardzo źle się czuję, mam wysokie tetno (lecze sie), kreci mi sie w glowie, boli w klatce i ciezko oddycham. Nie wiem co robic. Jestem sama z Dzieckiem.

Też miewałam takie stany, u mnie to była nerwica, przy tym taki niepokój ... Najgorzej jak się jest samemu ... sad
Poczekaj trochę, weź swoje leki, połóż się, staraj się uspokoić (wiem, że trudno)
Jak nie przejdzie, zadzwoń po pogotowie (liczę, że minie)
Myślałam, że to ktoś bliski, tak mówił, tak się zachowywał, a dziś - strzał między oczy yikes

U mnie to tez nerwica, sytuacja z bylym, w poniedzialek ostatnia rozprawa rozwodowa (mam nadzieje), Dziecko, samotnosc... Masakra...
Z tymi bliskimi osobami, ja teraz moge powiedziec, że nawet z rodziną to najlepiej na zdjeciu, i to w srodku bo z boku Cię wytną.

13,206

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Lou, czy to ktoś naprawdę bliski? Co się stalo?
Ja tez mam dola. Do tego bardzo źle się czuję, mam wysokie tetno (lecze sie), kreci mi sie w glowie, boli w klatce i ciezko oddycham. Nie wiem co robic. Jestem sama z Dzieckiem.

Też miewałam takie stany, u mnie to była nerwica, przy tym taki niepokój ... Najgorzej jak się jest samemu ... sad
Poczekaj trochę, weź swoje leki, połóż się, staraj się uspokoić (wiem, że trudno)
Jak nie przejdzie, zadzwoń po pogotowie (liczę, że minie)
Myślałam, że to ktoś bliski, tak mówił, tak się zachowywał, a dziś - strzał między oczy yikes

U mnie to tez nerwica, sytuacja z bylym, w poniedzialek ostatnia rozprawa rozwodowa (mam nadzieje), Dziecko, samotnosc... Masakra...
Z tymi bliskimi osobami, ja teraz moge powiedziec, że nawet z rodziną to najlepiej na zdjeciu, i to w srodku bo z boku Cię wytną.

Też od jakiegoś czasu z rodziną kontakty oficjalne

13,207

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Też miewałam takie stany, u mnie to była nerwica, przy tym taki niepokój ... Najgorzej jak się jest samemu ... sad
Poczekaj trochę, weź swoje leki, połóż się, staraj się uspokoić (wiem, że trudno)
Jak nie przejdzie, zadzwoń po pogotowie (liczę, że minie)
Myślałam, że to ktoś bliski, tak mówił, tak się zachowywał, a dziś - strzał między oczy yikes

U mnie to tez nerwica, sytuacja z bylym, w poniedzialek ostatnia rozprawa rozwodowa (mam nadzieje), Dziecko, samotnosc... Masakra...
Z tymi bliskimi osobami, ja teraz moge powiedziec, że nawet z rodziną to najlepiej na zdjeciu, i to w srodku bo z boku Cię wytną.

Też od jakiegoś czasu z rodziną kontakty oficjalne

Ja też bym chciała ograniczyć, ale póki co mieszkam z Rodzicami, odchodząc od męża 2.5 roku temu wprowadzilam się do domu rodzinnego. Tak bym chciala cos wynająć, mieć tyle kasy żeby godnie przeżyć z Dzieckiem... Narazie lipa, muszę czekać...
Fajnie że chociaż tu ktoś przytuli wirtualnie :-)

13,208 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-17 14:18:20)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

To nie jesteś sama. Gorzej jak się jest samemu w domu i nagle coś się wydarzy niepokojącego-choroba
Ja o takiej sytuacji mówiłam-sama i nagle jakiś atak bólu czy coś podobnego

13,209

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

To nie jesteś sama. Gorzej jak się jest samemu w domu i nagle coś się wydarzy niepokojącego-choroba
Ja o takiej sytuacji mówiłam-sama i nagle jakiś atak bólu czy coś podobnego


De facto jestem sama, Mama pracuje na dwa etaty, ojciec ze mną nie gada bp ustapilam i chce rozwodu bez orzeczenia winy
Wg niego powinnam się bujac po sądach do upadlego. Zero wsparcia
Ja tu tylko mieszkam- niestety...

13,210 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 14:55:26)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Piegusko,
Mnie też napewno ująłby ktoś kto słucha (nie tylko słyszy ...), a seksualność ... hmmm ... to też poniekąd dobrze świadczyło o nim, gorzej gdybyś go nie pociągała ...co wtedy? ...hmmm


Lou, nie wydaje mi się wybitną zasługą bycie normalnym zdrowym facetem. To nie zwalnia od kultury i liczenia się z drugą osobą.
A gdyby nie było pociągu, nie byłoby w ogóle tematu i całej historii - proste.
Swoją drogą pewne fakty o Meczowym mówią same za siebie.
Gdzieś w tygodniu wybudziłam się w środku nocy i nie mogłam już zasnąć. Sięgnęłam po telefon i zobaczyłam, że nasz "bohater" jest aktywny na Facebooku. Zagadnęłam: "Nie śpisz?". Wiedziałam, że ma problemy z bezsennością, bo nieraz się skarżył.
Nie odpisał ani natychmiast, ani później. Rozumiem, że aktywne mogło być tylko zielone światełko, ale brak odzewu świadczy o poziomie zainteresowania. Ja na jego miejscu odpisałabym za dnia: "sorki, już spałam" itp., nawet gdyby szło o jakąkolwiek znajomą osobę.
Toteż pomimo pokusy, bo brakuje czasem zwykłej pogawędki, głosu drugiej osoby, pomimo resztek sentymentu nie odzywam się. Zajmuję się ciekawszymi sprawami wink

13,211

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

To nie jesteś sama. Gorzej jak się jest samemu w domu i nagle coś się wydarzy niepokojącego-choroba
Ja o takiej sytuacji mówiłam-sama i nagle jakiś atak bólu czy coś podobnego


De facto jestem sama, Mama pracuje na dwa etaty, ojciec ze mną nie gada bp ustapilam i chce rozwodu bez orzeczenia winy
Wg niego powinnam się bujac po sądach do upadlego. Zero wsparcia
Ja tu tylko mieszkam- niestety...

Współczuję Wam, dziewczyny. Mnie się w głowie nie mieści, że można odwracać się od własnego dziecka. Jest takie powiedzonko, że matka będzie stała nawet pod szubienicą własnego syna i ja się z nim zgadzam.
Czytając i słuchając takich historii odnoszę wrażenie, że rodzice bardziej od swoich dzieci kochają swoje wyobrażenia o nich.
Moja Mama prawi mi czasem kazania, czasem krytykuje i irytuje mnie. Nie zawsze się zgadzamy, ale nie mam cienia wątpliwości, że jest po mojej stronie.
Wiem, że gdy zachoruję tak, że nie będę w stanie normalnie funkcjonować, wystarczy telefon do któregoś z rodzeństwa i nie ma sprawy. Oczywiście to działa w obie strony.

13,212

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegowata, w Mamie mam wsparcie, a Ojciec cóż... Nie interesuje mnie jego zdanie.
Dla Niego powinnam walczyc o nic, o przekonanie, tracac zdrowie, czas i pieniądze.
Przez czas rozwodu nabawilam się nadcisnienia, nerwicy takiej ze rzygam jak kot czasem wydawaloby sie bez powodu, ale co tam, moze jakbym wrzodow dostała tatus by zrozumiał

13,213

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A wiecie, niedawno mocno się zbulwersowałam rozmawiając z teściową brata. To kobieta po siedemdziesiątce. Mieszka sama. Którejś nocy źle się czuła i zapukała do sąsiadki. Babka w wieku zbliżonym do mojego powiedziała jej: "Niech sobie pani zapamięta raz na zawsze, że nie życzę sobie być budzona w taki sposób i o takiej porze".
Nożżżżż, ku-mać!!! Zabiłabym taką...
Na szczęście inni sąsiedzi okazali więcej ludzkiego serca.

13,214

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

To nie jesteś sama. Gorzej jak się jest samemu w domu i nagle coś się wydarzy niepokojącego-choroba
Ja o takiej sytuacji mówiłam-sama i nagle jakiś atak bólu czy coś podobnego


De facto jestem sama, Mama pracuje na dwa etaty, ojciec ze mną nie gada bp ustapilam i chce rozwodu bez orzeczenia winy
Wg niego powinnam się bujac po sądach do upadlego. Zero wsparcia
Ja tu tylko mieszkam- niestety...

Ale przynajmniej wspólne gospodarstwo?
No nie wiem choćby gotowanie, sprzątanie ...
Ja na razie ukróciłam kontakty z rodziną, bo nie chcę ich rad i krytyki, że coś źle robię, że zły adwokat, że za dużo kasy tracę na niego itp

13,215

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

NarzeczonaSkorpiona, widziałam po różnych tematach, że gnębi cię problem orzekania o winie. Moim zdaniem nie warto się w to zagłębiać, bo ci to da, że obcy człowiek orzeknie, czy jest któraś strona winna czy nie. Mnie wprost zapytał adwokat, czy chcę się rozwieść, czy też chcę się rozwodzić. Od razu zapowiedział mi, że rozwód z orzekaniem o winie potrwa co najmniej dwa lata, a nie wiadomo nigdy, czy wynik będzie pewien. Dla mnie wina mojego bm jest bezsporna, ale dzięki szybkiemu rozwodowi udało mi się szybko uporządkować sprawy majątkowe. Dla mnie nawet kwestia alimentów na byłego małżonka nie jest warta długoletnich procesów, wolę żyć biedniej, ale w spokoju.

13,216

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A tak w ogóle - witam w klubie, bo ja też chora sad

13,217

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Piegowata, w Mamie mam wsparcie, a Ojciec cóż... Nie interesuje mnie jego zdanie.
Dla Niego powinnam walczyc o nic, o przekonanie, tracac zdrowie, czas i pieniądze.
Przez czas rozwodu nabawilam się nadcisnienia, nerwicy takiej ze rzygam jak kot czasem wydawaloby sie bez powodu, ale co tam, moze jakbym wrzodow dostała tatus by zrozumiał

też by nie zrozumiał. I może on uważa, że chce twojego dobra, tylko nie rozumie jakim kosztem

13,218 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-02-17 15:18:52)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

A tak w ogóle - witam w klubie, bo ja też chora sad

Piegowata, coś na rozgrzewkę i do łóżka, a porządki sobie odpuść.

13,219

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Gospodarstwo wspolne.

Symbi, pomylka. Ja sie z Mężem dogadalam po 2.5 roku walki i w ten poniedziałek mamy się rozwiesc bez orzeczenia winy. Mam nadzieje ze sie nie wycofa.

Co do tatusia- mam go gdzieś brzydko mowiac.

13,220

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Symbi, pomylka. Ja sie z Mężem dogadalam po 2.5 roku walki i w ten poniedziałek mamy się rozwiesc bez orzeczenia winy. Mam nadzieje ze sie nie wycofa.

Wiem, bo pisałaś o tym, doczytałam. Ale wcześniej zdaje się jesli dobrze zrozumiałam, wystąpiłaś o rozwód z orzeczeniem o winie. Popraw mnie, jeśli się mylę. Jeśli nie ty, to on wystąpił, bo o winie była mowa.

13,221

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Gospodarstwo wspolne.

Symbi, pomylka. Ja sie z Mężem dogadalam po 2.5 roku walki i w ten poniedziałek mamy się rozwiesc bez orzeczenia winy. Mam nadzieje ze sie nie wycofa.

Co do tatusia- mam go gdzieś brzydko mowiac.

Dobrze, że mama cię wspiera. Ja mam tylko mamę sad
A tak wogóle twój atut to młodość, ciesz się, że tak szybko zdecydowałaś się na taki krok

13,222 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-17 15:31:13)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Gospodarstwo wspolne.

Symbi, pomylka. Ja sie z Mężem dogadalam po 2.5 roku walki i w ten poniedziałek mamy się rozwiesc bez orzeczenia winy. Mam nadzieje ze sie nie wycofa.

Co do tatusia- mam go gdzieś brzydko mowiac.

Dobrze, że mama cię wspiera. Ja mam tylko mamę sad
A tak wogóle twój atut to młodość, ciesz się, że tak szybko zdecydowałaś się na taki krok

Jak sobie przypomnę, co ja robiłam, aby skleić małżeństwo, ile walczyłam o rodzinę ...
Ludzie nie wiedzieli co się dzieje. Inaczej mówiliby, że jestem głupia. Sama powiedziałabym tak teraz o sobie, którą byłam wówczas

13,223

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Symbi, pomylka. Ja sie z Mężem dogadalam po 2.5 roku walki i w ten poniedziałek mamy się rozwiesc bez orzeczenia winy. Mam nadzieje ze sie nie wycofa.

Wiem, bo pisałaś o tym, doczytałam. Ale wcześniej zdaje się jesli dobrze zrozumiałam, wystąpiłaś o rozwód z orzeczeniem o winie. Popraw mnie, jeśli się mylę. Jeśli nie ty, to on wystąpił, bo o winie była mowa.

Symbi, tak, wnioslam pozew o rozwod z Jego winy. On odpowiedzial tym samym. 2.5 roku procesu. Ja juz w czerwcu zeszlego roku proponowalam bez orzeczenia winy, ale sie nie zgadzal. Dopiero teraz w styczniu sie przelamal, ale nie jestem do konca pewna czy sie nie wycofa. Trzymajcie za to kciuki prosze w poniedzialek.

Lou, tak z Mamą ok, ale Ona duzo pracuje.
Młodość... po 13 latach zwiazku o tym calym rozwodzie a i po zwiazku z ostatnim Panem- czuje sie dziesięć lat do przodu... Zmarnowana, chora, slaba...

13,224

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Symbi napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Symbi, pomylka. Ja sie z Mężem dogadalam po 2.5 roku walki i w ten poniedziałek mamy się rozwiesc bez orzeczenia winy. Mam nadzieje ze sie nie wycofa.

Wiem, bo pisałaś o tym, doczytałam. Ale wcześniej zdaje się jesli dobrze zrozumiałam, wystąpiłaś o rozwód z orzeczeniem o winie. Popraw mnie, jeśli się mylę. Jeśli nie ty, to on wystąpił, bo o winie była mowa.

Symbi, tak, wnioslam pozew o rozwod z Jego winy. On odpowiedzial tym samym. 2.5 roku procesu. Ja juz w czerwcu zeszlego roku proponowalam bez orzeczenia winy, ale sie nie zgadzal. Dopiero teraz w styczniu sie przelamal, ale nie jestem do konca pewna czy sie nie wycofa. Trzymajcie za to kciuki prosze w poniedzialek.

Lou, tak z Mamą ok, ale Ona duzo pracuje.
Młodość... po 13 latach zwiazku o tym calym rozwodzie a i po zwiazku z ostatnim Panem- czuje sie dziesięć lat do przodu... Zmarnowana, chora, slaba...

Wierzę, ale popatrz w metrykę smile Tyle jeszcze przed tobą

13,225

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Jak sobie przypomnę, co ja robiłam, aby skleić małżeństwo, ile walczyłam o rodzinę ...
kto by wiedział co się dzieje, powiedziałby, że jestem głupia. Sama powiedziałabym tak teraz o sobie, którą byłam wówczas

Nie miej do siebie żalu, przynajmniej będziesz wiedziała, że zrobiłaś wszystko, co było w Twojej mocy, by zachować rodzinę zwłaszcza dla dzieci.

13,226 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 15:37:15)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Piegowata, w Mamie mam wsparcie, a Ojciec cóż... Nie interesuje mnie jego zdanie.
Dla Niego powinnam walczyc o nic, o przekonanie, tracac zdrowie, czas i pieniądze.
Przez czas rozwodu nabawilam się nadcisnienia, nerwicy takiej ze rzygam jak kot czasem wydawaloby sie bez powodu, ale co tam, moze jakbym wrzodow dostała tatus by zrozumiał

Nie zawsze da się porozmawiać, ale może warto ojcu powiedzieć: "Rozumiem, że nie możesz przeżyć, że ktoś zrobił krzywdę twojemu dziecku, ale mnie orzekanie o winie wcale nie pomoże, czuję się przez to źle. Chciałabym mieć już spokój i nie myśleć o byłym". My z Mamą potrafimy już tak rozmawiać - widzę, że się stara (ja też) i jestem jej za to wdzięczna.
Rodzice ciągle widzą w nas dzieci, ale i nam trudno się wyzwolić spod ich wpływu.

Pamiętam, jak kiedyś Mama wytknęła mi, że jako samotna matka powinnam zająć się poważniejszymi sprawami niż jakieś imprezy. Wybierałyśmy się wtedy z moją sąsiadką na kulig z PTTK, szukałam więc na ten dzień i wieczór opieki nad synem, bo "dziwnym trafem" mój ślubny nie mógł wtedy być z synem (choć to on sprawował prawną opiekę). Zrobiło mi się strasznie przykro. Poczułam się potraktowana jak patologiczna matka, a przecież takie sytuacje są sporadyczne. Poszłam taka urażona do domu, ale po drodze zaczęłam myśleć - tego nauczyła mnie pani psycholog smile
No więc... nie jestem już małą dziewczynką i nie muszę być podporządkowana zdaniu mamusi - to po pierwsze.
Po drugie: ona też ma prawo mieć swoje zdanie, a ja mam prawo po prostu się z nim nie zgodzić - zwyczajnie, bez nerwów.
Po trzecie - mamuśka też ma swoje schematy i przyzwyczajenia i według nich zareagowała. Nie ze złej woli.

Pomyślałam, czasu na to miałam dość, bo do domu jakiś kilometr smile - i poczułam się lepiej.
Na kulig niestety, nie pojechałam, bo rzeczywiście nikt nie był wtedy w stanie zająć się synem. Trudno, c'est la vie.

Ogromnie dużo mi dały spotkania z tą psycholog, wiele się nauczyłam. Przede wszystkim niewłączania "automatycznego pilota", lecz zatrzymywania się na moment i zastanowienia, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Co powoduje mną i co z tym mogę zrobić, żeby było lepiej. Pewnie, że nie zawsze to idzie gładko, ale zauważam poprawę w funkcjonowaniu.

Co jeszcze zrozumiałam dzięki np. Katarzynie Miller (poczytajcie - warto!)? Że owszem fajnie jest mieć dobre relacje, ale to ja mam być swoją pierwszą opiekunką i wsparciem.

13,227

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Dopiero teraz w styczniu sie przelamal, ale nie jestem do konca pewna czy sie nie wycofa. Trzymajcie za to kciuki prosze w poniedzialek.

Lou, tak z Mamą ok, ale Ona duzo pracuje.
Młodość... po 13 latach zwiazku o tym calym rozwodzie a i po zwiazku z ostatnim Panem- czuje sie dziesięć lat do przodu... Zmarnowana, chora, slaba...

Będę myśleć pozytywnie. Niestety, nie darmo sie mówi, że to zgoda buduje. A co do kierowcy Tira, miałam podobne doświadczenia, dużo pięknych słów padło, wiele mniej czynów, ale najfajniejsze było to, że dzięki tej relacji z plasterkiem na rany odbudowałam swoją zdruzgotaną kobiecość, w sumie wiem, że choć się skończyło, była to cudowna historia, piękna w swych oczekiwaniach. Z perspektywy czasu nie żałuję, bo czułam miłość i namiętność, i jego zaangażowanie dużo większe niż bm.

13,228

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A wiecie co mnie jeszcze boli ...
Nie mam w tym mieście rodziny (poszłam za mężem) i teraz zostałam sama, a on ma do kogo pójść, na obiad ktoś go zaprosi,czy na kawę. Rodzina jemu współczuje.
Czemu nikt nie zapyta go, nie pomyśli czemu tak się stało. Przecież ja go nie wyrzucam z domu, nie oszukiwałam go.

13,229

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:

Piegowata, w Mamie mam wsparcie, a Ojciec cóż... Nie interesuje mnie jego zdanie.
Dla Niego powinnam walczyc o nic, o przekonanie, tracac zdrowie, czas i pieniądze.
Przez czas rozwodu nabawilam się nadcisnienia, nerwicy takiej ze rzygam jak kot czasem wydawaloby sie bez powodu, ale co tam, moze jakbym wrzodow dostała tatus by zrozumiał

Nie zawsze da się porozmawiać, ale może warto ojcu powiedzieć: "Rozumiem, że nie możesz przeżyć, że ktoś zrobił krzywdę twojemu dziecku, ale mnie orzekanie o winie wcale nie pomoże, czuję się przez to źle. Chciałabym mieć już spokój i nie myśleć o byłym". My z Mamą potrafimy już tak rozmawiać - widzę, że się stara (ja też) i jestem jej za to wdzięczna.
Rodzice ciągle widzą w nas dzieci, ale i nam trudno się wyzwolić spod ich wpływu.

Pamiętam, jak kiedyś Mama wytknęła mi, że jako samotna matka powinnam zająć się poważniejszymi sprawami niż jakieś imprezy. Wybierałyśmy się wtedy z moją sąsiadką na kulig z PTTK, szukałam więc na ten dzień i wieczór opieki nad synem, bo "dziwnym trafem" mój ślubny nie mógł wtedy być z synem (choć to on sprawował prawną opiekę). Zrobiło mi się strasznie przykro. Poczułam się potraktowana jak patologiczna matka, a przecież takie sytuacje są sporadyczne. Poszłam taka urażona do domu, ale po drodze zaczęłam myśleć - tego nauczyła mnie pani psycholog smile
No więc... nie jestem już małą dziewczynką i nie muszę być podporządkowana zdaniu mamusi - to po pierwsze.
Po drugie: ona też ma prawo mieć swoje zdanie, a ja mam prawo po prostu się z nim nie zgodzić - zwyczajnie, bez nerwów.
Po trzecie - mamuśka też ma swoje schematy i przyzwyczajenia i według nich zareagowała. Nie ze złej woli.

Pomyślałam, czasu na to miałam dość, bo do domu jakiś kilometr smile - i poczułam się lepiej.
Na kulig niestety, nie pojechałam, bo rzeczywiście nikt nie był wtedy w stanie zająć się synem. Trudno, c'est la vie.

Ogromnie dużo mi dały spotkania z tą psycholog, wiele się nauczyłam. Przede wszystkim niewłączania "automatycznego pilota", lecz zatrzymywania się na moment i zastanowienia, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Co powoduje mną i co z tym mogę zrobić, żeby było lepiej. Pewnie, że nie zawsze to idzie gładko, ale zauważam poprawę w funkcjonowaniu.

Co jeszcze zrozumiałam dzięki np. Katarzynie Miller (poczytajcie - warto!)? Że owszem fajnie jest mieć dobre relacje, ale to ja mam być swoją pierwszą opiekunką i wsparciem.

I ja miałam podobnie, po rozwodzie pojechałam na weekend z moim ówczesnym panem, mama moja miała pretensje o to, no bo jak to, żeby rozwódka i samotna matka miała gdzieś nie daj Boże w jakimś pensjonacie uprawiać seks. Gdyby tylko wiedziała, jak wspaniały był to czas dla mnie, jakiej czułości wtedy zaznałam, to do dziś sprawia, że choć wiem, że to marny był kandydat do stałego związku, na ówczesny czas dał mi to, akurat czego najbardziej potrzebowałam i z tego powodu zawsze będę miała do niego sentyment.

13,230 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-02-17 15:48:57)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

A wiecie co mnie jeszcze boli ...
Nie mam w tym mieście rodziny (poszłam za mężem) i teraz zostałam sama, a on ma do kogo pójść, na obiad ktoś go zaprosi,czy na kawę. Rodzina jemu współczuje.
Czemu nikt nie zapyta go, nie pomyśli czemu tak się stało. Przecież ja go nie wyrzucam z domu, nie oszukiwałam go.

To tak zwany etap rozwodu społeczności. Dlatego uważam, że dobrze by było, gdybyś miała komu opowiedzieć swoją wersję tej historii lub przynajmniej ją sobie spisała.
Przeżywałam to samo, a bm tak na mnie wpłynął swoimi opowieściami, jaka to zła byłam, że mu początkowo uwierzyłam, że to moja wyłączna wina, że on zdradził. Długo mi zajęło wygrzebywanie się z poczucia winy. Ale też wtedy odnowiłam kontakty z własną rodziną, a kuzynów mam dużo, więc po jakimś czasie doszłam do wniosku, że ubyli mi tylko jego znajomi, a moi przy mnie zostali. Choć prawda jest taka, że ktoś kto nie przeżył rozwodu, nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka to może być trauma, w końcu po śmierci małżonka jest to drugie najbardziej stresogenne zdarzenie w życiu.

13,231

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lou, a może spróbuj zbliżyć się do jakiejś znajomej - chyba takie masz? Nie rzucaj się od razu na szyję, ale spróbuj częściej rozmawiać, umówić na jakąś kawę albo fajny film w kinie. Powoli, stopniowo się zbliżyć. Nie musisz z detalami opowiadać o swoim życiu, ale zawsze można powiedzieć: "Wiesz, smutno mi po rozwodzie, nie mam do kogo odezwać się w tym mieście, fajnie, że mogę pobyć z tobą". To naprawdę krok do bliskości. Nawet jedna życzliwa dusza znaczy bardzo wiele.
A byłego chrzań, zajmij się swoim życiem smile

13,232

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A w ogóle to dzisiaj mam strasznego lenia, jedyne co mam zaplanowane to wyjście na zakupy żywnościowe, właśnie z dzieckiem oglądam skoki narciarskie. Nawet ani jednego prania nie włączyłam, od rana tylko pieszczę się ze sobą.

13,233 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-17 16:02:04)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Nie mam dużej swojej rodziny-tylko mama i siostra z rodziną. Moja mama jest jedynaczką.
Jeśli chodzi o koleżanki to jest ich kilka. Spotykam się z nimi, ale rzadko. Z jedną jestem najbliżej, ona wie o sytuacji. Opowiadam jej, ale co z tego ...

13,234 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 16:05:35)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

A wiecie co mnie jeszcze boli ...
Nie mam w tym mieście rodziny (poszłam za mężem) i teraz zostałam sama, a on ma do kogo pójść, na obiad ktoś go zaprosi,czy na kawę. Rodzina jemu współczuje.
Czemu nikt nie zapyta go, nie pomyśli czemu tak się stało. Przecież ja go nie wyrzucam z domu, nie oszukiwałam go.

To tak zwany etap rozwodu społeczności. Dlatego uważam, że dobrze by było, gdybyś miała komu opowiedzieć swoją wersję tej historii lub przynajmniej ją sobie spisała.
Przeżywałam to samo, a bm tak na mnie wpłynął swoimi opowieściami, jaka to zła byłam, że mu początkowo uwierzyłam, że to moja wyłączna wina, że on zdradził. Długo mi zajęło wygrzebywanie się z poczucia winy. Ale też wtedy odnowiłam kontakty z własną rodziną, a kuzynów mam dużo, więc po jakimś czasie doszłam do wniosku, że ubyli mi tylko jego znajomi, a moi przy mnie zostali. Choć prawda jest taka, że ktoś kto nie przeżył rozwodu, nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka to może być trauma, w końcu po śmierci małżonka jest to drugie najbardziej stresogenne zdarzenie w życiu.

Ja jestem "myśliwy", za dużo myślę, ale zdarza mi się coś mądrego wymyślić. smile
Wymyśliłam zatem, że skoro jestem uczciwa, skoro wiem swoje, to niech były i inni mówią i myślą, co im się podoba. Ja też myślę, co mi się podoba.
Własne błędy znam, przyznaję się do nich i biorę na klatę, a co on narozrabiał, to też oboje wiemy.
I nie muszę nikomu z niczego się tłumaczyć.

13,235

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

A w ogóle to dzisiaj mam strasznego lenia, jedyne co mam zaplanowane to wyjście na zakupy żywnościowe, właśnie z dzieckiem oglądam skoki narciarskie. Nawet ani jednego prania nie włączyłam, od rana tylko pieszczę się ze sobą.

Mój Ex właśnie ogląda skoki (jak mnie to zawsze irytowało). Z nikim w domu się nie liczył, a nikt poza nim nie chciał tego oglądać.

13,236

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

A wiecie co mnie jeszcze boli ...
Nie mam w tym mieście rodziny (poszłam za mężem) i teraz zostałam sama, a on ma do kogo pójść, na obiad ktoś go zaprosi,czy na kawę. Rodzina jemu współczuje.
Czemu nikt nie zapyta go, nie pomyśli czemu tak się stało. Przecież ja go nie wyrzucam z domu, nie oszukiwałam go.

To tak zwany etap rozwodu społeczności. Dlatego uważam, że dobrze by było, gdybyś miała komu opowiedzieć swoją wersję tej historii lub przynajmniej ją sobie spisała.
Przeżywałam to samo, a bm tak na mnie wpłynął swoimi opowieściami, jaka to zła byłam, że mu początkowo uwierzyłam, że to moja wyłączna wina, że on zdradził. Długo mi zajęło wygrzebywanie się z poczucia winy. Ale też wtedy odnowiłam kontakty z własną rodziną, a kuzynów mam dużo, więc po jakimś czasie doszłam do wniosku, że ubyli mi tylko jego znajomi, a moi przy mnie zostali. Choć prawda jest taka, że ktoś kto nie przeżył rozwodu, nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka to może być trauma, w końcu po śmierci małżonka jest to drugie najbardziej stresogenne zdarzenie w życiu.

Ja jestem "myśliwy", za dużo myślę, ale zdarza mi się coś mądrego wymyślić. smile
Wymyśliłam zatem, że skoro jestem uczciwa, skoro wiem swoje, to niech były i inni mówią i myślą, co im się podoba. Ja też myśl, co mi się podoba.
Własne błędy znam, przyznaję się do nich i biorę na klatę, a co on narozrabiał, to też oboje wiemy.
I nie muszę nikomu z niczego się tłumaczyć.

Ja mam teraz dokładnie jak Ty Piegowata, wykształciłam sobie tumiwisizm w stosunku do opinii byłego o mnie, a też opowiadał niestworzone historie. Człowiek różne rzeczy robi, aby usprawiedliwić się przed sobą, ze złego postępowania, to jest psychologicznie zbadana wiedza.

13,237

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

A wiecie co mnie jeszcze boli ...
Nie mam w tym mieście rodziny (poszłam za mężem) i teraz zostałam sama, a on ma do kogo pójść, na obiad ktoś go zaprosi,czy na kawę. Rodzina jemu współczuje.
Czemu nikt nie zapyta go, nie pomyśli czemu tak się stało. Przecież ja go nie wyrzucam z domu, nie oszukiwałam go.

To tak zwany etap rozwodu społeczności. Dlatego uważam, że dobrze by było, gdybyś miała komu opowiedzieć swoją wersję tej historii lub przynajmniej ją sobie spisała.
Przeżywałam to samo, a bm tak na mnie wpłynął swoimi opowieściami, jaka to zła byłam, że mu początkowo uwierzyłam, że to moja wyłączna wina, że on zdradził. Długo mi zajęło wygrzebywanie się z poczucia winy. Ale też wtedy odnowiłam kontakty z własną rodziną, a kuzynów mam dużo, więc po jakimś czasie doszłam do wniosku, że ubyli mi tylko jego znajomi, a moi przy mnie zostali. Choć prawda jest taka, że ktoś kto nie przeżył rozwodu, nie zdaje sobie sprawy z tego, jaka to może być trauma, w końcu po śmierci małżonka jest to drugie najbardziej stresogenne zdarzenie w życiu.

Ja jestem "myśliwy", za dużo myślę, ale zdarza mi się coś mądrego wymyślić. smile
Wymyśliłam zatem, że skoro jestem uczciwa, skoro wiem swoje, to niech były i inni mówią i myślą, co im się podoba. Ja też myśl, co mi się podoba.
Własne błędy znam, przyznaję się do nich i biorę na klatę, a co on narozrabiał, to też oboje wiemy.
I nie muszę nikomu z niczego się tłumaczyć.

Też tak robię, ale przez to tracę w oczach innych. Ludzie lubią słuchać i kto lepiej o sobie opowie, ten ma lepiej w życiu (a wiem to choćby z pracy-kto cicho zapieprza nie liczy się tak, jak ten co wszystkim opowiada, ile to robi)

13,238

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Symbi napisał/a:

Wiem, bo pisałaś o tym, doczytałam. Ale wcześniej zdaje się jesli dobrze zrozumiałam, wystąpiłaś o rozwód z orzeczeniem o winie. Popraw mnie, jeśli się mylę. Jeśli nie ty, to on wystąpił, bo o winie była mowa.

Symbi, tak, wnioslam pozew o rozwod z Jego winy. On odpowiedzial tym samym. 2.5 roku procesu. Ja juz w czerwcu zeszlego roku proponowalam bez orzeczenia winy, ale sie nie zgadzal. Dopiero teraz w styczniu sie przelamal, ale nie jestem do konca pewna czy sie nie wycofa. Trzymajcie za to kciuki prosze w poniedzialek.

Lou, tak z Mamą ok, ale Ona duzo pracuje.
Młodość... po 13 latach zwiazku o tym calym rozwodzie a i po zwiazku z ostatnim Panem- czuje sie dziesięć lat do przodu... Zmarnowana, chora, slaba...

Wierzę, ale popatrz w metrykę smile Tyle jeszcze przed tobą

No niby tak, ale sama wiesz, ze kiedy życie niesie takie rozczarowania wydaje nam się że juz nic dobrego nas nie czeka...
Ech... gdyby czlowiek wiedzial ze sie przewroci..

13,239

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Symbi napisał/a:

A w ogóle to dzisiaj mam strasznego lenia, jedyne co mam zaplanowane to wyjście na zakupy żywnościowe, właśnie z dzieckiem oglądam skoki narciarskie. Nawet ani jednego prania nie włączyłam, od rana tylko pieszczę się ze sobą.

Mój Ex właśnie ogląda skoki (jak mnie to zawsze irytowało). Z nikim w domu się nie liczył, a nikt poza nim nie chciał tego oglądać.

Skoki lubię, choć dawno nie oglądałam. W dzieciństwie znałam na wyrywki nazwiska: Jens Weissflog, Matti, Nykkennen, Tomasz Jeż (Czech), Ari Pekka Nikkola (tu pisowni nie pamiętam sad ). Małysz dopiero raczkował smile

Dlaczego kobiety irytują się, gdy mąż ogląda mecz, tego nie pojmowałam nigdy i nie pojmuję do dziś. A niech se ogląda, a ja w kuchni książkę poczytam smile

13,240

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

I jeszcze dziś rano ta wiadomość od znajomego sad
Domyślałam się co nieco, a dziś przyznał się i nie jest mi z tym dobrze, powiedziałabym czuję żal, smutek, niechęć do życia - ból nie fizyczny sad

13,241

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Mamy złoto!

13,242

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Symbi, też się lenię. Jestem jeszcze w szlafroku.
Syn właśnie wyfrunął do mojego siostrzeńca, więc z grubsza ogarnę codzienność, a potem będę popijać herbatę z imbirem i wygrzewać się w ciepłym łóżeczku. Też muszę wyskoczyć na zakupy spożywcze, ale przy okazji fundnę sobie grzane piwko smile

13,243

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Symbi napisał/a:

A w ogóle to dzisiaj mam strasznego lenia, jedyne co mam zaplanowane to wyjście na zakupy żywnościowe, właśnie z dzieckiem oglądam skoki narciarskie. Nawet ani jednego prania nie włączyłam, od rana tylko pieszczę się ze sobą.

Mój Ex właśnie ogląda skoki (jak mnie to zawsze irytowało). Z nikim w domu się nie liczył, a nikt poza nim nie chciał tego oglądać.

Skoki lubię, choć dawno nie oglądałam. W dzieciństwie znałam na wyrywki nazwiska: Jens Weissflog, Matti, Nykkennen, Tomasz Jeż (Czech), Ari Pekka Nikkola (tu pisowni nie pamiętam sad ). Małysz dopiero raczkował smile

Dlaczego kobiety irytują się, gdy mąż ogląda mecz, tego nie pojmowałam nigdy i nie pojmuję do dziś. A niech se ogląda, a ja w kuchni książkę poczytam smile

Dlaczego, jeśli większość domowników chce spokoju i obejrzeć coś innego, to co niedzielę muszą słuchać wrzasków.
A już nie wspomnę o większych spotkaniach rodzinnych. Tylko panowie mieli możliwość decyzji i oczywiście zawsze był sport-mecz lub skoki

13,244

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Lou, dobrze rozumiem że to jakis potencjalny partner?

13,245

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Mamy złoto!


UUUUUUU!!!! big_smile

Kamil Stoch?

13,246

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Mój Ex właśnie ogląda skoki (jak mnie to zawsze irytowało). Z nikim w domu się nie liczył, a nikt poza nim nie chciał tego oglądać.

Skoki lubię, choć dawno nie oglądałam. W dzieciństwie znałam na wyrywki nazwiska: Jens Weissflog, Matti, Nykkennen, Tomasz Jeż (Czech), Ari Pekka Nikkola (tu pisowni nie pamiętam sad ). Małysz dopiero raczkował smile

Dlaczego kobiety irytują się, gdy mąż ogląda mecz, tego nie pojmowałam nigdy i nie pojmuję do dziś. A niech se ogląda, a ja w kuchni książkę poczytam smile

Dlaczego, jeśli większość domowników chce spokoju i obejrzeć coś innego, to co niedzielę muszą słuchać wrzasków.
A już nie wspomnę o większych spotkaniach rodzinnych. Tylko panowie mieli możliwość decyzji i oczywiście zawsze był sport-mecz lub skoki

Ja mam stary mały telewizorek w swoim pokoju, na nim oglądam bez kłotni to co mi się podoba. Zresztą odkąd jestem bez bm nie było u mnie ani jednej kłotni o telewizję.  Dla syna stałam się abonentem kanałów sportowych i on często prosi mnie o towarzystwo w oglądaniu sportu, a ja traktuję to jako okazję do przebywania razem.

13,247

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Narzeczona,
Pomyśl realnie. Ile jeszcze lat przed tobą, ale było z ex i jeszcze po nim byłaś z kimś. Zapewne jesteś atrakcyjna, skoro mężczyźni zwracają na ciebie uwagę ...
A co mają powiedzieć nieatrakcyjne i do tego stare (trzeba powiedzieć wprost)

13,248 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-17 16:20:24)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Skoki lubię, choć dawno nie oglądałam. W dzieciństwie znałam na wyrywki nazwiska: Jens Weissflog, Matti, Nykkennen, Tomasz Jeż (Czech), Ari Pekka Nikkola (tu pisowni nie pamiętam sad ). Małysz dopiero raczkował smile

Dlaczego kobiety irytują się, gdy mąż ogląda mecz, tego nie pojmowałam nigdy i nie pojmuję do dziś. A niech se ogląda, a ja w kuchni książkę poczytam smile

Dlaczego, jeśli większość domowników chce spokoju i obejrzeć coś innego, to co niedzielę muszą słuchać wrzasków.
A już nie wspomnę o większych spotkaniach rodzinnych. Tylko panowie mieli możliwość decyzji i oczywiście zawsze był sport-mecz lub skoki

Ja mam stary mały telewizorek w swoim pokoju, na nim oglądam bez kłotni to co mi się podoba. Zresztą odkąd jestem bez bm nie było u mnie ani jednej kłotni o telewizję.  Dla syna stałam się abonentem kanałów sportowych i on często prosi mnie o towarzystwo w oglądaniu sportu, a ja traktuję to jako okazję do przebywania razem.

U mnie też nie było kłótni. Po prostu zawsze kobiety ustępowały. Wrzaski miałam na myśli z powodu emocji przy oglądaniu (nie cierpię)
Poza tym nie chodziło mi o zakaz oglądania, ale o wspólne spędzanie czasu, narzucanie innym, bo jak nie chcesz skoków, to możesz iść do innego pokoju (ale już wtedy nie masz kontaktu z gośćmi)

13,249 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 16:23:00)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Dlaczego, jeśli większość domowników chce spokoju i obejrzeć coś innego, to co niedzielę muszą słuchać wrzasków.
A już nie wspomnę o większych spotkaniach rodzinnych. Tylko panowie mieli możliwość decyzji i oczywiście zawsze był sport-mecz lub skoki

No, jeśli w domu jest jeden telewizor, to rzeczywiście można się skonfliktować.
Ja telewizji prawie wcale nie oglądam, zawsze wolałam książki, więc tego problemu nie było.
Bardzo nie lubię włączania telewizora w czasie spotkań towarzyskich. Wtedy mamy rozmawiać, a nie gapić się w ekran. Toleruję to u innych, ale sama nie praktykuję, chyba że goście sobie wyraźnie tego życzą.
Dziś większość filmów można sobie obejrzeć w innym momencie korzystając z komputera chociażby.

Za to do szewskiej pasji mnie doprowadzało gdy mąż oglądał telewizję do poduszki, a ja chciałam ciszy i spokoju. Niestety, nie było gdzie przenieść się z pościelą, chyba że do syna.

13,250

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Narzeczona,
Pomyśl realnie. Ile jeszcze lat przed tobą, ale było z ex i jeszcze po nim byłaś z kimś. Zapewne jesteś atrakcyjna, skoro mężczyźni zwracają na ciebie uwagę ...
A co mają powiedzieć nieatrakcyjne i do tego stare (trzeba powiedzieć wprost)

A co mi po atrakcyjnosci jak wiekszosc facetów chce mnie tylko przeleciec... To jest dopiero dramat... Mam dosc. Chciałabym poznac jakas kolezanka tak na pogaduchy przy kawie, wypelnienie czasu rozmowami szczerymi. Mam dosc domowej "sielanki" i facetów.

13,251

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Dlaczego, jeśli większość domowników chce spokoju i obejrzeć coś innego, to co niedzielę muszą słuchać wrzasków.
A już nie wspomnę o większych spotkaniach rodzinnych. Tylko panowie mieli możliwość decyzji i oczywiście zawsze był sport-mecz lub skoki

No, jeśli w domu jest jeden telewizor, to rzeczywiście można się skonflikować.
Ja telewizji prawie wcale nie oglądam, zawsze wolałam książki, więc tego problemu nie było.
Bardzo nie lubię włączania telewizora w czasie spotkań towarzyskich. Wtedy mamy rozmawiać, a nie gapić się w ekran. Toleruję to u innych, ale sama nie praktykuję, chyba że goście sobie wyraźnie tego życzą.
Dziś większość filmów można sobie obejrzeć w innym momencie korzystając z komputera chociażby.

Też byłam tego nauczona z domu. Jak są goście, to po to, aby rozmawiać, można też pograć razem w coś. Ale wchodząc w nową rodzinę nie chciałam zaczynać od wprowadzania swoich zasad. Próbowałam delikatnie sugerować, nie słuchali

13,252

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Narzeczona,
Pomyśl realnie. Ile jeszcze lat przed tobą, ale było z ex i jeszcze po nim byłaś z kimś. Zapewne jesteś atrakcyjna, skoro mężczyźni zwracają na ciebie uwagę ...
A co mają powiedzieć nieatrakcyjne i do tego stare (trzeba powiedzieć wprost)

A co mi po atrakcyjnosci jak wiekszosc facetów chce mnie tylko przeleciec... To jest dopiero dramat... Mam dosc. Chciałabym poznac jakas kolezanka tak na pogaduchy przy kawie, wypelnienie czasu rozmowami szczerymi. Mam dosc domowej "sielanki" i facetów.

Narzeczona,
To chyba dobrze jak facet chce cię "przelecieć". A co jakby nie chciał cię nawet dotknać kijem od szczotki big_smile

13,253

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Narzeczona,
Pomyśl realnie. Ile jeszcze lat przed tobą, ale było z ex i jeszcze po nim byłaś z kimś. Zapewne jesteś atrakcyjna, skoro mężczyźni zwracają na ciebie uwagę ...
A co mają powiedzieć nieatrakcyjne i do tego stare (trzeba powiedzieć wprost)

A co mi po atrakcyjnosci jak wiekszosc facetów chce mnie tylko przeleciec... To jest dopiero dramat... Mam dosc. Chciałabym poznac jakas kolezanka tak na pogaduchy przy kawie, wypelnienie czasu rozmowami szczerymi. Mam dosc domowej "sielanki" i facetów.

Narzeczona,
To chyba dobrze jak facet chce cię "przelecieć". A co jakby nie chciał cię nawet dotknać kijem od szczotki big_smile

Bardzo dobrze, nie bede zgrywala dziewicy i mowila ze tego nie lubie big_smile
Tylko mógłby mnie jeszcze kochac sercem a nie chu... big_smile

13,254

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Narzeczona,
To chyba dobrze jak facet chce cię "przelecieć". A co jakby nie chciał cię nawet dotknać kijem od szczotki big_smile

Bardzo dobrze, nie bede zgrywala dziewicy i mowila ze tego nie lubie big_smile
Tylko mógłby mnie jeszcze kochac sercem a nie chu... big_smile

O to właśnie chodzi, Narzeczona, rozumiem Cię doskonale.
Zwłaszcza że niektórzy panowie lecą na wszystko, co ładniejsze od diabła i na drzewo nie ucieka. Nie czułabym się specjalnie zaszczycona takim pożądaniem.

13,255

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Dlaczego, jeśli większość domowników chce spokoju i obejrzeć coś innego, to co niedzielę muszą słuchać wrzasków.
A już nie wspomnę o większych spotkaniach rodzinnych. Tylko panowie mieli możliwość decyzji i oczywiście zawsze był sport-mecz lub skoki

No, jeśli w domu jest jeden telewizor, to rzeczywiście można się skonflikować.
Ja telewizji prawie wcale nie oglądam, zawsze wolałam książki, więc tego problemu nie było.
Bardzo nie lubię włączania telewizora w czasie spotkań towarzyskich. Wtedy mamy rozmawiać, a nie gapić się w ekran. Toleruję to u innych, ale sama nie praktykuję, chyba że goście sobie wyraźnie tego życzą.
Dziś większość filmów można sobie obejrzeć w innym momencie korzystając z komputera chociażby.

Też byłam tego nauczona z domu. Jak są goście, to po to, aby rozmawiać, można też pograć razem w coś. Ale wchodząc w nową rodzinę nie chciałam zaczynać od wprowadzania swoich zasad. Próbowałam delikatnie sugerować, nie słuchali

Ja nie prowadziłam o to wojen, bo w końcu gości się ma raz na jakiś czas, więc przeżyję. Gdy panowie komentowali jakiś mecz, zwykle kobiety gawędziły sobie między sobą i nikt do nikogo nie miał pretensji.
A jak czasami wpadli koledzy męża i niewiele mnie ich rozmowy obchodziły, to zostawiałam ich samych i zajmowałam się sobą. Czemu mam się z nimi nudzić?
On też nie zawsze towarzyszył mi w spotkaniach z koleżankami.

13,256

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
NarzeczonaSkorpiona napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Narzeczona,
To chyba dobrze jak facet chce cię "przelecieć". A co jakby nie chciał cię nawet dotknać kijem od szczotki big_smile

Bardzo dobrze, nie bede zgrywala dziewicy i mowila ze tego nie lubie big_smile
Tylko mógłby mnie jeszcze kochac sercem a nie chu... big_smile

O to właśnie chodzi, Narzeczona, rozumiem Cię doskonale.
Zwłaszcza że niektórzy panowie lecą na wszystko, co ładniejsze od diabła i na drzewo nie ucieka. Nie czułabym się specjalnie zaszczycona takim pożądaniem.

Chciałabym być choć w takiej sytuacji

13,257 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-17 16:55:23)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Chciałabym być choć w takiej sytuacji

W jakiej?
Żeby Cię chciał przelecieć ktokolwiek, byle był?
No, nie wierzę.

Wybacz ironię, ale to nie problem. Wypijasz trzy piwa, bo podobno jesteś nieśmiała, więc na odwagę... i całe miasto Cię ma.
Ale czy o to chodzi?

13,258

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

No, jeśli w domu jest jeden telewizor, to rzeczywiście można się skonflikować.
Ja telewizji prawie wcale nie oglądam, zawsze wolałam książki, więc tego problemu nie było.
Bardzo nie lubię włączania telewizora w czasie spotkań towarzyskich. Wtedy mamy rozmawiać, a nie gapić się w ekran. Toleruję to u innych, ale sama nie praktykuję, chyba że goście sobie wyraźnie tego życzą.
Dziś większość filmów można sobie obejrzeć w innym momencie korzystając z komputera chociażby.

Też byłam tego nauczona z domu. Jak są goście, to po to, aby rozmawiać, można też pograć razem w coś. Ale wchodząc w nową rodzinę nie chciałam zaczynać od wprowadzania swoich zasad. Próbowałam delikatnie sugerować, nie słuchali

Ja nie prowadziłam o to wojen, bo w końcu gości się ma raz na jakiś czas, więc przeżyję. Gdy panowie komentowali jakiś mecz, zwykle kobiety gawędziły sobie między sobą i nikt do nikogo nie miał pretensji.
A jak czasami wpadli koledzy męża i niewiele mnie ich rozmowy obchodziły, to zostawiałam ich samych i zajmowałam się sobą. Czemu mam się z nimi nudzić?
On też nie zawsze towarzyszył mi w spotkaniach z koleżankami.

A u nas wszystkie spotkania były wspólne. On nie miał tylko swoich kolegów, ani ja tylko swoich koleżanek
Mi chodziło głównie spotkania rodzinne

13,259

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

W jakiej?
Żeby Cię chciał przelecieć ktokolwiek, byle był?
No, nie wierzę.

Wybacz ironię, ale to nie problem. Wypijasz trzy piwa, bo podobno jesteś nieśmiała, więc na odwagę... i całe miasto Cię ma.
Ale czy o to chodzi?

Może nie ktokolwiek, ale żeby ktoś chciał. Nie mówię, że zgodziłabym się.

13,260

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

W jakiej?
Żeby Cię chciał przelecieć ktokolwiek, byle był?
No, nie wierzę.

Wybacz ironię, ale to nie problem. Wypijasz trzy piwa, bo podobno jesteś nieśmiała, więc na odwagę... i całe miasto Cię ma.
Ale czy o to chodzi?

Raczej nie pijam. Nie chodzi o to, żeby całe miasto miało, ale poczuć się ... wiedzieć ... że dla kogoś jestem atrakcyjna, pociągająca

Posty [ 13,196 do 13,260 z 15,029 ]

Strony Poprzednia 1 202 203 204 205 206 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024