moje cudowne życie po rozwodzie - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Strony Poprzednia 1 197 198 199 200 201 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12,871 do 12,935 z 15,029 ]

12,871

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A -dla odmiany- mam znajomych w zwiazku partnerskim. Dom, dzieci, szczesliwe zycie. Pewnie ze czasem slonce czasem deszcz ale generalnie zadowolona wieloletnia para. I co?! I sie pobrali normalnie! A wiadomo przeciez ze  to pierwszy krok do rozwodu ! big_smile

Zobacz podobne tematy :

12,872

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

A -dla odmiany- mam znajomych w zwiazku partnerskim. Dom, dzieci, szczesliwe zycie. Pewnie ze czasem slonce czasem deszcz ale generalnie zadowolona wieloletnia para. I co?! I sie pobrali normalnie! A wiadomo przeciez ze  to pierwszy krok do rozwodu ! big_smile

Zwariowali big_smile

12,873

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
wilczysko napisał/a:
Piotr Introwertyk napisał/a:

A -dla odmiany- mam znajomych w zwiazku partnerskim. Dom, dzieci, szczesliwe zycie. Pewnie ze czasem slonce czasem deszcz ale generalnie zadowolona wieloletnia para. I co?! I sie pobrali normalnie! A wiadomo przeciez ze  to pierwszy krok do rozwodu ! big_smile

Zwariowali big_smile

big_smile

12,874

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:

A -dla odmiany- mam znajomych w zwiazku partnerskim. Dom, dzieci, szczesliwe zycie. Pewnie ze czasem slonce czasem deszcz ale generalnie zadowolona wieloletnia para. I co?! I sie pobrali normalnie! A wiadomo przeciez ze  to pierwszy krok do rozwodu ! big_smile

Daj znać, co się będzie u nich działo za jakiś czas. Ja znam wiele szczęśliwych małżeństw.
I myślę, że skoro mi nie wyszło, to ze mną jest coś nie tak. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy wink

12,875

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

A do mnie żona się łasi. Tak mnie zaskoczyła, że dobrze, że nic akurat nie spożywałem czy też piłem. Pytam się - coś potrzebujesz? Trzeba się do czegoś dorzucić? O co kaman? O nic! Nie, tak to nie ma, że o nic. Siedzę i rozmyślam, i różne mroczne wizje przede mną... lol

12,876 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-01 00:17:36)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

I myślę, że skoro mi nie wyszło, to ze mną jest coś nie tak. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy wink

Lou, zabraniam Ci tak myśleć wink
Po pierwsze: do tanga trzeba dwojga. Nie jesteś jedyną odpowiedzialną za porażkę tego małżeństwa.
Po drugie: nie o to w życiu chodzi, żeby się biczować za błędy. Trzeba je rozpoznać, znaleźć przyczynę i wyciągnąć wnioski.
To zbyt wygodne, łatwe i proste stwierdzenie: coś ze mną nie tak.

Też mogłabym tak o sobie myśleć, też poniosłam porażkę. Ale wiem już, dlaczego tak się stało, wiem, co zrobiłam źle, wiem, jaki był mój udział i wpływ. Uzbrojona w tę wiedzę mam nadzieję nie powielić scenariusza.

12,877

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

P.S. A małżeństwa z długim stażem, a jednak zgodą i szacunkiem znam. Istnieją.

12,878

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Snake napisał/a:

A do mnie żona się łasi. Tak mnie zaskoczyła, że dobrze, że nic akurat nie spożywałem czy też piłem. Pytam się - coś potrzebujesz? Trzeba się do czegoś dorzucić? O co kaman? O nic! Nie, tak to nie ma, że o nic. Siedzę i rozmyślam, i różne mroczne wizje przede mną... lol

Na pewno jest w tym jakiś haczyk, drugie dno tongue Czas pokaże.

12,879 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-02-01 11:05:59)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wpadam na kawę, a Wy jesteście. A z Wami uśmiech.

Przeczytałam z uwagą co piszecie, żarty oczywiście też. smile

Dziękuję Dziewczyny i Chłopaki.

Myszko ja też ściskam. Myślę, że w Twojej sytuacji dobrze się stało, że rozwód przebiegł szybko. Łatwiej zacząć nowe życie, kiedy zostawi się za sobą stare.

Feniks bardzo dziękuję za Twój wpis. Jest bardzo rzeczowy i jest jednocześnie wzorcowym przykładem jak powinna wyglądać zdrowa pomoc. I dziękuję, że byłaś łagodna. smile

Ja to wszystko wiem Feniks, zrozumiałam to, ale kiedy usłyszy się te same wnioski od kogoś innego, kogoś kto nie ma powodu by Cię skrzywdzić, to następuje jakby wzmocnienie przekazu.
Przemyślałam też co Symbi i Piegowata napisały, dosłownie idealizm mnie gubi. Czasami nie widzę rzeczy takimi jakimi są. Ja kiedyś nie rozumiałam dlaczego niektórzy pozostają obojętni na wołanie o pomoc. A dziś już wiem, że oni wiedzieli więcej. Pewnie życie nauczyło ich wcześniej. Ile kosztuje taka pomoc.

Wielu osobom pomogłam tu na forum, byłam akurat wtedy kiedy potrzebowali, wielu nie udało się. To zrozumiałe.
Tak, na forum zdarzało się, że chciałam bardziej niż sam zainteresowany. Pamiętasz Spensa smile Ja to teraz wiem.
Z pewnością taka automatyczna chęć pomocy jest mechanizmem odciągania swojej uwagi od wewnętrznych problemów. Tak właśnie było kiedy trafiłam tu na forum. Poświęcałam czas na pomaganie innym, zamiast pomóc sobie. Jest więcej rzeczy które odciągają nasza uwagę. Dlatego pisałam ostatnio do Wilka o tym, że konieczny jest również etap wyciszenia i wewnętrznego skupienia, żeby usłyszeć w końcu siebie.

To ratownictwo to ma wiele twarzy: raz lecisz na oślep kiedy ktoś zawoła, raz przystajesz na prośbę kiedy tego nie chcesz, raz chcesz chronić kogoś bezsensownie, raz dajesz się wykorzystać przez swoje zaślepienie.

U mnie to był przypadek, że dałam się wykorzystać. Byłam na każde zawołanie, codziennie, kosztem siebie i rodziny.  Byłam w odpowiedzi na prośbę. Bo tego chciałam, nie w zamian za coś. Nie spodziewałam się jednak, że nie będę mogła odejść kiedy powiem dość, że dostanę w twarz nie jeden raz. Dlatego mi smutno.

Naprawdę pilnuje się z tym ratownictwem i wiele razy udaje mi się powstrzymać, ale czasem nie. Wilku nie miej mi za złe, posłużę się Tobą jako ostatnim przykładem. Chciałam się tylko z Tobą przywitać, a zanim się spostrzegłam już leżałeś u mnie na kozetce. big_smile Widzisz Wilku ja znam wyjście z labiryntu, w którym utknąłeś, chciałam Cię wyprowadzić, zapomniałam tylko, że moje wyjście nie jest Twoim. Nie da się pokazać drogi, bo każdy ma tę jedyną niepowtarzalną i musi ją odkodować sam. Jeśli chce, bo nie każdy chce. Tak więc moje bliskie spotkanie z Wilkiem potraktuję tylko jak pogłaskanie Wilka po lśniącym futrze. I jeszcze foto na pamiątkę. smile

http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/94023_wilk_kobieta_czerwony_kapturek.jpg



Wiecie co, chyba pierwszy raz poprosiłam o pomoc na forum. I odpowiedzieliście. To niesamowite uczucie kiedy ktoś inny nam pomaga. Dziękuję. Wrócił mi uśmiech smile

12,880

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Wpadam na kawę, a Wy jesteście. A z Wami uśmiech.

Przeczytałam z uwagą co piszecie, żarty oczywiście też. smile

Dziękuję Dziewczyny i Chłopaki.

Myszko ja też ściskam. Myślę, że w Twojej sytuacji dobrze się stało, że rozwód przebiegł szybko. Łatwiej zacząć nowe życie, kiedy zostawi się za sobą stare.

Feniks bardzo dziękuję za Twój wpis. Jest bardzo rzeczowy i jest jednocześnie wzorcowym przykładem jak powinna wyglądać zdrowa pomoc. I dziękuję, że byłaś łagodna. smile

Ja to wszystko wiem Feniks, zrozumiałam to, ale kiedy usłyszy się te same wnioski od kogoś innego, kogoś kto nie ma powodu by Cię skrzywdzić, to następuje jakby wzmocnienie przekazu.
Przemyślałam też co Symbi i Piegowata napisały, dosłownie idealizm mnie gubi. Czasami nie widzę rzeczy takimi jakimi są. Ja kiedyś nie rozumiałam dlaczego niektórzy pozostają obojętni na wołanie o pomoc. A dziś już wiem, że oni wiedzieli więcej. Pewnie życie nauczyło ich wcześniej. Ile kosztuje taka pomoc.

Wielu osobom pomogłam tu na forum, byłam akurat wtedy kiedy potrzebowali, wielu nie udało się. To zrozumiałe.
Tak, na forum zdarzało się, że chciałam bardziej niż sam zainteresowany. Pamiętasz Spensa smile Ja to teraz wiem.
Z pewnością taka automatyczna chęć pomocy jest mechanizmem odciągania swojej uwagi od wewnętrznych problemów. Tak właśnie było kiedy trafiłam tu na forum. Poświęcałam czas na pomaganie innym, zamiast pomóc sobie. Jest więcej rzeczy które odciągają nasza uwagę. Dlatego pisałam ostatnio do Wilka o tym, że konieczny jest również etap wyciszenia i wewnętrznego skupienia, żeby usłyszeć w końcu siebie.

To ratownictwo to ma wiele twarzy: raz lecisz na oślep kiedy ktoś zawoła, raz przystajesz na prośbę kiedy tego nie chcesz, raz chcesz chronić kogoś bezsensownie, raz dajesz się wykorzystać przez swoje zaślepienie.

U mnie to był przypadek, że dałam się wykorzystać. Byłam na każde zawołanie, codziennie, kosztem siebie i rodziny.  Byłam w odpowiedzi na prośbę. Bo tego chciałam, nie w zamian za coś. Nie spodziewałam się jednak, że nie będę mogła odejść kiedy powiem dość, że dostanę w twarz nie jeden raz. Dlatego mi smutno.

Naprawdę pilnuje się z tym ratownictwem i wiele razy udaje mi się powstrzymać, ale czasem nie. Wilku nie miej mi za złe, posłużę się Tobą jako ostatnim przykładem. Chciałam się tylko z Tobą przywitać, a zanim się spostrzegłam już leżałeś u mnie na kozetce. big_smile Widzisz Wilku ja znam wyjście z labiryntu, w którym utknąłeś, chciałam Cię wyprowadzić, zapomniałam tylko, że moje wyjście nie jest Twoim. Nie da się pokazać drogi, bo każdy ma tę jedyną niepowtarzalną i musi ją odkodować sam. Jeśli chce, bo nie każdy chce. Tak więc moje bliskie spotkanie z Wilkiem potraktuję tylko jak pogłaskanie Wilka po lśniącym futrze. I jeszcze foto na pamiątkę. smile


Wiecie co, chyba pierwszy raz poprosiłam o pomoc na forum. I odpowiedzieliście. To niesamowite uczucie kiedy ktoś inny nam pomaga. Dziękuję. Wrócił mi uśmiech smile

Rozumiem i nie mam żalu smile

A zdjęcie baaaardzo ładne.

12,881 Ostatnio edytowany przez Piotr Introwertyk (2018-02-01 15:33:48)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
wilczysko napisał/a:
Snake napisał/a:

A do mnie żona się łasi. Tak mnie zaskoczyła, że dobrze, że nic akurat nie spożywałem czy też piłem. Pytam się - coś potrzebujesz? Trzeba się do czegoś dorzucić? O co kaman? O nic! Nie, tak to nie ma, że o nic. Siedzę i rozmyślam, i różne mroczne wizje przede mną... lol

Na pewno jest w tym jakiś haczyk, drugie dno tongue Czas pokaże.

Na pewno nie piłeś ?

"Facet budzi się w południe na potwornym kacu. Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następującej treści: "Kochanie, wypoczywaj. Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń. Zwolnię się z pracy i przyjadę. Twoja kochająca żona".
Facet pyta syna:
- Co się wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Czyżbym wrócił w nocy z kwiatami albo pierścionkiem?
Syn na to:
- Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany, awanturowałeś się, a gdy matka chcąc cię rozebrać ściągała ci spodnie, powiedziałeś: "Spadaj dziwko, jestem żonaty!"  "
smile dobry tekst o ile sie jeszcze coś kojarzy w tej sytuacji big_smile

edit
No ale skoro nie piłeś to obstawiam pękniecię poprzeczne szyby przedniej i stuknięty lewy błotnik

12,882

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piotr Introwertyk napisał/a:
wilczysko napisał/a:
Snake napisał/a:

A do mnie żona się łasi. Tak mnie zaskoczyła, że dobrze, że nic akurat nie spożywałem czy też piłem. Pytam się - coś potrzebujesz? Trzeba się do czegoś dorzucić? O co kaman? O nic! Nie, tak to nie ma, że o nic. Siedzę i rozmyślam, i różne mroczne wizje przede mną... lol

Na pewno jest w tym jakiś haczyk, drugie dno tongue Czas pokaże.

Na pewno nie piłeś ?

"Facet budzi się w południe na potwornym kacu. Patrzy, na stole cztery schłodzone butelki piwa i list następującej treści: "Kochanie, wypoczywaj. Jakbyś czegoś potrzebował to zadzwoń. Zwolnię się z pracy i przyjadę. Twoja kochająca żona".
Facet pyta syna:
- Co się wczoraj stało? Nic nie pamiętam. Czyżbym wrócił w nocy z kwiatami albo pierścionkiem?
Syn na to:
- Przyszedłeś o piątej nad ranem kompletnie pijany, awanturowałeś się, a gdy matka chcąc cię rozebrać ściągała ci spodnie, powiedziałeś: "Spadaj dziwko, jestem żonaty!"  "
smile dobry tekst o ile sie jeszcze coś kojarzy w tej sytuacji big_smile

edit
No ale skoro nie piłeś to obstawiam pękniecię poprzeczne szyby przedniej i stuknięty lewy błotnik

Ha, ha nie, to dopiero dziś się "pochwaliłem", że jakaś laska mnie zaczepia w sieci i pyta "że taki przystojny, to pewnie nie singiel?" A o samochód nigdy nie miałem pretensji, pogięła, porysowała lub skasowała jeden, drugi. Nie krzywiłem się, a teraz ma całkiem swój od początku do końca, to co mnie to...

12,883

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Astral Shadow napisał/a:

Witam zostałem zmotywowany by założyć ten wątek przez wspaniałych ludzi, jest to " Kontynuacja" zakończonego wątku. Więc postanowiłem sam sobie nie odmawiać niczego życie na nowo jest piękne . Chcę w góry to jadę w góry , cheć na motockl w siadam i jadę w sina dal , jak jestem sam w domu bo dzieciaki są na weekendzie u byłej i mam ochotę poimprezować imprezuję. Zacząłem żyć pełnią życia smile Zostały 2 punktu do odhaczenia znaleść kobietę która mnie pokocha i ukończyć remont domu . tyle na wstępie moi kochani

12,884 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-01 16:18:17)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Uśmiałam się z dowcipu o tym pijanym mężu smile

Lilko, lubię Cię za ciepło i podobne spojrzenie na pewne sprawy, więc nie myśl, że Cię potępiam. Ale właśnie w rozmowie z Wilkiem rzuciło mi się w oczy, że miewasz nadopiekuńcze zapędy, chciałabyś nad wszystkimi roztoczyć swoje skrzydła. Zauważyłam też, że bardzo serio traktujesz forum, mocno się w nie angażujesz.
Wilk, swoją drogą, napisał Ci, że fajnie się z Tobą rozmawia, więc nic się chyba strasznego nie stało smile

Osobiście nie wyobrażam sobie, żeby powiedzieć komuś, kto zwraca się do mnie z problemami, że mnie one nie obchodzą, że mam swoje. Jestem zdania, że świat byłby lepszy i mniej byłoby samotnych ludzi, gdyby każdy z nas potrafił spojrzeć poza czubek swojego nosa. Ale czasem rzeczywiście warto trochę przystopować, nie wyrywać się przed orkiestrę, wyczuć, na ile możemy wejść w cudze życie.

Moja siostra mieszka z dwiema babciami: moją Mamą (gdy przyjeżdża) i swoją teściową. Obserwuję z rozbawieniem, ale i zadumą, jak zderzają się wciąż ich osobowości.
Teściowa jest typową samarytanką. Rwie się do usługiwania i pomocy, czy ją ktoś prosił, czy nie, zaprasza na obiady, nadskakuje i niejednokrotnie skarży się potem na niewdzięczność ludzi. Moja Mama lubi pobyć sama i mieć święty spokój, ma kłopoty z kręgosłupem i czasami chce po prostu poleżeć, a kuchnia teściowej zwyczajnie jej nie służy, Mama ma inne przyzwyczajenia.
Pojawia się konflikt: teściowa nadskakuje, a Mama robi uniki. Gdy delikatność nie pomaga, uniki bywają bardziej stanowcze, a wtedy teściowa czuje się obrażona.
Materiał na niezłą obyczajową komedię!

12,885

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Moje cudowne życie po rozwodzie.... A następnie szukam kobiety. Dobry jesteś:). Ja także po rozwodzie czuję się wolna, jakby ktoś dał mi skrzydła. Tylko nie umiem na nich latać bez miłości:(. Kurde jak pięknie napisałam!!! Myślałam, ze mnie natchniesz, jak to robisz , że po rozwodzie jesteś w swojej samotności szczęśliwy... A tu dupa. W sumie nie powinnam być zdziwiona. Facet który rozwiązuje mój problem? Niemożliweee

12,886

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
martucha76 napisał/a:

Moje cudowne życie po rozwodzie.... A następnie szukam kobiety. Dobry jesteś:)

Martucha, to wprawdzie nie do mnie, ale ja tu sprzeczności nie widzę.

12,887

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Wilk, swoją drogą, napisał Ci, że fajnie się z Tobą rozmawia, więc nic się chyba strasznego nie stało smile

I ja tak myślę. smile
Ja też Cie lubię Piegowata, tak po prostu, nie wiem dlaczego. smile
A co do reszty to już napisałam wcześniej.

12,888

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Ja też Cie lubię Piegowata, tak po prostu, nie wiem dlaczego. smile

Dziękuję smile

12,889

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Wpadam na kawę, a Wy jesteście. A z Wami uśmiech.

Przeczytałam z uwagą co piszecie, żarty oczywiście też. smile

Dziękuję Dziewczyny i Chłopaki.

Myszko ja też ściskam. Myślę, że w Twojej sytuacji dobrze się stało, że rozwód przebiegł szybko. Łatwiej zacząć nowe życie, kiedy zostawi się za sobą stare.

Feniks bardzo dziękuję za Twój wpis. Jest bardzo rzeczowy i jest jednocześnie wzorcowym przykładem jak powinna wyglądać zdrowa pomoc. I dziękuję, że byłaś łagodna. smile

Ja to wszystko wiem Feniks, zrozumiałam to, ale kiedy usłyszy się te same wnioski od kogoś innego, kogoś kto nie ma powodu by Cię skrzywdzić, to następuje jakby wzmocnienie przekazu.
Przemyślałam też co Symbi i Piegowata napisały, dosłownie idealizm mnie gubi. Czasami nie widzę rzeczy takimi jakimi są. Ja kiedyś nie rozumiałam dlaczego niektórzy pozostają obojętni na wołanie o pomoc. A dziś już wiem, że oni wiedzieli więcej. Pewnie życie nauczyło ich wcześniej. Ile kosztuje taka pomoc.

Wielu osobom pomogłam tu na forum, byłam akurat wtedy kiedy potrzebowali, wielu nie udało się. To zrozumiałe.
Tak, na forum zdarzało się, że chciałam bardziej niż sam zainteresowany. Pamiętasz Spensa smile Ja to teraz wiem.
Z pewnością taka automatyczna chęć pomocy jest mechanizmem odciągania swojej uwagi od wewnętrznych problemów. Tak właśnie było kiedy trafiłam tu na forum. Poświęcałam czas na pomaganie innym, zamiast pomóc sobie. Jest więcej rzeczy które odciągają nasza uwagę. Dlatego pisałam ostatnio do Wilka o tym, że konieczny jest również etap wyciszenia i wewnętrznego skupienia, żeby usłyszeć w końcu siebie.

To ratownictwo to ma wiele twarzy: raz lecisz na oślep kiedy ktoś zawoła, raz przystajesz na prośbę kiedy tego nie chcesz, raz chcesz chronić kogoś bezsensownie, raz dajesz się wykorzystać przez swoje zaślepienie.

U mnie to był przypadek, że dałam się wykorzystać. Byłam na każde zawołanie, codziennie, kosztem siebie i rodziny.  Byłam w odpowiedzi na prośbę. Bo tego chciałam, nie w zamian za coś. Nie spodziewałam się jednak, że nie będę mogła odejść kiedy powiem dość, że dostanę w twarz nie jeden raz. Dlatego mi smutno.

Naprawdę pilnuje się z tym ratownictwem i wiele razy udaje mi się powstrzymać, ale czasem nie. Wilku nie miej mi za złe, posłużę się Tobą jako ostatnim przykładem. Chciałam się tylko z Tobą przywitać, a zanim się spostrzegłam już leżałeś u mnie na kozetce. big_smile Widzisz Wilku ja znam wyjście z labiryntu, w którym utknąłeś, chciałam Cię wyprowadzić, zapomniałam tylko, że moje wyjście nie jest Twoim. Nie da się pokazać drogi, bo każdy ma tę jedyną niepowtarzalną i musi ją odkodować sam. Jeśli chce, bo nie każdy chce. Tak więc moje bliskie spotkanie z Wilkiem potraktuję tylko jak pogłaskanie Wilka po lśniącym futrze. I jeszcze foto na pamiątkę. smile

http://www.tapeciarnia.pl/tapety/normalne/94023_wilk_kobieta_czerwony_kapturek.jpg



Wiecie co, chyba pierwszy raz poprosiłam o pomoc na forum. I odpowiedzieliście. To niesamowite uczucie kiedy ktoś inny nam pomaga. Dziękuję. Wrócił mi uśmiech smile

Lilko  nie ma sprawy, zawsze mozes napisac czy tu czy na maila gdy masz gorszy moment i potrzeba Ci wsparcia.
Dziekuje za dostrzezenie delikatnosci. Prawde mowiac jej odkrycie w sobie jest jednym z elementow mojej terapii wiec milo ze ktos niezorientowany w mej sytuacji juz ja we mnie juz zauwaza.  smile Ja bylam zawsze ta silna surowa. Dla siebie i przez to dla innych tez. Ucze sie ze sila nie zawsze pomaga, czasami nalezy sobie pozwolic na smutek i dac pozwolenie na tenze smutek rowniez innym.

12,890

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
feniks35 napisał/a:

Lilko  nie ma sprawy, zawsze mozes napisac czy tu czy na maila gdy masz gorszy moment i potrzeba Ci wsparcia.
Dziekuje za dostrzezenie delikatnosci. Prawde mowiac jej odkrycie w sobie jest jednym z elementow mojej terapii wiec milo ze ktos niezorientowany w mej sytuacji juz ja we mnie juz zauwaza.  smile Ja bylam zawsze ta silna surowa. Dla siebie i przez to dla innych tez. Ucze sie ze sila nie zawsze pomaga, czasami nalezy sobie pozwolic na smutek i dac pozwolenie na tenze smutek rowniez innym.


Lilko, zauważyłaś to, co mnie właśnie wpadło do głowy?
Zobacz, zwracając się po pomoc, dałaś Feniks coś ważnego smile

12,891

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

I myślę, że skoro mi nie wyszło, to ze mną jest coś nie tak. Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy wink

Lou, zabraniam Ci tak myśleć wink
Po pierwsze: do tanga trzeba dwojga. Nie jesteś jedyną odpowiedzialną za porażkę tego małżeństwa.
Po drugie: nie o to w życiu chodzi, żeby się biczować za błędy. Trzeba je rozpoznać, znaleźć przyczynę i wyciągnąć wnioski.
To zbyt wygodne, łatwe i proste stwierdzenie: coś ze mną nie tak.

Też mogłabym tak o sobie myśleć, też poniosłam porażkę. Ale wiem już, dlaczego tak się stało, wiem, co zrobiłam źle, wiem, jaki był mój udział i wpływ. Uzbrojona w tę wiedzę mam nadzieję nie powielić scenariusza.

Nie potrzebne wnioski , za późno.
Nie chodziło mi o to, że z mojej winy był rozpad, ale że może taka już moja natura ... z tym czy innym nie wyszło by ...
A tak mi zależało (to był mój priorytet-wiem, że tak nie powinno być, ale cóż)

12,892 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-01 20:47:13)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Nie potrzebne wnioski , za późno.
Nie chodziło mi o to, że z mojej winy był rozpad, ale że może taka już moja natura ... z tym czy innym nie wyszło by ...
A tak mi zależało (to był mój priorytet-wiem, że tak nie powinno być, ale cóż)

Nigdy nie zgodzę się, że wnioski nie są potrzebne.
To, że się nie udało to nie kwestia natury, tylko wielu czynników. Złożona sprawa.
Wnioski przydadzą się zawsze, nie tylko do związku. Najważniejszy jest związek osoby z samą sobą.
Wiem, że gadam jak przemądrzały kaznodzieja, ale to się potwierdza, powie Ci to wiele osób, nawet tu, na forum.

Dla przykładu mnie doprowadziło do porażki zbyt niskie poczucie własnej wartości, poczucie, że omija mnie coś ważnego i związanie się w wyniku tego z nieodpowiednim człowiekiem. Mój były miał podobnie. Następnie ignorowanie ważnych sygnałów, że to nie to, naiwna wiara, że życie w związku jest lepsze niż bez niego (a g...o prawda, jest po prostu inne).
Na to wszystko złożył się cały związek przyczynowo - skutkowy. Przedstawiłam w wielkim uproszczeniu i skrócie, bo nie o publiczną spowiedź tu chodzi.
Bardzo nad sobą pracowałam po rozstaniu, czytałam, słuchałam. Dziś jestem gdzie indziej, w lepszym miejscu, choć jeszcze czasami przeszłość ze mnie wyłazi.
I wiesz co? Nie żyję zbędną nadzieją, że może jeszcze z kimś będę i zbuduję lepszą relację (choć nie wykluczam i jeśli z kimś mam być, to oczywiście chcę, by to był dobry związek), ale przede wszystkim lepiej mi się żyje z samą sobą. A to ważne zwłaszcza w samotności. Związek bywa zasłoną dymną, by nie zajmować się własnymi demonami. Coś z tego zagadnienia przewinęło się w postach Feniks i Lilki o "samarytankach".
A siebie mam do końca życia.

12,893

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Ostatnio kupilem piekny prezent i corka  mnie pyta- dla kogo? Mówię ze dla najwazniejszej osoby na swiecie. A ona na to -Dla siebie!  Troche mej madrosci zyciowej juz załapała! big_smile

12,894

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Nie chcę być sama dla siebie najważniejszą osobą.
Ja lubię przebywać sama ze sobą, jestem dla siebie dobra, ale nie tylko o to chodzi, aby dobrze żyć

12,895

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piotrze, ja kiedyś opowiadałam koleżance, że wybrałam się na rower z superbabką - samą sobą smile

Tak poważnie, to jestem normalna (? big_smile ) - raz super, a raz wcale nie, ale ogólnie, to chyba trochę tę Piegowatą lubię wink

Lou, a dlaczego nie masz być najważniejsza dla siebie? To nie jest równoznaczne z egoizmem i nie znaczy, że inni ludzie nie są ważni. Ale nie traktujmy siebie gorzej niż innych.
Gdy sama jestem "dokarmiona" emocjonalnie, więcej z siebie mogę dać innym, mam czym się podzielić. Daję, a nie ubywa mi.
Dziś przyjechała moja sąsiadka. Pomieszka u mnie przez weekend. Cieszę się, że spędzimy razem trochę czasu, że mogę się z nią podzielić tym, co mam. Ona też ma dla mnie serce otwarte.

12,896

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Ja lubię przebywać sama ze sobą, jestem dla siebie dobra, ale nie tylko o to chodzi, aby dobrze żyć

No, nie tylko, ale to jest punkt wyjścia.

12,897

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Excop napisał/a:
Astral Shadow napisał/a:

Ja uważam że najważniejsze  nakreślić sobie jasno cel i go realizować ,oraz  żyć pełnią życia i nie oglądać się za siebie oraz z radością patrzeć w przyszłość smile

To prawda, Astral, ale należy dać jakieś fory dla spontaniczności.
Ona, niekiedy cuda działa. smile

12,898

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Szaleni, szczęśliwi rozwodnicy:). Fajnie. W sumie to ja też tak myślę i czuje . Tylko do pełnego szczęścia brakuje mi miłości.... i wiosny. Już nie mogę się doczekać jak wsiądę w końcu na rower i pojadę w zieloną, słoneczną dal:)

12,899 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2018-02-02 14:21:37)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry Wszystkim smile

Piegowata'76 napisał/a:
feniks35 napisał/a:

Lilko  nie ma sprawy, zawsze mozes napisac czy tu czy na maila gdy masz gorszy moment i potrzeba Ci wsparcia.
Dziekuje za dostrzezenie delikatnosci. Prawde mowiac jej odkrycie w sobie jest jednym z elementow mojej terapii wiec milo ze ktos niezorientowany w mej sytuacji juz ja we mnie juz zauwaza.  smile Ja bylam zawsze ta silna surowa. Dla siebie i przez to dla innych tez. Ucze sie ze sila nie zawsze pomaga, czasami nalezy sobie pozwolic na smutek i dac pozwolenie na tenze smutek rowniez innym.


Lilko, zauważyłaś to, co mnie właśnie wpadło do głowy?
Zobacz, zwracając się po pomoc, dałaś Feniks coś ważnego smile

Rzeczywiście to świetna sprawa, kiedy wzajemny przyjazny dialog nas ubogaca. smile

Przemyślałam jeszcze raz ten temat. Rozmowa z Wami, wyłoniła pewne konkluzje.
Na spokojnie przyjrzałam się mojemu ratownictwu na dwóch płaszczyznach: wirtualnej i realnej.
A więc po kolei przyjrzyjmy się konkretom ( nauczyłam się tego u pana psychologa smile ).
Jeśli chodzi o stronę realną, to obecnie mam wypracowaną zasadę, że dopóki ktoś nie zwraca się o pomoc, to nie reaguję.
Mam bardzo dużo obowiązków zawodowych i domowych więc ja nie mam czasu angażować się w życie innych. Muszę też kiedyś odpocząć, a kiedy spotykamy się ze znajomymi na imprezach to tylko na wesoło. Z bliskimi koleżankami to wygląda tak, że kiedy jedna strona dzwoni i mówi, że potrzebuje pogadać, to się spotykamy lub omawiamy telefonicznie. Myślę, że to tak właśnie powinno wyglądać. Nie ma problemu kiedy któraś ze stron prosi o przysługę.
W najbliższej rodzinie trzymam się raczej tylko swoich spraw, chyba że ktoś wyraźnie mnie poprosi. Tak było jakiś czas temu kiedy bratowa zwróciła się do mnie o pomoc, bo pojawiły się problemy. Wybrała mnie na mediatora, zaufałam mi, a poza tym wiedziała, że ja mam u brata autorytet i jeżeli ktokolwiek może do niego dotrzeć to właśnie ja.  Najpierw poradziłam się męża, bo on ma zawsze trzeźwy osąd sytuacji. Przemyślałam i w ciągu miesiąca prowadziłam z bratem bardzo delikatne rozmowy. No i sprawa zakończyła się happy endem małżeńskim. smile
Praca. Tu konieczne są zmiany. Niestety nie potrafię odmawiać, biorę za dużo na siebie, potem odbija się to niekorzystnie na mnie. Stopniowo uczę się, żeby dyplomatycznie odmawiać i wychodzić z układów, w których nie ma równowagi, w których przez lata błam tylko dawcą.
Proszenie o pomoc. Tu uczę się i jestem na dobrej drodze. smile
Osobą, którą bez problemu proszę o pomoc jest mój mą , ja się wcale nie czaję big_smile tylko mówię wprost - pomóż mi, bo tego potrzebuję. Nie zdarzyło się nigdy, żeby odmówił. W zakresie wzajemnej pomocy zawsze możemy na siebie liczyć. Są też takie sprawy, których on nienawidzi załatwiać i wtedy ja to robię.

O forum już wspominałam, było dla mnie odskocznią, chwilą zapomnienia o problemach, w ogóle znalazłam je kiedy poszukiwałam rozwiązania tychże właśnie problemów. Na początku jako człowiek bez doświadczenia popłynęłam po całości. Owszem, kilka razy znalazłam się we właściwym miejscu i czasie, i kilka osób skorzystało z mojej pomocy, z czego się bardzo cieszę. Oczywiście było kilka porażek, ale tak myślę, że gdyby nie one, to nie byłabym dziś w tym miejscu. Coś w tym jest, że człowiek najlepiej uczy się na swoich błędach. Spotkałam tu wspaniałych ludzi, w ogóle zachwycam się ludźmi, ale też rozczarowuję. W tym miejscu gubi mnie ta idealizacja. Kiedy się kimś zachwycam, uwielbiam go, to zupełnie nie widzę czerwonych lampek. Kiedyś była o tym dyskusja. Dziś ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że człowiek może być tak kimś zaślepiony, że nie widzi zupełnie znaków ostrzegawczych. A przecież jeżeli ktoś źle traktuje innych, to nie ma się co spodziewać, że nas tak wcześniej czy później nie potraktuje.

Jako podsumowanie przytoczę słowa Piegowatej:

Piegowata'76 napisał/a:

Najważniejszy jest związek osoby z samą sobą.

Jeżeli kochamy siebie w zdrowy sposób, to jesteśmy też dobrzy dla innych, nie krzywdzimy ich świadomie.

12,900

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Martucha, pojechałabym z Tobą. Ciekawe, skąd jesteś smile


Lou71.71 napisał/a:

Nie chcę być sama dla siebie najważniejszą osobą.
Ja lubię przebywać sama ze sobą, jestem dla siebie dobra, ale nie tylko o to chodzi, aby dobrze żyć

Lou, mam nadzieję, że jeszcze się znajdą i inne osoby.
Myślę, że jeśli jest nam dobrze ze sobą, to chętniej otwieramy się na innych i bardziej przyciągamy.
Ja nie jestem mocno stadnym zwierzęciem, ale jednak lubię towarzystwo. Mimo to w sumie nie mam problemu z samotnością. Kiedyś bardziej mi doskwierała. Po części zadbałam o swoje relacje z innymi, a po części - przyzwyczaiłam się i zaakceptowałam przebywanie ze sobą. Zawsze zresztą lubiłam pobyć sama, ale gdy była rodzina, potem mąż, to takie samotne chwile były tylko miłym przerywnikiem.

...Ale wiesz, jak Cię czytam, to wydaje mi się, że jesteś dosyć silna, dajesz i dasz radę smile. A doła po rozwodzie trudno nie mieć.
Ja tylko zaprotestowałam przeciw myśleniu źle o sobie, nawet jeśli coś się zrobiło nie tak. Błądzić jest rzeczą ludzką.

12,901

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lilka787 napisał/a:

Rzeczywiście to świetna sprawa, kiedy wzajemny przyjazny dialog nas ubogaca. smile

Przemyślałam jeszcze raz ten temat. Rozmowa z Wami, wyłoniła pewne konkluzje.
Na spokojnie przyjrzałam się mojemu ratownictwu na dwóch płaszczyznach: wirtualnej i realnej.
A więc po kolei przyjrzyjmy się konkretom ( nauczyłam się tego u pana psychologa smile ).
Jeśli chodzi o stronę realną, to obecnie mam wypracowaną zasadę, że dopóki ktoś nie zwraca się o pomoc, to nie reaguję.
Mam bardzo dużo obowiązków zawodowych i domowych więc ja nie mam czasu angażować się w życie innych. Muszę też kiedyś odpocząć, a kiedy spotykamy się ze znajomymi na imprezach to tylko na wesoło. Z bliskimi koleżankami to wygląda tak, że kiedy jedna strona dzwoni i mówi, że potrzebuje pogadać, to się spotykamy lub omawiamy telefonicznie. Myślę, że to tak właśnie powinno wyglądać. Nie ma problemu kiedy któraś ze stron prosi o przysługę.
W najbliższej rodzinie trzymam się raczej tylko swoich spraw, chyba że ktoś wyraźnie mnie poprosi. Tak było jakiś czas temu kiedy bratowa zwróciła się do mnie o pomoc, bo pojawiły się problemy. Wybrała mnie na mediatora, zaufałam mi, a poza tym wiedziała, że ja mam u brata autorytet i jeżeli ktokolwiek może do niego dotrzeć to właśnie ja.  Najpierw poradziłam się męża, bo on ma zawsze trzeźwy osąd sytuacji. Przemyślałam i w ciągu miesiąca prowadziłam z bratem bardzo delikatne rozmowy. No i sprawa zakończyła się happy endem małżeńskim. smile
Praca. Tu konieczne są zmiany. Niestety nie potrafię odmawiać, biorę za dużo na siebie, potem odbija się to niekorzystnie na mnie. Stopniowo uczę się, żeby dyplomatycznie odmawiać i wychodzić z układów, w których nie ma równowagi, w których przez lata błam tylko dawcą.
Proszenie o pomoc. Tu uczę się i jestem na dobrej drodze. smile
Osobą, którą bez problemu proszę o pomoc jest mój mą , ja się wcale nie czaję big_smile tylko mówię wprost - pomóż mi, bo tego potrzebuję. Nie zdarzyło się nigdy, żeby odmówił. W zakresie wzajemnej pomocy zawsze możemy na siebie liczyć. Są też takie sprawy, których on nienawidzi załatwiać i wtedy ja to robię.

O forum już wspominałam, było dla mnie odskocznią, chwilą zapomnienia o problemach, w ogóle znalazłam je kiedy poszukiwałam rozwiązania tychże właśnie problemów. Na początku jako człowiek bez doświadczenia popłynęłam po całości. Owszem, kilka razy znalazłam się we właściwym miejscu i czasie, i kilka osób skorzystało z mojej pomocy, z czego się bardzo cieszę. Oczywiście było kilka porażek, ale tak myślę, że gdyby nie one, to nie byłabym dziś w tym miejscu. Coś w tym jest, że człowiek najlepiej uczy się na swoich błędach. Spotkałam tu wspaniałych ludzi, w ogóle zachwycam się ludźmi, ale też rozczarowuję. W tym miejscu gubi mnie ta idealizacja. Kiedy się kimś zachwycam, uwielbiam go, to zupełnie nie widzę czerwonych lampek. Kiedyś była o tym dyskusja. Dziś ja z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że człowiek może być tak kimś zaślepiony, że nie widzi zupełnie znaków ostrzegawczych. A przecież jeżeli ktoś źle traktuje innych, to nie ma się co spodziewać, że nas tak wcześniej czy później nie potraktuje.
(...)
Jeżeli kochamy siebie w zdrowy sposób, to jesteśmy też dobrzy dla innych, nie krzywdzimy ich świadomie.

Fajnie jest wyłonić konkluzje smile

12,902 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-02 23:27:30)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

P.S. Martucha, o miłości przeczytałam kiedyś takie zdanie, że ona jest niewyczerpana i starczy jej dla wszystkich. Zaczęłam mocno nad tym główkować i dziś skłonna jestem podpisać tę myśl własnym imieniem.
Bo miłość to nie tylko ta związkowa, erotyczna, damsko-męska.
Jak pędzę rowerem przez las, wdycham zapach żywicy, cieszę się słońcem - to też miłość smile
Jak zagadam do malucha gdzieś w poczekalni u lekarza - to też w tym jest coś z miłości.
My ją zbyt dosłownie i wąsko pojmujemy.

12,903

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Martucha, pojechałabym z Tobą. Ciekawe, skąd jesteś smile


Lou71.71 napisał/a:

Nie chcę być sama dla siebie najważniejszą osobą.
Ja lubię przebywać sama ze sobą, jestem dla siebie dobra, ale nie tylko o to chodzi, aby dobrze żyć

Lou, mam nadzieję, że jeszcze się znajdą i inne osoby.
Myślę, że jeśli jest nam dobrze ze sobą, to chętniej otwieramy się na innych i bardziej przyciągamy.
Ja nie jestem mocno stadnym zwierzęciem, ale jednak lubię towarzystwo. Mimo to w sumie nie mam problemu z samotnością. Kiedyś bardziej mi doskwierała. Po części zadbałam o swoje relacje z innymi, a po części - przyzwyczaiłam się i zaakceptowałam przebywanie ze sobą. Zawsze zresztą lubiłam pobyć sama, ale gdy była rodzina, potem mąż, to takie samotne chwile były tylko miłym przerywnikiem.

...Ale wiesz, jak Cię czytam, to wydaje mi się, że jesteś dosyć silna, dajesz i dasz radę smile. A doła po rozwodzie trudno nie mieć.
Ja tylko zaprotestowałam przeciw myśleniu źle o sobie, nawet jeśli coś się zrobiło nie tak. Błądzić jest rzeczą ludzką.

12,904

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Oczywiście brzegiem Odry. Jestem z Wrocławia:)

12,905

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Dzień dobry
Witaj Marta, jedna uwaga, jak cytujesz to w tym samym okienku dopisuj swoją wypowiedź, nie powinno się też umieszczać jednej swojej wypowiedzi pod drugą.
Wypowiedzi będą czytelniejsze.
Lou, głowa do góry, na razie piszesz jak kupka nieszczęścia, ale mam nadzieję, że Ci przejdzie, to taki czas analizy Cię dopadł, oby nie za długo, bo szkoda życia, mowię z własnego doświadczenia.
Lilko, skrobnę maila za chwilę Do Ciebie, tak wiec prosze, żebys w najbliższej przyszlości zajrzała na pocztę.
Dzisiaj piątek, szykuje mi sie troche roboty papierowej na weekend, ale za to już rozliczyłam PITa, co roku coraz szybciej mi to wychodzi, przestałam czekać na ostatnią chwilę.

12,906

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

P.S. Martucha, o miłości przeczytałam kiedyś takie zdanie, że ona jest niewyczerpana i starczy jej dla wszystkich. Zaczęłam mocno nad tym główkować i dziś skłonna jestem podpisać tę myśl własnym imieniem.
Bo miłość to nie tylko ta związkowa, erotyczna, damsko-męska.
Jak pędzę rowerem przez las, wdycham zapach żywicy, cieszę się słońcem - to też miłość smile
Jak zagadam do malucha gdzieś w poczekalni u lekarza - to też w tym jest coś z miłości.
My ją zbyt dosłownie i wąsko pojmujemy.

Ja mam tak samo, choć nie zawsze tak miałam, bo najpierw żyłam z rodzicami, potem od razu z bm, musiałam się więc nauczyć życia w pojedynkę, ale za to teraz będąc sama czuje się jak ryba w wodzie życząc sobie, by do końca życia trwał ten stan.
Jak w niedzielę pije kawę w łóżku, a rosół się  powolutku pyrtoli w garze, to czuję, że świat mnie kocha z wzajemnością.

12,907

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Hej Symbi, stawiam kawę do papierkowej roboty.

https://samequizy.pl/wp-content/uploads/2016/08/filing_images_d297952aaa43.jpeg


Symbi napisał/a:


Lilko, skrobnę maila za chwilę Do Ciebie, tak wiec prosze, żebys w najbliższej przyszlości zajrzała na pocztę.

feniks35 napisał/a:

Lilko  nie ma sprawy, zawsze mozes napisac czy tu czy na maila gdy masz gorszy moment i potrzeba Ci wsparcia.


Byłam z tym problemem ponad pół roku. Nie umiałam sobie poradzić. Czasami po prostu nie umiem, nie wiem co zrobić, popełniam błędy. Ciemność w umyśle.
W końcu było mi już zbyt ciężko. Dziewczyny bardzo Wam wszystkim dziękuję, że nie zostawiłyście mnie samej. smile

Chcę zaznaczyć, że odpiszę z innego adresu pocztowego. Obecnie maila z forum używam tylko do odczytu, a odpisuję z innego.

12,908

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

O, espresso na jeden łyczek, bardzo chętnie!

12,909 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-02 17:43:45)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Ja mam tak samo, choć nie zawsze tak miałam, bo najpierw żyłam z rodzicami, potem od razu z bm, musiałam się więc nauczyć życia w pojedynkę, ale za to teraz będąc sama czuje się jak ryba w wodzie życząc sobie, by do końca życia trwał ten stan.
Jak w niedzielę pije kawę w łóżku, a rosół się  powolutku pyrtoli w garze, to czuję, że świat mnie kocha z wzajemnością.

Ja mieszkałam chwile sama po wyjeździe Mamy za granicę, ale wtedy jeszcze miałam wolne koleżanki, życie towarzyskie. Potem małżeństwo, macierzyństwo i totalne zaabsorbowanie.
Mam w swoim mieście rodzeństwo, ktoś też został z dawnych znajomych, ale zostało sporo czasu do samodzielnego zagospodarowania. Nie było to wcale łatwe.
Ale - tu, Symbi ukłon dla Ciebie i Twojego rosołu - odkryłam, jak bardzo porządkują emocje proste zajęcia. Gdy się brałam np. za mycie okna, zapominałam o samotności, gdy dbałam o dobry obiad, w domu robiło się przytulniej, a jeszcze gdy jedzenie smakowało, to już było zupełnie fajnie. I tak dalej, i tak dalej. Łatwo popaść w bylejakość, gdy się żyje samotnie, ale warto się temu nie poddawać. Może tylko czasem, dla kaprysu smile
Jest wiele sposobów na zajęcie czasu i głowy, a przy okazji poprawienie sobie humoru. Od razu może nie zadziałają, ale działają niewątpliwie.
Symbi, u mnie dzisiaj kluski kładzione - moje porozwodowe już odkrycie. Genialna sprawa, robi się to w pięć minut, a pasuje do wszystkiego, i na słodko, i na ostro, do sosów wolę niż ziemniaki! Do tego mam parmezan prosto ze słonecznej Italii smile
Miło czekać na kogoś z obiadem, a konkretnie na sąsiadkę, która teraz grasuje gdzieś po mieście. Syn poleciał do kuzyna i pewnie tam coś zje.
Taaaak mi dzisiaj dobrze smile

12,910

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
martucha76 napisał/a:

Oczywiście brzegiem Odry. Jestem z Wrocławia:)

Cudne miasto, byłam tylko raz, na szkolnej wycieczce, bo to kawał drogi ode mnie, ale bardzo przypadło mi do gustu.

12,911 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-02-02 19:12:07)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusku, właśnie znalazłam przepis na te kluski kładzione, ja uwielbiam dania proste i szybkie, a ziemniaków jem coraz mniej na rzecz kasz i ryżu. Chętnie wypróbuję.
Co do rosołu - dostałam na imieniny taki magiczny garnek elektryczny, wrzucam składniki, nastawiam program i rosół gotuje się sam, wychodzi mi lepszy niż z kuchenki, a w ogóle nie muszę pilnować. Czyż życie nie jest wspaniałe?

12,912

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Symbi, dziękuję za maila. smile Odpowiem niebawem.
Mam teraz na głowie jeszcze chore dziecko. Chciałam uniknąć antybiotyku, ale choroba postępuje i nie wiem co zrobić. Zaczekam do jutra, jak nie będzie poprawy to będę musiała podać.

Z informacji ogólnych chcę dodać, że obecnie kontakt mailowy ze mną wygląda następująco - pierwszy mail poprzez adres z forum, a dopiero potem przejście na drugi adres. Pamiętajcie o tym, że zawsze musi być taka weryfikacja.

12,913

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Czyż życie nie jest wspaniałe?

Jest! smile

Na "Błędzie..." wkleiłam sympatyczny i moim zdaniem mądry filmik dla singli.

Lilko, powrotu dziecka do zdrowia!

12,914

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
martucha76 napisał/a:

Szaleni, szczęśliwi rozwodnicy:). Fajnie. W sumie to ja też tak myślę i czuje . Tylko do pełnego szczęścia brakuje mi miłości.... i wiosny. Już nie mogę się doczekać jak wsiądę w końcu na rower i pojadę w zieloną, słoneczną dal:)

Właśnie o tę miłość chodzi, bez niej człowiek usycha ... sad

12,915

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Martucha, pojechałabym z Tobą. Ciekawe, skąd jesteś smile


Lou71.71 napisał/a:

Nie chcę być sama dla siebie najważniejszą osobą.
Ja lubię przebywać sama ze sobą, jestem dla siebie dobra, ale nie tylko o to chodzi, aby dobrze żyć

Lou, mam nadzieję, że jeszcze się znajdą i inne osoby.
Myślę, że jeśli jest nam dobrze ze sobą, to chętniej otwieramy się na innych i bardziej przyciągamy.
Ja nie jestem mocno stadnym zwierzęciem, ale jednak lubię towarzystwo. Mimo to w sumie nie mam problemu z samotnością. Kiedyś bardziej mi doskwierała. Po części zadbałam o swoje relacje z innymi, a po części - przyzwyczaiłam się i zaakceptowałam przebywanie ze sobą. Zawsze zresztą lubiłam pobyć sama, ale gdy była rodzina, potem mąż, to takie samotne chwile były tylko miłym przerywnikiem.

...Ale wiesz, jak Cię czytam, to wydaje mi się, że jesteś dosyć silna, dajesz i dasz radę smile. A doła po rozwodzie trudno nie mieć.
Ja tylko zaprotestowałam przeciw myśleniu źle o sobie, nawet jeśli coś się zrobiło nie tak. Błądzić jest rzeczą ludzką.

Tak. Niektórzy (np.Ex) mówią, że jestem silna, ale to tylko pozory. Nikt nie wie, co się dzieje wewnątrz..

12,916

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Symbi napisał/a:

Lou, głowa do góry, na razie piszesz jak kupka nieszczęścia, ale mam nadzieję, że Ci przejdzie, to taki czas analizy Cię dopadł, oby nie za długo, bo szkoda życia, mowię z własnego doświadczenia.

Symbi, Nie ukrywam, że jestem nieszczęśliwa. Gdyby było inaczej nie wypowiadałabym się wlaśnie tak ...
Nie musisz mnie w tym utwierdzać

12,917

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusko,
Czy kluski kładzione to ziemniaczane? Podawane z kiszoną kapustą zasmażaną?

12,918 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-02 23:34:58)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Tak. Niektórzy (np.Ex) mówią, że jestem silna, ale to tylko pozory. Nikt nie wie, co się dzieje wewnątrz..

Lou, a czy silni ludzie nie mają prawa cierpieć, czuć emocji? Silny to nie ten, po którym wszystko spływa, tylko kto daje sobie z tym radę.
Może jesteś silniejsza, niż Ci się wydaje?
Mnie się wydaje, że ludzie często nie wierzą w swoje możliwości.

12,919

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Piegusko
Czy kluski kładzione to ziemniaczane? Podawane z kiszoną kapustą zasmażaną?

Z ziemniakami też czasem robię i bardzo lubię, ale dziś były z mąki, wody i jajka. Schemat działania jednak ten sam.

12,920 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-02 23:38:15)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Właśnie o tę miłość chodzi, bez niej człowiek usycha ... sad

Bez miłości pewnie bym uschła, ale być singlem to nie znaczy nie mieć miłości.
A choćby Twoje dzieci, Lou. Nie kochają Cię? Ty ich nie kochasz?

W pełni zgadzam się z wypowiedzią Symbi:

Symbi napisał/a:

Jak w niedzielę pije kawę w łóżku, a rosół się  powolutku pyrtoli w garze, to czuję, że świat mnie kocha z wzajemnością.

Na tym przysłowiowym chłopie świat się nie kończy.

12,921

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wow! Nauczyłam się pogrubiać tekst! big_smile

12,922

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:

Wow! Nauczyłam się pogrubiać tekst! big_smile

A ja nie tongue

12,923

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Piegusko
Czy kluski kładzione to ziemniaczane? Podawane z kiszoną kapustą zasmażaną?

Z ziemniakami też czasem robię i bardzo lubię, ale dziś były z mąki, wody i jajka. Schemat działania jednak ten sam.

Aaaa, to nie znam

12,924

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Właśnie o tę miłość chodzi, bez niej człowiek usycha ... sad

Bez miłości pewnie bym uschła, ale być singlem to nie znaczy nie mieć miłości.
A choćby Twoje dzieci, Lou. Nie kochają Cię? Ty ich nie kochasz?

W pełni zgadzam się z wypowiedzią Symbi:

Symbi napisał/a:

Jak w niedzielę pije kawę w łóżku, a rosół się  powolutku pyrtoli w garze, to czuję, że świat mnie kocha z wzajemnością.

Na tym przysłowiowym chłopie świat się nie kończy.

Taka sytuacja do mnie nie przemawia. Mogłoby tak być, ale obok powinien być ten "ktoś". Inaczej nic nie smakuje - ani rosół, ani żadne wykwintne dania. A z "kimś" (nie byle kim) mogłabym jeść śledzia z ziemniakami i byłoby super

12,925 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-02 23:56:29)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Wow! Nauczyłam się pogrubiać tekst! big_smile

A ja nie tongue

To proste. Skorzystaj z BBCode, który znajdziesz u góry ramki z prawej strony. smile

12,926

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

smile

12,927 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-03 00:02:29)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:

Właśnie o tę miłość chodzi, bez niej człowiek usycha ... sad

Bez miłości pewnie bym uschła, ale być singlem to nie znaczy nie mieć miłości.
A choćby Twoje dzieci, Lou. Nie kochają Cię? Ty ich nie kochasz?

W pełni zgadzam się z wypowiedzią Symbi:

Symbi napisał/a:

Jak w niedzielę pije kawę w łóżku, a rosół się  powolutku pyrtoli w garze, to czuję, że świat mnie kocha z wzajemnością.

Na tym przysłowiowym chłopie świat się nie kończy.

Taka sytuacja do mnie nie przemawia. Mogłoby tak być, ale obok powinien być ten "ktoś". Inaczej nic nie smakuje - ani rosół, ani żadne wykwintne dania. A z "kimś" (nie byle kim) mogłabym jeść śledzia z ziemniakami i byłoby super

Kocham się od wielu lat w niebieskim kolorze, więc na niebiesko Ci odpowiem smile

No, pewnie milej z tym KIMŚ, ale mnie tam smakuje każdy dzień. Nawet jeśli czasem gorzko - to też smak.
Lou, a jeśli nie spotkasz nikogo, to zamierzasz przez resztę życia czuć się nieszczęśliwa?

Takie poczucie nieszczęścia to prosta droga do zgorzknienia albo desperacji. A desperacja to przepis na koleją związkową katastrofę.

12,928 Ostatnio edytowany przez Bland44 (2018-02-03 00:04:31)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Piegowata'76 napisał/a:
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Bez miłości pewnie bym uschła, ale być singlem to nie znaczy nie mieć miłości.
A choćby Twoje dzieci, Lou. Nie kochają Cię? Ty ich nie kochasz?

W pełni zgadzam się z wypowiedzią Symbi:



Na tym przysłowiowym chłopie świat się nie kończy.

Taka sytuacja do mnie nie przemawia. Mogłoby tak być, ale obok powinien być ten "ktoś". Inaczej nic nie smakuje - ani rosół, ani żadne wykwintne dania. A z "kimś" (nie byle kim) mogłabym jeść śledzia z ziemniakami i byłoby super

No, pewnie milej z tym KIMŚ, ale mnie tam smakuje każdy dzień. Nawet jeśli czasem gorzko - to też smak.
Lou, a jeśli nie spotkasz nikogo, to zamierzasz przez resztę życia czuć się nieszczęśliwa?

Może nie zamierzam, bo zamierzenia są raczej pozytywne. Ale myślę, że tak po prostu będzie. Będą chwile lepsze i gorsze, ale nie będę mogła nazwać mojego życia szczęśliwym
Dopisałaś, więc i ja dopisuję ... tego nie da się zaplanować i określić jaka będę w przyszłości, myślę, że desperatką nie będę, bo nigdy nie byłam

12,929

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:
Piegowata'76 napisał/a:

Wow! Nauczyłam się pogrubiać tekst! big_smile

A ja nie tongue

Oj tam piszesz [ b ] tekst [ /b ] Tylko bez spacji wink

12,930

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie
Lou71.71 napisał/a:

Będą chwile lepsze i gorsze, ale nie będę mogła nazwać mojego życia szczęśliwym

No, przepraszam, Lou, ale czy nie ma w Twoim życiu innych radości niż związek?
Napisałaś zresztą, że Twoje małżeństwo nie należało do szczęśliwych.
Ja tam się cieszę, że spadł bajeczny biały śnieg (choć go pewnie diabli znowu wezmą zaraz jutro sad ), że mam na cały miesiąc w pobliżu moją Mamę (choć czasami muszę powstrzymywać chęć oburknięcia jej niecierpliwie), że miałam dobry obiad, że w niedzielę wystroję się w tę chabrową bluzkę, o której pisałam, że zaraz przyjdzie sąsiadka i pogadamy przy wieczornej herbacie.
No, kurde, ile szczęścia. Może nie dzikiej euforii czy "haju", ale aż takich wymagań nie mam. W euforii nie da się być całe życie.
I ja mam pozwolić, by jakiś nieudane małżeństwo, jeden niefortunny człowiek pozbawił mnie radości życia. O, niedoczekanie jego! wink

Lou, zrozumiałe, że teraz jest Ci najtrudniej, dopiero co się rozstałaś, ale nie daj sobie wmówić, że bez partnera nie ma życia.

12,931

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegusko,
Myslę, że on ma to głęboko, czy jestem szczęśliwa czy nie.
Bez partnera jest życie i nawet czasem szczęśliwe

12,932 Ostatnio edytowany przez Olinka (2018-02-10 17:53:07)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Wybacz Lou, ale tytuł przewodni topika, to CUDOWNE życie, a nie użalanie się nad sobą. Jesteś teraz w czarne dupie i OK, taki masz czas, ale my tu usilnie pokazujemy, że może być inaczej, a Ty nadal babrzesz się bagnie nieszczęścia, bo jakiś eks Cię zostawił po latach małżeństwa. [edycja moderatorska] Nie wiem, po co rozwód ukrywasz, ale Twoja sprawa. Nie stać Cię na mieszkanie, grozi czy groziła CI eksmisja, a z pensji pewnie nie stać CIe na wynajem w tak dużym mieście jakim jest Bydgoszcz, żeby do tego jeszcze utrzymać dzieci i siebie na godnym poziomie. Musisz na codzień oglądac eksa. Jesteś tak zdesperowana, że umówiłabyś się nawet na wczasy z kimś nieznajomym z internetu.  Partnera Ci brakuje, chociaż związek według Ciebie nie był szczęśliwy, co świadczy, że jesteś od faceta emocjonalnie uzależniona. Zachowujesz się jakbyś po rozwodzie straciła minus 100 do osobowości.
To powody babrania się  w błocie, ale czy nie da się żyć inaczej?
A teraz przejdź do plusow i zacznij szukać, bo jak nie to w życiu żaden chłop nie będzie chciał starej zgorzkniałej baby. Czy robisz coś żeby sobie kogoś znaleźć?
Uśmiechnij się. Piegowata też nie ma majątku wielkiego, mieszka na wynajmowanym, dopiero teraz mieszka z synem, alimentów nie otrzymuje, jest poważnie chora,  a potrafi się cieszyć z głupiej herbaty. Wyrabiała wiele znajomości po rozwodzie od początku. I wiesz co, ona przynajmniej aktywnie szuka kogoś dla siebie, kogoś odpowiedniego, a nie tylko płacze w necie, że życie jej się tak fatalnie ułożyło. Ja jestem sama od lat i wiesz co, jestem cholernie szczęśliwa, czasem nawet w euforii. Śledź z ziemniakami smakuje mi teraz tak samo dobrze jak w małżeństwie.

I piszę to, żeby Cię otrzeźwić, a nie po to żeby się wymądrzać, jak mi napisałaś. Zmiana sposobu myślenia zajęła mi trochę, podzieliłam się z Tobą moją drogą, ale widocznie nie skorzystałaś, bo jak na razie wolisz z siebie robić cierpiętnicę niż szukać rozwiązań. Zresztą masz matematyczny umysl i cieżko i powoli czytałaś jako dziecko, sama tak napisałaś. Nie podchodź do życia jak do zadania matematycznego, że tylko 2+2=4. To nie tak. Życie pełne jest rozmaitych odcieni i trzeba nauczy się je widzieć. Ja przeczytałam kiedyś na pewnym forum dramatyczną wypowiedź kobiety, która uciekła z córką od męża tak jak stała, w jednych majtkach na sobie. Nie miała pieniędzy nawet na hotel, ubłagała recepcjonistkę, żeby pozwoliła jej spać w jednym łóżku z córką. Chciałabyś tak zaczynac samodzielne życie? Zamiast się zagnębiać, dziękuj BOgu za każdy przeżyty dzień, za to że masz prace i dach nad głową, jaki by on nie był. Ja ci już napisałam wcześniej, Twoje życie jest W Twoich rękach, od Ciebie zależy jak je dalej spedzisz. Ciesz się tym życiem, póki je masz, bo chyba nie chcesz żeby Twoje dzieci zapamiętały Cię jako rozgoryczoną kobietę.
Na koniec jeszcze takie rysuneczki, może one przemówią Ci do Twojej szcześliwje półkuli mózgu
https://7wiatrowdotcom.files.wordpress.com/2016/11/koty-i-mleko.jpg?w=450&h=401&crop=1
https://7wiatrowdotcom.files.wordpress.com/2016/09/szczc499c59bcie1.jpg?w=450&h=450&crop=1

12,933 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-02-03 09:08:49)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Witam! Zapraszam na śniadanie!
https://akademiasmaku.pl/upload/vademecums/604/big/pomysly-na-drugie-sniadanie-do-szkoly-604.jpg

Jeszcze piosenka na dobry dzień

12,934 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2018-02-03 10:53:16)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Symbi, śniadanko - pierwsza klasa smile
Czy te Twoje obrazki (fajne!) to zbieg okoliczności czy też inspiracja "moim" filmem na "Błędzie..." smile ? Na końcu jest właśnie o szczęściu, które można samemu sobie zrobić.
Bardzo żałuję, że młodzież nie ma skąd dzisiaj czerpać pozytywnych, mądrych wzorców, że nie ma już czasopism o takich walorach wychowawczych jak dawna "Filipinka" na przykład ("Płomyk", "Świat Młodych", "Jestem", "Luz" - przechowuję je do dziś). Właśnie w "Filipince" wspaniała kobieta, Danuta Wawiłow przytoczyła przysłowie jakiegoś narodu: Chcesz być szczęśliwy? To bądź!

12,935 Ostatnio edytowany przez Symbi (2018-02-03 10:55:44)

Odp: moje cudowne życie po rozwodzie

Piegowata, mam te obrazki na swoim blogu, po obejrzeniu filmiku z Twojego polecenia zaraz mi się przypomniały.
Jak po nocy z Sąsiadką?

Posty [ 12,871 do 12,935 z 15,029 ]

Strony Poprzednia 1 197 198 199 200 201 232 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024