Mag już widzę te kolejki pod Twoimi drzwiami po takiej autoprezentacji
Do wymarzonego mieszkania.
Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie
Strony Poprzednia 1 … 130 131 132 133 134 … 232 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Mag już widzę te kolejki pod Twoimi drzwiami po takiej autoprezentacji
Do wymarzonego mieszkania.
Czołem ekipo
Kaju-- zdążyłam wczoraj przeczytać Twój post. Mam nadzieję,że dziś masz lepszy nastrój...
Chris-- dzięki za nutę.
Zdecydowanie muszę kupić czytnik książek. Lubię nowinki, gadżety elektroniczne, jednak książki TYLKO papierowe. Niestety, przy moim trybie życia, ze względu na częste przemieszczanie się, książki zostają w domu.
Możecie polecić jakiś czytnik? Niedrogi, ale dobry, by oczu nie męczył.
Kaju-- zdążyłam wczoraj przeczytać Twój post. Mam nadzieję,że dziś masz lepszy nastrój...
Ja powiem szczerze, że też...
Lubię nowinki, gadżety elektroniczne, jednak książki TYLKO papierowe.(...)Możecie polecić jakiś czytnik? Niedrogi, ale dobry, by oczu nie męczył.
Również podpiszę się pod apelem.
Mam/miałem osobiście po kilku przymiarkach czytniki firmy Pocketbook:
0. 912Pro (już nie sprzedają a mój leży w szufladzie z drobną wadą ekranu - jeden pasek pikseli się pojawił - mało go widać jednak to duży czytnik 9,7'', bez podświetlenia, więc ograniczam tyko do PDF technicznych)
1. kiedyś nazywali to 840 a teraz to nowy Ink Pad 2 jednak to czytnik 8'' - wg mnie najlepszy tylko wielkości już takiej, że trzeba zobaczyć go na żywo czy jest dla kogoś jeszcze przenośny - do domu wg mnie najlepszy bo o wiele więcej widać a ekran bardziej szczegółowy i ... oczywiście podświetlenie bez którego nie kupujcie czytników
2. PocketBook Touch Lux 3 -> to bym polecił, cena widzę spoko do 450 zł da się kupić, ma ekran o świetlej rozdzielczości, wielkość ekranu 6'' (tylko ale zmieści się do kieszeni czy torebki niedużej, podświetlenie ekranu regulowane; polecam ten element - super ważny, ekran dotykowy + przyciski sprzętowe, ogrom formatów plików, wygodny, nie za ciężki - w sieci dużo opinii i pamięć microSD a więc i kilka bibliotek można ze sobą zabrać
Do każdego PocketBooka można ze strony producenta pobrać 700 ebooków z literaturą klasyczną po polsku. Są inne dobre, są... ale jeśli mam polecać z czystym sumieniem to pewnie te. Tylko badajcie oznaczenia dokładnie Touch 3 Lux lub większy Ink Pad 2. Kindla jeszcze polecają, za jakość chwalą jednak jakieś reklamy ma a książki od Amazona można spoko na PocketBooku czytać (epub, mobi, ...). I droższy też ten Kindle.
Ostatnia uwaga: nie kupujcie tanich czytników LCD tylko e-paper i jak zaznaczam podświetlany bo i dniem i nocą lepiej widać i oczy się mniej męczą... kto zobaczy ten doceni Podsumowując: do domu droższy, większy, do podróżowania (trzeba się zastanowić czy tak kto czyta w podróży) to ten Touch Lux 3. Plus potem jakaś karta microSD do 32GB - będzie łatwiej sobie książki przenosić chociaż i po kabelku bez problemu a pamięć urządzenia w standardzie 100% wystarcza.
W razie wątpliwości odpowiem na dodatkowe pytania jeśli dam radę bo tego nie sprzedaję Empik, MediaMarkt widzę, że mają w propozycjach tylko pewnie drożej bo to markety i ceny trzymają jak nie ma 'promocji'
Dzień dobry
Jak przeczytałyście to nic nie szkodzi - usunęłam bo nie chciałam, aby to zostało, miałam patrzeć pozytywnie, tym bardziej, że on nie zdaje sobie z tego sprawy, nie jest temu nic winien, po prostu taki jest, wypadkową dwojga ludzi. Ale w końcu napisałam to, co mnie najbardziej gryzło, czego może nawet nie powinnam myśleć, ale niestety myślę.
Edith.
Może to moja wina.
Znany jest syndrom Medei....
W dodatku takie tu rozpisujecie rozważania natury rzeczy, a ja teraz wiem, że nic nie wiem.
Lily
Mysti piękna łyżeczka z ziarenkiem kawy na końcu - widziałam kiedyś takie na All, ale jakoś nigdy nie zebralam się by kupić, wydawały się do mnie zbyt ozdobne.
Mysti mi trudno byłoby się na elektroniczną książkę przestawić - jestem tradycjonalistką - papier ma swoją duszę, każdy ma inny zapach, szelest. A ja odbieram świat szczególnie zapachami.
Z twórczości Bondy najbardziej podobała mi się Florystka.
Mysti pamiętała o kawie i elegancko podała
Wróciłam właśnie od chirurga i powiem Wam, że jestem bardzo zadowolona.
Młodziutka lekarka z uśmiechem i wprawą wyjmowała szwy, a przy wątpliwościach co dalej poprosiła sędziwego chirurga. Ten spokojnie udzielił jej rady, a mnie zapytał gdzie pracuję i życzył mi dobrego dnia. Jest w ludziach dobro.
W dodatku takie tu rozpisujecie rozważania natury rzeczy, a ja teraz wiem, że nic nie wiem.
A to bardzo dużo.
Marię Czubaszek uwielbiałam - mam do niej podobne te jej lekko upiorne poczucie humoru i niewyparzoną gebę koniecznie muszę przeczytać tę książkę.
Właśnie skończyłam kawę, bo wstałam kolo 10 (mam wolne), gdyż po obudzeniu się jak zwykle, chciałam dośnić swój sen - chciałam jeszcze w nim być. Czyli ten rodzaj świadomego śnienia mam opanowany.
Zresztą uwielbiam poranki w ciepłej pościeli, gdy za oknem pada, jest mi wtedy tak jakoś ... bezpiecznie.
Mysti mi trudno byłoby się na elektroniczną książkę przestawić - jestem tradycjonalistką - papier ma swoją duszę, każdy ma inny zapach, szelest. A ja odbieram świat szczególnie zapachami..
Ja też jestem "zapachowcem". Przypisuję wręcz zapachy do sytuacji, potrafię po nich skojarzyć- kto? co? kiedy? i gdzie?
A książka papierowa to jednak książka papierowa.
Niestety, nie jestem w stanie dźwigać w walizce kilku/kilkunastu tomów (kiedyś tak woziłam-pół walizki książek). Poza tym uczestniczę też w innym forum,związanym z książkami i nieraz mi ich tu brakuje,jak muszę coś przeczytać, znaleźć, odnieść się do czegoś.
Rh-- raczej w podróży nie czytam, tylko już na miejscu, w domu, ogrodzie itp.
Odnośnie naczyń do kawy czy herbaty - to ja nie przepadam za kubkami, wolę filiżanki z czystej białej porcelany (ostatnio kupiłam takie cieniutkie i leciutkie, aż niemożliwe), a polubiłam również też szkło - takie małe szklane filiżaneczki lub jak na powyższym zdjęciu z podwójnymi bokami szklaneczki - wydają mi się takie czyste, przejrzyste (psychoterapeuta miałby tu wiele do powiedzenia).
Mysti jak mus to mus. Ja też nie wyobrażałam sobie, że mi się smartfon przylepi do dłoni, przez to nasze forum prawie tak jest
Jednym okiem czytam teraz Magdalenę Knedler a drugim Jennifer L. Scott - ... Madame Chic ... ach damą być
Dziwne... szukam na sieci ale wygląda, że wycofali coś czytniki powyżej 6 cali? Nie wiem dlaczego - to było optymalne do domu... Więc zostają obecnie 6''. No dziwne. Były na samym początku problemy z tym PocketBook ale kolejne partie działały super. Nie rozumiem... W RTVEuroAGD został się chyba z 1 egzemplarz 8 cali z etui (bez etui już nie mają) - za 939zł więc spora różnica w porównaniu do 6stki. A to się zdziwiłem... Naprawdę szkoda.
Jak przeczytałyście to nic nie szkodzi - usunęłam bo nie chciałam, aby to zostało, (...)Ale w końcu napisałam to, co mnie najbardziej gryzło, czego może nawet nie powinnam myśleć, ale niestety myślę.(...) W dodatku takie tu rozpisujecie rozważania natury rzeczy, a ja teraz wiem, że nic nie wiem.
Pozwolisz, kaju, że teraz jako punkt wyjścia wykorzystam fragment Twojej wypowiedzi.
Anonimowe forum od tego m.in. jest, że się pisze, co się w danej chwili myśli lub czuje. Każdy miewa od czasu do czasu myśli czy uczucia, które są takie "nieładne". Ja, na przykład, nie żałuję ani jednego słowa, które tu czy w innych wątkach napisałam.
Są ludzie, którzy rozliczą cię z każdego słówka, wyciągną coś, o czym Ty już dawno nie pamiętasz (do czego masz prawo, bo nie znam człowieka, który by pamiętał KAŻDE słowo- chyba, że cierpi na zespół Sawanta).
Podzieliłaś się tutaj emocją związaną z życiem osobistym, nie była ona skierowana przeciwko żadnej z osób zgromadzonych w tym temacie, ale rozumiem, że chciałaś ją edytować. Zły nastrój minął, nie chciałaś, żeby został po nim ślad. Forum daje taką możliwość. Innego rodzaju pisma już nie.
Nie pozostaje mi nic innego, jak tym bardziej życzyć Ci dobrego, dzisiejszego, dnia. Trzymaj się!
Co do rozważań natury rzeczy. Czytam wszystko, bo to "mój" wątek podstawowy. Zdarzają się tutaj wpisy, które i mnie wprawiają w zdumienie.
Część z nich jest skierowana do wszystkich, po części to wymiana zdań między konkretnymi osobami (nie uważam, że w każdej kwestii muszę czy wypada mi zabrać głos).
Zgodzę się, że są chwile, kiedy smartfon/tablet kleją się do rąk.
Poczułam, że to jest nie w porządku do niego, że to czasem moja wina, że to ja sama czasem się w sobie zamykam, że obwiniam jego za moje złe decyzje, a przecież to były moje a nie jego decyzje, to ja go wyrzuciłam go kiedyś ze swojego serca i skierowałam na niego całą swą tłumioną agresję (przejawiała się ona w jego emocjonalnym odtrąceniu - bo o wszystkie inne jego potrzeby dbałam), która powinna być wtedy skierowana na jego ojca, a skoro miałam z jego ojcem wytrzymać min też dla niego, to musiałam ją w sobie choć trochę tłumić, ale ona i tak znajdzie ujście, nie da rady powstrzymać tej fali zła, która cię zalewa i niszczy, teraz tego bardzo żałuję, lecz niestety byłam trochę jak moja matka, która swój żal i złość do życia skierowała przeciwko mnie, popełniłam ten sam błąd, on mi to ostatnio wykrzyczał, ma żal za to, ale nadal mnie kocha, za to jaka teraz jestem, a ja nie mogę sobie darować tego błędu popełnionego kilkanaście lat temu.....
P.S. zawsze najbardziej ranimy tych, którzy nas bardzo kochają, bo wiemy, że i tak nam przebaczą i wiele zniosa.... a tak być nie powinno...
P.S. zawsze najbardziej ranimy tych, którzy nas bardzo kochają, bo wiemy, że i tak nam przebaczą i wiele zniosa.... a tak być nie powinno...
Pełna racja... jednak zdać sobie z tego sprawę jest nie małym ale dużym krokiem do o wiele lepszego 'siebie'! Naprawdę nie tak dużo ludzi do tego dochodzi...
kaju, wczoraj przeczytałam Twój post, chciałam od razu coś napisać, ale nie miałam ku temu warunków. Potem zeedytowałaś swój post, więc się już nie odnosiłam.
Najcenniejsze są te odpowiedzi, które wypływają z nas samych. I wiesz, że napisałaś to, co ja zamierzałam Ci napisać?...
Bycie rodzicem to bardzo trudna rola. Dzieci, tak jak napisałaś, to wypadkowa genów po przodkach i, też to napisałaś, nie jest to ich wina, że takie są. O wpływach wychowania już pisaliśmy, nie chcę się powtarzać.
Nie obwiniaj się o to, że KIEDYŚ podjęłaś takie a nie inne decyzje. One były najlepsze na TAMTEN CZAS. Nikt nie jest w stanie ocenić, jaki one będą miały długofalowy skutek, bo... życie jest nieprzewidywalne.
POCZUCIE WINY jest jest jednym z najbardziej ciągnących w dół uczuć.
Daj sobie szansę na bycie nieidealną, bo ja widzę, że bardzo dużo od siebie wymagasz. To oczywiście czyni Cię wyjątkową i niepowtarzalną, ale ...to trudne.
Potraktuj SIEBIE łagodnie.
Lily nocą wita
A więc o snach i nie tylko.
Kaja pisała o projektowaniu snów, rzecz niegdyś dobrze mi znana, jak również sny w odcinkach oraz świadome śnienie, o którym wspomniał Chris. Śnisz, a jednak masz świadomość, że to sen i kiedy mówisz chcę się obudzić - robisz to. Tak więc witam w klubie fantastyki sennej. Chociaż ja od lat już tego nie potrzebuję i nie robię.
Czytałam sobie na urlopie taką lekką książeczkę "Sny, które budzą". To sny, które pojawiają się w trakcie terapii, sny-klucze do rozwiązania problemów. Jeśli właściwie zinterpretować taki sen - mamy skok w postępie terapii.
Ja już kiedyś pisałam o moich najciekawszych snach. Mój ulubiony to jak byłam latającą czarną kotką. Czułam się jak kot, byłam zwinna i gibka, i czułam jak latam w przestworzach. To cudowne móc wcielić się w inną postać i móc latać.
Czy ja mam sny - klucze? Nie wiem. Ale są sny, które od zawsze się powtarzają. To sny, w których cierpię głód. Nie jestem odporna na głód, taki stan to dla mnie jak tortury. Mój mąż powiedział kiedyś: "Ty chyba byłaś głodzona". To mnie zastanowiło. Czy pamiętam jedzenie z dzieciństwa? Hm, tak: pieczone jabłka u prababci, kanapki z pysznym salcesonem u koleżanki, wspaniały kalafior u drugiej, aromatyczny budyń malinowy u sąsiadki, cudowne delicje u dalekiej kuzynki. Pamiętam jak leżałam i bolała mnie z głodu głowa, ale nie dostałam zupy, bo musiałam czekać, aż brat wróci ze szkoły. Pamiętam co się stało kiedy zabrałam kawałek mięsa ojcu z talerza. Ciekawe jak Eichelberger zinterpretowałby moje sny o głodzie.
Jest coś jeszcze. Od najmłodszych lat, w snach przychodzą do mnie Najświętsi z Świętych. Ich oczy i twarze są żywe i piękne.
Ale nie tylko to. Kilka lat temu ujrzałam we śnie twarz szatana, od razu wiedziałam że to on, a grozę jego spojrzenia mogłabym przyrównać do grozy śmiertelnej. On nie może mnie dosięgnąć niepostrzeżenie czyli udając że go nie ma. Może mnie tylko przestraszyć. I robi to ilekroć zbliżam się całkiem do Pana.
Myślałam czy o tym napisać, wahałam się, ale wczoraj przeczytałam ten fragment w Lenczewskiej i zdecydowałam się:
- Wczoraj późnym wieczorem podczas modlitwy poczułam obecność w moim mieszkaniu jakiejś osoby, od której emanowała ogromna groza. Modliłam się cały czas do momentu zaśnięcia. Obudziło mnie szarpanie za rękę i zupełna świadomość, że czyni to jakaś ciemna istota, chcąc przyciągnąć mnie do siebie. Była dokładnie dwunasta w nocy. Wołałam do Pana o pomoc i całkowicie powierzyłam się Jego opiece. I nadszedł pokój i zupełne poczucie bezpieczeństwa. Nie czułam już obecności nikogo. Był tylko Pan i Jego troskliwa dobroć.
- Co robić, gdy przychodzi szatan?
+ Nie bój się. Ja jestem z Tobą i chronię cię.
- Czy on przyszedł tu za Twoją zgodą?
+ Nic nie dzieje się bez mojej zgody.
- On mnie zachęcał, by spróbować go poznać...
+ Unikaj go. Nie wdawaj się z nim w rozmowę, nie myśl o nim. Myślenie o nim ułatwia mu przyjście. Bądź czujna. Uważaj na swoje myśli, pilnuj ich aby były przy Mnie. To cię ocali.
- Tak wielkie jest zagrożenie?
+ Im bliżej jesteś Mnie, tym bardziej on czyha na twoje oddalenie się ode Mnie. Żyjesz na świecie, który poddany jest szatanowi. On chce cię oderwać ode mnie. Chce cię zastraszyć. Nie bój się. Ufaj Mi. Oddawaj się Mnie w chwilach zagrożenia. Ja cię ocalę. Ufaj, bądź spokojna.
- Co jest najważniejsze w moim życiu?
+ Ja.
- A oprócz Ciebie?
+ Miłość...do wszystkich. Rozdawaj ją.
[...]
- Co to jest myśl?
+ To energia jaką wytwarzasz i emanujesz o określonym ładunku dobra lub zła. Ona nie ginie. Działa w świecie i przynosi skutki zależne od ładunku, jaki jej nadasz i siły, z jaką ją wytwarzasz. Ta siłą jest pragnienie, wola.
- Czym są uczucia?
+ Są kwiatami na ziemi pragnień.
- Dlatego bywają nietrwałe, choć niekiedy tak piękne?
+ Tak, ale jeśli gleba jest dobrze uprawiana, wyrastają ciągle i stają się coraz bardziej dorodne. Poza tym nie więdną przedwcześnie, lecz przynoszą owoce i ziarno, które można siać, by wyrastały na innej glebie.
- Najpiękniejszym kwiatem jest miłość?
+ Jest to kwiat z ogrodu Boga, który przyniosłem na ziemię.
- Zupełnie w głowie się nie mieszczą te rozmowy z Tobą, Ojcze...
+ Czy uważasz, że rozum ludzki jest miarą wszechrzeczy?
- Człowiek jednak jakoś mu podlega.
+ Chodzi o to, by wyjść poza ciasnotę rozumu. Wtedy ja będę mówił poprzez serce. Czy sądzisz, że przypadkiem było to, że budując Kościół na ziemi, oparłem się na sercu Piotra, a nie na jego rozumie? Nie pytałem czy mnie rozumie, ale czy mnie miłuje. I to aż trzykrotnie pytałem. Wielu trudzi się, by Mnie dosięgnąć rozumem, a przecież sercem byłoby prościej. Nie przypadkiem ludzie prości i dzieci sa Mi bliżsi.
- Tyle mam książek i coraz mniej czasu, by je czytać.
+ Nie musisz. Ja powiem ci więcej i prościej.
- Coś chyba trzeba poza Pismem?
+ Doznania mistyków. Tam jest prawda - nie w spekulacjach filozoficznych czy dociekaniach rozumu.
[...]
- Jaką rolę odgrywa wiedza?
+ Często raczej przeszkadza. Zwłaszcza, jeśli jest to tylko wiedza nabyta, nieprzetrawiona własnymi przemyśleniami. Stosowana mechanicznie wiedza utrudnia kontakt z Bożą Mądrością i wtedy lepiej, żeby jej nie było. Poza tym prowadzi do pychy, poczucia samowystarczalności człowieka, a konsekwencją tego jest oddzielenie od Boga. Wiedza połączona z pokorą i otwarciem na Boga jest bardzo cenna. Zamienia się ona w mądrość, a to jest cecha Boska. Trzeba zdobywać wiedzę i prosić o mądrość.
4:0 ! CO ZA PORAZKA! Dobrze ze nie ogladalem do konca tylko poszedlem spac choc skutkiem ubocznym wczesnego kladzenia sie jest wczesna pobudka. Przelicznik mam okolo taki ze pol godziny wczesniej zasnę to poltorej godziny wczesniej jestem wyspany. Tez tak macie?
Witajcie bardzo lubie Was czytac tak rano na dobry poczatek dnia Piotrze tez tak mam wlasnie.
Moj dzien pracujacy ale co tam.
Milego dnia dla Wszystkich.
skutkiem ubocznym wczesnego kladzenia sie jest wczesna pobudka. Przelicznik mam okolo taki ze pol godziny wczesniej zasnę to poltorej godziny wczesniej jestem wyspany. Tez tak macie?
Bardzo ekonomiczny przelicznik Ja bym się cieszyła. Choć jestem nocnym markiem, uwielbiam ranki, gdy nie śpię tak jak dziś. Uwielbiam te chwile tylko dla siebie: kawa, laptop albo książka. Ewentualna praca też z rana idzie sprawniej. I fajnie obserwować, jak za oknem budzi się dzień
U mnie poczucie wyspania się lub niewyspania nie jest adekwatne do ilości przespanych godzin, a raczej związane z biometrem i samopoczuciem. Dziś po kilku godzinach snu (najadłam się na kolację pieczarek i pół nocy walczyłam z bólem żołądka) wstałam rześka jak młoda bogini, a innym razem i 12 godzin w pościeli nie pomoże, ziewam cały boży dzień.
Za mąż dziś wychodzę, wiecie? Będę Panną Młodą w Narodowym Czytaniu "Wesela" Wyspiańskiego" . W krakowskim stroju, a jakże
A wczoraj spotkałam księcia Synuś z wycieczki za miasto przywiózł mi małą żabkę w butelce. Zamiast pocałować królewicza, wypuściłam go w trawę pod blokiem.
Dzień dobry!
Choć jestem nocnym markiem, cieszą mnie ranki, gdy nie śpię tak jak dziś. Uwielbiam te chwile tylko dla siebie: kawa, laptop albo książka. (...)Fajnie obserwować, jak za oknem budzi się dzień
Mam podobnie.
Era bezsennych nocy za mną. Sporadycznie zdarzy mi się nie spać poprzez pełnię lub wyjątkowe wydarzenia. Staram się jednak regenerować i wysypiać maksymalnie.
Projektowanie snów i świadome śnienie to dla mnie abstrakcja.
Za mąż dziś wychodzę, wiecie? Będę Panną Młodą w Narodowym Czytaniu "Wesela" Wyspiańskiego"
. W krakowskim stroju, a jakże
Mój komentarz:
Z osobistych refleksji: za mąż nie zamierzam już wychodzić.
To moja ogólnopolska deklaracja publiczna.
Czołem ekipo
Wita Was typowy "skowronek"- w miarę wcześnie chodzę spać i wcześnie wstaję.
Teraz trochę później się kładę, ale rano wtedy potrzebuję czasu by zaskoczyć.
Wrócę do domu, znów będę budzić się o 5 mogąc dłużej pospać...Ech...
Piegowata-- wszystkiego dobrego na nowej drodze życia
Ja jeśli spotkam odpowiedniego człowieka, to ślubu się nie boję. Ale muszę czuć: "To jest TEN człowiek".
Żadnych związków z braku laku i wyłącznie dla niebycia samą. I żadnych płytkich romansów.
Zgadzam się, Piegowata , odnośnie typu relacji, którymi nie jestem zainteresowana.
Ale "bawić się" w papierki już osobiście nie zamierzam. Zbyt wiele kosztuje mnie teraz odkręcanie sformalizowanego związku. Mówię o realnych pieniądzach.
Wiem, że Dziewczyny tutaj brały pod uwagę ponowne śluby. Szanuję to.
A teraz biegnę pomalować paznokcie.
Miłego dnia !
Równie dobrze mogę też żyć bez ślubu. Po prostu kwestia formalności jest mi obojętna. Chciałabym tak kogoś pokochać, żeby powiedzieć "Tak!" czy z papierkiem, czy bez i nie myśleć, co będzie, jeśli "nie wypali".
Owszem, tak zawsze może się zdarzyć (że nie wypali), ale jeśli ma się takie obawy, to lepiej w ogóle się w związek nie pchać. Takie są moje odczucia.
Moje odczucia są identyczne.
Miłego! Lecę weselną kieckę prasować i wianek dopasowywać. Mam taką dużą łepetynę, że każdy spada . Wsuwkami se przypnę
Witajcie ranne ptaszki Ja lubię porządnie pospać, a rano wylegiwać się w pościeli. Często w weekend mam taką okazję i korzystam.
Baw się dobrze Piegowata Panno
Za mąż dziś wychodzę, wiecie? Będę Panną Młodą w Narodowym Czytaniu "Wesela" Wyspiańskiego"
. W krakowskim stroju, a jakże
.
Koniecznie pamiętaj, że "trza być w butach na weselu"
Ślub to też fajna sprawa. Ja mimo wszystko wierzę, że ma sens. Albo miewa. Sama z braku kandydatów nie rozważam. Jednak przyjemne są określenia: "moja żona", "mój mąż"...
Tak, jak przyjemne są określenia :"moja kobieta", "mój mężczyzna"...
Sedno tkwi chyba w słowach: "mój" i "moja"...
Ja się totalnie zniechęciłam do tego typu ceremonii.
Z określeń, które mi się podobają najbardziej, to chyba "moja dziewczyna":
Lekka nuta, lekkie słowa, lekkie określenie relacji (nie mylić z powierzchownym).
Piegowata , jak Twoje "Wesele"?
Witam wieczorowa porą
Chciałam dopisać i skasowałam eh.
To w skrócie - popieram Mag.
Ślub niekonieczny... kto swoje przeszedł ten wie. Trochę sprawa wymuszona społecznie. Szczególnie przydaje się chyba jednak przy dziecku. To ciut trochę takie 'zaklepanie' drugiej osoby. I nie tyle 'niemodne' co powoli związki w konkubinacie stają się akceptowalne (zrozumiałe pod względem obupólnych korzyści) więc już nie klepiemy formułek 'mąż/żona' a uniwersalne robi się 'partner' i to jest najbardziej odpowiednie słowo do którego spełnienia powinno się dążyć. Nie 'ktoś nazwany partnerem' ale prawdziwy partner/ka to jest to!
To w skrócie - popieram Mag.
Bo to słuszna koncepcja jest. Patrz wyżej, kolega bardzo ładnie to wytłumaczył.
EDIT
Dodam, iż ślub kościelny ma sens jeśli dotyczy ludzi wierzących.
Część takich ślubów to "bal maskowy".
Dzień dobry wszystkim ,
Dziś ja jako pierwsza wstępuję do netkafejki. Zdaję sobie sprawę, że w niedzielny poranek o tej porze jeszcze zamknięte, więc kawy nie dostanę.
Mam nadzieję, że spędzacie weekend równie miło jak ja.
Lily nocą wita
Nie jestem osobą czepiającą się szczegółów, jednak przyjmuję do wiadomości, że dla kogoś innego jakiś drobiazg może mieć kolosalne znaczenie. Miałam okazję ostatnio się przekonać, iż liczą się detale.
Ale to osobny temat.
Na wątku zwracaliśmy się do siebie na różne sposoby, będące odmianą naszego nicka. Ja napisałam, że mnie się podobają wszystkie wariacje odnoszące się do mojej "osoby": Mag, I_see, Ajsii, Ajsi (to pierwsze i ostatnie najfajniejsze). Moim nowym rozmówcom zdarza się zwrócić do mnie po "nazwisku": Beyond, co też jest OK, bo akurat ten element rzucił im się w oczy.
Chciałabym doprecyzować pisownię Twojego nicku, bo ostatni mój post skierowany był do niejakiej Lilly, która może i nas czyta. Czasem jest tak, że treści z innych wątków przewijają się u nas, i ktoś niewprawny w czytaniu może jakiś tekst wziąć do siebie, że niby o nim tu plotkujemy. To się też zdarza, a niektórzy ludzie mają tendencję do utożsamiania się z problemami innych lub są przewrażliwieni na swoim punkcie i myślą, że to o nich. Część dziewczyn pisało formę "Lili".
Czy ta, którą się sama przedstawiłaś, jest tą, której tutaj oczekujesz? Chciałabym uniknąć niepotrzebnego zamieszania.
I mam pytanie do pozostałych: czy rozważaliście kiedyś zmianę nicku, bo wydał Wam z czasem nietrafiony lub zbyt długi, a przez to dla pozostałych trudny do pisania "na szybko"(tak jak mój)? Czy macie jakieś ulubione odmiany swojego nicku/nicka? (Miewam problemy z odmianą )
Mnie to w ogóle intrygują cyfry w nickach. Czasami są to odniesienia do wieku, co od razu wiadomo, czasem tajemnicze kombinacje.
Np. siódemki. "Szczęśliwe numerki"?... Ja taką cyfrę podawałam w dzieciństwie, będąc pytają o "ulubioną", oprócz ulubionego koloru, zwierzątka, owocu itp.
"Bezbożna" numerologia zaś jest fascynująca. Jestem "9".
Miłego dnia !
I jeszcze jedno pytanie: dla tych, którzy czytają moje posty, bo może się okazać, że ktoś tylko scrolluje down stronę (mnie się zdarza):
Dlaczego napisałam "osoby" w cudzysłowie?...
Dzień dobry Kochani
Dziś niedziela a więc podam śniadanie do łóżka
Dzień dobry
Lily trafiłaś bezbłędnie właśnie o tym dokładnie czasie usiadłam do śniadania i dokładnie jest to co uwielbiam na śniadanie
Ty jakiś dobry duszek mój jesteś
Jeszcze tylko śmietanka do kawy (bo mleko jest dla mnie za cienkie)
Chciałabym dodać swoje osobiste zdanie odnośnie związków.
Wszelkie uogólnienia uważam, że są krzywdzące, bo to co dobre dla mnie niekoniecznie może dawać zadowolenie innej osobie.
Ważne tylko, żeby obydwie strony sobie nawzajem uświadomiły swoje oczekiwania co do wspólnego związku.
Moje oczekiwania z pewnością wynikają z wiary, w której jestem szczęśliwa.
Jednak gdybym jej nie znała to i tak chciałabym związku na zawsze, bo chociaż mam romantyczną wewnętrzną naturę, to jednak moje realne działania są rozważne.
Dlatego nie widziałabym powodu, aby inwestować swoje zasoby w coś co jest tylko na chwilę. Po co miałabym poświęcać swój bezcenny czas, swoje serce, uczucia, wyrzeczenia, trudy, często cierpienie, a także finanse na coś co z góry zakładam, że jest czasowe.
Ja z mężem ustaliłam to na samym początku, że jesteśmy ze sobą na zawsze i że ja przysięgę potraktuję poważnie. Na szczęście on ma podobny system wartości jak ja. Po prostu znaleźliśmy się nawzajem. I wtedy wiedząc na czym się opieram ja mogę inwestować wszystko co mam w dobro wspólne, ja wtedy jestem zdolna do poświecenia i ofiary, której potrzeba wcześniej czy później się pojawi, ale ja to robię bez żalu, bo wiem że to dla dobra naszej rodziny.
Zdarzało się w chwilach trudnych, że mówiłam wprost do męża, jeśli mnie nie kochasz to odejdź, bo ja nie potrzebuje niczyjej litości. Znam swoja wartość i wiem, że jestem warta miłości. A zobowiązanie formalne też jest dla mnie ważne, bo nie zamierzam marnować owoców mojej ciężkiej pracy.
Mając na uwadze wszystko powyższe i ja musiałam nagiąć karku i wykazać się pokorą niejednokrotnie.
Wiedziałam bowiem, że dla mnie drugiej szansy nie będzie.
Także tak, kiedy mówię "mój mąż" to znaczy to dokładnie to co te słowa, jest mój i niczyj inny, oddał mi siebie, tak jak ja jemu i nikt oprócz mnie nie ma do niego praw i odwrotnie.
A jeśli nie uda się wytrwać, to ja kolejnego związku nie biorę pod uwagę, przede wszystkim dlatego, że:
1. Nie dopuszcza tego moja wiara, a piekło wyrzutów sumienia nie jest mi potrzebne do szczęścia.
2. Nie chciałabym drugi raz przezywać bólu rozstania.
3. Nie zdobyłabym się, aby kolejny raz inwestować siebie, tym bardziej wiedząc, że to tylko chwilowy układ i trwa dopóki jest nam dobrze.
4. Ja uważam, że związki w których z założenia niewiele się daje są z góry skazane na niepowodzenie.
Tak więc mój racjonalny umysł nie pozwoliłby na romantyczny związek. Nie robię bowiem rzeczy o których wiem, że są bez sensu dla mnie.
Bardzo mi miło Kaja, ja też lubię te przysmaki. Uważam, że wzajemne wsparcie to coś cennego dla obu stron.
Bardzo proszę, śmietanka
Ja najczęściej pijam małą czarną w eleganckiej filiżance.
Mag, prawdę mówiąc dziwię się, że o to pytasz. Znasz mnie przecież tak dobrze.
Ale z drugiej strony dzięki Twemu pytaniu jest i okazja, żeby porozmawiać o nikach.
Tak więc, ja kwestię tego jak kto się do mnie zwraca pozostawiam rozmówcy, bo to wiele o nim mówi i o jego stosunku do mnie.
Ja sama nazwałam się na wątku Lily Mari. To pochodna mojego imienia i imienia jakie chciałam nadać córce.
Dziewczyny nazywają mnie Lili i ja czuję że nie jestem dla nich jakąś tam Lilką787 tylko jestem ich koleżanką Lili.
Astral chyba jako pierwszy na wątku nazwał mnie zdrobniale Lila i to mnie urzekło.
Piotr powiedział do mnie niedawno Lilianno co brzmi niezwykle pięknie.
Chris zaczepnie utytułował mnie jako Mary.
Dla Krycha byłam Rudą.
Snake nigdy nie użył mojego niku, ale rozumiem, że On tak ma.
Dla Wielbiciela i Dżdżownika oraz dla nowych jestem Lilką, a dla tych którzy kurczowo trzymają się nomenklatury jestem Lilka787
A mój brat nazywa mnie Marianna albo Marion, bardzo to lubię.
Jedno imię to dla mnie zdecydowanie za mało.
A cyferki? O tak mają u mnie znaczenie, to niespełniona fantazja o seksie z dwoma facetami.
Lily zgadzam się z Twoją wypowiedzią odnośnie związku jak i z Mag bo są one ze sobą dla mnie zbieżne - szczególnie pkt 2 i 3 - zakładają, że nie będę traciła czasu na szukanie na siłę kogoś, byleby nie być sama
(ah te ciagle pytania znajomych, czy się już z kims spotykam - wiem że wynikają poniekąd z troski o mnie, by taka wg nich towarzyska osoba nie byla sama, by miala kogoś z kim mogłaby porozmawiać wieczorami - choć ja czasami biorę to za pobożne życzenie bym przychodziła do nich z kimś, bo wtedy nie stanowiłabym zagrożenia dla części męskiej jako samotna i "potrzebująca" kobieta)
skupiam się na swoim nowym samodzielnym życiu - odkrywam się na nowo - widzę również plusy samotnego życia
P.S. gdyby nie spotkało mnie to, co się stało nie poznałabym wielu z tego forum wspaniałych ludzi dzięki, którym zaczęłam spostrzegać świat i swoje życie inaczej - lepiej
Muszę obejrzeć film "Zabawa, zabawa" może pomoże mi zrozumieć dlaczego wykształcona mająca dobrą pracę i kochana przez bliskich kobieta (nie udały jej się małżeństwa) postanowiła zapić się na śmierć .....
Ja rozumiem, że ten etap po rozstaniu jest bardzo ciężki, tym cięższy im bardziej się kochało i właśnie dawało siebie.
A znajomym odpowiedz spokojnie, że takie pytania są dla Ciebie przykre.
Bardzo się cieszę, że coraz lepiej się czujesz emocjonalnie, bo że organizacyjnie dasz sobie radę to na pewno, jesteś silna w tych kwestiach.
Ja uważam, że faceci będą się kręcić koło Ciebie, bo jesteś bardzo piękną kobietą, a do tego zaradną.
Jednak byłabym za tym, aby długo sondować kandydatów, aby dobrze wyczuć ich intencje.
Lily dziękuję
Ja nazywam Cię Lily, bo imię te kojarzy mi się z takim dobrym Duszkiem, Elfem, Wróżką - koniecznie z tęczowymi skrzydełkami
Wiedziałam bowiem, że dla mnie drugiej szansy nie będzie.
***
A jeśli nie uda się wytrwać, to ja kolejnego związku nie biorę pod uwagę, przede wszystkim dlatego, że:
***
2. Nie chciałabym drugi raz przezywać bólu rozstania.
3. Nie zdobyłabym się, aby kolejny raz inwestować siebie, tym bardziej wiedząc, że to tylko chwilowy układ i trwa dopóki jest nam dobrze.
4. Ja uważam, że związki w których z założenia niewiele się daje są z góry skazane na niepowodzenie.
.
Ja zas sadzilem ze zawsze jest druga szansa tym bardziej ze cierpienie mnie uszlachetnilo i zmadrzalem po rozwodzie. Ale to nie takie proste dla mnie wlasnie z powodu punktow 234. Choc wydaje mi sie ze one wynikaja z mojego idealistycznego pojmowania milosci. Wiem jednak ze ów idealizm nie pozwala zawrzec zwiazku lekkiego latwego nie obarczonego ciezarem -na cale zycie. Poki co wiec staram sie rozszerzac krag znajomych bo ich mozna miec na ale zycie. Takie zastepstwo.
Mag, prawdę mówiąc dziwię się, że o to pytasz. Znasz mnie przecież tak dobrze.
Nie widzę nic dziwnego w zadawaniu pytań*, a szczególnie takich, które mogą doprowadzić do ciekawej rozmowy na forum dyskusyjnym.
Czasem z człowiekiem zjada się przysłowiową beczkę soli, a on i tak nas zaskoczy. Tyle w kwestii "znajomości" drugiego człowieka.
A zdanie, "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", chyba każdy zna. To w kontekście zmian w postaci rozwodów, które większość z nas tu przerabia.
Pozdrawiam z trasy 500 km. Zaraz zmieniam się z kierowcą, poczytam Was wieczorem.
*Z wyjątkiem niedyskretnych, ale tu granice znów są w danym człowieku.
Dzień dobry
Obiecałam,że się odezwę i dotrzymuję słowa
Dojechałam,mam się dobrze
Świeci słoneczko,piję drugą kawkę na tarasie,hymmm
Chyba trafiłam w dobre,spokojne miejsce
Serdecznie pozdrawiam z De
Edit: Lili, dziękuję za śniadanie do łóżka fajnie pomarzyć
Lily zgadzam się z Twoją wypowiedzią odnośnie związku jak i z Mag bo są one ze sobą dla mnie zbieżne - szczególnie pkt 2 i 3 - zakładają, że nie będę traciła czasu na szukanie na siłę kogoś, byleby nie być sama
(ah te ciagle pytania znajomych, czy się już z kims spotykam - wiem że wynikają poniekąd z troski o mnie, by taka wg nich towarzyska osoba nie byla sama, by miala kogoś z kim mogłaby porozmawiać wieczorami - choć ja czasami biorę to za pobożne życzenie bym przychodziła do nich z kimś, bo wtedy nie stanowiłabym zagrożenia dla części męskiej jako samotna i "potrzebująca" kobieta)
skupiam się na swoim nowym samodzielnym życiu - odkrywam się na nowo - widzę również plusy samotnego życiaP.S. gdyby nie spotkało mnie to, co się stało nie poznałabym wielu z tego forum wspaniałych ludzi dzięki, którym zaczęłam spostrzegać świat i swoje życie inaczej - lepiej
I tak trzymaj,ja bardzo wierzę w Ciebie Kaju, troszkę podobna jestes do mnie
Tak więc mój racjonalny umysł nie pozwoliłby na romantyczny związek.
Nie robię bowiem rzeczy o których wiem, że są bez sensu dla mnie.
Ha, ha zrozumielibyśmy się bez słów.
Snake nigdy nie użył mojego niku, ale rozumiem, że On tak ma. smile
He, he dopiero teraz się nad tym zastanowiłem. Ogólnie rzadko do "obcych" kobiet zwracam się inaczej niż oficjalnie. Ewentualnie jakieś przyjęte powszechnie zdrobnienia imion. Nie mówię komplementów. Nie komentuję zmian w wyglądzie typu nowa fryzura, sukienka, buty. Jeśli już, to komuś kogo długo znam i tak bardziej z przekory, żartu. Jeśli zacząłbym używać zdrobniałych określeń typu słoneczko, dziecinko, kwiatuszku, to zalecałbym szybkie oddalenie, bo ja takie słowa tylko cedzę z przemiłym uśmiechem, który zamraża morza i oceany...
Hihihi! Snake... ale się też wycwaniłeś bo Snakuś, Snakunio, Wężuś czy Snaczento trudno jednak wykrztusić Jedyne aby być złośliwym do Ciebie to trzeba pisać Sssssnake
Nie jestem złośliwy, w razie czego. Znając Ciebie, nie odbierzesz tego tak
Wydaje mi się, że twierdziliśmy, że małżeństwa nie są potrzebne a więc konieczne. Nie pisaliśmy, że jest to jakaś opcja skreślona. Wg mnie nie jest to zwykły formalizm. To poważniejsze. Jak Lily napisała - pojawia się 'mój mąż'. A więc niejako podświadomie pewne prawa, większe niż przed ślubem. Tam było łatwiej się rozstać, tam było myślenie, że on/ona nie jest moim 'ślubnym' więc nie ma jakiś 'obowiązków' z tego wynikłych... Wiem, dla niektórych to może bzdury - ja zawsze powołuję się na oczywisty przekład, gdzie ogrom ludzi potwierdza mi podobne przypadki. Żyli ze sobą szczęśliwie 30 lat, dzieci wychowane, samodzielne, oni już mieli do śmierci cieszyć się razem życiem i wspierać. I pomyśleli, że z powodów bzdurnych regulacji prawnych (spadek, renta, emerytura) będzie im prościej jako małżeństwu, bo CO TO ZMIENI? No cóż, 3 mce 'po' nienawidzili się - dosłownie. Podobno do tej pory nie odzywają się do siebie.
Małżeństwo jednak 'coś' zmienia i trudno temu się oprzeć - choćby nawet i to, że trudniej się rozstać. Ale tak bardzo doceniam świadome małżeństwa i ogromną pracę aby się to udawało. Dalej wg mnie można żyć w szczęśliwym stadle aby był PARTNER odpowiedni...
Ha, ha na określenia, które mają na celu złośliwości jestem raczej odporny. Wiesz, zahartowany w boju, na moim ciele blizna na bliźnie więc goi się jak na psie
A co do zdrobnień. Forumowego nicka używam tylko tu więc innych doświadczeń w tym względzie nie mam. Ksywki od nazwiska, to raczej kwestia kumpelska i dawna. Natomiast ciekawa rzecz z imieniem. Jedną formę zdrobnienia używa tylko moja mama, nie przypominam sobie żeby ktoś jeszcze jej używał. Jeszcze innej mało kto używał, jedna koleżanka z dawna tak się do mnie wciąż odzywała po latach. Reszta na bieżąco "na poważnie".
A bo Ty pewnie niezmiernie poważny człowiek jesteś
A bo Ty pewnie niezmiernie poważny człowiek jesteś
Heh, zależy jak kto odbiera. Wiem na przykład, że są osoby, które mnie odbierają za zarozumiałego buca. Bo komuś tam nie powiedziałem dzień dobry na przykład, a ja leję na to, bo co będę tłumaczył. Często jestem po prostu zamyślony i wtedy niewiele postrzegam wokół siebie. Poza tym jak nie zauważyłem, to na pewno nie był to ktoś o ładnych, zgrabnych nogach w kusym przybraniu. To zauważam nawet zamyślony Trzeba się w życiu skupiać na rzeczach istotnych he...
Piotrze, ja tak ogólnie tylko powiem, że życie nie jest jednoznaczne, jest piękne i trudne zarazem, jest takie jakie sobie tworzymy i zarazem takie jakie zgotowali nam inni. W każdym bądź razie innego nie będzie. I trzeba to które mamy wykorzystać jak najlepiej. Mój Bóg mówi, że wszystko daje po coś, a tym czymś jest powrót do Źródła.
Ja osobiście uważam, że lepszy taki los jak nam jest dany, niż żaden czyli taki gdyby nie powołano nas do istnienia. To byłoby straszne - nigdy się nie narodzić.
Ja tam zawsze daję całą siebie, czy to Bogu, czy mężowi, czy dziecku, czy przyjaciołom. Większą stratę poniosłabym gdybym nie spróbowała i żyła tylko na niby.
A tak w ogóle to Cię rozumiem, choć wcześniej nie rozumiałam. Nie pisałeś wcześniej tak otwarcie.
Chłopaki Snake i RH72 powiem Wam tak po koleżeńsku, że da się wyczuć, że trzeba być oszczędnym w miłych słowach do Was i ja to przyjmuję.
Snake miałam dokończyć z Tobą poprzednią rozmowę, ale widziałam jak Cię dziewczyny przemaglowały na innym wątku. Więc może kiedy indziej wrócimy do niej.
Pisałeś coś o chorobie syna. Chciałam Ci zwrócić uwagę na pewną sprawę. Mogę Ci wysłać krótkiego maila na ten temat czy raczej sobie nie życzysz?
Lily dziękuję
Ja nazywam Cię Lily, bo imię te kojarzy mi się z takim dobrym Duszkiem, Elfem, Wróżką - koniecznie z tęczowymi skrzydełkami
To bardzo miłe
Lili, dziękuję za śniadanie do łóżka
fajnie pomarzyć
![]()
Proszę bardzo, a marzenia wcześniej czy później się spełniają.
Lilka787 napisał/a:Mag, prawdę mówiąc dziwię się, że o to pytasz. Znasz mnie przecież tak dobrze.
Nie widzę nic dziwnego w zadawaniu pytań*, a szczególnie takich, które mogą doprowadzić do ciekawej rozmowy na forum dyskusyjnym.
Czasem z człowiekiem zjada się przysłowiową beczkę soli, a on i tak nas zaskoczy. Tyle w kwestii "znajomości" drugiego człowieka.
A zdanie, "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono", chyba każdy zna. To w kontekście zmian w postaci rozwodów, które większość z nas tu przerabia.
Pozdrawiam z trasy 500 km. Zaraz zmieniam się z kierowcą, poczytam Was wieczorem.
*Z wyjątkiem niedyskretnych, ale tu granice znów są w danym człowieku.
Ale my przecież o tym rozmawiałyśmy, również w dwóch ostatnich mailach. Także nie ze mną te numery Mag.
Przyjemnej podróży, również pozdrawiam.
Wracając do imion, to moje można zdrabniać. Moja matka zawsze używała tego do manipulacji. Kiedy byłam posłuszna używała zdrobnienia, a kiedy nie - pełnej formy. Dlatego do dziś nie lubię podstawowej formy. Toleruję jedynie, że ludzie się tak do mnie zwracają oficjalnie. Ale nikt w pracy, ani z przyjaciół czy nawet znajomych jej nie używa. Przeważnie wszyscy mówią do mnie zdrobniale. Wtedy wiem, że mnie lubią. Jest jeszcze trzecia forma zdrobnienia, której używała tylko moja prababcia, a która doskonale oddaje moją naturę. A tak ogólnie to bardziej nawet lubię mój nik, uważam, że jest doskonały, bo nie ogranicza w formie.
Ja moją córkę nazwałam tak, że w zasadzie pierwsza forma jest bardzo ładna i nie wymaga zdrobnienia, choć są one możliwe, ale to już są mocne zdrobnienia. Ma swoje ulubione zdrobnienie, którym nazywają ją koleżanki i jest ono zarezerwowane tylko dla nich. Inne bardzo piękne wymyśliła dla Niej moja najbliższa przyjaciółka, a to którego ja używałam w dzieciństwie - jest już za mocne - tak mi powiedziała, że jest już starsza i nie powinnam go używać, dlatego wymyśliłam coś na wzór pseudonimu artystycznego co przypadło Jej do gustu. Ciesze się że nie przekazałam jej negatywnego wzorca, który ja sama dostałam.
Niby to tylko imię, ale jednak to jest coś co jest nam bardzo drogie. Umiejętne używanie imienia i nazwiska - to jedna z zasad zjednywania sobie ludzi.
Mam chwilę, wiec się wypowiem na temat swojego imienia
Ja nie cierpię, nawet wręcz nienawidzę swojego dla mnie takie sztywne,a ja taka nie jestem hymmm....
Ale, za to bardzo lubię swoje zdrobnienie imienia, bardzo, bardzo
Ziomka! Ale skąd wiesz jaka jesteś... skoro tego nie wie nikt?
Snake miałam dokończyć z Tobą poprzednią rozmowę, ale widziałam jak Cię dziewczyny przemaglowały na innym wątku.
Więc może kiedy indziej wrócimy do niej.Pisałeś coś o chorobie syna. Chciałam Ci zwrócić uwagę na pewną sprawę. Mogę Ci wysłać krótkiego maila na ten temat czy raczej sobie nie życzysz?
Oj tam, oj tam przemaglowały. Odkąd po pierwszym powrocie w stanie upojenia alkoholowego mając 16 lat poznałem złotą zasadę maglowania przez kobietę "trzymaj się pierwszej wersji choćby nie wiem co" żadne maglowanie nie jest straszne
Pisz na mejla jakby co, do tego jest
A z imionami i nickami, to czasem w grach posługiwałem się żeńskimi odmianami swoich ulubionych. Czasem wchodziłem do gry jako kobieta i śmieszne konwersacje z tego wychodziły. Nie żeby coś zdrożnego ale zauważyłem, że faceci jakoś bardziej nerwowo reagują kiedy myślą, że to kobieta im pisze, że "miętki ch..." jesteś
Ziomka!
Ale skąd wiesz jaka jesteś... skoro tego nie wie nikt?
He, he, spostrzegawczy jesteś , brawoooo
powtarzam ,jeszcze raz ,na pewno nie jestem ,,sztywniarą ''
a resztę......hymmmm ,,pewnie nie wie nikt '' .........a może wie, tylko ja nie wiem czy wie ?????
Zawiłe to trochę ...... i pokręcone jak już nie napiszę co, bo się wyda, hahahah
Snake, aż monitor zaplułam ,,. Czasem wchodziłem do gry jako kobieta i śmieszne konwersacje z tego wychodziły. Nie żeby coś zdrożnego ale zauważyłem, że faceci jakoś bardziej nerwowo reagują kiedy myślą, że to kobieta im pisze, że "miętki ch..." jesteś lol ''
dobre
Ps. z cytowaniem, raz mi wychodzi ....ale pięć razy nie ;)wybacz
Strony Poprzednia 1 … 130 131 132 133 134 … 232 Następna
Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » moje cudowne życie po rozwodzie
Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności
© www.netkobiety.pl 2007-2024