Snake, no właśnie dzisiejsze czasy są mało sprzyjające wychowywaniu chłopców. Ja u Eichelbergera wyczytałam, że w wychowaniu chłopców ważne są: brak nadopiekuńczości, oderwanie się emocjonalne od matki i usamodzielnienie, przeżycie męskiej inicjacji (to znaczy, żeby wyraźnie doszło do takiego rozgraniczenia, że od teraz przestajesz być chłopcem a stajesz się mężczyzną, to może być np. takie zabranie syna na wyprawę wymagającą jakiegoś trudu czy odwagi). Męskich wzorców mogą dostarczać nie tylko ojcowie, ale w ich zastępstwie inni mężczyźni z rodziny, albo związani z wychowaniem np. trener. Ważne jest wspólne spędzanie czasu z synem, tak żeby czuł, że jest kochany. A tego wszystkiego właśnie w dzisiejszym wychowaniu brakuje.
Za Eichelbergerem:
Dziecko to zobowiązanie na całe życie. To trud i odpowiedzialność. Wszystko co robimy i czego nie robimy, od momentu gdy nasze dziecko pojawia się na świecie, wpisuje się w jego historię. Ale w ojcostwie oprócz ciężaru odpowiedzialności jest również nagroda. Związek z dzieckiem jest jedyny w swoim rodzaju. Tego rodzaju więzi i bliskości nie doświadczymy w żadnym innym związku. Dziecko ma moc przeistaczania nas i otwierania naszych zatwardziałych serc. Z dzieckiem najgłębiej przeżywamy bliskość drugiego człowieka.
Gdy zaryzykujemy podjęcie naprawdę trudnych wyzwań, otwieramy drogę doświadczeniom i możliwościom, których istnienia nawet nie podejrzewaliśmy.
Najczęściej myślimy: "Mam tyle ważnych spraw na głowie, a ja tu bawię się z dzieckiem , tracę czas". Ale to nie jest strata czasu. Wręcz przeciwnie to odzyskiwanie czasu. Tego odkrycia życzę wszystkim ojcom. Odkryć radość i przyjemność z zabawy z dziećmi. [...]To bardzo rozwijające doświadczenie. [...]
Dziecko dowiaduje się, że jest ważne i kochane. gdy dla rodziców zawsze ważniejsi są inni ludzie, inne sprawy, praca, wtedy w dziecięcym sercu zapisuje się przekaz - "nie jestem ważny". Jeśli jako małe dzieci nie czuliśmy się dostatecznie ważni dla naszych rodziców, w dorosłym życiu będzie nam ciężko wśród ludzi. Wtedy też trudno nam podjąć decyzję o rodzicielstwie.[...]
prawdziwy autorytet nie opiera się na lęku ani na przemocy, ale na szacunku. Jeśli nie zadbaliśmy wcześniej o to, by zdobyć szacunek dziecka, to tym samym przestajemy być być dla niego autorytetem.
Wielu mężczyzn i wiele kobiet pragnie pozostać wiecznymi dziećmi. To pułapka, która musi skończyć się katastrofą. Bo nie da się uciec od przemijania i od wszystkiego co się z tym wiąże. Jeśli ze snu o wiecznym dzieciństwie ockniemy się zbyt późno, stwierdzimy z przerażeniem, że nie ma przy nas nikogo naprawdę bliskiego; przyjaciela w szczęściu i w nieszczęściu, w zdrowiu i w chorobie; nie ma nikogo, przed kim nie musimy niczego udawać, za kim potrafimy tęsknić i po kim będziemy płakać - a co gorsze, nie ma nikogo, kto zapłacze po naszym odejściu."
U Ciebie zdaje się zaistniało wiele z ważnych etapów, bo mama z racji wielu obowiązków nie raczyła Cię nadopiekuńczością, miałeś też starszego brata, kolegów, z którymi aktywnie spędzałeś czas na męskich sprawach, często wymagających nabywania nowych umiejętności, wyjechałeś więc miałeś okazję dojrzeć. Z pewnością Twój ojciec był zbyt mało obecny w Twoim życiu, ale jednak czułeś, że jesteś kochany przez rodziców, nawet jeśli mało to okazywali.
Jeśli dostałeś taką pozytywną ocenę od pani psycholog to masz się czym cieszyć. To bardzo ważne dla następnych pokoleń być dobrym rodzicem. Z pewnością nie ma ideałów, ale liczą się dobre intencje, starania nawet jak nie wszystko wychodzi i przede wszystkim stworzenie tej wyjątkowej więzi.
Jedno co daje się w Tobie odczuć to, że masz zablokowane emocje, albo raczej ich nie pokazujesz. I może stąd pretensje żony, może za mało Ją przytulasz i mówisz kocham. To jest potrzebne od czasu do czasu, tak po prostu tego potrzebujemy. Nie tylko widzieć, jak mąż dba o rodzinę, ale czasem też usłyszeć i poczuć: kocham cię.
Snake napisał/a:No pani tygrysica wytłukła mnie wczoraj wieczorem po ryju ale jakoś moja męskość to zniosła 
Jeśli mogę delikatnie zasugerować, to następnym razem wykorzystaj to jako grę wstępną.
Ogólnie rzecz biorąc dostarcza to niesamowitych emocji i nieziemskiej rozkoszy. Ja wiem, że prawidłowe to nie jest, ale warte swojej ceny.
Tylko uważaj, bo jak się żonie spodoba to częściej będzie wyciągać pazurki.
A na zakończenie upojnych igraszek mógłbyś szepnąć żonie, że bardzo ją kochasz, choć na co dzień jesteś zimnym draniem. 