wroobel napisał/a:Johnny314 napisał/a:Dziś to już daleka przeszłość. Jestem dość szczęśliwym człowiekiem, mam mało trosk i dużo radości. Ludzie mnie lubią itp. Z tego da się wyjść.
Jestem bardzo ciekawy jak tego dokonałeś?
Ja się wstydzę siebie, moich bliskich. Stresuje się i przejmuje każdą, nawet najmniejszą drobnostką. Rodzice też bardzo przejmujący.Łatwe nie było, ale mimo wszystko zapewniam Cię, że to jest możliwe. Jak to zrobiłem? Szczerze mówiąc nie wiem. Czytałem dużo książek o duchowości, filozofii, samodoskonaleniu, psychologii. Szukałem jakichś rozwiązań. Jakichkolwiek. Czasem wydawało się, że jest lepiej potem miałem znów zjazdy. Nie ma jednego rozwiązania.
Polecam Ci poszukanie inspirujących książek. A. de Mello (dowolna jego książka) jest dobry na początek aby rozruszać zawartość głowy.
wroobel napisał/a:Terapeuta powiedział mi że mam osobowość 80 letniego człowieka, który wie, że już nic go nie czeka. To prawda, tak się czuje. Egzystencja i wegetacja.
Ciekawe, jak miałem 20 lat usłyszałem od... no nieważne kogo, że mam osobowość prezentującą starcze zrezygnowanie z życia.
wroobel napisał/a:Co do tego niby celu co wskazałem wcześniej - poza zasięgiem. Dziś trzeba mieć by być. Jestem bardzo niski, odstające uszy, kiepskie zęby. Urodą nie pociągnę za sobą.
Podobnie jak Vincent Schiavelli, Steve Buscemi czy Ron Perlman. Spróbuj zostać aktorem.
wroobel napisał/a:Charakter? Osobowość? Też nie.
Ale charakter to coś, nad czym można pracować, co można zmienić. Mi nie podobał się mój charakter, przez wiele lat pracowałem i teraz mam zupełnie inny, dużo lepszy. Łatwe nie jest, ale to Twoje życie, sam musisz zdecydować czy chcesz pracować aby było lepsze.
To co musisz zrobić to nie zamykać się w domu, w sobie - szukaj wszelkich sposobów na poszerzenie swoich horyzontów. Terapia, spotkania z ludźmi itp. Wiele z tych rzeczy będzie nietrafione, ale nie można nauczyć się chodzić bez przewracania. Nie można też nauczyć się pracy ze sobą bez popełniania błędów. Praca nad swoją osobowością jest o wiele trudniejsza ale MOŻLIWA!
wroobel napisał/a:Mam tyle jakiś defektów, że nie nadaję się do normalnego życia.
A co definiujesz jako normalne życie? Miałem ojca alkoholika, który wszczynał awantury gdy byłem mały a potem odszedł od nas. Dla mnie to jest "normalność". A jednak mam tą normalność głęboko w d... i układam sobie życie po swojemu.
Mój ojciec też pił kiedyś. Teraz z względu na chorobę pije bardzo rzadko. Ale on jest bardzo podobny do mnie. Zamknięty w sobie. Nie radzi sobie z emocjami. Wybuchowy. Nie rozumie zależności w tym świecie. Zatrzymał się w rozwoju na czasach PRL, mówi, że ten świat jest dla niego zbyt skomplikowany i za szybki.
Czytałem sporo książek o tematyce rozwojowej. Np. M.Joseph - Potęga podświadomości. Toksyczni rodzice. Przekleństwo bycia miłym. I inne. Najgorsze jest to, że ja nie potrafię uwierzyć w coś czego nie widziałem i doświadczyłem na własne oczy, lub nie jest prawda objawioną. Przeczytałem te lektury, dużo zapamiętałem. I teraz mam teorie, której nie potrafię wprowadzić w życie. Ja nie posiadam wyższych emocji. Śmieje się, płaczę lub denerwuje. Nigdy nie czułem zauroczenia, pożądania, chęci, ambicji, inspiracji. Ja nie wiem jak to wygląda. Nie miałem nigdy wzorca. Nie potrafię mieć. Nigdy nie czułem takiej potrzeby. Tak na prawdę to wszystko jest mi obojętne. A raczej emocje są mi obojętne. Z drugiej strony przejmuje się drobnostkami, czymś co nie powinno mieć dla mnie znaczenia. I dlatego jestem w kropce. Miliardy sprzeczności w tak małym człowieczku.