Profesjonalna ofiara - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Profesjonalna ofiara

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 272 ]

196

Odp: Profesjonalna ofiara
Johnny314 napisał/a:

Poprawka - za to, jakie ma uwarunkowania jest jest odpowiedzialnych wiele osób. Za to co z tym zrobi odpowiada tylko on sam.

Przeciez napisałam, ze marne wychowanie to dzialka jego rodzicow. Nie jest odpowiedzialny za to, ze trzymali go pod kloszem i izolowali. Jest natomiast odpowiedzialny za to, co ze sobą zrobi i ze swoimi emocjonalnymi blokadami teraz, kiedy jest DOROSLY.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:
Johnny314 napisał/a:

Poprawka - za to, jakie ma uwarunkowania jest jest odpowiedzialnych wiele osób. Za to co z tym zrobi odpowiada tylko on sam.

Przeciez napisałam, ze marne wychowanie to dzialka jego rodzicow. Nie jest odpowiedzialny za to, ze trzymali go pod kloszem i izolowali. Jest natomiast odpowiedzialny za to, co ze sobą zrobi i ze swoimi emocjonalnymi blokadami teraz, kiedy jest DOROSLY.

No ok. Tylko pojęcie dorosłości ma różne znaczenia. Można być dorosłym fizycznie i kompletnie niedorosłym emocjonalnie. Mi dorośnięcie zajęło dużo więcej niż 18 lat.

198

Odp: Profesjonalna ofiara

Tylko, ze dorosnąć tez trzeba chcieć.

Jako osoba pelnoletnia człowiek ma możliwość się uniezaleznic od rodziny, zredefiniować podejście do zycia, zacząć wyznaczać swoje granice. Nie mowie, ze to dzieje się z dnia na dzień- czasem to zabiera lata (na własnym przykładzie). Ale musi być to parcie z wewnątrz by się rozwinąć i przelamac, czego u Wroobla wcale nie widze. On oczekuje, ze przyjdzie dobra wrozka, pomacha nad nim patykiem i on nagle się w ksiecia zmieni. To nie jest realistyczne.

199 Ostatnio edytowany przez Volver (2016-09-18 19:41:45)

Odp: Profesjonalna ofiara

To wszystko prawda... ale jak się całe dotychczasowe życie przeżyło "w niewoli", to wolność przeraża. Nawet uratowane dzikie zwierzęta stopniowo przygotowuje się do życia na wolności, a nie ot tak, wywozi do lasu... wink

200

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:

Tylko, ze dorosnąć tez trzeba chcieć.

Jako osoba pelnoletnia człowiek ma możliwość się uniezaleznic od rodziny, zredefiniować podejście do zycia, zacząć wyznaczać swoje granice. Nie mowie, ze to dzieje się z dnia na dzień- czasem to zabiera lata (na własnym przykładzie). Ale musi być to parcie z wewnątrz by się rozwinąć i przelamac, czego u Wroobla wcale nie widze. On oczekuje, ze przyjdzie dobra wrozka, pomacha nad nim patykiem i on nagle się w ksiecia zmieni. To nie jest realistyczne.

Ja też mogę być przykładem, że dojrzewanie zabiera lata. Ale jest możliwe. Wiem, bo kiedyś, lata temu miałem charakter podobny do prezentowanego przez Wroobla. Udało mi się zmienić siebie, nie jednego dnia, zajęło mi to kilkanaście lat.

On ma parcie żeby poprawić swoją sytuację tylko nie wie jak. Nikt go nie nauczył innych sposobów na życie. Nikt mu nie uświadomił, że porusza się jedynie w ramach swojej mapy, która jest totalnie błędna.

Mam wrażenie, że się zgadzamy tylko innymi słowami wink

201

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:
Johnny314 napisał/a:

Poprawka - za to, jakie ma uwarunkowania jest jest odpowiedzialnych wiele osób. Za to co z tym zrobi odpowiada tylko on sam.

Przeciez napisałam, ze marne wychowanie to dzialka jego rodzicow. Nie jest odpowiedzialny za to, ze trzymali go pod kloszem i izolowali. Jest natomiast odpowiedzialny za to, co ze sobą zrobi i ze swoimi emocjonalnymi blokadami teraz, kiedy jest DOROSLY.

Zastanawiam się od czego zależy to, że jeden z marnym dzieciństwem będzie wszystkie swoje depresje, doły, porażki usprawiedliwiał złymi rodzicami, a inny będzie chciał za wszelką cenę zniszczyć te destrukcyjne mechanizmy zachowań, uwolnić się od nich? Czy to kwestia woli czy może chemii w mózgu albo jakiejś fizjologicznej nierównowagi płynów w organizmie? Ja też miałam średnie dzieciństwo, ale wizja bycia do końca nieszczęśliwą, samotną i sfrustrowaną istotą w permanentnej depresji na tyle mnie przeraziła, że wzięłam się za siebie. Może jestem ignorantką, do tego nieempatyczną, ale wolę wierzyć w moc sprawczą człowieka i w to, że każdy jest królem własnego życia.

202

Odp: Profesjonalna ofiara
spiritbouleau napisał/a:

Zastanawiam się od czego zależy to, że jeden z marnym dzieciństwem będzie wszystkie swoje depresje, doły, porażki usprawiedliwiał złymi rodzicami, a inny będzie chciał za wszelką cenę zniszczyć te destrukcyjne mechanizmy zachowań, uwolnić się od nich? Czy to kwestia woli czy może chemii w mózgu albo jakiejś fizjologicznej nierównowagi płynów w organizmie? Ja też miałam średnie dzieciństwo, ale wizja bycia do końca nieszczęśliwą, samotną i sfrustrowaną istotą w permanentnej depresji na tyle mnie przeraziła, że wzięłam się za siebie. Może jestem ignorantką, do tego nieempatyczną, ale wolę wierzyć w moc sprawczą człowieka i w to, że każdy jest królem własnego życia.

Świetne pytanie. smile

Z mojego doświadczenia większość ludzi woli tkwić w swoim systemie przekonań, w swoich destrukcyjnych mechanizmach obwiniając wszystkich wokoło. Znalezienie problemu w sobie jest trudne. Zaakceptowanie, że samemu ma się problem jest trudne. Zrobienie czegoś z tym jest trudne i bolesne.

Z mojego doświadczenia, nadal twkiłbym w destrukcyjnych schematach gdybym w życiu nie dostał inspiracji. Gdyby pewne rzeczy nie skłoniły mnie do znalezienia rozwiązania w sobie. Gdybym nie zaczął się zastanawiać, dlaczego inni są szczęśliwi a ja nie i jak by tu shakować swoją osobowość żeby też być.

Tak więc pewnie trzeba czegoś, co otworzy w głowie pomysł, że można inaczej.

203

Odp: Profesjonalna ofiara
spiritbouleau napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:
Johnny314 napisał/a:

Poprawka - za to, jakie ma uwarunkowania jest jest odpowiedzialnych wiele osób. Za to co z tym zrobi odpowiada tylko on sam.

Przeciez napisałam, ze marne wychowanie to dzialka jego rodzicow. Nie jest odpowiedzialny za to, ze trzymali go pod kloszem i izolowali. Jest natomiast odpowiedzialny za to, co ze sobą zrobi i ze swoimi emocjonalnymi blokadami teraz, kiedy jest DOROSLY.

Zastanawiam się od czego zależy to, że jeden z marnym dzieciństwem będzie wszystkie swoje depresje, doły, porażki usprawiedliwiał złymi rodzicami, a inny będzie chciał za wszelką cenę zniszczyć te destrukcyjne mechanizmy zachowań, uwolnić się od nich? Czy to kwestia woli czy może chemii w mózgu albo jakiejś fizjologicznej nierównowagi płynów w organizmie? Ja też miałam średnie dzieciństwo, ale wizja bycia do końca nieszczęśliwą, samotną i sfrustrowaną istotą w permanentnej depresji na tyle mnie przeraziła, że wzięłam się za siebie. Może jestem ignorantką, do tego nieempatyczną, ale wolę wierzyć w moc sprawczą człowieka i w to, że każdy jest królem własnego życia.

No bo jest smile. Tylko trzeba się ruszyć i coś zrobić, a nie leżeć i kwiczeć. Też będę nieempatyczna, ale chłopak wie co powinien zrobić, tylko mu się nie chce tyłka ruszyć. Bo jeszcze by się okazało, że mu się coś uda, a jak się uda jedna rzecz, to nie daj boże, będzie to znaczyć, że może zmienić wszystko, a to tyllleee pracy, w dodatku ciężkiej i niewdzięcznej. To lepiej nie robić nic.

Wroobel, życzę Ci, żebyś trafił na tę terapię grupową, na której ludzie będą "patrzyli się na Ciebie jak na wariata", bo Tobie potrzeba interakcji z ludźmi.
Tak bardzo zapatrzyłeś się w swoje "nieszczęście", że poza nim nie widzisz świata, a może się okazać, że nie jesteś ani jedyny, ani wyjątkowy.  No i priorytety trzeba sobie wyznaczyć, bo jeśli samochód jest ważniejszy niż zdrowie, to nie ma co później na to zdrowie narzekać.

204

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Czyli wszystko sprowadza się do tego że mam racje, iż ktoś taki jak ja nie ma prawa istnieć.

Wskaż mi, proszę, post, w którym to przeczytałeś. Dosyć znikliwie śledzę przebieg całej dyskusji, ale czegoś takiego nigdzie NIE przeczytałam. Sądzę zatem, że nadinterpretujesz, usiłując przy tym wpędzć swoich rozmówców w poczucie winy. Po co? <pytanie retoryczne>

W kwestii brania steru życia w swoje ręce, to mam w swoim otoczeniu młodego chłopaka. To kolega mojego syna, który ma dziś niecałe 20 lat. Ojciec opuścił ich, kiedy był zupełnie malutki, matka związała się z facetem (pojęcie mężczyzna tu nie przejdzie), który był przemocowcem, tłukł ją i usiłował tłuc jej syna. W domu był, jak często w takich orzypadkach, alkohol, libacje. Facet w końcu trafił do więzienia, a kiedy z niego wyszedł matka do niego wróciła, a nawet urodziła kolejne dziecko - tym razem dziewczynkę. Chłopak nieraz uciekał z domu, nocował u znajomych. Pewnego dnia powiedział jednak "dość" i zaczął ćwiczyć street workut - po to, aby umieć siebie, w razie potrzeby matkę i siostrę bronić. Dodam, że jest raczej niewielkiej postury. Skończył zawodówkę, żeby móc się szybko usamodzielnić i pójść do pracy. Zresztą odkąd pamiętam, starał się chwytać jakieś weekendowe, płatne zajęcia. Żeby było trudniej, to mieszkał w patologicznej dzielnicy, otoczenie usiłowało go wciągać na złą drogę (miał nawet jakąś umorzoną sprawę o pobicie), ale on już wiedział, że tego nie chce i musi zrobić wszystko, aby się z tego wyrwać. Niebawem będzie kończył technikum, pracuje, wyprowadził się do wynajętego mieszkania, kupił nawet samochód. Znam chłopaka od kilku lat, ale zaledwie kilka dni temu poznałam jego historię. Zawsze budził u mnie sympatię i szacunek, ale teraz naprawdę zaimponował mi swoją postawą.

A mógł przecież usiąść i poddać się, marnując przy tym życie.

205

Odp: Profesjonalna ofiara

Witam. Jestem matką Roberta, trafiłam tu przeglądając jego komputer i szukając informacji czemu to zrobił. Jestem przerażona tym co On tu napisał. Jestem złą osobą...

206

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Witam. Jestem matką Roberta, trafiłam tu przeglądając jego komputer i szukając informacji czemu to zrobił. Jestem przerażona tym co On tu napisał. Jestem złą osobą...

Jak dla mnie to jawna manipulacja. Spotkałem się już z takimi, którzy udawali że piszą w imieniu swojej rodziny "po fakcie".

207

Odp: Profesjonalna ofiara

Dla mnie również. Jestem przekonana, że to sam Wroobel usiłuje grać na naszych emocjach i jeśli tak, to naprawdę dobrego terapeutę radzę.

208 Ostatnio edytowany przez ganila (2016-09-21 23:58:17)

Odp: Profesjonalna ofiara

Mam wrażenie, że niektórzy z Was kiepsko rozumieją mechanizmy, jakimi rządzą się problemy ze sobą. Problem jest taki, że wy, mówiąc o rzeczach, w które zaangażowane są głównie emocje, mówicie o nich w sposób racjonalny. Mieszacie dwa światy. Świat emocji i świat logiki. Spróbujcie wytłumaczyć komuś coś racjonalnie w stanie silnego wzburzenia emocjonalnego. Przekaz będzie utrudniony. Tak samo z osobami, które mają depresję, silną nerwicę i fobie. Nie wystarczy powiedzieć komuś, żeby wziął się w garść, bo wie co ma robić - ma wiedzę, więc dlaczego tego nie robi?! Wykręca się! To zupełnie nie tak. Po prostu lęk jest na tyle silny, że emocje górują, a że czasami są bardziej podświadome, tym trudniej wziąć je w ryzy, a łatwo pomylić to z czymś innym. Porażki jeszcze nakręcają ten lęk, dlatego nie dziwię się, że po nieudanych próbach człowiek zamyka się jeszcze mocniej w sobie. Wyszedł ze sfery komfortu, a tutaj znowu źle! I znowu mechanizm opisany wcześniej się rozkręca, znowu racjonalność zanika.
Jest jeszcze czynnik indywidualny - ktoś wcześniej zadał pytanie o mózg etc. - tak właśnie jest, pewne doświadczenia czynią zmiany w naszym mózgu, więc osoba z tą samą fobią (tutaj już wkraczamy w moje własne przemyślenia) mogła do niej dojść "od innej strony", mieć jeszcze jakieś inne doświadczenia, więc nawet takie osoby się między sobą różnią. Tak zresztą jak wszyscy ludzie.

Tak naprawdę większość rad można o kant dupy rozbić, za przeproszeniem - wiadomo, że każdy chce dobrze, ale... 3/4 wpisów na wątkach tego typu to "zmień swoje życie, każdy człowiek jest wartościowy, boisz się, że zmiana będzie ciężka i ci się nie chce etc". Wyświechtane frazesy świadczące o niezrozumieniu tak naprawdę. Nie dziwię się, że wroobel reaguje tak, a nie inaczej na wasze odpowiedzi. Bo tak - on podświadomie odbiera wasze posty jako atak. Bo jest to w jego rozumieniu jakby potwierdzenie, że przyczyna tkwi tylko w nim. A jeśli przyczyna tkwi w nim - równa się jest beznadziejny, więc miał rację. Jeśli ktoś ma niską samoocenę, i słyszy wyrzut, że musi zmienić siebie, to co sobie może pomyśleć?  Jeszcze te teksty podające przykłady osób, które miały taką i taką rodzinę, i wyszły z czegoś... Nie pomoże, bo człowiek w takich stanach odbiera siebie jako kogoś z kosmosu. Każdy inny jest normalny, inny, tylko nie on. Ma się w głowie zbiór takich aksjomatów i naprawdę myśli, że to prawda. A teksty o zmianie jeszcze go w tym utwierdzają.
Nie chodzi o to, żeby głaskać po głowie. Nie, tu chodzi o coś, czego raczej nie zrealizuje się na forum internetowym. O bycie przy kimś, wspieranie, inspirowanie, akceptowanie WŁAŚNIE TAKIM, jaki jest. Dostrzeganie zalet, potencjału, a nie braków, błędów.

209 Ostatnio edytowany przez podobno_zuzanna (2016-09-22 11:46:15)

Odp: Profesjonalna ofiara

Zgadzam się z Tobą, ale to co napisałaś dotyczy tylko ludzi z depresją, nerwicą czy inną silną fobią. Nie wszystkie osoby o niskim poczuciu własnej wartości, z kompleksami, znudzone własnym życiem cierpią na nie. Mam wrażenie, że sporo ludzi wyolbrzymia własne problemy i nie chce tak realnie zmienić sobie życia. Weźmy takie osoby toksyczne, o nich też możemy powiedzieć, że są to jednostki chore (patologicznie zazdrosne, niezrównoważone emocjonalnie), ale jeśli ktoś taki nie chce się zmienić (on może mówić, że chce, ale jeśli nic nie robi w tym kierunku to jednak nie chce) to partner nie będzie przy nim bezwarunkowo, nie będzie wspierał, inspirował, akceptował WŁAŚNIE TAKIM jaki jest, dostrzegał zalet, potencjału, a nie braków, błędów. Bo sam w końcu przypłaci traumą i terapią taki związek. Niektórzy ludzie z problemami są po prostu leniwi i bezrefleksyjni. Nie wiemy jak to jest z wrooblem, bo go nie znamy. Może taki wroobel w ogóle nie istnieje nawet. I masz rację - forum internetowe to nie miejsce na leczenie depresji. Tylko, że nie wszyscy na nią cierpią, niektórzy ludzie z problemami są po prostu leniwi i bezrefleksyjni.

210

Odp: Profesjonalna ofiara
ganila napisał/a:

Tak naprawdę większość rad można o kant dupy rozbić, za przeproszeniem - wiadomo, że każdy chce dobrze, ale... 3/4 wpisów na wątkach tego typu to "zmień swoje życie, każdy człowiek jest wartościowy, boisz się, że zmiana będzie ciężka i ci się nie chce etc". Wyświechtane frazesy świadczące o niezrozumieniu tak naprawdę. Nie dziwię się, że wroobel reaguje tak, a nie inaczej na wasze odpowiedzi. Bo tak - on podświadomie odbiera wasze posty jako atak.

Ok, zatem co napisałabyś Wrooblowi żeby nie pisać wyświechtanym frazesem? Skoro krytykujesz odpowiedzi innych to zaproponuj alternatywę.

211

Odp: Profesjonalna ofiara
ganila napisał/a:

Tak naprawdę większość rad można o kant dupy rozbić, za przeproszeniem - wiadomo, że każdy chce dobrze, ale... 3/4 wpisów na wątkach tego typu to "zmień swoje życie, każdy człowiek jest wartościowy, boisz się, że zmiana będzie ciężka i ci się nie chce etc". Wyświechtane frazesy świadczące o niezrozumieniu tak naprawdę. Nie dziwię się, że wroobel reaguje tak, a nie inaczej na wasze odpowiedzi. Bo tak - on podświadomie odbiera wasze posty jako atak.

I co w związku z tym? Przecież my za Wroobla żadnej pracy nie wykonamy, a wydaje się, że to jest to, czego oczekuje. No może poza użalaniem się nad nim i utwierdzaniem w przekonaniu, że rzeczywiście miał i wciąż ma w życiu bardzo ciężko. Tylko co to da? Zapadnie się w swój świat jeszcze głębiej i nie zrobi ani jednego kroku do przodu. Inna rzecz, że tyle osób, które widzą i radzą mniej więcej to samo - nie może się mylić.
Depresję się leczy, a on leczyć jej nie chce, za to przybrał dosyć wygodną pozę na życie, bo wbrew pozorom to jest całkiem wygodna postawa.

I podpisuję się pod pytaniem Johnny'ego314, może teraz Ty spóbujesz w sposób właściwy porozmawiać z wrooblem. A nuż się czegoś nauczymy.

212 Ostatnio edytowany przez ganila (2016-09-23 16:39:16)

Odp: Profesjonalna ofiara

Tak jak już pisałam - przez forum nie da się tego zrealizować. To raz. Dwa, wszystko napisałam z perspektywy osoby, która sama ma swoje problemy - chciałam pokazać odczucia, jakie może mieć taka osoba. Nie jestem więc żadnym "specjalistą".
Tak, niektórzy są "leniwi i bezrefleksyjni", ale moim zdaniem nie zawsze można kogoś oceniać w ten sposób, znając tylko jego internetową twarz.

213

Odp: Profesjonalna ofiara
ganila napisał/a:

Tak jak już pisałam - przez forum nie da się tego zrealizować. To raz. Dwa, wszystko napisałam z perspektywy osoby, która sama ma swoje problemy - chciałam pokazać odczucia, jakie może mieć taka osoba. Nie jestem więc żadnym "specjalistą".
Tak, niektórzy są "leniwi i bezrefleksyjni", ale moim zdaniem nie zawsze można kogoś oceniać w ten sposób, znając tylko jego internetową twarz.

Sam straciłem kilkanaście lat życia na depresji. Wiem, jak wygląda świat z takiej perspektywy. Mimo to uważam, że dyskusja była w porządku. Człowiek w depresji też jest człowiekiem i nie powinien oczekiwać, że cały świat, a zwłaszcza obce forumowiczki będą wokół niego skakać na paluszkach. Gdyby pewna osoba nie "wspierała" mojej depresji ułatwiając mi tkwienie w niej zaoszczędziłbym kilka lat życia.

Ja Twoją poprzednią wypowiedź odebrałem jako krytykę dla większości forumowiczek odpisujących Wrooblowi. Jednocześnie nie powiedziałaś co Ty byś mu odpisała. Cytując Ciebie, Twoje wypowiedzi można "o kant dupy rozbić".

214 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2016-09-23 21:57:05)

Odp: Profesjonalna ofiara
ganila napisał/a:

Tak jak już pisałam - przez forum nie da się tego zrealizować. To raz. Dwa, wszystko napisałam z perspektywy osoby, która sama ma swoje problemy - chciałam pokazać odczucia, jakie może mieć taka osoba. Nie jestem więc żadnym "specjalistą".

Zastanawiam się na jakiej podstawie uważasz, że osoby wypowiadające się przed Tobą nie znają tematu z autopsji i nie bazują na własnym doświadczeniu? Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie, ale część na pewno, a Johhny314 jest tego doskonałym przykładem. Wystarczy dogłębniej prześledzić zawartość tego forum, aby zauważyć, że większa część osób trafiła tu szukając pomocy w zmierzeniu się z jakimś problemem, a problemy są różnego kalibru. Druga grupa to ludzie, o których wiemy tyle, że jest im samym ze sobą i ogólnie w życiu całkiem dobrze, a dopiero po czasie okazuje się, że dziś cieszą się względną normalnością, bo kiedyś podjęły słuszą decyzję, by jednak popracować nad sobą. To dlatego Twój argument do mnie nie trafia.

ganila napisał/a:

Tak, niektórzy są "leniwi i bezrefleksyjni", ale moim zdaniem nie zawsze można kogoś oceniać w ten sposób, znając tylko jego internetową twarz.

Wiemy tyle, ile ktoś o sobie napisze, a wbrew pozorom dużo można wyczytać także między wierszami.

Z drugiej strony krytykujesz, ale zapytana jak Twoim zdaniem powinno się mu pomóc, kwitujesz, że poprzez forum się nie da. Wroobel jednak całkiem aktywnie z nami pisał, co pozwala sądzić, że jakiś swój cel realizował.

215 Ostatnio edytowany przez Kathie (2016-09-24 22:47:23)

Odp: Profesjonalna ofiara
Priscilla napisał/a:
ganila napisał/a:

Tak jak już pisałam - przez forum nie da się tego zrealizować. To raz. Dwa, wszystko napisałam z perspektywy osoby, która sama ma swoje problemy - chciałam pokazać odczucia, jakie może mieć taka osoba. Nie jestem więc żadnym "specjalistą".

Zastanawiam się na jakiej podstawie uważasz, że osoby wypowiadające się przed Tobą nie znają tematu z autopsji i nie bazują na własnym doświadczeniu? Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie, ale część na pewno, a Johhny314 jest tego doskonałym przykładem. Wystarczy dogłębniej prześledzić zawartość tego forum, aby zauważyć, że większa część osób trafiła tu szukając pomocy w zmierzeniu się z jakimś problemem, a problemy są różnego kalibru. Druga grupa to ludzie, o których wiemy tyle, że jest im samym ze sobą i ogólnie w życiu całkiem dobrze, a dopiero po czasie okazuje się, że dziś cieszą się względną normalnością, bo kiedyś podjęły słuszą decyzję, by jednak popracować nad sobą. To dlatego Twój argument do mnie nie trafia.

ganila napisał/a:

Tak, niektórzy są "leniwi i bezrefleksyjni", ale moim zdaniem nie zawsze można kogoś oceniać w ten sposób, znając tylko jego internetową twarz.

Wiemy tyle, ile ktoś o sobie napisze, a wbrew pozorom dużo można wyczytać także między wierszami.

Z drugiej strony krytykujesz, ale zapytana jak Twoim zdaniem powinno się mu pomóc, kwitujesz, że poprzez forum się nie da. Wroobel jednak całkiem aktywnie z nami pisał, co pozwala sądzić, że jakiś swój cel realizował.

Należę do tej drugiej grupy. Lubię siebie, lubię ludzi (przeważnie), mam dobre życie, którego bym nie zmieniła na inne. Ale nie zawsze tak było. Mam za sobą dwie terapie grupowe i jedną indywidualną (wszystko przed ukończeniem 25 roku życia), i żaden z psychiatrów, z którymi się spotkałam nie głaskał mnie po główce. Co więcej, usłyszałam, że jeżeli dorosły człowiek jest w sytuacji, która sprawia mu ból i nic z tym nie robi, to albo ból nie jest wystarczająco silny, albo korzyści z pozostawania w tej sytuacji są większe niż ból.
Nie zrozumcie mnie źle, ja rozumiem, że ciężko jest podjąć decyzję o zmianie, a terapia to ciężka praca, bolesna, wkurzająca, a na niej się nie kończy, później też dalej trzeba pracować nad sobą i konfrontować się ze swoimi lękami i fałszywymi przekonaniami. Ale to się opłaca, po pewnym czasie lęki przestają być takie straszne, a przekonania się zmieniają. Potrzeba tylko dużo pracy i odrobinę otwartości. I w końcu okazuje się, że życie jest fajne, ludzie są fajni i Ty też jestes smile- Więc odwagi i do dzieła.

216

Odp: Profesjonalna ofiara
Kathie napisał/a:

albo korzyści z pozostawania w tej sytuacji są większe niż ból.


o to to!
PS. Kathie, fajnie, że Ci się udaje smile

217 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2016-09-24 22:08:35)

Odp: Profesjonalna ofiara
Kathie napisał/a:

Ale nie zawsze tak było. Mam za sobą dwie terapie grupowe i jedną indywidualną (wszystko przed ukończeniem 25 roku życia), i żaden z psychiatrów, z którymi się spotkałam nie głaskał mnie po główce. Co więcej, usłyszałam, że jeżeli dorosły człowiek jest w sytuacji, która sprawia mu ból i nic z tym nie robi, to albo ból nie jest wystarczająco silny, albo korzyści z pozostawania w tej sytuacji są większe niż ból.

Dziękuję Ci za ten głos, zresztą za całą wypowiedź. Właśnie o to mi chodzi, że skoro ktoś nie podejmuje się zmiany, to widocznie nie ma wystarczającej motywacji, a skoro nie ma motywacji, to wyraźnie ma w tym jakąś korzyść.
Ja również gratuluję determinacji i tego, co osiągnęłaś! smile

218

Odp: Profesjonalna ofiara

Dziękuje:)

219

Odp: Profesjonalna ofiara

Na terapie chodzę na NFZ. Raz na miesiąc. Powinienem zdaniem lekarzy 2 x na tydzień. Ale musiałbym prywatnie. Nie mam na to pieniędzy.
Sami terapeuci mówią, że to za rzadko. 
Staram się działać tam gdzie znam efekt końcowy. Chodziłem do szkoły, też nie miałem motywacji do nauki, ale wiedziałem co dostane na koniec - dyplom. Materialnie do ręki. Do sprzątania w domu też nie mam motywacji, korzyści z burdelu w domu są żadne. Ale robię to bo znam efekt końcowy.

Co do mojej troski o zdrowie, to jeśli się siebie nie lubi, nie dba o siebie, nie zależy na sobie  samym, to nie ma opcji by przejmować się zdrowiem. Po co?
Przecież ja i tak kiedyś umrę. Pewnie nic w życiu nie osiągnę. Ani majątku, ani rodziny, na kartach historii też się nie zapiszę. Jaką ma to wartość w obliczu nieuchronnej klęski?
Ktoś tam się czepiał, że wolę samochód niż zdrowie. Mam zniszczone kolana bo codziennie często kilka razy idę leśna dziurawa drogą 20 min rzez las, nie oświetloną ulicą. Tracę często 2h dziennie na same chodzenie od pętli do domu i  z powrotem. Niszczę parę butów raz na 3 miesiące bo drogi nie utwardzane. Muszę mieć samochód. Znajomi do mnie nie chcą przyjeżdżać bo mówią że wygwizdów i szkoda nóg/zawieszenia. Śmieszne że to Wawa.
Poza tym w dzisiejszym świecie być = mieć. Fura jako towar luksusowy podniesie prestiż mojej osoby. I to jest efekt. Znam go wcześniej i mogę do niego dążyć.
Co do akceptacji to nigdy jej nie doświadczyłem. Zawsze robiłem coś nie doskonale, zawsze się musiałem poprawiać. Nikt nigdy nie powiedział mi, że akceptuje mnie takim jakim jestem z wszystkimi moimi wadami. Dlatego nie mam swojego zdania, dostosowuje się do innych. Bo przecież skoro nie akceptują mnie takim jakim jestem to muszę być jak inni. I tak kółko się zamyka.
Straciłem nadzieje na lepsze życie. Dajcie mi ułamek takiego życia, żebym zobaczył, że warto i można do tego dążyć.

220

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Co do mojej troski o zdrowie, to jeśli się siebie nie lubi, nie dba o siebie, nie zależy na sobie  samym, to nie ma opcji by przejmować się zdrowiem. Po co?
Przecież ja i tak kiedyś umrę. Pewnie nic w życiu nie osiągnę. Ani majątku, ani rodziny, na kartach historii też się nie zapiszę. Jaką ma to wartość w obliczu nieuchronnej klęski?

Lepiej być docenionym, wielkim i martwym filozofem czy żywym wróblem?

221

Odp: Profesjonalna ofiara

A tymczasem nasza ulubiona Introwertyczka pisze na swoim blogu coś bardzo pozytywnego:

Przez lata bałam się uwolnić emocjonalnie od toksycznej rodziny, a zrobiłam to niemalże w jednej chwili, i okazało się, że to właściwie jest bardzo proste. Wystarczyło przestać traktować ich jak wyrocznie, a zauważyć, że znaleźli sobie kozła ofiarnego w postaci mnie, żeby się dowartościować. Teraz już nie pozwolę, aby ktoś mi wmówił, że mam się zmienić, bo jestem psychiczna, głupia, beznadziejna albo że przynoszę im wstyd.

Czy to nie podobne do problemu z brakiem akceptacji u Wroobla? Ile z nas zmagało się z problemem braku akceptacji? Założę się, że ponad połowa to czytających. Nawet Introwertyczce, która miała ekstremalnie niesprzyjającą (delikatnie mówiąc) sytuację rodzinną się udało oderwać od wpływu rodziny.

Wroobel, oderwanie się od rodziców to ważny krok, czego i Tobie życzę.

222

Odp: Profesjonalna ofiara

A ja bym chciala sie dowiedziec co konkretnie Wroobel chcial naprawic w swoim zyciu, jak sie konkretnie do tego zabral i czemu mu nie wyszlo. Bo problem może nie lezec w niemoznosci rozwiązania jakiś sytuacji, ale w blednych narzędziach i sposobach. Przeciez zupe tez można probowac jesc widelcem, tylko, ze efekty tego starania będą raczej marne...

To może być wlasnie taka samosprawdzajaca się przepowiednia, ze robie cos, niekoniecznie skutecznie, byle tylko pokazac po jakims czasie: "No widzicie, znowu się nie udało. Jestem do bani i nic nie mogę zrobić".

Mialam taka sytuacje w pierwszej klasie LO. Za nic nie potrafiłam dostać lepszej oceny niż 3 z fizyki. Pomimo ciągłego uczenia się, wyciagalam jakies mierne i trójczyny. Dopiero musiałam spotkać nowa fizyczke w następnym roku, by uswiadomic sobie, ze do sprawy zabierałam się z doopy strony. Srubowalam sobie oczekiwania, nakrecalam się nerwowo i w efekcie, pomimo zarywanych nocy, nic a nic nie przyswajałam. A wystarczylo skupic się na podstawach podręcznika i robic to systematycznie, by po jakims czasie się okazało, ze wcale nie jestem zadnym klocem w przedmiotach scislych, a brakuje mi po prostu elementarnej wiedzy. Która nadrobiłam, i o ile Eisteinem nigdy nie zostałam, to miałam bardzo przyzwoite oceny do końca szkoły i nawet na egzaminie na uniwersytet zdałam fizyke z dobrym rezultatem.

Także czasem warto sprobowac popatrzeć z boku na to co się robi.

223

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Na terapie chodzę na NFZ. Raz na miesiąc. Powinienem zdaniem lekarzy 2 x na tydzień. Ale musiałbym prywatnie. Nie mam na to pieniędzy.
Sami terapeuci mówią, że to za rzadko. 
Staram się działać tam gdzie znam efekt końcowy. Chodziłem do szkoły, też nie miałem motywacji do nauki, ale wiedziałem co dostane na koniec - dyplom. Materialnie do ręki. Do sprzątania w domu też nie mam motywacji, korzyści z burdelu w domu są żadne. Ale robię to bo znam efekt końcowy.

Co do mojej troski o zdrowie, to jeśli się siebie nie lubi, nie dba o siebie, nie zależy na sobie  samym, to nie ma opcji by przejmować się zdrowiem. Po co?
Przecież ja i tak kiedyś umrę. Pewnie nic w życiu nie osiągnę. Ani majątku, ani rodziny, na kartach historii też się nie zapiszę. Jaką ma to wartość w obliczu nieuchronnej klęski?
Ktoś tam się czepiał, że wolę samochód niż zdrowie. Mam zniszczone kolana bo codziennie często kilka razy idę leśna dziurawa drogą 20 min rzez las, nie oświetloną ulicą. Tracę często 2h dziennie na same chodzenie od pętli do domu i  z powrotem. Niszczę parę butów raz na 3 miesiące bo drogi nie utwardzane. Muszę mieć samochód. Znajomi do mnie nie chcą przyjeżdżać bo mówią że wygwizdów i szkoda nóg/zawieszenia. Śmieszne że to Wawa.
Poza tym w dzisiejszym świecie być = mieć. Fura jako towar luksusowy podniesie prestiż mojej osoby. I to jest efekt. Znam go wcześniej i mogę do niego dążyć.
Co do akceptacji to nigdy jej nie doświadczyłem. Zawsze robiłem coś nie doskonale, zawsze się musiałem poprawiać. Nikt nigdy nie powiedział mi, że akceptuje mnie takim jakim jestem z wszystkimi moimi wadami. Dlatego nie mam swojego zdania, dostosowuje się do innych. Bo przecież skoro nie akceptują mnie takim jakim jestem to muszę być jak inni. I tak kółko się zamyka.
Straciłem nadzieje na lepsze życie. Dajcie mi ułamek takiego życia, żebym zobaczył, że warto i można do tego dążyć.


Trudno mi uwierzyć, że można zniszczyć kolana chodząc po lesie.
Fura, która podnosi prestiż to porsche 911 albo bmw i8, ewentualnie rolls royce. Trochę kiepsko podbudowywać poczucie wartości robiąc zakupy.
Być nie równa się mieć.
No,  od 16 sierpnia udało ci się załatwić ubezpieczenie, skoro chodzisz na terapię na NFZ. To jest progres.

224 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2016-09-26 19:15:30)

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Przecież ja i tak kiedyś umrę.

A wiesz, to zaskakujące, ale my wszyscy także kiedyś umrzemy wink.

wroobel napisał/a:

Pewnie nic w życiu nie osiągnę. Ani majątku, ani rodziny, na kartach historii też się nie zapiszę.

Z tak sceptycznym podejściem zapewne tak właśnie będzie. I być może to jest właśnie ten końcowy efekt, o którym wspominasz, a który koniecznie potrzebujesz znać?

wroobel napisał/a:

Straciłem nadzieje na lepsze życie. Dajcie mi ułamek takiego życia, żebym zobaczył, że warto i można do tego dążyć.

Niestety, ale to tak nie działa, bo to Ty jesteś panem swojego życia. My możemy radzić, wskazywać inną drogę, próbować wlać w Ciebie choć nutę optymizmu, ale nie jesteśmy władni, aby dać Ci inne życie niż to, którym sam sterujesz.

225

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Na terapie chodzę na NFZ. Raz na miesiąc. Powinienem zdaniem lekarzy 2 x na tydzień. Ale musiałbym prywatnie. Nie mam na to pieniędzy.
Sami terapeuci mówią, że to za rzadko.

Mają rację, to zdecydowanie za rzadko!

wroobel napisał/a:

Staram się działać tam gdzie znam efekt końcowy. Chodziłem do szkoły, też nie miałem motywacji do nauki, ale wiedziałem co dostane na koniec - dyplom. Materialnie do ręki. Do sprzątania w domu też nie mam motywacji, korzyści z burdelu w domu są żadne. Ale robię to bo znam efekt końcowy.

Rzeczywistość jest taka, że nie masz gwarancji praktycznie na nic. Sam tak miałem, że przez jakiś czas pisałem bloga na tematy techniczne. Uczyłem się różnych rzeczy żeby napisać kolejnego posta, 80% z tych rzeczy mi się nie przydało. Czas zmarnowany? Nie, bo dzięki jednej z rzeczy, którą się nauczyłem znalazłem dobrą pracę i zostałem specjalistą uczącym potem innych. Nie miałem gwarancji ale zwiększałem swoje szanse.

Życie to nie gwarancje tylko żonglowanie prawdopodobieństwami.

wroobel napisał/a:

Przecież ja i tak kiedyś umrę.

No to kurcze jesteś zupełnie inny od pozostałych osób na tym forum bo tu same nieśmiertelne. No prawie, bo za kilka miliardów lat słońce eksploduje i wszyscy i tak zginiemy. Nieuchronna klęska.

Liczy się to, co zrobisz w czasie pomiędzy teraz a umieraniem. W wieku 25 lat masz przed sobą około 65 lat do wykorzystania. Odliczając z obecnego życia czas poświęcony na naukę jedzenia, mówienia, chodzenia, czytania itp to masz przed sobą 3 razy więcej niż to co przeżyłeś. Możesz trzy razy zacząć wszystko od nowa, trzy razy zmienić wszystko co chcesz. Jeśli nie spodoba Ci się obecne życie możesz zacząć od nowa, i jeszcze raz i jeszcze raz.

wroobel napisał/a:

Pewnie nic w życiu nie osiągnę. Ani majątku, ani rodziny, na kartach historii też się nie zapiszę. Jaką ma to wartość w obliczu nieuchronnej klęski?

Klęską jest przeżyć życie tak, że na koniec żałujesz, że nie zrobiłeś czegoś inaczej.

wroobel napisał/a:

Ktoś tam się czepiał, że wolę samochód niż zdrowie. Mam zniszczone kolana bo codziennie często kilka razy idę leśna dziurawa drogą 20 min rzez las, nie oświetloną ulicą. Tracę często 2h dziennie na same chodzenie od pętli do domu i  z powrotem. Niszczę parę butów raz na 3 miesiące bo drogi nie utwardzane. Muszę mieć samochód. Znajomi do mnie nie chcą przyjeżdżać bo mówią że wygwizdów i szkoda nóg/zawieszenia. Śmieszne że to Wawa.
Poza tym w dzisiejszym świecie być = mieć. Fura jako towar luksusowy podniesie prestiż mojej osoby. I to jest efekt. Znam go wcześniej i mogę do niego dążyć.

No to chcesz mieć auto ze względu na kolana czy na wyrywanie pustych lasek? Jeśli łażenie po lesie jest problemem to kup sobie glany. Dają radę w każdym terenie a dodatkowo +5 do pewności siebie.

Jakim ludziom zaimponujesz posiadając furę. Takim, którzy zwracają uwagę na akceptację, przyjaźń i sympatię czy takim, którzy mierzą innych dobrami materialnymi? Ja nie mam auta, nie mam nawet prawka ale mam całkiem zacne grono ludzi, którzy mnie lubią. Wcześniej nie miałem ale zaczęli się pojawiać odkąd zacząłem pracować nad swoją osobowością.

Odp: Profesjonalna ofiara
Johnny314 napisał/a:

A tymczasem nasza ulubiona Introwertyczka pisze na swoim blogu coś bardzo pozytywnego:

Przez lata bałam się uwolnić emocjonalnie od toksycznej rodziny, a zrobiłam to niemalże w jednej chwili, i okazało się, że to właściwie jest bardzo proste. Wystarczyło przestać traktować ich jak wyrocznie, a zauważyć, że znaleźli sobie kozła ofiarnego w postaci mnie, żeby się dowartościować. Teraz już nie pozwolę, aby ktoś mi wmówił, że mam się zmienić, bo jestem psychiczna, głupia, beznadziejna albo że przynoszę im wstyd.

Czy to nie podobne do problemu z brakiem akceptacji u Wroobla? Ile z nas zmagało się z problemem braku akceptacji? Założę się, że ponad połowa to czytających. Nawet Introwertyczce, która miała ekstremalnie niesprzyjającą (delikatnie mówiąc) sytuację rodzinną się udało oderwać od wpływu rodziny.

Wroobel, oderwanie się od rodziców to ważny krok, czego i Tobie życzę.

Cieszę się, że mnie rozumiesz - czasami przynajmniej.

227

Odp: Profesjonalna ofiara
Introwertyczka w sieci napisał/a:

Cieszę się, że mnie rozumiesz - czasami przynajmniej.

Czasami...

Cieszę się, że się wyrwałaś z toksycznej rodziny, a jak czytam Twój ostatni wpis ("nie wracaj") to tylko się upewniam, że była toksyczna. To chyba najważniejszy krok do przodu. Oby jeszcze dużo pozytywnych kroków było przed Tobą. Trzymam kciuki.

A ogólnie do dyskusji w tym wątku: Nikt przez internet nie jest w stanie zmuisić nikogo do ważnego kroku życiowego. No bo niby jak? Napisać posta typu "oderwij się od rodziny"? Nie wiedząc jak wygląda sytuacja, jaka jest rodzina tak naprawdę można dawać rady, które mogą albo nie przystawać do rzeczywistości. Mamy naturalną chęć pomocy ludziom, ale to nie działa przez neta. Syty nie zrozumie głodnego itp.

Introwertyczko, jeśli możesz, napisz co dla Ciebie byłoby faktycznym wsparciem przez neta od obcej osoby z drugiego końca Polski. Wiemy, że proste rady nie działają, a nawet wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że jedyne, co mogę zrobić sensownego to popierać Twoje kroki do przodu, które przecież sama robisz.

Odp: Profesjonalna ofiara
Johnny314 napisał/a:

Introwertyczko, jeśli możesz, napisz co dla Ciebie byłoby faktycznym wsparciem przez neta od obcej osoby z drugiego końca Polski. Wiemy, że proste rady nie działają, a nawet wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że jedyne, co mogę zrobić sensownego to popierać Twoje kroki do przodu, które przecież sama robisz.

Robię, jeśli pozwala na nie sytuacja, a jeśli nie pozwala, to też staram się przetrwać. Żyć jakoś trzeba. Nie uważam, żeby sukcesy czy ich brak w jakikolwiek sposób świadczyły o wartości człowieka. Raz się wiedzie, a raz nie; analogicznie jednym wiedzie się bardziej, innym mniej. Takie głupie pierdu pierdu w stylu "weź się w garść" nigdy na mnie nie działało, bo to taki slogan pusty, dziwne jeśli w ogóle na kogoś takie banały wpływają pozytywnie. Wolę być akceptowana jako ja: ogólnie całościowo, w każdej wersji i w każdej sytuacji życiowej, a nie tylko jako ja w wersji robotnej pracującej czy coś tam mającej. Na zasadzie: radzisz sobie - o, fajnie fajnie; nie radzisz sobie - o ty beznadziejna, weź się w garść i przestań się użalać. Wiedzie ci się - zajebiście; nie wiedzie ci się: o ty głupia, co za wstyd! Wolę widzieć ludzi w ludziach, a nie widzieć w ludziach tylko robotników, pracowników, zarabiaczy pieniędzy, mających swoje m czy nie mających, narzekających czy nienarzekających. Tak, jakby tylko zaradność i towarzyskość świadczyły o wartości człowieka. Poza tym mam wyrzuty sumienia i żałuję kilku dawnych postów na blogu, bo jestem przewrażliwiona mocno na punkcie lojalności i gdy poczuję, że ktoś wobec mnie przejawia choćby cień nielojalności, to mnie ponosi. Niekiedy po czasie nachodzi mnie refleksja, że moja reakcja była chyba przesadzona i że niepotrzebnie oceniam innych ludzi na podstawie tych, którzy na mnie za długo w ciągu życia wpływali. Mam silnie zakodowany w głowie sygnał alarmowy reagujący na nielojalność i dostaję emocjonalnej wysypki alergicznej, gdy tylko zauważę u kogoś nagle przejaw bycia nie ze mną, ale przeciwko mnie. Przypominają mi się tak czy owak dawne schematy i sytuacje. I później po czasie trochę mi głupio z powodu moich reakcji przesadzonych z lekka. Mam nadzieję, że wiesz, co mam na myśli. Każdy popełnia błędy, ja też i czasem robię coś, czego po czasie żałuję. No a forum swoją drogą - to w końcu forum tylko, na którym w dodatku mój blog znalazł się przez przypadek. Powiedziałabym, że to darmowa reklama, ale za taką reklamę to ja dziękuję. xD

229

Odp: Profesjonalna ofiara
Introwertyczka w sieci napisał/a:

Takie głupie pierdu pierdu w stylu "weź się w garść" nigdy na mnie nie działało, bo to taki slogan pusty, dziwne jeśli w ogóle na kogoś takie banały wpływają pozytywnie.

Chyba wpływają pozytywnie tylko na tego, kto to mówi. Ot, dowartościuje się że dał dobrą radę, co z tego, że nic nie znaczącą. Mnie też ogromnie wkurzały takie teksty w czasach depresji.

Introwertyczka w sieci napisał/a:

Przypominają mi się tak czy owak dawne schematy i sytuacje. I później po czasie trochę mi głupio z powodu moich reakcji przesadzonych z lekka. Mam nadzieję, że wiesz, co mam na myśli. Każdy popełnia błędy, ja też i czasem robię coś, czego po czasie żałuję.

Wiem co masz na myśli. Ale wiesz co... nie znam człowieka, który nie popełnia błędów wliczając mnie. Nie ma co się przejmować przeszłością.

Ale to co piszesz teraz... mam mocne wrażenie, że jesteś dziś lepszą wersją siebie niż dawniej. Idziesz do przodu, bez względu na to czy wynika to z Twoich starań czy z sytuacji. Trzymam kciuki. smile

230 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-10-13 14:30:10)

Odp: Profesjonalna ofiara

Tak generalnie, to sobie ostatnio myslalam dlaczego terapia nie dziala w przypadku niektorych osob. Introwertyczka twierdzi, ze na terapii byla, jednak ciezko widziec jakiekolwiek efekty. Wroobel rowniez poszedl i jakos nic to nie pomoglo. Wydaje mi sie, ze sa dwa istotne powody dlaczego rezultaty byly takie mierne.

1) Pacjent zaklada, ze terapeuta to wrozka, ktora pomacha rozdzka i nagle wszystko bedzie cacy. Taki klient siedzi na krzeselku, kiwa glowa...i nic nie robi. No bo przeciez terapeuta powinien zmienic jego zycie! Rownie dobrze moglby siedziec w Starbuksie i pic kawe raz w tygodniu, bo tego typu podejscie po prostu NIE DZIALA. Terapeuta moze pracowac o tyle o ile jego klient chce cos w sobie zmienic.

2) Pacjent swiadomie badz podswiadomie sabotuje wlasna terapie. Tez zdarza sie tak, ze chociaz ktos chodzi do terapeuty i mowi, ze chce sie zmienic i uzdrowic swoje zycie, tak naprawde jest przerazony jakimikolwiek zmianami i zamiast pomagac sobie, atakuje terapeute by mu udowodnic, ze wcale nie moze mu pomoc. Nie ma sie co dziwic, ze terapia nie dziala, jak cala energia jest kierowana na agresje i bezsensowne utarczki, zamiast zmiany nastawienia i uwalniania blokad.

231

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:

Tak generalnie, to sobie ostatnio myslalam dlaczego terapia nie dziala w przypadku niektorych osob. Introwertyczka twierdzi, ze na terapii byla, jednak ciezko widziec jakiekolwiek efekty. Wroobel rowniez poszedl i jakos nic to nie pomoglo. Wydaje mi sie, ze sa dwa istotne powody dlaczego rezultaty byly takie mierne.

1) Pacjent zaklada, ze terapeuta to wrozka, ktora pomacha rozdzka i nagle wszystko bedzie cacy. Taki klient siedzi na krzeselku, kiwa glowa...i nic nie robi. No bo przeciez terapeuta powinien zmienic jego zycie! Rownie dobrze moglby siedziec w Starbuksie i pic kawe raz w tygodniu, bo tego typu podejscie po prostu NIE DZIALA. Terapeuta moze pracowac o tyle o ile jego klient chce cos w sobie zmienic.

2) Pacjent swiadomie badz podswiadomie sabotuje wlasna terapie. Tez zdarza sie tak, ze chociaz ktos chodzi do terapeuty i mowi, ze chce sie zmienic i uzdrowic swoje zycie, tak naprawde jest przerazony jakimikolwiek zmianami i zamiast pomagac sobie, atakuje terapeute by mu udowodnic, ze wcale nie moze mu pomoc. Nie ma sie co dziwic, ze terapia nie dziala, jak cala energia jest kierowana na agresje i bezsensowne utarczki, zamiast zmiany nastawienia i uwalniania blokad.


3) Terapia nie działa, bo nie działa. Są osoby oporne na zmiany w sferze charakteru, osobowości. Ludzie się nie zmieniają, powtarzam. Możesz wyrobić sobie nawyki, możesz zachowywać się inaczej, baa, może nawet uda się lekko zmienić myślenie i nastawienie. Ale osobowości nie zmienisz, i w efekcie udajesz kogoś kim nie jesteś. Nie wiem czy do takich się zaliczam ale idzie to strasznie opornie. Chce coś zmienić, pracuje z nim, słucham jego rad, dostosowuje swoje zachowanie i mam wątpliwości czy to coś da nawet jakbym chodził na terapie całe życie. Czy jest lepiej? Jest gorzej, bo znajomi dowiedzieli się, że chodzę na terapie i teraz każdy ma mnie za wariata.

232

Odp: Profesjonalna ofiara

Wroobel, jestem chodzacym przykladem, ze mozna sie zmienic.

Dwadziescia lat temu bylam zahukana, niezreczna, zdepresowana dziewczyna, ktora myslala o kazdym ruchu w koneksji z "co mama o tym pomysli". Dzis jestem normalna kobieta, z dobrym poczuciem wlasnej wartosci. A wszystko dzieki terapii.

233

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:

Wroobel, jestem chodzacym przykladem, ze mozna sie zmienic.

Dwadziescia lat temu bylam zahukana, niezreczna, zdepresowana dziewczyna, ktora myslala o kazdym ruchu w koneksji z "co mama o tym pomysli". Dzis jestem normalna kobieta, z dobrym poczuciem wlasnej wartosci. A wszystko dzieki terapii.


20 lat to dla mnie za dużo. Daje sobie czas do końca 2017. Potem jak nie będzie poprawy to koniecznie muszę się zabić.

234 Ostatnio edytowany przez Priscilla (2016-10-22 15:56:05)

Odp: Profesjonalna ofiara

Ale wiesz, że z takim nastawieniem to i 20 lat może być za mało?

wroobel napisał/a:

3) Terapia nie działa, bo nie działa. Są osoby oporne na zmiany w sferze charakteru, osobowości.

Są oporne, bo to sobie wmówiły. Jestem przekonana, że właściwe nastawienie to 99% sukcesu. Mam zresztą w swoim otoczeniu co najmniej kilka osób, które przeszły prawdziwą wewnętrzną metamorfozę.

Nie wiem po co to napisałeś, ale zapamiętaj, że zabić się zawsze zdążysz, więc naprawdę nie ma pośpiechu.

235

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Wroobel, jestem chodzacym przykladem, ze mozna sie zmienic.

Dwadziescia lat temu bylam zahukana, niezreczna, zdepresowana dziewczyna, ktora myslala o kazdym ruchu w koneksji z "co mama o tym pomysli". Dzis jestem normalna kobieta, z dobrym poczuciem wlasnej wartosci. A wszystko dzieki terapii.


20 lat to dla mnie za dużo. Daje sobie czas do końca 2017. Potem jak nie będzie poprawy to koniecznie muszę się zabić.

Powodzenia, trzymam kciuki.
Zastanawiam się po co Ty to wszystko tutaj piszesz? Przecież rady nie chcesz, bo wszystko sam wiesz najlepiej, pocieszenia też nie, bo życie jest takie beznadziejne od początku do końca. Więc po co? Żeby zobaczyć jak zareagują obcy ludzie z internetu, kiedy napiszesz, że się zabijesz?

236

Odp: Profesjonalna ofiara

Zamiast komentarza:

A. Phillips napisał/a:

Psychoterapia nie znajdzie odpowiedzi na konkretne pytania pacjenta, może być jedyne stworzeniem ryzyka, że on sam na nie odpowie.

John C. Maxwell napisał/a:

O tym, dokąd dotrzesz w życiu decyduje nie tyle gdzie zaczniesz, ale czy zaczniesz.

Irvin D. Yalom napisał/a:

Pierwszym krokiem w każdej zmianie jest przyjęcie odpowiedzialności za swoje życie. Jak bowiem możemy je zmieniać, jeśli w ogóle nie czujemy się za nie odpowiedzialni?

237 Ostatnio edytowany przez podobno_zuzanna (2016-10-24 12:03:28)

Odp: Profesjonalna ofiara

Mogę się założyć, że wroobel obali każdą z tych tez i wykaże ich fałszywość : )))

238

Odp: Profesjonalna ofiara
podobno_zuzanna napisał/a:

Zastanawiam się po co Ty to wszystko tutaj piszesz? Przecież rady nie chcesz, bo wszystko sam wiesz najlepiej, pocieszenia też nie, bo życie jest takie beznadziejne od początku do końca. Więc po co? Żeby zobaczyć jak zareagują obcy ludzie z internetu, kiedy napiszesz, że się zabijesz?

To usilna próba zwrócenia na siebie uwagi. Pamiętajmy też, że raz już Wroobel był martwy, o czym nie omieszkała w sposób bardzo chłodny poinformować nas jego mama - z sugestią, że jest bardzo złą matką.

239

Odp: Profesjonalna ofiara

Niektóre osoby decydują się na spotkania z psychoterapeutą (celowo użyłam sformułowania 'spotkania z...'), by udowodnić sobie, że w ich wypadku 'nie da się' nic zrobić. I mają rację. Gdy klient nie jest zainteresowany rozwiązaniem swych problemów, gdy jego działania są pozorowane, gdy klient non-stop stawia opór, gdy jego determinacja dotyczy utrzymania status quo, to terapia (jeśli te spotkania można nazwać terapią) żadnych rozwiązań nie przyniesie, a psychoterapeuta po przekonaniu się, że decyzja klienta o braku pracy jest niezmienna rozstaje się z klientem.

240

Odp: Profesjonalna ofiara

Zastanawiam się więc co z takimi ludźmi. Może muszą zgnić w depresji, bo nikomu nie da się pomóc na siłę? Może.

241 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-10-25 15:07:49)

Odp: Profesjonalna ofiara

Jestem niecierpliwy, nerwowy, mam zaburzenia emocjonalne, nie jestem pewnie swojej seksualności, mam obniżoną samoocenę do tego stopnia ze nienawidzę patrzeć w lustro. Jestem leniwy, nie przykładam uwagi do dbania o siebie i o własne zdrowie. Nie wiem jak dbać o innych. Uważam, że nic nie ma sensu. Jestem lękliwy, nie radze sobie  z tym. Zostałem wychowany pod kloszem w atmosferze ciągłego zamartwiania, co trwa dalej. Boje się ludzi bo to oni doprowadzili mnie do tego stanu. Nikt z rodziny nie wymagał ode mnie niczego. Ale zakazów miałem bardzo wiele. Nie potrafię wyznaczać celów, poddaje się przy każdym najmniejszym niepowodzeniu. Nie wiem czego oczekuje od życia i nie wiem czego chce. Nie wiem jaki chciałbym być. Mam fuzję złudzeń. Mam nudne życie i brak pomysłów jak to zmienić. Nie mam zainteresowań. Gram w komputer i potrafię przy tym się bardzo denerwować. Nigdy nie miałem żadnej bliskiej osoby. Nigdy nie uprawiałem seksu. Jestem uzależniony.

Co do cholery możecie mi poradzić? Ja [wulgaryzm] sobie życie. Ja to wiem. Nie wiem jak to naprawić, nikt nie wie. Ja, powinienem to wiedzieć ale nie wiem. Jak dla mnie to nie wiem jak żyć. Nikt mi nie dał wskazówek, jaki ma sens życie, po co jest życie, co trzeba w nim  robić żeby było dobrze? Sam nie potrafię znaleźć odpowiedzi na te pytania. Tego chce od was.  Chce rady jak żyć? I akceptacji. Tego czego nigdy nie uświadczyłem, niezależnie od kogo.

242 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-10-25 15:04:16)

Odp: Profesjonalna ofiara

Wroobel, nie WSZYSCY ludzie Cie skrzywdzili, a Twoi rodzice. Nie uogolniaj wiec.

Nie wiesz czego chcesz, kim jestes, do czego dazysz? No to siadz i pomysl nad tym. Przestan oczekiwac, ze ktos za Ciebie odpowie Ci na te pytania. Przestan udawac malego chlopca, ktory ciagle potrzebuje, zeby dorosli podejmowali za niego decyzje. Sam jestes DOROSLY. Sam mozesz okreslic co jest dla Ciebie w zyciu wazne, o ile tylko sie wyslisz. Nikt inny za Ciebie tego nie może zrobic. Nie nie da sie inaczej.

I przestan jeczec, ze zmarnowales sobie zycie, bo mlody jestes i wiele przed Toba. Tylko tylek trzeba podniesc i wziac sie za siebie.

243

Odp: Profesjonalna ofiara

Sporo tematów do poruszenia podczas terapii.
Czytając je znalazłam ten, który wydaje mi się podstawowym: lęk. Gdybyś rozejrzał się wkoło, zobaczyłbyś, że jest sporo osób Tobie podobnych, czyli takich, które boją się. To, co różni (mam wrażenie, że już o tym w tym wątku napisałam), to sposób działania. Jedni, tak samo jak Ty, swe życie podporządkowują lękowi, inni żyją i działają mimo lęku.

Chcesz rady, jak żyć. Mogę to napisać, ale to będzie mój, nie Twój, sposób na życie. Szukając swej drogi, chcesz żyć już nie według schematu rodziców, tylko innych osób? Dalej chcesz być zzewnątrzsterownym?
Pomyśl, gdybyś miał czarodziejską różdżkę, dzięki której wszystko byłoby możliwe, jak chciałbyś żyć? Co chciałbyś robić? Tak, wiem. Nie wiesz. To sobie wyobraź. Do tej pory swą wyobraźnię skrzętnie chowałeś, najwyższa pora, by ją rozwinąć.

Życzę Ci odwagi podczas konfrontacji z tymi wszystkimi nieprzyjemnymi uczuciami, które się w Tobie kotłują, a które (jeszcze) usiłujesz ukryć. WIEM, że walkę o siebie rozpoczyna się wtedy, gdy przestaje się nad sobą użalać, gdy przestaje się usprawiedliwiać, gdy przestaje się jęczeć nad sobą. Praca nad sobą jest trudna, bo prowadzi do odkrycia i przeżycia, zepchniętych gdzieś w kąt, różnych swych, nieprzyjemnych, uczuć.

244

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:

Wroobel, nie WSZYSCY ludzie Cie skrzywdzili, a Twoi rodzice. Nie uogolniaj wiec.

Nie wiesz czego chcesz, kim jestes, do czego dazysz? No to siadz i pomysl nad tym. Przestan oczekiwac, ze ktos za Ciebie odpowie Ci na te pytania. Przestan udawac malego chlopca, ktory ciagle potrzebuje, zeby dorosli podejmowali za niego decyzje. Sam jestes DOROSLY. Sam mozesz okreslic co jest dla Ciebie w zyciu wazne, o ile tylko sie wyslisz. Nikt inny za Ciebie tego nie może zrobic. Nie nie da sie inaczej.

I przestan jeczec, ze zmarnowales sobie zycie, bo mlody jestes i wiele przed Toba. Tylko tylek trzeba podniesc i wziac sie za siebie.

Kolejna, ja nad tym się zastanawiam już 10 lat. Myślicie czemu zrezygnowałem z innych aktywności. Bo z każdą rzeczą, którą robię, z każdą myślą w mojej głowie się zastanawiam. I dalej nie wiem nic. Jak mówiłem nie mam zainteresowań, nie wyznaje żadnych wartości. Tak jestem małym chłopcem, tak nie umiem podjąć decyzji. Nie umiem tego zmienić. Wysilam się i nie wiem co dla mnie jest ważne. Chciałbym być przeciętnym człowiekiem z żona, dziećmi, psem, i rodzinnym combi.  I chciałbym być bogaty by się nie martwić kasą.  Jak mówiłem nie umiem określać celów. Nie wiem czy ja wyparłem w sobie tą umiejętność. Czy nigdy jej nie wykształciłem.  Dla mnie nie ma nic wartego na tym świecie. Taki mi się wydaje.

245

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

(...) Tak jestem małym chłopcem, (...)

NIE! NIE JESTEŚ MAŁYM CHŁOPCEM!

(...) nie umiem podjąć decyzji. Nie umiem tego zmienić. (...)

Nie umiesz? Brak decyzji też jest decyzją. Kiedyś nie umiałeś chodzić, a dzisiaj... .

(...) Wysilam się i nie wiem co dla mnie jest ważne. (...)

Czyżby? Jak w takim razie wiesz to:

(...) Chciałbym być przeciętnym człowiekiem z żona, dziećmi, psem, i rodzinnym combi.  I chciałbym być bogaty by się nie martwić kasą.  (...)

(...) Jak mówiłem nie umiem określać celów. (...)

Zaprzeczasz sam sobie. O swych celach napisałeś, a ja wyżej zacytowałam.

246

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:
wroobel napisał/a:

(...) Tak jestem małym chłopcem, (...)

NIE! NIE JESTEŚ MAŁYM CHŁOPCEM!

(...) nie umiem podjąć decyzji. Nie umiem tego zmienić. (...)

Nie umiesz? Brak decyzji też jest decyzją. Kiedyś nie umiałeś chodzić, a dzisiaj... .

(...) Wysilam się i nie wiem co dla mnie jest ważne. (...)

Czyżby? Jak w takim razie wiesz to:

(...) Chciałbym być przeciętnym człowiekiem z żona, dziećmi, psem, i rodzinnym combi.  I chciałbym być bogaty by się nie martwić kasą.  (...)

(...) Jak mówiłem nie umiem określać celów. (...)

Zaprzeczasz sam sobie. O swych celach napisałeś, a ja wyżej zacytowałam.

Trudno mi to podciągnąć pod definicje celu ale ok. Z tego co wiem to cel ma kilka zasad, których nie ma w tym co napisałem. Ale ok. To jest mój cel.
Teraz niech ktoś mi powie jak przejść od stanu - nigdy nie byłem na randce-  do stanu -  żona i dzieci. ?

247

Odp: Profesjonalna ofiara

Zacznij od porządków. smile Porządków ze swymi przeszłymi, trudnymi doświadczeniami.

I... przestań teoretyzować. tongue

248

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:

Zacznij od porządków. smile Porządków ze swymi przeszłymi, trudnymi doświadczeniami.

I... przestań teoretyzować. tongue


Czyli co?

249 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-10-25 15:42:57)

Odp: Profesjonalna ofiara

To:

wroobel napisał/a:

Trudno mi to podciągnąć pod definicje celu ale ok. Z tego co wiem to cel ma kilka zasad, których nie ma w tym co napisałem. (...)


A okazję do zrobienia porządków masz. To terapia. Efektem terapia (jeśli osoba, która decyduje się na jej podjęcie, uczestniczenie i wprowadzanie zmian w sobie) jest bycie niezależnym psychicznie, umiejącym radzić sobie z różnymi sytuacjami i przeżyciami, również tymi dotyczącymi dzieciństwa.




Edycja:
Ciekawe, gdzie byś był i co byś robił, gdybyś zwolnił hamulec. smile

250

Odp: Profesjonalna ofiara

Plis, zamknijcie ten temat... Przecież tu w kółko powtarza się to samo. A potencjalny samobójca się nakręca tylko

Odp: Profesjonalna ofiara
podobno_zuzanna napisał/a:

Plis, zamknijcie ten temat...

To jest całkiem dobra myśl. Ja osobiście nie mam pojęcia, po co, na co i w jakim celu w ogóle powstał ten wątek. Takie tam podblokowe ploty na zasadzie: jedna baba drugiej babie powiedziała, że gdzieś tam w internetach kogoś znalazła złego i niedobrego. Tu się trochę ubarwiło, tam podkoloryzowało, że niby jakieś wyzwiska, coś tam i temat na ploty gotowy. Zamknijcie wreszcie ten wątek, bo cała ta dyskusja jest żenująca i zaczęła się od dziwnych osądów, że ja tu niby kogoś wyzywam, z kim nawet nie rozmawiałam nigdy prywatnie. A teraz ewoluował ten wątek w kierunku typu: jeden o doopie, a drugi o zupie. Aż dziwne, że w ogóle ten wątek został "przepuszczony" przez moderację, bo ani on nie jest nikomu potrzebny ani co, takie tam ploty zwykłe, nawet na kafeterii są bardziej ambitne tematy. Wroobel, po co dyskutujesz, jak i tak wiesz, co przeczytasz w odpowiedzi? Przecież zawsze napiszą Ci to samo, co piszą od kilku stron. Objawienia raczej się nie spodziewaj.

252

Odp: Profesjonalna ofiara

Ale przecież nikt nie każe Wam tego czytać, na forum jest mnóstwo innych wątków, ten można po prostu szeroko omijać wink.

Introwertyczka w sieci napisał/a:

bo ani on nie jest nikomu potrzebny ani co, takie tam ploty zwykłe (...)

To jest Twoje zdanie. Być może Tobie nie jest potrzebny (możemy się nawet domyślać dlaczego), ale skoro powstało całych siedem stron, to o czymś to jednak świadczy, a i ja sama regularnie tu zaglądam.
Być może zresztą sam Wroobel też coś z tego w końcu wyniesie.

Wroobel, jak już napisała Wielokropek - wbrew temu co sam o sobie sądzisz i do czego usiłujesz nas przekonać, jednak masz jakieś swoje cele. Dziś one wydają Ci się odległe, trudne, wręcz nie do osiągnięcia, bo... są zbyt odległe i zbyt trudne, dlatego przyjmij metodę małych kroczków. Zdziwiłabym się bardzo, gdybyś z dnia na dzień stał się innym człowiekiem, ale jeśli na liście swoich planów umieściłeś "mieć żonę, dzieci, psa i rodzinne combi", to podziel to sobie na etapy, najlepiej jak najmniejsze. Jeśli każdy z tych etapów będzie na tyle realny, abyś mógł go zrealizować, to znacznie łatwiej będzie Ci się do tego zmobilizować. Potem z realizają każdego kolejnego będziesz coraz blizej założonego celu, a jednocześnie zaczniesz wierzyć w to, że jesteś w stanie go osiągnąć.

253

Odp: Profesjonalna ofiara
Introwertyczka w sieci napisał/a:

Wroobel, po co dyskutujesz, jak i tak wiesz, co przeczytasz w odpowiedzi? Przecież zawsze napiszą Ci to samo, co piszą od kilku stron. Objawienia raczej się nie spodziewaj.

W drugą stronę to działa dokładnie tak samo - nie rozumiem ludzi, którzy wrooblowi odpowiadają, przecież i tak wiadomo, że powtórzy to samo co już wcześniej napisał.

254

Odp: Profesjonalna ofiara
podobno_zuzanna napisał/a:

(...) nie rozumiem ludzi, którzy wrooblowi odpowiadają, przecież i tak wiadomo, że powtórzy to samo co już wcześniej napisał.

Co tu jest do rozumienia lub nierozumienia?
Być może jest to człowiek, jak wielu na forum, potrzebujący pomocy. Być może, jak wielu na forum, bawi się tworząc opisywaną tu historię.

Dlaczego czasem 'wrooblowi' odpowiadam? Bo chcę.
Dlaczego czasem mu nie odpowiadam? Bo nie chcę.
Nie ma tutaj żadnego drugiego dna, nie oczekuję tego, że 'wroobel', jeśli faktycznie potrzebuje pomocy, przyjmie me uwagi. To jest jego życie, to on, wbrew temu co napisał, podejmuje decyzje dotyczące swego życia i to on ponosi konsekwencje tychże decyzji.

255

Odp: Profesjonalna ofiara

Niektórzy po prostu lubią czuć się ofiarami, karmią swojego wewnętrznego masochistę powtarzając mu jak bardzo nie ma wyjścia z tej sytuacji, jak bardzo nic nie da się zrobić. Nie jestem fanką Freuda, ale muszę w jednym przyznać mu rację - wiele tego typu problemów może mieć podłoże w dzieciństwie. Tak naprawdę to negowanie wpływu dzieciństwa jest po prostu głupie, nikt nie rodzi się od razu dorosły, przez życie przejść trzeba, a na drodze spotyka się różne problemy, które prowadzą do takich a nie innych konfliktów.
Niestety nie da się nikomu pomóc na siłę, nie od dziś też wiadomo, że osoby o osobowości masochistycznej są jedną z najtrudniejszych grup pacjentów. Łatwiej pomóc komuś, kto przede wszystkim chce tych zmian, od tego się zaczyna. A jeśli ktoś czuje, że ma problem, ale robi wszystko by dalej go mieć...nie można mu wtedy pomóc, póki sam nie dokona wewnętrznej przemiany. Psycholog to nie magik, o czym się często zapomina.

256

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

20 lat to dla mnie za dużo. Daje sobie czas do końca 2017. Potem jak nie będzie poprawy to koniecznie muszę się zabić.

Musisz? Nic nie musisz. Nikt Cię do niczego nie zmusza. Zamień "muszę" na "chcę". W rzeczywistości nic w życiu nie musimy.

Jestem przykładem człowieka, który 10 lat temu kilkadziesiąt razy dziennie powtarzał sobie w głowie "chcę się zabić, chcę się zabić...". Byłem w tak złym stanie.

Dziś to już daleka przeszłość. Jestem dość szczęśliwym człowiekiem, mam mało trosk i dużo radości. Ludzie mnie lubią itp. Z tego da się wyjść.

257

Odp: Profesjonalna ofiara
Johnny314 napisał/a:
wroobel napisał/a:

20 lat to dla mnie za dużo. Daje sobie czas do końca 2017. Potem jak nie będzie poprawy to koniecznie muszę się zabić.

Musisz? Nic nie musisz. Nikt Cię do niczego nie zmusza. Zamień "muszę" na "chcę". W rzeczywistości nic w życiu nie musimy.

Jestem przykładem człowieka, który 10 lat temu kilkadziesiąt razy dziennie powtarzał sobie w głowie "chcę się zabić, chcę się zabić...". Byłem w tak złym stanie.

Dziś to już daleka przeszłość. Jestem dość szczęśliwym człowiekiem, mam mało trosk i dużo radości. Ludzie mnie lubią itp. Z tego da się wyjść.

Jestem bardzo ciekawy jak tego dokonałeś?
Ja się wstydzę siebie, moich bliskich. Stresuje się i przejmuje każdą, nawet najmniejszą drobnostką. Rodzice też bardzo przejmujący.
Mam czerpać z pozytywnych aspektów życia. Nie ma takich. Jak 1 raz brałem kokainę to czułem się nieźle. To był dobry moment. Jak dostałem 1 komputer to też to był dobry moment. Miałem wtedy z 8 lat. A może więcej. I to chyba wszystko.
Terapeuta powiedział mi że mam osobowość 80 letniego człowieka, który wie, że już nic go nie czeka. To prawda, tak się czuje. Egzystencja i wegetacja.
Co do tego niby celu co wskazałem wcześniej - poza zasięgiem. Dziś trzeba mieć by być. Jestem bardzo niski, odstające uszy, kiepskie zęby. Urodą nie pociągnę za sobą. Charakter? Osobowość?  Też nie. Pasja? Ja pracuje, jem, gram, spotykam się kolegami. Nie mam zainteresowań. Nie wiem co lubię - pewnie nic. Odpada. Mam zdiagnozowaną nad potliwość ogólną, o niewiadomej przyczynie. Pewnie przez to, że się wszystkim przejmuje i stresuje. Dosłownie zalewa mnie pot. Słowo zalewa jest na miejscu. Bardzo utrudnia życie. Jak temperatura na zewnątrz przekracza 23 stopnie, to nie wychodzę z domu -  za gorąco, jestem cały mokry.
Mam tyle jakiś defektów, że nie nadaję się do normalnego życia.

258

Odp: Profesjonalna ofiara

Wroobel, ja Cie lubie, bo mimo tego calego kwekania, Ty chcesz cos zmienic i o siebie walczyc. Jest Ci trudno, co jest zrozumiale, ale jakies promyki nadzieji sa smile

Proponuje Ci wybrac sie na bieganie, nie za szybko, ale okolo 30 min i zanotowac jak sie po tym poczules.

259

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

(...) Mam tyle jakiś defektów, że nie nadaję się do normalnego życia.

Defektem, który w największym stopniu utrudnia Ci 'normalne' (cokolwiek przez to słowo rozumiesz) życie jest... Twe myślenie o sobie, świecie i ludziach. To zaś można zmienić. Można. Jest wiele osób, które tego dokonały. Możesz do nich dołączyć.

260

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:
Johnny314 napisał/a:

Dziś to już daleka przeszłość. Jestem dość szczęśliwym człowiekiem, mam mało trosk i dużo radości. Ludzie mnie lubią itp. Z tego da się wyjść.

Jestem bardzo ciekawy jak tego dokonałeś?
Ja się wstydzę siebie, moich bliskich. Stresuje się i przejmuje każdą, nawet najmniejszą drobnostką. Rodzice też bardzo przejmujący.

Łatwe nie było, ale mimo wszystko zapewniam Cię, że to jest możliwe. Jak to zrobiłem? Szczerze mówiąc nie wiem. Czytałem dużo książek o duchowości, filozofii, samodoskonaleniu, psychologii. Szukałem jakichś rozwiązań. Jakichkolwiek. Czasem wydawało się, że jest lepiej  potem miałem znów zjazdy. Nie ma jednego rozwiązania.

Polecam Ci poszukanie inspirujących książek. A. de Mello (dowolna jego książka) jest dobry na początek aby rozruszać zawartość głowy.

wroobel napisał/a:

Terapeuta powiedział mi że mam osobowość 80 letniego człowieka, który wie, że już nic go nie czeka. To prawda, tak się czuje. Egzystencja i wegetacja.

Ciekawe, jak miałem 20 lat usłyszałem od... no nieważne kogo, że mam osobowość prezentującą starcze zrezygnowanie z życia.

wroobel napisał/a:

Co do tego niby celu co wskazałem wcześniej - poza zasięgiem. Dziś trzeba mieć by być. Jestem bardzo niski, odstające uszy, kiepskie zęby. Urodą nie pociągnę za sobą.

Podobnie jak Vincent Schiavelli, Steve Buscemi czy Ron Perlman. Spróbuj zostać aktorem.

wroobel napisał/a:

Charakter? Osobowość?  Też nie.

Ale charakter to coś, nad czym można pracować, co można zmienić. Mi nie podobał się mój charakter, przez wiele lat pracowałem i teraz mam zupełnie inny, dużo lepszy. Łatwe nie jest, ale to Twoje życie, sam musisz zdecydować czy chcesz pracować aby było lepsze.

To co musisz zrobić to nie zamykać się w domu, w sobie - szukaj wszelkich sposobów na poszerzenie swoich horyzontów. Terapia, spotkania z ludźmi itp. Wiele z tych rzeczy będzie nietrafione, ale nie można nauczyć się chodzić bez przewracania. Nie można też nauczyć się pracy ze sobą bez popełniania błędów. Praca nad swoją osobowością jest o wiele trudniejsza ale MOŻLIWA!

wroobel napisał/a:

Mam tyle jakiś defektów, że nie nadaję się do normalnego życia.

A co definiujesz jako normalne życie? Miałem ojca alkoholika, który wszczynał awantury gdy byłem mały a potem odszedł od nas. Dla mnie to jest "normalność". A jednak mam tą normalność głęboko w d... i układam sobie życie po swojemu.

Posty [ 196 do 260 z 272 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Profesjonalna ofiara

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024