Profesjonalna ofiara - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Profesjonalna ofiara

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 272 ]

131

Odp: Profesjonalna ofiara
Daniela Czerwińska napisał/a:
wroobel napisał/a:

Tak się zastanawiam. Jako dziecko byłem strasznym rozrabiaką. Wszystko co złe było na mnie, nawet mimo moich wytłumaczeń, że to nie ja. Spowodowało to, że już nawet nie próbowałem się bronić i przyjmowałem na klatę wszystko. Także nie swoje winy.  Myślicie, że już wtedy moja psychika zrozumiała, że nie warto się starać, działać bo i tak skutek jest negatywny? Że, od tamtego czasu stałem się ofiarą?

Jest taka opcja, jednak nie wchodziłabym tak głęboko w szukanie powodu, tylko sposobów, jak zmienić tą postawę. Możesz się zastanowić, co tak naprawdę daje ci przyjmowanie postawy ofiary i jakie twoje potrzeby zaspokaja. A potem znaleźć inną metodę na zaspokojenie tych potrzeb. Pomaga sport, bo kiedy ćwiczysz i stopniowo przekraczasz własne granicę, stajesz się silniejszy. Także zdobywanie informacji o postawie ofiary. Może zastanów się też do czego dążysz, lub znajdź nowy cel, który chcesz zrealizować. Fajnie, jak byłoby to coś zależne tylko od ciebie.  Tak właściwie, dlaczego definiujesz siebie jako ofiarę?

Hmmm, pomyślmy. Jestem ofiarą losu, mam kompleksy, nie lubię siebie, ani wyglądu ani charakteru. Nie jestem asertywny, nie bronie swoich racji, nie radze sobie z krytyka i sytuacjami stresującymi. Mam lęki. Często jestem wykorzystywany, bo jestem zbyt ufny. Jestem pesymistą wielkim pechowcem. Nawet rodzice twierdzą, że sobie nie poradzę. Mogę tak bez końca.....

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:
Daniela Czerwińska napisał/a:
wroobel napisał/a:

Tak się zastanawiam. Jako dziecko byłem strasznym rozrabiaką. Wszystko co złe było na mnie, nawet mimo moich wytłumaczeń, że to nie ja. Spowodowało to, że już nawet nie próbowałem się bronić i przyjmowałem na klatę wszystko. Także nie swoje winy.  Myślicie, że już wtedy moja psychika zrozumiała, że nie warto się starać, działać bo i tak skutek jest negatywny? Że, od tamtego czasu stałem się ofiarą?

Jest taka opcja, jednak nie wchodziłabym tak głęboko w szukanie powodu, tylko sposobów, jak zmienić tą postawę. Możesz się zastanowić, co tak naprawdę daje ci przyjmowanie postawy ofiary i jakie twoje potrzeby zaspokaja. A potem znaleźć inną metodę na zaspokojenie tych potrzeb. Pomaga sport, bo kiedy ćwiczysz i stopniowo przekraczasz własne granicę, stajesz się silniejszy. Także zdobywanie informacji o postawie ofiary. Może zastanów się też do czego dążysz, lub znajdź nowy cel, który chcesz zrealizować. Fajnie, jak byłoby to coś zależne tylko od ciebie.  Tak właściwie, dlaczego definiujesz siebie jako ofiarę?

Hmmm, pomyślmy. Jestem ofiarą losu, mam kompleksy, nie lubię siebie, ani wyglądu ani charakteru. Nie jestem asertywny, nie bronie swoich racji, nie radze sobie z krytyka i sytuacjami stresującymi. Mam lęki. Często jestem wykorzystywany, bo jestem zbyt ufny. Jestem pesymistą wielkim pechowcem. Nawet rodzice twierdzą, że sobie nie poradzę. Mogę tak bez końca.....

Zacznij od rodziców. Przestań ich słuchać.

133

Odp: Profesjonalna ofiara

Później (albo wcześniej) polub siebie. Można to zrobić i warto to zrobić. smile Kolejne rzeczy będą tylko kontynuacją tych kroków.

134

Odp: Profesjonalna ofiara

Jeśli kogoś ciekawi jak wygląda sytuacja to właśnie wróciłem do domu z szpitala. Tak. Jestem po próbie samobójczej. I wiecie co? Żałuję. Żałuję, że mi się nie udało.
Szkoda mi tylko moich bliskich. Że, muszą na mnie patrzeć. Czemu nie chcą mi pozwolić odejść. Tak byłoby najlepiej dla wszystkich.  Oni nawet nie potrafią z mną rozmawiać. I ta cisza i konsternacja w domu. Ile bym dał, żeby się nie urodzić.

135

Odp: Profesjonalna ofiara

Współczuję.

136

Odp: Profesjonalna ofiara

Wroobel, nie mam powodu, aby Ci nie wierzyć, ale po próbie samobójczej pacjent zwykle zostaje skierowany na obserwację psychiatryczną - dlaczego więc Ty jesteś w domu?

137

Odp: Profesjonalna ofiara
Olinka napisał/a:

Wroobel, nie mam powodu, aby Ci nie wierzyć, ale po próbie samobójczej pacjent zwykle zostaje skierowany na obserwację psychiatryczną - dlaczego więc Ty jesteś w domu?


Nie mam pojęcia ja o tym nie rozmawiałem z lekarzem. Rodzice przyszli i oznajmi, że wracam do domu.

138

Odp: Profesjonalna ofiara

Kiedy mój ex mąż nażarł się tabletek przeciwbólowych (tak, on miał takie dziwne pomysły na samobójstwo) i zawiozłam go na pogotowie, pytano mnie, czy sobie życzę skierowania go na obserwację. Być może rodzice wroobla nie wyrazili takiego życzenia...

Wroobel, bardzo Ci współczuję. Tym bardziej postaraj się o terapię...

139

Odp: Profesjonalna ofiara

Hm... . Dziwne zwyczaje opisaliście. Dorośli ludzie podejmują decyzje za przytomnych i posiadających pełnię władz ludzi. Dziwne traktowanie.

140

Odp: Profesjonalna ofiara
santapietruszka napisał/a:

Kiedy mój ex mąż nażarł się tabletek przeciwbólowych (tak, on miał takie dziwne pomysły na samobójstwo) i zawiozłam go na pogotowie, pytano mnie, czy sobie życzę skierowania go na obserwację. Być może rodzice wroobla nie wyrazili takiego życzenia...

Wroobel, bardzo Ci współczuję. Tym bardziej postaraj się o terapię...

Właśnie przez terapię dzieją się takie rzeczy. Lekarz powiedział mi, że szanse na całkowite wyleczenie są minimalne. I że może to zająć kilkanaście lat.

141 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-08-28 12:48:29)

Odp: Profesjonalna ofiara

Wielokropku, ja nie wiem, jak jest teraz. Opisałam sytuację gdzieś sprzed 15 lat. A mój ex mąż nie był wtedy jakoś szczególnie przytomny, po 50 tabletkach przeciwbólowych raczej nikt by nie był big_smile Zawiozłam go na pogotowie, bo spał cały dzień i nie można go było obudzić na tyle, żeby się z nim dogadać, a nie wiedziałam o tych tabletkach, dopiero lekarzom tam się przyznał. 
Ale nawet go wtedy nie skierowali do szpitala, tylko kazali odespać w domu...

Swoją drogą, akurat przedwczoraj zastanawiałam się, jakby się inaczej potoczyło moje życie, gdybym wtedy powiedziała, że owszem, ma iść na tą obserwację... być może otoczenie łatwiej by mi potem uwierzyło, że to on jest psychopata, a nie ja "nienormalna" - no, ale to inna bajka wink


Wroobel - nie gniewaj się, ale albo coś sobie wmawiasz, albo źle zrozumiałeś lekarza. Ludzie nie podejmują prób samobójczych przez to, że przechodzą terapię. Wprost przeciwnie.

142 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-08-28 19:17:23)

Odp: Profesjonalna ofiara
santapietruszka napisał/a:

Wroobel - nie gniewaj się, ale albo coś sobie wmawiasz, albo źle zrozumiałeś lekarza. Ludzie nie podejmują prób samobójczych przez to, że przechodzą terapię. Wprost przeciwnie.

Przecież to wszystko jasne. I proste. Mam 25 lat. 25 lat [wulgaryzm] życia. Teraz mam iść na terapię, która potrwa kilkanaście lat. Czyli kilkanaście lat męczenia się z samym sobą, przerabiania spraw o których staram się zapomnieć, ogólnie ciężkiej pracy. I nikt nie da mi zapewnienia, że to coś da. Że, moje życie się zmieni na lepsze. Czyli będę 40 letnim starym kawalerem, ciążącym innym, rodzinie. I na dodatek może nie być lepiej, tylko gorzej.
Fakt super przyszłość.

143 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-08-28 21:08:29)

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Jeśli kogoś ciekawi jak wygląda sytuacja to właśnie wróciłem do domu z szpitala. Tak. Jestem po próbie samobójczej. I wiecie co? Żałuję. Żałuję, że mi się nie udało.
Szkoda mi tylko moich bliskich. I ta cisza i konsternacja w domu.

A dziwisz się, że w domu jest konsternacja? Poza tym, to bardzo samolubne i egoistyczne podejście. Pomyślałeś o bliskich? Jaki ból, jakie cierpienie zostawia śmierć samobójcza bliskiej osoby? Czy Ty to kiedykolwiek przeżyłeś?. 


wroobel napisał/a:

Czyli kilkanaście lat męczenia się z samym sobą, przerabiania spraw o których staram się zapomnieć, ogólnie ciężkiej pracy. I nikt nie da mi zapewnienia, że to coś da. Że, moje życie się zmieni na lepsze. Czyli będę 40 letnim starym kawalerem, ciążącym innym, rodzinie. I na dodatek może nie być lepiej, tylko gorzej.
Fakt super przyszłość.


Życie zazwyczaj składa się z ciężkiej pracy. Nie jest usłane różami. I oczywiście nikt z nas nie ma na nic w tym życiu gwarancji. Nie jesteś wyjątkiem. I zawsze może być lepiej lub gorzej. Ale z tego co widzę Ty masz na wszystko odpowiedź.

144

Odp: Profesjonalna ofiara

Po raz kolejny.
Terapia, na szczęście, nie jest obowiązkowa. Bycie szczęśliwym (lub  co najmniej zadowolonym) także. Można narzekać na wszystko. Można wyszukiwać ewentualne przeciwności. Można wszystkich obarczać odpowiedzialnością za wszytko, co nas 'spotkało'. Można udawać i głosić wszem i wobec, że na nic nie mamy wpływu. Można.
Tylko o co? (To pytanie retoryczne, bo odpowiedź jest w mej sygnaturze.)

145

Odp: Profesjonalna ofiara

Jeśli masz 25 lat to znaczy iż nie żyłeś w PRLu. Czy w ogóle wiesz jak wtedy się żyło ?
Ja nie pracowałem 2 lata ale znalazłem pracę ciężkie były moje początki ale wyszedłem na prostą. Teraz wiem iż wolność to najpiękniejsza rzecz. Kiedy byem bezrobotny marzyłem o dykattorze który zrobi z tym krajem porządek serio ale to było już dawno a ja z perspektywy czasu widzę tamtego siebie jako smarkacza..

146

Odp: Profesjonalna ofiara
Monoceros napisał/a:

Taka postawa jest bardzo wygodna - wymaga bardzo mało wysiłku. A żeby coś zmienić, trzeba naprawdę się postarać. Po co zmieniać coś w sobie, pracować nad sobą, jeśli mogę poużalać się i jeszcze otrzymać mnóstwo zainteresowania i pomocy od innych.
Być może surowo oceniam takie osoby, ale wychodzę z założenia, że jak ktoś chce, znajdzie sposób, a jak nie chce - znajdzie wymówkę. I może jest jej trudno to zobaczyć, może wpłynęły na nią czynniki zewnętrzne, ba! może naprawdę głęboko wierzy w to wszystko, co jej się mówi. Ale powtórzę za Mrs. Happiness - nie da się pomóc komuś, kto pomocy nie chce.
Ta dziewczyna chce wsparcia w użalaniu się nad sobą, chce, żeby ktoś jej przyznał rację, jaka to ona jest biedna a świat niesprawiedliwy, i ci wszyscy ludzie, którzy odnoszą sukcesy to albo po znajomości albo się sprzedają, i żeby ktoś poklepał po pleckach i utwierdził ją w jej jedynym słusznym poglądzie na świat. Jeśli robisz coś innego - ona wcale tego nie słyszy; nie słyszy żadnych komunikatów niezgodnych z jej wizją.

Menoceros..taka była moja byłą"przyjaciółka"..dosłownie jakbyś o niej pisała...

147

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Ciezko???

Czytac nie potrafisz, nie masz zadnych zainteresowan sportowych, ludzi nie widujesz?

Sorry, ale wcale nie jest CIEZKO nie gapic sie w kompa. Ty to WYBIERASZ.


Czytam, najczęściej wygląda to tak, że pochłaniam jakaś książkę, dwie w jak najkrótszym czasie. Nie jem, nie spie tylko czytam. Jak skończę to albo znowu przerwa od czytania albo kolejna książka.  Co do sportu to nie mam. Lubie oglądać boks big_smile Znajomych widuje codziennie. Ale jako, że wiek już taki to coraz rzadziej. Zajęci własnymi rodzinami. Od czasu do czasu z jakiś znajomym z szkoły się zobaczę.
I jest ciężko. Ja nie mam pomysłów co można robić big_smile

Wróbel a kiedy ostatnio pomogłeś komuś bezinteresownie?
Wiesz, nie chcę ciebie oceniać ale "pogubiłeś się" skupiając wyłącznie na sobie a nie dając nic z siebie innym....
Pewnie że najlepiej, najwygodniej jest narzekać, ale czy nie szkoda ci energii na coś bezproduktywnego?
Jeśli chcesz skorzystać z mojej "rady", która wierzę że działa na NUDĘ i zamęczanie siebie ciągłym myśleniem o sobie proponuję tobie pracę w wolontariacie lub w fundacji non profit. Fajnie jet dawać coś z siebie innym, widzieć np.uśmiech na twarzy nieuleczalnie chorego dziecka i jego matki. Naprawdę niewiele potrzeba byś ofiarując siebie potrzebującym jednocześnie zyskał to czego ci w życiu brakuje...

148 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-09-02 23:40:57)

Odp: Profesjonalna ofiara
Iwona40 napisał/a:
wroobel napisał/a:
Beyondblackie napisał/a:

Ciezko???

Czytac nie potrafisz, nie masz zadnych zainteresowan sportowych, ludzi nie widujesz?

Sorry, ale wcale nie jest CIEZKO nie gapic sie w kompa. Ty to WYBIERASZ.


Czytam, najczęściej wygląda to tak, że pochłaniam jakaś książkę, dwie w jak najkrótszym czasie. Nie jem, nie spie tylko czytam. Jak skończę to albo znowu przerwa od czytania albo kolejna książka.  Co do sportu to nie mam. Lubie oglądać boks big_smile Znajomych widuje codziennie. Ale jako, że wiek już taki to coraz rzadziej. Zajęci własnymi rodzinami. Od czasu do czasu z jakiś znajomym z szkoły się zobaczę.
I jest ciężko. Ja nie mam pomysłów co można robić big_smile

Wróbel a kiedy ostatnio pomogłeś komuś bezinteresownie?
Wiesz, nie chcę ciebie oceniać ale "pogubiłeś się" skupiając wyłącznie na sobie a nie dając nic z siebie innym....
Pewnie że najlepiej, najwygodniej jest narzekać, ale czy nie szkoda ci energii na coś bezproduktywnego?
Jeśli chcesz skorzystać z mojej "rady", która wierzę że działa na NUDĘ i zamęczanie siebie ciągłym myśleniem o sobie proponuję tobie pracę w wolontariacie lub w fundacji non profit. Fajnie jet dawać coś z siebie innym, widzieć np.uśmiech na twarzy nieuleczalnie chorego dziecka i jego matki. Naprawdę niewiele potrzeba byś ofiarując siebie potrzebującym jednocześnie zyskał to czego ci w życiu brakuje...

Sądzę, że przyjmowanie na wolontariat osoby z próbą samobójczą w przeszłości, to nie najlepszy pomysł.
I myślałem o tym.
Nikt, podkreślam nie jest bezinteresowny. Nawet jeśli nie ma w tym interesu faktycznego. Jakiegokolwiek, to jego podświadomość robi to, by coś zyskać. Tak jak mówisz, uśmiech na twarzy, który jest nagrodą, której nie można przeliczyć, ale która łechce Twoje ego.  Podświadomość ludzka nie  jest i nie może być bezinteresowna bo byśmy wyginęli.

Poza tym ja byłem, a niektórzy twierdzą, że nadal jestem bardzo pomocną osobą. To tak zwany problem "nice guy" . Jestem dobry, spokojny, pomocny, bezkonfliktowy bo ich unikam. I gówno z tego mam. Przez 12 lat szkoły byłem wyśmiewany, poniżany itp.  A jakoś ludzie, którzy byli największymi [wulgaryzm] to osiągali najwięcej. To jest właśnie to co najbardziej się zmieniło od PRL-u. Tak mi mówił ojciec. Że, wtedy ludzie mieli niewiele, mogli dostać niewiele a byli szczęśliwi bo byli uprzejmi i dobrzy dla siebie nawzajem. Trzymali się razem.  Dziś człowiek człowiekowi wilkiem.
I tak czuję się wychowany, Wychowany do innego systemu.

149

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Sądzę, że przyjmowanie na wolontariat osoby z próbą samobójczą w przeszłości, to nie najlepszy pomysł.

Bo? Możesz podać choć jeden powód dlaczego miałbyś na przykład nie opiekować się zwierzętami w schronisku? Boisz się, że zrobisz im krzywdę czy że nie dostaniesz tego, na co liczysz?
Przecież w wolontariacie nie chodzi o to, żeby otrzymywać wdzięczność (akurat zwierzęta potrafią być bardzo wdzięczne), ale żeby (w Twoim przypadku) zająć czymś myśli, czas, a przede wszystkim w zderzeniu z cierpieniem innych nabrać dystansu do własnych problemów.

150

Odp: Profesjonalna ofiara
Olinka napisał/a:
wroobel napisał/a:

Sądzę, że przyjmowanie na wolontariat osoby z próbą samobójczą w przeszłości, to nie najlepszy pomysł.

Bo? Możesz podać choć jeden powód dlaczego miałbyś na przykład nie opiekować się zwierzętami w schronisku? Boisz się, że zrobisz im krzywdę czy że nie dostaniesz tego, na co liczysz?
Przecież w wolontariacie nie chodzi o to, żeby otrzymywać wdzięczność (akurat zwierzęta potrafią być bardzo wdzięczne), ale żeby (w Twoim przypadku) zająć czymś myśli, czas, a przede wszystkim w zderzeniu z cierpieniem innych nabrać dystansu do własnych problemów.

Równanie w dół smile Nawet psycholog mówił, że w odniesieniu do osób z moimi dolegliwościami, to takie porównywanie nie daje skutków.
I raczej bym nie sprawdził się w takiej roli. Ja jestem interesowny, bo jak mówiłem życie mnie nauczyło że za darmo nic nie ma.
I to nie jest tak że kieruje się tylko dobrem swoim. Wręcz przeciwnie. Prawie zawsze przedkładam czyjeś szczęście nad swoje. Nawet jeśli mało znam tę osobę. Specjalnie nie mówię tego co myślę, żeby kogoś nie urazić. Przytakuje itp.
Ale wolontariat traktowałbym jak pracę. A pracować za darmo nie byłbym w stanie.

151

Odp: Profesjonalna ofiara

W takim razie jak to...

wroobel napisał/a:

Ja jestem interesowny, bo jak mówiłem życie mnie nauczyło że za darmo nic nie ma.

... ma się do tego, co poniżej?

wroobel napisał/a:

I to nie jest tak że kieruje się tylko dobrem swoim. Wręcz przeciwnie. Prawie zawsze przedkładam czyjeś szczęście nad swoje. Nawet jeśli mało znam tę osobę.

Przecież każda czynność czy też każdy gest wykonany w kierunku drugiej osoby na siłę można potraktować jak pracę. To że ja Tobie w tej chwili poświęcam swój czas w innych okolicznościach (gdybym na przykład była psychoterapeutką) przynosiłoby mi dochód. Nie jestem i absolutnie nie aspiruję - chodzi tylko o przykład. Mogę też upiec komuś ciastko, aby sprawić mu przyjemność, ale gdybym była cukiernikiem, to za swoją pracę otrzymałabym wynagrodzenie. Uważam, że Twoje myślenie jest dosyć egoistyczne i nie ma dla mnie znaczenia sposób, w jaki je usprawieldiwiasz.

wroobel napisał/a:

Specjalnie nie mówię tego co myślę, żeby kogoś nie urazić. Przytakuje itp.

Taką metodą akurat wcale nie robisz innym dobrze. Lepsza jest konstruktywna krytyka niż fałszywe poparcie. Utwierdzając kogoś w przekonaniu, że jego myślenie/działanie jest słuszne, podczas gdy tak naprawdę popełnia błąd, możesz zrobić mu krzywdę.

152 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-09-03 01:14:08)

Odp: Profesjonalna ofiara
Olinka napisał/a:

W takim razie jak to...

wroobel napisał/a:

Ja jestem interesowny, bo jak mówiłem życie mnie nauczyło że za darmo nic nie ma.

... ma się do tego, co poniżej?

wroobel napisał/a:

I to nie jest tak że kieruje się tylko dobrem swoim. Wręcz przeciwnie. Prawie zawsze przedkładam czyjeś szczęście nad swoje. Nawet jeśli mało znam tę osobę.

Przecież każda czynność czy też każdy gest wykonany w kierunku drugiej osoby na siłę można potraktować jak pracę. To że ja Tobie w tej chwili poświęcam swój czas w innych okolicznościach (gdybym na przykład była psychoterapeutką) przynosiłoby mi dochód. Nie jestem i absolutnie nie aspiruję - chodzi tylko o przykład. Mogę też upiec komuś ciastko, aby sprawić mu przyjemność, ale gdybym była cukiernikiem, to za swoją pracę otrzymałabym wynagrodzenie. Uważam, że Twoje myślenie jest dosyć egoistyczne i nie ma dla mnie znaczenia sposób, w jaki je usprawieldiwiasz.

wroobel napisał/a:

Specjalnie nie mówię tego co myślę, żeby kogoś nie urazić. Przytakuje itp.

Taką metodą akurat wcale nie robisz innym dobrze. Lepsza jest konstruktywna krytyka niż fałszywe poparcie. Utwierdzając kogoś w przekonaniu, że jego myślenie/działanie jest słuszne, podczas gdy tak naprawdę popełnia błąd, możesz zrobić mu krzywdę.

Nie krytykuje ludzi bo to nie jest przyjemne. Ja sobie nie radze z krytyką innych, wiem, że jest to nieprzyjemne więc unikam.
Acha, czyli z pomocnego człowieka stałem się egoistą. Szybka zmiana. A może jestem pomocnym egoistą?
Załóżmy, że jestem. I co z tym? Spotkałem dużo bardziej egoistycznych ludzi niż ja. Ba, nawet 2 z nich jest moimi dobrymi znajomymi. Nie są nieszczęśliwi, powodzi im się bardzo dobrze. Wśród moich znajomych to Ja jestem tym człowiekiem z dobrym, miękkim sercem.

I Olinka, można to pogodzić. Po prostu przedkładam dobro innych osób nad moje, jeżeli wzbudziły one moją sympatie. Nawet powierzchownie. Dla osób z bliskiego otoczenia, rodziny, znajomych. Dla innych jestem zwyczajnie życzliwy.
Nie, nie jestem filantropem. Mógłbym być, wiem to. Ale [wulgaryzm] mać ja też chce coś od życia.

-------------
Proszę, abyś nie używał wulgaryzmów, nie są one na forum mile widziane, ponadto stanowią naruszenie naszego regulaminu.

153

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Nie krytykuje ludzi bo to nie jest przyjemne.

Zauważ, że napisałam o konstruktywnej krytyce, a ta boleć nie powinna.

wroobel napisał/a:

Acha, czyli z pomocnego człowieka stałem się egoistą. Szybka zmiana. A może jestem pomocnym egoistą?

Swojej oceny dokonałam wyłącznie na podstawie tego, co przeczytałam w poprzednim poście. Dla mnie podejście, które opisałeś, czyli interesowne, jest dosyć egoistyczne.

wroobel napisał/a:

Spotkałem dużo bardziej egoistycznych ludzi niż ja.

Teraz mówimy o Tobie.   

wroobel napisał/a:

I Olinka, można to pogodzić. Po prostu przedkładam dobro innych osób nad moje, jeżeli wzbudziły one moją sympatie. Nawet powierzchownie. Dla osób z bliskiego otoczenia, rodziny, znajomych. Dla innych jestem zwyczajnie życzliwy. Nie, nie jestem filantropem. Mógłbym być, wiem to. Ale [wulgaryzm] ja też chce coś od życia.

Ok, rozumiem, na pewno na siłę nie zamierzam forsować swojego zdania, ale poprzednio mowa była o wolontariacie oraz o ludziach, których, tu posłużę się cytatem:

Prawie zawsze przedkładam czyjeś szczęście nad swoje. Nawet jeśli mało znam tę osobę.

Wiem tyle, ile napiszesz, a ja mogę przeczytać wink.

154

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

(...) To tak zwany problem "nice guy" . Jestem dobry, spokojny, pomocny, bezkonfliktowy bo ich unikam. I gówno z tego mam. (...)

Gówno? A zadowolenie z tego, że innym sprawiasz przyjemność/radość? A świadomość bycia tzw. dobrym człowiekiem? Jeśli to Cie nie zadowala, to czego oczekujesz w zamian? I jeśli Twoje zachowanie nie przynosi Ci spodziewanych profitów, to dlaczego go nie zmienisz? Przecież na tym polega uczenie się, na dokonaniu zmiany, gdy człowiek zorientuje się, że jego działania przynoszą negatywny skutek.

(...) Prawie zawsze przedkładam czyjeś szczęście nad swoje. (...)
Po prostu przedkładam dobro innych osób nad moje, jeżeli wzbudziły one moją sympatie. (...)

To rodzi frustracje. U Ciebie. Bo liczysz na rewanż, na to, że inni postępować będą tak samo i, w kontakcie z Tobą, to Twoje dobro będzie dla nich najważniejsze. A oni... . Są odporni na te manipulacje, traktują siebie (przynajmniej) na równi z Tobą i nie przyznają Ci (bo nie wymagasz szczególnej troski) większych praw.


Chcesz coś od życia. Świetnie!
Tyle tylko, że to 'coś' samo do Ciebie nie przypełznie, a Twe dotychczasowe metody, jak napisałeś, są nieskuteczne. Może pora na rewizję swego sposobu myślenia i zachowania?

155 Ostatnio edytowany przez Olinka (2016-09-03 12:13:22)

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:
wroobel napisał/a:

(...) To tak zwany problem "nice guy" . Jestem dobry, spokojny, pomocny, bezkonfliktowy bo ich unikam. I gówno z tego mam. (...)

Gówno? A zadowolenie z tego, że innym sprawiasz przyjemność/radość? A świadomość bycia tzw. dobrym człowiekiem? Jeśli to Cie nie zadowala, to czego oczekujesz w zamian? I jeśli Twoje zachowanie nie przynosi Ci spodziewanych profitów, to dlaczego go nie zmienisz? Przecież na tym polega uczenie się, na dokonaniu zmiany, gdy człowiek zorientuje się, że jego działania przynoszą negatywny skutek.

(...) Prawie zawsze przedkładam czyjeś szczęście nad swoje. (...)
Po prostu przedkładam dobro innych osób nad moje, jeżeli wzbudziły one moją sympatie. (...)

To rodzi frustracje. U Ciebie. Bo liczysz na rewanż, na to, że inni postępować będą tak samo i, w kontakcie z Tobą, to Twoje dobro będzie dla nich najważniejsze. A oni... . Są odporni na te manipulacje, traktują siebie (przynajmniej) na równi z Tobą i nie przyznają Ci (bo nie wymagasz szczególnej troski) większych praw.


Chcesz coś od życia. Świetnie!
Tyle tylko, że to 'coś' samo do Ciebie nie przypełznie, a Twe dotychczasowe metody, jak napisałeś, są nieskuteczne. Może pora na rewizję swego sposobu myślenia i zachowania?


Nie umiem. Nie umiem zrewidować mojego postępowania, myślenia. Nie umiem wyciągać wniosków z porażek czy tam czegoś. Nie mam kontroli nad swoim życiem. Żyję z dnia na dzień. Nawet jakbym umiał to i tak nici. Jestem niecierpliwy, nie wyznaje żadnych wartości bo nikt mi żadnych nie wpoił. Uczono mnie że mam być dobry i tyle. Miły dla innych. Uczyć się i tyle. Koniec. Rozwój osobisty i społeczny mam na poziomie 5 latka. I nie wiem co z tym zrobić. Nie widzę możliwości zmiany. Próbowałem zmieniać jakiś szczegół w swoim życiu. Wstawać wcześniej, albo coś. Bark silnej woli. Każde postanowienie kończy się następnego dnia. Wychowywałem się od dziecka z ludźmi dorosłymi. Brak jakichkolwiek znajomych poza szkołą. Do 16 roku życia, byłem bardzo mocno trzymany pod kloszem. Ja o czymś takim jak rozwój osobisty dowiedziałem się z 4 lata temu. Inteligencja emocjonalna? Nie rozumiem przesłania.
Problem jest taki, że ja sam nie wiem nic o sobie. Nie wiem co lubię a czego nie. Co mnie cieszy. Co chciałbym robić? Nie mam zainteresowań. Jestem nikim. Osobą udającą przed wszystkimi, że żyję.
Samoocena, moja dla siebie to -10. Nie lubię w sobie nic. Pierdyliard kompleksów. Głównym wyznacznikiem dla mnie jest to co myślą inni. Próbowałem, nie potrafię tego zmienić. No ale skoro wpojono mi że mam być miły dla innych to jednocześnie wpojono mi że czekam na nagrodę. I tym samym uzależniam się od innych. Nie wiem jakbym miał inaczej się zachowywać. Jak miałoby to wyglądać?

Także, ja uważam siebie za przypadek beznadziejny.
Jeśli ktoś ma pomysł, jakikolwiek, to zawsze chętnie wysłucham, ale proszę nie dziwcie się że neguje wszystko. Ja naprawdę dużo rzeczy próbowałem zrobić z sobą. Nic nie dało efektów. To nie jest tak, że to mi nagle zaczęło przeszkadzać. Ja się bujam z tym od czasów podstawówki. I przez ten czas, zależnie od mojej świadomości próbowałem coś z tym robić. Skutki są takie jak widać.
Psychiatra mówi, że zdrowy. Świetnie, ja sam sobie zdiagnozowałbym nerwice, lęki, huśtawkę nastrojów, skłonność do uzależnień,  jakąś schizofrenie.
Psycholog mówi że za dużo siedzę i rozmyślam. Ale [wulgaryzm] co mam robić.  Nie mam żadnego sukcesu na koncie. Same porażki. Najmniejsza trudność podkopuje całe przedsięwzięcie. To mnie też dołuje, bo wiem, że to moja wina, ale nie mam realnych możliwości. Przez to chodzę smutny i zły co napędzą sprężynę. Jestem bardzo wrażliwy, pewnie przewrażliwiony.

Najlepsze jest to że się przyzwyczaiłem.  Nie oczekuje od życia nic. Chcę i pragnę dostać cokolwiek ale wiem, że to złudne nadzieje.
Pytanie do was? Czy ktoś taki ma prawo czuć się odrobinkę rozgoryczony i sfrustrowany?

156 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-09-03 11:59:04)

Odp: Profesjonalna ofiara

Każdy ma prawo czuć się odrobinkę rozgoryczony i sfrustrowany. Uczucia, to uczucia. Ważnym jest to, co z nimi i pod ich wpływem robimy. Co zrobisz Ty? Czy pozwolisz im minąć, wyciągając z nich naukę czy też starannie będziesz te uczucia hodował?
Stwierdzeniem, że dalej będziesz negował wszystkie pomysły przekonałeś mnie, że decyzję o hodowaniu żalu, rozgoryczenia, frustracji, złości i innych nieprzyjemnych uczuć oraz zachowań z nimi kompatybilnych, podjąłeś. Ba, przekonałeś mnie, że ta Twoja decyzja jest trwała, stabilna i niezmienna. Cóż... . Twoje życie, Twój wybór, Twoje konsekwencje. Skoro zdecydowałeś się żyć tak jak żyjesz, skoro zdecydowałeś się usprawiedliwiać siebie stwierdzeniami 'nie umiem', 'nie wiem', 'nie potrafię' i na nich poprzestać, to widać masz ważny powód.
Twierdzisz, że różnych rzeczy próbowałeś. Ja też, stąd wiem, że owe 'próbowanie' jest świetnym parawanem dla utrzymania status quo.


Ponownie oczekujesz od nas, użytkowników, pomysłów na rozwiązanie swych problemów, jednocześnie lojalnie uprzedzasz, że w dalszym ciągu grać będziesz w grę p.t. "Tak, ale...". Nie ze mną.

157

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:
Iwona40 napisał/a:
wroobel napisał/a:

Czytam, najczęściej wygląda to tak, że pochłaniam jakaś książkę, dwie w jak najkrótszym czasie. Nie jem, nie spie tylko czytam. Jak skończę to albo znowu przerwa od czytania albo kolejna książka.  Co do sportu to nie mam. Lubie oglądać boks big_smile Znajomych widuje codziennie. Ale jako, że wiek już taki to coraz rzadziej. Zajęci własnymi rodzinami. Od czasu do czasu z jakiś znajomym z szkoły się zobaczę.
I jest ciężko. Ja nie mam pomysłów co można robić big_smile

Wróbel a kiedy ostatnio pomogłeś komuś bezinteresownie?
Wiesz, nie chcę ciebie oceniać ale "pogubiłeś się" skupiając wyłącznie na sobie a nie dając nic z siebie innym....
Pewnie że najlepiej, najwygodniej jest narzekać, ale czy nie szkoda ci energii na coś bezproduktywnego?
Jeśli chcesz skorzystać z mojej "rady", która wierzę że działa na NUDĘ i zamęczanie siebie ciągłym myśleniem o sobie proponuję tobie pracę w wolontariacie lub w fundacji non profit. Fajnie jet dawać coś z siebie innym, widzieć np.uśmiech na twarzy nieuleczalnie chorego dziecka i jego matki. Naprawdę niewiele potrzeba byś ofiarując siebie potrzebującym jednocześnie zyskał to czego ci w życiu brakuje...

Sądzę, że przyjmowanie na wolontariat osoby z próbą samobójczą w przeszłości, to nie najlepszy pomysł.
I myślałem o tym.
Nikt, podkreślam nie jest bezinteresowny. Nawet jeśli nie ma w tym interesu faktycznego. Jakiegokolwiek, to jego podświadomość robi to, by coś zyskać. Tak jak mówisz, uśmiech na twarzy, który jest nagrodą, której nie można przeliczyć, ale która łechce Twoje ego.  Podświadomość ludzka nie  jest i nie może być bezinteresowna bo byśmy wyginęli.

Poza tym ja byłem, a niektórzy twierdzą, że nadal jestem bardzo pomocną osobą. To tak zwany problem "nice guy" . Jestem dobry, spokojny, pomocny, bezkonfliktowy bo ich unikam. I gówno z tego mam. Przez 12 lat szkoły byłem wyśmiewany, poniżany itp.  A jakoś ludzie, którzy byli największymi [wulgaryzm] to osiągali najwięcej. To jest właśnie to co najbardziej się zmieniło od PRL-u. Tak mi mówił ojciec. Że, wtedy ludzie mieli niewiele, mogli dostać niewiele a byli szczęśliwi bo byli uprzejmi i dobrzy dla siebie nawzajem. Trzymali się razem.  Dziś człowiek człowiekowi wilkiem.
I tak czuję się wychowany, Wychowany do innego systemu.

My Ci chyba nie jesteśmy w stanie pomóc, ponieważ Ty sam sobie nie chcesz pomóc. Z Twoich wypowiedzi przebija zawiść. Koncentrujesz się na innych osobach, na tym jakie są, w jaki sposób i jakimi metodami osiągnęły to, co osiągnęły. Nie koncentrujesz się na sobie. Za dużo tego, że "inni to, inni tamto", za mało Ciebie w Twoim własnym życiu. Tak, oczywiście, najlepiej popełnić samobójstwo, bo inni mają lepiej... Ty do wszystkiego dorobisz ideologię. No więc, nie pozostaje Ci nic innego, jak kisić się w tej zawiści i upajać własnym przegranym losem. Ostatnia rada. Nie patrz na innych. Patrz na siebie.

158

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:

Każdy ma prawo czuć się odrobinkę rozgoryczony i sfrustrowany. Uczucia, to uczucia. Ważnym jest to, co z nimi i pod ich wpływem robimy. Co zrobisz Ty? Czy pozwolisz im minąć, wyciągając z nich naukę czy też starannie będziesz te uczucia hodował?
Stwierdzeniem, że dalej będziesz negował wszystkie pomysły przekonałeś mnie, że decyzję o hodowaniu żalu, rozgoryczenia, frustracji, złości i innych nieprzyjemnych uczuć oraz zachowań z nimi kompatybilnych, podjąłeś. Ba, przekonałeś mnie, że ta Twoja decyzja jest trwała, stabilna i niezmienna. Cóż... . Twoje życie, Twój wybór, Twoje konsekwencje. Skoro zdecydowałeś się żyć tak jak żyjesz, skoro zdecydowałeś się usprawiedliwiać siebie stwierdzeniami 'nie umiem', 'nie wiem', 'nie potrafię' i na nich poprzestać, to widać masz ważny powód.
Twierdzisz, że różnych rzeczy próbowałeś. Ja też, stąd wiem, że owe 'próbowanie' jest świetnym parawanem dla utrzymania status quo.


Ponownie oczekujesz od nas, użytkowników, pomysłów na rozwiązanie swych problemów, jednocześnie lojalnie uprzedzasz, że w dalszym ciągu grać będziesz w grę p.t. "Tak, ale...". Nie ze mną.


Co zrobić. Pesymizm. Ja wszędzie widzę trudności. I obawiam się że im nie podołam.
Co do samych uczuć to hoduję je od wielu lat. Zmiana nie następuje od razu. A bardzo bym chciał.
Odnosisz się do kwestii do jakiej najbardziej lubią się odnosić ludzie na forum. Negowanie. Nie patrzysz na całość. Jeden element układanki jest bezproduktywny bez całej reszty.
Na tym forum otworzyłem się tak samo jak na terapii. Ale ludzie widzą tylko winę i chcą zobaczyć pokutę.
Wytłumaczę inaczej. Czytałem o wspomnianej inteligencji emocjonalnej. Przeczytałem baaardzo dużo na ten temat. Nie wiem czy w internecie jest coś więcej bo poświęciłem na to bardzo dużo czasu. I jakie są tego efekty? Rozumiem zagadnienie ale nie umiem wykorzystać. -Tak jest zawsze! Teoria świetnie, praktyka nie bardzo. I nie chodzi tu o uczucia, nastawienie itp. W każdym razie nie tylko.
Mam coś takiego że czuję się pewnie tylko wtedy gdy ktoś mi pokaże drogę. Co, jak, kiedy, gdzie, dlaczego mam robić. Wtedy efekty są ale nie moje bo powielam czyjeś osiągnięcia, więc nie ma satysfakcji. Rzeczy nowych, nieznanych nie wytłumaczonych mi dostatecznie się po prostu boję. Boję się porażki. Kolejnej a raczej kolejnej z tych już kolejnych. Lubię wiedzieć co się stanie, mieć zagwarantowane bezpieczeństwo. Wiedzieć co się może wydarzyć jak bd coś robił. Być przygotowanym na wszystkie opcje. I tu chodzi też o te banalne rzeczy.
I jest to spowodowane niska samooceną, brakiem wiary w własne możliwości. Wiele razy miałem sytuacje, że coś sknociłem próbując samemu rozwiązać problem. I wnioski wyciągam takie, że nie nadaje się. Teraz pomnóż sobie niepowodzenia przez liczbę lat, a mówiłem sekscesów brak na każdym polu, to Ci wyjdzie że do niczego się nie nadajesz bo wszystko jest nie tak. Dodaj moją niecierpliwość wynikająca z tego, że jakieś efekty powinny być a ich nie ma. Mam naturę perfekcjonisty, jak coś robię to w każdym kroku musi być to zrobione na 100%. Jest to niemożliwe. Czyli moja osoba jest przeszkodą do osiągnięcia celów i poprawy jakości bytu mojej osoby. Taki wyciągam wniosek. Koło się zamknęło. Jak to zmienić? O to jest pytanie. Dodam że stosuje  afirmację ale gdy powtarzam sobie coś miłego na mój temat, to nie jest mi lepiej. Śmiać mi się chce, że próbuję uwierzyć w coś co dla mnie nie ma racji bytu. I nie wierzę. Z ust wypada mi pozytywne zdanie na mój temat a w głowie myśli mówią: kogo Ty chcesz oszukać?!

159 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-09-03 13:32:57)

Odp: Profesjonalna ofiara

To raz jeszcze. smile

wroobel napisał/a:

Co zrobić. Pesymizm. Ja wszędzie widzę trudności. I obawiam się że im nie podołam. (...)

Co zrobić? Są dwie drogi: użalać się nad sobą i na tym poprzestać albo po wyrzuceniu z siebie pokładów złości, rozgoryczenia, upokorzenia, zmieniać swe myślenie i działać MIMO strachu.


Co do samych uczuć to hoduję je od wielu lat. Zmiana nie następuje od razu. A bardzo bym chciał.

Skoro hodujesz, to kwitną i dają owoce. To, że zmiana nie następuje od razu to żadna nowina. Sama też nie nastąpi, a samo 'bym chciał' w niczym nie pomoże. Kiedyś już, chyba też w poście do Ciebie skierowanym, napisałam, by pozbyć się ze swego słownika słów, które osłabiają: 'chciałbym', 'próbuję', 'muszę', 'nie mogę', 'powinienem' a zamiast nich używać słów, które motywują, dodają energii: 'chcę', 'postanawiam', 'decyduję', 'mogę'.


Odnosisz się do kwestii do jakiej najbardziej lubią się odnosić ludzie na forum. Negowanie. Nie patrzysz na całość. Jeden element układanki jest bezproduktywny bez całej reszty. (...)

Nie patrzę na całość? Jasne, patrzę tylko na to, co zdecydowałeś się opisać i na tej podstawie napisałam swą opinię. Pretensje więc, jeśli już musisz je mieć, skieruj w inną stronę.
Że boli? Cóż... . Trzeba było napisać, że chcesz litowania się, potakiwania Tobie i utrzymywania Cię w przekonaniu, że nic ze swym sposobem myślenia nie możesz zrobić - wtedy nie zabierałabym głosu. Niezależnie od tego, ze zrozumieniem przeczytaj zdania z mej sygnatury.


(...) Na tym forum otworzyłem się tak samo jak na terapii. Ale ludzie widzą tylko winę i chcą zobaczyć pokutę. (...)

Oświadczam, że nie widzę żadnej i niczyjej winy i nie chcę zobaczyć pokuty. Za innych, jak zwykle, nie odpowiadam.


(...)Tak jest zawsze! Teoria świetnie, praktyka nie bardzo. (...)

Kiedyś mądry człowiek powiedział mi, że nie sztuką jest wiedzieć, sztuką jest ćwiczyć, i ćwiczyć, i ćwiczyć, i... ćwiczyć. Ty dowiedziałeś się i po pierwszej próbie/próbach zrezygnowałeś. Tymczasem to ćwiczenie czyni mistrza.

(...) Mam coś takiego że czuję się pewnie tylko wtedy gdy ktoś mi pokaże drogę. Co, jak, kiedy, gdzie, dlaczego mam robić. Wtedy efekty są ale nie moje bo powielam czyjeś osiągnięcia, więc nie ma satysfakcji. Rzeczy nowych, nieznanych nie wytłumaczonych mi dostatecznie się po prostu boję. Boję się porażki. Kolejnej a raczej kolejnej z tych już kolejnych. Lubię wiedzieć co się stanie, mieć zagwarantowane bezpieczeństwo. Wiedzieć co się może wydarzyć jak bd coś robił. Być przygotowanym na wszystkie opcje. I tu chodzi też o te banalne rzeczy. (...)

Byleś do tej pory zzewnątrzsterowny. Teraz, mimo różnych uwag skierowanych do Ciebie, dalej chcesz takim pozostać. To, że boisz się nie jest niczym złym, szczególnym, niespotykanym. Gdybyś choć trochę wyjrzał poza czubek własnego nosa, zobaczyłbyś, że na świecie jest mnóstwo osób, które boją się. To, co różni od siebie te osoby, to decyzja o tym co ze swym strachem robią. Jedne osoby, podobne do Ciebie, zamierają, chowają się w mysią dziurę i lękowi podporządkowują swe życie. Inne, bojąc się, podejmują decyzje i działają MIMO strachu. Do Ciebie należy decyzja o tym czy strach dalej będzie rządził Tobą, czy też weźmiesz swój strach pod rękę i będziesz realizował swe marzenia. Można i tak, i tak.

](...) I jest to spowodowane niska samooceną, brakiem wiary w własne możliwości. Wiele razy miałem sytuacje, że coś sknociłem próbując samemu rozwiązać problem. I wnioski wyciągam takie, że nie nadaje się. Teraz pomnóż sobie niepowodzenia przez liczbę lat, a mówiłem sekscesów brak na każdym polu, to Ci wyjdzie że do niczego się nie nadajesz bo wszystko jest nie tak. Dodaj moją niecierpliwość wynikająca z tego, że jakieś efekty powinny być a ich nie ma. (...)

Rozumiem, że masz niską samoocenę. Co z nią zrobisz? Czy dalej będziesz się nią zasłaniał, czy też ją zmienisz? Wiem (bo sama to zrobiłam), że zmiana myślenia o sobie jest możliwa. Tak. Wiem, wymaga to pracy nad sobą. Pracy, nie zaś użalania się, udowadniania jakim się jest biednym i nieporadnym żuczkiem i patrzenia na innych raz z zawiścią, innym razem błagalnym wzrokiem.


(...) Mam naturę perfekcjonisty, jak coś robię to w każdym kroku musi być to zrobione na 100%. Jest to niemożliwe. Czyli moja osoba jest przeszkodą do osiągnięcia celów i poprawy jakości bytu mojej osoby. Taki wyciągam wniosek. Koło się zamknęło. Jak to zmienić? O to jest pytanie. Dodam że stosuje  afirmację ale gdy powtarzam sobie coś miłego na mój temat, to nie jest mi lepiej. Śmiać mi się chce, że próbuję uwierzyć w coś co dla mnie nie ma racji bytu. I nie wierzę. Z ust wypada mi pozytywne zdanie na mój temat a w głowie myśli mówią: kogo Ty chcesz oszukać?!

Tak. Największym swym wrogiem jesteś Ty sam. Jak możesz to zmienić? Poprzez pracę nad sobą. Tak. To trudna droga, nie każdy na nią się decyduje. Są osoby, które postanawiają żyć w bagienku marazmu, zawiści, użalania się, it.d.. Bo bagienko, choć smrodliwe, grząskie, to ciepłe i znajome. A wyjście z niego grozi byciem zadowoloną, szczęśliwą osobą.


Na koniec powiastka:

Stary Indianin opowiadał wnuczkowi o bitwie, która toczy się wewnątrz każdego człowieka:
- To bitwa między dwoma wilkami. Jeden z nich jest zły: smutny, ponury, chciwy i arogancki, złośliwy i zawistny, użalający się nad sobą i zakompleksiony. Drugi wilk jest dobry: radosny, uprzejmy i hojny, odważny i spokojny, pełen miłości, wiary i nadziei.
Wnuczek pomyślał chwilę i zapytał:
- Który z nich zwycięża?
Dziadek odparł:
- Ten, którego karmisz.

160

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Co zrobić. Pesymizm. Ja wszędzie widzę trudności. I obawiam się że im nie podołam.
Co do samych uczuć to hoduję je od wielu lat. Zmiana nie następuje od razu. A bardzo bym chciał.

Jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz. Swoje uczucia hodujesz od wielu lat, więc skoro nie czujesz zadowolenia ze swojego obecnego życia, wniosek nasuwa się tylko jeden - trzeba coś zmienić. Po raz kolejny powtórzę, nie ma co liczyć na jakiś cud czy tajemniczą wróżkę, która bez nakładu TWOJEJ pracy dotknięciem swojej magicznej różdżki odmieni Twoją codzienność, postrzeganie siebie samego i otaczającego świata.
Na tę chwilę wyłącznie utwierdzasz się w przekonaniu, że inni są źli, niwedzięczni, lepsi, nie odwzajemniają się, Twoja przeszłość ma wpływ na to jakim jesteś i że nic nie możesz z tym zrobić. A gdyby tak zapomnieć o tych innych i o przeszłości i przestać się nimi zasłaniać? A gdyby tak zawalczyć o siebie, ale tak naprawdę i bez usprawiedliwiania swojej niechęci do zmian (wbrew pozorom i temu co sobie samemu oraz nam usiłujesz wmawiać, jest ona ogromna)? Nikt, powtarzam NIKT tego za Ciebie nie zrobi. To Ty sam jesteś odpowiedzialny za swoje dorosłe życie, za to jak ono wygląda teraz i jak wyglądać będzie w przyszłości.

161

Odp: Profesjonalna ofiara

Witam wszystkich. Aż się zarejestrowałem żeby odpowiedzieć choć ten wątek czytam od dawna.

wroobel - jesteś po próbie samobójczej. Teraz pomyśl - czy jest w życiu coś strasznijszego niż samobójstwo? Wszystko można naprawić - brak kasy? znajdzie się pracę. Dziewczyna rzuciła? Będzie inna. Toksyczni rodzice? Kiedyś i tak się wyprowadzisz. Jedynie samobójstwo jest rzeczą ostateczną, której nie da się naprawić.

No a skoro już raz doszedłeś do tego kroku to stałeś się wolnym człowiekiem. Naprawdę WOLNYM! Nic Cię nie ogranicza!

Boisz się zrobić coś dla siebie? Np. podejść do dziewczyny i zaprosić ją na randkę? Co się może stać? W najgorszym razie dostaniesz w twarz. Czy to gorsze niż odebranie sobie życia? Nie sądzę.

Boisz się rozmawiać z ludźmi? Bo co się stanie? Wyśmieją, odwrócą się od Ciebie? Niespodzianka - jest jeszcze dużo innych ludzi na świecie. Czy porażka z jednymi ludźmi jest gorsza od samobójstwa? Nie sądzę.

Więc skoro już doszedłeś do samobójstwa to wszystkie inne lęki nie są już tak straszne. Byłeś gotów zrobić ostateczny krok. Że ktoś będzie dla Ciebie niemiły, wyśmieje, niezrozumie czy źle pomyśli? Jego problem. To dla Ciebie nic strasznego w porównaniu.

Boisz się zacząć żyć dla siebie i starasz się być miły dla innych? A co się stanie jak zaczniesz? Ludzie będą krzywo patrzeć? Przestaną się odzywać? Nie mogą zrobić nic choć trochę tak strasznego jak to, na co sam się zdecydowałeś.

Jesteś wolny, możesz robić co chcesz!

Zastanów się co chciałbyś robić ale się boisz. Pomyśl jaki może być najbardziej przerażający efekt zrobienia tego. No i porównaj to z decyzją o odebraniu sobie życia. Teraz efekt nie jest taki straszny, prawda? Jesteś wolnym człowiekiem!

Sam przeżyłem epizod z pogranicza śmierci i to mnie uwolniło. Wcześniej bałem się wszystkiego i wszyskich. Ale potem, w porównaniu, moje lęki stały się jakieś takie małe. wink

Powodzenia!

162

Odp: Profesjonalna ofiara

No to ja tak nie mam. Raczej fakt, że coś takiego przeżyłem spycha mnie dalej na manowce. Nawet teraz gdy o tym myślę to stwierdzam, że i tak paraliżuje mnie strach. Ja swoje zwolnienie z wfu zanosiłem przez matkę bo się boję. Nie mam prawa jazdy bo się boję egzaminu, a stres jest tak wielki, że gdy podejmę decyzję o odłożeniu w czasie to przychodzi natychmiastowa ulga. Boję się zadzwonić przez telefon i się o coś spytać. Ja wiem, że to jest irracjonalne ale nie potrafię się przełamać.  Ja się boję porozmawiać z rodzicami o własnych potrzebach. Boje się i stresuję każdą czynnością. Stresują mnie słabe wyniki w sondażach partii na którą głosowałem.Stresuje mnie i martwię się o wojnę w Syrii. Denerwuje się bo kolega się na mnie obraził, bo zmieniłem zdanie i plany na wieczór. Denerwuje się bo z każdym rokiem jest gorzej a nie jestem w stanie nic z tym zrobić. Denerwuje i stresuje mnie wszystko. Lekarze mówią: taka osobowość i nic nie zrobisz.

163

Odp: Profesjonalna ofiara

Wybacz ale nie ma tak, że "nic nie zrobisz". Nie ma sytuacji bez wyjścia, zwłaszcza w dziedzinie psychiki.

A więc Twoim potworem jest lęk, który paraliżuje wszystkie Twoje działania?

No z tym to już się da pracować. Nie jestem specjalistą od lęku. Sam za młodu miałem coś w rodzaju fobii społecznej ale po prostu ją rozćwiczyłem.

Cóż, są rzeczy, których się lękasz i się nie przełamiesz ale z pewnością są też drobne czynności, których się lękasz ale jesteś w stanie się przemóc aby coś osiągnąć.

Zacznij zauważać, że czasem jednak pokonujesz lęk i nic się złego nie dzieje.

No i zmień lekarza jeśli faktycznie tak powiedział. Z lękiem się pracuje i wygrywa!

164

Odp: Profesjonalna ofiara
Johnny314 napisał/a:

Z lękiem się pracuje i wygrywa!

Pracuje się i wygrywa jak się faktycznie chce z tym cos zrobić.

Gorzej niestety jak ktoś przyjal taka postawe w zyciu, ze jest bidny, pokrzywdzony i to wszystko wina innych ludzi. I siedzi na doopie i jeczy. Bo tak jest wygodnie. Bo tak nic nie trzeba zmieniac, a i tak wyjdzie na to, ze jest się swietym męczennikiem, przynajmniej we własnym odbiorze.

165

Odp: Profesjonalna ofiara

Mnie się wydaje, że każdy może sobie znaleźć  powód dla którego rzekomo został pokrzywdzony przez życie wink  Niektórym osobom się wydaje, że skoro inni nie opowiadają o swoich niepowodzeniach, lękach, czy traumatycznych przeżyciach to zapewne nigdy ich nie doświadczyli. Nawet nie chce mi się liczyć, ile razy musiałam i nadal muszę walczyć ze swoim strachem. Moja matka przez 3/4 mojego żywota, niestrudzenie zaszczepiała we mnie swoje lęki, a zapewniam, że jest tego duuużo wink Nie będę udawała, że cała bojaźliwość którą w sobie nosiłam i nadal noszę, pochodzi jedynie ze spadku po mamusi, bo spory wkład własny też jest...  wink
Część z tych strachów udało mi się już oswoić, część wciąż oswajam. Jednak z czasem i na bazie weryfikacji moich wyobrażeń z rzeczywistością, zauważyłam jedną prawidłowość - nigdy i nic z tego czego się obawiałam, nie było tak "straszne" jak wcześniej sądziłam... smile

166

Odp: Profesjonalna ofiara
Johnny314 napisał/a:

Wybacz ale nie ma tak, że "nic nie zrobisz". Nie ma sytuacji bez wyjścia, zwłaszcza w dziedzinie psychiki.

A więc Twoim potworem jest lęk, który paraliżuje wszystkie Twoje działania?

No z tym to już się da pracować. Nie jestem specjalistą od lęku. Sam za młodu miałem coś w rodzaju fobii społecznej ale po prostu ją rozćwiczyłem.

Cóż, są rzeczy, których się lękasz i się nie przełamiesz ale z pewnością są też drobne czynności, których się lękasz ale jesteś w stanie się przemóc aby coś osiągnąć.

Zacznij zauważać, że czasem jednak pokonujesz lęk i nic się złego nie dzieje.

No i zmień lekarza jeśli faktycznie tak powiedział. Z lękiem się pracuje i wygrywa!


No ale to jest już z 3 lekarz. I każdy mówi to samo. Osobowość lękliwa, możliwa zmiana ale o 1-2%. Uwarunkowania genetyczne. Największego strachu się nie wyzbędę. Całe życie go będę odczuwał. Mogę się z nim oswoić, żeby tak nie przeszkadzał, ale znając siebie to i tak te największe problemy pozostaną.

Beyondblackie - a czyja wina? Sam się tak ukształtowałem? Przez 14 lat mojego początkowego życia byłem świadomy i miałem na to wpływ?
To ludzie mnie napadali, bili, poniżali, wmawiali mi że jestem brzydki, gorszy, do niczego. To ludzie celowo mnie oszukiwali i wykorzystywali moją naiwność, żeby wznieść siebie. A co może człowiek, który nie wierzy w siebie, jeszcze w domu mówią mu: jak cię biją to nic nie mów. Nie oddawaj im. Oni są gorsi. Ustąp im, jesteś mądrzejszy. Oddaj telefon, bo szkoda zdrowia.
Jakoś  Ci gorsi lepiej sobie radzą w życiu.

167

Odp: Profesjonalna ofiara

Wroobel, sorry ale bzdury wygadujesz.

Tak, dzieciństwo jest istotne w kształtowaniu człowieka. Genetycznie tez ma się jakies uwarunkowania- to prawda.

Ale po pierwsze, dzieckiem już od dawna nie jesteś, a wiec nie jesteś zależny od rodzicow i ich zachowania wobec Ciebie, ani od starszych kolegow w szkole nękających Ciebie. Tak się wypowiadasz jakbys ciagle miał 10 lat i nie potrafil o sobie decydować. Otoz, potrafisz.

Po drugie, uwarunkowania genetyczne, to tylko temperament, a nie charakter. I tak, jedni sa z natury, ze tak powiem, bardziej ekstrawertyczni, a inni bardziej wycofani, ale to wcale nie decyduje w 100% zaburzeniami osobowości. Nie każdy ekstrawertyk zostaje narcyzem, a nie każdy introwertyk to telepiaca się sierota. W większości, to tylko pewna rysa charakteru, w calosciowo emocjonalnie normalnej osobie. Wiesz, można mieć genetyczne uwarunkowania do bycia alkoholikiem- to czy ktoś nim zostanie czy nie, to już zależy od jego własnego nastawienia i życiowych wyborow.

Tylko jak się Ciebie czyta, to widać, ze Ty tych wyborow NIE CHCESZ dokonywać. Bo wygodniej Ci zwalic odpowiedzialność za swoje zycie na nieudane dzieciństwo, genetykę, jakiś klasowych dręczycieli sprzed Bog wie ilu lat i wszystkich złych ludzi dookoła.

168

Odp: Profesjonalna ofiara

Beyondblackie, brak decyzji też jest decyzją. smile

169

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:

Beyondblackie, brak decyzji też jest decyzją. smile

Absolutnie. Abnegacja odpowiedzialnosci za samego siebie jest decyzja.

170

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:

Wroobel, sorry ale bzdury wygadujesz.

Tak, dzieciństwo jest istotne w kształtowaniu człowieka. Genetycznie tez ma się jakies uwarunkowania- to prawda.

Ale po pierwsze, dzieckiem już od dawna nie jesteś, a wiec nie jesteś zależny od rodzicow i ich zachowania wobec Ciebie, ani od starszych kolegow w szkole nękających Ciebie. Tak się wypowiadasz jakbys ciagle miał 10 lat i nie potrafil o sobie decydować. Otoz, potrafisz.

Po drugie, uwarunkowania genetyczne, to tylko temperament, a nie charakter. I tak, jedni sa z natury, ze tak powiem, bardziej ekstrawertyczni, a inni bardziej wycofani, ale to wcale nie decyduje w 100% zaburzeniami osobowości. Nie każdy ekstrawertyk zostaje narcyzem, a nie każdy introwertyk to telepiaca się sierota. W większości, to tylko pewna rysa charakteru, w calosciowo emocjonalnie normalnej osobie. Wiesz, można mieć genetyczne uwarunkowania do bycia alkoholikiem- to czy ktoś nim zostanie czy nie, to już zależy od jego własnego nastawienia i życiowych wyborow.

Tylko jak się Ciebie czyta, to widać, ze Ty tych wyborow NIE CHCESZ dokonywać. Bo wygodniej Ci zwalic odpowiedzialność za swoje zycie na nieudane dzieciństwo, genetykę, jakiś klasowych dręczycieli sprzed Bog wie ilu lat i wszystkich złych ludzi dookoła.

No jakoś tak jest, że dobrze się pamięta to co złe.
O jakich wyborach mówisz.  Że co, od dziś zdecyduje, że życie bd świetne? I faktycznie będzie? Już wiele razy pisałem, że próbowałem wprowadzić zmiany w swoim życiu. Jakiekolwiek. Efekt zerowy. Zawsze gdy nie ma efektu to się poddaje. Bo skoro nie ma korzyści to po co.
Poza tym moje wybory są ograniczone do tego co zjem na obiad. Chociaż przez dietę, to i tak nie mam wyboru. Mam wybór w co się ubiorę. Gdzie pójdę też mogę zadecydować, ale też są pewnie ograniczenia. I koniec. To są moje decyzje podejmowane na co dzień. A decyzje dotyczące, nie wiem,  jakości życia, postępowania? Zawsze wmawiam sobie i obiecuję, że nie będę pożyczał pieniędzy. I zawsze kończy się to tak samo. Ktoś mnie namówi. Powie do mnie jedno czy dwa miłe słowa i już nie mam jak odmówić.
Chcecie decyzji. Ja nawet nie znam opcji które mam do wyboru. Baa, ja nie wiem czego ta decyzja miałaby dotyczyć.
Mój rozwój osobisty zatrzymał się na poziomie 12 latka. Takie mam odczucia. I jak to zmienić. Dajcie mi to w punktach , krok po kroku. Jak się zachowywać, co robić.

171

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

No jakoś tak jest, że dobrze się pamięta to co złe.

Oczywiście, chyba, że jakimś cudem miałbyś amnezję.
Ale pamięta się też dobre rzeczy.
Jeśli w kółko będziesz rozpamiętywał to co złe, to będziesz tym żył.
Będziesz chodził zgorzkniały, przybity i będziesz tym zarażał wszystkich koło siebie.

172

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Już wiele razy pisałem, że próbowałem wprowadzić zmiany w swoim życiu. Jakiekolwiek. Efekt zerowy. Zawsze gdy nie ma efektu to się poddaje. Bo skoro nie ma korzyści to po co.

Z tak sceptycznym nastawieniem dziwiłabym się, gdyby efekt był inny. Pisałam wcześniej, że nie ma cudownej pigułki, po której połknięciu staniesz się innym człowiekiem.
Jak coś nie wychodzi, to trzeba próbować po raz drugi, piąty, dziesiąty, kiedyś w końcu musi pojawić się pozytywna zmiana. Niemniej to jest TWOJE życie i to TY decydujesz, a póki co zdecydowałeś szukać winy w innych i utwierdzać się w przekonaniu, że na nic nie masz wpływu.

173

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

(...) Chcecie decyzji. Ja nawet nie znam opcji które mam do wyboru. Baa, ja nie wiem czego ta decyzja miałaby dotyczyć.
Mój rozwój osobisty zatrzymał się na poziomie 12 latka. Takie mam odczucia. I jak to zmienić. Dajcie mi to w punktach , krok po kroku. Jak się zachowywać, co robić.

Kpisz. smile
Moje życie, na szczęście nie zależy od Twych decyzji, stąd jest mi obojętne jakie podejmiesz. W tym wątku dostałeś już mnóstwo porad, w jaki sposób możesz zmienić swe myślenie, swe zachowanie. na wszystko jednak masz odpowiedź 'Nie da się' lub 'Próbowałem, nic sie nie zmieniło". By nie być gołosłowną, to była pierwsza rada:

rossanka 2016-08-16 napisał/a:

(...) Może zastanowił byś się nad terapia, ona trwa co prawda dłuższy czas i jest dosyć ciężka,  ale daje efekty.
To są profesjonaliści którzy mają wiedzę i są uczeni jak pracować z ludźmi aby ci przełamlił swoje schematy myślowe i poprawili jakość życia.
Może to dobry pomysł,  jeśli oczywiście chcesz.

Twój, napisany w pół godziny później komentarz:

Zastanawiam się ale ludzie po terapii mówią, że nie zawsze jest skuteczna. Musiałbym iść na nią odpłatnie, a jakbym wyłożył kup kasy i nic to by nie dało  to na pewno nie poprawi to sytuacji.

Wszystkie propozycje zanegowałeś. WSZYSTKIE propozycje zanegowałeś. Napisałam wyże, że przekonałeś mnie o tym, że żyjesz tak, jak chcesz. Gadanie/pisanie o chęciach zmiany wprowadzają w błąd, bo ocze4kujesz, że Twe życie samo się zmieni, bez jakiejkolwiek Twej pracy i wysiłku. Tymczasem terapia daje efekt, gdy osoba jest zdeterminowana.

174

Odp: Profesjonalna ofiara

Wróbel, a może tak sobie piosenki posłuchasz?
Może nie Twoje klimaty, ale przesłanie dobre smile
Może to byc 1 pkt.

175

Odp: Profesjonalna ofiara
Olinka napisał/a:
wroobel napisał/a:

Już wiele razy pisałem, że próbowałem wprowadzić zmiany w swoim życiu. Jakiekolwiek. Efekt zerowy. Zawsze gdy nie ma efektu to się poddaje. Bo skoro nie ma korzyści to po co.

Z tak sceptycznym nastawieniem dziwiłabym się, gdyby efekt był inny. Pisałam wcześniej, że nie ma cudownej pigułki, po której połknięciu staniesz się innym człowiekiem.
Jak coś nie wychodzi, to trzeba próbować po raz drugi, piąty, dziesiąty, kiedyś w końcu musi pojawić się pozytywna zmiana. Niemniej to jest TWOJE życie i to TY decydujesz, a póki co zdecydowałeś szukać winy w innych i utwierdzać się w przekonaniu, że na nic nie masz wpływu.

Jakimi się rodzimy, takimi umieramy.
Nigdy nie twierdziłem, że jestem bez winy. Twierdzę, że gdyby moje dzieciństwo potoczyło się inaczej to mogłoby być lepiej niż jest.
Co do nastawienia to jestem pesymistycznym realistą. Wierzę tylko w to co da się zobaczyć, dotknąć.
Olinka. Po raz kolejny, próbowałem nie 10, a 100 razy przez całe życie i nigdy nie ma efektów.
Moim pytaniem jest skąd czerpać na to siłę? Jeżeli już nie wierzysz, że cokolwiek jesteś w stanie zrobić. Jak się podnieść po raz kolejny. Na czym opierać zmiany jak nie ma się nic?
Widzicie to tak jak z majsterkowaniem. Widzę uszkodzenie, wiem co trzeba zrobić by to naprawić. Oceniam czy się da, czy nie. Czy jest to opłacalne. I robię to albo nie.
W przypadku gdzie nie jestem pewny co jest porypane, nie wiem jak to zrobić. Nie wiem czy jest to opłacalne. To nie wierzę, że można to zmienić.

Tu dochodzimy to pewnych aspektów na które nie mam wpływu. Jestem bardzo niski. Mam przez to kompleks. Mogę na to coś poradzić? Nie. Nie mam wpływu.
Mam słabe kości. Nie wiem ile razy dziennie bym nie czyścił zębów to i tak muszę co miesiąc chodzić do dentysty i co miesiąc mam nowe ubytki. Nie mam wpływu. Mam odstające uszy - też nic nie zrobię. (operacja - ok. nie mam chajsu na takie głupoty)

176 Ostatnio edytowany przez strzała (2016-09-16 17:11:37)

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Jakimi się rodzimy, takimi umieramy.
Nigdy nie twierdziłem, że jestem bez winy. Twierdzę, że gdyby moje dzieciństwo potoczyło się inaczej to mogłoby być lepiej niż jest.

Ja myślę, że mogłoby byc po prostu inaczej.
A to czy lepiej, czy gorzej niż jest, to zależałoby włącznie od Ciebie.
Bo dopóki byłeś dzieckiem, to nie miałeś większego wpływu na to, co działo się wokół Ciebie.
Ale teraz jesteś dorosły i SAM odpowiadasz za swoje życie.

177

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:

Wszystkie propozycje zanegowałeś. WSZYSTKIE propozycje zanegowałeś.


naprawdę ktoś miał nadzieję, że wroobel skorzysta z jakiejś radu? no, przyznajcie się big_smile

178

Odp: Profesjonalna ofiara

Jezu, czytasz to i nie grzmisz...

Gdybysmy umierali takimi jakimi sie rodzimy, to byśmy cale zycie spędzili rycząc na lezaco w betach i robiąc pod siebie. A tak, dziwnym trafem, nie jest big_smile Rosniemy, uczymy się mowic, chodzic, liczyc, czytac, poznajemy ludzi- ROZWIJAMY SIE. Czasami ten wczesny rozwój nie jest optymalny, bo rodzice to tylko ludzie i czasami, no coz, nie sa adekwatnymi rodzicami. Ja miałam matke narcyza, która wcale się mna nie interesowala, chyba tylko po to, żeby mi dokopać i pokazac jak to dzieci cioci/ sąsiadki sa lepsze, grzeczniejsze, ladniejsze, zdolniejsze, a ja to jakiś wybrak z którego nigdy nic nie będzie. Do tego miałam ojca furiata, który na przemian albo mnie musztrowal albo publicznie się ze mnie wysmiewal. I wiesz co? Jakos nie jestem dzisiaj ani przegrywem, ani klebkiem nerwow, ani tez nie zyje w przekonaniu, ze jak miałam taka rodzine, to już niczego w zyciu nie zmienie.

Poszlam na terapie i terapia mnie uratowala. Otworzyly się przede mna nowe horyzonty, zaczelam odcinać się od toksyki, wyjechałam z kraju i SAMA ulozylam sobie zycie. Nie zawsze było latwo, popelnilam kilka bledow, ale dziś nie zaluje, ze wzielam za siebie odpowiedzialność. Bo było warto.

179

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Jakimi się rodzimy, takimi umieramy.

Ty tak na poważnie? yikes
Być może Twoi posychoterapeuci poddawali się widząc Twoje nastawienie i Twoją determinację, a raczej jej zupełny brak, dlatego dawali Ci tak marny procent szansy na powodzenie terapii. Psycholog/psychoterapeuta nie jest cudotwórcą i jego możliwości też są ograniczone.

wroobel napisał/a:

Tu dochodzimy to pewnych aspektów na które nie mam wpływu. Jestem bardzo niski. Mam przez to kompleks. Mogę na to coś poradzić? Nie. Nie mam wpływu.

Na wzrost nie, ale na kompleks jak najbardziej.

wroobel napisał/a:

Mam słabe kości. Nie wiem ile razy dziennie bym nie czyścił zębów to i tak muszę co miesiąc chodzić do dentysty i co miesiąc mam nowe ubytki. Nie mam wpływu.

Niemal każdy z nas ma jakiś problem, z którym musi walczyć. Ty masz słabe zęby, ktoś inny kręgosłup, stawy, serce albo wątrobę. Z tym da się żyć, nawet jeśli trzeba częściej odwiedzać gabinet lekarski i bardziej o siebie dbać.

wroobel napisał/a:

Mam odstające uszy - też nic nie zrobię. (operacja - ok. nie mam chajsu na takie głupoty)

No i? Odstające uszy to jest naprawdę koniec świata?

Uwierz, że takimi argumentami ze mną nie wygrasz, a nie wygrasz, bo mam dookoła całkiem sporo naprawdę zadowolonych z życia osób, które wcale nie mają łatwiej od Ciebie. To co Cię gubi, to nie Twój wygląd czy stan zdrowia, to także nie Twoje negatywne doświadczenia z przeszłości, ale sposób bycia i pesymistyczne nastawienie.

180 Ostatnio edytowany przez Wielokropek (2016-09-16 18:19:06)

Odp: Profesjonalna ofiara
_v_ napisał/a:

Naprawdę ktoś miał nadzieję, że wroobel skorzysta z jakiejś radu? no, przyznajcie się big_smile

Tak. smile Miał, ale ją stracił. hmm Teraz już wie, że decyzja, wbrew jego słowom jest przez niego podjęta. smile Ba, teraz zaciekawiony czyta to, co wroobel wymyślił, by w swych oczach usprawiedliwić podjętą decyzję.


Przypomniałam sobie kilka zdań mądrych ludzi:

Albert Einstein napisał/a:

Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać innych rezultatów.


Albert Camus napisał/a:

Tak bardzo kochamy swoje marzenia, że boimy się je realizować.

Walt Disney napisał/a:

Sposobem na zaczęcie jest skończenie mówienia i podjęcie działania.




Przeszłość jest po to, by się z niej uczyć, nie po to, by nią żyć.

181

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:

Tak. smile Miał, ale ją stracił. hmm Teraz już wie, że decyzja, wbrew jego słowom jest przez niego podjęta. smile Ba, teraz zaciekawiony czyta to, co wroobel wymyślił, by w swych oczach usprawiedliwić


Wielokropku, też przeszłam taka utratę nadziei wink

takim ludziom nie da się pomóc, bo oni tak naprawdę tego nie chcą. latwiej im żyć tak jak żyją, mają z tego liczne korzyści - nie zrezygnują z takiego życia w ogóle.

Ty wymyslisz dwa rozwiązania, a oni na to 20 problemów.

182

Odp: Profesjonalna ofiara
_v_ napisał/a:

(...) takim ludziom nie da się pomóc, bo oni tak naprawdę tego nie chcą. latwiej im żyć tak jak żyją, mają z tego liczne korzyści - nie zrezygnują z takiego życia w ogóle. (...)

Też to wiem. smile
Póki zyski wroobla (i jemu podobnych, których sporo na forum) są większe (a paradoksalnie są) od kosztów, to będzie udowadniać wszystkim, że 'nic się nie da zrobić'.
Stąd mój wniosek: zmniejszmy zyski. tongue

183 Ostatnio edytowany przez podobno_zuzanna (2016-09-17 10:42:14)

Odp: Profesjonalna ofiara

Moje drogie, wroobel wcale nie chce Waszej pomocy, tracicie tylko swój cenny czas, serio. Przecież on każdą radę i sugestię od razu zbija kontrargumentem. Jest totalnie uzbrojony przeciwko dialogowi. Nie chce realnej rady i pomocy, tylko chce sobie pogadać. Mam takie wrażenie, że to wszystko co piszecie nawet nie tyle, że wpada mu jednym uchem, a wylatuje drugim, ale po prostu przelatuje obok niego (trochę dziwna metafora wobec słowa pisanego wink ). Żeby komuś pomoc to ta osoba musi być choć minimalnie otwarta, musi wyzbyć się przekonania, że to ona wie wszystko najlepiej, musi być zdolna chociaż do takiej refleksji: "ok, wprawdzie nie bardzo w to wierzę, ale spróbuję, może ktoś jest mądrzejszy ode mnie i jednak rzeczywiście wie lepiej".

184

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

No ale to jest już z 3 lekarz. I każdy mówi to samo. Osobowość lękliwa, możliwa zmiana ale o 1-2%. Uwarunkowania genetyczne. Największego strachu się nie wyzbędę. Całe życie go będę odczuwał. Mogę się z nim oswoić, żeby tak nie przeszkadzał, ale znając siebie to i tak te największe problemy pozostaną.

Wybacz, ale większej bzdury dawno nie czytałem. Że niby 3 lekarzy to już wyrocznia? Lekarze są jak ludzie, mogą się mylić. Sorry, taka rzeczywistość. Sam szukałem dobrego terapeuty dłuuugo, Przerobiłem kilkunastu lekarzy aż znalazłem takiego, który w miarę pomógł mi z depresją.

wroobel napisał/a:

To ludzie mnie napadali, bili, poniżali, wmawiali mi że jestem brzydki, gorszy, do niczego. To ludzie celowo mnie oszukiwali i wykorzystywali moją naiwność, żeby wznieść siebie.

Dobrze, że wyjaśniłeś, że ludzie bo już myślałem, że kosmici lub zombie. Jacy ludzie? Ja Cię nie napadałem, nie biłem itp. Przestań generalizować. Nie ma czegoś takiego jak "ludzie". Czy każdy człowiek, którego spotkałeś Cię skrzywdził? Tak? Nawet kasjerka w sklepie, listonosz czy zamiatacz Twojej ulicy? Nie! To są konketne jednostki a nie ogół "ludzi". Ty też możesz dla kogoś być takim "ludziem" co skrzywdził i nawet sobie tego nie uświadamiać. Wyrzuć ze słownika generalizowanie bo ono powstrzymuje Cię przed rozwiązaniem problemu. Trochę jak w tym dowcipie o fizyku, inżynierze i matematyku co mieli otworzyć konserwę (wygooglaj sobie jak nie znasz).

wroobel napisał/a:

A co może człowiek, który nie wierzy w siebie, jeszcze w domu mówią mu: jak cię biją to nic nie mów. Nie oddawaj im. Oni są gorsi. Ustąp im, jesteś mądrzejszy. Oddaj telefon, bo szkoda zdrowia.

Ktoś (pewnie rodzina) usilnie wpoił w Ciebie błędne przekonanie, żeby nadstawiać drugi policzek. Niestety to błąd. Jedyny efekt nadstawionego drugiego policzka to że masz obolałe dwa policzki. (to cytat z blogerki o której jest ten wątek).

Niestety takie życie, że rodzina wpaja zachowania całkiem nieprzystosowane do rzeczywistości. Trzeba mieć wyjątkowe szczęście żeby urodzić się w takiej, która wpoi ich możliwie mało. Ja nie miałem, oduczanie się szkodliwych wzorców myślenia zajęło mi kilkanaście lat. Możesz albo trzymać się tych wzorców i wiecznie cierpieć albo zamienić je na lepiej działające.

A jeśli nie chcesz podjąć wysiłku żeby się zmienić, to będziesz wiecznie oczekiwał głasków i użalania się nad Tobą i będziesz tym wkurzał kolejne poznane osoby. Wybacz, taka rzeczywistość.

185

Odp: Profesjonalna ofiara
Wielokropek napisał/a:

Póki zyski wroobla (i jemu podobnych, których sporo na forum) są większe (a paradoksalnie są) od kosztów, to będzie udowadniać wszystkim, że 'nic się nie da zrobić'.
Stąd mój wniosek: zmniejszmy zyski. tongue

A może po prostu na początku takiej dyskusji dawać mały quiz typu:

Czego od nas oczekujesz:
1. Głaskania i użalania się nad Tobą
2. Powiedzenia Ci niewygodnej prawdy, którą trudno Ci będzie zaakceptować.

Będzie od początku jasne czego autor(ka) oczekuje. smile

186

Odp: Profesjonalna ofiara

Czyli wszystko sprowadza się do tego że mam racje, iż ktoś taki jak ja nie ma prawa istnieć. Dzis może sie uda z tym skończyć. Proszę o zamknęcie tematu.

187

Odp: Profesjonalna ofiara

wroobel nie wygłupiaj się... Twoje wyobrażenie o sobie, a rzeczywistość to dwa światy. Jestem przekonana, że nawet w 50% nie jesteś tak słaby za jakiego chcesz uchodzić. Wmawiasz sobie, że jesteś mniej wart, niż jesteś w rzeczywistości...  Przykro mi, że nie potrafisz dostrzec własnych możliwości, bo chociaż wszyscy jesteśmy  w różnym stopniu  ułomni, niedoskonali i chwiejni, to jednak jest też w nas siła, która pozwala nam z tymi słabościami walczyć . Szkoda, że nie chcesz tego dostrzec - stałeś się niewolnikiem swojej głowy. Tylko tyle i aż tyle.

188

Odp: Profesjonalna ofiara

wroobel, a co czujesz, gdy widzisz młodych ludzi na wózkach, całkowicie sparaliżowanych, oszpeconych albo gdy czytasz o kimś kto stracił w wypadku, który sam spowodował, bliską osobę? Bo ja w takich sytuacjach zaczynam czuć się głupio i nieswojo ze swoimi problemami i jestem wdzięczna, że np. cierpię tylko na łysienie (jestem kobietą i nie mam nawet 30 lat jeszcze), a nie że urwało mi obie nogi w wypadku. Wiele zależy od perspektywy. Umiejętność dystansowania się do swoich problemów naprawdę ocala.

189

Odp: Profesjonalna ofiara

nic nie czuje

bo jest tak zafiksowany na sobie i swoim nieszczęściu, że inni dla niego nie istnieją

a dzieki wam jest w centrum zainteresowania
dlatego też nigdy się nie zmieni - za dużo ma korzyści

190

Odp: Profesjonalna ofiara

Zwykly golodoopny szantazysta emocjonalny, co jak go po pleckach nie poklepiecie i nie uronicie paru lez nad jego "nieszczęściem", to od razu wmawia Wam jacy to zli jesteście, ze nie umiecie pocieszyć i ze on już wcale nie chce zyc.

Tja... A swistak siedzi i goowienka w sreberka zawija.

Nie ma sensu ratować kogos, kto pomocy nie chce.

Odp: Profesjonalna ofiara
wroobel napisał/a:

Czyli wszystko sprowadza się do tego że mam racje, iż ktoś taki jak ja nie ma prawa istnieć. Dzis może sie uda z tym skończyć. Proszę o zamknęcie tematu.

Uświadom sobie, że jeśli to zrobisz, to drugiej szansy już nigdy nie będzie, nie będzie odwrotu. Nigdy. A może się okazać, że za rok, 2 czy 3 stanie się coś, co zmieni Twoje życie na lepsze o 180 stopni. Ale o tym się nie przekonasz, odbierając sobie samemu szansę na dalsze życie. A że ktoś Ci coś tam napisał na forum? To raczej kiepski argument do wydawania na siebie wyroków.

192

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:

Zwykly golodoopny szantazysta emocjonalny,

Ale wiesz... ludzie nie stają się z niczego szantażystami emocjonalnymi. Ktoś chłopaka nauczył, że to jedyna droga postępowania. Prawdopodobnie sytuacja w domu rodzinnym była niciekawa i takie coś mu wpojono. To jego mapa postępowania i innej nie ma.

Niedawno słyszałem historyjkę jak to facet jechał do kolegi do innego miasta i dostał od niego wskazówki jak dojechać i mapę. Niestety mapa była do zupełnie innego miasta ale przez błąd drukarski miała tytuł tego miasta, do którego chciał jechać.

Jeździ więc po mieście kierując się wskazówkami i jest kompletnie zagubiony. Dzwoni do kolegi, a tamten mówi mu "postaraj się bardziej". No więc jeździ dalej i szybciej przez co jest coraz bardziej zagubiony.

Trochę tak jest z radami. Wszystkie "uwierz w siebie" i "jak się postarasz to się uda" to takie rady, które niewiele wniosą. Wroobel jest zafiksowany na swojej mapie postępowania przez szantaż emocjonalny. Jest jedyna jaką zna i nie wie, że mogą istnieć inne.

Jedyne co faktycznie przyniesie zmianę to wyrzucenie złej mapy, która prowadzi na manowce. Ale jak to, wyrzucić mapę, jedyną jaką mam? Rozstać się z jedynym drogowskazem, którym kieruje się w życiu? To przerażające!

193

Odp: Profesjonalna ofiara

Nie jestem pewna, czy osoba mająca za sobą próbę samobójczą jest gołosłownym szantażystą... a jeżeli nawet, to być może ta wymuszona uwaga jest mu aktualnie potrzebna. Chyba każdy zauważył, że jego wypowiedzi mają niewiele wspólnego z realnym oglądem rzeczywistości. Być może chłopak czuje się w swoim najbliższym otoczeniu na tyle samotny i niezrozumiany, że szuka zrozumienia w  świecie wirtualnym.  Osobiście gdybym miała kogoś bliskiego w takim stanie emocjonalnym, to nie pozwoliłabym mu na podejmowanie samodzielnych decyzji. I chociaż  wszelkim przymusem się brzydzę, to tutaj nie zawahałabym się go użyć...

194 Ostatnio edytowany przez Beyondblackie (2016-09-18 19:18:41)

Odp: Profesjonalna ofiara

Tak, Johnny, masz racje, ale wyrzucić stara mape trzeba CHCIEC.

Wroobel nie jest już dzieckiem, nie jest skazany na opinie i swiatopoglad rodzicow. Oni może i faktycznie zawalili przez swoje wychowanie, ubezwlasniawolniajac go, ale on teraz jest dorosły i powinien zdac sobie sprawę, ze jak chce cos ze swoim życiem zrobić, to nie ma bata, musi za siebie się wziasc i zaczac brac odpowiedzialność.

Volver, on ma wikt i opierunek. Rodzice wszystko pod nos mu podsuwają. Pieniedzy mu nie brakuje. A jakos nie kwapi się ani wyprowadzić z domu ani zacząć, tak w realu, szukac dziewczyny. Pomimo tego, ze jeczy jak mu zle (a jeczy strasznie), nie robi NIC by rozwiazac swoja sytuacje. I torpeduje kazda rade. Bo rad nie chce. Chce, zebysmy go po glowce poklepali jak małego misia i powiedzieli "Taki Ty biedny jesteś, swiat się sprzysiagl przeciw Tobie". A jak mu tego nie dasz, to tupie nozkami i grozi, ze cos sobie zrobi. Sorry, ale ja tych gróźb nie kupuje. To tani sposób wpędzania innych w poczucie winy i odpowiedzialności za jego zycie.

Jedyna osoba odpowiedzialna za Wroobla i jego zachowania jest on sam.

195

Odp: Profesjonalna ofiara
Beyondblackie napisał/a:

Tak, Johnny, masz racje, ale wyrzucić stara mape trzeba CHCIEC.

To trochę bardziej skomplikowane. Chcenie jest częścią mapy życiowej jaką mamy. Wroobel zdaje sobie sprawę, że jest źle i chce to zmienić ale nie jest w stanie wyjść poza ograniczenia własnej mapy, a ona podpowiada mu, żeby torpedować wszelkie próby pomocy. Dopóki nie wyrzuci mapy, nie ruszy się naprzód. Niestety to bolesny proces. Wyrzucenie do kosza swoich przekonań jest ekstremalnie trudne (ale możliwe).

Beyondblackie napisał/a:

Wroobel nie jest już dzieckiem, nie jest skazany na opinie i swiatopoglad rodzicow. Oni może i faktycznie zawalili sprawę przez swoje wychowanie, ubezwlasniawolniajac go, ale on teraz jest dorosły i powinien zdac sobie sprawę, ze jak chce cos ze swoim życiem zrobić, to nie ma bata, musi za siebie się wziasc i zaczac brac odpowiedzialność.

Fizycznie nie jest już dzieckiem, ale ile znasz osób, które mimo dorosłości mają dziecięcy sposób postrzegania świata? Ja znam sporo. Niektórzy nie dojrzewają do końca życia. Teraz trzeba nadrobić rozwój emocjonalny, którego rodzice nie byli w stanie mu zapewnić. Dlatego wspomniałem wcześniej o syndromie niezaspokojenia emocjonalnego.

Beyondblackie napisał/a:

Jedyna osoba odpowiedzialna za Wroobla i jego zachowania jest on sam.

Poprawka - za to, jakie ma uwarunkowania jest jest odpowiedzialnych wiele osób. Za to co z tym zrobi odpowiada tylko on sam.

Posty [ 131 do 195 z 272 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » PSYCHOLOGIA » Profesjonalna ofiara

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024