To raz jeszcze. 
wroobel napisał/a:Co zrobić. Pesymizm. Ja wszędzie widzę trudności. I obawiam się że im nie podołam. (...)
Co zrobić? Są dwie drogi: użalać się nad sobą i na tym poprzestać albo po wyrzuceniu z siebie pokładów złości, rozgoryczenia, upokorzenia, zmieniać swe myślenie i działać MIMO strachu.
Co do samych uczuć to hoduję je od wielu lat. Zmiana nie następuje od razu. A bardzo bym chciał.
Skoro hodujesz, to kwitną i dają owoce. To, że zmiana nie następuje od razu to żadna nowina. Sama też nie nastąpi, a samo 'bym chciał' w niczym nie pomoże. Kiedyś już, chyba też w poście do Ciebie skierowanym, napisałam, by pozbyć się ze swego słownika słów, które osłabiają: 'chciałbym', 'próbuję', 'muszę', 'nie mogę', 'powinienem' a zamiast nich używać słów, które motywują, dodają energii: 'chcę', 'postanawiam', 'decyduję', 'mogę'.
Odnosisz się do kwestii do jakiej najbardziej lubią się odnosić ludzie na forum. Negowanie. Nie patrzysz na całość. Jeden element układanki jest bezproduktywny bez całej reszty. (...)
Nie patrzę na całość? Jasne, patrzę tylko na to, co zdecydowałeś się opisać i na tej podstawie napisałam swą opinię. Pretensje więc, jeśli już musisz je mieć, skieruj w inną stronę.
Że boli? Cóż... . Trzeba było napisać, że chcesz litowania się, potakiwania Tobie i utrzymywania Cię w przekonaniu, że nic ze swym sposobem myślenia nie możesz zrobić - wtedy nie zabierałabym głosu. Niezależnie od tego, ze zrozumieniem przeczytaj zdania z mej sygnatury.
(...) Na tym forum otworzyłem się tak samo jak na terapii. Ale ludzie widzą tylko winę i chcą zobaczyć pokutę. (...)
Oświadczam, że nie widzę żadnej i niczyjej winy i nie chcę zobaczyć pokuty. Za innych, jak zwykle, nie odpowiadam.
(...)Tak jest zawsze! Teoria świetnie, praktyka nie bardzo. (...)
Kiedyś mądry człowiek powiedział mi, że nie sztuką jest wiedzieć, sztuką jest ćwiczyć, i ćwiczyć, i ćwiczyć, i... ćwiczyć. Ty dowiedziałeś się i po pierwszej próbie/próbach zrezygnowałeś. Tymczasem to ćwiczenie czyni mistrza.
(...) Mam coś takiego że czuję się pewnie tylko wtedy gdy ktoś mi pokaże drogę. Co, jak, kiedy, gdzie, dlaczego mam robić. Wtedy efekty są ale nie moje bo powielam czyjeś osiągnięcia, więc nie ma satysfakcji. Rzeczy nowych, nieznanych nie wytłumaczonych mi dostatecznie się po prostu boję. Boję się porażki. Kolejnej a raczej kolejnej z tych już kolejnych. Lubię wiedzieć co się stanie, mieć zagwarantowane bezpieczeństwo. Wiedzieć co się może wydarzyć jak bd coś robił. Być przygotowanym na wszystkie opcje. I tu chodzi też o te banalne rzeczy. (...)
Byleś do tej pory zzewnątrzsterowny. Teraz, mimo różnych uwag skierowanych do Ciebie, dalej chcesz takim pozostać. To, że boisz się nie jest niczym złym, szczególnym, niespotykanym. Gdybyś choć trochę wyjrzał poza czubek własnego nosa, zobaczyłbyś, że na świecie jest mnóstwo osób, które boją się. To, co różni od siebie te osoby, to decyzja o tym co ze swym strachem robią. Jedne osoby, podobne do Ciebie, zamierają, chowają się w mysią dziurę i lękowi podporządkowują swe życie. Inne, bojąc się, podejmują decyzje i działają MIMO strachu. Do Ciebie należy decyzja o tym czy strach dalej będzie rządził Tobą, czy też weźmiesz swój strach pod rękę i będziesz realizował swe marzenia. Można i tak, i tak.
](...) I jest to spowodowane niska samooceną, brakiem wiary w własne możliwości. Wiele razy miałem sytuacje, że coś sknociłem próbując samemu rozwiązać problem. I wnioski wyciągam takie, że nie nadaje się. Teraz pomnóż sobie niepowodzenia przez liczbę lat, a mówiłem sekscesów brak na każdym polu, to Ci wyjdzie że do niczego się nie nadajesz bo wszystko jest nie tak. Dodaj moją niecierpliwość wynikająca z tego, że jakieś efekty powinny być a ich nie ma. (...)
Rozumiem, że masz niską samoocenę. Co z nią zrobisz? Czy dalej będziesz się nią zasłaniał, czy też ją zmienisz? Wiem (bo sama to zrobiłam), że zmiana myślenia o sobie jest możliwa. Tak. Wiem, wymaga to pracy nad sobą. Pracy, nie zaś użalania się, udowadniania jakim się jest biednym i nieporadnym żuczkiem i patrzenia na innych raz z zawiścią, innym razem błagalnym wzrokiem.
(...) Mam naturę perfekcjonisty, jak coś robię to w każdym kroku musi być to zrobione na 100%. Jest to niemożliwe. Czyli moja osoba jest przeszkodą do osiągnięcia celów i poprawy jakości bytu mojej osoby. Taki wyciągam wniosek. Koło się zamknęło. Jak to zmienić? O to jest pytanie. Dodam że stosuje afirmację ale gdy powtarzam sobie coś miłego na mój temat, to nie jest mi lepiej. Śmiać mi się chce, że próbuję uwierzyć w coś co dla mnie nie ma racji bytu. I nie wierzę. Z ust wypada mi pozytywne zdanie na mój temat a w głowie myśli mówią: kogo Ty chcesz oszukać?!
Tak. Największym swym wrogiem jesteś Ty sam. Jak możesz to zmienić? Poprzez pracę nad sobą. Tak. To trudna droga, nie każdy na nią się decyduje. Są osoby, które postanawiają żyć w bagienku marazmu, zawiści, użalania się, it.d.. Bo bagienko, choć smrodliwe, grząskie, to ciepłe i znajome. A wyjście z niego grozi byciem zadowoloną, szczęśliwą osobą.
Na koniec powiastka:
Stary Indianin opowiadał wnuczkowi o bitwie, która toczy się wewnątrz każdego człowieka:
- To bitwa między dwoma wilkami. Jeden z nich jest zły: smutny, ponury, chciwy i arogancki, złośliwy i zawistny, użalający się nad sobą i zakompleksiony. Drugi wilk jest dobry: radosny, uprzejmy i hojny, odważny i spokojny, pełen miłości, wiary i nadziei.
Wnuczek pomyślał chwilę i zapytał:
- Który z nich zwycięża?
Dziadek odparł:
- Ten, którego karmisz.