Czy można kochać obu? RATUNKU - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy można kochać obu? RATUNKU

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 196 do 260 z 314 ]

196

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Agat7. Postanowiłaś pozostać przy mężu i urwać kontakt z byłym (rozsądna decyzja), ale jednak Twoim happy endem byłby udany związek z EX, a nie z mężczyzną, którego... poślubiłaś.
Zastanawia mnie w Twoich postach to, że jakoś nie martwisz się o to, co mógłby przeżywać w związku z tą sprawą Twój mąż. Nawet nie powiesz mu prawdy, bo boisz się, że Cię zostawi. Wygląda to tak, jakby stał się dodatkiem do Twojego życia - zbyt cennym jednak, by się go pozbyć.

Zobacz podobne tematy :

197

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Nie wiem co by zrobił. Może i nawet by mnie zabił i jego też. Bo wydaje mi się, że byłby do tego zdolny. Były stwierdził, że wolałby umrzeć w imię miłości jeśli tak by miało być, niż siebie samego oszukiwać.

W jaki sposób Twój mąż się zachowuje, że masz podstawy tak twierdzić?

Co do umierania w imię miłości - chyba znów za dużo harlequinów...

198

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Miałam już nic nie pisać, ale twój ostatni post jest przerażający.
Jeśli myślisz w ten sposób o mężu, to po prostu uciekaj z tego małżeństwa.

199 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-05-04 12:35:14)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Xymena napisał/a:

Miałam już nic nie pisać, ale twój ostatni post jest przerażający.
Jeśli myślisz w ten sposób o mężu, to po prostu uciekaj z tego małżeństwa.

Jednak, biorąc to wszystko, co dotąd Autorka napisała po coraz bardziej dociekliwych pytaniach forumowiczów o relacje między nią, a obu mężczyznami dochodzę do wniosku, że to jednak troll.
Jeśli nie troll jednak, to chce widocznie kobitka usłyszeć (przeczytać) to, co w końcu odpowie jej oczekiwaniom. Dlatego mąż jest coraz bardziej "be". I steruje ona  dyskusją w tym, odpowiednim dla niej, kierunku.
Nie wykluczam jednak, że jest jeszcze inna przyczyna. Ale tej nie ujawnię, bo może być odebrane, jako sugerowanie powodów , dla których, za półgłówków zdaje się się uważać swoich sieciowych interlokutorów.:)

200

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Przeraża mnie twój brak skrupułów. O mężu nawet słowem nie wspominasz, tak go już skreśliłaś. Najważniejszy jest były. To idź w końcu do niego i przestań biadolić, że nie wiesz, co masz robić. 
Czarno na białym mamy tutaj napisane, jaki cudowny jest były i jaki straszny jest mąż. Tego byłego o wszystko usprawiedliwiasz.

JJeśli taka pewna jesteś tego swojego byłego... to co za problem?
Przecież wasza prawdziwa miłość przetrwa nawet tą gównoburzę, jaką na początku zrobisz rozwodem. Co cię obchodzi rodzina męża? Pogadają, pogadają i sprawa ucichnie. Do męża i tak nie masz szacunku i miłości, a twoja rodzina się dupą od ciebie nie odwróci. Pogadają i ucichnie, jeśli oczywiście z byłym stworzycie udany związek i nikt się do niczego nie będzie mógł przyczepić. Wyjdziesz z fałszywej sytuacji i odzyskasz spokój.  To takie proste.

201

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
McMiodek napisał/a:

Przeraża mnie twój brak skrupułów. O mężu nawet słowem nie wspominasz, tak go już skreśliłaś. Najważniejszy jest były. To idź w końcu do niego i przestań biadolić, że nie wiesz, co masz robić. 
Czarno na białym mamy tutaj napisane, jaki cudowny jest były i jaki straszny jest mąż. Tego byłego o wszystko usprawiedliwiasz.

JJeśli taka pewna jesteś tego swojego byłego... to co za problem?
Przecież wasza prawdziwa miłość przetrwa nawet tą gównoburzę, jaką na początku zrobisz rozwodem. Co cię obchodzi rodzina męża? Pogadają, pogadają i sprawa ucichnie. Do męża i tak nie masz szacunku i miłości, a twoja rodzina się dupą od ciebie nie odwróci. Pogadają i ucichnie, jeśli oczywiście z byłym stworzycie udany związek i nikt się do niczego nie będzie mógł przyczepić. Wyjdziesz z fałszywej sytuacji i odzyskasz spokój.  To takie proste.

To akurat, Agat7, wie. I co z tego, skoro, podejmując decyzję o pozostaniu z mężem, równocześnie wskazuje, że tylko ewentualna agresja męża wobec obojga kochanków, a zwłaszcza "ukochanego" powstrzymuje ją od odlecenia na skrzydłach do byłego.
Wcześniej hamulcem był wstyd wobec rodzin obojga małżonków i samego "jelenia olbrzymiego".  Ciekawe, jakie powody trwania przy mężu poda wieczorem albo jutro rano.
O ile odezwie się jeszcze pod tym samym loginem. smile

202

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
McMiodek napisał/a:

Przeraża mnie twój brak skrupułów. O mężu nawet słowem nie wspominasz, tak go już skreśliłaś. Najważniejszy jest były. To idź w końcu do niego i przestań biadolić, że nie wiesz, co masz robić. 
Czarno na białym mamy tutaj napisane, jaki cudowny jest były i jaki straszny jest mąż. Tego byłego o wszystko usprawiedliwiasz.

JJeśli taka pewna jesteś tego swojego byłego... to co za problem?
Przecież wasza prawdziwa miłość przetrwa nawet tą gównoburzę, jaką na początku zrobisz rozwodem. Co cię obchodzi rodzina męża? Pogadają, pogadają i sprawa ucichnie. Do męża i tak nie masz szacunku i miłości, a twoja rodzina się dupą od ciebie nie odwróci. Pogadają i ucichnie, jeśli oczywiście z byłym stworzycie udany związek i nikt się do niczego nie będzie mógł przyczepić. Wyjdziesz z fałszywej sytuacji i odzyskasz spokój.  To takie proste.

Nic dodać, nic ująć.
Nie ma co więcej pisać.

203

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:

To akurat, Agat7, wie. I co z tego, skoro, podejmując decyzję o pozostaniu z mężem, równocześnie wskazuje, że tylko ewentualna agresja męża wobec obojga kochanków, a zwłaszcza "ukochanego" powstrzymuje ją od odlecenia na skrzydłach do byłego.
Wcześniej hamulcem był wstyd wobec rodzin obojga małżonków i samego "jelenia olbrzymiego".  Ciekawe, jakie powody trwania przy mężu poda wieczorem albo jutro rano.
O ile odezwie się jeszcze pod tym samym loginem. smile

Też racja smile

204

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Jesteś kolejnym przykładem na to, że naprawdę rzadko która wczesna dwudziestka potrafi zauważyć miłość i zrozumieć czym ona jest.
Po co Ty dziewczę wychodziłaś za mąż?  I najważniejsze - dlaczego akurat za tego faceta skoro widać jak na dłoni Twoją niedojrzałość..
To bije po oczach niczym w nocy łuna pożaru...
Masz 25 lat a podejście do życia nastolatki..
Pora najwyższa samej wziąć odpowiedzialność za swoje życie.
Szukasz niby pomocy ale w głębi duszy szukasz zupełnie czegoś innego..

Chcesz być traktowana jak dorosła, to podejmij sama decyzję..
I tak jej konsekwencje Ty będziesz ponosić.. Niezależnie co wybierzesz..
Tak czy siak, już skrzywdziłaś obojętnie jaką decyzją dwie osoby..
Męża - bo w twojej głowie będzie jeszcze bardzo długo przegrywać z eksem..
Eksa - bo dałaś mu nadzieję sama nawiązując z nim kontakt..
Prawda jest naprawdę taka, że nie kochasz ani jednego, ani drugiego choć skonstruowałaś na swoje potrzeby typowe mózgojebny konstrukt myślowy dla samousprawiedliwiania się .
Jak zawsze w przypadku zdrady zdradzający to tchórz bojacy się konsekwencji, wzięcia odpowialnosci za to co robi..
W dodatku nie szanujesz swojego męża, skoro wpusciłaś w Wasze życie eksa..

Twierdzisz, że kochasz eksa to bądź uczciwa i powiedz to mężowi a nie rób mu za plecami..
Ale nie zrobisz tego bo się boisz.. Wstydu, opinii..
Nie umiesz wziąć odpowiedzialności na siebie i nie chcesz poznać prawdy..
Bo może się okazać, że z eks nie wypali a Ty zostaniesz na lodzie z łatką lafiryndy, która rozwaliła swoje małżeństwo..
Jeśli chcesz je uratować - definitywnie zerwij kontakt. Odetnij go całkowicie..
Jeśli nie, po prostu odejdź póki jeszcze nie ma dzieci i zwróć wolność jeszcze Twojemu mężowi.
On sobie doskonale da radę bez Ciebie. Tylko daj mu szansę na ułożenie sobie życia na nowo ..
Pocierpi ale ma szansę. Teraz jest tego pozbawiony
Przez Ciebie..
Wybór należy do Ciebie..
Najwyższa pora abyś dorosła

205

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Przeczytałam wątek i mam do Ciebie pytanie Agat7. Skoro chcesz odnowić relację z mężem, to oprócz lęku przed odpowiedzialnością za rozstanie i idealizowanie byłego, czy kieruje Tobą coś pozytywnego związanego z mężem? Potrafisz napisać o nim coś na plus? Za co go kochasz/kochałaś, za co go cenisz, zalety jego charakteru? Jeśli tak to napisz. Bo o byłym przeczytałam już dużo pozytywów, a negatywy podobno wyblakły. Nie zapominaj tylko, że każdy ma jakieś wady smile

206

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

agat7, widzę w twojej sytuacji jedno rozwiązanie, którego ty zdajesz sie kompletnie nie dotrzegać. O tym jednak potem. Na razie przyjrzyjmy się opcjom, które analizujesz

Opcja romantyczna, czyli ex facet... Uświadom sobie jedną prawdę o powrotach do dawnych relacji. wydaje ci się, że jako nowi i odmienieni ludzie zaczniecie wszystko od początku i stworzycie zupełnie świeży związek. Tymczasem dynamika takich powrotów jest zupełnie inna.Nie mają miejsca żadne czary i po krótkim czasie zauroczenia i motyli w brzuchu, ląduje sie dokładnie w tym miejscu , w którym relacja została przerwana. w twoim przypadku będzie to być może scena zazdrości, dokładnie taka sama jak 6 lat temu. życie to nie jest bajeczka, jeśli coś nie zostało przepracowane , to nie zniknie tak ot, tylko dlatego że książę  na białym koniu cie o tym zapewnił.
Idealizujesz tego mężczyznę i wasze uczucie do granic absurdu. używasz języka charakterystycznego dla księżniczek Disneya.. Mam trochę więcej lat od ciebie i mnie takie obrazki śmieszą ... Zrobi dla mnie wszystko, będzie zawsze czekał, kochał tylko mnie..... Tak  mówiły średniowieczne białogłowy zarzucając swoim rycerzom chusty na głowy. Naprawdę wierzysz w te mrzonki ??? Wierzysz w to co o nim piszesz?

Wróćmy jednak na ziemię, mamy bowiem jeszcze ....
....nudną opcję depresyjno - martyrologiczną, czyli męża. Związek oparty na strachu ( zabije mnie jeśli mu powiem ) i wstydzie. Relacja, w której należy sie poświecić, aby w niej wytrwać. Tak, wytrwać. Nie cieszyć sie nią, nie rozwijać się, ale przetrwać, aby nie narobić wstydu i nie zawieść rodziny. Naprawdę świetne fundamenty. w istocie jest na czym budować pałace.
Mam pytanie -  jak chcesz naprawiać swoje małżeństwo skoro nie zamierzasz być z mężem szczera?

A teraz moja propozycja - czasowa wstrzemięźliwość od związków. Samotność z wyboru i wytężona praca nad sobą. Wszystkie swoje deficyty chcesz uzupełniać relacjami z innymi ludźmi. Masz kompletnie zaburzona samoocenę i poczucie własnej wartości. Idealizujesz, koloryzujesz, zaklinasz rzeczywistość. Twoje życie wypełnia strach i beznadzieja, dlatego tak uparcie szuaksz potwierdzenia swoje wartości w związkach. Piowinnaś pójść na terapię...własną, nie małżeńską

207

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Majgudnes

A nie mówiłam,że zrobi się z tego martyrologia?
Zaraz zaczniemy Agat współczuć,albo co?

Weź ty się Autorko zdecyduj do urwy nędzy.

208

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
majkaszpilka napisał/a:

Weź ty się Autorko zdecyduj do urwy nędzy.

No właśnie o tym mówię, tylko moim zdaniem Autorka nie w tą samą co ja  stronę kombinuje. Wybór ma być według niej między jednym panem a drugim. Kompletny absurd.

Życie to nie jest "m jak miłość". Nie ma tak, że Marysia albo Helenka spośród wianuszka wielbicieli oraz byłych i obecnych mężów wybiera sobie kandydata do wieczornej kopulacji tudzież romantycznych rozterek.

Jak słyszę osobę , która waha się czy być z mężem, czy z kochankiem to jestem prawie pewna że mam do czynienia z kimś kompletnie niedojrzałym. Dlatego też dylemat pt -z kim ma być autorka -dla mnie nie istnieje.
Na dzień dzisiejszy z nikim. Powinna najpierw dorosnąć, popracować nad sobą, a potem bawić się w związki.

Z mężem nic nie wyjdzie. Tu nawet nie ma ochoty na szczerość. Z exem również nie przewiduję miękkiego lądowania. Dla mnie decyzja jest prosta.

209 Ostatnio edytowany przez majkaszpilka (2016-05-04 15:09:51)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Masz rację "Mamuśka"...mogę tak do Ciebie mówić/pisać? smile

Mówiłam o tym na samym początku.

Znając życie,to Autorka nic nie zrobi oprócz tego,że będzie lecieć na dwa fronty.
Do czasu,aż się mąż dowie, i ją wykopie ze swojego życia.

A może...ta przysłowiowa trzecia gałąź jest potrzebna?
Tylko czym tu złapać...kuzia mać? tongue

210

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Powoli, wychodzi na moje... smile

211

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:

Powoli, wychodzi na moje... smile

Czyżby jakaś reinkarnacja?

212

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
majkaszpilka napisał/a:

A może...ta przysłowiowa trzecia gałąź jest potrzebna?
Tylko czym tu złapać...kuzia mać? tongue

Jeśli masz co nieco wypracowane w sobie pod względem własnej godności, wartości i samooceny, to pewnie kroczysz po twardym gruncie i żadne gałęzie ci wtedy nie są potrzebne. Masz więc gdzieś czy jakiś Romeo sprzed lat jeszcze do ciebie wzdycha, a i męża -jeżeli niedobry i nierofrmowalny - umiesz kopnąć w cztery litery bez szukania wyjść awaryjnych. ale jeśli w sobie nie masz nic, to nie puścisz jednej gałęzi zanim nie chwycisz drugiej. Całe życie można się tak bujać nie schodząc na ziemię. Szkoda, że krzywdzi sie tym również innych

Masz rację "Mamuśka"...mogę tak do Ciebie mówić/pisać?

pewnie wink

213

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
MamaMamusia napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:

A może...ta przysłowiowa trzecia gałąź jest potrzebna?
Tylko czym tu złapać...kuzia mać? tongue

Jeśli masz co nieco wypracowane w sobie pod względem własnej godności, wartości i samooceny, to pewnie kroczysz po twardym gruncie i żadne gałęzie ci wtedy nie są potrzebne. Masz więc gdzieś czy jakiś Romeo sprzed lat jeszcze do ciebie wzdycha, a i męża -jeżeli niedobry i nierofrmowalny - umiesz kopnąć w cztery litery bez szukania wyjść awaryjnych. ale jeśli w sobie nie masz nic, to nie puścisz jednej gałęzi zanim nie chwycisz drugiej. Całe życie można się tak bujać nie schodząc na ziemię. Szkoda, że krzywdzi sie tym również innych

Masz rację "Mamuśka"...mogę tak do Ciebie mówić/pisać?

pewnie wink

Uuuu...pocisnęłaś Kochana big_smile

Wiesz,że dla niektórych ludzi to,o czym mówisz, jest niczym narzecze Bantu z rodziny nigero-kongijskiej?
No normalnie...czarna magia big_smile

No, ale to wiele tłumaczy...bo są w czarnej du...zonie znaczy tongue

214

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
majkaszpilka napisał/a:

Wiesz,że dla niektórych ludzi to,o czym mówisz, jest niczym narzecze Bantu z rodziny nigero-kongijskiej?
No normalnie...czarna magia big_smile

No niestety wiem.
Dlatego tez nie dziwi mnie taka ilość wątków dramatyczno-rzewnych w stylu- mąż nie dostrzega moich potrzeb, kochanek jest na szczęście idealny, ale męża nie zostawię przecież.

Kiedyś pracowałam z kobietami dośwaidczającymi różnych trudności w związkach , również przemocy. pouczona przez psychologów, namawiałam je zawsze do wiary w siebie, do zauważenia własnej , ogromnej wartości, do bycia damami (nie w kontekście pochodzenia, a mentalności). W 90% - groch o ścianę. ciągle słyszałam i słyszę tylko - facet, facet, facet. Musi być facet! Facet musi potwierdzać atrakcyjność! Facet jest podstawą wszystkiego! Jak nie ma faceta, to lepiej się pochlastać! I to jest własnie tego efekt - kobieta musi mieć gałąź, bo jak nie to spada na grunt, po którym nie umie chodzić. Dosłownie jak małpa. niestety , takie postawy jak Autorki tego wątku utwierdzają mnie w przekonaniu, że  kobiety same tworzą ten wizerunek i że nie jest to żaden krzywdzący stereotyp.

215

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
majkaszpilka napisał/a:

Majgudnes

A nie mówiłam,że zrobi się z tego martyrologia?
Zaraz zaczniemy Agat współczuć,albo co?

Weź ty się Autorko zdecyduj do urwy nędzy.

Tak, tak. Wątek nosi tytuł: "Czy można kochać obu?". Czytając wypowiedzi autorki, wiemy jednak, że autorka kreuje raczej historię pt. "Kocham byłego, nie kocham męża". Z czasem jednak temat ruszył w stron: "Mój mąż to potwór, a na mojej drodze stanął wybawca" big_smile Po wyznaniu, że mąż byłby w stanie zabić, teraz już tylko czekać na lawinę postów pt. zostaw drania biedulko i pędź w ramiona kochanka smile

216

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
woman_in_red napisał/a:

"Mój mąż to potwór, a na mojej drodze stanął wybawca"

mój typ wink

217

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Kochana autorko, teraz miotają Tobą emocje, przede wszystkim nie podejmuj decyzji pochopnie. Powinnaś na jakiś czas zerwać kontakt ze swoim ex, starać się poukładać wszystko w głowie, dać sobie czasu na przekonanie się kto tak naprawdę jest dla Ciebie najważniejszy. Teraz działasz pod wpływem impulsu, otworzyła się przed Tobą brama która daje Ci możliwość przeżycia czegoś niecodziennego, innego, ekscytującego jednak pamiętaj, że ta droga nie jedną osobę wyprowadziła w pole. Do tej pory żyłaś życiem, które w niczym Cię nie zaskakiwało dlatego teraz, gdy w Twoim świecie pojawił się ktoś nowy (w tym przypadku Twój ex) to Twoje uczucia zwariowały. Zaczęłaś dostawać nadmiar tego za czym tęskniłaś bo Twój mąż zapomniał, że ma kobietę, o która trzeba się starać ZAWSZE, a nie tylko w procesie zdobywania. Na dodatek jakby tego było mało, oszalałaś bo powróciły dobre wspomnienia ze związku, który podkreślam Z JAKIEGOŚ POWODU SIĘ ROZPADŁ. Naprawdę myślisz, że kochaliście się wtedy miłością nie z tej ziemi? Żartujesz! Odpuściliście oboje, a nic nie stało na przeszkodzie abyście razem byli. "Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi"-pomyśl nad tym.
Oczywiście może być też tak, że jesteście sobie przeznaczeni, ale w tym wypadku nie musisz nic robić bo los i tak was ze sobą zetknie, czy to teraz czy na starość.
Mogłabym Ci napisać - posłuchaj głosu serca, jednak nie zrobię tego z jednego ważnego powodu, masz męża. Małżeństwo to przede wszystkim odpowiedzialność za drugą osobę. Dlatego nie podejmuj decyzji w fazie zauroczenia, bo kiedyś możesz żałować. Na pierwszym miejscu przede wszystkim-MĄŻ, osoba której przyrzekałaś przed ołtarzem "i, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". W końcu miałaś powód aby mu to przed Bogiem przyrzekać!

218 Ostatnio edytowany przez LadyAnette (2016-05-04 21:33:33)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
malaga_ napisał/a:

Kochana autorko, teraz miotają Tobą emocje, przede wszystkim nie podejmuj decyzji pochopnie. Powinnaś na jakiś czas zerwać kontakt ze swoim ex, starać się poukładać wszystko w głowie, dać sobie czasu na przekonanie się kto tak naprawdę jest dla Ciebie najważniejszy. Teraz działasz pod wpływem impulsu, otworzyła się przed Tobą brama która daje Ci możliwość przeżycia czegoś niecodziennego, innego, ekscytującego jednak pamiętaj, że ta droga nie jedną osobę wyprowadziła w pole. Do tej pory żyłaś życiem, które w niczym Cię nie zaskakiwało dlatego teraz, gdy w Twoim świecie pojawił się ktoś nowy (w tym przypadku Twój ex) to Twoje uczucia zwariowały. Zaczęłaś dostawać nadmiar tego za czym tęskniłaś bo Twój mąż zapomniał, że ma kobietę, o która trzeba się starać ZAWSZE, a nie tylko w procesie zdobywania. Na dodatek jakby tego było mało, oszalałaś bo powróciły dobre wspomnienia ze związku, który podkreślam Z JAKIEGOŚ POWODU SIĘ ROZPADŁ. Naprawdę myślisz, że kochaliście się wtedy miłością nie z tej ziemi? Żartujesz! Odpuściliście oboje, a nic nie stało na przeszkodzie abyście razem byli. "Dwa razy do tej samej rzeki się nie wchodzi"-pomyśl nad tym.
Oczywiście może być też tak, że jesteście sobie przeznaczeni, ale w tym wypadku nie musisz nic robić bo los i tak was ze sobą zetknie, czy to teraz czy na starość.
Mogłabym Ci napisać - posłuchaj głosu serca, jednak nie zrobię tego z jednego ważnego powodu, masz męża. Małżeństwo to przede wszystkim odpowiedzialność za drugą osobę. Dlatego nie podejmuj decyzji w fazie zauroczenia, bo kiedyś możesz żałować. Na pierwszym miejscu przede wszystkim-MĄŻ, osoba której przyrzekałaś przed ołtarzem "i, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". W końcu miałaś powód aby mu to przed Bogiem przyrzekać!


Bardzo dobrze ujęte ! smile

219

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
malaga_ napisał/a:

Mogłabym Ci napisać - posłuchaj głosu serca, jednak nie zrobię tego z jednego ważnego powodu, masz męża. Małżeństwo to przede wszystkim odpowiedzialność za drugą osobę. Dlatego nie podejmuj decyzji w fazie zauroczenia, bo kiedyś możesz żałować. Na pierwszym miejscu przede wszystkim-MĄŻ, osoba której przyrzekałaś przed ołtarzem "i, że Cię nie opuszczę aż do śmierci". W końcu miałaś powód aby mu to przed Bogiem przyrzekać!

Tylko że to "małżeństwo" nie istnieje na płaszczyźnie innej niż papier. Przypominam ci, że "kochana Autorka" trzy miesiące po ślubie popędziła tysiąc konometrów aby poprzytulać sie z byłym facetem, a nie ze świeżo poślubionym małżonkiem, któremu przed chwilą przysięgała miłość do grobowej deski. No ale wspaniałomyślnie zrezygnowała z seksu! brawo ona!
Z Bogiem też się za bardzo nie rozpędzaj bo agat7 nie jest katoliczką

A więc jednak martyrologia, współczucie, kochana Autorka, która miotają emocje smile miałaś rację Majko smile nie trzeba było długo czekać

220

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

W najlepszej sytuacji jest tylko ten Twój ex . Może bezkarnie i bez konsekwencji zrobić wszystko i co najważniejsze nic nie straci ...w przeciwieństwie do Ciebie autorko i Twojego męża.

Przes....na sytuacja.

221

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:
agat7 napisał/a:

Niestety nie tylko emocjonalnie... Do seksu nie doszło ok. Ale pocałunki i przytulanie to też zdrada! I to chyba jeszcze gorsza niż zwykły mechaniczny seks bez uczuć z przypadkowym ktosiem.

W tym sensie, w jakim widzą to badacze różnic w postrzeganiu zdrady przez kobiety i mężczyzn, "większość mężczyzn" uważa,  że to "tylko" zdrada emocjonalna jest, bo nie doszło do seksu, w postaci wzajemnego lub jednostronnie wykonanego seksu oralnego. O penetracji już nie wspominam.
Dla mnie to tożsame, niezależnie od stopnia kontaktu fizycznego
Bo taki kontakt fizyczny, o którym mówisz, potwierdza wcześniej nawiązaną (a tu, odnowioną) więź emocjonalną.

Ja tylko napomknę jeszcze, że te "niewinne" przytulanki, pocałunki , obmacywanki itp - mają swoją nazwę - są to inne czynności seksualne. Śmieszy mnie tłumaczenie, że do "seksu nie doszło". Doszło, doszło, bo okazuje się z prawnego punktu widzenia, że "seks " to pojęcie bardzo szerokie.

Wiecie co, mnie też przez chwilę przyszło do głowy, że agat7 i jej problem to zwykła prowokacja, jaka czasem zdarza się na forach, żeby "coś się działo". Naprawdę!

Potem jednak przypomniałam sobie mojego męża (lat 40+) i jego kochanicę (lat 40-), moją równolatkę. I powiem Wam, że ... wspomnienia odżyły. Rozkminiania, argumentacji rodem z piaskownicy... To, co się w mózgach ludzi dzieje w takich przypadkach powinno zostać poważnie zbadane, zanalizowane i powinna znaleźć się konkretna nazwa tej jednostki chorobowej!

Tak więc możliwe, że agat7 jednak istnieje. Dziękuję Ci Autorko, bo Twoje wpisy pozwoliły mi "wejść w głowę" mojego prawie-ex i jego zdziry. Te same dylematy, niemal te same sformułowania... Kończę powoli układankę, zostały mi ostatnie puzzle.

Im bardziej czytam, tym bardziej rozumiem, co się wydarzyło w moim prywatnym "trójkącie", jaka za tym stoi mentalność, o moralności nie wspomnę. Decyzję o rozstaniu się z mężem podjęłam jednak słuszną.

Jeśli jednak jesteś trollem, to gratuluję super ujęcia tematu - zobacz ile stron ma wątek założony zaledwie chwilę temu tongue I tyle mądrze, przenikliwie piszących osób dało się wciągnąć w dyskusję tongue

222

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

MAMAMAMUSIA
Po pierwsze to, że autorka nie jest katoliczka nie oznacza,  że słowa " i, że nie odpuszczę aż do śmierci" tracą na wartości. Fakt,  że w swojej opinii wspominałam o Bogu nie ma tu najmniejszego znaczenia.
Nie Tobie Druga Mamusiu oceniać ta kobietę (btw Ty byś na jej miejscu wyskoczyła z tym facetem do łóżka). Naprawdę niektóre komentarze są zbędne!

223

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
malaga_ napisał/a:

MAMAMAMUSIA
Po pierwsze to, że autorka nie jest katoliczka nie oznacza,  że słowa " i, że nie odpuszczę aż do śmierci" tracą na wartości. Fakt,  że w swojej opinii wspominałam o Bogu nie ma tu najmniejszego znaczenia.
Nie Tobie Druga Mamusiu oceniać ta kobietę (btw Ty byś na jej miejscu wyskoczyła z tym facetem do łóżka). Naprawdę niektóre komentarze są zbędne!

Hihi
No pewnie, co będzie odpuszczać. smile
Niektóre komentarze są wręcz niezbędne smile

224

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
malaga_ napisał/a:


Nie Tobie Druga Mamusiu oceniać ta kobietę (btw Ty byś na jej miejscu wyskoczyła z tym facetem do łóżka). Naprawdę niektóre komentarze są zbędne!

Naprawdę fajnie się czyta takie komentarze smile
Zabawne jak daleko sięga ignorancja niektórych uczestników i jak bardzo nie rozumieją tego co czytają......

Ja nie wskakuje do łóżka żadnym facetom, nawet mężowi , bo mamy jedno łózko, wspólne i przeznaczone TYLKO dla nas. Rozumiesz o czym piszę?  Zdradą się brzydzę i rzygać mi sie chce gdy słyszę o jakichkolwiek działaniach pobocznych, nawet tych w wielkich emocjach, nawet tych z niedoceniającymi mężami w tle

Autorki nie oceniam, komentuje jej niedojrzałość do związku jako takiego, bez względu na to z kim zdecyduje sie go tworzyć.

Majko, trafiłaś w dziesiątkę z tym językiem nigeryjsko-kongijskim smile Co ty wróżka jakaś czy co ??? wink

225

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

MAMUSIU natomiast Twoje komentarze czyta się z irytacja. Dużo osób tu zapomina na tym forum,  że ludzie chcą aby pomagać im w rozwiązywaniu problemów a nie ocenianiu ich osoby przez pryzmat jednego opisanego problemu na forum. Zauważyłam to nie tylko w tym temacie,to jest śmieszne! 
Każdy ma prawo do własnego szczęścia, ma swoje życie z którym może zrobić co tylko zechce. To, że brzydzisz się zdrada- ok, ja też- jak wszyscy,  ale nie masz prawa kpic sobie z zachowania autorki. Nikt nie wie,  być może to eks jest jej przeznaczony.
CHODZI TYLKO O TO ABY AUTORKA POSTAWIŁA MEZA NA PIERWSZYM MIEJSCU (tzn na spokojnie wszystko przemyślala,  wzięła pod uwagę uczucia męża to, że najlepszym rozwiązaniem jest szczerość wobec niego)
BO TAK WIEM, KAZDY ZDAJE SOBIE SPRAWĘ,ŻE GO OKLAMALA I ON JEST TERAZ W TYM WSZYSTKIM POKRZYWDZONY! 
Warto jednak pamiętać,  że każdy jest kowalem własnego losu. Jeśli będzie pewna,  że ma sens powrót do eks, że jej małżeństwo istnieje tylko " na papierze " to spoko.
Głupota jest łatwo kogoś ocenić!

226

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

malaga mam tylko jedno pytanie gdyby ciebie zdradzal maż to tez bys go tak uspawiedliwiala jak autorke

i co to wogole znaczy ,,nie rob nic, jak ci jest przeznaczony to los was ze sobą połączy,,? naprawdę w to wierzysz?

227

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

O czym Malaga z taką łatwością piszesz? O prawu do szczęścia? Jakim kosztem? Autorka jest bardzo niedojrzała mimo wieku. Weszła w małżeństwo nie wiadomo po jaką cholerę, ucieka od odpowiedzialności, krzywdzi drugiego człowieka, siebie także wierząc w wydumane bajki rodem z Disneya. Niby gdzie to szczęście?  Chce przejść przez życie tanecznym krokiem? Kolejna księżniczka . "Bo ja tak chcę"!
Skąd te hasło o przeznaczeniu? Uczciwość wobec siebie i innych.

228

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
malaga_ napisał/a:

MAMUSIU natomiast Twoje komentarze czyta się z irytacja. Dużo osób tu zapomina na tym forum,  że ludzie chcą aby pomagać im w rozwiązywaniu problemów a nie ocenianiu ich osoby przez pryzmat jednego opisanego problemu na forum. Zauważyłam to nie tylko w tym temacie,to jest śmieszne! 
Każdy ma prawo do własnego szczęścia, ma swoje życie z którym może zrobić co tylko zechce. To, że brzydzisz się zdrada- ok, ja też- jak wszyscy,  ale nie masz prawa kpic sobie z zachowania autorki. Nikt nie wie,  być może to eks jest jej przeznaczony.
CHODZI TYLKO O TO ABY AUTORKA POSTAWIŁA MEZA NA PIERWSZYM MIEJSCU (tzn na spokojnie wszystko przemyślala,  wzięła pod uwagę uczucia męża to, że najlepszym rozwiązaniem jest szczerość wobec niego)
BO TAK WIEM, KAZDY ZDAJE SOBIE SPRAWĘ,ŻE GO OKLAMALA I ON JEST TERAZ W TYM WSZYSTKIM POKRZYWDZONY! 
Warto jednak pamiętać,  że każdy jest kowalem własnego losu. Jeśli będzie pewna,  że ma sens powrót do eks, że jej małżeństwo istnieje tylko " na papierze " to spoko.
Głupota jest łatwo kogoś ocenić!

Tobie malago chodzi o to żeby Autorka skupiła sie na mężu, a ja proponuje jej raczej skupienie sie na sobie i przepracowanie pewnych spraw, a dopiero potem tworzenie związków. Jak na moje oko, Autorka do związków na razie się nie nadaję. Poczytaj w jaki sposób opisuje  męża, a jak wypowiada sie o ex partnerze. Jeżeli ty widzisz tu osobę dojrzała do np małżeństwa, to dziękuję nie mam pytań...

W coachingu jest taka fajna zasada, która nazywa się "nie kupuje tego". Polega to na tym, że trener dosłownie "nie kupuje" tego co mówi klient czyli nie wierzy, że to o czym słucha jest źródłem problemu, ale drąży i szuka prawdziwych powodów. Jak widzisz problem, to już praktycznie nie masz problemu. Najtrudniej do niego dotrzeć i go zlokalizować. Dlatego śmiem twierdzić, że większość  pseudo dramatycznych wątków nie traktuje  o prawdziwych trudnościach i ja nie kupuję tych rzewnych opowieści i rozterek. Jestem prawie pewna, że problemem autorki nie jest ani mąż, ani odnaleziony książę z bajki. sedno tkwi w jej osobistych deficytach i niedojrzałości. Ja bym sie na tym własnie skupiła, ale to tylko moja opinia.

Widzisz, za stara już jestem na te miękkie gadki o przeznaczeniu, wielkiej miłości i namiętności... Za dużo tez w życiu widziałam i widzę, żeby dawać sie ponosić takim fantazjom. Tylko to co masz w sobie jest pewne i niepodważalne. żaden mąż ani kochanek nie jest gwarantem szczęścia i zadowolenia. Glaskanie i współczucie to żadna pomoc. Gorzki lek najlepiej leczy, ale jak ktoś nie chce tego przyjąć, to trudno, ja nie mam na to wpływu. Jeżeli jednak mam czas i ochotę, to wypowiem sie na interesujący mnie temat, bo mi wolno chyba.... a ze to niektórych irytuje...co zrobić , tak bywa z niewygodna prawda.

229

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Śmieszne!  big_smile
To, że nie oczernilam autorki jak większość z was tutaj to nie znaczy, że jej bronie i uważam, że jej zachowanie jest nienaganne! ( Proszę przeczytać mój pierwszy komentarz w tym temacie!) 
Przeraża mnie logika niektórych ludzi, cóż big_smile

230

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
malaga_ napisał/a:

nie oczernilam autorki jak większość z was tutaj

Proszę, przytocz konkretne fragmenty, które świadczą o tym, ze ktoś oczernia Autorke.
Pozwól, ze przypomnę ci najpierw znaczenie tego słowa.... oczerniać to znaczy «rozgłosić o kimś nieprawdziwe informacje, przedstawiające go w niekorzystnym świetle»
Kto to zrobił? przyznać sie bez bicia...

231 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-05-05 11:13:11)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
MamaMamusia napisał/a:
malaga_ napisał/a:

nie oczernilam autorki jak większość z was tutaj

Proszę, przytocz konkretne fragmenty, które świadczą o tym, ze ktoś oczernia Autorke.
Pozwól, ze przypomnę ci najpierw znaczenie tego słowa.... oczerniać to znaczy «rozgłosić o kimś nieprawdziwe informacje, przedstawiające go w niekorzystnym świetle»
Kto to zrobił? przyznać sie bez bicia...

Jeśli ocena stanu, w którym znalazła się Agat7 jako stwierdzenie, że sama tego chciała, a teraz, jak nieśmiała dziewica "chciałaby, ale się boi" wynajdując kolejne powody, by uznano, że romans jednak kontynuować powinna, to ja jestem pierwszy.
Zresztą, jak już wspomniałem wcześniej, to raczej troll.
Dotąd odpowiadała od razu, teraz milczy o wczorajszego południa. smile

232

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Oczernianie? Brak głaskania, brak operowania pojęciami zdejmujących jakąkolwiek odpowiedzialności za swoje czyny i myślenie, zdjęcie odium ofiary nieszczęśliwego i złośliwego losu, pokazanie czarnobiałej relacji mąż- obiekt nowych westchnień ,pokazanie litanii pobożnych życzeń. Jak najbardziej.
I aby sprecyzować. Nie ma czegoś takiego jak przeznaczenie. Każdy jest kowalem swojego losu, każdy zbiera żniwo swojego przystosowania do życia. Jeśli ktoś tego nie umie, ma ewidentne braki. Takie tam o rozróżnianiu dobra od zła, wolnej woli itp. Religia nie ma nic wspólnego z tym.

233

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Jakie to życie jest przewrotne,no.
A te emocje,przez które gubi się majtki,te motylki w brzuszku,ekscytacja...no i świadomość tego,że JA jestem najważniejsza.

Sorrki za oczernianie...ofkors tongue
Z drugiej strony proza życia...wstać,pracować, wydalić,pożreć się z tym złym mężem,który już nie zabiega.

A jak to jeszcze okrasić "przeznaczeniem"...to jak widać placek,a raczej przekładaniec gotowy.

Dziwię się,że niektórzy za zdradę obwiniają druga stronę związku,no ale jakieś usprawiedliwienie własnych niegodziwości trzeba mieć.Czyżby lepiej,łatwiej było zrobić skok w bok,niż naprawiać związek?
Łatwiej...
Bo to determinuje niedojrzałość emocjonalna.

Co do oceny zachowań,czy samej Autorki...
Człowiek to taka bestia,że ocenia zawsze,a jak mówi,że tego nie czyni,to zwyczajnie mija się z prawdą.
Więc skończmy z tym wielkodusznym pierdolamento.

234

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
MamaMamusia napisał/a:

Kiedyś pracowałam z kobietami dośwaidczającymi różnych trudności w związkach , również przemocy. pouczona przez psychologów, namawiałam je zawsze do wiary w siebie, do zauważenia własnej , ogromnej wartości, do bycia damami (nie w kontekście pochodzenia, a mentalności). W 90% - groch o ścianę. ciągle słyszałam i słyszę tylko - facet, facet, facet. Musi być facet! Facet musi potwierdzać atrakcyjność! Facet jest podstawą wszystkiego! Jak nie ma faceta, to lepiej się pochlastać! I to jest własnie tego efekt - kobieta musi mieć gałąź, bo jak nie to spada na grunt, po którym nie umie chodzić. Dosłownie jak małpa. niestety , takie postawy jak Autorki tego wątku utwierdzają mnie w przekonaniu, że  kobiety same tworzą ten wizerunek i że nie jest to żaden krzywdzący stereotyp.

Ja też ubolewam nad takim stanem rzeczy i potwierdzam obserwację. Nie ważne, jaki to chłop i że jest się w relacji toksycznej - słynne "bił, pił, ale był..." Ja osobiście z tych, co wolą bycie singielką, niż trwanie na siłę w syfie. Choć wiem, że to drugie łatwiejsze, społecznie bardziej akceptowalne, nie ma bowiem u nas takiego pozytywnego modelu życia w pojedynkę. Jak ktoś sam - znaczy jakiś wybrakowany. Ech... Mentalność ludzka i to jeszcze w małomiasteczkowym polskim wydaniu.

Ale każdy decyduje za siebie sam. Ja nie wyobrażam sobie życia dalej w zakłamaniu i świadomości, że mój mąż spotyka się z "przyjaciółką". Zapytałam go, kiedy chciał wrócić, jak widzi moją rolę w tym układzie, gdzie w tym wszystkim ja, ale ... nie znalazł odpowiedzi. Wstał i wyszedł.

Ale dla mnie to była jednoznaczna odpowiedź.

235

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
I_see_beyond napisał/a:

Nie ważne, jaki to chłop i że jest się w relacji toksycznej - słynne "bił, pił, ale był..."

Ja do tego dodam jeszcze moje ulubione -"pije i bije, ale ja go tak kocham, ja go uzdrowię"
Dla mnie samotność, w sensie nieposiadania związku, jest stanem zupełnie normalnym, nie boję sie jej i wole ją niż byle jaką relację. 
Jednak, żeby nie bać się bycia samemu, to trzeba sobie najpierw co nieco w głowie poukładać...

236

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:

Wcześniej hamulcem był wstyd wobec rodzin obojga małżonków i samego "jelenia olbrzymiego".  Ciekawe, jakie powody trwania przy mężu poda wieczorem albo jutro rano.
O ile odezwie się jeszcze pod tym samym loginem. smile

A po jaką cholerę miałabym się odzywać pod innym loginem?? Wy myślicie, że to jest dla mnie zabawa? Sorry, ale nie... Może wy się dobrze bawicie. Jeśli tak to super cieszę się...

I sorry nie siedzę w necie całe dnie, więc nie zawsze mogę szybko odpisać.

237

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
woman_in_red napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:

Majgudnes

A nie mówiłam,że zrobi się z tego martyrologia?
Zaraz zaczniemy Agat współczuć,albo co?

Weź ty się Autorko zdecyduj do urwy nędzy.

Tak, tak. Wątek nosi tytuł: "Czy można kochać obu?". Czytając wypowiedzi autorki, wiemy jednak, że autorka kreuje raczej historię pt. "Kocham byłego, nie kocham męża". Z czasem jednak temat ruszył w stron: "Mój mąż to potwór, a na mojej drodze stanął wybawca" big_smile Po wyznaniu, że mąż byłby w stanie zabić, teraz już tylko czekać na lawinę postów pt. zostaw drania biedulko i pędź w ramiona kochanka smile


Nie oczekuję takich postów. I nawet ich nie potrzebuję. Nie potrzebne mi głaskanie po głowie. Doskonale sobie zdaję sprawę co źle zrobiłam i jestem dumna z siebie, że jak na razie udaje mi się odizolować od byłego. I nie mam z nim kontaktu.

238

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
I_see_beyond napisał/a:

Tak więc możliwe, że agat7 jednak istnieje. Dziękuję Ci Autorko, bo Twoje wpisy pozwoliły mi "wejść w głowę" mojego prawie-ex i jego zdziry. Te same dylematy, niemal te same sformułowania... Kończę powoli układankę, zostały mi ostatnie puzzle.

Im bardziej czytam, tym bardziej rozumiem, co się wydarzyło w moim prywatnym "trójkącie", jaka za tym stoi mentalność, o moralności nie wspomnę. Decyzję o rozstaniu się z mężem podjęłam jednak słuszną.

Jeśli jednak jesteś trollem, to gratuluję super ujęcia tematu - zobacz ile stron ma wątek założony zaledwie chwilę temu tongue I tyle mądrze, przenikliwie piszących osób dało się wciągnąć w dyskusję tongue

Wiesz mam naprawdę ciekawsze zajęcia niż wymyślanie bzdur i wrzucanie do internetu i jeszcze czynny udział w dyskusji. Właściwie nie wiem po co tutaj to opisałam, ale chyba musiałam to z siebie po prostu "wywalić".

Cieszę się, że Tobie mogłam w czymś pomóc i teraz dzięki mnie rozumiesz "rozumowanie zdzir".  Zawsze jakiś plus z całej tej beznadziejnej historii...

Która dobiega mam nadzieję końca... Było tylko jedno spotkanie. Tylko jeden pieprzony przelot te tysiące km i AŻ jeden. Ale drugiego nie będzie... "Wracam na ziemię" i nie będę tego czegoś tzn romansu rozwijać dalej... Odcinam się. Mam nadzieję, że się uda.

Po części również dzięki Waszym wpisom.

239

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Odcięcie, a co dalej? I czemu jesteś aż tak wojująca? To tylko net i ludzkie opinie.

240

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
majkaszpilka napisał/a:

Dziwię się,że niektórzy za zdradę obwiniają druga stronę związku,no ale jakieś usprawiedliwienie własnych niegodziwości trzeba mieć.Czyżby lepiej,łatwiej było zrobić skok w bok,niż naprawiać związek?
Łatwiej...
Bo to determinuje niedojrzałość emocjonalna.

Co do oceny zachowań,czy samej Autorki...
Człowiek to taka bestia,że ocenia zawsze,a jak mówi,że tego nie czyni,to zwyczajnie mija się z prawdą.
Więc skończmy z tym wielkodusznym pierdolamento.


Nie obwiniam za zdradę mojego męża, jestem w pełni świadoma tego, co zrobiłam, nikt mnie nie zmuszał, sama chciałam i jest to tylko i wyłącznie z mojej winy.

241

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
apologises napisał/a:

Odcięcie, a co dalej? I czemu jesteś aż tak wojująca? To tylko net i ludzkie opinie.


Wojująca?  Wiem, że to tylko internet i opinie, ale jak czytam, że to jakiś troll albo post, żeby mieć ileś tam stron zapisanych to ludzie...
Mam to gdzieś ile ten post ma stron czy wyświetleń. Nie obchodzi mnie to. Interesują mnie tylko szczere i mądre opinie na temat zaistniałej sytuacji. I nie oczekuję miłych słówek. Nie próbuję się usprawiedliwić. WIEM co zrobiłam i WIEM, że to TYLKO moja wina.

242

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Obecnie przyjechałam na weekend do męża. Porozmawialiśmy oboje na temat naszego związku, naszych relacji, na temat tego co ja mogłabym w sobie zmienić, aby było nam lepiej i co on mógłby zmienić, żeby było lepiej. Była to dla mnie ciężka rozmowa. Jak spojrzałam mu w oczy od razu napłynęły mi łzy... Boli mnie to co mu zrobiłam. Mimo, że to było raz. Nie ważne. Stało się i nie odstanie. Cieszę się jedynie z tego jaką decyzję podjęłam i mam nadzieję, że uda mi się w tym wytrwać i naprawdę zapomnę o relacji sprzed 6 lat...  Nie chcę mówić o tej sytuacji mężowi, mimo, że pewnie by mi ulżyło. Wiem jednak, że najprawdopodobniej nasz związek by się z miejsca rozpadł... Nie chciałabym tego. I naprawdę chcę to naprawić. CHCĘ. I na pewno spróbuję. Teraz jak tu jestem jest ok. Jednak ta odległość beznadziejna też robi swoje... sad Eh... Ale jeszcze tylko 2 miesiące i zamieszkamy z powrotem razem.

Jak patrzyłam dzisiaj na męża zadawałam sobie pytanie po jaką cholerę zrobiłam to co zrobiłam... Wydaje mi się, że dodawałam trochę do wad mojego męża, żeby jeszcze bardziej go zdemonizować. Być może po to, aby zmniejszyć poczucie winy? Nie wiem. Możliwe.

243

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

A ja nadal tego nie kupuje wink

Kiedy piszesz o zerwaniu relacji z byłym ciągle używasz słów - mam nadzieję, na razie mi sie udaje itp.... to jakaś asekuracja? ja nie widzę tu zdecydowania i konkretów

Wypowiadając się o mężu masz zaciśnięte zęby i musisz sie mocno zaprzeć, żeby wytrwać, co? Po co sie zmuszasz do ratowania tej relacji? Zrobiłaś co zrobiłaś ....no nie było to fajne, ale teraz w ramach rehabilitacji masz zamiar cierpieć w związku pełnym chłodu?
Przeczytaj jeszcze raz wszystko co napisałaś o mężu. Bez emocji, na spokojnie. Co ty chcesz tam sklejać? No chyba , że rzeczywiście zmyśliłaś wszystko, aby zmniejszyć poczucie winy.

Jest jakaś szansa, że pobędziesz trochę sama i nieco się ogarniesz pod względem emocji i samooceny, czy nie ma bata - facet musi być ?

244

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Powtórzę, to co wcześniej napisałem
Twój mąż będzie w Twojej głowie jeszcze bardzo długo przegrywał z eksem..
Do momentu, gdy dotrze do Ciebie, że tracisz wszystko.
Kiedy to nastąpi?
Ano wtedy, gdy się on sam zorientuje lub ktoś życzliwy mu o tym powie.
I wcale nie wykluczone, że tym życzliwym może to być zdesperowany eks,
Tego zapewne nie brałaś pod uwagę?
I jest to całkiem możliwy scenariusz...

Zadałem Ci pytanie :
Dlaczego wyszłaś za mąż za tego mężczyznę?
Bo z miłości na pewno nie, skoro tak łatwo i szybko przegrał z eksem..
I nadal brak Twojej odpowiedzi..
W tej odpowiedzi znajdziesz bowiem rozwiązanie..
Jak sobie lub nam na to odpowiesz, będziesz wiedzieć co zrobić..

245 Ostatnio edytowany przez After (2016-05-05 12:54:57)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

........?

246 Ostatnio edytowany przez majkaszpilka (2016-05-05 13:00:37)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Oj Agat...
Młoda jesteś i głupia.
Nie strzel focha za to.

Prawda jest taka,że z mężem NIC...oprócz tego papierka, nic Ciebie nie łączy.
Napisałaś to bardzo wyraźnie w pierwszych swoich postach.Czy to będzie miłość z przed 6 lat...czy koś nowy...to zupełnie nieistotne.
Nie zbudujesz zdrowej relacji na kłamstwie,jakichś niespełnionych oczekiwaniach
.Tak się zwyczajnie nie da.
Poza tym...trochę sobie przeczysz,a to jest do wyłapania przez uważnego czytelnika.

247

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Już pisałam niejednokrotnie w powyższych postach.

Wydaje mi się, że dopiero teraz jak zobaczyłam się z mężem dotarło do mnie co naprawdę zrobiłam, czego próbowałam i jaką jestem suką. Co tu dużo mówić.

Nie wiem jak długo wytrzymam dusząc w sobie to co się stało (ukrywając przed mężem). Jednak naprawdę nie chce mu tego mówić, bo wtedy wszystko się rozpieprzy bezpowrotnie.

Przyznam, że nie wiem co mi odbiło. Patrząc dzisiaj na męża widzę w nim, że to ten, z którym chcę być. Olśniło mnie? Nie wiem. Po prostu pogubiłam się, miałam jakiś kryzys? Chyba nie tyle w związku co z samą sobą?

Wierzę, że będzie dobrze...

P.S  Owszem Ex może i mógłby wygadać i może i kiedyś to zrobi nie wiem. Nawet jeśli trudno, co ja mogę na to? Wtedy dostanę to na co zasłużyłam. I stracę wszystko. Takie są konsekwencje. Może uda mi się tego uniknąć, może nie. Czas pokaże. Jednak chcę jak najlepiej dla mojego małżeństwa...

Od Ex całkowite odcięcie!!!

248

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
majkaszpilka napisał/a:

Poza tym...trochę sobie przeczysz,a to jest do wyłapania przez uważnego czytelnika.


Wiem, że tak może być. Bo jak pisałam pogubiłam się! Ale chcę wrócić na właściwy tor! I wierzę, że z mężem to nie jest tylko papier...

249

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

rozmawialiście o tym co on powinien zmienić
dobre
znam autentyczny przykład gdzie zdradzany maz (jest nawet dziecko z kochankiem) poszedł na terapie jak dbac o zone
a zdradzila go bo nie mowil jej komplemntow nie otwieral drzwi itd.

250

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Lolaboga, przebrnelam przez siedem stron tego pierdu pierdu i tak prosto z mostu pisząc, nie trzeba być wrozbita Maciejem, żeby zobaczyć, ze z tego malzenstwa nic nie będzie. Agat7, nie kochasz meza, nic Cie z nim nie laczy, poza papierkiem i strachem przed konsekwencjami rozwodu (tj. dostania latki "tej zlej"). A rozwod jest w tej sytuacji JEDYNYM racjonalnym rozwiązaniem.

Co do bylego, to szczerze watpie, ze go kochasz. Masz jakies wspomnienia szczeniackiego zauroczenia, idealizujesz go, jara Cie brak odpowiedzialności i motylki w majtasach- dlatego w momencie zorientowania się, ze podjelas się malzenstwa, chociaz ani to ten wlasciwy człowiek ani nie jesteś na nie gotowa, to polecialas w tango, by odreagować. Tak naprawdę, to mysle, ze powinnas SAMA ze sobą dorosnąć.

251

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:

Poza tym...trochę sobie przeczysz,a to jest do wyłapania przez uważnego czytelnika.


Wiem, że tak może być. Bo jak pisałam pogubiłam się! Ale chcę wrócić na właściwy tor! I wierzę, że z mężem to

nie jest tylko papier...

To jak zaczynasz walić w ten ton,i zaczynasz się przyznawać do tego,że postąpiłaś jak sucz...to światełko w tunelu jest smile

Trzymaj się dziołcha,źle Ci nie życzę,ale zweryfikuj własne priorytety.To będzie bez szkody dla Ciebie,a przede wszystkim dlatego,który Ci ufa i zapewne kocha.

Odwagi życzę

252

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
majkaszpilka napisał/a:
agat7 napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:

Poza tym...trochę sobie przeczysz,a to jest do wyłapania przez uważnego czytelnika.


Wiem, że tak może być. Bo jak pisałam pogubiłam się! Ale chcę wrócić na właściwy tor! I wierzę, że z mężem to

nie jest tylko papier...

To jak zaczynasz walić w ten ton,i zaczynasz się przyznawać do tego,że postąpiłaś jak sucz...to światełko w tunelu jest smile

Trzymaj się dziołcha,źle Ci nie życzę,ale zweryfikuj własne priorytety.To będzie bez szkody dla Ciebie,a przede wszystkim dlatego,który Ci ufa i zapewne kocha.

Odwagi życzę


Dzięki. Przyda się. Chyba każdy może dostać chociaż jedną szansę? Jeżeli naprawdę żałuje? Eh... sad Beznadzieja...

253

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:
majkaszpilka napisał/a:
agat7 napisał/a:

Wiem, że tak może być. Bo jak pisałam pogubiłam się! Ale chcę wrócić na właściwy tor! I wierzę, że z mężem to

nie jest tylko papier...

To jak zaczynasz walić w ten ton,i zaczynasz się przyznawać do tego,że postąpiłaś jak sucz...to światełko w tunelu jest smile

Trzymaj się dziołcha,źle Ci nie życzę,ale zweryfikuj własne priorytety.To będzie bez szkody dla Ciebie,a przede wszystkim dlatego,który Ci ufa i zapewne kocha.

Odwagi życzę


Dzięki. Przyda się. Chyba każdy może dostać chociaż jedną szansę? Jeżeli naprawdę żałuje? Eh... sad Beznadzieja...

Beznadzieja jest, bo w tym malzenstwie nic nie ma, a z pustego nawet Salomon nie naleje. Proszę, podaj chociaż jedna rzecz, która cenisz w swoim mezu, która kochasz (tylko proszę bez zadnych pierdol w stylu "jemu na mnie zależy").

254

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Na tym samym forum, w tym samym dziale jest historia Spensa "rok po ślubie i pojawiła się ona". Przeczytaj uważnie, bo to historia o Tobie. Różnice naprawdę niewielkie.

255

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Beyondblackie napisał/a:

Proszę, podaj chociaż jedna rzecz, która cenisz w swoim mezu, która kochasz (tylko proszę bez zadnych pierdol w stylu "jemu na mnie zależy").

Cenię jego podejście do pewnych spraw, bo czasami to ja latam w chmurach, a on mnie umiejętnie potrafi ściągnąć na ziemię i przy tym mając zazwyczaj rację.
Również to, że jak już dochodzi do sprzeczki to rozmawiamy. Mimo, że często jest tak, że żadne nie potrafi odpuścić, bo i on jest uparty i ja (on zdecydowanie bardziej, bo zazwyczaj to ja ustępuję) to jakoś zawsze potrafimy dojść do porozumienia, aby każdy był "zadowolony". Poza tym poczucie humoru, którego już się nauczyłam i sprawia mi frajdę. Aczkolwiek ludzie z boku patrzą dziwnie. Bo jest to specyficzny humor, ale taki, który rozumiemy tylko my i to jest fajne.

256

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
apologises napisał/a:

Na tym samym forum, w tym samym dziale jest historia Spensa "rok po ślubie i pojawiła się ona". Przeczytaj uważnie, bo to historia o Tobie. Różnice naprawdę niewielkie.

Ok dzięki. Zerknę w wolnej chwili.

257

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Patrząc dzisiaj na męża widzę w nim, że to ten, z którym chcę być. Olśniło mnie?

Taaa..... Oczywiście smile No raczej nie inaczej smile

Oj Dziecinko, coś mi się wydaje, że tych olśnień to ty jeszcze doznasz niemało, bo do właściwych torów to ci trochę daleko ....

258

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
MamaMamusia napisał/a:
agat7 napisał/a:

Patrząc dzisiaj na męża widzę w nim, że to ten, z którym chcę być. Olśniło mnie?

Taaa..... Oczywiście smile No raczej nie inaczej smile

Oj Dziecinko, coś mi się wydaje, że tych olśnień to ty jeszcze doznasz niemało, bo do właściwych torów to ci trochę daleko ....

Może i daleko. Nie ważne jak daleko. Nie zamierzam zbaczać z drogi.

259

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Agat7, tak sobie myślę z pozycji kobiety rozwiedzionej, samotnej matki... Moim zdaniem powinnaś jak najszybciej zakończyć swoje małżeństwo. Jeśli z rozpędu będziecie jeszcze mieli dzieci, to wszyscy absolutnie będą w tym układzie skrzywdzeni i nieszczęśliwi. Po co???

260

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
rampampam napisał/a:

Agat7, tak sobie myślę z pozycji kobiety rozwiedzionej, samotnej matki... Moim zdaniem powinnaś jak najszybciej zakończyć swoje małżeństwo. Jeśli z rozpędu będziecie jeszcze mieli dzieci, to wszyscy absolutnie będą w tym układzie skrzywdzeni i nieszczęśliwi. Po co???

Nie uznaję czegoś takiego jak wpadka. Jeśli ktoś chce mieć dziecko to się o nie stara. Jeśli ktoś jeszcze w danej chwili nie chce to się odpowiednio zabezpiecza. Kropka. O dziecku pomyślę może za jakieś 5 lat. A do tego czasu na pewno sytuacja będzie bardziej jasna. Czy udało mi się odratować naszą relację, czy nie miało to sensu.

Posty [ 196 do 260 z 314 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy można kochać obu? RATUNKU

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024