Czy można kochać obu? RATUNKU - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy można kochać obu? RATUNKU

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 195 z 314 ]

131 Ostatnio edytowany przez Monoceros (2016-05-04 01:47:03)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Xymena napisał/a:
agat7 napisał/a:

I nie planuję dzieci. A z pewnością nie w najbliższym czasie.

A mąż?  Też nie planuje?

W związku gdzie jedna osoba nie chce dzieci, nie powinno być dzieci. Proszę was, nie fundujcie dziecku rodziny, w której jest niechciane.

agat7 i po całych burzliwych dyskusjach do jakich wniosków doszłaś?

Ja mam takie przemyślenia  - nie mów o zdradzie. To twój błąd i twój ciężar do niesienia, dlaczego mąż ma cierpieć?
I dwa, jedynym sposobem, żeby zapomnieć o byłym... to przestać o nim myśleć. Nie "staraj się" tylko ucinaj każdą myśl. Żadnych wspomnień. Wracania do tego "jak było pięknie", namiętnie, że on był taki cudowny i w ogóle. Żadnych marzeń na jawie, rozmyślań. Zdrada zaczyna się w myślach. Jesteś człowiekiem myślącym, możesz kontrolować swoje zachowanie, możesz też kontrolować swoje myśli. Jak ci zależy na małżeństwie to każde myśli o byłym porzuć, wyrzuć go z kontaktów i nie myśl, o tym, co będzie za 15 lat jak go spotkasz... bo go masz nie spotkać. Nie ma takiej możliwości, nie dopuszczaj jej w ogóle do siebie.
To ode mnie.

Zobacz podobne tematy :

132

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Rób co chcesz, ale przyjmij do wiadomości, że ZDRADZASZ MĘŻA. Męża, który Cię kocha i Ci ufa. Więc dla jego dobra - albo przestań go zdradzać odchodząc, albo urywając kontakt z byłym. To już Twoja sprawa, my ci tego nie podpowiemy. Ale do jasnej cholery - przestań krzywdzić niewinnego człowieka.

133

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Co do dzieci to nie tak, że ich w ogóle nie chcemy. Zawsze chciałam mieć dziecko i mąż też by chciał. Ale kiedyś w luźnej rozmowie stwierdziliśmy, że na pewno jeszcze nie teraz i może za około 5 lat będziemy o tym myśleć. Mąż chciałby nawet trochę prędzej, bo jak stwierdził nie chce mieć na starość dzieciaków na głowie. Hmm... No więc. Na chwilę obecną o dzieciach nie myślę, a tym bardziej w takiej sytuacji.

Na razie z byłym zaprzestałam kontaktu. Co prawda trwa to dopiero dwa dni, ale cieszę się, że wytrwałam... Bo przy wcześniejszej próbie wytrzymaliśmy aż jedną noc. LOL.
Jutro widzę się na weekend z mężem. Zobaczymy jak się będzie rozmowa kleiła na temat naszych relacji itp... W każdym razie będę się starała naprawę zacząć od samej siebie.

134

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Annaiis napisał/a:

Rób co chcesz, ale przyjmij do wiadomości, że ZDRADZASZ MĘŻA. Męża, który Cię kocha i Ci ufa. Więc dla jego dobra - albo przestań go zdradzać odchodząc, albo urywając kontakt z byłym. To już Twoja sprawa, my ci tego nie podpowiemy. Ale do jasnej cholery - przestań krzywdzić niewinnego człowieka.

Wiem, że to co robię nazywa się zdradą. Nie musisz mnie uświadamiać. Zdaję sobie z tego sprawę i nie wypieram się.

135 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-05-04 08:17:07)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Annaiis napisał/a:

Rób co chcesz, ale przyjmij do wiadomości, że ZDRADZASZ MĘŻA. Męża, który Cię kocha i Ci ufa. Więc dla jego dobra - albo przestań go zdradzać odchodząc, albo urywając kontakt z byłym. To już Twoja sprawa, my ci tego nie podpowiemy. Ale do jasnej cholery - przestań krzywdzić niewinnego człowieka.

Ależ Autorka doskonale zdaje sobie sprawę, że emocjonalnie zdradza męża, Annalis. smile
Szuka po prostu "złotego środka", by nie stracić męża wpatrzonego w nią jak w obrazek, a zarazem przeżywać to wszystko, co związane jest z powrotem byłego do jej życia.
Nie wiem, może nie doczytałem, co było powodem rozstania tych dwojga sprzed lat.
Wnioskuję, że to on jednak ją rzucił. A teraz "przejrzał na oczy", gdy Agat7 ułożyła sobie życie bez niego. On zaś, nie doszukał się lepszej.
Gdy tak na to Autorka spojrzy, może na dobre przejrzy na oczy (bez sarkazmu) i dowie się, czego chce w końcu. smile
W ostatnim poście zapytała, jak rozpoznać, że to miłość, a nie krótkotrwałe zauroczenie, spowodowane powrotem wspomnień?
Obawiam się, że nie chodziło jej o własne uczucia, a motywy "rycerza prawego".
Bo swoje zna. Ale, jak poznać, że były nie robi sobie wygodnej przystani, do czasu poszukania sobie "tej najlepszej"?
W międzyczasie, Agat7 stracić może co ma, bo odejście jakoś uzasadnić trzeba przecież?
Bez możliwości powrotu.
Bo ja na powrót bym nie pozwolił. Ona zna swojego męża i wie, że podobnie, jak w moim przekonaniu, dla niego byłby to koniec. smile

136

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Monoceros napisał/a:
Xymena napisał/a:
agat7 napisał/a:

I nie planuję dzieci. A z pewnością nie w najbliższym czasie.

A mąż?  Też nie planuje?

W związku gdzie jedna osoba nie chce dzieci, nie powinno być dzieci. Proszę was, nie fundujcie dziecku rodziny, w której jest niechciane.

agat7 i po całych burzliwych dyskusjach do jakich wniosków doszłaś?

Ja mam takie przemyślenia  - nie mów o zdradzie. To twój błąd i twój ciężar do niesienia, dlaczego mąż ma cierpieć?
I dwa, jedynym sposobem, żeby zapomnieć o byłym... to przestać o nim myśleć. Nie "staraj się" tylko ucinaj każdą myśl. Żadnych wspomnień. Wracania do tego "jak było pięknie", namiętnie, że on był taki cudowny i w ogóle. Żadnych marzeń na jawie, rozmyślań. Zdrada zaczyna się w myślach. Jesteś człowiekiem myślącym, możesz kontrolować swoje zachowanie, możesz też kontrolować swoje myśli. Jak ci zależy na małżeństwie to każde myśli o byłym porzuć, wyrzuć go z kontaktów i nie myśl, o tym, co będzie za 15 lat jak go spotkasz... bo go masz nie spotkać. Nie ma takiej możliwości, nie dopuszczaj jej w ogóle do siebie.
To ode mnie.

Faktycznie...(ironia) całe to forum pokazuje jak bez problemu można kontrolować uczucia.
Nic prostszego wg ciebie. Myśląc w ten sposób ludzie niszczą siebie i innych.

137 Ostatnio edytowany przez Piegowata'76 (2016-05-04 08:22:53)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Będę okrutna. Po co odnawiałaś znajomość z byłym, skoro te wszystkie emoje były zupełnie do przewidzenia?
Ludzie na własne życzenie pakują się w problemy, a potem żalą się, że uczucie było silniejsze i że nie znali siebie. Bzdury!
Podejrzewam, jak wielu w tym wątku, że mąż nie był miłością, a jedynie wypełniaczem samotności i mniejszym złem.
Nie gniewaj się, Autorko, za te słowa, ale i ja popełnilam takie małżeństwo.. Nie przetrwalo. To też jest do przewidzenia, że bez prawdziwej milości bardzo trudno utrzymać związek. Wystarczy byle pokusa... Dziś widzę te mechanizmy jak przez szkło powiększające.
Ja pokusom nie ulegałam, w ogóle do nich nie dopuszczałam, bo zdradą się brzydzę, ale wściekałam się na męża, że nie jest tym wymarzonym. On nalegał na małżeństwo, a ja nie byłam wystarczająco stanowcza, by zerwać przed ślubem (choć próbowałam, co spotkało się z emocjonalnym szantażem).
Żle mi z nim było, ale gdybym była inaczej traktowana, z czasem mogłabym pokochać, wiem i czuję to. Rozpaczliwie brakowało mi ciepła, uwagi, a z czasem zabrakło też podstawowego szacunku. Wtedy odeszłam i do dziś żyję w pojedynkę. I nie zwiążę się z nikim, dopóki nie poczuję, że to jest TA osoba.

Nie szukaj rady poza sobą. Sama sobie szczerze odpowiedz na swoje pytania. Uczciwie, bez oszukiwania siebie samej. Psycholog też za Ciebie dylematu nie rozwiąże, a jedynie pomoże spojrzeć sobie w oczy.
A to spojrzenie wymaga wielkiej odwagi - wiem, coś o tym.

P.S. Kto wie, czy Ex nie jest kolejną zapchajdziurą? Przecież pisałaś, że priorytety były różne i powód rozstania nie był błahy. A jak jest z priorytetami teraz? Na samej dzikiej namiętności nie zajedziecie daleko.

138

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Excop
Nie trzeba domniemywać.
Napisała jak było. To ona nie była gotowa na poważny związek. Była zwyczajnie za młoda.
Nie ma żadnych powodów by przypisywać temu facetowi jakiekolwiek złe intencje...

Ona raczej nie przejrzy na oczy. Będzie teraz w małżeństwie z rozsądku. Tego życzysz jej mężowi?

agat7 napisał/a:

2 lata po naszym rozstaniu był wrakiem człowieka. Nasz związek generalnie był dość burzliwy. Z powodu słabego zaufania w szczególności jego do mnie. Ja miałam 18 lat. On 24. Obecnie ja mam 25 a on 31. Mimo tych problemów z brakiem zaufania, strasznie byliśmy za sobą i mocno się kochaliśmy. Przy nim naprawdę zawsze czułam się mega kochana, "zaopiekowana", najważniejsza i najpiękniejsza na świecie. Miałam poczucie, że oddaje mi on całe swoje serce. Jak miałam 19 lat wiadomo, że nie miałam jeszcze konkretnego planu na swoje życie, że nie myślałam jakoś super poważnie o domu, rodzinie itp. Dlatego też to wszystko się posypało, bo w pewnym sensie mieliśmy inne priorytety i cele życiowe.

139

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Piegowata'76 napisał/a:

Będę okrutna. Po co odnawiałaś znajomość z byłym, skoro te wszystkie emoje były zupełnie do przewidzenia?
Ludzie na własne życzenie pakują się w problemy, a potem żalą się, że uczucie było silniejsze i że nie znali siebie. Bzdury!
Podejrzewam, jak wielu w tym wątku, że mąż nie był miłością, a jedynie wypełniaczem samotności i mniejszym złem.
Nie gniewaj się, Autorko, za te słowa, ale i ja popełnilam takie małżeństwo.. Nie przetrwalo. To też jest do przewidzenia, że bez prawdziwej milości bardzo trudno utrzymać związek. Wystarczy byle pokusa... Dziś widzę te mechanizmy jak przez szkło powiększające.
Ja pokusom nie ulegałam, w ogóle do nich nie dopuszczałam, bo zdradą się brzydzę, ale wściekałam się na męża, że nie jest tym wymarzonym. On nalegał na małżeństwo, a ja nie byłam wystarczająco stanowcza, by zerwać przed ślubem (choć próbowałam, co spotkało się z emocjonalnym szantażem).
Żle mi z nim było, ale gdybym była inaczej traktowana, z czasem mogłabym pokochać, wiem i czuję to. Rozpaczliwie brakowało mi ciepła, uwagi, a z czasem zabrakło też podstawowego szacunku. Wtedy odeszłam i do dziś żyję w pojedynkę. I nie zwiążę się z nikim, dopóki nie poczuję, że to jest TA osoba.

Nie szukaj rady poza sobą. Sama sobie szczerze odpowiedz na swoje pytania. Uczciwie, bez oszukiwania siebie samej. Psycholog też za Ciebie dylematu nie rozwiąże, a jedynie pomoże spojrzeć sobie w oczy.
A to spojrzenie wymaga wielkiej odwagi - wiem, coś o tym.


Emocje nie koniecznie były do przewidzenia. Np. gdybym miała spotkać się z jakimś innym moim byłym facetem to wiem, że mogłabym to zrobić bez żadnego problemu i bez żadnych dziwnych akcji. Tutaj w tym przypadku nie byłam do końca przekonana jak będzie, bo nasz związek był bardzo ważny dla mnie i odcisnął się mocno w pamięci i sercu. Liczyłam na to, że jak się zobaczymy po tylu latach (bo 6 lat totalnego braku kontaktu to dużo) to poczuję ulgę, że to już nie to samo, że to minęło i będzie wszystko ok. Okazało się, że uczucie jakby było zamrożone przez te lata i zaczęło topnieć... Tak to odczuwam.

140

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Piegowata'76 napisał/a:

Nie szukaj rady poza sobą. Sama sobie szczerze odpowiedz na swoje pytania. Uczciwie, bez oszukiwania siebie samej. Psycholog też za Ciebie dylematu nie rozwiąże, a jedynie pomoże spojrzeć sobie w oczy.
A to spojrzenie wymaga wielkiej odwagi - wiem, coś o tym.

No właśnie.
Odwaga to klucz do wszystkich problemów.
O ile byłoby ich mniej gdybyśmy mieli odwagę.

141

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:
Annaiis napisał/a:

Rób co chcesz, ale przyjmij do wiadomości, że ZDRADZASZ MĘŻA. Męża, który Cię kocha i Ci ufa. Więc dla jego dobra - albo przestań go zdradzać odchodząc, albo urywając kontakt z byłym. To już Twoja sprawa, my ci tego nie podpowiemy. Ale do jasnej cholery - przestań krzywdzić niewinnego człowieka.

Ależ Autorka doskonale zdaje sobie sprawę, że emocjonalnie zdradza męża, Annalis. smile
Szuka po prostu "złotego środka", by nie stracić męża wpatrzonego w nią jak w obrazek, a zarazem przeżywać to wszystko, co związane jest z powrotem byłego do jej życia.
Nie wiem, może nie doczytałem, co było powodem rozstania tych dwojga sprzed lat.
Wnioskuję, że to on jednak ją rzucił. A teraz "przejrzał na oczy", gdy Agat7 ułożyła sobie życie bez niego. On zaś, nie doszukał się lepszej.
Gdy tak na to Autorka spojrzy, może na dobre przejrzy na oczy (bez sarkazmu) i dowie się, czego chce w końcu. smile
W ostatnim poście zapytała, jak rozpoznać, że to miłość, a nie krótkotrwałe zauroczenie, spowodowane powrotem wspomnień?
Obawiam się, że nie chodziło jej o własne uczucia, a motywy "rycerza prawego".
Bo swoje zna. Ale, jak poznać, że były nie robi sobie wygodnej przystani, do czasu poszukania sobie "tej najlepszej"?
W międzyczasie, Agat7 stracić może co ma, bo odejście jakoś uzasadnić trzeba przecież?
Bez możliwości powrotu.
Bo ja na powrót bym nie pozwolił. Ona zna swojego męża i wie, że podobnie, jak w moim przekonaniu, dla niego byłby to koniec. smile


Niestety nie tylko emocjonalnie... Do seksu nie doszło ok. Ale pocałunki i przytulanie to też zdrada! I to chyba jeszcze gorsza niż zwykły mechaniczny seks bez uczuć z przypadkowym ktosiem.

142

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

bo nasz związek był bardzo ważny dla mnie i odcisnął się mocno w pamięci i sercu. Liczyłam na to, że jak się zobaczymy po tylu latach (bo 6 lat totalnego braku kontaktu to dużo) to poczuję ulgę, że to już nie to samo, że to minęło i będzie wszystko ok. Okazało się, że uczucie jakby było zamrożone przez te lata i zaczęło topnieć... Tak to odczuwam.


Hmmm... Gdybym wiedziała, że to było coś ważnego, tym bardziej uciekałabym od powtórnego spotkania, gdzie pieprz rośnie.
Znasz piosenkę "Nie było ciebie tyle lat"? Chyba Giżowska to śpiewała. Wsłuchaj się w słowa.

143

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:

Ależ Autorka doskonale zdaje sobie sprawę, że emocjonalnie zdradza męża, Annalis. smile
Szuka po prostu "złotego środka", by nie stracić męża wpatrzonego w nią jak w obrazek, a zarazem przeżywać to wszystko, co związane jest z powrotem byłego do jej życia.
Nie wiem, może nie doczytałem, co było powodem rozstania tych dwojga sprzed lat.
Wnioskuję, że to on jednak ją rzucił. A teraz "przejrzał na oczy", gdy Agat7 ułożyła sobie życie bez niego. On zaś, nie doszukał się lepszej.
Gdy tak na to Autorka spojrzy, może przejrzy w końcu na oczy (bez sarkazmu) i dowie się, czego chce w końcu. smile
W ostatnim poście zapytała, jak rozpoznać, że to miłość, a nie krótkotrwałe zauroczenie, spowodowane powrotem wspomnień?
Obawiam się, że nie chodziło jej o własne uczucia, a motywy "rycerza prawego".
Bo swoje zna. Ale, jak poznać, że były nie robi sobie wygodnej przystani, do czasu poszukania sobie "tej najlepszej"?
W międzyczasie, Agat7 stracić może co ma, bo odejście jakoś uzasadnić trzeba przecież?
Bez możliwości powrotu.

Bo ja na powrót bym nie pozwolił. Ona zna swojego męża i wie, że podobnie, jak w moim przekonaniu, dla niego byłby to koniec. smile

I to jest dla mnie najlepsze podsumowanie dla Autorki wątku. Agat7, ja się podpisuję pod tym postem excopa.
Kochana, Ty cały czas idealizujesz związek z przeszłości, którego nigdy nie było - bo to, co Cię łączyło z tym kolesiem z przeszłości to po prostu młodzieńcze zauroczenie. To nie był związek, powtarzam.

Niespełniona, młodzieńcza, wyidealizowana, przefiltrowana ze złych wydarzeń "miłość" sprawia, że dalej odpływasz, dziecinko, w świat marzeń i fantazji...

Kurczę, ja nie wierzę w piękne zakończenia, choć od najmłodszych lat zaczytywałam się w baśnie i bajki. Ja, podobnie jak excop, nie przewiduję powrotu mojego męża do mnie. Think about it, babe!

144

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Piegowata'76 napisał/a:

P.S. Kto wie, czy Ex nie jest kolejną zapchajdziurą? Przecież pisałaś, że priorytety były różne i powód rozstania nie był błahy. A jak jest z priorytetami teraz? Na samej dzikiej namiętności nie zajedziecie daleko.


Nikt nie wie. Ale chyba nie jest, bo nie ryzykowałabym swojego małżeństwa dla zapchajdziury... Tak mi się przynajmniej wydaje... Jak jest z priorytetami? Mamy bardzo podobne i przede wszystkim wspólną pasję. Mój mąż np jej nie rozumie i za bardzo się nie interesuje. Ale nie o to chodzi, bo wiadomo to nie jest warunkiem koniecznym, aby mieć "zajawkę" na te same zainteresowania. W każdym razie apropo priorytetów. Mój mąż ma raczej słomiany zapał. Niby to chce robić, tamto i tamto, ale jakoś realizacji brak. Bardziej ja to wszystko ciągnę, nawet jeżeli chodzi o kwestie finansowe...  A ex? Stoi twardo na własnych nogach na ziemi. Ma swoje plany i dąży do ich realizacji, co mi się podoba, że nie są to tylko puste słowa tylko rzeczywiście ma konkretne plany i małymi krokami je realizuje.

145 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-05-04 08:38:10)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Niestety nie tylko emocjonalnie... Do seksu nie doszło ok. Ale pocałunki i przytulanie to też zdrada! I to chyba jeszcze gorsza niż zwykły mechaniczny seks bez uczuć z przypadkowym ktosiem.

No pod tym to się pierwszy raz u Autorki podpiszę tongue

Z postu powyżej i opisu męża wynika, że dopadła Cię już małżeńska rutyna... po 5 miesiącach. Już widzisz niedociągnięcia męża...

Napisz nam proszę- dlaczego wyszłaś za mąż za tego właśnie człowieka?

146

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Przecież ty wiesz co powinnaś zrobić.
Pytanie czego się boisz?

147

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Nie chcę mówić o tym mężowi. Nie chcę się rozstawać. Urywam kontakt z byłym...

A czemu nie chcę? Nie wiem! Szkoda mi jest po prostu! Chociaż to chore... I dobrze mi z nim i źle. Mam wrażenie, że i coś do niego czuję i nie. Tak wiem jestem chyba chora psychicznie. Ale nie wiem czy to się leczy ;/ 

Szkoda mi wszystkiego po prostu. Tego co przeżyliśmy. Tego co może moglibyśmy jeszcze przeżyć. Szkoda naszych planów, marzeń (do których i tak bardzo ciężka droga i wieczne sprzeczki). Szkoda tej relacji. Dlaczego - nie wiem!

Spróbuję to wszystko ogarnąć. Jeśli nie uda mi się to wtedy odejdę, bo udawać miłości się nie da. Ale myślę, że to mi też czas pokaże. Nie chcę na "gorąco" podejmować pochopnych decyzji.

Aha i jeszcze chyba byłoby mi wstyd przed rodziną moją i jego. I w ogóle przed wszystkimi. Że 4 miesiące po ślubie bye, bye...

148

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
I_see_beyond napisał/a:

. Ja, podobnie jak excop, nie przewiduję powrotu mojego męża do mnie. Think about it, babe!

I całe szczęście... dla ciebie oczywiście. Dobry związek po zdradzie to wyjątek, praktycznie niemożliwy.
Jej mąż też by tego nie chciał zapewne. Tyle, że jest nieświadomy sytuacji.

149

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
I_see_beyond napisał/a:
agat7 napisał/a:

Niestety nie tylko emocjonalnie... Do seksu nie doszło ok. Ale pocałunki i przytulanie to też zdrada! I to chyba jeszcze gorsza niż zwykły mechaniczny seks bez uczuć z przypadkowym ktosiem.

No pod tym to się pierwszy raz u Autorki podpiszę tongue

Z postu powyżej i opisu męża wynika, że dopadła Cię już małżeńska rutyna... po 5 miesiącach. Już widzisz niedociągnięcia męża...

Napisz nam proszę- dlaczego wyszłaś za mąż za tego właśnie człowieka?


Pisałam już wcześniej. Powiedziałabym, że "taka kolej rzeczy". Ok 4 lata związku, myślimy o wspólnym życiu zagranicą ok więc czas na legalizację związku. Bardziej to na takiej zasadzie było... Decyzja o ślubie właściwie wyszła z dwóch stron, ale była podjęta właściwie tak po prostu z dnia na dzień sobie powiedzieliśmy i tyle.

150

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Aha i jeszcze chyba byłoby mi wstyd przed rodziną moją i jego. I w ogóle przed wszystkimi. Że 4 miesiące po ślubie bye, bye...

Wiesz dobrze, że to jest ta prawdziwa odpowiedź...
A ja wiem, że dlatego właśnie zostaniesz z mężem.
Niestety wiem też, że będziesz za jakiś czas w dużo gorszej sytuacji. Choć ci tego nie życzę.
Tak to jest, że nie uczymy się na błędach innych, a jedynie na swoich.
Zatem trzymaj się.

151 Ostatnio edytowany przez McMiodek (2016-05-04 08:58:10)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

agat7 mam wrażenie, że o rozmowie z mężem mówisz, jakby to była jakaś straszna mordęga. Bez przekonania. Nie potrafisz wykrzesać ani odrobiny uczucia dla niego?

Chyba nie wyrzuty sumienia wobec męża Cię dręczą, a tylko ból egzystencji, że chcesz być z byłym, a "nie możesz" z jakiś tylko Tobie znanych powodów. To poświęcenie, że AŻ wa dni nie macie kontaktu, ta heroiczna walka o to, by nie napisać... No cóż.
Pisałam Ci już- moim zdaniem wyolbrzymiasz zalety byłego i/lub dopisujesz sobie jakieś dodatkowe, których ten człowiek nie ma. Inaczej nie manipulowałby Tobą i nie pisał, że "zawsze będzie kochał".. no qwa, żeby się nie zes*ał z tego tragicznego romantyzmu lol Mnie tak zapewniali koledzy w technikum.. i chyba pójdę poskładać reklamacje, bo się niesłowni łobuzy pożenili tongue

Mała, jemu tylko i wyłącznie pochlebia to, że ma cię w garści.  Że poleciałaś ten tauzen kilometrów specjalnie dla niego i wystarczyło, że pisnął słówko, żeby prawie Cię przelecieć.
(Tak btw tysiąc kilometrów samolotem to niedługo, biorąc pod uwagę tanie, często, loty- to naprawdę niewielkie poświęcenie. Do ojca na Irlandię mam prawie 2x dalej, a widujemy się dość często.)

A co do wyprowadzki bliżej Ciebie- po angielsku dogadasz się również w kraju niemieckojęzycznym, więc rzeczywiście, wielkie poświęcenie. Człowiek bez zobowiązań gdziekolwiek nie pojedzie, da sobie radę, jeśli ma pracę. Więc też mi poświęcenie. Za to przemyślane... bo może on chce się wprowadzić bliżej Ciebie, bo doskonale wie że w razie "W" mu pomożesz? Np w sprawach urzędowych? Przecież to takie proste.

152 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-05-04 09:09:26)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Niestety nie tylko emocjonalnie... Do seksu nie doszło ok. Ale pocałunki i przytulanie to też zdrada! I to chyba jeszcze gorsza niż zwykły mechaniczny seks bez uczuć z przypadkowym ktosiem.

W tym sensie, w jakim widzą to badacze różnic w postrzeganiu zdrady przez kobiety i mężczyzn, "większość mężczyzn" uważa,  że to "tylko" zdrada emocjonalna jest, bo nie doszło do seksu, w postaci wzajemnego lub jednostronnie wykonanego seksu oralnego. O penetracji już nie wspominam.
Dla mnie to tożsame, niezależnie od stopnia kontaktu fizycznego
Bo taki kontakt fizyczny, o którym mówisz, potwierdza wcześniej nawiązaną (a tu, odnowioną) więź emocjonalną.

Nie odpowiedziałaś jednak na moją sugestię, że Ty pewna jesteś, że kochasz byłego, ale nie jesteś przekonana, co do jego zamiarów i faktycznie żywionych do Ciebie uczuć.
A także,  kto kogo rzucił w swoim czasie.
To ważne jednak w kontekście Twoich rozterek. smile

153

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:

Nie odpowiedziałaś jednak na moją sugestię, że Ty pewna jesteś, że kochasz byłego, ale nie jesteś przekonana, co do jego zamiarów i faktycznie żywionych do Ciebie uczuć.
A także,  kto kogo rzucił w swoim czasie.
To ważne jednak w kontekście Twoich rozterek. smile


To ja go wtedy rzuciłam. I to w rozmowie telefoniczne wykrzykując słowa "odpier... się ode mnie, bo zgłoszę na policję nękanie". No i przyjął do wiadomości... To była nasza ostatnia rozmowa sprzed 6 lat.  Tzn rozstaliśmy się wcześniej "normalnie" i to ja mu powiedziałam, że to dalej nie ma sensu. Ale on mimo tego próbował. Ale po ostatniej rozmowie telefonicznej przyjął do wiadomości i się odpier... na 6 lat, a nie odzywał się dlatego, że myślał, że go nienawidzę i ja nie odzywałam się do niego z tego samego powodu, bo myślałam, że on mnie nienawidzi. Przez moją dawną znajomą odnowiliśmy kontakt.

154

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
McMiodek napisał/a:

A co do wyprowadzki bliżej Ciebie- po angielsku dogadasz się również w kraju niemieckojęzycznym, więc rzeczywiście, wielkie poświęcenie. Człowiek bez zobowiązań gdziekolwiek nie pojedzie, da sobie radę, jeśli ma pracę. Więc też mi poświęcenie. Za to przemyślane... bo może on chce się wprowadzić bliżej Ciebie, bo doskonale wie że w razie "W" mu pomożesz? Np w sprawach urzędowych? Przecież to takie proste.


Racja człowiek bez zobowiązań teoretycznie może wszystko, jeśli mu się chce. Aczkolwiek nie sądzę, że ktoś dla samej wizji powiedzmy "seksu" robiłby takie rzeczy. Bo jak chce się pobzykać to wystarczy wejść na odpowiednie strony internetowe i nie ma większego problemu ze znalezieniem chętnej. To raz. A dwa zdecydowanie nie jest to typ, który chciałby ode mnie jakiejkolwiek pomocy. I miał to już od zawsze, więc zdecydowanie tym się nie kieruje, że w razie "w" bym mu pomogła.

155

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:
Excop napisał/a:

Nie odpowiedziałaś jednak na moją sugestię, że Ty pewna jesteś, że kochasz byłego, ale nie jesteś przekonana, co do jego zamiarów i faktycznie żywionych do Ciebie uczuć.
A także,  kto kogo rzucił w swoim czasie.
To ważne jednak w kontekście Twoich rozterek. smile


To ja go wtedy rzuciłam. I to w rozmowie telefoniczne wykrzykując słowa "odpier... się ode mnie, bo zgłoszę na policję nękanie". No i przyjął do wiadomości... To była nasza ostatnia rozmowa sprzed 6 lat.  Tzn rozstaliśmy się wcześniej "normalnie" i to ja mu powiedziałam, że to dalej nie ma sensu. Ale on mimo tego próbował. Ale po ostatniej rozmowie telefonicznej przyjął do wiadomości i się odpier... na 6 lat, a nie odzywał się dlatego, że myślał, że go nienawidzę i ja nie odzywałam się do niego z tego samego powodu, bo myślałam, że on mnie nienawidzi. Przez moją dawną znajomą odnowiliśmy kontakt.

Zapytam jeszcze raz, Agat.
Co Cię skłania do pozostania z mężem, poza tymi czterema latami wspólnego życia?
Gdybyś była pewna, że były chce Cię, by stworzyć z Tobą trwały związek, zostawiłabyś obecnego partnera?

156

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Ja jestem pewna, że on tego chce... Chociaż wiem, że nie można mieć 100% pewności.

Nie wiem dlaczego nie chcę odejść od męża. Może chodzi przede wszystkim o ten wstyd przed wszystkimi? A może boję się zburzyć cały mój świat jaki mam teraz i zmienić wszystkie plany, całe swoje życie o 180 stopni?

157

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Nikt nie wie. Ale chyba nie jest, bo nie ryzykowałabym swojego małżeństwa dla zapchajdziury... Tak mi się przynajmniej wydaje... Jak jest z priorytetami? Mamy bardzo podobne i przede wszystkim wspólną pasję. Mój mąż np jej nie rozumie i za bardzo się nie interesuje. Ale nie o to chodzi, bo wiadomo to nie jest warunkiem koniecznym, aby mieć "zajawkę" na te same zainteresowania. W każdym razie apropo priorytetów. Mój mąż ma raczej słomiany zapał. Niby to chce robić, tamto i tamto, ale jakoś realizacji brak. Bardziej ja to wszystko ciągnę, nawet jeżeli chodzi o kwestie finansowe...  A ex? Stoi twardo na własnych nogach na ziemi. Ma swoje plany i dąży do ich realizacji, co mi się podoba, że nie są to tylko puste słowa tylko rzeczywiście ma konkretne plany i małymi krokami je realizuje.

To zabrzmiało trochę jakbyś poszukiwała wspólnika biznesowego a nie partnera smile

158

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Ja jestem pewna, że on tego chce... Chociaż wiem, że nie można mieć 100% pewności.

Nie wiem dlaczego nie chcę odejść od męża. Może chodzi przede wszystkim o ten wstyd przed wszystkimi? A może boję się zburzyć cały mój świat jaki mam teraz i zmienić wszystkie plany, całe swoje życie o 180 stopni?

Już wiem, choć znów uchyliłaś się od odpowiedzi.
Trudno, Twój wybór, podyktowany tym brakiem pewności jednak.
Bo coś kiedyś mówiło, że lepiej odejść, by nie znaleźć się w miejscu, w którym paradoksalnie, znów się znalazłaś. Na własne życzenie zresztą.

159

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Excop
Przepraszam, że osobiście, ale prawda może być przykra.

160

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:
agat7 napisał/a:

Ja jestem pewna, że on tego chce... Chociaż wiem, że nie można mieć 100% pewności.

Nie wiem dlaczego nie chcę odejść od męża. Może chodzi przede wszystkim o ten wstyd przed wszystkimi? A może boję się zburzyć cały mój świat jaki mam teraz i zmienić wszystkie plany, całe swoje życie o 180 stopni?

Już wiem, choć znów uchyliłaś się od odpowiedzi.
Trudno, Twój wybór, podyktowany tym brakiem pewności jednak.
Bo coś kiedyś mówiło, że lepiej odejść, by nie znaleźć się w miejscu, w którym paradoksalnie, znów się znalazłaś. Na własne życzenie zresztą.


Uchyliłam się od odpowiedzi? Na jakie pytanie? I co już wiesz? Oświeć mnie, bo ja już mam wrażenie, że ja nic nie wiem!

161 Ostatnio edytowany przez Excop (2016-05-04 10:36:50)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:
Excop napisał/a:
agat7 napisał/a:

Ja jestem pewna, że on tego chce... Chociaż wiem, że nie można mieć 100% pewności.

Nie wiem dlaczego nie chcę odejść od męża. Może chodzi przede wszystkim o ten wstyd przed wszystkimi? A może boję się zburzyć cały mój świat jaki mam teraz i zmienić wszystkie plany, całe swoje życie o 180 stopni?

Już wiem, choć znów uchyliłaś się od odpowiedzi.
Trudno, Twój wybór, podyktowany tym brakiem pewności jednak.
Bo coś kiedyś mówiło, że lepiej odejść, by nie znaleźć się w miejscu, w którym paradoksalnie, znów się znalazłaś. Na własne życzenie zresztą.


Uchyliłam się od odpowiedzi? Na jakie pytanie? I co już wiesz? Oświeć mnie, bo ja już mam wrażenie, że ja nic nie wiem!

Po prostu, obawiasz się "powtórki z rozrywki". Emocjonalnie bowiem, już dawno jesteś daleko od ślubnego. Ale mózg jest jednak organem, który każe myśleć także  o rzeczach nie związanych z uniesieniami, o których mówimy.
W tym ze wstydem, którego się obawiasz.
I cierpieniem małżonka, który przez jakiś czas, byłby narażony na niewybredne żarty poza jego plecami. Bo mało kto powie mu wówczas wprost w oczy, że nosi rogi od początku małżeństwa praktycznie.

162

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Powtórki z rozrywki?

163

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Powtórki z rozrywki?

Zdecyduj w końcu. Powiesz, jak to było z rozstaniem z byłym (Ty go rzuciłaś, ale z jakiego powodu?), czy wciąż chcesz udawać, że nie wiesz o czym piszę?

164

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

A o to chodzi. Nie udaję, serio zagubiłam się w akcji.

Pisałam też już to wyżej. A więc miałam po prostu w pewnym momencie dosyć. Ja byłam młoda. Nie myślałam jeszcze jakoś super poważnie o życiu, on natomiast oczekiwał już "konkretów". Chciał mnie też "upilnować" - jego zazdrość o mnie. On 6 lat starszy. Ja młoda wchodząca dopiero w "świat" imprez. Czasami wariował na myśl co mogłabym wyprawiać. Brak zaufania po prostu... Pod koniec związku to już była trochę huśtawka. Raz ok, raz nie. Miałam dosyć po prostu. I wtedy też łatwo mi przyszło rozstanie (mimo, że wyłam przez kilka dni w poduchę), bo nie zależało mi na niczym, głupie gadanie jestem młoda, czym ja się będę przejmować, nie ten to inny. I stwierdziłam, że nie będę się męczyć. Takie miałam podejście.

165

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Xymena napisał/a:

Excop
Przepraszam, że osobiście, ale prawda może być przykra.

Otóż to. Chcę jednak, Xymeno, tę prawdę wydobyć, nie dając zbyć się półsłówkami i niedomówieniami.
Skrzywienie zawodowe, czy cóś? smile

166

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Excop
Ja po prostu czuję tą prawdę między wierszami.

167

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Agat strasznie bawisz się tymi mężczyznami. To ze jesteś młoda ciebie nie usprawiedliwia. Dowartościować się chcesz czy jak bo nie rozumiem?
Tak ciebie czytam i widze ze ty nie kochasz meza ani tego bylego. Tylko siebie i swoja wolność. A może tak dla odmiany bylabys trochę sama żeby siebie zrozumieć, dowiedzieć się czego chcesz od zycia. Bo jak na razie to tylko bawic się i ok masz 25 lat. To po co był ten slub?

168

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Nie bawię się... Gdybym się bawiła to kontynuowałabym to co rozpoczęłam i nie przejmowałabym się niczym. A jeszcze na boku może następnego bym miała, bo czemu nie. Jak zabawa to na całego. TO NIE ZABAWA.

169 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-05-04 11:12:15)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Wiesz sama ze związek z bylym się nie uda bo wtedy ciebie pilnowal i trochę ,,nekal,, swoja zazdroscia. To wyobraz się jak będzie ciebie pilnowal gdy wie ze oszukujesz meza i od niego odchodzisz przynajmniej emocjonalnie. To ciebie powstrzymuje?
A z drugiej strony mąż, znany, trochę nudny. Rzeczywiscie pogubilas się, ale moim zdaniem związek z bylym nie da ci nic dobrego. Ale to tylko moje zdanie. Mogę się mylic.

170

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Ola_la napisał/a:

Wiesz sama ze związek z bylym się nie uda bo wtedy ciebie pilnowal i trochę ,,nekal,, swoja zazdroscia. To wyobraz się jak będzie ciebie pilnowal gdy wie ze oszukujesz meza i od niego odchodzisz przynajmniej emocjonalnie. To ciebie powstrzymuje?
A z drugiej strony mąż, znany, trochę nudny. Rzeczywiscie pogubilas się, ale moim zdaniem związek z bylym nie da ci nic dobrego. Ale to tylko moje zdanie. Mogę się mylic.

Niestety pozostanie w małżeństwie z rozsądku też nic nie da. Prędzej czy później doprowadzi do patologii. Wybór mężczyzny to nie casting na najlepszego kandydata i porównanie zalet i wad. To tak nie działa.

171

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Ja pytałam nawet byłego wprost czy pamięta dlaczego się rozstaliśmy no i, że było to spowodowane m.in. jego zazdrością. Stwierdził, że teraz patrzy na to wszystko inaczej. Że wcześniej sam z tym walczył, przyznaje, że miał z tym problem. Ale teraz wie, że nie jest w stanie kogoś "upilnować" tak samo jak nikt nie jest w stanie upilnować również jego. Bo jeżeli ktoś chce zrobić skok to i tak go zrobi bez względu na to czy jest pilnowany czy nie. Że on teraz widzi, że ta zazdrość wszystko tylko burzyła i on sam też się źle z tym czuł i wykańczał. I, że teraz dojrzał do tego, że ma zupełnie inne podejście. I chciałby mi dawać każdego dnia max siebie, abym nigdy nie czuła "jakiś braków" i nie myślała nawet o tym, że mogłabym coś z jakimś innym. Żebym po prostu była szczęśliwa, bo to dla niego najważniejsze. Bo jak ja jestem szczęśliwa to i on. I jak ja mam stworzoną "bajkę", którą on mi daje to tak samo on żyje w "bajce".

Ja wiem, że on by zrobił dla mnie naprawdę wszystko. Za wyjątkiem zabicia kogoś. Tego by nie zrobił. Ja wiem, że gdybym powiedziała, żeby teraz w tej chwili przyleciał do mnie i już został to on by to zrobił. Dam sobie rękę uciąć. Jeszcze tego samego dnia by się spakował, rzucił wszystko i przyleciał do mnie, aby już ze mną zostać. Ja wiem, że to się wydaje "romantyczne do porzygania" i aż niemożliwe. Ale tak jest. Czy ktoś w to wierzy, czy też nie.

172

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Ja pytałam nawet byłego wprost czy pamięta dlaczego się rozstaliśmy no i, że było to spowodowane m.in. jego zazdrością. Stwierdził, że teraz patrzy na to wszystko inaczej. Że wcześniej sam z tym walczył, przyznaje, że miał z tym problem. Ale teraz wie, że nie jest w stanie kogoś "upilnować" tak samo jak nikt nie jest w stanie upilnować również jego. Bo jeżeli ktoś chce zrobić skok to i tak go zrobi bez względu na to czy jest pilnowany czy nie. Że on teraz widzi, że ta zazdrość wszystko tylko burzyła i on sam też się źle z tym czuł i wykańczał. I, że teraz dojrzał do tego, że ma zupełnie inne podejście. I chciałby mi dawać każdego dnia max siebie, abym nigdy nie czuła "jakiś braków" i nie myślała nawet o tym, że mogłabym coś z jakimś innym. Żebym po prostu była szczęśliwa, bo to dla niego najważniejsze. Bo jak ja jestem szczęśliwa to i on. I jak ja mam stworzoną "bajkę", którą on mi daje to tak samo on żyje w "bajce".

Ja wiem, że on by zrobił dla mnie naprawdę wszystko. Za wyjątkiem zabicia kogoś. Tego by nie zrobił. Ja wiem, że gdybym powiedziała, żeby teraz w tej chwili przyleciał do mnie i już został to on by to zrobił. Dam sobie rękę uciąć. Jeszcze tego samego dnia by się spakował, rzucił wszystko i przyleciał do mnie, aby już ze mną zostać. Ja wiem, że to się wydaje "romantyczne do porzygania" i aż niemożliwe. Ale tak jest. Czy ktoś w to wierzy, czy też nie.

To już lepiej żegnaj się z ręką. Prawa czy lewa?

173 Ostatnio edytowany przez Ola_la (2016-05-04 11:35:36)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

A ty dla niego co bys zrobila?
Dokładnie to sa tylko słowa. Liczą się czyny a nie słowa.
Ciekawe czy on ciebie szanuje jeśli wie ze jesteś mężatką a mąci ci w głowie.
Dla mnie to zagadka. I dlaczego godzi się na to żeby być kochankiem?

174 Ostatnio edytowany przez Secondo1 (2016-05-04 11:33:07)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Chciał mnie też "upilnować" - jego zazdrość o mnie. On 6 lat starszy. Ja młoda wchodząca dopiero w "świat" imprez. Czasami wariował na myśl co mogłabym wyprawiać. Brak zaufania po prostu... Pod koniec związku to już była trochę huśtawka. Raz ok, raz nie. Miałam dosyć po prostu. I wtedy też łatwo mi przyszło rozstanie (mimo, że wyłam przez kilka dni w poduchę), bo nie zależało mi na niczym, głupie gadanie jestem młoda, czym ja się będę przejmować, nie ten to inny. I stwierdziłam, że nie będę się męczyć. Takie miałam podejście.

Teraz ten sam facet jest Twoim kochankiem.
Ten sam, który przedtem Tobie nie ufał, "czasami wariował" na myśl co mogłabyś zrobić, że mogłabyś  jego zdradzić wie, że zdradzasz innego.

Myślisz, że czasami nie przemyka mu przez głowę myśl... " a nie mówiłem" ?

Myślisz, że wchodząc w związek z Tobą nie bedzie miał podobnych reakcji co kiedyś ?
Teraz tym bardziej, bo popartych dowodami.
Jego podejrzliwość, "wariowanie" będzie jeszcze silniejsze.
Aż Ty dojdziesz to tego samego wniosku co przedtem :
- "nie będę się męczyć"

Być może teraz podejdzie inaczej do zwiazku z Tobą.
Na zasadzie "wiem że moze z nią być róznie, więc sie nie angażuję za bardzo".
Ale taki związek tym bardziej nie ma szans na dłuższą metę, tylko doraźnie, do pierwszego zakrętu.

175

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

A o to chodzi. Nie udaję, serio zagubiłam się w akcji.

Pisałam też już to wyżej. A więc miałam po prostu w pewnym momencie dosyć. Ja byłam młoda. Nie myślałam jeszcze jakoś super poważnie o życiu, on natomiast oczekiwał już "konkretów". Chciał mnie też "upilnować" - jego zazdrość o mnie. On 6 lat starszy. Ja młoda wchodząca dopiero w "świat" imprez. Czasami wariował na myśl co mogłabym wyprawiać. Brak zaufania po prostu... Pod koniec związku to już była trochę huśtawka . Raz ok, raz nie. Miałam dosyć po prostu. I wtedy też łatwo mi przyszło rozstanie (mimo, że wyłam przez kilka dni w poduchę), bo nie zależało mi na niczym, głupie gadanie jestem młoda, czym ja się będę przejmować, nie ten to inny. I stwierdziłam, że nie będę się męczyć. Takie miałam podejście.

Liczysz na to, że tym razem byłoby między Wami inaczej?

Co z Twoim podejściem teraz? Bo widzę, że na siłę się umęczasz, nie chcąc odejść od męża i pognać za przygodą  - ciekawe dlaczego wink ani też przestać myśleć o byłym, który wcale taki idealny nie jest. Poza namiętnością, wspólną pasją i wspomnieniami raczej niewiele Was łączy.

Chcesz powiedzieć, że wzięłaś ślub po 4 latach, bo "tak trzeba" i "taka kolej rzeczy"? Gdzie w takim podejściu szacunek do drugiego człowieka, do Twojego męża? Gdzie szczerość z samą sobą? Czy może tylko teraz tak o tym mówisz, gdy przed oczami masz byłego partnera?

Moim zdaniem sama się nakręcasz i przez to jest Ci trudniej tę chorą sytuację zakończyć. Smaczku dodaje harlequinowska otoczka historii - pojawia się ON, dawna miłość, zmieniony o 180 stopni, już nie chorobliwie zazdrosny, ale między Wami wciąż ta sama namiętność, lecisz do niego 1000 km tylko po to, by go ujrzeć, poczuć to samo co wtedy, zaznać tylko niewinnego pocałunku, wszak do łóżka z nim nie pójdziesz, o nie, to nie w Twoim stylu! "Dość tego" - mówisz sobie, jednak skrycie marzysz o tym, by ponownie do Ciebie napisał, by ponownie GO zobaczyć, oddać się w jego ramiona... Czy nie tak to właśnie wygląda? Tyle że nie jesteś bohaterką powieści i w życiu happy endów nie ma - a przynajmniej nie przychodzą od losu tylko trzeba na nie zapracować. A do tego potrzebne jest podejmowanie decyzji.

Moim zdaniem boisz się odejść od męża, bo nie chcesz, aby spadła na Ciebie cała odpowiedzialność i wina za rozpad małżeństwa (również ze strony rodziny), a jednocześnie boisz się, że były wcale Cię do związku z powrotem nie przyjmie, ewentualnie że nie będzie tak kolorowo jak oczekiwałaś i... zostaniesz sama jak palec. Ze swoją upragnioną wolnością, która w samotności taka upragniona wcale nie będzie. Chciałabyś upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, mieć byłego i mieć męża. Chciałabyś rozgrzeszenia i tego, by nie czuć z tego powodu poczucia winy.

Przeczytaj sobie posty Excopa. Zadał Ci mnóstwo wartościowych pytań, jednak odpowiadasz na nie pokrętnie. Odpowiedz więc przynajmniej sama przed sobą szczerze na tamte posty i zdecyduj czego chcesz.

176

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Secondo1 napisał/a:
agat7 napisał/a:

Chciał mnie też "upilnować" - jego zazdrość o mnie. On 6 lat starszy. Ja młoda wchodząca dopiero w "świat" imprez. Czasami wariował na myśl co mogłabym wyprawiać. Brak zaufania po prostu... Pod koniec związku to już była trochę huśtawka. Raz ok, raz nie. Miałam dosyć po prostu. I wtedy też łatwo mi przyszło rozstanie (mimo, że wyłam przez kilka dni w poduchę), bo nie zależało mi na niczym, głupie gadanie jestem młoda, czym ja się będę przejmować, nie ten to inny. I stwierdziłam, że nie będę się męczyć. Takie miałam podejście.

Teraz ten sam facet jest Twoim kochankiem.
Ten sam, który przedtem Tobie nie ufał, "czasami wariował" na myśl co mogłabyś zrobić, że mogłabyś  jego zdradzić wie, że zdradzasz innego.

Myślisz, że czasami nie przemyka mu przez głowę myśl... " a nie mówiłem" ?

Myślisz, że wchodząc w związek z Tobą nie bedzie miał podobnych reakcji co kiedyś ?
Teraz tym bardziej, bo popartych dowodami.
Jego podejrzliwość, "wariowanie" będzie jeszcze silniejsze.
Aż Ty dojdziesz to tego samego wniosku co przedtem :
- "nie będę się męczyć"

Być może teraz podejdzie inaczej do zwiazku z Tobą.
Na zasadzie "wiem że moze z nią być róznie, więc sie nie angażuję za bardzo".
Ale taki związek tym bardziej nie ma szans na dłuższą metę, tylko doraźnie, do pierwszego zakrętu.

Amen.

177

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

wcześniej sam z tym walczył, przyznaje, że miał z tym problem. Ale teraz wie, że nie jest w stanie kogoś "upilnować" tak samo jak nikt nie jest w stanie upilnować również jego. Bo jeżeli ktoś chce zrobić skok to i tak go zrobi bez względu na to czy jest pilnowany czy nie.

dlaczego rozpadł się jego poprzedni związek ?

178

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Xymena napisał/a:

Excop
Ja po prostu czuję tą prawdę między wierszami.

Ty to czujesz, Xymeno, ja również.
Slalom Autorki tylko to potwierdza.
Mówi, że jest jego pewna, bo on " inaczej to wszystko teraz widzi" i natychmiast wprowadzi do niej na miejsce męża, o ile ona zechce.
Podziwiam tę werbalnie deklarowaną wiarę w przemianę byłego. Wiara jest bowiem czymś, co kłóci się z doświadczeniem, niestety. Które pozostało w pamięci?
Cóż więc pozostaje? Pozostaje rogaty mąż, słownikowy frajer i ona, Agat7, wbrew wierze, doświadczenie biorąc jednak pod uwagę. smile

179 Ostatnio edytowany przez woman_in_red (2016-05-04 11:43:16)

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Ja pytałam nawet byłego wprost czy pamięta dlaczego się rozstaliśmy no i, że było to spowodowane m.in. jego zazdrością. Stwierdził, że teraz patrzy na to wszystko inaczej. Że wcześniej sam z tym walczył, przyznaje, że miał z tym problem. Ale teraz wie, że nie jest w stanie kogoś "upilnować" tak samo jak nikt nie jest w stanie upilnować również jego. Bo jeżeli ktoś chce zrobić skok to i tak go zrobi bez względu na to czy jest pilnowany czy nie. Że on teraz widzi, że ta zazdrość wszystko tylko burzyła i on sam też się źle z tym czuł i wykańczał. I, że teraz dojrzał do tego, że ma zupełnie inne podejście. I chciałby mi dawać każdego dnia max siebie, abym nigdy nie czuła "jakiś braków" i nie myślała nawet o tym, że mogłabym coś z jakimś innym. Żebym po prostu była szczęśliwa, bo to dla niego najważniejsze. Bo jak ja jestem szczęśliwa to i on. I jak ja mam stworzoną "bajkę", którą on mi daje to tak samo on żyje w "bajce".

Ja wiem, że on by zrobił dla mnie naprawdę wszystko. Za wyjątkiem zabicia kogoś. Tego by nie zrobił. Ja wiem, że gdybym powiedziała, żeby teraz w tej chwili przyleciał do mnie i już został to on by to zrobił. Dam sobie rękę uciąć. Jeszcze tego samego dnia by się spakował, rzucił wszystko i przyleciał do mnie, aby już ze mną zostać. Ja wiem, że to się wydaje "romantyczne do porzygania" i aż niemożliwe. Ale tak jest. Czy ktoś w to wierzy, czy też nie.

Nie no, fantastycznie. W takim razie pisz do niego, niech przyleci! Nie przejmuj się mężem, raz się żyje, wskakuj do ponownego związku z byłym wink Tylko później nie płacz, gdy będzie Ci robił awantury z powodu swojej zazdrości. W końcu męża zdradziłaś, to skąd pewność że jego też nie zdradzisz? Nie płacz, gdy sam skoczy w bok. Przecież on zrobiłby dla Ciebie wszystko - szczególnie aktualnie pomaga Ci w dobijaniu Twojego małżeństwa i dbaniu o własną samoocenę. Dwa słowa i zaciągnąłby Cię do łóżka.

Naprawdę wierzysz w to co piszesz czy wybielasz go przed nami?

180

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
woman_in_red napisał/a:

Moim zdaniem boisz się odejść od męża, bo nie chcesz, aby spadła na Ciebie cała odpowiedzialność i wina za rozpad małżeństwa (również ze strony rodziny), a jednocześnie boisz się, że były wcale Cię do związku z powrotem nie przyjmie, ewentualnie że nie będzie tak kolorowo jak oczekiwałaś i... zostaniesz sama jak palec. Ze swoją upragnioną wolnością, która w samotności taka upragniona wcale nie będzie. Chciałabyś upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, mieć byłego i mieć męża. Chciałabyś rozgrzeszenia i tego, by nie czuć z tego powodu poczucia winy.

Tu może i masz rację z tym dlaczego się boję. Rzeczywiście nie chcę ja ponosić tej odpowiedzialności. Chociaż jak najbardziej jest to tylko moja wina. Co do byłego się nie boję, bo wiem, że ten dzień byłby dla niego najlepszym w życiu gdybym do niego wróciła. I wiem, że by się starał i czuję, że byłoby inaczej. Ja wiem, że nie zawsze idealnie, bo tak się nie da.

181

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:
woman_in_red napisał/a:

Moim zdaniem boisz się odejść od męża, bo nie chcesz, aby spadła na Ciebie cała odpowiedzialność i wina za rozpad małżeństwa (również ze strony rodziny), a jednocześnie boisz się, że były wcale Cię do związku z powrotem nie przyjmie, ewentualnie że nie będzie tak kolorowo jak oczekiwałaś i... zostaniesz sama jak palec. Ze swoją upragnioną wolnością, która w samotności taka upragniona wcale nie będzie. Chciałabyś upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, mieć byłego i mieć męża. Chciałabyś rozgrzeszenia i tego, by nie czuć z tego powodu poczucia winy.

Tu może i masz rację z tym dlaczego się boję. Rzeczywiście nie chcę ja ponosić tej odpowiedzialności. Chociaż jak najbardziej jest to tylko moja wina. Co do byłego się nie boję, bo wiem, że ten dzień byłby dla niego najlepszym w życiu gdybym do niego wróciła. I wiem, że by się starał i czuję, że byłoby inaczej. Ja wiem, że nie zawsze idealnie, bo tak się nie da.

Skrycie decyzję chyba już podjęłaś. Życzę Ci jednak, byś otrzeźwiała i nie przechodziła przez piekło przez swoja zamroczenie sad

182

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Ola_la napisał/a:

A ty dla niego co bys zrobila?
Dokładnie to sa tylko słowa. Liczą się czyny a nie słowa.
Ciekawe czy on ciebie szanuje jeśli wie ze jesteś mężatką a mąci ci w głowie.
Dla mnie to zagadka. I dlaczego godzi się na to żeby być kochankiem?

Właśnie on się na to nie godzi. I to on "naciskał" na mnie, abym zdecydowała albo w jedną albo w drugą, bo on nie chce być w trójkącie i dla niego to chora sytuacja. Bo albo kocham męża, albo jego. Albo żadnego. I żebym powiedziała mu wprost, bo on nie chce żyć w takiej niepewności.

I szanuje mnie, a przynajmniej moje decyzje, bo wycofał się.

183

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Nie wybielam go. Piszę jak jest. Ok doświadczenie doświadczeniem, ale nie ma dwóch identycznych osób. Przypadki może są podobne, ale są to na tyle złożone historie, że ciężko z góry założyć, że coś się na 100% nie uda, albo uda.

Może akurat moja "historia" jest tą która zakończy się dobrze i może wcale ex nie ściemnia. Pewnych uczuć i emocji nie da się oszukać...

184

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:
Ola_la napisał/a:

A ty dla niego co bys zrobila?
Dokładnie to sa tylko słowa. Liczą się czyny a nie słowa.
Ciekawe czy on ciebie szanuje jeśli wie ze jesteś mężatką a mąci ci w głowie.
Dla mnie to zagadka. I dlaczego godzi się na to żeby być kochankiem?

Właśnie on się na to nie godzi. I to on "naciskał" na mnie, abym zdecydowała albo w jedną albo w drugą, bo on nie chce być w trójkącie i dla niego to chora sytuacja. Bo albo kocham męża, albo jego. Albo żadnego. I żebym powiedziała mu wprost, bo on nie chce żyć w takiej niepewności.

I szanuje mnie, a przynajmniej moje decyzje, bo wycofał się.

Na pewno szanuje siebie - nie chce być frajerem, któremu się mydli oczy smile

185

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU

Wydaje mi się ze za bardzo jesteś pewna co do uczuć i zamiarów byłego i za bardzo lekceważysz męża. Ale to twoje życie, to ty się sparzysz ale spróbuj być  uczciwa choć wobec samej siebie.
Nie zdziwiłabym się gdyby kochanek i mąż się znali a ty o tym nawet nie wiesz. Zycie to nie bajka.

186

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Nie wybielam go. Piszę jak jest. Ok doświadczenie doświadczeniem, ale nie ma dwóch identycznych osób. Przypadki może są podobne, ale są to na tyle złożone historie, że ciężko z góry założyć, że coś się na 100% nie uda, albo uda.

Może akurat moja "historia" jest tą która zakończy się dobrze i może wcale ex nie ściemnia. Pewnych uczuć i emocji nie da się oszukać...

OK. Załóżmy, że zakończy się "dobrze". CO oznacza dla Ciebie dobre zakończenie tej historii? Pytam bez złośliwości.

187

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
woman_in_red napisał/a:

Skrycie decyzję chyba już podjęłaś. Życzę Ci jednak, byś otrzeźwiała i nie przechodziła przez piekło przez swoja zamroczenie sad


Nie podjęłam żadnej decyzji. Oprócz tego, że chcę urwać kontakt z byłym i spróbować zapomnieć. Jeśli to mi się uda to jest szansa na uratowanie mojego związku. Jeśli nie to nie ma to sensu i albo odejdę i będę sama lub z kimś zupełnie innym. Albo wrócę do byłego i spróbuję.

188

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:

Właśnie on się na to nie godzi. I to on "naciskał" na mnie, abym zdecydowała albo w jedną albo w drugą, bo on nie chce być w trójkącie i dla niego to chora sytuacja.

A może wypadałoby pomysleć o "Wielkim Nieobecnym" o którego losach decydujesz Ty i Twój kochanek...
Moze jednak spytac o zdanie męża ?
Może jemu nie przeszkadza życie w trójkącie,
Może w ogóle nie chce kontynuwać tego małzęństwa ?

Dlaczego, decydujecie o nim bez niego ?

189

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Secondo1 napisał/a:
agat7 napisał/a:

Właśnie on się na to nie godzi. I to on "naciskał" na mnie, abym zdecydowała albo w jedną albo w drugą, bo on nie chce być w trójkącie i dla niego to chora sytuacja.

A może wypadałoby pomysleć o "Wielkim Nieobecnym" o którego losach decydujesz Ty i Twój kochanek...
Moze jednak spytac o zdanie męża ?
Może jemu nie przeszkadza życie w trójkącie,
Może w ogóle nie chce kontynuwać tego małzęństwa ?

Dlaczego, decydujecie o nim bez niego ?

Zakładam, że gdyby się dowiedział, decyzja byłaby prosta - odprawiłby żonkę z kwitkiem.
Może się mylę.

190

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
woman_in_red napisał/a:
Secondo1 napisał/a:
agat7 napisał/a:

Właśnie on się na to nie godzi. I to on "naciskał" na mnie, abym zdecydowała albo w jedną albo w drugą, bo on nie chce być w trójkącie i dla niego to chora sytuacja.

A może wypadałoby pomysleć o "Wielkim Nieobecnym" o którego losach decydujesz Ty i Twój kochanek...
Moze jednak spytac o zdanie męża ?
Może jemu nie przeszkadza życie w trójkącie,
Może w ogóle nie chce kontynuwać tego małzęństwa ?

Dlaczego, decydujecie o nim bez niego ?

Zakładam, że gdyby się dowiedział, decyzja byłaby prosta - odprawiłby żonkę z kwitkiem.
Może się mylę.


Nie. Nie mylisz się. Tak by było.

191

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
woman_in_red napisał/a:
agat7 napisał/a:

Nie wybielam go. Piszę jak jest. Ok doświadczenie doświadczeniem, ale nie ma dwóch identycznych osób. Przypadki może są podobne, ale są to na tyle złożone historie, że ciężko z góry założyć, że coś się na 100% nie uda, albo uda.

Może akurat moja "historia" jest tą która zakończy się dobrze i może wcale ex nie ściemnia. Pewnych uczuć i emocji nie da się oszukać...

OK. Załóżmy, że zakończy się "dobrze". CO oznacza dla Ciebie dobre zakończenie tej historii? Pytam bez złośliwości.

Dobrze oznacza, że z czasem wiedziałabym, że to była dobra decyzja. I, że to jest to czego szukałam.

192

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
agat7 napisał/a:
woman_in_red napisał/a:
agat7 napisał/a:

Nie wybielam go. Piszę jak jest. Ok doświadczenie doświadczeniem, ale nie ma dwóch identycznych osób. Przypadki może są podobne, ale są to na tyle złożone historie, że ciężko z góry założyć, że coś się na 100% nie uda, albo uda.

Może akurat moja "historia" jest tą która zakończy się dobrze i może wcale ex nie ściemnia. Pewnych uczuć i emocji nie da się oszukać...

OK. Załóżmy, że zakończy się "dobrze". CO oznacza dla Ciebie dobre zakończenie tej historii? Pytam bez złośliwości.

Dobrze oznacza, że z czasem wiedziałabym, że to była dobra decyzja. I, że to jest to czego szukałam.

"To", czyli - jeśli dobrze rozumiem - spróbowanie jednak związku z byłym i odejście od męża?

193

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
woman_in_red napisał/a:
agat7 napisał/a:
woman_in_red napisał/a:

OK. Załóżmy, że zakończy się "dobrze". CO oznacza dla Ciebie dobre zakończenie tej historii? Pytam bez złośliwości.

Dobrze oznacza, że z czasem wiedziałabym, że to była dobra decyzja. I, że to jest to czego szukałam.

"To", czyli - jeśli dobrze rozumiem - spróbowanie jednak związku z byłym i odejście od męża?

Tak moja wypowiedzieć dotyczyła byłego.

194

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Secondo1 napisał/a:
agat7 napisał/a:

Właśnie on się na to nie godzi. I to on "naciskał" na mnie, abym zdecydowała albo w jedną albo w drugą, bo on nie chce być w trójkącie i dla niego to chora sytuacja.

A może wypadałoby pomysleć o "Wielkim Nieobecnym" o którego losach decydujesz Ty i Twój kochanek...
Moze jednak spytac o zdanie męża ?
Może jemu nie przeszkadza życie w trójkącie,
Może w ogóle nie chce kontynuwać tego małzęństwa ?

Dlaczego, decydujecie o nim bez niego ?

Secondo, nie pytaj w ten sposób, bo to nie ma sensu.
Agat7 wyraźnie powiedziała, że wiedza o romansie małżonki oznaczałaby koniec małżeństwa. Mąż bowiem,  wybrałby za nią. Może nawet, po spakowaniu połowicy,  odwiózł do kochanka.
Są tacy. Nie wiem, jak ja bym postąpił, ale chyba niedaleko od wskazanego scenariusza. smile

195

Odp: Czy można kochać obu? RATUNKU
Excop napisał/a:
Secondo1 napisał/a:
agat7 napisał/a:

Właśnie on się na to nie godzi. I to on "naciskał" na mnie, abym zdecydowała albo w jedną albo w drugą, bo on nie chce być w trójkącie i dla niego to chora sytuacja.

A może wypadałoby pomysleć o "Wielkim Nieobecnym" o którego losach decydujesz Ty i Twój kochanek...
Moze jednak spytac o zdanie męża ?
Może jemu nie przeszkadza życie w trójkącie,
Może w ogóle nie chce kontynuwać tego małzęństwa ?

Dlaczego, decydujecie o nim bez niego ?

Secondo, nie pytaj w ten sposób, bo to nie ma sensu.
Agat7 wyraźnie powiedziała, że wiedza o romansie małżonki oznaczałaby koniec małżeństwa. Mąż bowiem,  wybrałby za nią. Może nawet, po spakowaniu połowicy,  odwiózł do kochanka.
Są tacy. Nie wiem, jak ja bym postąpił, ale chyba niedaleko od wskazanego scenariusza. smile


Nie wiem co by zrobił. Może i nawet by mnie zabił i jego też. Bo wydaje mi się, że byłby do tego zdolny. Były stwierdził, że wolałby umrzeć w imię miłości jeśli tak by miało być, niż siebie samego oszukiwać.

Posty [ 131 do 195 z 314 ]

Strony Poprzednia 1 2 3 4 5 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Czy można kochać obu? RATUNKU

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024