Co mam powiedzieć? No tak jest. Stało się. Sama chciałam. I chciałam tak naprawdę więcej, bo doszłoby do seksu. Ale wtedy bym chyba już naprawdę zapadła się pod ziemię i chyba uciekła gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Tak wiem. Tchórzostwo... Jednak tyle o sobie wiemy ile nas sprawdzono. A więc jak ktoś nigdy nie przeżył czegoś takiego to ciężko stwierdzić jak by się samemu zachował w takiej sytuacji. I czy tak prosto przyszłoby zerwanie całkowicie kontaktów... To ja pękałam i się odzywałam znowu do byłego. On nie naciska i nie nalega.
Zapytam raz jeszcze, nie oceniając, ganiąc itp.
Czego oczekujesz od nas, którzy to czytają?
Jeśliś katoliczka, wyspowiadaj się.
Czy to, czy pisanie na Forum nie zdejmie jednak z Ciebie odpowiedzialności.
A poza tym, owe "... tyle o sobie wiemy, na ile nas sprawdzono" mogłabyś sobie darować jednak.
Sama, bez podstępów i nakłaniań poddałaś się "próbie", więc bzdur nie pisz.