cichyfacet napisał/a:A co do młodszych, to ciągle zaczepiają: na żywo i w necie, ale nie biorę tego jakoś bardzo serio 
he he he
a swoją drogą, jak wygląda to zaczepianie na żywo, bo aż jestem ciekawy.
Jak idę na spacer, a chodzę sporo, kiedy tylko mogę to mijając grupkę (2-4) chłopców - młodzieży powinnam rzec
widzę reakcję, "dzień dobry", jakieś zaczepki czasem - teraz częściej na Pani, WRESZCIE! ha ha, bo do nie tak dawna było na Ty i powiem szczerze, nie byłam zachwycona, bo jednak swoje lata mam.
A czasem widzę/czuję jak jakiś młodzieniec się "Czai" żeby podejść, jak ma odwagę to właśnie jakieś zabawne pytania, mało kreatywne
o godzinę, drogę (mając na ręku zegarek albo komórę w łapce). Takie słodkie, niewinne preteksty.
Nic z tego nigdy nie wynika, wiadomo.
Ale od jakiegoś czasu też, zauważyłam, że miewam mało zachęcającą do podejścia minę. Nie bardzo to w sobie lubię, ale krępuje mnie czasem sytuacja gdy gdzieś się spieszę lub myślami jestem na poważniejszych kwestiach i naprawdę ostatnią rzeczą jest żeby ktoś mnie zaczepiał/etc. Podejrzewam, że mam wtedy minę jak typowa 'suka' 
cichyfacet napisał/a:Jak tak już tutaj o wszystkim, łącznie z wiekiem i wyglądem faceta/kobiety.
Nie wiem, jak Wy, ale dla mnie jeżeli kobieta jest ładna, ale nie ma nic ciekawego do powiedzenia, to jest totalnie aseksualna. Zero.
Natomiast z drugiej strony, jeżeli kobieta ma w moim przekonaniu jakieś braki, ale jest ciekawą, inteligentną i temperamentą kobietą, to ja dążę do seksu i krzyk kobiety w łóżku, to jest to co mogę słuchać godzinami. Dla mnie to jest naturalne, a odnoszę wrażenie, że nie dla wszystkich w tym wątku.
Oczywiście, mam to samo - w drugą stronę.
Z tą różnicą może, że mam dość małą granicę na "braki", zresztą zależy co przez to rozumiesz. Tłumaczyłam to już wcześniej: nie żebym sama siebie uważała za Gwiazdę, co po prostu z iluś facetów, którzy wykazują chęć spotkania czy zażyłości mam już pewien 'standard' w głowie poniżej którego raczej trudno mi zejść.
natalie89 napisał/a:Elle, chyba mamy cos wspolnego jednak smile moi rowiesnicy szkolni nigdy nie byli mna zainteresowani, za to nauczyciele tak.
Mialam taka sytuacje w liceum:
Szlam sama korytarzem na ktorym byl moj wychowawca, on podazal w moim kierunku a ja w jego. Nagle zatrzymalismy sie a nauczyciel z takim tekstem:
Wiesz co bym z toba zrobil gdybysmy byli sami?
A to nie, u mnie aż tak drastycznie nie było. 
Miałam zawsze jakiegoś niespełnionego adoratora w swoim wieku, na którego jednak nie zwracałam uwagi, albo takiego, o którym dowiedziałam się po latach od skończenia szkoły np. z okazji spotkania klasowego
ale oni nie byli na tyle śmiali, albo tak nieudolni, że po prostu się zniechęcałam, a ci starsi byli bardziej wprost.
Natomiast tak gdzieś do 3 klasy l.o. wiem, że chłopcy nie widzieli we mnie materiału na dziewczynę chyba zupełnie i wtedy tak, czułam się 'niewidzialna' 