Witam.
Zazwyczaj stronie od szukania pomocy niestety tym razem wyczerpałem "limit " dlatego powoziłem napisać tutaj prosząc o wyrozumiałość i poradę.
Poznałem dziewczynę byliśmy ze sobą 4 lata aż w końcu się rozstaliśmy.
Po 1 rok po rozstaniu próbowała przytrzymywać kontakt zemną ale patrząc na nią i chłopaka dla którego odeszła nie miałem ochoty z nią rozmawiać. Na kolejny rok zaczęła atakować mnie wiadomościami typu że zrozumiałą swój błąd i z całych sił pragnienie wrócić go naprawić, lecz i tym razem pokazałem jej drzwi ręką wskazującą. Kolejny rok pozostał w milczeniu ona miała już kolejnego chłopaka.
Natomiast zmianę przyniósł rok 4 naszej absencji. Powoli zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Od rozmowy do rozmowy dowiadywałem się że z obecnym partnerem z którym jest od roku ponad nie układa jej się najlepiej. Jest 5 lat starszy lecz wciąż ją olewa liczą się dla niego samochód który ma, nie chce założyć rodziny nie chce z nią zamieszkać. Mimo tych ciągłych narzekań na niego zauważyłem jaką ona to mu miłość wyznaje na fb... więc jej zwróciłem na to uwagę. Odparła że niema nikogo innego nie chce być sama , ja jej szansy nie dałem wiec jest jak jest. Po dłuższej rozmowie uznałem w końcu że dam jej szanse gdy mnie już o to zapytała. Kolejne dwa miesiące mijały raczej spokojnie, oboje zapracowani rzadko pisaliśmy ze sobą raczej to ona szukała kontaktu. Mimo tego nie miała oporów by rozmawiać na jaki kolwiek temat nawet intymny a nawet zerwała na krotki czas ze sowim chłopakiem.
Mieliśmy się spotkać sama wyszła z inicjatywą lecz z jakich dziwnych jej obaw nie doszło do spotkania, ponad to 2-3 dni po nie udanym spotkaniu znowu zeszła się ze sowim chłopakiem. Gdy się zapytałem oto odpowiedź była dla mnie szokująca i w sumie prawdziwa. cytuje
"myślałeś ze będę biegała za Tobą cały czas aby naprawić to co spierdoliłam? przepraszałam wyrażałam skruchę byłeś niewzruszony grałeś w swoje dziecinne gierki
nie chce żyć nadzieją, chce być kochana i nie miej pretensji ty mi tego nigdy później nie powiedziałeś w porządku wiec nie miej mi za złe ze jestem z kimś kto mi to mówi i pokazuje nie zawsze jest idealnie ale takie jest życie. Co zrobiłeś żeby pokazać ze ci chociażby zależy nadal na mnie? My nawet codziennie nie rozmawialiśmy".
Zgadzam się z tym fakt jako funkcjonariusz mundurowy mój charakter nie jest lekki miły i przyjemny tym bardziej w kwestii uczuciowej . Jak to mówią żartobliwie "Uczucia ? Nie wydano z magazynu."
Uznałem swój błąd pojechałem do niej z niezapodzianą wizytą i bukietem największych róż jakie znalazłem. Spotkanie było chłodne lecz pozytywne, mimo iż stroniła od dotyku uśmiechała się i wpatrywała we mnie . Kwiecień minął niestety równie chłodno . Starałem się rozmawiać z nią co dnia. Lecz czułem że mimo tego iż mi odpisuje jest jakaś nieodstępna, nieobecna, mówi że ma za dużo problemów na głowie ostatnio . Co prawda chce byśmy się znowu spotkali a nawet bym poznał jej przyjaciół i wpadł na kawę do domu z jej rodzicami, czy nawet wyraziła chęć przyjadu do mnie , lecz i tak nie ma żadnej z jej strony inicjatywy uczuciowej. Nie czuć w niej zainteresowania mną, o nic mnie nie pyta ,przestała do mnie odzywać się pierwsza . Gdy skusiłem się na wyznanie że teraz to ja chce naprawić wszystko odrzekła że nie czas na to,że ma za dużo problemów i przeprosiła.
Mówi że traktuje mnie jako przyjaciela, że jestem dla niej oparciem, osobą która dodaje sił. Czas mija nam na takich bez uczuciowych rozmowach , gdy pytam o to jak rozmawialiśmy jeszcze miesiąc temu gdy rozmowy kipiały uczuciami, czemu się zmieniła zbywa mnie i mówi ze nie pamięta ze to było rok czy 2 lata temu... Najgorsze że wciąż widać jej czułą egzystencje z chłopakiem na fb. Przymnie raczej wcale o nim mówi , ja nie pytam a jeśli już ty wyraża się o nim w sposób negatywny.
Po prostu się już pogubiłem ... Owszem kocham ją ale do tond jej tego nie powiedziałem , bo w sumie co by to mogło zmienić. Boje się że takie wyznanie ukręci tylko gwint.
Do tego czemu ona ciągle uświadamia go o fakcie że się zemną zadaje że się spotkamy, przez co robi jej on awantury . Czy ona porostu nie wysługuje się mną by wzbudzić w nim zazdrość.
Wątpię by leciała na niego ze względu że jest starszy i jakiś mega gość . Chłopak z duża nadwagą mieszka z rodzicami w wieku prawie 30 lat.. i nie chce założyć rodziny, kontra ja 198cm wzrostu dość napakowanej budowy w równym jej wieku , mieszkający już na swoim. Więc jeżeli coś tu nie gra to na moją logikę na podłożu emocjonalnym.