Nie, nie chodzi o to, żeby autorkę głaskać, bo dobrze zrobiła, bo postąpiła źle, ale nie rozumiem dlaczego pojawia się aż hejt, który skupiony jest wyłącznie na niej. Facet jest pomijany bo "to ona wskoczyła do łóżka". Ewidentnie zrobiła źle czy raczej lekkomyślnie, a to dlatego, że głupio ulokowała uczucia. W zajętych się nie zakochujemy. I owszem, powinna mieć pretensje tylko do siebie, bo do kogo innego? Jak dla mnie wobec niej on był fair- powiedział jej że ma narzeczoną i ją KOCHA. Wskazał tym samym, że nie jest wolny, a to że autorka się skusiła, co zaskutkowało obecnym problem, to już inna kwestia. Faktycznie pretensje może mieć wyłącznie do siebie bo wiedziała co robi i teraz cierpi, ale to nie znaczy jest zobligowana do czegokolwiek wobec tamtej kobiety. To ten przyszły mężuś był.
Żenujące jest stwierdzenie "dała to wziął". Myślałam, że tylko zdradzających facetów stać na takie wytłumaczenie, a tu proszę....kobieta. Teraz to ty przerzuciłaś całą odpowiedzialność na kobietę, bo "jak suka nie da to pies nie weźmie" i to jest Twoim zdaniem w porządku? Tym stwierdzeniem całą winę przerzuciłaś na kobietę i wskazałaś, że facet to ta Twoja "sierotka" nie potrafiąca nad sobą zapanować. Wygląda na to, że facetowi wolno więcej i można jakoś wytłumaczyć jego postępowanie no bo w końcu "wziął co dawali". I jego do seksu też nikt nie zmuszał...Wstyd.
Z tym "postępem" chodziło własnie o dzielenie odpowiedzialności. Znakiem tamtych czasów było przerzucanie odpowiedzialności na kobietę, mniejsza swoboda seksualna, kobiet, stąd wzięło się Twoje powiedzonko "jak suka nie da, pies nie weźmie". Nadal, jak widać, to myślenie pokutuje, choć wydaje się, że we współczesnym świecie nie ma dyskryminacji ze względu na płeć. Niestety, mentalnie nadal mamy w sferze seksualnej mniejsze prawa od mężczyzn, których się wybiela w przypadku zdrad- facetowi więcej wolno. Ano skok w bok- dupek, a kochanka- dziwka. Najgorsze, że same kobiety to sobie robią, wypisując te ludowe mądrości.
I dla jasności, żeby nie było że nie widzę w zdradzie niczego złego. Może i widzę. Z punktu widzenia moralności bezspornie, zdrada nie jest czymś chwalebnym, ale nie przykładam ręki do zrzucania odpowiedzialności na kobietę, zwłaszcza przez inne kobiety, czego jesteśmy świadkami w tym wątku.