Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 37 ]

Temat: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Witajcie.
Historia jakich wiele. Jesteśmy ze sobą 10 lat, 8 lat po ślubie. Mamy troje dzieci (mieliśmy czworo). Bardzo dużo razem przeszliśmy. On jest starszy o 12 lat, pracuje w delegacjach. Ja miała swoją firmę, teraz zajmuję się rehabilitacją najmłodszego syna.
Przestaliśmy się rozumieć, rozmawiać ze sobą. Tzn, ja uważam, że przestaliśmy. Dla mojego męża wymiana zdań o pogodzie i zakupach, to też rozmowa. Ja twierdzę, że nie spędzamy ze sobą czasu, a on mi odpowiada, odrywając wzrok od tabletu (lub nie odrywając), że przecież jesteśmy razem w domu.

P jest dziwnym facetem. Całkiem dobrym ojcem. Dzieci go uwielbiają, ale czasem się go boją.  Potrafi przy nich zrobić wszystko. Odprowadza do przedszkola, przebiera, kąpie, zabiera na rehabilitację. W domu też potrafi zrobić wszystko. Sprząta, gotuje, robi zakupy, wynosi śmieci. Jak leżałam 4 tygodnie w szpitalu, spokojnie ogarnął ówczesną dwójkę. Przy tym P jest cholerykiem. Potrafi robić okropne awantury o rzeczy, na które nawet nie zwróciłabym uwagi. Wścieka się wtedy, wrzeszczy itd.. Potrafił zostawić mnie z dziećmi w samochodzie jak jechaliśmy na wakacje i pójść sobie na pociąg, bo z takimi rozwrzeszczanymi dziećmi nie da się podróżować (6 lat 5 lat i rok). Ostatnio rozbił tablet, waląc nim o ścianę, bo "moja głupota jest załamująca"... Jest dosyć radykalnym prawicowcem, a ja zawsze tępym lewakiem.... 
Straciłam motywację, żeby walczyć o ten związek. Ile razy można trafiać w ścianę? Straciłam motywację, kiedy usłyszałam, od P, że jest ze mną, bo tak jest wygodniej; bo dzięki temu nie musi się obawiać, że będzie miał komornika na karku... Ale jeśli coś mi nie odpowiada, to mogę sobie znaleźć innego faceta.

Teraz P jest w delegacji. Długiej delegacji. Po miesięcznej nieobecności zaczął pisać, że tęskni, że może nie zawsze to okazuje, ale kocha itd. Ale nie przeprosił... Mój mąż nie przeprasza... A ja czuję teraz spokój. Nie boję się, że znów ktoś na mnie nawrzeszczy. Kiedy był w domu, zdarzało mi się z bezsilności tłuc talerze. Teraz mam o wiele więcej cierpliwości, częściej się uśmiecham....

Dziś rozmawialiśmy na skypie. P zasugerował, że zaraz po tym zleceniu pojedzie na kolejne, bo ostatnio często się kłócimy i chyba nie powinien wracać do domu. Odpisałam, że zrobi jak zechce, ale jeśli chodzi o to, żeby się ze mną nie spotkać, to ja mogę się na ten czas wynieść. I chyba się obraził, bo od czterech godzin nie ma z nim kontaktu. Wyłączył skypa i telefon i odciął się ode mnie. Jak zwykle, kiedy coś mu nie pasuje..... Kiedyś pewnie napisałabym mu, żeby się nie wygłupiał, tylko wracał do domu, ale naprawdę straciłam motywację..... Czuję się wypalona, pusta. Zobojętniałam. Chyba już się pogodziłam z tym, że jak ja przestanę się starać, to to nam się rozleci.... I teraz patrzę jak się rozpada i już mi się nie chce łatać miliona dziur sad I tylko strasznie mi z tym wszystkim źle.... Z jednej strony czuję mocno jak nigdy, że mój mąż ani mnie nie kocha ani nie szanuje; z drugiej, żal mi tych wspólnych lat i pełnej rodziny moich dzieci.....

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Szczerze? Niezaleznie od tego czy jest czy nie jest cholerykiem nie ma prawa na Ciebie wrzeszczec, nazywać tepakiem itp itd.
Serio uważasz, że to właściwy przykład dla dzieci?

3

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Allama, nie, nie uważam, że to dobry przykład dla dzieci. Dlatego dzieci się go czasem boją i dlatego ja straciłam już motywację. Zaczął się tak zachowywać jakieś pół roku temu; wcześniej nie było tal źle... A teraz czuję się już wypalona.

4

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Absolutnie na to nie pozwalaj. Pan strzela focha? Ok. W takim razie poczeka na kontakt z Tobą aż Tobie się zachce. Wydziera się? Kończysz rozmowę stwierdzając, że w ten sposób zwracać się do Ciebie nie będzie.
Anyway. Jeśli tak się zachowuje od 6 miesięcy, to czy przypadkiem nie nosisz poroza?

5

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Wiesz, gdyby chciał mnie zdradzać, to miałby do tego naprawdę doskonałe warunki. On pracuje w długich delegacjach, na całym świecie. 3 mnsc tu, 2 msc tam. W kraju raczej kochanki nie ma, bo nie miałby dla niej czasu.

Ech, zwykle nie pozwalam. Czasem mnie ponosi i się z nim kłócę; zwykle po prostu wychodzę. Jak już się uspokoi, mówię, że sprawił mi przykrość itd. Tyle, że mój mąż to człowiek, który nie potrafi, albo nie chce rozmawiać. Jak się obraża, to możemy nie rozmawiać i 2 i 3 tygodnie. Jemu to nie przeszkadza. Wymieniamy uwagi o dzieciach i to wszystko. Jemu to wystarcza. Nie potrzebuje czułości, spontanicznych buziaków, przytulania. A ja potrzebuję, więc ma nade mną ogromną przewagę.

6

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Przyznam Ci się szczerze, że jeśli facet powiedział by mi, że jest ze mną tylko dlatego, że mu wygodnie  (i co więcej zachowywał by się bez szacunku ) to byłby to ostatni raz kiedy by mnie zobaczył.
Mówisz, że szkoda Ci dzieci. .. ale one też to obserwują i uwierz, że będą płacić za to, że żyją w rodzinie gdzie tego szacunku nie ma.

Nie znam Twojego męża. Nie wiem czy da się naprawić tą sytuację. Jeśli się nie da,  powinnaś dać sobie szansę na normalny związek a dzieciom na życie w spokoju, bez furiata.

Starałas się wyciągnąć męża do poradni małżeńskiej?

7

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Ja jestem osobą, która, zanim się poddaje, stara się wykorzystać wszystkie opcje smile

Najpierw próbowałam z nim rozmawiać. Potem byliśmy kilka raz u psychologa; w sumie to nawet u dwóch ale to były kobiety i mówiły mniej więcej to samo co ja, więc mu nie pasowały. Teraz się wycofałam; niech się dzieje co chce. Nie chcę się już szarpać, prosić. To w sumie trochę walka z samą sobą, bo ja jestem stworzeniem stadnym, ale wolę walczyć ze sobą o siebie, niż z nim...

Właśnie o dzieci najbardziej się martwię. Z jednej strony to co piszesz; nasze kłótnie na pewno tragicznie na nie wpływają. Z drugiej, kłótnie nie są aż tak częste, a dzieciaki tatę bardzo kochają. On spędza z nimi dużo czasu; nie jest tatą sprzed telewizora. Bawi się z nimi, chodzi na spacery.

No i jest jeszcze aspekt finansowy. Ja musiałam zrezygnować z pracy, rehabilitacja syna wymaga i mnóstwa czasu i ogromnych pieniędzy, ale za to daje świetne efekty... Nie miałabym oporów, gdybym miała troje zdrowych dzieci smile Jestem na tyle obrotna i samodzielna, że sobie poradzę. Ale mam troje dzieci, z czego dwoje jest chorych. I zastanawiam się, czy mam prawo odejść i wziąć na siebie to ryzyko, że nie podołam.

8

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Ojciec pozostaje ojcem niezależnie od związku z mama.
Piszesz, że nie ma go miesiącami. Jak sądzisz, czy dzieciom będzie lepiej żyć ze szczęśliwą mamą i spędzać czas z tatą, czy żyć z zestresowana mamą i spędzać czas z tatą?
Po rozwodzie dostaniesz alimenty na dzieci. Nie zapominaj o tym.
Alimenty tym wyższe, że masz chore dzieci.
Jeśli na sprawie udało by Ci się udowodnić wyłączną winę męża, dostała byś alimenty i na siebie.
Żeby nie było - nie jestem zwolennikiem zerowania na byłych mezach. ... ale w Twojej sytuacji wydaje się być takie postępowanie zupełnie uzasadnione.

Powinnaś porozmawiać z prawnikiem.

9 Ostatnio edytowany przez Kasjanaa (2016-03-12 18:06:18)

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Allama, wiesz, mój mąż ma syna z wcześniejszego związku. I praktycznie nie ma z nim kontaktu. Z naszymi dziećmi pewnie byłoby podobnie.... Po którejś tam awanturze usłyszałam, ze jak sobie znajdę innego faceta, to on zniknie z naszego życia, żeby dzieciom nie mieszać w głowie. Także myślę, że nasze rozstanie oznaczałoby również rozstanie z dziećmi. Może nie od razu, ale docelowo tak myślę....

Nie zapominam o alimentach. Ale też staram się racjonalnie liczyć smile Rehabilitacja to koszt ok 1000zł/miesięcznie. Do tego dochodzą nam koszty paliwa. Ile się da korzystamy na NFZ, resztę prywatnie. I mamy już zniżki u wszystkich znajomych rehabilitantów, ze względu na częstotliwość spotkań. Ja nie pracuję; przez najbliższe lata nie wrócę do pracy. W grę wchodzi sprawność mojego dziecka, a to ma dla mnie najwyższy priorytet. Mam na niego zasiłek opiekuńczy, na rok. Potem zobaczymy.

Czy to co się dzieje to tylko wina P? Nie wiem. Zawsze uważałam, że wina leży po środku. Nigdy go nie zdradziłam, myślę, że wspierałam, kiedy tego potrzebował. Ale pozwoliłam sobie przesuwać granice, pozwoliłam, żeby zaczął mnie tak traktować, żeby stracił do mnie szacunek. Myślę, że gdybym odpuściła lata temu, to teraz nie byłoby żadnych takich problemów, bo ten związek by nie przetrwał. Nie miałabym z nim dzieci, nie mieszkałabym setki kilometrów od rodziny. Także pewnie, w jakimś sensie, sama jestem sobie winna.
P też mnie nie zdradził (przynajmniej nic o tym nie wiem), nie bije, nie pije itd. Nie znęca się nade mną psychicznie. Owszem, obraża mnie, nie okazuje szacunku. Ale to chyba nie jest wystarczający powód, żeby wygrać rozwód z orzeczeniem o jego winie.

Ech, czuję, że doszłam do ściany. Utknęłam w chorej sytuacji i nie mogę ruszyć w żadną stronę..... Albo nie mam tyle odwagi, żeby wybrać kierunek....


Edit: Tak sobie czytam to co napisałam i zastanawiam się, czy przypadkiem sama siebie nie sabotuję...

10

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?
Kasjanaa napisał/a:

Nigdy go nie zdradziłam, myślę, że wspierałam, kiedy tego potrzebował. Ale pozwoliłam sobie przesuwać granice, pozwoliłam, żeby zaczął mnie tak traktować, żeby stracił do mnie szacunek. Myślę, że gdybym odpuściła lata temu, to teraz nie byłoby żadnych takich

P też mnie nie zdradził (przynajmniej nic o tym nie wiem), nie bije, nie pije itd. Nie znęca się nade mną psychicznie. Owszem, obraża mnie, nie okazuje szacunku.

Przeczytaj proszę to jeszcze raz. Uważasz naprawdę, że jesteś winna? To co opisujesz to jest znęcanie się psychiczne. Subtelne pokazywanie Ci jak zupełnie nic nie znaczysz.
A kontakty z dziećmi? No cóż. .. nikogo do niczego nie zmusisz. Jeśli chce być doopkiem to nim będzie.

11

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Wiem. To czy po ewentualnym rozstaniu będzie chciał mieć kontakt z dziećmi to jego wybór. Dojrzewam do myśli, że nie wszystko zależy ode mnie i nie mogę brać odpowiedzialności za cudze decyzje...

To nie jest tak, że ja na siłę szukam winy w sobie. Bardzo się staram racjonalnie podchodzić do swoich problemów i niw wybielać ani siebie ani jego. Ale prawdą jest, że sobie na to wszystko pozwoliłam. Taki efekt gotującej się żaby. A teraz się motam, bo każda decyzja będzie zła...

12

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Witaj Autorko...
Skoro Twój mąż chętnie chodził do psychologów ...
To moze jeszcze raz spróbować-tylko teraz do mężczyzny? 
Moze na opinie samca spojrzy inaczej?

13

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Kasjanko, piszesz, że Ty sobie pozwolilas. Niezależnie od tego czy sobie pozwolilas czy nie, on powinien mieć hamulce i nie zachowywać się agresywnie. To on powinien dawać sobie radę ze swoimi negatywnymi emocjami.

Na pewno będziesz miała duzo wątpliwości, niezależnie od tego jaką decyzję podejmiesz. Niemniej życzę Ci, żebyś podjęła decyzję właściwą. Dobrą przede wszystkim dla siebie i dzieci.

Powodzenia smile

14 Ostatnio edytowany przez Kasjanaa (2016-03-12 23:17:01)

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Witaj jamajko smile Proponowałam to. Tyle, że w naszym mieście nie ma żadnego psychologa mężczyzny. A jeździć on nie chce. Z resztą, tak szczerze mówiąc, ja nie wiem czy umiałabym zapomnieć to wszystko, co usłyszałam.... Chyba najpierw muszę jakoś się wyrwać z tego zobojętnienia... Tylko nie wiem jak...

Edit: masz rację. On powinien sobie radzić ze swoimi negatywnymi emocjami. Ale sobie nie radzi... A ja próbowałam to brać na klatę, zamiast się odciąć. W tym sensie to moja wina... Jego w żaden sposób nie usprawiedliwiam...

Muszę sobie wszystko poukładać...

15

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Ja bym nie patrzyła teraz w stronę rozwodu.
Wątpię bys Ty tego chciala tak naprawdę. Tu ttrzeba znaleźć"metodę" na Twojego męża
A raczej na jego podejście wobec Ciebie
Wbrew pozorom, gdy mężczyźnie zależy-potrafi się zmienić.

16

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?
jaMajkaa napisał/a:

Wbrew pozorom, gdy mężczyźnie zależy-potrafi się zmienić.

Z tego co Kasjanka pisze on otwarcie mówi, że mu nie zależy

17 Ostatnio edytowany przez Kasjanaa (2016-03-12 23:30:48)

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

JaMajko, pod warunkiem, że mu zależy... A ja juyż chyba w to, że mogłoby mu zależeć nie wierzę...

Nie wiem, nie potrafię myśleć jak on, ale facet któremu zależy chyba nie każe żonie szukać sobie kogoś innego...

Myślę, że on też zauważył zmianę we mnie. Przestałam się spontanicznie przytulać, prosić o buziaki, robić mu drobne przyjemności. Przestałam się starać, pisać smsy. Odpuściłam sobie. A on nie zrobił nic, żeby to zmienić...


Edit: Allama, to zależy jak mu się uwidzi tongue jednego dnia mam sobie szukać innego i dać mu spokój, jestem upierdliwa i okropna. A drugiego kocha mnie i tęskni, chociaż nie potrafi tego okazać.

18 Ostatnio edytowany przez jaMajkaa (2016-03-13 00:20:04)

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Mam wrażenie, że Twoj mąż ewidentnie rozdaje karty w tym zwiazku.Co najlepsze...ma tego świadomość hmm
Wiesz moze jaki byl powod rozstania pomiedzy nim a matka pierwszego dziecka?

Edit: przeczytalam na spokojnie Twoje wypowiedzi. Przyznam, ze nawet mi umknęło to, ze Twój mąż zaczyna Ciebie unikać
Nie jest dobrze hmm
Po prostu widac tu obojętność względem Ciebie

19

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

JaMajko, masz rację. Mój mąż rozdaje karty, bo on jest stroną której od zawsze zależało mniej. Albo inaczej; mnie zawsze zależało bardzo. Ja jestem typem stadnym smile potrzebuję bliskości, czułości i obecności innych ludzi. P nie potrzebuje. Dlatego ja starałam się uzyskać to czego potrzebuję, a on mi to dawkował.

Jak na spokojnie analizuję nasz związek to P chyba nigdy się specjalnie nie starał... Czasem czekał, ale inicjatywy nie wykaxywał.... Ech, nie jestem bluszczem; zawsze miałam i mam swoje sprawy, znajomych itd. Ale byłam zakochana i chyba bez sensu walczyłam o coś czego od dawna nie ma. Teraz już nie walcze ale nadal ciężko mi się pogodzić z tym, że P tak po prostu odpuścił... Tzn, on pisze smsy, dzwoni. Czasem napisze, że mnie kocha, że mu zależy. Tylko ja w to już nie wierzę. I jasno to komunikuję. Jestem zdania że problemy nie znikają dopóki się ich nie przepracuje i praktycznie zawsze, kiedy coś mnie boli, to to mówię. Nie duszę w sobie, bo po co:)  i P wie, że po ostatnich jazdach przestałam widzieć sens tego związku. Mam wrażenie, że przybrał tą samą taktykę co zawsze. Poczekam, przejdzie jej....

20

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Nieciekawe małżeństwo, nieciekawy mąż- nic dziwnego, że czujesz się wypalona i zdegustowana. Twój mąż non stop jest nieobecny wdomu, nie ma go całymi tygodniami i miesiącami- ty sama z dziećmi, w kieracie domowym, na okrągło z dziećmi i na dodatek dwoje dzieci choruje ci, jedno wymaga stałej i kosztownej rehabilitacji. Ty nie pracujesz i tak naprawdę jedziecie na kasie, którą zarobi maż. Bez niego cienko byś przędła. Trudna sytuacja i tak naprawdę nie wiadomo, co ci poradzić. Z jednej strony szkoda ciebie, bo rzeczywiście marnujesz się w tym małżeństwie, nie znasz uczucia szczęścia, jakie powinnaś odczuwać mając męża (przecież głownie po to ma się męża, żeby z usmiechem na ustach zaczynac każdy albo prawie każdy dzień, dzieci sa bardzo ważne, ale to zupełnie inny rodzaj relacji, inne uczucia), ale z drugiej strony nie wiadomo, jak dałabyś sobie radę, gdybyś faktycznie odeszła od tego człowieka. Skoro on potrafił odciąć się całkowicie od syna z pierwszego małżeństwa, to znaczy, że kiepsko u niego z uczuciami wyższymi. Wasze dzieci też zostawiłby bez mrugnięcia okiem i chyba nie rozpaczałby z tego powodu. Bez problemu uznałby, że tak widocznie ma być, ale szybko pogodziłby się z takim stanem rzeczy. To typ dominanta i przemocowca. Od lat facet ten zyje własnym zyciem i tak naprawdę nie jest przywiązany do swojej rodziny, a właściwie do swoich rodzin. Łatwo przychodzi mu zamykanie jakiegos rozdziału w zyciu- jest jak cyborg, bez uczuć wyższych. Ciekawa jestem z jakiego powodu rozpadło się jego pierwsze małżeństwo- możesz o tym napisać? Coś mi bowiem kołacze się w głowie i chętnie napiszę ci, jaka mam teorię, ale musze wiedzieć dlaczego rozpadło się jego piersze małżeństwo. I tak się domyslam dlaczego, ale wolę miec pewność. I napisz też czy miałabyś jakąś pomoc, głównie finansową ale nie tylko, gdybyś zdecydowała się odejść od niego.

21

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Witaj Oliwia smile

To nie do końca tak. Ja nie pracuję dopiero od roku, tj od urodzenia najmłodszego syna. Wcześniej miałam swoją firmę i zarabiałam naprawdę dobrze. No, ale trzeba było od nowa ustalić swoje priorytety. Natomiast nie siedzę w domu, tylko inwestuję w przekwalifikowanie. Właśnie zaczynam studia podyplomowe; takie, żebym mogła i pracować na własny rachunek, i pomagać swoim dzieciom smile Za 2-3 lata pewnie znów będę prowadzić swoją działalność; nie chcę być zdana tylko na męża.

On wcześniej nie był żonaty. Był w kilkuletnim, nieformalnym związku. Z tego co mówił, rozstali się, bo mieli zupełnie inne założenia wychowawcze w stosunku do syna. Z resztą, z tego co opowiadał, to jego partnerka była do niego bardzo podobna i w sumie nie zbudowali razem niczego trwałego. Teraz się wręcz nienawidzą i nie potrafią ze sobą rozmawiać.

To jest bardzo trudny moment dla mnie, bo nawet gdybym chciała, to nie dam rady wrócić do pracy. Młody ma rehabilitację codziennie, a do tego pracuję z nim w domu i ogarniam pozostałą dwójkę smile W weekendy, kiedy mam zajęcia, przychodzi niania.

Myślę, że masz rację. Mój mąż z czasem odciąłby się i ode mnie i od dzieci. Pewnie nie od razu, bo to jest jednak proces, ale prędzej czy później tak by się stało. Tzn tak myślę. I trudno mi się z tym pogodzić....

22

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Jeżeli nie potraficie rozmawiać to chyba na twoim miejscu napisałabym list do męża, gdzie bym to wszystko szczerze opisała i dodała, że albo on przemyśli swoje postępowanie i będzie chciał nad tym pracować, albo koniec...

23

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Witaj Gabi smile

List? Ja jemu wszystko mówię, albo piszę w mailach i smsach. Nie duszę w sobie, nie ukrywam. Jasno komunikuję co się dzieje. Problem leży w tym, że mojego męża to nie obchodzi. Jemu to lotto. Myślę ze w naszym przypadku brakuje gotowości na rozmowę... Bo żeby rozmowa coś dała trzeba się otworzyć na argumenty i uczucia drugiej strony.

24

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Autorko jakie rozwiązanie przychodzi Tobie do glowy?
Jesli rozstanie-nie rob tego pochopnie
Zabezpiecz w miareswoja przyszlosc i dzieci.Zrob to na spokojnie. Mąż przecież nie przebywa w domu, tylko w większości na wyjazdach
Plusem jest to, ze mimo wszystko godził się na psychologa.Wiec jakaś chęć w nim jest.
Jedno pytanie-czy Ty chcesz ratować ten związek?

25

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

JaMajko, ja trzymałam ten związek w kupie przez co najmniej 8 lat. Teraz odpuściłam. Mam dosyć szarpania się i nadstawiania drugiego policzka. Nie wiem, czy jest szansa, żeby to jeszcze uratować. P musiałby wyjść z taką inicjatywą, a w to nie wierzę. P mnie ma (miał), on nie musi się starać... A ja, tak dla odmiany, chciałabym, żeby ktoś postarał się o mnie.

Raczej jestem spokojną osobą i działam dosyć racjonalnie. Nie będę podejmowała żadnych decyzji pochopnie....

Wiem, że on jest daleko. Ale to uczucie, że nawet nie ma do kogo napisać smsa przed snem jest dobijające. A ja jestem monogamistką; nie znajdę sobie nikogo, żeby zastąpić sobie czułość męża....

To co tu piszę pomaga mi spojrzeć na sprawy trochę z boku i na spokojnie poukładać sobie priorytety.... Musze przemyśleć kilka spraw...

26 Ostatnio edytowany przez Garance_30 (2016-03-14 09:58:38)

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Witaj Kasjanaa. Myślę, że doszłaś do momentu, w którym ujrzałaś swój związek takim jakim jest naprawdę. Bez ubarwień i upiększeń. Zobaczyłaś kto ile daje w tym związku i w końcu dostrzegłaś, że wiaderko, które nosisz w tej relacji jest wciąż puste i ciągle musisz je napełniać (twój mąż z niego tylko czerpał, napełniał swoje, mało inwestował w to, aby od czasu do czasu, w trosce, również i twoje napełniać). Poza tym ten człowiek...., nie ma pomiędzy wami w ogóle silnej i głębokiej więzi. On nie traktuje cię poważnie, w zasadzie ustawiłaś się na pozycji przegranej, on czuje że jesteś słabszą stroną tej relacji, więc ma cię gdzieś. Jesteś zdana tylko sama na siebie... On już dawno w ciebie nie inwestuje, a jak ci wyśle marne smsiki, to tylko po to, aby układ się nie rozleciał, bo wtedy będzie musiał coś zrobić, a to mu nie na rękę (kłopot, np. rozwód, alimenty, podział majątku, opieki nad dziećmi). Dlatego od czasu do czasu wie, że jak puści bajeczkę w tylu "kocham", to to jeszcze to się będzie kręciło. Sprawdź też, czy nie masz jakiegoś poroża, skoro piszesz, że od pół roku naprawdę dzieje się źle. Moim zdaniem weszłaś na drogę otrzeźwienia i być może pomału przygotowujesz się do odejścia. I powiem ci jedno, ten facet traktuje cię strasznie. Ten chłód, ten rodzaj relacji, brak troski i wsparcia, to co on mówi do ciebie. Straszne.

27

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Kasjanaa masz dwa wyjscia
-zostajesz
Tylko wątpię, ze po ośmiu latach mąż zmieni swoje podejście. Chyba, ze Twoje odejscie nim wstrzasnie na tyle...
Chociaż pewnie sama wątpisz by tak sie stało.
Twoj mąż nauczył sie pewnie, ze
cokolwiek nie powie...bedziesz trwać przy nim.Tylko gdzie Ciebie to zaprowadzi?
Skoro juz jesteś mu obojetna...
Gdy wybierzesz opcję odejścia. ..
Czy dasz radę? Nie tylko z dziecmi.Ale
sama z sobą?
Moim zdaniem juz podjełas decyzję.
Tylko teraz myslisz-jak to udźwignąć
wszystko
Najgorsze,ze swoich bliskich masz daleko (z tego co pisałaś)
W ogóle jak Twoj mąż reaguje na Twoja obojętność ?
Nie odpowiedziałaś-dlaczego Twoj mąż nie jest z matką pierwszego dziecka?
Czesto zachowanie jest schematyczne. Zastanawiam się czy w Waszej sytuacji nie jest podobnie

28

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

JaMajko, odpowiedziałam smile Twierdzi, że mieli zupełnie inne podejście do wychowania syna. Ona nie mogła znieść tego, ze oni mają swoje sprawy itd i odeszła. Relacji drugiej strony nie znam. Ta kobieta nienawidzi mnie za samo to, że jestem i zmniejszam możliwości alimentacyjne P.

Jak mój mąż reaguje na obojętność? Nie reaguje. Jeszcze jak był w domu, zapytałam go, czy nie brakuje mu czułości, przytulania, seksu. Powiedział, że może trochę, ale da się bez tego żyć. Myślę, że on próbuje mnie wziąć na przeczekanie...

Ech, rozstanie jest strasznie trudne nie tylko emocjonalnie ale i logistycznie sad Obdzwoniłam chyba wszystkie ogłoszenia o wynajęciu mieszkania; matce z trójką dzieci nikt wynająć nie chce. W sumie się nie dziwię.... Proponowałam kiedyś, żeby P poszukał sobie jakiejś kawalerki, a jak ja coś znajdę, będzie mógł wrócić do mieszkania (jest jego, kupione jeszcze przed ślubem). Nie, bo nie. Zdolności kredytowej niestety teraz nie mam.
Myślę, że on się rzeczywiście czuje Panem sytuacji, bo ja mam bardzo ograniczone pole manewru. Z trójką małych dzieci pod most się nie wyprowadzę, a tu gdzie mieszkamy nie mam nikogo na tyle bliskiego, żeby prosić o taką pomoc. Zawsze mogę wrócić "do siebie", tam mam swoje mieszkanie, ale to kolejna rewolucja w życiu dzieci, zmiana szkoły i przedszkola, nowi rehabilitanci itd.

Pewnie byłoby łatwiej, gdybym rzeczywiście musiała odejść; gdyby mnie bił, pił itd. A w tej sytuacji w której jestem, czuję się, jakbym utknęła po pachy w bagnie i nie mogła ruszyć. Przydałby mi się potężny kopniak....

29

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Wiesz co...?
Ja nawet myślę, że gdybys się zdecydowala odejsc...dla dzieci rewolucja by była o wiele zdrowsza, gdybyś wrocila do siebie.Jak zmieniać-to zmieniać. Nowe życie trzeba układać od początku.
U siebie masz pewny kąt.Masz bliskich na miejscu.Więc samotność Tobie nie grozi.
Ja również mam swoje mieszkanie-co czyni mnie spokojniejszą
I sam fakt, że to jest blisko 800km stąd (Szczecin-mieszkam w lubelskim ) raduje
mnie niesamowicie.
Tak sobie myślę, że dla Ciebie najwiekszym problemem jest pożegnać się z mężem.
Czytajac Ciebie-nie widzę ,zebys sie bała o nic innego ...masz obawy do innych spraw, ale nie one Cie paraliżują.
To brak męża. ..mimo, że źle się czujesz jako żona-boisz się "to"przerwać...Może Tobie przydałoby się kilka wizyt u psychologa? Takich tylko dla Ciebie?
Bądź rozmowa z najbliższymi/przyjaciółmi?
Twój mąż dał Tobie do zrozumienia, że da się zyc bez Ciebie.. i to jest przykre.
Ty mu sie teraz nie uginaj-nie biegaj za nim.Moze się chłop jeszcze ocknie.
Chociaż i w to wątpię-po osmiu latach... małe szansę
I fakt, że chyba Ty juz nie chcesz tego...?

30 Ostatnio edytowany przez Kasjanaa (2016-03-14 12:25:19)

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

JaMajko, to jest trochę skomplikowane tongue My przeprowadziliśmy się tu, gdzie teraz mieszkamy, rok temu. Przeprowadziliśmy się, bo "u mnie" - czyli na śląsku, dzieci bardzo chorowały. Poza tym to jest pipidóweczka, wszędzie daleko. Na rehabilitację z młodym musiałam jeździć od 50 do 200km dziennie. Dziecko płakało, na sam widok samochodu.... Córka miała tak okropną alergię, że katar zatykał ją praktycznie 10msc w roku. A teraz nie ma. Starszy non stop chorował na górne drogi oddechowe. Dlatego bardziej myslałam o tym, żeby sprzedać tamto mieszkanie i kupić coś tu.
Druga sprawa to moi rodzice, którzy nie do końca rozumieją, że rozpieszczanie dzieci nie jest dla nich dobre. Jak do nich jedziemy, moje dzieci zachowują się jak małpy na wybiegu. A starszy potrzebuje jasno określonych zasad, bo bardzo się gubi; zaczynają się histerie itd. Jak od nich wracamy, to dwa tygodnie zajmuje mi doprowadzanie dzieci do ładu smile

Wiesz, chyba masz rację. Ja naprawdę jestem zwierzęciem stadnym smile Na co dzień bez problemów radzę sobie sama, ale potrzebuję świadomości, że gdzieś tam jest ten mój ktoś. Byłam kilka razy u psychologa. Po śmierci synka było między nami tragicznie i wtedy sporo czasu spędziłam "na kozetce". Problem w tym, że - wdg psychologa - ja mam naprawdę wszystko dobrze poukładane. Stosuję wszelkie możliwe metody komunikacyjne. Potrafię się odciąć od ludzi dla mnie toksycznych. Jestem asertywna. Po prostu zakochałam się w facecie, który jest ode mnie tak skrajnie różny, ma tak inne od moich potrzeby i tak odmienny sposób patrzenia na świat, że jest to absolutnie nie do pogodzenia. Tzn, ja uważam, że wszystko można ze sobą pogodzić smile Ale trzeba chcieć. A mój mąż najwyraźniej nie chce. I ja chyba powoli dojrzewam do tego, żeby to przyjąć do wiadomości...

Czy ja chcę to naprawiać? Ja nie wierzę, że to można naprawić. Nie wierzę, że mój mąż mógłby przeskoczyć samego siebie i zacząć o nas walczyć. To jest mniej prawdopodobne niż wygrana w totka...

Główny problem tkwi niestety we mnie, bo nie potrafię przyjąć do wiadomości rzeczy, które on czasem wprost komunikuje. Stosuję wszelkie możliwe uniki, blokady, wyparcia, po to, żeby nie słyszeć, że nie jestem dla niego ważna, nasza rodzina go nie interesuje itd. Ta prawda jest dla mnie tak cholernie bolesna, że aż nie do przyjęcia. A teraz powolutku się budzę...

Garance, Witaj.
Zgadzam się z Tobą. Po ostatnich miesiącach spadły mi łuski z oczu i powoli zaczynam widzieć nasz związek takim, jaki jest. A nie takim, jakim bym chciała żeby był... Ja mam zupełnie inny od niego system wartości i pewnie dlatego tak mi trudno zrozumieć, że można tak ranić drugiego człowieka. Ale przyjdzie czas i na to.

31

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Kasjanaa, potrafisz sie odciac od toksycznych ludzi? Naprawde?
Z tego co ja widze, nie do konca. Moze od takich, z ktorymi nie masz wiezi emocjonalnej, wtedy latwo. Ale nie potrafisz odciac sie od toksycznego zwiazku.
I to zatruwa nie tylko Ciebie, ale takze i dzieci. One zyja w tej atmosferze, oddychaja nia, przyswajaja wzorce, jakie panuja w zwiazku ich rodzicow i beda je potem nieswiadomie powielac w swoim wlasnym zyciu.
Trwajac w takim stanie robisz im chyba wieksza krzywde, niz rozstanie z ojcem.
Dzieci sa zdolne do duzo weikszego dopasowywania sie do warunkow, niz my dorosli myslimy. To zreszta zrozumiale, one sa w trakcie formowania sie, kondycjonowania na przyszle zycie. Dlatego tak wazne jest ukondycjonowac na dobre wzorce, a nie takie, jak Ty opisujesz.

Kiedys tez tak myslalam, ze jesli zdecyduje sie na rozstanie, to jest to niedobrze dla dzieci, bo straca pelna rodzine. Dzis WIEM, ze byla to najlepsza decyzja, jaka moglam podjac. Oszczedzilam im stresu, z ktorym musialyby sie borykac pewnie przez cale zycie.
Nic nie zastapi dzieciom milosci i  przewidywalnego otoczenia oraz zrownowazonej, zadowolonej z zycia osoby/osob, ktore sie nimi opiekuja. Lepsza jedna taka osoba, niz dwie, ktore wprowadzaja tylko chaos emocjonalny.
Bo Twoje dzieci przeciez dokladnie wszystko czuja, jak wyglada sprawa miedzy ich rodzicami i reaguja na swoj sposob. Stres rodzicow przenosi sie na nie. One jeszcze nie maja mozliwosci odciecia sie od toksycznej atmosfery. Tego musza sie nauczyc, ale jak moga sie nauczyc, jak nie dajecie im tej mozliwosci?

Co do problemow z drogami oddechowymi, to ja wzielabym pod uwage takze przyczyny psychosomatyczne, nie tylko klimatyczne. Atmosfera w domu moze miec na to duzy wplyw.
Troche spekuluje - czy to dziecko zmarlo, jak te dwa inne byly juz na swiecie? Jesli tak, to mialo to z pewnoscia i na pozostale dzieci duzy i negatywny wplyw, przede wszystkim z powodu Twojego stan.
Moja przyjaciolka miala dwojke astmatycznych dzieci, ktorym astma przeszla stopniowo po rozwodzie. Bez zmieniania miejsca zamieszkania. Poprzednia atmosfera w ich domu, jeszcze z ojcem byla duszaca! Ja nie wytrzymywalam tam dluzej niz godzine, a one musialy siedziec w tym ciagle!
Polecam dla dzieci leczenie homeopatyczne, w przypadku takich oddechowych dolegliwosci potrafi to zdzialac cuda, tak mialam ze swoja corka.

Wedlug mnie, jesli nie ma mozliwosci zmiany w Waszych stosunkach, bo maz jest jaki jest i nie jest w stanie czegos zmienic, to rozwod jest jedynym rozsadnym rozwiazaniem.
Nie podejmujesz decyzji pochopnie, to dobrze. Rozpatrz swoje mozliwosci, ja zastanowilabym sie nad powrotem w rodzinne strony, moze tam znajdziesz mieszkanie blizej do miasta. Tam masz przynajmniej kogos, do kogo mozesz sie zwrocic, emocjonalne wsparcie jest wazne.
Miej oczy otwarte na jakies drobne wskazowki, ktore moglyby pomoc Ci z finansowa sytuacja, moze otworza sie jakies perspektywy. Nie ograniczaj siebie samej wlasnym mysleniem o braku perspektyw i mozliwosci rozwiazan tej sytuacji. Jestes osoba, ktora potrafi sobie poradzic, a los podsuwa czesto mozliwosci, tylko trzeba je zobaczyc.
Jesli ograniczamy swoje pole widzenia poprzez jakies ograniczone wyobrazenia o tym, co jest mozliwe, to takie mozliwosci przeoczamy.

32

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Witaj Marajko smile

Tak, potrafię się odciąć od toksycznych ludzi. Nawet tych, do których mam emocjonalny stosunek. Jedynym warunkiem jest to, czy chcę. A do rezygnacji z tego związku powoli, ale konsekwentnie dojrzewam. Poza tym, od P nie odetnę się nigdy i nie chcę stawiać sprawy na ostrzu noża. Nie jestem Matką Teresą, ale też nie chcę doprowadzić do tego, żebyśmy się znienawidzili smile

Jestem pewna, że śmierć braciszka miała wpływ na dzieci. Ale myślę też, że one przeszły to dosyć dobrze, bo bardzo się o to staraliśmy. Od początku były oswajane ze śmiercią, tłumaczyliśmy im co to znaczy, że malutki nie żyje. Ja tłumaczyłam, że czasem płaczę, bo bardzo za nim tęsknię. Ale przy tym nigdy ich nie zaniedbywaliśmy. Na ból mogłam sobie pozwolić jak dzieci spały. Teraz też bardzo często go odwiedzamy na cmentarzu, zapalamy mu znicze. On jest częścią naszej rodziny, chociaż jest w niebie. Obchodzimy jego urodziny; inaczej, bo bez tortu, a z dużym zniczem i bukietem kwiatów. ale obchodzimy. Bo kiedy się kogoś kocha, to nawet śmierć tego nie zmienia. I to moje dzieci już wiedzą.

Nie wiedziałam, że atmosfera domowa może mieć wpływ na choroby dróg oddechowych. Ale w tym przypadku to raczej nie to. Mój P był długo w domu przez ostatnie miesiące, a dzieci nie chorowały. Córka ma już zdiagnozowane atopowe zapalenie skóry i z całą pewnością klimat śląska jej nie służył smile A syn od przeprowadzki ani razu nie był chory smile

Cały czas pracuję nad swoim przekwalifikowaniem. Na razie robię studia podyplomowe. Mam nadzieję, ze kiedy częstotliwość rehabilitacji będzie już trochę mniejsza, będę mogła zacząć swoją działalność. Nie mam wątpliwości co to tego ile jestem warta, ani do tego, ze sobie poradzę.  Są jednak rzeczy, których nie przeskoczę. Jeśli codziennie mam zajęcia z dzieckiem; czasem 2 lub trzy razy dziennie, to na razie na pracę nie ma szans. Weekendy mamy wolne, więc wykorzystuję je na inwestycję w siebie. Na szalkach leżą, kilka lat mojego życia zawodowego i sprawność mojego dziecka do końca życia. Wybór jest raczej prosty.

Dziewczyny, ostatnio miałam z dziećmi rozmowę o superbohaterach. O tym, co to znaczy być superbohaterem tak naprawdę. I mój syn wybrał sobie na superbohatera strażaka. A córka - tatę. Tylko kazała mi uszyć dla niego pelerynę, bo superbohater powinien mieć pelerynę smile I bardzo dało mi to do myślenia. Pisałam na początku, że P jest dobrym tatą. A dzieci raczej nie mają problemów z mówieniem tego co myślą....

33

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Kasjanaa myślałam wczoraj... co by Tobie odpisać. ... bo wydajesz się pogodzona z tym, że jak Ty przestaniesz walczyć o Wasz związek-to bedzie Wasz koniec.
Sztuka związku nie są tylko kompromisy.To praca dwóch osób.
U Was Ty byłaś tą stroną walcząca. Gdy Ty zlozylaś swoje chęci-nie zostało nic.Nic prócz strasznej obojętności-Tego który powinien walczyć o Ciebie...o Was
Zastanawialam się nad tym ,bo teoretcznie jesteś świadoma i "pogodzona"ze stanem rzeczy.
Szukasz wyjscia najbardziej optymalnego juz tylko dla siebie i Waszych dzieci.
Zastanawialam się-co mimo świadomości sytuacji (i pewnie lekkiej nadziei, że on może jeszcze zrizumie-zawalczy) Ciebie trzyma przy nim...
Łatwa odpowiedź-dzieci...
Może gdy podejmiesz rozmowę z nim, tylko na temat przyszlosci Waszych dzieci-moze sie ocknie.
Tylko z tego co pamiętam-on bedzie sie w stanie odciąć jak od pierwszego dziecka...
O kogo Ty walczysz?

34

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Kasjanaa, bardzo wspolczuje z powodu synka. Piszac o obciazeniu dzieci mialam na mysli to, ze one czuja dokladnie to, co dzieje sie w rodzicach.  I nie ma mozliwosci tego uniknac, mozna tylko probowac wytlumaczyc i pokazac swoje emocje, tak, jak Wy to robiliscie. To dobra pomoc, ale mimo to obciazenie dla dzieci zostaje.
Tak po prostu jest i jest to normalne zycie, nie ma mozliwosci zaoszczedzenia dzieciom wszystkiego i nawet nie byloby to wskazane, one musza uczyc sie zycia na zyciowych sytuacjach. Rozstrzygajace jest to, w jaki sposob sie je przez to prowadzi, bo tu ucza sie dawac sobie rade z zyciowymi trudnosciami.
Wydaje mi sie, ze Ty masz duze zdolnosci pokazywania dzieciom wlasciwej drogi. Oceniasz sytuacje realistycznie, umiesz jak widac podejmowac jasne decyzje i stawiac sobie priorytety.
W tym wszystkim jednak nie zaniedbuj siebie i swoich potrzeb. Calkowite poswiecenie sie dla dzieci jest niekoniecznie optymalnym wyjsciem. Twoje niezadowolenie z zycia tez ma na nie wplyw.

Moja corka tez ma/miala atopowe zapalenie skory. Jest to sklonnosc, ktora zostaje chyba na cale zycie. W tej chwili jest to dobrze pod kontrola, choroba nauczyla ja innego obchodzenia sie z zyciem i soba. U niej najwiekszy i zdecydowany wplyw ma psychika. W drugiej kolejnosci sklonnosci do alergii, ale to z wiekiem ma u niej coraz mniejsze znaczenie. Jesli choroba jest w aktywnej fazie, zniwelowanie alergicznych czynnikow jest bardzo pomocne, ale nie to jest wedlug moich doswiadczen rozstrzygajacym czynnikiem. Ta psychiczna strona musi takze byc brany pod uwage.
Zanim zaczely sie objawy tej choroby, cierpiala jako male dziecko na ataki krupu, kazdej zimy. Zaczelo sie to w wieku 6 miesiecy.
Najwiekszy wplyw na wybuchy choroby skornej mialy u niej dluzej trwajace takie bardziej podskorne sytuacje stresowe, najpierw w wyniku napiec w malzenstwie, pozniej te po-malzenskie, moj ex bardzo mnie nekal. To byl MOJ stres, ktory ona czula, nie jej wlasny. Ona nie potrafila sie odcinac od takich negatywnych sytuacji i wogole od zbyt wielu bodzcow na raz, co tez bylo stresem dla organizmu. Do dzis ma sklonnosci robic sobie samej stress, czy w pracy czy w zyciu prywatnym i wtedy zaczynaja wychodzic jako pierwsze ostrzezenia te czerwone plamy, ktore mnie zawsze tak straszyly.
Ja uczylam najpierw siebie sama, jak zmniejszyc moje stresowe sytuacje, ktore odbijaly sie na dzieciach, a potem corke, jak mozna rozladowac wewnetrzne napiecia. Latami zwracalam uwage, ze zaczyna byc pod napieciem i powinna zadbac o wewnetrzny spokoj, zanim choroba ja do tego zmusi.

To sa zwykle bardzo wrazliwe dzieci, ktore na to choruja. One maja anteny na minimalne zmiany nastrojow w otoczeniu i identyfikuja sie bardzo z bliskimi osobami. Nie potrafia przeciagnac granicy miedzy soba a innymi i przez to sa wydane na pastwe tego wszystkiego, co czuja i biora to do siebie.
Skora jest granica miedzy jednostka i otaczajacym ja swiatem. Mozna to rozumiec tez i symbolicznie - jesli ta granica jest w stanie choroby i walki (zapalenie jest walka organizmu z jakims zagrozeniem), to wskazuje to na jakas probe ochrony organizmu przez czyms z zewnatrz.

Twoja corka z pewnoscia nieswiadomie wyczuwa te tendencje oddalania sie miedzy Toba i Twoim mezem, jego obojetnosc i reaguje na to byc moze wlasnie w ten sposob, ze zaczyna go idealizowac. Bohaterzy sa zazwyczaj daleko i niedostepni, nic dla zwyklych smiertelnikow.
Nie neguje, ze moze byc dobrym ojcem, ale moze to byc tez  wlasnie jej reakcja na sytuacje w domu.
Moja corka tez byla bardzo zwiazana z ojcem, ale to bylo raczej gonienie emocjalnalne za nim, bo on niby sie nia zajmowal, ale emocjonalnie wlasnie nigdy nie byl na tyle dostepny, ile ona by potrzebowala.
Ty wyrazasz obawy, ze maz po rozstaniu moze zaniedbac dzieci. Dla mnie wskazuje to wlasnie na taka sytuacje, ze ta emocjonalna wiez z dziecmi az taka mocna nie jest, mimo Twojego podkreslania, jakim dobrym ojcem on jest,  i one to doskonale czuja.
Takze moj ex mial dzieci z poprzedniego malzenstwa i takze je prawie kompletnie zaniedbywal. To ja bylam czesto strona, ktora inicjowala ich wizyty u nas, bo on sam z siebie tego nie robil. Widze troche podobienstw w Twojej sytuacji.
To dla mnie nie byloby argumentem za utrzymywaniem malzenstwa. Robienie tego tylko dla dzieci nie jest dobrym wyborem. Powinny byc jeszcze inne argumenty.
Pomysl, ze dobro Twoich dzieci jest w najwiekszej mierze zalezne od Twojego dobra, bo sa one na Ciebie zdane w kazdym zakresie, a przede wszystkim w emocjonalnym zakresie. Jesli Ty bedziesz sie dobrze czuc, to i im to dobrze zrobi.

Ale oczywiscie w sumie Ty wiesz najlepiej, co mozesz i chcesz zrobic. To Twoja droga. Nie chce wcale namawiac Cie na rozwod, chce tylko zwrocic Twoja uwage na rozne aspekty, ktorych byc moze dotad nie rozpatrywalas.
Zycze Ci wszystkiego najlepszego, takze dla Twoich dzieci.

35

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Dziękuję wam dziewczyny smile Pomagacie jeszcze obiektywniej spojrzeć na wszystko.

JaMajko, ja nie walczę już o kogoś. Ja walczę ze sobą. Jestem już pogodzona z tym, ze to małżeństwo prawdopodobnie się rozpadnie. Tyle, że to jak zostałam wychowana i to wszystko w co wierzę nie ułatwia mi odejścia. Proces budzenia się i odpuszczania był dosyć długi. Myślę, że po prostu teraz muszę przejść ze świadomości końca do czynów. A to też trochę czasu mi zajmie smile No i muszę "zabezpieczyć tyły" smile Bo jeśli w końcu dojdzie do rozstania, to muszę być na to gotowa, również finansowo. Muszę być pewna, że podołam obciążeniom związanym z rehabilitacją itd.

Marajko, nie należę do ludzi, którzy chowają dzieci pod kloszem. Swiat jest pełen złych ludzi i rzeczy, i wolę, żeby moje dzieci były na to przygotowane. Chodzimy razem do schroniska, żeby wyprowadzać psy i tam im tłumaczę, że są źli ludzie, którzy biją zwierzęta i wyrzucają je z domu. Kiedyś znaleźliśmy potrąconego psa, którego nie zdążyliśmy przetransportować do weterynarza bo zdechł. Wtedy też rozmawialiśmy o tym, że zwierzęta czasem wchodzą pod samochód, a kierowcy je zostawiają i trzeba im pomagać. Z jednej strony to przygotowuje na przykrości, z drugiej uczy wrażliwości...
Jeśli zdarza nam się kłócić i dzieci to słyszą, to też rozmawiamy o tym, że czasem mama i tata nie potrafią się dogadać i się na siebie bardzo denerwują.

Nie wiedziałam, ze stres ma tak silny wpływ na AZS. Muszę zgłębić temat. Córka ma dodatkowo zaburzenia integracji sensorycznej i trochę inaczej odbiera bodźce; to pewnie też jej nie ułatwia sprawy.
Powrót w rodzinne strony nie wchodzi w grę. Rok temu się przeprowadzaliśmy i nie chcę tego robić znowu. Raczej sprzedam tamto mieszkanie i kupię coś tu. Tu mam wszystko; lekarzy, szkołę integracyjną, rehabilitacje, wczesne wspomagania itd. Ja wiem już na pewno, że jestem silna i nawet po rozstaniu sobie poradzę (emocjonalnie). Jeśli nie sama, to znajdę sobie psychologa. Nie lubię obciążać swoich bliskich moimi problemami. Mam brata alkoholika i moi rodzice są raczej skupieni na nim; po co im dokładać zmartwień...

Myślę, że mój mąż jest dosyć mocno związany z dziećmi. Ale znam jego sposób funkcjonowania i przypuszczam, że nie będzie potrafił tej więzi pielęgnować po ewentualnym rozstaniu.
Marajko, ja też często wkładałam P telefon do ręki, żeby zadzwonił do syna. Mówiłam mu, żeby go zaprosił do nas. Przekonywałam do podwyższania kieszonkowego, dokładania się do wakacji czy kupowania fajnych rzeczy. Teraz już tego nie robię. I tak matka młodego miała do mnie pretensje o wszystko, a P się wściekał, że się wtrącam. W sumie miał rację smile

Do tej pory walczyłam o to małżeństwo, bo zwyczajnie go kochałam. Za to, jakim człowiekiem był wcześniej. Starałam się skupiać na jego pozytywnych stronach, a w sumie trochę ich ma smile Teraz dotarło do mnie, że on mnie nie kocha i jeśli chcę zachować resztki szacunku do siebie, powinnam zrobić porządek w swoim życiu. Zasługuję na faceta, który będzie miał ochotę spędzać ze mną czas; będzie lubił mnie przytulać itd. Teraz muszę po prostu zrobić ten krok smile

36

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?
Kasjanaa napisał/a:

Teraz muszę po prostu zrobić ten krok smile

Dasz radę. Widać, że jesteś silną i mądrą kobietą. Twoje dzieci powinny być dumne, że mają taką mamę.
Nic na siłę oczywiście. Ale rób małe kroki, pójdzie łatwiej smile

37

Odp: Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Dziękuję dziewczyny smile

U nas teraz chorobowo. Najstarszy syn i ja mamy grypę, a Młody dodatkowo biega do toalety co 3 minuty. Masakra....

P dzwoni codziennie. Tematów "drażliwych" nie porusza. Teraz już jestem pewna, że bierze mnie na przeczekanie. Ech, jak mam gorączkę, to nawet do pozytywnego myślenia brakuje sił tongue W każdym razie bardzo wam dziękuję za wasze komentarze.

Posty [ 37 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Kryzys? Brak miłości? Czas się rozstać?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024