No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 131 do 184 z 184 ]

131

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Trudno aby mnie nie absorbowało...;-)

Obiecałem że dam znać co się dzieje :-) Więc to robię :-)
Szczerze,wystarczy zwykła wymiana opinii :-)

Mój błąd, miałam Ci napisać "aż tak nie absorbowało".

Dziękuję, że dałeś znać smile

Ok. to wymiany opinii ciąg dalszy. smile

Zobacz podobne tematy :

132 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-29 13:35:44)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Wiecie co?
Rano pod prysznicem, przypomniało mi się coś.
Jakiś czas temu padły z  jej strony pewne słowa.Że wnoszę do związku trzecie dziecko, moją malą.
Nie zrozumcie mnie źle, nie szukam opiekunki .Sam sie zajmuję córką, nikomu jej nie podrzucam itp.
Piszę o własnych odczuciach.
Po prostu uderzyło mnie że przecież mija niemal rok.Wcześniej , to że mój chochlik będzie obecny, będzie czasem nocował itp z "nami" nie było problemem.Teraz odczułem że tak.
I zrobiło mi się... przykro? Paskudnie. Nie że mala jest, tylko że "ona" tak zareagowała. Zdarzało się że robiłem jej chłopcom śniadania w weekendy, lub czasem pograłem w piłkę, rozmawiałem.Czasem przywoływałem do porządku.
I wszystko było ok.
Przyznam sie że dziś mam bardzo mieszane odczucia.
I piszę zupełnie na spokojnie i serio.

Uprzedzając pytania. 2-3 razy w tygodniu odbieram małą ze złobka i zajmuję się do późnego wieczora.Średnio 2 weekendy w miesiącu jest ze mną. z Ex dogadujemy się dobrze w temacie podziału opieki i jesteśmy wzajemnie elastyczni.

Babka dobrze kombinuje wink Jej dzieci będą "waszymi dziećmi", Twoje już nie. Egoistyczna, wyrachowana postawa kobiety, która chce się w życiu ponownie ustawić tak żeby jej było dobrze.

Postawa naszych partnerów wobec naszych dzieci jest dla nich najlepszym sprawdzianem. Pomyśl o tym. To przecież maluszek, który nie stoi jej na drodze do Ciebie w żaden realny sposób. Co innego gdybś miał dorosłą córkę, która mogłaby wpłynąć na Ciebie swoją ocena nt Twojej partnerki.

133

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Może to był tylko sprawdzian ile jesteś w stanie poświęcić, na ile jesteś tylko jej.  Może chciałaby, żebyś powiedział, że nie będziesz jej brał na te co drugie weekendy, tylko z doskoku? Teraz kiedy zobaczyła Twoją reakcję - musi się z tym pogodzić, przegryźć. Niektórym kobietom ciężko przełknąć córki facetów, zwłaszcza kiedy same mają synów. Może to były tylko jej wątpliwości czy sobie w tej roli poradzi, a nie brak akceptacji dziecka.

134

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
flowerbykenzo napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:
flowerbykenzo napisał/a:

Fajnie się ciebie czyta @Pirx

Jak widzę Twój nick, to zawsze go czytam "flowerbzykanko" big_smile
Mam nadzieję, że nie uraziłam Cię?

http://www.moncredo.pl/media/catalog/product/cache/1/image/9df78eab33525d08d6e5fb8d27136e95/k/e/kenzo-flower-by-kenzo-edp-v-50ml.jpg
masz - na lepsze skojarzenia
tylko sie fallicznych ksztaltow nie doszukaj big_smile

A co moje było gorsze skojarzenie?

Gdybyś nie napisała o fallicznych kształtach, to nawet bym nie miała zbereźnych skojarzeń, więc Twoja wina tongue

A po za tym, Santa coś napomknęła pisemnie, że nie tylko ja mam takie skojarzenie tongue

135

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

A ja myślę, że to jednak w sporej mierze  myślenie życzeniowe i próba zachowania twarzy. Też nie mówię tego złośliwie. smile
Po prostu - z ręką na sercu - gdybyś nie chciał być z tą kobietą, czy jakąkolwiek inną kobietą, to czy zawracałbyś sobie głowę i tracił energię na jakieś jałowe rozkminy n/t co tez ona zdecyduje, co zrobi, co myśli, co powiedziała itp. ?
Co z tego, że niby zajmujesz się swoim hobby i swoimi sprawami (co ogólnie jest wskazane) jeśli jesteś na 'standby`u' do polowy sierpnia, bo lejdi w tym czasie rozmyśla..


A jak już rozmyśli i wyda "wyrok" i stwierdzi, że np. ok opłaca jej się jeszcze z Tobą trochę NA SWOICH warunkach pobujać, to co - dostosujesz się cały szczęśliwy?
A może dalej będziecie prowadzić te wojny podjazdowe?

Moim zdaniem sytuacja patowa, a Ty się nadal łudzisz, niezależnie od tego co napiszesz, bo inaczej skreślił byś ją za podejście już dawno i oboje o tym wiemy wink

136 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2016-07-29 17:43:31)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Cynica napisał/a:

Może to był tylko sprawdzian ile jesteś w stanie poświęcić, na ile jesteś tylko jej.  Może chciałaby, żebyś powiedział, że nie będziesz jej brał na te co drugie weekendy, tylko z doskoku? Teraz kiedy zobaczyła Twoją reakcję - musi się z tym pogodzić, przegryźć. Niektórym kobietom ciężko przełknąć córki facetów, zwłaszcza kiedy same mają synów. Może to były tylko jej wątpliwości czy sobie w tej roli poradzi, a nie brak akceptacji dziecka.

Możliwe, że masz racje, ale:
1. Możliwe, że Ona powinna taki test sobie zrobić przed zaangażowaniem się w ten związek. Powinna dobrze przemyśleć tą relację. Wiem, że nie da się ot tak tego przeanalizować, ponieważ czasami nasze wyobrażenia mają się nijak do rzeczywistości, ale nigdy nie powinna Mu powiedzieć tego co powiedziała.
2. Nie można mówić, pokazywać, że moje dzieci są lepiej widziane w danym związku.
3. Jeżeli ma się wątpliwości to się o nich rozmawia, a nie testuje i gada takie rzeczy.

137

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Wiecie co?
Rano pod prysznicem, przypomniało mi się coś.
Jakiś czas temu padły z  jej strony pewne słowa.Że wnoszę do związku trzecie dziecko, moją malą.
Nie zrozumcie mnie źle, nie szukam opiekunki .Sam sie zajmuję córką, nikomu jej nie podrzucam itp.
Piszę o własnych odczuciach.
Po prostu uderzyło mnie że przecież mija niemal rok.Wcześniej , to że mój chochlik będzie obecny, będzie czasem nocował itp z "nami" nie było problemem.Teraz odczułem że tak.
I zrobiło mi się... przykro? Paskudnie. Nie że mala jest, tylko że "ona" tak zareagowała. Zdarzało się że robiłem jej chłopcom śniadania w weekendy, lub czasem pograłem w piłkę, rozmawiałem.Czasem przywoływałem do porządku.
I wszystko było ok.
Przyznam sie że dziś mam bardzo mieszane odczucia.
I piszę zupełnie na spokojnie i serio.

Uprzedzając pytania. 2-3 razy w tygodniu odbieram małą ze złobka i zajmuję się do późnego wieczora.Średnio 2 weekendy w miesiącu jest ze mną. z Ex dogadujemy się dobrze w temacie podziału opieki i jesteśmy wzajemnie elastyczni.

A mógłbyś napisać w jakim kontekście usłyszałeś takie słowa od Partnerki? Wyrwane z kontekstu faktycznie nie brzmią najlepiej, ale może miała uzasadnienie żeby tak powiedzieć? A może po prostu stwierdziła fakt, że każde z Was coś wnosi do tego związku: Ona dwóch synów, Ty wnosisz córkę. Wtedy nie widzę w tym ani nic dziwnego , ani obłudnego.  Kontekst w tym momencie jest bardzo istotny.

138 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-07-29 14:49:12)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Hmm...
Te słowa padły znienacka.Tak po prostu.
Nie pokłóciliśmy się ,mieliśmy tylko jedną kwestię ktorą omówiliśmy.Jej reakcje na próby kontaktu ze strony ex-faceta.Ustaliliśmy że czas aby zamknęła ten rozdział.Przestało mi się to podobać.
Z dnia na dzień była jakaś dziwna.Zaczęła mnie wypytawać skąd mam pewność że chcę się z nią wiązać, że ma wady, że może mi się coś nie spodobać i odejdę.Czy to nie dziwne że ja,facet po rozwodzie, jestem gótów ułożyć sobie z nią życie.

Od tamtej pory nasze spotkania to raczej randki.

Tyle mogę Ci odpowiedzieć na pytanie które zadałaś.Suche fakty.

139

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Hmm...
Te słowa padły znienacka.Tak po prostu.
Nie pokłóciliśmy się ,mieliśmy tylko jedną kwestię ktorą omówiliśmy.Jej reakcje na próby kontaktu ze strony ex-faceta.Ustaliliśmy że czas aby zamknęła ten rozdział.Przestało mi się to podobać.

A czyli jednak te słowa nie padły znienacka, tylko były Jej reakcją na Twoje słowa o tym by zamknęła stary rozdział. Nie do końca da się zamknąć, bo jednak ze względu na dzieci Pan EX będzie uczestniczyć w Waszym życiu. Nie wiem o jakie reakcje chodzi, czy kłóci się z Byłym facetem, czy też dla odmiany świetnie się z Nim dogaduje jeśli chodzi o opiekę nad chłopcami, ale jakby to nie wyglądało, to Tobie najwyraźniej te kontakty czy reakcje przeszkadzają.  Nie da się uciąć tych kontaktów (jakiekolwiek by nie były) i Ty sam najlepiej o tym wiesz, bo z matką swojej córki też jesteś w stałym kontakcie (przez wzgląd na wspólną córkę). Mówisz, że się dość dobrze dogadujesz z Byłą. A zatem słowa Partnerki na temat tego , że Ty wnosisz do związku córkę ( a wraz z Nią w Waszym życiu pośrednio musi być obecna też Pani EX) mogły być tylko potwierdzeniem faktu, że tak samo jak w Jej życiu są chłopcy i ich tata, tak Ty wnosisz do związku córkę i po części swoją Byłą.

Pirx napisał/a:

Z dnia na dzień była jakaś dziwna.Zaczęła mnie wypytawać skąd mam pewność że chcę się z nią wiązać, że ma wady, że może mi się coś nie spodobać i odejdę.Czy to nie dziwne że ja,facet po rozwodzie, jestem gótów ułożyć sobie z nią życie.
Od tamtej pory nasze spotkania to raczej randki.
Tyle mogę Ci odpowiedzieć na pytanie które zadałaś.Suche fakty.

Nie z dnia na dzień tylko po tym jak zacząłeś ją punktować z Jej relacje z Byłym Partnerem. Ja tak to widzę.
Wygląda to tak, jakbyś Ty miał prawo kontaktować się ze swoją Byłą odnośnie córki, a Ona nie ma prawa kontaktować się z ojcem swoich dzieci.
Aczkolwiek nie przedstawiasz tu szczegółów o jakie "reakcje na próby kontaktu ze strony ex-faceta" chodzi. Jeśli były to kontakty nie związane z dzieckiem to na twoim miejscu też bym się wkurzyła i też by mi to przeszkadzało. Ale jeśli były to kontakty związane z synami to potwierdziła tylko fakt. Ona wnosi synów a ty wnosisz córkę i całe "ogony", które się z Nimi wiążą.

140 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-07-29 15:10:29)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
kjim napisał/a:
Pirx napisał/a:

Hmm...
Te słowa padły znienacka.Tak po prostu.
Nie pokłóciliśmy się ,mieliśmy tylko jedną kwestię ktorą omówiliśmy.Jej reakcje na próby kontaktu ze strony ex-faceta.Ustaliliśmy że czas aby zamknęła ten rozdział.Przestało mi się to podobać.

A czyli jednak te słowa nie padły znienacka, tylko były Jej reakcją na Twoje słowa o tym by zamknęła stary rozdział. Nie do końca da się zamknąć, bo jednak ze względu na dzieci Pan EX będzie uczestniczyć w Waszym życiu. Nie wiem o jakie reakcje chodzi, czy kłóci się z Byłym facetem, czy też dla odmiany świetnie się z Nim dogaduje jeśli chodzi o opiekę nad chłopcami, ale jakby to nie wyglądało, to Tobie najwyraźniej te kontakty czy reakcje przeszkadzają.  Nie da się uciąć tych kontaktów (jakiekolwiek by nie były) i Ty sam najlepiej o tym wiesz, bo z matką swojej córki też jesteś w stałym kontakcie (przez wzgląd na wspólną córkę). Mówisz, że się dość dobrze dogadujesz z Byłą. A zatem słowa Partnerki na temat tego , że Ty wnosisz do związku córkę ( a wraz z Nią w Waszym życiu pośrednio musi być obecna też Pani EX) mogły być tylko potwierdzeniem faktu, że tak samo jak w Jej życiu są chłopcy i ich tata, tak Ty wnosisz do związku córkę i po części swoją Byłą.

Pirx napisał/a:

Z dnia na dzień była jakaś dziwna.Zaczęła mnie wypytawać skąd mam pewność że chcę się z nią wiązać, że ma wady, że może mi się coś nie spodobać i odejdę.Czy to nie dziwne że ja,facet po rozwodzie, jestem gótów ułożyć sobie z nią życie.
Od tamtej pory nasze spotkania to raczej randki.
Tyle mogę Ci odpowiedzieć na pytanie które zadałaś.Suche fakty.

Nie z dnia na dzień tylko po tym jak zacząłeś ją punktować z Jej relacje z Byłym Partnerem. Ja tak to widzę.
Wygląda to tak, jakbyś Ty miał prawo kontaktować się ze swoją Byłą odnośnie córki, a Ona nie ma prawa kontaktować się z ojcem swoich dzieci.
Aczkolwiek nie przedstawiasz tu szczegółów o jakie "reakcje na próby kontaktu ze strony ex-faceta" chodzi. Jeśli były to kontakty nie związane z dzieckiem to na twoim miejscu też bym się wkurzyła i też by mi to przeszkadzało. Ale jeśli były to kontakty związane z synami to potwierdziła tylko fakt. Ona wnosi synów a ty wnosisz córkę i całe "ogony", które się z Nimi wiążą.


Kjim, stop.
Ex o którym mowa, to nie eks mąż.Nie ojciec dzieci... ktoś po nim. Wiecej szczegółów nie zdradzę.Wybacz.
Do ojca dzieci nic nie mam.Absolutnie.

Jej reakcje, to... przeżywanie i wspominanie tamtego związku...
I nie wkurzałem się kiedy mi mówiła że on się kontaktuje, próbuje z nią spotkać itp. Jej "wspominki" i analizowanie wywołały jednak moją reakcję.

Elle - ani słowa.Wiem co powiesz... ;-)

141 Ostatnio edytowany przez kjim (2016-07-29 15:22:23)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Okej. Trochę rozjaśniłeś sytuację i "kontekst". Chociaż w tej sytuacji nadal nie rozumiem co miał piernik do wiatraka , czyli dlaczego w czasie rozmowy o byłym facecie, Ona Ci wyjechała z tekstem, że wnosisz do Waszego związku córkę. W tej sytuacji Jej komentarz uważam za nie trzymający się kupy ( chyba że pominąłeś jakieś fakty) a Twoją reakcję na Jej wspominki o byłym facecie.... no cóż. Też by mnie szlag trafił.
Z M przyjęliśmy zasadę , że nie rozmawiamy o byłych partnerach/partnerkach, bo obojga nas to irytuje.  Oczywiście są sytuacje nieuniknione (związane z dziećmi) ale nigdy bym nie śmiała wspominać o Byłym w innym kontekście. A jakby nie daj Boże M, próbował porównywać mnie do swojej byłej, albo mówić, że Ona robiła to albo tamto, sramto, to....... już dawno spakowałabym mu walizki i osobiście odstawiła pod dom Pani Byłej ;-)))

Zastanów się w takim razie, czy Ona przypadkiem nie rozważała/nie rozważa powrotu do tego faceta? Bo tak coś mi tu pachnie.

142

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

No nie wiem. Moim zdaniem to nie jest tak do końca złe, że kobieta się zastanawia, czy da radę być z Tobą na poważnie skoro masz dziecko. I nie ma to nic wspólnego z tym, że sama ma dzieci, tylko chodzi o tę małą dziewczynkę, która będzie obecna w waszym życiu już nie okazjonalnie, ale  regularnie. Może jest zwyczajnie zazdrosna, jeśli sama nie zaznała uwagi od ojca, bądź ją odtrącał, może ją drażnić Twoja bliskość z córką  ( tzn. tę niedokochaną dziewczynkę w niej ). Oczywiście to są moje domysły, snute tylko na podstawie literek.
A drugi eks ma dzieci?

143 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-07-29 15:53:51)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
kjim napisał/a:

Okej. Trochę rozjaśniłeś sytuację i "kontekst". Chociaż w tej sytuacji nadal nie rozumiem co miał piernik do wiatraka , czyli dlaczego w czasie rozmowy o byłym facecie, Ona Ci wyjechała z tekstem, że wnosisz do Waszego związku córkę. W tej sytuacji Jej komentarz uważam za nie trzymający się kupy ( chyba że pominąłeś jakieś fakty) a Twoją reakcję na Jej wspominki o byłym facecie.... no cóż. Też by mnie szlag trafił.
Z M przyjęliśmy zasadę , że nie rozmawiamy o byłych partnerach/partnerkach, bo obojga nas to irytuje.  Oczywiście są sytuacje nieuniknione (związane z dziećmi) ale nigdy bym nie śmiała wspominać o Byłym w innym kontekście. A jakby nie daj Boże M, próbował porównywać mnie do swojej byłej, albo mówić, że Ona robiła to albo tamto, sramto, to....... już dawno spakowałabym mu walizki i osobiście odstawiła pod dom Pani Byłej ;-)))

Zastanów się w takim razie, czy Ona przypadkiem nie rozważała/nie rozważa powrotu do tego faceta? Bo tak coś mi tu pachnie.

Tuż po rozmowie (dzień albo dwa) i mojej reakcji na te wspominki.Spokojnej reakcji (Nie będę tracił panowania nad sobą...) ale rzeczowej.

Stąd moje zdumienie.Co ma piernik do wiatraka.
Jak również,racjonalizm ostatnio.Za dużo kwiatków na raz...

@Cynica
Wybacz ,zachowam to dla siebie.

Zobaczymy, co będzie się dalej.
Nie będę spekulował.

144 Ostatnio edytowany przez feniks35 (2016-07-29 17:36:21)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Pirx ja sie zgodzę w pełni z opinia Elle. To ze Ty niby jestes zaabsorbowany swoimi sprawami, masz swoją przestrzeń, pasje itp nie zmienia faktu ze jestes jednak emocjonalnie uzależniony od swojej Królowej. Gdybys nie był to krótko i na temat przegadalbys z nią  kwestie zarówno dalszej przyszłości waszego zwiazku jak i jej podejścia do Twojej córeczki jako dopustu Bożego z ktorym ona sie łaskawie godzi. A Ty jej dajesz czas ..na co? Niby sam tez cos tam sobie rozkminiasz i nie jest tak ze czekasz na decyzje Pani...ale de facto tak wlasnie jest. To jest bez sensu. Nie tylko dlatego ze sam siebie oszukujesz ze "masz kontrole" nad sytuacja podczas gdy w rzeczywistości pełne sterowanie leży po stronie Pani. To jest bez sensu rowniez dlatego ze ona widząc ze mimo tego co już zrobiła i powiedziała ma Ciebie nadal w " odwodzie" będzie Ciebie i zarazem Twoje dziecko traktować już tylko gorzej. Wiesz o tym chyba.

145

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:

Moim zdaniem sytuacja patowa, a Ty się nadal łudzisz, niezależnie od tego co napiszesz, bo inaczej skreślił byś ją za podejście już dawno i oboje o tym wiemy wink

Musi się rzeczywiście dobrze bzykać. W tym chyba jest sedno sprawy,tzn. że Ci żal to stracić ! Rozumiem big_smile W innym wypadku  za akcję z córką czerwona kartka jak nic!

146

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Hmm...
Te słowa padły znienacka.Tak po prostu.
Nie pokłóciliśmy się ,mieliśmy tylko jedną kwestię ktorą omówiliśmy.Jej reakcje na próby kontaktu ze strony ex-faceta.Ustaliliśmy że czas aby zamknęła ten rozdział.Przestało mi się to podobać.
Z dnia na dzień była jakaś dziwna.Zaczęła mnie wypytawać skąd mam pewność że chcę się z nią wiązać, że ma wady, że może mi się coś nie spodobać i odejdę.Czy to nie dziwne że ja,facet po rozwodzie, jestem gótów ułożyć sobie z nią życie.

Od tamtej pory nasze spotkania to raczej randki.

Tyle mogę Ci odpowiedzieć na pytanie które zadałaś.Suche fakty.

Hmm... ale jaki czas każde z Was jest po rozwodzie? Może pies jest pogrzebany w tym, że ona nie do końca jest "emocjonalnie" rozwiedziona z ex?

147 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-07-29 18:45:43)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Lucjusz69 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Moim zdaniem sytuacja patowa, a Ty się nadal łudzisz, niezależnie od tego co napiszesz, bo inaczej skreślił byś ją za podejście już dawno i oboje o tym wiemy wink

Musi się rzeczywiście dobrze bzykać. W tym chyba jest sedno sprawy,tzn. że Ci żal to stracić ! Rozumiem big_smile W innym wypadku  za akcję z córką czerwona kartka jak nic!

Napisał, że seks jest/był dobry i ok, nie ma przecież w tym nic złego, że facet lubi sypiać ze swoją partnerką wink
Ale myślę, że chodzi o coś głębszego.. Wiadomo, że mając dzieci jest trudniej o partnera, który ten fakt zaakceptuje.

Ja nauczyłam się już "nigdy nie mówić nigdy" - oczywiście pomijając sytuacje związane z brakiem szacunku czy Miłości, czego nie zaakceptuję i tu nie ma co dywagować, ale na chwilę obecną na 90% nie interesują mnie mężczyźni z przychówkiem. Miałam w ostatnim roku kilka sytuacji, gdzie mężczyzna wydawał się interesujący, a na pewno był zainteresowany, ale fakt, że posiadali dzieci powodował, że traciłam to zainteresowanie.
Jeden próbował mi " wytłumaczyć", że jestem niedojrzała że nie chcę urodzić mu dziecka być żoną  ale wspaniałomyślnie chciał dać mi trochę czasu na 'dorośnięcie' , w "ostateczności" otwarty był na samo bzykanie wink inny się żalił, że "nie ma już dobrych kobiet i w d.. nam się poprzewracało", itd. etc.
Ogólnie panowie z dziećmi mają, jak dla mnie, pewną taką mentalność i podejście dla mnie osobiście odrzucające - właśnie do 'przyklejenie' do przychówku i zlanie się z nim, albo druga skrajność - nieodpowiedzialność totalna. Wiadomo, że żadne skrajności niedobre, ale jestem zdania, że ciężko stworzyć związek z kimś, kto nie skupia się w dużej mierze na partnerze tylko na dzieciach. Niezależnie czy to kobieta czy mężczyzna.
JA nie wyobrażam sobie żeby dziecko było 'ważniejsze' od moich potrzeb itp. Nie po to wchodzi się w związek chyba.
Dlatego najlepsze połączenia w takich sytuacjach to gdy OBOJE mają już dzieci, bo wtedy łatwiej na pewne sprawy przymknąć oko, zrozumieć. Jest w tym jakiś sens.

Tak czy inaczej,  niezależnie od wszystkiego - granicą inwestycji w związek powinien być punkt, w którym pogwałcony został szacunek dla drugiej osoby i gdzie nie liczy się z jej/jego potrzebami.
Kiedy stawia się swoje dzieci, psa i kota wink na pierwszych miejscach listy a partner gdzieś na końcu.
Albo niech czeka aż znajdę czas żeby się z nim dalej w dom po przerwie pobawić.

Nonsens.

148 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-29 18:51:55)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:
Lucjusz69 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Moim zdaniem sytuacja patowa, a Ty się nadal łudzisz, niezależnie od tego co napiszesz, bo inaczej skreślił byś ją za podejście już dawno i oboje o tym wiemy wink

Musi się rzeczywiście dobrze bzykać. W tym chyba jest sedno sprawy,tzn. że Ci żal to stracić ! Rozumiem big_smile W innym wypadku  za akcję z córką czerwona kartka jak nic!

Napisał, że seks jest/był dobry i ok, nie ma przecież w tym nic złego, że facet lubi sypiać ze swoją partnerką wink
Ale myślę, że chodzi o coś głębszego.. Wiadomo, że mając dzieci jest trudniej o partnera, który ten fakt zaakceptuje.


JA nie wyobrażam sobie żeby dziecko było 'ważniejsze' od moich potrzeb itp. Nie po to wchodzi się w związek chyba.

Możesz rozwinąć to zdanie? Co się kryje pod hasłem "moje potrzeby" w konteście co jest ważne w takich okolicznościach, że parnter nie akceptuje Twojego dziecka lub że to dziecko mu 'ciąży', ten fakt że ono jest?
PS. Masz dzieci?

149

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Xperia, nie mam dzieci i nie chcę mieć. Dlatego mężczyzna z dzieckiem nie jest szczytem moich marzeń wink

Napisałam, że dla kogoś kto już ma dzieci dobrą opcją jest ktoś kto tez je posiada - jak w przypadku Pirx`a z Lejdi Foch wink

"Moje potrzeby" to 'oczekiwania'/preferencje względem tego jak chcę być traktowana i co otrzymywać od partnera. Ostatnią rzeczą jakiej bym oczekiwała to musieć zaakceptować okrojony czas dla mnie z uwagi na dziecko z kimś innym.
Być może to dziecinne być może niedojrzałe. Jestem egoistką, ale zdrową wink tak uważam. Nie muszę kochać całego świata i cudzych dzieci, a uważam że decydując się na związek z kimś z "bagażem" należy ten bagaż w pełni zaakceptować, a najlepiej i pokochać jak własne smile

Natomiast GDYBYM miała dziecko, oczywiście, że bezwzględnie szukałabym partnera który je zaakceptuje bo jest MOJE i mu się to w pełni należy, bo je kocham.
Dlatego potrafię doskonale zrozumieć taką potrzebę, pomimo, że sama nie jestem w stanie jej sprostać na tą chwilę.

Sama jestem dzieckiem z rodziny patchworkowej, gdzie obecna partnerka Ojca nas 'akceptuje' i mamy z nią poprawne relacje, ale nie bliskie. I uważam, że ona ma prawo do takiej decyzji, skoro Ojcu to nie przeszkadza.
Inna sprawa, że dla Ojca nigdy "oczkiem w głowie" nie byliśmy, to pewnie pomaga mu też o wiele bardziej skupić się na partnerce, która w tym zakresie jest podobnie wymagająca jak ja wink Nie jestem hipokrytką w tym temacie.

150

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Lucjusz69 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Moim zdaniem sytuacja patowa, a Ty się nadal łudzisz, niezależnie od tego co napiszesz, bo inaczej skreślił byś ją za podejście już dawno i oboje o tym wiemy wink

Musi się rzeczywiście dobrze bzykać. W tym chyba jest sedno sprawy,tzn. że Ci żal to stracić ! Rozumiem big_smile W innym wypadku  za akcję z córką czerwona kartka jak nic!

Lucjusz, forum jest publiczne.Mamy wolność słowa.
Ale za taką uwagę, gdybyś siedział obok mnie dostałbyś w twarz.Niezależnie od tematu w kótrym toczy się teraz dyskusja.
Takie komentarze zachowaj dla siebie.
Mam nadzieję że się rozumiemy.

Piszę to świadom że może mnie to kosztować ostrzeżenie lub bana.

151

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:

Ogólnie panowie z dziećmi mają, jak dla mnie, pewną taką mentalność i podejście dla mnie osobiście odrzucające - właśnie do 'przyklejenie' do przychówku i zlanie się z nim, albo druga skrajność - nieodpowiedzialność totalna. Wiadomo, że żadne skrajności niedobre, ale jestem zdania, że ciężko stworzyć związek z kimś, kto nie skupia się w dużej mierze na partnerze tylko na dzieciach. Niezależnie czy to kobieta czy mężczyzna.

Bo dziecko, to krew z krwi, zawsze pozostanie najbliższe. Partnerek na bzykanie czy pokazywanie się na mieście można mieć dowolną ilość. Dziś ta, za miesiąc, pół roku inna. Czemu mają być ważne?

152

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Snake napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Ogólnie panowie z dziećmi mają, jak dla mnie, pewną taką mentalność i podejście dla mnie osobiście odrzucające - właśnie do 'przyklejenie' do przychówku i zlanie się z nim, albo druga skrajność - nieodpowiedzialność totalna. Wiadomo, że żadne skrajności niedobre, ale jestem zdania, że ciężko stworzyć związek z kimś, kto nie skupia się w dużej mierze na partnerze tylko na dzieciach. Niezależnie czy to kobieta czy mężczyzna.

Bo dziecko, to krew z krwi, zawsze pozostanie najbliższe. Partnerek na bzykanie czy pokazywanie się na mieście można mieć dowolną ilość. Dziś ta, za miesiąc, pół roku inna. Czemu mają być ważne?


Przemawia przez ciebie niezadowolenie z obecnej partnerki - w innym przypadku nie napisałbyś takiej bzdury więc nie chce mi się komentować tego.

Dziecko krew z krwi -ok, ale to nie z dzieckiem masz relacje damsko - męską, nie sypiasz z nim ( w większości przyp.) , i nie jest Twoim partnerem.
To co opisałeś to klasyczny przykład nakładania na dziecko roli 'Partnerki' poprzez wyniesienie jego roli i postawienie na piedestał.

153 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-29 19:47:07)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:
Snake napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Ogólnie panowie z dziećmi mają, jak dla mnie, pewną taką mentalność i podejście dla mnie osobiście odrzucające - właśnie do 'przyklejenie' do przychówku i zlanie się z nim, albo druga skrajność - nieodpowiedzialność totalna. Wiadomo, że żadne skrajności niedobre, ale jestem zdania, że ciężko stworzyć związek z kimś, kto nie skupia się w dużej mierze na partnerze tylko na dzieciach. Niezależnie czy to kobieta czy mężczyzna.

Bo dziecko, to krew z krwi, zawsze pozostanie najbliższe. Partnerek na bzykanie czy pokazywanie się na mieście można mieć dowolną ilość. Dziś ta, za miesiąc, pół roku inna. Czemu mają być ważne?


Przemawia przez ciebie niezadowolenie z obecnej partnerki - w innym przypadku nie napisałbyś takiej bzdury więc nie chce mi się komentować tego.

Dziecko krew z krwi -ok, ale to nie z dzieckiem masz relacje damsko - męską, nie sypiasz z nim ( w większości przyp.) , i nie jest Twoim partnerem.
To co opisałeś to klasyczny przykład nakładania na dziecko roli 'Partnerki' poprzez wyniesienie jego roli i postawienie na piedestał.

Dziecko to część siebie samego. Dziecko to odpowiedzialność za człowieka, któremu dało się życie, to nie bzudra, to nie zabawka na chwilę, to nie przedmiot przetargu. Pokrewieństwo rodzicielstwa to jedyną rzeczą, ktorej tak naprawdę nigdy się nie zerwie.

Prix ma dziecko i niestety, ale każda kobieta, z którą będzie chciał ułożyć sobie życie, będzie musiała akceptowac ten fakt, niezależnie od tego czy bedzie miała własne dzieci czy nie. A zawsze jest tak że własne dzieci, jeśli się je ma, stawia się na pierwszym miejscu. Więc może dla Prixa wbrew pozorom byłaby bardziej odpowiednia partnerka która jeszcze nie jest matką.

154

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
SonyXperia napisał/a:
Elle88 napisał/a:
Snake napisał/a:

Bo dziecko, to krew z krwi, zawsze pozostanie najbliższe. Partnerek na bzykanie czy pokazywanie się na mieście można mieć dowolną ilość. Dziś ta, za miesiąc, pół roku inna. Czemu mają być ważne?


Przemawia przez ciebie niezadowolenie z obecnej partnerki - w innym przypadku nie napisałbyś takiej bzdury więc nie chce mi się komentować tego.

Dziecko krew z krwi -ok, ale to nie z dzieckiem masz relacje damsko - męską, nie sypiasz z nim ( w większości przyp.) , i nie jest Twoim partnerem.
To co opisałeś to klasyczny przykład nakładania na dziecko roli 'Partnerki' poprzez wyniesienie jego roli i postawienie na piedestał.

Dziecko to część siebie samego. Dziecko to odpowiedzialność za człowieka, któremu dało się życie, to nie bzudra, to nie zabawka na chwilę, to nie przedmiot przetargu. Pokrewieństwo rodzicielstwa to jedyna rzecz, ktorej tak naprawdę nigdy się nie zerwie.


Spoko, ale mówienie o potencjalnych partnerkach jako o 'lalkach do bzykania i pokazania się na mieście', które dziś są a jutro nie ma, w zestawieniu z dzieckiem przywodzi mi na myśl oszołomskie teorie skrajnych introwertyków, którzy w taki sam sposób zachwalają psa czy kota "bo on Cię nigdy nie zdradzi".
To może lepiej z nim też sypiać i spółkę założyć? Skoro to wszystko prawie to samo, a tylko kłopoty na dokładkę..

Dajcież spokój.
Dziecko JEST ważne, ale nie da się stworzyć związku nie potrafiąc oddzielić tych 2 spraw.

155

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:
SonyXperia napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Przemawia przez ciebie niezadowolenie z obecnej partnerki - w innym przypadku nie napisałbyś takiej bzdury więc nie chce mi się komentować tego.

Dziecko krew z krwi -ok, ale to nie z dzieckiem masz relacje damsko - męską, nie sypiasz z nim ( w większości przyp.) , i nie jest Twoim partnerem.
To co opisałeś to klasyczny przykład nakładania na dziecko roli 'Partnerki' poprzez wyniesienie jego roli i postawienie na piedestał.

Dziecko to część siebie samego. Dziecko to odpowiedzialność za człowieka, któremu dało się życie, to nie bzudra, to nie zabawka na chwilę, to nie przedmiot przetargu. Pokrewieństwo rodzicielstwa to jedyna rzecz, ktorej tak naprawdę nigdy się nie zerwie.


Spoko, ale mówienie o potencjalnych partnerkach jako o 'lalkach do bzykania i pokazania się na mieście', które dziś są a jutro nie ma, w zestawieniu z dzieckiem przywodzi mi na myśl oszołomskie teorie skrajnych introwertyków, którzy w taki sam sposób zachwalają psa czy kota "bo on Cię nigdy nie zdradzi".
To może lepiej z nim też sypiać i spółkę założyć? Skoro to wszystko prawie to samo, a tylko kłopoty na dokładkę..

Dajcież spokój.
Dziecko JEST ważne, ale nie da się stworzyć związku nie potrafiąc oddzielić tych 2 spraw.

Elle88, na odwrót - nie da się stworzyć związku nie potrafiąc pogodzić tych dwóch spraw.

156

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Xperia, "pogodzić" można paradoksalnie poprzez ich oddzielenie.

Nie wyobrażam sobie jakiej jakości byłaby więź z kobietą/facetem, który zamiast rozwijać i inwestować w relację partnerską , okraja ten czas do minimum z uwagi na dziecko.
Wiem, że są kobiety/mężczyźni, którym odpowiada rola bycia na pół gwizdka z kimś, napisałam o sobie tylko i że dla mnie to parodia i nieakceptowalne zupełnie.

Tak jak mówiłam - mój Ojciec stworzył tak silna więź z obecną partnerką dlatego, że nigdy nas "nie wciskał" pomiędzy nich. Najpierw było ich Love wink a my dołączyliśmy. Inaczej to by im się nie udało.
I uważam, jako dziecko !! że to właściwa kolejność. smile

157

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:

Przemawia przez ciebie niezadowolenie z obecnej partnerki - w innym przypadku nie napisałbyś takiej bzdury więc nie chce mi się komentować tego.

Ależ skąd, czasem sobie na nią ponarzekam ale niejednokrotnie dochodziłem do wniosku, że jest dla mnie idealnym partnerem. Właśnie dlatego, że nieustannie się o coś spieramy smile Już dawno zrozumiałem, że poprzednie kobiety, które gdzieś tam wokół były zamęczyłbym, gdybyśmy się związali na dłużej. Je bym zamęczył, a sam żył w poczuciu winy, że je zamęczam. Natomiast żona, czy też ogólnie kobieta, która jest matką dzieci faceta ma zawsze bonus, że jest... matką jego dzieci. Oczywiście, to nie jest zasada ogólna, bo przecież ludzie się różnie żrą, układają, są inaczej zbudowani charakterologicznie itd. Taka kobieta-matka będzie mogła dzwonić o każdej porze i zawracać gitarę. Ja ogólnie pewnie byłbym w stanie zrobić niejedno świństwo kobiecie ale nawet gdybym się miał kiedyś rozstawać z żoną, to miarkowałbym się, nawet jeśli bym ją wtedy jako człowieka, kobietę mocno już nie lubił. Bo nadal byłaby matką moich dzieci, więc miałaby immunitet smile Jest oczywiście możliwość komplikacji jeśli facet takich kobiet, matek swoich dzieci ma więcej niż jedną lol

158 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-29 20:06:34)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:

Xperia, "pogodzić" można paradoksalnie poprzez ich oddzielenie.

Nie wyobrażam sobie jakiej jakości byłaby więź z kobietą/facetem, który zamiast rozwijać i inwestować w relację partnerską , okraja ten czas do minimum z uwagi na dziecko.
Wiem, że są kobiety/mężczyźni, którym odpowiada rola bycia na pół gwizdka z kimś, napisałam o sobie tylko i że dla mnie to parodia i nieakceptowalne zupełnie.

Tak jak mówiłam - mój Ojciec stworzył tak silna więź z obecną partnerką dlatego, że nigdy nas "nie wciskał" pomiędzy nich. Najpierw było ich Love wink a my dołączyliśmy. Inaczej to by im się nie udało.
I uważam, jako dziecko !! że to właściwa kolejność. smile

Elle88,
Ty po prostu nie jesteś w stanie zaakceptować kogoś z dzieckiem. To nie jest na pół gwizdka, tylko to jest tak trochę jakby razem, to jest wpisane w charakter, naturę tej relacji. Nie da się wyliczyć czasu, nie da się wyliczyć emocjonalnego zaangażowania, komu i ile, komu mniej a komu więcej.

Jeżeli partnerka Prix'a chce go stracić, to jest na dobrej drodze poprzez wypominanie mu, że on swoją córkę wnosi do ich związku. A co ma robić? On do każdego związku ją będzie wnosił.


Snake napisał/a:

Natomiast żona, czy też ogólnie kobieta, która jest matką dzieci faceta ma zawsze bonus, że jest... matką jego dzieci. Oczywiście, to nie jest zasada ogólna, bo przecież ludzie się różnie żrą, układają, są inaczej zbudowani charakterologicznie itd. Taka kobieta-matka będzie mogła dzwonić o każdej porze i zawracać gitarę

Otóż to.

159

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
SonyXperia napisał/a:

[

Elle88,
Ty po prostu nie jesteś w stanie zaakceptować kogoś z dzieckiem. To nie jest na pół gwizdka, tylko to jest tak trochę jakby razem, to jest wpisane w charakter, naturę tej relacji. Nie da się wyliczyć czasu, nie da się wyliczyć emocjonalnego zaangażowania, komu i ile, komu mniej a komu więcej.

Nie to że nie jestem. Pewnie jestem, tylko nie chcę wink
Poza tym, NAJPIERW musiałaby zaistnieć między mną a danym facetem relacja - silna i autentyczna, a dziecko do tego. A nie najpierw on i dziecko, a ja "na doczepkę". Wolne żarty big_smile

Jeżeli partnerka Prix'a chce go stracić, to jest na dobrej drodze poprzez wypominanie mu, że on swoją córkę wnosi do ich związku. A co ma robić? On do każdego związku ją będzie wnosił.

Myślę, że ona chce wrócić do byłego, a teksty które klepie Pirxowi to klasyczna racjonalizacja.
On o tym wie, ale mu zależy, więc narazie udaje, że nie wie o co w tym wszystkim chodzi wink

160

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Elle88, ale problem właśnie w tym, że to dziecko jest "najpierw" no i to jest jego przewaga, bo tworzenie tej relacji z partnerem rozpoczyna się w sytuacji, kiedy on to dziecko już ma. To albo od razu zatrybi w takich okolicznościach albo nie.

161

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
SonyXperia napisał/a:

Elle88, ale problem właśnie w tym, że to dziecko jest "najpierw" no i to jest jego przewaga, bo tworzenie tej relacji z partnerem rozpoczyna się w sytuacji, kiedy on to dziecko już ma. To albo od razu zatrybi w takich okolicznościach albo nie.


Mieć dziecko, a traktować dziecko ja "kropka", z którym spędza się więcej czasu niż ze swoją kobieta to dwie różne sprawy dla mnie.
Ale co ja się tu w ogóle produkuję, skoro dla mnie to i ta k czysta abstrakcja tongue

Róbta co chceta, jak to się mówi.  smile

162

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Elle88 napisał/a:

A nie najpierw on i dziecko, a ja "na doczepkę". Wolne żarty big_smile

Ale w takiej sytuacji nowa kobieta jest właśnie na doczepkę. Mogę mówić tylko za siebie ale w moim wieku, niezależnie czy zostałbym sam z dziećmi czy też dzieci byłyby z matką, to i tak moje życie musiałoby się kręcić wokół nich. Ja przynajmniej byłbym na tyle szczery, że żadnej nowej kobiecie nie mąciłbym w głowie, że będzie ważniejsza od moich dzieci. Może przy bardzo pomyślnych wiatrach zbliżyłaby się kiedyś do porównywalnego statusu. Stąd raczej nie szukałbym "nowej kobiety życia", z opcją na luźne bzykanko i pokazanie się na mieście czy fajnej wycieczce do ciepłych krajów lol Jak zacznie marudzić, to "było miło"...

163

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Snake napisał/a:

Stąd raczej nie szukałbym "nowej kobiety życia", z opcją na luźne bzykanko i pokazanie się na mieście czy fajnej wycieczce do ciepłych krajów lol Jak zacznie marudzić, to "było miło"...

Z tego samego powodu nie traktuje panów z dziećmi jako potencjalnych partnerów wink

164 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-07-29 21:16:09)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Ale piwo lub Gentlemen's Jacka ze mną wypijesz? ;-)

A już tak serio.
Sony ma rację,Elle.
Zawsze będę wnosił moją G. do związku. Nie wyrzeknę się jej, nie będę ograniczał kontaktu, nie będę jej ukrywał, zawsze będzie ze mną...

Natomiast Sony, jest pewna rzecz z którą się nie zgodzę.Partnerka bez dziecka... Mam już dziecko z niewłaściwą osobą. Kiedy pada pytanie (a padało...) czy chcę mieć dzieci, zawsze odpowiadam że zależy to od osoby z którą miałbym je mieć. Nie będę miał problemu ze swoim wiekiem, pieluchami ,nie wyspaniem...itp.
Ktoś kto nie doświadczył uśmiechu dziecka, zasypiania z nim, uchwytu za szyję, czy radosnego "Ceść tatusiu" lub 'Taaaatooo....:-D" nie zrozumie.
Ani tego chwilowego przerażenia gdy ledwo chodzący szkrab potknie się i rozbije sobie wargę.Poczucia winy że nie przypilnowałeś...

W tym wszystkim, nie ma desperacji z mojej strony.Rozwodząc się miałem świadomość że mogę już nie ułożyć sobie z kimś życia.
Natomiast nie segreguję partnerek wg klucza ma dzieci, nie ma...
Owszem, uważam że z kimś kto ma dzieci, jest łatwiej się porozumieć.Że zdaje sobie sprawę, tak jak ja, że dziecko zawsze będzie.I długo będzie co najmniej na równi w tzw. priotytetach.
Należy do osób które nie rozumieją jak ojciec może zapomnieć o swoim dziecku.Lub traktować jak piąte koło u wozu.

165

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Bać? Nie...
Pierwszy syndrom tego będzie dla mnie oznaczał koniec.
Jestem strasznie czuły na jej punkcie.

Dlatego wtedy spakowałem rzeczy.
3h krzyku? Wybuchów co chwilę?... miałbym pozwolić na to aby moje dziecko było tego świadkiem?
Absolutnie.

Stąd moje zaskoczenie.Wcześniej wszystko było super.Wręcz bawiła sie z nią chętnie.
Dlatego na spokojnie ,na chłodno poobserwuję teraz i wtedy... wydam wyrok.

Ale jej dzieciom zafundowałeś widowisko .
Mam alergię na takich facetów , to o czym pisała Elle - traktują własne dziecko jak pępek świata, książę lub królewna..
Żadna normalna kobieta nie zaakceptuje sytuacji gdy facet z którym ma tworzyć związek faworyzuje swoje dziecko, zwłaszcza gdy sama je ma !
I myślę że Kjim była na tropie powodu...Elle również rozkminiła ! Tobie zależy na tej babce...i karzesz ją teraz "nie dobieraniem się do niej"...
Uważasz siebie za zajebistego... dostawca super sexu... i ogólnie super boy...a laska zła macocha...bo coś tam na temat mojej córeczki powiedziała!

To nie ty ja odstawiłeś ale ona ciebie ...i dlatego jesteś na forum ...póki nie zrozumiesz tego o czym pisze Elle żaden związek Ci nie wyjdzie .
Dzieci są ważne, ale to dorośli tworzą związek i powinni być dla siebie najważniejsi... wtedy żadne wizyty dzieci nawet z nocowaniem nie są problemem.

166 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-07-29 21:25:04)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Możesz mieć alergię...To Twój problem.
Ale to nie ja krzyczałem.
Nie wierzysz ? Trudno...

Rzadko to komuś mówię, ale zacznij brać leki lub nie oceniaj przez pryzmat swoich alergi.
I gwoli ściślości... to nie był pierwszy jej wybuch.Przy pierwszym,to ja zwróciłem uwagę że na drugim końcu mieszkania śpią chłopcy...
Więć zejdż ze mnie.

167

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Mam samoloty,szybowce, Krav magę, oraz przede wszystkim ślicznego niebieskookiego chochlika, z władczym po ojcu charakterem... :-)

Da fuk? Tacy faceci naprawdę istnieją? Mam podobną pasję do jednej z Twoich  przez całe życie spotkałam na żywo jedną (sic! jedną) osobę o podobnej..... co za kobita, że Cię nie ceni odpowiednio.. wink ale serio, takie pasje zdarzają Się raz na sto ( jak w kawałku Strachów...)

168

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Jakiś czas temu padły z  jej strony pewne słowa.Że wnoszę do związku trzecie dziecko, moją malą... poczułem się paskudnie.

Pirx napisał/a:

Z dnia na dzień była jakaś dziwna.Zaczęła mnie wypytawać skąd mam pewność że chcę się z nią wiązać, że ma wady, że może mi się coś nie spodobać i odejdę.Czy to nie dziwne że ja, facet po rozwodzie, jestem gótów ułożyć sobie z nią życie.
Od tamtej pory nasze spotkania to raczej randki.

Czytałem troche nieuważnie, ale tak z całokształtu wnoszę, że ona jest mocno poharatana po poprzednich związkach, niepewna własnej wartości, zawiodła się na własnych ocenach zbyt wiele razy żeby sobie ufać, jest w niej wiele niezdecydowania itp. itd.
Ty wydajesz jej się (zbyt) idealny i dość chaotycznie (i na siłę) szuka jakichś minusów w Tobie, żeby "ściągnąć" Cię do swojego poziomu.
W tym kontekście moim zdaniem należy szukać żródeł jej fochów i stwierdzeń w rodzaju "wypominania", że wnosisz dziecko do związku.
To jest takie mało ważne "szabada" -nie należy brać takich czy innych słów lub zachowań dosłownie, "czuć się paskudnie" i skupiać się na odpowiedniej reakcji na takie zachowania, ale sięgnąć głębiej i znaleźć sposób by oslabić przyczyny pojawiania się tychże.
Paradoksalnie Twoje opanowanie, stabilność emocjonalna, konsekwencja i upór może raczej pogarszyć sytuację (a właściwie Jej stan) niż ją polepszyć. I nie twierdzę, że powinieneś w takim razie zachowywać się wbrew sobie, ustępować jej, czy jakoś sie "szmacić", ale raczej uważniej ją obserwować, wyłapywać i chwalić/doceniać wszelkie jej reakcje, które uznasz za wlaściwe i pozytywne (dla związku i nie tylko).

Innymi słowy- ona czuje się z Tobą niekomfortowo. Jeśli czujesz się na siłach i uważasz że warto, to powinieneś ją małymi kroczkami "windować" do swojego poziomu, albo pozwolić jej odejść do kogoś, z którym będzie jej pewnie coprawda gorzej, ale nie będzie czuła ciągłej presji zmiany siebie na lepsze.

169 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-07-29 21:29:05)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
pannapanna napisał/a:
Pirx napisał/a:

Mam samoloty,szybowce, Krav magę, oraz przede wszystkim ślicznego niebieskookiego chochlika, z władczym po ojcu charakterem... :-)

Da fuk? Tacy faceci naprawdę istnieją? Mam podobną pasję do jednej z Twoich  przez całe życie spotkałam na żywo jedną (sic! jedną) osobę o podobnej..... co za kobita, że Cię nie ceni odpowiednio.. wink ale serio, takie pasje zdarzają Się raz na sto ( jak w kawałku Strachów...)

Wiesz co?...:-)
Przywykłem chyba już do tego... :-)
Casus - nie jestem wielbłądem...

Ale dzięki.
Zapewniam Cię - istnieją :-)

170

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Ale piwo lub Gentlemen's Jacka ze mną wypijesz? ;-)

A już tak serio.
Sony ma rację,Elle.
Zawsze będę wnosił moją G. do związku. Nie wyrzeknę się jej, nie będę ograniczał kontaktu, nie będę jej ukrywał, zawsze będzie ze mną...

Natomiast Sony, jest pewna rzecz z którą się nie zgodzę.Partnerka bez dziecka... Mam już dziecko z niewłaściwą osobą. Kiedy pada pytanie (a padało...) czy chcę mieć dzieci, zawsze odpowiadam że zależy to od osoby z którą miałbym je mieć. Nie będę miał problemu ze swoim wiekiem, pieluchami ,nie wyspaniem...itp.
Ktoś kto nie doświadczył uśmiechu dziecka, zasypiania z nim, uchwytu za szyję, czy radosnego "Ceść tatusiu" lub 'Taaaatooo....:-D" nie zrozumie.
Ani tego chwilowego przerażenia gdy ledwo chodzący szkrab potknie się i rozbije sobie wargę.Poczucia winy że nie przypilnowałeś...

W tym wszystkim, nie ma desperacji z mojej strony.Rozwodząc się miałem świadomość że mogę już nie ułożyć sobie z kimś życia.
Natomiast nie segreguję partnerek wg klucza ma dzieci, nie ma...
Owszem, uważam że z kimś kto ma dzieci, jest łatwiej się porozumieć.Że zdaje sobie sprawę, tak jak ja, że dziecko zawsze będzie.I długo będzie co najmniej na równi w tzw. priotytetach.
Należy do osób które nie rozumieją jak ojciec może zapomnieć o swoim dziecku.Lub traktować jak piąte koło u wozu.


Wiem, że nie wyrzekniesz się córki - to by było sk.. pierwszej klasy zresztą i nigdy bym żadnego Ojca do tego nie zachęcała. 
Wyobrażam sobie, co to znaczy "mieć bagaż" z przeszłości z osobą, z którą z różnych względów nie wyszło, a konsekwencje trzeba wziąć na klatę.
Wiesz, sama nie miałam tak czułego i troskliwego Ojca. I chyba tego najbardziej mi brakowało i ta 'dziura' zawsze we mnie będzie. Jednak kiedy było potrzeba, kiedy poprosiłam - nigdy mi nie odmówił, zawsze wtedy był. I jestem mu wdzięczna za to.
Też pewnie dlatego jestem jaka jestem i mało we mnie zgody na okazywanie słabości czy rozczulanie się nad sobą. Też żadna w tym moja zasługa, a wiem, że Ojciec też miał ciężko. Taka "Sztafeta pokoleń" jak w "Mocnej kawie.." wink

Może 'ChcęUCiecStąd' użyła słów, które nie do końca oddają moje intencje, ale nie wycofuję się z tego co napisałam.
Uważam, że dobrze gdy osoba z dziećmi wybiera na partnera kogoś, kto jest w stanie pewne aspekty rodzicielstwa zrozumieć. Tylko nie jestem pewna czy jakakolwiek Kobieta jest w stanie byc "na drugim miejscu" po dzieciach dla faceta. Ja mówię otwarcie, że nie jestem.
I nie chodzi tu o 'przyznawanie numerków' na liście ważności, tylko poczucie, że właśnie jesteśmy My: mężczyzna i jego Kobieta czy tam na odwrót a nie Mężczyzna + Jego Córeczka i .."baba do bzyknięcia i pokazania się na mieście" jak słodko opisał to Snake wink

171 Ostatnio edytowany przez gagatka0075 (2016-07-29 21:47:20)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Zgadzam się, że akceptacja dzieci partnera nie jest uwarunkowana posiadaniem własnych lub nie. Kiedyś nawet mi się zdawało, że lepiej zrozumieją się osoby w podobnej sytuacji, ale po jednym z wątków na tym forum zmieniłam zdanie. Dzieci po prostu trzeba lubić, ogólnie, i rozumieć,  że jako istoty niesamodzielne,  niedorosłe mogą być bardziej absorbujące od partnera. I fizycznie, i emocjonalnie. Co nie znaczy, że nie da się zaspokoić potrzeb wszystkich jednocześnie, do tego należy dążyć,  by nikt nie był poszkodowany. Na ile jest to możliwe. Choć i druga strona nie może być jednak egoistyczna, zazdrosna i zaborcza,  bo takiej zawsze będzie  mało.
Dla mnie i mojego męża dzieci są priorytetem. I to jest właściwa kolej rzeczy dla nas.To chyba ważne, a na pewno korzystne, żeby dobierać się właśnie tym kryterium.

Elle88 napisał/a:

Tak jak mówiłam - mój Ojciec stworzył tak silna więź z obecną partnerką dlatego, że nigdy nas "nie wciskał" pomiędzy nich. Najpierw było ich Love  a my dołączyliśmy. Inaczej to by im się nie udało.

O ile mnie pamięć nie myli, to nie dał się poznać jako Ojciec Roku,  więc i przykładem niezbyt pozytywnie świeci. Może stąd i taka cecha u Ciebie ? smile

172 Ostatnio edytowany przez SonyXperia (2016-07-29 21:45:09)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Ale piwo lub Gentlemen's Jacka ze mną wypijesz? ;-)

A już tak serio.
Sony ma rację,Elle.
Zawsze będę wnosił moją G. do związku. Nie wyrzeknę się jej, nie będę ograniczał kontaktu, nie będę jej ukrywał, zawsze będzie ze mną...

Natomiast Sony, jest pewna rzecz z którą się nie zgodzę.Partnerka bez dziecka... Mam już dziecko z niewłaściwą osobą. Kiedy pada pytanie (a padało...) czy chcę mieć dzieci, zawsze odpowiadam że zależy to od osoby z którą miałbym je mieć. Nie będę miał problemu ze swoim wiekiem, pieluchami ,nie wyspaniem...itp.
Ktoś kto nie doświadczył uśmiechu dziecka, zasypiania z nim, uchwytu za szyję, czy radosnego "Ceść tatusiu" lub 'Taaaatooo....:-D" nie zrozumie.
Ani tego chwilowego przerażenia gdy ledwo chodzący szkrab potknie się i rozbije sobie wargę.Poczucia winy że nie przypilnowałeś...

W tym wszystkim, nie ma desperacji z mojej strony.Rozwodząc się miałem świadomość że mogę już nie ułożyć sobie z kimś życia.
Natomiast nie segreguję partnerek wg klucza ma dzieci, nie ma...

Nie do końca o to mi chodziło. Dla każdego z was, zarówno dla Ciebie, jak i dla niej, wasze dzieci są i beda na piedestale, najważniejsze. Każde z was będzie ciągnęło najpierw w kierunku własnego dziecka. Jeżeli jeden z partnerów nie ma jeszcze dziecka, jest szansa, że zaakceptuje w pełni dziecko partnera, bo to dziecko nie ma "konkurencji". To tak w skrócie.

173

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
gagatka0075 napisał/a:

Zgadzam się, że akceptacja dzieci partnera nie jest uwarunkowana posiadaniem własnych lub nie. Kiedyś nawet mi się zdawało, że lepiej zrozumieją się osoby w podobnej sytuacji, ale po jednym z wątków na tym forum zmieniłam zdanie. Dzieci po prostu trzeba lubić, ogólnie, i rozumieć,  że jako istoty niesamodzielne,  niedorosłe mogą być bardziej absorbujące od partnera. I fizycznie, i emocjonalnie. Co nie znaczy, że nie da się zaspokoić potrzeb wszystkich jednocześnie, do tego należy dążyć,  by nikt nie był poszkodowany. Na ile jest to możliwe. Choć i druga strona nie może być jednak egoistyczna, zazdrosna i zaborcza,  bo takiej zawsze będzie  mało.
Dla mnie i mojego męża dzieci są priorytetem. I to jest właściwa kolej rzeczy dla nas.To chyba ważne, a na pewno korzystne, żeby dobierać się właśnie tym kryterium.


Przecież napisałam, że nie tyle chodzi już nawet o posiadanie dzieci samemu, co chęci (po stronie tego kto nie ma) i umiejętności 'oddzielenia się' od roli Ojca przy kobiecie, dla ktorej nie jest się Ojcem tylko partnerem i kochankiem.
Jak tutaj proporcje są zachwiane to pojawiają się problemy. Tak ja to widzę.


O ile mnie pamięć nie myli, to nie dał się poznać jako Ojciec Roku,  więc i przykładem niezbyt pozytywnie świeci. Może stąd i taka cecha u Ciebie ? smile

Nie był dobrym Ojcem co mogę powiedzieć.. Ale nie zmienia to faktu że i tak doceniam to co zrobił te małe rzeczy, bo go kocham. Na swój sposób.
Miał naprawdę przejebane dzieciństwo. Nie potrafiłabym go zrozumieć ani mu wybaczyć gdybym sama nie miała spieprzonego częściowo. Ot, paradoks wink
Czasu nie cofnę.

174 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-07-29 22:45:25)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
SonyXperia napisał/a:
Pirx napisał/a:

Ale piwo lub Gentlemen's Jacka ze mną wypijesz? ;-)

A już tak serio.
Sony ma rację,Elle.
Zawsze będę wnosił moją G. do związku. Nie wyrzeknę się jej, nie będę ograniczał kontaktu, nie będę jej ukrywał, zawsze będzie ze mną...

Natomiast Sony, jest pewna rzecz z którą się nie zgodzę.Partnerka bez dziecka... Mam już dziecko z niewłaściwą osobą. Kiedy pada pytanie (a padało...) czy chcę mieć dzieci, zawsze odpowiadam że zależy to od osoby z którą miałbym je mieć. Nie będę miał problemu ze swoim wiekiem, pieluchami ,nie wyspaniem...itp.
Ktoś kto nie doświadczył uśmiechu dziecka, zasypiania z nim, uchwytu za szyję, czy radosnego "Ceść tatusiu" lub 'Taaaatooo....:-D" nie zrozumie.
Ani tego chwilowego przerażenia gdy ledwo chodzący szkrab potknie się i rozbije sobie wargę.Poczucia winy że nie przypilnowałeś...

W tym wszystkim, nie ma desperacji z mojej strony.Rozwodząc się miałem świadomość że mogę już nie ułożyć sobie z kimś życia.
Natomiast nie segreguję partnerek wg klucza ma dzieci, nie ma...

Nie do końca o to mi chodziło. Dla każdego z was, zarówno dla Ciebie, jak i dla niej, wasze dzieci są i beda na piedestale, najważniejsze. Każde z was będzie ciągnęło najpierw w kierunku własnego dziecka. Jeżeli jeden z partnerów nie ma jeszcze dziecka, jest szansa, że zaakceptuje w pełni dziecko partnera, bo to dziecko nie ma "konkurencji". To tak w skrócie.


Tego zawsze się obawiam...
Mam na myśli brak zakceptowania faktu że Chochlik nie jest dla mnie z doskoku.Zawsze będzie ważny dla mnie.
I trzeba się pogodzić z faktem że zawsze będzie

@Naprędce

Właśnie dość precyzyjnie trafiłeś w moje podejście i obserwacje.
To była moja pierwsza refleksja po tzw zapoznawczej kawie.
I niewiele brakowało abym wtedy zaproponował koleżeńskie kontakty...
Nie z powodu mojego ego etc.Z jednej strony widziałem coś w tej kobiecie.Z drugiej, nie byłem pewien czy chcę się mierzyć z tymi naleciałościami.
Pierwsze co zauważyłem, to niezabliźniona rana.

175

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Zacznę trochę nie na temat. Kobieta dla faceta, zwlaszcza mlodego lub/i niedojrzalego to skarb. Taki papierek lakmusowy. Obcujac z facetem kobieta potrafi dobitnie wykazac (niekoniecznie świadomie) jego braki, które on w innych okolicznosciach moze zignorowac, lub je z siebie wypierac. Kiedy nie jest idiota i pod presja kobiety przestaje je negowac, moze sie rozwijac i staje sie silniejszy. Jesli jest inteligentny nie musi się to równać oddawaniu pola w związku kobiecie.

W przypadku Waszej relacji tego rodzaju sprzezenie (odwrócone -w jej stronę)  powinno dotyczyc nie tych podkopujących związek braków czy "nalecialosci" (bo ona ma ich świadomość), ale jej pozytywnych cech, które Ty powinienes wzmacniac by ona poczula sie pewniejsza, pełniejsza i żeby ogólnie mówiąc nie czuła jak kula u nogi. W każdym razie na te pozytywy powinieneś położyć silniejszy akcent.
Riposta na stwierdzenie "inni się starali, a Ty nie" narzuca sie automatycznie, zwlaszcza że tamte jej związki sie rozpadły. Ale może być inna, bardziej w duchu tego o czym pisze powyżej, czyli np: "wręcz przeciwnie- gdybym starał się tak jak oni to juz bysmy ze sobą nie byli, ja staram się bardziej dlatego że lepiej Cie znam, uważam że jesteś tego warta, bardziej Cię szanuję/podziwiam/lubię" itp.
Przy czym tego rodzaju ogólniki by były dla niej wiarygodne powinny być podpierane na codzień konkretnymi jej zachowaniami, słowami itp.
Nie sposób odpowiedzieć jak reagować na konkretne "fochy"... powinno Ci byc jednak łatwiej je marginalizować, jeżeli zamiast skupiać się na ich analizie przyjmiesz założenie, że z reguły są spowodowane tym, że cos w danym momencie jest z nią nie tak- że jest jej źle, czymś się ponad miarę przejmuje, cos ja tłamsi, dominuje nad jej samopoczuciem i na ślepo odbija to sobie na Tobie.
Mniejsza z tym, czy jest to poglębione przez PMS czy nie. Jeżeli ignorujesz focha, ona może to odbierać jako opuszczenie jej w trudnym momencie i to czy ją przekonasz, że nie miała racji schodzi na drugi plan, a nawet pogarsza sprawę bo ona analizując taką sytuację na chłodno upewnie się w przekonaniu, że
znowu się pomyliła i jest do kitu.
Tak więc jeśli odnosić się w tym aspekcie do pierwszego posta, lepiej wtedy wrócić się, przytulić, powiedziec kilka ciepłych słów, wypić z nią jeszcze jedną kawę, dać się wypłakać itp., nawet jeśli miałoby to sprawić, że spóźnisz się do pracy.
Chociaż w Waszym przypadku wydaje mi się, że ona zebrała te wszystkie kłótnie, "fochy" do kupy i to za daleko zaszło.

176

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Elle
Mam dzieci, a ty masz 100 procent racji.
Umiejętność rozdzielenia dzieci i partnera świadczy o dojrzałości emocjonalnej, również w przypadku standardowej rodziny.
To prawda, że jak coś szwankuje w związku, to pojawia się tendencja do stawiana dziecka na piedestale.
Dokładnie tak jest w wypadku Snake'a, choć onal sam gorliwie zaprzecza. Trudno widzieć to inaczej skoro musiał wynegocjować z żoną częstotliwość seksu, skoro ona chciała separacji, skoro była zauroczona kim innym. On jest dla niej opcją, a ona dla niego matką dzieci,  i tak to się kręci.
A partnerka Prixa pewnie nie uwolniła się emocjonalnie z poprzedniej relacji.

177

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Xymena napisał/a:

Dokładnie tak jest w wypadku Snake'a, choć onal sam gorliwie zaprzecza.

Zupełnie niedokładnie smile To co pisałem powyżej dotyczyło relacji z nowym partnerem, a nie starym. Z żoną byłem 10 lat zanim się dzieci pojawiły, więc siłą rzeczy była dla mnie najważniejszą osobą. Dzieci taki stan tylko pogłębiają, a nie wprowadzają elementu konkurencji. To znaczy, owszem jak czytałem smile niektóre kobiety tak mają, że od kiedy pojawia się dziecko, to partner schodzi na drugi, a może trzeci plan. No ja, jak do tej pory jeszcze kobietą nie jestem...
Natomiast nowy partner w sytuacji kiedy ma się dzieci, to inna sprawa. Taka nowa musiałaby zaakceptować, że zawsze na pierwszym planie będzie obce dla niej dziecko. Ten prosty fakt akceptacji powinien prowadzić do zgodnego związku, jeśli jednak kobieta chciałaby, to sprowadzać do kwestii rywalizacji o uwagę, to raz, jest skazana na porażkę, a dwa znaczy zła kobieta to jest i zły wybór. Jasne, że tylko głupi facet dawałby jej co chwilę do zrozumienia, że się nie liczy, mniej liczy i zapewne mądrość polega na tym aby nie dać jej tego odczuć. Ale jak będzie chciała odczuć, to odczuje smile

Xymena napisał/a:

Trudno widzieć to inaczej skoro musiał wynegocjować z żoną częstotliwość seksu

Ho, ho ktoś się wczytał lol Dawno temu i nieprawda smile Co w tym dziwnego jeśli dwie osoby mają różne zapotrzebowania? Muszą ustalić jakiś kompromis. Zresztą u nas stan kompromisu się ustabilizował od kiedy do serca wziąłem sobie słowa żony "jak się będziesz pytał czy mam ochotę, to zapewne usłyszysz, że jestem zmęczona, boli mnie głowa, itp." No to już od dawna nie pytam smile

Xymena napisał/a:

skoro ona chciała separacji

Bo twierdziła, że chodzę na boki i ogólnie taki kryzys smile

Xymena napisał/a:

skoro była zauroczona kim innym.

Oooo, a ja tego nigdzie nie pisałem. Co najwyżej, że miała chwilowe pragnienie zabawy ze znajomymi, w które i mnie wciągała ale mnie się nie chciało.


Xymena napisał/a:

On jest dla niej opcją, a ona dla niego matką dzieci,  i tak to się kręci.

No już 23 lata... ale widać nie zrozumiałaś. Jest matką dzieci, to znaczy, że nawet gdybyśmy się rozstali, nawet w złych relacjach, gdzie może miałbym jakieś złe emocje, to fakt bycia matką moich dzieci daje immunitet na wiele złych myśli i reakcji. To znaczy, że nawet po paru latach miałaby prawo zadzwonić o 23, że jej rura pękła czy dałbym radę pomóc smile

178 Ostatnio edytowany przez Pirx (2016-09-20 15:15:26)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

No i spasowałem.
Od dłuższego czasu nie mogliśmy się dogadać... nie znam się na jej żartach.
Jak również na serii sarkastycznych tekstów w stylu "Chciałeś mi zaimponować?" "Jesteś ze mną ze względu na s..." itp...itd..
Mam poczucie humoru ale nie w tym gatunku.
Bywała już wredna i docinająca, a kiedy reagowałem - "To tylko żarty.." - sorry nie mój gatunek żartów.
Pominę słowa że ona nie chce mnie dręczyć itp...
I "Kocham Cię,potrzebuję" w moim kierunku tego nie załatwi...
Rozumiem kierat, rozumiem orkę,stresy itp. ale regularny cykł awantura o pierdołę-przeprosiny-obraza za wymyśloną pierdołę-przeprosiny to nie dla mnie.

Za miękki na to jestem.Przekraczając próg domu nie chcę wchodzić z gardą wysoko bo nie wiadomo jaki humor ma i jaki to "inteligentny" żart lub szpila mnie spotka...
Tak samo jak na każdym kroku nie potrzebuję ciągle "stawiac granic" lub "nie pozwalać" na jakieś zachowanie.
To nie przedszkole...
Niestety,ciągneło się to już od długiego czasu.

Anyway, dziękuję Wam za dyskusję.
Ogłosiłem abdykację i upadłość...:-)

ps.Dziewczyny,to nie była lekka decyzja. Naprawdę darzyłem ją uczuciami...
Teraz dochodzę do siebie, zależało mi na niej cholernie.Ma wiele świetnych cech i w "dobrych" dniach była cudowna.
Bardziej będzie do niej pasował facet o jej charakterze lub.... ciepły spokojny starszy facet.

179 Ostatnio edytowany przez Krejzolka82 (2017-01-31 23:33:40)

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

No i spasowałem.
Od dłuższego czasu nie mogliśmy się dogadać... nie znam się na jej żartach.
Jak również na serii sarkastycznych tekstów w stylu "Chciałeś mi zaimponować?" "Jesteś ze mną ze względu na s..." itp...itd..
Mam poczucie humoru ale nie w tym gatunku.
Bywała już wredna i docinająca, a kiedy reagowałem - "To tylko żarty.." - sorry nie mój gatunek żartów.
Pominę słowa że ona nie chce mnie dręczyć itp...
I "Kocham Cię,potrzebuję" w moim kierunku tego nie załatwi...
Rozumiem kierat, rozumiem orkę,stresy itp. ale regularny cykł awantura o pierdołę-przeprosiny-obraza za wymyśloną pierdołę-przeprosiny to nie dla mnie.

Za miękki na to jestem.Przekraczając próg domu nie chcę wchodzić z gardą wysoko bo nie wiadomo jaki humor ma i jaki to "inteligentny" żart lub szpila mnie spotka...
Tak samo jak na każdym kroku nie potrzebuję ciągle "stawiac granic" lub "nie pozwalać" na jakieś zachowanie.
To nie przedszkole...
Niestety,ciągneło się to już od długiego czasu.

Anyway, dziękuję Wam za dyskusję.
Ogłosiłem abdykację i upadłość...:-)

ps.Dziewczyny,to nie była lekka decyzja. Naprawdę darzyłem ją uczuciami...
Teraz dochodzę do siebie, zależało mi na niej cholernie.Ma wiele świetnych cech i w "dobrych" dniach była cudowna.
Bardziej będzie do niej pasował facet o jej charakterze lub.... ciepły spokojny starszy facet.

Kurczę, nie widziałam tego wpisu.

Oczywiście, że darzyłeś Ją uczuciem, gdyby tak nie było, nie powstałby ten temat.

180

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Pirx napisał/a:

Tego zawsze się obawiam...
Mam na myśli brak zakceptowania faktu że Chochlik nie jest dla mnie z doskoku.Zawsze będzie ważny dla mnie.
I trzeba się pogodzić z faktem że zawsze będzie

Sorry za wykopki. Pirx rozłożyłeś mnie tym stwierdzeniem na łopatki po prostu. Zupełnie pozytywnie. Takie podejście np. mnie zauroczyło w moim M. On jest przede wszystkim ojcem, nigdy tego nie ukrywał. smile (ja też nigdy nie ukrywałam, że gdyby było inaczej to raczej byśmy się nie dogadali tongue )

181

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Ale to jest czysta prawda! :-)
Rozstaliśmy się z żoną, ale dziecko nie będzie tracić ojca.Nie będę jej przesuwał, itp.Jak ja się nią znajmuje ,to zajmuję :-) Koniec kropka.

182

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.
Krejzolka82 napisał/a:
Pirx napisał/a:

No i spasowałem.
Od dłuższego czasu nie mogliśmy się dogadać... nie znam się na jej żartach.
Jak również na serii sarkastycznych tekstów w stylu "Chciałeś mi zaimponować?" "Jesteś ze mną ze względu na s..." itp...itd..
Mam poczucie humoru ale nie w tym gatunku.
Bywała już wredna i docinająca, a kiedy reagowałem - "To tylko żarty.." - sorry nie mój gatunek żartów.
Pominę słowa że ona nie chce mnie dręczyć itp...
I "Kocham Cię,potrzebuję" w moim kierunku tego nie załatwi...
Rozumiem kierat, rozumiem orkę,stresy itp. ale regularny cykł awantura o pierdołę-przeprosiny-obraza za wymyśloną pierdołę-przeprosiny to nie dla mnie.

Za miękki na to jestem.Przekraczając próg domu nie chcę wchodzić z gardą wysoko bo nie wiadomo jaki humor ma i jaki to "inteligentny" żart lub szpila mnie spotka...
Tak samo jak na każdym kroku nie potrzebuję ciągle "stawiac granic" lub "nie pozwalać" na jakieś zachowanie.
To nie przedszkole...
Niestety,ciągneło się to już od długiego czasu.

Anyway, dziękuję Wam za dyskusję.
Ogłosiłem abdykację i upadłość...:-)

ps.Dziewczyny,to nie była lekka decyzja. Naprawdę darzyłem ją uczuciami...
Teraz dochodzę do siebie, zależało mi na niej cholernie.Ma wiele świetnych cech i w "dobrych" dniach była cudowna.
Bardziej będzie do niej pasował facet o jej charakterze lub.... ciepły spokojny starszy facet.

Kurczę, nie widziałam tego wpisu.

Oczywiście, że darzyłeś Ją uczuciem, gdyby tak nie było, nie powstałby ten temat.

End of story wyślę Ci jak puścisz mi majla.Kapcie Ci spadną...;-)

183

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Czysta prawda, tylko chłopów z takim podejściem to ze świecą trzeba szukać smile O wiele częściej spotyka się osobniki, którym dziecko we właśnie odzyskanym statusie kawalera przeszkadza. Kciuki za Ciebie trzymam mocne chłopie. Nie daj sobie wmówić, że coś jest z Tobą nie tak wink

184

Odp: No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Prawie dałem, jak odszedłem...
I nie chodziło o dziecko o dziwo! :-)
Długa pokręcona historia.Która okazała się prosta. :-)

Dziękuję za ciepłe słowa :-)

Posty [ 131 do 184 z 184 ]

Strony Poprzednia 1 2 3

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » No i się skończyło rumakowanie... Burza w szklance wody.

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024