Zostać czy odejść? W czym problem.. - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zostać czy odejść? W czym problem..

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 12 ]

Temat: Zostać czy odejść? W czym problem..

Witam,
jestem tu nowa, poczułam potrzebę napisania o swoich problemach do kogoś, kto mnie nie zna i będzie na trzeźwo w stanie ocenić sytuację.
Otóż wygląda to następująco: mam prawie 21 lat, za sobą dwa związki i trzeci trwa obecnie. Pierwszy związek trwał cztery lata (15-19lat) z chłopakiem starszym o 3 lata, w dodatku mieszkał 240 km ode mnie. I szczerze? Mam wrażenie, że łatwiej i przyjemniej było w takim związku na odległość, niż jak jest teraz. Było świetnie, ale się pogubiliśmy, zatraciliśmy uczucie, w moim życiu pojawiła się moja pierwsza miłość i postanowiłam zakończyć coś, w czym nie widziałam już sensu. Bardzo szybko związałam się z nowym/starym facetem. Po kilku miesiącach okazało się, że ma kogoś na boku. Cios w serce, bo to co w sobie zmieniłam i to co dla niego robiłam było dla mnie wcześniej niewyobrażalne. Autentycznie oddałabym za niego życie, tak bardzo go kochałam..
Ale nie pozwoliłam sobie na udawanie, ze nie wiem co robi i odeszłam od razu. Teraz jestem z.. jego przyjacielem. Wiem co sobie pomyślicie, ale to nie tak. Wszystko było bardzo ciężkie dla nas, ukrywaliśmy to, aż w końcu mój obecny zapytał go czy będzie miał coś przeciwko - a ten stwierdził, ze nie, bo nigdy mu na mnie nie zależało i jest mu to obojętne.
Więc oto jesteśmy. Było świetnie, naprawdę super. Aż w końcu.. okazało się, że bardzo lubi wzbudzać swoją osobą zainteresowanie wśród innych kobiet. Wiedziałam, że zawsze imał świetny kontakt z kobietami, ale myślałam, ze przystopuje jak będziemy razem. Przyłapałam na jednym, drugim, trzecim pisaniu i każde kolejne było coraz odważniejsze. Postanowiłam odejść. Ale nie wytrzymałam długo, bo widziałam jak wiele to w nim zmieniło, ze to była dla niego "terapia szokowa" - to moje odejście. Więc dałam ostatnią szansę. I tak sobie trwamy.
To tytułem wstępu.
Na dzień dzisiejszy moim problemem jest to, że nie wiem czy powinnam z nim być. Mam tyle wątpliwości a jednocześnie tyle mnie tu trzyma.
Ciągle siedzi we mnie to co zrobił wcześniej - dla mnie to było zawsze niewybaczalne, nie wyobrażałam sobie czegoś takiego komuś zrobić, a jednak postanowiłam "wybaczyć". Do tego nie widzę naszej przyszłości (nie pomyślcie sobie, że jestem materialistką czy coś, po prostu chce pewnej przyszłości) - on kończy zaocznie liceum teraz, nie wie sam co chce robić ze sobą, chociaż pomysłów ma masę. Pracuje za niezbyt okazałe pieniądze, przez co ja nie przyjmuję wielu ofert, bo czuję, że to ja muszę zarabiać więcej żeby było tak jak chcę. Moi rodzice go nie lubią za to co zrobił, nie widzą tego związku, twierdzą, ze on nic mi nie zapewni.
Jego rodzina.. z problemami alkoholowymi niezbyt mnie akceptuje (dlaczego nie wiem), ja ich też nie bardzo ze względu na ten nałóg i jakie dzieciństwo mu zapewnili i jacy są w dalszym ciągu. Zawsze miałam mała rodzinę i marzyłam o wejściu do dużej, kochającej się rodziny - teraz mam kompletne przeciwieństwo.
Do tego seks - matko, moja zmora. Dla mnie to powinno być spontaniczne, z wyrażeniem chęci z dwóch stron i niestety, ale nie lubie tego na tyle, by robić to kilka razy w tygodniu. On mógłby 10 razy dziennie i będzie mało. Zawsze się o to kłócimy, mówi, że gdyby nie to, to byłabym idealna. Ale ja tego nie lubię, często odmawiam i to go doprowadza do szału. Nawet spać wtedy normalnie razem nie możemy, bo on co chwilę coś kombinuje.
Spinamy się o wszystko co chwilę, choć zaraz godzimy. Mamy wspólną pasję - chodzimy razem na siłownię. Mamy wspólnych znajomych (jego znajomych, którzy stali się moimi i są dla mnie bardzo ważnymi ludźmi).
Ale.. wciąz coś jest nie tak. Kocham go. Ale co mam zrobić, jeśli często wolę posiedzieć sama, niż iść do niego, jeśli nie zgadzamy się co do spędzania czasu osobno (wyjścia z kimś itp), jeśli dla niego seks jest tak ważny, a dla mnie jest tylko małym dodatkiem, on chce myśleć już o rodzinie, a ja ciągle go zwodzę.
Nie wiem co mam robić. Naprawdę nie mam już siły..
Do tego dochodzi fakt, ze człowiek mądry po szkodzie i wiem teraz, że mój pierwszy chłopak był tym, którego mogłabym poślubić i spędzić z nim życie.. Ale już po fakcie. A ciągle to we mnie siedzi. Nie wiem już co robić..

Zobacz podobne tematy :

2

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..

Odpowiedź sobie na pytanie czy go tak kochasz że oddasz życie za niego jak tak zostań...i zrób tak żeby się zmienił tj.udaj że masz dosyć i nie odzywaj się kilka dni to może podziałać co do jego rodziców niestety jak wiele ludzi wyżej sraja niż dupe mają patola taka a wielce niezadowoleni że syn ma mądra dziewczynę.  Jeśli chodzi o seks powiedz mu ze chcesz mieć na to nastrój i żeby zadbał żeby było Ci dobrze a nie tylko jemu mnie też seks więcej niż raz dziennie jak nie jestem w nastroju i zestresowana tylko i wyłącznie męczy....

3

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..

Obydwie przystopujcie i dajcie sobie spokój z tymi bezsensownymi frazesami na temat oddawania życia itp. Miłość to nie wszystko, trzeba też używać głowy. Liczy się również dopasowanie w różnych sferach życia (np. tak jak tu w seksie), podobne spojrzenie na czym powinien opierać się związek i jak powinien wyglądać. Ewidentnie Twój partner nie zgadza się co do monogamiczności. Nie oszukuj się też, że brak akceptacji ze strony obu rodzin was nie obejdzie. I wreszcie czy aby na pewno kochasz swojego partnera „ponad życie”, skoro poprzedniego kochałaś „ponad życie” i obecnie nadal go chyba kochasz „ponad życie”...
Nie zamiataj problemów pod dywan, jeżeli dostrzegasz znaczące niedopasowania, to nie zamykaj przed nimi oczu, tylko staw im czoła. Przyniesie to na pewno zmiany: albo poprawę relacji, albo jej zakończenie. Jeżeli to drugie, to nie obawiaj się. Znajdziesz kolejnego, którego pokochasz „ponad życie”.

4

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..

Jasne najlepiej jak coś nie pasuje to odpuścić. I to mają być trwałe związki potem się dziwić że jest tyle rozwodów

5

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..

On nie ma problemu co do monogamiczności. Nigdy nie miał, a teraz wiem, że mogę mu w tej kwestii ufać, bo dostał takiego kopa kiedy go zostawiłam, ze widzę w nim, ze już nigdy więcej tego nie zrobi. Tego jestem pewna. Głupi był i tyle, ale od tamtej pory już jest tylko i wyłącznie mój i każdy czas wolny spędza ze mną. Nie mam co do tego wątpliwości. Z seksem kombinowaliśmy na różne sposoby - ja starałam się iść na ustępstwa, on też już trochę odpuścił, ale wiem, ze zawsze będzie się to za mną ciągnąć.
Czy kocham go nad życie, tak jak poprzedniego? Nie. Nikogo chyba już tak nie pokocham, bo uważam, ze takie bezgraniczne uczucie zdarza się tylko raz. Teraz po prostu mogę kochać. I kocham. Ale natłok wątpliwości ciągle mnie dopada. Jak mam mu powiedzieć, że nie czuję już tego co było na początku między nami (a było naprawdę cudownie)? Już dawałam do zrozumienia, że przez to co zrobił już nigdy nie będzie tak samo. Ale wydaje mi się, że on nie rozumie tego tak dosadnie jak ja. Nie umiem podjąć decyzji, które miałyby złamać komuś serce. Jak mam mu powiedzieć, że nie widzę naszej przyszłości? Że chcę żyć bez zmartwień pokroju jak wytrwamy do końca miesiąca albo że znowu ktoś stracił pracę czy tłumaczyć, że nie chcę przyjść do niego na święta, bo czuję się niekomfortowo w towarzystwie jego rodziców? On wiecznie odrzucał różne propozycje, bo on za grosze nie będzie pracował, a z drugiej strony wszyscy tak pracują i dają radę.
On chce wyjechać za granicę a ja nie. Nie chcę wyjeżdżać od rodziny, nie czuję się na to przygotowana, to nie jest to czego chcę. A on twierdzi, ze w Polsce nie można mieć godnego życia o jakim obydwoje myślimy. Ale nie podejmie nawet próby.
Jezu, mam taki natłok negatywnych myśli, że nie potrafię sobie z tym poradzić..

6

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..
ala.kazik napisał/a:

Jasne najlepiej jak coś nie pasuje to odpuścić. I to mają być trwałe związki potem się dziwić że jest tyle rozwodów

Idąc za tą radą trzymajmy się wszyscy związków jakbyśmy Boga za nogi złapali. Trzymajmy i nigdy nie popuszczajmy. Choćby gdy zdamy sobie sprawę, że właściwie to bardziej kochaliśmy kogoś innego. Choćby gdy jesteśmy zdradzani, bądź ewidentnie będziemy. Choćby każde spotkanie z rodziną, kończyło się awanturą i kwasem. Choćby...
Za to wszystko spodziewać się możemy medalu za odwagę i głupotę, a ostatecznie właśnie rozwodu.
Rozwód nie jest opcją dla osób świadomie żyjących i tworzących w taki sam sposób związek. Zamykanie oczu na problemy zawsze odbija się czkawką, w niektórych przypadkach wcześniej, w innych później.
Z drugiej strony nie wątpię, że istnieją na tym świecie osoby gotowe całe życie się unieszczęśliwiać w imię zasad, zaślepienia, egoizmu, braku pewności siebie itp. Wybierz co pasuje do Ciebie.

7 Ostatnio edytowany przez Klio (2016-02-17 16:52:05)

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..
toska22 napisał/a:

Jak mam mu powiedzieć, że nie czuję już tego co było na początku między nami (a było naprawdę cudownie)? Już dawałam do zrozumienia, że przez to co zrobił już nigdy nie będzie tak samo. Ale wydaje mi się, że on nie rozumie tego tak dosadnie jak ja. Nie umiem podjąć decyzji, które miałyby złamać komuś serce. Jak mam mu powiedzieć, że nie widzę naszej przyszłości? Że chcę żyć bez zmartwień pokroju jak wytrwamy do końca miesiąca albo że znowu ktoś stracił pracę czy tłumaczyć, że nie chcę przyjść do niego na święta, bo czuję się niekomfortowo w towarzystwie jego rodziców? On wiecznie odrzucał różne propozycje, bo on za grosze nie będzie pracował, a z drugiej strony wszyscy tak pracują i dają radę.
On chce wyjechać za granicę a ja nie. Nie chcę wyjeżdżać od rodziny, nie czuję się na to przygotowana, to nie jest to czego chcę. A on twierdzi, ze w Polsce nie można mieć godnego życia o jakim obydwoje myślimy. Ale nie podejmie nawet próby.
Jezu, mam taki natłok negatywnych myśli, że nie potrafię sobie z tym poradzić..


Stawiasz jego dobro i jego plany przed siebie i swoją wizję życia. Można i tak, tylko rób to świadomie licząc się z konsekwencjami. Jeżeli zdecydujesz się zostać i to Cię unieszczęśliwi , to nie zrzucaj winy na niego, bo sama dokładnie wiesz co robisz. Jeżeli wam się powiedzie, to dobrze, ale to co piszesz tego nie wróży.

Edycja:

toska22 napisał/a:

Więc oto jesteśmy. Było świetnie, naprawdę super. Aż w końcu.. okazało się, że bardzo lubi wzbudzać swoją osobą zainteresowanie wśród innych kobiet. Wiedziałam, że zawsze imał świetny kontakt z kobietami, ale myślałam, ze przystopuje jak będziemy razem. Przyłapałam na jednym, drugim, trzecim pisaniu i każde kolejne było coraz odważniejsze. Postanowiłam odejść. Ale nie wytrzymałam długo, bo widziałam jak wiele to w nim zmieniło, ze to była dla niego "terapia szokowa" - to moje odejście. Więc dałam ostatnią szansę. I tak sobie trwamy.

toska22 napisał/a:

On nie ma problemu co do monogamiczności. Nigdy nie miał, a teraz wiem, że mogę mu w tej kwestii ufać, bo dostał takiego kopa kiedy go zostawiłam, ze widzę w nim, ze już nigdy więcej tego nie zrobi. Tego jestem pewna. Głupi był i tyle, ale od tamtej pory już jest tylko i wyłącznie mój i każdy czas wolny spędza ze mną. Nie mam co do tego wątpliwości.

Porównaj te wpisy i napisz, który bardziej oddaje rzeczywisty stan. To w końcu zmienił się, czy tak sobie trwacie?

8

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..

Boli mnie to, że raczej nam nie wyjdzie, bo to jest naprawdę świetny facet, tylko przez to jakie miał życie strasznie zamknął się na ludzi i nie wierzył w siebie. Wiem, że ja tym bezwarunkowym uczuciem (nie patrzę na wygląd, nie obchodziło mnie jak ma w domu i gdzie mieszka, czy ma wykształcenie czy nie) sprawiłam, że w końcu uwierzył w siebie i wstał z kolan (wiem, że pomyślicie sobie, zę wyolbrzymiam, ale miał bagno a nie życie, serio, ja się załamałam jak wysłuchałam przez co przeszedł). Może powinnam spojrzeć na to trochę bardziej egoistycznie i postawic swoje dobro i potrzeby na pierwszym miejscu, ale nie jestem pewna czy umiem. Nie kiedy mam świadomość, ze jestem jedynym co go trzyma w pionie i daje chęć do zmiany w swoim życiu.
Wcześniej nie interesowała mnie jego praca czy wykształcenie, ale wiem, że jeśli mamy tworzyć poważny przyszłościowy związek, to należy coś z tym zrobić, takie są realia.
Jak mam zamknąć oczy na to co się z nim stanie kiedy odejdę? Ja jestem skonstruowana tak a nie inaczej i potrafię się wyłączyć. Poboli i przestanie, taka już jestem.
Ale on się może nie pozbierać.
Jak mam się za to zabrać? Wiem, ze pewnie uważacie, że jestem jakąś niedojrzałą małolatą, ale tak nie jest. Po prostu swoje w życiu przeżyłam, swoje widziałam i nie potrafię zadawać takiego ciosu komuś, kto mnie kocha. Mam za duży szacunek do tego uczucia. Z drugiej strony jak już podejmuję taką decyzję, to zeby się jej trzymać i nie zmięknąć, muszę przyjac bardzo szorstką i obojętną postawę..

9

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..

Porównaj te wpisy i napisz, który bardziej oddaje rzeczywisty stan. To w końcu zmienił się, czy tak sobie trwacie?


On nie lgnął do zdrady. Szukał zainteresowania wśród innych kobiet, nie zdając sobie sprawy z tego, że ja mogę aż tak ostro zareagować. Kiedy zrozumiał, że ja nie chce się bawić w związku, tylko być ze sobą na 100% to momentalnie odpuścił te akcje. Już więcej sie to nie powtórzyło i zaangażował się wtedy do tego stopnia, że nie wiem, czy mnie to nie przytłoczyło. Poszedł w to chyba za daleko..

10 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2016-02-17 17:16:03)

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..

Autorko, niedopasowane to wystarczający powód by się rozstać. Przerzucanie winy niczym gorącego ziemniaka na niego, bo niby

że nie czuję już tego co było na początku między nami (a było naprawdę cudownie)? Już dawałam do zrozumienia, że przez to co zrobił już nigdy nie będzie tak samo.

podczas gdy doskonale wiesz, że poprzedni partner (ten co to "życie byś oddała" wink) zrobił Ci większe świństwa i jakoś wybaczałaś (wiadomo do czasu, ale jednak)  jest po prostu nie fair..Tym bardziej że, jak piszesz, on się zaangażował i poprawił swoje zachowanie tak jak niby chciałaś.

Nie chcesz z nim uprawiać seksu, nie chcesz z nim być - to wystarczające powody by to skończyć, powtarzam.
Zostanie z nim z litości nie poprawi relacji między wami.

Swoją drogą mając 21 lat masz ogromny staż związkowy za sobą..może czas trochę pobyć samej i zastanowić się czego szukasz i z kim chcesz być? Bo mam wrażenie, że nie umiesz być sama i wskakujesz ze związku w związek.

11

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..
Elle88 napisał/a:

podczas gdy doskonale wiesz, że poprzedni partner (ten co to "życie byś oddała" wink) zrobił Ci większe świństwa i jakoś wybaczałaś (wiadomo do czasu, ale jednak)

Poprzedni zrobił jedno - spotykał się z inną kobietą i od razu kiedy się o tym dowiedziałam to go zostawiłam i do dnia dzisiejszego nie wybaczyłam i jak tylko o nim myślę to mi się nóż w kieszeni otwiera i szału dostaję, bo nie rozumiem takiego postępowania.


Swoją drogą mając 21 lat masz ogromny staż związkowy za sobą..może czas trochę pobyć samej i zastanowić się czego szukasz i z kim chcesz być? Bo mam wrażenie, że nie umiesz być sama i wskakujesz ze związku w związek.

Tu akurat bardziej obrazić mnie nie można smile Nigdy nie miałam problemu z tym by być sama i nie wskakuje z związku w związek tylko po to żeby kogoś mieć. Tak a nie inaczej potoczyło się moje życie, takie a nie inne osoby stanęły na mojej drodze i nic z tym nie zrobię, że sprawy między nami się tak rozwijały. Więc nie chodzi o to by nie być samą, bo sama mogę być. Ale chodzi o to, ze nie wiem czy właściwą decyzją będzie odejście i czy powody o których mówię są naprawdę takie ostateczne, że nic już z tym nie zrobię i nie ma o co tam walczyć..

12

Odp: Zostać czy odejść? W czym problem..
toska22 napisał/a:

Boli mnie to, że raczej nam nie wyjdzie, bo to jest naprawdę świetny facet, tylko przez to jakie miał życie strasznie zamknął się na ludzi i nie wierzył w siebie. Wiem, że ja tym bezwarunkowym uczuciem (nie patrzę na wygląd, nie obchodziło mnie jak ma w domu i gdzie mieszka, czy ma wykształcenie czy nie) sprawiłam, że w końcu uwierzył w siebie i wstał z kolan (wiem, że pomyślicie sobie, zę wyolbrzymiam, ale miał bagno a nie życie, serio, ja się załamałam jak wysłuchałam przez co przeszedł). Może powinnam spojrzeć na to trochę bardziej egoistycznie i postawic swoje dobro i potrzeby na pierwszym miejscu, ale nie jestem pewna czy umiem. Nie kiedy mam świadomość, ze jestem jedynym co go trzyma w pionie i daje chęć do zmiany w swoim życiu.
Wcześniej nie interesowała mnie jego praca czy wykształcenie, ale wiem, że jeśli mamy tworzyć poważny przyszłościowy związek, to należy coś z tym zrobić, takie są realia.
Jak mam zamknąć oczy na to co się z nim stanie kiedy odejdę? Ja jestem skonstruowana tak a nie inaczej i potrafię się wyłączyć. Poboli i przestanie, taka już jestem.
Ale on się może nie pozbierać.
Jak mam się za to zabrać? Wiem, ze pewnie uważacie, że jestem jakąś niedojrzałą małolatą, ale tak nie jest. Po prostu swoje w życiu przeżyłam, swoje widziałam i nie potrafię zadawać takiego ciosu komuś, kto mnie kocha. Mam za duży szacunek do tego uczucia. Z drugiej strony jak już podejmuję taką decyzję, to zeby się jej trzymać i nie zmięknąć, muszę przyjac bardzo szorstką i obojętną postawę..

Tu nie  ma mowy o miłości, jest sama litość... Jeżeli chcesz przeżyć swoje życie litując się nad nim droga wolna.

Posty [ 12 ]

Strony 1

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » MIŁOŚĆ , ZWIĄZKI , PARTNERSTWO » Zostać czy odejść? W czym problem..

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024