Wpadłam na ten wątek przypadkiem, ale tak czytam i czytam to wypisz wymaluj, mam w swoim związku podobną sytuację z przeciąganiem liny i stawianiu na swoim. Tylko widzę to z innej perspektywy niż Ty - autorze wątku, bo z perspektywy Twojej "Królowej Lodu". Chociaż sama "Królową Lodu" bym się nie nazwała. Nie będę bawić się w analizy dlaczego tak jest, kto u nas czuje się bardziej lub mniej "atrakcyjny". Ale fakty są takie, że oboje stawiamy sobie poprzeczki. Ciągle przeciągamy linę . Zdajemy sobie nawet z tego sprawę, że czasem oboje się tak zapędzimy w tym stawianiu na swoim, że sprawiamy sobie na złość przykrości na zasadzie kto komu bardziej dokopie. Kogo bardziej zaboli. Kto bardziej postawi na swoim. Mieszkamy u mnie, z moimi dziećmi. Jednak przez ciągłe stawianie na swoim i upór mojego M (w naszym wypadku to On jest skorpion, ja jestem - waga), przez ciągłą walkę i demonstracje swojego zdania - mój partner już czterokrotnie w ciągu 4 lat się wyprowadzał. Ale ... za każdym razem dochodziliśmy do wniosku , że żyć bez siebie nie potrafimy. Że tak naprawdę przez ciągłe stawianie sobie poprzeczek oboje pozytywnie się nakręcamy. Potrzebujemy oboje tej adrenaliny , którą daje nam "przeciąganie liny". Generalnie oboje jesteśmy uparci i oboje próbujemy dominować w związku, ale twierdzę , że ja swój upór w jakiejś tam sprawie przynajmniej podpieram argumentami, a u Niego jest zawsze " nie, bo.....nie" . Albo "ma tak być, bo...tak". Po chłodnej analizie i przetrawieniu argumentów , zdarza się, że On, po czasie przyznaje mi rację. Co raz częściej jednak i ja mu tę rację przyznaję i przyznam po cichu, że czuję się wtedy w jakiś sposób przegrana. Że jednak nie jest po mojemu.... ale pracuję nad tym, aby w takich przypadkach nie mieć kaca, że się na coś zgodziłam, ugięłam się pod Jego naciskiem. Przyznam, że trochę walki wewnętrznej mnie to kosztuje, ale pracuje nad tym, bo ..... jak to ktoś w postach wyżej napisał: szanuję Go, zależy mi na Nim na tyle, że mogę czasem pójść na jakiś kompromis lub wręcz dać się zdominować.
I to mnie odróżnia od Królowej Lodu autora wątku, bo Jego kobieta jak się okazuje, ma jakieś wątpliwości. Potrzebuje jakiegoś czasu, musi się na czymś zastanawiać... pojawia się w tle jak nie jeden Pan Ex to drugi..... trochę sobie kobieta komplikuje tym życie i autorowi wątku przy okazji też. Jakby była pewna, że chce z Nim być, to już dawno tematy z przeszłości by pozamykała i nie pozwalała przeszłości wtrącać się do Ich aktualnego życia.