No dobra, zakładając na chwilę
że to jednak nie trolliszcze:
1. Okłamałeś ją odnośnie towarzystwa koleżanek nie po to, żeby jej nie martwić, tylko po to, żeby nie musieć konfrontować się z jej reakcją, która by nastąpiła gdybys powiedział jej prawdę. (prawdopodobnie gniew i żal). Taka reakcja byłaby przykra dla Ciebie, więc skłamałeś, żeby uniknąć przykrości. Zrobiłeś to DLA SIEBIE a nie dla niej. Pomyśl o tym przez chwilę. Ile w decyzji o kłamstwie było autentycznej troski o nia, a ile zwykłej niechęci do potencjalnej afery?
2. Czy masz najmniejsze pojęcie jak to jest żyć w ciągłej niepewności czy najbliższa osoba Cię nie zdradzi? Bez zaufania? Dzień za dniem? Jak bardzo to jest wyczerpujące psychicznie? Bo to jest cena, którą za Twoją przyjemność kręcenia z inną laską płaciła Twoja dziewczyna PRZEZ TEN CAŁY CZAS od kiedy zdała sobie z tego sprawę. Ty miałeś przyjemność, a ona za to zapłaciła. Nawet jeśli nie dowiedziała się, że się z puściłeś z tamtą laską, to wiedziała że coś jest na rzeczy. I że ją okłamywałeś. Wybaczyła, wróciliście do siebie, ale nadwyrężona zaufanie pozostało. Ona nie siedzi w twojej głowie, nie wie co Cię tak naprawdę łączy z tą czy inną koleżanką, a na Twoim słowie, skoro kłamiesz nawet w tak banalnych sprawach jak spotkanie z koleżankami, nie może polegać. To na czym ma oprzeć zaufanie? Jak ma się czuć bezpieczna w związku z Tobą? A przeciez poczucie bezpieczeństwa w związku to jest jeden z jego filarów. Podkopałeś go, ZARÓWNO kręceniem z inną JAK I kłamstwami, więc związek się posypał. W tej chwili powrót do Ciebie byłby dla niej powrotem do wyczerpującej psychicznie, toksycznej sytuacji, w której ona wkłada siły i zaangażowanie w związek z facetem, któremu czuje że nie może zaufać. Do życia w ciągłym zagrożeniu. Może sobie wyobraź jak Ty byś się czuł na jej miejscu, gdyby to ona kręciła z innym, a potem Cię okłamywała. Jak to by było gdybyś to Ty musiał żyć miesiącami zastanawiając się czy właśnie nie wyrwała za Twoimi plecami jakiegoś faceta, bo przeciez jak ją zapytasz, to prawdy nie powie.
Możesz się teraz zarzekać i bić w piersi że nie będziesz tego i owego a będziesz to i tamto, to nic nie pomoże, bo JESTEŚ NIEWIARYGODNY. Twoje słowo nie jest warte więcej niż kawał brudnej ściery. Sam na to zapracowałeś. To konsekwencja Twoich własnych wyborów, którą teraz ponosisz.