już nic nie wiem - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1 do 65 z 178 ]

Temat: już nic nie wiem

Historia, jak wiele innych zresztą.

Jesteśmy z mężem po ślubie już ładnych parę lat, oboje pod czterdziestkę.
Mieliśmy takie zaprzyjaźnione małżeństwo - troszkę w podobnym wieku, troszkę o podobnych zainteresowaniach. Bardziej znajomi męża niż moi, bo wszyscy pracują razem. Znamy się jednak od lat, polubiłam wspólne spędzanie czasu, imprezy prawie do zgonu;-)...ale też szczere rozmowy o wszystkim i niczym równocześnie. On przyjaciel mojego męża, Ona prawie moja przyjaciółka. Prawie.

Zaczęło się niewinnie. Ot rzucone mimochodem stwierdzenie, że Ona ładnie wygląda w szpilkach. Na kolejnej imprezie szalone tańce, które z zacięciem uwieczniałam na własnym telefonie. Wydawało mi się to wtedy zabawne, że Ona nagle chce tańczyć, a mój mąż bierze w tym udział, chociaż tańca raczej unika. Nie wierzyłam w złe intencje, nawet wtedy gdy w żartach pytała, czy nie jestem o nią zazdrosna. Przyjaźnimy się, lubimy razem spędzać czas, lubimy siebie i przyznaję, zazdrość wtedy była mi zupełnie obcym uczuciem. Teraz myślę, że potraktowała to wtedy jako wyzwanie. 

Czas ma to do siebie, że leci nieubłaganie. Kończyło się lato, sygnał do pożegnalnych spotkań. Wyprawiłam więc takie spotkanie-rewanż w ścisłym gronie, na łonie natury, przy sutym stole i dużych ilościach alkoholu. Alkohol lał się strumieniem, nasze myśli równie wartko przeskakiwały z tematu na temat. Jej mąż zasnął u jej stóp, ja ze swoim pokłóciłam się haniebnie. W jej obecności. Nawet nie zauważyłam, kiedy nagle zaczęła brać jego stronę. Wściekłość na męża, na nią zalała mi mózg. Opuściłam towarzystwo z nadzieją, że niedługo każdy rozejdzie się w swoją stronę. Niesłusznie. Czas mijał, niebo zaczynało się różowić, a ja trzeźwieć. Dosłownie i w przenośni.
Sytuacja którą zastałam po powrocie, odcięła mi tlen. Mąż całujący Ją. Mąż w Jej objęciach, mąż patrzący na mnie jak na intruza. Nie zachowałam się klasycznie. Nie wpadłam w histerię, nie popłakałam się, nie dałam w twarz . Odwróciłam się na pięcie, wróciłam do domu, zamknęłam drzwi na klucz. Rankiem zapytałam, czego ja właściwie byłam świadkiem? Dowiedziałam się, że błędu. Byłam świadkiem błędu. Potraktowałam to więc jak błąd. Przegryzłam, zmełłam, jak się to ładnie mówi-przepracowałam. Wnioski? Owszem wyciągnęłam. Trzeba przebaczyć, dla dobra dziecka, dla dobra tej miłości, którą darzę męża..i takie tam. Przebaczyłam jak mi się zdawało, ale nie zapomniałam.
Nasze relacje zaczęły się psuć. Powiało chłodem, chociaż oficjalnie byliśmy kochającą się parą. Kontakty ze znajomymi urwały się. Przynajmniej moje. Jego zostały, z bardziej lub mniej znanych powodów. Nadeszła zima. Mąż ropoczął walkę o kondycję. Nagle. Bieganie, bieganie i bieganie, chociaż zarzekał się często, że raczej po swoim trupie! Szybko wyszło mi z obliczeń, że biega także Ona. Nie ma jak to motywacja. Wyrażana we wzajemnej adoracji. Na portalu społecznościowym. Co zresztą szybko udało mi się ustalić. Historia przeglądarki (chociaż przypłaciłam to posądzeniem o sledzenie go) i wszystko jasne. Każdego dnia po kilka razy dziennie odwiedzał jej profil. Tym razem zachowałam się klasycznie. No może bez histerii, chociaż tak odebrał to mój mąż. Znów musiałam wyciągać wnioski. Oboje resztą wyciągnęliśmy: oficjalne dla nas i prywatne dla siebie.

Mąż zarzeka się, że cała bieżąca sprawa to wymysł mojej wyobraźni, że nic go z Nią nie łaczy poza kontaktami pracowniczymi. Mówi mi też często, że jestem piękna, że bardzo mnie kocha, że chce być razem, że myśli że zawsze będziemy razem.Miłośc kwitnie, sypialnia gorąca jak nigdy.
Równocześnie śpi z telefonem pod poduszką, kasuje historię przeglądarek na komputerze, laptopie, telefonie, których korzysta.
A ja uieram w jakiś sposób w środku. Patrzę na całą sytuację i mam wrażenienie, że tonę...

Zobacz podobne tematy :

2 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2015-12-28 23:22:24)

Odp: już nic nie wiem

Nie wiem, co tobie napisać.
Przecież wiesz, że intuicja jest twoim sprzymierzeńcem a nie wrogiem, dlatego nie powinnaś jej bagatelizować.
Przecież wiesz, że sytuacja epatuje niespójnością między słowami i zachowaniem twojego męża.
Przecież wiesz, że mówić, obiecywać można wiele.
Przecież wiesz, że nie łatwo jest zmienić całe swoje życie, gdy wszystko funkcjonuje poprawnie a tylko miłości, szacunku, lojalności brak.
Przecież wiesz, czy chcesz żyć w prawdziwym czy w fasadowym związku  Hm???

3

Odp: już nic nie wiem

KLasyczny romans.Jeszcze do tego bezczelnie klamie.Mam nadzieje,ze nie wierzysz w te jego bzdury.Oszukuje Cie...Mozesz z nim dalej byc,jesli chcesz.Ale przyjmij do wiadomosci<ze Cie oszukuje.

4

Odp: już nic nie wiem
Ismena1976 napisał/a:

KLasyczny romans.Jeszcze do tego bezczelnie klamie.Mam nadzieje,ze nie wierzysz w te jego bzdury.Oszukuje Cie...Mozesz z nim dalej byc,jesli chcesz.Ale przyjmij do wiadomosci<ze Cie oszukuje.

memo331 zdaje sobie z tego sprawę.
memo331 sytuacja jest patowa, a czas nie pracuje na Twoją korzyść, ich relacja nabiera tempa.
Bez względu na jego zarzuty wobec Ciebie; że śledzisz, że jesteś zazdrosna (klasyka), po błedzie jaki popełnił i do którego się przyznał powinien całkowicie zerwać stosunki z tą panią.
Przegiął, zadał Ci ból i to powinny być wystarczające argumenty.
Uważam, że tylko wstrząs może go wytrącić z tego błogostanu...choć nie musi.
Rozmowa - przedstawiasz swoje zastrzeżenia;
"Szybko wyszło mi z obliczeń, że biega także Ona. Nie ma jak to motywacja. Wyrażana we wzajemnej adoracji. Na portalu społecznościowym. Co zresztą szybko udało mi się ustalić. Historia przeglądarki (chociaż przypłaciłam to posądzeniem o sledzenie go) i wszystko jasne. Każdego dnia po kilka razy dziennie odwiedzał jej profil..............
Równocześnie śpi z telefonem pod poduszką, kasuje historię przeglądarek na komputerze, laptopie, telefonie, których korzysta."

Nie godzisz się na to, on bagatelizuje.
Stawiasz warunki; zmiana pracy, całkowite zerwanie kontaktów z flamą - on Cię wyśmiewa, masz paranoję?
Prosisz, żeby się wyprowadził...

5

Odp: już nic nie wiem

josz ma rację. Widzę jak to wygląda. Chciałam jednak, żeby ktoś spojrzał na sprawę nie moimi oczami. Bo w pewnym momencie miałam takie wrażenie, że popadam w paranoję..

6 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2015-12-29 12:59:31)

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

Chciałam jednak, żeby ktoś spojrzał na sprawę nie moimi oczami. Bo w pewnym momencie miałam takie wrażenie, że popadam w paranoję..

A nie jest tak, że chciałaś, aby ktoś powiedział tobie, źe się MYLISZ w swoich przeczuciach i całkiem świadomych spostrzeżeniach? Żebyś w konsekwencji nie musiała robić niczego, co uderzyłoby w status quo, żebyś nie musiała mierzyć się ze strachem i obawą jak źyć, gdy to wszystko, co budowałaś latami i na czym tobie bardzo zaleźy okaźe się iluzją? I żebyś nie musiała powiedzieć sobie wprost, że twój mąż ciebie nie kocha?

7

Odp: już nic nie wiem

Może jest tak jak piszesz, kitkaoskara. Może też chcę odpowiedzi na pytanie, dlaczego człowiek, którego wybiera się spośród milionów, okazuje się chybionym wyborem.

8 Ostatnio edytowany przez kitkaoskara (2015-12-29 17:18:36)

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

Może jest tak jak piszesz, kitkaoskara. Może też chcę odpowiedzi na pytanie, dlaczego człowiek, którego wybiera się spośród milionów, okazuje się chybionym wyborem.

Odpowiedź na postawione przez ciebie pytanie jest bardzo trudna.
Odpowiedzi mogą być najróżniejsze.
Mamy prawo do błędów i czasami je popełniamy, bo np. zbyt szybko, pod wpływem zakochania podejmujemy decyzję, że to ten/ta.
Czasami w trakcie związku nie dbamy o relację, oddalamy się od siebie.

Można tak wymieniać i wymieniać. Tylko co to wymienianie i znalezienie odpowiedzi na twoje pytanie zmieni?
Czyż nie jest to problem zastępczy, źeby nie konfrontować się z prawdą o relacji ?
Twój mąż okazał się nielojalnym kłamcą, który nie zawaha się przed skrzywdzeniem ciebie, aby poczuć się ... (wstaw, co chcesz). Żyjesz z kimś dla kogo jesteś z pewnością ważną osobą, bo wypełniasz rolę żony. Dzięki tobie twój mąż "wypełnia" swoją rolę społeczną. Ale nie jesteś dla niego kimś wyjątkowym, jedynym; kimś, kim chce się opiekować, chronić i kimś,momkogo pragnie się dbać.

EDIT:
Zastanów się, czy nie wpadłaś w rodzaj odrętwienia, spowodowanego rozczarowaniem mężem i nie uciekasz od rzeczywistośći w filozoficzne rozważania, aby opóźnić moment, w którym będziesz musiała świadomie podjąć decyzję jak dalej żyć. Paradoksalnie, takie wypieranie faktów, ignorowanie własnej intuicji, które ma za zadanie ochronę ciebie poprzez redukcję lęków są dla ciebie zgubne, bo powodują, że przesuwasz swoje granice i pozwalasz na oszukiwanie ciebie, a to zawsze ma negatywne następstwa.

9

Odp: już nic nie wiem

Szkoda, że nie obudziłaś jej męża wtedy, gdy się całowali z pytaniem, czy widzi to samo co ty wink To co wyprawia twój mąż, to też klasyka, będzie ci wmawiał takie oczywiste bzdury, że w końcu zaczniesz wierzyć, że on mówi prawdę, a ty jesteś psychicznie chora.
A co na to wszystko jej mąż? Nie widzi, nie słyszy, nie rozumie, czy jest mu to na rękę?

10

Odp: już nic nie wiem

Jej mąż prawdopodobnie nic o tym nie wie. Dalej spotyka się z moim mężem i nic nie wskazuje na to, że jest czegokolwiek świadom. Ja z kolei raczej nie jestem tą osobą ,od której powinien prawdę usłyszeć. Przyznaję Ci kitkaoskara zupełną rację. Swoimi spostrzeżeniami trafiłaś w punkt. To jest chyba jednak ludzkie, że żałuję cięcia tych 15 lat mojego życia.

11

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

Jej mąż prawdopodobnie nic o tym nie wie. Dalej spotyka się z moim mężem i nic nie wskazuje na to, że jest czegokolwiek świadom. Ja z kolei raczej nie jestem tą osobą ,od której powinien prawdę usłyszeć. Przyznaję Ci kitkaoskara zupełną rację. Swoimi spostrzeżeniami trafiłaś w punkt. To jest chyba jednak ludzkie, że żałuję cięcia tych 15 lat mojego życia.

Znasz jej męża dobrze (czy oni mają dzieci?), przecież przyjaźniliście się od dawna. Nie widzę powodu, żebyś nie poprosiła go o spotkanie (i dyskrecję) i wyjawiła swoje obawy, oraz opowiedziała o incydencie, którego byłaś świadkiem.
Przecież on musi zastanawiać się, dlaczego nagle Wasze stosunki oziębły, czy wręcz urwały się, myślę, że Twój mąż i tamta mogli sprzedać mu jakąś historyjkę zabezpieczając się jednocześnie, na wypadek, gdybyś chciała jednak podzielić się wspomnieniami tamtego wieczoru/poranka.
Być może nawet Ciebie przedstawili  w nienajlepszym świetle.
Jednak to nie jest dla Ciebie zupełnie obcy facet, który może potraktować Cię jak wariatkę.
Dobrze byłoby, gdybyś oprócz podejrzeń miała jakieś konkretne dowody, nie tylko na potrzeby ewentualnej rozmowy ze znajomym, ale też dla siebie.
Niech tamten też przyjrzy się dyskretnie zachowaniu żony, a nawet jak się wygada, to nie masz nic do stracenia.
Porozmawiaj z nim.

12

Odp: już nic nie wiem

Tak, znamy się dość dobrze, w końcu ładnych parę lat. Owszem mają dzieci, nawet dwoje. Jej już się taka historia przydarzyła. Z człowiekiem poznanym wieczorem w barze. O ironio broniłam jej wtedy przed jej mężem mówiąc, że taki jednorazowy incydent o niczym nie świadczy.
Myślałam o tym josz, owszem.  Tylko zupełnie nie wiem, jak. W końcu minęło pół roku, a na dzień dzisiejszy nie mam jakichś twardych dowodów.  Czasem się widujemy i widzę że jest trochę skrępowany. Więc podejrzewam, ze tak jak powiedziałeś, ktoś komuś sprzedał niezłą gadkę.

13 Ostatnio edytowany przez josz (2015-12-29 21:12:58)

Odp: już nic nie wiem

Uważam (jestem kobietą smile), że nie masz nic do stracenia, zwłaszcza, że, jak piszesz, już wcześniej zdarzały jej się takie chwile zapomnienia, więc Twoja relacja być może da mu do myślenia. Jeśli on nie jest raptusem, to nie pobiegnie od razu do żonki z awanturą, tylko zacznie się  przyglądać jej i różnym sytuacjom (zresztą możesz poprosić go o dyskrecję, możesz przyznać, że Wasze małżeństwo przeżywa kryzys z powodu bliskiej relacji Twojego męża i jego żony).
Pisałam wcześniej, że Wasze stosunki oziębły, ale to raczej Ty zniknęłaś z ich towarzystwa, bo być może oni nadal spotykają się we trójkę, lub w większym gronie, bez Ciebie, więc dla niego to też musi być dziwne, niech pozna Twoją wersję.
Sytuacje, które Cię niepokoją, przez obrońców tzw. przyjaźni damsko-męskiej mogą być potraktowane jako naturalne, mam na myśli wspólne bieganie, radosna korespondencja itd.
Jednak z uwagi na "tamto wydarzenie" zachowanie Twojego męża to jawny brak szacunku dla Ciebie i Twoich uczuć, a już blokowanie telefonu, laptopa i innych komunikatorów zupełnie go pogrąża, dobitnie świadczy o tym, że nie jest z Tobą szczery i ma coś do ukrycia.
Wspólnych spotkań na joggingu też sama się domyśliłaś, nie opowiadał o tym?
W obliczu tych wszystkich wydarzeń, takie tajemnice nie cementują Waszego małżeństwa, a wręcz pogłębiają kryzys.
Twój mąż nie jest lojalny i Ty o tym wiesz, dlatego jeśli masz jeszcze jakiś cień nadziei na ratowanie Waszej rodziny, musisz postawić go pod ścianą, licząc się jednak z tym, że niewiele osiągniesz.
Osobiście postarałabym się jednak o jakieś dodatkowe informacje.
Stan, w jakim teraz się znajdujesz, wykończy Cię psychicznie, a sytuacja pozostawiona własnemu losowi jeszcze bardziej Was oddali od siebie.
Krótko mówiąc wóz, albo przewóz, takie moje zdanie.
To jednak Twoje życie i Twoje decyzje. Z tego, co piszesz i jak piszesz widać mądrą, opanowaną kobietę.
Z pewnością podejmiesz mądrą decyzję.

14

Odp: już nic nie wiem

Dziękuję josz, za te słowa bardzo dla mnie ważne. Przepraszam równocześnie, że nieopatrznie pomyliłam Twoją płeć smile Faktycznie myślałam, że czas działa na moją korzyść, ze coś wydarzy się samoistnie. Ktoś, coś, co zdejmie ze mnie odpowiedzialność za podejmowanie decyzji. To dość dziecinne z mojej strony, prawda?:/ Myślę, że faktycznie czas wydorośleć.

15

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

Dziękuję josz, za te słowa bardzo dla mnie ważne. Przepraszam równocześnie, że nieopatrznie pomyliłam Twoją płeć smile Faktycznie myślałam, że czas działa na moją korzyść, ze coś wydarzy się samoistnie. Ktoś, coś, co zdejmie ze mnie odpowiedzialność za podejmowanie decyzji. To dość dziecinne z mojej strony, prawda?:/ Myślę, że faktycznie czas wydorośleć.

Nie, w żadnym wypadku Twoje oczekiwania nie są dziecinne. Stoisz przed bardzo trudną decyzją od której będzie zależało dalsze życie Twoje i Twojego dziecka.
Gdy poczytasz tutaj podobne wątki, przekonasz się jakie rozterki targają kobietami, których małżeństwa stanęły na rozdrożu, ile czasu często straciły, łudząc się i próbując sklejać to co się rozpadło.
Absolutnie nie twierdzę, że Twoje małżeństwo już się rozpadło, NIE, ale nie jest dobrze.
Jeśli już naprawiać, to we dwoje i z zachowaniem absolutnej szczerości, czy Twój mąż jest na to gotowy, czy zechce? - ja tego nie wiem.
memo331 uważam, że rozmowa (być może ostateczna, bo wcześniejsze, jak widać niewiele zmieniły) jest niezbędna i bardzo ważna, dlatego powinnaś przygotować się do niej.
Pomyśl może wcześniej o skorzystaniu z pomocy psychologa, żebyś nie popełniła błędu i nie musiała żałować.
Trochę z innej beczki; czy wybieracie się wspólnie na sylwestra, czy możesz spodziewać się tam dawnych "przyjaciół"?

16

Odp: już nic nie wiem

Memo
W imię czego tak dajesz się poniżać temu facetowi?
W imię tej pseudomiłości podszytej strachem?Dla kogo te Twoje poświęcenie?
Uwierz mi, nikt nie jest i nie będzie więcej wart od Ciebie samej..
Do znudzenia trzeba widzę wbijać to młotkiem do głowy :
Danie szansy to nie tylko postawienie warunków, ale przede wszystkim pełna konsekwencja w ich egzekwowaniu...
Szansa to nie jest coś co się komuś należy bo jestem związana węzłem małżeńskim.
To ma być wyłącznie Twój kaprys kobieto..

Zacznij się wreszcie szanować dziewczyno! Bo jeśli Ty sama siebie nie szanujesz, to on ani nikt inny szanować Ciebie nie będzie..
Niby to takie oczywiste, ale jak widzę tutaj na portalu jest z tym cholerny problem aby to zrozumieć!
Cytat z tego co napisałaś w wątku Talerzyka:

Co nas jeszcze łączy? Wspólne "interesy"- dziecko, kredyt, "a co powie rodzina", "a co sąsiedzi powiedzą".


A co Ciebie interesuje co powie rodzina i sąsiedzi? Masz sobie cokolwiek do zarzucenia?
Czy to rozwalasz rodzinę?
To nie rodzina, sąsiedzi muszą go codziennie oglądać, znosić jego obecność..
Ty masz się wyprowadzić?
Chyba go do reszty pogięło.. Nie walcz o niego, puść go wolno ale z orzeczeniem o winie..
Masz dowody? To nie zastanawiaj się tylko migiem do najlepszego prawnika od takich spraw..
On już będzie wiedział jak go puścić w samych skarpetkach

Widzisz Memo
Bardzo znikoma ilość ludzi  stosuje się do rad napisanych na portalu.
Większość mając świadomość, do czego to może doprowadzić i tak woli podążać swoją ścieżką.
Po prostu do pewnych decyzji musimy dojrzeć sami.
A wiara w to, że się uda to co zdrajca lub zdrajczyni rozwalili jest przeogromna
No i wtedy wręcz seryjnie popełnia się mnóstwo dziwacznych błędów.
Jeśli do głosu dochodzi rozum, który krzyczy dość, to nasze głupie serce i tak ściska.
Dopiero po pewnym czasie, kiedy stajemy się cieniem samego siebie, wypruci z emocji, dociera do nas prawdziwy obraz tego, co się stało .
Dobrze kiedy będzie tylko to parę miesięcy.
Bo wtedy jest jeszcze odrobina siły i silnej woli aby odejść,
Jednak jest znacznie gorzej, kiedy przyzwyczajamy się do sytuacji,a tym samym pogrążamy się coraz bardziej..
Wtedy bowiem zmiany w naszej psychice zachodzą na tyle ogromne, że praktycznie istnieje mało realna szansa na normalne życie. Wiem, że obojętnie jak mocno bym się starał to wytłumaczyć, Ty i tak zrobisz swoje..
To znaczy to samo co 90 procent ludzi z tego portalu  robi wbrew sobie i wbrew zdrowemu rozsądkowi
Tak bardzo chciało się pożywić  tą odrobiną nadziei.
Ja jednak od godziny W, wziąłem się ostro za to aby dokładnie wiedzieć na czym stoję. Detektyw, mocne dowody w rękach i wszystko stało się jasne..
Było mi o tyle łatwiej, że w momencie złożenia pozwu już nie żyłem ze swoją ex pod jednym dachem-
Została bezpardonowo wyekspediowana do swojej mamuśki, więc nie byłem narażony na codzienną burzę emocji, kiedy jest się fizycznie razem.
W takiej sytuacji jest dużo łatwiejsze oddzielenie serca od rozumu.
Porównywać to co mówila z tym co robiła w konfrontacji z dowodami Pewnie zdarzyło Ci się nieras, że tłumaczyłaś go, wybielałaś go.. Myślałaś, że jest inny
Bo obojętnie przecież co się stało, to wiąże Was przecież jeszcze miłość.
A tak naprawdę podświadomie wiedziałaś i wiesz doskonale, że to jest czysty absurd,  bo to co robi nie pokrywa się w faktach z tym co Ci mówi.
Jednak serce, ta odrobina nadziei wmawiają że jest inaczej.
Ja Ciebie doskonale rozumiem
Po prostu chcemy w to wierzyć że jest inaczej, więc oszukujemy samych siebie.
To, że Twój związek to już wyłącznie fikcja i nic z tego nie będzie to fakt oczywisty.
A ci co twierdzą inaczej, są niepoprawnymi optymistami albo masochistami.
Nie znam jeszcze przypadku, żeby po takich akcjach i takiej postawie zdrajcy była choćby nikła szansa aby ten związek scalić.
Trzeba to przyjąć do wiadomości i to zaakceptować:
Was już nie ma. Jesteś Ty i on. Ale osobno..
Więc albo pogodzisz się co się stało,ale będziesz żyła nadal w w tym chorym układzie na zasadzie każdy sobie rzepkę skrobie i układasz sobie życie równolegle z kimś innym, 
Albo bierzesz sprawy w swoje ręce, panu mówisz do widzenia, odchodzisz  i układasz sobie życie z dala od tego faceta.
Innej alternatywy niestety nie ma Memo

Nie czekaj na jego decyzję, bo tylko Ty w tej sytuacji jesteś jedynym ogniwem zdolnym do jej podjęcia.
On tego nie zrobi. Jak wszyscy zdrajcy to tchórz bojacy się wzięcia odpowiedzialności za to co zrobił.
Ale decyzja jest wyłącznie Twoja. Twoje życie, Twój wybór

Wiesz, nie ma lepszej zemsty niż zostawić kochanków samych sobie...
Bez możliwości powrotu zdrajcy do Ciebie..
Odarcie zdrady z aury tajemnicy, wywalenie jej na światło dzienne...

17

Odp: już nic nie wiem

Nie pisałam tutaj wieki, a czas uzupełnić historię do końca...(?).
Utknęło to gdzieś około grudnia zeszłego roku, a dzisiaj zatacza właśnie pełne koło. W skrócie powiem, że mój wyimaginowany romans męża okazał się jak najbardziej prawdziwy. Około lutego odkryłam bilingi ich rozmów. Setki wysyłanych sms, życzenia świąteczne, noworoczne, WALENTYNKOWE. (!)  Mąż na kolanach obiecywał zakończenie znajomości, urwanie kontaktu. Przez następne pół roku zaczynało być naprawdę fajnie. Czasem dyskretnie sprawdzałam jeszcze jego prawdomówność, większych niepokojących oznak nie zauważyłam. Z czasem jednak przydarzały się nam coraz częstsze kłótnie. Nie miałam dowodów, ale ciągle coś nie dawało mi spokoju. Oczywiście hasła na skrzynkach mailowych nie zniknęły. Tłumaczenia, że chce mieć swoją prywatność były w tej sytuacji dosyć dziwne, ale uszanowałam. Wydawało mi się, że krok po kroku odbudowujemy nasze zniszczone życie, zaczęliśmy razem spędzać więcej czasu, zajmować się wspólnymi pasjami. Ona z mężem wyjechała na długi urlop, później my mieliśmy swoje wakacyjne podróże. Czas powrotu do pracy, oczywiście mój niepokój, ale nie było żadnych niepokojących oznak. Tydzień temu mój mąż mówi mi takie słowa: po tym wszystkim teraz już wiem, że jesteś dla mnie najważniejszą kobietą w życiu. Kocham tylko Ciebie i mam nadzieję, że uda nam się to wszystko naprawić. No i alarm w mojej głowie: będzie bolało. W spokojnych słowach, krok po kroku wyciągnęłam z niego następującą informację: kontakt z Nią nigdy się nie urwał. Przeniósł się tylko w objęte hasłami rejony komputera i trwał nieprzerwanie do wakacyjnych wojaży jej i jej męża. Nieszczęśliwie w czasie tych właśnie wojaży, zdradzany mąż odkrył stęsknione maile mojego męża. Niestety nie poznał ich treści, gdyż oboje: Ona i mój mąż umówili się na ich bieżące kasowanie. Ale wiedział już, kto zajmuje głowę jego żony. Zakazał jej tego kontaktu i właśnie wtedy kontakt się urwał. Powiem szczerze, że przestałam oddychać. Zapytałam, czy to już wszystko co chce mi powiedzieć. Zastanowił się sekundę i powiedział, że nic więcej już nie było. Byłam w takim szoku, że nie wiedziałam czy mam płakać, czy pakować mu walizki. Zaczęły się tłumaczenia, że to nic nie znaczące maile, że rozmawiali w ten sposób z sobą , bo lubią z sobą rozmawiać , czyli typowe ble, ble, ble.
Ale tego, co wydarzyło się trzy dni po tej rozmowie, nie przebije nic.
Nie muszę tłumaczyć, co te wcześniejsze  wyznania spowodowały w moim życiu. W czasie nieobecności męża zajrzałam więc do historii na jego laptopie. Początkowo żadnych niepokojących rzeczy. Nagle moją uwagę zwróciła krótka wiadomość wysyłana o pierwszej nad ranem: Słodkich snów moja dziewczyno. Tłumaczona na język angielski.
I teraz faktyczny finał historii. Otóż tego samego maila wysłanego do niej nad ranem przechwycił jej mąż. Nie muszę tłumaczyć, że zakończyło się to mailową awanturą panów i groźbami w przypadku ciągnięcia romansu dalej. Po tej awanturze, zainteresowani postanowili "wspólnie zakończyć historię, bo rani zbyt wielu ludzi". Tylko po głębszej rozmowie, okazało się, że to przestraszona pani postanowiła zakończyć historię, a mój mąż" nie chce być powodem jej ewentualnych problemów". Mąż początkowo twierdził, że ten wysłany mail o niczym nie świadczy, wysyłał jej tak jak przyjaciółce. Po głębszym "zastanowieniu" znów stwierdził, że jednak takiego właśnie maila chciał wysłać i chyba nie ma co tłumaczyć dlaczego. Ale właściwie co to zmienia w tej sytuacji?
Finał finału: mąż mnie kocha, jestem dla niego najważniejsza, kochał mnie przez cały ten rok, nigdy nie przestał bo już wcześniej dokonał wyboru: mnie. Ją bardzo lubi, mnie kocha. Nigdy nie odejdzie, nigdy nie pozwoli mi odejść, zawali się cały jego świat. To, że dawał mi znak swojego istnienia dopiero po powrocie z pracy, a w tym samym czasie utrzymywał z nią gorącą, mailową linię wytłumaczył tak: mnie widział więc mógł mi wszystko powiedzieć, jej często nie widział, więc jak mógł jej cokolwiek powiedzieć?
Dlaczego to zrobił, nie wie. Dlaczego brnął w kłamstwa, nie wie. Dlaczego na często zadawane przeze mnie pytanie "czy ta historia jest zakończona" zawsze odpowiadał twierdząco, nie wie. Dlaczego wmawiał mi urojenia i wręcz chorobę psychiczną, nie wie. Wie natomiast jedno: bardzo, bardzo mnie kocha. Tyle.
Proszę was o jedno: ratunku.

18 Ostatnio edytowany przez diana45 (2016-11-04 10:37:17)

Odp: już nic nie wiem

Sama musisz dokonać wyboru... Podpowiem Ci tylko że jest duże prawdopodobieństwo że zostając z nim będziesz cierpiała dużo bardziej .Albo dlatego że nie będzie wierny,albo dlatego że Tobie będzie bardzo trudno zapomnieć . Zaufanie tak łatwo nie wraca. Wiem po sobie. Też kiedyś dawałam szansę i niepotrzebnie bo historia się powtórzyła. Te tłumaczenia to klasyk,przerabiałam to. Kobiety po prostu chcą wierzyć...
No i sorry za szczerość ale trudno wierzyć w te ich platoniczne rozmowy...

19 Ostatnio edytowany przez ZlaKobieta33))))) (2016-11-04 10:39:26)

Odp: już nic nie wiem

Podziwiam ci i cie wspolczuje bo dla mnie przy kolejnym jego potknieciu oznaczalo by to koniec malzenstwa.

Musisz podjac w koncu jakas decyzje i postawic mu Ultimatum, bo slabo to widze miedzy wami,
On widzi ze do tej pory nie wyciagnelas zadych konsekwencji z tego co zrobil wiec pozwala sobie ciagle na to samo, brak szacunku i perfidnosc jej i jego.

A i jescze jedno jego slowa jak to on cie bardzo nie kocha to tylko slowa czynami tego raczej nie pokazuje ,wyrachowany gnoj

20

Odp: już nic nie wiem

A jednak. Kochana Memo ciezka decyzja przed Toba. On mysli jak widac przede wszystkim teraz o sobie boi sie o wlasne 4 litery. obawiam sie tej tylko "przyjazni". Moj maz na poczatku na moje pytanie"co Cie z nia laczy?" odpowiedzial"przyjazn" potem sie zaczal sypac ale nie powiedzial od razu wszystkiego tylko mi dawkowal.Obym sie mylila w Twoim przypadku..Niestety pozostaje tylko zaakceptowac Ci to lub nie. Kiedy juz ma sie prawie 40 lat i z kims poukladane zycie to ciezko przeprowadzic rewolucje w swoim zyciu i zaczynac wszystko od nowa.Albo to przelkniesz albo nieunikniona rewolucja. Wiesz dobrze ze ja tez z tych przypadkow co w trakcie lykania i nie takie to proste. Mnie przy mezu trzyma jego dzisiejsze zachowanie wzgledem mnie ale wtedy pozostawialo wiele do zyczenia. Na pewno nie bedzie Ci latwo z tym zyc. Chociaz z Twoim poczuciem humoru to kto wie?

21

Odp: już nic nie wiem

Memo nikt Cię nie uratuje jeśli nie zrobisz tego sama..

Najbardziej smutny jest Twój znak zapytania w pierwszym zdaniu :-(

Nie powiem Ci co będzie, ale z własnego doświadczenia powiem Ci jak wyjść z tej sytuacji najmniej poraniona ..
Powinnaś odseparować się od swojego męża. Zarządzić separację na pewien czas. Ten czas jest potrzebny Wam obojgu.
Tobie - abyś spojrzała na wszystko z dystansu, abyś zobaczyła jak funkcjonujesz sama, i abyś poczuła się kobietą godną, która potrafi podejmować bardzo trudne decyzje
Jemu - aby zobaczył jak wygląda życie bez kobiety którą podobno "kocha", aby mógł zatęsknić  i aby przemyślał to co robi.

Niestety Twoje dotychczasowe zachowanie upewniło go w przeświadczeniu, że zdrada uchodzi mu na sucho i że może karmić Cię kłamstwami, ponieważ jesteś tak od niego uzależniona, że wręcz niezdolna do podejmowania  żadnych decyzji..

Musisz to zmienić, bo to jedyna szansa na uratowanie Twojego związku.

Jeśli tego nie zrobisz, to za chwilę zaczniesz wszystko od początku, z tą albo inną qrwą..

22

Odp: już nic nie wiem

Wlasciwie to rzeczywiscie memo to co pisze takata to sporo w tym racji. Przez caly ten rok to jakbys dawala mu ciche przyzwolenie na ta przyjazn i to wszystko uchodzilo mu na sucho. Facetowi jak troche popuscisz to chetnie z tego skorzysta. Ta separacja to nieglupie aczkolwiek wymagajace odwagi. Chociaz z tego co opisujesz to przypuszczam ze on skamlal by jak pies pod Twoimi drzwiami. Moze rzeczywiscie jakis porzadny wstrzas mu jest potrzebny zeby docenil co ma. Przypuszczalnie jak mu cos takiego zafundujesz to odechce mu sie jakichkolwiek przyjazni. Mam nadzieje ze sie nie myle. Niech Ci napisza inni co  mysla o tej Twojej sytuacji.

23

Odp: już nic nie wiem
eni.lij napisał/a:

Wiesz dobrze ze ja tez z tych przypadkow co w trakcie lykania i nie takie to proste.

Rozwaliłaś mnie tym tekstem big_smile .Masz rację, że to proste nie jest, chociaż wydaje się w zasadzie bardzo proste. Czasu nie cofnę, niezależnie od tego jakie było moje postępowanie w tej sprawy przez miniony rok. Wzięłam sobie za męża niedowartościowane dziecko, obecnie w wieku 40 lat. Mało tego: manipulanta, kłamcę i świetnego aktora. Sama nie mogę w to uwierzyć. Na dzień dzisiejszy jestem po prostu w szoku.

24

Odp: już nic nie wiem

Widzisz Memo proste to to jest dla tych osob co tego nie przezyly. Widzisz ja tysiace razy juz myslalam o tym zeby sie rozwiesc tylko za kazdym razem myslalam co mi to da? I tak juz do konca zycia bede musiala zyc z tym co mi zrobil czy bede z nim czy nie. Gdybym byla przed trzydziestka no moze by mi sie chcialo zaczynac wszystko od nowa ale w moim wieku? Wszystkie moje kolezanki mowia ze jakby sie teraz rozwiodly to by juz chlopa nie szukaly bo sa juz zmeczone tym wszystkim a ja bede teraz nowego szukac? Totalny bezsens. Moze sa tacy co im sie chce mnie juz nie bardzo. To wielka niewiadoma moze spadne z deszczu pod rynne i znow bede cierpiec nie chce juz tego wszystkiego przechodzic ten moj dzisiejszy to calkiem porzadny tylko ile mnie to musialo kosztowac zaczym dorosl i zmadrzal? Piszesz ze ten Twoj to niedowartosciowane dziecko i klamca to tak jak ten moj sprzed lat. Cholera moze z tego Twojego jeszcze cos bedzie? Moze w koncu zmadrzeje i wydorosleje? To naprawde dolujace ze faceci dorastaja dopiero w wieku 40 lat. A bylo sobie wziasc takiego starszego jak za maz wychodzilysmy co dostal po dupie i wydoroslal. A tak to teraz kicha.

25

Odp: już nic nie wiem

Memo gdybys chciala skorzystac z mojego doswiadczenia jak wyciagnac prawde to moge Ci napisac jak bylo w moim przypadku nie wiem czy w Twoim sie sprawdzi. Ja po kilku tygodniach kiedy sie zorientowalam ze klamie jak z nut(nie kleily mi sie ze soba niektore fakty ktore mi wciskal) powiedzialam mu " klamiesz i albo powiesz mi cala prawde jak bylo albo dowiem sie od kogos innego a jak sie dowiem ze bylo inaczej to porozmawiamy inaczej i to sie dla Ciebie zle skonczy." Bardzo szybko podzialalo i wyspiewal mi wszystko (mam nadzieje ze wszystko) chyba ze strachu. Nie wiem czy w Twoim przypadku podziala w moim podzialalo.Druga sprawa czy jestes na to gotowa zeby to wiedziec jezeli rzeczywiscie ma cos co jeszcze ukrywa to bedzie bolalo.

26 Ostatnio edytowany przez memo331 (2016-11-05 20:50:38)

Odp: już nic nie wiem
eni.lij napisał/a:

Memo gdybys chciala skorzystac z mojego doswiadczenia jak wyciagnac prawde to moge Ci napisac jak bylo w moim przypadku nie wiem czy w Twoim sie sprawdzi. Ja po kilku tygodniach kiedy sie zorientowalam ze klamie jak z nut(nie kleily mi sie ze soba niektore fakty ktore mi wciskal) powiedzialam mu " klamiesz i albo powiesz mi cala prawde jak bylo albo dowiem sie od kogos innego a jak sie dowiem ze bylo inaczej to porozmawiamy inaczej i to sie dla Ciebie zle skonczy." Bardzo szybko podzialalo i wyspiewal mi wszystko (mam nadzieje ze wszystko) chyba ze strachu. Nie wiem czy w Twoim przypadku podziala w moim podzialalo.Druga sprawa czy jestes na to gotowa zeby to wiedziec jezeli rzeczywiscie ma cos co jeszcze ukrywa to bedzie bolalo.

Czy było coś więcej? Pewna nie jestem, ale w przypadku, kiedy dorosły facet wysyła "zakodowane" ( big_smile ) maile miłosne, to raczej platoniczne to nie było. Chyba,że nagle odezwał się w nim Romeo i właśnie ten nieskonsumowany związek jest dla niego taak pociągający. Nie wiem, co jeszcze przede mną ukrywa. Pan X trzyma go chyba w szachu i nieźle nastraszył. Nie wiem, jakie maile wpadły w jego ręce. Zaproponowałam kontakt panu X, ale do dzisiejszego dnia nie skorzystał. Być może ma do mnie żal, że wtedy nie próbowałam jakoś mu tego powiedzieć. Nie wiem. Do pani X również skierowałam kilka kulturalnych słów, bez odzewu big_smile Tchórze nie odbierają telefonów od zdradzonych żon, więc skończyło się mailowo i jednostronnie big_smile  Fakt, ze może trochę za późno, ale wcześniej jakość się brzydziłam...Czy to się definitywnie skończyło? Trudno powiedzieć. Zawsze można założyć konta na innych portalach, kupić drugi telefon hmm
Mi się już nie chce sprawdzać. Może pan X nabierze werwy ? W końcu ma jakieś półroczne "tyły" w historii smile
Powiem Ci coś, bardzo podoba mi się twoja szczerość big_smile Czy mój mąż mówi mi prawdę? On nie umie powiedzieć prawdy, jeśli nie zostanie złapany za rękę hmm i wierz mi, w jego przypadku to nie jest przenośnia. Dlatego napisałam wcześniej: kłamca i urodzony aktor. Nawet powieka nie zadrga.

27

Odp: już nic nie wiem

No coz ta moja szczerosc. Wlasciwie to nie wiem juz czy to moja zaleta czy przeklenstwo. Wlasciwie to ja akurat nigdy nie zwracalam na to specjalnie uwagi ze tak mam ale cos w w tym jest. Ostatnio instruktor prawa jazdy powiedzial mi "lubie Cie za Twoja szczerosc. Przynajmniej zawsze walisz prosto z mostu to co myslisz". Ale moj maz powiedzial mi kiedys ze ciezko mu sie bylo do tego przyzwyczaic. Dzisiaj juz sie tak przyzwyczail ze nie zwraca na to uwagi ale kiedys moze po czesci o to mu chodzilo ze tak poplynal? Kurcze Memo zatwardzialy ten Twoj facet. A moze Ty go upij i sprobuj cos wyciagnac? Trzeba bylo go moze kiedys sledzic (troche glupie ale przynajmniej z korzyscia dla Ciebie)miala bys wszystko czarno na bialym a tak to teraz wlasciwie nic nie wiesz. W sumie to glupio tak nie wiedziec do konca co tam bylo. Najgorzej jak wysypie sie to dopiero po latach. A jak sie w domu zachowuje? No i jak Ty sie zachowujesz po tym co Ci powiedzial? Masz jakies plany czy na razie stoi wszystko w martwym punkcie?

28

Odp: już nic nie wiem

Relacje między nami? Projekcja niestety smile moja wina, ale bardziej twoja niestety hmm szkoda słów..

29

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

. Sama nie mogę w to uwierzyć. Na dzień dzisiejszy jestem po prostu w szoku.

Z Twoich wcześniejszych postów wynika, że romans Twojego męża trwał nieprzerwanie ponad rok, to niestety długo.
Zakończył się nie z powodu tego, że on cokolwiek zrozumiał, tylko po prostu został do tego zmuszony.
Jego zapewnienia o miłości do Ciebie, możesz między bajki włożyć.
Współczuję Ci, jednocześnie dziwiąc się, że jesteś w szoku. Blokowanie kont przez ten cały czas, w sytuacji gdy udowodniłaś mu nielojalność, było jasnym dowodem braku szczerości z jego strony.
On kłamie nadal, upierając się przy "tylko przyjaźni" z kochanką, twierdząc jednocześnie, że cały czas kochał tylko Ciebie.
Obawiam się, że tak się nie da, czy naprawdę czułaś się kochana i ważna dla niego w tym ostatnim czasie, ile stresu i wątpliwości przeżyłaś z powodu "miłości" męża do Ciebie?
Z drugiej strony, analizując jego zaangażowanie w relację z kochanką, trudno uwierzyć w "tylko przyjaźń" i w "po prostu bardzo ją lubię", trudno także uwierzyć, że jego uczucie do niej zniknęło nagle, po ostrej reakcji jej męża.
Przecież sprawa jest aktualna.
memo331, nie wiem, czy można odkochać się w żonie, zakochać w innej kobiecie, a następnie z powodu przymusu zerwania z kochanką, ponownie zakochać z żonie?
Jeżeli przejdziesz nad tymi wszystkimi wydarzeniami do porządku dziennego, to Twoje małżeństwo stanie się mdłym układem, być może w trosce o dziecko, będziecie odgrywać swoje role, mniej, lub bardziej udając.
Trudno Ci cokolwiek doradzić, myślę, że propozycja separacji jest dobrym pomysłem, czasem na przemyślenia.
Terapia małżeńska? Cóż, nie spowoduje nagłego przypływu uczuć męża do Ciebie, zresztą świetny z niego aktor i kłamca.
Smutne to wszystko...

30

Odp: już nic nie wiem

No i masz juz 2 szczere osobki w swoim watku. Josz wyjelas mi to z ust ale ja chyba jednak az tak szczera nie jestem ze tego nie napisalam. Wlasciwie to naprawde mozna sie w tym pogubic czy  on kocha sam siebie, czy kocha ja czy Ciebie czy was obydwie. Niezly z niego aktor nie dziwie sie ze tak sie dalas nabrac no moze poza tymi kontami. Temu sie dziwie ze uwierzylas. Jak facet cos blokuje to swiadczy tylko o jednym. Chyba na Twoim miejscu to bym niezle nim potrzasnela. Moze kaz mu sie wyprowadzic na jakis czas i zastanowic sie co wlasciwie czuje?

31

Odp: już nic nie wiem
josz napisał/a:

On kłamie nadal, upierając się przy "tylko przyjaźni" z kochanką, twierdząc jednocześnie, że cały czas kochał tylko Ciebie.
Obawiam się, że tak się nie da, czy naprawdę czułaś się kochana i ważna dla niego w tym ostatnim czasie, ile stresu i wątpliwości przeżyłaś z powodu "miłości" męża do Ciebie?
Z drugiej strony, analizując jego zaangażowanie w relację z kochanką, trudno uwierzyć w "tylko przyjaźń" i w "po prostu bardzo ją lubię", trudno także uwierzyć, że jego uczucie do niej zniknęło nagle, po ostrej reakcji jej męża.
Przecież sprawa jest aktualna.
memo331, nie wiem, czy można odkochać się w żonie, zakochać w innej kobiecie, a następnie z powodu przymusu zerwania z kochanką, ponownie zakochać z żonie?

Zadałam mu dokładnie te same pytania Josz. Dokładnie te same, które tutaj wyłuszczyłaś. Odpowiedział mi na nie tak: jego uczucie do mnie nie zniknęło nigdy, bo po prostu JEJ nie kochał wink kochał cały ten czas mnie smile Dlaczego więc dał do zrozumienia tej kobiecie, że jest dla niego czymś więcej? Nie potrafi odpowiedzieć. Dlaczego nie zachowa się przyzwoicie w stosunku do niej i tej nowej miłości? W końcu namieszał jej w głowie i sercu zapewne. Dla jakiej miłości? Przecież on jej nie kochał! Była jego "przyjaciółką" jak mówi. Dobrze im się gadało i tyle. O czym gadali? A o niczym szczególnym, o "pierdołach" jak stwierdził. Tylko nie zdaje sobie z tego sprawy, że te pierdoły zajmowały mu głowę bardziej niż problemy w domu, gdzie czekała żona, którą przecież tak kochał. Josz, ja to wszystko wiem. Ta ostatnia historia jedynie potwierdziła rodzaj ich relacji. Uczciwie mówię mu, że nie zainwestuję w związek, w który on chce wejść obarczony uczuciami do innej kobiety. Ale jakimi uczuciami? Przecież ON JEJ NIE KOCHA, kocha, uwaga, mnie!

32

Odp: już nic nie wiem
eni.lij napisał/a:

Wlasciwie to naprawde mozna sie w tym pogubic czy  on kocha sam siebie, czy kocha ja czy Ciebie czy was obydwie. Niezly z niego aktor nie dziwie sie ze tak sie dalas nabrac no moze poza tymi kontami.

Ja często myślę Eni, że on nie potrafi kochać nikogo poza sobą, niestety. Czy kocha ją? W końcu zainwestował w nią roczną relację. Dla niej kłamał, oszukiwał, poświęcił mnie, swojego przyjaciela, pisał nawet wzruszające maile w obcym języku (!). Ale jak przyszła pora próby, podwinął ogon i grzecznie wrócił do kochanej żony hmm Miłość do mnie? Fakty świadczą same w tej materii.

eni.lij napisał/a:

Chyba na Twoim miejscu to bym niezle nim potrzasnela. Moze kaz mu sie wyprowadzic na jakis czas i zastanowic sie co wlasciwie czuje?

Przecież średnio co 5 minut mówi mi, co czuje big_smile Eni ja prosiłam o separację, proszę do tej pory. Myślałam, że choć teraz będzie umiał zachować się uczciwie. Ale tchórz nie wie, co to znaczy.

33

Odp: już nic nie wiem

Rozumiem, że jesteś załamana i zmęczona tą sytuacją. Pisałaś wcześniej, że nie masz zamiaru ciągle go kontrolować, bo jak ktoś chce oszukać, to zawsze znajdzie sposób, ale z ciekawości spytam, czy on w tej chwili odblokował hasła, telefon trzyma na wierzchu, czy nadal domaga się prawa do prywtności?

34

Odp: już nic nie wiem
josz napisał/a:

Rozumiem, że jesteś załamana i zmęczona tą sytuacją. Pisałaś wcześniej, że nie masz zamiaru ciągle go kontrolować, bo jak ktoś chce oszukać, to zawsze znajdzie sposób, ale z ciekawości spytam, czy on w tej chwili odblokował hasła, telefon trzyma na wierzchu, czy nadal domaga się prawa do prywtności?

Josz, telefon leżał na wierzchu już od nieszczęsnego lutego hmm on wiedział, jakimi kanałami kontaktować się, tak, żeby nie wzbudzić moich podejrzeń hmm I tak, powiedział mi właśnie z dwa dni temu, że niczego nie zamierza ukrywać. Jeśli chcę, mogę sprawdzać wszystko, haseł nie ma. I wiesz co? Nie sprawdzałam smile tak jak Ci wcześniej powiedziałam: jeśli będzie chciał oszukać , sposób się znajdzie, dowiem się jak zwykle mimochodem hmm  Josz, nie ma minuty w której nie zapewniałby mnie o swojej miłości, nie przepraszał, nie zaklinał...:/

35

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

po tym wszystkim teraz już wiem, że jesteś dla mnie najważniejszą kobietą w życiu. Kocham tylko Ciebie i mam nadzieję, że uda nam się to wszystko naprawić.

Skoro, jak twierdzi, nigdy nie przestał Cię kochać, to co tu naprawiać?
Wybacz memo331, wiem, że nie jest Ci do śmiechu, ale rozmowa z nim i jego kategoryczne zapewnienia o nieustającej miłości do Ciebie (w obliczu tego, co zrobił/robi?), brzmią, niczym stara zabawa w pomidora, gdzie na każde, pytanie pytającego, dziecko musiało odpowiedzieć "pomidor" i nie zaśmiać się. On ograłby wszystkich, tylko zamiast słowa "pomidor" powtarza "kocham cię", jak sądzę z kamiennym wyrazem twarzy.
Wiem, że Ty wiesz, tylko nie wiesz; co dalej?

36

Odp: już nic nie wiem
josz napisał/a:
memo331 napisał/a:

po tym wszystkim teraz już wiem, że jesteś dla mnie najważniejszą kobietą w życiu. Kocham tylko Ciebie i mam nadzieję, że uda nam się to wszystko naprawić.

Skoro, jak twierdzi, nigdy nie przestał Cię kochać, to co tu naprawiać?
Wybacz memo331, wiem, że nie jest Ci do śmiechu, ale rozmowa z nim i jego kategoryczne zapewnienia o nieustającej miłości do Ciebie (w obliczu tego, co zrobił/robi?), brzmią, niczym stara zabawa w pomidora, gdzie na każde, pytanie pytającego, dziecko musiało odpowiedzieć "pomidor" i nie zaśmiać się. On ograłby wszystkich, tylko zamiast słowa "pomidor" powtarza "kocham cię", jak sądzę z kamiennym wyrazem twarzy.
Wiem, że Ty wiesz, tylko nie wiesz; co dalej?

Widzisz, i znów trafiasz w punkt hmm czasem żałuję, że nie posłuchałam tego co radziłaś rok temu hmm chociaż z drugiej strony, czy to czemuś zapobiegłoby? Nie wiem. Tak jak mówisz: nie wiem, co dalej. Jestem na etapie patrzenia się na sytuację równocześnie z wielu perspektyw. Przechodzę wszystkie etapy traumy, tyle,  w ekspresowym tempie. Patrzę na niego i mam nieodparte wrażenie, że mój ON odszedł już wtedy, rok temu, na nieszczęsnym ognisku. Tego człowieka obok nie znam zbyt dobrze.

37

Odp: już nic nie wiem

Memo a moze Ty jesli nie chcesz sie z nim rozchodzic to zrob to co ja i miej to gdzies czy Cie kocha czy nie? Zyj dla siebie a on niech bedzie obok Ciebie jako odrebna jednostka i tyle.Pytanie czy tak chcesz i potrafisz? To co mowi Twoj maz to troche przypomina mi to co mowil moj kiedys. Podobnie odpowiadal na moje pytania platal sie w odpowiedziach ze mnie wtedy nie kochal potem ze caly czas mnie kochal tylko sie pogubil potem ze przy niej nigdy nie czul tego co do mnie. Dzis tez mi caly czas gada ze mnie kocha. Pogubic sie mozna. Rozne juz wersje slyszalam serce mi pekalo ale wiesz co? Z biegiem czasu to coraz bardziej mam to gdzies co do mnie czuje choc dzisiaj to naprawde moglabym w to uwierzyc ze mnie kocha ale ja juz chyba nie do konca wierze w cos takiego jak milosc. Jak przyjdzie co do czego to kazdy mysli tylko o swojej dupie chociaz o dluzszego czasu mam wrazenie ze on juz nie mysli tak tylko ze spoznil sie z tym o ladnych pare lat bo ja mam to juz w dupie. Przygotowalam sie juz psychicznie na ewentualny koniec i juz na pewno tego az tak nie przezyje. To juz zalezy od Ciebie co Ty bys chciala. Ja sobie zbudowalam swoja odrebnosc i jestem na etapie godzenia sie z tym ze tamtego zycia juz nie bedzie tylko to inne chociaz ciezko mi to przychodzi bo wolalam tamto. Ale jaki mam inny wybor po tym wszystkim?. Jego owszem troche to boli ze jestem juz inna ze stracil mnie tamta (wolal ta naiwna dziewczynke)ale sam do tego doprowadzil. Duzo mu daje od siebie ale juz inaczej. Mysle bardzo duzo tez o sobie. Moze spelnie kiedys to moje mazenie o dziecku ale juz na innych zasadach nie bedzie to takie naiwne jak wtedy gdy mialam 20 lat. Memo zrobisz jak uwazasz. Pomysl sobie ze nie Tobie jednej spapralo sie zycie mnie tez i wielu innym. Widocznie tak juz musi byc ze im czlowiek starszy tym wiecej doswiadczen ma za soba. Albo dasz rade z nim jakos zyc tworzac inny zwiazek albo rozwod. No w zasadzie tyle Ci zostaje. Teraz wszystko w Twoich rekach.

38

Odp: już nic nie wiem

memo331, w tym  momencie nie ma sensu oglądanie się za siebie, bo czasu nie cofniesz.
Mogłaś wywalić go z domu, gdy wiedziałaś, że spotykają się nadal, lub sama wyprowadzić się z dzieckiem, mogłaś powiadomić jej męża, mogłaś stanowczo zaprotestować przeciw blokowaniu kont, kontrolować go itd. Nie jesteś jedyną osobą, która w podobnych okolicznościach dała wiarę, czekała na cud. Odnoszę wrażenie, że ci kulturalni (zdradzani), częściej zaliczają twarde lądowanie. Zdrada jest chamska i czasami trzeba (chyba) zniżyć się do poziomu zdradzającego i potraktować go "z buta" i bez skrupułów.
Nie ma złotego środka.
Poradzisz sobie i sama podejmiesz decyzję.
To co teraz napiszę, jest do bólu banalne, ale; zajmij się teraz sobą, dzieckiem, zdystansuj się do niego, spotykaj ze znajomymi, wychodź z domu i rób sobie dobrze, daj sobie czas.

39

Odp: już nic nie wiem

W takich sytuacjach czlowiek nieraz zachowuje sie conajmniej dziwnie i nie dziwie Ci sie ze nie zachowalas sie moze tak jakbys dzisiaj chciala zeby sie wtedy zachowac. Sama nieraz zastanawiam sie dlaczego tak cos zrobilam a nie inaczej. Niektore zachowania z tamtego okresu wydaja mi sie conajmniej dziwne. Memo i tez mam wrazenie ze ten moj juz odszedl kiedys ze teraz zyje z innym czlowiekiem. To nieuniknione w tej sytuacji. Cholernie to boli i ciezko sie z tym pogodzic ze Twoje zycie nagle zmienia sie o 180 stopni i wszystko jest inaczej. Tylko co mozna na to poradzic? Chocby sie nie wiem jak chcialo to tamto zycie juz nie wroci. On teraz nie bedzie juz przed Toba niczego ukrywac i odblokuje wszystko bo zwyczajnie nie ma juz czego ukrywac ona jest zdemaskowana przez meza i pewnie pilnowana jak piesek. Zastanawiam sie tylko co by nastapilo gdyby maz sie z nia rozwiodl? Ale moze za daleko wybiegam myslami.

40

Odp: już nic nie wiem
josz napisał/a:

memo331, w tym  momencie nie ma sensu oglądanie się za siebie, bo czasu nie cofniesz.

Małe sprostowanie, czasu nie cofniesz, ale warto wyciągnąć wnioski.

41

Odp: już nic nie wiem
eni.lij napisał/a:

Zastanawiam sie tylko co by nastapilo gdyby maz sie z nia rozwiodl? Ale moze za daleko wybiegam myslami.

Zapytałam go o to. Co byłoby, gdyby zakochała się tak bardzo, że chciałaby poświęcić swoje małżeństwo dla niego? Nie wiem, rozwiodła się, dała mu szansę na to, żeby byli razem. Powiedział mi, i to nie żart, że zostałby ze mną. Zabawne i straszne to jakoś zarazem hmm

42

Odp: już nic nie wiem

Dobrze dobrze.
Ale to jest tylko takie hm ... pitu, pitu. Takie gadanie, trochę głupie, trochę śmieszne.
A jakie są fakty ??

43

Odp: już nic nie wiem
IsaBella77 napisał/a:

Dobrze dobrze.
Ale to jest tylko takie hm ... pitu, pitu. Takie gadanie, trochę głupie, trochę śmieszne.
A jakie są fakty ??

Pytanie odnośnie ogólnej sytuacji, czy mojego ostatniego posta?

44

Odp: już nic nie wiem

Trzymaj się kochana. Na pewno podejmiesz dobrą decyzję. Myśl przede wszystkim o sobie, o tym czego TY chcesz.
Masz rację pisząc, że ten On, którego znałaś odszedł już dawno temu - dokładnie wtedy kiedy to wszystko się zaczęło...

Siły życzę Memo.

45

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Dobrze dobrze.
Ale to jest tylko takie hm ... pitu, pitu. Takie gadanie, trochę głupie, trochę śmieszne.
A jakie są fakty ??

Pytanie odnośnie ogólnej sytuacji, czy mojego ostatniego posta?

Odnosnie całej sytuacji, a raczej tego, w jaki sposób Ty sobie te fakty składasz, kojarzysz i jakie wnioski z nich wyciągasz.
To miałam na myśli.

Bo dla mnie, jako osoby postronnej - sytuacja jest boleśnie klarowna .... niestety.

46

Odp: już nic nie wiem
IsaBella77 napisał/a:

Bo dla mnie, jako osoby postronnej - sytuacja jest boleśnie klarowna .... niestety.

Myślę, że dla memo331 także. Problemem jest decyzja; co dalej? Każde rozwiązanie będzie bolesne sad

47

Odp: już nic nie wiem
IsaBella77 napisał/a:
memo331 napisał/a:
IsaBella77 napisał/a:

Dobrze dobrze.
Ale to jest tylko takie hm ... pitu, pitu. Takie gadanie, trochę głupie, trochę śmieszne.
A jakie są fakty ??

Pytanie odnośnie ogólnej sytuacji, czy mojego ostatniego posta?

Odnosnie całej sytuacji, a raczej tego, w jaki sposób Ty sobie te fakty składasz, kojarzysz i jakie wnioski z nich wyciągasz.
To miałam na myśli.

Bo dla mnie, jako osoby postronnej - sytuacja jest boleśnie klarowna .... niestety.

To spróbuj klarownie przedstawić swój punkt widzenia, zapraszam smile

48

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

Sytuacja którą zastałam po powrocie, odcięła mi tlen. Mąż całujący Ją. Mąż w Jej objęciach, mąż patrzący na mnie jak na intruza.

Mąż ropoczął walkę o kondycję. Nagle. Bieganie, bieganie i bieganie, chociaż zarzekał się często, że raczej po swoim trupie! Szybko wyszło mi z obliczeń, że biega także Ona. Nie ma jak to motywacja. Wyrażana we wzajemnej adoracji. Na portalu społecznościowym. Co zresztą szybko udało mi się ustalić. Historia przeglądarki (chociaż przypłaciłam to posądzeniem o sledzenie go) i wszystko jasne. Każdego dnia po kilka razy dziennie odwiedzał jej profil.

Równocześnie śpi z telefonem pod poduszką, kasuje historię przeglądarek na komputerze, laptopie, telefonie, których korzysta.

Jej już się taka historia przydarzyła. Z człowiekiem poznanym wieczorem w barze.

W skrócie powiem, że mój wyimaginowany romans męża okazał się jak najbardziej prawdziwy. Około lutego odkryłam bilingi ich rozmów. Setki wysyłanych sms, życzenia świąteczne, noworoczne, WALENTYNKOWE. (!)  Mąż na kolanach obiecywał zakończenie znajomości, urwanie kontaktu.

W spokojnych słowach, krok po kroku wyciągnęłam z niego następującą informację: kontakt z Nią nigdy się nie urwał. Przeniósł się tylko w objęte hasłami rejony komputera i trwał nieprzerwanie do wakacyjnych wojaży jej i jej męża. Nieszczęśliwie w czasie tych właśnie wojaży, zdradzany mąż odkrył stęsknione maile mojego męża. Niestety nie poznał ich treści, gdyż oboje: Ona i mój mąż umówili się na ich bieżące kasowanie. Ale wiedział już, kto zajmuje głowę jego żony. Zakazał jej tego kontaktu i właśnie wtedy kontakt się urwał.

W czasie nieobecności męża zajrzałam więc do historii na jego laptopie. Początkowo żadnych niepokojących rzeczy. Nagle moją uwagę zwróciła krótka wiadomość wysyłana o pierwszej nad ranem: Słodkich snów moja dziewczyno. Tłumaczona na język angielski.

Mąż początkowo twierdził, że ten wysłany mail o niczym nie świadczy, wysyłał jej tak jak przyjaciółce. Po głębszym "zastanowieniu" znów stwierdził, że jednak takiego właśnie maila chciał wysłać i chyba nie ma co tłumaczyć dlaczego.

To, że dawał mi znak swojego istnienia dopiero po powrocie z pracy, a w tym samym czasie utrzymywał z nią gorącą, mailową linię wytłumaczył tak: mnie widział więc mógł mi wszystko powiedzieć, jej często nie widział, więc jak mógł jej cokolwiek powiedzieć?
Dlaczego to zrobił, nie wie. Dlaczego brnął w kłamstwa, nie wie. Dlaczego na często zadawane przeze mnie pytanie "czy ta historia jest zakończona" zawsze odpowiadał twierdząco, nie wie.

Czy mój mąż mówi mi prawdę? On nie umie powiedzieć prawdy, jeśli nie zostanie złapany za rękę hmm

Pisząc o klarownej sytuacji, miałam na myśli roczny romans Twojego męża z Waszą znajomą.
Romans, który urwał się w momencie w którym o sytuacji dowiedział się mąż owej znajomej - a nie został zakończony przez Twojego męża, czy przez znajomą.
Wniosek jaki się nasuwa - bynajmniej dla mnie - jest taki, że gdyby nie to, romans trwałby za pewne w najlepsze, az umocniłby się na tyle, że zainteresowani zdecydowaliby się odejść od swoich współmałżonków i stworzyć oficjalny związek.
Czyli, że miałabyś przed sobą kilka - kilkanaście miesięcy oszukiwania - nadal ...
To bardzo przykre i smutne Memo sad ale Twój mąż zachowuje się teraz jak człowiek, który był tylko w połowie drogi do Eldorado ...
Dlatego, moim zdaniem - tak kuriozalnie wręcz zapewnia Cię o swoim uczuciu.
On dobrze czuje, że na chwilę obecną nie ma tej drugiej gałęzi, jeśli więc z własnej woli puści gałąź, którą jesteś Ty - to rymnie z wielkim hukiem a i boleśnie się potłucze.

Czyny.
Czyny bliskich uświadamiają nam, przekazują i pokazują - że jesteśmy kochani.

Nijak to nie pasuje - powtarzać co 2 minuty kocham, kocham, kocham aż do urzygu, jednocześnie mając wielomiesięczny romans.

49

Odp: już nic nie wiem

Zycze Ci duzo sily memo!!
Jestes w bardzo trudnej sytuacji, czeka Cie podejmowanie decyzji, ktore zawza na calej Waszej przyszlosci.
To nie jest latwe:(

Pamietaj tylko o tym ze to TY jestes wazna I to beda TWOJE decyzje.
Rob to, co podpowiada Ci serce. Nie rob niczego wbrew sobie.
Po zdradzie mojego meza, moj przyjaciel po mesku przedstawil mi rozwiazania sytuacji.
Powiedzial krotko: masz 3 wyjscia:
1. Odejsc
2. Zostac I cierpiec
3. Zostac I pamietac, ze to Ty jestes wygrana. To on ma sie plaszczyc I udowodnic Ci, ze jest Ciebie wart. I musi wiedziec ze drugiej szansy nie bedzie. To wojna na ktorej nie bierze sie jencow.

Ty memo tez masz 3 wyjscia. I uwierz mi, masz mnostwo czasu na podjecie decyzji. Daj sobie czas I nie dzialaj pod wplywem emocji.

50

Odp: już nic nie wiem

Kiciu, ale mam wrażenie, że trzecie wyjście już Memo stosowała .... kiedy romans po raz pierwszy wymknął się na światło dzienne ....
To wtedy była pierwsza szansa dla męża.

51

Odp: już nic nie wiem
IsaBella77 napisał/a:

Kiciu, ale mam wrażenie, że trzecie wyjście już Memo stosowała .... kiedy romans po raz pierwszy wymknął się na światło dzienne ....
To wtedy była pierwsza szansa dla męża.

Ale w mojej oceniesytuacja jest jakby kontynuacja poprzedniej. Traktuje to jako calosc.

52

Odp: już nic nie wiem
Kasia-Kicia napisał/a:

Zycze Ci duzo sily memo!!
Jestes w bardzo trudnej sytuacji, czeka Cie podejmowanie decyzji, ktore zawza na calej Waszej przyszlosci.
To nie jest latwe:(

Pamietaj tylko o tym ze to TY jestes wazna I to beda TWOJE decyzje.
Rob to, co podpowiada Ci serce. Nie rob niczego wbrew sobie.
Po zdradzie mojego meza, moj przyjaciel po mesku przedstawil mi rozwiazania sytuacji.
Powiedzial krotko: masz 3 wyjscia:
1. Odejsc
2. Zostac I cierpiec
3. Zostac I pamietac, ze to Ty jestes wygrana. To on ma sie plaszczyc I udowodnic Ci, ze jest Ciebie wart. I musi wiedziec ze drugiej szansy nie bedzie. To wojna na ktorej nie bierze sie jencow.

Ty memo tez masz 3 wyjscia. I uwierz mi, masz mnostwo czasu na podjecie decyzji. Daj sobie czas I nie dzialaj pod wplywem emocji.

Powiem Ci szczerze: 1 opcję mogłam wykorzystać już wtedy, kiedy zastałam ich całujących się razem. Nie wiem, na ile rozwiązało by to sytuację między nami, bo jeśli posunął się do takiego kroku, to jeśli nie akurat ona, pewnie byłaby inna.
Opcję drugą właśnie przerabiam. Właściwie przerabiam od roku i doszłam dzisiaj rano do opcji nr 3. Zrozumiałam, że ja cały czas wierzyłam, że będę dla niego ważniejsza niż ona. Bałam się, że jeśli podejmę jakieś kategoryczne działania, stracę go. Tak naprawdę straciłam go dawno temu. . Wiem, że decyzji nie podejmę na hura. Gdyby dotyczyła tylko mnie sprawa byłaby o wiele prostsza.
Czy on mnie kocha? Nie. Być może jest do mnie przywiązany, w końcu żyliśmy razem wiele lat. Nie wiem tylko po co mnie o tym zapewnia, wiedząc równocześnie, że ja prawdę znam. Zajebiście trudno pogodzić się z faktem, że jest się opcją , nie wyborem. Tylko i aż tyle.

53

Odp: już nic nie wiem

Memo a miej to w dupie czy Cie kocha czy nie. Skoro On jest egoista i mysli tylko o sobie to Ty tez badz i cokolwiek nie postanowisz mysl tylko o sobie i wlasnych korzysciach no i oczywiscie o korzysciach dziecka.Tyle.

54

Odp: już nic nie wiem

Jeju przecież on Cię moja droga nie kocha.
Powinnien dostać po dupie i zostać teraz z ręką w nocniku, choc i to pewnie nie zmieni jego nielojalnej duszy.
Potrafi nawijać makaron na uszy, jej pewnie też wszystko obiecywał i mówil te rzeczy które miała usłyszeć.

3 opcja? a co ona Ci da, skoro juz masz dowody, że wybaczenie nic nie podziałało, wręcz stanowiło pewny grunt że może dalej być zwykłym tchórzem bez grosza honoru!
3 opcja to jak w przypadku mojej mamy, która obrała tą drogę, a lata takich chorych sytuacji doprowadziły do tego że stała się ona dla niej codziennością. Co jakieś pół roku drży, bo nie wie skąd sms, a wtedy tata jej tą histrię znowu opowiada, a ona tej historii dalej chce słuchać. :-(

55

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

Czy on mnie kocha? Nie. Być może jest do mnie przywiązany, w końcu żyliśmy razem wiele lat. Nie wiem tylko po co mnie o tym zapewnia, wiedząc równocześnie, że ja prawdę znam. Zajebiście trudno pogodzić się z faktem, że jest się opcją , nie wyborem. Tylko i aż tyle.

Dałaś szansę, uwierzyłaś, bo chciałaś wierzyć, ale dręczące Cię wątpliwości cały czas były. Mogę sobie tylko wyobrazić, w jakim napięciu żyłaś przez ostatnie miesiące, podczas, gdy on świetnie się bawił, wręcz beztrosko zdradzał mając Cię za naiwną idiotkę (wybacz) i niestety, nadal tak Cię traktuje.
Doskonale zdajesz sobie sprawę ze stanu jego uczuć i stosunku do Ciebie, problem w tym, że on nadal kłamie, wypiera, a robiąc to przekreśla jakiekolwiek szanse na wspólną przyszłość.
memo331, zastanawiam się, czy tamta sytuacja, gdy ich nakryłaś, była faktycznie początkiem tego, co działo się później, niekoniecznie, mogło zacząć się już wcześniej, gdy z pełną ufnością przyglądałaś się ich flirtowi. Następnie ukrywane spotkania, intensywna korespondencja, totalna konspiracja, pousuwane wszystkie maile, sms-y i to wszystko trwało rok albo dłużej, nie wierzę, że nie doszło do "konsumpcji". W tym samym momencie zapewniał Cię o uczuciu, a jednocześnie o "tylko przyjaźni" do niej. Przyjaźń tak nie wygląda, przyjaźni nie trzeba tak desperacko ukrywać, to jasne i Ty to wiesz.
W obliczu tych wszystkich wydarzeń, Twój mąż nadal nie przyznaje się do niczego, upiera się przy przyjaźni z kochanką, więc właściwie niczego złego nie zrobił, nie ma poczucia winy, w związku z tym nie będzie się kajał, niedługo znowu możesz usłyszeć, że masz paranoję.
On niczego nie chce naprawiać, on po prostu oczekuje, że znowu dasz się nabrać. Nawet, jeśli jakimś cudem, faktycznie przestanie się z nią kontaktować (wątpię, po tak długim romansie, gwałtownie przerwanym wbrew woli kochanków), to raczej nie zastanawia się nad tym, jak ma teraz wyglądać Wasze małżeństwo. A może już wie; tak jak do tej pory, puste słowa, gra aktorska, a Ty masz być szczęśliwa, że jesteście "razem"?
To tak, jakbyś rozmawiała, żyła z kimś, kto cały czas jest do Ciebie odwrócony plecami, a z tyłu głowy ma maskę ze sztucznym uśmiechem.
Pytasz po co zapewnia Cię o "miłości"?
Ponieważ boi się rozwodu i wszystkich związanych z nim komplikacji, być może chwilami, gdy jego myśli nie są zajęte nią, pomyśli o Waszym dziecku, jak ono to przeżyje, może też obawia się kompromitacji w rodzinie? Ty memo331, jesteś gdzieś na szarym końcu.
Moim zdaniem, masz dwie opcje, obydwie bolesne i nie dające satysfakcji.
Odejść, uporać się z uczuciem do niego, z traumą dziecka, samotnością, przejść przez rozwód z wszystkimi jego konsekwencjami. Plusy? Przyjdzie czas, że otrząśniesz się z tego wszystkiego i będziesz jeszcze szczęśliwa.
Zostać, udawać, że mu wierzysz, cieszyć się dobrymi chwilami, niepokoić i śledzić, bić się z myślami i wątpliwościami. Plusy? dziecko żyje w pseudo pełnej rodzinie, masz partnera (na pół gwizdka).
W tej chwili potrzebny Ci czas, żeby dojrzeć do decyzji.
Zastanawiam się też, czy poczułabyś się lepiej, gdyby on wyznał Ci całą i absolutną prawdę, ale to raczej niemożliwe.

56

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:
Kasia-Kicia napisał/a:

Zycze Ci duzo sily memo!!
Jestes w bardzo trudnej sytuacji, czeka Cie podejmowanie decyzji, ktore zawza na calej Waszej przyszlosci.
To nie jest latwe:(

Pamietaj tylko o tym ze to TY jestes wazna I to beda TWOJE decyzje.
Rob to, co podpowiada Ci serce. Nie rob niczego wbrew sobie.
Po zdradzie mojego meza, moj przyjaciel po mesku przedstawil mi rozwiazania sytuacji.
Powiedzial krotko: masz 3 wyjscia:
1. Odejsc
2. Zostac I cierpiec
3. Zostac I pamietac, ze to Ty jestes wygrana. To on ma sie plaszczyc I udowodnic Ci, ze jest Ciebie wart. I musi wiedziec ze drugiej szansy nie bedzie. To wojna na ktorej nie bierze sie jencow.

Ty memo tez masz 3 wyjscia. I uwierz mi, masz mnostwo czasu na podjecie decyzji. Daj sobie czas I nie dzialaj pod wplywem emocji.

Powiem Ci szczerze: 1 opcję mogłam wykorzystać już wtedy, kiedy zastałam ich całujących się razem. Nie wiem, na ile rozwiązało by to sytuację między nami, bo jeśli posunął się do takiego kroku, to jeśli nie akurat ona, pewnie byłaby inna.
Opcję drugą właśnie przerabiam. Właściwie przerabiam od roku i doszłam dzisiaj rano do opcji nr 3. Zrozumiałam, że ja cały czas wierzyłam, że będę dla niego ważniejsza niż ona. Bałam się, że jeśli podejmę jakieś kategoryczne działania, stracę go. Tak naprawdę straciłam go dawno temu. . Wiem, że decyzji nie podejmę na hura. Gdyby dotyczyła tylko mnie sprawa byłaby o wiele prostsza.
Czy on mnie kocha? Nie. Być może jest do mnie przywiązany, w końcu żyliśmy razem wiele lat. Nie wiem tylko po co mnie o tym zapewnia, wiedząc równocześnie, że ja prawdę znam. Zajebiście trudno pogodzić się z faktem, że jest się opcją , nie wyborem. Tylko i aż tyle.

Nie mozesz myslec ze jestes opcja. Nigdy tak nie mysl!!
Gdybys byla opcja to pan maz gzilby sie nadal z boczniara.
To ty rozdajesz karty - wszystko z Twoich rekach - pamietaj o tym.
Badz silna - bez wzgledu na to co postanowisz bedzie to tylko Twoja decyzja.
Teraz on jest dla Ciebie opcja;)

57

Odp: już nic nie wiem
josz napisał/a:

Zastanawiam się też, czy poczułabyś się lepiej, gdyby on wyznał Ci całą i absolutną prawdę, ale to raczej niemożliwe.

Jakakolwiek rozmowa z nim nie ma już  większego sensu. Nie spał z nią, nie całował się, poza tym jednym razem, nie kocha jej, kocha mnie, wie, że zrobił błąd, czasu nie cofnie, przeprasza za moje łzy. Acha, i bardzo mnie kocha. Bardzo.  Kiedy widzi, że nie wierzę, stwierdza, że nie siedzę w jego głowie. Kiedy proszę o prawdę, mówi, że chcę słyszeć prawdę, która będzie zgodna z moim wyobrażeniem o danej sytuacji hmm
I tak, nie wierzę, że kontakt się urwał. Po tak długim czasie intensywnej adoracji jest to statystycznie niemożliwe.
Masz rację Josz. Ta ich sympatia zaczęła się z pół roku wcześniej, ale oboje z jej mężem śmialiśmy się z tej ewentualności hmm To byłoby wręcz nielogiczne hmm
Mija okrągły rok, który wyrył mi się w każdym możliwym miejscu wielokrotnie i głęboko.  Powiedziałam mu dzisiaj, że ten czas to za długo, nawet na żałobę, nawet po nim,  nawet dla mnie. Patrzył na mnie i pytał, czy jest jeszcze w moim życiu.  Powiedziałam mu, że rok temu wysiadł na pierwszym lepszym przystanku. Nie wiem co będzie, Josz. Jak zauważyłaś, żadna opcja nie daje satysfakcji.

58

Odp: już nic nie wiem
Kasia-Kicia napisał/a:

Nie mozesz myslec ze jestes opcja. Nigdy tak nie mysl!!
Gdybys byla opcja to pan maz gzilby sie nadal z boczniara.
To ty rozdajesz karty - wszystko z Twoich rekach - pamietaj o tym.
Badz silna - bez wzgledu na to co postanowisz bedzie to tylko Twoja decyzja.
Teraz on jest dla Ciebie opcja;)

smile Na dobre "dusze" zawsze deficyt big_smile Dzięki, naprawdę szczerze smile

59

Odp: już nic nie wiem
eni.lij napisał/a:

Memo a miej to w dupie czy Cie kocha czy nie. Skoro On jest egoista i mysli tylko o sobie to Ty tez badz i cokolwiek nie postanowisz mysl tylko o sobie i wlasnych korzysciach no i oczywiscie o korzysciach dziecka.Tyle.

Eni big_smile nawet nie wiesz, jak "robisz" mi dzień big_smile

60

Odp: już nic nie wiem

Memo dostalas porzadnego kopniaka jak ja kiedys i jestes swiezo po nim. Moj byl jeden intensywny Twoj rozwleczony w czasie. Kiedy bylo zaraz po to bylam jakims zmasakrowanym wyglodnialym uczucia zebrakiem i pytalam meza ciagle czy mnie kocha. Odpowiadal niby twierdzaco ale wierzylam mu tak jakTy swojemu dzisiaj. Po pol roku powiedzialam mu ze wyprowadzam sie do swojego rodzinnego domu i zapytalam czy chce isc ze mna. Poszedl ze mna. Potem powiedzialam mu ze jezeli mnie nie kocha to chce zeby odszedl bo ja nie chce byc z kims kto mnie nie kocha. Nie poszedl. Po jakims roku mialam to coraz bardziej w dupie co on czuje i pomalu przestalam go o to wogole pytac. Nie pytam go do dzisiaj. W efekcie on teraz sam przychodzi do mnie obejmuje mnie i mowi mi ze mnie kocha. Ja mu to mowie duzo rzadziej.Ironia losu kiedy ja tego potrzebowalam zeby mi to mowil musialam ciagnac za jezor teraz kiedy juz sie w miare pozbieralam i mi juz na tym tak nie zalezy bo zaczelam miec to w dupie po takiej traumie jak przezylam to on sam mi to ciagle gada. Chyba stalo sie to co napisala Kasia-kicia ze to ja teraz rozdaje karty tylko ze ja nawet nie planowalam rozdawania tych kart samo jakos sie stalo. Nie da sie niczego zrobic na sile ani przyspieszyc ale zycze Ci zeby kiedys przestalo Cie to bolec czy on Cie kocha czy nie, tak jak przestalo bolec mnie i zeby az tak Ci na tym nie zalezalo. Kochaj przede wszystkim samo siebie. Po takich przejsciach jak my jestesmy tylko wtedy sie jakos w miare uzdrowisz.

61

Odp: już nic nie wiem

facet po 9 latach mnie zdenerwowal bo pisal niby z kolezanka z pracy wiec sie wscieklam i powiedzialam ze koniec siedzial cicho i przzyznawal racje zabral w pospiechu skarpetki i majtki i wyszedl ,do mamy. kiedy opadly emocje stwierdzil ze to on podjol taka decyzje i ze odszedl bo uwazal ze myslal ze juz mnie nie kocha, natomiast nie zabral wszystkich rzeczy, mowi ze nie jest pewien czy dobrze zrobiol ze tez jest mu ciezko , a do tego zaoferowal ze mi zawsze pomoze i bedzie moim przyjacielem. na drugi dzien juz twierdzil ze potrzebuje koszule i po nia przyjechal , nie rozumiem dlaczego? co nim kieruje ? czy poprostu chce sie odegrac bo widzi ze mi zalerzy?. Po dwoch dniach sie spotkalismy kazalam mu zabrac rzeczy , powiedzialam ze chce telewizor zeby zostawil on powiedzial ze oczywiscie bo mi sie nalezy  mowil ze martwi sie o mnie  ze ma wielki sentyment do mnie i patrzyl mi gleboko w oczy, chce mi finansowo pomoc . ja tego nie rozumiem . co nim kieruje?

62

Odp: już nic nie wiem
anetka1995m napisał/a:

facet po 9 latach mnie zdenerwowal bo pisal niby z kolezanka z pracy wiec sie wscieklam i powiedzialam ze koniec siedzial cicho i przzyznawal racje zabral w pospiechu skarpetki i majtki i wyszedl ,do mamy. kiedy opadly emocje stwierdzil ze to on podjol taka decyzje i ze odszedl bo uwazal ze myslal ze juz mnie nie kocha, natomiast nie zabral wszystkich rzeczy, mowi ze nie jest pewien czy dobrze zrobiol ze tez jest mu ciezko , a do tego zaoferowal ze mi zawsze pomoze i bedzie moim przyjacielem. na drugi dzien juz twierdzil ze potrzebuje koszule i po nia przyjechal , nie rozumiem dlaczego? co nim kieruje ? czy poprostu chce sie odegrac bo widzi ze mi zalerzy?. Po dwoch dniach sie spotkalismy kazalam mu zabrac rzeczy , powiedzialam ze chce telewizor zeby zostawil on powiedzial ze oczywiscie bo mi sie nalezy  mowil ze martwi sie o mnie  ze ma wielki sentyment do mnie i patrzyl mi gleboko w oczy, chce mi finansowo pomoc . ja tego nie rozumiem . co nim kieruje?

Widzę, że taki sam etap... mi dochodzi jeszcze dwójka małych dzieci. Co mam zabrać swoje rzeczy ? telewizor, meble itp ? NIE !!! - wręcz przeciwnie od miesiąca leżą tam wszystkie moje wspomnienia, zdobyte trofea sportowe itp. I również pomagam mojej byłej partnerce ile mogę czy finansowo czy fizycznie czy też psychicznie, przy dzieciach itp. i to jest oznaka tego że zależy mi na nich bardzo ale to bardzo !! a te rzeczy tam to jest chyba taka wiara, że kiedyś się to ułoży...

63

Odp: już nic nie wiem

Mój mąż powiedział mi wczoraj, że to ON tak naprawdę stracił najwięcej: prawie mnie ( on nie wie nawet, co to znaczy) , na pewno przyjaciela, no, i przyjaciółkę smile Chyba przez grzeczność nie wymienił mnie na samym końcu smile Ja nie wiem, jakim trzeba być człowiekiem ,żeby w takiej sytuacji robić z siebie ofiarę ? I to z taką pewnością siebie? Co do przyjaciółki, oooo, to na bank jej nie stracił. Co jakiś czas przypomina mu się subtelnie zgrabnym komentarzem smile Tak się zastanawiam: czy ona mnie prowokuje, czy tylko podkreśla przynależność mojego męża do niej?
Zapisałam się na fitness , zumbę oraz wszystko co daje gwarancję wyjścia z domu. Rzygam już swoją postawą w tej sprawie. Zawsze uważałam się za silną kobitę, a tu masz. Jeden strzał i po wszystkim. Dobra, strzałów było więcej, więc skoro wcześniej nie umarłam, pewnie będę żyć. Może nawet znów mnie złapie pozytywny wqrw i stwierdzę, że się sukinkot w końcu doigrał.
Wiem, wiem smile to ten kolejny etap :bunt wink Ale w sumie, wolę ten etap smile

64

Odp: już nic nie wiem
memo331 napisał/a:

Co do przyjaciółki, oooo, to na bank jej nie stracił. Co jakiś czas przypomina mu się subtelnie zgrabnym komentarzem smile Tak się zastanawiam: czy ona mnie prowokuje, czy tylko podkreśla przynależność mojego męża do niej?

Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale może skopiuj te jej "sympatyczne" komentarze i prześlij jej mężowi. Nie wiadomo jak rozwija się sytuacja w tamtej rodzinie, ale jak widać "przyjaciółka" nie poniosła jakiś szczególnych konsekwencji i dobre samopoczucie oraz pewność siebie jej nie opuszczają.
Nawet jeśli jej mąż nie odpowiedział na Twoją wiadomość, to przynajmniej zrozumie (o ile) z kim ma do czynienia. Może przynajmniej zepsujesz jej dobry nastrój?
Dobrze, że wychodzisz z domu i odstresowujesz się choć trochę. Co do Twojego męża, hmm swoją postawą przejawia wszystkie odcienie żenady i "dupkostwa".
Jeśli tak tęskni za utraconą "przyjaciółką", daj mu wolną rękę, niech idzie skoro taki stęskniony.
Nie zazdroszczę Ci tej sytuacji i atmosfery, a przede wszystkim zbolałego męża, "siłą" sprowadzonego z obłoków na ziemię.

65 Ostatnio edytowany przez memo331 (2016-11-14 23:19:34)

Odp: już nic nie wiem
josz napisał/a:

Co do Twojego męża, hmm swoją postawą przejawia wszystkie odcienie żenady i "dupkostwa".
Jeśli tak tęskni za utraconą "przyjaciółką", daj mu wolną rękę, niech idzie skoro taki stęskniony.
Nie zazdroszczę Ci tej sytuacji i atmosfery, a przede wszystkim zbolałego męża, "siłą" sprowadzonego z obłoków na ziemię.

Widzisz Josz, ja bardzo chciałam, żeby sobie po prostu poszedł i dał mi w końcu święty spokój. Ale sama wiesz, jak to jest z tchórzami. Zaprzeczy sobie wielokrotnie, byle tyłek wynieść cało. Czy jest zbolały? Jest, ale "wewnętrznie". To ONA chciała zakończyć tę relację. Tak przynajmniej wywnioskowałam, chociaż zarzeka się, że decyzję podjęli "wspólnie" smile
Wiesz co, patrzę tak sobie na niego i myślę: które z nas robi z siebie większego kretyna? On zapewniając mnie ciągle o głębokiej miłości (równocześnie zaznaczając sympatię do przyjaciółki, której się nawet nie wypiera smile ), czy ja udając, że w to wierzę? Jednocześnie  przeraża mnie coraz bardziej ten niepozytywny obraz własnego męża w mojej głowie.
Jeśli chodzi o komentarze, "lajki" jej i jego: są one widoczne dla każdego. Bynajmniej nie ukrywa się z nimi żadne z nich. Oni po prostu nie chcieli widzieć dramatu tej sytuacji. Niby roczny flircik, ale przecież nikt nie ucierpiał, bo z nikim się nikt nie przespał ( przynajmniej oficjalnie). Było miło, zaczynało być baaardzo miło, a tu nagle bum! Mąż się dowiedział, koniec zabawy, trzeba się pokajać. Ale , żal za grzechy bez mocnego postanowienia poprawy. Minął miesiąc, mąż zmiękł, żonę się zagłaskało, można testować, czy da się to troszkę pociągnąć dalej. Więc przypominamy niewinnie siebie nawzajem: a to jakieś zdjęcie w bikini sprzed 5 lat na fejsa, a to jakaś opalona skóra smile I zajączek dalej goni marchewkę, kochając żonę tym mocniej smile
A ja, przerażona utratą miłości wspaniałego męża, zapominam czasem, że oddycham zwłaszcza dla siebie.  A jej mąż, pewnie jeszcze w większym szoku, ratuje miłość życia z przekroju 23 lat. Dla jej męża perspektywa romansu żony z dużo młodszym kolegą, musi być bardzo bolesna. Ja przynajmniej w tej historii mogę się poczuć podbudowana, bo tym razem nie poszło o "młodszy model". Żałosne, ale zawsze smile
I faktycznie jedynym dobrym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby danie im wolnej ręki. Możliwość zweryfikowanie opalonego kawałka skóry ze zdjęcia z codziennym życiem smile Bezcenne smile

Posty [ 1 do 65 z 178 ]

Strony 1 2 3 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024