Witajcie!
Zgodnie z obietnicą, trochę późno, ale odpowiadam Aurorko!
aurora borealis napisał/a:Odwołując się do znanego filmu ?Rejs? muszę jednak powiedzieć, że sformułowane przez Ciebie i przez Przyszłość pytania są nieco tendencyjne i z góry zakładają, iż z kreacjonizmem "coś" jest nie tak ? ;-):
Excop napisał/a:Jak więc jest z tą naszą wiarą, skoro kreacjonizm nie może liczyć nawet na swoich twórców?
Przyszłość napisał/a:Dorzucę jeszcze jeden punkt widzenia. W ostatnim czasie poświęciłam trochę czasu i uwagi poglądom ewolucjonistów, dla których koncepcja Boga, religie, wiara, karma...wszystko to, co jawi się jako nadnaturalna siła i inteligencja, która stworzyła wszechświat, ludzi, zwierzęta, przrodę i nad wszystkim czuwa...to tylko iluzja i ludzkie urojenia, które mają na celu albo tworzenie wspólnoty, albo racjonalizowanie przyjemnych i bolesnych doświadczeń, których doświadczamy w życiu oraz wydarzenia, które rozgrywają się z naszym i/lub bez naszego udziału. Uważają oni religie, nadprzyrodzone idee, bogów oraz wymierzone przez bogów "kary" za produkty ewolucji, czasami mówią wprost o produkcie ubocznym.
To też ciekawy punkt widzenia, nie sądzicie?
Każda nauka, każdy pogląd oparty jest na jakimś paradygmacie. Teorię tworzy się na bazie przesłanek. Na takiej zasadzie kreacjoniści w ?COŚ" wierzą i ewolucjoniści także w ?coś" wierzą budując na tym swoje koncepcje.
Oczywiście, Auroro, że moje pytanie jest tendencyjne, bo miało być prowokującym z założenia.
Przekonany byłem bowiem, że nie odmówisz sobie repliki. 
Pytając, " To jak jest z tą naszą wiarą...", miałem na myśli nie ewentualne wady koncepcyjne kreacjonizmu, lecz pomachiwanie białą flagą przez autorytety kościelne pod naporem dowodów podważających główne dogmaty chrześcijaństwa, judaizmu i islamu i wpływ uelastycznienia interpretacyjnego zapisów biblijnych na postrzeganie przez wiernych intencji kleru, która stały za przyjęciem takiej strategii.
Można oczywiście powiedzieć, że Kościół idzie z duchem czasu. Jeśli tak jest, to dlaczego wciąż w katolicyzmie rzymskim nie wyjaśniono, np. powodów wprowadzenia przez IV Sobór Laterański na początku XIII w. indywidualnej spowiedzi, jako sakramentu?
Wierni z reguły przekonani są, że spowiedź w konfesjonale ustanowił Chrystus, a przecież Nowy Testament nie mówi o tym ani słowa?
Czy to nie wpływa destrukcyjnie na niezłomność wiary ludzi, którzy dociekliwość nie uważają za grzech?
aurora borealis napisał/a:Jeśli jednak przyjrzeć się teoriom naukowym, to można w nieskończoność podawać liczbę ?samobójów? jakie sobie strzelili w niczym nie ustępując kreacjonistom wielcy ludzie nauki, choćby wtedy, gdy odkopując szkielet potężnego elasmozaura i składając jego szczątki zamienili mu głowę z ogonem, publikując na cały świat swoje odkrycie, swoją ?najprawdziwszą prawdę? i żyjąc przez wiele tak w przekonaniu, iż jest ona niezmienna, podczas gdy pomylili się straszliwie. Do dziś snujemy tylko teorie dotyczące powstania rozmaitych obiektów w przestrzeni kosmicznej. Do 2004 roku żyliśmy święcie przekonani, że Układ Słoneczny ma 9 planet, a tu myk! niespodzianka i już mamy o jedną mniej ;-) (Na szczęście dostaliśmy "w prezencie" kilka nowych karłowatych ;-))) Jeszcze 60 lat temu naukowcy opracowywali tabele stratygraficzne szacując wiek Ziemi na 3 miliardy lat. Dziś wiemy, że pomylili się ?zaledwie? o miliard sześćset milionów.
A zatem, takim samym ?urojeniem i iluzją? jest wiele koncepcji naukowych.
Wszyscy przyjmujemy jakieś założenia uważając je za słuszne. Tak się rodzi nauka. Wciąż powstają nowe teorie i część z nich jest obalana powodu nowych badań lub odkryć. Ale tak, jak pisałam, konia z rzędem temu, kto odpowie na najważniejsze pytania o świat i człowieka. Jest mi dalece obojętne, czy będzie to kreacjonista czy ewolucjonista, bo nikt już nie traktuje Księgi Genesis jako astrofizycznej czy biologicznej ilustracji i jako historycznej koncepcji powstania świata. Robią tak wyłącznie ewolucjoniści, bo jest im to zwyczajnie na rękę ;-)
Ja widzę inny problem w sporze pomiędzy tymi dwiema koncepcjami, Excop. Bo tu nie o uznanie procesów ewolucji chodzi, choć sam Darwin widział luki w swej koncepcji nie znajdując w zapisach kopalnych potwierdzeń, co do niektórych swoich przypuszczeń. Trudno nie zgodzić się z mechanizmami ewolucji. Bazową wiedzę przyrodniczą posiada się już w przedszkolu, jeśli trafi się na rozgarniętego nauczyciela, który potrafi pochylić się nad głębokimi i ważnymi dziecięcymi pytaniami o istnienie i działanie otaczającej rzeczywistości.
We fragmencie przytoczonym przez Przyszłość, dość jasno widać o jaki faktycznie ?problem? chodzi ;-) Jeśli jest się choć trochę uważnym, to odsłania się tutaj treść innego sporu: ewolucjonistyczny materializm kontra religia (w tym znaczeniu Bóg). Nie samo uznanie ewolucji, ale zagadka mechanizmu, przez który ona działa jest istotne. Albo formy życia, w tym Homo sapiens, powstały w wyniku ślepego przypadku, albo nie. Czym lub kim jest ów ?ślepy przypadek? ;-)))?
Nauka ma to do siebie, Aurorko, że jest konglomeratem koncepcji teoretycznych i działań zmierzających do ich empirycznego potwierdzenia lub wykluczenia.
Tym się różni od kreacjonistycznego dogmatyzmu.
Wskazujesz przykłady błędów i omyłek nauki w opisywaniu natury i jej przeszłości.
O ile przykład z elasmozaurem mogę uznać za kompromitującą omyłkę (choć też nie do końca), tak przykład z Plutonem już nie.
Bo degradacja tego ciała niebieskiego nie była sprostowaniem pomyłki astrofizyków, lecz wymierzenie sprawiedliwości.
Już z chwilą odkrycia Plutona przez Tombaugh'a wiadomo było, że obiekt ten nie spełnia kryteriów uzasadniających uznanie go za planetę, bo ma za małą średnicę, masę i gęstość oraz orbitę odbiegającą od standardu.
Jednak dotychczasowe osiem planet odkryli Europejczycy. Pluton zaś należał do Amerykanina. Naciski amerykańskie spowodowały, że w końcu zaliczono go do planet.
Degradacja do postaci planety karłowatej (przy protestach amerykańskich) była i tak ukłonem w stronę Amerykanów, bo Pluton bardziej przypomina jądro ogromnej komety niż planetę.
Jeszcze inaczej ma się sprawa z obliczeniem wieku Ziemi.
Czynienie naszej planety coraz starszą polega na odnajdywaniu i badaniu skał.
Erozja i tektonika zmieniają powierzchnię skorupy ziemskiej, więc i odnalezienie skał z okresu formowania się globu jest bardzo rzadkie i trudne.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że nie idzie o spór między ewolucjonizmem i kreacjonizmem, a o to czy powstanie Wszechświata, a w wyniku ewolucji i dramatycznych zwrotów w dziejach życia także i nas jest dziełem Boga, czy też nie dającym się wyjaśnić samoistnym procesem fizycznym bez ingerencji boskiego tchnienia.
aurora borealis napisał/a:Bardzo lubię taki oto aforyzm wybitnego noblisty Maxa Planck?a: ?Religia i nauki przyrodnicze nie znajdują się w stosunku do siebie w opozycji, jak to niektórzy myślą, czy obawiają się tego, lecz prowadzą różnymi drogami do tego samego celu, a celem tym jest Bóg?.
Dość przewrotny sens widzę w tej treści.
Celem religii jest tu, moim zdaniem dotarcie do Boga w sensie duchowym, zaś nauk przyrodniczych uczynienie Boga "celem" do zniszczenia, jak na polowaniu myśliwskim.