Na chwilę tylko, bo uznałem, że należy.
Dobry wieczór wszystkim.
Podzielam entuzjazm dla talentu Starra. Przyznam, że kiedy czytałem Twoje posty na początku mojej przygody z Forum Netkobiety.pl w lecie ubiegłego roku, łączyłem Twój nick z pewnym znanym Ringo oraz (podobnie, jak Aurora), z jednym z jasnych punktów na nocnym niebie. Jakże różnie od rzeczywistej intencji!
Twoja historia, Starr, porusza. Również stylem wypowiedzi. Mam nadzieję, że będziesz kontynuował wątek. Bo poza ciekawymi dyskusjami przyciąga innych, mądrych ludzi.
Nie będę ukrywał, że część dygresyjnych fragmentów wątku dotyka dziedzin, które są mi bliskie, co jeszcze bardziej uatrakcyjnia wątek.
Gratuluję pomysłu i życzę Tobie, Starr oraz pozostałym Państwu spokoju w te Święta.
Mniej ważne ponoć, niż Wielkanoc, ale także, bardzo rodzinne święta się zbliżają.
Nie wiem, czy będę w stanie wszystkich wymienić, ale ten właśnie, temat Starr'a, skargi w Kosmos posłanej, zamienił mnie chyba najbardziej.
Mogłem tu się na swój los poskarżyć ( Dzięki,
mimo, że Cię nie ma, ExT).
Mogłem erudycją zabłysnąć, przy wsparciu tych Pań:
Siostrzyczki bez słoików (Zorzeńko, kocham cię - po bratersku!) i tej z rodzeństwa, która nie chce,by Zygmusia number three (dobrze napisałem?) decyzji nie anulowano, ciepłej i mądrej dziewczyny.
Przyszłości pięknej, do opancerzonych pojazdów lądowych i tych, cięższych od powietrza, latających ich odpowiedników przyrównanej niegdyś.
AnnieJo, którą jako jedyną z Pań tu znanych, poznałem także z "facjaty", ciepła pełnej.
Baronowej, szlachciance z potencjałem. I Bobasią.
Dzwoneczkowi, (wyobraźnia!), O'drobince (delikatność) O'kruszynce (ludzkiej niemocy czasem, symbolowi), która niekiedy, za panią woźną robiła (Pstryk!), przerwę w poetyckim ubarwianiu tej przystani sobie robiąc.
Panu Gospodarzowi, którego facjatę, również mialem zaszczyt zobaczyć, którego historia, smutna, daje jednak nadzieję, że to, co nas nie zabije, to nas wzmocni.
Wrócę. Nie wiem, kiedy. Bo trudno mi jest, tak po prostu odejść. Choć wiem, że powinienem.
Na razie więc, moi drodzy.