Moje zdrady (Netkafejka) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Moje zdrady (Netkafejka)

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 234 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,236 do 1,300 z 15,189 ]

1,236

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

[...]

Niezależnie od tego, jak mogło być w rzeczywistości, dla mnie moje doznanie stanowi wystarczający argument na potwierdzenie teorii człowiek =dusza+ciało.
Do zastanowienia się jeszcze pozostało: po co dusza przychodzi tutaj, obleka się w ciało i jest w nim do momentu, aż to ciało umrze.

Odpowiedź jest w Bhakti i nie tylko... zdobywa "wiedzę i kształci się" aby poprzez swój emocjonalny rozwój, zakończyć proces umierania i narodzin.
Ma też swoisty "dzienniczek" w którym zapisywane są oceny z "nauki"... tym dzienniczkiem jest Karma.
   

Wracając do początku mojej historii: to co mi przytrafiało się w tym życiu jest wynikiem moich wyborów w poprzednich życiach... Sam sobie zapracowałem na te emocje jakich doznałem.

Tego nie pojmę żadną mocą.
Nie jestem w stanie.
Coś się we mnie buntuje wewnętrznie na taki obraz CZŁOWIEKA.
Uwielbiam Cię, Starr, ale wybacz, samej siebie nie przeskoczę...

Natomiast za to:

starr napisał/a:

Niezależnie od tego, jak mogło być w rzeczywistości, dla mnie moje doznanie stanowi wystarczający argument na potwierdzenie teorii człowiek =dusza+ciało.

za to: 

To nauka, jakiej na pewno nie zapomnę. Ta świadomość pozwoliła mi na to, że inaczej spojrzałem na Ann, Marysię i Ivę... to pozwoliło mi na zupełnie inne spojrzenie na wszystkie sprawy, jakie dzieją się wokoło mnie.

i za to:

Jak można przeczytać, żyję czyli jakoś wróciłem.

Mam ochotę mocno Cię uściskać!!! :-)

Chwała temu, co zawołał do Ciebie : "Wracaj"! Kimkolwiek jest...

Zobacz podobne tematy :

1,237

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Tego nie pojmę żadną mocą.
Nie jestem w stanie.
Coś się we mnie buntuje wewnętrznie na taki obraz CZŁOWIEKA.
Uwielbiam Cię, Starr, ale wybacz, samej siebie nie przeskoczę...

Po tych wszystkich wydarzeniach, starsza córa podarowała mi "Wędrówki dusz" Michaela Newtona. To usystematyzowało moje odczucia. W niektórych wpisach powoływał się na ta książkę maniek z maniek, tłumacząc zależności międzyludzkie. Nie namawiam do czytania, ale daje dużo do myślenia, tym bardziej, że autor ma wszystko to co opisał, udokumentowane na taśmach...


aurora borealis napisał/a:

Natomiast za to:

starr napisał/a:

Niezależnie od tego, jak mogło być w rzeczywistości, dla mnie moje doznanie stanowi wystarczający argument na potwierdzenie teorii człowiek =dusza+ciało.

za to: 

To nauka, jakiej na pewno nie zapomnę. Ta świadomość pozwoliła mi na to, że inaczej spojrzałem na Ann, Marysię i Ivę... to pozwoliło mi na zupełnie inne spojrzenie na wszystkie sprawy, jakie dzieją się wokoło mnie.

i za to:

Jak można przeczytać, żyję czyli jakoś wróciłem.

Mam ochotę mocno Cię uściskać!!! :-)

AuroroTy już to zrobiłaś pisząc chyba do Krejzolki, że stałaś się fanką moich wpisów na tym forum smile

aurora borealis napisał/a:

Chwała temu, co zawołał do Ciebie : "Wracaj"! Kimkolwiek jest...

Każdy z nas ma swojego przewodnika... W Chrześcijaństwie, to Anioł Stróż... Na pewno to Jemu zawdzięczam...

1,238 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-30 01:01:02)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

/.../
Tego nie pojmę żadną mocą.
Nie jestem w stanie.
Coś się we mnie buntuje wewnętrznie na taki obraz CZŁOWIEKA.
Uwielbiam Cię, Starr, ale wybacz, samej siebie nie przeskoczę...

Po tych wszystkich wydarzeniach, starsza córa podarowała mi "Wędrówki dusz" Michaela Newtona. To usystematyzowało moje odczucia. W niektórych wpisach powoływał się na ta książkę maniek z maniek, tłumacząc zależności międzyludzkie. Nie namawiam do czytania, ale daje dużo do myślenia, tym bardziej, że autor ma wszystko to co opisał, udokumentowane na taśmach...

O tym stanie duszy poza ciałem czytałam dawno temu w znanych Ci z pewnością książkach Moody'ego. Jestem głęboko przekonana o prawdziwości takiego doświadczenia, jak Twoje.

To, czego nie pojmuję, to kolejne inkarnacje, "dzienniczki ocen" i karma. Dla mnie istota, jaką jest człowiek wykracza daleko, daleko poza takie wymiary. Tu chciałabym wrócić do jednego z Twoich wczorajszych postów. Zrobię to jutro, bo dziś muszę jeszcze coś przemyśleć.

Nie wiem jakie Ty koszty emocjonalne ponosisz opisując przełomowe momenty Twojego życia. Ile czasu potrzebuje człowiek, aby powrócić do równowagi po wszystkim tym, co Cię spotkało. Jak dochodzi do wniosków, które tu tak serdecznie, otwarcie i metodycznie wykładasz, jako prawdy o Tobie i o Twoim świecie, o stanie Twojego serca i duszy.
Tego wszystkiego nie wiem.

Wiem, natomiast, że jesteś NIEZWYKŁĄ OSOBĄ. Zabierają Ci, a nic nie tracisz. Zadają śmiertelne rany zdrad, a nie umierasz...

starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Chwała temu, co zawołał do Ciebie :"Wracaj"! Kimkolwiek jest...

Każdy z nas ma swojego przewodnika... W Chrześcijaństwie, to Anioł Stróż... Na pewno to Jemu zawdzięczam...

No to niech teraz zafurkocze nad Twoim spokojnym snem.
Dobrej nocy!

Dziękuję Ci!

1,239

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Dobrej nocy!

Dziękuję Ci!

Dobrej nocy, a ja Tobie Dziękuję... <papa>

1,240

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Z tego przejęcia zapomniałam o muzycznej dobranocce...
Już się poprawiam: https://youtu.be/jqO8P59NfSA

Gaszę światło, ale drzwi zostawiam otwarte...

Dla ewentualnych gości jest tarta szpinakowa w lodówce i lemoniada.
Smacznego! ;-)))

1,241 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-04-30 08:03:22)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
starr napisał/a:

/.../
Jestem małą cząstką podobną do tej najwyższej Energi, która dostała do dyspozycji fizyczne ciało. Teraz obie te formy stanowią moje ja...
Nie ma znaczenia w jakiej formie, zawsze mogę z nią nawiązać energetyczny kontakt, poprzez myśl, medytację albo modlitwę.  Nie jest mi potrzebny do tego żaden pośrednik.

Dobry wieczór wszystkim smile

Chyba nie wszystkim spodobał się zapach nowego kadzidełka.
Dziwne, kupuję je u Bhaktów... no wiem... pachnie trochę jak trawka... wink
dzisiaj w takim razie będzie "drzewo sandałowe" smile

Nie będę starał się już zachowywać chronologii zdarzeń. Nie ma potrzeby. Czyli jestem nieśmiertelną duszą, która na potrzeby tego życia otrzymuje śmiertelne ciało. Przekonanie to stało się trwałe po jednym zdarzeniu. W wyniku niespodziewanej dla mnie niewydolności krążenia, która potem została zdiagnozowana jako zatorowość zakrzepowa pochodzenia żylnego, zostałem zawieziony do szpitala. Była to niedziela, dość późno w nocy, z braku wolnych łóżek zostałem położony na korytarzu. Założono mi wenflony, podłączono kroplówki, dodatkowo podłączono mnie do jakieś aparatury i zostawiono mnie na resztę nocy. Następnego dnia musiałem tylko wstać z łóżka i usiąść na wózku, na którym miałem być zawieziony do sali, gdzie zwolniło się jedno miejsce. Próbowałem wstać, ale tylko poczułem, jakby zsuwała się ze mnie piżama. Chwilowy brak widzenia powrócił po chwili i ze zdziwieniem zauważyłem w sobie niezwykłą lekkość. Otaczała mnie cisza, ale nie taka dzwoniąca w uszach... była inna... Zwróciło coś jeszcze moja uwagę... Byłem powyżej łózka, na którym leżał ktoś bardzo, ale to bardzo, podobny do mnie. Wokoło zaczął się gorączkowy ruch, po chwili wbiegł na korytarz lekarz w białym kitlu i widziałem jak zaczyna robić masaż serca...
Pierwsza myśl - umarłem? A gdzie tunel i jego jasne światełko w oddali?
Nie miałem czasu na zastanawianie się, bo łózko ruszyło, pchane w jakimś kierunku i ja musiałem ruszyć za nim, ale nie wiedziałem jak. Wtedy poczułem, że ktoś mówi do mnie - wracaj! Ale nie były to słowa w tym znaczeniu, jakie słyszy się na odzień. Te słowa było we mnie, ale nie były moje... Chciałem zapytać, jak to zrobić, ale nie umiałem...
Jak można przeczytać, żyję czyli jakoś wróciłem.
Czy to był stan określany jako śmierć kliniczna? podobno nie, przynajmniej tak wynikało z karty...
Czy moje płaty skroniowe zrobiły sobie żart ze mnie i nafaszerowały mnie fałszywymi wspomnieniami...  Pewnie wie ET...
Co usłyszałem od bardziej zaawansowanych w sprawach duchowych?
Tylko tyle, że dusza bardzo przestraszona potrafi ewakuować się na jakiś czas z ciała, jak również są tacy, którzy potrafią robić to na zawołanie...

Niezależnie od tego, jak mogło być w rzeczywistości, dla mnie moje doznanie stanowi wystarczający argument na potwierdzenie teorii człowiek =dusza+ciało.
Do zastanowienia się jeszcze pozostało: po co dusza przychodzi tutaj, obleka się w ciało i jest w nim do momentu, aż to ciało umrze. Odpowiedź jest w Bhakti i nie tylko... zdobywa "wiedzę i kształci się" aby poprzez swój emocjonalny rozwój, zakończyć proces umierania i narodzin.
Ma też swoisty "dzienniczek" w którym zapisywane są oceny z "nauki"... tym dzienniczkiem jest Karma.   

Wracając do początku mojej historii: to co mi przytrafiało się w tym życiu jest wynikiem moich wyborów w poprzednich życiach... Sam sobie zapracowałem na te emocje jakich doznałem. To nauka, jakiej na pewno nie zapomnę. Ta świadomość pozwoliła mi na to, że inaczej spojrzałem na Ann, Marysię i Ivę... to pozwoliło mi na zupełnie inne spojrzenie na wszystkie sprawy, jakie dzieją się wokoło mnie.

No i to by było na tyle... To koniec... smile

Interesujące w Twoich rozważaniach, Starr, jest to, że tajemnicę pozacielesnego odczuwania, w tym Twojego własnego, rozciągasz na całą gamę wierzeń - od chrześcijańskich wyobrażeń oddzielania się duszy od ciała, po wschodnie tłumaczenie karmicznej istoty duszy.

Odnoszę wrażenie, że tak po chrześcijańsku, uważasz się za dobrego człowieka, a co do tego, że takim jesteś nie mam wątpliwości.
Jednocześnie, jak mi się wydaje, tłumaczysz sobie to, co Cię w życiu spotkało, jako wynik "złego prowadzenia" się Twojego drugiego stanu istnienia w poprzednich współistnieniach.
Tak rozumiem ostatnie zdania Twojej historii.
Czemu to może służyć?
Myślę, że jest to pewien sposób na godzenie się z przeszłością, jako że na pewne rzeczy i sytuacje, które nas dotykają nie mamy wpływu.
Co o tym sądzisz, Szefie?

1,242

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

DzieńDoberek Wszystkim,

Spojrzałam na kilka ostatnich postów i widzę, że tematyka rozmów w tej kafejce jest nieprzewidywalna ;-)
Mam nadzieję, że nadrobię zaległości w weekend, bo ostatnio krucho było u mnie z czasem.
Pozdrowienia i uściski :-))

1,243

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:

DzieńDoberek Wszystkim,

Spojrzałam na kilka ostatnich postów i widzę, że tematyka rozmów w tej kafejce jest nieprzewidywalna ;-)
Mam nadzieję, że nadrobię zaległości w weekend, bo ostatnio krucho było u mnie z czasem.
Pozdrowienia i uściski :-))

Witaj, Przyszłości!
Rzeczywiście, trochę do poczytania masz.:)

1,244 Ostatnio edytowany przez luc (2015-04-30 17:52:45)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Witam wszystkich weekendowo smile
Ja jeszcze wprawdzie pracuję, bo muszę coś terminowego skończyć, ale "długi" weekend już się właściwie zaczął.

Starr.
Już w nocy przeczytałam Twój koniec opowieści, ale nie chciałam pisać cokolwiek.
Hinduizm i w ogóle religie Wschodu są dla mnie odległe mentalnie, pewno z powodu wychowania w chrześcijańskiej kulturze.
Zresztą niezbyt wiele o tym wiem. Wprawdzie "Mahabharatę" kiedyś czytałam, bywałam też w świątyniach innych religii na wyspach Pacyfiku, ale wyłącznie z powodu ciekawości innych kultur niż potrzeby ducha.
Tym bardziej ciekawie się czyta o Twojej drodze.
Wszystko jest kwestią wiary i przeżyć, które doń prowadzą.
Mam nadzieję, że jeszcze pociągniesz ten wątek - zwłaszcza po pytaniach Aurory i Excopa.

1,245 Ostatnio edytowany przez starr (2015-04-30 22:15:08)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

/.../
Interesujące w Twoich rozważaniach, Starr, jest to, że tajemnicę pozacielesnego odczuwania, w tym Twojego własnego, rozciągasz na całą gamę wierzeń - od chrześcijańskich wyobrażeń oddzielania się duszy od ciała, po wschodnie tłumaczenie karmicznej istoty duszy.
Odnoszę wrażenie, że tak po chrześcijańsku, uważasz się za dobrego człowieka, a co do tego, że takim jesteś nie mam wątpliwości.

Mała poprawka smile Ja chciałbym być dobrym człowiekiem. Robię wszystko, aby tak było. Nie obraziłem się na dekalog, dodałem do niego kilka swoich zasad, które nie są z dekalogiem sprzeczne i staram się mieć je wszystkie jako podstawę do swojego działania.  Faktem jest, że są sytuacje niestandardowe, wtedy muszę zapytać się swojej intuicji. Bardzo rzadko mnie zawodzi...

Excop napisał/a:

Jednocześnie, jak mi się wydaje, tłumaczysz sobie to, co Cię w życiu spotkało, jako wynik "złego prowadzenia" się Twojego drugiego stanu istnienia w poprzednich współistnieniach.

Dokładnie tak

Excop napisał/a:

Tak rozumiem ostatnie zdania Twojej historii.
Czemu to może służyć?

Świadomość tego, pozwoliła mi na wybaczenie Marysi, pozwoliła mi na wybaczenie Ivie. Ann wybaczyłem wcześniej... Świadomość zdarzeń w taki sposób zinterpretowana, dała mi wewnętrzny spokój. Ona pozwala na to, że teraz spotykam się z Marysią podczas moich wizyt u starszej córki i u wnuka, witamy się jak dobrzy znajomi, ie ma złości w moich kontaktach z nią. W drugą stronę jest różnie, ale ona nadal wszystko interpretuje po swojemu. Dla Marysi, ja porzuciłem rodzinę. Ona zawsze miała takie podejście i do wszystkich spraw, toteż nie przejmuję się smile
Pozostało jeszcze coś, czego nie jestem w stanie naprawić. To okres pomiędzy Ann i Marysią - ten czas rozrywkowy... Teraz, mając tą wiedzę co teraz gdybym mógł cofnąć się w czasie, do tamtego momentu, to co wtedy robiłem, nie miało by miejsca. Wiem, że przyjdzie mi za to zapłacić... tylko nie wiem kiedy... Chyba, że moimi "czarami" będę mógł to oczyścić....


Excop napisał/a:

Myślę, że jest to pewien sposób na godzenie się z przeszłością, jako że na pewne rzeczy i sytuacje, które nas dotykają nie mamy wpływu.
Co o tym sądzisz, Szefie?

Jestem pogodzony z przeszłością. Spokój jaki osiąga się przez wybaczenie tym, którzy nas skrzywdzili rekompensuje w dużym stopniu tamte emocje. Świadomość tego, że zasłużyło się na takie potraktowanie pozwala na to, że idzie się dalej przez życie lżejszym i nie ma się ochoty na stałe oglądanie do tyłu...

Ale żeby nie było, że propaguję tą teorię jako jedyną i dla wszystkich. Ona jest dobra tylko dla mnie. Każdy powinien wypracować własną i nie ma znaczenia, czy oprze się na kwantowej teorii wszechświata, czy o filozofię chrześcijańska. Ona ma pomóc konkretnej osobie...

1,246

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:

DzieńDoberek Wszystkim,

Spojrzałam na kilka ostatnich postów i widzę, że tematyka rozmów w tej kafejce jest nieprzewidywalna ;-)
Mam nadzieję, że nadrobię zaległości w weekend, bo ostatnio krucho było u mnie z czasem.
Pozdrowienia i uściski :-))

Dzień dobry wieczór!
Było pytanie, ale żeby odpowiedź była w pełni zrozumiała, musiałem zrobić mały rajd po różnych rejonach mojej historii smile
I ja Pozdrawiam

1,247 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-30 22:55:39)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dobry wieczór,

Nawet Przyszłość zawitała!
Jestem tu z Wami i grzeję się przy Waszym ogniu.

Mam stronę notatek po wpisach Excop'a, jeszcze z wczoraj i kilka stron luźnych myśli dla Starr'a zbieranych od chwili, gdy zaczął pisać tę opowieść ;-)

Chciałabym, jeśli to możliwe, zapytać Starr'a, choć nie tylko Jego, o  autorytety, zwłaszcza te, które wpłynęły znacząco na Wasz rozwój.

Starr, pisał o Babci, o Jej uniwersalnych prawdach, które zapamiętał, jako chłopiec i które niesie przez życie, Excop wspominał o Mamie...
A dalej?

Pytam dlatego, że w religiach wschodu nie ma Boga, są za to Mistrzowie. Kim oni są?

1,248

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
Excop napisał/a:

/.../
Interesujące w Twoich rozważaniach, Starr, jest to, że tajemnicę pozacielesnego odczuwania, w tym Twojego własnego, rozciągasz na całą gamę wierzeń - od chrześcijańskich wyobrażeń oddzielania się duszy od ciała, po wschodnie tłumaczenie karmicznej istoty duszy.
Odnoszę wrażenie, że tak po chrześcijańsku, uważasz się za dobrego człowieka, a co do tego, że takim jesteś nie mam wątpliwości.

Mała poprawka smile Ja chciałbym być dobrym człowiekiem. Robię wszystko, aby tak było. Nie obraziłem się na dekalog, dodałem do niego kilka swoich zasad, które nie są z dekalogiem sprzeczne i staram się mieć je wszystkie jako podstawę do swojego działania.  Faktem jest, że są sytuacje niestandardowe, wtedy muszę zapytać się swojej intuicji. Bardzo rzadko mnie zawodzi...

Excop napisał/a:

Jednocześnie, jak mi się wydaje, tłumaczysz sobie to, co Cię w życiu spotkało, jako wynik "złego prowadzenia" się Twojego drugiego stanu istnienia w poprzednich współistnieniach.

Dokładnie tak

Excop napisał/a:

Tak rozumiem ostatnie zdania Twojej historii.
Czemu to może służyć?

Świadomość tego, pozwoliła mi na wybaczenie Marysi, pozwoliła mi na wybaczenie Ivie. Ann wybaczyłem wcześniej... Świadomość zdarzeń w taki sposób zinterpretowana, dała mi wewnętrzny spokój. Ona pozwala na to, że teraz spotykam się z Marysią podczas moich wizyt u starszej córki i u wnuka, witamy się jak dobrzy znajomi, ie ma złości w moich kontaktach z nią. W drugą stronę jest różnie, ale ona nadal wszystko interpretuje po swojemu. Dla Marysi, ja porzuciłem rodzinę. Ona zawsze miała takie podejście i do wszystkich spraw, toteż nie przejmuję się smile
Pozostało jeszcze coś, czego nie jestem w stanie naprawić. To okres pomiędzy Ann i Marysią - ten czas rozrywkowy... Teraz, mając tą wiedzę co teraz gdybym mógł cofnąć się w czasie, do tamtego momentu, to co wtedy robiłem, nie miało by miejsca. Wiem, że przyjdzie mi za to zapłacić... tylko nie wiem kiedy... Chyba, że moimi "czarami" będę mógł to oczyścić....


Excop napisał/a:

Myślę, że jest to pewien sposób na godzenie się z przeszłością, jako że na pewne rzeczy i sytuacje, które nas dotykają nie mamy wpływu.
Co o tym sądzisz, Szefie?

Jestem pogodzony z przeszłością. Spokój jaki osiąga się przez wybaczenie tym, którzy nas skrzywdzili rekompensuje w dużym stopniu tamte emocje. Świadomość tego, że zasłużyło się na takie potraktowanie pozwala na to, że idzie się dalej przez życie lżejszym i nie ma się ochoty na stałe oglądanie do tyłu...

Ale żeby nie było, że propaguję tą teorię jako jedyną i dla wszystkich. Ona jest dobra tylko dla mnie. Każdy powinien wypracować własną i nie ma znaczenia, czy oprze się na kwantowej teorii wszechświata, czy o filozofię chrześcijańska. Ona ma pomóc konkretnej osobie...

Myślę, że doskonale zdajesz sobie sprawę z tego, że każdy, kto zapoznał się z Twoją historią, w jakiś sposób, mimowolnie odniesie Twoje duchowe poszukiwania do własnej walki z demonami przeszłości. Nie wyłączając mnie.
Dlatego, jak sądzę, uznałeś za stosowne zastrzec indywidualność Twoich dociekań.
To też świadczy o poziomie, który człowiek reprezentuje. A także jego skromność.:)

1,249

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Dobry wieczór,

/.../
Chciałabym, jeśli to możliwe, zapytać Starr'a, choć nie tylko Jego, o  autorytety, zwłaszcza te, które wpłynęły znacząco na Wasz rozwój.
Starr, pisał o Babci, o Jej uniwersalnych prawdach, które zapamiętał, jako chłopiec i które niesie przez życie, Excop wspominał o Mamie...
A dalej?
Pytam dlatego, że w religiach wschodu nie ma Boga, są za to Mistrzowie. Kim oni są?

Hinduizm posiada bogów i półbogów, Buddyzm nie. Innych religii wschodu nie znam...
Mam kilka  autorytetów:
- Święty Franciszek
- Jan Paweł 2
- Dalajlama

1,250 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-30 23:44:25)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Twoja intuicja, Excop i interpretacje są zaskakujące! Bardzo mi się podoba sposób spojrzenia przez Ciebie na to, co czytasz i jak to pojmujesz.

Okazuje się, że język nauki i poezji ?mają się ku sobie?, bo oba wskazują na znaczenie słów oraz lubią zagospodarowywać tereny nieznane, pełne znaków zapytania, niepewności? 

Excop napisał/a:
auroraborealis napisał/a:

Napełniłeś znów krzewy i doliny
Ciszą o mglistym blasku,
Uwolniłeś także wreszcie
Moją duszę całą;

Rozpostarłeś nad mymi niwami
Twą kojącą poświatę
Jak łagodny wzrok druha
Nad mym przeznaczeniem.

J.W von Goethe

Wieloznaczne, ale piękne.
Podzięka dla Najwyższego za piękno otaczającego świata albo wyraz miłości, tej ludzkiej, która otwiera oczy na rzeczy dotąd niby zwyczajne i każe widzieć je tak, jak powinny być dostrzegane.

A gdyby to tak uwspólnić? Miłość do Boga realizuje się w sposób ludzki miłością do innych i samego siebie. To chyba zawsze ten sam wymiar?

Excop napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

"Jeśli nie spojrzymy na Słońce,
Nigdy go nie dostrzeżemy:
Nie przypisawszy Bogu właściwej mocy,
Jak zdołamy zachwycić się boskością ?"

Z pewnością masz rację, Auroro, że i Goethe i nasz Big Starr oddają, każdy po swojemu, cześć Temu, Który Jest.
Słońce, jako symbol boskiej mocy i to wszystko, co na Ziemi, jako jej efekt - wielki Niemiec z pewnością zapoznał się z Keplerem i Newtonem, a to jedynie umocniło jego przekonanie, że coś tak doskonałego może być dziełem jedynie Stwórcy.
Tak to odebrałem.

Dla wielu kultur to Słońce było bogiem, a dla nas dzisiaj mimo, że bogiem nie jest, nadal jest do życia niezbędne. Jeśli któregoś dnia zgaśnie, to mamy jedynie 8 minut, by znaleźć latarkę zanim nastaną już na zawsze  ?egipskie ciemności?.

Słońce możemy zobaczyć, zachwycać się jego urodą w różnych porach dnia, odwiedzanych przez nas miejscach, okolicznościach. Wiemy o jego istnieniu, bo na nie patrzymy każdego dnia. A jak jest z Bogiem? Nie widzimy Go?
Jak poznaje się Boga?
Wychodzi na to, że rozumem i sercem?
I jak czytam ten fragment Goethego to wnioskuję, że to samo fascinosum et tremendum, które cechowało ludzi pierwotnych patrzących na Słońce, zostało przeniesione na osobowego Boga wraz z potrzebą poznania Kim On jest.

Excop napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

"Należy rozważając naturę
Zawsze postrzegać jedność jako całość.
Nic nie jest w środku, nic nie jest poza,
Gdyż było wewnątrz, co jest zewnątrz.''

Nie wiem, jak Ty to robisz, Auroro, ale zawsze dobierasz cytaty z Goethego tak, bym zinterpretował wieszcza po swojemu.:D
Ten bowiem brzmi tak, jakby Goethe rozmyślał o ewolucji, zanim Darwin pofatygował się na Galapagos albo przewidywał rozwój wiedzy o ruchach górotworu i tektonice na długo przed odkryciem struktury geologicznej naszej planety.:)

Tak, jak napisałeś, nie mógł Goethe znać teorii Alfreda Wegenera, nie mógł studiować budowy ptasich dziobów za Darwinem i śledzić rozwoju jego sławnej koncepcji. Skąd zatem wiedział to wszystko? ;-))) Znowu wracamy do przeczucia? do intuicji? do natchnienia? do wyobraźni?

Nie myśl, Excop, że jestem jakąś wielbicielką Goethego.
Bardzo bym chciała podzielić się tutaj pewnym doświadczeniem.

Goethe mnie "prześladuje". Łazi za mną od ubiegłych wakacji ;-))) Pojawia się w najbardziej niespodziewanych momentach i przypomina o swoim zaklętym w słowa istnieniu. Próbowałam go zignorować, ale właśnie na tym Forum jednym z moich ulubionych wątków przeczytałam, że to książki/ich autorzy czasami trafiają na człowieka i że jest to ważny znak ;-))) No więc Goethe trafił na mnie, a raczej mogę powiedzieć trafił we mnie, pewnego sierpniowego popołudnia. W uroczym zakątku jednego ze szwajcarskich miast, stał otwartą na oścież książką opartą o zmurszałą ścianę któregoś z licznych miejskich wodopojów. Na tej uliczce nie było oprócz mnie żywego ducha. Na widok książki zatrzymałam się tam, choć wcale nie byłam spragniona i nie zamierzałam pić wody. Słyszałam oczywiście o akcjach czytelniczych na świecie, o książkach pozostawionych w metrze, w parkach, poczekalniach, które znajdujący, może wziąć ze sobą, przeczytać i znowu "porzucić" w jakimś miejscu, by mógł na nią natknąć się ktoś inny. Jednak ta książka była bardzo stara, ładnie wydana, tu i ówdzie pyszniła się na stronie gotycka czcionka. Nie znam niemieckiego, ale trudno było nie zainteresować się takim wspaniałym znaleziskiem. Nie wzięłam jej ze sobą, choć przyznaję kusiło mnie to ogromnie. Zapamiętałam jednak tytuł, a że był to dramat rozpisany na role, zapamiętałam też ów dialog i numer aktu, na którym zostawił ktoś otwartą przede mną tę opowieść.

Nie chcę się rozwodzić, bo i tak odbieram czas antenowy naszemu Szefowi, ale gdy wróciłam do Polski zapomniałam na jakiś czas o tym wydarzeniu, bo cała ta niezwykła wakacyjna podróż obfitowała w rozmaite ważne znaki, gdyż była w całości zaplanowana jako ?powrót do żywych? po moim straszliwym upadku. Lecz kiedy zorientowałam się jakie przesłanie niósł ten fragment i w ogóle całe to dzieło oraz w jak bardzo burzliwym, trudnym okresie życia napisał je Goethe -  co korespondowało ze stanem mojego ducha w tamtym czasie ? zrozumiałam, że nie ma przypadków, a że to wydarzenie jest bardzo szczególne.

Potem, sukcesywnie zaczął mi się ten Goethe ?ukazywać? raz po raz. Czytając jego biografię odkryłam, że kilka z jego  rozlicznych zainteresowań, o których nie miałam pojęcia, jest również w maleńkiej części moimi własnymi fascynacjami światem natury.
Więc teraz, nie ignoruję go już ;-) Pozwalam mu ?być przy mnie? i daję się prowadzić jego słowom ilekroć natknę się na nie niby ?przypadkowo?? ;-)

Na tym Forum też tropię słowa i ich Autorów ;-)))
Piszących w tym wątku ? z największą przyjemnością?

1,251

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Chciałabym, jeśli to możliwe, zapytać Starr'a, choć nie tylko Jego, o  autorytety, zwłaszcza te, które wpłynęły znacząco na Wasz rozwój.

Starr, pisał o Babci, o Jej uniwersalnych prawdach, które zapamiętał, jako chłopiec i które niesie przez życie, Excop wspominał o Mamie...
A dalej?

1,252

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Bry wieczór.
Czytam Was spokojnie.

1,253

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

Bry wieczór.
Czytam Was spokojnie.

Witaj Luc!
Uszanowanie!

1,254

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Auroro - nie dlatego, że innych tematów zabrakło wink ale z uwagi na jutrzejszy wyjazd: jaka pogoda w stolicy zapowiada się na weekend?

1,255

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dobry wieczór wszystkim smile

aurora borealis napisał/a:

/.../
Nie chcę się rozwodzić, bo i tak odbieram czas antenowy naszemu Szefowi,

smile Ale ja skończyłem swoją opowieść. Czas antenowy należy do Was... smile Tylko jak wróci AnnaJo dopiszę jeszcze o swojej fascynacji I-Ching, bo pytała o to, ale jakoś ostatnio jej nie ma...

aurora borealis napisał/a:

/.../ zrozumiałam, że nie ma przypadków, a że to wydarzenie jest bardzo szczególne.

Zgadzam się w 100% przypadek nie istnieje smile

1,256

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

/.../ jaka pogoda w stolicy zapowiada się na weekend?

Moje czarne pudełko mówi:
- piątek 15stC i mozliwe opady
- sobota 11 stC i możliwe opady
- niedziela 13stC i słonecznie

1,257

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dzięki Starr.
Choć te opady mogłeś sobie darować smile

1,258

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

Auroro - nie dlatego, że innych tematów zabrakło wink ale z uwagi na jutrzejszy wyjazd: jaka pogoda w stolicy zapowiada się na weekend?

Dziś się na przykład nie sprawdziła. Mimo złych prognoz było słonecznie i sucho. Jutro i pojutrze ma trochę rzucać żabami, a w niedzielę się przejaśnić. Ale... spróbuję coś dla Uroczej Krakowianki wyprosić...

Ile czasu spędzisz w Warszawie?

1,259 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-05-01 00:36:15)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Obiecałam wczoraj, że jeszcze do tych fragmentów wrócę:

Starr napisał/a:

" (Celowo piszę - serca, jako siedliska miłości, prawdy i dobra)" i duszy... Nasze dusze maja swoje miejsce w naszych ciałach, w okolicy serca...

Próbowałem wstać, ale tylko poczułem, jakby zsuwała się ze mnie piżama. Chwilowy brak widzenia powrócił po chwili i ze zdziwieniem zauważyłem w sobie niezwykłą lekkość. Otaczała mnie cisza, ale nie taka dzwoniąca w uszach... była inna... Zwróciło coś jeszcze moja uwagę... Byłem powyżej łózka, na którym leżał ktoś bardzo, ale to bardzo, podobny do mnie. Wokoło zaczął się gorączkowy ruch, po chwili wbiegł na korytarz lekarz w białym kitlu i widziałem jak zaczyna robić masaż serca...
Pierwsza myśl - umarłem? A gdzie tunel i jego jasne światełko w oddali?
Nie miałem czasu na zastanawianie się, bo łózko ruszyło, pchane w jakimś kierunku i ja musiałem ruszyć za nim, ale nie wiedziałem jak. Wtedy poczułem, że ktoś mówi do mnie - wracaj! Ale nie były to słowa w tym znaczeniu, jakie słyszy się na odzień. Te słowa było we mnie, ale nie były moje... Chciałem zapytać, jak to zrobić, ale nie umiałem...

Jestem małą cząstką podobną do tej najwyższej Energi, która dostała do dyspozycji fizyczne ciało. Teraz obie te formy stanowią moje ja...

Niezależnie od tego, jak mogło być w rzeczywistości, dla mnie moje doznanie stanowi wystarczający argument na potwierdzenie teorii człowiek =dusza+ciało.

Po tych wszystkich wydarzeniach, starsza córa podarowała mi "Wędrówki dusz" Michaela Newtona. To usystematyzowało moje odczucia. W niektórych wpisach powoływał się na ta książkę maniek z maniek, tłumacząc zależności międzyludzkie. Nie namawiam do czytania, ale daje dużo do myślenia, tym bardziej, że autor ma wszystko to co opisał, udokumentowane na taśmach...

Przy każdym z tych fragmentów ostro zahamowałam?
Dusza?
Ciało?
Dusza i ciało?
Bardzo to ciekawe, bo pojęcia spójności duszy i ciała były wcześniejsze niż np. chrześcijaństwo, a więc nie miały związku z religią, ale, co ciekawe filozofią. Podjęli je starożytni Grecy.

Dusza, czyli tchnienie Boga Stwórcy nie jest według religii katolickiej własnością człowieka. Podobnie jak ciało, otrzymał on ją tylko na czas ziemskiego bytowania. Po śmierci, według wierzeń, wraca do Swego Stwórcy.  Wraca? Twoje wczorajsze wspomnienia i też to słowo: wracaj! dosłownie mnie na moment sparaliżowały?

Czy w hinduizmie też istnieje pojęcie duszy, która po śmierci ciała przechodzi w inną postać? Czy ona w takim razie wraca do swego Pana, a dopiero potem inkarnuje, czy przechodzi bezpośrednio z jednej istoty do drugiej?

1,260

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

jutro i pojutrze ma trochę rzucać żabami, a w niedzielę się przejaśnić. Ale... spróbuję coś dla Uroczej Krakowianki wyprosić...

Te żaby mnie właśnie martwią.
A masz duże zasługi w niebiesiech? wink

aurora borealis napisał/a:

Ile czasu spędzisz w Warszawie?

Od piątku do niedzieli.
Na pewno pójdziemy do Muzeum Powstania Warszawskiego. Poza tym dzieci dla nas jakiś "program" przygotowały wink

1,261 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-05-01 00:43:56)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

jutro i pojutrze ma trochę rzucać żabami, a w niedzielę się przejaśnić. Ale... spróbuję coś dla Uroczej Krakowianki wyprosić...

Te żaby mnie właśnie martwią.
A masz duże zasługi w niebiesiech? wink

Nie, ale historia mówi, że najwięksi grzesznicy chody tam mają...

aurora borealis napisał/a:

Ile czasu spędzisz w Warszawie?

Od piątku do niedzieli.
Na pewno pójdziemy do Muzeum Powstania Warszawskiego. Poza tym dzieci dla nas jakiś "program" przygotowały wink

Tak pytam, by wiedzieć, gdzie Cię wypatrywać.
Starr'a mam już "zlokalizowanego" pod migdałowcami. A skoro będziesz w Muzeum Powstania, to też zahaczysz o tę okolicę... ;-)

1,262

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Tak pytam, by wiedzieć, gdzie Cię wypatrywać.
Starr'a mam już "zlokalizowanego" pod migdałowcami. A skoro będziesz w Muzeum Powstania, to też zahaczysz o tę okolicę... ;-)

To wypatruj takiej kudłatej wink zwłaszcza jak będzie wilgotno.

Jest szansa, że i ja zorzę ujrzę...

1,263

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

I kolejne pytanie w związku z tym fragmentem:

starr napisał/a:

Pozostało jeszcze coś, czego nie jestem w stanie naprawić. To okres pomiędzy Ann i Marysią - ten czas rozrywkowy... Teraz, mając tą wiedzę co teraz gdybym mógł cofnąć się w czasie, do tamtego momentu, to co wtedy robiłem, nie miało by miejsca. Wiem, że przyjdzie mi za to zapłacić... tylko nie wiem kiedy... Chyba, że moimi "czarami" będę mógł to oczyścić...

Z góry przepraszam, że to będzie pytanie natury bardzo delikatnej... Aby zawrzeć sakramentalne małżeństwo z Ivą, potrzebowałeś bierzmowania, by stanąć przed ołtarzem. Prawda?

Potrzebna była też spowiedź. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że według prawd wiary katolickiej zostałeś już całkowicie oczyszczony ze wszystkiego tego, co było w przeszłości. Chyba, że sakrament małżeństwa był zawarty jednostronnie...

1,264

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Tak pytam, by wiedzieć, gdzie Cię wypatrywać.
Starr'a mam już "zlokalizowanego" pod migdałowcami. A skoro będziesz w Muzeum Powstania, to też zahaczysz o tę okolicę... ;-)

To wypatruj takiej kudłatej wink zwłaszcza jak będzie wilgotno.

Jest szansa, że i ja zorzę ujrzę...

Lubię kudłate z Krakowa... ;-)

Lubię to, co robi Ci z włosami wilgoć, gdy stają się higroskopijne i skręcają w sprężynki...

Moja Ty Barbarello!

1,265

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Przy każdym z tych fragmentów ostro zahamowałam?
Dusza?
Ciało?
Dusza i ciało?
Bardzo to ciekawe, bo pojęcia spójności duszy i ciała były wcześniejsze niż np. chrześcijaństwo, a więc nie miały związku z religią, ale, co ciekawe filozofią. Podjęli je starożytni Grecy.

Dusza, czyli tchnienie Boga Stwórcy nie jest według religii katolickiej własnością człowieka. Podobnie jak ciało, otrzymał on ją tylko na czas ziemskiego bytowania. Po śmierci, według wierzeń, wraca do Swego Stwórcy.  Wraca? Twoje wczorajsze wspomnienia i też to słowo: wracaj! dosłownie mnie na moment sparaliżowały?

No tak... w chrześcijaństwie dusza. to tchnienie Boga...

aurora borealis napisał/a:

Czy w hinduizmie też istnieje pojęcie duszy, która po śmierci ciała przechodzi w inną postać?

Dusza w hinduizmie istnieje jako cząstka energia boga i po śmierci ciała w jednych wierzeniach natychmiast otrzymuje następne ciało, zgodne ze swoja karmą, w innych wraca do boga i po ocenie karmy, otrzymuje nowe ciało. Trwa to do ośmiu dni.
Natomiast Newton opisuje okresy pomiędzy wcieleniami jako czas od siedemdziesięciu do ponad stu lat.  W tym czasie przechodzi procesy regeneracji i połączenia z tą częścią, która w życiu na ziemi nie brała udziału, oceny, odpoczynku, powrotu do swojej grupy dusz. Po dołączeniu do swojej grupy, przechodzi szkolenia, aby w końcu zacząć przygotowania do następnego wcielenia. W tym procesie poznaje dusze, które będą jej w tym wcieleniu towarzyszyć, jako rodzice, przyjaciele, znajomi, małżonkowie, dzieci...

/.../

1,266

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Starr'a mam już "zlokalizowanego" pod migdałowcami. A skoro będziesz w Muzeum Powstania, to też zahaczysz o tę okolicę... ;-)

W sumie to niedaleko... jeden długi przystanek autobusowy smile

1,267

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Wybaczcie, że wpadam w słowo, ale odlatuję już, więc czas się pożegnać na dziś.:)

Dobranoc!

1,268

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Moja Ty Barbarello!

Nie tak ładna, ale włosy skręcone bardziej.
Zawsze chciałam mieć proste...

A jak można zorzę rozpoznać?
Zorzę stołeczną, nie polarną.

1,269

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

odlatuję już

Dobranoc!

Odlatuj... Morfeusz na Cię czeka.
Dobranoc.

1,270

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

/.../
Przy każdym z tych fragmentów ostro zahamowałam?
Dusza?
Ciało?
Dusza i ciało?
Bardzo to ciekawe, bo pojęcia spójności duszy i ciała były wcześniejsze niż np. chrześcijaństwo, a więc nie miały związku z religią, ale, co ciekawe filozofią. Podjęli je starożytni Grecy.

Dusza, czyli tchnienie Boga Stwórcy nie jest według religii katolickiej własnością człowieka. Podobnie jak ciało, otrzymał on ją tylko na czas ziemskiego bytowania. Po śmierci, według wierzeń, wraca do Swego Stwórcy.  Wraca? Twoje wczorajsze wspomnienia i też to słowo: wracaj! dosłownie mnie na moment sparaliżowały?

No tak... w chrześcijaństwie dusza. to tchnienie Boga...

aurora borealis napisał/a:

Czy w hinduizmie też istnieje pojęcie duszy, która po śmierci ciała przechodzi w inną postać?

Dusza w hinduizmie istnieje jako cząstka energia boga i po śmierci ciała w jednych wierzeniach natychmiast otrzymuje następne ciało, zgodne ze swoja karmą, w innych wraca do boga i po ocenie karmy, otrzymuje nowe ciało. Trwa to do ośmiu dni.
Natomiast Newton opisuje okresy pomiędzy wcieleniami jako czas od siedemdziesięciu do ponad stu lat.  W tym czasie przechodzi procesy regeneracji i połączenia z tą częścią, która w życiu na ziemi nie brała udziału, oceny, odpoczynku, powrotu do swojej grupy dusz. Po dołączeniu do swojej grupy, przechodzi szkolenia, aby w końcu zacząć przygotowania do następnego wcielenia. W tym procesie poznaje dusze, które będą jej w tym wcieleniu towarzyszyć, jako rodzice, przyjaciele, znajomi, małżonkowie, dzieci...

/.../

Rozumiem, że bliższa Ci jest koncepcja Newtona?

1,271

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Moja Ty Barbarello!

Nie tak ładna, ale włosy skręcone bardziej.
Zawsze chciałam mieć proste...

A jak można zorzę rozpoznać?
Zorzę stołeczną, nie polarną.

Jutro zorza jedzie poza miasto. Zobaczyć zieleń, powąchać wiosnę, ucieszyć oko, a nawet oba... ;-)
Zorza ma proste i długie.
Zamienimy się? ;-)))

1,272

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

I kolejne pytanie w związku z tym fragmentem:

starr napisał/a:

Pozostało jeszcze coś, czego nie jestem w stanie naprawić. To okres pomiędzy Ann i Marysią - ten czas rozrywkowy... Teraz, mając tą wiedzę co teraz gdybym mógł cofnąć się w czasie, do tamtego momentu, to co wtedy robiłem, nie miało by miejsca. Wiem, że przyjdzie mi za to zapłacić... tylko nie wiem kiedy... Chyba, że moimi "czarami" będę mógł to oczyścić...

Z góry przepraszam, że to będzie pytanie natury bardzo delikatnej... Aby zawrzeć sakramentalne małżeństwo z Ivą, potrzebowałeś bierzmowania, by stanąć przed ołtarzem. Prawda?

Potrzebna była też spowiedź. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że według prawd wiary katolickiej zostałeś już całkowicie oczyszczony ze wszystkiego tego, co było w przeszłości. Chyba, że sakrament małżeństwa był zawarty jednostronnie...

Spowiadałem się nawet wcześniej tylko... Tylko mam nadal przekonanie, że to mnie nadal obciąża. To przekonanie jest w podświadomości. Nawet nie na tyle głęboko, żeby o tym nie pomyśleć czasami. Poza tym spowiedź nie oczyszcza karmy...

I tu mam jak zwykle dylemat i niedosyt. Skoro Chrześcijanin wyspowiadał się ze wszystkich swoich grzechów, dostał rozgrzeszenie i zostało mu odpuszczone, odprawił pokutę, to dlaczego jeszcze straszy się piekłem?
Dlaczego trzeba spowiadać się z tego, co zrobiło się złego, a już nie można chwalić się tym, co zrobiło się dobrze?

1,273

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
Excop napisał/a:

odlatuję już

Dobranoc!

Odlatuj... Morfeusz na Cię czeka.
Dobranoc.

Dobranoc, Przyjacielu!

1,274

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Wybaczcie, że wpadam w słowo, ale odlatuję już, więc czas się pożegnać na dziś.:)

Dobranoc!

Spokojnych snów Excop

1,275

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Zorza ma proste i długie.
Zamienimy się? ;-)))

Natentychmiast wink

1,276

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

a już nie można chwalić się tym, co zrobiło się dobrze?

Bo to już jest "u góry" znane wink

1,277

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Jutro zorza jedzie poza miasto. Zobaczyć zieleń, powąchać wiosnę, ucieszyć oko, a nawet oba... ;-)

Które tereny zorza będzie swym blaskiem rozświetlać?
Nie przyćmij wiosny wink

1,278 Ostatnio edytowany przez starr (2015-05-01 01:25:02)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Rozumiem, że bliższa Ci jest koncepcja Newtona?

Tak, bliższa, bo ma jakiś bardziej, dla mnie, ma logiczny ciąg, i jest udokumentowana nagraniami "pacjentów" Newtona. Pomimo, że w większości nie mieli oni ani styczności ze sobą, ani z pracami Newtona, ich relacje są zbieżne.

1,279

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
starr napisał/a:

a już nie można chwalić się tym, co zrobiło się dobrze?

Bo to już jest "u góry" znane wink

"U góry" znane jest podobno wszystko, tak dobre, jak i złe. Tylko z tego złego trzeba się wstydzić i spowiadać, a z tego dobrego, nikt nagrody nie da, nie mówiąc o dobrym słowie...

1,280

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

]
"U góry" znane jest podobno wszystko, tak dobre, jak i złe. Tylko z tego złego trzeba się wstydzić i spowiadać, a z tego dobrego, nikt nagrody nie da, nie mówiąc o dobrym słowie...

Nie jestem specem, ale wydaje mi się, że chodzi o katharsis. Także warunki konieczne dla dobrej spowiedzi, bez których nie jest ona ważna.
A nagrody?... Będą kiedyś wink Jednak nie takie jak sobie na ziemskim padole wyobrażamy.

1,281 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-05-01 01:48:43)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

I kolejne pytanie w związku z tym fragmentem:

starr napisał/a:

Pozostało jeszcze coś, czego nie jestem w stanie naprawić. To okres pomiędzy Ann i Marysią - ten czas rozrywkowy... Teraz, mając tą wiedzę co teraz gdybym mógł cofnąć się w czasie, do tamtego momentu, to co wtedy robiłem, nie miało by miejsca. Wiem, że przyjdzie mi za to zapłacić... tylko nie wiem kiedy... Chyba, że moimi "czarami" będę mógł to oczyścić...

Z góry przepraszam, że to będzie pytanie natury bardzo delikatnej... Aby zawrzeć sakramentalne małżeństwo z Ivą, potrzebowałeś bierzmowania, by stanąć przed ołtarzem. Prawda?

Potrzebna była też spowiedź. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę, że według prawd wiary katolickiej zostałeś już całkowicie oczyszczony ze wszystkiego tego, co było w przeszłości. Chyba, że sakrament małżeństwa był zawarty jednostronnie...

Spowiadałem się nawet wcześniej tylko... Tylko mam nadal przekonanie, że to mnie nadal obciąża. To przekonanie jest w podświadomości. Nawet nie na tyle głęboko, żeby o tym nie pomyśleć czasami. Poza tym spowiedź nie oczyszcza karmy...

Rzeczywiście biorąc pod uwagę melanż sakramentu pokuty i pojednania z karmą, trzeba być Starr'em, aby to ogarnąć. Dziwne to jest o tyle, że wielu spowiadających się odczuwa wręcz fizyczną lekkość po odejściu od konfesjonału i rodzaj jakiegoś oczyszczenia, jasności, ciepła, wewnętrznego pokoju... Wielu spowiedziom towarzyszą też łzy...

starr napisał/a:

I tu mam jak zwykle dylemat i niedosyt. Skoro Chrześcijanin wyspowiadał się ze wszystkich swoich grzechów, dostał rozgrzeszenie i zostało mu odpuszczone, odprawił pokutę, to dlaczego jeszcze straszy się piekłem?

Bo skażony jest grzechem pierworodnym,
bo wyznane grzechy, mimo iż odpuszczone i przebaczone zostawiają rany, przez które wnika kolejny grzech,
bo chrześcijanin to grzesznik dążący dopiero do doskonałości,
bo walka z wadami, brakiem dobra to bardzo długi, trudny i wymagający proces.

A jeśli ktoś straszy piekłem to... jest taka humoreska księdza Jana Twardowskiego o tym, jak to jedna siostra zakonna tak obrazowo przedstawiała czym jest piekło, że słuchacze zapytali w pewnym momencie, czy sama tam była, bo jako żywo musiała, skoro tyle wie...

Ja od "straszaków" uciekam. Bardzo starannie wybieram tych, którzy mi o eschatologii opowiadają. To tak poważnych spraw nie dopuszczam byle abiturienta Seminarium Duchownego. Wychodzę bowiem z założenia, że studia teologiczne nie czynią kapłanem. Zdarzają się księża wierzący i niewierzący ;-)))

Mnie uczono, że piekło to miejsce, w którym nie ma miłości, a nie gdzie diabełki robią sobie grzeszników z grilla... ;-)))

starr napisał/a:

Dlaczego trzeba spowiadać się z tego, co zrobiło się złego, a już nie można chwalić się tym, co zrobiło się dobrze?

Dobry spowiednik zapyta Cię o postępy od ostatniej spowiedzi, a nie tylko o to ile razy powiedziałeś słowo na jedną z wybranych liter alfabetu. Ale do tego potrzebne jest najczęściej przewodnictwo duchowe, stały spowiednik, ktoś kto Cię zna.

Dziękuję Ci Starr za te pytania. Czuję się onieśmielona udzielaniem odpowiedzi, komuś takiemu jak Ty.

1,282

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
starr napisał/a:

]
"U góry" znane jest podobno wszystko, tak dobre, jak i złe. Tylko z tego złego trzeba się wstydzić i spowiadać, a z tego dobrego, nikt nagrody nie da, nie mówiąc o dobrym słowie...

Nie jestem specem, ale wydaje mi się, że chodzi o katharsis. Także warunki konieczne dla dobrej spowiedzi, bez których nie jest ona ważna.
A nagrody?... Będą kiedyś wink Jednak nie takie jak sobie na ziemskim padole wyobrażamy.

No właśnie! jak kara, to natychmiast, a jak nagroda to kiedyś... Cały chrześcijanizm... no nie tylko...
To bardziej do mnie przemawia karma... smile

1,283

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Zorza ma proste i długie.
Zamienimy się? ;-)))

Natentychmiast wink

Zdjęłam skalp ;-)

Zapakować, czy weźmiesz na miejscu? ;-)

1,284

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Jutro zorza jedzie poza miasto. Zobaczyć zieleń, powąchać wiosnę, ucieszyć oko, a nawet oba... ;-)

Które tereny zorza będzie swym blaskiem rozświetlać?
Nie przyćmij wiosny wink

Podwarszawskie, Luc.
Niedaleczko.

Chcę na moment uciec od betonu i utopić się wiośnie.
Zmoknąć (najprawdopodobniej) i wrócić do domu ;-)))

1,285

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../

Dziękuję Ci Starr za te pytania. Czuję się onieśmielona udzielaniem odpowiedzi, komuś takiemu jak Ty.

Auroro ja prosty, grubo ciosany człowiek jestem, niewiele wiem, zawsze pilnie słucham, szczególnie jak ktoś odpowiada na moje pytania.

1,286 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-05-01 01:55:17)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

/.../

Dziękuję Ci Starr za te pytania. Czuję się onieśmielona udzielaniem odpowiedzi, komuś takiemu jak Ty.

Auroro ja prosty, grubo ciosany człowiek jestem, niewiele wiem, zawsze pilnie słucham, szczególnie jak ktoś odpowiada na moje pytania.

Starr,

Dałby Bóg (tu każde z nas wstawi sobie "swojego" Boga), aby każdy taki prosty i grubo ciosany był, jak Ty...
Świat nie posiadałby się z radości!

1,287

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

No właśnie! jak kara, to natychmiast, a jak nagroda to kiedyś... Cały chrześcijanizm... no nie tylko...

Jaki niecierpliwy wink
Patientiam esse virtutem.

1,288

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Zdjęłam skalp ;-)

Zapakować, czy weźmiesz na miejscu? ;-)

Jak Ci wygodniej.
Ja chętnie wzięłabym na miejscu wink

1,289

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Zdjęłam skalp ;-)

Zapakować, czy weźmiesz na miejscu? ;-)

Jak Ci wygodniej.
Ja chętnie wzięłabym na miejscu wink

A jednak z sympatii do Ciebie pięknie zapakuję i ozdobię szyfonową wstążką...
Jaki kolor lubisz?

1,290

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

A jednak z sympatii do Ciebie pięknie zapakuję i ozdobię szyfonową wstążką...
Jaki kolor lubisz?

Jestem wzruszona.
Skoro Ty zapakujesz, to kolor nieważny. Ważne dłonie, które będą wstążkę wiązały.

1,291

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Coś mi się źle wyświetliło i dopiero teraz zobaczyłem, że nie wszystko to cytat starra:)

aurora borealis napisał/a:

Rzeczywiście biorąc pod uwagę melanż sakramentu pokuty i pojednania z karmą, trzeba być Starr'em, aby to ogarnąć. Dziwne to jest o tyle, że wielu spowiadających się odczuwa wręcz fizyczną lekkość po odejściu od konfesjonału i rodzaj jakiegoś oczyszczenia, jasności, ciepła, wewnętrznego pokoju... Wielu spowiedziom towarzyszą też łzy...

Widocznie nie dostąpiłem łaski Spowiednika przez duże "S". Moją edukacje zaczynałem u ks. Stanisława... Lepszego potem nie miałem szczęścia spotkać.


starr napisał/a:

I tu mam jak zwykle dylemat i niedosyt. Skoro Chrześcijanin wyspowiadał się ze wszystkich swoich grzechów, dostał rozgrzeszenie i zostało mu odpuszczone, odprawił pokutę, to dlaczego jeszcze straszy się piekłem?

aurora borealis napisał/a:

Bo skażony jest grzechem pierworodnym,

Odpuszczonym razem z wodą, którą dokonał się chrzest....

   

aurora borealis napisał/a:

bo wyznane grzechy, mimo iż odpuszczone i przebaczone zostawiają rany, przez które wnika kolejny grzech,

Ale skoro odpuszczone, to chyba wybaczone i zapomniane?

   

aurora borealis napisał/a:

bo chrześcijanin to grzesznik dążący dopiero do doskonałości,

To nie tylko chrześcijanie nie dążą do doskonałości. Wszystkich pochłaniają żądze... Gorzej, że temu trendowi łatwo poddają się kapłani, którzy maja być strażnikami wiary i zasad...

   

aurora borealis napisał/a:

bo walka z wadami, brakiem dobra to bardzo długi, trudny i wymagający proces.

Z tym się zgadzam, ale chrześcijanin zło dobrem zwalcza, a nie strachem, który dobrem nie jest... Tak mi się zdawało...

     

aurora borealis napisał/a:

A jeśli ktoś straszy piekłem to... jest taka humoreska księdza Jana Twardowskiego o tym, jak to jedna siostra zakonna tak obrazowo przedstawiała czym jest piekło, że słuchacze zapytali w pewnym momencie, czy sama tam była, bo jako żywo musiała, skoro tyle wie...

    Ja od "straszaków" uciekam. Bardzo starannie wybieram tych, którzy mi o eschatologii opowiadają. To tak poważnych spraw nie dopuszczam byle abiturienta Seminarium Duchownego. Wychodzę bowiem z założenia, że studia teologiczne nie czynią kapłanem. Zdarzają się księża wierzący i niewierzący ;-)))

    Mnie uczono, że piekło to miejsce, w którym nie ma miłości, a nie gdzie diabełki robią sobie grzeszników z grilla... ;-)))

A ja mam w oczach obraz Hieronima Bosha - Ogród rozkoszy ziemskich- Piekło.

   

starr napisał/a:

Dlaczego trzeba spowiadać się z tego, co zrobiło się złego, a już nie można chwalić się tym, co zrobiło się dobrze?

aurora borealis napisał/a:

Dobry spowiednik zapyta Cię o postępy od ostatniej spowiedzi, a nie tylko o to ile razy powiedziałeś słowo na jedną z wybranych liter alfabetu. Ale do tego potrzebne jest najczęściej przewodnictwo duchowe, stały spowiednik, ktoś kto Cię zna.

A kto ze zwykłych zjadaczy chleba, pospolitych grzeszników ma swojego stałego spowiednika.? Lepiej iść do konfesjonału, gdzie siedzi stary przygłuchy ksiądz i spowiadać się cichutkim szeptem... im krócej, tym pokuta lżejsza... (autentycznie zasłyszane) smile

1,292

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

A jednak z sympatii do Ciebie pięknie zapakuję i ozdobię szyfonową wstążką...
Jaki kolor lubisz?

Jestem wzruszona.
Skoro Ty zapakujesz, to kolor nieważny. Ważne dłonie, które będą wstążkę wiązały.

Umyłam je siedem razy w różanej wodzie, aby Krakowska Para, która tu zjedzie do Warszawki godne przyjęcie miała...

1,293

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dobiliśmy do 14:00 w nocy. Jak dla mnie, czas na sen... A jutro idzie ktoś na pochód? big_smile <hahaha> no tak mi się....
Dobrej nocy wszystkim smile <papa>

1,294

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Umyłam je siedem razy w różanej wodzie, aby Krakowska Para, która tu zjedzie do Warszawki godne przyjęcie miała...

Będą mnie zatem wiodły różane zapachy...
Moje róże jeszcze nie kwitną...

Za kilka godzin pendolino powiezie mnie w Waszą stronę, a zatem moi Drodzy pora zażyć nieco snu.
Poczytam Was po powrocie.
Pięknych snów i spokojnego odpoczynku,

1,295

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Umyłam je siedem razy w różanej wodzie, aby Krakowska Para, która tu zjedzie do Warszawki godne przyjęcie miała...

Będą mnie zatem wiodły różane zapachy...
Moje róże jeszcze nie kwitną...

Za kilka godzin pendolino powiezie mnie w Waszą stronę, a zatem moi Drodzy pora zażyć nieco snu.
Poczytam Was po powrocie.
Pięknych snów i spokojnego odpoczynku,

Miłego pobytu w stolicy, Luc. Mam nadzieję, że Cię tu nie okradną ;-)))
Do zobaczenia!

1,296 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-05-01 02:32:00)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Coś mi się źle wyświetliło i dopiero teraz zobaczyłem, że nie wszystko to cytat starra:)

aurora borealis napisał/a:

Rzeczywiście biorąc pod uwagę melanż sakramentu pokuty i pojednania z karmą, trzeba być Starr'em, aby to ogarnąć. Dziwne to jest o tyle, że wielu spowiadających się odczuwa wręcz fizyczną lekkość po odejściu od konfesjonału i rodzaj jakiegoś oczyszczenia, jasności, ciepła, wewnętrznego pokoju... Wielu spowiedziom towarzyszą też łzy...

Widocznie nie dostąpiłem łaski Spowiednika przez duże "S". Moją edukacje zaczynałem u ks. Stanisława... Lepszego potem nie miałem szczęścia spotkać.


starr napisał/a:

I tu mam jak zwykle dylemat i niedosyt. Skoro Chrześcijanin wyspowiadał się ze wszystkich swoich grzechów, dostał rozgrzeszenie i zostało mu odpuszczone, odprawił pokutę, to dlaczego jeszcze straszy się piekłem?

aurora borealis napisał/a:

Bo skażony jest grzechem pierworodnym,

Odpuszczonym razem z wodą, którą dokonał się chrzest....

   

aurora borealis napisał/a:

bo wyznane grzechy, mimo iż odpuszczone i przebaczone zostawiają rany, przez które wnika kolejny grzech,

Ale skoro odpuszczone, to chyba wybaczone i zapomniane?

   

aurora borealis napisał/a:

bo chrześcijanin to grzesznik dążący dopiero do doskonałości,

To nie tylko chrześcijanie nie dążą do doskonałości. Wszystkich pochłaniają żądze... Gorzej, że temu trendowi łatwo poddają się kapłani, którzy maja być strażnikami wiary i zasad...

   

aurora borealis napisał/a:

bo walka z wadami, brakiem dobra to bardzo długi, trudny i wymagający proces.

Z tym się zgadzam, ale chrześcijanin zło dobrem zwalcza, a nie strachem, który dobrem nie jest... Tak mi się zdawało...

     

aurora borealis napisał/a:

A jeśli ktoś straszy piekłem to... jest taka humoreska księdza Jana Twardowskiego o tym, jak to jedna siostra zakonna tak obrazowo przedstawiała czym jest piekło, że słuchacze zapytali w pewnym momencie, czy sama tam była, bo jako żywo musiała, skoro tyle wie...

    Ja od "straszaków" uciekam. Bardzo starannie wybieram tych, którzy mi o eschatologii opowiadają. To tak poważnych spraw nie dopuszczam byle abiturienta Seminarium Duchownego. Wychodzę bowiem z założenia, że studia teologiczne nie czynią kapłanem. Zdarzają się księża wierzący i niewierzący ;-)))

    Mnie uczono, że piekło to miejsce, w którym nie ma miłości, a nie gdzie diabełki robią sobie grzeszników z grilla... ;-)))

A ja mam w oczach obraz Hieronima Bosha - Ogród rozkoszy ziemskich- Piekło.

   

starr napisał/a:

Dlaczego trzeba spowiadać się z tego, co zrobiło się złego, a już nie można chwalić się tym, co zrobiło się dobrze?

aurora borealis napisał/a:

Dobry spowiednik zapyta Cię o postępy od ostatniej spowiedzi, a nie tylko o to ile razy powiedziałeś słowo na jedną z wybranych liter alfabetu. Ale do tego potrzebne jest najczęściej przewodnictwo duchowe, stały spowiednik, ktoś kto Cię zna.

A kto ze zwykłych zjadaczy chleba, pospolitych grzeszników ma swojego stałego spowiednika.? Lepiej iść do konfesjonału, gdzie siedzi stary przygłuchy ksiądz i spowiadać się cichutkim szeptem... im krócej, tym pokuta lżejsza... (autentycznie zasłyszane) smile

No patrząc na wszystko w ten sposób, to faktycznie karma jest zdecydowanie bardziej lekkostrawna (zwłaszcza ta sucha);-)))

Postaram się jutro powrócić do tego Twojego postu, Starr. Choć wiem, że trochę się zgrywasz i wystawiasz mnie na teologiczną próbę w samym środku nocy! ;-))) Jak chcesz mogę przyjść pod migdałowce/ magnolie/głóg/ czeremchę z jakim duszpasterzem, to Ci może lepiej ode mnie to wyłoży.

Dzisiaj błogosławię Ciebie i Twoją karmę taką oto piosenką: https://youtu.be/YQsKE3aloTk ;-)))

Dobranoc! ;-)))

1,297

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Dobiliśmy do 14:00 w nocy. Jak dla mnie, czas na sen... A jutro idzie ktoś na pochód? big_smile <hahaha> no tak mi się....
Dobrej nocy wszystkim smile <papa>

Powodzenia Starr!
Machaj zamaszyście sztandarem!
Obejrzymy Cię w TV!

Uważaj tylko na sierp (i młot). Jest świeżo naostrzony! ;-)))

1,298

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Milo sie robi.Prawda?

Wsrod tych wszystkich zdrad,okropnosci tego,co LUDZIE potrafia robic innym LUDZIOM, mamy kolejny,cudny pokoik,w ktorym milo jest przysiasc.

DOBRAEJ NOCY WAM WSZYSTKIM.I DOBREGO PRANKA

1,299

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
lustro napisał/a:

Milo sie robi.Prawda?

Wsrod tych wszystkich zdrad,okropnosci tego,co LUDZIE potrafia robic innym LUDZIOM, mamy kolejny,cudny pokoik,w ktorym milo jest przysiasc.

DOBRAEJ NOCY WAM WSZYSTKIM.I DOBREGO PRANKA

Miło Cię widzieć, Lustro. smile

Zdrzemnąłem się chwilę i obudził mnie sygnał uprzywilejowania w ruchu karetki pogotowia albo radiowozu.
Teraz nie mogę zasnąć.:(

1,300

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
No patrząc na wszystko w ten sposób, to faktycznie karma jest zdecydowanie bardziej lekkostrawna (zwłaszcza ta sucha);-)))

Moje Behemoty na pewno potwierdzą Twoje zdanie, ale dla nich jest tą codzienną, zawsze w misce. Karma z puszki dawana jest im raz dziennie, jako obiad, a skrawki z mięsa i wędlin, okazjonalnie, jako deser.

aurora borealis napisał/a:

Postaram się jutro powrócić do tego Twojego postu, Starr. Choć wiem, że trochę się zgrywasz i wystawiasz mnie na teologiczną próbę w samym środku nocy! ;-))) Jak chcesz mogę przyjść pod migdałowce/ magnolie/głóg/ czeremchę z jakim duszpasterzem, to Ci może lepiej ode mnie to wyłoży.

Dzisiaj błogosławię Ciebie i Twoją karmę taką oto piosenką: https://youtu.be/YQsKE3aloTk ;-)))

Dobranoc! ;-)))

Teraz już jest jutro. W okolicy migdałowców jest miła restauracja z bezrogimi jeleniami w ogródku smile. Maja tam całkiem niezłą kawę i sympatyczną obsługę ... Tam można spokojnie porozmawiać...

Posty [ 1,236 do 1,300 z 15,189 ]

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 234 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Moje zdrady (Netkafejka)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024