aurora borealis napisał/a:A nie stosowałeś nigdy w takiej zwyczajnej codzienności tej fromy komunikacji między Wami? Nie zostawiałeś tu i ówdzie liścików lub listów? Jeśli nie, to serdecznie Cię do tego zachęcam. Zawsze czytam z uwagą to, o czym piszesz. Same Twoje przepisy kulinarne wznoszą mnie o wiele wyżej ponad świat smaków i zapachów. Wyrażaj to, co czujesz w formie pisemnej, bo to bardzo piękny sposób, a na dotatek Ukochana zawsze może do takich zapisów Twego serca wrócić, zaś wypowiedziane słowa ulatują...
Stosuję, a jakże!
Przeważnie z w kompozycji z kwiatkiem w wazoniku czekającym na nią. Krótko, w rodzaju: "Kocham Cię. Dobrze, że już jesteś!". Może za rzadko, ale się staram. 
aurora borealis napisał/a:Excop napisał/a:aurora borealis napisał/a:Co u mnie? No właśnie żyję w świecie słów, bo na żywy kontakt z "Nowym Światem" mam szansę dopiero za jakieś dwa miesiące...
Boję się tego kontaktu jak cholera, a jednocześnie jestem go ciekawa... Ze swojej strony nie stawiam, żadnych warunków tego, co ma się wydarzyć. On już zapowiedział, że nie chce związku na odlegość. No więc pojawiły się pierwsze "schody" ;- )))...
Tak, czy siak, Siostrzyczko, ewentualna decyzja, co z tym fantem zrobić, jest w Twoich rękach. 
Jest trochę tak, jak pisała Złata - zbyt dużo niepotrzebnych analiz, gdy poziom racjonalny przejmuje kontrolę ;-)))
Chciałabym, Braciszku, aby decyzja należała tym razem do obojga. Nie chciałabym, aby była tylko w moich rękach. Dawno temu popełniliśmy pewien błąd. Umówiliśmy się, że teraz nie będziemy "grać na przewagi", że nie będziemy podejmować żadnych rozstrzygnięć dla tzw. dobra drugiego...
Staram się rozeznać to, co mnie wstrzymuje przed zagraniem "va banque": lęk przed odrzuceniem, myśl, że w tym wieku to "nie wypada", znaczna odległość i wizja całkowitej reorganizacji życia, rozpoczynania i kończenia weekendów na lotnisku, ech, sporo tego...
Tak, Siostrzyczko, ale chodzi o to, aby Twoja część "wspólnej decyzji" była jak najbardziej autonomiczna w razie pytań okołozwiązkowych: "Jak wyjdziemy sobie naprzeciw" (wahanie, co do własnych i jego oczekiwań )?
"W którym miejscu się spotkamy?(czyli, czy na tym, co było kiedyś, możemy bazować, czy czeka nas coś zupełnie nowego)?
I wreszcie: "U mnie, u ciebie, czy jeszcze gdzie indziej?"
I w tym ostatnim pytaniu zawiera się to wszystko, co równoważy (albo nawet przeważa) w sytuacji Was obojga tę pociągającą, emocjonalną stronę tej ekscytującej niewiadomej. 
aurora borealis napisał/a:Excop napisał/a:aurora borealis napisał/a:Idę dalej taplać się z lubością w kasdadach słów moich Ulubieńców tego Forum ;-)))
Masz co nieco do nadrobienia, Aurorko. 
Pracę domową odrobiłam, Excopku! Była wyjątkowo przyjemna...
Nie spodziewałem się innej odpowiedzi, Zorzeńko. 