Moje zdrady (Netkafejka) - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Moje zdrady (Netkafejka)

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 234 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 586 do 650 z 15,189 ]

586 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-04-13 18:58:01)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

A właśnie, Starr. Zamilkł ostatnio. Ciekawe, co u niego?

No właśnie!
Czuję pustkę, bo kilka ważnych dla mnie osób prawie równocześnie zniknęło z forum - oprócz starr'a, nie ma Elle i ET :-((




EDIT: Excop czuję się pominięta i odrzucona sad ponieważ nie zostałam uwzględniona w Twoich "unoszących się" metaforach.
Chociaż może to i lepiej - nigdy nie wiadomo na co się trafi, np. kiedyś mój kolega powiedział, że jestem jak czołg tongue

Zobacz podobne tematy :

587 Ostatnio edytowany przez starr (2015-04-13 22:15:43)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

/.../
A swoją drogą, Auroro, masz zadziwiającą zdolność do przyciągania ludzi podobnych Przyszłości, ExtraT i wielu innych, którzy chcą się podzielić swoimi przemyśleniami, których przedmiot pozornie mało ma wspólnego z tzw. "prawdziwym życiem". Ale jakże zajmujące to jest!
Między innymi, dzięki Tobie - poza potrzebą odniesienia się do historii Starr'a, "zacumowałem" w tym wątku.
A właśnie, Starr. Zamilkł ostatnio. Ciekawe, co u niego?

Jestem. Jak napisałem wcześniej , mam szansę aby stać się "czarownikiem". Skoro miałem szansę, to szkoda by było nie skorzystać W Piątek po pracy, sobotę i niedzielę, poświeciłem na szczególne szkolenie w tym zakresie. Zostałem inicjowany na pierwszy stopień wtajemniczenia.
Te czary maja swoją nazwę - Reiki.
Jeszcze sporo nauki i pracy jest przede mną w tej materii, ale zrobiłem pierwszy krok, a co najważniejsze odpowiada mi to co będę mógł robić...

   

annaJo napisał:

    Witam wszystkie nocne marki
    Już od jakiegoś czasu próbuję Wam dorównać czasowo ale wymiękam, wczoraj już o 22.

    Na mojej warszawskiej M?leśnej wsi cisza usypia wieczorem, ale za to ptaki rankiem budzą. Wyszłam dziś z wilczycą na poranny spacer, za nami smętnie snuły się nasze dwa koty, a wkoło wiosną pachniało, oj jak pięknie.

    Auroro przypomnij swoim koleżankom, że na Saskiej Kępie na ul. Czeskiej (albo na Berezyńskiej) są najpiękniejsze magnolie w Warszawie?już za kilka dni zakwitną.

Na Czeskiej sa jeszcze młodziutkie, ale na Berezyńskiej pod 1, lub 3 sa naprawdę piękne smile Właśnie zakwitają. Jak się uda, jutro zrobię im portrety smile

588 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-13 22:22:20)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Ty, Auroro, jeśli trzymamy się aeronautki, przywodzisz na myśl balon poddający się kaprysom wiatru. Kiedy siła nośna uchodzącego helu osłabnie na tyle, że podda się grawitacji?
Nikt tego nie wie, ale w końcu to nastąpi.

W ten oto zabawny sposób Excop zrobił mnie w balona ;-)))
Jednak wcale się nie obrażę, bo trafił w sedno. Marzę o podróży balonem.
W ogóle lubię latać.
Nawet moje ulubione sny, to te, w których potrafię się unosić nad ziemią.

Czy kiedykolwiek wyląduję, Excop? Nie wiem...
Chyba zawsze tak żyłam - trochę TU, trochę TAM...


Excop napisał/a:

Auroro, Twój cytat z Huxley'a to piękna metafora, ale - paradoksalnie (oprócz wzniosłego apelu o zaszczepienie kolejnym pokoleniom głodu wiedzy) zawiera dziwnie niepokojące zestawienie pięknej idei z użyciem przenośni poddającej w wątpliwość zdolność człowieka do właściwego wykorzystania poznanego.
"...Naszym zadaniem jest osuszanie w każdym pokoleniu kolejnych skrawków lądu".
Ingerencja w stosunki wodne spowodowała, m. in. prawdopodobnie nieodwracalne zanikanie Jeziora Aralskiego w Środkowej Azji. W Europie, w tym w Polsce, osuszanie(!) bagien i naturalnych terenów zalewowych oraz regulacja rzek spowodowały obniżenie się wód gruntowych i wzrost prawdopodobieństwa powodzi. O Wielkiej Tamie na Jangcy nie wspomnę.

Ojej, co za katastroficzne wizje! I to tak na przednówku! ;-)))
Mnie ten fragment cytatu Huxley'a skojarzył się raczej z holenderskimi polderami i fenomenem mariażu ludzkiego umysłu z cudami inżynierii...

Zastanawiam się, czy i kiedy przyjdzie dzień, gdy zdobywanie i wykorzystywanie wiedzy w sposób, jak dotychczas, wyprzedzi nasz instynkt samozachowawczy na tyle, że Apokalipsa stanie się samospełniającą się przepowiednią.
O ile nie jesteśmy tego świadkami już teraz.
To właśnie miałem na myśli, mówiąc o memento z lekcji, której udzielił nam homo sapiens neandertalensis.

Dzięki Pana Istnieniu, Excop, wizja Apokalipsy odsuwa się w bliżej nieokreśloną przyszłość.
Proszę łaskawie o tym pamiętać.

A swoją drogą, Auroro, masz zadziwiającą zdolność do przyciągania ludzi podobnych Przyszłości, ExtraT i wielu innych, którzy chcą się podzielić swoimi przemyśleniami, których przedmiot pozornie mało ma wspólnego z tzw. "prawdziwym życiem". Ale jakże zajmujące to jest!
Między innymi, dzięki Tobie - poza potrzebą odniesienia się do historii Starr'a, "zacumowałem" w tym wątku.
A właśnie, Starr. Zamilkł ostatnio. Ciekawe, co u niego?

To ja tu jestem biorcą i czerpię wiele, bardzo wiele od Osób, które śmiało i często mimo krytyki, wychodzą poza ramy internetowego "to be". Ich przebogate osobowości nie mieszczą się w szablonach regulaminów, dając tym samym dowód, że człowiek w swej istocie nie da się zamknąć w żadnym schemacie, nawet jeśli posługuje się wyłącznie systemem znaków zapoczątkowanych przez Fenicjan ;-) A ja nie przestaję błogosławić wynalazku alfabetu i obecności na tym Forum Osób, do których słów z lubością się przytulam czytając je zachłannie.

589

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:
Excop napisał/a:

A właśnie, Starr. Zamilkł ostatnio. Ciekawe, co u niego?

No właśnie!
Czuję pustkę, bo kilka ważnych dla mnie osób prawie równocześnie zniknęło z forum - oprócz starr'a, nie ma Elle i ET :-((

EDIT: Excop czuję się pominięta i odrzucona sad ponieważ nie zostałam uwzględniona w Twoich "unoszących się" metaforach.
Chociaż może to i lepiej - nigdy nie wiadomo na co się trafi, np. kiedyś mój kolega powiedział, że jestem jak czołg tongue

Wybacz, Przyszłości, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Obiecuję, że się poprawię! ???? >>> ???? I to natychmiast! smile.

Co prawda, nie będzie to o aerostatach, bo wyczerpałem możliwości, a latawce pomijam.:)
Co powiesz jednak na Iliuszyna Ił-2, albo A-10? Bo skoro znajomi przyrównują Cię w uczuciach do czołgu, nie od rzeczy byłoby wskazać któryś z tych samolotów szturmowych, jako Twoją reprezentację w rodzinie statków powietrznych.
Oba nazywane są, z racji przeznaczenia, uwaga:"latającymi czołgami"!
Pierwszy (wcale zgrabny) odegrał wielką rolę w bitwie pancernej na Łuku Kurskim, drugi (również niczego sobie) podobną, podczas "Pustynnej Burzy".
Niewiarygodnie skuteczne. I pełne gracji podczas lotu.
Jedyna ich wada w zasadzie, to zbyt mała prędkość maksymalna, by ujść myśliwcom wroga. I choć niełatwo je uszkodzić (zranić?) z racji silnego opancerzenia, wymagają zwykle własnej osłony myśliwskiej (wsparcia).
Nawet mocno postrzelane, Ił-2 wracały do bazy (słynne "gniotsia, nie łamiotsia), by po krótkim remoncie w warunkach polowych, wrócić do walki.

I jak, Przyszłości, co z tej charakterystyki możesz odnieść do siebie?:)

590

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:

Aurora,
Niezmiernie jestem ciekawa wokół jakich tajemniczych zagadnień oscylują Twoje myśli i pragnienie poznania ;-) Może podzielisz się swoimi aktualnymi zainteresowaniami?

Przyszłości Tajemnicza,

Oj, wielokroć już dałam przykłady! Aż nazbyt wyraźne... Tyle tych moich dygresji... Wkrótce przestanę być anonimowa ;-)

Przyszłość napisał/a:

To nie jest tak, że mi łatwo przychodzi przyjmowanie cudzego konceptu :-)
Ja też niejednokrotnie mam problem ze zrozumieniem i czuję opór, gdy zagłębiem się w wiedzę, którą ofiarowały światu osoby zupełnie inaczej ten świat postrzegające niż ja sama - chociażby z uwagi na róźnice we wzorcach kulturowych, układach społecznych, religiach itp., w których się wychowaliśmy i którymi nasiąknęliśmy. Ale mając odpowiednią ilość czasu i motywację, podszytą chęcią poznania, często mimo początkowych trudności udaje mi się jednak przebrnąć przez cudzy tok rozumowania i pojąć "co autor miał na myśli". Nie ma w tym żadnego naboźnego stosunku do wiedzy, prędzej ciekawość i głód doświadczeń ;-) Już wspominałam, że to taki mój feler - jak już gdzieś skieruję swoje zainteresowanie, to łatwo nie odpuszczam.

Doskonale Cię rozumiem. Ten Twój "głód" także. Tyle, że u mnie to nie jest głód wiedzy. Przez całe lata w miejsce "intelektualnych przygód", zaniedbałam czucie i rozumienie. Uciekałam od nich, jak uczeń na wagary, jak od czegoś niewygodnego, niepotrzebnego, zawikłanego. Teraz odrabiam zaległości licząc dodatkowo na iluminację ;-))) Starr, nawet nie wiedząc o tym, o wiele wcześniej zanim objął katedrę "Moje zdrady", stał się jednym z moich Iluminarzy...


Przyszłość napisał/a:

To wcale nie brzmi głupio, że myślisz o Osobach spotkanych na forum, które zostawiły swój ślad w Twoim sercu :-) Raczej uważam to za zdrowy odruch, bo sama tak mam :-D

Wiesz Aurora, w czasie, kiedy w wirtualnej przestrzeni Miriamm i Animus prowadzili swój przepełniony subtelnością dialog, ja byłam w zupełnie innej rzeczywistości. Wówczas nie pojmowałam ich współzależności i - jak to pięknie ujęłaś - paraleli netowego istnienia. Dzisiaj już inaczej patrzę na tę relację i rozmowę - myślę, że oboje odpowiedzieli wtenczas na swoje potrzeby. A może jeszcze to Ich spotkanie w wirtualnym świecie nie skończyło się - Miriamm obiecała, że napisze w najbliższym czasie kilka słów na forum :-))

Miriamm i Animus to dla mnie ikony tego Forum. To oni podnieśli mnie z kolan.
Lustro, In_ka, Renesans, otarły mi twarz i dały ciepło, którego tak bardzo wtedy potrzebowałam, gdy słowa i łzy wyciekały ze mnie bezustannie.
Elle podała mi rękę, była bardzo blisko, nawet prywatnie.
A potem przyszli Inni. Moje netowe Anioły :-)

Nie pamiętam, który to święty nosił przy sobie stale karteczkę z wypisanymi imionami ważnych dla siebie ludzi i ilekroć znajdował się w  życiowym potrzasku, czytał te imiona. To doskonały pomysł!

Dziś mogę smakować słowo WDZIĘCZNOŚĆ i dzielić się nie tylko wilgotną od płaczu chusteczką, ale i radością, że wykaraskałam się z kolejnego czołowego zderzenia z życiem. Bez farmakologii, psychiatrii, terapii psychologicznych, a za pomocą kilku przyjaciół, muzyki, literatury, długich spacerów, dwóch podróży i Forum internetowego ;-)

591

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

A właśnie, Starr. Zamilkł ostatnio. Ciekawe, co u niego?

starr napisał/a:

Jestem. Jak napisałem wcześniej , mam szansę aby stać się "czarownikiem". Skoro miałem szansę, to szkoda by było nie skorzystać W Piątek po pracy, sobotę i niedzielę, poświeciłem na szczególne szkolenie w tym zakresie. Zostałem inicjowany na pierwszy stopień wtajemniczenia.
Te czary maja swoją nazwę - Reiki.
Jeszcze sporo nauki i pracy jest przede mną w tej materii, ale zrobiłem pierwszy krok, a co najważniejsze odpowiada mi to co będę mógł robić...

Czułam, że jest Pan, Hetmanie, "na wczasach".
Sądzę, że podobnie jest z Elle i ET-kiem ;-)

W każdym razie, gdyby mógł Pan, z łaski swojej, uprzedzać o tak długiej nieobecności (cały weekend - sic! ;-)))), byłabym wdzięczna i nie usychałabym z tęsknoty.
Z góry dziękuję.

Z poważaniem,
ab

592 Ostatnio edytowany przez luc (2015-04-13 23:55:26)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Witam wszystkich nocną porą.

aurora borealis napisał/a:

Moja fascynacja kosmosem zaczęła się -  jak kilka innych pasji - od zachwytu.

Moja w zasadzie też, ale zachwyt, czy też może zauroczenie było związane z jednym z przedstawicieli płci brzydszej.
I tak trwa do dzisiaj.

aurora borealis napisał/a:

Ciekawe, czy to kwestia doświadczeń? Szczęścia w spotkaniu tej osoby, której pojawienie się w naszym życiu jest równoznaczne z ukojeniem wszelkiego wcześniejszego niespełnienia? Typem wrażliwości i umiejętnością wychodzenia z podniesionym czołem z trudnych życiowych sytuacji?

Wszystkiego po troszę.

aurora borealis napisał/a:

Tym, że się mieszka w królewskim Krakowie, choć przecież, ?dla serca nieszczególne tu powietrze? ;-)))?

ale:
U nas chodzi się z księżycem w butonierce
U nas wiosną wiersze rodzą się najlepsze
I odmiennym jakby rytmem
U nas ludziom bije serce

aurora borealis napisał/a:

Ze mną jest tak, że im jestem starsza, tym dłużej i boleśniej przechodzę ? kwarantannę? po miłości, która trafiła pod zły adres?

Mnie krakowskie ścieżki zaprowadziły pod właściwy adres.
Czego i Tobie życzę - niekoniecznie w Krakowie wink

593

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Luc,

"Umysłowcem" od Ciebie "ciągnie"... Plejado ;-)))

Bardzo sprytnie, to wykombinowałaś, bo Mężczyzna, to doskonały wstęp do poznawania astronomii. Oni zwykle mają oczy jak gwiazdy albo jak chmurne niebo ;-))) Aż się prosi, aby eksplorować dalej i dalej... ;-)))

Bardzo mi potrzeba takich zakończeń, jak Twoje.
Pozytywności.
Światła.

Dziękuję za życzenia, Luc. Niech się stanie! ;-)

Dla Ciebie:
https://youtu.be/vhuW6Pvwj4I

594

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Bardzo sprytnie, to wykombinowałaś, bo Mężczyzna, to doskonały wstęp do poznawania astronomii. Oni zwykle mają oczy jak gwiazdy albo jak chmurne niebo ;-))) Aż się prosi, aby eksplorować dalej i dalej... ;-)))

Eksploruję...już ponad dwadzieścia lat. A że krakowskie powietrze mieszczańsko pachnie - ciągle tego samego.

aurora borealis napisał/a:

Bardzo mi potrzeba takich zakończeń, jak Twoje.
Pozytywności.
Światła.

Dziękuję za życzenia, Luc. Niech się stanie! ;-)

Dum spiro, spero.

595 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-14 00:57:40)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Bardzo sprytnie, to wykombinowałaś, bo Mężczyzna, to doskonały wstęp do poznawania astronomii. Oni zwykle mają oczy jak gwiazdy albo jak chmurne niebo ;-))) Aż się prosi, aby eksplorować dalej i dalej... ;-)))

luc napisał/a:

Eksploruję...już ponad dwadzieścia lat. A że krakowskie powietrze mieszczańsko pachnie - ciągle tego samego.

Chwała krakowskiemu mieszczaństwu! ;-)))

aurora borealis napisał/a:

Bardzo mi potrzeba takich zakończeń, jak Twoje.
Pozytywności.
Światła.

Dziękuję za życzenia, Luc. Niech się stanie! ;-)

luc napisał/a:

Dum spiro, spero.

Per aspera ad astra. ;-)

596 Ostatnio edytowany przez starr (2015-04-14 01:19:30)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Czułam, że jest Pan, Hetmanie, "na wczasach".
Sądzę, że podobnie jest z Elle i ET-kiem ;-)

W każdym razie, gdyby mógł Pan, z łaski swojej, uprzedzać o tak długiej nieobecności (cały weekend - sic! ;-)))), byłabym wdzięczna i nie usychałabym z tęsknoty.
Z góry dziękuję.

Z poważaniem,
ab

Zakładałem, że będę w każdy dzień obecny. Niestety plany wzięło w "łeb" w piątek, kiedy wróciłem i tylko byłem w stanie paść spać, potem powtórka była w sobotę. W niedzielę miałem siły tylko na poczytanie Waszych wpisów... Nie wiem co z Elle88, ale dostrzegłem jej nieobecność. Mam nadzieję, że to tylko czasowa absencja, tak samo z ET.
Przepraszam...
Jestem usprawiedliwiony? smile
Po skończeniu drugiego stopnia będę mógł wysyłać pozytywna energię na odległość... Postaram się zrewanżować w taki sposób...

https://www.youtube.com/watch?v=0kYj7swfstk

597

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

/.../
Czułam, że jest Pan, Hetmanie, "na wczasach".
Sądzę, że podobnie jest z Elle i ET-kiem ;-)

W każdym razie, gdyby mógł Pan, z łaski swojej, uprzedzać o tak długiej nieobecności (cały weekend - sic! ;-)))), byłabym wdzięczna i nie usychałabym z tęsknoty.
Z góry dziękuję.

Z poważaniem,
ab

Zakładałem, że będę w każdy dzień obecny. Niestety plany wzięło w "łeb" w piątek, kiedy wróciłem i tylko byłem w stanie paść spać, potem powtórka była w sobotę. W niedzielę miałem siły tylko na poczytanie Waszych wpisów... Nie wiem co z Elle88, ale dostrzegłem jej nieobecność. Mam nadzieję, że to tylko czasowa absencja, tak samo z ET.
Przepraszam...
Jestem usprawiedliwiony? smile
Po skończeniu drugiego stopnia będę mógł wysyłać pozytywna energię na odległość... Postaram się zrewanżować w taki sposób...

https://www.youtube.com/watch?v=0kYj7swfstk

Hetmanie,

Pan i bez kursu na czarownika wysyła pozytywną energię ;-) To chyba oni powinni uczyć się od Pana...

A jeśli uskuteczniał Pan przez cały weekend takie murmurando, jakie przesłał Pan w linku, to jest Pan całkowicie usprawiedliwiony!
To jest lepsze niż Kaszpirowski! Zasnęłam już po wysłuchaniu pierwszych 30 sekund tej mruczanki ;-)

Pan też, jako czarownik będzie takie "kawałki" nagrywał?

Jako skutek uboczny przebytego stanu infekcji zwanej miłością, mam poważne kłopoty ze snem. Czuję, że znalazł Pan bardzo dobre rozwiązanie dla mnie...

Mam u Pana kolejny dług wdzięczności! ;-)))
Czuję, że się nie wypłacę!

598

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Pan i bez kursu na czarownika wysyła pozytywną energię ;-) To chyba oni powinni uczyć się od Pana...

A jeśli uskuteczniał Pan przez cały weekend takie murmurando, jakie przesłał Pan w linku, to jest Pan całkowicie usprawiedliwiony!
To jest lepsze niż Kaszpirowski! Zasnęłam już po wysłuchaniu pierwszych 30 sekund tej mruczanki ;-)

Pan też, jako czarownik będzie takie "kawałki" nagrywał?

Jako skutek uboczny przebytego stanu infekcji zwanej miłością, mam poważne kłopoty ze snem. Czuję, że znalazł Pan bardzo dobre rozwiązanie dla mnie...

Mam u Pana kolejny dług wdzięczności! ;-)))
Czuję, że się nie wypłacę!

Spokojnie, mój cennik zawiera całkiem pokaźna ilość darmowych gratisów smile

599

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Spokojnie, mój cennik zawiera całkiem pokaźna ilość darmowych gratisów smile

Dobry wieczór, Hetmanie!

Nie chcę nic gratis...
Cena = wartość ;-)

600

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

/.../
Dobry wieczór, Hetmanie!
Nie chcę nic gratis...
Cena = wartość ;-)

Prezenty nie mają ceny smile

Auroro, kiedy na poczatku wchodziłem na to forum, trafiłem na wątek GrzegorzaK. Nie wiem czy sobie przypominasz taki... Ale ja pamiętam po pierwsze dlatego, że było w nim ogrom emocji autora, który po roku małżeństwa został zdradzony i jego żona z łajzą zaszła w ciążę. Po drugie, dlatego że w jednym z komentarzy wyczytałem tyle ciepła skierowanego do autora, ze ja bym chyba nie potrafił tyle przekazać, a ponadto literki komentarza lśniły na moim monitorze niczym zorza polarna na zimnym, północnym niebie. Tą komentująca osobą była Aurora Borealis...:D
Od tamtego wątku, podczytywałem Twoje komentarze, niezależnie czy w wątkach czytanych i komentowanych przeze mnie, czy nie, ale zawsze z dużą przyjemnością. Chociażby za to, chciałbym się zrewanżować małym murmurandem smile

601 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-15 21:14:02)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Prezenty nie mają ceny smile

Skoro tak, to zgoda. Przyjmuję prezent i dziękuję serdecznie :-)

starr napisał/a:

Auroro, kiedy na poczatku wchodziłem na to forum, trafiłem na wątek GrzegorzaK. Nie wiem czy sobie przypominasz taki... Ale ja pamiętam po pierwsze dlatego, że było w nim ogrom emocji autora, który po roku małżeństwa został zdradzony i jego żona z łajzą zaszła w ciążę. Po drugie, dlatego że w jednym z komentarzy wyczytałem tyle ciepła skierowanego do autora, ze ja bym chyba nie potrafił tyle przekazać, a ponadto literki komentarza lśniły na moim monitorze niczym zorza polarna na zimnym, północnym niebie. Tą komentująca osobą była Aurora Borealis...:D
Od tamtego wątku, podczytywałem Twoje komentarze, niezależnie czy w wątkach czytanych i komentowanych przeze mnie, czy nie, ale zawsze z dużą przyjemnością. Chociażby za to, chciałbym się zrewanżować małym murmurandem smile

Oczywiście, że pamiętam. Z powodu tego Grzegorza nie mogłam spać.
Wciąż zastanawiałam się nad tym, co ja zrobiłabym w takiej sytuacji. A Ty?

Wiesz Starr? To są wielkie lekcje. Twoja opowieść jest nią także.
Cały czas interesuje mnie jedno, najważniejsze - kim jesteś dziś, kiedy los oszlifował Cię jak drogocenny kamień, gdy nadał Twej duszy tę intensywną barwę. Zrobiłeś ze swego życia majstersztyk, bo nie zmarnowałeś dotąd ani minuty, nie popadłeś w rozpacz, nie ma w Tobie nienawiści, pragnienia zemsty...

Uczyniono z Ciebie biblijnego Hioba... pozabierano to, co kochałeś, wypróbowano Cię i doświadczono jak mało kogo...

Nie przestaję Cię podziwiać i uczyć się od Ciebie.
Napiszę więcej, ale nie teraz, bo czekam jeszcze na Twoje zaległe posty.

Dzisiaj chciałabym przemówić do Ciebie dźwiękiem, obrazem i pewną opowieścią, o kimś kompletnie nie rozumianym i odrzuconym, schorowanym. Nigdy nie przestanę żałować, że zabrakło mu wiary, że wszystko kiedyś będzie wyglądać inaczej i że pomimo wszystkich trosk i nieszczęść na dnie puszki Pandory, Prometeusz zdążył położyć NADZIEJĘ: https://youtu.be/oxHnRfhDmrk

602

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

EDIT: Excop czuję się pominięta i odrzucona sad ponieważ nie zostałam uwzględniona w Twoich "unoszących się" metaforach.
Chociaż może to i lepiej - nigdy nie wiadomo na co się trafi, np. kiedyś mój kolega powiedział, że jestem jak czołg tongue

Wybacz, Przyszłości, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Obiecuję, że się poprawię! ???? >>> ???? I to natychmiast! smile.

Co prawda, nie będzie to o aerostatach, bo wyczerpałem możliwości, a latawce pomijam.:)
Co powiesz jednak na Iliuszyna Ił-2, albo A-10? Bo skoro znajomi przyrównują Cię w uczuciach do czołgu, nie od rzeczy byłoby wskazać któryś z tych samolotów szturmowych, jako Twoją reprezentację w rodzinie statków powietrznych.
Oba nazywane są, z racji przeznaczenia, uwaga:"latającymi czołgami"!
Pierwszy (wcale zgrabny) odegrał wielką rolę w bitwie pancernej na Łuku Kurskim, drugi (również niczego sobie) podobną, podczas "Pustynnej Burzy".
Niewiarygodnie skuteczne. I pełne gracji podczas lotu.
Jedyna ich wada w zasadzie, to zbyt mała prędkość maksymalna, by ujść myśliwcom wroga. I choć niełatwo je uszkodzić (zranić?) z racji silnego opancerzenia, wymagają zwykle własnej osłony myśliwskiej (wsparcia).
Nawet mocno postrzelane, Ił-2 wracały do bazy (słynne "gniotsia, nie łamiotsia), by po krótkim remoncie w warunkach polowych, wrócić do walki.

I jak, Przyszłości, co z tej charakterystyki możesz odnieść do siebie?:)

Hehehe...widać, że czy na lądzie, czy w powietrzu, a pewnie i na wodzie - nie ucieknę od tego czołgu big_smile
To określenie nie do końca dotyczyło uczuć, raczej pewnej postawy, którą na codzień prezentuję. Wiesz, taki rodzaj maski, którą zakładasz, gdy wychodzisz do świata. To poza, jak się okazuje skutecznie spełniająca swoją funkcję smile
I w takim znaczeniu bez zbędnych ceregieli "kupuję" i Ił-2, i A-107 wink Chociaż, gdy pooglądałam sobie obie maszyny w necie, to Ił-2 wzbudził we mnie więcej sympatii, bo przeważnie wracał do bazy pomimo poważnych uszkodzeń. Przemawia do mnie również argument, mówiący o  znajomości słabych stron i ograniczeń oraz wynikająca z tego gotowość do współpracy i budowania koalicji. Tylko ta niska prędkość i mała zwrotność nie specjalnie pasują smile

603

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:
Excop napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

EDIT: Excop czuję się pominięta i odrzucona sad ponieważ nie zostałam uwzględniona w Twoich "unoszących się" metaforach.
Chociaż może to i lepiej - nigdy nie wiadomo na co się trafi, np. kiedyś mój kolega powiedział, że jestem jak czołg tongue

Wybacz, Przyszłości, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.
Obiecuję, że się poprawię! ???? >>> ???? I to natychmiast! smile.

Co prawda, nie będzie to o aerostatach, bo wyczerpałem możliwości, a latawce pomijam.:)
Co powiesz jednak na Iliuszyna Ił-2, albo A-10? Bo skoro znajomi przyrównują Cię w uczuciach do czołgu, nie od rzeczy byłoby wskazać któryś z tych samolotów szturmowych, jako Twoją reprezentację w rodzinie statków powietrznych.
Oba nazywane są, z racji przeznaczenia, uwaga:"latającymi czołgami"!
Pierwszy (wcale zgrabny) odegrał wielką rolę w bitwie pancernej na Łuku Kurskim, drugi (również niczego sobie) podobną, podczas "Pustynnej Burzy".
Niewiarygodnie skuteczne. I pełne gracji podczas lotu.
Jedyna ich wada w zasadzie, to zbyt mała prędkość maksymalna, by ujść myśliwcom wroga. I choć niełatwo je uszkodzić (zranić?) z racji silnego opancerzenia, wymagają zwykle własnej osłony myśliwskiej (wsparcia).
Nawet mocno postrzelane, Ił-2 wracały do bazy (słynne "gniotsia, nie łamiotsia), by po krótkim remoncie w warunkach polowych, wrócić do walki.

I jak, Przyszłości, co z tej charakterystyki możesz odnieść do siebie?:)

Hehehe...widać, że czy na lądzie, czy w powietrzu, a pewnie i na wodzie - nie ucieknę od tego czołgu big_smile
To określenie nie do końca dotyczyło uczuć, raczej pewnej postawy, którą na codzień prezentuję. Wiesz, taki rodzaj maski, którą zakładasz, gdy wychodzisz do świata. To poza, jak się okazuje skutecznie spełniająca swoją funkcję smile
I w takim znaczeniu bez zbędnych ceregieli "kupuję" i Ił-2, i A-107 wink Chociaż, gdy pooglądałam sobie obie maszyny w necie, to Ił-2 wzbudził we mnie więcej sympatii, bo przeważnie wracał do bazy pomimo poważnych uszkodzeń. Przemawia do mnie również argument, mówiący o  znajomości słabych stron i ograniczeń oraz wynikająca z tego gotowość do współpracy i budowania koalicji. Tylko ta niska prędkość i mała zwrotność nie specjalnie pasują smile

Przyszłości, może (niejako przy okazji), uda mi się zarazić Cię moją pasją?
Historia uzbrojenia wojskowego, wbrew pozorom, to bardzo zajmująca dziedzina, nie tylko dla "dużych chłopców"?:)

604 Ostatnio edytowany przez Przyszłość (2015-04-15 14:18:18)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Przyszłości, może (niejako przy okazji), uda mi się zarazić Cię moją pasją?
Historia uzbrojenia wojskowego, wbrew pozorom, to bardzo zajmująca dziedzina, nie tylko dla "dużych chłopców"?:)

Excop,
Ja jestem beznadziejnym przypadkiem. Swego czasu moi bracia niezmiernie się natrudzili żeby mnie "czegoś" nauczyć z dziedziny militariów, ale ich próby zamienia mnie w bardziej ogarniętego człowieka w tej dziedzinie spełzły na niczym big_smile

605

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Przyszłość napisał/a:
Excop napisał/a:

Przyszłości, może (niejako przy okazji), uda mi się zarazić Cię moją pasją?
Historia uzbrojenia wojskowego, wbrew pozorom, to bardzo zajmująca dziedzina, nie tylko dla "dużych chłopców"?:)

Excop,
Ja jestem beznadziejnym przypadkiem. Swego czasu moi bracia niezmiernie się natrudzili żeby mnie "czegoś" nauczyć z dziedziny militariów, ale ich próby zamienia mnie w bardziej ogarniętego człowieka w tej dziedzinie spełzły na niczym big_smile

Szkoda... Ale coś w tym jest.:)
Z dzieciństwa pamiętam zabawę w wojnę z koleżankami i kolegami z podwórka. Najbardziej zażarta była wojna między dziewczętami, która z nich będzie Marusią, a która Lidką z wiadomego serialu
W ogóle nie  rozważały, by któraś z nich chciała biegać z "karabinem" z patyka. One chciały być sanitariuszkami albo radiotelegrafistkami i koniec.:)

606 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-15 21:08:48)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Z dzieciństwa pamiętam zabawę w wojnę z koleżankami i kolegami z podwórka. Najbardziej zażarta była wojna między dziewczętami, która z nich będzie Marusią, a która Lidką z wiadomego serialu
W ogóle nie  rozważały, by któraś z nich chciała biegać z "karabinem" z patyka. One chciały być sanitariuszkami albo radiotelegrafistkami i koniec.:)

Ja szłam na całość... chciałam być Grigorijem... ;-)))
No i mieć Szarika (do dziś to moja ulubiona rasa psów). Z wykradzionych z domu zapałek układaliśmy stos i paliliśmy go, nazywając to "mordą Hitera". Patyków, to miałam całą kolekcję, bo stale walczyłam z jakimiś wyimaginowanymi "Niemcami" ;-) Razem z moim sąsiadem-równolatkiem, wymienialiśmy się czasami figurkami Indian, żołnierzy różnych wojskowych formacji i budowaliśmy makiety. Tak oto wojsko napoleońskie stawało w szranki z Komanczami lub Siouxami ;-)))

Moją ulubioną zabawką był scyzoryk, a potem harcerska finka do gry w "pikuty" lub "państwa".

Doprawdy nie wiem jak to się stało, że po tym wszystkim wyrosłam na pełnokrwistą kobietę i pacyfistkę ;-)))

607

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:
Excop napisał/a:

Z dzieciństwa pamiętam zabawę w wojnę z koleżankami i kolegami z podwórka. Najbardziej zażarta była wojna między dziewczętami, która z nich będzie Marusią, a która Lidką z wiadomego serialu
W ogóle nie  rozważały, by któraś z nich chciała biegać z "karabinem" z patyka. One chciały być sanitariuszkami albo radiotelegrafistkami i koniec.:)

Ja szłam na całość... chciałam być Grigorijem... ;-)))

Mnie było wszystko jedno kim, byle nie kobitą (tak to jest jak się dorasta w męskim otoczeniu wink).  Wolałam biegać z karabinem - mój brat miał drewniany.

aurora borealis napisał/a:

No i mieć Szarika (do dziś to moja ulubiona rasa psów).

Moja też ukochana i jedyna. W domu rodzinnym mieliśmy owczarka niemieckiego, ale imię dostał od Dumas'a - Atos.
Później, już we własnym, też był owczarek.

aurora borealis napisał/a:

Z wykradzionych z domu zapałek układaliśmy stos i paliliśmy go, nazywając to "mordą Hitera". Patyków, to miałam całą kolekcję, bo stale walczyłam z jakimiś wyimaginowanymi "Niemcami" ;-) Razem z moim sąsiadem-równolatkiem, wymienialiśmy się czasami figurkami Indian, żołnierzy różnych wojskowych formacji i budowaliśmy makiety. Tak oto wojsko napoleońskie stawało w szranki z Komanczami lub Siouxami ;-)))

Walki z Indianami odbywały się "na żywca", ku ubolewaniu mojej Mamy, bo zawsze powstawały jakieś szkody - na osobie lub rzeczach wink

aurora borealis napisał/a:

Moją ulubioną zabawką był scyzoryk, a potem harcerska finka do gry w "pikuty" lub "państwa".

Scyzorykiem do dziś sprawnie się posługuję wink - wszystko dzięki pikutom.

aurora borealis napisał/a:

Doprawdy nie wiem jak to się stało, że po tym wszystkim wyrosłam na pełnokrwistą kobietę i pacyfistkę ;-)))

A może właśnie dlatego? wink

608

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Dobry wieczór.
Starr... bo mnie chamsko nurtuje jedno pewne zapytanie jeszcze z głównego nurtu tegoż wONtku.
Trochę ono jest prywatne i zrozumiem brak odpowiedzi, ale pokuszę się o zapis słowny owego:
czy Córki Twoje czytały historię TU opisaną? Znają ją? Mają jakieś zdanie na jej temat (historii) i na temat Mam Swoich?

Pyk. znikam.

609 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-15 22:14:31)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:
Excop napisał/a:

Z dzieciństwa pamiętam zabawę w wojnę z koleżankami i kolegami z podwórka. Najbardziej zażarta była wojna między dziewczętami, która z nich będzie Marusią, a która Lidką z wiadomego serialu
W ogóle nie  rozważały, by któraś z nich chciała biegać z "karabinem" z patyka. One chciały być sanitariuszkami albo radiotelegrafistkami i koniec.:)

Ja szłam na całość... chciałam być Grigorijem... ;-)))

Mnie było wszystko jedno kim, byle nie kobitą (tak to jest jak się dorasta w męskim otoczeniu wink).  Wolałam biegać z karabinem - mój brat miał drewniany.

aurora borealis napisał/a:

No i mieć Szarika (do dziś to moja ulubiona rasa psów).

Moja też ukochana i jedyna. W domu rodzinnym mieliśmy owczarka niemieckiego, ale imię dostał od Dumas'a - Atos.
Później, już we własnym, też był owczarek.

aurora borealis napisał/a:

Z wykradzionych z domu zapałek układaliśmy stos i paliliśmy go, nazywając to "mordą Hitera". Patyków, to miałam całą kolekcję, bo stale walczyłam z jakimiś wyimaginowanymi "Niemcami" ;-) Razem z moim sąsiadem-równolatkiem, wymienialiśmy się czasami figurkami Indian, żołnierzy różnych wojskowych formacji i budowaliśmy makiety. Tak oto wojsko napoleońskie stawało w szranki z Komanczami lub Siouxami ;-)))

Walki z Indianami odbywały się "na żywca", ku ubolewaniu mojej Mamy, bo zawsze powstawały jakieś szkody - na osobie lub rzeczach wink

aurora borealis napisał/a:

Moją ulubioną zabawką był scyzoryk, a potem harcerska finka do gry w "pikuty" lub "państwa".

Scyzorykiem do dziś sprawnie się posługuję wink - wszystko dzięki pikutom.

aurora borealis napisał/a:

Doprawdy nie wiem jak to się stało, że po tym wszystkim wyrosłam na pełnokrwistą kobietę i pacyfistkę ;-)))

A może właśnie dlatego? wink

Luc,

Niezłą masz tę militarną przeszłość!

I to wszystko się działo pod murami Wawelu?

Natchnęłaś mnie wspomnieniem o tym scyzoryku i sprawnością w posługiwaniu się nim...
Rety! Faktycznie! przecież kiedyś, bez noża, to życia nie było ;-)
Nawet etui sobie sama szyłam na moje ostrza.

Bardzo przeżywałam, gdy mojemu Jednorodzonemu kupowałam porządny scyzoryk na jedne z jego pierwszych -nastych urodzin, jako symbol męskiej inicjacji... On nie pojął znaczenia tego podarunku, w ogóle nie pojął mojej ekscytacji i łez wzruszenia. Tego gestu, że oto z dziecka staje się mężczyzną...

Miazga!!!

610 Ostatnio edytowany przez annaJo (2015-04-15 22:15:50)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Z dzieciństwa pamiętam zabawę w wojnę z koleżankami i kolegami z podwórka. Najbardziej zażarta była wojna między dziewczętami, która z nich będzie Marusią, a która Lidką z wiadomego serialu
W ogóle nie  rozważały, by któraś z nich chciała biegać z "karabinem" z patyka. One chciały być sanitariuszkami albo radiotelegrafistkami i koniec.:)

A ja zmienną byłam.

Jak miałam 6 lat, mama zabrała mnie do Smyka, żebym wybrała sobie prezent na Dzień Dziecka. Zakupy były szybkie, bo wybrałam łuk i kołczan ze strzałami. Pamiętam walki z kuzynką, która z nas ma być Winnetou...do tej pory mi wypomina guzy na głowie zrobione torebką...moja torebka była twardsza.

A jak bawiliśmy się w pancernych, to często byłam Marusią i kochałam się w Janku...na zabój smile ale czasami chciałam być Jankiem, chyba dla hełmofonu, strasznie o nim marzyłam.

611

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Luc,

Niezłą masz tę militarną przeszłość!

I to wszystko się działo pod murami Wawelu?

Moja "militarna" przeszłość jest nawet jeszcze bogatsza niż opisałam - oprócz brata mam 17 kuzynów wink
Nie, nie pod murami Wawelu, choć pod murami równie starego (trochę młodszego) galicyjskiego miasta, z Leliwą w herbie.
Krakuską jestem z wyboru, nie z urodzenia.

aurora borealis napisał/a:

Bardzo przeżywałam, gdy mojemu Jednorodzonemu kupowałam porządny scyzoryk na jedne z jego pierwszych -nastych urodzin, jako symbol męskiej inicjacji... On nie pojął znaczenia tego podarunku, w ogóle nie pojął mojej ekscytacji i łez wzruszenia. Tego gestu, że oto z dziecka staje się mężczyzną...
Miazga!!!

Wykazałaś się większym rozsądkiem niż ja. Mojemu spadkobiercy kupiłam pierwszy scyzoryk gdy jeszcze do szkoły nie chodził.
Dzięki przytomności mojego męża skończyło się "tylko" na domowym opatrywaniu ran wink
Potem było już z górki...

612

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Luc,

Niezłą masz tę militarną przeszłość!

I to wszystko się działo pod murami Wawelu?

Moja "militarna" przeszłość jest nawet jeszcze bogatsza niż opisałam - oprócz brata mam 17 kuzynów wink
Nie, nie pod murami Wawelu, choć pod murami równie starego (trochę młodszego) galicyjskiego miasta, z Leliwą w herbie.
Krakuską jestem z wyboru, nie z urodzenia.

aurora borealis napisał/a:

Bardzo przeżywałam, gdy mojemu Jednorodzonemu kupowałam porządny scyzoryk na jedne z jego pierwszych -nastych urodzin, jako symbol męskiej inicjacji... On nie pojął znaczenia tego podarunku, w ogóle nie pojął mojej ekscytacji i łez wzruszenia. Tego gestu, że oto z dziecka staje się mężczyzną...
Miazga!!!

Wykazałaś się większym rozsądkiem niż ja. Mojemu spadkobiercy kupiłam pierwszy scyzoryk gdy jeszcze do szkoły nie chodził.
Dzięki przytomności mojego męża skończyło się "tylko" na domowym opatrywaniu ran wink
Potem było już z górki...

Tarnowianka??? ;-)))
Błogosławionaś!

Ech! Życie moje uczuciowe splotłam niegdyś z Galicją...
Gdy z życia uszły uczucia, w sercu została Mała Polska i jest tam do dziś ;-)

Luc, a w Wyścig Pokoju kapslami też się bawiłaś?

613

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Cześć Anno.

annaJo napisał/a:

i kochałam się w Janku...na zabój

Ech, która  nie kochała się w Janku wink
Ale tylko przed telewizorem, w zabawie wolałam męską rolę (chyba zawsze miałam za dużo testosteronu wink).
Zamiast hełmofonu wolałam kapelusz kowbojski (który z powodzeniem udawał kapelusz Taty - panowie wtedy częściej kapelusze nosili).

614 Ostatnio edytowany przez luc (2015-04-15 22:43:46)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Tarnowianka??? ;-)))

Si seniora.

aurora borealis napisał/a:

w sercu została Mała Polska i jest tam do dziś ;-)

Miło słyszeć.
W moim też pozostanie na zawsze, bez względu na to gdzie przyjdzie mi jeszcze mieszkać.

aurora borealis napisał/a:

Luc, a w Wyścig Pokoju kapslami też się bawiłaś?

Ba...
Ale tu chłopcy mnie zawsze na głowę bili.

A jak tam było z cymbergajem?
U nas grało się grzebieniem.

615

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

Cześć Anno.

annaJo napisał/a:

i kochałam się w Janku...na zabój

Ech, która  nie kochała się w Janku wink
Ale tylko przed telewizorem, w zabawie wolałam męską rolę (chyba zawsze miałam za dużo testosteronu wink).
Zamiast hełmofonu wolałam kapelusz kowbojski (który z powodzeniem udawał kapelusz Taty - panowie wtedy częściej kapelusze nosili).

Jak byłam Winnetou to zakładałam peruęę........niebieską z warkoczami

A kochać się mogłam w realu, jeden kolega był takim slicznym blondaskiem z niebieskimi oczkami i miał hełmofon smile

Już w szkole byłam zuchem z finką...tatuś mi kupił

616 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-15 23:12:19)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

Cześć Anno.

annaJo napisał/a:

i kochałam się w Janku...na zabój

Ech, która  nie kochała się w Janku wink

Ja! ja się w nim nie kochałam... Serio!!!

Moim archetypem mężczyzny był od zawsze ten oto z lekka zblazowany muchacho:
https://youtu.be/34XUor5UoRY?list=RD34XUor5UoRY

617

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Ja! ja się w nim nie kochałam... Serio!!!

Odszczepieniec wink

aurora borealis napisał/a:

Moim archetypem mężczyzny był od zawsze ten oto z lekka zblazowany muchacho: https://youtu.be/34XUor5UoRY.

Nie chce mi się ten muchacho pokazać.

Moim pierwowzorem był tatuś - był podobny do "J-23".

618 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-15 23:20:01)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Ja! ja się w nim nie kochałam... Serio!!!

Odszczepieniec wink

A po co miałam się pchać "na trzeciego" skoro była już Marusia i Lidka? ;-)))


luc napisał/a:

Nie chce mi się ten muchacho pokazać.

Poprawiłam link ;-)

luc napisał/a:

Moim pierwowzorem był tatuś - był podobny do "J-23".

Niezgorszy, trzeba przyznać! ;-)))

619 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-15 23:32:47)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Ale dziś Excop narobił zamieszania i scen...
batalistycznych ;-)))



Starr... Gdzie jesteś, Lux in tenebris?
Dziś po Twoim wątku czołgi jeżdżą...

Czy Ty też lubiłeś Kosa i Klossa?

620

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Poprawiłam link ;-)

A, Pawełek. To było później wink
Pawełek był słodki ale się w nim nie kochałam.

621

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:
starr napisał/a:

Prezenty nie mają ceny smile

Skoro tak, to zgoda. Przyjmuję prezent i dziękuję serdecznie :-)
/.../
Oczywiście, że pamiętam. Z powodu tego Grzegorza nie mogłam spać.
Wciąż zastanawiałam się nad tym, co ja zrobiłabym w takiej sytuacji. A Ty?

W tamtym wątku odnalazłem swoje miejsce na tym forum. Co prawda nie napisałem tam nic, bo w zasadzie było już za późno na moje pisanie, Grzegorz żegnał się z forum, ale ja przyszedłem z innego, tego czerwonego ze zdradą w tytule.  Tam było inne podejście do autorów wątków - niewierną osobę z potężnym kopem za drzwi, zbieraj dowody i gnaj jak najszybciej do adwokata po pozew... Może to było dobre dla postawienia na nogi i otrzeźwienie, ale ja swoje zdrady miałem jakby daleko za sobą i nie to było mi potrzebne... Nie pasowała mi tamta atmosfera i zacząłem podczytywać forum numer dwa, z mojej wyszukiwarki, czyli to. Nie powiem, że nie miałem oporów wchodząc na Netkobiety smile ale poczytałem trochę i zobaczyłem płeć męską jako autorzy i komentujący. To mnie ośmieliło do zalogowania.
Wracając do Grzegorza, jak zwykle szkopuł był w szczegółach. Jego żona nie poinformowała go o całej sytuacji i pewnie liczyła, że skoro łajza nie chce tego dziecka, to uda się jej wrobić w to Grzesia... Nie widziała jednak jednego - jej zachowanie było bardzo odmienne od poprzedniego i jego źródło bardzo zastanawiało Grzesia. Gdyby nie jego znajoma pracująca z żoną i jej telefon, pewnie skakał by ze szczęścia...
Jak ja bym postąpił na jego miejscu? W sumie mogłem być w takiej samej sytuacji... W szarej depresji nachodziły mnie myśli, że mogę nie być biologicznym ojcem swojej starszej córki. Nie sprawdzałem, po prostu kocham ją, a tamte myśli odrzuciłem...
Gdybym miał tą wiedzę jaką miał on podejmując decyzję o przyszłości małżeństwa, z dużą dozą prawdopodobieństwa postąpił bym tak samo jak on - decyzja o natychmiastowej wyprowadzce i pozew rozwodowy. Żałuję, że nie napisał jak dalej potoczyła się jego historia...

aurora borealis napisał/a:

Wiesz Starr? To są wielkie lekcje. Twoja opowieść jest nią także.
Cały czas interesuje mnie jedno, najważniejsze - kim jesteś dziś,

Być może trochę mi się udaje być zwykłym mężczyzną... nie samcem, facecikiem, facetem, tylko mężczyzną w pełnym znaczeniu tego słowa... 

aurora borealis napisał/a:

kiedy los oszlifował Cię jak drogocenny kamień, gdy nadał Twej duszy tę intensywną barwę. Zrobiłeś ze swego życia majstersztyk, bo nie zmarnowałeś dotąd ani minuty, nie popadłeś w rozpacz, nie ma w Tobie nienawiści, pragnienia zemsty...

Nie jest tak do końca... Była i rozpacz i nienawiść... tyle, że były we mnie, w mojej głowie i musiałem nauczyć się z tym walczyć i je z siebie wyrzucić. Zrobić to tak, żeby nikt przeze mnie nie płakał. Z czasem stało się to moim mottem na życie... a zmarnowałem przynajmniej pięć lat, tych ostatnich... Mam nadzieję, że to będzie już koniec marnotrawstwa smile

aurora borealis napisał/a:

Uczyniono z Ciebie biblijnego Hioba... pozabierano to, co kochałeś, wypróbowano Cię i doświadczono jak mało kogo...
Nie przestaję Cię podziwiać i uczyć się od Ciebie.
Napiszę więcej, ale nie teraz, bo czekam jeszcze na Twoje zaległe posty.

Nie mam w sobie tej wiary którą miał Hiob, dlatego szukałem alternatyw. Ale dopóki nie zostanie ten watek przekwalifikowany na net-kafejkę, nie wiem czy mogę napisać bez obaw o karne zamknięcie wątku...

Grzebię sobie czasami na Jamendo i wyszukuje perełek. To jedna z nich, ale percepcja moja ogranicza się tylko do warstwy muzycznej, tekstowa jest dla mnie zagadką smile
https://www.youtube.com/watch?v=qelQl4oMxo4

622

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:
Przyszłość napisał/a:
Excop napisał/a:

Przyszłości, może (niejako przy okazji), uda mi się zarazić Cię moją pasją?
Historia uzbrojenia wojskowego, wbrew pozorom, to bardzo zajmująca dziedzina, nie tylko dla "dużych chłopców"?:)

Excop,
Ja jestem beznadziejnym przypadkiem. Swego czasu moi bracia niezmiernie się natrudzili żeby mnie "czegoś" nauczyć z dziedziny militariów, ale ich próby zamienia mnie w bardziej ogarniętego człowieka w tej dziedzinie spełzły na niczym big_smile

Szkoda... Ale coś w tym jest.:)
Z dzieciństwa pamiętam zabawę w wojnę z koleżankami i kolegami z podwórka. Najbardziej zażarta była wojna między dziewczętami, która z nich będzie Marusią, a która Lidką z wiadomego serialu
W ogóle nie  rozważały, by któraś z nich chciała biegać z "karabinem" z patyka. One chciały być sanitariuszkami albo radiotelegrafistkami i koniec.:)

A ja zapamiętałem najbardziej to, że naszym Szarikiem była suczka, a na dodatek nie miała w sobie nic z owczarka... nawet niemieckiego big_smile

623

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Ale dopóki nie zostanie ten watek przekwalifikowany na net-kafejkę, nie wiem czy mogę napisać bez obaw o karne zamknięcie wątku...

Zdopinguj moderację.

624

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
O'kruszynka napisał/a:

Dobry wieczór.
Starr... bo mnie chamsko nurtuje jedno pewne zapytanie jeszcze z głównego nurtu tegoż wONtku.
Trochę ono jest prywatne i zrozumiem brak odpowiedzi, ale pokuszę się o zapis słowny owego:
czy Córki Twoje czytały historię TU opisaną? Znają ją? Mają jakieś zdanie na jej temat (historii) i na temat Mam Swoich?

Nie będę robił żadnych tajemnic. Starsza córka jest usamodzielniona, mieszka poza Warszawą w odległości koło czterdziestu kilometrów i na dodatek w sąsiedztwie swojej mamy, czyli Marysi. Zna tą historię z autopsji, a przynajmniej od czasu swojego pojawienia się na tym Świecie. Historie naszego poznania i wszystko co z tym jest związane zna z moich opowieści słownych, bo jako dorosła, wchodząca w życie młoda kobieta była wszystkiego bardzo ciekawa i kazała opowiadać sobie bez ogródek. Na razie nie wie o tym forum. Moja historia z Ann jest jej znana i z moich i Fila opowieści. Krycha i Fil są przyjaciółmi ich domu nadal smile
Młodsza córka, z która mieszkam, podczytuje mnie podczas pisania, ale jak na razie powstrzymuje się od komentowania smile Czasami tylko kręciła głową z niedowierzaniem, gdy pisałem o czasach dla niej historycznych...

O'kruszynka napisał/a:

Pyk. znikam.

Cóż... szkoda...

625

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Ale dziś Excop narobił zamieszania i scen...
batalistycznych ;-)))

Starr... Gdzie jesteś, Lux in tenebris?
Dziś po Twoim wątku czołgi jeżdżą...

Czy Ty też lubiłeś Kosa i Klossa?

Byłem sobie jeszcze na szesnastej stronie... big_smile
Czołg to ja pamiętam jeden, który w pojawił się koło naszego domu, w noc kiedy później zabrakło Teleranka...:)
Ja kochałem się w Lidce... Byłem wściekły, kiedy Janek wybrał Marusię...

626 Ostatnio edytowany przez starr (2015-04-16 00:34:48)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:

Zdopinguj moderację.

Napisałem na trzy adresy moderatorek. Może to pomoże...
A jak nie, to trzeba będzie się przejść na tą Złotą... daleko nie mam...

627

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

Byłem wściekły, kiedy Janek wybrał Marusię...

Też byłam wściekła - kibicowałam Lidce - z przyczyn patriotycznych wink

628 Ostatnio edytowany przez Excop (2015-04-16 00:38:29)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
aurora borealis napisał/a:
starr napisał/a:

Prezenty nie mają ceny smile

Skoro tak, to zgoda. Przyjmuję prezent i dziękuję serdecznie :-)
/.../
Oczywiście, że pamiętam. Z powodu tego Grzegorza nie mogłam spać.
Wciąż zastanawiałam się nad tym, co ja zrobiłabym w takiej sytuacji. A Ty?

W tamtym wątku odnalazłem swoje miejsce na tym forum. Co prawda nie napisałem tam nic, bo w zasadzie było już za późno na moje pisanie, Grzegorz żegnał się z forum, ale ja przyszedłem z innego, tego czerwonego ze zdradą w tytule.  Tam było inne podejście do autorów wątków - niewierną osobę z potężnym kopem za drzwi, zbieraj dowody i gnaj jak najszybciej do adwokata po pozew... Może to było dobre dla postawienia na nogi i otrzeźwienie, ale ja swoje zdrady miałem jakby daleko za sobą i nie to było mi potrzebne... Nie pasowała mi tamta atmosfera i zacząłem podczytywać forum numer dwa, z mojej wyszukiwarki, czyli to. Nie powiem, że nie miałem oporów wchodząc na Netkobiety smile ale poczytałem trochę i zobaczyłem płeć męską jako autorzy i komentujący. To mnie ośmieliło do zalogowania.
Wracając do Grzegorza, jak zwykle szkopuł był w szczegółach. Jego żona nie poinformowała go o całej sytuacji i pewnie liczyła, że skoro łajza nie chce tego dziecka, to uda się jej wrobić w to Grzesia... Nie widziała jednak jednego - jej zachowanie było bardzo odmienne od poprzedniego i jego źródło bardzo zastanawiało Grzesia. Gdyby nie jego znajoma pracująca z żoną i jej telefon, pewnie skakał by ze szczęścia...
Jak ja bym postąpił na jego miejscu? W sumie mogłem być w takiej samej sytuacji... W szarej depresji nachodziły mnie myśli, że mogę nie być biologicznym ojcem swojej starszej córki. Nie sprawdzałem, po prostu kocham ją, a tamte myśli odrzuciłem...
Gdybym miał tą wiedzę jaką miał on podejmując decyzję o przyszłości małżeństwa, z dużą dozą prawdopodobieństwa postąpił bym tak samo jak on - decyzja o natychmiastowej wyprowadzce i pozew rozwodowy. Żałuję, że nie napisał jak dalej potoczyła się jego historia...

aurora borealis napisał/a:

Wiesz Starr? To są wielkie lekcje. Twoja opowieść jest nią także.
Cały czas interesuje mnie jedno, najważniejsze - kim jesteś dziś,

Być może trochę mi się udaje być zwykłym mężczyzną... nie samcem, facecikiem, facetem, tylko mężczyzną w pełnym znaczeniu tego słowa... 

aurora borealis napisał/a:

kiedy los oszlifował Cię jak drogocenny kamień, gdy nadał Twej duszy tę intensywną barwę. Zrobiłeś ze swego życia majstersztyk, bo nie zmarnowałeś dotąd ani minuty, nie popadłeś w rozpacz, nie ma w Tobie nienawiści, pragnienia zemsty...

Nie jest tak do końca... Była i rozpacz i nienawiść... tyle, że były we mnie, w mojej głowie i musiałem nauczyć się z tym walczyć i je z siebie wyrzucić. Zrobić to tak, żeby nikt przeze mnie nie płakał. Z czasem stało się to moim mottem na życie... a zmarnowałem przynajmniej pięć lat, tych ostatnich... Mam nadzieję, że to będzie już koniec marnotrawstwa smile

aurora borealis napisał/a:

Uczyniono z Ciebie biblijnego Hioba... pozabierano to, co kochałeś, wypróbowano Cię i doświadczono jak mało kogo...
Nie przestaję Cię podziwiać i uczyć się od Ciebie.
Napiszę więcej, ale nie teraz, bo czekam jeszcze na Twoje zaległe posty.

Nie mam w sobie tej wiary którą miał Hiob, dlatego szukałem alternatyw. Ale dopóki nie zostanie ten watek przekwalifikowany na net-kafejkę, nie wiem czy mogę napisać bez obaw o karne zamknięcie wątku...

Grzebię sobie czasami na Jamendo i wyszukuje perełek. To jedna z nich, ale percepcja moja ogranicza się tylko do warstwy muzycznej, tekstowa jest dla mnie zagadką smile
https://www.youtube.com/watch?v=qelQl4oMxo4

Sporo można jednak wyczytać z obrazu tego teledysku.
Mężczyzna jest na rozstaju. Pożegnać przeszłość i spojrzeć w przyszłość, czy poddać się.
Widziałem chyba przygotowania do zamachu samobójczego (jakby pisał list pożegnalny, a w tle fiolka z tabletkami chyba). Ale dotarło do niego, że nie warto.
W końcowej scenie pali fotografię młodej kobiety.
Czyli wybrał mądrze, choć długa droga przed nim.
W połączeniu z poruszającą muzyką i pięknym językiem hiszpańskim, naprawdę perełka.
Nietrudno się identyfikować z takim przekazem po takich przejściach, jak Twoje, Starr.

629

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
starr napisał/a:

Byłem wściekły, kiedy Janek wybrał Marusię...

Też byłam wściekła - kibicowałam Lidce - z przyczyn patriotycznych wink

A ja myślałem sobie "a dobrze jej tak". Pogardziła chłopakiem, zwykłym żołnierzem dla szarży.
Chciała wrócić, bo oficer zginął,a o Janku zrobiło się głośno w brygadzie. A tu figa!:)

630

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Ale dziś Excop narobił zamieszania i scen...
batalistycznych ;-)))

Rzeczywiście narobił wink
Pora zmienić "pole walki" - z internetu na domowe pielesze.
Dobrej nocy Nocne Marki.

631

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

/.../
Sporo można jednak wyczytać z obrazu tego teledysku.
Mężczyzna jest na rozstaju. Pożegnać przeszłość i spojrzeć w przyszłość, czy poddać się.
Widziałem chyba przygotowania do zamachu samobójczego (jakby pisał list pożegnalny, a w tle fiolka z tabletkami chyba). Ale dotarło do niego, że nie warto.
W końcowej scenie pali fotografię młodej kobiety.
Czyli wybrał mądrze, choć długa droga przed nim.
W połączeniu z poruszającą muzyką i pięknym językiem hiszpańskim, naprawdę perełka.
Nietrudno się identyfikować z takim przekazem po takich przejściach, jak Twoje, Starr.

Pewnie nie uwierzysz, ale od dwóch lat mam ta muzykę w pliku mp3, jeździ ze mną w samochodzie i dopiero dzisiaj przyszło mi na myśl, aby poszukać jej na Tubie. Linka wkleiłem po kilkunastu sekundowym odsłuchu i stwierdzeniu, że to jest to... smile

632 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-16 02:01:51)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Ojej!

Odpadłam dzisiaj, wylogowałam się z rzeczywistości, a tyle tu się jeszcze działo...

Tak "na szybko" w tej poruszającej piosence pan śpiewa o tym, że upada i błaga o ratunek, o wybawienie, o pomoc, bo życie skurczyło mu się do przeklętych wspomnień i jednego jedynego zdjęcia...

To zdecydowanie nie jest piosenka dla Ciebie, Starr ;-)
Ty jesteś gdzieś indziej...
W Tobie nie ma tego mroku...
Nie jesteś zbudowany z bólu, zatracenia w cierpieniu, beznadziei...

Ty jesteś Star(r)!!! 

Dobrej nocy, Starr.
Dobrej nocy, Pancerni!

633

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

To zdecydowanie nie jest piosenka dla Ciebie, Starr ;-)
Ty jesteś gdzieś indziej...
W Tobie nie ma tego mroku...
Nie jesteś zbudowany z bólu, zatracenia w cierpieniu, beznadziei...

Teraz już nie, bo Starr spojrzał w przyszłość.
Znalazł w sobie siłę, by "popalić zdjęcia".:)

634

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)

Gratuluję, Starr.
Wątek w kafejce!

635

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Gratuluję, Starr.
Wątek w kafejce!

Dzięki! Tydzień bombardowania emaliami dał wreszcie oczekiwany rezultat.:)

636

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
Excop napisał/a:

Gratuluję, Starr.
Wątek w kafejce!

Dzięki! Tydzień bombardowania emaliami dał wreszcie oczekiwany rezultat.:)

Hmmm......tak myślę, że podziękowania to należą się mnie. smile
I poradź tu komuś dobrze........to zero wdzięczności. tongue
Dobrej nocki.

637

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:
Excop napisał/a:

Gratuluję, Starr.
Wątek w kafejce!

Dzięki! Tydzień bombardowania emaliami dał wreszcie oczekiwany rezultat.:)

Starr, zanucę parafrazując:
Masz tę moc!
Masz tę moc!
Rozpalisz to, co się tli.
Masz tę moc!
Masz tę moc!
Wyjdziesz i zatrzaśniesz drzwi!

I ja gratuluję. Choć Moderacji chyba Twój wątek nie przeszkadzał i dlatego się nie spieszyła ;-)
W każdym razie: macchiato, latte, cafe cortado czy solo?
Mam fajny spieniacz do mleka. Przyniosę go tutaj ;-)))
I taki szablon do dekorowania kawy  posypkami z cynamonu, kardamonu i czekolady... Nada się? ;-)))

638 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-16 22:44:55)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
starr napisał/a:

[...] Grzegorz żegnał się z forum, ale ja przyszedłem z innego, tego czerwonego ze zdradą w tytule.  Tam było inne podejście do autorów wątków - niewierną osobę z potężnym kopem za drzwi, zbieraj dowody i gnaj jak najszybciej do adwokata po pozew... Może to było dobre dla postawienia na nogi i otrzeźwienie, ale ja swoje zdrady miałem jakby daleko za sobą i nie to było mi potrzebne... Nie pasowała mi tamta atmosfera i zacząłem podczytywać forum numer dwa, z mojej wyszukiwarki, czyli to. Nie powiem, że nie miałem oporów wchodząc na Netkobiety smile ale poczytałem trochę i zobaczyłem płeć męską jako autorzy i komentujący. To mnie ośmieliło do zalogowania.

Wcale się nie dziwię, Twoim oporom. Ja zaś, czytałam same portale psychologiczne, bo sądziłam początkowo, że to Forum, to będzie typowy ?babiniec?, gdzie wszystko, co nosi portki zostaje pożarte żywcem bez żadnych przypraw ;-)

starr napisał/a:

Wracając do Grzegorza, jak zwykle szkopuł był w szczegółach. Jego żona nie poinformowała go o całej sytuacji i pewnie liczyła, że skoro łajza nie chce tego dziecka, to uda się jej wrobić w to Grzesia... Nie widziała jednak jednego - jej zachowanie było bardzo odmienne od poprzedniego i jego źródło bardzo zastanawiało Grzesia. Gdyby nie jego znajoma pracująca z żoną i jej telefon, pewnie skakał by ze szczęścia...
Jak ja bym postąpił na jego miejscu? W sumie mogłem być w takiej samej sytuacji... W szarej depresji nachodziły mnie myśli, że mogę nie być biologicznym ojcem swojej starszej córki. Nie sprawdzałem, po prostu kocham ją, a tamte myśli odrzuciłem...
Gdybym miał tą wiedzę jaką miał on podejmując decyzję o przyszłości małżeństwa, z dużą dozą prawdopodobieństwa postąpił bym tak samo jak on - decyzja o natychmiastowej wyprowadzce i pozew rozwodowy. Żałuję, że nie napisał jak dalej potoczyła się jego historia...

Otóż to! Zupełnie inny ogląd tego typu sytuacji ma ktoś, kto żyje w nieświadomości, iż ludzie potrafią odstawiać takie ?szopki?. Tu trzeba zdecydowanej reakcji i postawy, której chyba nie umiałam przyjąć, dlatego w wątku Pietkapa starliśmy się. Mnie było łatwo dywagować z pozycji ?obserwatora?  i zarzucać Wam jakieś ?odhumanizowanie?. Teraz przynajmniej poszerzyłam pole widzenia, dzięki lekturze Twojej opowieści.

Przyznaję, że zdumiało mnie to, iż Twoje Córki dokładnie wiedzą o tym, co się zdarzyło. Ufam, że podobnie jak ja, przeniosą przez swoje życie tę wiedzę.

starr napisał/a:

Być może trochę mi się udaje być zwykłym mężczyzną... nie samcem, facecikiem, facetem, tylko mężczyzną w pełnym znaczeniu tego słowa...

Jeśli to, co sączy się spomiędzy Twoich słów, jest prawdą, to?. ?trochę? Ci się ?udaje??.  ;-)))
Imponujące!

starr napisał/a:

Nie jest tak do końca... Była i rozpacz i nienawiść... tyle, że były we mnie, w mojej głowie i musiałem nauczyć się z tym walczyć i je z siebie wyrzucić. Zrobić to tak, żeby nikt przeze mnie nie płakał. Z czasem stało się to moim mottem na życie... a zmarnowałem przynajmniej pięć lat, tych ostatnich... Mam nadzieję, że to będzie już koniec marnotrawstwa smile

Okres bycia emocjonalnym kameleonem też mam za sobą ;-) Wiem, o czym piszesz? Przerażało mnie to, co się ze mną wtedy działo i jak skrajnie odmiennych stanów potrafi doświadczać człowiek i jak one rujnują jego psychikę, jeśli nie powstrzyma fali gniewu, nienawiści, zazdrości, lęku?

Pisałeś o leczniczej roli muzyki, Starr. Mnie muzyka także w pewnym sensie wychowywała. Bardzo wcześnie w środowisku moich rówieśników słuchaliśmy: Okudżawy, Wysockiego, Stachury, Kaczmarskiego? A przecież tam przesłanie było bardzo wyraźne: ?od nienawiści i pogardy mnie zachowaj??

starr napisał/a:

Nie mam w sobie tej wiary którą miał Hiob, dlatego szukałem alternatyw. Ale dopóki nie zostanie ten watek przekwalifikowany na net-kafejkę, nie wiem czy mogę napisać bez obaw o karne zamknięcie wątku...

Wiara jest łaską, i jak pisał pewien mądry człowiek przychodzi nieoczekiwanie, jak piękny dzień? Wydaje się więc, że wiary nie można mieć,  a tylko ją otrzymać? Aby zaś otrzymać, trzeba?  itd. ;-)))

Czekam na opis Twoich "alternatyw". Może skorzystam? :-)

639

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

I ja gratuluję. Choć Moderacji chyba Twój wątek nie przeszkadzał i dlatego się nie spieszyła ;-)
W każdym razie: macchiato, latte, cafe cortado czy solo?
Mam fajny spieniacz do mleka. Przyniosę go tutaj ;-)))
I taki szablon do dekorowania kawy  posypkami z cynamonu, kardamonu i czekolady... Nada się? ;-)))

Skoro wszyscy gratulują, to i ja śpieszę wink

Auroro - kawa się przyda do nocnych rozmów. Właśnie piję.
Byle z ekspresu.

640 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-16 22:50:11)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

I ja gratuluję. Choć Moderacji chyba Twój wątek nie przeszkadzał i dlatego się nie spieszyła ;-)
W każdym razie: macchiato, latte, cafe cortado czy solo?
Mam fajny spieniacz do mleka. Przyniosę go tutaj ;-)))
I taki szablon do dekorowania kawy  posypkami z cynamonu, kardamonu i czekolady... Nada się? ;-)))

Skoro wszyscy gratulują, to i ja śpieszę wink

Auroro - kawa się przyda do nocnych rozmów. Właśnie piję.
Byle z ekspresu.

Ekspresu, czyli takiego pociągu, co jedzie trzy godziny do Krakowa? ;-)))
W parzącym dłonie plastikowym kubeczku z mieszadełkiem topiącym się we wrzątku? ;-)))

Robi się, Luc!
Szykuj 7.50 zł ;-))) (tylko drobnymi, bo w Warsie zabrakło "żużlu" ;-)))

641

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Ekspresu, czyli takiego pociągu, co jedzie trzy godziny do Krakowa? ;-)))

Niezupełnie lol
Pendolino "zaliczę" w maju. Trzeba wreszcie odwiedzić progeniturę w stolicy.

aurora borealis napisał/a:

W parzącym dłonie plastikowym kubeczku z mieszadełkiem topiącym się we wrzątku? ;-)))

Uchowaj boże!
Wyłącznie w filiżance.

aurora borealis napisał/a:

Robi się, Luc!
Szykuj 7.50 zł ;-))) (tylko drobnymi, bo w Warsie zabrakło "żużlu" ;-)))

Drogo, kruca bomba wink

642 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-16 23:00:00)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:
starr napisał/a:

Grzebię sobie czasami na Jamendo i wyszukuje perełek. To jedna z nich, ale percepcja moja ogranicza się tylko do warstwy muzycznej, tekstowa jest dla mnie zagadką smile
https://www.youtube.com/watch?v=qelQl4oMxo4

Sporo można jednak wyczytać z obrazu tego teledysku.
Mężczyzna jest na rozstaju. Pożegnać przeszłość i spojrzeć w przyszłość, czy poddać się.
Widziałem chyba przygotowania do zamachu samobójczego (jakby pisał list pożegnalny, a w tle fiolka z tabletkami chyba). Ale dotarło do niego, że nie warto.
W końcowej scenie pali fotografię młodej kobiety.
Czyli wybrał mądrze, choć długa droga przed nim.
W połączeniu z poruszającą muzyką i pięknym językiem hiszpańskim, naprawdę perełka.
Nietrudno się identyfikować z takim przekazem po takich przejściach, jak Twoje, Starr.

Excop napisał/a:
starr napisał/a:

aurora borealis napisał:

To zdecydowanie nie jest piosenka dla Ciebie, Starr ;-)
Ty jesteś gdzieś indziej...
W Tobie nie ma tego mroku...
Nie jesteś zbudowany z bólu, zatracenia w cierpieniu, beznadziei...

Teraz już nie, bo Starr spojrzał w przyszłość.
Znalazł w sobie siłę, by "popalić zdjęcia".

Starr,

To jest prawdziwa muzyczna perełka. Narodziła się tak samo, jak rodzą się prawdziwe perły ? z długofalowego cierpienia całego organizmu, który ją nosi w swoim wnętrzu. Znaleziona przez Ciebie perełka jest wyjątkowa ? ma czarny połysk? Bardzo, bardzo, bardzo czarny?
Excop ma rację. To opis Twojej przeszłości. Teraz wydajesz się być o wiele jaśniejszy, rozchmurzony, stąd jakoś mi ta piękna skądinąd piosenka do Ciebie nie pasowała. Widzę Cię zupełnie inaczej. A może chciałabym takim Cię widzieć? ;-)

A propos palenia fotek, to przypomniał mi się taki clip, gdzie gość sfajczył chyba całą chałupę, wchodząc przy tym w wibracje przekraczające poziom normalnego odbioru decybeli. Taki Farinelli zza wschodniej granicy ;-)https://youtu.be/vVd7idyan3o

643

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Szykuj 7.50 zł ;-))) (tylko drobnymi, bo w Warsie zabrakło "żużlu" ;-)))

Drogo, kruca bomba wink

Centusie... ;-)))

644

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

Centusie... ;-)))

Wiedziałam wink

W Rzymie pijaliśmy pyszną (jakżeby inaczej) kawę po 80 centów.

645

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

Centusie... ;-)))

Wiedziałam wink

W Rzymie pijaliśmy pyszną (jakżeby inaczej) kawę po 80 centów.

A ja nie wiedziałam... ;-) Jak brzmi liczba pojedyncza rzeczownika centusie dla rodzaju żeńskiego?

Luc,  stawiam Ci przeprośną  kawę w Rzymie, we Florencji i w Mediolanie ;-) (za te centusie)...

646

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

A ja nie wiedziałam... ;-) Jak brzmi liczba pojedyncza rzeczownika centusie dla rodzaju żeńskiego?

Centuś jest męskoosobowy.

aurora borealis napisał/a:

Luc,  stawiam Ci przeprośną  kawę w Rzymie, we Florencji i w Mediolanie ;-) (za te centusie)...

Z wielgachną ochotą.
Aczkolwiek za centusia się nigdy nie obrażam wink
Tak po prawdzie, to skąpiradłem nie jestem - pieniądze są do wydawania.

Florencja i Mediolan dopiero w planach, ale i do Rzymu chętnie wrócę.

To jesteśmy umówione. Postawimy sobie nawzajem.

647

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
żyworódka napisał/a:
starr napisał/a:
Excop napisał/a:

Gratuluję, Starr.
Wątek w kafejce!

Dzięki! Tydzień bombardowania emaliami dał wreszcie oczekiwany rezultat.:)

Hmmm......tak myślę, że podziękowania to należą się mnie. smile
I poradź tu komuś dobrze........to zero wdzięczności. tongue
Dobrej nocki.

Ależ oczywiście, Żyworódko, że Twój pomysł był przedni.:)

Aha! Czytam "Grand".
Na razie podoba mi się. Dotyka historii między innymi (opowieść o pobycie Hitlera w hotelu), a to mój konik.
Jak będzie dalej, zobaczymy.:)

648

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
Excop napisał/a:

Dotyka historii między innymi (opowieść o pobycie Hitlera w hotelu), a to mój konik.

Hitler/II wojna czy w ogóle historia?

649 Ostatnio edytowany przez aurora borealis (2015-04-17 00:13:07)

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
luc napisał/a:
aurora borealis napisał/a:

A ja nie wiedziałam... ;-) Jak brzmi liczba pojedyncza rzeczownika centusie dla rodzaju żeńskiego?

Centuś jest męskoosobowy.

aurora borealis napisał/a:

Luc,  stawiam Ci przeprośną  kawę w Rzymie, we Florencji i w Mediolanie ;-) (za te centusie)...

Z wielgachną ochotą.
Aczkolwiek za centusia się nigdy nie obrażam wink
Tak po prawdzie, to skąpiradłem nie jestem - pieniądze są do wydawania.

Florencja i Mediolan dopiero w planach, ale i do Rzymu chętnie wrócę.

To jesteśmy umówione. Postawimy sobie nawzajem.

Wiem, że nie jesteś!
Przeciwnie, rozdajesz wiele i zawsze masz przy sobie lampkę oliwną... ;-)

No to jedziemy! Przyznam Ci się, że nigdy w Rzymie nie byłam, więc nawet z przyzwoitości powinnam tam w końcu pojechać i to "Stworzenie Adama" zobaczyć, bo to mój ulubiony motyw z Księgi Genesis ;-)

A skoro lubisz Włochy, to pewnie i ich "gwara" Ci się podoba?
Mnie bardzo, a zwłaszcza "ichnia gwara" śpiewana. Właśnie z powodu kilku włoskich artystów, uczyłam się tego języka ;-) Jednym z moich "belfrow" był na przykad ten pan: https://youtu.be/2uj4pUD7YwI

Zatem obieramy kierunek Italia!
Szykuj się do drogi!

650

Odp: Moje zdrady (Netkafejka)
aurora borealis napisał/a:

i to "Stworzenie Adama" zobaczyć, bo to mój ulubiony motyw z Księgi Gensis ;-)

Mój mąż tylko po to ciągnął mnie do Kaplicy Sykstyńskiej.
Dogadalibyście się wink

aurora borealis napisał/a:

A skoro lubisz Włochy, to pewnie i ich "gwara" Ci się podoba?
Mnie bardzo, a zwłaszcza "ichnia gwara" śpiewana. Właśnie z powodu kilku włoskich artystów, uczyłam się tego języka

Podoba mi się.
Jednak języka się nigdy nie uczyłam i pewno już nie nauczę.
Natomiast mój mąż ma wyjątkowe zdolności językowe - po tygodniu pobytu w obojętnym kręgu językowym zaczyna się dogadywać.
A to mnie wydawało się, że mam łatwość wink

aurora borealis napisał/a:

Zatem obieramy kierunek Italia!
Szykuj się do drogi!

Jestem gotowa. W Twoim towarzystwie, toż sama rozkosz będzie.

Posty [ 586 do 650 z 15,189 ]

Strony Poprzednia 1 8 9 10 11 12 234 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » NASZA SPOŁECZNOŚĆ » Moje zdrady (Netkafejka)

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024