starr napisał/a:[...] Grzegorz żegnał się z forum, ale ja przyszedłem z innego, tego czerwonego ze zdradą w tytule. Tam było inne podejście do autorów wątków - niewierną osobę z potężnym kopem za drzwi, zbieraj dowody i gnaj jak najszybciej do adwokata po pozew... Może to było dobre dla postawienia na nogi i otrzeźwienie, ale ja swoje zdrady miałem jakby daleko za sobą i nie to było mi potrzebne... Nie pasowała mi tamta atmosfera i zacząłem podczytywać forum numer dwa, z mojej wyszukiwarki, czyli to. Nie powiem, że nie miałem oporów wchodząc na Netkobiety
ale poczytałem trochę i zobaczyłem płeć męską jako autorzy i komentujący. To mnie ośmieliło do zalogowania.
Wcale się nie dziwię, Twoim oporom. Ja zaś, czytałam same portale psychologiczne, bo sądziłam początkowo, że to Forum, to będzie typowy ?babiniec?, gdzie wszystko, co nosi portki zostaje pożarte żywcem bez żadnych przypraw ;-)
starr napisał/a:Wracając do Grzegorza, jak zwykle szkopuł był w szczegółach. Jego żona nie poinformowała go o całej sytuacji i pewnie liczyła, że skoro łajza nie chce tego dziecka, to uda się jej wrobić w to Grzesia... Nie widziała jednak jednego - jej zachowanie było bardzo odmienne od poprzedniego i jego źródło bardzo zastanawiało Grzesia. Gdyby nie jego znajoma pracująca z żoną i jej telefon, pewnie skakał by ze szczęścia...
Jak ja bym postąpił na jego miejscu? W sumie mogłem być w takiej samej sytuacji... W szarej depresji nachodziły mnie myśli, że mogę nie być biologicznym ojcem swojej starszej córki. Nie sprawdzałem, po prostu kocham ją, a tamte myśli odrzuciłem...
Gdybym miał tą wiedzę jaką miał on podejmując decyzję o przyszłości małżeństwa, z dużą dozą prawdopodobieństwa postąpił bym tak samo jak on - decyzja o natychmiastowej wyprowadzce i pozew rozwodowy. Żałuję, że nie napisał jak dalej potoczyła się jego historia...
Otóż to! Zupełnie inny ogląd tego typu sytuacji ma ktoś, kto żyje w nieświadomości, iż ludzie potrafią odstawiać takie ?szopki?. Tu trzeba zdecydowanej reakcji i postawy, której chyba nie umiałam przyjąć, dlatego w wątku Pietkapa starliśmy się. Mnie było łatwo dywagować z pozycji ?obserwatora? i zarzucać Wam jakieś ?odhumanizowanie?. Teraz przynajmniej poszerzyłam pole widzenia, dzięki lekturze Twojej opowieści.
Przyznaję, że zdumiało mnie to, iż Twoje Córki dokładnie wiedzą o tym, co się zdarzyło. Ufam, że podobnie jak ja, przeniosą przez swoje życie tę wiedzę.
starr napisał/a:Być może trochę mi się udaje być zwykłym mężczyzną... nie samcem, facecikiem, facetem, tylko mężczyzną w pełnym znaczeniu tego słowa...
Jeśli to, co sączy się spomiędzy Twoich słów, jest prawdą, to?. ?trochę? Ci się ?udaje??. ;-)))
Imponujące!
starr napisał/a:Nie jest tak do końca... Była i rozpacz i nienawiść... tyle, że były we mnie, w mojej głowie i musiałem nauczyć się z tym walczyć i je z siebie wyrzucić. Zrobić to tak, żeby nikt przeze mnie nie płakał. Z czasem stało się to moim mottem na życie... a zmarnowałem przynajmniej pięć lat, tych ostatnich... Mam nadzieję, że to będzie już koniec marnotrawstwa 
Okres bycia emocjonalnym kameleonem też mam za sobą ;-) Wiem, o czym piszesz? Przerażało mnie to, co się ze mną wtedy działo i jak skrajnie odmiennych stanów potrafi doświadczać człowiek i jak one rujnują jego psychikę, jeśli nie powstrzyma fali gniewu, nienawiści, zazdrości, lęku?
Pisałeś o leczniczej roli muzyki, Starr. Mnie muzyka także w pewnym sensie wychowywała. Bardzo wcześnie w środowisku moich rówieśników słuchaliśmy: Okudżawy, Wysockiego, Stachury, Kaczmarskiego? A przecież tam przesłanie było bardzo wyraźne: ?od nienawiści i pogardy mnie zachowaj??
starr napisał/a:Nie mam w sobie tej wiary którą miał Hiob, dlatego szukałem alternatyw. Ale dopóki nie zostanie ten watek przekwalifikowany na net-kafejkę, nie wiem czy mogę napisać bez obaw o karne zamknięcie wątku...
Wiara jest łaską, i jak pisał pewien mądry człowiek przychodzi nieoczekiwanie, jak piękny dzień? Wydaje się więc, że wiary nie można mieć, a tylko ją otrzymać? Aby zaś otrzymać, trzeba? itd. ;-)))
Czekam na opis Twoich "alternatyw". Może skorzystam? :-)