Chłopaku, jeszcze z nia nie zerwałes?
Przeciez ta dziewczyna potrzebuje terapii u psychologa.
Rozkminiajac dalej te sytuację, opisując to dalej na forum zamiast zerwac kontakt z ta dziewczyną pokazujesz, że trochę Cie łechce jej zainteresowanie, lepsze zainteresowanie niezrównoważonej wariatki niż żadne, co?
Zerwij z nia i przestań przynudzać.
Cóż można powiedzieć. Straszne niedopasowanie u was wyszło. Bardzo jesteś nieświadomy problemu, ale w dużym stopniu twoje zachowanie przyczynia się do rozchwiania emocjonalnego tej dziewczyny. Ona niestety pierwszy raz tak chyba mocno się zakochała i zalały ją emocje, z którymi nie potrafi sobie poradzić. Ewidentnie jest neurotyczką, która nie potrafi w zdrowy sposób przyjąć, że świat nie kręci się tylko wokół partnera i nikt nie jest w stanie zaopiekować się nią, tak jak powinni to uczynić rodzice w dzieciństwie.
Niestety twoje jej nieposzanowanie, kpiny, prześmiewczość, które okazujesz w stosunku do niej i do jej uczuć i emocjonalności, pogłębiają jej neurozę. Z drugiej strony trudno ci się dziwić, kiedy dziewczyna zachowuje się aż tak histerycznie.
Oboje macie problem. Bardzo poważny. Jeśli kochasz ją naprawdę to zaciągnij na terapię, próbuj (choćby z lojalności) uświadamiać jej jej problem, a sam staraj się wzbudzić więcej empatii w sobie do niej. To jest osoba, która potrzebuje okazywania dużo uczuć, ciepła, przytulania, zapewnień słownych.
Jeśli się nie spotkacie w połowie, zajedziecie się wkrótce na śmierć, albo dojdzie do jakiś dantejskich scen. Dziewczyna musi się ogarnąć, jeśli chce w przyszłości budować zdrową relację. Ty z kolei albo poszukać sobie normalnej, bez zaburzeń emocjonalnych partnerki, albo jej pomożesz jakoś z tego wyjść.
Nie możesz stać z boku, śmiać się z niej, bo ona naprawdę cierpi. Czuje się osamotniona ze swoimi szalejącymi emocjami, nie radzi sobie, czuje się też samotna i niezrozumiana.
Ona niestety pierwszy raz tak chyba mocno się zakochała i zalały ją emocje, z którymi nie potrafi sobie poradzić.
Bzdura! Osoby z takimi psychiczno-emocjonalnymi problemami łapia sie byle kogo, maja obsesje do pierwszego który sie napatoczy, w każdym kolejnym zakochaniu będzie miała obsesję na tle osoby, która będzie chciala uczynić swoim niewolnikiem.
niech obosiecznemu sie nie wydaje, że to on jest taki wspaniały że baba przez niego zwariowała, nic takiego.
Takie typy moga miec obsesje na tle osoby tej samej płci, po prostu znalazł sie w jej życiu to chciała go zawłaszczyć. Znałam takie koleżaneczki, nie potrafiły sie przyjaźnic, były zazdrosne, przywłaszczały sobie zainteresowania "przyjaciółki", próbowały poderwac jej chłopaka, robiły przyjaciółce głuche telefony w środku nocy, ta dziewczyna sama sie nie wyleczy.
Moje zdanie. Ta dziewczyna swiadomie lub nie cie po prostu testuje, stara sie zlamac. W momencie w ktorym ulegniesz, przegrales. Tak jak ktorys kolega napisal. Nie raguj na pierdoly i rob jak sie tobie podoba tylko wtedy bedzie cie szanowac.
Chłopaku, jeszcze z nia nie zerwałes?
Przeciez ta dziewczyna potrzebuje terapii u psychologa.
Rozkminiajac dalej te sytuację, opisując to dalej na forum zamiast zerwac kontakt z ta dziewczyną pokazujesz, że trochę Cie łechce jej zainteresowanie, lepsze zainteresowanie niezrównoważonej wariatki niż żadne, co?
Zerwij z nia i przestań przynudzać.
Dwie osoby zapytały się jak potoczyła się sytuacja, no to odpowiedziałem. To jest przynudzanie? Odpowiadając na pytanie - tak. Lepsze takie niż żadne. Szczególnie, że teraz ewidentnie sobie z nią pogrywam. Jak zaczyna się szarpać i próbuje mnie uderzyć to się śmieję i mówię "Uspokój się, wariatko!", na co ona reaguje histerycznym płaczem i jeszcze bardziej się szarpie...
lifrinat - No właśnie. Ona w pewien sposób wręcz prowokuje mnie do tego zachowania. Jak już pisałem w tym temacie, jestem bardzo opanowaną osobą i podnoszenie na kogoś głosu, albo 'bezpodstawne' wyzywanie to nie w moim stylu. Ale skoro ona tak postępuje wobec mnie, to dlaczego nie mogę się jej odwdzięczyć? Póki co, badam na ile mogę sobie pozwolić i coś mi się wydaję, że nawet gdybym ją uderzył, to nic "złego" by z tego tyłu nie wynikało.
Co ciekawe - to ona uważa, że ja jestem chory na głowę i że to mi przyda się terapia. A jak mnie non stop obraża i przez parę godzin nie odbieram od niej telefonów i nie odpisuje na SMS (co w moim mniemaniu jest dość normalną reakcją), to co słyszę? Że to ja nią manipuluje
Bzdura! Osoby z takimi psychiczno-emocjonalnymi problemami łapia sie byle kogo, maja obsesje do pierwszego który sie napatoczy, w każdym kolejnym zakochaniu będzie miała obsesję na tle osoby, która będzie chciala uczynić swoim niewolnikiem.
niech obosiecznemu sie nie wydaje, że to on jest taki wspaniały że baba przez niego zwariowała, nic takiego.
Takie typy moga miec obsesje na tle osoby tej samej płci, po prostu znalazł sie w jej życiu to chciała go zawłaszczyć. Znałam takie koleżaneczki, nie potrafiły sie przyjaźnic, były zazdrosne, przywłaszczały sobie zainteresowania "przyjaciółki", próbowały poderwac jej chłopaka, robiły przyjaciółce głuche telefony w środku nocy, ta dziewczyna sama sie nie wyleczy.
A już myślałem...
Brałem pod uwagę taką teorię, że wcale nie chodzi tu konkretnie o mnie, tylko "jestem, bo jestem", aczkolwiek ona wcześniej nigdy nikogo nie miała. Jestem jej pierwszym chłopakiem, więc ciekawi mnie, kogo wcześniej maltretowała.
Moje zdanie. Ta dziewczyna swiadomie lub nie cie po prostu testuje, stara sie zlamac. W momencie w ktorym ulegniesz, przegrales. Tak jak ktorys kolega napisal. Nie raguj na pierdoly i rob jak sie tobie podoba tylko wtedy bedzie cie szanowac.
Nie sądzę. Na chwilę obecną uważam ją za wariatkę przez duże W. Myślę, że nie panuje nad sobą i do końca nie wie, co robi.
Swoją drogą, przez ostatnie dni strasznie mi słodzi. Mówi, że jestem jej całym światem, że będziemy mieć dzieci, że kocha tylko mnie, bla bla bla bla. Strasznie ciekawi mnie, jaki ma w tym cel. Jakby pojawiło się coś przełomowego w naszym związku, to napiszę.
136 2015-04-30 19:00:36 Ostatnio edytowany przez Nektarynka53 (2015-04-30 19:12:08)
Uważam, że Obydwoje jesteście "chorzy na głowę". Ona ciągle ma o coś pretensje, Ty na forum robisz z Siebie biednego zamiast wziąć się za Swoje życie - nie mieszkasz już z rodzicami prawda? Jeśli nic się nie zmieniło, nie zamierzasz zrywać tej znajomości to PO CO PISZESZ NA FORUM?
Masz zły tok rozumowania "Ona potrzebuje pomocy", nie Ty również potrzebujesz pomocy. Ja na Twoim miejscu nie czułabym żadnej satysfakcji z tego co dzieje się w moim życiu i nie pisała o tym na forum dla rozrywki, bo i tak Twoje wpisy niczego innego nie wnoszą jak "obrobienie du**" własnej dziewczynie, ale nadal bycie z Nią. Po co jesteś tak dwulicowy?
Wydaje mi się, że bycie z Nią nie jest z przypadku. Kiedy możesz tylko wbić Jej szpilkę w plecy to od razu pokazują się buźki i obraźliwe teksty. Zastanów się nad Sobą, bo ja od takiego faceta uciekałabym gdzie pieprz rośnie. Chcesz być z Nią, tak naprawdę nie przeszkadza ci ta cała sytuacja (nic z nią nie zrobiłeś i zapewne nie zrobisz), ale równo o Niej piszesz. Przypominam, że nikt i nic nie zmuszał/zmusza Ciebie do bycia z Nią. Jest to Twój świadomy wybór. Zastanów się co o Tobie świadczą Twoje działania... na pewno nie o dobrym sercu, bo wówczas nie działałbyś w ten sposób na forum tylko NAPRAWDĘ poszukał ewentualnej pomocy (dla Niej i związku).
Odpowiadając na pytanie - tak. Lepsze takie niż żadne. Szczególnie, że teraz ewidentnie sobie z nią pogrywam. Jak zaczyna się szarpać i próbuje mnie uderzyć to się śmieję i mówię "Uspokój się, wariatko!", na co ona reaguje histerycznym płaczem i jeszcze bardziej się szarpie...
Nie powinno sie wyzywac osoby chorej, bo to jest znęcanie się nad osobą chora psychicznie. Ona potrzebuje pomocy lekarza a ty jak głupi dzieciak wykorzystujesz jej zaburzenie, bo zdrowe na umyśle omijają cie szerokim łukiem.
On musi być trollem, a jeśli tak nie jest to jest z Nim bardzo źle...
Cześć, borykam się z dużym problemem dotyczącym mojego związku i postanowiłem zasięgnąć opinii osób całkowicie postronnych
Ze swoją dziewczyną jestem ponad rok i, tak prawdę mówiąc, z miesiąca na miesiąc stara się mną coraz bardziej manipulować i usidlić mnie. Z jednej strony można traktować to jako delikatny plusik, bo przynajmniej jej na mnie zależy, ale z drugiej strony, jest to dla mnie przejaw braku szacunku i traktowania mnie jak... swojego psa.
Na przedstawienie historii związku nie ma czasu, ani miejsca, więc postaram się streścić.
Już jakiś czas temu zauważyłem pewną zależność - kiedy się widzimy (a z racji studiów jest to 5 dni w tygodniu; mieszkamy razem) jest wszystko w miarę ok. G (tak ją nazwijmy) jest bardzo emocjonalna, szybko się denerwuje, ale wystarczy ją przytulić, pocałować i wszystko jest w porządku. Schody zaczynają się dopiero jak się nie widzimy. G nie rozumie, że sobota jest moim jedynym, pełnym wolnym dniem w tygodniu i niekoniecznie mam ochotę spędzać go z nią. Robi mi awantury, celowo milczy, non stop coś sugeruje, żebym tylko się z nią spotkał, bo "ja Cię tak mocno kocham, jesteś moim całym światem i bez Ciebie nie wytrzymam". Nawet niedawno, jak przez 3h nie napisałem do niej SMSa zrobiła mi jazdę, że "Ty radzisz sobie beze mnie, masz mnie gdzieś. Nie piszesz, nie dzwonisz. Ja bym tak nie mogła...". Sytuację jakoś udało mi się częściowo załagodzić, ale jak powiedziałem wprost, że na sobotę, albo piątek wieczorem umówiłem się z kolegą, to powiedziała mi, że albo koledzy, albo ona. A jak mi się coś nie podoba, to ona zacznie umawiać się wieczorami z kolegami i zobaczymy, czy będzie mi fajnie... Wydaje mi się to na tyle irracjonalne, że aż nikomu o tym nie powiedziałem i spotykam się z nimi "w tajemnicy", oczywiście non stop smsując z moją 'zazdrosną' dziewczyną.
To można jeszcze przeboleć, ale miarka się przebrała. Otóż, G ma bardzo duży problem do mojej mamy. Studiujemy w innym mieście i w domu rodzinnym bywam od piątku wieczorem do niedzieli popołudniu. Moja dziewczyna stara się jak najbardziej opóźnić nasz wyjazd do domu, bo uważa, że za dużo czasu spędzam z mamą. Zabroniła mi chodzić z nią na zakupy czy gdziekolwiek indziej, bo "pamiętaj, teraz jesteś za mną, a nie z mamusią. Ja nie zamierzam z nią rywalizować - albo ona, albo ja!". Wiem, jak to brzmi... Oczywiście, jeśli jest taka potrzeba, to staram się pomagać mamie większe zakupy przywożąc samochodem, albo pomagając jej w jakichś drobiazgach jak jestem na miejscu. Zdaniem mojej dziewczyny to całkowicie nienormalne i ciągle pod nosem rzuca jakieś teksty. Typu - dostaje SMSa i pyta "czy to aby mamusia?" - a mama wysyła mi może z 10 smsów rocznie, z czego większość jest typu "Kiedy będziesz?" i tak dalej.
Co lepsze. Mam tylko mamę i tradycją jest, że zawsze na wakacje, na tydzień jedziemy na mazury. Od 1998 roku
W zeszłym roku też oczywiście byłem i przez ten czas moja dziewczyna starała się ode mnie odsunąć. Nie pisała, nie dzwoniła, olewała mnie, a jak już dała jakiś sygnał, to napisała, że nasz związek chyba nie ma sensu. Dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że było to spowodowane moją nieobecnością. No ale... niedawno powiedziała mi, że to wstyd, żeby 20 letni chłopak jechał gdziekolwiek z mamą na wakacje i mam nie jechać. A jak pojadę, to oznacza, że mamusia jest dla mnie ważniejsza i z nami koniec. Tak na marginesie - ona oczywiście co roku jedzie gdzieś z rodzicami, w tym roku także ma zamiar. Sam zacząłem się nad tym zastanawiać. Tradycja tradycją, ale nie wiem, czy jechać... Nie chciałbym zrobić przykrości mamie i w sumie nie wiem, jak jej o tym powiedzieć... A z drugiej strony, nie chcę robić wszystkiego pod dyktando mojej G. Z ciekawości pytałem paru kolegów co o tym sądzą. Odpowiedzi brzmiały "Ona jest jebnięta"
I że mam jechać, bo tydzień nas nie zbawi i niczego nie zmieni. Mam kolegę dwa lata starszego, który we wrześniu leci z rodzicami na jakąś tropikalną wyspę i jakoś się nie wstydzi i jego dziewczyna mu niczego nie zabrania... Co myślicie?
Już trochę tego natworzyłem, więc poczekam na jakieś ew. odpowiedzi i będę odpisywać na bieżąco. Tylko jeszcze powiem, że niedawno G oznajmiła mi, że większość jej koleżanek może przeglądać SMSy swoich chłopaków, a ja mam ekran na 'wężyka', co oznacza, że na pewno coś przed nią ukrywam... Albo zarzucała mi, że nie jestem o nią zazdrosny. To parę dni temu w mieście powiedziałem jej "A co ten gość się tak na Ciebie gapił? Zabraniam!". Była uśmiechnięta i zadowolona, ale z kolei, gdy ja wczoraj zażartowałem, że piszę z koleżanką ze studiów i dodałem "Tylko nie bądź zazdrosna", odpowiedziała mi "Rób co chcesz, mi to bez różnicy". Aha, nawet wprost pytałem ją, czy jest zazdrosna o kolegów czy o mamę. Powiedziała, żebym nie robił sobie jaj, bo z kolegami mogę spotkać się EWENTUALNIE raz na jakiś czas, ale nie raz na tydzień. Z mamą mogę w sumie też CZASEM porozmawiać czy raz na miesiąc podrzucić ją do sklepu, ale nie cały czas, bo to nienormalne... mam przecież ją, więc mama i koledzy są niepotrzebni, są przeszkodą!
Podsumowując. Obawiam się. Z każdym kolejnym miesiącem wymyśla coraz to nowe "zasady", szantażuje mnie oczywiście seksem. Odkąd jesteśmy razem, piszemy codziennie (jak się nie widzimy). Ostatnio, żeby wymusić na mnie pewną rzecz, milczała 4 dni, co było absolutnym rekordem, po czym wysłała mi SMSa, że skoro nie odezwałem się pierwszy (czyt. nie uległem jej), to na pewno jej nie kocham, traktuję ją jak sukę, zależy mi tylko na jednym i wykończyłem ją psychicznie. Pewnie i tak uznacie to za jakąś prowokację, ale dodatkowo: ona uważa, że skoro jest kobietą, to jest ważniejsza w związku, a z racji tego, że jestem chłopakiem, to właśnie ja powinienem się bardziej starać i to mi bardziej powinno zależeć
Gadała coś w stylu "jestem z Tobą z wyboru, nie z przymusu, nie zmarnuj tego". Normalnie jakby była moją 6-tką w Totka. A i pewnego razu jak się pokłóciliśmy wysyłała mi lawinę durnych wiadomości (bo powiedzieć jest trudniej, wiadomo) w stylu "Nie jesteś fajny ani z wyglądu, ani z charakteru. Jesteś ze mną tylko dlatego, że obawiasz się, że głupszej nie znajdziesz"; "Tak prawdę mówiąc, to żadna inna nie chciałaby mieć takiego chłopaka jak Ty"; "Tylko ja jestem tak wyrozumiała, u innej byłbyś skreślony"; "Ty mnie nie kochasz... na pewno... a ja zasługuję na chłopaka, który mnie pokocha tak naprawdę. I żeby był bardziej urodziwy"... A coś mi się wydaje, że to ona boi się, że z takich charakterem zostanie sama. Normalnie oczywiście wciska mi, jaki to jestem wspaniały, przystojny i wręcz idealny.
Jeden starszy kolega powiedział mi, że ona jest najzwyczajniej w świecie niedojrzała emocjonalnie i to przejdzie jej z wiekiem i dodał, że takie huśtawki emocjonalne sprawiają, że ludzie się do siebie zbliżają i obu stronom jest to trudniej zakończyć. Zresztą, coś tam kiedyś gadała, że jest ode mnie uzależniona i marzy o tym, aby się uwolnić... Ale to tak nawiasem mówiąc.
Jeśli komukolwiek udało się przeczytać moje wypociny, to szczerzę dziękuje i proszę o odpowiedzi
Pozdrawiam!
Myślę że troszeczkę przesadzasz. Może za mało uwagi poświęcasz swojej dziewczynie? Co z tego ze razem mieszkacie? W weekend dopiero można spędzić czas wychodząc gdzies z drugą polowka a ty zamiast tego jak mały chłopiec zawsze na weekend do domu, na wakacje z rodzicami,. Kolegów dobra rAda nie słuchaj bo po pierwsze nie zawsze mówią prawdę po drugie zawsze będą przeciw dziewczynie znam to z autopsji. Mówią ci to co chcesz usłyszeć. Kolejna sprawa kobiety takie są i to większość to może ty zdecyduj się czego chcesz. Ona musi być bardzo nie pewna ciebie skoro się boi puścić cie do kolegów inne dziwie jej się oni mówią o niej źle, tak jak wspomniałeś ze jest jebnieta. Jak to o nich świadczy? Są sprawy o których nie rozmawia się z kolegami. Dziewczyna może trochę przesądza ale czemu na te wakacje nie zabierzesz również jej? Jak mniemam jesteście dorośli.