Postanowilem jeszcze raz pochylic sie nad tematem bo zastanowila mnie ta nagonka na mnie ale i rowniez zupelny brak argumentow, zupelny brak odsniesienia do tego co pisze poza samym autorem. Postanowilem wiec "odrobic lekcje", zastanowic sie nad soba, nad sytuacja opisana przez autora, bo przeciez nie upieram sie ze mam racje, skoro jej nie mam (dziwi mnie tylko ogolny negatywny odbior tego co pisze przy jednoczesnym braku jakiegokolwiek merytorycznego zarzutu!). Przeszukalem wiec zrodla, zaznajomilem sie z definicja zdrady, opisem zdrady, okolicznosciami roznych mechanizmow i okazalo sie ze to co opisywalem jako pewien mechanizm, a inna tutaj rozmowczyni nazwala go doslownie zdrada emocjonalna, zgodne jest z ponizszym opisem:
"Zdrada to uczucie, które przysparza bólu i cierpienia. Życie po zdradzie jest czasami nie do wyobrażenia. Bez względu na fakt, czy zostałeś zdradzony, czy sam zdradziłeś, ból dotknie obie strony. Zdrada to świadome i intencjonalne naruszenie zaufania danego przez partnera"
I tutaj mamy cos co nam pokazuje co jest istota zdrady i co przezywa obecnie autor ale tez ze druga strona rowniez, oraz ze ten bol, ktory wyrazala zona wczesniej przez negatywne traktowanie ex kobiety autora oraz naruszenie zaufania, mialo miejsce wczesniej. Bardziej to bedzie jasne jesli zaznajomimy sie z dokladna def. zdrady emocjonalnej. Niestety link mam w domu (obecnie jestem w pracy) ale wieczorem to zacytuje. Bedzie wiec wiecej o skutkach zdrady.
"Założenie związku z drugą osobą ma na celu wspólne dzielenie się codziennymi obowiązkami, zaspokajanie swoich potrzeb oraz pogłębianie więzi. Dlatego tak ważne jest zaufanie i oparcie w drugiej osobie. Partnerzy zobowiązują się do bycia sobie wiernymi, co oznacza, że nie utrzymują kontaktów z innymi osobami. Zdrada, czyli odstępstwo od utrzymywania wierności partnerowi jest bardzo poważnym przekroczeniem norm wzajemnego pożycia." I tujaj chodzi nie tylo o kontakty fizyczne ale rowniez przychiczne.
Z punktu widzenia kobiety:
"kobiety najbardziej obawiają się zdrady emocjonalnej. Zdrada emocjonalna polega przede wszystkim na obdarzeniu przez mężczyznę uczuciem innej kobiety niż jego dotychczasowa partnerka. Uczucia dwojga ludzi są spoiwem związku, wpływają na wzajemne relacje oraz poczucie stabilizacji. Kiedy jednak mężczyzna poznaje inną kobietę może się w niej zakochać i porzucic dotychczasową partnerkę."
z punktu widzenia mezczyzny:
"mężczyźni zwracają szczególną uwagę na sferę seksualną i z nią związana jest ich zazdrość. Mężczyzna chce mieć pewność, że dzieci, w które inwestuje, są jego potomstwem. Stąd bierze się duża nieufność męska względem innych mężczyzn w otoczeniu swojej partnerki. Dla nich zdrada fizyczna jest znacznie bardziej bolesna niż zdrada emocjonalna"
Tak jak napisalem, def. podam wieczorem ale na formach mozna znalezc wypowiedzi ludzi na te tematy, np. na naszym:
http://www.netkobiety.pl/t21695.html
"Moim zdaniem to jest emocjonalna zażyłość z kimś kto nie jest twoim partnerem - zakochanie, zauroczenie..... emocjonlana zdrada w moim mniemaniu gorsza niż jednorazowy wyskok"
Albo z innego:
"Kobiety najbardziej ubolewaja kiedy mezczyzna zdradzi je emocjonalnie. Bo to znaczy, ze inna kobieta okazala sie ciekawsza, bardziej interesujaca, bardziej absorbujaca, bardziej atrakcyjna dla uczuc jej mezczyzny..."
albo co pisze sam mezczyzna w kwestii zdrady emocjonalne swojej zony:
"codziennie piszą do siebie smsy ,cały czas gadają na facebooku ,ona twierdzi ,że już dawno nie rozmawiała z kimś tak inteligentnie ,nie ma dnia ,żeby się ze sobą nie kontaktowali"..." i dajej pisze "Jak jej ostatnio powiedziałem ,że czuję się emocjonalnie zdradzany i nie mam ochoty żyć w takim trójkącie ,że chcę się wyprowadzić ,że jej na mnie nie zależy ,to temat przemilczała po czym stała się dla mnie nad wyraz grzeczna ,miła ,kochana itp.. Trochę jakby chciała uśpić moją czujność "
Nie musze chyba juz zwytnio udowadniac ze tutaj doszlo najpierw do zdrady emocjonalnej ze strony meza (autora), a konktertny cytat autora z inengo miejsca forum, podala jedna z osob, ktore tutaj wzielu idzial w dysskusji, lub ew. oboje zdradzali sie emocjonalnie utrzymujac oboje kontakty z innymi. A ze ktos pisze ze to ignoruje, nie zgadza sie z tym, coz to jest wyrazem jedynie ignorancji prawdy, nic wiecej.
Jakie wiec sa skutki zdrady tak samo emocjonalnej (kobieta) jak i fizycznej (mezczyzna):
"Osoba zdradzona odczuwa szereg trudnych emocji: ból, poczucie niesprawiedliwości, wstyd, poczucie winy, cierpienie oraz smutek i żal. Zdradzona osoba może cierpieć na zaburzenie depresyjne. Także samoocena zostaje znacznie obniżona. Bardzo trudno jest pogodzić się z niewiernością partnera. Czasem dochodzi do tego, że osoba zdradzona popada w apatię, staje się bierna i izoluje się od otoczenia. Zwykle te osoby odczuwają wstyd i poczucie winy, gdyż uważają, że za mało się starały i to ich wina, że doszło do takiego czynu. Poczucie krzywdy i niesprawiedliwości są bardzo silne, powodują smutek i żal. Rodzi się także często gniew oraz bunt przeciwko całej sytuacji. Osoba skrzywdzona przez partnera bardzo długo i intensywnie odczuwa skutki zdrady. Nie jest w stanie poukładać sobie życia na nowo, ponieważ jej wiara w innych została zachwiana. Problemem jest również uczucie do niewiernego partnera, którego nie można wygasić w ciągu kilku chwil. Zdarza się, że w takiej sytuacji rodzą się ambiwalentne uczucia, tj. miłość i nienawiść."
Zauwazcie ze tutaj nie tylko NIE ODNOSICIE SIE DO MOICH ARGUMENTOW ALE ROWNIEZ OSKARZACIE MNIE O NIECZULOSC. Z tym ze ja, w przeciwienstwie do was nie patrze wasko i jednostronnie.
Otoz jesli wiec doszlo do zdrady emocjonalnej wczesniej to zona autora odczuwala bol, i te wszystkie inne emocje ktore dzis odczuwa autor. To czemu mam byc nie czuly na uczucia i bol czlowieka albo byc czuly jednostronnie. Przeciez potepiam zdrade ale nie tylko zony ale i wczesniejsza autora. Czy piszac prawde, jestem ignorantem?
Zastanawialem sie nad tym mechanizmem odbioru i w koncu mnie oswiecilo. Otoz kiedys czesto tlumaczylem kobietom mechanizmy zdrady. Czesto slyszalem taka argumentacje, dbam o dom, dzieci, gotuje, sprzatam to mi sie nalezy...wiernosc. Wtedy tlumaczylem ze nalezy zaczac od przysiegi maleznskiej gdzie przed slowem wiernosc jest milosc. Skoro wiec wasze zycie polegalo na spelnianiu obowiazkow a to co tworzy wiez czyli wiernosc emocjonalna, wspolne spedzanie czasu, nie robienie krzywdy emocjonalnej, dialog i rozmowy z parnerem, czyli to wszystko co w istocie tworzy wiez, nie bylo robione, to czy wczesniej nie doszlo do zdrady milosci, czegos wazniejszego? No ale prawie zadna kobieta sie z tym nie zgadzala, bronily one swoje obrazu dobrej matki, zony, bo przeciez wszystko robily, staraly sie. Jednak za obowiazki nie nalezy sie wiernosc bo ona wynika z relacji!!!!! Jednak w przypadku kobiet rozumiemy te retoryke.
W przypadku mezczyzn w 99% przypadkow zawsze jest jakas relfeksja. Kiedy czytam na temat zdrad to zawsze facet, mezyczna pisze rowniez o swoim postepowaniu. Pisal i Robert, i pisze kolejny autor, ktory mierzy sie ze zdrada emocjonalna swojej zony utrzymujacej kontakt z jego kolega z Anglii na fb. Tak tutaj na tym forum! Jednak kazdy z nich i kazdy inny widzial jakies negatywne cechy w swoim postepowaniu, ktore chcial naprawic, i nawet mimo bolu zdrady (fizycznej i emocjonalnej) widzial to jako pewne powody obecnej sytuacji, nawet jesli byl zdradzony.
To co mnie uderzylo tutaj na poczatku to jakas totalny brak autorefleksji i tak jak napisalem tylko 2 razy na tym forum, tutaj oraz w przypadku innej kobiety (nawet nie u koteczki) zobaczylem taka negacje zupelnie faktow, tego co bylo, powodow calej sytuacji jakby cos sie wzielo z niczego. A w przypadku mezczyzny pierwszy raz w zyciu. Kazdy bowiem mowi bo to bo tamto, bo zaniedbywale, bo pracowalem za duzo, bo sie nie interesowalem. A tutaj autor nie widzi swojej oczywistej zdrady emocjoalnej z inna kobieta bo sie nie zgadza z tym zdaniem. Ale to nie jest opinia tylko analiza faktow.
Dlatego tak trudno to zrozumiec, zobaczyc bo zaden mezczyzna tak jak autor nie argumentuje!!!! Nikt sie nie spodziewal ze bedzie to typowe kobiece podejscie do argumentacji i roli, tego co sie dzialo, itp. To kobieta powie ze jej kontakty z innym byly niewinne, mezczyzna tego tak nie przedstawi. No ale autor przeciez sie przyznal sam do tego w innym miejscu, co ktos wychwycil.
I teraz kwestia zony. Fakty sa takie, ze kobieta zdradzila fizycznie. Jednak jest matka 13 letniego syna i drugiego mloszego dziecka. Byla matka przez 13 lat + ciaza czego nawet w przypadku kroteczki nikt nie neguje. ZE ma prawo do swoich dzieci, gdzie ona sama pisze (zjechana przez wiekszosc forum) ze to jest dla niej wazne. Albo Robert, ciagle najezdzal na zone, a kiedy dal mozliwosc wypowiedzi jej samej, okazalo sie ze ona sie z tym nie zgadza, widzi to inaczej, i ze zrodlo widzi w jego zachowaniu przede wszystkim. Tutaj mamy jakies monstrum, kobiete ktora zdradza, klamie, poncoc porzucila dzieci, ktore wychowywala przez 13 lat, ktora jest malo inteligentna, latwa to manipulacji, ktora mozna ponizac, ktorej nie znajac zdanie adwokat jest bardzo niskie, ktora nie potraf o siebie zadbac (nigdy nie pracowala?), itp. Tylko ze to sa jedynie relacje autora.
Poczytalem sobie troche o takich sytuacjach, szczegolnie o przemocy:
"Zachowania, które kwalifikujemy jako przemoc psychologiczną to przede wszystkim:
- pogarda, czyli nieokazywanie szacunku przy osobach trzecich, lekceważenie pracy, opinii i starań partnerki,
- uniemożliwianie lub utrudnianie kontaktów z najbliższymi i rodziną, narzucanie swojego zdania odnośnie miejsca gdzie i osób z którymi się spotyka partnerka,
- wywieranie nacisku, m.in. wskutek rozpowszechniania wymyślonych informacji o partnerce, zabierania pieniędzy, potomstwa, auta
- agresja słowna i destrukcyjna krytyka, np. wyzywanie, bezpodstawne oskarżanie, krzyczenie, a nawet przedrzeźnianie,
- tendencje prześladowcze, czyli nieustanne sprawdzanie prawdomówności partnerki, kontrolowanie otrzymywanej przez nią korespondencji, śledzenie, czy ośmieszanie kobiety przy obcych ludziach
- zaprzeczenie, poprzez zrzucenie winy za spowodowanie przemocy na kobietę, przy jednoczesnym udawaniu osoby przyjaznej, miłej i dobrze wychowanej w miejscach publicznych, a także próby wzbudzenia litości wobec własnej osoby poprzez płacz i prośby."
Autor niestety wiekszosc z powyzszej definicji spelnia a zacytowalem cala def. przemocy psychologiczej z pominieciem tylko jednego punktu, ktory chyba? nie pasowal do autora (jawna agresja w gestach).
albo:
"Najczęściej rejestrowaną formą przemocy jest znęcanie się moralne, polegające na używaniu w stosunku do ofiary słów wulgarnych. Inne przejawy zachowania sprawcy, to: awanturowanie się w domu, groźby bicia, niszczenie domowych sprzętów, wypędzanie z domu. Nie należy zapominać o najbardziej drastycznych przypadkach przemocy, takich jak: zastraszanie, zmuszanie do przyglądania się szokującym scenom, pozbawianie poczucia bezpieczeństwa itp."
Czyz autor nie wypedzil zony z domu i nie manipuluje dziecmi w kwestii zony, opieki, itp.
Szok! Szok! Ze jestescie tutaj dyskutanci az tak krotkowzroczni i tak ciasno widzacy. Szok ze doszlo az do takiego zaklamania ze musialem wrecz przeszukac materialy zrodlowe bo myslalem ze pisze o rzeczach oczywistych.