Witaj Piotr
Nie boli Ciebie jeszcze głowa od tego Twojego ciągłego analizowania?
Odpuść już to sobie, przestań szukać setek odpowiedzi na pytanie, które ma tylko jedną odpowiedź:
BO ONA TEGO CHCIAŁA.
Nie tłumacz jej ?
Jest w pełni świadoma i poczytalna?
Jest pustakiem, ale też nie jest idiotką,
Mózgu jej nie wycięto i doskonale wie co robi ?
Panie oczywiście zawsze znajdą na to jaieś móżgojebne uzasadnienie typu zauroczenie, pogubienie się, czegoś jej brakowało
Dla Ciebie Piotr już wystarczy to, że nie bacząc na nic, rozkłada nogi przed obcym facetem i pokazuje mu to, co było widokiem do tej pory zastrzeżonym dla Ciebie..
Co ją do tego skierowało, nie ma już żadnego znaczenia.
Nie ma większego upokorzenia mężczyzny, niemal jest to jego kastracja niż to co ona zrobiła?.
To nie jest jednorazowy wybryk, ??.
Tutaj ma miejsce pełne zaangażowanie uczuciowe, emocjonalne i fizyczne
To musisz wbić sobie do głowy.
Kochanka zostaw sobie na deser
Powtórzę ?
Z jego punktu widzenia czyjaś żona to zupełnie obca kobieta. On wobec Ciebie nie ma i nie miał jakichkolwiek zobowiązań?
Tak jak już wcześniej Tobie pisałem-
Nie jest w tej chwili dla Ciebie ważne, co Ty do niej czujesz. Dla Ciebie jest najważniejsze to co ona czuje do Ciebie?I kim dla niej jesteś
A tutaj masz czarno na białym:
Ona ma Ciebie, swoje dzieci głęboko w dupie!
Dla niej w tej chwili najlepiej by było, gdybyś zdechł?
Usunął się jej całkowicie z drogi. Jesteś dla niej po prostu nikim..
Człowieku, przecież ona nawet własnych dzieci jest/była gotowa się zrzec!
Samo to już powinno Ciebie otrzeźwić? I natychmiast spowodować stanowcze działania!
A Ty od ponad dwóch tygodni czekasz nie wiem tak naprawdę na co?
Zastanawianie się jest naprawdę świetne, ale to nie jest ten moment
Bo tak sobie siedzisz, myślisz, rozważasz ?..
A jak się już tak mocno zamyślisz to prawie nie czujesz tego fetoru, który druga strona zostawiła pośrodku Twojego życia,
Zastanawianie się jest bowiem z gatunku tych niezwykle efektywnych zajęć życiowych pod tytułem "jest mi strasznie ciężko, nie wiem co mam zrobić ", które do niczego nie służą poza samobiczowaniem siebie i swojego życia..
Ty wiesz doskonale, co masz zrobić. Myślisz, że jak odłożysz to w czasie, cokolwiek to zmieni?
Piotr
Zdrada, szczególnie ta wynikająca z długotrwałego romansu jest czymś, co powinno dać nam do myślenia w tylko w jednym kierunku. Do wykopania larwy raz na zawsze ze swojego życia ?.
Bo wcale nie chodzi tutaj o zastanawianie się, czego nie dałeś, co mogłeś zrobić lepiej, czym mogłeś zaskakiwać, czy w czym byłeś "gorszy" od niego.. Czy jednak pozwolić jej wrócić?
Naturalnym prawem człowieka jest prawo do szczęścia.
Nikt i nic w żaden sposób nie ma prawa nam tego szczęścia odbierać lub uniemożliwiać jego zbudowanie tak jak MY tego chcemy i jak sobie je wyobrażamy?.
A czymże jest zdrada, jak nie brutalnym pogwałceniem podstaw szczęścia, które czasami latami próbowaliśmy budować z nasza partnerką?
Powstaje zatem pytanie.
Czy i w imię czego mamy pozostawać w związku z osobą, która nasze szczęście ma za nic, ma to głęboko w dupie?
W imię dobra dzieci???
Jakiego kurwa dobra? !!!!
Jak mamy przekazać dzieciom, nauczyć te małe istoty, czym jest szczęście, czym jest miłość jeżeli sami tego nie zaznajemy?
A może w imię dawnych, czasami pięknych czasów?
Tylko, że nasze życie przecież buduje się na przyszłości, w oparciu o nasze plany na przyszłość a nie na wspomnieniach i życiu tym co już było, tym, cczego już nigdy nie będzie i nie wróci?
Zawsze, ale to zawsze chcemy kroczyć do przodu, a nie cofać się w swoim rozwoju, choćby emocjonalnym.
Dlaczego powyższe napisałem ?
Bo był taki moment mojej słabości, że mogłem oddać wszystko, żeby tylko powróciło to, co właśnie traciłem.
Nie zastanawiałem się wówczas nad możliwymi konsekwencjami przywrócenia dawnego stanu rzeczy.
Dziś dziękuję opatrzności, że mi nie odbiło i szybko podjąłem decyzję o tym, żeby zamknąć rozdział, do którego epilog moja na szczęście już ex sama napisała.
Co mogę Tobie teraz napisać?
Dzisiaj jestem osobą szczęśliwą,
Z podniesionym czołem patrzącą w przyszłość.
Jest koło mnie wspaniała kobieta, z którą wiąże swoją przyszłość.
Co ta przyszłość przyniesie? Tego nie wiem. Jestem jednak pełen nadziei.
Jedno wiem na pewno: Chcę być w swoim życiu szczęśliwy i już nikomu nie pozwolę na zniszczenie tych planów.
Piotr
Każdy człowiek jest zbiorem zasad, przekonań i wartości.
To zawsze one definiują to kim jestem i jak chce żyć..
Dlatego zawsze decyzja o tym jak należy postąpić w przypadku zdrady powinna być oparta wyłącznie o Twoje zasady.
Jeśli najważniejsze w Twoim życiu są: wierność, szczerość, zaufanie,
to zdrada uderza niczym wybuch jądrowy we wszystkie te wartości jednocześnie.
Skoro tak to zawsze będziesz czuł się źle przy osobie, która nie potrafiła uszanować tego co jest dla ciebie najważniejsze, co jest dla Ciebie świętością?
Dalsze trwanie w takim związku jest tylko katorgą,
Falą nachodzących ciągle wątpliwości związanych z faktem wewnętrznego kodeksu niepisanych praw.
Więc albo chcę żyć zgodnie z zasadami i wtedy oznacza to the ened małżeństwa,
Albo w przypadku, gdy niemal uczyniliśmy niewierną niemal swoim bożkiem, całym światem, łamie to co było dotychczas kanonem i działając wbrew sobie, pozwala się lafiryndzie zostać..
Jednak wtedy
Każda kłótnia, każde niedomówienie, każde podejrzane zachowanie działa wtedy niczym przycisk detonatora?
Ciężko jest wtedy utrzymać nerwy na wodzy i nie wyperdolić wszystkiego w powietrze?
Bo przecież dałem szansę ?
I tak życie upływa, czas ucieka?? I gdy już zaczynamy żałować, że jednak nie wcisnęliśmy czerwonego przycisku: FIRE, jest z reguły za późno na cokolwiek..
Nasze najlepsze lata poszły bowiem w pizdu, zmarnowane na życie z kimś, kto nie dał nam tego szczęścia, które tak bardzo w swojej determinacji łączyliśmy z życiem z lafiryndą, która omal nas nie zabiła?.
Do utraconego raju nie powinno się wracać,
Zwłaszcza wtedy, gdy nie ma się pewności, że był on naprawdę nim był.
Ona sama w życiu nie złoży pozwu! Jesteś jej jedynym kołem ratunkowym, jakie ma!
Pozbaw ją jakichkolwiek złudzeń. Dla niej to koniec. Bez drogi powrotnej?
Nie masz już wobec niej żadnych zobowiązań!
Nic już Ciebie z nią nie łączy prócz tego, że macie dzieci?
Pozdrawiam