dziewan napisał/a:Czesc Piotrek
Co do Rodk, to nie jest tak straszne jak się wydaje. Ja też byłem, widziałem, przeżyłem, a obawiałem się tej diagnozy bardzo. Przede wszystkim to najwazniejsze, czy rodzice idą tam już z jakimś określonym porozumieniem rodzicielskim, dogadani co do najważniejszych kwestii związanych z opieką nad dziećmi i sposobem jej wykonywania, czy idą dopiero walczyć o to kto będzie sprawował taką opiekę głównie sam, ograniczając drugiemu rodzicowi kontakt z dziećmi. Jeśli to pierwszy przypadek, to zgodnie z obecnie obowiązującym kanonem, w kwesti opieki nad dziećmi po rozwodzie, to osoby tam pracujące będą chciały sprawdzić, czy zaproponowany przez Was plan, ma szansę, być w miarę bezproblemowo realizowany. Ich interesuję, czy jesteście w stanie Działać w Porozumieniu i Dogadywać się w sprawie swoich dzieci.
Pamiętaj, ich nie interesują powody waszego rozstania. Oni chcą zobaczyć że zależy Wam na dzieciach, a nie na walczeniu ze sobą przy ich pomocy.
I pamiętaj, o jednym szczególe. Tam wszędzie są kamery, więc gdy będziecie razem wszyscy, we wspólnym pokoju, to jesteście własne obserwowani. To test. Musicie wtedy, wszyscy normalnie ze sobą rozmawiać, musi być widać że umiecie się dogadywać, więc żadnych krzyków, min czy pretensji. Jesli dziecko nie chcę iść do jakiegoś rodzica (żony) to je zachęc, to dobrze wygląda. Muszisz być maksymalnie skupiony, mieć nerwy na wodzy, choćbys nie wiem co usłyszał najgorszego na swój temat, zawsze odpowiadaj krótko i spokojnym tonem, wyjasniaj wszelkie wątpliwości. Musi być widać, że kompromis w imię dobra dzieci, to najwazniejsza sprawa w Twoim życiu. To jest trochę teatr, i musisz zagrać dobrze i przekonująco swoją rolę. Staraj się nie stresować dzieci przed, bo one i tak będą i muszą byc naturalne i wyluzowane. I pamiętaj o słowach - kluczach jak POROZUMIENIE, KOMPROMIS, DLA DOBRA DZIECI, WRAŻLIWOŚĆ i SPOKOJNE WYCHOWANIE.
I na koniec, nie martw się, jesteś dobrym tatą i napewno będziesz umiał to udowodnić ludzion w tym ośrodku. Powodzenia 
Witaj Dziewan.
Nie takie rzeczy czlowiek w zyciu przechodzil wiec i te badania jakos przezyje 
O zachowanie chlopcow i ich reakcje jestem raczej spokojny. Byli pare razy u psychologa, wiec juz wiedza mniej wiecej, czego moga sie tam spodziewac. Oni na codzien sa bardzo weseli, nie widac po nich, ze w naszym zyciu dzieje sie cos zlego. Sa tak samo zwiazani emocjonalnie z matka jak ze mna, wiec nie ma mowy, ze ktores z nas bedzie jakos gorzej tam przez nich traktowane.
Z tego co pamietam, wy z zona mieliscie ustalony jakis plan wychowawczy, ja o czyms takim to moge tylko pomazyc, bo nie mozna planu ulozyc z kims kto nie widzi zadnych problemow w obecnej naszej sytuacji.
Zarowno ja, jak i sporo naszych znajomych uwazamy, ze moja zona wcale nie zdaje sobie powagi z sytuacji w jakiej jestesmy. Ona zyje jak w jakims matriksie. Wydaje jej sie, ze to wszystko jest jak jakas gra, ktora jak dobiegnie konca, to zwinie plansze i wszystko bedzie tak jak kiedys. Ale niestety nie bedzie.
Ciezko sie z nia funkcjonuje na codzien i chcialbym, zeby w koncu zaczela sie zachowywac jak dorosla kobieta, swiadoma swoich wyborow. Ale tak nie jest.
Jak ja prosilem, zeby wyprowadzila sie do kochanka, to uslyszalem nie, bo ona dzieci nie zostawi, szczegol, ze w zeszlym roku zrobila to dwukrotnie.
Jak juz mam naprawde jej dosyc i proponuje, zeby wyprowadzila sie z chlopcami skoro nie chce ich zostawic, to odpowiedz jest, ze nie, bo tu jest jej dom.
Jak pytam czy dotrzyma slowa danego przed sadem i sie wyprowadzi sama jesli synowie zostana ze mna, to widze tylko glupi usmiech i slysze, ze chyba jestem smieszny.
Jak mozna z kims takim cokolwiek ustalic?
Jak mozna ustalic plan wychowawczy, jak slysze, ze ona mowi starszemu synowi, ktory nie poszedl do szkoly, bo zlapal przeziebienie, ze moze sobie wziasc laptopa do lozka, kiedy ja wczesniej powiedzialem, ze ok, moze nie isc do szkoly, ale ma caly dzien lezec w lozku, odpoczywac i nie ma mowy o zadnym graniu, bo i tak za duzo siedzi na laptopie.
Jak mozna ustalic cokolwiek z osoba, ktora kiedy ja ograniczylem chlopcom cole, chipsy i chinske zupki, przynosi im to sama ze sklepu, bo ja o to poprosili. Szczegol, ze robi tym krzywde ich zdrowiu, wazne, ze sie wkupia w ich laski, a ja jeszcze slysze od niej pretensje, ze zabieram ich do kina, na basen czy na pizze, a ona nie moze, bo nie ma kasy. Noz k...a, przeciez pracuje, tak samo jak ja, nie rozumiem jak nie ma kasy na kino chociaz raz w miesiacu zeby gdzies chlopcow zabrac.
Do tego pogrywa ze mna w domu, stara sie we mnie wzbudzac jakies poczucie winy. Mowi zebym przyniosl jej kawe z kuchni, kiedy oboje siedzimy w pokoju, a jak jej mowie, ze chyba jest smieszna, to ona palnie, ze jak bysmy zyli w zgodzie to bym jej przyniosl. Potrafi przyjsc i opowiadac mi jakies bzdury, ktore wcale mnie nie interesuja, po czym stwierdza, ze po co ona sie produkuje, skoro ja jej nie slucham, a jak jej mowie, ze mnie to nie interesuje i jest mi to obojetne, to strzela focha i wychodzi do drugiego pokoju, a na drugi dzien sytuacja sie powtarza.
Chlopcy maja przez takie jej zachowanie wypaczony obraz naszej relacji, bo mysla, ze miedzy nami jest lepiej, ze sie moze nie rozejdziemy, ale ja to raczej malo interesuje, albo nie rozumie tego, ze robi im tym wode z muzgu.
Zona pracuje na trzy zmiany, jak pytam kto bedzie sie synami zajmowal jak bedzie w pracy po poludniu lub w nocy, to slysze albo nie wiem, albo ty. A jak pytam po co stara sie o opieke nad dziecmi, skoro nie bedzie w stanie im jej zapewnic, to slysze, ze zmieni prace a ja jej mam w tym pomagac. To w takim razie na cholere nam ten rozwod skoro nic sie ma nie zmienic.
Mam wrazenie, ze ona zamiast sie rozwijac, to sie cofa do etapu dzieciecego. Za nic nie chce brac odpowiedzialnosci i wszystko jej sie nalezy. A jak cos jest nie po jej mysli, to uroni kilka lez i wszyscy maja biec pocieszac biedna, mala dziewczynke.
Twoja zona Dziewan miala chociaz na tyle charakteru w sobie, ze jak powiedziala a to byla konsekwentna w tym co robi, zupelnie inaczej niz moja.