Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 40 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 2,406 do 2,470 z 2,855 ]

2,406

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze

Na podstawie Twoich słów nadal uważam, że byłeś mocno zaangażowany w relację ze Swoją ex. Miałeś do niej uczucia cały czas i pewnie nadal masz.
To musiało mieć negatywny wpływ na Twoje relacje z żoną, ale wierzę Ci że tego nie dostrzegasz.

I jeszcze jedno, wiedziałeś że Twojej żonie przeszkadza Twój codzienny kontakt z ex, że Ją rani, a mimo to nie zrezygnowałeś z niego.

Wybrałeś ex nie żonę tym samym.

Pytasz o mojego męża, więc powiem Ci że nie ma takiej rzeczy której by dla mnie nie zrobił. I wystarczy mi ta świadomość. Ja wiem, że on mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko, tak jak i ja dla niego. Lecz sytuacja zmieniłaby się diametralnie gdyby on codziennie interesował się życiem innej kobiety. Dał by mi znak w ten sposób, że nie jestem już dla niego najważniejsza, a skoro tak, skoro sam tego nie czuje że ja jestem na pierwszym miejscu, skoro nie przeszkadza mu że mnie to rani, w takim razie nie chcę go już, po co mi resztki uczucia po innej. Nie będę przecież prosić o miłość. Jaka to miłość o którą trzeba żebrać. Ja takiej nie chcę. I chciałabym mu udowodnić, że znajdzie się taki kto będzie mnie kochał naprawdę, dla kogo będę jedyną kobietą w sercu. Ja bym mu udowodniła co stracił, sprawiłabym żeby poczuł jak to boli gdy kocha się kogoś kto wzdycha do innej.

Wiesz Piotrek pewnego razu mojemu mężowi przyszło do głowy, żeby ukryć znajomość z pewną blondyną. Słono za to zapłacił.

A co do mnie to ja nie mam bliskich kolegów, nie są i nie byli mi do niczego potrzebni, bo od zawsze moim przyjacielem był mój mąż i to na nim mi zależało.
A faceci, cóż pewnie że jest ich mnóstwo wokół mnie, kolegów, klientów, kuzynów, sąsiadów, ale powiem ci Piotrek że oni wszyscy myślą tylko o jednym i nie ważne czy wolni czy żonaci. Nie wierzę w przyjaźń męsko-damską. I nigdy nie byłam i nie będę niczyją zabawką, bo znam swoją wartość.

Zobacz podobne tematy :

2,407 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2016-05-11 09:58:27)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

Piotrze

Na podstawie Twoich słów nadal uważam, że byłeś mocno zaangażowany w relację ze Swoją ex. Miałeś do niej uczucia cały czas i pewnie nadal masz.
To musiało mieć negatywny wpływ na Twoje relacje z żoną, ale wierzę Ci że tego nie dostrzegasz.

I jeszcze jedno, wiedziałeś że Twojej żonie przeszkadza Twój codzienny kontakt z ex, że Ją rani, a mimo to nie zrezygnowałeś z niego.

Wybrałeś ex nie żonę tym samym.

Pytasz o mojego męża, więc powiem Ci że nie ma takiej rzeczy której by dla mnie nie zrobił. I wystarczy mi ta świadomość. Ja wiem, że on mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko, tak jak i ja dla niego. Lecz sytuacja zmieniłaby się diametralnie gdyby on codziennie interesował się życiem innej kobiety. Dał by mi znak w ten sposób, że nie jestem już dla niego najważniejsza, a skoro tak, skoro sam tego nie czuje że ja jestem na pierwszym miejscu, skoro nie przeszkadza mu że mnie to rani, w takim razie nie chcę go już, po co mi resztki uczucia po innej. Nie będę przecież prosić o miłość. Jaka to miłość o którą trzeba żebrać. Ja takiej nie chcę. I chciałabym mu udowodnić, że znajdzie się taki kto będzie mnie kochał naprawdę, dla kogo będę jedyną kobietą w sercu. Ja bym mu udowodniła co stracił, sprawiłabym żeby poczuł jak to boli gdy kocha się kogoś kto wzdycha do innej.

Wiesz Piotrek pewnego razu mojemu mężowi przyszło do głowy, żeby ukryć znajomość z pewną blondyną. Słono za to zapłacił.

A co do mnie to ja nie mam bliskich kolegów, nie są i nie byli mi do niczego potrzebni, bo od zawsze moim przyjacielem był mój mąż i to na nim mi zależało.
A faceci, cóż pewnie że jest ich mnóstwo wokół mnie, kolegów, klientów, kuzynów, sąsiadów, ale powiem ci Piotrek że oni wszyscy myślą tylko o jednym i nie ważne czy wolni czy żonaci. Nie wierzę w przyjaźń męsko-damską. I nigdy nie byłam i nie będę niczyją zabawką, bo znam swoją wartość.

Lilka ja jestem normalnym, doroslym facetem. Potrafie rozgraniczyc to co jest zle dla zwiazku, od tego co mu sluzy. Zgadzam sie z Toba, ze w relacjach damsko meskich, kiedy przybieraja one na sile, to z reguly chodzi o jedno, ale przyjazn miedzy kobieta i mezczyzna jest mozliwa.
Wiesz jak wyglafaly te nieszczesne, czeste kontakty na fb z ex. To bylo na zasadzie takiej, ze jak ona sie tam pojawila, to napisalem jej czesc, jak mi odpisala, to zapytalem co slychac, czasem chwilke pogadalismy o pracy, o naszych wspolnych znajomychbz nastoletnich lat. Wiesz my sie naprawde bardzo dlugo i dobrze znalismy, ona byla zapraszana na wszelkie uroczystosci rodzinne do mojej kuzynki, byly prawie jak siostry. To nie byla taka zwykla znajomosc z przed lat.
Owszem caly czas mam do niej sentyment, i zawsze mialem, ale jako do kogos kogo znam od prawie zawsze, jako do mlodzienczej milosci, tej pierwszej, ktora przeciez kazdemu z nas na zawsze zostaje w sercu.
Ale Lilka ja zeniac sie z moja zona, robilem to swiadomie, nikt mnie do tego nie zmuszal, z ex nie bylem w zadnym zwiazku wtedy, ot spotykalismy sie codziennie, pomagalem jej przy synu i moze gdyby nie to, ze pojawila sie wtedy moja zona, to dzis ona bylaby na jej miejscu. Tylko, ze ja nie zaluje mojego wyboru, moja zona dala mi dwoch wspanialych synow, mnostwo wspanialych wspomnien, i tego jej nigdy nie zapomne i bede zawsze za to jej wdzieczny.
Ja dla niej tez zrobilbym kiedys wszystko, pewnie i zadziej albo wcale bym sie nie kontaktowal z ex, gdyby mi podala chociaz jeden konkretny powod dla jakiego mialbym to zrobic, ale wybacz argumentacja, nie bo nie, na mnie nie dziala, tym bardziej, ze ja owej granicy o ktorej wspominal Twoj maz nie przekraczalem. A to co stalo sie pozniej, duzo pozniej, czyli jakas glupia rewolucja w mojej glowie bylo wynikiem postepowania zarowno zony jak i ex w owym czasie.
Napisalas we wczesniejszym poscie, ze ex jest manipulantka i dlatego rozpadaly sie jej zwiazki, otoz wcale tak nie jest.
Jej poprzednie zwiazki, wszystkie rozpadaly sie, bo faceci ktorym zaufala okazywali sie nic nie warci, poczynajac od ojca jej dziecka, ktoru zostawil ja sama z kilkutygodniowym dzieckiem, poprzez faceta z ktorym byla juz zareczona, ale okazalo sie ze ja zdradzal. Obecny jej partner tez nie jest idealny, kontroluje ja na kazdym kroku, sprawdza wszystko, wypytuje o kazda znajomosc, kaze sie meldowac przed kazdym wyjsciem, robi sceny, ze bedac u mamy na niedzielnym obiedzie, wypila z rodzicami dwa kieliszki jakiejs slabej nalewki, i zamiast isc z nia na umowiony spacer, wywozi ja od rodzicow do naszego miasta, bez pytania ja o zdanie jednoczesnie nie martwiac sie o to jak jej syn wroci do domu, bo jego juz nie raczyl zabrac. Widzisz ja piszac z innego konta o relacjibz ex i zadajac pytanie o co jej chodzi, chcialem uzyskac odpowiedz dotyczaca jej zachowania w stosunku do mnie, ale nie skarzona obrazem tego o czym pisalem tutaj. Glupie to bylo i teraz drugi raz bym tego nie zrobil.
Widzisz ja tez nie potrafilem zrozumiec jej zachowania, kiedy pytalem wprost czy kocha swojego partnera, a ona mi nie udzielala odpowiedzi, tez nie rozumialem tego jak ona moze utrzymywac ze mna kontakt po tym jak jej powiedzialem co do niej czuje, tym bardziej w tajemnicy przed jej facetem. Dla mnie to bylo nie do pomyslenia, ze zakochana w swoim mezczyznie kobieta moze tolerowac cos takiego, bo wedlug mnie powinna przy pierwszej mojej probie zblizenia sie do niej powiedziec stop kolego, przyjazn tak, ale nic wiecej. Gdyby sytuacja byla odwrotna, i ona zalozmy prubowala by to robic, wtedy kiedy miedzy mna a zona bylo ok, to ja bym tak wlasnie postapil, wtedy bezdyskusyjnie ograniczylbym lub zlikwidowal z nia kontakt calkowici i zona wcale by mnie o to prosic nie musiala. To jest wlasnie ta granica, ktorej przekroczyc nie mozna, o czym slusznie mowil Twoj maz.
Niestety sytuacja wygladala inaczej, zona poplynela w romans, ex byla blisko i przez takie a nie inne swoje zachowanie spowodowala, ze wlasnie wtedy zaczely do mnie wracac uczucia z przeszlosci i powiem Ci, ze ja nadal nie rozumiem zachowania ex, bo kontakt nadal mamy, nadal ona nie mowi o wszystkim swojemu facetowi, czyli jak by nie patrzec jest jednak nie uczciwa czesciowo w stosunku do niego, tyle tylko, ze ja drugi raz juz nie dam sie wciagnac w takie gierki, i nasza znajomosc bynajmniej dla mnie jest czysto kolezenska.

2,408 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-11 10:27:34)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze

Myślę, że nie ma już co rozmyślać nad tym co było. Czasu nie cofniemy.

Ale poczytaj jeszcze co pisał Ci Apologises, najlepiej parę razy. On Ci tego bez powodu nie napisał.
Poczytaj moje wcześniejsze wskazówki na Twoją przyszłość. To są ważne rzeczy które powinieneś przepracować.

Co do ex, moim zdaniem - zdrowo dla Twego umysłu będzie jeżeli ograniczysz się do życzeń na święta i imieniny.
Jeśli tego nie zrobisz, jeśli to zlekceważysz - NIGDY się od niej nie uwolnisz.
Ona jest nie fer w stosunku do partnera, do Ciebie, ale i do siebie samej - po jaką cholerę trwa w związku  bez miłości z toksycznym typem?
To nie jest normalne Piotrze, ona musi mieć jakieś problemy ze sobą, że wybiera takich typów i trwa w takich relacjach.

Ale Piotrze uwaga - TO NIE TWÓJ PROBLEM.

Piotrek wiedz jedno, Twoja żona postąpiła tak, bo nie umiała inaczej, nie umiała powiedzieć Ci wyraźnie o co Jej chodzi, nie umiała poradzić sobie ze swoimi emocjami, nie umie nadal i nie umie rozwiązywać problemów. To jest osoba z pewnymi brakami i dobrze byłoby dla Ciebie, dla Niej a przede wszystkim dzieci, aby w końcu zaczęła pracować nad sobą. Piotrek te braki nie biorą się z powietrza, one biorą się z niezaspokojonych potrzeb w dzieciństwie, a później w dorosłym życiu. Człowiek działa w schemacie nie wiedząc nawet o tym, nie rozumiejąc co się z nim dzieje i dlaczego zachowuje się jak potwór. Czy Ty myślisz że to łatwo zmienić? To jest bardzo trudne a często niemożliwe. Najpierw trzeba dostrzec problem, później pogodzić się z nim, pogodzić się że nie jest się doskonałym, następnie chcieć się zmienić, potem rozpocząć żmudną pracę nad sobą, nie zniechęcać się niepowodzeniami a będzie ich wiele no i trzeba mieć wsparcie, motywację.

Chciałabym tego Piotrze dla Twojej żony i dla Ciebie.

BO INNEJ ALTERNATYWY NA DOBRE ŻYCIE NIE MA.

INNEGO SPOSOBU NA TO ŻEBY WASZE DZIECI NIE ZNISZCZYŁY SOBIE ŻYCIA W PODOBNY SPOSÓB, A NASTĘPNIE SWOIM DZIECIOM - NIE MA. 

Widzisz to Piotrze?

PRZERWIJ TEN ŁAŃCUCH, BO TYLKO TY MOŻESZ STAĆ SIĘ KATALIZATOREM ZMIAN W WASZEJ RODZINIE.

2,409

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze piszesz, ze nie zakonczyles kontaktu z Ex bo zona nie podala Ci konkretnego powodu dla ktorego mialbys to uczynic. Jak to nie podala? Podala wystarczajacy...ranilo ja to... i ja to jestem w stanie zrozumiec. Bo czym innym jest spotkac na ulicy bylą i pogadac kulturalnie a nie uciekac jak diabel od swieconej wody a czym innym  szukac tego kontaktu dobrowolnie i celowo i odnowic go w tak intensywnym wymiarze. Jestem pewna ze gdyby moj maz wpadl nawet na taki pomysl to po mojej reakcji ze mnie to boli i jest niekomfortowe psychicznie  ucialby ten kontakt nawet gdyby z reka na sercu wiedzial ze nic zlego nie zrobil. Po prostu moj komfort psychiczny ( ktory mialby prawo byc zaburzony) bylby dla niego wazniejszy niz kolezanka sprzed lat. Ty kontynuujac kontakt z ex a zonie mowiac ze nie widzisz przeslanek do jego zaprzestania udowodniles poniekad ze wazniejsza jest wlasnie ex. Jak bys sie czul gdyby zona znalazla sobie fajnego kolege z ktorym codziennie by rozmawiala widywala na kawce ..idzmy  dalej,  siadala na kolanka ale tak "niewinnie" po kolezensku wink informujac Cie uczciwie o tym ze takie cos ma miejsce. Uwazalbys ze to jest ok? Gdzie jest ta granica pomiedzy robieniem czegos jawnie i fair a czegos co moze jest i jawne ale ma prawo juz byc odbierane przez parntera jako niedokonca fajne. Tam gdzie my ja sobie postawimy bo nam tak wygodnie?
No i kolejna sprawa. Wiesz czemu ja osobiscie unikalabym kontaktu z moim ex i nie chcialabym by maz kontaktowal sie ze swoja? Bo zwyczajnie nie chcialabym kusic losu, ze gdy przyjdzie w naszym malzenstwie gorszy moment/kryzys to mniej lub bardziej swiadomie ktores z nas zacznie szukac pocieszenia w rozmowach z exami  narazajac sie przy tym na "odzycie uczuc" zamiast skupic sie na rozwiazywaniu problemow wspolnie.
Takze pisz co chcesz...zona nie  miala prawa zdradzac fakt ale Ty sam bardzo skutecznie pchales ja na ta zla sciezke.

2,410

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ciekawe są te kobiece spostrzeżenia. W męskiej istotnym argumentem byłby "kto zaczął pierwszy?". Piotr czuje się zwolniony z przysięgi ze względu na chronologię. Co nie znaczy, że nie rani żony na dzień dzisiejszy.
Trochę z innej beczki. Dalej uparcie o swoim wkładzie w zdradę bliskiej osoby. Może nie o byciu winnym i wielkości tej winy, a o elementach, które warto zmienić.
Ex Piotra nie radzi sobie ze swoimi związkami. Wyszukuje i przygarnia bylejakich chłopków, jakby łapała co popadnie. Zauroczenie, wykorzystanie, zgoda na traktowanie, zniechęcenie i w końcu szukanie pocieszenia, zrozumienia. Może to dda, może coś innego, nieistotne. Ważne z punktu widzenia Piotra, w raz pracował za takiego pocieszyciela, zapchajdziurę. Nie dostrzegł braków ex, uwierzył w swoją ważność w jej życiu. Po latach o mały włos powtórzył by tą samą zabawę. Przytrzymaly zasady, by nie pakować się w cudzy związek. A gdyby była wolna?
Śmiem przypuszczać, że żona Piotra jest dość podobną osobą do ex. Nieszczęśliwa, z niskim poczuciem swojej wartości szuka potwierdzenia u innych. Skala działania tych pań może inna, ale mechanizm ten sam. Dlaczego więc takie podobne wybory Piotra? Dlaczego tych braków, łaknienia uczuć, wyjątkowości nie widzi? Skąd choćby taki ciąg do dyskotek? (Jak dobrze pamiętam ). By na moment być królową? Piszę z własnego doświadczenia, bo polazłem w związek z podobną kobietą. Też byłem ślepy, choć winę za ten stan rzeczy brałem na siebie. Tego u Piotra akurat brak.
Drugi motyw wspólny - zgoda na życie obok. Na pewno na dzień dzisiejszy, a jak było przedtem?
Może to tylko luźne pomysły, może jednak coś w tym jest.

2,411

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
apologises napisał/a:

Dalej uparcie o swoim wkładzie w zdradę bliskiej osoby. Może nie o byciu winnym i wielkości tej winy, a o elementach, które warto zmienić.

Masz rację Apologises, ale pamiętaj nie zawsze tak jest.

Jak mawiała Malwina "Nie ma dwóch takich samych historii", choć ... działamy w schematach.

2,412

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Przez to pytam, porównuję, szukam. Ważne są przyczyny pierwotne. To jak z cieknącym kranem, można zbierać wodę szmatą, wymienić kran, uszczelkę, zamknąć zawór. Jak jest wadliwy śrubunek to żadne nowe uszczelki nie pomogą.
Wracam do roboty, miłego dnia wszystkim.

2,413 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-05-12 10:37:58)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ap
Moim zdaniem, Wy oboje byliście zbyt zranieni by dać sobie nawzajem to czego potrzebowaliście.
Teraz jednak sytuacja jest inna, Ty jesteś już innym człowiekiem i Twoja żona też rozpoczęła proces zdrowienia.
Ja w Nią wierzę i Ty uwierz. Dlaczego poddajesz się właśnie teraz gdy pojawia się szansa?

Weź poprawkę na to, że Ona została bardziej skrzywdzona niż Ty, bardziej już się nie da.
Zdrada to pikuś przy tym.

Miłego dnia.

2,414

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Niczego Lilka z Twoich słów nie neguję. Nawet swoich szans nie obliczam. Nie jestem jednak sam, mam dwójkę dzieci. Pracować mogę tylko nad sobą, w ograniczonym stopniu nad dzieciakami, a żonę co najwyżej wspierać w jej leczeniu. Najwięcej zależy od niej, jej postępów i naszej wytrzymałości. Jedna osoba nie da rady żyć za siebie i innych.

2,415

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Tak Apologises, trzeba po prostu robić co do nas należy.

2,416

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr a skąd ty tak dużo wiesz o życiu swojej ex? Te szczegóły też ci opowiada na fejsie?
Nie ma czegoś takiego jak przyjaźń damsko męska, przynajmniej nie w twoim wykonaniu, bo aż iskrzy do byłej sądząc z twoich opisów.
To, że świadomie i bez noża na szyi ożeniłeś się to jedna rzecz. Druga to taka czy tak do końca twoje serce i umysł były czyste od byłej dla żony. Nigdy tak naprawdę nie zamknąłeś rozdziału pt.: "ex". Dlatego tak łatwo "popłynąłeś" na łódce, którą ty nazwałeś przyjaźnią. Sentyment do ex, zadawnione i pewnie nigdy nie zgaszone uczucie łatwo było wzbudzić na nowo.
Żona pewnie to widziała, ale nie potrafiła z tobą o tym porozmawiać wstydząc się swojej zazdrości, swojej chęci bycia dla ciebie tylko jedyną.
Odpuściła tak jak ty odpuściłeś.
Po co miała się starać kiedy wiedziała, że nigdy nie będzie tą z przeszłości. Ja bym też olała.

Wiesz ja tez pamiętam swoja pierwszą miłość. Gdy go czasami spotykam na ulicy jedyne co mi się przypomina to moje naiwne dziewczęce uczucie, które kiedyś wydawało mi się najpiękniejsze na świecie, a teraz jedynie co powoduje mój uśmiech na twarzy.
Go głowy by mi nie przyszło by się mu zwierzać, czy interesować się jego życiem czy dziećmi.
A ty znasz takie szczegóły z życia byłej.... Zmieniłabym tytuł twojego tematu: jak uratować Piotra z toksycznej miłości, bo widać potrzebujesz odwyku od przeszłości.
Zdrada to wina żony, ale winę za rozpad małżeństwa chyba jednak warto też wsiąść na swoja klatę. Nie sądzisz?

2,417

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
apologises napisał/a:

Ciekawe są te kobiece spostrzeżenia. W męskiej istotnym argumentem byłby "kto zaczął pierwszy?". Piotr czuje się zwolniony z przysięgi ze względu na chronologię. Co nie znaczy, że nie rani żony na dzień dzisiejszy.
Trochę z innej beczki. Dalej uparcie o swoim wkładzie w zdradę bliskiej osoby. Może nie o byciu winnym i wielkości tej winy, a o elementach, które warto zmienić.
Ex Piotra nie radzi sobie ze swoimi związkami. Wyszukuje i przygarnia bylejakich chłopków, jakby łapała co popadnie. Zauroczenie, wykorzystanie, zgoda na traktowanie, zniechęcenie i w końcu szukanie pocieszenia, zrozumienia. Może to dda, może coś innego, nieistotne. Ważne z punktu widzenia Piotra, w raz pracował za takiego pocieszyciela, zapchajdziurę. Nie dostrzegł braków ex, uwierzył w swoją ważność w jej życiu. Po latach o mały włos powtórzył by tą samą zabawę. Przytrzymaly zasady, by nie pakować się w cudzy związek. A gdyby była wolna?
Śmiem przypuszczać, że żona Piotra jest dość podobną osobą do ex. Nieszczęśliwa, z niskim poczuciem swojej wartości szuka potwierdzenia u innych. Skala działania tych pań może inna, ale mechanizm ten sam. Dlaczego więc takie podobne wybory Piotra? Dlaczego tych braków, łaknienia uczuć, wyjątkowości nie widzi? Skąd choćby taki ciąg do dyskotek? (Jak dobrze pamiętam ). By na moment być królową? Piszę z własnego doświadczenia, bo polazłem w związek z podobną kobietą. Też byłem ślepy, choć winę za ten stan rzeczy brałem na siebie. Tego u Piotra akurat brak.
Drugi motyw wspólny - zgoda na życie obok. Na pewno na dzień dzisiejszy, a jak było przedtem?
Może to tylko luźne pomysły, może jednak coś w tym jest.

Wiesz, masz duzo racji w ocenie osobiwosci jz i ex. Czytajac Twoj post i zastanawiajac sie nad tym, dochodze do wniosku, ze one obie sa faktycznie do siebie podbne i to zarowno pod wzgledem psychicznym jak i fizycznym, obie maja podobna przeszlosc, w sensie podobnego dziecinstwa. Rozbite rodziny, dda, zreszta ja tez jestem dda, obie tak zwane smieszki, ktorych usmiech i poczucie chumoru potrafily oczarowac kazdego rozmowce. Fizycznie tez bardzo podobne, z tym ze jz jest brunetka a ex blondynka. Jedno co je rozni, to poczucie wlasnej wartosci odpowiedzialnosc. Jz wypada przy ex jak dziecko przy doroslej kobiecie.
Tak sie zastanawiam dlaczego ciagnie mnie akurat do takich kobiet. Wczesniej pojawialy sie w moim zyciu inne, ale zawsze cos mi w nich nie pasowalo, ex byla pierwsza i chyba podswiadomie szukalem takiej, ktora bedzie do niej podobna, no i znalazlem, ale jak sie okazalo, nie do konca to ten sam typ smile. Tak jak pisalem w ktoryms poscie wczesniej, jz nie chce rozwodu. Wycofala sie ze swojej linni obrony, zrezygnowala z adwokata, nie proszac mnie i nie majac pewnosci, czy ja wycofam pozew. Gdyby chciala skorzystac z wiedzy jaka zdobyla w ostatnim czasie, to rozwod zostalby orzeczony z winy dwoch stron, bo sporo sie zadzialo przez ostatni rok.
Rozmawiajac z nia na poczatku maja, bylem po dwoch piwkach wtedy, cos mnie podkusilo i zapytalem, co by piwuedziala, gdybym zaproponowal jej weekendowy wypad tylko we dwoje, bez dzieci, zebysmy mogli sobie na spokojnie porozmawiac. Jakiez bylo moje zdziwienie gdy powiedziala, ze tak, bardzo chetnie. Zarezerwowalem wiec nam hotel w Miedzyzdrojach i zasmialem sie, ze pojechalismy tam w podroz poslubna, wiec teraz pojedziemy w przed rozwodowa.
No i pojechalismy, tydzien temu. Nie wiem po co mi to bylo, moze po to, zeby definitywnie sie przekonac, ze to co bylo i jest miedzy nami, to nie jest to czego oczekuje od dalszego zycia, czego oczekuje od kobiety z ktora chce byc.
Osobne lozka, zero staran ze strony jz o naprawe relacji.
Poznalem cos zupelnie innego w ostatnim czasie i tego bede kiedys oczekiwal od kobiety z ktora bede.
No i jeszcze komentarz starszego syna gdy jego mlodszy brat zapytal dlaczego pojechalismy tam sami: ,, bo chieli ze soba troche pobyc we dwoje". Madrego mam syna smile.

2,418

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Cześć Piotrek

Ja nie wiem co powiedzieć. Może tylko, że nie przepracowaliście tematu, ani Ty ani Żona. Dlatego nadal Wam się nic nie udaje.
Szkoda czasu Piotrek. Wsłuchaj się w siebie, odpowiedz sobie na zasadnicze pytanie: czy chcesz z Nią być, czy chcesz się z Nią rozstać.
I zona powinna zrobić to samo. Jakakolwiek decyzja by nie była, powinniście oboje uczyć się siebie i o sobie pod fachowym okiem.
A tak nadal kręcicie się w kółko.
Wszystko jest możliwe, tylko trzeba chcieć.

Życzę Wam obojgu miłości, bo bez niej trudno żyć.

2,419

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Oboje macie za uszami, Piotrze.
Może z tego punktu należy rozpocząć "negocjacje"?
Kiedyś sądziłem, że jesteś bez skazy. Ot, naiwny małżonek i ojciec, który nie zdołał obronić się przed wyrachowaniem wiarołomnej.
Z ostatniego wpisu wynika, że jednak chcecie coś z tym zrobić, ale żadne nie wie, jak do tego podejść.
Nie mówię teraz o naprawie małżeństwa, bo to naprawdę trudna sprawa w tej sytuacji,  ale o powrocie wzajemnego szacunku w przypadku formalnego rozstania.
Dzieci Was łączą, ale mimowolnie, są również kartą przetargową.
Postarajcie dogadać się w tym zakresie, jako odpowiedzialni i kochający rodzice.
Teraz, gdy ustalenie winy rozpadu związku przestało mieć znaczenie, a rozwiązanie tej kwestii się uda, Wasze wzajemne relacje ulegną samoistnemu przekształceniu.
Wówczas bowiem, przyjdzie czas na Was.
Mimo wszystko, kibicuję Ci w dalszym ciągu. A nuż się uda oczyścić przedpole i zacząć wszystko od nowa, w innym (w przenośni) miejscu, niż dotychczas?
Jeśli nie ma na to szans, trudno. Oboje w końcu jesteście już zahartowani na tyle, by
radzić sobie osobno. smile

2,420 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2016-05-24 23:24:10)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Excop napisał/a:

Oboje macie za uszami, Piotrze.
Może z tego punktu należy rozpocząć "negocjacje"?
Kiedyś sądziłem, że jesteś bez skazy. Ot, naiwny małżonek i ojciec, który nie zdołał obronić się przed wyrachowaniem wiarołomnej.
Z ostatniego wpisu wynika, że jednak chcecie coś z tym zrobić, ale żadne nie wie, jak do tego podejść.
Nie mówię teraz o naprawie małżeństwa, bo to naprawdę trudna sprawa w tej sytuacji,  ale o powrocie wzajemnego szacunku w przypadku formalnego rozstania.
Dzieci Was łączą, ale mimowolnie, są również kartą przetargową.
Postarajcie dogadać się w tym zakresie, jako odpowiedzialni i kochający rodzice.
Teraz, gdy ustalenie winy rozpadu związku przestało mieć znaczenie, a rozwiązanie tej kwestii się uda, Wasze wzajemne relacje ulegną samoistnemu przekształceniu.
Wówczas bowiem, przyjdzie czas na Was.
Mimo wszystko, kibicuję Ci w dalszym ciągu. A nuż się uda oczyścić przedpole i zacząć wszystko od nowa, w innym (w przenośni) miejscu, niż dotychczas?
Jeśli nie ma na to szans, trudno. Oboje w końcu jesteście już zahartowani na tyle, by
radzić sobie osobno. smile

Zgadza sie, teraz jest tak, ze faktycznie oboje mamy za uszami, nie moge o sobie powiedziec, tak to ja ten nieskazitelny, ktory nie przylozyl reki do rozpadu malzenstwa, rok temu sytuacja byla jednak inna, zupelnie inna. Dlatego bardzo zaskoczylo mnie to co zrobila jz, czyli rezygnacja z wlasnej obrony, wycofanie adwokata, zakonczenie romansu. Niestety nie znam motywow takiego jej dzialania, jednak wszystko co zrobila bylo nie korzystne dla niej, a dla mnie wrecz odwrotnie. Poza tym nie prosi mnie o wycofanie pozwu, niczego odemnie nie zada, niczego nie oczekuje. Mowi, ze zrobie tak jak bede uwazal. Nie zalezy mi na orzekaniu winy juz, bo wiem, ze ja tez nie jestem juz bez winy. Zalezy mi na spokojnym domu dla dzieci i jej tez teraz tak mysle. Tylko jak my mamy sie dogadac skoro tyle zlego sie miedzy nami wydarzylo? Faktycznie bez pomocy dobrego specjalisty to bedzie ciezko, jak slusznie Lilka zauwazyla. Rozmawiamy z soba, fakt. Od miesiaca jest w domu spokoj i namiastka normalnego zycia, ale dalekie to jest od tego jak powinno to wygladac.

2,421

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nic niezwykłego Piotrze się nie dzieje. Mieliście problemy z komunikacją przed zdradą, macie i teraz. Żona nie dość, że prawdopodobnie przejechała się na kochanku, to zadziałało poczucie straty. Czego się najbardziej pragnie? Tego co nieuchwytne. Wie, że Cię straciła, więc się stara po swojemu. Bardzo nieudolnie. Zostawiła decyzję co do waszej przyszłości właśnie Tobie. Na tym dobre informacje się kończą, bo nie wiem co ona zrobi gdyby Cię odzyskała. Nie umie też zbliżyć się do Ciebie. Masz przykład z ostatniego wypadu. Boi się? Odtrącenia? Ma kobieta poważne problemy ze sobą.

2,422

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
apologises napisał/a:

Nic niezwykłego Piotrze się nie dzieje. Mieliście problemy z komunikacją przed zdradą, macie i teraz. Żona nie dość, że prawdopodobnie przejechała się na kochanku, to zadziałało poczucie straty. Czego się najbardziej pragnie? Tego co nieuchwytne. Wie, że Cię straciła, więc się stara po swojemu. Bardzo nieudolnie. Zostawiła decyzję co do waszej przyszłości właśnie Tobie. Na tym dobre informacje się kończą, bo nie wiem co ona zrobi gdyby Cię odzyskała. Nie umie też zbliżyć się do Ciebie. Masz przykład z ostatniego wypadu. Boi się? Odtrącenia? Ma kobieta poważne problemy ze sobą.

No wlasnie, decyzje pozostawila mi. Jak to latwo powiedziec, zrobisz co uwazasz. To tak jak by mi powiedziala, ja narobilam w naszym zyciu szamba, a teraz ty to wszystko posprzataj. Masz racje, ze ona ma powany problem z sama soba, zreszta pisalem o tym nie raz tutaj, problem w tym, ze ona sama go nie dostrzega, a bez tego wlasciwie ona sie nigdy nie zmieni i to juz nie wazne czy w zwiazku ze mna, czy w jakimkolwiek innym.
Mam tylko mala satysfakcje z tego, ze jezeli ona faktycznie definitywnie zakonczyla znajomosc ze swoim lovelasem, to mi udalo sie ja jednak uratowac z tego toksycznego uczucia do tego czlowieka, bo z nim nic dobrego by ja nie spotkalo, a mi mimo wszystko nie zalezalo na tym, zeby spotkalo ja cos zlego. Ma slaby charakter, facet to przemocowiec i do tego nie wylewajacy za kolniez, sama mi mowila, ze mieszkajac z nim pili codziennie alkohol. Nie chcialbym aby nasze dzieci ogladaly ja w takim stanie jak ona ogladala wlasna matke. Mam nadzieje, ze jak sie rozstaniemy, to jej kolejny wybor bedzie o wiele trafniejszy.

2,423

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Obyś całe życie nie ratował jej z opresji. Nie wiem czy istnieje syndrom rycerza na białym koniu, ale obydwaj moglibyśmy być świetnymi przypadkami diagnostycznymi.

2,424

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
apologises napisał/a:

Obyś całe życie nie ratował jej z opresji. Nie wiem czy istnieje syndrom rycerza na białym koniu, ale obydwaj moglibyśmy być świetnymi przypadkami diagnostycznymi.

Moze i tak jest jak napisales, z checia bym sie poddal zreszta badaniom klinicznym w celu zdjagnozowania tego syndromu i opracowania skutecznej metody jego leczenia, bo po takim numerze jaki wywinela jz, to jej los powinien mnie obchodzic tyle co zeszloroczny snieg, ale niestety tak nie jest.

2,425

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Uuuuuuuaaaaa!
Wiesz Piotrek, to się może jeszcze różnie skończyć.
Znaczy pajac okazał się pajacem, motylki zdechły, wyrzuty sumienia i ostracyzm społeczny zeżarły duszę, wspólnych lat żal a magnetyzm jeszcze się w Was tli.....

W sumie to co Wy jeszcze możecie sobie gorszego zrobić?  Już nic. Znacie się jak łyse konie, coś was przyciąga, czegoś wam żal, tylko pogadać nie umiecie jak ludzie. Wspólny wyjazd i nawet nie zaszaleliscie? Już nawet nie mówię o dogadaniu się, ale nawet nie poszliscie do łóżka?  Bo chęć przecież była, tylko komunikacji zabrakło.
Oj Piotrek Ty sam siebie oszukujesz.....

2,426

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

skoro już nawet seksu nie ma miedzy wami, zadnej bliskości to rozstanie jest nieuniknione'
fajnie ze się przyjaźnicie i możecie nawet wspólnie wyjechać na wakacje
chociaż przyjazn to może za duże slowo
ja tu widze obojętność z jej strony

2,427 Ostatnio edytowany przez Xymena (2016-05-26 14:00:57)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nie znam całej historii, tylko ostatnie wpisy, ale zabawne wydało mi się to, że tam gdzie mężczyźni dopatrzyli się nadziei na cokolwiek, tam my kobiety widzimy obojętność i zwyczajnie zrezygnowanie.

2,428

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze przebrnęłam przez cały wątek i uważam tak jak Maniek ,że Twoje kontakty z ex mimo,że jawne były dla żony dużym stresem.Uważam,że widząc iż żona źle znosi te kontakty powinieneś to uszanować.Wyjaśnić ex jaka jest sytuacja i zerwać kontakt.
Pisząc dalej z ex zupełnie zignorowałeś uczucia Żony sad co niezbyt dobrze świadczy o Twoim stosunku do niej.
Jak się kogoś kocha to nie robi mu się na złość.
Załóżmy ,że Żona nie lubi pomidorowej i Ty o tym wiesz a mino wszystko gotujesz codziennie jej tą zupę.Ile można wytrzymać.
Ja też bardzo lubię swojego Exa ale wiem ,że mój mąż źle by się czuł gdybym utrzymywała kontakt z Exem więc mimo ,że lubię go to nie utrzymuję z nim kontaktu i on (ex) to rozumie.Szanuję swojego męża.

2,429 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-06-02 10:29:09)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

.

2,430 Ostatnio edytowany przez bullet (2016-06-02 17:23:15)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

japier... Piotr w co Ty się jeszcze wplątujesz ? Chłopie ... weź się ogarnij.

co to za telenowela ? w zeszłym roku wróciła na wiosnę bodaj w kwietniu, w tym mamy wiosenne zagrywki w maju ...

2,431

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:

japier... Piotr w co Ty się jeszcze wplątujesz ? Chłopie ... weź się ogarnij.

co to za telenowela ? w zeszłym roku wróciła na wiosnę bodaj w kwietniu, w tym mamy wiosenne zagrywki w maju ...

Schematycznosc mojej jż jest wręcz modelowa. Okazuje się, że jej ostatnie zachowanie było tym o co ją podejrzewałem, czyli próbą przekonania mnie do wycofania pozwu. Niestety dla niej przeliczyła się tym razem, bo ja tego nie zrobiłem i nie zrobię, natomiast okazało się, że znów jej romansik odżył. Ale oczywiście wypiera się wszystkiego. Norma w jej wykonaniu. Koniec lipca jest sprawa w sądzie, zobaczymy co się będzie działo. Jak to napisałeś, telenoweli ciąg dalszy, niedługo moderacja zdejmie ja z anteny, bo tylko kosmitów tu jeszcze brakuje wink.

2,432

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Przeczytalem dzis watek Kropka75 w innym dziale. Nie znalem go wczesniej, a jak go czytalem, to prawie tak jak bym sam siebie czytal.
On juz jest po, ja dopiero przed : (. 29 lipca to bedzie kolejny rozdizal historii mojego i naszych dzieci zycia.
Ja mam dosc i ciesze sie, ale pewnie im blizej tej daty, tym wiecej watpliwosci.
Tak czy siak nie dam z siebie i chlopcow robic durnia big_smile.
https://m.youtube.com/watch?v=j6B5znzkAPo

2,433

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dobry wieczór Piotr'ku. Trzymam kciuki, byś miał wiele siły w chwilach wątpliwości smile
I by chłopcy mieli.

2,434

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
O'kruszynka napisał/a:

Dobry wieczór Piotr'ku. Trzymam kciuki, byś miał wiele siły w chwilach wątpliwości smile
I by chłopcy mieli.

Witaj Puszku O'Kruszku wink
Mam nadzieje, ze wystrczy mi sil
Rozmawialem ostatnio ze strszym synem.
Powiedzialem mu, ze jest w takim wieku, ze moze zadecydowac z kim chcebzostac.
Powiedzial, ze on nie chce wgbierac i, ze niech sad zadecyduje.
Powiedzialem mu wtedy, ze i tak bedzie musial sie okreslic i jesli bedzie chcial zostac z mama, to ja nie bede mial mu tego za zle. Jest moim synem i jakalolwiek podejmie decyzje, to bede go kochal tak samo. On to wie i czuje.
Mam cudowne dzieci smile Chociaz to sie mojej ex udalo smile.

2,435

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piec dni. 5 dlugich nocy. Chyba nigdy nie mialem takiego stresa i tak zawalonej glowy. Pocieszam sie tym co powiedzial mi wczoraj starszy syn. Wyjezdzamy w dzien rozprawy za granice z chlopcami do ich dziadka, mojego tescia. Oczywiscie ex ma wielkie halo, ale starszy syn powiedzial jej, ze on chce do niego jechac, i czy ona sie zgodzi, czy nie to i tak pojedzie.
Fajnie czuc wsparcie u syna smile.
Milego wieczoru.

2,436

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze już po?

2,437

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
babcia_roza napisał/a:

Piotrze już po?

Gdybysm sie dogadali z jz w kwestii opieki nad dziecmi, to byloby juz po. Ale niestety nie porozumielismy sie w tej kwestii, wiec sprawa zostala odroczona do czasu konsultacji w RODK.
Pani prawie ex osmieszyla sie w sadzie w kilku kwestiach, ale to juz nie moj problem.
Bylo mi jej nawet zal, jak widzialem ja siedzaca na wprost mnie ze lazami w oczach.
Na sprawe przyszla tylko z bratowa, ktora siedziala na korytazu. Przyszla tez jej matka, chociaz nie wiem czy ta kobieta zasluguje na takie imie, bo przyszla pijana.
W czasie przerwy w rozprawie byla juz tesciowa zamiast byc przy corce, wspierac ja i pocieszac, podeszla do nas i mowila, ze ona zawsze mnie wspierala, jest po mojej stronie i czy moze cos zrobic, zebysmy byli nadal razem. Kazalem jej isc do corki i z nia rozmawiac, bo  mi jej wsparcie nie jest do niczego potrzebne, natomiast jej corka go potrzebuje.
Po sprawie zapakowalismy sie z chlopcami do auta i pojechalismy do Berlina do ich dziadka. Pani prawie ex ma caly weekend dla siebie i kochanka. Moze mu sie wyplakiwac w rekaw, bo oczywiscie na sprawe nie przyszedl, zeby byc oparciem dla kobiety ktora kocha. A ona tego wsparcia potrzebowala wczoraj jak chyba .igdy wczesniej.
Ale tak jak pisalem to nie moj problem juz na szczescie, ja mam chlopcow przy sobie i zaraz zmykamy zwiedzac miasto smile.
Pozdrawiam wszystkich i zycze milego weekendu.

2,438

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam wszystkich po powrocie z weekendu smile.
Mam wielka prosbe do uzytkownikow forum, prosze was moi drodzy o informacje jak wyglada badanie w RODK, jak sie do niego przygotowac, na co zwrocic uwage?
Bede wdzieczny za kazda informacje, podpowiedz i sugestie.
Pozdrawiam. Piotr.

2,439

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Co do prosby ja nie pomoge
ale rowniez chcialam dodac ze jestes bardzo silny! I trzymam kciuki ze lepsze zycie!
Jesli moge zapytac czy zywisz jakies uczucia jeszcze do ex czy stala Ci sie po tym calkowicie obojetna?

2,440

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Fiołek3 napisał/a:

Co do prosby ja nie pomoge
ale rowniez chcialam dodac ze jestes bardzo silny! I trzymam kciuki ze lepsze zycie!
Jesli moge zapytac czy zywisz jakies uczucia jeszcze do ex czy stala Ci sie po tym calkowicie obojetna?

Wiesz powiem tak, nie nie jest mi obojetna. Nie moze byc obojetny ktos, z kim przezylo sie pietnascie lat.
Napisze Ci co czuje do tej kobiety.
Po pierwsze szacunek, bo to matka moich synow. To, ze ich mam zawdzieczam jej i za to bede zawsze wdzieczny.
Po drugie, zal. Bo rozwalila moim zdaniem naprawde fajna rodzine sad.
Po trzecie zlosc, bo ciagle klamie, manipuluje i stara robic z siebie ofiare.
Po czwarte smutek, bo moj mlodszy syn, dzis jak wracalismy do Polski, sam z siebie powiedzial, ze on nie chce nikomu robic przykrosci, bo jak powie, ze chce zostac ze mna, to mama bedzie smutna, a jak powie odwrotnie to ja bede smutny.
Pierwszy raz nie wiedzialem co mam dziecku odpowiedziec, powiedzialem tylko zeby sie nie martwil i slow mi zabraklo.
Nie kocham jej juz, dla mnie to obca kobieta. Wyrachowana i falszywa, ale nie chcialbym zeby cos zlego ja spotkalo. Bo jesli skonczy jak jej matka, to tylko na chlopcach sie to odbije.
Moje uczucia sa teraz zupelnie gdzie indziej.
I zeby od razu uciszyc wszystkie wszechwiedzace wiedzmy Ple Ple wink, nie jest to ex.
Spokojnej nocy smile.

2,441

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Z tego co wiem to będzie raczej odosobniony przypadek w RODK, bo rozumiem że Ty będziesz się starał o opiekę nad dziećmi. Wybacz, nie chce mi się czytać Twojego wątku ponownie a trochę szczegółów już zapomniałam.
Badanie wygląda tak że są rozmowy z psychologiem, Wasze razem z dziećmi i osobno, dzieci również osobno, głównie poddawane są testom rysunkowym mającym na celu zobrazowanie rodziny. Psycholog na ich podstawie jest w stanie ustalić jaka jest więź z rodzicami. Taka uwaga, którą wyczytałam, żeby być ostrożnym w przypadku rodziców, których dziecko nie widziało przez jakiś czas albo widuje sporadycznie. Mogą się "podlizać" dziecku przynosząc prezent, np. misia czy czekoladkę, a poza tym dzieci zazwyczaj reagują żywiołowo na spotkanie z dawno nie widzianym rodzicem, siadają mu na kolana itp. Dopiero wnikliwa obserwacja wzajemnych relacji jest w stanie powiedzieć jakie one rzeczywiście są pomiędzy dzieckiem a rodzicem. No i najważniejsze, żeby przypilnować żeby dziecko odbyło rozmowę z psychologiem bez obecności rodziców, bo tylko wtedy będzie się mogło bardziej otworzyć. Wiesz jak jest, sam zaobserwowałeś że starszy syn nie chce zrobić nikomu przykrości...

2,442

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze74 vel Lacky, czuję się wywołana do tablicy przez Ciebie!

Tak, jestem wiedźmą, czyli tą, która wie!

W zasadzie po ostatnim, jednym z kilku (sic!), zdemaskowaniu Ciebie w kwestii uczciwości małżeńskiej , pożegnałam się z Tobą na wątku. Ale ponieważ mam urlop i tak, przyznam, zdarza mi się luźniejsza chwila, postanowiłam się dziś jednorazowo wypowiedzieć.

Twój wątek jest bardzo długi i nie wiem, czy ktoś nowy przebrnie przez całość, żeby wyrobić sobie zdanie o sytuacji, którą zdecydowałeś się poddać opinii publicznej rejestrując się na publicznym forum dyskusyjnym .

Wątek Lackiego natomiast, na którym rozkminiasz swoje uczucia do innej kobiety, kiedy sam masz już żonę, pokrył już wygodny kurz, wiadomo, że żyje się aktualnymi tematami. wink

Mnie zainteresował Twój punkt widzenia "tej kobiety", a więc Twojej ex żony.

Czujesz szacunek za to, że urodziła Twoje dzieci, OK. Spojrzenie jako na matkę Twoich dzieci, OK.

Natomiast to jest interesujące. Czujesz:

Piotr74 napisał/a:

Po drugie, zal. Bo rozwalila moim zdaniem naprawde fajna rodzine sad.
Po trzecie zlosc, bo ciagle klamie, manipuluje i stara robic z siebie ofiare.

Mhm.... Ona rozwaliła rodzinę. Ty marzyłeś o koleżance, utrzymywałeś z nią kontakt, rozstrząsałeś swoje rozterki sercowe tutaj, ale ... wina jest jednoznaczna. To ona jest winna!!!

Piotrze74, ja nie wiem, czy Twoja ex-żona ma konto na tym forum.
Ale myślę, że mogłaby się podpisać pod tym trzecim i czwartym punktem, jakby wczytała się w wątek Lackiego, który przeszedł cudowną wirtualną transformację i ... stał się Piotrem74! lol

Nie jestem sędzią, ale w tej sprawie wydałabym wyrok z orzekaniem o obopólnej winie.

Piotr74 napisał/a:

Moje uczucia sa teraz zupelnie gdzie indziej.
I zeby od razu uciszyc wszystkie wszechwiedzace wiedzmy Ple Ple wink, nie jest to ex.

Piotrze74, ja nie wątpię, że Ty masz naprawdę wielkie i pojemne serce! Czyżby było ono przy tej miłości sprzed lat, o której rozkminiałeś jako Lacky, bo byłeś tak bardzo nieszczęśliwy ze swoją żoną? To byłoby bardzo romantyczne! Ach! roll

Czy już masz na oku następną Pusię? wink
To w zasadzie pytanie retoryczne, bo ja nie subskrybuję Twojego wątku. I po rozwodzie z żoną macie prawo układać sobie życie na nowo. Po to są rozwody między innymi.

I uważam, że rozstanie w Waszym przypadku jest w 100 % zasadne. Tak jak i w moim, z tą różnicą, że ja nigdy, przez 15 lat, nie miałam nikogo na boku. Nawet nie pisałam z innym facetem przez internet inaczej jak tylko służbowo.

Głupia byłam, nie? lol

Boże, i pomyśleć, że jako "świeżynka" na tym forum przez chwilę się z Tobą solidaryzowałam!
To jest tak, jak nowy forumowicz czyta pierwsze i ostanie posty!

PS Będzie off top przez chwilę. Lubię mydło biały jeleń . Służy mojej wrażliwej skórze .

2,443

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam tu Druga Wiedźma smile

Tak tylko mi się nasunęło, że ani Piotrek, ani Roxann, ani Spens nie zrozumieją ani joty z naszych postów. Nigdy.
Ale zawsze mogą się przecież spotkać razem na kawie  lol A jak pasują do siebie! To dopiero byłby trójkąt big_smile

2,444 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2016-08-03 16:29:27)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
I_see_beyond napisał/a:

Nawet nie pisałam z innym facetem przez internet inaczej jak tylko służbowo.

Głupia byłam, nie? :lol:.

Rozumiem, ze w takim razie Twoje dyskusje na tym forum z kilkoma uzytkownikami na innym watku sa czysto sluzbowe, a Ty jestes juz wolna kobieta po rozwodzie? :). Uczepilas sie tej nieszczesnej ex i tego, ze to przez moje pisanie z nia, ta moja biedna zona musiala pojsc i rozlozyc nogi przed innym facetem, ale zupelnie pomijasz fakt, ze ta kobieta miala juz pierwszy romans piec lat temu, kiedy ja zadnego kontaku z ex nie mialem. To ona miala w telefonie zapisanego jakiegos frajera jako matke kolezanki naszego syna, to ona wisiala codziennie godzinami na telefonie i wysylala setki smsow. Ona pilnowala swojego telefonu jak oka w glowie i chowala go przedemna, chociaz ja nigdy jej nie kontrolowalem i moje telefony zawsze lezaly na wierzchu.
To nie ja wyprowadzilem sie do kochanki porzucajac ja sama z dziecmi.
Natomiast ja chcialem ratowac nasza rodzine, przede wszystkim ze wzgledu na naszych wspanialych synow. To ja wyciagalem do niej kilka razy reke, ja proponowalem wspolna terapie, ja prosilem ja o zmiane pracy, proponowalem nawet zmiane miejsca zamieszkanie. Kazda moja propozycja byla lekcewazona, a z jej strony nie padla zadna.
Wiec to ja jestem winny tego, ze ta rodzina sie rozpadla.
Masz racje, w tej chwili sprawiedliwym wyrokiem bylby rozwod z winy obu stron i wcale tego nie neguje. Nie zalezy mi juz zreszta na tym jaki bedzie.
Zalezy mi tylko na chlopcach, zeby oni wyszli z tego jak najmniej poobijani.
I na koniec mam prosbe, bo skoro juz sama sie przyznalas, ze jestes ,,wiedzma" ;), i wszystko wiesz, to powiedz mi co popchnelo moja zona do pierwszego romansu piec lat temu, bo skoro nie bylo ex, to co to moglo byc?  No bo przeciez na pewno nie jej puszczalska natura. Moze i ja mam duze serce, ale przy sercu mojej jz, jest ono malutkie bo ta kobieta to dopiero potrafi kochac.

2,445

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

Witam tu Druga Wiedźma smile

Tak tylko mi się nasunęło, że ani Piotrek, ani Roxann, ani Spens nie zrozumieją ani joty z naszych postów. Nigdy.
Ale zawsze mogą się przecież spotkać razem na kawie  lol A jak pasują do siebie! To dopiero byłby trójkąt big_smile

Oj Lilka nawet nie bede tego komentowal, bo po Tobie spodziewalbym sie bardziej sensownej wypowiedzi smile. Zreszta komentarz bylby podobny do tego, ktory napisalem Twojej psiapsiolce pietro wyzej.
Dodam tylko, ze ani ona, ani Ty nie odnioslyscie sie do mojego pytania, ktore zadalem przedwczoraj, wiec po co te wasze wpisy?
Przypominacie mi o waszym istnieniu? Spokojnie pamietam, ze tu jestescie i nawet czasem sobie was czytam smile.

2,446

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ivy71 napisał/a:

Z tego co wiem to będzie raczej odosobniony przypadek w RODK, bo rozumiem że Ty będziesz się starał o opiekę nad dziećmi. Wybacz, nie chce mi się czytać Twojego wątku ponownie a trochę szczegółów już zapomniałam.
Badanie wygląda tak że są rozmowy z psychologiem, Wasze razem z dziećmi i osobno, dzieci również osobno, głównie poddawane są testom rysunkowym mającym na celu zobrazowanie rodziny. Psycholog na ich podstawie jest w stanie ustalić jaka jest więź z rodzicami. Taka uwaga, którą wyczytałam, żeby być ostrożnym w przypadku rodziców, których dziecko nie widziało przez jakiś czas albo widuje sporadycznie. Mogą się "podlizać" dziecku przynosząc prezent, np. misia czy czekoladkę, a poza tym dzieci zazwyczaj reagują żywiołowo na spotkanie z dawno nie widzianym rodzicem, siadają mu na kolana itp. Dopiero wnikliwa obserwacja wzajemnych relacji jest w stanie powiedzieć jakie one rzeczywiście są pomiędzy dzieckiem a rodzicem. No i najważniejsze, żeby przypilnować żeby dziecko odbyło rozmowę z psychologiem bez obecności rodziców, bo tylko wtedy będzie się mogło bardziej otworzyć. Wiesz jak jest, sam zaobserwowałeś że starszy syn nie chce zrobić nikomu przykrości...

Dziekuje ivy71 za odpowiedz. Obaj synowie sa w trudnej sytuacji, bo jakikolwiek wyrok wyda sad, to beda poszkodowani, poniewaz sa tak samo emocjonalnie zwiazani z matka jak i ze mna.

2,447 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-08-03 17:51:42)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Po pierwsze zauważ, że piszę na publicznym forum, w luźnym nie-służbowym dziale jakim jest netkafejka, podkreślam co któryś post, że często piszę z przymrużeniem oka - przyjęliśmy tam taką konwencję licentia-poetica 50%. Ci, którzy tam się udzielają nie mają problemu z rozróżnieniem postów z przymrużeniem oka od poważnym wpisów.

Rozumiem, że chodzi Ci o wątek "Moje cudowne życie po rozwodzie"? Tak, jest tam kilku fajnych i mądrych net-facetów i net-kobiet, z którymi rozmawiam. Zaś moim wirtualnym forumowym Księciem jest nie kto inny jak sam Johnny Castle, grany przez Patricka Swayze.
Jeśli sądzisz, że będziesz czuł się dobrze w naszym towarzystwie, to zapraszam. To publiczne forum.

Ja się "nie czepiam", Piotrze74. Komentuję Twoje wpisy na publicznym forum. Po to chyba założyłeś tu swój temat, czyż nie? Nie muszę się też odnosić do wszystkich Twoich pytań, w tym pytań zadanych przedwczoraj, dwa tygodnie temu, 3 lata temu ... Nie subskrybuję Twojego wątku.

Rozumiem, że interesuje Cię tylko głaskanie po głowie, w przeciwnym razie dyskusja na forum z Tobą wydaje się bezcelowa, tak? smile

Jeśli zadałeś pytanie bezpośrednio do mnie, ja odpowiadam, nie boję się konfrontacji. Po rozwodzie, Piotrze74, niestety, jeszcze nie jestem. Mam wyznaczony termin rozprawy.

Piotr74 napisał/a:

Masz racje, w tej chwili sprawiedliwym wyrokiem bylby rozwod z winy obu stron i wcale tego nie neguje. Nie zalezy mi juz zreszta na tym jaki bedzie.

O tym zadecyduje sędzia. Ale to miło, jak człowiek ma też refleksję nad sobą. Ja takową też mam, żeby Cię wyciszyć trochę.

Piotr74 napisał/a:

Zalezy mi tylko na chlopcach, zeby oni wyszli z tego jak najmniej poobijani.

To Ci się chwali. Ja też mam taką nadzieję, że tak będzie.

Piotr74 napisał/a:

I na koniec mam prosbe, bo skoro juz sama sie przyznalas, ze jestes ,,wiedzma" wink, i wszystko wiesz, to powiedz mi co popchnelo moja zona do pierwszego romansu piec lat temu, bo skoro nie bylo ex, to co to moglo byc?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musiałabym poznać i porozmawiać z Twoją ex. Dlatego zapytałam m.in. o to, czy ona jest zarejestrowana na netkobiety.

Kiedyś stanęłam w Twojej obronie na Twoim własnym wątku przypominając o Twoim prawie do przedstawienia własnej opinii.

Chciałabym, aby wszyscy mogli tak dalej tu robić, zgodnie zresztą z regulaminem forum smile.

Piotrze74, sam napisałeś:

Piotr74 napisał/a:

wszystkie wszechwiedzace wiedzmy Ple Ple wink

Piotrze74, sam nas tu ściągnąłeś, a teraz atakujesz. smile

I żebym nie musiała tu już Piotrze74 wracać:

Lilka787 nie jest moją "psiapsiółką". Lilka i ja jesteśmy Przyjaciółkami Forum . smile

Piotrze74, czy wyjaśniliśmy sobie wszystko i rozstajemy się w forumowej zgodzie? Bardzo mi na tym zależy.

PS Piotrze74, proponuję przeczytać mój wcześniejszy post jeszcze raz. Tak na spokojnie. Zwróć też uwagę na emotikonki.

2,448 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2016-08-03 18:49:09)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
I_see_beyond napisał/a:

Po pierwsze zauważ, że piszę na publicznym forum, w luźnym nie-służbowym dziale jakim jest netkafejka, podkreślam co któryś post, że często piszę z przymrużeniem oka - przyjęliśmy tam taką konwencję licentia-poetica 50%. Ci, którzy tam się udzielają nie mają problemu z rozróżnieniem postów z przymrużeniem oka od poważnym wpisów.

Rozumiem, że chodzi Ci o wątek "Moje cudowne życie po rozwodzie"? Tak, jest tam kilku fajnych i mądrych net-facetów i net-kobiet, z którymi rozmawiam. Zaś moim wirtualnym forumowym Księciem jest nie kto inny jak sam Johnny Castle, grany przez Patricka Swayze.
Jeśli sądzisz, że będziesz czuł się dobrze w naszym towarzystwie, to zapraszam. To publiczne forum.

Ja się "nie czepiam", Piotrze74. Komentuję Twoje wpisy na publicznym forum. Po to chyba założyłeś tu swój temat, czyż nie? Nie muszę się też odnosić do wszystkich Twoich pytań, w tym pytań zadanych przedwczoraj, dwa tygodnie temu, 3 lata temu ... Nie subskrybuję Twojego wątku.

Rozumiem, że interesuje Cię tylko głaskanie po głowie, w przeciwnym razie dyskusja na forum z Tobą wydaje się bezcelowa, tak? smile

Jeśli zadałeś pytanie bezpośrednio do mnie, ja odpowiadam, nie boję się konfrontacji. Po rozwodzie, Piotrze74, niestety, jeszcze nie jestem. Mam wyznaczony termin rozprawy.

Piotr74 napisał/a:

Masz racje, w tej chwili sprawiedliwym wyrokiem bylby rozwod z winy obu stron i wcale tego nie neguje. Nie zalezy mi juz zreszta na tym jaki bedzie.

O tym zadecyduje sędzia. Ale to miło, jak człowiek ma też refleksję nad sobą. Ja takową też mam, żeby Cię wyciszyć trochę.

Piotr74 napisał/a:

Zalezy mi tylko na chlopcach, zeby oni wyszli z tego jak najmniej poobijani.

To Ci się chwali. Ja też mam taką nadzieję, że tak będzie.

Piotr74 napisał/a:

I na koniec mam prosbe, bo skoro juz sama sie przyznalas, ze jestes ,,wiedzma" wink, i wszystko wiesz, to powiedz mi co popchnelo moja zona do pierwszego romansu piec lat temu, bo skoro nie bylo ex, to co to moglo byc?

Żeby odpowiedzieć na to pytanie, musiałabym poznać i porozmawiać z Twoją ex. Dlatego zapytałam m.in. o to, czy ona jest zarejestrowana na netkobiety.

Kiedyś stanęłam w Twojej obronie na Twoim własnym wątku przypominając o Twoim prawie do przedstawienia własnej opinii.

Chciałabym, aby wszyscy mogli tak dalej tu robić, zgodnie zresztą z regulaminem forum smile.

Piotrze74, sam napisałeś:

Piotr74 napisał/a:

wszystkie wszechwiedzace wiedzmy Ple Ple wink

Piotrze74, sam nas tu ściągnąłeś, a teraz atakujesz. smile

I żebym nie musiała tu już Piotrze74 wracać:

Lilka787 nie jest moją "psiapsiółką". Lilka i ja jesteśmy Przyjaciółkami Forum . smile

Piotrze74, czy wyjaśniliśmy sobie wszystko i rozstajemy się w forumowej zgodzie? Bardzo mi na tym zależy.

PS Piotrze74, proponuję przeczytać mój wcześniejszy post jeszcze raz. Tak na spokojnie. Zwróć też uwagę na emotikonki.

Alez ja Ciebie nie atakuje, bo nie mam takiej potrzeby.
Sama napisalas wczesniej, ze ten watek jest dlugi i nie kazda nowa osoba na forum bedzie chciala czytac wszystko od poczatku do konca. Natomiast takie wpisy jak Twoj, czy Lilki nie sa obiektywne, wrecz wypaczaja calosc, bo sugeruja, ze moja zona dopuscila sie zdrady bo ja mialem jakis wyimaginowany przez was romans z jakas eks. A to jest totalna bzdura, bo zadnego romansu nie bylo i nie ma.
Powiedz mi czym sie rozni Twoje pisanie na publicznym forum z innymi mezczyznami, od mojego pisania z ex na fb, jesli styl pisania i przekaz Twoich wiadomosci i moich tam wygladal podobnie.
Ja robilem tam to samo co Ty tu. Przywitalem sie, czasem napisalismy sobie co slychac, czasem podyskutowalismy o jakichs naszych problemach i tyle. Robisz tu dokladnie to samo. I prosze nie pisz, ze ja tego nie robilem publicznie tylko w pw., bo o ile nie pamietasz, to moja jz miala haslo do mojego fb i mogla sobie w kazdej chwili wejsc i przeczytac cala moja korespondencje.
Co do tego czy jz ma tu konto, nie nie ma. Ale ona wie, ze ja tu ten watek zalozylem, prosilem ja nawet, zeby poczytala co ja tu pisze. Prosilem ja o to, bo liczylem na to, ze wyciagnie z tego jakies wnioski, ze zrozumie, co ja czulem jak ona nas zostawila. Niestety nie wykazala rowniez i tym zainteresowania. Nie wiem, czy jej sie nie chcialo, czy bala sie przeczytac opinie innych, obcych osob na swoj temat. Tak czy siak nawet w tym temacie wykazala swoje lekcewazace podejscie do mnie i do naszej rodziny.
Ja uwazam zarowno Ciebie jak i Lilke za madre kobiety, ale czasem mam wrazenie, ze nalezycie do osob, ktore bardzo szybko szufladkuja ludzi, nie do konca starajac sie zrozumiec motywy, ktore nimi kierowaly. Doskonalym przykladem na to jest ostatni post Lilki, ktora porownuje mnie do Roksan i Spensa. Ja akurat jakos nie utozsamiam sie z tymi osobami, a moja sytuacja jest diametralnie rozna od tego co one opisuja w swoich watkach.
Nie zywie do Ciebie zadnej urazy, wiec zgoda miedzy nami jest nadal.
Milego wieczoru smile

Jeszcze jedno dodam. Sedzia na rozprawie zapytal jz, w czym ona upatruje moja wine w rozpadzie malzenstwa i wiesz co uslyszalem?
Po pierwsz to, ze gralem na komputerze. Moja wina. Tak gralem, jak ona byla w pracy, albo spala po pracy, albo ogladala swoje oglupiajace seriale i miala mnie gdzies.
Po drugie nie zabiegalem o nia, nie zajmowalem sie dziecmi. Moja wina. Tak bardzo o nia nie zabiegalem, ze jej potrzeby byly zawsze przed moimi, ze pamietalem o wszystkich waznych dla niej datach i zawsze dbalem o to, zeby zrobic jej jakas mila niespodzianke, natomiast w druga strone juz to tak nie funkcjonowalo. Nie zajmowalem sie dziecmi, czyli bylem zlym ojcem, a wiec ona porzucila wlasne dzieci z ojcem, ktory sie nimi nie zajmowal. smile.
Po trzecie, poswiecalem jej za malo czasu. Moja bardzo wielka wina. Bo miesiac przed jej puszczeniem sie bylismy we czworke nad morzem na wakacjach, bo w listopadzie caly miesiac ciezko pracowalem bez wolnego dnai, bo potrzebowalismy wiecej kasy, a jak zalatwilem sobie wolne na Andrzejki, zeby spedzic ten wyjatkowy wieczor z nia i dziecmi, to ona mnie olala i poszla sobie na dyskotekebz kolezanka.
Sedzia tylko sie usmiechal a lawnicy i protokolantka kiwali ze zdumienia glowami jak sluchali co ona bredzi.

2,449 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-08-03 18:39:25)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Nie zywie do Ciebie zadnej urazy, wiec zgoda miedzy nami jest nadal.
Milego wieczoru smile

Wzajemnie. smile

EDIT

Piotr74 napisał/a:

Powiedz mi czym sie rozni Twoje pisanie na publicznym forum z innymi mezczyznami, od mojego pisania z ex na fb (...) I prosze nie pisz, ze ja tego nie robilem publicznie tylko w pw.,

Piotrze74, chciałabym tylko jeszcze sprostować. Ja piszę na publicznym forum dyskusyjnym, wymieniamy się punktami widzenia z net-kobietami i net-facetami.

Nie znam treści Twojej korespondencji na Facebooku. smile

Nigdzie nie napisałam, że pisałeś na prive. Sprawdź to proszę.

A teraz relaksujemy się Piotrze74. Najlepiej przy muzyce. Ty zdaje się też masz swoją netkafejkę, o całkiem przyjemnym tytule. smile

Nic tam nie wstawiałam, przywiązałam się do dwóch innych wątków. smile

2,450

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
I_see_beyond napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Nie zywie do Ciebie zadnej urazy, wiec zgoda miedzy nami jest nadal.
Milego wieczoru smile

Wzajemnie. smile

EDIT

Piotr74 napisał/a:

Powiedz mi czym sie rozni Twoje pisanie na publicznym forum z innymi mezczyznami, od mojego pisania z ex na fb (...) I prosze nie pisz, ze ja tego nie robilem publicznie tylko w pw.,

Piotrze74, chciałabym tylko jeszcze sprostować. Ja piszę na publicznym forum dyskusyjnym, wymieniamy się punktami widzenia z net-kobietami i net-facetami.

Nie znam treści Twojej korespondencji na Facebooku. smile

Nigdzie nie napisałam, że pisałeś na prive. Sprawdź to proszę.

A teraz relaksujemy się Piotrze74. Najlepiej przy muzyce. Ty zdaje się też masz swoją netkafejkę, o całkiem przyjemnym tytule. smile

Nic tam nie wstawiałam, przywiązałam się do dwóch innych wątków. smile

Nie, nie pisalas o pw. Sam to napisalem, bo na fb inaczej sie nie da pisac.
Owszem nie znasz tresci korespondencji, ale wygladala ona podobnie do tego w jaki sposob Ty sie komunikujesz z innym osobami na kafejce, dlatego moje zdanie jest takie, ze ani ja nie robilem nic zlego, anie Ty teraz tez przeciez nic zlego nie robisz.
Pisanie takie jak tu, z zartem i przymruzeniem oka nie jest zadnym powodem do takich zachowan jak mojej jz.
Zreszta gdyby tak bardzo sie czula urazona u zraniona moim kontaktem z ex, to podnioslaby to na sprawie, a jakos tego nie zrobila, mimo tego, ze z ex kontakt mam nadal.
Masz racje, czas posluchac czegos przyjemnego smile

2,451

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Ty teraz tez przeciez nic zlego nie robisz.
Pisanie takie jak tu, z zartem i przymruzeniem oka nie jest zadnym powodem do takich zachowan jak mojej jz.
(...)
Masz racje, czas posluchac czegos przyjemnego smile

Kamień z serca, Piotrze74! big_smile


Ja muzycznie bywam tu: http://www.netkobiety.pl/viewtopic.php? … 8#p2893018

2,452 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-08-03 19:27:43)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze ja mój poprzedni wpis uważam za jak najbardziej sensowny, do takiego właśnie wniosku doszłam czytając liczące po kilkadziesiąt stron wątki Waszej trójki.

To było na serio, ja uważam , że zdradzacze i kochanki pasują do siebie jak ulał i powinni wiązać się ze sobą, albo przynajmniej często pić ze sobą kawę big_smile Dałam Cię do jednego stolika z nimi bo rozczuliło mnie to jak troszczyłeś się o biedną Roxann oraz dlatego, że mimo tak licznych komentarzy tak wielu forumowiczów, wszyscy troje nie zrozumieliście nic a nic.

Piotrek co do Twojej winy już się nie będę rozpisywać, zrobiłam to wcześniej, a Ty sam dałeś na nią najlepszy dowód - Twoje własne słowa wypowiedziane jako Lacky. Nie obronisz tej tezy Piotrek choćbyś próbował do końca świata. To dlatego właśnie, że jesteś taki zakłamany najpierw straciłeś żonę, a potem nie potrafiłeś odzyskać. Swoim zachowaniem skrzywdziłeś też bardzo swoich synów, tak samo jak Twoja żona. Twoja troska o nich to tylko słowa, bo czyny za tym nie szły, a przypieczętowałeś to ostatecznie chęcią opuszczenia ich dla kobiety i zostawienia z żoną, którą sam wielokrotnie uznawałeś za wysoce nieodpowiedzialną.

A co do Twoich zapewnień, że Twoją aktualną wybranką nie jest Ex, to są one zbędne, bo my Wiedźmy wiemy, że Twoja Ex nigdy Cię nie chciała na zawsze - taka przykra prawda Piotrek (choć wiem, że prawdy nie lubisz), gdyby było inaczej już dawno byś zdradził żonę nie tylko emocjonalnie.

Dopóki będziesz szedł w zaparte, dopóty będziesz stał w miejscu.

To było Piotrze na poważnie, a teraz żarty big_smile (przecież wiesz że je lubię).

Czy Ty zauważyłeś jak ja uwodzę moich forumowych kolegów? Mój Słodziutki smile w realu nie miałbyś ze mną szans smile

Poza tym Piotrze mylisz się co do I_see_beyond Ona nie jest moją psiapsiółką Ona jest Moją Wirtualną Kochanką. Jak mogłeś tego nie zauważyć big_smile

2,453 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-08-03 22:06:36)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

A co do Twoich zapewnień, że Twoją aktualną wybranką nie jest Ex, to są one zbędne, bo my Wiedźmy wiemy, że Twoja Ex nigdy Cię nie chciała na zawsze - taka przykra prawda Piotrek (choć wiem, że prawdy nie lubisz), gdyby było inaczej już dawno byś zdradził żonę nie tylko emocjonalnie.

Widzisz Piotr, tak to już jest, że wiedźmy wiedzą WSZYSTKO. Dlatego wyrok na ciebie już został wydany. Ze zdradzonego stałeś się zdradzaczem. Przecież jakiś powód tego, że zostałeś zdradzony musi być. Gdyby wszystko w twoim małżeństwie było ok, to i zdrady by nie było. Dziewczyny, ups.... wiedźmy, namierzyły już przyczynę. Ciekawe, co one robiły lub nie robiły, że teraz na forum dla zdradzonych robią sabaty big_smile

Lilka787 napisał/a:

Dopóki będziesz szedł w zaparte, dopóty będziesz stał w miejscu.

Z tym to się akurat zgadzam.
Zrozum, że twoje małżeństwo nie było ani idealne, ani nawet dobre, jak próbujesz sam siebie i innych przekonać. Prędzej toczyło się, działały siły bezwładności. Związek tworzą dwie osoby i za jego rozpad zawsze odpowiadają dwie osoby. Kwestią sporną może być tylko podział proporcji, kto w jakiej części zapracował na jego rozpad, ale nie zapracował na jego przetrwanie i rozwój.

2,454

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Summerko czy przeczytałaś obydwa całe wątki Piotra, bo nie wygląda na to.
Piotrek sam wszystko opisał, wystarczy zacytować JEGO słowa. To nie są wnioski, ale fakty.

Summerko nie bądź taka ciekawa, bo się jeszcze przekonasz na własnej skórze.

I nie ma w tym ironii.

2,455 Ostatnio edytowany przez santapietruszka (2016-08-03 22:55:51)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ja przeczytałam obydwa wątki "od deski do deski".

Jeśli prawdą jest, że pierwszy romans Żony Piotra miał miejsca wcześniej niż historia Lackycośtam, to ja Go rozumiem smile Sama miałam podobnie. Historia rozwinęła mi się nieco już po złożeniu przeze mnie wniosku o rozwód (z innych powodów niż zdrada) - ale i tak nie do końca, bardziej była to historia w mojej głowie. Pewnie według Was będę wredną zdradzającą, nieważne, że mój exmąż przyprowadzał moją następczynię do naszego domu, teoretycznie już podzielonego, ale fizycznie jeszcze nie - kiedy nie był jeszcze byłym mężem big_smile. Jak pierwszy raz z nią przylazł, to zrobiło mi się mimo pozwu o rozwód słabo i sama zagadałam do kolegi, który kiedyś mi się bardzo podobał (nie nazywam tego już miłością, bo to było w podstawówce), a z którym miałam kontakt typowo smsowy na zasadzie "co słychać". On - tak uważam - wykazał się poziomem i odpisał właśnie tak, jak chciałam. Nic o miłości, a coś w guście: szkoda, że Cię tu nie ma. Przez parę następnych tygodni miałam go w głowie, dopóki nie wywietrzał. Tylko dlatego, że wtedy odpisał tak, jak mi to było potrzebne. Do dziś jestem mu za to wdzięczna. Do dziś mamy kontakt smsowo-telefoniczny, czasem (raz na dwa lata średnio big_smile ) jakaś kawa...

I powtórzę - wszystko to pod warunkiem, że chronologia była taka, jak przedstawia Piotr smile W przeciwnym wypadku zgadzam się z Wami smile

2,456 Ostatnio edytowany przez I_see_beyond 7176 (2016-08-03 23:45:23)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
summerka88 napisał/a:

Widzisz Piotr, tak to już jest, że wiedźmy wiedzą WSZYSTKO. Dlatego wyrok na ciebie już został wydany. (...)Dziewczyny, ups.... wiedźmy, namierzyły już przyczynę. Ciekawe, co one robiły lub nie robiły, że teraz na forum dla zdradzonych robią sabaty big_smile

Witaj, Summerko88! Zrób nam analizę naszego problemu, pleeeeaseeee! big_smile big_smile big_smile wink wink wink

Ja tam lubię klimaty sądowe. big_smile Na przykład ... kręcą mnie ... sądy kapturowe***. big_smile


A sabaty na tym forum to się odbywają ... REGULARNIE!


Mówię Ci, Summerko88, Piotr74 wypowiedział złe słowa w złą godzinę. big_smile

Piotr74 napisał/a:

wiedźmy ple ple wink

To są, kuźwa, konsekwencje nieodpowiedniego stosowania magicznych formuł. big_smile Przez dyletantów! big_smile

Piotr74, miałeś tak wesoło na swoim wątku kiedyś? big_smile

*** Czerwony Kapturek:

http://2.bp.blogspot.com/-GmVGUAZ7Smc/TzKtfqofbOI/AAAAAAAAAfo/Qyg6bNFS_ko/s1600/image.axd.gif

PS Czy jest na sali lekarz? big_smile

Moja autodiagnoza: poczułam klimat mojego ulubionego forum. big_smile

PS Piotrze74, dobrej nocy. smile Nie wymawiaj już ... zakazanych imion. wink

2,457 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2016-08-04 04:48:06)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

Piotrze ja mój poprzedni wpis uważam za jak najbardziej sensowny, do takiego właśnie wniosku doszłam czytając liczące po kilkadziesiąt stron wątki Waszej trójki.

To było na serio, ja uważam , że zdradzacze i kochanki pasują do siebie jak ulał i powinni wiązać się ze sobą, albo przynajmniej często pić ze sobą kawę big_smile Dałam Cię do jednego stolika z nimi bo rozczuliło mnie to jak troszczyłeś się o biedną Roxann oraz dlatego, że mimo tak licznych komentarzy tak wielu forumowiczów, wszyscy troje nie zrozumieliście nic a nic.

Piotrek co do Twojej winy już się nie będę rozpisywać, zrobiłam to wcześniej, a Ty sam dałeś na nią najlepszy dowód - Twoje własne słowa wypowiedziane jako Lacky. Nie obronisz tej tezy Piotrek choćbyś próbował do końca świata. To dlatego właśnie, że jesteś taki zakłamany najpierw straciłeś żonę, a potem nie potrafiłeś odzyskać. Swoim zachowaniem skrzywdziłeś też bardzo swoich synów, tak samo jak Twoja żona. Twoja troska o nich to tylko słowa, bo czyny za tym nie szły, a przypieczętowałeś to ostatecznie chęcią opuszczenia ich dla kobiety i zostawienia z żoną, którą sam wielokrotnie uznawałeś za wysoce nieodpowiedzialną.

A co do Twoich zapewnień, że Twoją aktualną wybranką nie jest Ex, to są one zbędne, bo my Wiedźmy wiemy, że Twoja Ex nigdy Cię nie chciała na zawsze - taka przykra prawda Piotrek (choć wiem, że prawdy nie lubisz), gdyby było inaczej już dawno byś zdradził żonę nie tylko emocjonalnie.

Dopóki będziesz szedł w zaparte, dopóty będziesz stał w miejscu.

To było Piotrze na poważnie, a teraz żarty big_smile (przecież wiesz że je lubię).

Czy Ty zauważyłeś jak ja uwodzę moich forumowych kolegów? Mój Słodziutki smile w realu nie miałbyś ze mną szans smile

Poza tym Piotrze mylisz się co do I_see_beyond Ona nie jest moją psiapsiółką Ona jest Moją Wirtualną Kochanką. Jak mogłeś tego nie zauważyć big_smile


To zaczne od konca, z zartobliwa nuta.
Otoz ja nie zwracam uwagi na to jak uwodzisz internetowych kolegow, bo jakos nie interesuje mnie to za bardzo i w konkury z Toba bym nie stawal w realu, nawet gdybym mial okazje tongue. Co do Twoich relacji z I_see_beyond, to powiem Ci, ze ja akurat naleze do bardzo tolerancyjnych osob i nie zszokowal mnie wasz wirtualny romans wink.
A teraz na powaznie.
Lilka ja sie nie wypieram tego, ze w pewnym momencie faktycznie jakies uczucia do eks odzyly. Tak bylo. Ty tylko nie rozumiesz jednej podstawowej kwestii. Zobacz kiedy ja to pisalem. Duzo po tym jak wiedzialem juz o zdradzie, po tym jak jz wyprowadzila sie z domu i zostawila mnie samego z dziecmi.
Dlaczego nie krytykujesz tego, ze zalozylem tez wtedy konta na prtalach randkowych?
Ludzie, ktorzy zostaja postawieni w takiej sytuacji jak ja, robia o wiele wieksze glupstwa, bo zwyczajnie ich emocje i mysli nie sa na normalnym poziomie.
Ciezko Ci to zrozumiec, bo nigdy w takiej sytuacji nie bylas i nie zycze Ci abys kiedykolwiek sie znalazla.
Jakimi czynami ja skrzywdzilem moich synow? Tym, ze jako jedyny interesowalem sie ich stanem emocjonalnym, ze chodzilem z nimi do psychologa i jeszcze spotykala mnie za to krytyka ze strony jz? A moze tez tym, ze nie opuscilem dzieci jak ich matka? To, ze pojawila sie taka mysl w mojej glowie nie znaczy, ze faktycznie bym tak zrobil, bo od mysli do czynow jest daleka droga. Chyba, ze ktos postepuje bezrefleksyjnie, ale ja do takich osob nie naleze. Chlopcy nie czytaja w moich myslach, wiec nie wiedza, ze glupiemu wtedy ojcu cos takiego chodzilo po glowie smile.
Uwazasz , ze ja skrzywdzilem moja zone znajomoscia z ex. To Ty chyba znasz ja lepiej niz ja, malo tego znasz ja lepiej niz ona sama siebie,  o jakos na rozprawie nie podniosla kwestii moich kontaktow z ex, ze czula sie z tym zle, ze ja to bolalo, ze czula sie zdradzona. Mozesz mi to jakos logicznie wytlumaczyc. Przeciez gdyby faktycznie czula sie zdradzona, to to by byl jej koronny argument przeciwko mnie. O ex nie padlo z jej ust ani jedno slowo, za to dowiedzialem sie, ze moja wina jest granie na komputerze i kilka innych, ktore podalem wyzej w innym poscie. Czy teraz bedziesz mi zarzucala zdrade mojej jz z laptopem? wink.
Lilka jest cos takiego jak chronologia zdarzen. Wiesz o tym?
Skoro tak lubisz wracac do postow Luckiego, to dlaczego pomijasz to co ja z tego konta pisalem o moim malzenstwie i mojej zonie w 2012, kiedy pierwszy raz sie tu zarejestrowalem? Dlaczego pomijasz fakt, ze wtedy pisalem o zonie i malzenstwie w samych superlatywach, chociaz pare miesiecy wczesniej przylapalem ta kobiete na romansowaniu przez telefon z jakims facetem. Malo istotne prawda? Ja wiem dlaczego. Dlatego bo nie bylo wtedy tematu ex, wiec nie ma sie do czego przyczepic, a wspomnienie o tym zburzyloby Ci moj obraz, ktory tak skrzetnie sobie zbudowalas smile.
Jesli uwazasz, ze ja sie o Roxann troszczylem, to chyba wybiorczo czytasz moje posty, bo wiele tam bylo takich ironicznych, bo dziewczyna mnie bawila rozwazaniami w kolko jednego i tego samego.
I prosze nie rob ze mnie tu na forum jakiegos notorycznego klamczucha forumowego, bo nim nie bylem i nie jestem. Sklamalem raz, proszac o opinie na temat zachiwania ex w stosunku do mnie i tyle. To byl blad i przeprosilem wszystkich za to. Natomiast tak jak pisalem sytuacja w jakiej wowczas bylem, emocje, nie sluzyly racjonalnemu mysleniu.
Jeden z moich nauczycieli wpoil we mnie pewna zasade, nigdy nie mow nigdy.
Wiec wybacz ale Twoje ex nigdy Cie nie chciala potraktuje z przymruzeniem oka.
Wlasnie dwa tygodnie temu zakonczyla swoj paroletni zwiazek, bo jej facet okazal sie zazdrosnym manipulatorem, ktory chcial ja ograniczac na kazdym kroku. Kobieta pomogla mi ostatnio jak zepsul mi sie samochod i pojechala ze mna swoim autem, zebym mial jak wrocic z serwisu, bo byl w innej miejscowosci i nie mialbym jak wrocic, a w nagrode od swojeg faceta uslyszala, ze nie chce jej znac, bo pokazala mu kto jest dla niej waznieszy. Zwykla kolezenska przysluga a oskarzenia jak o najgorsza zdrade. Na takiej zasadzie dzialala i dziala nadal moja jz. Jak to sie mowi nie ma to jak zrobic z igly widly. wink
Na koniec jeszcze dodam, ze popieram z calego serca Twoj postulat, zeby kochanki wiazaly sie ze zdradzaczami, dlatego chce mojej jz dac wolnosc, bo bedzie mogla stworzyc cudowny zwiazek ze swoim big love, o oje sa siebie warci smile. Szkoda tylko, ze jako ta poszkodowana wedlug Ciebie, sama nie zlozyla pozwu rozwodowego skoro jej tak zle bylo w malzenstwie ze mna i tyle czasu wodzila mnie za nos.

2,458

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
santapietruszka napisał/a:

Ja przeczytałam obydwa wątki "od deski do deski".

Jeśli prawdą jest, że pierwszy romans Żony Piotra miał miejsca wcześniej niż historia Lackycośtam, to ja Go rozumiem :) Sama miałam podobnie. Historia rozwinęła mi się nieco już po złożeniu przeze mnie wniosku o rozwód (z innych powodów niż zdrada) - ale i tak nie do końca, bardziej była to historia w mojej głowie. Pewnie według Was będę wredną zdradzającą, nieważne, że mój exmąż przyprowadzał moją następczynię do naszego domu, teoretycznie już podzielonego, ale fizycznie jeszcze nie - kiedy nie był jeszcze byłym mężem :D. Jak pierwszy raz z nią przylazł, to zrobiło mi się mimo pozwu o rozwód słabo i sama zagadałam do kolegi, który kiedyś mi się bardzo podobał (nie nazywam tego już miłością, bo to było w podstawówce), a z którym miałam kontakt typowo smsowy na zasadzie "co słychać". On - tak uważam - wykazał się poziomem i odpisał właśnie tak, jak chciałam. Nic o miłości, a coś w guście: szkoda, że Cię tu nie ma. Przez parę następnych tygodni miałam go w głowie, dopóki nie wywietrzał. Tylko dlatego, że wtedy odpisał tak, jak mi to było potrzebne. Do dziś jestem mu za to wdzięczna. Do dziś mamy kontakt smsowo-telefoniczny, czasem (raz na dwa lata średnio :D ) jakaś kawa...

I powtórzę - wszystko to pod warunkiem, że chronologia była taka, jak przedstawia Piotr :) W przeciwnym wypadku zgadzam się z Wami :)

Chronologia zdarzen jest jak najbardziej prawdziwa.
Kiedy pierwszy romans jz wyszedl na jaw, to przepraszala mnie ze lzami w oczach. Mowila, ze byla glupia i nigdy wiecej czegos takiego nie zrobi, zarzekala sie, ze do niczego, oprocz pisania nie doszlo, a teraz po latach dowiedzialem sie, ze nie koniecznie mowila prawde, bo jedna z jej kolezanek powiedziala mi, ze byla gdzies z tym typkiem na dyskotece, oszukujac mnie, ze idzie z kolezankami i wspominajac tamte chwile, raczej sadze, ze do zdrady fizycznej tez doszlo, bo jakos za bardzo jz przezywala tamta sytuacje, bardzo zle mowila o tym mezczyznie, ze okazal sie frajerem i tego typu rzeczy. Pomiedzy tamtym romansem a obecnym przylapalem tez jz na jakims flircie z innym, zonatym klientem sklepu. Pisala sobie z nim na fb i od razu wykasowywala wiadomosci. Majac podejrzenia, ktoregos ranka udalo mi sie wyslac z jej telefonu smsa na numer, ktory miala schowany w torebce. Wywiazala sie konwersacja, z ktorej wynikalo, ze jest to ten ,,przyjaciel" z fb. Final tej rozmowy byl taki, ze koles napisal do mojej jz, kochanie nikt i nic nie stanie na przeszkodzie, zebysmy byli razem. Obudzilem zone, zapytalem co to ma znaczyc a facetowi, napisalem kilka ostrych smsow juz z mojego telefonu, ze ma pecha bo pisal ze mna a nie moja zona. Kazalem mu sie od niej odczepic, ostrzegajac, ze jak tego nie zrobi to pokaze te jego milosne smsy jego zonie. Poskutkowalo, bo przestal przychodzic do sklepu i w jednej chwili jego wielka milosc do cudzej zony wyparowala :).
Cala reszta to juz obecna nowa wielka milosc kobiety, ktora mam nadzieje juz wkrotce przestanie byc moja zona.

2,459

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
I_see_beyond napisał/a:
summerka88 napisał/a:

Widzisz Piotr, tak to już jest, że wiedźmy wiedzą WSZYSTKO. Dlatego wyrok na ciebie już został wydany. (...)Dziewczyny, ups.... wiedźmy, namierzyły już przyczynę. Ciekawe, co one robiły lub nie robiły, że teraz na forum dla zdradzonych robią sabaty big_smile

Witaj, Summerko88! Zrób nam analizę naszego problemu, pleeeeaseeee! big_smile big_smile big_smile wink wink wink

Ja tam lubię klimaty sądowe. big_smile Na przykład ... kręcą mnie ... sądy kapturowe***. big_smile


A sabaty na tym forum to się odbywają ... REGULARNIE!


Mówię Ci, Summerko88, Piotr74 wypowiedział złe słowa w złą godzinę. big_smile

Piotr74 napisał/a:

wiedźmy ple ple wink

To są, kuźwa, konsekwencje nieodpowiedniego stosowania magicznych formuł. big_smile Przez dyletantów! big_smile

Piotr74, miałeś tak wesoło na swoim wątku kiedyś? big_smile

*** Czerwony Kapturek:

http://2.bp.blogspot.com/-GmVGUAZ7Smc/TzKtfqofbOI/AAAAAAAAAfo/Qyg6bNFS_ko/s1600/image.axd.gif

PS Czy jest na sali lekarz? big_smile

Moja autodiagnoza: poczułam klimat mojego ulubionego forum. big_smile

PS Piotrze74, dobrej nocy. smile Nie wymawiaj już ... zakazanych imion. wink

Obiecuje, ze nie bede wiecej wymawial zaklec na publicznym forum, bo jak widac czarus ze mnie jest kiepski wink.
A na tym watku bylo nie raz juz wesolo i mam nadzieje, ze tak zostanie.
Milego dnia zycze smile

https://www.youtube.com/watch?v=1_XsuuQNT9E

2,460 Ostatnio edytowany przez summerka88 (2016-08-04 07:19:57)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

Summerko czy przeczytałaś obydwa całe wątki Piotra, bo nie wygląda na to.
Piotrek sam wszystko opisał, wystarczy zacytować JEGO słowa. To nie są wnioski, ale fakty.

Summerko nie bądź taka ciekawa, bo się jeszcze przekonasz na własnej skórze.

I nie ma w tym ironii.

Lilka, przeczytalłam oba wspomniane wątki. Proponuję, abyś znalazła odpowiedni cytat, może wtedy coś ci się otworzy i w głowie zaświta.
W przeciwieństwie do ciebie nie jestem przekona, że Piotr zdradziłby żonę, gdyby ex wysłała mu komunikat zachęcający. Piotr potrzebował dowartościowania w relacjach z inną, ale to typ, faceta, który na flirtowaniu kończy. W tamtej sytuacji z ex chyba chciał odpłacić żonie tym samym, co ona jemu sprezentowała. Taki trochę mściwy typek w stosunku do kobiety, która była ponoć jego ukochaną, ale nie zdradzacz. No wybacz big_smile
W życiu nie związałabym się z facetem w typie Piotra, bo dla mnie on jest miałkim i niewyraźnym konformistą, trochę bez jaj, trochę bez jasnego myślenia, kiedy sytuacja takiego wymaga. Zwyczajnie nie moja bajka, ale dla kobiet, dla których ważne jest, aby tylko nie zdradzał będzie odpowiednim kandydatem wink. Takie jest moje zdanie.
Przecież dobrze wiesz, że niektórzy w związku szukają partnerstwa, wzajemnego poszanowania dla uczuć i troski, a inni potrzebują w domu "figury", która stoi na funkcji partnera i jawnie nie sprzeniewierza się przeciwko związkowi. A cichaczem ... wink

I_see_beyond napisał/a:

Witaj, Summerko88! Zrób nam analizę naszego problemu, pleeeeaseeee! big_smile big_smile big_smile wink wink ;

Ja tam lubię klimaty sądowe. big_smile Na przykład ... kręcą mnie ... sądy kapturowe***. big_smile


A sabaty na tym forum to się odbywają ... REGULARNIE!


Mówię Ci, Summerko88, Piotr74 wypowiedział złe słowa w złą godzinę. big_smile

Żadnej analizy nie będzie. Ja sama przecież wiedźmą jestem big_smile
Widzisz I_see, niektórzy zakładają swoje wątki i szczerze w nich piszą o swoich stanach emocjonalnych, a niektórzy, jak ty, Lilka, i ja tylko sobie sądy wydajemy, regularnie, czasem kapturowe wink

2,461

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
summerka88 napisał/a:

Żadnej analizy nie będzie. Ja sama przecież wiedźmą jestem big_smile
Widzisz I_see, niektórzy zakładają swoje wątki i szczerze w nich piszą o swoich stanach emocjonalnych, a niektórzy, jak ty, Lilka, i ja tylko sobie sądy wydajemy, regularnie, czasem kapturowe wink

Summerko88 big_smile Zainspirowałaś mnie w tej chwili i to bardzo pozytywnie. big_smile
Zaszaleję w netkafejce wieczorem!

Piotrze74, Ale w koło jest wesoło to w zasadzie możesz wstawić na wątku "Moje cudowne życie ...". Idealnie tam pasuje! smile Jest po prostu ... Perfect ! wink

No to ja też życzę wszystkim forumowiczom miłego dnia. smile

2,462 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-08-04 10:58:31)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrek zadziwiające jest to jak Ty nawet żartów nie rozumiesz.

A mnie się nie che Tobie już nic tłumaczyć, z doświadczenia już wiem, że to bezcelowe.
Można sobie poczytać wcześniejsze moje wypowiedzi i cytaty. I nie tylko moje.
Zadania nie zmieniłam, a wyrobiłam je sobie w oparciu o TWOJE słowa Piotrek.

Razi mnie to jak wyrażasz się o swojej żonie i jednocześnie mówisz, że Ją szanujesz. To jeszcze jeden przykład na to, że u Ciebie słowa i czyny nie idą w parze.

Ja przekonałam się że zasada "wyjątek potwierdza regułę", dotyczy również zdrady. Dlatego nie wrzucam już wszystkich zdradzaczy do jednego wora.

Dziś wiem, że zdrada może być konsekwencją. I doskonale zostało to wytłumaczone już parę stron temu przez Elle. To kim dla Ciebie była Twoja żona (na podstawie Twoich własnych słów).

Dla mnie kolejność jest następująca: najpierw zdradziłeś, a potem zostałeś zdradzony.

Dla Ciebie żona jest tą która "rozłożyła nogi"*.

A oto kim jest dla mnie.

Wyobrażam sobie małą dziewczynkę, która zamiast miłości dostawała tylko ból; szuka jej potem rozpaczliwie, ale nie znajduje, bo okazuje się że była tylko opcją, tupie nóżkami że się nie zgadza, że nie chce być tak traktowana, ale na próżno i co robi kiedy pragnienie miłości sięga zenitu - idzie szukać gdzie indziej, nie wiedząc że to co znajduje to tylko iluzja, bo świat może dać tylko okruchy miłości jak: uśmiech dziecka, zatroskaną twarz matki, poświęcenie wolontariuszy w hospicjum, wyciągniętą na pomoc dłoń przyjaciela, niewinne oczy dziewczyny, która kocha pierwszy raz.

*Piotrusiu powinieneś już wiedzieć, że najbardziej zajebisty sex dla kobiety to ten kiedy ma złączone nogi big_smile


Summerko Jestem naprawdę pod wrażeniem smile Poszerzyłaś mi perspektywę. Dzięki.

2,463

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

Piotrek zadziwiające jest to jak Ty nawet żartów nie rozumiesz.

A mnie się nie che Tobie już nic tłumaczyć, z doświadczenia już wiem, że to bezcelowe.
Można sobie poczytać wcześniejsze moje wypowiedzi i cytaty. I nie tylko moje.
Zadania nie zmieniłam, a wyrobiłam je sobie w oparciu o TWOJE słowa Piotrek.

Razi mnie to jak wyrażasz się o swojej żonie i jednocześnie mówisz, że Ją szanujesz. To jeszcze jeden przykład na to, że u Ciebie słowa i czyny nie idą w parze.

Ja przekonałam się że zasada "wyjątek potwierdza regułę", dotyczy również zdrady. Dlatego nie wrzucam już wszystkich zdradzaczy do jednego wora.

Dziś wiem, że zdrada może być konsekwencją. I doskonale zostało to wytłumaczone już parę stron temu przez Elle. To kim dla Ciebie była Twoja żona (na podstawie Twoich własnych słów).

Dla mnie kolejność jest następująca: najpierw zdradziłeś, a potem zostałeś zdradzony.

Dla Ciebie żona jest tą która "rozłożyła nogi"*.

A oto kim jest dla mnie.

Wyobrażam sobie małą dziewczynkę, która zamiast miłości dostawała tylko ból; szuka jej potem rozpaczliwie, ale nie znajduje, bo okazuje się że była tylko opcją, tupie nóżkami że się nie zgadza, że nie chce być tak traktowana, ale na próżno i co robi kiedy pragnienie miłości sięga zenitu - idzie szukać gdzie indziej, nie wiedząc że to co znajduje to tylko iluzja, bo świat może dać tylko okruchy miłości jak: uśmiech dziecka, zatroskaną twarz matki, poświęcenie wolontariuszy w hospicjum, wyciągniętą na pomoc dłoń przyjaciela, niewinne oczy dziewczyny, która kocha pierwszy raz.

*Piotrusiu powinieneś już wiedzieć, że najbardziej zajebisty sex dla kobiety to ten kiedy ma złączone nogi :D


Summerko Jestem naprawdę pod wrażeniem :) Poszerzyłaś mi perspektywę. Dzięki.

Lilka z calym szacunkiem dla Twojej osoby pleciesz bzdury straszne.
Powiedzmy, ze uznam iz dopiero wstalas i jeszcze tok logicznego myslenia Ci sie nie wlaczyl ;).
Ja wiem, ze kobieca logika bywa pokretna, ale ze az tak jak Ty ja prezentujesz to jestem w szoku.
Zacznijmy od szacunku do jz jako do matki moich dzieci. Gdzie Ty widzisz, ze ja jej jako matki nie szanuje? Czym innym jest szacunek do matki dzieci, a czym innym jest brak szacunku do osoby, ktora byla bardzo bliska i dopuscila sie zdrady. Jesli Ty takich podstawowych rzeczy nie rozrozniasz, to musisz sie jeszcze wiele nauczyc :(. Tak szanuje ja jako matke dzieci, bo zawsze bede dbal o to zeby dzieci ja szanowaly, zeby nie lekcewazyly jej zdania jako rodzica, zeby nie wykorzystywaly sytuacji miedzy nami i jesli ona powie nie, a ja uznam, ze ma racje, to nigdy nie bede podwazal jej zdania tylko po to, zeby przypodobac sie chlopcom, a jej zrobic na zlosc. Dzieci maja ja szanowac i tego bede od nich oczekiwal, natomiast ja nie musze. Bo ta osoba okazala sie nie warta mojego szacunku i tyle w tym temacie.
Teraz chronologia, twierdzisz, ze ja pierwszy zdradzilem. A wiec zobaczmy jak to wygladalo.
Polowa 2011 roku jz poznaje jakiegos typka w sklepie, zaczynaja sie godzinne rozmowy i pisanie smsow od rana do poznej nocy, chowanie telefonu i inne zachowania wskazujace, ze jz ma romans.
Koniec 2012, albo poczatek 2013 roku przypadkowe spotkanie ex. Wymiana numerami tel. Sporadyczny kontakt smsowy.
Polowa 2013 przylapanie jz na kolejnym flirtowaniu na fb, i przegonienie kolejnego amatora cudzych zon.
Koniec 2013 ex zaklada konto na fb. Korespondencja przenosi sie z smsow na fb, ale nadal sa to pojedyncze wiadomosci w wiekszosci.
Najprawdopodobniej Wrzesien 2014. Jz rozpoczyna swoj obecny romans. Traktuje mnie jak powietrze, totalna olewka. Zaczynam faktycznie czesciej pisac z ex, ale nie ma mowy o zadnych uczuciach. Relacja czysto kolezenska, ludzi ktorzy znaja sie ponad dwadziescia lat.
Grudzien 2014.dowiaduje se o zdradzie, poczatek 2015 jz, 2 slownie dwa razy wyprowadza sie do kochanka, w dupie ma zaplakanego syna, ktory widzi, ze wali sie jego rodzina. Wtedy kontakt z ex byl najczestszy, bo kobieta zwyczajnie mnie wspierala w trudnym czasie, a w mojej glowie zaczynaja krazyc mysli, jak by potoczylo se moje zycie, gdybym 15 lat temu wybral ex a nie jz.
O ile dobrze pamietam moj wpis na koncie luckiego pojawa sie jakos w polowie lutego 2015 roku.
Lilka co to jest linia czasu to uczyli mnie w polowie podstawowki, proponuje, zebys sie cofnela do tamtego okresu i przypomniala sobie co oznacza slowo chronologia ;).
Pytalem o to w poprzednim poscie i prosilem o logiczne wytlumaczenie, dlaczego ta biedna, mala dziewczynka, jak okreslilas moja jz , nie zarzucila mi zdrady na sali sadowej. Prosilem o podanie powodu jej pierwszej zdrady z 2011, kiedy ja nie mialem zadnego kontaktu z ex i wcale do niego nie dazylem.
Pomjasz te wazne pytania, bo sa dla Ciebie i Twojej logiki nie wygodne po prostu.
Tak samo jak to, ze w 2012 pisalem, ze moje malzenstwo i moja zona sa dla mnie wszystkim i, ze nasze malzenstwo jest udane.
Dlaczego do tego se nie odniesiesz, ciagle to pomijasz? Bo nie miesci sie w Twojej glowie, ze zdradzony facet tak mogl wtedy pisac o swojej zonie?
Bo nie bylo zadnej ex wtedy, wiec nie ma jak przeinaczyc faktow?
Biedna mala dziewczynka szukala milosci, to dlaczego ta biedna mala dziewczynka nie zlozyla pozwu o rozwod juz piec lat temu, tylko co chwile jakies romansiki jej sie przydazaja? Bo jest mala, zagubiona dziewczynka? Nie Lilko bo jest dorosla, dojrzala kobieta, wyrachowana i bezduszna a do tego materalistka.
Po co jej rozwod, podzial majatku? Przeciez wtedy trzeba bedzie wziasc odpowiedzialnosc za wlasne zycie. Trzeba bedzie sie zainteresowac rachunkami, nie tak jak teraz kiedy jak ja pytam kiedy sie dolozy do czegos, to slysze, ale ja nie mam pieniedzy. Po co jej rozwod, jesli moze sie okazac, ze to jej sad przyzna opieke nad dziecmi, to kto sie bedzie wtedy zajmowal chlopcami, jak.ona bedzie sobie romansowala w najlepsze?
Dlatego nie kwapila sie do rozwodu, bo miala oplacone rachunki i opieke nad dziecmi a sama mogla sie puszczac w najlepsze, ta biedna mala dziewczynka ;)

2,464

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Lilka787, nie będę bronić Piotrka, bo potrafi to zrobić sam wink, ale w jednym się z nim zgodzę (ba, z każdym, kto został zdradzony - tym bardziej wielokrotnie) - to, że ktoś ma braki z dzieciństwa czy nie czuje się "dokochany" przez partnera, nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla kontaktów za plecami, prowadzenia długich namiętnych rozmów z innymi, czy wreszcie - do zdrady.
To, że jego ex to prosta , wyrachowana kobita - o tym pisałam od początku. Na pewno nie jest to typ intelektualistki czy myślicielki, co przyznał sam Piotr.
Zamroczył go cyc, co tez przyznał i wziął ją za żonę wink
Zdarza się.

To, że miał tutaj drugie konto, z którego radził się jak bzyknąć ex - to też jest fakt i nie wymazują tego fikołki jego małżonki ze Zdzisławem ze sklepu.

Ale jak patrzymy kto jest 'winny', to moim skromnym zdaniem małżeństwo Piotrusia to od początku mezalians w pewnym sensie był. Ale jak faceta zamroczy 'pomroczność jasna' i ma regularnego lodzika, to robi się różne głupstwa. Zwłaszcza jak nie jest się typem , który przebiera w kobietach, tylko dąży do założenia rodziny.

2,465 Ostatnio edytowany przez Lilka787 (2016-08-04 12:34:10)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrusiu wybacz, ale nie chce mi się czytać po raz setny tego samego, więc darowałam sobie po kilku pierwszych zdaniach.
Brzmisz jak zdarta płyta. Niby tyle czytałeś, a nie masz pojęcia o zaburzeniach osobowości. Zero wglądu w siebie. Zero wglądu w przeszłość własnej żony.


Ty to powinieneś być wdzięczny, że są osoby które chciały Ci otworzyć oczy, ale do tego to musiałbyś mieć odrobinę pokory.

A poza tym to mam prawo mieć własne zdanie. Ty również, z tą różnicą, że to Ty założyłeś wątek, aby poznać problem z szerszej perspektywy.


Elle   moim zdaniem Piotrek prezentuje taki sam poziom jak Jego żona. I w równym stopniu odpowiada za zdrady w Jego małżeństwie.
Dla mnie jest 1:1. Tylko jakoś wcale nie jest mi Piotra żal.

Wkleję epilog do tych ostatnich moich przemyśleń, ale nie tutaj, jestem pewna, że się pod nim podpiszesz.

2,466

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

Piotrusiu wybacz, ale nie chce mi się czytać po raz setny tego samego, więc darowałam sobie po kilku pierwszych zdaniach.
Brzmisz jak zdarta płyta. Niby tyle czytałeś, a nie masz pojęcia o zaburzeniach osobowości. Zero wglądu w siebie. Zero wglądu w przeszłość własnej żony.


Ty to powinieneś być wdzięczny, że są osoby które chciały Ci otworzyć oczy, ale do tego to musiałbyś mieć odrobinę pokory.

A poza tym to mam prawo mieć własne zdanie. Ty również, z tą różnicą, że to Ty założyłeś wątek, aby poznać problem z szerszej perspektywy.


Elle   moim zdaniem Piotrek prezentuje taki sam poziom jak Jego żona. I w równym stopniu odpowiada za zdrady w Jego małżeństwie.
Dla mnie jest 1:1. Tylko jakoś wcale nie jest mi Piotra żal.

Wkleję epilog do tych ostatnich moich przemyśleń, ale nie tutaj, jestem pewna, że się pod nim podpiszesz.

Lilko a ja sie zastanawiam czemu tak bardzo emocjonalnie po raz kolejny podchodzisz do tematu czyjejs zdrady i czemu tak bronisz ex Piotra,  tlumaczysz jej czyny zaburzeniami, brakami z dziecinstwa itp. Czasem mam wrazenie ze Ty udzielajac sie tutaj probujesz sama  siebie jakos uspokoic, odniesc to do wlasnego zycia na zasadzie ze zdrada zawsze musi miec przyczyne ( bo rodzice nie kochali wystarczajaco mocno, bo maz oddalil sie emocjonalnie) i bardzo boisz sie przyjac do wiadomosci to ze czasem ludzie poprostu zdradzaja bo sa zli, niedorozwinieci duchowo, egoistyczni. Czego sie boisz? Ze Ciebie to tez moze spotkac?

2,467

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nie Feniks, to nie o to chodzi. Czytałam dużo o zaburzeniach osobowości. Natknęłam się na bardzo dramatyczne historie. I dziś już wiem, że przyczyn zdrady jest WIELE, w tym również takie które pokazują wyraźnie winę drugiej osoby. To są jednak wyjątki od reguły.

2,468

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dokładnie, Lilka787 - ja też nie pojmuje tej potrzeby wyrozumiałości i wspaniałomyślności względem zdradzających u Ciebie.
Co innego rozumieć ich pobudki, a co innego oczekiwać, że ktoś będzie ich żałował i głaskał po główce 'cacy, cacy..Tatuś i Mamusia niedokochali w dzieciństwie, to bidusie muszą zdradzać teraz.. sad"

No nie.
Przykro mi, ale nie. Jestem na to przykładem.
Tak jak miałam wiele braków w dzieciństwie, tak nikogo nie zdradziłam - na pewno nie świadomie i z wyrachowaniem i nie zamierzam.

To są osoby- tak jak napisała Feniks - z ZEROWYM życiem duchowym. Bo to nawet nie trzeba wielkiej inteligencji emocjonalnej żeby jakieś podstawowe normy lojalności w życiu stosować.
Ja mogę taką osobę rozumieć w takim sensie 'ludzkim' i wiedzieć, z czego wynikają jej decyzje i że jest nieświadoma, ale to nie znaczy, że trzeba bawić się w terapeutę i Matkę Teresę.
Związek nie na tym polega wg mnie.

2,469

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Od kiedy powody, przyczyny zdrady są usprawiedliwieniem?
Nie będę potępiał Piotra. Przerobiłem mniej więcej co on. Zawsze podkreślam, że moim szczęściem jest moja przeszłość, z alkoholizmem przede wszystkim. Tylko dzięki temu miałem i mam styczność z psychologami, całym tym bajzlem ludzi poszarpanych-dda, zaburzenia co tylko. Jedyna moja przewaga. Żona Piotra nie ma niczego zdiagnozowanego. Bez podstawowej wiedzy (i sił co też ważne ) mógł tylko przemęczyć swoje paskudne lata. Zrobił tyle ile mógł. Jest też ostatnią osobą, która ma wpływ na swoją jż.
Kwestia współwiny. Jakąś część na pewno, ale czy zdradę? Bez przesady. Zdrada powala. Nie znam idealnego sposobu na poradzenie sobie ze zdradą. Ktoś zna?
Jeśli mowa już o zaburzeniach itp. Czemu nie stawia się żony Piotra na równi z innymi ? Narcyzami, syndromen Piotrusia Pana, psychofagami? Mała dziewczynka jest inna od małego chłopca?

2,470 Ostatnio edytowany przez Piotr74 (2016-08-04 13:26:04)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Lilka787 napisał/a:

Piotrusiu wybacz, ale nie chce mi się czytać po raz setny tego samego, więc darowałam sobie po kilku pierwszych zdaniach.
Brzmisz jak zdarta płyta. Niby tyle czytałeś, a nie masz pojęcia o zaburzeniach osobowości. Zero wglądu w siebie. Zero wglądu w przeszłość własnej żony.


Ty to powinieneś być wdzięczny, że są osoby które chciały Ci otworzyć oczy, ale do tego to musiałbyś mieć odrobinę pokory.

A poza tym to mam prawo mieć własne zdanie. Ty również, z tą różnicą, że to Ty założyłeś wątek, aby poznać problem z szerszej perspektywy.


Elle   moim zdaniem Piotrek prezentuje taki sam poziom jak Jego żona. I w równym stopniu odpowiada za zdrady w Jego małżeństwie.
Dla mnie jest 1:1. Tylko jakoś wcale nie jest mi Piotra żal.

Wkleję epilog do tych ostatnich moich przemyśleń, ale nie tutaj, jestem pewna, że się pod nim podpiszesz.

Lilka wybacz, ale to nie ja brzmie jak zdarta plyta, tylko Ty :(. Zarzucasz mi jakies braki, a sama nie rozumiesz tak prostego pojecia jak chronologia zdarzen i nie zuwazasz zaleznosci miedzy przyczyna a skutkiem. To nie ja jestem bezrefleksyjnym czlowiekiem, ale Ty taka postawe prezentujesz.
Nikt Cie nie zmusza, ani do czytania, ani do pisania w tym watku, ale skoro juz to robisz i wchodzisz w dyskusje to rob to podpierajac swoje zdanie sensownymi argumentami, a nie wyssanymi z palca insynuacjami.
Mam prawo miec wlasne zdanie i mam prawo sie bronic, jesli Ci taki poziom dyskusji, gdzie ktos ma odmienne zdanie nie odpiwiada, to zastanow sie nad sensem swoich wypowiedzi w moim i podobnych watkach, a skup sie na relacjach towarzyskich na forum.
Wiesz mnie tez juz nudzi walkowanie w kolko tematu ex, przyczyn zdrady. Ja to juz tu wielokrotnie robilem, ale nie pozwole, zeby ktos tak jak ty przeinaczal fakty, obrazal mnie, mowiac, ze jestem notorycznym klamca, do tego zdradzajacym biedna mala dziewczynke i na dodatek wyrodnym ojcem.
Wiesz jak sie za czasow PRL mowilo o sposobie pisania takim jak Twoj? Pewnie nie wiesz, bo co to chronologia tez nie wiesz, ja Ci powiem, to co robisz to w czystym wydaniu propaganda :).
Zadalem Ci w poprzednim poscie kilka prostych, acz konkretnych i waznych pytan. Nie odpowiedzialas na zadne, bo jesli bys odpowiedziala to Twoja teoria upadlaby niczym mur berlinski.
I nie oczekuje kolejnej odpowiedzie, bo bedzie taka sama jak poprzednie, bez konkretnych argumentow, bez zastanowienia sie ale oparta na smiesznych wyssanych z palca insynuacjach.
Jesli chcesz nadal bronic swoich teorii jaka to ja wielka krzywde wyrzadzilem mojej jz, to prosze kolejnym razem dobrze to podeprzyj faktami, wtedy moze rzeczywiscie otworzysz mi oczy, bo na razie jedyne co widze, to to, ze ty na wlasnych masz wielkie klapki ;-).

Posty [ 2,406 do 2,470 z 2,855 ]

Strony Poprzednia 1 36 37 38 39 40 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024