Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Strony Poprzednia 1 29 30 31 32 33 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,951 do 2,015 z 2,855 ]

1,951

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

O kurde.. tego się nie spodziewałam.

Wycofuje się ze wszystkiego co napisałam o tej kobiecie, twojej żonie.. Kurde, dałam się wyprowadzić w pole i rzucałam oskarżenia na kobietę, którą piotr oszukiwał w zasadzie od samego początku małżeństwa.

Teraz rozumiem skąd ta pseudo wyrozumiałość dla żony. Wiedziałeś, że eks cię nie chce, a nie chciałeś zostać zupełnie na lodzie, więc "wspaniałomyślnie" przyjąłeś małżonkę żeby poczuć się sam ze sobą lepiej, a praktycznie udajesz uczucie do żony od początku.. coś obrzydliwego, a skala twojego zakłamania jest powalająca.

Elle nie wiem z kad u Ciebie wniosek, ze ja oszukiwalem zone od poczatku malzenstwa?
Przeciez to zona byla w moim zyciu ta jedyna kobieta, to z nia sie ozenilem, dla niej nie probowalem sobie ukladania zycia z ex .
Przez 12 lat nie mialem z nia zadnego kontaktu i do niego nie dazylem, bi byla zona ktora bardzo kochalem.
Gdyby mi zalezalo na kontakcie z ex, to moglem go bez problemu odzyskac. Wiedzialem gdzie mieszka, gdzie pracuje, zaden problem, abym sie z nia spotkal, duzo wczesniej.
Ja zonie po jej powrocie w styczniu powiedzialem, ze nie wiem, jak bedzie miedzy nami, bo przez to co zrobila, spowodowala, ze jest ktos inny w mojej glowie. Ale chce sprubowac z nia zaczac na nowo. Wtedy nie wiedzialem, czy ex cos do mnie czuje czy nie.

no ..i ta żona powinna być wdzięczna losowi że ten oto gość ją chce ...bo przecież mógł pstryknąć i ex by miał...

Tak wyglądały wasze relacje - widmo ex gdy piotruś zapragnie...

Mam nadzieje że jednak twoja Żona czyta to - i wykorzysta w sądzie.

daliśmy się wszyscy zmanipulować - Piotruś ojciec i mąż wspaniały.... jedno mi ciągle jeszcze kołacze w głowie... jak to się rysował tu na wspaniałego ojca ... Nie pasowało mi że taki ojciec chce dzieci zostawić "żeby zobaczyła co to za obowiązki "..
Teraz wiem, że to Piotr zobaczył jak to jest być matką 24/7 ...a tatuś i mąż z głową w chmurach i całymi dniami w pracy... wyjazdy. i inne przyjemności...to on nie zajmował się domem i dziećmi na co dzień!
Teraz widzę ze kobieta uciekła od niego.. i zostawiła mu dzieci żeby miał możliwość zobaczyć jak to jest gdy się żyje  ze wszystkim samemu , bo mężuś czas na pogawędki z ex przeznacza.

Gdyby kobieta była taka zła to by nie wróciła do i dla dzieci i nie proponowała tego mężowi .
Tamta jej wyprowadzka to był bunt przeciw zyciu w którym pierwsze skrzypce grał Piotruś i jego niespełniona miłość do ex.
Gdyby Piotr był taki wspaniały ojciec, a jego żona złą matką ..to by mu na myśl nie przyszło zostawiać z nią dzieci.. a przecież tak chciał/chce zrobić jutro.. i ten tekst... wyprowadzam się , co tam dzieci .. pranie sobie muszę zrobić żeby z czystymi gaciami iść !!!
większego błazna jak ten nie widziałam!

Zobacz podobne tematy :

1,952

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A ja mam nauczkę by nie opowiadać się za 1 stroną w małżeństwie, gdy nie mam szansy poznać perspektywy drugiej.. Tak było i z niejakim (ześwirowanym z lekka) roberto - sądzę, że tam tez dałam się zmanipulować.

Żono Pitera, jeśli to kiedyś przeczytasz - PRZEPRASZAM Cię za zbyt szybkie osądy.


Tamta jej wyprowadzka to był bunt przeciw zyciu w którym pierwsze skrzypce grał Piotruś i jego niespełniona miłość do ex.
Gdyby Piotr był taki wspaniały ojciec, a jego żona złą matką ..to by mu na myśl nie przyszło zostawiać z nią dzieci.. a przecież tak chciał/chce zrobić jutro.

Tak, to pogrywanie dziećmi tez zauważyłam.. ale zwaliłam to na karb dużych i skrajnych emocji, jakie szargają piotrkiem, tylko nie wiedziałam co jest ich prawdziwym źródłem..



Kłamstwo zawsze wylezie w najmniej spodziewanym momencie. Dlatego zawsze powtarzam, że trzeba być skrajnie nieświadomym osobnikiem albo potrafić wyprzeć prawdę przed samym sobą (czyli być mocno zaburzonym w kwestii zasad moralnych) żeby wierzyć, że da się na kłamstwie prowadzić życie dobre jakościowo.

1,953

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, sądzę, ze napiszę w imieniu wielu: Twoja wiarygodność w chwili obecnej jest żadna.

Przykre, poza tym odnoszę wrażenie, że Ty nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego co się stało.

Mi kopara opadła.

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Mi również, nie wierzę w to co przeczytałam....  Myślę, że żona powinna jednak poczytać sobie troszkę.... wina- przynajmniej po obu stronach...  masakra totalna, ubolewan nad losem dzieci, które mają takich rodziców sad

1,955 Ostatnio edytowany przez Sponi (2015-05-22 14:52:41)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ponoć żona wypowiadała się w Twoim wątku Piotrze... Na pewno?

Może pora zrobić porządek z tym swoim życiem? Może nadeszła wreszcie ta chwila, by stanąć twarzą w twarz przed samym sobą, nie uważasz? Przed samym sobą...

O dzieciach pisałeś mało. Ja wiem jak one w takich sytuacjach się odnajdują. U Ciebie było tak, jakby milczały... A może wbrew pozorom co nieco już chwytały?

Może u Ciebie jest tak, że wiążąc się ze swoją żoną potraktowałeś ją od początku jak opcję, co? Może dawałeś jej odczuć od początku, że nigdy nie będzie tą jedyną...

Stało się, ale może spróbuj to wszystko naprawić. Na siłę nic nie rób. Może przyznaj wreszcie, że winien wszystkiemu jesteś Ty i Twoja małżonka.

Wyrzygaj wszystko i daj się porzygać. Potem zacznij się obmywać, ale nie tak jak do tej pory. Bo ja wiem, że jeśli ktoś odchodzi, to nie dlatego, że było mu dobrze, że wszystko było ok.

Przemyśl swoje dotychczasowe życie.... Sam już teraz. Zupełnie sam Piotrze.

1,956

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam Państwa,
Śledzę ten watek od początku, nie wypowiadałam się jednak jeszcze nigdy na forum.
Dzisiaj odczułam jednak tak wysoki poziom dyskomfortu, że chyba w celu jego częściowego choćby odreagowania, piszę.

Dyskomfort spowodowany jest oczywiście refleksjami jakie pojawiają się w związku z podwójną tożsamością bohatera związku, a właściwie to chyba podwójną rzeczywistością jaką pod jednym i drugim nickiem opisuje, a dokładniej to rozdwojeniem interpretacji czy odczuwania tej samej rzeczywistości, już sama nie wiem...

Śledząc wątek Piotra z czasem pojawiło się przecież poczucie "facet jest twardy, walczy o to co uważa za najważniejsze w swoim życiu, o rodzinę, o żonę, chowa dumę do kieszeni, na co nie każdego przecież stać i co jest strasznie trudne w takiej sytuacji". Pojawiła się jakiegoś rodzaju sympatia do tej upartej postawy, z którą przecież można się nie zgadzać. A dziś czytamy, że ta sama osoba pisze "mojego małżeństwa praktycznie już nie ma" oraz że tęskni do innej kobiety.
Pod nikiem Piotr walczący jak lew o rodzinę mąż, absolutnie w ta walkę zaangażowany, któremu nie w głowie inne kobiety, tu przytoczę fragment wypowiedzi z 8-go marca "w tej chwili ani nie mam czasu, ani ochoty na spotkania z innymi kobietami, nie jetem jeszcze na to gotowy i nie chcę nikogo skrzywdzić, dawać nadziei na coś co z mojej strony jest w tej chwili niemożliwe",  w tym samym praktycznie czasie (7-go marca), pod innym nikiem, ta sama osoba pisze o innej kobiecie "Teraz sprawa wygląda zupełnie inaczej, ja się jasno określiłem, napisałem co do niej czuję, piszę do niej, że za nią tęsknię."

Każdy może żyć tak jak lubi, nie chcę w żadnym wypadku tym wpisem oceniać bohatera wątku  i nawet chyba nie ta rozdwojona wizja rzeczywistości jest przyczyną dyskomfortu, który sądząc po pojawiających się lawinowo wpisach, nie tylko ja odczuwam.
Jego przyczyną jest chyba to, że czuję , że dałam się nabrać... Nabrać na tą postawę odpowiedzialnego ojca i męża, miotanego różnymi emocjami, tu trudno się dziwić, ale sprawiającego wrażenie że dążyć będzie do tego co dla niego najważniejsze.
Kolejny raz przekonać się jak łatwo nabrać się na wykreowany obraz innego człowieka, wykreowany jego własnymi słowami a może półprawdami... Smutne...

1,957 Ostatnio edytowany przez NieZnamSiebie (2015-05-22 15:06:34)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Sponiewierana napisał/a:

Wyrzygaj wszystko i daj się porzygać. Potem zacznij się obmywać, ale nie tak jak do tej pory. Bo ja wiem, że jeśli ktoś odchodzi, to nie dlatego, że było mu dobrze, że wszystko było ok.

Przemyśl swoje dotychczasowe życie.... Sam już teraz. Zupełnie sam Piotrze.

Piotr nic nie wyrzyga. Nie przemyśli też dotychczasowego życia.
Powód? Nie zrobił tego przez 52 strony tej wątpliwie miłej, acz bardzo chwytliwej lektury.
Nie zrobił tego przez wiele lat bycia w małżeństwie.
Nie zrobił tego nawet po zdradzie żony...tej pierwszej, tej drugiej...żadnej.
Piotr na każde nasze "A" ma swoje "B".
Piotrowi ludzie radzili, on robił swoje....
Piotrowi mówili o dzieciach (ponoć najważniejszy argument) , o robieniu wody z mózgu, Piotr miał swoją wizję świata.
Piotr mówił pięknie i nie poddawał się, kiedy nazywano go rogaczem, słabym człowiekiem etc.
Piotr przestał .....po wieloletniej walce i wybaczaniu NAGLE doszedł do wniosku, że nie chce jej widzieć, że ma jej dosyć, podkreślając jednocześnie jej wątpliwej wielkości IQ.
Piotrowi bito brawa, nazywano dzielnym człowiekiem.
Piotr tego potrzebował, mam wrażenie...po chwilowej deprymacji głownego bohatera spowodowanej przyjęciem niewiernej żony, musiał powstać z popiołów, no bo jakże inaczej smile
Kilka stron temu pytałam, do czego cię to wszystko doprowadziło Piotrze...
A teraz?.....gdzie jesteś teraz?

1,958 Ostatnio edytowany przez Iwona40 (2015-05-22 15:51:31)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witaj Piotrze-Laki, oszukałeś dokładnie wszystkich sad

Teraz gdy zostałeś "zidentyfikowany" i przyznałeś się, że masz kontakt od bardzo dawna z przyjaciółką która ma partnera, to twoje postępowanie "niewiele" różni się od tego co robi tżona.
Tak, jesteś egoistą podobnie jak żona, bo nie myślisz o tym facecie "przyjaciółki", tylko dążysz do celu. Ona-przyjaciółka- tez jest zdrajczynią, kontaktując się z tobą, i wiesz co, przypuszczam że "z tej mąki chleba nie będzie".

Jakie to typowo ludzkie zachowanie i postępowanie...
Żadne z was nie jest bez winy, ani ty ani twoja żona, w jakim stanie jest wasze małżeństwo. Oboje dopuściliście się "zbrodni" na swoim małżeństwie, zaniku tej bliskości i relacji.
Uderz się pięścią w klatę i bądz uczciwy sam wobec siebie.

Już po pierwszej zdradzie tżony pwinniście byli się rozstać z żoną , ale niestety "przywracałeś tego trupa" jakim było twoje małżeństwo, mając jednocześnie w głowie swoją "przyjaciółkę".
To nie było i nie jest uczciwe z twojej strony w stosunku do żony ... do dzieci..., rodziny i znajomych..., oraz do wobec nas, ludzi z forum, którzy "poświęcili" tobie swój czas, dzielili się cząstką "siebie", przemyśleniami o życiu... Fakt, że nikt nikogo nie zmuszał do udzielania się w twoim watku, ale to nie fair że wykorzystałeś "tą energię".
Niestety w tym wszystkim najbardziej krzywdzone są przez was wasze dzieci z powodu waszej nieodpowiedzialności i niedojrzałości.

Szkoda, wielka szkoda, że to o czym pisałeś nie do końca było szczere z twojej strony ...
Mam jednak nadzieję,  (chociaż możesz moje opinie mieć w nosie), że po rozwodzie z żoną przemyślisz sobie swoje postępowanie i wyciągniesz wnioski na przyszłość, że sam nie staniesz się przyczyną rozpadu czyjegoś związku, że nikt przez ciebie nie będzie cierpiał, że wygra w twoim życiu "dobro, uczciwość, sprawiedliwość, prawda".
Największym jednak celem dla ciebie i żony powinno być teraz to, aby wasze dzieci odzyskały stabilizację i spokój, aby wasz rozwód nie wpłynął na nie tak niszcząco, jak to co im oboje z żoną zafudowaliście do tej pory.

"Nie ważne jak ktoś zaczyna ważne jak kto kończy"

1,959

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Tasiemka72 napisał/a:

Kolejny raz przekonać się jak łatwo nabrać się na wykreowany obraz innego człowieka, wykreowany jego własnymi słowami a może półprawdami... Smutne...

Fakt. Też się dałam nabrać.
Aż mi teraz niedobrze...wróciła reakcja psychosomatyczna, o której zdążyłam zapomnieć.
Porąbane to wszystko.

1,960

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nie zamierzam sie usprawiedliwiac i wybielac, nigdy nie mowilem, ze zona jest, czy byla zla matka, zle bylo jej zachowanie kiedy odeszla do kochanka, bo dzieci nie byly wtedy dla niej wazne.
Sami mnie krytykowaliscie wtedy, ze ja bronie i wybielam.
Teraz nagle okazuje sie, ze ona jest idealna a ja jestem ten zly.
Tylko dlaczego to nie ja wdalem sie w romans, obojetnie ex, czy kims innym.
To nie ja szukalem czegos poza malzenstwem 3 lata temu, to nie ja odszedlem z domu do kochanki.
Wszystkie rzeczy ktore krytykujecie w moim zachowaniu wydarzyly sie juz kiedy praktycznie naszego malzenstwa juz nie bylo.
Bylem sam z dziecmi, obrazany, oszukiwany, ponizany.
Jesli wedlug was ona miala prawo tak ze mna postapic to gratuluje oceny sytuacji.
Skoro sie zakochala, od wrzesnia cos ja laczylo z kochankiem, to mogla przyjsc i uczciwie powiedziec.
Nie zrobila tego, tylko oklamywala mnie na kazdym kroku.
A obecne jej zachowanie, po co wracala?
Mozna bez problemu posadzic ja o to o co wy mnie posadzacie.
Bylem i jestem dla niej opcja.

1,961

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Tylko dlaczego to nie ja wdalem sie w romans, obojetnie ex, czy kims innym.
To nie ja szukalem czegos poza malzenstwem 3 lata temu, to nie ja odszedlem z domu do kochanki.

Jaja sobie robisz? big_smile

Dlaczego to nie ty?
Bo exia cie nie chciała .  TYLKO DLATEGO.

Szukałeś poza małżeństwem cały czas - to jest każda minuta poświęcona na rozkminy o ex i o tym jakby to cudownie było wam razem, gdyby tylko chciała..gdyby tylko słowo powiedziała. A tak musiałeś wybrać inną kobietę - "musiałeś", bo to nie był wybór podyktowany szczerym czystym uczuciem, a "wybór z dostępnych możliwości" - eksia była niedostępna. widzisz różnicę w takiej niepełnowartościowej miłości, która kogoś obdarowywujesz, czy nadal nie?

Wszystkie rzeczy ktore krytykujecie w moim zachowaniu wydarzyly sie juz kiedy praktycznie naszego malzenstwa juz nie bylo.

Nie było, ok. Tylko ty próbowałeś całą winę przerzucić na żonę i jej romans, podczas gdy wychodzi na to, że to była jej ucieczka od życia w świadomości bycia wiecznie 'tą drugą', bo ty nie umiałeś wyrzucić jej z głowy przez tyle lat.

Skoro sie zakochala, od wrzesnia cos ja laczylo z kochankiem, to mogla przyjsc i uczciwie powiedziec.
Nie zrobila tego, tylko oklamywala mnie na kazdym kroku.

A ty zonie powiedziałeś, że ciągniesz tą farsę zwana małżeństwem tak długo, dopóki wybadasz grunt ze strony eks czy jednak udawałeś cały czas, że próbujesz "ratować wasze małżeństwo"?


A obecne jej zachowanie, po co wracala?
Mozna bez problemu posadzic ja o to o co wy mnie posadzacie.
Bylem i jestem dla niej opcja.

Jesteś tak samo wyrachowany jak mój kiedyś ex. On mnie posądzał dokładnie o to samo, samemu będąc myślami przy swojej ex przez calutki okres trwania naszego "układu" , bo dziś nigdy bym tego zakłamania związkiem nie nazwała.

1,962

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

EE kicha na maxa, co ja teraz będę czytał do śniadania, Kroteczkowy serial już dawno się wypala a w dramacie Piotr74 okazało się że to ofiara z maczetą lata, ktoś pochrzanił w scenariuszu prawie jak w klanie. I jak tu teraz żyć ?

1,963

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nie będę komentować rewelacji dnia dzisiejszego... .

Zapytam tylko, Piotrze, po co piszesz na tym forum?
Czy w czymś Ci pomogło to forum?
Czy pomogło Ci w wątku, gdzie jesteś Piotrem74 ?
Czy pomogło Ci w wątku, gdzie jesteś Laki741?

1,964

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Nie zamierzam sie usprawiedliwiac i wybielac, nigdy nie mowilem, ze zona jest, czy byla zla matka, zle bylo jej zachowanie kiedy odeszla do kochanka, bo dzieci nie byly wtedy dla niej wazne.
Sami mnie krytykowaliscie wtedy, ze ja bronie i wybielam.
Teraz nagle okazuje sie, ze ona jest idealna a ja jestem ten zly.
Tylko dlaczego to nie ja wdalem sie w romans, obojetnie ex, czy kims innym.
To nie ja szukalem czegos poza malzenstwem 3 lata temu, to nie ja odszedlem z domu do kochanki.
Wszystkie rzeczy ktore krytykujecie w moim zachowaniu wydarzyly sie juz kiedy praktycznie naszego malzenstwa juz nie bylo.
Bylem sam z dziecmi, obrazany, oszukiwany, ponizany.
Jesli wedlug was ona miala prawo tak ze mna postapic to gratuluje oceny sytuacji.
Skoro sie zakochala, od wrzesnia cos ja laczylo z kochankiem, to mogla przyjsc i uczciwie powiedziec.
Nie zrobila tego, tylko oklamywala mnie na kazdym kroku.
A obecne jej zachowanie, po co wracala?
Mozna bez problemu posadzic ja o to o co wy mnie posadzacie.
Bylem i jestem dla niej opcja.

Robisz wciąż jeden błąd.
To, że Ty uznasz, że coś kogos nie powinno boleć lub, że jakieś Twoje zachowanie nie powinno miec złego wpływu na małżeństwo
to wcale nie oznacza, że to nie boli lub, że nie ma wpływu. To tak nie działa.
W momencie, kiedy zona zaczęła walczyć  z przyjaciółką o Twoją uwagę , bo chyba walczyła ( walczyć można także biernie np obrażając się) skoro obrzucała ją epitetami, była zła, rozzalona ..... to powinieneś to skończyć. Byc może wtedy nie szukałaby dowartościowania u kogos innego.
Ale to jest tylko jeden element. Pewnie nie tylko Ty jestes winien, ale powinienes w końcu zauważyć, że też popsułeś ten związek.
Empatii trochę Ci brakuje, powinieneś nad tym popracować.

1,965

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Krejzolka82 napisał/a:

Nie będę komentować rewelacji dnia dzisiejszego... .

Zapytam tylko, Piotrze, po co piszesz na tym forum?
Czy w czymś Ci pomogło to forum?
Czy pomogło Ci w wątku, gdzie jesteś Piotrem74 ?
Czy pomogło Ci w wątku, gdzie jesteś Laki741?

Czasem Krejzolka coś palniesz od czapy.. Najpierw w wątku Lenki - piszesz o tym, jak to jej exowi na niej zależy, bo dzwoni z innego numeru <lol>, a tutaj zadajesz te pseudo filozoficzne pytania, czym sugerujesz piotrowi, że najlepiej jakby nie konfrontował w ogóle tych swoich rozkmin, bo inni i tak za niego życia nie przeżyją (to akurat prawda), tylko zobacz co ten facet ma w głowie.. Gdyby tych wątków nie założył to nadal żyłby w przeświadczeniu, że wszyscy wierzą w jego wspaniałe intencje i jest jedynym pokrzywdzonym przez zły los biednym żuczkiem, któremu należy się nagroda za te lata cierpień.

Zastanów się czasem zanim zadasz te swoje pytania..

1,966

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

odnoszę wrażenie, że autor wątku idzie tutaj na ilość stron w wątku a nie na autorefleksję, docenienie porad itp.

jak grochem o ścianę : to nie ja , to ona ... bo ona jest taka i taka a ja zupełnie przez przypadek wpadłem na ex i zupełnie przypadkowo wyjawiłem jej swoje uczucia ... ale to nic złego, bo bzykania nie było, a przecież żona miała kochanka, ja nie ... tylko rozmowy codzienne z ex o dooopie maryni i innych rewelacjach , a że żonie to nie odpowiadało w nosie z tym i nie miałem zamiaru zrywać kontaktu z ex bo nic nie było ...

i tak w kółko ...

żesz w mordę jeża, żal dzieci, bo autora - sorry - ani trochę, wręcz przeciwnie : kibicuję Żonie

"troszkę" się wzburzyłam

a ty chłopie- ogarnij się wreszcie bo jakiś taki niewyraźny się stajesz ...

.

1,967

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
horses napisał/a:

ale to chyba nie jest ten sam schemat. Twój to raczej miał zonę juz dawno gdzieś skoro zdradzał ja od lat i tak tylko wegetował, zapewne pracujac w innym miescie, wpadał tylko od czasu do  czasu do domu.
Byc może to zona podjęła decyzję, aby skończyc z tą farsą i dlatego miał taki gładki rozwód.
Piotrek raczej był blizej żony, ale tez zbyt blisko przyjaciółki. Chciał jakby miec je dwie, bo wczesniej jednak pisał, ze miał z koleżanką częsty kontakt, który się żonie nie podobał. Żonę pewnie kochał, ale przyjaciółka go ekscytowała, trochę za bardzo.
Ale to nie jest na pewno jedyny powod rozpadu małżeństwa Piotrka. To jedna z przyczyn, ale ważna.

Wiem, każdy przypadek jest inny, ludzie są inni. Ale dla mnie od początku Piotr nie był przekonywujący, bo (już) wiem jak to działa. Wcześniej też nie tego do końca świadoma.
Ale czy aż tak bardzo te sytuacje się różnią? Myślę, że ogólnie nie, kwestia pewnych różnych okoliczności. Ten mój większość czasu spędzał w moim mieście z dala od żony a ja byłam wolna. Gdyby Piotr nie wracał codziennie do domu a jego ex była blisko i nie miała akurat nikogo, to nie wiadomo czy nie byłoby romansu (chyba że Piotr jest dla niej aseksualny). Żona też nie musiałaby się wyprowadzać, tylko pod nieobecność Piotra by się spotykała ze swoim kochankiem.
Ot taka różnica?.

1,968

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze, jak już do Ciebie dotrze, że i Ty jesteś współwinny tej sytuacji w małżeństwie to idź do żony i jej o tym powiedz. Może nawet przeproś. I jeśli zależy Ci na małżeństwie to zacznij je odbudowywać bez jakiegoś dziwnego i niezrozumiałego przeciągania liny kto (bardziej) winny. Nie walcz! To nie ma sensu. Jeżeli jednak uznasz/uznacie, że nie ma już czego ratować, to się rozstańcie bez dramatów, na poziomie. A nie jakieś dziwne jazdy ?to ja się teraz wyprowadzę? itd.
Trochę więcej autorefleksji i pokory! Chociażby przez wzgląd na dzieci...
Powodzenia!

1,969

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
horses napisał/a:

ale to chyba nie jest ten sam schemat. Twój to raczej miał zonę juz dawno gdzieś skoro zdradzał ja od lat i tak tylko wegetował, zapewne pracujac w innym miescie, wpadał tylko od czasu do  czasu do domu.
Byc może to zona podjęła decyzję, aby skończyc z tą farsą i dlatego miał taki gładki rozwód.
Piotrek raczej był blizej żony, ale tez zbyt blisko przyjaciółki. Chciał jakby miec je dwie, bo wczesniej jednak pisał, ze miał z koleżanką częsty kontakt, który się żonie nie podobał. Żonę pewnie kochał, ale przyjaciółka go ekscytowała, trochę za bardzo.
Ale to nie jest na pewno jedyny powod rozpadu małżeństwa Piotrka. To jedna z przyczyn, ale ważna.

Wiem, każdy przypadek jest inny, ludzie są inni. Ale dla mnie od początku Piotr nie był przekonywujący, bo (już) wiem jak to działa. Wcześniej też nie tego do końca świadoma.
Ale czy aż tak bardzo te sytuacje się różnią? Myślę, że ogólnie nie, kwestia pewnych różnych okoliczności. Ten mój większość czasu spędzał w moim mieście z dala od żony a ja byłam wolna. Gdyby Piotr nie wracał codziennie do domu a jego ex była blisko i nie miała akurat nikogo, to nie wiadomo czy nie byłoby romansu (chyba że Piotr jest dla niej aseksualny). Żona też nie musiałaby się wyprowadzać, tylko pod nieobecność Piotra by się spotykała ze swoim kochankiem.
Ot taka różnica?.

Właśnie, u Twojego powodem rozpadu małżeństwa mogła byc ta odległość, praca i ludzie się oddalil iod siebie.  Po pracy też nie chce się być samemu w domu i.....w końcu kogos się poznaje i buduje się nową więź. To częste
U Piotra wszystko na miejscu, wszystko tak jak ma byc ...tylko w głowie za duzo osób.
Tak gdybam sobie.

1,970 Ostatnio edytowany przez Anastacjaa (2015-05-22 17:13:47)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
horses napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
horses napisał/a:

ale to chyba nie jest ten sam schemat. Twój to raczej miał zonę juz dawno gdzieś skoro zdradzał ja od lat i tak tylko wegetował, zapewne pracujac w innym miescie, wpadał tylko od czasu do  czasu do domu.
Byc może to zona podjęła decyzję, aby skończyc z tą farsą i dlatego miał taki gładki rozwód.
Piotrek raczej był blizej żony, ale tez zbyt blisko przyjaciółki. Chciał jakby miec je dwie, bo wczesniej jednak pisał, ze miał z koleżanką częsty kontakt, który się żonie nie podobał. Żonę pewnie kochał, ale przyjaciółka go ekscytowała, trochę za bardzo.
Ale to nie jest na pewno jedyny powod rozpadu małżeństwa Piotrka. To jedna z przyczyn, ale ważna.

Wiem, każdy przypadek jest inny, ludzie są inni. Ale dla mnie od początku Piotr nie był przekonywujący, bo (już) wiem jak to działa. Wcześniej też nie tego do końca świadoma.
Ale czy aż tak bardzo te sytuacje się różnią? Myślę, że ogólnie nie, kwestia pewnych różnych okoliczności. Ten mój większość czasu spędzał w moim mieście z dala od żony a ja byłam wolna. Gdyby Piotr nie wracał codziennie do domu a jego ex była blisko i nie miała akurat nikogo, to nie wiadomo czy nie byłoby romansu (chyba że Piotr jest dla niej aseksualny). Żona też nie musiałaby się wyprowadzać, tylko pod nieobecność Piotra by się spotykała ze swoim kochankiem.
Ot taka różnica?.

Właśnie, u Twojego powodem rozpadu małżeństwa mogła byc ta odległość, praca i ludzie się oddalil iod siebie.  Po pracy też nie chce się być samemu w domu i.....w końcu kogos się poznaje i buduje się nową więź. To częste
U Piotra wszystko na miejscu, wszystko tak jak ma byc ...tylko w głowie za duzo osób.
Tak gdybam sobie.

Myślę że dobrze gdybasz.. właściwie to się zgadzam chyba ze wszystkimi Twoimi wypowiedziami wink w moim wątku też mi pomogłaś, za co dziękuję :* Ta Twoja niestronniczość, wyważenie i mądrość życiowa... oby więcej takich osób! smile

1,971 Ostatnio edytowany przez Aleksandra81 (2015-05-22 17:14:50)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
horses napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
horses napisał/a:

ale to chyba nie jest ten sam schemat. Twój to raczej miał zonę juz dawno gdzieś skoro zdradzał ja od lat i tak tylko wegetował, zapewne pracujac w innym miescie, wpadał tylko od czasu do  czasu do domu.
Byc może to zona podjęła decyzję, aby skończyc z tą farsą i dlatego miał taki gładki rozwód.
Piotrek raczej był blizej żony, ale tez zbyt blisko przyjaciółki. Chciał jakby miec je dwie, bo wczesniej jednak pisał, ze miał z koleżanką częsty kontakt, który się żonie nie podobał. Żonę pewnie kochał, ale przyjaciółka go ekscytowała, trochę za bardzo.
Ale to nie jest na pewno jedyny powod rozpadu małżeństwa Piotrka. To jedna z przyczyn, ale ważna.

Wiem, każdy przypadek jest inny, ludzie są inni. Ale dla mnie od początku Piotr nie był przekonywujący, bo (już) wiem jak to działa. Wcześniej też nie tego do końca świadoma.
Ale czy aż tak bardzo te sytuacje się różnią? Myślę, że ogólnie nie, kwestia pewnych różnych okoliczności. Ten mój większość czasu spędzał w moim mieście z dala od żony a ja byłam wolna. Gdyby Piotr nie wracał codziennie do domu a jego ex była blisko i nie miała akurat nikogo, to nie wiadomo czy nie byłoby romansu (chyba że Piotr jest dla niej aseksualny). Żona też nie musiałaby się wyprowadzać, tylko pod nieobecność Piotra by się spotykała ze swoim kochankiem.
Ot taka różnica?.

Właśnie, u Twojego powodem rozpadu małżeństwa mogła byc ta odległość, praca i ludzie się oddalil iod siebie.  Po pracy też nie chce się być samemu w domu i.....w końcu kogos się poznaje i buduje się nową więź. To częste
U Piotra wszystko na miejscu, wszystko tak jak ma byc ...tylko w głowie za duzo osób.
Tak gdybam sobie.

Tak tak w tym gdybaniu sporo prawdy
W domu żona z oczekiwaniami i obowiązki wobec dziecka a na wyjeździe łatwa w obsłudze bez wymagań stojąca OTWOREM Anastacjaa
Jakie to proste big_smile dla prostych ludzi tongue

1,972

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:
Krejzolka82 napisał/a:

Nie będę komentować rewelacji dnia dzisiejszego... .

Zapytam tylko, Piotrze, po co piszesz na tym forum?
Czy w czymś Ci pomogło to forum?
Czy pomogło Ci w wątku, gdzie jesteś Piotrem74 ?
Czy pomogło Ci w wątku, gdzie jesteś Laki741?

Czasem Krejzolka coś palniesz od czapy.. Najpierw w wątku Lenki - piszesz o tym, jak to jej exowi na niej zależy, bo dzwoni z innego numeru <lol>, a tutaj zadajesz te pseudo filozoficzne pytania, czym sugerujesz piotrowi, że najlepiej jakby nie konfrontował w ogóle tych swoich rozkmin, bo inni i tak za niego życia nie przeżyją (to akurat prawda), tylko zobacz co ten facet ma w głowie.. Gdyby tych wątków nie założył to nadal żyłby w przeświadczeniu, że wszyscy wierzą w jego wspaniałe intencje i jest jedynym pokrzywdzonym przez zły los biednym żuczkiem, któremu należy się nagroda za te lata cierpień.

Zastanów się czasem zanim zadasz te swoje pytania..

Elle88 możesz mi podać swojego e-maila, proszę?

1,973

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze,może zrób wam "niespodziankę"  i zabierz tam żonę, może ten spektakl coś obojgu wam da... może pojawi się refleksja?
www.teatrpolski.wroc.pl/przedstawienia/male-zbrodnie-malzenskie

1,974

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Iwona40 napisał/a:

Piotrze,może zrób wam "niespodziankę"  i zabierz tam żonę, może ten spektakl coś obojgu wam da... może pojawi się refleksja?
www.teatrpolski.wroc.pl/przedstawienia/male-zbrodnie-malzenskie

Ja oglądałam ostatnio w teatrze "Seks dla opornych".
Również polecam Piotrkowi

1,975 Ostatnio edytowany przez Anastacjaa (2015-05-22 17:20:13)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:

Anastacjoo, przestań za mną łazić na forum. Nie odpowiedziałam tobie w tamtym wątku a ty dalej za mną do kolejnego. Desperacja cichodajki

Aleksandra81 napisał/a:

W domu żona z oczekiwaniami i obowiązki wobec dziecka a na wyjeździe łatwa w obsłudze bez wymagań stojąca OTWOREM Anastacjaa
Jakie to proste big_smile dla prostych ludzi tongue

Kobieto, Ty powinnaś iść się leczyć!
Nie wiem co do mnie masz, ale to już jest chore! Sorry
bez odbioru

1,976 Ostatnio edytowany przez horses (2015-05-22 17:21:06)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
horses napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:

Wiem, każdy przypadek jest inny, ludzie są inni. Ale dla mnie od początku Piotr nie był przekonywujący, bo (już) wiem jak to działa. Wcześniej też nie tego do końca świadoma.
Ale czy aż tak bardzo te sytuacje się różnią? Myślę, że ogólnie nie, kwestia pewnych różnych okoliczności. Ten mój większość czasu spędzał w moim mieście z dala od żony a ja byłam wolna. Gdyby Piotr nie wracał codziennie do domu a jego ex była blisko i nie miała akurat nikogo, to nie wiadomo czy nie byłoby romansu (chyba że Piotr jest dla niej aseksualny). Żona też nie musiałaby się wyprowadzać, tylko pod nieobecność Piotra by się spotykała ze swoim kochankiem.
Ot taka różnica?.

Właśnie, u Twojego powodem rozpadu małżeństwa mogła byc ta odległość, praca i ludzie się oddalil iod siebie.  Po pracy też nie chce się być samemu w domu i.....w końcu kogos się poznaje i buduje się nową więź. To częste
U Piotra wszystko na miejscu, wszystko tak jak ma byc ...tylko w głowie za duzo osób.
Tak gdybam sobie.

Myślę że dobrze gdybasz.. właściwie to się zgadzam chyba ze wszystkimi Twoimi wypowiedziami wink w moim wątku też mi pomogłaś, za co dziękuję :* Ta Twoja niestronniczość, wyważenie i mądrość życiowa... oby więcej takich osób! smile

Nie wiem, czy to mądrość, slepa nie jestem i widzę, że scenariuszy na zycie jest tyle ile tych żyć:)
Dziękuję

1,977

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

Anastacjoo, przestań za mną łazić na forum. Nie odpowiedziałam tobie w tamtym wątku a ty dalej za mną do kolejnego. Desperacja cichodajki

Aleksandra81 napisał/a:

W domu żona z oczekiwaniami i obowiązki wobec dziecka a na wyjeździe łatwa w obsłudze bez wymagań stojąca OTWOREM Anastacjaa
Jakie to proste big_smile dla prostych ludzi tongue

Kobieto, Ty powinnaś iść się leczyć!
Nie wiem co do mnie masz, ale to już jest chore! Sorry
bez odbioru

Eck kochanieńka,
Śmieszą mnie te twoje ochy i achy nad stękającą miłością twojego życia, powiatowym starzejącym się obruchiwaczem, a że dajesz mi pożywkę, to się udzielam. Całuski big_smile

1,978

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

Anastacjoo, przestań za mną łazić na forum. Nie odpowiedziałam tobie w tamtym wątku a ty dalej za mną do kolejnego. Desperacja cichodajki

Aleksandra81 napisał/a:

W domu żona z oczekiwaniami i obowiązki wobec dziecka a na wyjeździe łatwa w obsłudze bez wymagań stojąca OTWOREM Anastacjaa
Jakie to proste big_smile dla prostych ludzi tongue

Kobieto, Ty powinnaś iść się leczyć!
Nie wiem co do mnie masz, ale to już jest chore! Sorry
bez odbioru

Eck kochanieńka,
Śmieszą mnie te twoje ochy i achy nad stękającą miłością twojego życia, powiatowym starzejącym się obruchiwaczem, a że dajesz mi pożywkę, to się udzielam. Całuski big_smile

Robiąc z siebie pośmiewisko na własne życzenie:)  Gratuluję ambicji!
To już nawet nie śmieszy, tylko jest żałosne! Naprawdę.
Więc daruj, powtarzam n-ty raz.

Tak wiem, że obiecuję nie komentować Twoich zaczepek. Ale ta głupota... aż razi by nie skomentować...
że tez takie jednostki istnieją?
BEZ ODBIORU!!!!!!!!!!!!!!!
może dotrze w końcu

1,979 Ostatnio edytowany przez horses (2015-05-22 17:37:54)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
horses napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:

Wiem, każdy przypadek jest inny, ludzie są inni. Ale dla mnie od początku Piotr nie był przekonywujący, bo (już) wiem jak to działa. Wcześniej też nie tego do końca świadoma.
Ale czy aż tak bardzo te sytuacje się różnią? Myślę, że ogólnie nie, kwestia pewnych różnych okoliczności. Ten mój większość czasu spędzał w moim mieście z dala od żony a ja byłam wolna. Gdyby Piotr nie wracał codziennie do domu a jego ex była blisko i nie miała akurat nikogo, to nie wiadomo czy nie byłoby romansu (chyba że Piotr jest dla niej aseksualny). Żona też nie musiałaby się wyprowadzać, tylko pod nieobecność Piotra by się spotykała ze swoim kochankiem.
Ot taka różnica?.

Właśnie, u Twojego powodem rozpadu małżeństwa mogła byc ta odległość, praca i ludzie się oddalil iod siebie.  Po pracy też nie chce się być samemu w domu i.....w końcu kogos się poznaje i buduje się nową więź. To częste
U Piotra wszystko na miejscu, wszystko tak jak ma byc ...tylko w głowie za duzo osób.
Tak gdybam sobie.

Tak tak w tym gdybaniu sporo prawdy
W domu żona z oczekiwaniami i obowiązki wobec dziecka a na wyjeździe łatwa w obsłudze bez wymagań stojąca OTWOREM Anastacjaa
Jakie to proste big_smile dla prostych ludzi tongue

Ja bym to ujęła inaczej. W domu, który jest juz bardziej hotelem żona i dziecko, do których jest coraz dalej i którzy stają się coraz bardziej obcy. A tu na miejscu miła, chętna kobieta, partnerka na samotne wieczory i rodzi się uczucie ......... no niestety w tych rozdzielonych małżeństwach to częste. Smutne to, ale tak jest.
Okolicznosci  zaważyły moim zdaniem, charakter takze, ale w miejszym stopniu.
Różnica polega na tym, że u Piotra wszystko było, była żona, dzieci, codzienny kontakt, a on i tak szukał kontaktu z ex.
Tutaj moim zdaniem zawazył charakter, a okoliczności w małym stopniu.
Choć ja bym tego zdradą nie nazwała, ale na pewno czymś złym co pomogło mu zniszczyc małżeństwo. Zupełnie nie wziął pod uwagę uczuć żony w tej kwestii. Egoistyczne zachowanie.
Ale powodów pewnie było jeszcze więcej.
Aleksandro, ale czym różni się Twój mężczyzna, od mężczyzny Anastazji? Nie potrafię tego zrozumieć? Oczywiście w kwestii romansu się pytam.

1,980

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

Anastacjoo, przestań za mną łazić na forum. Nie odpowiedziałam tobie w tamtym wątku a ty dalej za mną do kolejnego. Desperacja cichodajki

Kobieto, Ty powinnaś iść się leczyć!
Nie wiem co do mnie masz, ale to już jest chore! Sorry
bez odbioru

Eck kochanieńka,
Śmieszą mnie te twoje ochy i achy nad stękającą miłością twojego życia, powiatowym starzejącym się obruchiwaczem, a że dajesz mi pożywkę, to się udzielam. Całuski big_smile

Robiąc z siebie pośmiewisko na własne życzenie:)  Gratuluję ambicji!
To już nawet nie śmieszy, tylko jest żałosne! Naprawdę.
Więc daruj, powtarzam n-ty raz.

Tak wiem, że obiecuję nie komentować Twoich zaczepek. Ale ta głupota... aż razi by nie skomentować...
że tez takie jednostki istnieją?
BEZ ODBIORU!!!!!!!!!!!!!!!
może dotrze w końcu

Różnimy się w dwóch podstawowych kwestiach
1. W odrróżnieniu od ciebie, mnie jest wszystko jedno jak jestem odbierana
2. W odróżnieniu od ciebie żyję tak żeby innych nie krzywdzić i tego się później nie wstydzić i nie musieć wybielać się na forum dla zdradzonych, oblewając ich jak ty wiadrem pomyj

TERAZ BEZ ODBIORU chyba, że odpiszesz big_smile

1,981

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
horses napisał/a:

Aleksandro, ale czym różni się Twój mężczyzna, od mężczyzny Anastazji? Nie potrafię tego zrozumieć? Oczywiście w kwestii romansu się pytam.

No bo on jest przepracowany w przeciwieństwie do mego wink On jest tym dobrym co się nawrócił (jak i ona) a mój "ruchaczem". Co już ma kilka na boku (ona to wie! wink)

1,982

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
horses napisał/a:

Aleksandro, ale czym różni się Twój mężczyzna, od mężczyzny Anastazji? Nie potrafię tego zrozumieć? Oczywiście w kwestii romansu się pytam.

No bo on jest przepracowany w przeciwieństwie do mego wink On jest tym dobrym co się nawrócił (jak i ona) a mój "ruchaczem". Co już ma kilka na boku (ona to wie! wink)

To prawda, co pisze Anasracjaa. Mój mąż przepracował zdradę.
Ale ja byłam jego jedyną kochanką a nie jedną z wielu jak Anastacjaa.
I mój mąż, nie wyrywał mnie jak przelotną laskę z daleka od domu i obowiązków, ale pistawił na jedną kartę, zistawiając wszystko i jadąc za mną tysiące km.

1,983

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

niesamowite, aż zrobiłam sobie popkorn. Piotr, ciaptuchu Ty, miałam rację, sam na siebie te wszystkie nieszczęścia sprowadzasz - jesteś jak PRL - rozwiązujesz problemy, które sam sobie stwarzasz.

1,984

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
horses napisał/a:

Aleksandro, ale czym różni się Twój mężczyzna, od mężczyzny Anastazji? Nie potrafię tego zrozumieć? Oczywiście w kwestii romansu się pytam.

No bo on jest przepracowany w przeciwieństwie do mego wink On jest tym dobrym co się nawrócił (jak i ona) a mój "ruchaczem". Co już ma kilka na boku (ona to wie! wink)

To prawda, co pisze Anasracjaa. Mój mąż przepracował zdradę.
Ale ja byłam jego jedyną kochanką a nie jedną z wielu jak Anastacjaa.
I mój mąż, nie wyrywał mnie jak przelotną laskę z daleka od domu i obowiązków, ale pistawił na jedną kartę, zistawiając wszystko i jadąc za mną tysiące km.

No nie mogę... aż tak gupia jesteś i naiwna?
Albo chcesz się dowartościować który kochanek lepszy? Ja nie mam takiej potrzeby. Wybrałam i tyle.
Twój jechał tysiące km a mój (tylko) kilkaset - oj jak mało się poświęcił wink
I nie byłaś jedyna bo miał żonę! A czy pierwszą kochanką i tak nie sprawdzisz, możesz co najwyżej wierzyć.
Tyle w temacie!

1,985 Ostatnio edytowany przez Aleksandra81 (2015-05-22 17:57:00)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:

No bo on jest przepracowany w przeciwieństwie do mego wink On jest tym dobrym co się nawrócił (jak i ona) a mój "ruchaczem". Co już ma kilka na boku (ona to wie! wink)

To prawda, co pisze Anasracjaa. Mój mąż przepracował zdradę.
Ale ja byłam jego jedyną kochanką a nie jedną z wielu jak Anastacjaa.
I mój mąż, nie wyrywał mnie jak przelotną laskę z daleka od domu i obowiązków, ale pistawił na jedną kartę, zistawiając wszystko i jadąc za mną tysiące km.

No nie mogę... aż tak gupia jesteś i naiwna?
Albo chcesz się dowartościować który kochanek lepszy? Ja nie mam takiej potrzeby. Wybrałam i tyle.
Twój jechał tysiące km a mój (tylko) kilkaset - oj jak mało się poświęcił wink
I nie byłaś jedyna bo miał żonę! A czy pierwszą kochanką i tak nie sprawdzisz, możesz co najwyżej wierzyć.
Tyle w temacie!

Oj Anastacja twój jechał nie do ciebie a do pracy, a że przy okazji załapał się na robotę u ciebie to już inna para kaloszy.
Że było więcej kochanek Anastacjaa pisała w swoim wątku
Aaaaa pisała też o pojedyńczej wizycie u księdza i spiwodowanym nią nawróceniu big_smile

1,986

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
horses napisał/a:

Aleksandro, ale czym różni się Twój mężczyzna, od mężczyzny Anastazji? Nie potrafię tego zrozumieć? Oczywiście w kwestii romansu się pytam.

No bo on jest przepracowany w przeciwieństwie do mego wink On jest tym dobrym co się nawrócił (jak i ona) a mój "ruchaczem". Co już ma kilka na boku (ona to wie! wink)

To prawda, co pisze Anasracjaa. Mój mąż przepracował zdradę.
Ale ja byłam jego jedyną kochanką a nie jedną z wielu jak Anastacjaa.
I mój mąż, nie wyrywał mnie jak przelotną laskę z daleka od domu i obowiązków, ale pistawił na jedną kartę, zistawiając wszystko i jadąc za mną tysiące km.

Tu i tu uczucie, tu i tu zdrada, tu i tu rozstanie. Więcej wspólnych cech.
Ale jakbyś miała wybrac to co bys wybrała?
Mozna ukraść chleb, bo jest się głodnym ( okoliczności mają decydujący wpływ), albo mozna ukraść, bo się lubi kraść ( charakter ma wpływ decydujący). Która sytaucja bardziej pasuje do Twojego mężczyzny? To w duzym uproszczeniu, ale jakbyś miała wybrać, to co ?

1,987

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Hej tam Baronowi, jak popcorn ? Zimne piwo by pasowało, oj pasowało smile
Tyle mię ominęło, że normalnie robotę chyba prasne.
Oprócz tego co zwykle, że u Anastacji ja, mnie, moje, u mnie, ze mną, to jeszcze Piotr okazał się być takim cudnym klamczuchem i manipulantem smile
No jak żyć pytam ? Jak żyć ?!

1,988

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

To prawda, co pisze Anasracjaa. Mój mąż przepracował zdradę.
Ale ja byłam jego jedyną kochanką a nie jedną z wielu jak Anastacjaa.
I mój mąż, nie wyrywał mnie jak przelotną laskę z daleka od domu i obowiązków, ale pistawił na jedną kartę, zistawiając wszystko i jadąc za mną tysiące km.

No nie mogę... aż tak gupia jesteś i naiwna?
Albo chcesz się dowartościować który kochanek lepszy? Ja nie mam takiej potrzeby. Wybrałam i tyle.
Twój jechał tysiące km a mój (tylko) kilkaset - oj jak mało się poświęcił wink
I nie byłaś jedyna bo miał żonę! A czy pierwszą kochanką i tak nie sprawdzisz, możesz co najwyżej wierzyć.
Tyle w temacie!

Oj Anastacja twój jechał nie do ciebie a do pracy, a że przy okazji załapał się na robotę u ciebie to już inna para kaloszy.
Że było więcej kochanek Anastacjaa pisała w swoim wątku
Aaaaa pisała też o pojedyńczej wizycie u księdza i spiwodowanym nią nawróceniu big_smile

no tak kochanka i ksiądz to się wyklucza.. miałam taką potrzebę to poszłam i tyle.. nie mówię że jestem święta jak Ty i twój kochaś - dla mnie to była kwestia bardziej psychologiczna... i tyle
TAK, TWÓJ KOCHANEK JEST LEPSZY A TY NIESKAZITELNA, a mój to czysta szuja a ja bez zasad - teraz już odpuścisz? big_smile

1,989 Ostatnio edytowany przez Aleksandra81 (2015-05-22 18:06:56)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
horses napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:

No bo on jest przepracowany w przeciwieństwie do mego wink On jest tym dobrym co się nawrócił (jak i ona) a mój "ruchaczem". Co już ma kilka na boku (ona to wie! wink)

To prawda, co pisze Anasracjaa. Mój mąż przepracował zdradę.
Ale ja byłam jego jedyną kochanką a nie jedną z wielu jak Anastacjaa.
I mój mąż, nie wyrywał mnie jak przelotną laskę z daleka od domu i obowiązków, ale pistawił na jedną kartę, zistawiając wszystko i jadąc za mną tysiące km.

Tu i tu uczucie, tu i tu zdrada, tu i tu rozstanie. Więcej wspólnych cech.
Ale jakbyś miała wybrac to co bys wybrała?
Mozna ukraść chleb, bo jest się głodnym ( okoliczności mają decydujący wpływ), albo mozna ukraść, bo się lubi kraść ( charakter ma wpływ decydujący). Która sytaucja bardziej pasuje do Twojego mężczyzny? To w duzym uproszczeniu, ale jakbyś miała wybrać, to co ?

Prawda, horses
To była kradzież i to jest padkudne i ja to mówię wprost - w przeciwieństwie do Anastacjii.
Czujesz różnicę?
Nie owijam guffffna w sreberko big_smile


A z prób Anastacjii wybielenia się i zrobienia z siebie wyzwolicielki ciemiężonego naigrywam się w najlepsze, bo mogę i chcę.
I będę dalej.

1,990

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
horses napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

To prawda, co pisze Anasracjaa. Mój mąż przepracował zdradę.
Ale ja byłam jego jedyną kochanką a nie jedną z wielu jak Anastacjaa.
I mój mąż, nie wyrywał mnie jak przelotną laskę z daleka od domu i obowiązków, ale pistawił na jedną kartę, zistawiając wszystko i jadąc za mną tysiące km.

Tu i tu uczucie, tu i tu zdrada, tu i tu rozstanie. Więcej wspólnych cech.
Ale jakbyś miała wybrac to co bys wybrała?
Mozna ukraść chleb, bo jest się głodnym ( okoliczności mają decydujący wpływ), albo mozna ukraść, bo się lubi kraść ( charakter ma wpływ decydujący). Która sytaucja bardziej pasuje do Twojego mężczyzny? To w duzym uproszczeniu, ale jakbyś miała wybrać, to co ?

Prawda, horses
To była kradzież i to jest padkudne i ja to mówię wprost - w przeciwieństwie do Anastacjii.
Czujesz różnicę?
Nie owijam guffffna w sreberko big_smile

Ale co kierowało Twoim?
doceniam, że jesteś wobec tej sytuacji szczera.

1,991 Ostatnio edytowany przez Aleksandra81 (2015-05-22 18:09:20)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
horses napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:
horses napisał/a:

Tu i tu uczucie, tu i tu zdrada, tu i tu rozstanie. Więcej wspólnych cech.
Ale jakbyś miała wybrac to co bys wybrała?
Mozna ukraść chleb, bo jest się głodnym ( okoliczności mają decydujący wpływ), albo mozna ukraść, bo się lubi kraść ( charakter ma wpływ decydujący). Która sytaucja bardziej pasuje do Twojego mężczyzny? To w duzym uproszczeniu, ale jakbyś miała wybrać, to co ?

Prawda, horses
To była kradzież i to jest padkudne i ja to mówię wprost - w przeciwieństwie do Anastacjii.
Czujesz różnicę?
Nie owijam guffffna w sreberko big_smile

Ale co kierowało Twoim?
doceniam, że jesteś wobec tej sytuacji szczera.

Już napisałaś powyżej: UCZUCIE,

1,992

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

siema Isa Bella smile no aleksandra z anastacjom niezły magiel sobie tu urządziły, szkoda, że to nie w realu, bo by pewnie doszło do szarpania za włosy big_smile ubaw po pachy. wstydziłybyście się, laski. Poza tym przyćmiwacie fakt, że Piotr, ciaptuszek o wielu twarzach, jest zwykłą attention whore. To już zakrawa na jakieś grube zaburzenie. biedne dzieci

1,993 Ostatnio edytowany przez Anastacjaa (2015-05-22 18:12:14)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:

Już napisałaś powyżej: UCZUCIE,

hahahahhahahahahahhahahahahhaha smile
to pojechałaś jak on kilka tys km wink

1,994 Ostatnio edytowany przez Aleksandra81 (2015-05-22 18:11:06)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

A z prób Anastacjii wybielenia się i zrobienia z siebie wyzwolicielki ciemiężonego naigrywam się w najlepsze, bo mogę i chcę.
I będę dalej.

ale nie widzisz ze tylko sama robisz z siebie pośmiewisko i że to mnie nie rusza?
No może Twoja głupota, ale to inna kwestia smile

Anastacjaa, dobry fun jest a mnie ważny w przeciwieństwie do twoich osądów

1,995

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

czy do qwy nędzy obie ladacznice nie możecie zamilczeć. To nie wasz wątek.

1,996

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:

czy do qwy nędzy obie ladacznice nie możecie zamilczeć. To nie wasz wątek.

Dla ciebie - wszystko big_smile

1,997

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:

Anastacjaa, dobry fun jest a mnie ważny w przeciwieństwie do twoich osądów

to wara ode mnie.. napisałaś że za Tobą niby chodzę po forum (bo i w tym wątku się znalazłam)
zauważ że ja nie komentuję Twoich wpisów (bo nie ma czego, ale to inna rzecz)
najwyraźniej brakuje Ci uwagi że mnie się wciąż czepiasz.. i komentujesz każdy niemal mój wpis
żenujące to naprawdę, zrozum!!!!!

1,998

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Bullet, co nie, skoczyły se laski do gardeł, która jest ważniejszą kochanką big_smile

1,999

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

Anastacjaa, dobry fun jest a mnie ważny w przeciwieństwie do twoich osądów

to wara ode mnie.. napisałaś że za Tobą niby chodzę po forum (bo i w tym wątku się znalazłam)
zauważ że ja nie komentuję Twoich wpisów (bo nie ma czego, ale to inna rzecz)
najwyraźniej brakuje Ci uwagi że mnie się wciąż czepiasz.. i komentujesz każdy niemal mój wpis
żenujące to naprawdę, zrozum!!!!!

Anastacjaa, dobry fun jest a mnie ważny w przeciwieństwie do twoich osądów

2,000

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Milczeć kuTwa. Dawać na kafejke i założyć sobie wątek dla Was dwóch. To tak ciężko ?

Nigdzie gdzie się obie pojawiacie nie da się już normalnie rozmawiać, co jest z Wami u licha ?
Rozwalacie absolutnie każdą dyskusję do której dolaczacie. I jeszcze to kopiowanie kilometrowych postów, po to, żeby dodać 3 słowa ...

2,001

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Sorry, zgłosiłam juz panie do moderacji..ileż można.

2,002

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
IsaBella77 napisał/a:

Milczeć kuTwa. Dawać na kafejke i założyć sobie wątek dla Was dwóch. To tak ciężko ?

Nigdzie gdzie się obie pojawiacie nie da się już normalnie rozmawiać, co jest z Wami u licha ?
Rozwalacie absolutnie każdą dyskusję do której dolaczacie. I jeszcze to kopiowanie kilometrowych postów, po to, żeby dodać 3 słowa ...

sorry ale to ona ma wciąż do mnie jakieś jazdy.. ja jej postów nie komentuję... a jej zaczepki personalne.. no cóż tak mogę ignorować.. ale głupotę trzeba tępić

2,003

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

bo to są bazarKobiety, a nie netKobiety. Zajadłe to, strach się bać, nie chciałabym spotkać w windzie.

2,004

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Sorry, zgłosiłam juz panie do moderacji..ileż można.

Zbanują nas?
No wiesz, Elle88 czyżbyś nas nie lubiła?

2,005

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Sorry, zgłosiłam juz panie do moderacji..ileż można.

spoko, nawet jak mnie zbanują.. ileż można?
a naprawdę jestem cierpliwą i zrównoważoną osobą... ale Aleksandra i mnie wyprowadza z równowagi swoją głupotą i hipokryzją

a jak zbanują..
To i Ci dziękuje wink
Lubię czytać Twoje posty - mądra babka z Ciebie! smile

2,006 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-05-22 18:27:53)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Sorry, zgłosiłam juz panie do moderacji..ileż można.

Zbanują nas?
No wiesz, Elle88 czyżbyś nas nie lubiła?

Nie to, że nie lubiła - byłyście mi do tej pory obojętne, ale przez swoje zachowanie stałyście się zbędne.

Nie wiem czy będzie ban czy upomnienie, ale ty aleksandro masz coś z głową ewidentnie..tak zajadłej baby to tutaj dawno nie było.

Anastacja: widzę prowokacje aleskadnry i zwrociłam na to uwagę moderacji, ale niepotrzebnie w te dyskusje z nią wchodziłaś..mogłaś zgłosić po którymś razie..

2,007

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Sorry, zgłosiłam juz panie do moderacji..ileż można.

Zbanują nas?
No wiesz, Elle88 czyżbyś nas nie lubiła?

Nie to, że nie lubiła - byłyście mi do tej pory obojętne, ale przez swoje zachowanie stałyście się zbędne.

Nie wiem czy będzie ban czy upomnienie, ale ty aleksandro masz coś z głową ewidentnie..tak zajadłej baby to tutaj dawno nie było.

A tam zaraz zajadłej.
Bardziej szczerej, bezpośrednie, nie owijającej w bawełnę i sreberka wink a przy tym mającej dużo zabawy.

To fakt, iż nieco zaśmieciłyśmy dxisiejszy i wczorajszy wątek.

Jakby co, to było miło smile

2,008

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Daj spokój Anastacja
To samo można by o Tobie powiedzieć, że wszędzie musisz wtrącić to SWOJE wielkie szczęście, miłość i po raz TYSIĘCZNY napisać o tym jak to było u Ciebie przy czym za każdym razem upiekszasz i wybielasz nieco.
I że głupotę trzeba tepic.
Skoro potrafisz ignorować, to ignoruje, ile Ty masz lat że tak stale musisz przysrywac i dogadywac, ze to "tamta zaczęła" ?? Osiem ??

To jest wątek Piotra, w którym rozmawiamy o jego sprawach !

Jak chcesz w kółko o tym, że u Ciebie, z Tobą, Twoje, dla Ciebie - to reaktywuj swój wątek.

2,009

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Aleksandra81 napisał/a:
horses napisał/a:
Aleksandra81 napisał/a:

Prawda, horses
To była kradzież i to jest padkudne i ja to mówię wprost - w przeciwieństwie do Anastacjii.
Czujesz różnicę?
Nie owijam guffffna w sreberko big_smile

Ale co kierowało Twoim?
doceniam, że jesteś wobec tej sytuacji szczera.

Już napisałaś powyżej: UCZUCIE,

Nadal nie widzę różnicy.
Tak myślę Aleksandro, że jesli chce się zadośćuczynić krzywdę - kradzież to to nie polega na tym, że się zresocjalizuje złodzieja,
tylko na tym, że się odda to co się ukradło. Naprawiasz go dla siebie i to nie czyni Ciebie lepszą od innych kochanek, tylko bardziej zapobiegliwą.

Ale to wątek kogoś innego, nie mieszajmy tutaj.

2,010

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Anastacja: widzę prowokacje aleskadnry i zwrociłam na to uwagę moderacji, ale niepotrzebnie w te dyskusje z nią wchodziłaś..mogłaś zgłosić po którymś razie..

Elle nie znam się na zasadach forum nie czytałam nawet regulaminu - kultura wypowiedzi chyba wszędzie obowiązuje. Także spoko, nie żyje tym forum, wracam tu do wątków które mnie interesują i tyle.

2,011

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
IsaBella77 napisał/a:

Daj spokój Anastacja
To samo można by o Tobie powiedzieć, że wszędzie musisz wtrącić to SWOJE wielkie szczęście, miłość i po raz TYSIĘCZNY napisać o tym jak to było u Ciebie przy czym za każdym razem upiekszasz i wybielasz nieco.
I że głupotę trzeba tepic.
Skoro potrafisz ignorować, to ignoruje, ile Ty masz lat że tak stale musisz przysrywac i dogadywac, ze to "tamta zaczęła" ?? Osiem ??

To jest wątek Piotra, w którym rozmawiamy o jego sprawach !

Jak chcesz w kółko o tym, że u Ciebie, z Tobą, Twoje, dla Ciebie - to reaktywuj swój wątek.

no ale zamknięto mój wątek.. wink
z "tamta zaczęła'? oj Aleksandra się mnie uczepiła już od dłuższego czasu - naprawdę to męczące...
a że w wątkach które są dla mnie ciekawe się wypowiadam odnosząc do siebie albo swoich doświadczeń to chyba normalne? nie jestem psychologiem, ale i dla mnie takie wątki coś dają wnoszą, jak komuś się to nie podoba, może nie czytać...nie komentować
ja sama z siebie (jeśli nie zauważyłaś) nie dokuczam, nie obrażam... no, czasem odpowiem jak ktoś bezpośrednio ewidentnie mnie prowokuje.. tak, mogłam ignorować.. ok

2,012 Ostatnio edytowany przez horses (2015-05-22 19:15:53)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dzisiaj wiele osób poniosły nerwy. Troche Piotr nam to zafundował.
Z białego stał się czarny, a zona z czarnej biała, a prawda pewnie jest taka, że są szarzy,
choć Piotr niestety jest ciemniejszy od żony. Grafitowy .
Aleksandra się kaja, cos tam stara się przekazać, ale przesadza i nie rozumiem tych ataków.
Taka nadgorliwośc neofity się wyłania. Może to efekt niedawnej terapii smile i z czasem przejdzie.

2,013

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Na Twój wniosek zamknięto wątek który założyłaś.

2,014

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
horses napisał/a:

Aleksandra się kaja, cos tam stara się przekazać, ale przesadza i nie rozumiem tych ataków.
Taka nadgorliwośc neofity się wyłania. Może to efekt niedawnej terapii smile i z czasem przejdzie.

Oj chociaż Ty o widzisz! wink
A Piotr, pewnie się poszedł upić z wszystkiego wink

2,015

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A może mu zwyczajnie ... wstyd ?
Wreszcie ... ?

Posty [ 1,951 do 2,015 z 2,855 ]

Strony Poprzednia 1 29 30 31 32 33 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024