After napisał/a:Na miejscu zony autora nie miałbym najmniejszego problemu z udowodnieniem również winy męża za obecny (w czasie rozprawy) stan rzeczy
Maniek
W zasadzie już jesteś jej adwokatem, mieszając swoimi wywodami w głowie Piotra bez szczegółowego zaznajomienia się z tematem.
Na zasadzie wiem że dzwonią, ale nie wiem w którym kościele.
Póki co, robisz to za darmo
Zgłoś się do niej, to zarobisz chociaż pieniądze
Piszesz juz n-ty post po kolei pod moim adresem, mimo ze nie odpowiadalem. Szukasz wiec zaczepki. Masz jakis problem ze soba bo tylko tak mozna wytlumaczyc Twoja aktywnosc tutaj? Na szczescie mamy wolnosc slowa i wypowiedzi jeszcze wiec kazdy ma prawo wyrazic swoje zdanie. Stosowanie manipulacji, podpuszczanie i obrazanie, jak to starasz sie robic nic ci nie da. Pisanie np. czegos takiego: "Zgłoś się do niej, to zarobisz chociaż pieniądze" po prostu obnaza Twoje PROSTACTWO. Niestety ale przekraczasz juz granice kultury zachowania (pod ktorym to juz nickiem?).
Kazdy, ale to kazdy ma prawo wyrazac swoje zdanie tutaj, w pewnej formie a autor jak chce moze z tego wyciagac wnioski. Moim zdaniem, znalazlem prawdopodobna przyczyne zachowania zony i wbrew pozorom nie uwazam tego malzenstwa za idealne. Poniewaz, przede wszystkim w sytuacji tragedii nie ma praktycznie mozliwosci pocieszania sie kims innym, nie na tym etapie. Dla mnie jest oczywste ze wczesniej byly zaburzone tam wiezi i komunikacja. Skoro to widze to o tym pisze. Natomiast jak ktos widzi prosto to pisze prosto. I ma do tego prawo. Sytuacja zdrady i postepowania zony autora nie ulega zmianie w mojej ocenie. Ocena tego jest dla mnie jednoznacznie negatywna. Natomiast dla autora poza "zalatwieniem" obecnej sytuacji wazne jest przepracowanie jej, zwlaszcza ze zona to matka jego dzieci. Kazda nienawisc i odczucie zlosci bedzie sie odbijalo na psychice dzieci. Zrozumienie postepowania zony ma za zadanie zrozumienie danej sytuacji, byc moze kiedys w przyszlosci.
Niestety w wypowiedzi autora sa sprzecznosci, przede wszystkim:
"moja żona doskonale wiedziała i wie nadal, ze jest najważniejszą kobietą w moim życiu"
W takiej sytuacji pod zadnym ale to zadnym pozorem nie utrzymuje sie codziennego kontaktu z byla dziewczyna i nie umawia sie nia na randki. Mysle ze to jest proste jak drut i chyba nie wymaga dalszego wyjasniania.
Poza tym autorytarne stwierdzenie, ze "o komunikacji Piotr też pisał- rozumieli się doskonale" niczego nie wnosi poniewaz Nie, nie rozumieli sie skoro oboje szukali sobie "pocieszania" na boku zarowno w trakcie jak i po.
Natomiast po tym co napisal autor widze ze myli proste pojecia:
"bo jeżeli według ciebie wysłanie kilku wiadomości w ciągu dnia jest randkowaniem, to pewnie wspólne wyjście do kina byłoby już sexem ;-). "
Tak dokladnie wysylanie wiadomosci na portalach jest czyms co sie nazywa "randkowaniem" (scisle randka to spotkanie rzeczywiste) natomiast wyjscie do kina nie jest seksem. O co Ci wiec chodzilo? Ze ktos krytykuje Twoje wczesniejsze randkowanie z byla, nawet jesli to byly 2 spotkania w ciagu dwoch lat to nadal bylo codziennie pisanie na fb.
Powiem tak. Jesli ktos cos robi co pokazuje brak szacunku do siebie, to oznacza nie mnie nie wiecej, ze ten szacunek stracil juz wczesniej. Najczesciej sie bierze to z braku okazywania szacunku ze strony drugiej osoby. Wystarczy z ta osoba cos "czula", "podejrzewala" i mogla sie tym karmic. Liczne wyjazdy autora na pewno tez nie byly bez znaczenia.Ten mechanizm pokazalem bo nic nie dzieje sie bez przyczyny. Rozumiem ze trudna jest kwestia zrozumiena ale odrzucenia swojej winy. To sie z reguly laczy a wcale tak nie trzeba.
Poniewaz jestescie jednak zlosliwi to powiem tak. Chcielibyscie zeby to wszystko bylo takie proste. To nalezalo by sie zwiazac z mezczyzna. Stworzyc zwiazek gejowski i wtedy wszystko byloby proste. Wszystko opieraloby sie na slowach. Niestety ale z kobietami tak prosto nie jest.
Osobiscie uwazam, tak jak wczesniej napisalem ze to czy autor bedzie z zona czy nie zalezy nie tylko od niego ale od postawy zony, ktora musialaby sie opamietac. Natomiast kwestia samego wybaczenia (kiedys) opiera sie rowniez na zrozumieniu drugiego czlowieka. Gdyby kiedykolwiek doszloby do szczerej rozmowy miedzy nimi, jestem pewien ze zona wypowiedzialaby mnostwo rzeczy (pretensji), ktorych nigdy wczesniej nie wypowiadala a ktore ukrywala w sobie, bo przeciez wszystko bylo takie idealne.
Nie jest moim zadaniem bronic zony autora, tym bardziej za jakies marne pieniadze. Jednak dla mnie oczywiste jest ze obraz 100% idealnego meza i 100% zlej zony nie jest prawdziwy. Podobnie bylo w slynnym watku Roberta. Tam tez byl "idealny" maz i "zla" zona. Takie obrazy nigdy nie sa prawdziwe.
Piotr74 napisal:
A z innej mańki, rozinięta została tu teoria, że kiedy miałeś tą no... przyjacielską relację z dawną miłościa i stale do niej chodziłeś, żona czuła się tym upokorzona jako kobieta. Może napisz jak na to reagowałą.
Po pierwsze nie chodziłem do niej tylko utrzymywaliśmy kontakt przez telefon, sms i facebooka, w ten ostatni sposób najczęściej. Natomiast widywać się prawie nie widywaliśmy, oprócz tej jednej kawy, było kilka zupełnie przypadkowych spotkań na mieście, czy w jakimś sklepie. Mimo, że nie ukrywałem moich kontaktów z ta kobietą przed żoną i tłumaczyłem jej, że nie musi sie czuć w jakikolwiek sposób przez nią zagrożona, to faktycznie chyba pierwszy raz tak się właśnie czuła. Stwierdzam to na podstawie jej wypowiedzi na temat tej mojej koleżanki, bo choć ona żadnej krzywdy mojej żonie nie zrobiła, to ta w swoich wypowiedziach na jej temat, bardzo ją obrażała używając do tego słów powszechnie uznawanych za niecenzuralne. Nic nie dawały moje tłumaczenia, że nic się złego nie dzieje, że ma dostep do wszystkiego i może sobie sprawdzać wszystko co chce w telefonie, na moim koncie na facebooku, że nic mnie z tą kobietą nie łączy oprócz starej przyjaźni, że się z nią nie spotykam. Cały czas utwierdzałem moją żonę w tym, że to ona jest kobietą mojego życia, że tylko ją kocham. Nic te tłumaczenia nie dawały, ona cały czas twierdziła, że nie jest o nią zazdrosna, ale jednocześnie w swoich wypowiedzich na jej temat traktowała ją jak największego wroga. Najlepsze jest to, że w tym samym czasie pisywała sobie ze swoim byłym facetem, którego dla mnie zostawiła. Choć jej tłumaczyłem, że ja w tym jej pisaniu nie widzę żadnego problemu, dopóki nie przekrocz się pewnych granic. Wychodziło na to, że ona sobie mogła pisać z byłym a ja już nie. Dlatego też ja nie widziałem powodu dla którego miałbym zaprzestać kontaktu ze starą znajomą.
To co czytamy wyzej jest conajmniej szokujace. Juz po pierwszym takim sygnale powinienes zerwac na 100% kontakt z byla. Zona wiec to przezywala ale wszystko bylo przeciez z Twojej strony wspaniale, nie bylo tajemnic. Jednak swoim postepowaniem upokarzales ciagle zone stad opisany mechanizm utraty szacunku do samej siebie. Ona to gleboko przezywala a Ty to zlewales (mechanizm braku komunikacji miedzy wami). Swoim postepowaniem pokazales ze Twoje slowa i czyny to zupelnie co innego. W takiej sytuacji slowa traca znaczenie.
"Najlepsze jest to, że w tym samym czasie pisywała sobie ze swoim byłym facetem, którego dla mnie zostawiła. Choć jej tłumaczyłem, że ja w tym jej pisaniu nie widzę żadnego problemu, dopóki nie przekrocz się pewnych granic. Wychodziło na to, że ona sobie mogła pisać z byłym a ja już nie. Dlatego też ja nie widziałem powodu dla którego miałbym zaprzestać kontaktu ze starą znajomą."
Pytanie czy robila to pierwsza czy po tym jak Ty to robiles bo wtedy to jest rekacja na to co ktos drugi robi.
I co teraz? Powoli drazac temat zaczyna wylaniac sie zupelnie inny obraz malzenstwa, gdzie oboje utrzymuja kontakty ze swoimi bylymi, gdzie maz swoim postepowaniem upadla zone, gdzie oboje stosuja taktyke wet za wet, gdzie sa wyjazdy, itp. Gdzie nie ma komunikacji, gdzie mimo ostrych reakcji na cos jest zupelna ignorancja i olewanie drugiej strony (bo mnie przeciez jest dobrze).
Dla mnie wystarzy i nie zamierzam dalej brac udzialu w tym "dziwnym watku". Co pokazalem to pokazalem a wnioski wyciagnijcie sobie sami.
P.S.
"i nadal tkwi w tym chorym i fałszywym wyobrażeniu o tym człowieku. :-("
To wyobrazenie nalezy predzej czy pozniej zniszczyc ale potrzeba rowniez autorefleksji, ktorej wlasciwie nie ma.