Piotr74 napisał/a:Ja cały czas mam nadzieję, że ona ocknie się z tego złego snu i do nas wróci. 
Jeśli obraz tamtego gościa jest taki jak przedstawiłeś to albo wróci dosyć szybko, albo ma już przygotowany pozew rozwodowy i razem z nowym kochasiem kombinują jak ogołocić cię z kasy, jeśli to im się uda, to wtedy przypomni sobie także o dzieciach. Tym bardziej, że tamten gość zapewnie nie pali się do płacenia nawet za swoje, a co dopiero za obce dzieciaki.
Moja rada zajmij się teraz zabezpieczeniem spraw majątkowych, wspólne konta, pełnomocnictwa, zamki zmień w mieszkaniu to podstawa, w małżeństwie nie ma czegoś takiego jak kradzież, może pod twoją nieobecność podjechać ciężarówką i ogołocić ci kwadrat do pustych ścian. Szybko rozdzielność majątkowa, sprawdź czy już jakichś długów nie narobiła, czy nie ma czegoś kupionego np. na twoją działalność gospodarczą. I zacznij szukać adwokata ds. rozwodowych, jeżeli jakimś cudem temat się ułoży, to najwyżej nie skorzystasz z jego usług za które zapłacisz i będziesz parę tysi w plecy, a jeśli będzie ci potrzebny a nie będziesz go miał, to możesz wylądować na ulicy z alimentami i komornikiem na resztę życia.
Pamiętaj też, że kobiety prawie nigdy nie składają pozwów rozwodowych pod wpływem impulsu, czy chwilowego nastroju. Akurat w tej sprawie na ogół bywają bardzo wyrachowane i racjonalne, zwłaszcza gdy mają u boku kurdupla dwie lewe ręce, nieroba i dziecioroba. Chociaż tamten wcale nie musi naciskać na ten rozwód, ale naciskać będzie ona, żeby się z nią ożenił, więc wcześniej musi rozwieść się z tobą. W sądzie rodzinnym szykuj się na mordobicie, jeśli będzie z orzekaniem winy to krew się leje. Pamiętaj o planach sądowych tylko z adwokatem i co najwyżej z własnymi rodzicami i to pod warunkiem, że jesteś pewien, że nie wypaplają komukolwiek, nawet własnemu bratu, czy siostrze ani słowa o szczegółach takich spraw. Pamiętaj, że brat to brat, ale może mieć żonę, dla której ty jesteś obcy człowiek, a ona od dawna bratnia dusza. Dlatego też trzeba uważać, bo na takiej sprawie można mieć wbity nóż z najmniej oczekiwanej strony.
No a co do tego złego snu, jeśli koleś jest taki jak go opisałeś, to mogę się chyba bezpiecznie założyć, że szybko i równie gwałtownie się w nim odkocha, ale to nie będzie ani za tydzień, ani za miesiąc, może za trzy miesiące, pół roku, rok. Wtedy pewnie zrozumie, że zrobiła głupotę i chociaż nagadała ci straszynych rzeczy i zachowała się jak ostatnia, to znając życie jeśli będziesz wciąż sam to do ciebie wróci, honor to jest coś zupełnie abstrakcyjne dla kobiet, więc tego możesz się spodziewać. To za jakiś czas, ale teraz buzują feromony i hormony, jest zakochana i żadne racjonalne argumenty nie mają szans żeby chociaż jakieś wątpliwości wzbudzić. Taki stan jak przy dobrym urżnięciu się, teraz ona nie posłucha naprawdę nikogo w tej sprawie, nawet gdyby jej najlepsza psiapsiółka poradziła jej przemyśleć postępowanie, to nie posłucha, co najwyżej ją znienawidzi, bo każdy kto krytykuje, a już nie daj Boże przeszkadza to śmiertelny wróg, który stoi na drodze miłości. Wrogiem nr 1 jesteś ty. Przekonasz się o tym. Moja rada przypadkiem nie płaszcz się przed nią nie proś żeby wróciła itd... nie ma żadnych szans, że cię posłucha, tylko będziesz jeszcze bardziej upodlony. Ciężkie czasy przed tobą, ale co zrobisz, w łeb sobie strzelisz? Bez sensu? Ją zatłuczesz też bez sensu, może jakibyś jej parę razy wypłacił z liścia kiedy jeszcze byliście razem to sprawy potoczyły by się inaczej. A synom powiedz kim okazała się mamusia, to żaden wstyd szczególnie dla nich, żonę się wybiera, matkę się ma jaka by nie była.
A jak za czas jakiś przyjdzie z płaczem, że chce wszystko naprawić, to dzisiaj pewnie jeszcze byś się ucieszył, ale uwierz mi za rok sam już nie będziesz chciał. Bo po takim numerze to ja powiem, że nie bardzo sobie wyobrażam dalsze trwanie w związku np. gdyby to mnie dotyczyło. Gdyby ślubna się gdzieś na imprezie schlała i puściła z przystojnym ochroniarzem czy ratownikiem, a potem widziałbym autentyczne wyrzuty sumienia, tym bardziej, że gościa widziała po raz pierwszy w życiu, to może z czymś takim dałbym sobie radę i wybaczył. Oczywiście kontynuacja związku byłaby na innych zasadach, pani na krótkiej smyczy pod kontrolą, ewentualnie odwykówka alkoholowa, generalnie przez pierwsze lata żyłaby ze mną jak Arabem. Ale czegoś takiego jak wywinęła twoje, tego co powiedziała, tu już nie ma czego odbudowywać i wybaczać po prosty. Trzym się chłopie.