Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,236 do 1,300 z 2,855 ]

1,236

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

No to wyobraźmy sobie:

Siedzę koło swojej dziewczyny, chciałoby się przytulić, i aby sama przytuliła ? ta nasza bliskość, piękna sprawa,  nasza ?tajemnica? w której uczestniczymy tylko we dwoje...

NIE MA. I nie ma pomysłu jak mogłaby być, bo niby jak przytulić się do kogoś kto dawał się miętosić komuś innemu. Nie ma już naszej bliskości... Jest pusty gest ?fizycznego? przybliżenia się dwu obcych obiektów. Nie przepływa między nami żadna energia, nie rozlewa się w nas wzajemne ciepło.
                                                              ***
Chwila wytchnienia, gdzieś między jedną pracą a drugą... zaczynam myśleć o mojej dziewczynie ? pomyślmy o urlopie ? fajnie będzie znowu coś zobaczyć razem, właściwie cały mój dzień jest NAZNACZONY potencjalną obecnością tej drugiej osoby ? świadomością, że od czasu do czasu o mnie myśli. To dodaje pewności, poczucia przewidywalności świata... uśmiecham się w myślach...

NIE MA. Jestem SAM, ona w każdej wolnej chwili myśli o kimś innym, żyje kim innym, robi jej się mokro na myśl o kimś innym. Świat nie jest przewidywalny ? jest podłym miejscem, na którym jestem z przyzwyczajenia i obowiązku. Nie mam chęci do planowania czegokolwiek, myślenia o naszej przyszłości...
                                                          ***
Zaufanie ? fajnie mieć takie pełne, bezkrytyczne zaufanie do kogoś ? w to że nie zawiedzie, nie zostawi nie oszuka ? żyjemy w świecie w którym zaufanie między ludźmi jest coraz mniej. Choć jedną osobę trzeba obdarzyć nim w pełni.

Sprawdzam jej Facebooka, odwoże z pracy do domu aby nie pozostawła poza kontrolą, patrzę czy nie kupiła nowej komórki, szukam sprzeczności w jej wyjaśnieniach, właściwie czemu wróciła ? chce odzyskać dzieci aby ?poszły za nią do kochanka?? Coś za bardzo się z nimi spoufala, jeszcze niedawno olewała je całkowicie... Na dziś ? poza rodzicami - nie ma na świecie nikomu komu ufam. Mam chociaż to szczęście, że jeszcze żyją...
                                                          ***
Podjedziemy dzisiaj do sklepu, jak zwykle pożartujemy sobie z dziwnych składników na opakowaniach, z 10% malin w dżemie malinowym :-))). Weźmiemy dzieciaki ? ludzie popatrzą na nas ? jaka fajna szczęśliwa rodzina ? i słusznie, że tak pomyślą, przecież jesteśmy wyjątkowo szczęśliwi ze sobą... Umoem DAWAĆ coś z siebie i wiem że mam KOMU dawać, dla kogo się starać...

NIE MA ZMIŁUJ. Nie ma między nami miłości. Nikomu nie chce się z niczego żartować. Nie mogę być z niej dumny, a ona raczej nie uważa mnie za wzór mężczyzny jeśli potrzebowała innego. Nikt nie chce tego co mogę DAĆ. Nie ma dla kogo się starać. I nie chce się UDAWAĆ, że mi się chce. Nie ma już rodziny. Jest grupa ludzi mieszkająca pod jednym adresem.
                                                        ***
Rozbiera się dla mnie i jest na co popatrzeć, za chwilę będziemy się całować, zacznie szybciej oddychać, ja też, zapomnimy zaraz o bożym świecie, tak fajnie przeżywa orgazmy...

NIE, NIE, NIE. Nie potrafiłbym. Jej ciało jest skażone i brudne dotykiem, oddechem, ?płynami ustrojowymi?  tamtego. Jej radość z seksu brzmiałaby jak FAŁSZ jak przypomienie tego co przeżywała z tamtym, nie ma sposobu aby przed tym uciec, aby o tym nie myśleć...

/może ktoś, kto to zna sprawę z autopsji napisałby to bardziej plastycznie - ale - wkrótce Piotr będzie już sam specjalistą od takich "klimatów"/

Niestety to prawda..

Zobacz podobne tematy :

1,237

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:
je veux napisał/a:
Rockfor napisał/a:

To z kolei zapytam, a jak Ty argumentowałeś dzieciom, że kazałeś ma...
I nie jeż się na inne osoby, bo oni Ci naprawdę współczują smile

Powodzenia smile

je veux: czy możesz mi wyjawić jaki cel ma cytowanie (bez komentarza) w całości wcześniejszych postów ? Może ja czegoś nie dostrzegam. Stąd pytanie.

Ze się zgadzam...

1,238

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Tomek200219 napisał/a:
EXTRA_terrestrial napisał/a:

No to wyobraźmy sobie:

Siedzę koło swojej dziewczyny, chciałoby się przytulić, i aby sama przytuliła ? ta nasza bliskość, piękna sprawa,  nasza ?tajemnica? w której uczestniczymy tylko we dwoje...

NIE MA. I nie ma pomysłu jak mogłaby być, bo niby jak przytulić się do kogoś kto dawał się miętosić komuś innemu. Nie ma już naszej bliskości... Jest pusty gest ?fizycznego? przybliżenia się dwu obcych obiektów. Nie przepływa między nami żadna energia, nie rozlewa się w nas wzajemne ciepło.
                                                              ***
Chwila wytchnienia, gdzieś między jedną pracą a drugą... zaczynam myśleć o mojej dziewczynie ? pomyślmy o urlopie ? fajnie będzie znowu coś zobaczyć razem, właściwie cały mój dzień jest NAZNACZONY potencjalną obecnością tej drugiej osoby ? świadomością, że od czasu do czasu o mnie myśli. To dodaje pewności, poczucia przewidywalności świata... uśmiecham się w myślach...

NIE MA. Jestem SAM, ona w każdej wolnej chwili myśli o kimś innym, żyje kim innym, robi jej się mokro na myśl o kimś innym. Świat nie jest przewidywalny ? jest podłym miejscem, na którym jestem z przyzwyczajenia i obowiązku. Nie mam chęci do planowania czegokolwiek, myślenia o naszej przyszłości...
                                                          ***
Zaufanie ? fajnie mieć takie pełne, bezkrytyczne zaufanie do kogoś ? w to że nie zawiedzie, nie zostawi nie oszuka ? żyjemy w świecie w którym zaufanie między ludźmi jest coraz mniej. Choć jedną osobę trzeba obdarzyć nim w pełni.

Sprawdzam jej Facebooka, odwoże z pracy do domu aby nie pozostawła poza kontrolą, patrzę czy nie kupiła nowej komórki, szukam sprzeczności w jej wyjaśnieniach, właściwie czemu wróciła ? chce odzyskać dzieci aby ?poszły za nią do kochanka?? Coś za bardzo się z nimi spoufala, jeszcze niedawno olewała je całkowicie... Na dziś ? poza rodzicami - nie ma na świecie nikomu komu ufam. Mam chociaż to szczęście, że jeszcze żyją...
                                                          ***
Podjedziemy dzisiaj do sklepu, jak zwykle pożartujemy sobie z dziwnych składników na opakowaniach, z 10% malin w dżemie malinowym :-))). Weźmiemy dzieciaki ? ludzie popatrzą na nas ? jaka fajna szczęśliwa rodzina ? i słusznie, że tak pomyślą, przecież jesteśmy wyjątkowo szczęśliwi ze sobą... Umoem DAWAĆ coś z siebie i wiem że mam KOMU dawać, dla kogo się starać...

NIE MA ZMIŁUJ. Nie ma między nami miłości. Nikomu nie chce się z niczego żartować. Nie mogę być z niej dumny, a ona raczej nie uważa mnie za wzór mężczyzny jeśli potrzebowała innego. Nikt nie chce tego co mogę DAĆ. Nie ma dla kogo się starać. I nie chce się UDAWAĆ, że mi się chce. Nie ma już rodziny. Jest grupa ludzi mieszkająca pod jednym adresem.
                                                        ***
Rozbiera się dla mnie i jest na co popatrzeć, za chwilę będziemy się całować, zacznie szybciej oddychać, ja też, zapomnimy zaraz o bożym świecie, tak fajnie przeżywa orgazmy...

NIE, NIE, NIE. Nie potrafiłbym. Jej ciało jest skażone i brudne dotykiem, oddechem, ?płynami ustrojowymi?  tamtego. Jej radość z seksu brzmiałaby jak FAŁSZ jak przypomienie tego co przeżywała z tamtym, nie ma sposobu aby przed tym uciec, aby o tym nie myśleć...

/może ktoś, kto to zna sprawę z autopsji napisałby to bardziej plastycznie - ale - wkrótce Piotr będzie już sam specjalistą od takich "klimatów"/

Niestety to prawda..

Eh....

1,239

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

/może ktoś, kto to zna sprawę z autopsji napisałby to bardziej plastycznie - ale - wkrótce Piotr będzie już sam specjalistą od takich "klimatów"/

To był ciężki dzień i chcę być jak najszybciej tam, gdzie jest mój azyl wśród  najbliższych osób. Wiem, źe za chwilę mąż mnie pocałuje i przytuli, zapyta, czy mi zrobić herbatę z pigwą czy inkę z mlekiem. Potem posadzi mnie na kuchennym blacie i z uśmiechem zabroni się ruszać, zlecą się chłopaki, znowu jeden przez drugiego będą opowiadać, co tam dzisiaj się wydarzyło. Uśmiecham się do własnych myśli, chcę już być w domu. Pędzę.

                                                                   ***

Ile się da przedłużam moment wyjścia z pracy. Gdy po raz kolejny ktoś z ekipy sprzątającej zagląda do mojego gabinetu, zbieram się i wychodzę. Zatrzymuję się kilkaset metrów od domu, na zewnątrz ciemno i mróz a ja siedzę w aucie już godzinę. Gdy dzwoni telefon, rozłączam połączenie i wysyłam kolejnego standardowego esa "jestem na spotkaniu, oddzwonię". W końcu robię głęboki wydech, ruszam, przecież oprócz niego są tam również moje dzieci.

1,240

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dobra. Popatrzmy na świat od pozytywnej strony bo za bardzo mnie to "wciąga" i jeszcze mi "zostanie"

Przyszłość napisał/a:

/.../herbatę z pigwą /.../

No nie. Chyba się zaraz przełamię i zobaczę czy da się to pić. :-)

I btw...czy ktoś się kiedyś na Tobie zawiódł Przyszłość? Pewnie nikt - jak znam życie.

1,241

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Wiem że to off top ale muszę. Ta sytuacja przypomina mi do złudzenia pewien stary kawał.

Rozmawiają dwaj starzy przyjaciele.
- Słuchaj, Twoja żona to zła kobieta... Rozwiedź się.
- Eee tam... Po co?
- No słuchaj... Ona Ciebie zdradza. Mówię Ci, rozwiedź się.
- Ah tam gadasz.
- No stary pół miasta ją rżnie! Rozwiedź się.
- Nie no po co...
- No mówię Ci w kolejce się do tej k***y ustawiają! Rozwiedź się.
- Nie... Wtedy też będę musiał w kolejce stać.

1,242

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA terrestrial napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

/.../herbatę z pigwą /.../

No nie. Chyba się zaraz przełamię i zobaczę czy da się to pić. :-)

Moja teściowa obdarowuje mnie co roku na zimę kilkoma słoiczkami z pigwą - to jest gęsty, bardzo słodki i kwaśny rodzaj syropu z kawałkami pokrojonych owoców pigwy. Pychota :-). Fantastyczny do herbatki zimową porą, ale nie tylko.

I btw...czy ktoś się kiedyś na Tobie zawiódł Przyszłość? Pewnie nikt - jak znam życie.

Nikt nie jest idealny i ja też ;-).
Pewnie są osoby, które rozczarowałam, zawodząc ich OCZEKIWANIA, może NADZIEJE, ale nie przypominam sobie sytuacji, żebym zawiodła czyjeś powierzone mi ZAUFANIE.

1,243

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Herbata z pigwa jest wyśmienita, polecam smile

1,244

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

mode off topic on :-)

Przyszłość napisał/a:
EXTRA terrestrial napisał/a:
Przyszłość napisał/a:

/.../herbatę z pigwą /.../

No nie. Chyba się zaraz przełamię i zobaczę czy da się to pić. :-)

Moja teściowa obdarowuje mnie co roku na zimę kilkoma słoiczkami z pigwą - to jest gęsty, bardzo słodki i kwaśny rodzaj syropu z kawałkami pokrojonych owoców pigwy. Pychota :-). Fantastyczny do herbatki zimową porą, ale nie tylko.
/.../

Czyli rzecz nie mająca nic wspólnego ze sklepowymi preparatami. Zawieszam eksperyment do jesieni. Dotąd ignorowałem moje krzewy pigwy - ale to musi się zmienić!

mode off topic off

1,245

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, z tym "dobrem dzieci" jako zasłoną dymną to napisałam w oparciu tylko o własne doświadczenia, więc co do zasady subiektywnie. Mam pytanie, w realnym świecie też tak obrywasz jak tutaj? Odnoszę wrażenie, że mężczyznom trudniej przyjąć niewierną niż kobietom właśnie z uwagi na takie jak tutaj oceny, jednoznaczne: rogacz i kurewna. Kobietę przyjmującą niewiernego co najwyżej nazwie się naiwną, głupią lub uzależnioną od toksyka. Może teraz chwila oddechu od czytania.
BTW jeżeli kochasz żonę, to tylko pozazdrościć kobiecie, która po takim zachowaniu mogła wrócić.

1,246

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam wszystkich,
Witaj Piotr

Cóż mi pozostaje napisać, skoro zanim pozwoliłeś jej na powrót, nie dałeś sobie nawet szansy aby poukładać sobie  ten cały bajzel, chaos emocji jaki nadal masz w swojej głowie..
To jednak byłoby możliwe tylko w jednym przypadku... Zerwania całkowicie z nią na jakiś czas kontaktu i ograniczenie go wyłącznie do kontaktów z synami
Ale poza domem...
Uwolnienia myśli od jej wpływów...
Teraz to już jest pozamiatane, skoro pozwoliłeś jej na powrót do domu...

Moim zdaniem najpierw trzeba było nauczyć się żyć samemu, przemyśleć wszystko dokładnie, każdy argument za i przeciw, a dopiero wtedy podejmować decyzję.

Kolejny raz popełniasz błąd. Mało tego, o ile wcześniejsze Twoje wpisy były w miarę spójne, to teraz kompletnie się plączesz. Albo bawisz się wspólnie z żoną kosztem tych, którzy naprawdę chcieli pomóc, postawić Ciebie na nogi, albo....
No właśnie,  ło co Tobie chodzi...

Mężczyzna nie zasłania się dziećmi Piotrze, kierując się niby ich dobrem...
Źle to pojmujesz.
Bo dobro każdego dziecka, to szczęśliwi, szanujący się wzajemnie i kochający się rodzice...
Dobrze pojmowane dobro dziecka, to właściwe ukształtowanie ich świata wartości, nauczenia czym jest szacunek dla siebie i czymś jest rodzina.
A czego uczysz Ty te swoje pociechy, jakie wartości im oboje przekazujecie?
Czego Ty uczysz swoich synów?
Jaki świat wartości im pokazujesz?
Ale jak widać, każdy chyba inaczej pojmuje, czym jest dobro dziecka

Wreszcie gdzie jest ten Twój świat wartości, którym tak się tutaj szczyciłeś?
Ona nie wróciła nawet dla dzieci.
Te, co pokazała przez te wszystkie miesiące ma w dupie.
Pytanie dlaczego wraca jest więc wciąż aktualne.
Bo przecież
1.Ciebie przecież nie kocha Kocha kochanka..
2. Czas spędzany z gachem był dla niej cenniejsze od czasu z własnymi dziećmi,
Wiesz, dobrymi chęciami to piekło jest wybrukowane.
To małżeństwo już nie istnieje.
Zbyt wiele was dzieli, zbyt mało łączy..
Choćbyś nie wiem jak zaklinał rzeczywistość, to koniec.
Im szybciej to zrozumiesz, tym lepiej dla dzieci i tym lepiej dla Ciebie..

Zakończę tego posta cytatem z kultowego dla mnie filmu "Pulp Fiction" Tarantino :

Jeśli myślisz, że z skwaśnieje to dobrze myślisz, jeśli myślisz, że z wiekiem zeszlachetnieje to zle myślisz.........

Pozdrawiam

1,247

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
takasobiejaS napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Wątpię, żeby chciała czytać, dziś przeczytała twój post i kilka następnych i to chyba wszystko na co ją w tym momencie stać. Ja mam wrażenie, wręcz jestem pewny, że ona nie chce się z tego wyzwolić. Może za jakiś czas coś do niej dotrze, ale już będzie na wszystko za późno sad

Wie, od wczoraj, ze czytasz i zagladasz???? Tu post z 14 lutego...

No tak zapomnialem o tym, ale wcale nie oznacza to tego, ze czytala to na bierzaco, z jednej pristej przyczyby, tam gdzie mieszkala nie miala jak korzystac z internetu, bo go tam nie bylo.Zreszta to bylo ponad miesiac temu, wiec skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

Piotrze ja nie chce pisać kolejnych czarnych scenariuszy ale jakoś tak puzzle mi sie układają.

Miesiąc temu pokazałeś żonie wątek krotki w dziale " Rozstania, flirt , zdrada, rozwód " Twój wątek jest zawsze na pierwszym planie.Ciężko nie zwrócić na niego uwagi  . Moze przy Tobie nie chciała tego czytać ale nie masz pewności czy nie czytała tego później. To że ma telefon na kartę nie jest tu przeszkodą wystarczy 10zł,  wprowadzić jakiś kod operatora i internet działa. Dopóki na swoim wątku nie pisałeś o jakiś konkretnych działaniach z Twojej strony ona tez nie działała w kierunku powrotu. Natomiast po informacji że dokumenty rozwodowe zostały złożone i ona będzie obarczona winą , ona zaczęła zasypywać Cie SMS. Sam stwierdziłeś ze w ciągu 2mc tyle nie pisała co w przeciągu tych kilku dni.

I teraz pytanie: Czy jej chęć powrotu ( mimo ze cos czuje do kochanka ) była podyktowana szczerą chęcią ratowania was dla dobra dzieci , czy po prostu wystraszyła sie konsekwencji rozwodowych.

1,248

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

<przy kawie> ... Mnie się to robi dosyć retoryczne, zbędne, bo wszyscy wiemy jak jest ...

1,249

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ryba81 napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
takasobiejaS napisał/a:

Wie, od wczoraj, ze czytasz i zagladasz???? Tu post z 14 lutego...

No tak zapomnialem o tym, ale wcale nie oznacza to tego, ze czytala to na bierzaco, z jednej pristej przyczyby, tam gdzie mieszkala nie miala jak korzystac z internetu, bo go tam nie bylo.Zreszta to bylo ponad miesiac temu, wiec skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

Piotrze ja nie chce pisać kolejnych czarnych scenariuszy ale jakoś tak puzzle mi sie układają.

Miesiąc temu pokazałeś żonie wątek krotki w dziale " Rozstania, flirt , zdrada, rozwód " Twój wątek jest zawsze na pierwszym planie.Ciężko nie zwrócić na niego uwagi  . Moze przy Tobie nie chciała tego czytać ale nie masz pewności czy nie czytała tego później. To że ma telefon na kartę nie jest tu przeszkodą wystarczy 10zł,  wprowadzić jakiś kod operatora i internet działa. Dopóki na swoim wątku nie pisałeś o jakiś konkretnych działaniach z Twojej strony ona tez nie działała w kierunku powrotu. Natomiast po informacji że dokumenty rozwodowe zostały złożone i ona będzie obarczona winą , ona zaczęła zasypywać Cie SMS. Sam stwierdziłeś ze w ciągu 2mc tyle nie pisała co w przeciągu tych kilku dni.

I teraz pytanie: Czy jej chęć powrotu ( mimo ze cos czuje do kochanka ) była podyktowana szczerą chęcią ratowania was dla dobra dzieci , czy po prostu wystraszyła sie konsekwencji rozwodowych.

Witaj. Tak wiec sprawy wygladaja nastepujaco. Wczoraj wieczorem napisala do mnie na fb starsza corka gacha.W swoich wiadomosciach w dosc brutalny sposob pptraktowala zone, robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta, nie wiem czemu mialy sluzyc te wiadomosci, podejrzewam, ze chciala ponizyc moja zone w moich oczach i mnie przy okazji tez, bo pod moim adresem tez polecialo pare epitetow, oczywiscie nie omieszkala napisac co zona robila z jej wedlug niej wspanialym ojcem. Sami sobie teraz odpowiedzcie czy nie mialem racji, ze ten czlowiek jest nic nie warty i nie ma w sobie za grosz honoru i zadnych wartosci moralnych.
pragne was jednoczesnie zapewnic, ze z mojej strony w opisywanych od samego poczatku wydarzeniach z mojego zycia nie bylo zadnego zaklamania i checi manipulacji. Cala historie staram sie od samego poczatku przedstawiac jak najbardziej obiektywnie, a to, ze zaczalem tu pisac wynikalo ze zwyklej potrzeby wyzalenia sie i zasiegniecia opinii innych ludzi na cala sytuacje. Pozdrawiam wszystkich

1,250

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
ryba81 napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

No tak zapomnialem o tym, ale wcale nie oznacza to tego, ze czytala to na bierzaco, z jednej pristej przyczyby, tam gdzie mieszkala nie miala jak korzystac z internetu, bo go tam nie bylo.Zreszta to bylo ponad miesiac temu, wiec skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

Piotrze ja nie chce pisać kolejnych czarnych scenariuszy ale jakoś tak puzzle mi sie układają.

Miesiąc temu pokazałeś żonie wątek krotki w dziale " Rozstania, flirt , zdrada, rozwód " Twój wątek jest zawsze na pierwszym planie.Ciężko nie zwrócić na niego uwagi  . Moze przy Tobie nie chciała tego czytać ale nie masz pewności czy nie czytała tego później. To że ma telefon na kartę nie jest tu przeszkodą wystarczy 10zł,  wprowadzić jakiś kod operatora i internet działa. Dopóki na swoim wątku nie pisałeś o jakiś konkretnych działaniach z Twojej strony ona tez nie działała w kierunku powrotu. Natomiast po informacji że dokumenty rozwodowe zostały złożone i ona będzie obarczona winą , ona zaczęła zasypywać Cie SMS. Sam stwierdziłeś ze w ciągu 2mc tyle nie pisała co w przeciągu tych kilku dni.

I teraz pytanie: Czy jej chęć powrotu ( mimo ze cos czuje do kochanka ) była podyktowana szczerą chęcią ratowania was dla dobra dzieci , czy po prostu wystraszyła sie konsekwencji rozwodowych.

Witaj. Tak wiec sprawy wygladaja nastepujaco. Wczoraj wieczorem napisala do mnie na fb starsza corka gacha.W swoich wiadomosciach w dość brutalny sposob pptraktowala zone, robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta, nie wiem czemu mialy sluzyc te wiadomosci, podejrzewam, ze chciala ponizyc moja zone w moich oczach i mnie przy okazji tez, bo pod moim adresem tez polecialo pare epitetow, oczywiscie nie omieszkala napisac co zona robila z jej wedlug niej wspanialym ojcem. Sami sobie teraz odpowiedzcie czy nie mialem racji, ze ten czlowiek jest nic nie warty i nie ma w sobie za grosz honoru i zadnych wartosci moralnych.
pragne was jednoczesnie zapewnic, ze z mojej strony w opisywanych od samego poczatku wydarzeniach z mojego zycia nie bylo zadnego zaklamania i checi manipulacji. Cala historie staram sie od samego poczatku przedstawiac jak najbardziej obiektywnie, a to, ze zaczalem tu pisac wynikalo ze zwyklej potrzeby wyzalenia sie i zasiegniecia opinii innych ludzi na cala sytuacje. Pozdrawiam wszystkich

Piotr.. Twoje zdziwienie i zaskoczenie jest żenujące - dziecko (nie wiem ile ma lat) bez konwenansów opisało fakty.
Tak jak twoja ślubna wykorzystała Ciebie tak samo zrobiła z tym gościem.
a co do twojego odbioru zony - to raczej nie możliwe żebyś przejrzał na oczy... ale skąd dziecko miało wiedzieć ...

1,251

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Tak sobie czytam i czytam a w głowie słyszę zdanie że Nie Ma Prawdziwej Miłości bez utraty Godności.
Dlaczego? Bo udany związek to ciągły kompromis wobec samego siebie a ten wyklucza godność.
Duma? Nie pozwala przebaczać drugiej osobie i rodzi wysokie mury w związku.
Honorowo i z szacunkiem do siebie można tylko odejść.
Jak czlowiek ma za dużo godności i dumy to znaczy że albo prawdziwie nie kochał albo zaprzepaścil być może swoje szczęście.
Piotrze, miłość nie znosi kalkulacji.Ot poprostu żyj i reaguj adekwatnie do wydarzeń.
Tyle i aż tyle.

1,252

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Witaj. Tak wiec sprawy wygladaja nastepujaco. Wczoraj wieczorem napisala do mnie na fb starsza corka gacha.W swoich wiadomosciach w dosc brutalny sposob pptraktowala zone, robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta, nie wiem czemu mialy sluzyc te wiadomosci, podejrzewam, ze chciala ponizyc moja zone w moich oczach i mnie przy okazji tez, bo pod moim adresem tez polecialo pare epitetow, oczywiscie nie omieszkala napisac co zona robila z jej wedlug niej wspanialym ojcem. Sami sobie teraz odpowiedzcie czy nie mialem racji, ze ten czlowiek jest nic nie warty i nie ma w sobie za grosz honoru i zadnych wartosci moralnych.
pragne was jednoczesnie zapewnic, ze z mojej strony w opisywanych od samego poczatku wydarzeniach z mojego zycia nie bylo zadnego zaklamania i checi manipulacji. Cala historie staram sie od samego poczatku przedstawiac jak najbardziej obiektywnie, a to, ze zaczalem tu pisac wynikalo ze zwyklej potrzeby wyzalenia sie i zasiegniecia opinii innych ludzi na cala sytuacje. Pozdrawiam wszystkich

Piotruś, bardzo słabo u ciebie z logiką i życiem w rzeczywistości.
Córka gacha się wkurzyła, bo przyszła jakaś jej zdaniem lafirynda, pobzykała się z jej tatusiem, za namową poszli mieszkać gdzie indziej, a potem go zostawiła. Co chcesz od córki? Ma prawo mieć taką o niej opinię. Zablokuj na Fb i tyle.
Później twoja logika podpowiada big_smile, że jak córka pisze, to gach jest ble. To znaczy ja nie kumam smile.
A reszta: spaliłeś się już dawno czynami. Wiesz, słowa, to tylko słowa. Nikogo nie przekonasz, że jesteś chojrak jak nie jesteś. Pisałeś to co było, jest, jak się zachowujesz i ona. Przestań się już tłumaczyć jak Piotruś w krótkich spodenkach, który pokradł kilka lizaków w sklepie.

Może lepiej napisz jak układa ci się z żoną, jak spędzacie czas, o czym rozmawiacie.

1,253

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Kurcze nie kapuję jak można nie widzieć tego że żona Piotra się najzwyczajniej w świecie puściła, nikt nią nie manipulował, nie zawładnął umysłem. Mówisz że jeździłeś po nią całe życie - i co z tej "dobroci" dziś masz. Nie wiem skąd u Ciebie takie poczucie że musisz się martwić za innych a czy ktoś się martwi o Ciebie ? Wiem, teraz powiesz że tak Cię wychowano żebyś był dobry i szlachetny tylko zastanów się czy zamiast wychowania społeczeństwo, rodzina, żona Cię nie wytresowała dla swoich, egoistycznych potrzeb. Wciskali Ci matrix o tym jak to szlachetnie jest poświęcać się dla innych i kupiłeś to do tego stopnia że zapominasz o sobie.

1,254

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Skywalk napisał/a:

Kurcze nie kapuję jak można nie widzieć tego że żona Piotra się najzwyczajniej w świecie puściła, nikt nią nie manipulował, nie zawładnął umysłem. Mówisz że jeździłeś po nią całe życie - i co z tej "dobroci" dziś masz. Nie wiem skąd u Ciebie takie poczucie że musisz się martwić za innych a czy ktoś się martwi o Ciebie ? Wiem, teraz powiesz że tak Cię wychowano żebyś był dobry i szlachetny tylko zastanów się czy zamiast wychowania społeczeństwo, rodzina, żona Cię nie wytresowała dla swoich, egoistycznych potrzeb. Wciskali Ci matrix o tym jak to szlachetnie jest poświęcać się dla innych i kupiłeś to do tego stopnia że zapominasz o sobie.

Piotr żyje na każdej z tych płaszczyzn w zakłamaniu. Nie rozumiem też, dlaczego nie kupiliście dla żony drugiego auta? Normalnie, żeby do pracy dojeżdżała, i nie obciążała swoimi dojazdami kogoś. No ale jest to też pewien zabieg sprawowania kontroli z związku i ubezwłasnowolniania.

1,255

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:

Tak sobie czytam i czytam a w głowie słyszę zdanie że Nie Ma Prawdziwej Miłości bez utraty Godności.
Dlaczego? Bo udany związek to ciągły kompromis wobec samego siebie a ten wyklucza godność.
Duma? Nie pozwala przebaczać drugiej osobie i rodzi wysokie mury w związku.
Honorowo i z szacunkiem do siebie można tylko odejść.
Jak czlowiek ma za dużo godności i dumy to znaczy że albo prawdziwie nie kochał albo zaprzepaścil być może swoje szczęście.
Piotrze, miłość nie znosi kalkulacji.Ot poprostu żyj i reaguj adekwatnie do wydarzeń.
Tyle i aż tyle.

Od kiedy kompromis wyklucza godność?
Właśnie dobrze pojętą duma potrafi wybaczyć ale tez nie jest ślepa i umie powiedziec- nie.
Miłość, prawdziwa jest mądra...
<kawa>

1,256

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

je veux, wczoraj otrzymałaś ode mnie wiadomość, w której wyraźnie napisałam, że posty mają być merytoryczne, w przeciwnym razie naruszają Regulamin Forum. Jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to nie nabijaj, proszę, sztucznie licznika, w tym powstrzymaj się od cytowania cudzych wypowiedzi bez wpisywania komentarza ("ehhh..." merytorycznym komentarzem nie jest). Dodam też, że miejsce na luźne, nienawiązujące do głównego tematu wątku, posty jest w kafejkach. W związku z tym, że moją wczorajszą wiadomość zignorowałaś, tę uwagę potraktuj jak upomnienie. Uprzedzam, że dalsze lekceważenie zasad może zakończyć się blokadą konta.
Z pozdrowieniami, Olinka

1,257

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr odnoszę wrażenie, że uprawiasz tutaj jakąś kryptoreklamę swojej osoby.

1,258

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:
Skywalk napisał/a:

Kurcze nie kapuję jak można nie widzieć tego że żona Piotra się najzwyczajniej w świecie puściła, nikt nią nie manipulował, nie zawładnął umysłem. Mówisz że jeździłeś po nią całe życie - i co z tej "dobroci" dziś masz. Nie wiem skąd u Ciebie takie poczucie że musisz się martwić za innych a czy ktoś się martwi o Ciebie ? Wiem, teraz powiesz że tak Cię wychowano żebyś był dobry i szlachetny tylko zastanów się czy zamiast wychowania społeczeństwo, rodzina, żona Cię nie wytresowała dla swoich, egoistycznych potrzeb. Wciskali Ci matrix o tym jak to szlachetnie jest poświęcać się dla innych i kupiłeś to do tego stopnia że zapominasz o sobie.

Piotr żyje na każdej z tych płaszczyzn w zakłamaniu. Nie rozumiem też, dlaczego nie kupiliście dla żony drugiego auta? Normalnie, żeby do pracy dojeżdżała, i nie obciążała swoimi dojazdami kogoś. No ale jest to też pewien zabieg sprawowania kontroli z związku i ubezwłasnowolniania.

Tak sie sklada, ze auta mialem i mam zawsze dwa, a zona nie ma prawa jazdy, wiec trudno aby sama jezdzila samochodem. Co do wczorajszej wiadomosci od 25 letniej coreczki to nie zaskoczyl mnie ton i wydzwiek uzytego przez nia slownictwa, ale fakt, ze w ogole przyszlo jej do glowy aby do mnie pisac. Nie potrafie zrozumiec co ona chciala przez to osiagnac i w sumie srednio mnie to interesuje.

1,259

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr,
Bardziej niż to co zrobiła Twoja żona upokorzyć Ciebie i synów już się nie da.

robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta

To nie córka gacha robi z Twojej żony taką kobietę. To ona sama z siebie taką zrobiła
Pretensje kierujesz pod niewłaściwy adres...
Wciąż nie rozumiesz, nie możesz się z tym pogodzić, że Twoja jz to nie pozbawiona własnej woli istota.
Była i jest w pełni świadoma tego, co zrobiła.
Po prostu pora wreszcie zaakceptować to, że to nie gach jest winny, tylko ona.
Zasada jest prosta :
To zawsze, ale to zawsze kobieta podejmuje decyzję.
I ona ją podjęła, udostępniając gachowi to, co do tej pory było wyłącznie dla Ciebie..

1,260 Ostatnio edytowany przez je veux (2015-03-26 14:02:54)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Olinka napisał/a:

je veux, wczoraj otrzymałaś ode mnie wiadomość, w której wyraźnie napisałam, że posty mają być merytoryczne, w przeciwnym razie naruszają Regulamin Forum. Jeśli nie masz nic ciekawego do powiedzenia, to nie nabijaj, proszę, sztucznie licznika, w tym powstrzymaj się od cytowania cudzych wypowiedzi bez wpisywania komentarza ("ehhh..." merytorycznym komentarzem nie jest). Dodam też, że miejsce na luźne, nienawiązujące do głównego tematu wątku posty, jest w kafejkach. W związku z tym, że moją wczorajszą wiadomość zignorowałaś, tę uwagę potraktuj jak upomnienie. Uprzedzam, że dalsze ignorowanie zasad może zakończyć się blokadą konta.
Z pozdrowieniami, Olinka

To jest właśnie merytoryczne: dokształc się prosze  i wnosi dużo do sprawy. Ew. Możesz mnie nie czytać smile

1,261

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
After napisał/a:

Piotr,
Bardziej niż to co zrobiła Twoja żona upokorzyć Ciebie i synów już się nie da.

robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta

To nie córka gacha robi z Twojej żony taką kobietę. To ona sama z siebie taką zrobiła
Pretensje kierujesz pod niewłaściwy adres...
Wciąż nie rozumiesz, nie możesz się z tym pogodzić, że Twoja jz to nie pozbawiona własnej woli istota.
Była i jest w pełni świadoma tego, co zrobiła.
Po prostu pora wreszcie zaakceptować to, że to nie gach jest winny, tylko ona.
Zasada jest prosta :
To zawsze, ale to zawsze kobieta podejmuje decyzję.
I ona ją podjęła, udostępniając gachowi to, co do tej pory było wyłącznie dla Ciebie..

ZgodZe się, ze zasada jest prosta: kobieta podejmuje ostateczną decyzje ( poza gwaltami)- proponuje lekturę Wandy Puławskiej, psychiatry, przyjaciółki Jana Pawła II. Ona właśnie kiedy mówi o współżyciu dwóch osób, kobiety i mężczyzny,zaznacza, ze ostateczną decyzja należy do pierwszej z nich.

1,262

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:

Tak sobie czytam i czytam a w głowie słyszę zdanie że Nie Ma Prawdziwej Miłości bez utraty Godności.
Dlaczego? Bo udany związek to ciągły kompromis wobec samego siebie a ten wyklucza godność.
Duma? Nie pozwala przebaczać drugiej osobie i rodzi wysokie mury w związku.
Honorowo i z szacunkiem do siebie można tylko odejść.
Jak czlowiek ma za dużo godności i dumy to znaczy że albo prawdziwie nie kochał albo zaprzepaścil być może swoje szczęście.
Piotrze, miłość nie znosi kalkulacji.Ot poprostu żyj i reaguj adekwatnie do wydarzeń.
Tyle i aż tyle.

Od kiedy kompromis wyklucza godność?
Właśnie dobrze pojętą duma potrafi wybaczyć ale tez nie jest ślepa i umie powiedziec- nie.
Miłość, prawdziwa jest mądra...
<kawa>

Dodatkowo uważam że Piotr wykazuje się dużą odwagą.
Czemu? Bo nie łatwo rogaczowi stanąć przed otoczeniem i powiedzieć wybaczylem.
Myślenia ludzi nie zmieni, co najwyzej zamknie im usta swoją zdecydowana postawą.
Ale uwaga, ja swego czasu zabronilem otoczeniu wpie..... się w swój związek pod groźbą zerwania kontaktu nawet matce i ojcu, a przez to wielu rzeczy nie dowiedzialem się wczesniej.
Duży kompromis wewnętrzny przed Tobą Piotrze.

1,263 Ostatnio edytowany przez Skywalk (2015-03-26 14:24:29)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
lifrinat napisał/a:
Skywalk napisał/a:

Kurcze nie kapuję jak można nie widzieć tego że żona Piotra się najzwyczajniej w świecie puściła, nikt nią nie manipulował, nie zawładnął umysłem. Mówisz że jeździłeś po nią całe życie - i co z tej "dobroci" dziś masz. Nie wiem skąd u Ciebie takie poczucie że musisz się martwić za innych a czy ktoś się martwi o Ciebie ? Wiem, teraz powiesz że tak Cię wychowano żebyś był dobry i szlachetny tylko zastanów się czy zamiast wychowania społeczeństwo, rodzina, żona Cię nie wytresowała dla swoich, egoistycznych potrzeb. Wciskali Ci matrix o tym jak to szlachetnie jest poświęcać się dla innych i kupiłeś to do tego stopnia że zapominasz o sobie.

Piotr żyje na każdej z tych płaszczyzn w zakłamaniu. Nie rozumiem też, dlaczego nie kupiliście dla żony drugiego auta? Normalnie, żeby do pracy dojeżdżała, i nie obciążała swoimi dojazdami kogoś. No ale jest to też pewien zabieg sprawowania kontroli z związku i ubezwłasnowolniania.

Tak sie sklada, ze auta mialem i mam zawsze dwa, a zona nie ma prawa jazdy, wiec trudno aby sama jezdzila samochodem. Co do wczorajszej wiadomosci od 25 letniej coreczki to nie zaskoczyl mnie ton i wydzwiek uzytego przez nia slownictwa, ale fakt, ze w ogole przyszlo jej do glowy aby do mnie pisac. Nie potrafie zrozumiec co ona chciala przez to osiagnac i w sumie srednio mnie to interesuje.

Jak sie nie chce zrobić prawda jazdy to z bucika, od tego sie nie umiera. Byłem podobnie wychowywany jak Ty Piotrek , też zawsze w pierwszej kolejności szukałem wytłumaczenia dla innych  nigdy dla siebie- dopóki sie nie pokapowałem że mnie ludzie zwyczajnie na tym ruchają a to co mi sie wydawało moją szlachetnością było zwykłym szukaniem akceptacji otoczenia i chęci przypodobania się. Sam oprócz braku szacunku i podejścia że jakto przecież Skywalk od tego jest,to wręcz jego obowiązek nic z tego nie miałem

1,264

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:

Tak sobie czytam i czytam a w głowie słyszę zdanie że Nie Ma Prawdziwej Miłości bez utraty Godności.
Dlaczego? Bo udany związek to ciągły kompromis wobec samego siebie a ten wyklucza godność.
Duma? Nie pozwala przebaczać drugiej osobie i rodzi wysokie mury w związku.
Honorowo i z szacunkiem do siebie można tylko odejść.
Jak czlowiek ma za dużo godności i dumy to znaczy że albo prawdziwie nie kochał albo zaprzepaścil być może swoje szczęście.
Piotrze, miłość nie znosi kalkulacji.Ot poprostu żyj i reaguj adekwatnie do wydarzeń.
Tyle i aż tyle.

Od kiedy kompromis wyklucza godność?
Właśnie dobrze pojętą duma potrafi wybaczyć ale tez nie jest ślepa i umie powiedziec- nie.
Miłość, prawdziwa jest mądra...
<kawa>

Dodatkowo uważam że Piotr wykazuje się dużą odwagą.
Czemu? Bo nie łatwo rogaczowi stanąć przed otoczeniem i powiedzieć wybaczylem.
Myślenia ludzi nie zmieni, co najwyzej zamknie im usta swoją zdecydowana postawą.
Ale uwaga, ja swego czasu zabronilem otoczeniu wpie..... się w swój związek pod groźbą zerwania kontaktu nawet matce i ojcu, a przez to wielu rzeczy nie dowiedzialem się wczesniej.
Duży kompromis wewnętrzny przed Tobą Piotrze.

No wykaże sie 'jajami' jeśli będzie konsekwentny do końca. Wybaczenie? Tak, i dla dobra dzieci totalna konsekwencja wink
I wszyscy wiemy co to za konsekwencja.
http://cdn8.openculture.com/wp-content/uploads/2014/11/sherlock_holmes_in_public-domain.jpg

1,265 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2015-03-26 14:25:43)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
ryba81 napisał/a:

I teraz pytanie: Czy jej chęć powrotu ( mimo ze cos czuje do kochanka ) była podyktowana [b]szczerą chęcią ratowania was dla dobra dzieci , czy po prostu wystraszyła sie konsekwencji rozwodowych.[/b]

Witaj. Tak wiec sprawy wygladaja nastepujaco. Wczoraj wieczorem napisala do mnie na fb starsza corka gacha.W swoich wiadomosciach w dosc brutalny sposob pptraktowala zone, robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta, nie wiem czemu mialy sluzyc te wiadomosci, podejrzewam, ze chciala ponizyc moja zone  w moich oczach i mnie przy okazji tez, bo pod moim adresem tez polecialo pare epitetow, oczywiscie nie omieszkala napisac co zona robila z jej wedlug niej wspanialym ojcem.

Sami sobie teraz odpowiedzcie czy nie mialem racji, ze ten czlowiek jest nic nie warty i nie ma w sobie za grosz honoru i zadnych wartosci moralnych.

Piotrze nie odpowiedziałeś na moje pytanie , znasz na nie odpowiedz?? .
Znalazłeś temat zastępczy dot. córki kochanka .

Piotrze jeszcze trochę czasu minie zanim zrozumiesz i otworzysz oczy .

Ja też miałam fazę wybielania/usprawiedliwiania  mojego misia.

Kochanka go zmanipulowała ( pewnie coś dosypywała do herbaty )  ,uwiodła, szantażowała no ONA jest winna tylko nie ON. Miałam kontakt z kochanką i to co ona mówiła również traktowałam że chce go poniżyć w moich oczach - ale prawda jest jedna: On taki był   , tak jak Twoja żona.(jest/była)

Nie chcesz spojrzeć prawdzie w oczy bo to cholernie boli............

1,266

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
After napisał/a:

Piotr,
Bardziej niż to co zrobiła Twoja żona upokorzyć Ciebie i synów już się nie da.

robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta

To nie córka gacha robi z Twojej żony taką kobietę. To ona sama z siebie taką zrobiła
Pretensje kierujesz pod niewłaściwy adres...
Wciąż nie rozumiesz, nie możesz się z tym pogodzić, że Twoja jz to nie pozbawiona własnej woli istota.
Była i jest w pełni świadoma tego, co zrobiła.
Po prostu pora wreszcie zaakceptować to, że to nie gach jest winny, tylko ona.
Zasada jest prosta :
To zawsze, ale to zawsze kobieta podejmuje decyzję.
I ona ją podjęła, udostępniając gachowi to, co do tej pory było wyłącznie dla Ciebie..

After, masz 100% racji w tym co napisales, ja doskonale wiem kto mnie upokorzyl, ze bez zgody zony do niczego by nie doszlo, ja to wszystko wiem. Ja pretensje moge miec tylko o fakt, ze napisala do mnie, co ja obchodza sprawy miedzy jej ojcem a zona? Rownie dobrze moj starszy syn mogl napisac wiadomosc do niej i pojechac jej ojca, ake jakos tego nie zrobil, bo jest kulturalnym czlowiekiem. Te jej wczorajsze wypociny swiadcza tylko o braku kultury, ale w sumie nie ma sie co dziwic bo kto ja mial tego nauczyc? A co do winy zdanie moje jest takie, ze wina jest 50/50 ale ze wskazaniem na patalacha, bo nikt o zdrowych zasadach moralnych nie wpirdziela sie z buciorami w cudze zycie, wiedzac, ze jest tam malzonek i male dzieci. Prawda jest taka, ze to on byl inicjatorem wszystkiego, a zona byla ba tyle glupia, ze dala sie w to wciagnac. Ja z jednej strony ciesze sie z tej wczorajszej wiadomosci, bo orworzyla zonie oczy na to z kim sie zadawala i w kim ulokowala swoje uczucia. Zobaczyla jak perfidni moga byc ludzie, ktorzy jeszcze kilka dni temu mowili, ze jest dla nich wazna i jak bardzo ja kochaja. A ja no coz mogkbym jej piwuedziec ,,a nie mowilem", bo, ze tak to sue dla niej skonczy mowilem nue raz, ale ona nie chciala mnie sluchac. Bylismy przed chwila rozwiazac umowe najmu jej palacu, niech sobie pajac sam podpisuje na siebie jesli chce tam mieszkac nadal, chociaz watpie aby bylo go na to stac.

1,267

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nie wkurzaj sie tak na  gacha żony, jak przejrzysz na oczy to mu jeszcze kiedyś flaszkę postawisz że był katalizatorem zmian w Twoim życiu i że pokazał Ci kim jest Twoja kobita.

1,268

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ryba81 napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
ryba81 napisał/a:

I teraz pytanie: Czy jej chęć powrotu ( mimo ze cos czuje do kochanka ) była podyktowana [b]szczerą chęcią ratowania was dla dobra dzieci , czy po prostu wystraszyła sie konsekwencji rozwodowych.[/b]

Witaj. Tak wiec sprawy wygladaja nastepujaco. Wczoraj wieczorem napisala do mnie na fb starsza corka gacha.W swoich wiadomosciach w dosc brutalny sposob pptraktowala zone, robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta, nie wiem czemu mialy sluzyc te wiadomosci, podejrzewam, ze chciala ponizyc moja zone  w moich oczach i mnie przy okazji tez, bo pod moim adresem tez polecialo pare epitetow, oczywiscie nie omieszkala napisac co zona robila z jej wedlug niej wspanialym ojcem.

Sami sobie teraz odpowiedzcie czy nie mialem racji, ze ten czlowiek jest nic nie warty i nie ma w sobie za grosz honoru i zadnych wartosci moralnych.

Piotrze nie odpowiedziałeś na moje pytanie , znasz na nie odpowiedz?? .
Znalazłeś temat zastępczy dot. córki kochanka .

Piotrze jeszcze trochę czasu minie zanim zrozumiesz i otworzysz oczy .

Ja też miałam fazę wybielania/usprawiedliwiania  mojego misia.

Kochanka go zmanipulowała ( pewnie coś dosypywała do herbaty )  ,uwiodła, szantażowała no ONA jest winna tylko nie ON. Miałam kontakt z kochanką i to co ona mówiła również traktowałam że chce go poniżyć w moich oczach - ale prawda jest jedna: On taki był   , tak jak Twoja żona.(jest/była)

Nie chcesz spojrzeć prawdzie w oczy bo to cholernie boli............

Rybcia - sedno. Szara rzeczywistość. I tutaj zaczyna się magia.....

1,269

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ryba81 napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
ryba81 napisał/a:

I teraz pytanie: Czy jej chęć powrotu ( mimo ze cos czuje do kochanka ) była podyktowana [b]szczerą chęcią ratowania was dla dobra dzieci , czy po prostu wystraszyła sie konsekwencji rozwodowych.[/b]

Witaj. Tak wiec sprawy wygladaja nastepujaco. Wczoraj wieczorem napisala do mnie na fb starsza corka gacha.W swoich wiadomosciach w dosc brutalny sposob pptraktowala zone, robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta, nie wiem czemu mialy sluzyc te wiadomosci, podejrzewam, ze chciala ponizyc moja zone  w moich oczach i mnie przy okazji tez, bo pod moim adresem tez polecialo pare epitetow, oczywiscie nie omieszkala napisac co zona robila z jej wedlug niej wspanialym ojcem.

Sami sobie teraz odpowiedzcie czy nie mialem racji, ze ten czlowiek jest nic nie warty i nie ma w sobie za grosz honoru i zadnych wartosci moralnych.

Piotrze nie odpowiedziałeś na moje pytanie , znasz na nie odpowiedz?? .
Znalazłeś temat zastępczy dot. córki kochanka .

Piotrze jeszcze trochę czasu minie zanim zrozumiesz i otworzysz oczy .

Ja też miałam fazę wybielania/usprawiedliwiania  mojego misia.

Kochanka go zmanipulowała ( pewnie coś dosypywała do herbaty )  ,uwiodła, szantażowała no ONA jest winna tylko nie ON. Miałam kontakt z kochanką i to co ona mówiła również traktowałam że chce go poniżyć w moich oczach - ale prawda jest jedna: On taki był   , tak jak Twoja żona.(jest/była)

Nie chcesz spojrzeć prawdzie w oczy bo to cholernie boli............

Wiesz ja mysle, ze czesciiwa odpowiedzia na twoje pytanie jest wlasnie ta wiadomosc od coreczki. Jest wscuekla na zone, ze ta zostawila jej ojca. Czyli decyzja byla podjeta przez zone i nie w atmosferze klotni miedzy kochanjami, wrocila do dzieci, do mnie moze troche. To ze potrafila powiedziec, ze mimo powrotu, jednak o nim heszcze mysli daje mi cien nadziei, ze bedzie ze mna teraz szczera. Wczoraj dowiedzialem sie kiedy i gdzie poszki ze soba pierwszy raz do lozka, do tej pory nie chciala mi tego powiedziec.

1,270

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
After napisał/a:

Piotr,
Bardziej niż to co zrobiła Twoja żona upokorzyć Ciebie i synów już się nie da.

robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta

To nie córka gacha robi z Twojej żony taką kobietę. To ona sama z siebie taką zrobiła
Pretensje kierujesz pod niewłaściwy adres...
Wciąż nie rozumiesz, nie możesz się z tym pogodzić, że Twoja jz to nie pozbawiona własnej woli istota.
Była i jest w pełni świadoma tego, co zrobiła.
Po prostu pora wreszcie zaakceptować to, że to nie gach jest winny, tylko ona.
Zasada jest prosta :
To zawsze, ale to zawsze kobieta podejmuje decyzję.
I ona ją podjęła, udostępniając gachowi to, co do tej pory było wyłącznie dla Ciebie..

After, masz 100% racji w tym co napisales, ja doskonale wiem kto mnie upokorzyl, ze bez zgody zony do niczego by nie doszlo, ja to wszystko wiem. Ja pretensje moge miec tylko o fakt, ze napisala do mnie, co ja obchodza sprawy miedzy jej ojcem a zona? Rownie dobrze moj starszy syn mogl napisac wiadomosc do niej i pojechac jej ojca, ake jakos tego nie zrobil, bo jest kulturalnym czlowiekiem. Te jej wczorajsze wypociny swiadcza tylko o braku kultury, ale w sumie nie ma sie co dziwic bo kto ja mial tego nauczyc? A co do winy zdanie moje jest takie, ze wina jest 50/50 ale ze wskazaniem na patalacha, bo nikt o zdrowych zasadach moralnych nie wpirdziela sie z buciorami w cudze zycie, wiedzac, ze jest tam malzonek i male dzieci. Prawda jest taka, ze to on byl inicjatorem wszystkiego, a zona byla ba tyle glupia, ze dala sie w to wciagnac. Ja z jednej strony ciesze sie z tej wczorajszej wiadomosci, bo orworzyla zonie oczy na to z kim sie zadawala i w kim ulokowala swoje uczucia. Zobaczyla jak perfidni moga byc ludzie, ktorzy jeszcze kilka dni temu mowili, ze jest dla nich wazna i jak bardzo ja kochaja. A ja no coz mogkbym jej piwuedziec ,,a nie mowilem", bo, ze tak to sue dla niej skonczy mowilem nue raz, ale ona nie chciala mnie sluchac. Bylismy przed chwila rozwiazac umowe najmu jej palacu, niech sobie pajac sam podpisuje na siebie jesli chce tam mieszkac nadal, chociaz watpie aby bylo go na to stac.

To się nazywa terapia szokowa, dla kochanka oczywiście..
Bo jak szokowa to szokowa.
Wow

1,271

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Tak ona chce ratowac nasze malzenstwo, a po wczorajszym dniu ma do tego dodatkowa motywcje.

1,272

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

przepraszam za off top

je veux napisał/a:

Rybcia - sedno. Szara rzeczywistość. I tutaj zaczyna się magia.....

je veux Wytłumacz mi proszę jaki ma cel Twoje komentowanie prawie każdego postu użytkowników. Jeśli zgadzasz sie z opinia innych to ok ale nie musisz tego za każdym razem potwierdzać swoim wpisem . Nie robimy tu żadnych statystyk kto jest ZA a kto przeciw .  Wątek staje sie mało czytelny - zresztą moderacja już zwróciła Ci na to uwagę .

1,273

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Tak ona chce ratowac nasze malzenstwo, a po wczorajszym dniu ma do tego dodatkowa motywcje.

Piotrze a jak Ty sie  czujesz w sytuacji jakiej jesteś /jesteście ??

Jakie są w Tobie emocje ?? O czym myślisz ??

1,274

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ryba81 napisał/a:

przepraszam za off top

je veux napisał/a:

Rybcia - sedno. Szara rzeczywistość. I tutaj zaczyna się magia.....

je veux Wytłumacz mi proszę jaki ma cel Twoje komentowanie prawie każdego postu użytkowników. Jeśli zgadzasz sie z opinia innych to ok ale nie musisz tego za każdym razem potwierdzać swoim wpisem . Nie robimy tu żadnych statystyk kto jest ZA a kto przeciw .  Wątek staje sie mało czytelny - zresztą moderacja już zwróciła Ci na to uwagę .

Wiesz, to jak wzmocnienie pozytywne w psychologii. Poczytaj rybenko. We francuskim, dla podkreślenia podmiotu stosuje się ten sam zabieg wink. Jak widać, to bardzo prawidłowe.. A moderacja już się odczepila, najwidoczniej poszła się douczac .. wink

1,275

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Słuchajcie byłem kiedyś śmiertelnie zakochany w jednej mężatce ( tak wiem) , oczywiście byly bajki o tym że mąż jej nie kocha w ogóle o nią nie dba i ona chce odejść ,ple ,ple. W każdym razie kiedyś dowiedziałem się że uprawiali dzien wcześniej seks a ona mi na to - "ale ja  kotku myślałam wtedy o tobie" - i najśmieszniejsze że ja ten kit  kupiłem. Dlaczego to mówię , człowiek jak jest zaślepiony to myli czarne z białym, kojarzy fakty na swoją głupią korzyść i dopóki Piotrek nie przepłynie swojej rzeki gówna i nie przejrzy to możemy pisać a to i tak nic nie da

1,276

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Tak ona chce ratowac nasze malzenstwo, a po wczorajszym dniu ma do tego dodatkowa motywcje.

A co się takiego wczoraj stało? A mogę dopytac o te motywacje ?

1,277

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
After napisał/a:

Piotr,
Bardziej niż to co zrobiła Twoja żona upokorzyć Ciebie i synów już się nie da.

robiac z niej szmate, dziwke i kobiete nic nie warta

To nie córka gacha robi z Twojej żony taką kobietę. To ona sama z siebie taką zrobiła
Pretensje kierujesz pod niewłaściwy adres...
Wciąż nie rozumiesz, nie możesz się z tym pogodzić, że Twoja jz to nie pozbawiona własnej woli istota.
Była i jest w pełni świadoma tego, co zrobiła.
Po prostu pora wreszcie zaakceptować to, że to nie gach jest winny, tylko ona.
Zasada jest prosta :
To zawsze, ale to zawsze kobieta podejmuje decyzję.
I ona ją podjęła, udostępniając gachowi to, co do tej pory było wyłącznie dla Ciebie..

After, masz 100% racji w tym co napisales, ja doskonale wiem kto mnie upokorzyl, ze bez zgody zony do niczego by nie doszlo, ja to wszystko wiem. Ja pretensje moge miec tylko o fakt, ze napisala do mnie, co ja obchodza sprawy miedzy jej ojcem a zona? Rownie dobrze moj starszy syn mogl napisac wiadomosc do niej i pojechac jej ojca, ake jakos tego nie zrobil, bo jest kulturalnym czlowiekiem. Te jej wczorajsze wypociny swiadcza tylko o braku kultury, ale w sumie nie ma sie co dziwic bo kto ja mial tego nauczyc? A co do winy zdanie moje jest takie, ze wina jest 50/50 ale ze wskazaniem na patalacha, bo nikt o zdrowych zasadach moralnych nie wpirdziela sie z buciorami w cudze zycie, wiedzac, ze jest tam malzonek i male dzieci. Prawda jest taka, ze to on byl inicjatorem wszystkiego, a zona byla ba tyle glupia, ze dala sie w to wciagnac. Ja z jednej strony ciesze sie z tej wczorajszej wiadomosci, bo orworzyla zonie oczy na to z kim sie zadawala i w kim ulokowala swoje uczucia. Zobaczyla jak perfidni moga byc ludzie, ktorzy jeszcze kilka dni temu mowili, ze jest dla nich wazna i jak bardzo ja kochaja. A ja no coz mogkbym jej piwuedziec ,,a nie mowilem", bo, ze tak to sue dla niej skonczy mowilem nue raz, ale ona nie chciala mnie sluchac. Bylismy przed chwila rozwiazac umowe najmu jej palacu, niech sobie pajac sam podpisuje na siebie jesli chce tam mieszkac nadal, chociaz watpie aby bylo go na to stac.

a teraz Piotrek popatrz na to samo w stosunku do zony i Ciebie - widzisz ????... jeszcze kilka tyg. temu była twoją zona ..kochała i ważni byliście... .....potem była perfidna .... jak to fortuna kołem się kręci .. u kogoś widzi się każde zło .. u siebie mega bagna nie.

hipokryzja mi to zaleciało.... ale ty jej tłumacz .. i ja tłumacz Tatusiu

1,278

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:

To jest właśnie merytoryczne: dokształc się prosze i wnosi dużo do sprawy. Ew. Możesz mnie nie czytać smile

Jeśli masz jakieś zastrzeżenia, to zapraszam do kontaktu mailowego. Nadmienię jednak, bo jak widzę trudno Ci się domyślić, że mój wpis nie dotyczył posta tuż nad nim, a wielu wcześniejszych.

1,279

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zalozyles Piotr ten watek, by zapytac jak ratowac zone z toksycznej milosci, wypisujac jak to zostala zmanipulowana, oszukana..
Najgorsze, ze to Ty Piotr zostales zmanipulowany, oszukany przez wlasna zone, ona wciaz to robi...A Ty tego nie widzisz ...
To Ty tkwisz w toksycznym zwiazku z toksyczna osoba. Ciebie trzeba ratowac...


Wciaz ja wybielasz,  wciaz ja tlumaczysz, wciaz ja bronisz. To nie milosc Piotr, to jakies uzaleznienie,  obwiniasz wszystkich dookola, za to kim jest twoja zonka.
Kochanka za to, ze zmanipulowal zone, jego corke, za to ze POWIEDZIALA PRAWDE kim jest twoja zona. Miala odwage wykrzyczec prawde o niiej, prawde, ktorej ty nie widzisz.

Nie wiem co jeszcze sie musi stac bys zrozumial, bys otworzyl oczy.
Zycze ci Piotr bys otworzyl oczy i znalazl kobiete , na ktora zaslugujesz....

1,280

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
takasobiejaS napisał/a:

Zalozyles Piotr ten watek, by zapytac jak ratowac zone z toksycznej milosci, wypisujac jak to zostala zmanipulowana, oszukana..
Najgorsze, ze to Ty Piotr zostales zmanipulowany, oszukany przez wlasna zone, ona wciaz to robi...A Ty tego nie widzisz ...
To Ty tkwisz w toksycznym zwiazku z toksyczna osoba. Ciebie trzeba ratowac...


Wciaz ja wybielasz,  wciaz ja tlumaczysz, wciaz ja bronisz. To nie milosc Piotr, to jakies uzaleznienie,  obwiniasz wszystkich dookola, za to kim jest twoja zonka.
Kochanka za to, ze zmanipulowal zone, jego corke, za to ze POWIEDZIALA PRAWDE kim jest twoja zona. Miala odwage wykrzyczec prawde o niiej, prawde, ktorej ty nie widzisz.

Nie wiem co jeszcze sie musi stac bys zrozumial, bys otworzyl oczy.
Zycze ci Piotr bys otworzyl oczy i znalazl kobiete , na ktora zaslugujesz....

ależ on znalazł..i jej nie odpuści..choćby nie wiem co zrobiła tongue

1,281

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Przyszłość napisał/a:

/.../ A masz potencjał, bo nie jesteś przygnieciony własnym EGO./.../

Od dawna byłem przekonany, że umiejętność poradzenia sobie z własnym ego - u Piotra niewątpliwa - jest wystarczająca do widzenia świata "AS IS". Że wystarcza aby akceptować prawdę o sobie i świecie - zapewnia relatywnie wysoki obiektywizm.
Sądziłęm, że osoba zdradzona umiejąc sobie poradzić z własnym ego ma "w kieszeni" zwycięstwo - umiejętność wygrania w takiej sytuacji siebie.

Ale gołym okiem widać, że TU to nie wystarczy. O co może chodzić? Chyba o ZAŚLEPIENIE UCZUCIOWE. Przed chwilą przeczytałem o liście córki Romeo i reakcji Piotra w stylu "kowal zawinił a cygana powiesili"...A więc nie chodzi o rywalizację z kochankiem, o "obronę dzieci", o lęk przed zmianą.
On ją beznadziejnie kocha.

Kochać kogoś kto ma człowieka w tak głębokim niepoważaniu to doprawdy niszczące. To równia pochyła. To "droga do piekła". Nie odkochamy Piotra wysiłkiem grupy dyskusyjnej :-)

Przerypane.

1,282

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ja pretensje moge miec tylko o fakt, ze napisala do mnie, co ja obchodza sprawy miedzy jej ojcem a zona?

A co Twoje dzieci obchodzi sytuacja między Tobą a żoną?
Ach ten relatywizm moralny.. Jesteś Piotrze podręcznikowym jego przykładem.

Odkąd lejdi wróciła znów cały zły świat przeciwko waszej miłości wink

1,283

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Ja pretensje moge miec tylko o fakt, ze napisala do mnie, co ja obchodza sprawy miedzy jej ojcem a zona?

A co Twoje dzieci obchodzi sytuacja między Tobą a żoną?
Ach ten relatywizm moralny.. Jesteś Piotrze podręcznikowym jego przykładem.

Odkąd lejdi wróciła znów cały zły świat przeciwko waszej miłości wink

Elle nie dostrzegasz roznicy? Naprawde? Zona i ja jestesmy dla naszych synow rodzicami, tworzymy rodzine, a dla tej kobiety moja zona jest zupelnie obca osoba, ja tym bardziej, jesli ma jakis problem do mojej zony, powinna napisac do niej to chyba jest dosc oczywiste.

1,284 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-26 16:30:05)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Oj Piotrze.. widać, że potrafisz się wczuć tylko w emocje żonki, no, może jeszcze troszkę własnych dzieci, bo cudzych to już nie..
Ale zostawmy to. Żonkę przeprosiłeś w imieniu córki kochanka? Że musiała to czytać..choć pewnie nie musiała. Jeszcze by się zdenerwowała!

1,285

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Oj Piotrze.. widać, że potrafisz się wczuć tylko w emocje żonki, no, może jeszcze troszkę własnych dzieci, bo cudzych to już nie..
Ale zostawmy to. Żonkę przeprosiłeś w imieniu córki kochanka? Że musiała to czytać..choć pewnie nie musiała. Jeszcze by się zdenerwowała!

Elle wiesz gdzie ja mam emocje corci tego palanta? Czy ona sie orzejmowala emocjami moimi i naszych dzieci kiedy pomagaka tatusiowi rozbijac rodzine. Nie szanuje takich ludzi i nigdy nie bede szanowal. A zona oczywiscie sama przeczytala ta wiadomosc, nie mialem zamiaru jej w tym wyreczac.

1,286 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-26 16:41:14)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, Ty naprawdę jesteś ślepy, żal mi Ciebie. Przeczytałem kilka ostatnich Twoich postów i stwierdzam, ze to puzle właśnie się ułozyło.

Tym co napisałeś zaprzeczyłeś tematowi wątku.
Tym co napisałeś potwierdziłeś, że to Twoja pani uwiodła gościa, że to wcale nie on był tym, który ją oczarował, zaślepił, zmanipulował ale było dokładnie odwrotnie. Wiesz, mam przeczucie graniczące z pewnością, że to nie był jej pierwszy wyskok i zdrada ale pierwszy, o którym Ty wiesz. Ona od dłuższego czasu szuka Twojego następcy i raczej szukać nie przestanie.

Jestem przekonany po tym co się dzieje, że ona uwodziła kochanka go bardzo długo, sądzę, ze on mając jakieś doświadczenie nie chciał się angażować, może nie chciał rozbijać Twojej rodziny, ew. tylko pobzykać.
Twoja lady czuła zew wiatru i miała dalej idące plany, może mu obiecała, że się rozwiedzie, że jest cudowny itd, to by było wyjaśnieniem czemu zostawiła dzieci, a jednocześnie pokazuje jakim jest wyrachowanym potworem (tak wiem co napisałem). To taki schematyczne. Prawdopodobnie gościowi naobiecywała góry, a on pomyślał, ze skoro młode miesko leci na niego to czemu nie spróbować, może nawet sie zaangażował. Ona zaś któregoś ranka gdy już motyle zdechły stwierdziła, że syf ten sam tylko ryje są inne. Nie chcą do końca życia mieć przypiętej łaty latawicy i ku.wiszona, bezlitośnie go wypluła, a potem zrobiła smutne oczy i zaczęła smalic do Ciebie.

Piotr74 napisał/a:

... dla tej kobiety moja zona jest zupelnie obca osoba, ja tym bardziej, jesli ma jakis problem do mohej zony, powinna napisac do niejm to chyba jest dosc oczywiste.

Całkiem możliwe, że jego córka sądziła, że ojciec się wreszcie ustabilizuje stąd jej złość.
Prawdopodobnie dziewczyna próbowała nawrzucać Twojej jż ale ta może mieć ją zablokowaną więc uderzyła na oślep, w pobliże, trafiło na Ciebie.

Czy widzisz kto jest czarnym charakterem w tej bajce ? Czy to na pewno bajka ?

Te działania Twojej jż, oraz to jak szybko się gościem znudziła, po tym co zrobiła Tobie i Twojej rodzinie, zasługuje na najwyższą formę pogardy, a Ty co ? Bronisz jej. Broń, broń. Daję 2-3 miesiące. Oglądaj się za siebie bo niedługo walnie Cię po rogach znów.

Błądzisz jak we mgle

Piotr74 napisał/a:

..
Elle wiesz gdzie ja mam emocje corci tego palanta? Czy ona sie orzejmowala emocjami moimi i naszych dzieci kiedy pomagaka tatusiowi rozbijac rodzine. ...

j.w. to nie oni rozbili Twoją rodzine ale Twoja jż w pełni świadomie to zrobiła.

1,287

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze, jesteś chory z nienawiści do kochanka... A żonkę po cipce całujesz, tylko zapomniałeś, że to ona na kolanach poleciała by jej ta c.. przetrzepał.
ONA- nie córcia kochanka ją tam zaciągnęła,ani nawet kochanek.

On też jest ojcem, tak jak Ty. Tylko pewnie nie ma takich klapek na oczach i potraktował ja odpowiednio: bara bara, lodzik , a potem już mało się do relacji przykładał i posypało się.
A Ty jak zbity pies gryziesz w histerii wszystkich dookoła, a wroga pod własny dach z honorami przyjąłeś.

Wszystko ci się od tej 'miłości' (a raczej uzależnienia, jak ktoś napisał już) pomieszało: skutek z przyczyną.

Inni ludzie, zamieszani w ta chorą sytuacje, którą zgotował nie kto inny jak ŻONKA, też mają swoje emocje, więzy rodzinne, uczucia.
Przestań jak rozkapryszony bachor wszystkich wokół obwiniać, a bronić swojej starej.
Tego się nie da czytać.

1,288

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ah, Piotrze, co Ty zrobiłeś... nie wierzę...

Już wiem dlaczego żona szukała romansu, wcale się nie dziwię...

1,289 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-26 17:05:49)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Może chciała żeby ja ktoś potraktował zgodnie z tym co podświadomie sama o sobie myśli. A kto ją i jej myśli zna lepiej niż ona sama ? wink

Piotr całe życie jej usuwa pyłek spod stóp, a ona chciała ostrego r... i nie było tam miejsca na bycie damą czy córeczką pod opieka zapobiegliwego usłużnego Tatusia, jakim jawi się Piotr.

Tylko czy to powód by zdradzić..? Piotr i tak weźmie to na siebie i zrozumie wybiórczo to co napisałam. wink


PS. Ale powiem Wam jedno - baba (w sensie - Lejdi Żonna) ma psychę o wiele silniejszą niż można by podejrzewać.
Bo trzeba być jednak niezłym sk...em, żeby nie mieć skrupułów dzwonić o powrót po tym jak się wypieło na rodzinę i dzieci (na których jej tak teraz zależy i dla których to wróciła, hahahha!), walnąć się do jednego łóżka i żyć jakby nigdy nic -no, od czasu do czasu smutna minka, wiadomo, pokazówka musi być wink
To jest typ baby, która dla własnej wygody wyprzeda wszystkich, utopi w szklance wody.

A Piotr bardzo mi jednego exa przypomina. Też pomimo zdrad płaszczył się przed nią do samego końca, przepraszał (!!) za to, że nie jest tak dobry, bo ona przez to musi go zdradzać, a na końcu jak go już w dupsko kopnęła, to chciał się wieszać z tej zgryzoty, a dziś po latach dalej wierzy, że kiedyś jeszcze się zejdą.

1,290 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-03-26 17:17:39)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dysonans poznawczy, jego skutki, proponuje zapoznac sie chocby z def. z wikipedii gdzie opisano ciekawy eksperyment odnosnie argumentacji zachecania kogos do wykonywania nudnej czynnosci. Zdefioniowane jest to jako stan nieprzyjemnego napięcia psychicznego, pojawiający się u danej osoby wtedy, gdy jednocześnie występują dwa elementy poznawcze (np. myśli i sądy), które są niezgodne ze sobą. Dysonans może pojawić się także wtedy, gdy zachowania nie są zgodne z postawami. Stan dysonansu wywołuje napięcie motywacyjne i związane z nim zabiegi, mające na celu zredukowanie lub złagodzenie napięcia.

Mysle ze to daje duzo do myslenia odnosnie tego watku. Odnosi sie do bezposrednio do mojego pytania, z ktorych i tak wiekszosc zostala zignorowana. A to akurat dotyczylo, tego, ze po co robisz, to co robisz Autorze? I na to pytanie, wg. mnie, przekonuwujaco nie odpowiedziales. Dla mnie to jest zastanawiajace. Dlaczego?

Druga moje obserwacja, dotyczy motywacji. Widze ze masz duzo energii, pytanie czy kierujesz ja w odpowiednim kierunku? Czy kierunkiem dazenia nie powinny byc kwestie motywacji zony? Czy ona zdaje sobie sprawe co robila, dlaczego robila i jakie sa tego skutki dla niej i dla Ciebie, pomijajac nawet dzieci.

To sa istotne kwestie, inaczej problem jest zamieciony pod dywan. Owszem zyje sie dalej ale zyje sie obok Siebie.

Nie jestem tutaj krytykiem Twojej decyzji ale na pewno Twojej jakiejs takiej "bezrefleksyjnosci" i to od samego poczatku, kiedy i mnie "mieszano" tutaj z blotem. Zastanow sie po co i dlaczego pisze, co chce Ci pokazac.

Roznica miedz zyciem swiadomym a wykonywaniem programu jest znaczna. Najpierw nalezy zaczac od obserwacji siebie, pochylic sie szczerze! nad motywami swojego dzialania, przyznac sie do mozliwosci dzialania egoizmu, ego, kierowania sie interesem wlasnym.

Skutki budowania na nietrwalym fundamencie mozna z gory przewidziec. Ale moze i byc tez tak, ze dla pewnych "korzysci" uda sie cos utrzymac. Tylko czym sa te korzysci, jak dlugo sie uda je utrzymac, czy sie to nie zmieni, itp? Co jest te korzyscia dla Ciebie, pomijajac dzieci, o ktorych troski wczesniej nie bylo. Seks? Poczucie bycia przy kims w sensie spelnienia potrzeb bliskosci, obecnosci? Czy to wtedy jest zgodne z budowanie wartosci w sobie, czy wrecz jest wrogiem budowania tych wartosci. Czy jest jedna czy kilka drog ich spelnienia.

Ta swiadomosc jest potrzebna, bo jak piszesz ze nie wiesz co sam zrobisz za 2 mies. to jakbys nie wiedzial czy jakis czynnik nie spowoduje jakiejs sytuacji, a przeciez decyzje powinny miec umocowanie w stalosci. Powninny byc "bezwarunkowe" w sensie tworzenie nowej jakosc. Niezaleznie od tego co bedzie w przyszlosci i nowej sytuacji.

Watpie czy sie rozumiemy bo jestes zaslepiony walka z forum a powinienes sie zastanawiac nad motywami swojego postepowania. Moze energie tracisz na wlasnie to co wynika z teorii dysonansu poznawczego. W koncu czesciowo krytykujesz swoje wlasne wczesniejsze sady.

Uwazam tez ze powrot i spanie obok siebie jest conajmniej dziwne. Byc moze u Ciebie wlasnie ta potrzeba bliskosci jest dominujaca?

>"Jezeli cofnalbys sie do pierwszych moich postow i przeczytal co pisalem o kochanku, to bys tego co napisalesnie pisal. Jasne, ze bez zgody zony do niczego by nie doszlo, ja to wiem i wcale nue umnuejszam udzialu zony w tym wszystkim, ale Twoje wnioski, ze to moja zona zbakamucila frajera i go uwiodla to pewna przesada. Facet jest bardzo kochliwy i nie zwraca uwagi na to jaki status ma wybranka jego serca. Pisalem juz, ze wczesniej przystawial sie do zony bratowej, wysylal milosne smsy, szukal kontaktu i nie zwracal uwagi, ze ma merza i male dziecko. Piszecie mi, ze mam nie wybielac zony a jednoczesnie bronicie kochasia. Ja doskonale znam, ze powiedzenie, ze jak suka nie da to pies nie wezmie, nie rozgrzeszam zony, ale wuem hak bylo, hakim czlowiekiem jest ten typ i jakie ma zasady moralne."

Skoro to autorze piszesz tym bardziej powinienes sie zastanowic nad postepowaniem zony. Jakie ona zale ma do Ciebie i skad u Niej niskie poczucie wartosci (jesli zdaje ona sobie sprawe z wartosci kochanka to jest niskie). Czy sobie to uswiadamia? Czy dopuszczasz do mysli mozliwosc ze w kwestii poczucia wartosci zony rowniez dolozyles swoja cegielke (nie umniejszajac winy jej zdady)?

1,291

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:

ZgodZe się, ze zasada jest prosta: kobieta podejmuje ostateczną decyzje ( poza gwaltami)- proponuje lekturę Wandy Puławskiej, psychiatry, przyjaciółki Jana Pawła II. Ona właśnie kiedy mówi o współżyciu dwóch osób, kobiety i mężczyzny,zaznacza, ze ostateczną decyzja należy do pierwszej z nich.

O rety... hmm
W sumie zrozumiałe. Samiec ma już zakodowaną decyzję : zawsze wkładam.

1,292

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:

Piotr, Ty naprawdę jesteś ślepy, żal mi Ciebie. Przeczytałem kilka ostatnich Twoich postów i stwierdzam, ze to puzle właśnie się ułozyło.

Tym co napisałeś zaprzeczyłeś tematowi wątku.
Tym co napisałeś potwierdziłeś, że to Twoja pani uwiodła gościa, że to wcale nie on był tym, który ją oczarował, zaślepił, zmanipulował ale było dokładnie odwrotnie. Wiesz, mam przeczucie graniczące z pewnością, że to nie był jej pierwszy wyskok i zdrada ale pierwszy, o którym Ty wiesz. Ona od dłuższego czasu szuka Twojego następcy i raczej szukać nie przestanie.

Jestem przekonany po tym co się dzieje, że ona uwodziła kochanka go bardzo długo, sądzę, ze on mając jakieś doświadczenie nie chciał się angażować, może nie chciał rozbijać Twojej rodziny, ew. tylko pobzykać.
Twoja lady czuła zew wiatru i miała dalej idące plany, może mu obiecała, że się rozwiedzie, że jest cudowny itd, to by było wyjaśnieniem czemu zostawiła dzieci, a jednocześnie pokazuje jakim jest wyrachowanym potworem (tak wiem co napisałem). To taki schematyczne. Prawdopodobnie gościowi naobiecywała góry, a on pomyślał, ze skoro młode miesko leci na niego to czemu nie spróbować, może nawet sie zaangażował. Ona zaś któregoś ranka gdy już motyle zdechły stwierdziła, że syf ten sam tylko ryje są inne. Nie chcą do końca życia mieć przypiętej łaty latawicy i ku.wiszona, bezlitośnie go wypluła, a potem zrobiła smutne oczy i zaczęła smalic do Ciebie.

Piotr74 napisał/a:

... dla tej kobiety moja zona jest zupelnie obca osoba, ja tym bardziej, jesli ma jakis problem do mohej zony, powinna napisac do niejm to chyba jest dosc oczywiste.

Całkiem możliwe, że jego córka sądziła, że ojciec się wreszcie ustabilizuje stąd jej złość.
Prawdopodobnie dziewczyna próbowała nawrzucać Twojej jż ale ta może mieć ją zablokowaną więc uderzyła na oślep, w pobliże, trafiło na Ciebie.

Czy widzisz kto jest czarnym charakterem w tej bajce ? Czy to na pewno bajka ?

Te działania Twojej jż, oraz to jak szybko się gościem znudziła, po tym co zrobiła Tobie i Twojej rodzinie, zasługuje na najwyższą formę pogardy, a Ty co ? Bronisz jej. Broń, broń. Daję 2-3 miesiące. Oglądaj się za siebie bo niedługo walnie Cię po rogach znów.

Błądzisz jak we mgle

Piotr74 napisał/a:

..
Elle wiesz gdzie ja mam emocje corci tego palanta? Czy ona sie orzejmowala emocjami moimi i naszych dzieci kiedy pomagaka tatusiowi rozbijac rodzine. ...

j.w. to nie oni rozbili Twoją rodzine ale Twoja jż w pełni świadomie to zrobiła.

Jezeli cofnalbys sie do pierwszych moich postow i przeczytal co pisalem o kochanku, to bys tego co napisalesnie pisal. Jasne, ze bez zgody zony do niczego by nie doszlo, ja to wiem i wcale nue umnuejszam udzialu zony w tym wszystkim, ale Twoje wnioski, ze to moja zona zbakamucila frajera i go uwiodla to pewna przesada. Facet jest bardzo kochliwy i nie zwraca uwagi na to jaki status ma wybranka jego serca. Pisalem juz, ze wczesniej przystawial sie do zony bratowej, wysylal milosne smsy, szukal kontaktu i nie zwracal uwagi, ze ma merza i male dziecko. Piszecie mi, ze mam nie wybielac zony a jednoczesnie bronicie kochasia. Ja doskonale znam, ze powiedzenie, ze jak suka nie da to pies nie wezmie, nie rozgrzeszam zony, ale wuem hak bylo, hakim czlowiekiem jest ten typ i jakie ma zasady moralne.

1,293

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

ale wuem hak bylo, hakim czlowiekiem jest ten typ i jakie ma zasady moralne.

Heheheh. No to się z żonką idealnie dobrali, nie? big_smile Ona ma identyczne.

1,294 Ostatnio edytowany przez Po przejściach 48 (2015-03-26 17:11:22)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Ja pretensje moge miec tylko o fakt, ze napisala do mnie, co ja obchodza sprawy miedzy jej ojcem a zona?

A co Twoje dzieci obchodzi sytuacja między Tobą a żoną?
Ach ten relatywizm moralny.. Jesteś Piotrze podręcznikowym jego przykładem.

Odkąd lejdi wróciła znów cały zły świat przeciwko waszej miłości wink

Elle nie dostrzegasz roznicy? Naprawde? Zona i ja jestesmy dla naszych synow rodzicami, tworzymy rodzine, a dla tej kobiety moja zona jest zupelnie obca osoba, ja tym bardziej, jesli ma jakis problem do mohej zony, powinna napisac do niejm to chyba jest dosc oczywiste.

Ty chyba nie jesteś wzorem rodzica, gdyż dopuściłeś do powrotu kogoś, kto nigdy nie powinien już pod Twój dach wejść. A jak myślisz? Kiedyś nawet Twoja jż powie dzieciom jakiego mają ojca mięczaka i co będzie? Będą tobą gardzić. Stracisz wszystko, ale to już wyłącznie Twoja sprawa. Niedługo na kolanach tutaj przypełzniesz z jeszcze większymi rogami w zębach i zostaniesz bez dzieci i mieszkania, gdyż ona teraz już nauczona będzie wiedziała jak się do tego abrać, abyś utracił wszystko, łącznie z czcią i szacunkiem od ludzi.
A jakimi wy jesteście rodzicami dla Waszych dzieci? Jaki przykład im dajecie?

1,295

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Po przejściach 48: Co też Ty mówisz! Ona taka nie jest!

big_smile

Autor jest na etapie chowania trupa na strychu, do tego w kółko musi chodzić ze środkiem dezynfekującym i szmatką i sprawdzać czy coś z niego nie zostało -jaka nieprzyjemna wydzielina, albo kawałek skóry denata.
Ten trup to symboliczne wypieranie zdrady i próba układania się z kimś, kto wbił nam nóż w plecy.

Dlatego Piotr musi bronić żony, bo wydaje mu się, że skoro powiedział A (popełnił już 1 błąd i przyjął ją z powrotem), to nie może teraz pokazać jak głupio postąpił, więc będzie go racjonalizował w coraz bardziej absurdalny sposób.

Niedługo przeczytamy o wspaniałym seksie..itd. itp.

1,296

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Po przejściach 48: Co też Ty mówisz! Ona taka nie jest!

big_smile

Autor jest na etapie chowania trupa na strychu, do tego w kółko musi chodzić ze środkiem dezynfekującym i szmatką i sprawdzać czy coś z niego nie zostało -jaka nieprzyjemna wydzielina, albo kawałek skóry denata.
Ten trup to symboliczne wypieranie zdrady i próba układania się z kimś, kto wbił nam nóż w plecy.

Dlatego Piotr musi bronić żony, bo wydaje mu się, że skoro powiedział A (popełnił już 1 błąd i przyjął ją z powrotem), to nie może teraz pokazać jak głupio postąpił, więc będzie go racjonalizował w coraz bardziej absurdalny sposób.

Niedługo przeczytamy o wspaniałym seksie..itd. itp.

Seks nie stanowi o wartosci zwiazku. Nie dajmy sie wciagnac w taka "retoryke" teraz ani w przyszlosci, gdyz bylo by to powielaniem przykladu podejscia kroteczki. Autorze uwazaj. Jesli Twoj dysonans posunie sie do takiej az argumentacji w przyszlosci, to jedyne co wtedy mozna bedzie powiedziec, to ze stracilbys wtedy samego siebie. Wiem ze jest ciezko ale naprawde nie chcesz wiedziec dlaczego postepujesz tak jak postepujesz? Nie chcesz zaczac zyc swiadomie a masz ku temu kolejna okazje, zwazywszy ze zrobiles cos wbrew sobie i masz okazje obserwowac swoje reakcje. Wycisz sie, odpusc sobie, nie tworz na sile swierzych teorii. I tak ostatecznie celem jest odnalezienie spokoju w sobie.

1,297

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ale masz miękkiego Piotrze... za to rooooogi jakie pikne.

Dlatego sytuacja się powtórzy i żona kiedyś znowu pójdzie ostrym łukiem.

Nie rozumiem po co te całe wypociny, dlaczego, po co, jakim cudem.

Sytuaja jest przeciez klarowna.

Zdradziła, odwalała maniany, odchodzę i zaczynam życie na nowo. A tu pitu pitu...

1,298

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zastanawia mnie jedno i tego nie potrafię zrozumieć - jak to jest być z kimś, kogo się kocha, wiedząc, że ta osoba nie kocha Ciebie albo kocha kogoś innego bardziej od Ciebie? Jaka to przyjemność?  Z czego taki człowiek się cieszy?

Sama w wieku nastoletnim miałam różne przeboje z moją pierwszą miłością, ale dowiedziawszy się, że on kocha inną , z którą nie może być całkowicie postawiło kropkę na tej sprawie. Mimo, że chciał, ubiegał się  ja nie potrafiłam wyobrazić sobie, że powiedzmy spacerujemy sobie, ja chce oddać się romantycznemu nastrojowi, ale sorry, nie potrafię, bo mam świadomość ,że on wolałaby o wiele bardziej iść tu tera z inną. Cały czar pryska, a ja chce uciec. Nie rozumiem co w tej sytuacji może być przyjemnego.

1,299

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr,
Ty wciąż jej bronisz.
Nie, nie ten facet jest winny tylko i wyłącznie ona! Zapytaj wszystkich pań tutaj piszących, czy nie mam racji.
Nawet największy bajerant jest bezsilny, jeśli tylko kobieta ma hamulec, swój świat wartości i kocha naprawdę swojego partnera.
Owszem, miło połechce jej ego, ale nic ponadto...

Wciąż nie widzisz jednej podstawowej rzeczy.
To nie kochanek jest problemem lecz problem ma imię Twojej jż.
Sorry Piotr , ale czy on miał jakiekolwiek zobowiązania wobec Ciebie. Czy to on slubował Tobie przed ołtarzem miłość i wierność?
Dla niego to jest obca baba, jak każda inna..

Nie patrz na jego zasady moralne.
Patrz i oceniaj morale swojej połowicy.
Bo pokazała z właściwą sobie klasą kim dla niej tak naprawdę jesteś.
Jest wysoce prawdopodobne, że ona już wie, że pozew jest złożony..
Skoro już wcześniej tutaj zaglądała, to żaden problem skojarzyć opisaną sytuację.
A jak nie ona, to na pewno ktoś jej podał pomocną dłoń...
Lub komuś się wygadales i to do niej dotarło

Przestań być aż tak naiwnym i uruchom to co masz między uszami, czyli swój mózg.
Nie kieruj się tym, kim ona była, gdy wybrała Ciebie na męża, tylko tym, co jest teraz. Tego co było wcześniej już nie ma i nigdy już nie będzie..
Skoro podjąłeś taką, a nie inną decyzję, to szykuj się na to, przez będziesz musiał przejść i z czym się przyjdzie Tobie zmierzyć. Bo jeśli siebie cenisz, to czeka Ciebie ciężka walka z projekcją tego, co ona robiła z kochankiem...
Jak jesteś zdecydowany na danie jej szansy, to o szczegóły ich wspólnych igraszek lepiej się nie wypytuj.
Wiedz jedno, że na pewno robiła. z nim to, o czym Ty mogłeś tylko pomarzyć. I to powinno Tobie wystarczyć.

Nie bierz na siebie ciągle odpowiedzialności za nią. A to pośrednio ciągle robisz.
Za dokonywane wybory, za podejmowane decyzje również w małżeństwie odpowiada każdy indywidualnie...
Ty odpowiadasz wyłącznie za swoich synów i samego siebie.
Ona, aby szybko dorosła, musi ponieść bolesne dla niej konsekwencje.
Dostać taką lekcję, że na długo ją zapamiętaj.

Skoro nie chcesz rozwodu, to zrób separację z orzeczeniem jej winy, na co ma się zgodzić bez dyskusji.
I to teraz.
Nie skladaj jej żadnych, ale to żadnych deklaracji.
Na razie, to tylko mieszka z dziećmi i tyle.
Radzę również ja wyautowac z łóżka.
No i oczywiście badania na wszelkie choroby..
Bezpieczeństwo dzieci i Twoje są najważniejsze!
I koniecznie rozdział majątkowy i podział majątku wspólnego.
Niech poczuje, że jesteś gotowy na wykopanie jej ze swojego życia w każdym momencie, o ile uznasz, że jej starania to wyłącznie gra.

Nie ma prawa jazdy? Jak nie chce bujać się autobusami, niech robi prawo jazdy.
Nie jesteś jej nianią ani opiekunką.
Dowal jej obowiązków, opłaty na pół, koszt utrzymania dzieci również.

Trzymaj się, bo jak zapytasz tych co dali szansę ile kosztuje walka z demonami i ile to może trwać, to zrozumiesz być może na co się porywasz.. I z czym przyjdzie się Tobie zmierzyć..

Wracając jeszcze do tego co napisała córka gacha. Tam musiały ze strony Twojej lubej padać poważne deklaracje. Stąd taka wściekłość jego córki...
Widzisz, oni do siebie jak najbardziej pasują - mowie o nim i Twojej, tfu jeszcze małżonce.
Ich o wiele więcej łączy niż Ciebie z nią.
W zasadzie to tylko dzieci, co daje się zauważyć po tym, co wcześniej o niej pisałeś..
Naprawdę dobrze się zastanów, czy ona jest warta Twojego poświęcenia, tego przez co będziesz musiał przejść...
Może nie warto stawać tej zakochanej parze na ich drodze do szczęścia, puścić ją wolno, a samemu spróbować ułożyć sobie życie na nowo..

Naturalnym prawem każdego z nas jest prawo bycia szczęśliwym, a nie zjebania sobie życia i zostania w imię sobie tylko znanych powodów meczennikiem.

Kim Ty właściwie dla niej jesteś Piotr?
Bo ani mężem (choć na papierze tak), ani kochankiem, ani nawet jej przyjacielem - bo ich się nie zdradza.
No to kim, oprócz roli bankomatu i jej osobistego szofera?

Ten portal to skarbnica wiedzy i szkoła, jak nie należy postępować.
Ty jednak jesteś mało pojętnym uczniem, mimo że wykłady prowadzą tutaj ludzie, którzy oberwali tak samo jak Ty. A może nawet gorzej.

1,300

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
bullet napisał/a:

Piotr, Ty naprawdę jesteś ślepy, żal mi Ciebie. Przeczytałem kilka ostatnich Twoich postów i stwierdzam, ze to puzle właśnie się ułozyło.

Tym co napisałeś zaprzeczyłeś tematowi wątku.
Tym co napisałeś potwierdziłeś, że to Twoja pani uwiodła gościa, że to wcale nie on był tym, który ją oczarował, zaślepił, zmanipulował ale było dokładnie odwrotnie. Wiesz, mam przeczucie graniczące z pewnością, że to nie był jej pierwszy wyskok i zdrada ale pierwszy, o którym Ty wiesz. Ona od dłuższego czasu szuka Twojego następcy i raczej szukać nie przestanie.

Jestem przekonany po tym co się dzieje, że ona uwodziła kochanka go bardzo długo, sądzę, ze on mając jakieś doświadczenie nie chciał się angażować, może nie chciał rozbijać Twojej rodziny, ew. tylko pobzykać.
Twoja lady czuła zew wiatru i miała dalej idące plany, może mu obiecała, że się rozwiedzie, że jest cudowny itd, to by było wyjaśnieniem czemu zostawiła dzieci, a jednocześnie pokazuje jakim jest wyrachowanym potworem (tak wiem co napisałem). To taki schematyczne. Prawdopodobnie gościowi naobiecywała góry, a on pomyślał, ze skoro młode miesko leci na niego to czemu nie spróbować, może nawet sie zaangażował. Ona zaś któregoś ranka gdy już motyle zdechły stwierdziła, że syf ten sam tylko ryje są inne. Nie chcą do końca życia mieć przypiętej łaty latawicy i ku.wiszona, bezlitośnie go wypluła, a potem zrobiła smutne oczy i zaczęła smalic do Ciebie.

Piotr74 napisał/a:

... dla tej kobiety moja zona jest zupelnie obca osoba, ja tym bardziej, jesli ma jakis problem do mohej zony, powinna napisac do niejm to chyba jest dosc oczywiste.

Całkiem możliwe, że jego córka sądziła, że ojciec się wreszcie ustabilizuje stąd jej złość.
Prawdopodobnie dziewczyna próbowała nawrzucać Twojej jż ale ta może mieć ją zablokowaną więc uderzyła na oślep, w pobliże, trafiło na Ciebie.

Czy widzisz kto jest czarnym charakterem w tej bajce ? Czy to na pewno bajka ?

Te działania Twojej jż, oraz to jak szybko się gościem znudziła, po tym co zrobiła Tobie i Twojej rodzinie, zasługuje na najwyższą formę pogardy, a Ty co ? Bronisz jej. Broń, broń. Daję 2-3 miesiące. Oglądaj się za siebie bo niedługo walnie Cię po rogach znów.

Błądzisz jak we mgle

Piotr74 napisał/a:

..
Elle wiesz gdzie ja mam emocje corci tego palanta? Czy ona sie orzejmowala emocjami moimi i naszych dzieci kiedy pomagaka tatusiowi rozbijac rodzine. ...

j.w. to nie oni rozbili Twoją rodzine ale Twoja jż w pełni świadomie to zrobiła.

Jezeli cofnalbys sie do pierwszych moich postow i przeczytal co pisalem o kochanku, to bys tego co napisalesnie pisal. Jasne, ze bez zgody zony do niczego by nie doszlo, ja to wiem i wcale nue umnuejszam udzialu zony w tym wszystkim, ale Twoje wnioski, ze to moja zona zbakamucila frajera i go uwiodla to pewna przesada. Facet jest bardzo kochliwy i nie zwraca uwagi na to jaki status ma wybranka jego serca. Pisalem juz, ze wczesniej przystawial sie do zony bratowej, wysylal milosne smsy, szukal kontaktu i nie zwracal uwagi, ze ma merza   i male dziecko. Piszecie mi, ze mam nie wybielac zony a jednoczesnie bronicie kochasia. Ja doskonale znam, ze powiedzenie, ze jak suka nie da to pies nie wezmie, nie rozgrzeszam zony, ale wuem hak bylo, hakim czlowiekiem jest ten typ i jakie ma zasady moralne.

Hmmm.. czy ja tylko zauważam że Piotr ostatnimi czasy , robi dużo błędów.. ort. literówek. I te wypowiedzi jakieś takie... chaotyczne
Piotrus ?? Ty to-  czy żonka przejęła ??? login i pisze ??? ...

a tak kończąc wpis.. ten typ jest wolny , ma prawo szukać gdzie chce.. to twoja żona ma niskie zasady moralne ...
i nie o kochasiu ten watek ale o twojej latawicy.

Posty [ 1,236 do 1,300 z 2,855 ]

Strony Poprzednia 1 18 19 20 21 22 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024