Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,171 do 1,235 z 2,855 ]

1,171

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

Wchodzę na te wątek od czasu do czasu... miałam mieszane uczucia co do całej sytuacji, jednak ten wpis trudno zostawić bez komentarza, bo bardzo wiele mówi, choć to tylko jedno zdanie " Spimy razem, wie że tu zagladam", z naciskiem na "wie że tu zaglądam". To właściwie wszystko tłumaczy dlaczego mimo wszystko nie pisałeś o niej źle, że tłumaczyłeś się tak zaciekle ze znajomości ze znajomą, że starłeś się pokazać, jaki to jesteś twardy, że masz zasady i jesteś męską "Matką Polką" jak ktoś wcześniej określił. Do tego ta decyzja o rozwodzie, by udowodnić, że Ty teraz jesteś górą i rozdajesz karty...
Nawet tytuł wątku wiele mówi... "ratujesz ją z toksycznego związku" więc jesteś niemal bohaterem!! wink
Oj chłopie... desperacją tu wieje z każdej strony niestety, choć za wszelką cenę starasz się pokazać, że masz 'jaja". 
Tak czy inaczej życzę powodzenia!

I ja myślę, iż autor to desperat.
Jeszcze dzieci używa jako karty przetargowej.

Nie przyszło ci do głowy, żeby dzieciom piwiedzieć PRAWDĘ, iż ich matka ciebie nie kocha, ale to nie ma nic wspólnego z jej uczuciami do nich. Jednak związek, gdzie jedno jest zaangażowane emicjonalnie w inną sttonę mija dię z celem?
Oszukujesz siebe i dzieci.
Ogarnij się facet!

Zobacz podobne tematy :

1,172

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze zadajesz pytanie co miales powiedziec dzieciom . Tylko to pytanie jest w tej chwili bez celowe bo juz sam podjąłeś decyzje wcześniej. Gdybys zadał je wcześniej dostał byś na pewno jakies wskazówki. Spodziewałeś sie zapewne odpowiedzi forum ze to jeszcze za wcześnie aby ona sie wprowadziła i dlatego podjąłeś sam decyzje bo Ty tego chciałeś a ukrywasz swoja decyzje ze to dla dobra dzieci, bo zona oczerniła by Cie W ich oczach.  Gdyby jej zależało na obopólnym dobru nie użyłaby argumentu ze Ty ten zły bo nie zgadzasz sie aby mieszkać razem.

Według mnie nie powinieneś pytac wogole dzieci bo znałeś ich odpowiedz ale podświadomie szukałeś argumentu aby zonie pozwolić aby sie wprowadziła.

1,173 Ostatnio edytowany przez takasobiejaS (2015-03-25 18:54:03)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:

No, no, no. Cóż za telenowela smile.

Dawno nie spotkałam się z tak zakłamaną osobą (żona chyba też, choć bardziej wyrachowana).
Piotrze - ile masz zamiar czasu jeszcze żyć w tym zakłamaniu?
Siebie przede wszystkim?
Najpierw okłamywałeś siebie, że wasze małżeństwo takie super było (tylko, że jak każdemu nadarzyła się byle okazja, to się zdradzaliście).
Potem, że żona super (a ona dawno cie w poważaniu ma).
Potem, że ktoś ją omotał, zmanipulował (a ona sama to wybrała).
Potem, że jestem taki super i wszystkiemu podołam (a miotasz się jak kot).
Potem, że kocham, to dlatego (a tak naprawdę boisz się żyć na własną rękę, jesteś emocjonalnie od niej uzależniony).
Potem, że robisz wszystko dla dobra dzieci i by je chronić (robisz borutę dookoła, manipulujesz nimi, zwalasz na nie odpowiedzialność, bo one chciały, żeby mama wróciła).
Potem, że masz zasady i wiesz czego chcesz (gówno prawda, łamiesz każdą zasadę jak tylko emocja cie naciśnie, twoje zdanie jest zmienne i zależne od sytuacji, brak ci konsekwencji, ponoszenia konsekwencji własnych wyborów i ustaleń).
Potem, przyjmujesz zdradzacza, pod przykrywką dzieci, dobra rodziny (zakłamujesz siebie, bo tak naprawdę zawalił ci się świat, i tak naprawdę chodzi o to, by na szybko wróciło to co było, bo jak tu inaczej żyć: trzeba by było zacząć SAMODZIELNIE działać, wymyślić plan na życie, trzymać się konkretów, WŁASNYCH).
Żyjesz w iluzji co do byłej kobiety - ona tak super, ach i och (a kobieta od lat jest niepoukładana, kolejni faceci w jej życiu, życia na dłużej z żadnym z nich nie może sobie ułożyć).
No teraz największe kłamstwo: za cenę własnego komfortu psychicznego (pal licho, że śpisz w jednym łożku z kobietą, która przyprawiła ci rogi, ma cie za nic, a najpewniej za dywanik pod nogi, bankomat i społeczny akcept) SPRZEDAŁEŚ SIEBIE, SWOJĄ GODNOŚĆ.
Mamisz siebie, że to w imię miłości i dzieci. Co tym tym dzieciom sprzedajesz: wzór złamanego kręgosłupa moralnego, że można robić wszystko, nie szanować człowieka, upodlić go, a i tak nie spotka go za to kara?
I najlepsze, to się bardzo często zdarza na tym forum: myślisz, że ludzie, którzy czytają to co piszesz, nie wyczuwają twojego zakłamania. Tego nie da się zamaskować na dłuższą metę. Śmierdzi Piotr, bardzo. Ludzie nie są naiwni, dzieci też.

Pieknie powiedziane.
Od siebie dodam, ze dzieci staly sie karta przetargowa Piotra zagrywka co powiedziec dzieciom, jest najgorsza. Prawde Piotrze!
Zona powinna wpierw odejsc od kochanka, pobyc sama a tak od jednego do drugiego....

1,174

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

Wchodzę na te wątek od czasu do czasu... miałam mieszane uczucia co do całej sytuacji, jednak ten wpis trudno zostawić bez komentarza, bo bardzo wiele mówi, choć to tylko jedno zdanie " Spimy razem, wie że tu zagladam", z naciskiem na "wie że tu zaglądam". To właściwie wszystko tłumaczy dlaczego mimo wszystko nie pisałeś o niej źle, że tłumaczyłeś się tak zaciekle ze znajomości ze znajomą, że starłeś się pokazać, jaki to jesteś twardy, że masz zasady i jesteś męską "Matką Polką" jak ktoś wcześniej określił. Do tego ta decyzja o rozwodzie, by udowodnić, że Ty teraz jesteś górą i rozdajesz karty...
Nawet tytuł wątku wiele mówi... "ratujesz ją z toksycznego związku" więc jesteś niemal bohaterem!! wink
Oj chłopie... desperacją tu wieje z każdej strony niestety, choć za wszelką cenę starasz się pokazać, że masz 'jaja". 
Tak czy inaczej życzę powodzenia!

A troche glebsza analiza by sie przydala. Na forum pisze od ponad dwoch miesiecy, ona nie wie, ze tu jest watek zalozony przezemnie i dotyczacy naszej sytuacji. Wie, ze tu zagladam i czytam, ale od wczoraj, wiec Twoja dedukcja jakobym to co pisalem bylo podyktowane checia przypodobania sie zonie jest calkiem mylna. Przeciez ja nie wiedzialem zakladajac ten watek jak sie sytyacja rozwinie i czy ona kiedykolwiek dowie sie o moich wpisach tutaj. Twoje podejrzenia sa pozbawione sensu.

1,175

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

He, jak żona tu zagląda to po ostatnich wpisach nawet gorzej wink

Na pewno myśli swoje o Piotrze i ma niezłe poczucie władzy nad nim, ale nigdy mu nie powie tego wprost, więc autor wciąż siebie przekonuje, że ona na kolanach niemal wróciła i w ogóle siedzi jak trusia cała przerażona teraz.

Nie wstyd ci tak po ludzku, że ona to wszystko czyta?

1,176

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
kroteczka napisał/a:

Piotr powiedz jej żeby poczytała sobie forum. Tu jest opisanych mnóstwo przypadków wdania się w romans. Ona nie myśli racjonalnie. Ona musi siebie ratować. Ona wie że rani dzieci ale jej "dealer czeka pod blokiem" z takiego nałogu bardzo trudno wyjść samemu.

Ja kobieta stapajaca po ziemi,  z dobrą pracą,  zawsze rozsądna i odpowiedzialna też się zakochałam.  To jest tak silne że potrafi powalić najtrwadszych zawodników.
Ja trafiłam na forum w listopadzie choć juz znacznie wcześniej je czytałam. Trzy miesiące zajęło mi dojście tu gdzie jestem. I choć leczę się na depresję to widzę światło w tunelu.

Nie ratuj żony dla siebie jeśli uznałes że nie chcesz, ale pomóż ratować ją dla dzieci. To jest teraz najważniejsze. Ona i tak kiedyś to zrozumie.

Wątpię, żeby chciała czytać, dziś przeczytała twój post i kilka następnych i to chyba wszystko na co ją w tym momencie stać. Ja mam wrażenie, wręcz jestem pewny, że ona nie chce się z tego wyzwolić. Może za jakiś czas coś do niej dotrze, ale już będzie na wszystko za późno sad

Wie, od wczoraj, ze czytasz i zagladasz???? Tu post z 14 lutego...

1,177

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A skoro ona tu zakłada i ty o tym wiedziałeś to nieciężko było wydedukować, że trafi na ten wątek i doskonale o tym wiedziałeś - nie rób z siebie nagle naiwnego faceta wink

1,178

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Wlasnie w tym problem, ze po odejsciu od niego nie miala gdzie pojsc, matka by jej nie przyjela, przyjaciolek nie ma, wiec mogla sobie ewentualnie pojsc pod mostem pomieszkac. Wyjscia byly dwa, nadal mieszka z kochankiem, chociaz juz nie chce, albo pozwalam na jej powrot. Mialem jej pozwolic na dalsze z nim mieszkanie, chociaz powiedziala, ze chcialaby wrocic i chce naorawic wszystko co zepsula. Ludzie troche wiecej obiejtywizmu to, ze ja xzegos nie napisalem, nie oznacza, ze ona sie w jakis okreslony sposob nie zachowala. To nie odbylo sie na zasadzie chce j juz. I jeszcze raz napisze, dajcie juz spokoj z tym pisaniem, ze ja sie dziecmi zaslaniam, tlumacze czy do czegokolwiek je wykorzystuje. Decyzja byla moja i tylko moja, a dzieci wyrazily tylko swoja opinie. Mialy do tego prawo.

1,179

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Aaa..to Ty jednak Caritas jesteś smile

Biedna żonka zrobiwszy loda nie miała gdzie spać i zadzwoniła do męża czy jej nie przekima, bo kochanek przestał ją jarać.
Urocze big_smile

1,180

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
takasobiejaS napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
kroteczka napisał/a:

Piotr powiedz jej żeby poczytała sobie forum. Tu jest opisanych mnóstwo przypadków wdania się w romans. Ona nie myśli racjonalnie. Ona musi siebie ratować. Ona wie że rani dzieci ale jej "dealer czeka pod blokiem" z takiego nałogu bardzo trudno wyjść samemu.

Ja kobieta stapajaca po ziemi,  z dobrą pracą,  zawsze rozsądna i odpowiedzialna też się zakochałam.  To jest tak silne że potrafi powalić najtrwadszych zawodników.
Ja trafiłam na forum w listopadzie choć juz znacznie wcześniej je czytałam. Trzy miesiące zajęło mi dojście tu gdzie jestem. I choć leczę się na depresję to widzę światło w tunelu.

Nie ratuj żony dla siebie jeśli uznałes że nie chcesz, ale pomóż ratować ją dla dzieci. To jest teraz najważniejsze. Ona i tak kiedyś to zrozumie.

Wątpię, żeby chciała czytać, dziś przeczytała twój post i kilka następnych i to chyba wszystko na co ją w tym momencie stać. Ja mam wrażenie, wręcz jestem pewny, że ona nie chce się z tego wyzwolić. Może za jakiś czas coś do niej dotrze, ale już będzie na wszystko za późno sad

Wie, od wczoraj, ze czytasz i zagladasz???? Tu post z 14 lutego...

No tak zapomnialem o tym, ale wcale nie oznacza to tego, ze czytala to na bierzaco, z jednej pristej przyczyby, tam gdzie mieszkala nie miala jak korzystac z internetu, bo go tam nie bylo.Zreszta to bylo ponad miesiac temu, wiec skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

1,181

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Aaa..to Ty jednak Caritas jesteś smile

Biedna żonka zrobiwszy loda nie miała gdzie spać i zadzwoniła do męża czy jej nie przekima, bo kochanek przestał ją jarać.
Urocze big_smile

Ni... Ona przestała jarac kochanka big_smile ...wiec powrót, gdzie jeszcze można ... big_smile

1,182

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Wlasnie w tym problem, ze po odejsciu od niego nie miala gdzie pojsc, matka by jej nie przyjela, przyjaciolek nie ma, wiec mogla sobie ewentualnie pojsc pod mostem pomieszkac. Wyjscia byly dwa, nadal mieszka z kochankiem, chociaz juz nie chce, albo pozwalam na jej powrot. Mialem jej pozwolic na dalsze z nim mieszkanie, chociaz powiedziala, ze chcialaby wrocic i chce naorawic wszystko co zepsula. Ludzie troche wiecej obiejtywizmu to, ze ja xzegos nie napisalem, nie oznacza, ze ona sie w jakis okreslony sposob nie zachowala. To nie odbylo sie na zasadzie chce j juz. I jeszcze raz napisze, dajcie juz spokoj z tym pisaniem, ze ja sie dziecmi zaslaniam, tlumacze czy do czegokolwiek je wykorzystuje. Decyzja byla moja i tylko moja, a dzieci wyrazily tylko swoja opinie. Mialy do tego prawo.

I po co się tłumaczysz..... olej wszystkich i rób po swojemu i trzymaj się tego !
Szkoda  że nie można wysłać ci nic na e mailla

1,183

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Mogło być tak albo tak. Kto kogo przestał jarać to kwestia drugorzędna, problem w tym, że nasz Piotruś wierzy w wersję i żal żonci.

I te opowieści, jak to niemal"brzydzi" go leżenie obok niej..mhm smile

Oj, Piotruś Piotruś, jeszcze chwila i się rzucisz na nią jak wygłodniały wilk, po co sobie tyle odmawiasz? Cóż to ma się takiego zmienić za miesiąc, pół roku?
Przecież w końcu kiedyś będziesz musiał z nią sypiać i co, to będzie jako nagroda czy jak? big_smile

1,184 Ostatnio edytowany przez Anastacjaa (2015-03-25 19:22:00)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Wlasnie w tym problem, ze po odejsciu od niego nie miala gdzie pojsc, matka by jej nie przyjela, przyjaciolek nie ma, wiec mogla sobie ewentualnie pojsc pod mostem pomieszkac. Wyjscia byly dwa, nadal mieszka z kochankiem, chociaz juz nie chce, albo pozwalam na jej powrot. Mialem jej pozwolic na dalsze z nim mieszkanie, chociaz powiedziala, ze chcialaby wrocic i chce naorawic wszystko co zepsula. Ludzie troche wiecej obiejtywizmu to, ze ja xzegos nie napisalem, nie oznacza, ze ona sie w jakis okreslony sposob nie zachowala. To nie odbylo sie na zasadzie chce j juz. I jeszcze raz napisze, dajcie juz spokoj z tym pisaniem, ze ja sie dziecmi zaslaniam, tlumacze czy do czegokolwiek je wykorzystuje. Decyzja byla moja i tylko moja, a dzieci wyrazily tylko swoja opinie. Mialy do tego prawo.

Oj nie tłumacz się już.
Wróciła, zadbaj o to zamiast się produkować na forum.
Pokaż że masz "jaja" w życiu, nie forumowiczom próbujesz to udowadniać (tak wiemy ona czyta, więc poniekąd i jej).
Btw nie sądzisz, że takie pisanie tu, kiedy ona wie o tym jest bezsensowne? Nie lepiej z nią pogadać? No chyba, że to Twój sposób na odzyskanie jej...

1,185

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Mogło być tak albo tak. Kto kogo przestał jarać to kwestia drugorzędna, problem w tym, że nasz Piotruś wierzy w wersję i żal żonci.

I te opowieści, jak to niemal"brzydzi" go leżenie obok niej..mhm smile

Oj, Piotruś Piotruś, jeszcze chwila i się rzucisz na nią jak wygłodniały wilk, po co sobie tyle odmawiasz? Cóż to ma się takiego zmienić za miesiąc, pół roku?
Przecież w końcu kiedyś będziesz musiał z nią sypiać i co, to będzie jako nagroda czy jak? big_smile

Jak jest wszyscy wiemy- kto kogo olal wink i dlaczego zoncia nagle postanowiła wrócić... wink do kogoś, kto ja nie jara...
A Piotr idzie powolutku, ale idzie do przodu....

1,186

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Wiesz Piotr, mysle , ze reakcja wielu na twoje newsy  bylaby inna, gdybys szczerze przyznal sie do tego dlaczego....
Gdybys przyznał,  ze to wlasnie ma ten  moment czekales, az wroci i da ci szanse.
Wszystko inne jest pretekstem. Tobie od poczatku chodzilo o jej powrot. Cel uswieca srodki. Wazne, ze wrocila. Teraz wszystko juz bedzie dobrze.
Pewnie w duszy triumfujesz, nad kochankiem, heh mam ja odeszla od ciebie.
Ale tak naprawde nie masz nic, jej serce ma on, cialo do wczoraj tez, pewnie myslami jest tez z nim...
CO masz Ty??

1,187

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

No chyba, że to Twój sposób na odzyskanie jej...

Jeden Z wink

1,188

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
takasobiejaS napisał/a:

Wiesz Piotr, mysle , ze reakcja wielu na twoje newsy  bylaby inna, gdybys szczerze przyznal sie do tego dlaczego....
Gdybys przyznał,  ze to wlasnie ma ten  moment czekales, az wroci i da ci szanse.
Wszystko inne jest pretekstem. Tobie od poczatku chodzilo o jej powrot. Cel uswieca srodki. Wazne, ze wrocila. Teraz wszystko juz bedzie dobrze.
Pewnie w duszy triumfujesz, nad kochankiem, heh mam ja odeszla od ciebie.
Ale tak naprawde nie masz nic, jej serce ma on, cialo do wczoraj tez, pewnie myslami jest tez z nim...
CO masz Ty??

Niewatpliwie na jedno skinienie kochanek ma ja
..i serce i ciało .. I o tym tez wiemy...

1,189

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

No tak zapomnialem o tym, ale wcale nie oznacza to tego, ze czytala to na bierzaco, z jednej pristej przyczyby, tam gdzie mieszkala nie miala jak korzystac z internetu, bo go tam nie bylo.Zreszta to bylo ponad miesiac temu, wiec skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

Taaa.. komu chcesz to wmówić?  wink No może sobie...

1,190

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Wlasnie w tym problem, ze po odejsciu od niego nie miala gdzie pojsc, matka by jej nie przyjela, przyjaciolek nie ma, wiec mogla sobie ewentualnie pojsc pod mostem pomieszkac. Wyjscia byly dwa, nadal mieszka z kochankiem, chociaz juz nie chce, albo pozwalam na jej powrot. Mialem jej pozwolic na dalsze z nim mieszkanie, chociaz powiedziala, ze chcialaby wrocic i chce naorawic wszystko co zepsula. Ludzie troche wiecej obiejtywizmu to, ze ja xzegos nie napisalem, nie oznacza, ze ona sie w jakis okreslony sposob nie zachowala. To nie odbylo sie na zasadzie chce j juz. I jeszcze raz napisze, dajcie juz spokoj z tym pisaniem, ze ja sie dziecmi zaslaniam, tlumacze czy do czegokolwiek je wykorzystuje. Decyzja byla moja i tylko moja, a dzieci wyrazily tylko swoja opinie. Mialy do tego prawo.

Oj nie tłumacz się już.
Wróciła, zadbaj o to zamiast się produkować na forum.
Pokaż że masz "jaja" w życiu, nie forumowiczom próbujesz to udowadniać (tak wiemy ona czyta, więc poniekąd i jej).
Btw nie sądzisz, że takie pisanie tu, kiedy ona wie o tym jest bezsensowne? Nie lepiej z nią pogadać? No chyba, że to Twój sposób na odzyskanie jej...

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

1,191

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Rumpel podawalem wczesniej w ktoryms poscie maila do mnie, chcesz to pisz szymdan.80@wp.pl

1,192

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
takasobiejaS napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Wątpię, żeby chciała czytać, dziś przeczytała twój post i kilka następnych i to chyba wszystko na co ją w tym momencie stać. Ja mam wrażenie, wręcz jestem pewny, że ona nie chce się z tego wyzwolić. Może za jakiś czas coś do niej dotrze, ale już będzie na wszystko za późno sad

Wie, od wczoraj, ze czytasz i zagladasz???? Tu post z 14 lutego...

No tak zapomnialem o tym, ale wcale nie oznacza to tego, ze czytala to na bierzaco, z jednej pristej przyczyby, tam gdzie mieszkala nie miala jak korzystac z internetu, bo go tam nie bylo.Zreszta to bylo ponad miesiac temu, wiec skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

Ja to taki dziwak jestem, net w komorce mam.

I wiesz co jeszcze dobra pamiec, i pamietam jak oburzony pisales, ze zona nie miala czasu dla synow, a na facebooku siedziala smile

1,193

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Wlasnie w tym problem, ze po odejsciu od niego nie miala gdzie pojsc, matka by jej nie przyjela, przyjaciolek nie ma, wiec mogla sobie ewentualnie pojsc pod mostem pomieszkac. Wyjscia byly dwa, nadal mieszka z kochankiem, chociaz juz nie chce, albo pozwalam na jej powrot. Mialem jej pozwolic na dalsze z nim mieszkanie, chociaz powiedziala, ze chcialaby wrocic i chce naorawic wszystko co zepsula. Ludzie troche wiecej obiejtywizmu to, ze ja xzegos nie napisalem, nie oznacza, ze ona sie w jakis okreslony sposob nie zachowala. To nie odbylo sie na zasadzie chce j juz. I jeszcze raz napisze, dajcie juz spokoj z tym pisaniem, ze ja sie dziecmi zaslaniam, tlumacze czy do czegokolwiek je wykorzystuje. Decyzja byla moja i tylko moja, a dzieci wyrazily tylko swoja opinie. Mialy do tego prawo.

Oj nie tłumacz się już.
Wróciła, zadbaj o to zamiast się produkować na forum.
Pokaż że masz "jaja" w życiu, nie forumowiczom próbujesz to udowadniać (tak wiemy ona czyta, więc poniekąd i jej).
Btw nie sądzisz, że takie pisanie tu, kiedy ona wie o tym jest bezsensowne? Nie lepiej z nią pogadać? No chyba, że to Twój sposób na odzyskanie jej...

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

W pracy wink i dla zabicia czasu wink hoho...
Zawsze lubilam logikę... Ale to zmienia postać rzeczy..calefo charakteru sprawy ..

1,194

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Ostro.. ..Szacunek!

A powiedz jak to się stało, że nie byłeś taki twardy jak lejdi nie potrafiła podjąć decyzji, którego z was wybrać..troszkę na jednym bolcu, troszkę na drugim - ze wskazaniem na ten drugi wink
Kurde, na pewno zaraz znów nas zagniesz swoją olewatorską postawą.
wiemy o co choo -ty masz przy sobie obciągareczkę, a my się możemy tu produkować. Wygrałeś los na loterii!
ZAZDRO.

ha ha

1,195

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Ostro.. ..Szacunek!

A powiedz jak to się stało, że nie byłeś taki twardy jak lejdi nie potrafiła podjąć decyzji, którego z was wybrać..troszkę na jednym bolcu, troszkę na drugim - ze wskazaniem na ten drugi wink
Kurde, na pewno zaraz znów nas zagniesz swoją olewatorską postawą.
wiemy o co choo -ty masz przy sobie obciągareczkę, a my się możemy tu produkować. Wygrałeś los na loterii!
ZAZDRO.

ha ha

Rzecz w tym, ze.. Obciagareczka powoli przestaje tez mieć Piotra.. I tu bol, bo ciągle w gre wchodzi ex Piotra...

I zoncia o tym również wie....

I co teraz ?

1,196

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Rzecz w tym, ze.. Obciagareczka powoli przestaje tez mieć Piotra.. I tu bol, bo ciągle w gre wchodzi ex Piotra...

I zoncia o tym również wie....

Nic bardziej mylnego smile
To była podpucha - taka sama jak udawane intencje rozwodu, tak samo jak założenie tego wątku "bez wiedzy" żonci, itd. itd.

Nikt, kto naprawdę ma w planach cokolwiek z kim innym nie mówi o tym głośno w sytuacji blisko rozwodu i odejścia drugiej strony!!!
To wszystko były desperackie przyruchy nastawione na efekt.

żonka o tym wie i ma bekę z Piotra.
Tym większą pewnie jak widzi jak leży przybity w nocy obok niej, mając ochotę się na nią rzucić, ale musi grać, że nie.. wink

1,197

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Ostro.. ..Szacunek!

A powiedz jak to się stało, że nie byłeś taki twardy jak lejdi nie potrafiła podjąć decyzji, którego z was wybrać..troszkę na jednym bolcu, troszkę na drugim - ze wskazaniem na ten drugi wink
Kurde, na pewno zaraz znów nas zagniesz swoją olewatorską postawą.
wiemy o co choo -ty masz przy sobie obciągareczkę, a my się możemy tu produkować. Wygrałeś los na loterii!
ZAZDRO.

ha ha

Rzecz w tym, ze.. Obciagareczka powoli przestaje tez mieć Piotra.. I tu bol, bo ciągle w gre wchodzi ex Piotra...

I zoncia o tym również wie....

I co teraz ?

Ale co ja tam wiem, singielka, trochę za bardzo kochana w dzieciństwie,... Z pazurkiem na inżynierię i psychologie.
Zrobię kawy... I po patrzę na rozwój sytuacji.

1,198

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Wlasnie w tym problem, ze po odejsciu od niego nie miala gdzie pojsc, matka by jej nie przyjela, przyjaciolek nie ma, wiec mogla sobie ewentualnie pojsc pod mostem pomieszkac. Wyjscia byly dwa, nadal mieszka z kochankiem, chociaz juz nie chce, albo pozwalam na jej powrot. Mialem jej pozwolic na dalsze z nim mieszkanie, chociaz powiedziala, ze chcialaby wrocic i chce naorawic wszystko co zepsula. Ludzie troche wiecej obiejtywizmu to, ze ja xzegos nie napisalem, nie oznacza, ze ona sie w jakis okreslony sposob nie zachowala. To nie odbylo sie na zasadzie chce j juz. I jeszcze raz napisze, dajcie juz spokoj z tym pisaniem, ze ja sie dziecmi zaslaniam, tlumacze czy do czegokolwiek je wykorzystuje. Decyzja byla moja i tylko moja, a dzieci wyrazily tylko swoja opinie. Mialy do tego prawo.

Oj nie tłumacz się już.
Wróciła, zadbaj o to zamiast się produkować na forum.
Pokaż że masz "jaja" w życiu, nie forumowiczom próbujesz to udowadniać (tak wiemy ona czyta, więc poniekąd i jej).
Btw nie sądzisz, że takie pisanie tu, kiedy ona wie o tym jest bezsensowne? Nie lepiej z nią pogadać? No chyba, że to Twój sposób na odzyskanie jej...

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Wybacz, że to napisze, ale nie ma nic bardziej pociągającego i męskiego w facecie, jak to, że w wolnym czasie i Z PRZYZWYCZAJENIA pisze na babskim forum smile
Tak ten facet ma "jaja" a końcu przyjął niewierna żonę do domu - brawa! smile
Sorry za sarkazm, ale ta sytuacja jest wręcz komiczna smile

1,199 Ostatnio edytowany przez je veux (2015-03-25 19:52:20)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Rzecz w tym, ze.. Obciagareczka powoli przestaje tez mieć Piotra.. I tu bol, bo ciągle w gre wchodzi ex Piotra...

I zoncia o tym również wie....

Nic bardziej mylnego smile
To była podpucha - taka sama jak udawane intencje rozwodu, tak samo jak założenie tego wątku "bez wiedzy" żonci, itd. itd.

Nikt, kto naprawdę ma w planach cokolwiek z kim innym nie mówi o tym głośno w sytuacji blisko rozwodu i odejścia drugiej strony!!!
To wszystko były desperackie przyruchy nastawione na efekt.

żonka o tym wie i ma bekę z Piotra.
Tym większą pewnie jak widzi jak leży przybity w nocy obok niej, mając ochotę się na nią rzucić, ale musi grać, że nie.. wink

I masz racje- nie mówi się o swoich planach... wink

1,200

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Rzecz w tym, ze.. Obciagareczka powoli przestaje tez mieć Piotra.. I tu bol, bo ciągle w gre wchodzi ex Piotra...

I zoncia o tym również wie....

Nic bardziej mylnego smile
To była podpucha - taka sama jak udawane intencje rozwodu, tak samo jak założenie tego wątku "bez wiedzy" żonci, itd. itd.

Nikt, kto naprawdę ma w planach cokolwiek z kim innym nie mówi o tym głośno w sytuacji blisko rozwodu i odejścia drugiej strony!!!
To wszystko były desperackie przyruchy nastawione na efekt.

żonka o tym wie i ma bekę z Piotra.
Tym większą pewnie jak widzi jak leży przybity w nocy obok niej, mając ochotę się na nią rzucić, ale musi grać, że nie.. wink

I masz racje- nie mówi się o swoich planach... wink

Wysłałem mail, sprawdz czy doszedł.

1,201

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Nic bardziej mylnego smile
To była podpucha - taka sama jak udawane intencje rozwodu, tak samo jak założenie tego wątku "bez wiedzy" żonci, itd. itd.

Nikt, kto naprawdę ma w planach cokolwiek z kim innym nie mówi o tym głośno w sytuacji blisko rozwodu i odejścia drugiej strony!!!
To wszystko były desperackie przyruchy nastawione na efekt.

żonka o tym wie i ma bekę z Piotra.
Tym większą pewnie jak widzi jak leży przybity w nocy obok niej, mając ochotę się na nią rzucić, ale musi grać, że nie.. wink

I masz racje- nie mówi się o swoich planach... wink

Wysłałem mail, sprawdz czy doszedł.

Doszedł, super, dzięki smile

1,202

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Jak to czytam to tylko jedno mi przychodzi do glowy: facepalm, facepalm, FACEPALM!

1,203 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-25 20:24:58)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Cicho, Piotr właśnie jedzie karocą po małżonkie, utrudzoną pracą i wiezie do domu.

Przecież musi pilnować by po drodze, gdyby sama wracała, kochanek ją nie dopadł.
A wy gupie ludziska się śmiejecie, a tak chłop pilnuje swojego dobytku - bierze i pilnuje.
Ja to się tylko boję co to będzie jak Piotr będzie musiał nadgodziny w pracy zostać..  żeby żonka z nudów czegoś nie odwinęła. Kto wtedy biedactwo z pracy odbierze? sad

1,204

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Cicho, Piotr właśnie jedzie karocą po małżonkie, utrudzoną pracą i wiezie do domu.

Przecież musi pilnować by po drodze, gdyby sama wracała, kochanek ją nie dopadł.
A wy gupie ludziska się śmiejecie, a tak chłop pilnuje swojego dobytku - bierze i pilnuje.
Ja to się tylko boję co to będzie jak Piotr będzie musiał nadgodziny w pracy zostać..  żeby żonka z nudów czegoś nie odwinęła. Kto wtedy biedactwo z pracy odbierze? sad

Nigdzie nie jedzie , obserwuje co to zonka nadal wyprawia i ... Właśnie przechodzi terapie- szokowa. ....
Wystarczy usiąść i popatrzeć.
Kochanka tutaj juz dawno nie ma smile

1,205

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
takasobiejaS napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
takasobiejaS napisał/a:

Wie, od wczoraj, ze czytasz i zagladasz???? Tu post z 14 lutego...

No tak zapomnialem o tym, ale wcale nie oznacza to tego, ze czytala to na bierzaco, z jednej pristej przyczyby, tam gdzie mieszkala nie miala jak korzystac z internetu, bo go tam nie bylo.Zreszta to bylo ponad miesiac temu, wiec skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

Ja to taki dziwak jestem, net w komorce mam.

I wiesz co jeszcze dobra pamiec, i pamietam jak oburzony pisales, ze zona nie miala czasu dla synow, a na facebooku siedziala smile

Pamietliwa jestes bardzo smile Tak pisalem to, ale okazalo sie, ze to coreczka kochasia grzebala na jej fb, ona ma w tej chwili tel na karte, wuec z internetu tam na bank nie korzystala.

1,206 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-25 20:33:51)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

1,207

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

smile to samo pomyślałam...
Piotrze, nie pogrążaj się już... zajmij sobą, żoną i rodziną... czymkolwiek smile

1,208

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

Ogólnie ... Jakoś tak, tak...
Z braku laku dobry kit- czasami to musi wystarczyć .. wink

1,209

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Ostro.. ..Szacunek!

A powiedz jak to się stało, że nie byłeś taki twardy jak lejdi nie potrafiła podjąć decyzji, którego z was wybrać..troszkę na jednym bolcu, troszkę na drugim - ze wskazaniem na ten drugi wink
Kurde, na pewno zaraz znów nas zagniesz swoją olewatorską postawą.
wiemy o co choo -ty masz przy sobie obciągareczkę, a my się możemy tu produkować. Wygrałeś los na loterii!
ZAZDRO.

ha ha

Elle czy gdybym was olewal, to dyskutowal bym z wami? Nie logiczne jest to co napisalas. Przeciez nikt was nie zmysza do produkowania sie tutaj, tak jak mnie nikt nie zmusza do dalszego pisania.Robie to z szacunku dla was. Czy ja nie bylem twardy, moze, jak wedlug Ciebie powinien zachiwac sie ,,twardziel"? Dac jej, jemu po gebie? Kazalem jej wybierac z kim chce byc i zabierac swoje zabawki do nowej piaskownicy. Co jeszcze moglem zrobic? Nie chce juz wracac do poczatku i pisac, ze po gebie frajer nie dostal na samym poczatku bo zdazyk uciec dwa razy, a potem zrozumialemm ze obicie mu facjaty, bedzie na moja nuekorzysc.

1,210

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:

Oj nie tłumacz się już.
Wróciła, zadbaj o to zamiast się produkować na forum.
Pokaż że masz "jaja" w życiu, nie forumowiczom próbujesz to udowadniać (tak wiemy ona czyta, więc poniekąd i jej).
Btw nie sądzisz, że takie pisanie tu, kiedy ona wie o tym jest bezsensowne? Nie lepiej z nią pogadać? No chyba, że to Twój sposób na odzyskanie jej...

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Wybacz, że to napisze, ale nie ma nic bardziej pociągającego i męskiego w facecie, jak to, że w wolnym czasie i Z PRZYZWYCZAJENIA pisze na babskim forum smile
Tak ten facet ma "jaja" a końcu przyjął niewierna żonę do domu - brawa! smile
Sorry za sarkazm, ale ta sytuacja jest wręcz komiczna smile

Czyli mam rozumiec, ze wszyscy faceci tu piszacy sa zniewiesciali i po kastracji. Gratuluje uogolnien.

1,211

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

smile to samo pomyślałam...
Piotrze, nie pogrążaj się już... zajmij sobą, żoną i rodziną... czymkolwiek smile

Problem w tym, ze ona juz dawno nie jest zona. A Piotr przechodzi właśnie terapie szokowa, budzi się do końca..  big_smile

1,212 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-25 20:45:15)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotruś, a Ty potrafisz JAKĄKOLWIEK swoją reakcję: sprzed jej powrotu i teraz odnieść nie pod to, co było by korzystne z punktu widzenia tego czy się to spodoba niuniutce?

Czy nie bardzo..

Staram się kurna podziwiać Twoja 'wspaniałomyślność' w tej sytuacji, ale nie potrafię.. takiego faceta się po prostu nie szanuje, sorry.
Niuniutce tez tym nie zaimponowałeś.

Pozostaje czekać na ten ogień co to ma w łóżku być..spragnieni małżonkowie po powrocie wiarołomnej.
ale to jeszcze poczekamy, coś ani tego ognia póki co hmm
A wiesz Piotrek, nie pomyślałeś, że -skoro już z powrotem jesteś u władzy - to możesz żonce kazać żeby pokazała to i owo, jak dogadzała lubemu? Może też Ci się spodoba, dlaczego on ma być od najlepszych rzeczy?
No rusz trochę głową, pewnie lejdi co nieco jeszcze pamięta wink

No i lepiej żebyś się nie zdziwił jak któregoś razu  ona zaproponuje coś "z tamtej bajki", bo się pomyli np., zamyśli..wiesz jak jest. Po co Ci taki szok? wink
Dziel & rządź. znakomicie Ci to wychodzi, Piotrek.

dla mnie się podoba big_smile

1,213

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Wybacz, że to napisze, ale nie ma nic bardziej pociągającego i męskiego w facecie, jak to, że w wolnym czasie i Z PRZYZWYCZAJENIA pisze na babskim forum smile
Tak ten facet ma "jaja" a końcu przyjął niewierna żonę do domu - brawa! smile
Sorry za sarkazm, ale ta sytuacja jest wręcz komiczna smile

Czyli mam rozumiec, ze wszyscy faceci tu piszacy sa zniewiesciali i po kastracji. Gratuluje uogolnien.

Wszyscy tutaj prostuje kręgosłup.. Tutaj zaczynaja mieć jaja. Patrz jak dlicznie zaokraglaja się jajca! Milo popatrzeć...
MMM mmmm... Wiesz,  przy nich zaczynam wierzyć w mężczyzn...:)

1,214

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

Elle nie rob z siebie posmiewiska w sensie technicznym oczywiscie, wiesz na jakiej zasadzie dziala wi-fi, i co jest potrzebne, zeby z tego korzystac na urzadzeniach mobilnych?

1,215

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

HA haha ,Ell, uśmiałam się do łez z twoich ostatnich postów big_smile - świetny tekst do kabaretu jak u "moherowych beretów".

Piotr nie gniewaj się, ale Ell ma talent do pisania "żarcików" słownych.

1,216

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Piotruś, a Ty potrafisz JAKĄKOLWIEK swoją reakcję: sprzed jej powrotu i teraz odnieść nie pod to, co było by korzystne z punktu widzenia tego czy się to spodoba niuniutce?

Czy nie bardzo..

Staram się kurna podziwiać Twoja 'wspaniałomyślność' w tej sytuacji, ale nie potrafię.. takiego faceta się po prostu nie szanuje, sorry.
Niuniutce tez tym nie zaimponowałeś.

Pozostaje czekać na ten ogień co to ma w łóżku być..spragnieni małżonkowie po powrocie wiarołomnej.
ale to jeszcze poczekamy, coś ani tego ognia póki co hmm
A wiesz Piotrek, nie pomyślałeś, że -skoro już z powrotem jesteś u władzy - to możesz żonce kazać żeby pokazała to i owo, jak dogadzała lubemu? Może też Ci się spodoba, dlaczego on ma być od najlepszych rzeczy?
No rusz trochę głową, pewnie lejdi co nieco jeszcze pamięta wink

No i lepiej żebyś się nie zdziwił jak któregoś razu  ona zaproponuje coś "z tamtej bajki", bo się pomyli np., zamyśli..wiesz jak jest. Po co Ci taki szok? wink
Dziel & rządź. znakomicie Ci to wychodzi, Piotrek.

dla mnie się podoba big_smile

Terapie szokowe  są szokowymi, jak sama nazwa mówi...

1,217

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Ona jestcw pracy, wiec pisze tu z przyzwyczajenia i dla zabicia czasu. Proste? Proste. smile

Wybacz, że to napisze, ale nie ma nic bardziej pociągającego i męskiego w facecie, jak to, że w wolnym czasie i Z PRZYZWYCZAJENIA pisze na babskim forum smile
Tak ten facet ma "jaja" a końcu przyjął niewierna żonę do domu - brawa! smile
Sorry za sarkazm, ale ta sytuacja jest wręcz komiczna smile

Czyli mam rozumiec, ze wszyscy faceci tu piszacy sa zniewiesciali i po kastracji. Gratuluje uogolnien.

Ale ja nie pisałam o każdym, tylko o Tobie...
ale gratulacja przyjmuję wink

1,218

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Iwona40 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

HA haha ,Ell, uśmiałam się do łez z twoich ostatnich postów big_smile - świetny tekst do kabaretu jak u "moherowych beretów".

Piotr nie gniewaj się, ale Ell ma talent do pisania "żarcików" słownych.

Toż ja nie dziecko żeby się gniewać albo strzelać fochami smile

1,219

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:

Wybacz, że to napisze, ale nie ma nic bardziej pociągającego i męskiego w facecie, jak to, że w wolnym czasie i Z PRZYZWYCZAJENIA pisze na babskim forum smile
Tak ten facet ma "jaja" a końcu przyjął niewierna żonę do domu - brawa! smile
Sorry za sarkazm, ale ta sytuacja jest wręcz komiczna smile

Czyli mam rozumiec, ze wszyscy faceci tu piszacy sa zniewiesciali i po kastracji. Gratuluje uogolnien.

Ale ja nie pisałam o każdym, tylko o Tobie...
ale gratulacja przyjmuję wink

Czyli pozostali pisza zawodowo i z przymusu, a tak w ogole to sami kawalerowie, rozwodnicy lub sie ukrywaja, przed swoimi kobietami, bo to przeciez wedlug ciebie takie nie meskie, no sory podziwiam Twoj tok rozumowania smile.

1,220

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Czyli mam rozumiec, ze wszyscy faceci tu piszacy sa zniewiesciali i po kastracji. Gratuluje uogolnien.

Ale ja nie pisałam o każdym, tylko o Tobie...
ale gratulacja przyjmuję wink

Czyli pozostali pisza zawodowo i z przymusu, a tak w ogole to sami kawalerowie, rozwodnicy lub sie ukrywaja, przed swoimi kobietami, bo to przeciez wedlug ciebie takie nie meskie, no sory podziwiam Twoj tok rozumowania smile.

Mój drogi nie mówię o pisaniu innych, ale o Twojej całej sytuacji... jak ją zobrazowałeś i do czego to się sprowadziło..
to miłe, że mnie podziwiasz wink)

1,221

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Cicho, Piotr właśnie jedzie karocą po małżonkie, utrudzoną pracą i wiezie do domu.

Przecież musi pilnować by po drodze, gdyby sama wracała, kochanek ją nie dopadł.
A wy gupie ludziska się śmiejecie, a tak chłop pilnuje swojego dobytku - bierze i pilnuje.
Ja to się tylko boję co to będzie jak Piotr będzie musiał nadgodziny w pracy zostać..  żeby żonka z nudów czegoś nie odwinęła. Kto wtedy biedactwo z pracy odbierze? sad

A co powiesz na to, ze ja ja wozilem do pracy i przyjezdzalem po nia ladnych pare lat? Nie po to, zeby jej pilnowac, tylko po to, zeby nie musiala sie autobusami tarabanic, zmeczona po pracy. W weekendy wstawalem przed 6 kiedy ona miala nocki i chociaz moglem sobie odespac tydzien, to tez po nia jezdzilem, bo ja kochalem i uwarzalem, ze korona mi z glowy nie spadnie jak jej troche pomoge. Teraz robie to z tego samego powodu. Argument o pilnowaniu jest smieszny, bo ja jej nie mam zamiaru pilnowac, jesli nie zrobi tego sama, to ja tym bardziej.

1,222

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Anastacjaa napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
Anastacjaa napisał/a:

Ale ja nie pisałam o każdym, tylko o Tobie...
ale gratulacja przyjmuję wink

Czyli pozostali pisza zawodowo i z przymusu, a tak w ogole to sami kawalerowie, rozwodnicy lub sie ukrywaja, przed swoimi kobietami, bo to przeciez wedlug ciebie takie nie meskie, no sory podziwiam Twoj tok rozumowania smile.

Mój drogi nie mówię o pisaniu innych, ale o Twojej całej sytuacji... jak ją zobrazowałeś i do czego to się sprowadziło..
to miłe, że mnie podziwiasz wink)

No to mi wytkumacz co ma piernik do wiatraka? Po co piszesz, ze moje tu pisanie jest nie meskie? Ja tego przy niej nie robie. A zamiast tluc sie z wlasnymi myslami, wole podyskutowac na forum. Czy to takie dziwne?

1,223

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, to Wam nie wyjdzie, jeśli ona nie przejdzie terapii.
To jest jedna z najważniejszych rzeczy, żeby mieć szansę, że sytuacja się kiedyś nie powtórzy. Na Twoim miejscu ustawiłabym terapię - jej, a najlepiej Was obojga - jako warunek powrotu i dalszego życia razem.

1,224

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

To nie chodzi o zaufanie do niej, bo takiego nie ma. Podpatrzyla po prostu wczoraj co czytam. Mam nadzieje, ze nie bedzie tu zagladac, a jezeli juz to nie starczy jej cierpliwosci na przexzytanie wszystkiego.

Offline

Gdyby Ci nie zależało żeby "podpatrzyła" to by nie podpatrzyła.. po co siebie oszukujesz?
Liczysz, że to jeszcze jeden sposób by żona mogła zrozumieć, co czułeś i czujesz, bo nie potrafisz jej tego powiedzieć wprost, bo musiałbyś zareagować adekwatnie.

Żona poczyta - a jakże, pewnie pomyśli "jaki on biedny", ale czy jej się od tego mokro na Twoją myśl zrobi to wątpię.

Nic dodać, nic ująć, wielkie http://emotikona.pl/emotikony/pic/oklaski.gif dla Ciebie Elle88.

1,225

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Pytalem o to jak Ty bys argunentowala swoja odmowe na powrot partnera po zdradzie, wiedzac o tym, ze dzieci sa z nim bardzo mocno zwiazane.

To z kolei zapytam, a jak Ty argumentowałeś dzieciom, że kazałeś matce wyprowadzić się, że nie odwiedza ich, że nie pełni swoich obowiązków, że wybrała kochanka rozdrabniając uczucia dzieci ...?  można kontynuować długo. Myślę, że sam znajdziesz tu odpowiedź, na wyżej postawione przez ciebie pytanie.

Słusznie napisała Przyszłość, że sam sobie (niestety) sprawiłeś jeszcze większe kłopoty. Tak samo uważam, jeżeli wcześniej kiedy jż była na zewnątrz miałeś szanse. Szczerze nie wierzę w jakikolwiek cud, chyba że ręka Boga Ciebie dotknie. Przecież ta kobieta, jak w klasyku, wylądowała po fajnym balowaniu, z powrotem w wygodnym mieszkaniu z wygodnym łóżkiem - właściwie dostała wszystko co chciała. A Ty Piotrze? Czy wyciągnąłeś jakieś konsekwencje? Niestety mamy wrażenie, że cofasz się, a nie pozyskujesz wiadomości.

Teraz przyjętym wcześniej planem, to możesz niestety ognisko na działce rozpalić. Ten plan, który paradoksalnie miał Ci pomagać, będzie Ci szkodził i mało tego działał na korzyść kochanka. Pamiętasz jak przez chwilkę, dałeś jż samej "oddychać powietrzem", jak szybko odezwała się i poprosiła o powrót? W ten sam sposób to zadziała z powrotem, niestety, Obstawiam, ze wcześniej czy później jż powie Ci, że chce zostać z Tobą przyjacielem - w najłagodniejszym przypadku

Za bardzo ona jest czytelna i przeczytaj najważniejsze punkty zwrotne z tym wątkiem, być może wtedy zrozumiesz.

A apropos wcześniejszej manipulacji, zapewne wiesz, bo na pewno czytałeś książki skoro dużo o niej dużo wypowiadałeś się, że są ludzie którzy w pewnych kwestiach (mniejszych lub większych) mają wrodzone cechy manipulatora, więc do tego lektur i magisterki nie potrzeba smile Wnioskując nawet sprzedawczyni ze sklepu może być manipulatorką big_smile Swoją drogą użyła świetnej techniki półprawdy (już nie ważne czy świadomie czy nie) mówiąc Ci, że "nadal kocha tego gacha ale chce wrodzić z powrotem".

I kolejna rzecz, czy nie mogłeś postawić jej ultimatum, że przyjmiesz ją z powrotem po tygodniu ale pod warunkiem, że wykopie sama gacha z mieszkania? Jak by to zrobiła mógłbyś nawet zabrać ją z powrotem nawet następnego dnia ale już wtedy miałbyś duże podstawy sądzić, że jeszcze masz szansę.

Rada - następym razem nie podejmuj gorących odpowiedzi i czynow w tym samym czasie ale zostaw sobie na jutro. Sprawdza się smile

Mimo, że nie zgadzam się z wieloma kwestiami, to mam nadzieję, że jednak Ci się uda, tak jak Twoja intencja.

I nie jeż się na inne osoby, bo oni Ci naprawdę współczują smile

Powodzenia smile

1,226 Ostatnio edytowany przez Rockfor (2015-03-25 22:19:43)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Aaa..to Ty jednak Caritas jesteś smile

Biedna żonka zrobiwszy loda nie miała gdzie spać i zadzwoniła do męża czy jej nie przekima, bo kochanek przestał ją jarać.
Urocze big_smile

Przecież hotel dla zdradzaczy za drogi jest big_smile tongue

A na poważnie jakby chciała to poradziła, już pisałem wcześniej smile

1,227 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-25 22:28:42)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, przykro mi to pisać. Zawsze trzymałem Twoją stronę, do dzisiaj. Co prawda trzymam kciuki ale wierz mi, że domyślam się co się niedługo wydarzy. Napisze Ci to co najgorsze wg mnie. Stałeś się taka krotką2 ! Tak jak u niej Dyzio tak u Ciebie jż cierpi.
TAK KU.WA MAĆ, NIECH CIERPI !!
Nagle dostałeś jakiegoś szału, ze świat jest przeciwko Tobie.  Faktycznie albo wykorzystałeś forum do własnych celów by pokazać jż jak walczysz, jak ci smutno, jak cierpisz (fe, tragedia, fuj, żenada) albo jesteś tak zaślepiony, że nie widzisz tej belki w swoim oku.
Nie zmienia to nic. Przeczytaj jeszcze raz co napisałeś ostatnio bo Ty znów bronisz jż, to jest to czego nie powinieneś robić.
Przestań ją bronić.
Nie będę Cię wyzywał i uważam takie wycieczki za idiotyczne, ale postawmy sprawę jasno. Twoja żona się skur..ła, co być nie napisał.
Ty próbujesz pokazać jaki hardy jesteś, że nie wybaczyłeś, że musicie porozmawiać. Nic i tak nie zwojujesz bo panna bez konsekwencji wylądowała na puchu, który w międzyczasie wymościłeś dla niej. Niestety jesteś niekonsekwentny.
Położysz się i będziesz czekał z uśmiechem aż wytrze o Ciebie nogi.

Moje potomstwo jest w podobnym wieku co twoje i niestety myślisz się w swoich sądach. One już doskonale WIEDZĄ o co kaman. Tłumaczenie ew. byłoby proste, krótkie i zrozumiałem dla nich, one już doskonale wiedzą co mamusia im wywinęła.
Powodzenia życzę, jeśli się uda po takiej jeździe będziesz chyba pierwszym i wpiszą Cię do księgi Guinesa.

PS. Nie pisz co by było gdyby dzieci się spytały czemu nie pozwalasz ... zastanów się co powiesz gdy się spytają "tato czemu po tym wszystkim pozwoliłeś się tak poniżyć ?" Ja podobne zdanie usłyszałem od 13 latka !! TAK OD 13 LATKA !

PS 2. Nie wycofuj pozwu.

Trzymam kciuki mimo wszystko

1,228

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

skoro ja o tym zapomnialem, to ona pewnie tez.

Czy ty naprawdę uważasz, że dla chcącego to nie jest żaden problem? A komórka np... ?

1,229

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

No to wyobraźmy sobie:

Siedzę koło swojej dziewczyny, chciałoby się przytulić, i aby sama przytuliła ? ta nasza bliskość, piękna sprawa,  nasza ?tajemnica? w której uczestniczymy tylko we dwoje...

NIE MA. I nie ma pomysłu jak mogłaby być, bo niby jak przytulić się do kogoś kto dawał się miętosić komuś innemu. Nie ma już naszej bliskości... Jest pusty gest ?fizycznego? przybliżenia się dwu obcych obiektów. Nie przepływa między nami żadna energia, nie rozlewa się w nas wzajemne ciepło.
                                                              ***
Chwila wytchnienia, gdzieś między jedną pracą a drugą... zaczynam myśleć o mojej dziewczynie ? pomyślmy o urlopie ? fajnie będzie znowu coś zobaczyć razem, właściwie cały mój dzień jest NAZNACZONY potencjalną obecnością tej drugiej osoby ? świadomością, że od czasu do czasu o mnie myśli. To dodaje pewności, poczucia przewidywalności świata... uśmiecham się w myślach...

NIE MA. Jestem SAM, ona w każdej wolnej chwili myśli o kimś innym, żyje kim innym, robi jej się mokro na myśl o kimś innym. Świat nie jest przewidywalny ? jest podłym miejscem, na którym jestem z przyzwyczajenia i obowiązku. Nie mam chęci do planowania czegokolwiek, myślenia o naszej przyszłości...
                                                          ***
Zaufanie ? fajnie mieć takie pełne, bezkrytyczne zaufanie do kogoś ? w to że nie zawiedzie, nie zostawi nie oszuka ? żyjemy w świecie w którym zaufanie między ludźmi jest coraz mniej. Choć jedną osobę trzeba obdarzyć nim w pełni.

Sprawdzam jej Facebooka, odwoże z pracy do domu aby nie pozostawła poza kontrolą, patrzę czy nie kupiła nowej komórki, szukam sprzeczności w jej wyjaśnieniach, właściwie czemu wróciła ? chce odzyskać dzieci aby ?poszły za nią do kochanka?? Coś za bardzo się z nimi spoufala, jeszcze niedawno olewała je całkowicie... Na dziś ? poza rodzicami - nie ma na świecie nikomu komu ufam. Mam chociaż to szczęście, że jeszcze żyją...
                                                          ***
Podjedziemy dzisiaj do sklepu, jak zwykle pożartujemy sobie z dziwnych składników na opakowaniach, z 10% malin w dżemie malinowym :-))). Weźmiemy dzieciaki ? ludzie popatrzą na nas ? jaka fajna szczęśliwa rodzina ? i słusznie, że tak pomyślą, przecież jesteśmy wyjątkowo szczęśliwi ze sobą... Umoem DAWAĆ coś z siebie i wiem że mam KOMU dawać, dla kogo się starać...

NIE MA ZMIŁUJ. Nie ma między nami miłości. Nikomu nie chce się z niczego żartować. Nie mogę być z niej dumny, a ona raczej nie uważa mnie za wzór mężczyzny jeśli potrzebowała innego. Nikt nie chce tego co mogę DAĆ. Nie ma dla kogo się starać. I nie chce się UDAWAĆ, że mi się chce. Nie ma już rodziny. Jest grupa ludzi mieszkająca pod jednym adresem.
                                                        ***
Rozbiera się dla mnie i jest na co popatrzeć, za chwilę będziemy się całować, zacznie szybciej oddychać, ja też, zapomnimy zaraz o bożym świecie, tak fajnie przeżywa orgazmy...

NIE, NIE, NIE. Nie potrafiłbym. Jej ciało jest skażone i brudne dotykiem, oddechem, ?płynami ustrojowymi?  tamtego. Jej radość z seksu brzmiałaby jak FAŁSZ jak przypomienie tego co przeżywała z tamtym, nie ma sposobu aby przed tym uciec, aby o tym nie myśleć...

/może ktoś, kto to zna sprawę z autopsji napisałby to bardziej plastycznie - ale - wkrótce Piotr będzie już sam specjalistą od takich "klimatów"/

1,230

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Aaa..to Ty jednak Caritas jesteś smile

Biedna żonka zrobiwszy loda nie miała gdzie spać i zadzwoniła do męża czy jej nie przekima, bo kochanek przestał ją jarać.
Urocze big_smile

Ni... Ona przestała jarac kochanka big_smile ...wiec powrót, gdzie jeszcze można ... big_smile

Masz za te zdanie dowolne życzenie, które spełnię Ci za 1000 lat - Z GWARANCJĄ big_smile

1,231

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
takasobiejaS napisał/a:

Wiesz Piotr, mysle , ze reakcja wielu na twoje newsy  bylaby inna, gdybys szczerze przyznal sie do tego dlaczego....
Gdybys przyznał,  ze to wlasnie ma ten  moment czekales, az wroci i da ci szanse.
Wszystko inne jest pretekstem. Tobie od poczatku chodzilo o jej powrot. Cel uswieca srodki. Wazne, ze wrocila. Teraz wszystko juz bedzie dobrze.
Pewnie w duszy triumfujesz, nad kochankiem, heh mam ja odeszla od ciebie.
Ale tak naprawde nie masz nic, jej serce ma on, cialo do wczoraj tez, pewnie myslami jest tez z nim...
CO masz Ty??

Niestety masz rację!

1,232

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr możliwe jest, że Twoja żona wie, że tutaj sobie piszesz...  jest to wszystko dla mnie jakieś niezrozumiałe.
To twoja sprawa czy pozwalasz jej wrócić, ale proszę nie zasłaniaj się dziećmi. Fundujesz im huśtawkę. Może wam nie wyjść i co wtedy?
Pisałeś, że ją kochasz. To nie jest wstyd przyznać: bardzo chcę z nią być, nie chcę stracić, nie umiem sobie tego wyobrazić, chcę żyć tak jakby tego wszystkiego nie było.
Masz do tego prawo. To nie moja sprawa. Wkurza mnie takie tłumaczenie: dla dzieci. Nie wierzę...

1,233

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Kurde, to ona jakaś niekumota? Interneta nie zna?

Nie wie, że w telefonie go ma, ino kliknac w wi-fi?
A telewizor potrafi sama chociaż włączyć, jak córki i Ciebie nie ma w pobliżu?

Coś takiego, panie yikes


Gdzie to to się uchowało.. dobrze, że chociaż do miecza tamtego don juana potrafiła trafić.
Jeez.

No niestety też miałem takie wrażenie, że opisywana kobieta - jż (sorry Piotr) jest na równi z "neapolitańczykiem" = nie zdolna do ni czego ....

1,234

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Rockfor napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Pytalem o to jak Ty bys argunentowala swoja odmowe na powrot partnera po zdradzie, wiedzac o tym, ze dzieci sa z nim bardzo mocno zwiazane.

To z kolei zapytam, a jak Ty argumentowałeś dzieciom, że kazałeś matce wyprowadzić się, że nie odwiedza ich, że nie pełni swoich obowiązków, że wybrała kochanka rozdrabniając uczucia dzieci ...?  można kontynuować długo. Myślę, że sam znajdziesz tu odpowiedź, na wyżej postawione przez ciebie pytanie.

Słusznie napisała Przyszłość, że sam sobie (niestety) sprawiłeś jeszcze większe kłopoty. Tak samo uważam, jeżeli wcześniej kiedy jż była na zewnątrz miałeś szanse. Szczerze nie wierzę w jakikolwiek cud, chyba że ręka Boga Ciebie dotknie. Przecież ta kobieta, jak w klasyku, wylądowała po fajnym balowaniu, z powrotem w wygodnym mieszkaniu z wygodnym łóżkiem - właściwie dostała wszystko co chciała. A Ty Piotrze? Czy wyciągnąłeś jakieś konsekwencje? Niestety mamy wrażenie, że cofasz się, a nie pozyskujesz wiadomości.

Teraz przyjętym wcześniej planem, to możesz niestety ognisko na działce rozpalić. Ten plan, który paradoksalnie miał Ci pomagać, będzie Ci szkodził i mało tego działał na korzyść kochanka. Pamiętasz jak przez chwilkę, dałeś jż samej "oddychać powietrzem", jak szybko odezwała się i poprosiła o powrót? W ten sam sposób to zadziała z powrotem, niestety, Obstawiam, ze wcześniej czy później jż powie Ci, że chce zostać z Tobą przyjacielem - w najłagodniejszym przypadku

Za bardzo ona jest czytelna i przeczytaj najważniejsze punkty zwrotne z tym wątkiem, być może wtedy zrozumiesz.

A apropos wcześniejszej manipulacji, zapewne wiesz, bo na pewno czytałeś książki skoro dużo o niej dużo wypowiadałeś się, że są ludzie którzy w pewnych kwestiach (mniejszych lub większych) mają wrodzone cechy manipulatora, więc do tego lektur i magisterki nie potrzeba smile Wnioskując nawet sprzedawczyni ze sklepu może być manipulatorką big_smile Swoją drogą użyła świetnej techniki półprawdy (już nie ważne czy świadomie czy nie) mówiąc Ci, że "nadal kocha tego gacha ale chce wrodzić z powrotem".

I kolejna rzecz, czy nie mogłeś postawić jej ultimatum, że przyjmiesz ją z powrotem po tygodniu ale pod warunkiem, że wykopie sama gacha z mieszkania? Jak by to zrobiła mógłbyś nawet zabrać ją z powrotem nawet następnego dnia ale już wtedy miałbyś duże podstawy sądzić, że jeszcze masz szansę.

Rada - następym razem nie podejmuj gorących odpowiedzi i czynow w tym samym czasie ale zostaw sobie na jutro. Sprawdza się smile

Mimo, że nie zgadzam się z wieloma kwestiami, to mam nadzieję, że jednak Ci się uda, tak jak Twoja intencja.

I nie jeż się na inne osoby, bo oni Ci naprawdę współczują smile

Powodzenia smile

1,235

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
Rockfor napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Pytalem o to jak Ty bys argunentowala swoja odmowe na powrot partnera po zdradzie, wiedzac o tym, ze dzieci sa z nim bardzo mocno zwiazane.

To z kolei zapytam, a jak Ty argumentowałeś dzieciom, że kazałeś ma...
I nie jeż się na inne osoby, bo oni Ci naprawdę współczują smile

Powodzenia smile

je veux: czy możesz mi wyjawić jaki cel ma cytowanie (bez komentarza) w całości wcześniejszych postów ? Może ja czegoś nie dostrzegam. Stąd pytanie.

Posty [ 1,171 do 1,235 z 2,855 ]

Strony Poprzednia 1 17 18 19 20 21 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024