Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 1,106 do 1,170 z 2,855 ]

1,106

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

dzien dobry Piotrze
Przyznaje,nie przeczytalam calosci...Jesli mi wybaczysz off,chcialam zacytowac jednego z Uzytkownikow:

Ezail napisał/a:

Drogie dzieci, to nie Wasza wina, ale wasz matka niestety jest moralnie gorsza od kobiet puszczających się pod latarnią, bo one to często robią aby przetrwać, a ona dla mrowienia między udami rozsypała naszą rodzinę i poszła w tango z innym. Nie mogę pozwolić na jej powrót bo dusiłbym się wiedząc że to coś jest blisko nas. Nie chcę abyście brały z niej przykład jako matki bo ona nie zasługuje na to aby tak siebie nazywać. Chcę abyście wiedziały, że nasza sytuacja w rodzinie nie jest normalna i tak prawdziwa rodzina wyglądać nie powinna. Chcę dla Was abyście kiedyś wiedzieli jakimi zasadami w życiu się kierować ale chora, toksyczna rodzina jest gorsza niż podzielona.

Ty tak na powaznie? Ezail?
Rozumie mlody wiek i swiad opuszkow.
Najlepsza medycyna na taka przypadlosc jest czytac,co sie napisalo.Jesli to nie pomoze,to radze zrobic roztwor z h2O +NaCl i pomoczyc paluszki przez chwile.

Piotrze,powodzenia Ci zycze i mam nadzieje,ze nie chciales jej powrotu tylko dlatego,zeby sobie na niej teraz "pouzywac".
Bycie malostkowym,jest niskie i plytkie.
Nie jestem wrozka,w przeciwienstwie do wiekszosci tu piszacych.Nie wiem,jak sie potocza losy Twojego malzenstwa.
Nie mam nawet smialosci spekulowac,co jest w "glowie Twojej zony",bo bardzo czesto lapie sie na tym,ze nie wiem,co jest w mojej glowie.
Co nie zmienia faktu,ze moze faktycznie-sa tu clarvoince,ktorzy wiedza wszystko.

trzymaj sie Piotr

Zobacz podobne tematy :

1,107

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
panibaronowa napisał/a:

Co za gość big_smile ej to ja po to się emocjonowałam tym wątkiem niczym modą na sukces, żeby się dowiedzieć, że Piotr równie dobrze mógł przeczekać w szafie, w milczeniu? A ja już planowałam popkorn i browary na posty o sprawie rozwodowej big_smile
No ale jednak człowiek uczy się na własnych błędach. Założę się, Piotrze, że za rok będzie Cię denerwował ten mezalians, z którego miałeś się okazję wyplątać z dzieciakami (że tak cynicznie powiem). Oczywiście życzę Ci wszystkiego najlepszego, ale jako stary indianin wiem, że jesteś na autostradzie do piekła.

ps.hihihihihi

Ja już to co pisze Piotr zaczynam odbierać jak jakiś kiczowaty kabaret. On nie ma chyba żadnych zasad moralnych, więc szkoda czasu na umoralnianie go. On niczego nie zrozumie, on jest zakodowany i wykonuje czynności jak komputer. Żal mi go, ale jego podwórko, jego zabawki. Ja teraz tylko to czytam z ciekawości, nie podchodzę do tego emocjonalnie. Szkoda czasu i nerwów.

1,108

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dzień dobry. Zlata, chyba się nie zrozumieliśmy, dzieci nie podjęły decyzji o zgodzie na powrót mojej żony a ich matki, tą decyzje podjąłem sam. Dzieci pytałem po to, aby wyraziły swoje zdanie, są pełnoprawnymi członkami rodziny i mają do tego prawo. Wiem, że gdybym się na to nie zgodził, to żona powiedziała by im o tym, a wtedy to ja stałbym się w ich oczach tym złym. Osobiście uważam, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby, aby żona odchodząc od kochanka pomieszkała trochę sama z dala ode mnie i o od niego. Niestety nie było takiej możliwości, więc z dwojga złego wybrałem opcję na zgodę jej powrotu do domu, niż dalszego pomieszkiwania z kochasiem. Słusznie ktoś wcześniej zauważył, że ona gdybym odmówił to i tak mogła wrócić, bo jest współwłaścicielka naszego mieszkania, więc po co miałem doprowadzać do jakiś niepotrzebnych przepychanek.W sumie sam fakt jej zamieszkania z nami jest najmniejszym problemem, o wiele większym jest to jak my to sobie wszystko na nowo w glowach poukładamy i jaki będą nasze wzajemne relacje po jej powrocie. A wracając do dzieci widzę, że odżyły są weselsze, szczególnie młodszy syn.

1,109

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Po przejściach 48 napisał/a:

Ja już to co pisze Piotr zaczynam odbierać jak jakiś kiczowaty kabaret. On nie ma chyba żadnych zasad moralnych, więc szkoda czasu na umoralnianie go. On niczego nie zrozumie, on jest zakodowany i wykonuje czynności jak komputer. Żal mi go, ale jego podwórko, jego zabawki. Ja teraz tylko to czytam z ciekawości, nie podchodzę do tego emocjonalnie. Szkoda czasu i nerwów.

Tutaj już przegiąłeś. Piotra odbieram osobę, która ma twardy kręgosłup moralny - gdybym w realu Go spotkał wiem, że bez problemu (nawet przy pierwszej okazji) mógłbym mu zostawić swój portfel smile. Tylko uważam, że gdzieś tam pogubił się w swoich zasadach.

Swoją drogą czy jest męski odpowiednik nazwy na "Matkę Polkę", czy też faceta za bardzo kochającego? Jak nie ma takiej terminologii, to już chyba należałoby ją wprowadzić. Piotr jest dobrym przykładem. Swoją drogą ma cechę osoby nadopiekuńczej - zresztą to mi od razu rzuciło się w oczy, że ma cechę osoby nadopiekuńczej. Nawet patrząc na ex widać, że Piotra pociągają (nieświadomie) kobiety z problemami. Tak na szybko moja opinia. Później jeszcze coś napiszę.

Swoją drogą Po przejściach 48 nikt Ci na siłę przecież nie karze TU na siłe czytać tego wątku i wyrzucać swoje frustracje? No chyba, że Ci ktoś przyłożył pistolet do głowy i każe stać na warcie 48h na dobę:P

1,110 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-25 09:23:17)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, przykro mi, ja się wypisuję. To co opisałeś wczoraj tylko mnie utwierdza w tym, że Twoja jż nie waha się wykorzystywać dzieci do osiągnięcia swoich celów, bo mówi im, że tata się nie zgadza na powrót.
Sam sobie odpowiedz o jakie dobro dzieci walczy ona i walczysz Ty. Ja pier....

Powodzenia.

1,111 Ostatnio edytowany przez NieZnamSiebie (2015-03-25 09:42:57)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Hej Piotrze. Zastanawiam się tylko, dlaczego aż tak bardzo próbujesz siebie oszukać...
Bo siebie oszukujesz, nas nie trzeba, bo i po co?
Dla dobra dzieci, mówisz?
Hm..
A jeszcze jakiś czas temu pisałeś, że powiesz im, kim jest ich matka...teraz twierdzisz że jz powie dzieciom, że nie pozwoliłeś się jej wprowadzić i one cię za to znienawidzą.
Proszę, cóż to za argument i jak okrutną kobietą musi być twoja luba, nastawiając dzieciaki przeciw tobie?
Nie widzisz, że jej powrót to egoizm w najczystszej postaci? Odpowiedz mi na to pytanie proszę, bo jeśli nie widzisz, to twoje wszelkie, jeszcze na pozór logiczne przesłanki, jakie nam tu przedstawiasz, możesz wyrzucić do kosza.
Dzieci.....dlaczego zakładasz, że cię znienawidzą? Tak ich nie doceniasz? Uważasz, że są głupie i nie widziały, co się działo?
Ty nie wiesz, na co się właśnie zgodziłeś i nie masz pojęcia, że dzieciom możecie double krzywdę zrobić.
Mama wróciła, ale.......
* wciąż się kłócą
* wciąż każą iść do pokoju, bo rozmawiają
* wciąż chodzą smutni, przybici
* mama płacze
* znów udają, że jest ok
* mama póżno nie wraca, tato się denerwuje (lub odwrotnie)
* tata odchodzi
* mama znów odchodzi
To tylko kilka....mogłabym wymieniać.
I wiesz, dzieci wszystko widzą, wszystko. Nawet wtedy, kiedy się tobie wydaje, że wzystko jesteś w stanie ukryć pod maską uśmiechów i ładnych gestów.
Wiesz, moja córka przynosiła mi wycięte z papieru serduszka z napisami : mamo kocham cię, bądź wesoła.
A ja myślałam, że jestem wesoła, że jestem taka, jaka być powinnam.
To uświadomiło mi, że dzieci wyczuwają najmniejsze zmiany w naszym zachowaniu.
I na nic ci będzie udawanie szczęśliwego, zadowolonego z życia.
Osobiście uważam, że absolutnie nie przemyślałeś swojej decyzji.....był moment, że zachłysnąłeś się pewnymi zachowaniami i myślami o nowym życiu, ale spowodowane to było wyłącznie postawą żony. Nie twoimi wnioskami, to nie były decyzje oparte na  mocnych filarach. Jak tak z perspektywy patrzę, to ona ,będąc z tym facetem, nadal kierowała twoim życiem i wszelkie twoje decyzje podejmowane były pod jej kątem....tak wiem, dawałeś sobie pewne ułudne dowody na to, że to  faktycznie ty jesteś kreatorem swoich decyzji (chcociażby: nie będę na nią czekał, żeby przyszła do dzieci, bo miała być wtedy i wtedy. Dziś nas nie ma), ale to były raczej takie szczenięce przepychanki i zabawa w kotka i myszkę. Robienie na załość, nie dorosłe, dojrzałe spojrzenie z dystansu.
Piotrze, ja nie wiem co ty robisz.....od samego początku do samego końca pokazujesz wielką niekonsekwencję w tym, co się wokół ciebie dzieje.
Raz tak, raz inaczej....wiem, emocje. Bo, mimo twojego twierdzenia, że dla dzieci, a więc logicznie, tobą kierują emocje. A takie tłumaczenie.....no cóż, czemu nie chcieć oszukiwać samego siebie, skoro inni cię już oszukali, prawda?

1,112

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Wiecie, to męczy...
Chyba zrezygnuje z czytania tego na jakiś czas... wink

1,113

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Przestańcie od Piotra wymagać, że będzie się trzymał tego, co pisał na forum i zarzucać mu niekonsekwencję. Taki wątek ma moim zdaniem charakter czysto terapeutyczny i jest jedynie katalizatorem. Piotr chce mieć rodzinę. Chce, żeby było dobrze, a jego wątpliwości co do tego, czy się uda przykrywa rzekome dobro dzieci.
Piotrze, trzeba Ci wiedzieć, że to, co dobre dla Ciebie, jest dobre dla dzieci. Nie ma nic gorszego jednak niż reanimowanie trupa w imię "dobra dzieci", bo znam małżeństwo, które 15 lat żyło w kłamstwie właśnie dla dzieci i bardziej wykrzywionych emocjonalnie osobników niż ci dwaj chłopcy to nie znam...
Dobro dzieci to jest: miłość, spokój, ciepło, akceptacja, czas, dobre wzorce. Nie tata, który karci mamę przez 20 lat za to, że zrobiła coś złego. Jeśli chcesz dobra dzieci to: wybacz jej w stu procentach to, co zrobiła, upiłuj swoje rogi i schowaj wszelką godność do kieszeni i po prostu kochaj ją. To jest dobro dzieci - kiedy mama kocha tatę i na odwrót. Każda inna relacja między rodzicami krzywi emocjonalnie dzieciaki. Miłości i ciepła rodzinnego nie zastąpi dosłownie NIC. Więc jeśli nie jesteś gotów na to, żeby w Waszym domu były wspólne posiłki, wspólne śmiechy od śniadania, tato, który przytula i całuje mamę, rodzina, która spędza razem czas bez burczenia na siebie, to nie zasłaniaj się dobrem dzieci. Nie musisz na to pytanie odpowiadać tutaj, ale zrób sobie naprawdę szczery rachunek sumienia.

1,114

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:

Wiecie, to męczy...
Chyba zrezygnuje z czytania tego na jakiś czas... wink

Przyjdź za rok. Pewnie wtedy Piotra rogi zapukają do Twojego okna smile

1,115 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-25 10:31:28)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ezail napisał/a:

.. Piotra rogi zapukają do Twojego okna smile

co chcesz osiągnąć wylewając jad ? Lepiej się czujesz ? Po co te złośliwości ? Też mam negatywny stosunek do tego ale takie podjazdy są wg. mnie nie na miejscu.

1,116

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

1,117

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Osobiście uważam, że najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji byłoby, aby żona odchodząc od kochanka pomieszkała trochę sama z dala ode mnie i o od niego. Niestety nie było takiej możliwości,

Piotrze naprawdę uważasz ze nie było innego wyjścia ??

Miała mieszkanie wynajęte na jej nazwisko , wystarczyłoby aby kochanek wyprowadził sie z tego mieszkania, miałbyś chociaż minimalne oznaki ze z kochankiem skończyła a jej zależy na was jako na małżeństwie. Rodzicami i tak i tak jesteście ale oszczędziłbyś dzieci. Mielibyście w Tym momencie czas na przemyślenia co dalej ........   

Teraz już za późno bo pochopną decyzje już podjąłeś pod wpływem chwili.....  oczarowany jej chęcią powrotu nie zastanawiałeś sie nad konsekwencjami.

1,118

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ezail napisał/a:
je veux napisał/a:

Wiecie, to męczy...
Chyba zrezygnuje z czytania tego na jakiś czas... wink

Przyjdź za rok. Pewnie wtedy Piotra rogi zapukają do Twojego okna smile

Wiesz, powiem tak..
Wszyscy wiemy, Ze ona nadal chce .. Innego.
Drugi, zamiast powiedziec- stop i odciąć kontakt, bo niby tez jest na nie, popija z nią kawki etc.
Maz ciągle się ludzi- a my wiemy, ze tam .. To pożoga ...do tego myśli o Innej.

A inna.. Ma wielki rozum, bo z rogów juz się wypisala .. smile

1,119

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
ezail napisał/a:
je veux napisał/a:

Wiecie, to męczy...
Chyba zrezygnuje z czytania tego na jakiś czas... wink

Przyjdź za rok. Pewnie wtedy Piotra rogi zapukają do Twojego okna smile

Wiesz, powiem tak..
Wszyscy wiemy, Ze ona nadal chce .. Innego.
Drugi, zamiast powiedziec- stop i odciąć kontakt, bo niby tez jest na nie, popija z nią kawki etc.
Maz ciągle się ludzi- a my wiemy, ze tam .. To pożoga ...do tego myśli o Innej.

A inna.. Ma wielki rozum, bo z rogów juz się wypisala .. smile

Czas na kawę etc...
Bez sensu, wszyscy wiemy jak jest....

1,120

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

1,121

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

Piotr, żadnej krytyki...
Twoje łóżko smile
A każdy ma swoje zdanie.. wink
Ja tymczasem napije się kawy ... smile

1,122

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ezail napisał/a:
je veux napisał/a:

Wiecie, to męczy...
Chyba zrezygnuje z czytania tego na jakiś czas... wink

Przyjdź za rok. Pewnie wtedy Piotra rogi zapukają do Twojego okna smile

Wybacz, ...
Za rok to ja juz mam grafik co będę robić wink ..
Piotr... Ma sluuuga drogę przed sobą, dłuższa niż ja...( a nam sporo do zrobienia). I powiem Ci, ze o ike reflektuje na powiększanie swojego rozumu, o tyle na swoje oraz czyjeś rogi nie Zgodze się wink
A, ze lubię obserwować..
Wiesz, jako singielka...
Stwierdzwnie, ze dzieci się cieszą, szczególnie 8 latek, ze mamusia wróciła - a zdaje sobie sprawę jaka tam jest atmosfera,.. Jakoś mnie nie przekonuje. Ale co ja mogę napisać, nie jestem 8 latka, z rozbitej -

Patologicznej-rodziny, w której jeden z rodziców odchodzi..
Ale jestem dobrym pedagogiem wink a pewnie za jakiś czas psychologiem smile

1,123

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
panibaronowa napisał/a:

Przestańcie od Piotra wymagać, że będzie się trzymał tego, co pisał na forum i zarzucać mu niekonsekwencję. Taki wątek ma moim zdaniem charakter czysto terapeutyczny i jest jedynie katalizatorem. Piotr chce mieć rodzinę. Chce, żeby było dobrze, a jego wątpliwości co do tego, czy się uda przykrywa rzekome dobro dzieci.
Piotrze, trzeba Ci wiedzieć, że to, co dobre dla Ciebie, jest dobre dla dzieci. Nie ma nic gorszego jednak niż reanimowanie trupa w imię "dobra dzieci", bo znam małżeństwo, które 15 lat żyło w kłamstwie właśnie dla dzieci i bardziej wykrzywionych emocjonalnie osobników niż ci dwaj chłopcy to nie znam...
Dobro dzieci to jest: miłość, spokój, ciepło, akceptacja, czas, dobre wzorce. Nie tata, który karci mamę przez 20 lat za to, że zrobiła coś złego. Jeśli chcesz dobra dzieci to: wybacz jej w stu procentach to, co zrobiła, upiłuj swoje rogi i schowaj wszelką godność do kieszeni i po prostu kochaj ją. To jest dobro dzieci - kiedy mama kocha tatę i na odwrót. Każda inna relacja między rodzicami krzywi emocjonalnie dzieciaki. Miłości i ciepła rodzinnego nie zastąpi dosłownie NIC. Więc jeśli nie jesteś gotów na to, żeby w Waszym domu były wspólne posiłki, wspólne śmiechy od śniadania, tato, który przytula i całuje mamę, rodzina, która spędza razem czas bez burczenia na siebie, to nie zasłaniaj się dobrem dzieci. Nie musisz na to pytanie odpowiadać tutaj, ale zrób sobie naprawdę szczery rachunek sumienia.

Jak ty to ładnie potrafisz wszystko ująć... ,...
Jesteś oczytana, nie ma co, tez tak chce!

1,124

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

Piotr, żadnej krytyki...
Twoje łóżko smile
A każdy ma swoje zdanie.. wink
Ja tymczasem napije się kawy ... smile

MIłego relaksu przy filiżance kawy smile

1,125

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

noo.. to tyle w temacie - wszystko jest jak po staremu smile

Pewnie z żonką pisze , i napina się jak paw- zobacz jaki ja jestem zajebisty dla Ciebie - jesteś najważniejsza.. co tam inni wiedzą . Oni się nie znają .


Pozdrowienia dla kurewny .

1,126

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
je veux napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

Piotr, żadnej krytyki...
Twoje łóżko smile
A każdy ma swoje zdanie.. wink
Ja tymczasem napije się kawy ... smile

MIłego relaksu przy filiżance kawy smile

Piotr, śniadanie i kawę spędza się z rodzina- jeśli się ja naprawdę kocha ... wink
OOo tak.. Jest fun... smile

1,127

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
panibaronowa napisał/a:

Przestańcie od Piotra wymagać, że będzie się trzymał tego, co pisał na forum i zarzucać mu niekonsekwencję. Taki wątek ma moim zdaniem charakter czysto terapeutyczny i jest jedynie katalizatorem. Piotr chce mieć rodzinę. Chce, żeby było dobrze, a jego wątpliwości co do tego, czy się uda przykrywa rzekome dobro dzieci.
Piotrze, trzeba Ci wiedzieć, że to, co dobre dla Ciebie, jest dobre dla dzieci. Nie ma nic gorszego jednak niż reanimowanie trupa w imię "dobra dzieci", bo znam małżeństwo, które 15 lat żyło w kłamstwie właśnie dla dzieci i bardziej wykrzywionych emocjonalnie osobników niż ci dwaj chłopcy to nie znam...
Dobro dzieci to jest: miłość, spokój, ciepło, akceptacja, czas, dobre wzorce. Nie tata, który karci mamę przez 20 lat za to, że zrobiła coś złego. Jeśli chcesz dobra dzieci to: wybacz jej w stu procentach to, co zrobiła, upiłuj swoje rogi i schowaj wszelką godność do kieszeni i po prostu kochaj ją. To jest dobro dzieci - kiedy mama kocha tatę i na odwrót. Każda inna relacja między rodzicami krzywi emocjonalnie dzieciaki. Miłości i ciepła rodzinnego nie zastąpi dosłownie NIC. Więc jeśli nie jesteś gotów na to, żeby w Waszym domu były wspólne posiłki, wspólne śmiechy od śniadania, tato, który przytula i całuje mamę, rodzina, która spędza razem czas bez burczenia na siebie, to nie zasłaniaj się dobrem dzieci. Nie musisz na to pytanie odpowiadać tutaj, ale zrób sobie naprawdę szczery rachunek sumienia.

Nie burcze na nią, rozmawiamy w miarę normalnie, czasem się uśmiechniemy, czasem przytuli sie do mnie, na pewno dzieci nie widza zadnych negatywnych zachowan w tym momencie. Nie ma wielkiej zazylosci, ale wrogosci tez nie ma. A na to co napisalas moze przyjdzie czas pozniej, zobaczymy jak to bedzie dalej. Ja na pewno nie mam zamiaru jej ,,kopac" i ponizac w oczach dzieci.

1,128

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

Wiedziałem już zanim zadalem te pytania.
Zaryzykowales wszystko, na zasadzie wóz albo przewóz.
Jak wygrasz to wszystko, jak przegrasz to zostanie Ci tylko sznurek i belka.

1,129

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
chceuciekacstad napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

noo.. to tyle w temacie - wszystko jest jak po staremu smile

Pewnie z żonką pisze , i napina się jak paw- zobacz jaki ja jestem zajebisty dla Ciebie - jesteś najważniejsza.. co tam inni wiedzą . Oni się nie znają .


Pozdrowienia dla kurewny .

Nie rozumuem za bardzo o co chodzilo z tekstem, ze pisze z zonka, nie nie napinam sie jak paw i nie chelpie tym, jaki to jestem zajebisty, jestem po prostu normalny. A co ona o mnie myslim to wie tylko ona.

1,130 Ostatnio edytowany przez panibaronowa (2015-03-25 11:43:16)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
panibaronowa napisał/a:

Przestańcie od Piotra wymagać, że będzie się trzymał tego, co pisał na forum i zarzucać mu niekonsekwencję. Taki wątek ma moim zdaniem charakter czysto terapeutyczny i jest jedynie katalizatorem. Piotr chce mieć rodzinę. Chce, żeby było dobrze, a jego wątpliwości co do tego, czy się uda przykrywa rzekome dobro dzieci.
Piotrze, trzeba Ci wiedzieć, że to, co dobre dla Ciebie, jest dobre dla dzieci. Nie ma nic gorszego jednak niż reanimowanie trupa w imię "dobra dzieci", bo znam małżeństwo, które 15 lat żyło w kłamstwie właśnie dla dzieci i bardziej wykrzywionych emocjonalnie osobników niż ci dwaj chłopcy to nie znam...
Dobro dzieci to jest: miłość, spokój, ciepło, akceptacja, czas, dobre wzorce. Nie tata, który karci mamę przez 20 lat za to, że zrobiła coś złego. Jeśli chcesz dobra dzieci to: wybacz jej w stu procentach to, co zrobiła, upiłuj swoje rogi i schowaj wszelką godność do kieszeni i po prostu kochaj ją. To jest dobro dzieci - kiedy mama kocha tatę i na odwrót. Każda inna relacja między rodzicami krzywi emocjonalnie dzieciaki. Miłości i ciepła rodzinnego nie zastąpi dosłownie NIC. Więc jeśli nie jesteś gotów na to, żeby w Waszym domu były wspólne posiłki, wspólne śmiechy od śniadania, tato, który przytula i całuje mamę, rodzina, która spędza razem czas bez burczenia na siebie, to nie zasłaniaj się dobrem dzieci. Nie musisz na to pytanie odpowiadać tutaj, ale zrób sobie naprawdę szczery rachunek sumienia.

Jak ty to ładnie potrafisz wszystko ująć... ,...
Jesteś oczytana, nie ma co, tez tak chce!

<moonwalk> wink



Piotrze, oby wszystko szło ku dobremu. Życzę Ci tego z całego serca!

1,131 Ostatnio edytowany przez je veux (2015-03-25 12:40:19)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Eh...
Jak tak patrzę na te wszystkie tutaj wpisy, to widzę jedna, wielka autodestrukcje u ludzi...
I nasuwa się pytanie: ludzie zakładają rodziny, plodza dzieci, a nawet samych siebie nie potrafią kochać. Po kiego wiec niszczą innych życie ?

Probowalam  znaleźć dzisiaj zdjęcie trójki tzw ' przyjaciol' którzy jak się okazuje nigdy nimi nie byli... Ale długo trwali w dziwnej 'papce' uczuciowej. Odpuscilam poszukiwania.
W sumie, nie moja to rzecz ale na ich obrazie zastanawia się, ... A właściwie przychodzi reflwksja- ze ludzie tak bardzo są powyginani, co jeszcze bardziej ich poniewiera i niestety, ogromnie rzutuje na ludzi kolo nich...
PrZyklady można mnożyć,... Ale jak tu żyć, samemu stawać się każdego dnia ( bo i samemu ma się za kolnierzem) etc.
Wiem jedno, jeśli chodzi o papki, to tylko te do jedzenia, zdrowe, pozywne,... Ręcznie robione np płatki z jabluszkiem i bananem. smile

1,132

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:

Eh...
Jak tak patrzę na te wszystkie tutaj wpisy, to widzę jedna, wielka autodestrukcje u ludzi...
I nasuwa się pytanie: ludzie zakładają rodziny, plodza dzieci, a nawet samych siebie nie potrafią kochać. Po kiego wiec niszczą innych życie ?

Niestety takie czasy.
Wplyw tv, komedii romantycznych i mody na sukces.
Ludzie traktują malzenstwo jak meble do salonu. Po paru latach sie nudzi wiec wyrzucaja na smietnik meble/patnera i idą do sklepu po drugie/drugiego.
Dlatego Ja od poczatku mówię że to nie czasy dla mnie.
Tez będę singlem i postaram się żyć troche obok tego bagna pelnego aligatorow.

1,133

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:

Eh...
Jak tak patrzę na te wszystkie tutaj wpisy, to widzę jedna, wielka autodestrukcje u ludzi...
I nasuwa się pytanie: ludzie zakładają rodziny, plodza dzieci, a nawet samych siebie nie potrafią kochać. Po kiego wiec niszczą innych życie ?

Niestety takie czasy.
Wplyw tv, komedii romantycznych i mody na sukces.
Ludzie traktują malzenstwo jak meble do salonu. Po paru latach sie nudzi wiec wyrzucaja na smietnik meble/patnera i idą do sklepu po drugie/drugiego.
Dlatego Ja od poczatku mówię że to nie czasy dla mnie.
Tez będę singlem i postaram się żyć troche obok tego bagna pelnego aligatorow.

Będziesz, czy jesteś singlem? Bo to różnica...
wink
Haha

1,134

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:

Eh...
Jak tak patrzę na te wszystkie tutaj wpisy, to widzę jedna, wielka autodestrukcje u ludzi...
I nasuwa się pytanie: ludzie zakładają rodziny, plodza dzieci, a nawet samych siebie nie potrafią kochać. Po kiego wiec niszczą innych życie ?

Niestety takie czasy.
Wplyw tv, komedii romantycznych i mody na sukces.
Ludzie traktują malzenstwo jak meble do salonu. Po paru latach sie nudzi wiec wyrzucaja na smietnik meble/patnera i idą do sklepu po drugie/drugiego.
Dlatego Ja od poczatku mówię że to nie czasy dla mnie.
Tez będę singlem i postaram się żyć troche obok tego bagna pelnego aligatorow.

Będziesz, czy jesteś singlem? Bo to różnica...
wink
Haha przypomniales mi pewnego kolegę, który zawsze powtarzał, ze to nie są czasy dla niego..

1,135

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:

Eh...
Jak tak patrzę na te wszystkie tutaj wpisy, to widzę jedna, wielka autodestrukcje u ludzi...
I nasuwa się pytanie: ludzie zakładają rodziny, plodza dzieci, a nawet samych siebie nie potrafią kochać. Po kiego wiec niszczą innych życie ?

Niestety takie czasy.
Wplyw tv, komedii romantycznych i mody na sukces.
Ludzie traktują malzenstwo jak meble do salonu. Po paru latach sie nudzi wiec wyrzucaja na smietnik meble/patnera i idą do sklepu po drugie/drugiego.
Dlatego Ja od poczatku mówię że to nie czasy dla mnie.
Tez będę singlem i postaram się żyć troche obok tego bagna pelnego aligatorow.

Będziesz, czy jesteś singlem? Bo to różnica...
wink
Haha przypomniales mi pewnego kolegę, który zawsze powtarzał, ze to nie są czasy dla niego..

W zasadzie to już chyba jestem singlem?
Ale sam nie wiem jak sie teraz określić? ???
Za duzo mam zasad i za duzy ze mnie romantyk na dzisiejsze czasy.

1,136

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:

Eh...
Jak tak patrzę na te wszystkie tutaj wpisy, to widzę jedna, wielka autodestrukcje u ludzi...
I nasuwa się pytanie: ludzie zakładają rodziny, plodza dzieci, a nawet samych siebie nie potrafią kochać. Po kiego wiec niszczą innych życie ?

Niestety takie czasy.
Wplyw tv, komedii romantycznych i mody na sukces.
Ludzie traktują malzenstwo jak meble do salonu. Po paru latach sie nudzi wiec wyrzucaja na smietnik meble/patnera i idą do sklepu po drugie/drugiego.
Dlatego Ja od poczatku mówię że to nie czasy dla mnie.
Tez będę singlem i postaram się żyć troche obok tego bagna pelnego aligatorow.

Będziesz, czy jesteś singlem? Bo to różnica...
wink
Haha przypomniales mi pewnego kolegę, który zawsze powtarzał, ze to nie są czasy dla niego..

I masz racje, co do tych mebli i wszystkiego. Kiedy przyjezdzam do Wujostwa w Warszawie, to widzę meble, które są niemal dwa razy starsze ode mnie... ( zaznacze, to bardzo bogata rodzina- wiec ich stać na nowe). I wiesz co, nie przeszkadza to, bo dostaje świetnie przy rządzony obiad, przy solidnym stole, gdzie codziennie kupuje się gazety by być na bierzaco z tym, co na świecie. A sam Wujek to ogromna podpora rodziny. Dodam, ze zaraził tate pszczołami...wiec miodzio smile

1,137

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Przypominam, że off top stanowi naruszenie Regulaminu Forum, dlatego proszę o powrót do głównego tematu wątku. Miejsce na luźne pogawędki jest w kafejkach. Uprzedzam, że dalsze niedostosowanie się do panujących zasad, może zakończyć się upomnieniem.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Olinka

1,138

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:

Niestety takie czasy.
Wplyw tv, komedii romantycznych i mody na sukces.
Ludzie traktują malzenstwo jak meble do salonu. Po paru latach sie nudzi wiec wyrzucaja na smietnik meble/patnera i idą do sklepu po drugie/drugiego.
Dlatego Ja od poczatku mówię że to nie czasy dla mnie.
Tez będę singlem i postaram się żyć troche obok tego bagna pelnego aligatorow.

Będziesz, czy jesteś singlem? Bo to różnica...
wink
Haha przypomniales mi pewnego kolegę, który zawsze powtarzał, ze to nie są czasy dla niego..

W zasadzie to już chyba jestem singlem?
Ale sam nie wiem jak sie teraz określić? ???
Za duzo mam zasad i za duzy ze mnie romantyk na dzisiejsze czasy.

Z romantykami tak właśnie jest..
'Posingluj'  sobie... Dobrze robi,... Nabiera się dystansu i idzie parę spraw przełknąć...
Ale nie zapominaj.... O tym, co najważniejsze wink o Sercu... smile

1,139

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Mam serce i nawet wierzę w miłość, że zdarza sie raz taka wielka  prawdziwa.
Ja tylko nie wierze w ludzką uczciwość, bezinteresowna i  szczerą.
A Ty w co nie wierzysz?

1,140

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Postanowiłam i ja wtrącić swoje 3 grosze bo zupełnie nie rozumiem dlaczego tak hejtujecie Piotra.

W pewnym sensie dał Wam do tego prawo bo potrzebował wsparcia i porady tu na forum ale to w końcu jego życie i on poniesie konsekwencje swoich decyzji.
Dużo osób parę razy powtarzało motywację jego żony, przypuszczenie jak to się skończy. Zgadzam się z nimi bo niestety znam to ze swojego doświadczenia, że ma to szanse się nie udać a on i jego dzieci będą cierpiały jeszcze bardziej, ale chyba już wystarczy tego. Jestem przekonana, że Piotr przyjął to do wiadomości i nawet jeżeli kierują nim emocje to nie ma powodu go obrażać a niestety wiele osób go obraża wyzywając od rogaczy, faceta bez jaj itd.
Co więcej jestem przekonana, że gdyby Piotr był kobietą to sporo osób trzymało by kciuki za powodzenie powrotu, wspierało. Czasem takie podwójne standardy panują tu na forum.

Jakoś tak jest w życiu, że nie lubimy uczyć się na cudzych błędach woląc popełniać swoje. Dajmy więc tą szanse Piotrowi. Chociażby po to, że jeżeli mu nie wyjdzie miał dokąd wracać (mam na myśli forum).

Dlatego Piotrze życzę Ci żebyś był szczęśliwy z nią lub bez niej.

1,141

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:

Mam serce i nawet wierzę w miłość, że zdarza sie raz taka wielka  prawdziwa.
Ja tylko nie wierze w ludzką uczciwość, bezinteresowna i  szczerą.
A Ty w co nie wierzysz?

Ja jestem mocno naiwnym czlowiekiem, wiec wierze w parę rzeczy.. W full tak szczerze. Dlatego swoje serce, by obronić się przed własną naiwnością, schowalam gdzieś baaaardzo głęboko jak i wiele innych, ( podobno ciężko co kolwiek znaleźć).. Jedynie to u miałam zrobić. I teraz podobno jestem chłodna i zimna i takie tam. Ale te mury sprawdziły się...

1,142

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
kochamkonwalie napisał/a:

Postanowiłam i ja wtrącić swoje 3 grosze bo zupełnie nie rozumiem dlaczego tak hejtujecie Piotra.

W pewnym sensie dał Wam do tego prawo bo potrzebował wsparcia i porady tu na forum ale to w końcu jego życie i on poniesie konsekwencje swoich decyzji.
Dużo osób parę razy powtarzało motywację jego żony, przypuszczenie jak to się skończy. Zgadzam się z nimi bo niestety znam to ze swojego doświadczenia, że ma to szanse się nie udać a on i jego dzieci będą cierpiały jeszcze bardziej, ale chyba już wystarczy tego. Jestem przekonana, że Piotr przyjął to do wiadomości i nawet jeżeli kierują nim emocje to nie ma powodu go obrażać a niestety wiele osób go obraża wyzywając od rogaczy, faceta bez jaj itd.
Co więcej jestem przekonana, że gdyby Piotr był kobietą to sporo osób trzymało by kciuki za powodzenie powrotu, wspierało. Czasem takie podwójne standardy panują tu na forum.

Jakoś tak jest w życiu, że nie lubimy uczyć się na cudzych błędach woląc popełniać swoje. Dajmy więc tą szanse Piotrowi. Chociażby po to, że jeżeli mu nie wyjdzie miał dokąd wracać (mam na myśli forum).

Dlatego Piotrze życzę Ci żebyś był szczęśliwy z nią lub bez niej.

Eee tam,teraz ogólnie o ludziach i związkach i o tym, ze sami mamy za kołnierzami, i ze dużo autodestrukcji i o sobie.
Co do Piotra , wiemy jak jest ale wszystko może się zdążyć.Piotr to człowiek jak i my wszyscy. Do niego juz dawno trafiło.... Ale długa droga, a my teraz o swoich takich tam, arktycznych nocach o zorzach, które urzekaja... wink

1,143

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:

Mam serce i nawet wierzę w miłość, że zdarza sie raz taka wielka  prawdziwa.
Ja tylko nie wierze w ludzką uczciwość, bezinteresowna i  szczerą.
A Ty w co nie wierzysz?

Ja jestem mocno naiwnym czlowiekiem, wiec wierze w parę rzeczy.. W full tak szczerze. Dlatego swoje serce, by obronić się przed własną naiwnością, schowalam gdzieś baaaardzo głęboko jak i wiele innych, ( podobno ciężko co kolwiek znaleźć).. Jedynie to u miałam zrobić. I teraz podobno jestem chłodna i zimna i takie tam. Ale te mury sprawdziły się...

Jak się jest największym naiwniakiem świata... To chodzi się na długie, samotne spacery,...bo to lepsze, niż zostanie kolejny raz oszukanym. Tak to jest, jak się było totalnie, bezinteresownie, dopieszcza bym przez rodziców i rodzeństwo. Jak się miało totalne oparcie i nie musiało się mieć żadnych barier w domu.. To z innymi ludźmi uważa się, ze będzie tak samo, wierzy się, ze inni chcą zawsze twojego dobra... I Zonk. Jeden, drugi, trzeci dziesiąty....  Ale to co najważniejsze zostaje ... smile tyle, ze juz nie dla każdego... wink

1,144

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam wszystkich,
Witaj Piotr

Cóż mi pozostaje napisać, skoro zanim pozwoliłeś jej na powrót, nie dałeś sobie nawet szansy aby poukładać sobie w głowie ten cały bajzel, chaos emocji jaki nadal masz w swojej głowie..

Spisz z nią we wspólnym łóżku? Gratuluję!
Nie brzydzi Ciebie to, mając świadomość tego, że jeszcze dwa dni wcześniej tuliła się w ramionach kochanka?
Chociaż badania ma zrobione?

Ciężkie wyzwanie przed Tobą Piotr..
Będziesz musiał wytrzymać z kobietą-zombie, bo myślami będzie wciąż z kochankiem.Bedzie tęsknić za tymi ich wspólnie spedzonymi namiętnymi, upojnymi chwilami ...
Za jego zapachem, dotykiem...
I tak jak pisałem, będziesz jeszcze długo w jej głowie z nim przegrywać....

Kolejna sprawa to mieszkanie miłości jakie ona na siebie wynajęła.
Temat uregulowany? Jeśli ona nie zapłaciła to możesz być pewien,że jego właściciel zgłosi się po pieniądze do Ciebie...

Życzę Ci powodzenia i wszystkiego najlepszego...
Obyś tutaj nie wrócił...
Co przy jej cechach charakteru jest wysoce prawdopodobne
Bo ta kobieta kompletnie nie nadaje się do jakiekolwiek związku, a już tym bardziej do małżeństwa...
Dla niej jeśli to co o niej napisałeś jest prawdą, jesteś i byłeś wyłącznie wygodnym przystankiem.i bankomatem .
To kompletnie niedojrzała emocjonalnie nastka , a nie dorosła kobieta i matka..
Taką zawsze była, tylko Ty tego nie chciałeś zauważyć...
Skoro ona wie, że tutaj piszesz, nic już więcej Tobie nie pomożemy...
Z drugiej strony. ,
Może jak poczyta sobie, co napisaliśmy na jej temat to zrozumie, kim naprawdę jest...
Ale akurat w to, że jej mózg jest w stanie to zrozumieć, osobiście mocno wątpię..

Jeszcze tylko ostatni raz przypomnę Tobie Piotr,
Szansę, jeśli się już ją daje to daje się tylko raz... Jako akt miłosierdzia, laski...
Ona tych szans otrzymała od Ciebie trzy... Ani nie było szczerego żalu, ani pokuty. Ani zadośćuczynienia.
Rozgrzeszenie otrzymywała gratis, w prezencie
Każdą zmarnowała,  a wręcz szła po bandzie mając Ciebie i dzieci głęboko w czterech literach.
Myślisz, że ona cokolwiek zrozumie, jeśli nie przeciagniesz jej rozpalonego, gołego tyłka po nieoheblowanej podłodze.
Uwierz, nie zrozumie. Musi najpierw boleśnie oberwać, wręcz stracić wszystko, w tym i Ciebie, aby do niej cokolwiek dotarło..

Jak Ty postąpisz, Twoja sprawa. Ale życie uczy jednego. Zbrodnia bez kary, bolesnych konsekwencji tylko rozzuchwala..

Pozdrawiam i miłego popołudnia życzę

1,145

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:

Mam serce i nawet wierzę w miłość, że zdarza sie raz taka wielka  prawdziwa.
Ja tylko nie wierze w ludzką uczciwość, bezinteresowna i  szczerą.
A Ty w co nie wierzysz?

Ja jestem mocno naiwnym czlowiekiem, wiec wierze w parę rzeczy.. W full tak szczerze. Dlatego swoje serce, by obronić się przed własną naiwnością, schowalam gdzieś baaaardzo głęboko jak i wiele innych, ( podobno ciężko co kolwiek znaleźć).. Jedynie to u miałam zrobić. I teraz podobno jestem chłodna i zimna i takie tam. Ale te mury sprawdziły się...

To widze ze już stosujesz w praktyce droge którą i ja zaczynam kroczyć.
I też lubię samotne spacery, można wtedy na spokojnie zagłębić sie w sobie, porozkoszowac sie w swoich koszmarach.
Chyba mamy podobne spojrzenie na życie.

Ale może piszmy w razie co na mail bo tu nas zbanuja za ogólne rozmowy o życiu.

1,146

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Nie sądzę by dalsze nasze wywody coś dały wink

Dokładnie pamiętam etap, na którym jest teraz mentalnie Piotr.
Po raz pierwszy w życiu ktoś zrobił mnie w u.. i kompletnie mnie ścięło z nóg. Ale już nawet nie to co ten ktoś zrobił, bo to nigdy nie o to chodzi, to wbrew pozorom kwestia wtórna - katalizator.
Chodziło zawsze i od początku o przepracowanie potrzeby sprawowania totalnej kontroli nad wydarzeniami w życiu, nad ludźmi, nad ich poczynaniami, uczuciami, emocjami, etc.
Wszystko też umiałam sobie (i wszystkim innym zainteresowanym wink) bardzo rzeczowo, chłodno i do bólu logicznie wyjaśnić - jak autor czyni to teraz.
Jest swoim własnym adwokatem i niektóre argumenty dla niewprawnego 'widza' to majstersztyk manipulacji..sobą i swoimi emocjami wink Przekierowywanie ich i negacja, by na końcu zracjonalizować i uciec od jakichkolwiek wątpliwości, bo wątpliwości oznaczają opóźnienia w działaniu. A który obsesyjny kontroler może sobie na to pozwolić?
Stąd rozpaczliwe próby odzyskania godności, "wymazania rogów" poprzez udawanie, że można zacząć wszystko od początku praktycznie bez okresu przejściowego, udowadnianie SOBIE, że to było małe niedopatrzenie, które - jeśli mocno chwycę siebie za mordę, to będę mógł (prawie) poczuć, że mogę to kontrolować.
"To", czyli relacja, której tak naprawdę już w teraźniejszości nie ma.



Teraz Piotrowi, jak większości z nas po (krótkim) zrywie i powrocie wiarołomnych, wydaje się, że ta kontrolę odzyskał - z faktograficznego punktu widzenia wszystko mu się zgadza: żona w dom, dzieci w dom wink
Nie zgadzają się tylko emocje i uczucia, ale na to Piotr ma swój sposób i z cała energią (godna lepszej sprawy) "odstosunkował się" wink od nich, by nie mąciły mu jego planu.
Ale plan jest krótkowzroczny i nie uwzględnia równolegle kluczowych płaszczyzn. Czyli jest po prostu prowizoryczny, jak cały 'związek' w tej chwili.

Pozostaje patrzeć, jak punkt po punkcie Piotr zapisuje kolejną historie "z cyklu"..

Elle, bardzo dobrze napisane smile
Dokładnie tak samo odbieram aktualnie zachowanie i postawę Piotra. I też pamiętam swoje paniczne i obsesyjne próby odzyskania kontroli nad własnym życiem i zdarzeniami.
Myślę, że u Piotra to nawet jest głębszy problem, bo on jeszcze w trakcie gdy w jego małżeństwie trwała sielanka sprawował kontrolę nad żoną i jej życiem. Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę na to w jaki sposób pisał, że kochanek nią manipuluje, bo nią dość łatwo manipulować. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że w tym małżeństwie ona z chęcią przekazywała Piotrowi sporą część odpowiedzialności za własne życie. Jestem przekonana, że to to Piotr nadawał kierunek temu związkowi. Dlatego to, co się wydarzyło totalnie go powaliło i ukierunkowało w stronę odbudowy związku za wszelką cenę.

Z moich obserwacji wynika, że jeżeli zdradzacz sam nie dozna wstrząsu po zdradzie, to nie jest w stanie ani zrozumieć zdradzonego, ani znieść jego emocjonalnych huśtawek. Na tym forum jest mnóstwo przykładów, gdzie zamiecenie sprawy pod dywan, bez gruntownej rozbiórki związku, bez przepracowania zdrady i bez...UWAGA...przeanalizowania przez zdradzacza przyczyn swoich słabości - prowadzi prędzej czy później do powtórki z rozrywki. Problem w tym, że większość zdradzaczy nie będzie w stanie skonfrontować się z sobą i swoimi słabościami jeśli sami nie doznają wstrząsu a ich życie nie wywróci się do góry nogami.

Piotr,
Wiem, że masz dobre intencje, ale sam sobie i swojej rodzinie przygotowujesz następny koszmar. Twoja żona zbyt miękko wylądowała, żeby być w stanie przyglądnąć się samej sobie i podjąć próbę zmiany, ale takźe żeby zmierzyć się z Twoimi emocjami, które lada moment Tobą zawładną, jak tylko opadnie kurz po pierwszej euforii spowodowanej jej powrotem.
W mojej opinii paradoksalnie swoimi aktualnymi działaniami i zachowaniem nieświadomie tracisz szansę na odbudowę swojego związku z żoną i utrzymanie spójności rodziny. A masz potencjał, bo nie jesteś przygnieciony własnym EGO. wielka szkoda, że nie wyciągnąłeś żadnych wniosków z rad, które tutaj, w swoim wątku otrzymałeś (a wśród tej nagonki osób, które nijak nie są w stanie Ciebie zrozumieć, pojawiło się wiele cennych sugestii) oraz z doświadczeń innych osób, które postąpiły dokładnie tak samo jak Ty i zaliczyły maksymalne upodlenie. Krok za krokiem powtarzasz standardowe błędy. Zanim się ocknisz, będziesz na dnie.

1,147

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Chciałabym autorowi zyczyc duzo zdrowia , bo bedzie Tobie potrzebne , a na pewno dzieciom. Czytałam na bierzaco wpisy, i rozumiem Piotrze ,ze po tylu latach poprost chcesz zawalczyc o rodzine , bo wierzysz, ze jest jeszcze ta rodzina ... ze opcja powrotu ex "z piekła rodem" jest mniej szkodliwa , bo powodow jest wiele:
Dzieci potrzebuja matke
- Ty wierzysz, ze ex /obecna zmieni sie
- Ze wszystko da sie naprawic
Zycze Tobie by sie udało!!!!!

ale kto raz kogoś zdradził, zrobi to ponownie ...nie na juz . Ona teraz bedzie grzeczna , bedzie odbudowywac zaufanie relacje miłosc ... zrobi wszystko , ale skoro wczesniej jej zabrakło tego "czegoś"
za rok  dwa.... piec...zdradzi ponownie, :-( 
i wtedy zaboli... i nie tylko Ciebie , ale dzieci...

Przerabiałam to w małżenstwie w 2013 .... wiec znam to z autopsji..
Tylko ja od poczatku,wiedziałam jak grac by osiagnac cel , by maz wybaczył ect ...
A nawet sam potrafił błagac czy moze on wrocic... (nie czuje sie dumna z tego, )
Tylko nie oceniajcie mnie , bo pracuje nad soba :-) i czytam was i inne ksiazki...
Chciałam sie wypowiedziec, iz Twoja żona bez kary wrociła do domu do łozka...
Trzeba było ją ciut przytrzymac...

Jej zdrada bedzie sie odbijac na was, nie ulegnie zatarciu, z czasem mniej zaboli, ale wierz mi
I posłuchaj byłej "złej kobiety"  zebys oczy miał szeroko otwarte, uszy wyczulone, nie na jej dobro tylko na SWOJE I DZIECI. Skoro sie stało,ze jest i potrafie to zrozumiec w imie dobra rodziny.
Ale druga stroną tego jest, ze współczuje i zycze duzo zdrowia.

1,148

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dla jasności, żona wróciła do naszego lozka, jako do miejsca odpoczynku i snu, a nie igraszek. Na ta chwile nawet nie mysle o jakims sexi z nia, nie pociaga mnie to.

1,149

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

To niedobrze Piotr, że aż tak jej ufasz, ponieważ tjżona wykorzysta tą wiedzę z forum w "niewłaściwym" celu, szczególnie jeśli trafi na twoje zdania o ex...nawet o tym nie pomyślałeś, ze strzeliłeś sobie w kolano.

1,150

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:

Mam serce i nawet wierzę w miłość, że zdarza sie raz taka wielka  prawdziwa.
Ja tylko nie wierze w ludzką uczciwość, bezinteresowna i  szczerą.
A Ty w co nie wierzysz?

Ja jestem mocno naiwnym czlowiekiem, wiec wierze w parę rzeczy.. W full tak szczerze. Dlatego swoje serce, by obronić się przed własną naiwnością, schowalam gdzieś baaaardzo głęboko jak i wiele innych, ( podobno ciężko co kolwiek znaleźć).. Jedynie to u miałam zrobić. I teraz podobno jestem chłodna i zimna i takie tam. Ale te mury sprawdziły się...

To widze ze już stosujesz w praktyce droge którą i ja zaczynam kroczyć.
I też lubię samotne spacery, można wtedy na spokojnie zagłębić sie w sobie, porozkoszowac sie w swoich koszmarach.
Chyba mamy podobne spojrzenie na życie.

Ale może piszmy w razie co na mail bo tu nas zbanuja za ogólne rozmowy o życiu.

W
Dziewan ale problem z mailem....
Jak mogę napisać? Gdzie?

1,151

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Iwona40 napisał/a:
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

To niedobrze Piotr, że aż tak jej ufasz, ponieważ tjżona wykorzysta tą wiedzę z forum w "niewłaściwym" celu, szczególnie jeśli trafi na twoje zdania o ex...nawet o tym nie pomyślałeś, ze strzeliłeś sobie w kolano.

To nie chodzi o zaufanie do niej, bo takiego nie ma. Podpatrzyla po prostu wczoraj co czytam. Mam nadzieje, ze nie bedzie tu zagladac, a jezeli juz to nie starczy jej cierpliwosci na przexzytanie wszystkiego.

1,152

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
kochamkonwalie napisał/a:

Postanowiłam i ja wtrącić swoje 3 grosze bo zupełnie nie rozumiem dlaczego tak hejtujecie Piotra.
Jestem przekonana, że Piotr przyjął to do wiadomości i nawet jeżeli kierują nim emocje to nie ma powodu go obrażać a niestety wiele osób go obraża wyzywając od rogaczy, faceta bez jaj itd.
Co więcej jestem przekonana, że gdyby Piotr był kobietą to sporo osób trzymało by kciuki za powodzenie powrotu, wspierało. Czasem takie podwójne standardy panują tu na forum.

Jakoś tak jest w życiu, że nie lubimy uczyć się na cudzych błędach woląc popełniać swoje. Dajmy więc tą szanse Piotrowi. Chociażby po to, że jeżeli mu nie wyjdzie miał dokąd wracać (mam na myśli forum).

Dlatego Piotrze życzę Ci żebyś był szczęśliwy z nią lub bez niej.

I z tym zgodzę się w 100%. Życzę Piotrowi aby wszystko powiodło się wg JEGO MYŚLI-TO SIĘ MUSI UDAĆ.

rumpel

1,153

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

To nie chodzi o zaufanie do niej, bo takiego nie ma. Podpatrzyla po prostu wczoraj co czytam. Mam nadzieje, ze nie bedzie tu zagladac, a jezeli juz to nie starczy jej cierpliwosci na przexzytanie wszystkiego.

Offline

Gdyby Ci nie zależało żeby "podpatrzyła" to by nie podpatrzyła.. po co siebie oszukujesz?
Liczysz, że to jeszcze jeden sposób by żona mogła zrozumieć, co czułeś i czujesz, bo nie potrafisz jej tego powiedzieć wprost, bo musiałbyś zareagować adekwatnie.

Żona poczyta - a jakże, pewnie pomyśli "jaki on biedny", ale czy jej się od tego mokro na Twoją myśl zrobi to wątpię.

1,154

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

To nie chodzi o zaufanie do niej, bo takiego nie ma. Podpatrzyla po prostu wczoraj co czytam. Mam nadzieje, ze nie bedzie tu zagladac, a jezeli juz to nie starczy jej cierpliwosci na przexzytanie wszystkiego.

Offline

Gdyby Ci nie zależało żeby "podpatrzyła" to by nie podpatrzyła.. po co siebie oszukujesz?
Liczysz, że to jeszcze jeden sposób by żona mogła zrozumieć, co czułeś i czujesz, bo nie potrafisz jej tego powiedzieć wprost, bo musiałbyś zareagować adekwatnie.

Żona poczyta - a jakże, pewnie pomyśli "jaki on biedny", ale czy jej się od tego mokro na Twoją myśl zrobi to wątpię.

1,155

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

To nie chodzi o zaufanie do niej, bo takiego nie ma. Podpatrzyla po prostu wczoraj co czytam. Mam nadzieje, ze nie bedzie tu zagladac, a jezeli juz to nie starczy jej cierpliwosci na przexzytanie wszystkiego.

Offline

Gdyby Ci nie zależało żeby "podpatrzyła" to by nie podpatrzyła.. po co siebie oszukujesz?
Liczysz, że to jeszcze jeden sposób by żona mogła zrozumieć, co czułeś i czujesz, bo nie potrafisz jej tego powiedzieć wprost, bo musiałbyś zareagować adekwatnie.

Żona poczyta - a jakże, pewnie pomyśli "jaki on biedny", ale czy jej się od tego mokro na Twoją myśl zrobi to wątpię.

A ja dalej twierdzę uparcie ... że Piotr pokazał jej forum po to by wiedziała jak o nią walczy....wszyscy jesteśmy przeciw niej.. a on taki szlachetny.
Bo tu mamy opcję , że nie zdradzający będzie udowadniał swoim zachowaniem , że wszystko zrobi by zasłużyć na szansę ..ale zdradzony. Piotr - usunąłeś koleżankę z fb jak obiecałeś ??? no bo musisz zasłużyć na powrót żonki smile

Szczerze mam nadzieję że to my wszyscy się mylimy .. a Ty Piotr będziesz wyjątkiem w regule... choć wiary nie mam ..bo jakoś tak niewierząca ostatnio. smile


Mokro nie mokro... pytanie ile Piotruś wytrzyma , gdy to ciało przez wielu obracane leży koło niego... dziwię się że nie skorzystał... nie wie wszak jak długo jeszcze będzie mógł tongue

1,156

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
chceuciekacstad napisał/a:
Elle88 napisał/a:

To nie chodzi o zaufanie do niej, bo takiego nie ma. Podpatrzyla po prostu wczoraj co czytam. Mam nadzieje, ze nie bedzie tu zagladac, a jezeli juz to nie starczy jej cierpliwosci na przexzytanie wszystkiego.

Offline

Gdyby Ci nie zależało żeby "podpatrzyła" to by nie podpatrzyła.. po co siebie oszukujesz?
Liczysz, że to jeszcze jeden sposób by żona mogła zrozumieć, co czułeś i czujesz, bo nie potrafisz jej tego powiedzieć wprost, bo musiałbyś zareagować adekwatnie.

Żona poczyta - a jakże, pewnie pomyśli "jaki on biedny", ale czy jej się od tego mokro na Twoją myśl zrobi to wątpię.

A ja dalej twierdzę uparcie ... że Piotr pokazał jej forum po to by wiedziała jak o nią walczy....wszyscy jesteśmy przeciw niej.. a on taki szlachetny.
Bo tu mamy opcję , że nie zdradzający będzie udowadniał swoim zachowaniem , że wszystko zrobi by zasłużyć na szansę ..ale zdradzony. Piotr - usunąłeś koleżankę z fb jak obiecałeś ??? no bo musisz zasłużyć na powrót żonki smile

Szczerze mam nadzieję że to my wszyscy się mylimy .. a Ty Piotr będziesz wyjątkiem w regule... choć wiary nie mam ..bo jakoś tak niewierząca ostatnio. smile


Mokro nie mokro... pytanie ile Piotruś wytrzyma , gdy to ciało przez wielu obracane leży koło niego... dziwię się że nie skorzystał... nie wie wszak jak długo jeszcze będzie mógł tongue

Zdrzemne się, naprawdę bola mnie kolana, i to pod kolderka. Czas odpocząć ... smile

1,157

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Jeżeli jest "sprytna" i jej celem jest "wybadanie terenu"/nieczyste intencje wobec ciebie/, to bardzo interesować się ona będzie  tobą.
Nawet może to, co napisałeś tutaj o ex ,wzbudzić w jżonie "zazdrość" i dasz jej tym samym "powód" do obarczenia ciebie całą winą za wasze problemy małżeńskie, a tym samym "usprawiedliwi" swoje niegodziwe postępowanie.

Natomiast dobrze by było, gdybyś spotykał się z psychoterapeutą dla siebie a dzieci z psychologiem dziecięcym. Natomiast od jżony nie możesz żądać wspólnych spotkań psychoterapeutycznych, ponieważ warunkiem udziału w sesjach jest dobrowolność/bez przymusu. Profesjonalnie, to każde z was indywidualnie "powinno" mieć własną psychoterapię-każde z innym terapeutą, a wspólne sesje dla par-również z innym. Jeżeli jej nie zależy na "ratowaniu małżeństwa", to nie będzie chciała "niczego" i właściwie to będziesz miał czytelną odpowiedz od niej-"czy warto". W twojej trudnej sytuacji nawet, gdy wszystko się zmieni- np.zdecydujesz się z nią definitywnie rozstać, również pomocna jest psychoterapia w celu "pożegnania się i rozstania". 
Miłego popołudnia życzę tobie Piotrze smile

1,158

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
chceuciekacstad napisał/a:
Elle88 napisał/a:

To nie chodzi o zaufanie do niej, bo takiego nie ma. Podpatrzyla po prostu wczoraj co czytam. Mam nadzieje, ze nie bedzie tu zagladac, a jezeli juz to nie starczy jej cierpliwosci na przexzytanie wszystkiego.

Offline

Gdyby Ci nie zależało żeby "podpatrzyła" to by nie podpatrzyła.. po co siebie oszukujesz?
Liczysz, że to jeszcze jeden sposób by żona mogła zrozumieć, co czułeś i czujesz, bo nie potrafisz jej tego powiedzieć wprost, bo musiałbyś zareagować adekwatnie.

Żona poczyta - a jakże, pewnie pomyśli "jaki on biedny", ale czy jej się od tego mokro na Twoją myśl zrobi to wątpię.

A ja dalej twierdzę uparcie ... że Piotr pokazał jej forum po to by wiedziała jak o nią walczy....wszyscy jesteśmy przeciw niej.. a on taki szlachetny.
Bo tu mamy opcję , że nie zdradzający będzie udowadniał swoim zachowaniem , że wszystko zrobi by zasłużyć na szansę ..ale zdradzony. Piotr - usunąłeś koleżankę z fb jak obiecałeś ??? no bo musisz zasłużyć na powrót żonki smile

Szczerze mam nadzieję że to my wszyscy się mylimy .. a Ty Piotr będziesz wyjątkiem w regule... choć wiary nie mam ..bo jakoś tak niewierząca ostatnio. smile

No niestety mylicie się obie, z forum korzystam na tablecie, do ktorego dostep mam tylko ja, przechodzila po prostu obok i zauwazyla, pytajac oczywiscie po co siedze na kobiecym forum. Nie musze sie nim poslugiwac aby rozmawiac z nia o tym co czulem i co czuje aktualnie. Potrafie sam wyrazac swoje uczucia i emocje. Co do koleżanki z fb, nie usunolem i nie mam zamiaru tego robic, nadal utrzymujemy kontakt.

1,159

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:

Ja jestem mocno naiwnym czlowiekiem, wiec wierze w parę rzeczy.. W full tak szczerze. Dlatego swoje serce, by obronić się przed własną naiwnością, schowalam gdzieś baaaardzo głęboko jak i wiele innych, ( podobno ciężko co kolwiek znaleźć).. Jedynie to u miałam zrobić. I teraz podobno jestem chłodna i zimna i takie tam. Ale te mury sprawdziły się...

To widze ze już stosujesz w praktyce droge którą i ja zaczynam kroczyć.
I też lubię samotne spacery, można wtedy na spokojnie zagłębić sie w sobie, porozkoszowac sie w swoich koszmarach.
Chyba mamy podobne spojrzenie na życie.

Ale może piszmy w razie co na mail bo tu nas zbanuja za ogólne rozmowy o życiu.

W
Dziewan ale problem z mailem....
Jak mogę napisać? Gdzie?

Odblokuj swoj email w profilu

1,160

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
je veux napisał/a:
dziewan napisał/a:

To widze ze już stosujesz w praktyce droge którą i ja zaczynam kroczyć.
I też lubię samotne spacery, można wtedy na spokojnie zagłębić sie w sobie, porozkoszowac sie w swoich koszmarach.
Chyba mamy podobne spojrzenie na życie.

Ale może piszmy w razie co na mail bo tu nas zbanuja za ogólne rozmowy o życiu.

W
Dziewan ale problem z mailem....
Jak mogę napisać? Gdzie?

Odblokuj swoj email w profilu

Nie jest zablokowany,
1j.madlen@gmail.com

1,161

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

No, no, no. Cóż za telenowela smile.

Dawno nie spotkałam się z tak zakłamaną osobą (żona chyba też, choć bardziej wyrachowana).
Piotrze - ile masz zamiar czasu jeszcze żyć w tym zakłamaniu?
Siebie przede wszystkim?
Najpierw okłamywałeś siebie, że wasze małżeństwo takie super było (tylko, że jak każdemu nadarzyła się byle okazja, to się zdradzaliście).
Potem, że żona super (a ona dawno cie w poważaniu ma).
Potem, że ktoś ją omotał, zmanipulował (a ona sama to wybrała).
Potem, że jestem taki super i wszystkiemu podołam (a miotasz się jak kot).
Potem, że kocham, to dlatego (a tak naprawdę boisz się żyć na własną rękę, jesteś emocjonalnie od niej uzależniony).
Potem, że robisz wszystko dla dobra dzieci i by je chronić (robisz borutę dookoła, manipulujesz nimi, zwalasz na nie odpowiedzialność, bo one chciały, żeby mama wróciła).
Potem, że masz zasady i wiesz czego chcesz (gówno prawda, łamiesz każdą zasadę jak tylko emocja cie naciśnie, twoje zdanie jest zmienne i zależne od sytuacji, brak ci konsekwencji, ponoszenia konsekwencji własnych wyborów i ustaleń).
Potem, przyjmujesz zdradzacza, pod przykrywką dzieci, dobra rodziny (zakłamujesz siebie, bo tak naprawdę zawalił ci się świat, i tak naprawdę chodzi o to, by na szybko wróciło to co było, bo jak tu inaczej żyć: trzeba by było zacząć SAMODZIELNIE działać, wymyślić plan na życie, trzymać się konkretów, WŁASNYCH).
Żyjesz w iluzji co do byłej kobiety - ona tak super, ach i och (a kobieta od lat jest niepoukładana, kolejni faceci w jej życiu, życia na dłużej z żadnym z nich nie może sobie ułożyć).
No teraz największe kłamstwo: za cenę własnego komfortu psychicznego (pal licho, że śpisz w jednym łożku z kobietą, która przyprawiła ci rogi, ma cie za nic, a najpewniej za dywanik pod nogi, bankomat i społeczny akcept) SPRZEDAŁEŚ SIEBIE, SWOJĄ GODNOŚĆ.
Mamisz siebie, że to w imię miłości i dzieci. Co tym tym dzieciom sprzedajesz: wzór złamanego kręgosłupa moralnego, że można robić wszystko, nie szanować człowieka, upodlić go, a i tak nie spotka go za to kara?
I najlepsze, to się bardzo często zdarza na tym forum: myślisz, że ludzie, którzy czytają to co piszesz, nie wyczuwają twojego zakłamania. Tego nie da się zamaskować na dłuższą metę. Śmierdzi Piotr, bardzo. Ludzie nie są naiwni, dzieci też.

1,162

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:

No, no, no. Cóż za telenowela smile.

Dawno nie spotkałam się z tak zakłamaną osobą (żona chyba też, choć bardziej wyrachowana).
Piotrze - ile masz zamiar czasu jeszcze żyć w tym zakłamaniu?
Siebie przede wszystkim?
Najpierw okłamywałeś siebie, że wasze małżeństwo takie super było (tylko, że jak każdemu nadarzyła się byle okazja, to się zdradzaliście).
Potem, że żona super (a ona dawno cie w poważaniu ma).
Potem, że ktoś ją omotał, zmanipulował (a ona sama to wybrała).
Potem, że jestem taki super i wszystkiemu podołam (a miotasz się jak kot).
Potem, że kocham, to dlatego (a tak naprawdę boisz się żyć na własną rękę, jesteś emocjonalnie od niej uzależniony).
Potem, że robisz wszystko dla dobra dzieci i by je chronić (robisz borutę dookoła, manipulujesz nimi, zwalasz na nie odpowiedzialność, bo one chciały, żeby mama wróciła).
Potem, że masz zasady i wiesz czego chcesz (gówno prawda, łamiesz każdą zasadę jak tylko emocja cie naciśnie, twoje zdanie jest zmienne i zależne od sytuacji, brak ci konsekwencji, ponoszenia konsekwencji własnych wyborów i ustaleń).
Potem, przyjmujesz zdradzacza, pod przykrywką dzieci, dobra rodziny (zakłamujesz siebie, bo tak naprawdę zawalił ci się świat, i tak naprawdę chodzi o to, by na szybko wróciło to co było, bo jak tu inaczej żyć: trzeba by było zacząć SAMODZIELNIE działać, wymyślić plan na życie, trzymać się konkretów, WŁASNYCH).
Żyjesz w iluzji co do byłej kobiety - ona tak super, ach i och (a kobieta od lat jest niepoukładana, kolejni faceci w jej życiu, życia na dłużej z żadnym z nich nie może sobie ułożyć).
No teraz największe kłamstwo: za cenę własnego komfortu psychicznego (pal licho, że śpisz w jednym łożku z kobietą, która przyprawiła ci rogi, ma cie za nic, a najpewniej za dywanik pod nogi, bankomat i społeczny akcept) SPRZEDAŁEŚ SIEBIE, SWOJĄ GODNOŚĆ.
Mamisz siebie, że to w imię miłości i dzieci. Co tym tym dzieciom sprzedajesz: wzór złamanego kręgosłupa moralnego, że można robić wszystko, nie szanować człowieka, upodlić go, a i tak nie spotka go za to kara?
I najlepsze, to się bardzo często zdarza na tym forum: myślisz, że ludzie, którzy czytają to co piszesz, nie wyczuwają twojego zakłamania. Tego nie da się zamaskować na dłuższą metę. Śmierdzi Piotr, bardzo. Ludzie nie są naiwni, dzieci też.

Ulżyło Ci? Ja to się niektórym z was dziwięm skąd wy bierzecie w sobie tyle jadu? Może lepiej by było oddać go trochę co by specjaliści zrobili z niego jakąś surowicę. Dlaczego posądzasz mnie o zakłananie? Zrozumiałbym gdybyś napisała brak konsekwencji, bo akurat sam wiem, że mam z tym problem. O posądzaniu mnie o zdrade nie będę pisał, bo na ten temat wymieniliśmy już poglądy. A co do zwalania odpowiedzialności za jej powrót na dzieci, to przeczytaj moje wczorajsze posty i jak jesteś taka wszechwiedząca wiedźma Pleple wink, odpowiedz mi co powinienem powiedziec synom, gdybym nie pozwolil na jej powrot, a oni zapytali by dlaczego, skoro mama chce wrocic? Jak myslisz, czy nadal byli by za mną tak jak są teraz? Nie sądzę, bo to jednak sa stosunkowo male szieci, ktore mysla innymi karegoriami niz dorosli. A co do ex, powiedz mi, czy w Twoim otoczeniu, wsrod znajomych 100% ludzi ma poukladane zycie? Czy to jej wina, ze trafiala na nie odpowiedzialnych mezczyzn, mnie samego w to zaliczajac w okresie kiedy sie z nia spotykalem. Kobieta ma po prostu pecha w zyciu i tyle.Natomiast jeski chodzi o dojrzalosc to jest na o wiele wyzszym poziomie niz moja zona.

1,163

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze podjąłes bardzo odważną decyzję, ale wiesz dobrze, że będzie wam ciężko.
Czy postawiłeś żonie konkretne warunki naprawy małżenstwa?
Czy myslicie o pomocy dobrego psychologa? Uważam, że to jest dla Was konieczne.
Twoja żona chyba wie że miłość nie wystarczy, że ona musi teraz na Ciebie zasłużyc.............

1,164

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Wiem, że jestem dla ciebie niewygodna, bo mówię prawdę. No ale cóż.. smile. Ja cię nie posądzam o zakłamanie, tylko stwierdzam na podstawie tego co piszesz, że tak jest. Dopóki żyjesz w kłamstwie, okłamując przede wszystkim samego siebie na wielu polach, nie zrozumiesz tego, o czy mówię.

Dlaczego ktoś ma ci na forum mówić jak masz postępować z dziećmi? Dlaczego w takich kwestiach pytasz po jakimś forum? Ty postępujesz tak, a nie inaczej, bo taki masz system wartości (słabe uwarunkowania).

Twojej koleżance z neta życie nie wychodzi? Sami się trafiają tępaki i nieudaczniki? Los tak nią kieruje? Nie ma farta w życiu? Sam pech - Czy ty słyszysz, co ty mówisz?

Żonę ci też fagas zmanipulował?

Ty w ogóle zakładasz, że ludzie mniej więcej WYBIERAJĄ takich, a nie innych ludzi, DECYDUJĄ z kim sypiają, kogo zapraszają do domu? Los tu raczej tylko rzucił nas na ziemię smile.

Wiesz, w krajach arabskich, popularne jest taki pogląd na życie: Allah zadecydował. U ciebie też, prawda? smile.

Niestety nie zrozumiesz, o czym ja mówię, dopóki nie weźmiesz życia w swoje ręce. Zaczniesz o własnym życiu decydować. Swoje życie, godność (dawno już jej nie masz) oddałeś w czyjeś ręce: żony i losu. Oni robią z tobą kiedy i co chcą.

1,165

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Panie Piotrze,

Pan musi zerwać kontakt z ex-partnerką. Osobiście życzę dużo wytrwałości.

Pozdrawiam

1,166

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:

Wiem, że jestem dla ciebie niewygodna, bo mówię prawdę. No ale cóż.. smile. Ja cię nie posądzam o zakłamanie, tylko stwierdzam na podstawie tego co piszesz, że tak jest. Dopóki żyjesz w kłamstwie, okłamując przede wszystkim samego siebie na wielu polach, nie zrozumiesz tego, o czy mówię.

Dlaczego ktoś ma ci na forum mówić jak masz postępować z dziećmi? Dlaczego w takich kwestiach pytasz po jakimś forum? Ty postępujesz tak, a nie inaczej, bo taki masz system wartości (słabe uwarunkowania).

Twojej koleżance z neta życie nie wychodzi? Sami się trafiają tępaki i nieudaczniki? Los tak nią kieruje? Nie ma farta w życiu? Sam pech - Czy ty słyszysz, co ty mówisz?

Żonę ci też fagas zmanipulował?

Ty w ogóle zakładasz, że ludzie mniej więcej WYBIERAJĄ takich, a nie innych ludzi, DECYDUJĄ z kim sypiają, kogo zapraszają do domu? Los tu raczej tylko rzucił nas na ziemię smile.

Wiesz, w krajach arabskich, popularne jest taki pogląd na życie: Allah zadecydował. U ciebie też, prawda? smile.

Niestety nie zrozumiesz, o czym ja mówię, dopóki nie weźmiesz życia w swoje ręce. Zaczniesz o własnym życiu decydować. Swoje życie, godność (dawno już jej nie masz) oddałeś w czyjeś ręce: żony i losu. Oni robią z tobą kiedy i co chcą.

smile

1,167

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
annaJo napisał/a:

Piotrze podjąłes bardzo odważną decyzję, ale wiesz dobrze, że będzie wam ciężko.
Czy postawiłeś żonie konkretne warunki naprawy małżenstwa?.............

przepraszam , a dlaczego żonie warunki ??? przecież wróciła do niego pomimo uczuć do kochasia ..

annaJo napisał/a:

Czy myslicie o pomocy dobrego psychologa? Uważam, że to jest dla Was konieczne.
Twoja żona chyba wie że miłość nie wystarczy, że ona musi teraz na Ciebie zasłużyc.............

to raczej Piotr musi zasłużyć by żonka zechciała na jakiś czas zakotwiczyć w jego porcie .

lifrinat- trafiłaś w sedno .
Eillen tez tu dużo pisała o mechanizmach jakimi kierują się słabi ludzie ... a Piotr bez kręgosłupa...słabiutki.

Piotr , Twoje życie , ale wiele osób pisało na podstawie swoich doświadczeń.. Ty wiesz lepiej ..w końcu znasz swoją zonę i siebie smile
Co do dzieci - mogłeś powiedzieć że mama przez jakiś czas nie będzie mieszkać z wami   , bo np. jest chora - sam przecież twierdziłeś że jest opętana .. manipulowana- czyli chora psychicznie.

Ludzie doceniają tylko to co stracą - i dobrze Ci radzono- ona powinna Was stracić .. by dostrzec wartość . To była jedyna droga na "wyleczenie " pani żony .

I jeszcze jedno - skoro Ty przyjąłeś żone do swojego życia i łózka, z tekstem od niej że coś czuje do kochanka- czyli ma twoje pozwolenie na rozwój tego ... przecież ci mówiła ...

Ona wróciła bo real się okazał za trudny.. kasa , stres, ..  dzieci i może kocha ..ale ona i jej doopa sa ważniejsze .
Przekonasz się o tym szybko.
Jesteś szczery chłop .. jak myślisz , tak czujesz .. tak gadasz - to dobrze ale w normalnych relacjach  ...

1,168

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
lifrinat napisał/a:

Wiem, że jestem dla ciebie niewygodna, bo mówię prawdę. No ale cóż.. smile. Ja cię nie posądzam o zakłamanie, tylko stwierdzam na podstawie tego co piszesz, że tak jest. Dopóki żyjesz w kłamstwie, okłamując przede wszystkim samego siebie na wielu polach, nie zrozumiesz tego, o czy mówię.

Dlaczego ktoś ma ci na forum mówić jak masz postępować z dziećmi? Dlaczego w takich kwestiach pytasz po jakimś forum? Ty postępujesz tak, a nie inaczej, bo taki masz system wartości (słabe uwarunkowania).

Twojej koleżance z neta życie nie wychodzi? Sami się trafiają tępaki i nieudaczniki? Los tak nią kieruje? Nie ma farta w życiu? Sam pech - Czy ty słyszysz, co ty mówisz?

Żonę ci też fagas zmanipulował?

Ty w ogóle zakładasz, że ludzie mniej więcej WYBIERAJĄ takich, a nie innych ludzi, DECYDUJĄ z kim sypiają, kogo zapraszają do domu? Los tu raczej tylko rzucił nas na ziemię smile.

Wiesz, w krajach arabskich, popularne jest taki pogląd na życie: Allah zadecydował. U ciebie też, prawda? smile.

Niestety nie zrozumiesz, o czym ja mówię, dopóki nie weźmiesz życia w swoje ręce. Zaczniesz o własnym życiu decydować. Swoje życie, godność (dawno już jej nie masz) oddałeś w czyjeś ręce: żony i losu. Oni robią z tobą kiedy i co chcą.

A czy ty przeczytalas ze zrozumieniem co ja napisalem i jakie pytanie zadalem? Ja nie pytalem Ciebie co mam zrobic z dziecmi, bo decyzje o jej powrocie podjalem sam. Pytalem o to jak Ty bys argunentowala swoja odmowe na powrot partnera po zdradzie, wiedzac o tym, ze dzieci sa z nim bardzo mocno zwiazane.
Wiesz o tym doskonale, ze to jakich ludzi spotkamy na wlasnej drodze nue zalezy tylko od nas. Ex miala pecha i moze malo wyczucia, ze nie natrafila na tego wlasciwego. Moze byc tez tak, ze jej czas dopiero nadejdzie, a to, ze przez jej zycie przewinelo sie kilku mezczyzn to chyba normalne. Ile jest takich par, gdzie jeden z partnerow, xzy oboje sa dla siebie pierwszymi? Czy Ty podejmowalas w zyciu same sluszne decyzje? Ja nie zwracam uwagi, na to czy ktos jest tutaj wygodnym czy nie wygodnym partnerem do rozmowy, nie uciekam od trudnych odpowiedzi, a to, ze Tobie sie wydaje, ze piszesz prawde, to Twoje subiektywne odczucie, z ktorym ja mam prawo sie nie zgodzic.

1,169

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

A czy ty przeczytalas ze zrozumieniem co ja napisalem i jakie pytanie zadalem? Ja nie pytalem Ciebie co mam zrobic z dziecmi, bo decyzje o jej powrocie podjalem sam. Pytalem o to jak Ty bys argunentowala swoja odmowe na powrot partnera po zdradzie, wiedzac o tym, ze dzieci sa z nim bardzo mocno zwiazane.
Wiesz o tym doskonale, ze to jakich ludzi spotkamy na wlasnej drodze nue zalezy tylko od nas. Ex miala pecha i moze malo wyczucia, ze nie natrafila na tego wlasciwego. Moze byc tez tak, ze jej czas dopiero nadejdzie, a to, ze przez jej zycie przewinelo sie kilku mezczyzn to chyba normalne. Ile jest takich par, gdzie jeden z partnerow, xzy oboje sa dla siebie pierwszymi? Czy Ty podejmowalas w zyciu same sluszne decyzje? Ja nie zwracam uwagi, na to czy ktos jest tutaj wygodnym czy nie wygodnym partnerem do rozmowy, nie uciekam od trudnych odpowiedzi, a to, ze Tobie sie wydaje, ze piszesz prawde, to Twoje subiektywne odczucie, z ktorym ja mam prawo sie nie zgodzic.

Może powiem tak: za 10 lat stuknie ci 50. Za 10 lat zrobisz podsumowanie, odczujesz realne skutki twoich aktualnych poczynań i myślenia magicznego: to los za nas kieruje, mało na życie mamy wpływu. Jest tutaj na forum historia Espresso. 32 latek, którego żona zdradza i odchodzi do kochanka, który swoje życie bierze w swoje ręce i nim kieruje (bez oceny, w jaki to sposób robi). Ale on to robi. Nie czeka na nią, działa. Nie dziwię się też, że facet sprawuje stanowisko kierownicze w top managemencie (jeśli dobrze pamiętam). Jak znajdzie inną kobietę, jak się im ułoży i dzieci będą, to jestem święcie przekonana, że on te dzieci wychowa z kręgosłupem. Ty na razie nie wiesz o czym my tu piszemy (bez obrazy, ale na serio, nie mówimy tym samym językiem, bo to jakby dwa różne światy, nie jadłeś nigdy tego, smak nieznany).

No, ty masz te swoje jazdy, ze kochasz, że nie potrafisz bez niej żyć, że ludzie nie decydują, a tylko ktoś ich omamia, że miłość musi wszystko znieść i wybaczyć (czyli niewolnictwo).

Powodzenia.

1,170

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
dziewan napisał/a:

Piotrek gdzie śpi Twoja zona?
Czy ona wie że tu piszesz?

Wiem, że zaraz wybuchnie kolejna fala krytyki, ale odpowiem Ci na to pytanie. Spimy razem, wie że tu zagladam.

Wchodzę na te wątek od czasu do czasu... miałam mieszane uczucia co do całej sytuacji, jednak ten wpis trudno zostawić bez komentarza, bo bardzo wiele mówi, choć to tylko jedno zdanie " Spimy razem, wie że tu zagladam", z naciskiem na "wie że tu zaglądam". To właściwie wszystko tłumaczy dlaczego mimo wszystko nie pisałeś o niej źle, że tłumaczyłeś się tak zaciekle ze znajomości ze znajomą, że starłeś się pokazać, jaki to jesteś twardy, że masz zasady i jesteś męską "Matką Polką" jak ktoś wcześniej określił. Do tego ta decyzja o rozwodzie, by udowodnić, że Ty teraz jesteś górą i rozdajesz karty...
Nawet tytuł wątku wiele mówi... "ratujesz ją z toksycznego związku" więc jesteś niemal bohaterem!! wink
Oj chłopie... desperacją tu wieje z każdej strony niestety, choć za wszelką cenę starasz się pokazać, że masz 'jaja". 
Tak czy inaczej życzę powodzenia!

Posty [ 1,106 do 1,170 z 2,855 ]

Strony Poprzednia 1 16 17 18 19 20 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024