Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić? - Netkobiety.pl

Dołącz do Forum Kobiet Netkobiety.pl! To miejsce zostało stworzone dla pełnoletnich, aktywnych i wyjątkowych kobiet, właśnie takich jak Ty! Otrzymasz tutaj wsparcie oraz porady użytkowniczek forum! Zobacz jak wiele nas łączy ...

Szukasz darmowej porady, wsparcia ? Nie zwlekaj zarejestruj się !!!


Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Strony Poprzednia 1 14 15 16 17 18 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Posty [ 976 do 1,040 z 2,855 ]

976

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:
Elle88 napisał/a:

...Ona wróci na chwile, a w momencie gdy zrozumie, że nie potrafi "poradzić" sobie z uczuciem do kochanka,...

Elle, dokładnie. Ja dokładnie to odczułem na własnej skórze.
IMHO: Kochanek nie odpuści.
Ja obstawiam 3-6 mies

Kochankowi trzeba wyjaśnić zeby sobie odpuścił bo żona już wybrała.
Jak nie zrozumie po ludzku, trza mu to "zobrazować" po bydlecemu.
Na zasadzie "wbijania" młotkiem do głowy.

Zobacz podobne tematy :

977 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-23 13:09:08)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotrze, oni zawsze "sami" wracają, tylko muszą dostać po dupie lub nie tak dobrze się "trawka układa " u sąsiada za płotem, jak im się wydawało.
To nie oznacza, że decyzja jest świadoma i przemyślana.


A wracając..
Tak, koniecznie pokaż jej ten temat i odkryj ostatni bastion wrażliwości emocjonalnej - zasłużyła na to w 100%.
Kolejne "znakomite" posunięcie i okazanie słabości komuś, kto zarżnął zaufanie.


Jeśli masz odrobinę oleju w głowie, to odczekaj chociaż te 2-3 m-ce, zdążysz jej to jeszcze pokazać. Póki co ona może nie do końca wiedzieć jak cierpisz, a mimo to trzyma cię za jaja. Jak jej pokażesz czarno na białym jak cię to zniszczyło - oddajesz jej te jaja do wiecznego depozytu.
To nie TEN moment na twoja szczerość... ale rób jak uważasz.
Orkiestrę zamówiłeś ?

978

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
bullet napisał/a:
Elle88 napisał/a:

...Ona wróci na chwile, a w momencie gdy zrozumie, że nie potrafi "poradzić" sobie z uczuciem do kochanka,...

Elle, dokładnie. Ja dokładnie to odczułem na własnej skórze.
IMHO: Kochanek nie odpuści.
Ja obstawiam 3-6 mies

Kochankowi trzeba wyjaśnić zeby sobie odpuścił bo żona już wybrała.
Jak nie zrozumie po ludzku, trza mu to "zobrazować" po bydlecemu.
Na zasadzie "wbijania" młotkiem do głowy.

Dziewan, walnij chłopie baranka o ścianę..
Najlepiej niech wybije większość w miarę przypominających kochanka mężczyzn - tak a propos, co by nie kusić losu..

Co za durny i świadczący o totalnym nie zrozumieniu motywów zdrady, sposób na "zabezpieczenie się" przed taką ewentualnością.

979

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

Piotrze, oni zawsze "sami" wracają, tylko muszą dostać po dupie lub nie tak dobrze się "trawka układa " u sąsiada za płotem, jak im się wydawało.
To nie oznacza, że decyzja jest świadoma i przemyślana.


A wracając..
Tak, koniecznie pokaż jej ten temat i odkryj ostatni bastion wrażliwości emocjonalnej - zasłużyła na to w 100%.
Kolejne "znakomite" posunięcie i okazanie słabości komuś, kto zarżnął zaufanie.


Jeśli masz odrobinę oleju w głowie, to odczekaj chociaż te 2-3 m-ce, zdążysz jej to jeszcze pokazać. Póki co ona może nie do końca wiedzieć jak cierpisz, a mimo to trzyma cię za jaja. Jak jej pokażesz czarno na białym jak cię to zniszczyło - oddajesz jej te jaja do wiecznego depozytu.
To nie TEN moment na twoja szczerość... ale rób jak uważasz.
Orkiestrę zamówiłeś ?

Fakt o tym nie pomyślałe, dzięki Elle.

980

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Ok, Piotr , napisałam e-maila .

981

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Elle88 napisał/a:

Piotrze, oni zawsze "sami" wracają, tylko muszą dostać po dupie lub nie tak dobrze się "trawka układa " u sąsiada za płotem, jak im się wydawało.
To nie oznacza, że decyzja jest świadoma i przemyślana.


A wracając..
Tak, koniecznie pokaż jej ten temat i odkryj ostatni bastion wrażliwości emocjonalnej - zasłużyła na to w 100%.
Kolejne "znakomite" posunięcie i okazanie słabości komuś, kto zarżnął zaufanie.


Jeśli masz odrobinę oleju w głowie, to odczekaj chociaż te 2-3 m-ce, zdążysz jej to jeszcze pokazać. Póki co ona może nie do końca wiedzieć jak cierpisz, a mimo to trzyma cię za jaja. Jak jej pokażesz czarno na białym jak cię to zniszczyło - oddajesz jej te jaja do wiecznego depozytu.
To nie TEN moment na twoja szczerość... ale rób jak uważasz.
Orkiestrę zamówiłeś ?

Fakt o tym nie pomyślałe, dzięki Elle.

982

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:
bullet napisał/a:
Elle88 napisał/a:

...Ona wróci na chwile, a w momencie gdy zrozumie, że nie potrafi "poradzić" sobie z uczuciem do kochanka,...

Elle, dokładnie. Ja dokładnie to odczułem na własnej skórze.
IMHO: Kochanek nie odpuści.
Ja obstawiam 3-6 mies

Kochankowi trzeba wyjaśnić zeby sobie odpuścił bo żona już wybrała.
Jak nie zrozumie po ludzku, trza mu to "zobrazować" po bydlecemu.
Na zasadzie "wbijania" młotkiem do głowy.

Rece opadaja, czlowieku ile Ty mssz lat?????
Przy okazji niech Piotr  "wyjasni " tez innym mezczyzna, potencjalnym przyszlym kochanka, bo wiadomo, ze taki pojawi sie w zyciu zonki, to kweatia czasu.
Jak czytam,  tak wspaniale rady jak twoja...
A zonie koniecznie gps i kamerka co by ja miec na oku.

983

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:

ona karty rozdaje, bo nie musiała się w ogóle wysilić byś ją przyjął, przy byle wzmiance na temat czy zniecierpliwieniu z Twojej strony, zacznie ci robić autorze wymówki i wpędzisz się w poczucie winy.

...co będzie miało kolosalny wpływ na jej sposób rozmowy - a będziesz miał Piotrze miliony pytań.

A tak BTW...Wniosek rozwodowy zostaje, czy go wycofujesz?

984

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Elle88 napisał/a:
dziewan napisał/a:
bullet napisał/a:

Elle, dokładnie. Ja dokładnie to odczułem na własnej skórze.
IMHO: Kochanek nie odpuści.
Ja obstawiam 3-6 mies

Kochankowi trzeba wyjaśnić zeby sobie odpuścił bo żona już wybrała.
Jak nie zrozumie po ludzku, trza mu to "zobrazować" po bydlecemu.
Na zasadzie "wbijania" młotkiem do głowy.

Dziewan, walnij chłopie baranka o ścianę..
Najlepiej niech wybije większość w miarę przypominających kochanka mężczyzn - tak a propos, co by nie kusić losu..

Co za durny i świadczący o totalnym nie zrozumieniu motywów zdrady, sposób na "zabezpieczenie się" przed taką ewentualnością.

Zwykly ludzki i dotyczący tylko konkretnego osobnika.
Bo Twoje chichoty są dołujace dla autora i podszyte chyba jakąś nutką zazdrości.
Trzeba mu kibicować bo ma szanse ktorej większość z nas mieć nie bedzie , z różnych względów.

985

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
takasobiejaS napisał/a:
dziewan napisał/a:
bullet napisał/a:

Elle, dokładnie. Ja dokładnie to odczułem na własnej skórze.
IMHO: Kochanek nie odpuści.
Ja obstawiam 3-6 mies

Kochankowi trzeba wyjaśnić zeby sobie odpuścił bo żona już wybrała.
Jak nie zrozumie po ludzku, trza mu to "zobrazować" po bydlecemu.
Na zasadzie "wbijania" młotkiem do głowy.

Rece opadaja, czlowieku ile Ty mssz lat?????
Przy okazji niech Piotr  "wyjasni " tez innym mezczyzna, potencjalnym przyszlym kochanka, bo wiadomo, ze taki pojawi sie w zyciu zonki, to kweatia czasu.
Jak czytam,  tak wspaniale rady jak twoja...
A zonie koniecznie gps i kamerka co by ja miec na oku.

Eh.. W miłości nie chodzi o GPS i kamerke a o zaufanie. Jeśli nie, to.. Bez sensu kogoś na smyczy....

986 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-23 13:32:55)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Archerro napisał/a:
Elle88 napisał/a:

ona karty rozdaje, bo nie musiała się w ogóle wysilić byś ją przyjął, przy byle wzmiance na temat czy zniecierpliwieniu z Twojej strony, zacznie ci robić autorze wymówki i wpędzisz się w poczucie winy.

...co będzie miało kolosalny wpływ na jej sposób rozmowy - a będziesz miał Piotrze miliony pytań.

A tak BTW...Wniosek rozwodowy zostaje, czy go wycofujesz?

Dokładnie. Gdyby powrót przyszedł jej z trudem i musiałaby się o niego starać, Twoja pozycja 'wyjściowa' byłaby o 180 st. inna.
W tej chwili ona wraca, bo jest jej ciebie szkoda, ma wyrzuty sumienia- choć sama w tej chwili może nie być tego do końca świadoma, bo miesza jej się poczucie winy z miłością, tak jak wcześniej pożądanie z miłością pomyliła i wytarła sobie tyłek waszą więzią emocjonalną.

Jak wyrzuty sumienia jej opadną, a stanie się to dość szybko - praktycznie od momentu gdy 1 raz odczuje brak 'tamtych' emocji, zacznie podświadomie Ciebie obwiniać o to jak się teraz czuje, o brak wrażeń i że.."dlaczego Ty nie możesz być tak seksowny jak kochanek, a kochanek tak stabilny i dający poczucie bezpieczeństwa jak Ty?"
Wszystko to w główce malutkiej dziewczynki, która jest na poziomie emocjonalnym - to wina mężczyzn, ona po prostu jest cierpiąca i musi między wami wybierać, a wy jej utrudniacie i nie chcecie zrozumieć sad tzn. Ty nie chcesz, bo kochanek nie zawraca sobie tym głowy, bo w końcu tam "więź" była od ud do pępka i on takich rozkmin emocjonalnych nie ma wink


W każdym razie..taki powrót "na gorąco" powodowany wyrzutami sumienia i/lub odrzuceniem (lub nie spełnionymi oczekiwaniami) kochanka nigdy nie jest czymś, na czym można postawić jakiś fundament.


dziewan: Szansę na co? Pocałunek z lodziareczką tamtego faceta czy może jakaś kumulacja w totka?
Dej pan spokój, bez odbioru.

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Pare slów sklece, bo za bardzo nie mam teraz czasu. Otóż ja jej nie prosilem o powrot, nie rozmawialem z nia na ten temat kilka tygodni. To, ze wrocila to jej wlasna decyzja. Z forum nie mam zamiaru znikac, wrecz odwrotnue nadal bede do was pisal, zobaczyny, moze zone uda sie przekonac aby sie dolaczyla, mysle, ze dobrze by jej to zrobilo.

Piotrze, teraz ja zaczynam ją doceniać. Ona jest o wiele mądrzejsza i dojrzalsza niż Ty. Ty po prostu nie dorosłeś jeszcze ani do małżeństwa, ani do bycia ojcem. Bardzo szybko tutaj powrócisz z podkulonym ogonem. Aż mi żal i przykro że należysz do gatunku mężczyzn gdyż nie przynosisz tej grupie chluby a wręcz coś przeciwnego. Ty jesteś po prostu ulepiony z plasteliny i ona Cię urabia jak tylko może. Ciekawy jestem co znów jej obiecałeś, że wraca na chwilę do Ciebie? Czyżby w jej dotychczasowym mieszkaniu przeprowadzano remont? A może za dwa dni po niej zamieszka u Ciebie i jej kochaś, wtedy będziesz szczęśliwy i jak zawsze jedna gęba więcej do wyżywienia. Ja miałem Ciebie za bardziej poważnego człowieka, a okazałeś się wycieraczką spod drzwi. Wybacz Piotrze, ale tak Ciebie teraz postrzegam.

988

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
takasobiejaS napisał/a:
dziewan napisał/a:

Kochankowi trzeba wyjaśnić zeby sobie odpuścił bo żona już wybrała.
Jak nie zrozumie po ludzku, trza mu to "zobrazować" po bydlecemu.
Na zasadzie "wbijania" młotkiem do głowy.

Rece opadaja, czlowieku ile Ty mssz lat?????
Przy okazji niech Piotr  "wyjasni " tez innym mezczyzna, potencjalnym przyszlym kochanka, bo wiadomo, ze taki pojawi sie w zyciu zonki, to kweatia czasu.
Jak czytam,  tak wspaniale rady jak twoja...
A zonie koniecznie gps i kamerka co by ja miec na oku.

Eh.. W miłości nie chodzi o GPS i kamerke a o zaufanie. Jeśli nie, to.. Bez sensu kogoś na smyczy....

Ta kamerka i gps to byl zart.
Przeciez Piotr tak naiwny nie jest by nie zdawac sobie sprawy, ze ona zapewne bedzie dalej sie z kochankiem spotykac.
Pewnie, nawet do sklepu do niej przychodzic bedzie w wiadomuch celach... Ciekawe co Piotr z tym zrobi...

989

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A to szczyra prawda...

990 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-23 13:53:31)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr ku zastanowieniu: ja po pierwszym powrocie żony (choć nie mieszkała z kochankiem lecz jak mówiła wyprowadziła się "by się zastanowić" jednak wyszło, ze mieli przytulny kącik na schadzki, a ja ŁOŚ wierzyłem) byłem wniebowzięty, mogłem przenosić góry. Deklaracje bż wobec potomstawa, ze będzie się starać, że pogodzimy się, że już będzie dobrze... itp. Potem jakaś rozmowa z kochankiem głośna by się odp... tak byśmy wiedzieli ! Minęły miesiące, sprawa wróciła, kochankowie się zeszli i ona jest już moją BŻ

Nie mogę uogólniać ale z opisu Twojego wnioskuję właśnie podobieństwo, że mają ciche dni, poprztykali się o coś ale przypomną sobie i wrócą na stare tory tylko z większym hukiem. Jeśli mogę coś doradzić, nie wycofuj pozwu. Potem zacznijcie budować ale od zera. Tym razem niech ona się stara, niech wie, ze przekroczyła granicę, nie przekreślam tego ale jak odpuścisz i wycofasz pozew ona to odbierze jako złożenie broni przez Ciebie i całkowicie przestanie Cię szanować.

991

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
takasobiejaS napisał/a:
je veux napisał/a:
takasobiejaS napisał/a:

Rece opadaja, czlowieku ile Ty mssz lat?????
Przy okazji niech Piotr  "wyjasni " tez innym mezczyzna, potencjalnym przyszlym kochanka, bo wiadomo, ze taki pojawi sie w zyciu zonki, to kweatia czasu.
Jak czytam,  tak wspaniale rady jak twoja...
A zonie koniecznie gps i kamerka co by ja miec na oku.

Eh.. W miłości nie chodzi o GPS i kamerke a o zaufanie. Jeśli nie, to.. Bez sensu kogoś na smyczy....

Ta kamerka i gps to byl zart.
Przeciez Piotr tak naiwny nie jest by nie zdawac sobie sprawy, ze ona zapewne bedzie dalej sie z kochankiem spotykac.
Pewnie, nawet do sklepu do niej przychodzic bedzie w wiadomuch celach... Ciekawe co Piotr z tym zrobi...

Haha..no właśnie o to chodzi z tymi sklepikami i innymi.. Ale tylko naiwniak by tego nie dostrzegł. A niech mu jeszcze z raz rogi przyprawa... Obudzi sie do końca. smile
Ps. Nie rozwód, tylko niech po walczy o uniewaznienie... Bo fajnie moc z czystym kontem zaczynać smile.

992

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

Jej wyznania, gdy została przyparta do muru, .....................że musi sobie poukładać w głowie................ A ja głupi we wszystko wierzyłem......................     W każdym razie, jej zapewnienia, że będzie o nas walczyć trwały z przerwami po kilka dni. 4 stycznia ostatecznie się przekonałem, jak ta walka wygląda w jej mniemaniu, drugi telefon do kontaktów z tym g...m, schowany przede mną

Piotrze ale to juz było ....

tym bardziej że

Piotr74 napisał/a:

Wiem o tym, wiem też, że jej powrót jest dla niej bardzo ciężki bo uczciwie się przyznała, źe nadal czuje coś do tego gościa.

Ja Ci szczerze współczuje najbliższego czasu.....  Twoja rozsypka emocjonalna gwarantowana.

993

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:

Piotr ku zastanowieniu: ja po pierwszym powrocie żony (choć nie mieszkała z kochankiem lecz jak mówiła wyprowadziła się "by się zastanowić" jednak wyszło, ze mieli przytulny kącik na schadzki, a ja ŁOŚ wierzyłem) byłem wniebowzięty, mogłem przenosić góry. Deklaracje bż wobec potomstawa, ze będzie się starać, że pogodzimy się, że już będzie dobrze... itp. Potem jakaś rozmowa z kochankiem głośna by się odp... tak byśmy wiedzieli ! Minęły miesiące, sprawa wróciła, kochankowie się zeszli i ona jest już moją BŻ

Nie mogę uogólniać ale z opisu Twojego wnioskuję właśnie podobieństwo, że mają ciche dni, poprztykali się o coś ale przypomną sobie i wrócą na stare tory tylko z większym hukiem. Jeśli mogę coś doradzić, nie wycofuj pozwu. Potem zacznijcie budować ale od zera. Tym razem niech ona się stara, niech wie, ze przekroczyła granicę, nie przekreślam tego ale jak odpuścisz i wycofasz pozew ona to odbierze jako złożenie broni przez Ciebie i całkowicie przestanie Cię szanować.

O.. To to... Exacteman. ... big_smile

994

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam! Nie bede sie odnosil do tego co obecnie sie dzieje w zyciu autora ale z tego co przeczytalem na dwoch ostatnich stronach zawarte jest  potwierdzenie, tego o czym psialem od samego poczatku, ze w zyciu autora obecne byly dwie kobiety i to od dawna, a nie tylko od momentu zdrady. To co widze, potwierdza zdanie kobiety, ktorego sam bym tak dobrze nie ujal, ktora napisala:

niemagłupszej napisał/a:

...Kobieca wścibskość podpowiada mi, że brakowało jej w życiu Ciebie...

To co dla mnie bylo oczywiste, ale

Glowny "problem" obecnej sytuacji to wzorce, zle, nalezy napisac z duzej litery WZORCE. Bo taka jest waga tego czynnika tutaj. Otoz wzorzec Ex jest jaki? No wlasnie? To kobieta "zagubiona". zmieniajaca mezczyzn, ojcow, ktora kiedys zdradzila, ktora sam nie wie czego chce, itp. Mozna rozwiajac dalej ale jesli porownam to do znanych mi z mojego otoczenia zachowan, to najbardziej zachowanie Ex Piotra odpowiada dla mnie dziewczynie, o ktorej pisalem, ze wynalazla sobie dla siebie ojca dla dziecka, pod katem wygladu podobnego do kochanka. Pod wplywem tego co tu ostatnio przeczytalem, zrozumielem zachowanie autora, poniewaz rozumiem jak te wzrorce, ktore mial (w sensie ze nie mial innych), jak doglebnie odcisnely sie na jego "programie".

Jak byc mezczyzna?

Otoz podam przyklad ze swojego zycia. Z moja pierwsza miloscia nigdy nie bylem zwiazany na serio, ale uczucie zylo, tak ze nawet bylo obecne kiedy wszedlem w pierwszy zwiazek malzenski. Wlasciwie to pokochalem dopiero swoja druga zone. Czyli przez nascie lat zylem czyms, czego nie bylo w sensie zwiazku. Ale...to ale robi wielka roznice. Gdyz mozliwosc mojego bycia z ta pierwsza miloscia, skonczyla sie jeszcze nascie lat przed jego "ustawieniem w sobie" kiedy jakies 2 lata od momentu zakochania sie kiedy ja spotkalem powiedziala mi ze choc ze mna (w sensie odprowadz mnie do domu) i podczas tego spaceru rozpoczela od "wiesz mam chlopaka i..." i wtym momencie ja juz szedlem w druga strone. Nie umiem tego wyjasnic inaczej niz ze mialem inne oczekiwania odnosnie kwestii "oddania", "lojalnosci" i "braku pospiechu do zwiazku" w tym wieku (15-16 lat).

Dlatego trudno autorowi cos poradzic w sensie tego co ma robic, a czego nie, bo wzorce, a zwlaszcza te doglebnie wyryte, nie sa mozliwe do odrzucenia, one sa jakby takimi bruzdami, szynami po ktorych sie porusza, nie ma innej mozliwosci, poki one istnieja. Tylko swiadomie, widzac inne, mozna swiadomie kierowac sie innymi, czy to wartosciami.

995

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A tyle razy tu czytałem że jeśli jest jakaś najmniejsza szansa to trzeba  ratować zwiazek.
Moze to jest prawdziwa istota miłości, że kocha się pomimo a nie za coś.
A Wy teraz wyzywacie autora od najgorszych bo kocha, bo ma dobre serce, bo myśli o swojej rodzinie a nie o swoich urazach.
Może robi błąd, może za szybko to się wszystko dzieje, moze niech nie wycofuje pozwu ale ma prawo spróbować , bo to jego życie i uczucia.

996 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-23 14:13:49)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:

..
A Wy teraz wyzywacie autora od najgorszych bo kocha, bo ma dobre serce, bo myśli o swojej rodzinie a nie o swoich urazach..

Dziewan: sorry nie bierz do serca ale pie...lisz jak potłuczony.
Panna do tej pory
1. działała wg schematu,
2. działa wg schematu

i nie wiem czemu miałoby być inaczej w przyszłości, jeśli to szczere niech pokaże, ze ma jaja tak by wiedziała, że następny "wyskok" to wypad lotem nurkowym. Jeśli zaś Piotr odpuści (ona raczej na to liczy), to bardzo szybko ona mu pokaże gdzie raki zimują.

Dziewan: gdzie skrucha ? Nie ma ! Jedyne co usłyszał, ze kocha kochanka ! Powtórzę: gdzie skrucha.

Poza tym nikt nie wyzywa Piotra

OT: kto się załapie na 1000 wpis smile ?

997 Ostatnio edytowany przez Elle88 (2015-03-23 15:14:27)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

dziewan: Dobrze, że podkreśliłeś, że "dużo czytałeś" n/t. To jednak troszkę co innego niż doświadczyć w praktyce i na tej podstawie wnioski wyciągać wink



Ps. do tego, co napisał bullet: Z tą skruchą po zdradzie i nie odpuszczaniem to jest wszystko 'umowne' o tyle w praktyce, że człowiek jest tak rozjechany emocjonalnie, że pozornie może nie odpuszczać, ale potrzebuje czuć ogromne wsparcie od zdradzającego by widzieć w tym jakiś sens i móc odbudować się, przy boku zdrajcy.
Paradoks polega na tym, że to najczęściej zdrajca próbuje się odbudować kosztem zdradzonego i korzysta z JEGO wsparcia.

998

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:
dziewan napisał/a:

..
A Wy teraz wyzywacie autora od najgorszych bo kocha, bo ma dobre serce, bo myśli o swojej rodzinie a nie o swoich urazach..

Dziewan: sorry nie bierz do serca ale pie...lisz jak potłuczony.
Panna do tej pory
1. działała wg schematu,
2. działa wg schematu

i nie wiem czemu miałoby być inaczej w przyszłości, jeśli to szczere niech pokaże, ze ma jaja tak by wiedziała, że następny "wyskok" to wypad lotem nurkowym. Jeśli zaś Piotr odpuści (ona raczej na to liczy), to bardzo szybko ona mu pokaże gdzie raki zimują.

Dziewan: gdzie skrucha ? Nie ma ! Jedyne co usłyszał, ze kocha kochanka ! Powtórzę: gdzie skrucha.

Poza tym nikt nie wyzywa Piotra

Ja obstawiam kłótnię z kochasiem .. a i może fakt , że Piotr złożył pozew..bo nic co prawda nie pisał że jej mówił o tym .. ale jakoś mam wrażenie że jej powiedział .. wręcz pokazał co na nią ma - bo jemu we wszystkich działaniach na efekcie WOW u kurewny swojej zależy ...

I tak sobie puszczę wodze fantazji... ona powiedziała kochankowi że wraca bo musi zniszczyć dowody ... a i może tak teraz pokieruje żeby to on Piotr się wyprowadził.... no bo przecież lepiej im będzie w domku ... a ona matka z dziećmi musi być !! ...

ludzie potrafią być potworami ...a Ci najbliżsi największymi .

999

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
viola_vip_693 napisał/a:

Ok, Piotr , napisałam e-maila .

Viola nic nie dostałem.

1,000 Ostatnio edytowany przez ryba81 (2015-03-23 15:33:21)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:

A tyle razy tu czytałem że jeśli jest jakaś najmniejsza szansa to trzeba  ratować zwiazek..

dziewn ja rozumiem że chciałbyś być w sytuacji Piotra tzn. aby Twoja żona chciałaby wrócić do Ciebie.

Jak na razie to tylko Piotr chce ratować swoje małżeństwo , jego żona wraca tylko do domu czując coś do kochanka. Nie wiemy co spowodowało jej chęć powrotu bo o tym Piotr nie pisał. Rownie dobrze mogą być to tylko kwestie finansowe , może nie stać jej już na opłacenia wynajmowanego mieszkania bo do tej pory ona za nie płaciła a zbliża sie nowy miesiąc i mieszkanie trzeba opłacić.

" Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz "


bullet napisał/a:

OT: kto się załapie na 1000 wpis smile ?

Chyba trafiło na mnie smile jakaś nagroda przewidziana ??    smile

1,001 Ostatnio edytowany przez je veux (2015-03-23 15:34:30)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Jeśli ktoś chce zmienic schematy to je zmienia- są różne techniki, ale ogólnie je zmienia. Do zmian nie należą sklepiki i inne, czyli robienie ciągle tego samego, w gruncie rzeczy, tylko na rozne sposoby...
Obaj przedmowcy maja te sama wrazliwosc- dokładnie ....

1,002

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:

No to teraz się zaczną schody, żona wraca dziś do domu. Jadę nie długo po nią, mam nadzieję, że się nam uda odbudować to co nas łączyło, trzymajcie za nas kciuki.

aaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Zatkało mnie...ja piernicze Piotr nie napisze nic, bo ręce mi opadły...chłopie co Ty robisz.

Za łatwo i za szybko...

Mimo iż życzę Ci jak najlepiej to szczerze "zabiłeś" mnie ta wieścią.



A Ona no cóż... koniec miesiąca się zbliża, zapewne nie ma kasy na czynsz hmm

1,003

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

O ja pie.....ę  żal czytać, zastanawiam się co jest powodem że ludzie aż tak się nie szanują, szkoda tylko że dzieci będą świadkami tego chlewa który może przetoczyć się teraz przez ten dom, nie mówiąc juz o tym jakie wzorce wyniosą z tej sytuacji, od teraz będą wiedziały że można wypiąć dupę na partnera , na rodzinę i nic absolutnie nic za to nie grozi. Trzymaj się Piter, życzę wytrwałości i panowania nad emocjami bo teraz Ci się to dopiero przyda.

1,004

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Jak to trzeba sie malo cenic, zeby pozwolic komus kto rozwalil rodzine, puszczal sie po katach wrocic, ale nie datego, ze sie pokajala, ze prosila, ale poprostu chce wrocic bo z tamtym sie sypie... W dodatku mowi, ze czuje cos do innego, a autorowi, powyarzala, ze go nie kocha .
Jakies brednie o ratowaniu rodziny, zony , to  sa brednie!!!
I jak bedzie wygladac Twoje zycie, co zrobisz, kazesz jej rzucic prace, bo wiadomo, ze beda sie tam spotykac. Przestaniesz chodzic do pracy, by miec pewnosc, ze ona w tym czasie w twoim  lozku nie szaleje.
Zaczniesz popadac w paranoje, nie sznujac samego siebie, jeszcze gorzej sie zdolujesz niz teraz.
Jak  bedziesz sie czul lezac obok, kochajac sie z  zona i wiedzac, ze ona mysli o tym drugim.. Ze to  jego kocha , a z toba jest z litosci bo wyzebrales to...   Piotr czy ty wiesz co to godnosc, co to poczucie wlasnej wartosci?????

1,005

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

I jeszcze po nią jedzie .............

1,006 Ostatnio edytowany przez viola_vip_693 (2015-03-23 15:39:40)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Wysłałam na e-maial którego podałeś : szymdan.80@wp.pl

1,007 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-23 15:48:18)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr: pytanie retoryczne

Co zrobisz ?
Ona teraz wraca, mieszkacie razem. Mówi, że:
Ona wychodzi do kina z koleżanką a Ty wiesz, że kłamie bo odwozi ją pod dom "kolega",
Ona idzie "z koleżanka" na spacer, a ty (np z bilingu) widzisz, że do tej koleżanki wysłała w tym czasie kilka smsów,
Ona mówi, że idzie do koleżanki na kawę, a TY w łazience zauważasz, że zmieniła bieliznę i użyła środków do higieny intymnej, o myciu zębów nie wspominam bo to oczywiste

CO ZROBISZ ???

Nie wiesz ? To się zastanów co zrobisz.

1,008 Ostatnio edytowany przez je veux (2015-03-23 15:50:46)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:

Piotr: pytanie retoryczne

Co zrobisz ?
Ona teraz wraca, mieszkacie razem. Mówi, że:
Ona wychodzi do kina z koleżanką a Ty wiesz, że kłamie bo odwozi ją pod dom "kolega",
Ona idzie "z koleżanka" na spacer, a ty (np z bilingu) widzisz, że do tej koleżanki wysłała w tym czasie kilka smsów,
Ona mówi, że idzie do koleżanki na kawę, a TY w łazience zauważasz, że zmieniła bieliznę i użyła środków do higieny intymnej, o myciu zębów nie wspominam bo to oczywiste

CO ZROBISZ ???

Nie wiesz ? To się zastanów co zrobisz.

Całuje w czolko i mówi tak, tak.. Kochanie big_smile

1,009

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
je veux napisał/a:
bullet napisał/a:

Piotr: pytanie retoryczne

Co zrobisz ?
Ona teraz wraca, mieszkacie razem. Mówi, że:
Ona wychodzi do kina z koleżanką a Ty wiesz, że kłamie bo odwozi ją pod dom "kolega",
Ona idzie "z koleżanka" na spacer, a ty (np z bilingu) widzisz, że do tej koleżanki wysłała w tym czasie kilka smsów,
Ona mówi, że idzie do koleżanki na kawę, a TY w łazience zauważasz, że zmieniła bieliznę i użyła środków do higieny intymnej, o myciu zębów nie wspominam bo to oczywiste

CO ZROBISZ ???

Nie wiesz ? To się zastanów co zrobisz.

Całuje w czulko i mówi tak, tak.. Kochanie big_smile

A może ją podwiezie do kochasia, żeby ją nóżki nie zabolały?

1,010

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
bullet napisał/a:

Piotr: pytanie retoryczne

Co zrobisz ?
Ona teraz wraca, mieszkacie razem. Mówi, że:
Ona wychodzi do kina z koleżanką a Ty wiesz, że kłamie bo odwozi ją pod dom "kolega",
Ona idzie "z koleżanka" na spacer, a ty (np z bilingu) widzisz, że do tej koleżanki wysłała w tym czasie kilka smsów,
Ona mówi, że idzie do koleżanki na kawę, a TY w łazience zauważasz, że zmieniła bieliznę i użyła środków do higieny intymnej, o myciu zębów nie wspominam bo to oczywiste

CO ZROBISZ ???

Nie wiesz ? To się zastanów co zrobisz.

Wystarczającym strachem będzie jak ona będzie chodzić do pracy , a kochanek będzie przychodził jako klient. Nikt kartki nie wywiesi TEGO PANA NIE OBSŁUGUJEMY .

1,011

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
ryba81 napisał/a:
bullet napisał/a:

Piotr: pytanie retoryczne

Co zrobisz ?
Ona teraz wraca, mieszkacie razem. Mówi, że:
Ona wychodzi do kina z koleżanką a Ty wiesz, że kłamie bo odwozi ją pod dom "kolega",
Ona idzie "z koleżanka" na spacer, a ty (np z bilingu) widzisz, że do tej koleżanki wysłała w tym czasie kilka smsów,
Ona mówi, że idzie do koleżanki na kawę, a TY w łazience zauważasz, że zmieniła bieliznę i użyła środków do higieny intymnej, o myciu zębów nie wspominam bo to oczywiste

CO ZROBISZ ???

Nie wiesz ? To się zastanów co zrobisz.

Wystarczającym strachem będzie jak ona będzie chodzić do pracy , a kochanek będzie przychodził jako klient. Nikt kartki nie wywiesi TEGO PANA NIE OBSŁUGUJEMY .

Myślisz?...ja sobie myślę, ze jeśli będzie chciała, to zmieni 'sklepiki' ... Bo w gruncie rzeczy... Nie chodzi o sklepiki... I to wszyscy wiemy.. wink dobrego dnia smile

1,012

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A ja sie zastanawiam czemu sluzy podanie do publicznej wiadomosc emaila autora, prawdopodobnie bez jego wiedzy?

1,013

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
maniek_z_maniek napisał/a:

A ja sie zastanawiam czemu sluzy podanie do publicznej wiadomosc emaila autora, prawdopodobnie bez jego wiedzy?

Kilka postów wyżej Piotr podał do siebie maila, także Maniek... spokojnie smile

1,014 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-23 16:24:55)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A ona wraca do DOMU czy do CIEBIE? ;-))

Święta naiwności....

Ale Piotrze, mam nadzieję, że opiszesz nam odległe skutki tego eksperymentu z zakresu "badania granic ludzkiej wytrzymałości"... Byłbym niepocieszony, gdybym NIE dowiedział się, że miałem rację, podobnie zresztą gdybym się nie dowiedział że NIE MIAŁEM.

1,015

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
maniek_z_maniek napisał/a:

A ja sie zastanawiam czemu sluzy podanie do publicznej wiadomosc emaila autora, prawdopodobnie bez jego wiedzy?

Bo dom wznosi się na dwóch filarach: poczuciu bezpieczenstwa i emocjach... wink także spokojnie....
A singielka radzi sobie sama..znaczy idzie na kawę.. smile

1,016

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Żeby jeszcze nie było tych dzieciaków to niech sie bawią w zdrady, powroty, niech sie okładają do woli ale szkoda tych dzieci. Chociaż ..... kto wie może będziemy świadkami cudu i pokornego nawrócenia na łono rodziny wink

1,017

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Kto wie może na zasadzie klin klinem, tyle ze teraz to Piotr bedzie klinem na kochanka.
Zresztą są różne małżeństwa, moze Ona co jakiś czas musi zdradzić a Piotra mimo wszystko na swoj sposob kocha i bedzie wracać do niego, on z miłości bedzie wybaczal a oprócz tego będą zyli normalnie.
Live is brutal i czasem trzeba to zaakceptować.
Wogule mam czasem wrazenie ze to forum porad rozwodowych a rozwod to taki modny gadżet w naszym społeczeństwie.

Ps. ja nie chce zeby moj jz wróciła tylko chciałbym mieć w sobie tak mało egoizmu jak Autor.

1,018

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

W tym przypadku nie ma lepszego wyjścia niż rozwód , przynajmniej dzieciaki by sie uchroniło przed tym. Ale... nie walmy już tak w Pitera, niech ma swoje happy hours a co bedzie potem zobaczymy smile

1,019

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Skywalk napisał/a:

W tym przypadku nie ma lepszego wyjścia niż rozwód , przynajmniej dzieciaki by sie uchroniło przed tym. Ale... nie walmy już tak w Pitera, niech ma swoje happy hours a co bedzie potem zobaczymy smile

Jak dobrze, ze jestem singielka... smile
Nie ma to jak kawa, własne zarządzanie czasem, ..
No i dziecka nie niszcze...
Ale sporo do pracy ... smile

Ps. Bez rodziny na obczyźnie nie jest lekko.. Same kłody normalnie....

1,020

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
dziewan napisał/a:

...

Ps. ja nie chce zeby moj jz wróciła tylko chciałbym mieć w sobie tak mało egoizmu jak Autor.

Dziewan, ale tu nie chodzi o niskie pokłady egoizmu, które być może Piotr posiada...w ogóle nie o to tutaj chodzi.

Gdzie szacunek, jakakolwiek godność... jeśli ktoś lubi być opcją, podnóżkiem... jego wola, ale na litość trochę zdrowego podejścia to też by się przydało.

I żeby nie było, nie to że jestem przeciwnikiem ratowania...niechaj cerują, składają, przyszywają, ale ludzie z głową i RAZEM.
Jż Piotra potrząsnęła portkami ze strachu, bo wszyscy się od Niej odwrócili, bo wyobrażenie o życiu z kochaniem nie jest takie jak miało być, i co Ona rzekła "wracam", a Piotr w te pędy, siada w auto i jedzie po Nią.
Sorry, ale ja nie ogarniam tego.

1,021

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Włos się na głowie jeży. Czytam wątek od początku i oczom nie wierzę. W momencie, gdy przeczytałam słowa Piotra, jak to dla jego żony bidusi powrót do domu jest trudną decyzją, myślałam, że dostanę torsji. Bije od tych słów jakieś współczucie, smutek i ubolewanie nad nieszczęsnym losem umęczonej życiem i dylematem "mąż czy kochanek" żony. Trzy razy czytałam, ciężko wierzyć jak facet może się zeszmacić. Niestety Piotr mocno odczuje ten "powrót" co już wszyscy napisali. Uzależnienie poziom maksymalny, w tym momencie Piotr jest jak narkoman który trzyma w ręku strzykawkę z kolejną działką, wreszcie może odetchnąć, do następnego razu oczywiście :-)
Piotrze, nie wątpię, że kochałeś swoją żonę, widać to. Ale wiedz, że to, co się teraz z Tobą dzieje, to objawy uzależnienia od niej, ktoś kto kocha nawet nie wiem jak mocno, nie pozwoliłby sobie na takie traktowanie. Czekam, aż sam zaczniesz przepraszać żonę za to, że Cię zdradziła. Zastanów się czego chcesz i na co zasługujesz. Wiem, że to Twoja żona, matka Twoich synów, ale zobacz jak ona potraktowała własne dzieci, brak słów... Zrobisz oczywiście jak zechcesz, to Twoje życie, ale aż żal czytać... Ile razy jeszcze żona nasra Ci na głowę, a Ty powiesz, że nic się nie stało?

1,022 Ostatnio edytowany przez maniek_z_maniek (2015-03-23 17:25:46)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Oprocz tego co dzisiaj napisalem powyzej jest tez kwestia wzorcow dla dzieci, wzorcow ogolnie postepowania, decyzyjnosci, rozwiazywania problemow. Nie bede tego rozwijal ale to podstawowy temat w kwestii "co jest dobre dla dzieci" oraz wplywu tego na ich przyszle samodzielne zycie. W razie "powrotu" jest tyle kwestii (potencjalnych) do przepracowania (wiecej niz w przypadku rozstania sie) ze obrazowo mowiac, strona tutaj nie wystarczylaby do ich wypunktowania. Czesc z nich nie bedzie przepracowana, czesc nawet zauwazona. Dotycza one kwestii nie tylko relacji, ale wzajemnych wiezi, oddzialywania ze srodowiskiem, relacji obojga z dziecmi, szkola, wplywem na wychowanie, wzorce. Kontruktywne przepracowanie tego wymaga ogromnej dojrzalosci i wiedzy. Ogromnej wrecz, takiej "niewzruszonej konsekwnetnej cierpliwosci". A przeciez do czynienia mamy tylko z ludzmi, i to z jakimi ludzmi. Wlasciwie czego tutaj brakuje to tylko jednego. Samozaparcia sie autora, bo przeciez do wnioskow on dochodzi (roznych?). To "wszystko" ma charakter "tasiemca" a nie konstruktywnego rozwiazywania sytuacji, biorac pod uwage to co bylo wczesniej i nie przepracowanie tego. Gdybym chcial (a nie chce ale zrobie to z powodu mojej koniecznej konsekwnecji) to co robie w innych watkach, to musialby napisac ze co sie wlasciwie w obecnej sytuacji stalo, ze tak jak kiedys, nie przepracowaliscie, tak teraz "nagle" przepracujecie te sytuacje (zdrade)? Przeciez wasze obojga myslenie w kwestii "przepracowania" raczej sie nie zmienilo (to na co zwracalem uwage np. niemaglupszej w jej watku, ktora to autorka robi to co robi przynajmniej ze strachu, z powodu wyrzutow sumienia, byc moze z milosci). Wlasciwie to nie mam tutaj wiecej nic do powiedzenia poza "haslowym" zwroceniem uwagi na istotne wrecz aspekty zycia dotyczace relacji i wzorcow, co obawiam sie zostanie w 99% zignorowane. Oby nie.

1,023

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Merida Waleczna napisał/a:
dziewan napisał/a:

...

Ps. ja nie chce zeby moj jz wróciła tylko chciałbym mieć w sobie tak mało egoizmu jak Autor.

Dziewan, ale tu nie chodzi o niskie pokłady egoizmu, które być może Piotr posiada...w ogóle nie o to tutaj chodzi.

Gdzie szacunek, jakakolwiek godność... jeśli ktoś lubi być opcją, podnóżkiem... jego wola, ale na litość trochę zdrowego podejścia to też by się przydało.

I żeby nie było, nie to że jestem przeciwnikiem ratowania...niechaj cerują, składają, przyszywają, ale ludzie z głową i RAZEM.
Jż Piotra potrząsnęła portkami ze strachu, bo wszyscy się od Niej odwrócili, bo wyobrażenie o życiu z kochaniem nie jest takie jak miało być, i co Ona rzekła "wracam", a Piotr w te pędy, siada w auto i jedzie po Nią.
Sorry, ale ja nie ogarniam tego.

Piotr jest romantyczny, pedzi na białym koniu aby wyrwać żonę z rąk złego smoka;)
A tak na poważnie to uważam ze Autor powinien spróbować owszem ale być tez przygotowanym na porażkę.

1,024

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

A mi sie wydaje że teraz długo Piotra nie zobaczymy, teraz będzie faza : ona się zmieniła, zrozumiała , wy nie wiecie jaka ona na prawdę jest

1,025 Ostatnio edytowany przez Iwona40 (2015-03-23 19:20:53)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
Piotr74 napisał/a:
Excop napisał/a:
Piotr74 napisał/a:

No to teraz się zaczną schody, żona wraca dziś do domu. Jadę nie długo po nią, mam nadzieję, że się nam uda odbudować to co nas łączyło, , ale. za nas kciuki.

Piotrze, trzymam kciuki, ale zważ, że ona wraca na razie tylko do Waszych czterech ścian. Uzbrój się w cierpliwość i zwłaszcza w daleko idącą nieufność.

Wiem o tym, wiem też, że jej powrót jest dla niej bardzo ciężki bo uczciwie się przyznała, źe nadal czuje coś do tego gościa. Czeka nas bardzo ciężki okres i wiele pracy, ale mam nadzieję, że się uda.

Piotrze za bardzo przejmujesz się tym ,jak czuje się jżona- zdradzaczka.

O jakie to "szlachetne" z jej strony że jest "uczciwa", bo otwarcie mówi ci o tym, że "czuje coś nadal do kochanka".
Jesteś dla niej jak dobry samarytanin. ..

Wiesz do czego ona jest "zdolna", jak potrafi kłamać i manipulować tobą i dziećmi, nie jeden raz przekonałeś się "dotkliwie" o tym na własnej skórze. Jesteś jak "ćma" która nie może oprzeć się światłu i spala się od jego gorąca.

Pewnie to kolejny jej "wybieg", przemyślała, przekalkulowała że finansowo nie opłaca jej się teraz być z kochankiem bo i kochanek nie kwapi się do utrzymywania lokum, skoro może bez przeszkód wrócić do domu, a ty będziesz "HAPPY"- bylebyś tylko mogł ją widzieć, podziwiać, pocieszać, a nawet dostąpić "łaski" fizycznego obcowania z nią (niebezpieczne i ryzykowne to jest teraz po jej ekscesach) A ona w tym czasie "zrobi swoje- "wyzsie z ciebie "resztki" tego co masz- pieniądze, twoje uczucia, może nawet wiedząc o tym że złożyłeś sprawę rozwodową i o alimenty-"urobi" ciebie abyś wycofał się ze wszystkiego, uśpi twoją czujność... a potem z czarującym uśmiechem powie ci, że przecież ciebie i tak nie kocha i będziesz lokatorem w swoim mieszkaniu. To optymistyczna wersja. Wersja mniej optymistyczna to taka, że może sprowadzić sobie kochanka do waszego domu. I trzecia-zabierze tobie dzieci i zamieszka znów z kochankiem.
I co Piotrze z dziećmi, jaki przykład dajesz im, ba one też zostały "oszukane" przez własną matkę, w którą "prawdę" mają one wierzyć? Można skrzywdzić ot tak człowieka i nie ponosić żadnych konsekwencji... a twoje 3 miesiące walki o siebie idą "na marne".
Wierzysz Piotrze w jej cudowną przemianę?
Cóż to twój wybór i twój "sen".

1,026 Ostatnio edytowany przez bullet (2015-03-23 18:49:58)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Mój prawdopodobny dalszy scenariusz jest zbliżony do tego co napisała Iwona40.
Zbieżność postaci i sytuacji "przypadkowa".
Żona wraca do domu, mieszkacie razem, jest sympatycznie jakiś czas, spędzacie święta, rodzina myśli, ze idzie ku dobremu ... Ty zresztą też.
Będzie unikać jakichkolwiek jasnych deklaracji. Będzie Cię uskrzydlało np to, że powie, że się nadal waha, ale ona rozważa wizytę na terapii rodzinnej. I to Cię będzie trzymać. Ona tak będzie rozważać miesiącami i na tym zastanawianiu się zakończy.
Jednak niepokoi to, że żona gdzieś ciągle wychodzi, koleżanka, spacer, kino, wyjście na piwo z przyjaciółką (często przed wyjściem zmienia bieliznę)
UWAŻAJ: Pojawi się jakaś impreza, na której będzie jakaś "koleżanka", której bardzo się spodobasz. UWAŻAJ, nie żartuję. Możesz nieświadomie dostarczyć dowód "zdrady" i wtedy będziesz miał efekt kolegi O_23.
Zona będzie często wychodzić do "przyjaciółki" na pewno będzie Cię denerwować bo będziesz wiedział dokąd chodzi.
Pamiętaj, są dzieci. One to widzą.
Ona Może wychodzić, takie mamy prawo, nawet do kochanka, a Ty nic nie możesz zrobić. ZAPAMIĘTAJ. Już kiedyś pisałem co mi powiedział kochanek bż. "Mogę bzykać Twoją zonę prawo nie zabrania, bicie kochanka żony jest karalne". Jesteś na to gotów ?  Uważaj na odwiedzających Was jej przyjaciół, UWAŻAJ na słowa, to może być nagrywane. Jesteś na to gotów ?

Ponadto musisz uważać jak mówisz. Unikaj agresywnych zachowań. Jeśli coś powiesz kilka razy za głośno może Cię zgłosić na policję i masz "niebieską kartę".

Tak więc przewiduję, że wytrzymasz kilka miesięcy. Jeśli pociągniesz dłużej ona sobie może odpuścić zbieranie haków.

1,027

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Może się mylę, ale wydaje się cwana ta twoja żona Piotrze. Uważaj, żebyś nie stracił dzieci. Nie stał się "weekendowym tatusiem".
Nie zasługujesz na to.
Odpowiem na twoje pytanie: nie ratować, odpuścić sobie.
Wiem jednak, że komuś z boku dobrze się pisze. A ty nie chcesz wierzyć w to co się dzieje.
Życzę ci z całego serca szczęścia i miłości. Jeśli jesteś pewny, że chcesz jej powrotu to oby był on prawdziwy i wasze relacje jak najlepsze. Masz prawo spróbować, wybaczyć i żyć jak uważasz. Powodzenia:)

1,028 Ostatnio edytowany przez EXTRA_terrestrial (2015-03-23 19:07:15)

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Nikt nie szuka konstruktywnych rozwiązań, wszyscy najeżdżają na Piotra...

Piotrze, spróbuj tego - okazuje się, że w dzisiejszych czasach wciąż kultywuje się sztukę dawnych mistrzów, którzy wymyślili takie oto rozwiązanie:

http://www.wojmir.pl/pascnoty01.jpg

Jak pisze na stronie rzemieślnik, który to wytwarza:

"Powyższy pas cnoty jest w pełni kuty z idealna faktura blachy, brzegi sa ładnie zaokraglone by nie uwierały delikatnych części ciała. Świetny przedmiot na prezent dla wszystkich wyjeżdżających na długie podróże służbowe..."

Jest też model z "gwiazdką", ale mi się podoba ten model, proszę zobaczyć jakie fajne serduszko ma na "awersie" :-) Symbol miłości...

1,029

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
EXTRA_terrestrial napisał/a:

Nikt nie szuka konstruktywnych rozwiązań, wszyscy najeżdżają na Piotra...

Piotrze, spróbuj tego - okazuje się, że w dzisiejszych czasach wciąż kultywuje się sztukę dawnych mistrzów, którzy wymyślili takie oto rozwiązanie:

http://www.wojmir.pl/pascnoty01.jpg

Jak pisze na stronie rzemieślnik, który to wytwarza:

"Powyższy pas cnoty jest w pełni kuty z idealna faktura blachy, brzegi sa ładnie zaokraglone by nie uwierały delikatnych części ciała. Świetny przedmiot na prezent dla wszystkich wyjeżdżających na długie podróże służbowe..."

Jest też model z "gwiazdką", ale mi się podoba ten model, proszę zobaczyć jakie fajne serduszko ma na "awersie" :-) Symbol miłości...

Jak się chce to można znaleźć rozwiązanie każdego problemu jak widać wink . Wieczorkiem napiszę więcej o jej dzisiejszym powrocie, narazie tylki zagladam i czytam, bo do tylu jestem z praca po tym wszystkim i musze gonic czas. Pozdrowienia dla wszystkich.

1,030

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Jak poczytalam sobie Piotrze Twoj watek, to zaczelam sie zastanawiac (jak zreszta czesto na forum), jakie sa granice ludzkiej glupoty. Nie chce Cie obrazac, wspolczuje zony, ale w glowie mi sie nie miesci jak mozna doslownie sie PODKLADAC manipulujacej, bezwzglednej egoistce, ktora ta kobieta jest. Watpie, ze ona Cie kocha, watpie, ze kocha bylego kochanka i nawet mam watpliwosci czy ja jej wlasne dzieci bardzo obchodza- ona wydaje sie kochac...wylacznie siebie. Porobi Ci nadzieii, pobawi sie w skruszona i jak z procy wyleci przy pierwszej lepszej okazji, a jak takiej nie znajdzie, to skutecznie przez lata bedzie pasozytowac na Tobie i dzieciach.

Ja bym sie nawet dwie minuty nie zastanawiala nad rozwodem z nia.

1,031

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dobry wieczór

Witaj Piotr
Tarot jak widzę okazał się skuteczny wink 
To że nie pisałem, że nie oznaczało, że nie śledziłem rozwoju sytuacji?.
Jedno jest jednak pewne...
Ta decyzja, o ile takowa jest  to Twoja PORAŻKA!
Przegrywasz jako mężczyzna,
I chociaż tego jeszcze nie dostrzegasz- właśnie przegrywasz własne życie?.

W zasadzie wiedziałem, że tak się ten melodramat skończy ....
Już wcześniej o tym pisałem, bo czułem po kościach, że pozwolisz jej wrócić...  ..
Zaczynam się naprawdę zastanawiać, czy aby wiesz na pewno, czego Ty chcesz i co robisz ze swoim życiem
Czego od niego oczekujesz i czy aby na pewno wiesz, jakie ma ono być...
Bo to co się teraz dzieje to wyłącznie Twoja zasługa... Popełniałeś błąd za błędem, nie słuchałeś kompletnie ludzi Tobie życzliwych i nadal to robisz...
Udowadniasz, że każda Twoja decyzja była decyzją kompletnie nie przemyślaną..
Złożyłeś co prawda pozew, ale widać było na odległość , że zrobiłeś to bez przekonania...
Właściwie tylko w jednym celu... By ją wystraszyć ...
I wiesz, możesz z siebie być dumnym. .. W sumie cel osiągnięty
No bo przecież w końcu wraca do Ciebie...
Nie ważne, że wraca do Ciebie kobieta, która była używana na wszelkie sposoby i we wszystkich pozycjach przez kochanka...
Że wraca do Ciebie kobieta, która  Ciebie nie kocha....
Zajebisty seks, miłość to jedno, ale w końcu trzeba przecież wygodnie żyć..
A tego jej  posuwacz nie był w stanie przecież jej zapewnić. Poruchal sobie do woli, pomieszkał w zasadzie na Twój koszt.....
Cóż jej pozostaje wobec perspektywy zostania z gołą dupą z alimentami na głowie i pensją sklepowej...

Wbrew temu co pisałeś Piotr, nie jesteś ani silny, ani zdecydowany, ani konsekwentny .
Przecież jeśli miał być jej powrót, to miał być na kolanach... Miała błagać Ciebie o szansę?
Cóż my mamy? Ano oświadcza po przymilaniu , że chce wrócić
I wraca!
A jakże, z fasonem, limuzyną z kierowcą łosiem?
Perspektywa rozwodu z orzeczeniem o jej  winie, a potem życie z łątką kurwy za minimalne wynagrodzenie to musisz przyznać niezbyt miła dla niej perspektywa ?
Wbrew temu co o sobie piszesz, nigdy nie byłeś i nie jesteś mężczyzną, choć się za niego uważasz . 
Całym swoim zachowaniem wobec niej, tym przyzwoleniem na jej postępowanie pokazałeś, że siebie kompletnie nie szanujesz.
Skoro tak, to nie oczekuj tego, że ona będzie Ciebie o cokolwiek błagać
Pokrzyczałeś sobie , trochę awantur jej zrobiłeś.. Pewno jeszcze parę będzie
I w zasadzie to by było na tyle...
Może kiedyś zmądrzejesz, ale oby się nie okazało, że dla Ciebie już jest za późno.....
Za późno na nowe życie, za późno na miłość..
Pamiętaj, nie dostaniesz rozwodu z orzeczeniem o jej winie?
Z prostego powodu?
Dałeś jej szansę?

Piotr
Wiesz, nie wiem czemu, ale jakoś wcale mnie ta Twoja decyzja ani nie zdziwiła, ani zaskoczyła..
Po tym, co tutaj pisałeś, na co jej pozwalałeś było to po prostu  do przewidzenia...
W zasadzie można stwierdzić, że ta kolejna jej zdrada nie będzie miała, tak jak poprzednie dla niej żadnych konsekwencji...
Wystarczy, że zacznie ryczeć....  No bo przecież jesteś wrażliwy na jej łzy?..
Tak dla Twojego przypomnienia, to nie jest pierwszy numer Twojej ż.. To nie jest pierwsza i ostatnia jej szansa, jaką od Ciebie otrzymała..

Ale?
To jest wyłącznie Twoje życie i Twoja decyzja. To wyłącznie Ty będziesz musiał się zmierzyć z jej konsekwencjami?

1,032

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr,
Kolejna granica przekroczona sad

Hmmm...Każdy ma swoje dno, a Twoje jest zdecydowanie baaaaardzo głęboko, co niestety nie znaczy, że do niego nie dotrzesz. A jeśli tak, to mam nadzieję, że będziesz miał wówczas wystarczająco dużo sił, żeby się od niego odbić.l
Dostałeś na forum sporo cennych rad, jak się do reszty nie pogrążyć, ale widocznie czasami trzeba doświadczyć żeby zrozumieć.

Trzymaj się chłopaku.

1,033

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?
After napisał/a:

Dobry wieczór

Witaj Piotr
Tarot jak widzę okazał się skuteczny wink 
To że nie pisałem, że nie oznaczało, że nie śledziłem rozwoju sytuacji?.
Jedno jest jednak pewne...
Ta decyzja, o ile takowa jest  to Twoja PORAŻKA!
Przegrywasz jako mężczyzna,
I chociaż tego jeszcze nie dostrzegasz- właśnie przegrywasz własne życie?.

W zasadzie wiedziałem, że tak się ten melodramat skończy ....
Już wcześniej o tym pisałem, bo czułem po kościach, że pozwolisz jej wrócić...  ..
Zaczynam się naprawdę zastanawiać, czy aby wiesz na pewno, czego Ty chcesz i co robisz ze swoim życiem
Czego od niego oczekujesz i czy aby na pewno wiesz, jakie ma ono być...
Bo to co się teraz dzieje to wyłącznie Twoja zasługa... Popełniałeś błąd za błędem, nie słuchałeś kompletnie ludzi Tobie życzliwych i nadal to robisz...
Udowadniasz, że każda Twoja decyzja była decyzją kompletnie nie przemyślaną..
Złożyłeś co prawda pozew, ale widać było na odległość , że zrobiłeś to bez przekonania...
Właściwie tylko w jednym celu... By ją wystraszyć ...
I wiesz, możesz z siebie być dumnym. .. W sumie cel osiągnięty
No bo przecież w końcu wraca do Ciebie...
Nie ważne, że wraca do Ciebie kobieta, która była używana na wszelkie sposoby i we wszystkich pozycjach przez kochanka...
Że wraca do Ciebie kobieta, która  Ciebie nie kocha....
Zajebisty seks, miłość to jedno, ale w końcu trzeba przecież wygodnie żyć..
A tego jej  posuwacz nie był w stanie przecież jej zapewnić. Poruchal sobie do woli, pomieszkał w zasadzie na Twój koszt.....
Cóż jej pozostaje wobec perspektywy zostania z gołą dupą z alimentami na głowie i pensją sklepowej...

Wbrew temu co pisałeś Piotr, nie jesteś ani silny, ani zdecydowany, ani konsekwentny .
Przecież jeśli miał być jej powrót, to miał być na kolanach... Miała błagać Ciebie o szansę?
Cóż my mamy? Ano oświadcza po przymilaniu , że chce wrócić
I wraca!
A jakże, z fasonem, limuzyną z kierowcą łosiem?
Perspektywa rozwodu z orzeczeniem o jej  winie, a potem życie z łątką kurwy za minimalne wynagrodzenie to musisz przyznać niezbyt miła dla niej perspektywa ?
Wbrew temu co o sobie piszesz, nigdy nie byłeś i nie jesteś mężczyzną, choć się za niego uważasz . 
Całym swoim zachowaniem wobec niej, tym przyzwoleniem na jej postępowanie pokazałeś, że siebie kompletnie nie szanujesz.
Skoro tak, to nie oczekuj tego, że ona będzie Ciebie o cokolwiek błagać
Pokrzyczałeś sobie , trochę awantur jej zrobiłeś.. Pewno jeszcze parę będzie
I w zasadzie to by było na tyle...
Może kiedyś zmądrzejesz, ale oby się nie okazało, że dla Ciebie już jest za późno.....
Za późno na nowe życie, za późno na miłość..
Pamiętaj, nie dostaniesz rozwodu z orzeczeniem o jej winie?
Z prostego powodu?
Dałeś jej szansę?

Piotr
Wiesz, nie wiem czemu, ale jakoś wcale mnie ta Twoja decyzja ani nie zdziwiła, ani zaskoczyła..
Po tym, co tutaj pisałeś, na co jej pozwalałeś było to po prostu  do przewidzenia...
W zasadzie można stwierdzić, że ta kolejna jej zdrada nie będzie miała, tak jak poprzednie dla niej żadnych konsekwencji...
Wystarczy, że zacznie ryczeć....  No bo przecież jesteś wrażliwy na jej łzy?..
Tak dla Twojego przypomnienia, to nie jest pierwszy numer Twojej ż.. To nie jest pierwsza i ostatnia jej szansa, jaką od Ciebie otrzymała..

Ale?
To jest wyłącznie Twoje życie i Twoja decyzja. To wyłącznie Ty będziesz musiał się zmierzyć z jej konsekwencjami?

Bardzo madrze napisane. Kazde slowo!!!
Popatrz! popatrz! ile tu ludzi i kazdy, kazdy pisze to samo.
Przegrales swoje zycie, dla nic nie wartej osoby....
Najstraszniejsze jest to, ze  tego nie wodzisz.
Caly ten watek jest jak z filmu typu horror, ogladasz i myslisz nie wchodz do tej piwnicy , nie wchodz , wiadomo co tam czeka, a oni zawsze wchodzaa....
Tak samo z Toba, kazdy mowi nie wybaczaj jej, nie pozwol wrocic, a  ty  brniesz mino, iz mysle, ze wiesz jak to sie skonczy..
masz twarda dupe, ze tyle kopniakow od niej jestes w stanie zniesc. Za to testosteronu, zero. Dla niej nigdy nie bedziesz juz mezczyzna, dla niej jestes wycietaczka...
Jak to jest Piotrze , prosze powiedz nam, zyc z kobieta, ktora kocha innego o nim mysli, a  z toba jest z wyrachowania, wygody i korzysci?

1,034

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr uważaj na siebie.
Na SIEBIE.

1,035

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Dodatkowa opcja , która innych nie wyklucza  : przebaczenie i konsekwencje prawne.


Ważną instytucją jest instytucja przebaczenia. Jeżeli jeden z małżonków przebaczył drugiemu małżonkowi krzywdy, a wskutek tego przebaczenia doszło pomiędzy małżonkowi do odnowienia więzi małżeńskiej, to Sąd może uznać iż związek przyczynowy między przebaczonymi uchybieniami a wzajemną postawą małżonków i stanem ich pożycia przestał istnieć.

Tak więc jeżeli mąż wniósł pozew o rozwód przeciwko żonie, a następnie przebaczył żonie zdradę małżeńską i cofnął pozew, nie może w kolejno złożonym pozwie o rozwód wnioskować o rozwód z wyłącznej winy żony powołując się na zdradę małżeńską, którą przebaczył żonie.

Jeżeli rozwód orzeczono z wyłącznej winy jednego z małżonków, roszczenie alimentacyjne może przysługiwać tylko drugiemu z nich. Tak więc małżonek wyłącznie winny rozpadu małżeństwa, w przypadku zgodnego wniosku stron o nie orzekaniu o winie może wystąpić o świadczenia alimentacyjne od drugiego z małżonków.

1,036

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Witam wszystkich. Widzę, że dzisiejsze wydarzenie bardzo was wszystkich poruszyło. Co nie którzy poużywali sobie na mnie, no cóż, każdy ma prawo do własnych poglądów i własnej oceny mojej osoby. Dziękuję mimo wszystko za każdy wpis, z wieloma się nie zgadzam, ale nie będę teraz polemizował z każdym, bo szkoda na to czasu. Większość z was uważa, że źle zrobiłem, że sie poniżyłem. Pozwolicie jednak, że zachowam swoje odrębne na ten temat zdanie. Ja wiem, że w takich sytuacjach jak moja niektóre zachowania ludzkie są schematyczne, ale jeśli te schematy były za każdym razem takie same, to już dawno ktoś opublkowałby instrukcję obsługi życia po zdradzie i zbiłby na tym fortunę. Niestety takiej instrukcji nie ma, bo życie każdego z nas jest inne i dzięki temu fascynujące. Ja nie prosiłem żony o powrót, nie rozmawiałem z nią o tym od bardzo dawna, decyzję o powrocie podjęła sama, bez żadnych nacisków moich. O złożonym pozwie nic nie wie i nie mam zamiaru jej mówić, dowie się jak dostanie listcz sądu. Z kochasiem też się nie pokłóciła, więc ten motyw też odpada. Ja wiem, że ona nie wróciła do mnie i dla mnie. Rozmawiałem z nią dzisiaj bardzo krótko, pogadamy pewnie więcej jak wróci z pracy. Ona zrozumiała co zrobiła i ile straciła. Wróciła głównie ze względu na dziec, a ja głównie ze względu na ten sam powód pozwoiłem na to. Rozmawiałem z synami wczoraj i pytałem, czy chcieliby aby mama wróciła, jak myślicie, co powiedzieli? Czy uważacie, że dla dzieci nie warto zaryzykować? Ja na pewno się zmieniłem przez te trzy miesiące, jestem zupełnie innym człowiekiem, ona to zauważyła. Wie, że jeżeli trzeba, to potrafię być stanowczy i już tak łatwo nie dam sobą sterować. Wiem, że czeka nas bardzo ciężki ojres w naszym życiu, że będą mną targały wątpliwości, czy dobrze zrobiłem, że moje zaufanie do niej jest na poziomie zerowym, albo jeszcze niższym. Bardzo będzie musiała się starać, aby to wszystko odbudować. Nie mam gwarancji, że nam się uda, ale wolę spróbować i się przekonać, niż żyć do końca moich dni, ze świadomością, że może jednak nie zrobiłem wszystkiego co było można, aby naszą rodzinę uratować.Nie zamierzam odchodzić z forum, obrażać się na kogokolwiek, wymądrzać, że ja mam rację a wy nie, bo nas nie znacie. Ja nie jestem tego typu człowiekiem, który jak usłyszy parę słów krytyki, to zmyka do innej piaskownicy. Poznaliście mnie już trochę i jedno czego nie możecie mi zarzucić, to tom że nie mam własnego zdania, poglądów i, że nue potrafię ich bronić. Pisałem już tu na forum, że jestem dość nie pokornym człowiekiem z dużą dawką indywidualizmu. Nigdy nie dawałem się zaszufladkować, a moje postępowanie jest takie jakie ja uważam za stosowne, a nie jak mi ktoś powie. Pomogliście mi bardzo w ostatnim czasie, za to jestem bardzo wdz?ęczny, ale czy to, że postąpiłem tak jak ja uważałem za stosowne, daje co niektórym prawo do obrażania mnie. Nie chcę się wdawać w polemiki indywidualnie z co poniektórymi forumowiczami, powiem tylko jedno, że wyznacznikiem męskości nie jest załatwienie sprawy w najprostszy sposób jakim jest rozwód. Dla mnie prawdziwą siłą charakteru jest zmierzenie się z tym problemem, walka do końca o zachowanie rodziny w całości, bo rodzina to dla mnie sprawa najważniejsza w życiu. Prawdziwy mężczyzna ma zawsze swoje zdanie i choćby mu 100 osób wpajało co innego, to go nie zmieni, jeśli uważa je za słuszne. Nie jestem już zapatrzony ślepo w żonę, sam mam wątpliwości, czy jeszcze chcę z nią być. Może okazać się, że nie będę potrafił, ale odchodząc od niej będę miał satysfakcję, że nie pozwoliłem jej zmarnować sobie życia z tym frajerem. Targają mną różne wątpliwości, jeszcze wczoraj nie wiedziałem, że ona wróci, jej dzisiejsza deklaracja była dla mnie zaskoczeniem, nie wiem jeszcze jak to będzie dalej wyglądało, na pewno nie mam zamiaru rezygnować z mojej niezależności i na pewno nie wpuszczę żony do mojego wewnętrznego świata jeszcze przez długi czas. Pozdrawiam was wszystkich i spokojnej nocy życzę. Znikam bo jadę po żonę do pracy.

1,037

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Twoja decyzja
powodzenia

1,038

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Hm... zobaczymy, jak dalej potoczy się ich historia. Póki co.... Kawka w lapkę, cukier.. Dla konia i ... Obowiązki big_smile

1,039

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Piotr, Twoja decyzja, Twoje życie.

Uważaj jednak, żebyś nie stracił tej przewagi która masz teraz,
.
Żona wytoczyła Ci wojnę a Ty wpuszczasz, konia trojany kiego do domu.
Żona poprawia swój wizerunek złej matki, "rezygnuje" z kochanka na rzecz dzieci. Deklaruje chęć "naprawy", znika powód ustania więzi fizycznej, emocjonalnej, gospodarczej. Ty wybaczajac tracisz powód do rozwodu z jej winy.
Żona będąc blisko Ciebie może rozgrywać sytuacje tak, że Ty będziesz winny - poprzez prowokacje, insynuacje.

Jej powrót nie ma wytłumaczenia, wygląda raczej na kontynuację gry, ale w celu poprawy swojej, obecnie beznadziejnej, pozycji.

1,040

Odp: Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Tak, to jest najczęstszy ukryty głęboko powód w podświadomości, dla którego oni, często dawno już wypaleni uczuciowo, wracają. Chodzi o oczyszczenie się - w swoim odczuciu, z wyrzutów sumienia. Taki rodzaj nałożonej przez samego siebie "pokuty", bo tylko tak można poczuć się na chwilę lepiej, gdy sumienie wypala wnętrzności.
Mylnie wierzy się, że wyrzuty sumienia to świetny podkład pod miłość i więź. Nic bardziej błędnego.
Wyrzuty sumienia to obok strachu NAJGORSZY motyw by ludzie wchodzili ze sobą w relacje.

Wyrzuty sumienia, czyli nic innego jak dojmujący strach i panika przed czarnymi myślami, które tłuka się po głowie i nie ma od nich ucieczki póki.. nie wróci się do "ofiary", co chociaż na moment daje ukojenie temu piekłu, które toczy się w umyśle osoby, której zaczęło wracać racjonalne myślenia, a wraz z nim właściwa ocena wykreowanej rzeczywistości.

Tylko jedna sprawa.. Wyrzuty sumienia, jako reakcja "organizmu" są ok, nie ok jest motywacja by raz jeszcze wykorzystać zdradzonego do swoich celów.
z pozoru wydaja się 'wzniosłe' i dobre, bo oto zdradzający odkupuje przecież swoje winy, przyznał się..czego chcieć więcej?

Właśnie najuczciwiej byłoby nie chcieć niczego. Przyjąć ewentualne przeprosiny i rozstać się, przynajmniej na dłuższy czas.
Przyjęcie przeprosin polegające na otwarciu ramion dla kogoś, kto wraca "dla dzieci" świadczy tylko o tym, że autor tak naprawdę nawet nie usłyszał tego, że ona żałuje tego co JEMU zrobiła..no, może czuje lekki dyskomfort, ale wraca, bo brakuje jej rodzinki, dzieci, a nie mężczyzny jako takiego.

Piotrze, z pozoru Twoje wypowiedzi są bardzo wyważone i takie.. niby przemyślane.
No właśnie - niby.
Za jakiś czas zobaczysz, że to nie są TWOJE odpowiedzi, tylko aktywnie działa u ciebie mechanizm racjonalizacji - pokrewny mechanizmowi wyparcia, w sumie jedno z drugiego wynika.

To nie jest tak, że Ty masz teraz nad swoimi emocjami i trzeźwym myśleniem jakąkolwiek kontrolę. Paradoks i nieszczęście tej sytuacji polega na tym, że uparłeś się, że te kontrolę masz, bo wydaje Ci się, że tak jest łatwiej.
Czasami ,w sytuacjach takiego kalibru, gdzie rozum odbiera zbyt wiele bodźców i emocji jednocześnie i nie jest w stanie ich racjonalnie przetworzyć, najlepsze rozwiązanie to.. odpuścić zupełnie kontrolę i przyznać się do bezsilności na ten moment, co automatycznie ściąga z Ciebie ogromną presje na podjęcie natychmiastowej decyzji, która sam na siebie nałożyłeś.

Bardzo się bałeś, że jeśli żonie odmówisz, to ja po prostu "stracisz". Co za ironia. Zapomniałeś, że straciłeś ją kiedy podjęła decyzję o odejściu do kochanka.

Posty [ 976 do 1,040 z 2,855 ]

Strony Poprzednia 1 14 15 16 17 18 44 Następna

Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Forum Kobiet » ROZSTANIE, FLIRT, ZDRADA, ROZWÓD » Ratować żonę z toksycznej miłości czy sobie odpuścić?

Zobacz popularne tematy :

Mapa strony - Archiwum | Regulamin | Polityka Prywatności



© www.netkobiety.pl 2007-2024